Jak sieć zabiła hardkor
Chcąc ułatwić otyłym amerykanom wspólną grę, Microsoft wpadł na pomysł Xbox Live.
Gratuluje. Jestes autorem najbardziej debilnego zdania jakie czytalem na tym forum od bardzo dawna :)
Bardzo fajny felieton shinek i coś w tym cholerka jest o czym piszesz. Chociaż jak zwykle troszkę kontrowersyjne są niektóre twoje stwierdzenia :P.
shinek: a najlepsze, czyli najgorsze jest to, że to co piszesz o konsolach można w 100% przenieść na granie na PC - domówki, LAN party, znoszenie wszystkich kompów do jednego kumpla i granie w Quake, FIFĘ czy co tam jeszcze. Choć nie powiem, zabawy na split screenie w wyścigi to było to. Na upartego szło nawet grać we dwóch na jednej klawiaturze. A jak sięgnę pamięcią te ponad 20 lat wstecz, to NES jednoczył rodzinę - Zapper, Duck Hunt i nie trzeba było grafiki 3D ani internetu. Podobnie jak pierwsze Mario Brosy. i granie we dwie osoby, czekanie aż ta druga spadnie w przepaść i my będziemy mogli kontynuować.
Masz dużo racji w tym tekście, jednak troszkę przesadzasz z oskarżeniem co do M$ i LIVE. Granie przez sieć na konsoli musiało się stać wcześniej czy później bo jak nie M$ to inna firma by ten pomysł podchwyciła. Chociaż to że teraz brakuje split-screena jest udręką. Mam dwa pady na PS3 i w żadną wyścigówkę którą mam poza Wipeoutem grać na split-screenie się nie da. Tak więc pozostaje mi poza wyścigówkami gra z znajomymi w zombie w CoD WaW oraz gra w FIFĘ 11(tak propo to ostatnia gra jaką znam w której można grać w kilka osób na raz). Wcześniej miałem Killzone 3 i CoD:BO ale tam gra na podwójnym ekranie nie sprawia żadnej przyjemności, wręcz udrękę.
Tekst bardzo fajny, chociaż nie ze wszystkim mogę się zgodzić.
Tak po za tym, kiedy było robione te zdjęcie z Szymocic, ponieważ ja jestem z Nędzy.
Ehh granie po LANie to były czasy ;) Śmiem jednak twierdzić, że to nie net zabił LANa tylko kolejne lata na karku ;) W moim przypadku już w liceum było cieżko zebrać więcej niż 4 osoby na LANa, a zrobienie tego gdy wszyscy kumple studiuja/pracuja jest juz prawie niemożliwe ;) Niestety :/
Znajdź redaktorów pewnego magazynu konsolowego, możesz się pomylić o 3
Widzę zooltara, kto jeszcze tam jest?
O tak, pamiętam to. Ale nie w sensie takim jak Wy, czyli lan party, zloty itp.
Ja zawsze z bratem i rodzicami jak szedłem do 2 kuzynów, to rodzice moi i ich mieli tam popijawę, a my w jednym pokoju graliśmy w hirołsy. To był normalnie fun. Pamiętam wydarzenie sprzed kilku lat, w którym mój kuzyn w heroesach wyszedł w pierwszym dniu na armię przed zamkiem. Od razu przegrał, zrobił nowego bohatera i musiał tak grać. Po necie, to był by tylko fail, albo facepalm, albo LOL/żal etc. Ale na żywo mieliśmy taką populawę, że przez 5 minut nie umieliśmy wstać.
Spychanie split-screena na dalszy plan uważam za jedną z najgorszych rzeczy ostatnich lat. Konsole bez internetu wydawały się kiedyś takie magiczne i inne niż PC, a teraz to mam wrażenie jakbym grał na trochę innym komputerze :P
Na ostatniej fotce w górnym lewym rogu stoi MAJK z PSX EXTREME )
Amen, wszystko racja.
Znajdź redaktorów pewnego magazynu konsolowego, możesz się pomylić o 3
Na dole po lewej, z długimi włosami - to nie KILu z PE?
Zgadzam się, że teraz brakuje integracji fanowskich i imprez na poziomie amatorskim. To one miały swój niezapomniany klimat.
To różnica którą łatwo zobrazować na przykładzie relacji damsko-męskich: można fizycznie obcować z płcią przeciwną, albo machać siusiakiem przed kamerką na Skype.
Człowieku tak nietrafionego porównania dawno nie widziałem. Gratuluje...
r_ADM: propsy, polecam się na przyszłość.
tommik85: tru.
Rafko7: 8-9 lat temu? Coś koło tego.
Connor_: no spoko :)
Wszystkich których interesuje temat redaktorów na zdjęciach - nie ma zooltara, nie ma majka, jest KILu, tap-chan i... :)
Jakoś nie widzę na zdjęciach trzydziestoparolatków. Bo wiesz, kiedy człowiek ma kilkanaście czy dwadzieścia lat, to przejechanie kilkuset kilometrów na zlot czy LAN Party (albo na konwent) jest czymś naprawdę fajnym. Kiedy jednak człowiek zaczyna czwartą dekadę życia oraz ma pracę i rodzinę, to takie okazje zdarzają się dużo rzadziej. A pograć w coś przez godzinkę po umówieniu się przez telefon zawsze można.
Swoją drogą, wychodzi na to, że gry dla "casuali" są w zasadzie grami dla najbardziej hardkorowych graczy, bo żeby zagrać w jednym zespole w jakimś "Rock Band" czy wspólnie pośpierwać w "Lispie" trzeba się ruszyć i pójść do jednej osoby, żeby się radośnie wydzierać, wyginać śmiało ciało itp. Przez sieć to nie ma sensu, a nie wiem nawet, czy jest możliwe.
@quaku Zgadzam się, że teraz brakuje integracji fanowskich i imprez na poziomie amatorskim. To one miały swój niezapomniany klimat.
Ale co to za problem zorganizować jakiś zlot, nawet mały? Zwłaszcza kiedy ludzie mają pieniądze i samochody? Może więc jednak to po prostu ludzie wyrośli z takich zabaw, a nie jakaś siłą zewnętrzna "zabiłą ducha"?
Jakie to jest już nuuuuudne. "X zabiło to, zabiło tamto, kiedyś było lepiej fajniej, teraz już tak fajnie nie jest, pierdu pierdu pierdu".
Nic niczego nie zabiło, po prostu się starzejesz, jak każdy. Życie się zmienia, priorytety się zmieniają. Rodzina, praca, dom. I wracając myślami do tamtych chwil wydają się piękne i lepsze niż te obecne, ale to zupełnie nie jest tak. Dla Twoich dziadków rock'n'roll był głupotą i szatańskim wymysłem, dla Twoich rodziców stylem życia, dla Ciebie klasykiem, a dla Twoich dzieci będzie/jest pierdołą którą puszczają w przerwie tej rewelacyjnej Lady Gagi. Taka kolej rzeczy.
Bez kitu, jeździć pociągiem do innych nerdów z konsolami to sobie mogą dzieciaki w wakacje.
Mi za to brakuje klimatów kafejek internetowych - jednak granie z headsetami ze znajomymi to zupełnie nie to samo, co siedzenie w tej samym pomieszczeniu i granie w Counter Strike czy Quake :D
Ale to były klimaty - cała kafejka (ze 20 osób) na jednym serverze, przekleństwa leciały non stop, gromkie śmiechy jak ktoś zabił 3 swoich granatem, poglądanie monitorów drużyny przeciwnej, wklepywanie komuś kto poszedł do kibla "bind mouse1 kill". Miodzio :]
Nie, nikt nie zabił tego "hardkoru". Po prostu pojawiły się narzędzia dla ludzi, wcale nie leniwych, ale nie ogarniętych na tyle "gorączką gier komputerowych", aby jechać z Rzeszowa do Koszalina, żeby pograć przez cały dzień. Nikt tymże hardkorowcom nie zabronił podróżować, spotykać się i grać w grę na kanapie. Brak split screenu w wyścigach? Ok, racja, ale to nie problem rozwalić się w kafejce, albo załatwić kilka komputerów w jednym miejscu, panowie hardkorowcy :> W FIFA nadal można grać na jednym ekranie i nie wygląda na to by miało się to zmienić. Łatwo jest zrzucać winę na wszystkich dookoła, tylko nie na siebie, a prawda jest taka, że dziś mogę sobie pograć na luzie z kumplem z drugiego końca Polski przez pół godziny, ba choćby z kumplem z Hiszpanii, Wlk Brytanii czy Ameryki i nijak nie czuje się winny temu, że innym nie chce się jechać kilkanaście godzin, żeby spotkać się we wsi pod Warszawą, czy Bóg wie gdzie. Nie pojawiły się nakazy, ale możliwości. Jeśli "pro" z nich korzystają, to tylko ich wybór, ale błagam, zaczyna to przypominać starsze pokolenie, narzekające 25h/dobę, że bez komputerów było lepiej.
Dzikouak: Zdjęcia były tendencyjne ;) na sekciarskich spotkaniach nie brakowało ludzi po 30, żonatych i dzieciatych. Każdy z nas się posunął, ale gdy tylko rozmawiamy ze sobą "przydał by się jakiś zlocik" pada zawsze. Sęk w tym że jeden w Irlandii, drugi gdzieś tam, a to sesja, a to dziecko, a to coś tam - kiedy padają już jakieś konkretne pomysły, niestety znaczna część osób musi spasować. To znak czasów i nie wina MS;), ale te 10 lat temu nie było z tym takiego problemu.
persik_: oczywiście że bez komputerów było by lepiej, zostańmy przy konsolach ;)
Na zloty odrobinkę za młody byłem wtedy, ale na lokalne turnieje się chadzało... I do znajomych z multitapem też. A teraz lipa, faktycznie granie randomami przez Internet nie daje takiej przyjemności. Niemniej jednak, w grupie znajomych w BFBC2 fajnie się ciśnie, nie? :) Btw nawet jak napiszesz coś lajtowego, to zawsze się znajdzie jakiś troll, który nie wyczuje ironii i się rzuci :D Niemniej jednak, ja też uważam, że wprowadzenie Xbox Live wiele zmieniło, niestety tylko częściowo na lepsze.
Największe emocje były z grania we trzech na jednej klawiaturze (a zdarzyło się, że i w czterech), na 14-calowym monitorku. Frajda niesamowita, żaden multiplayer online nie może się temu równać ;)
hehe, bezprawne wykorzystanie moich zdjęć ;] nie będę niszczył zabawy przy określaniu redaktorów...
Wracając jednak do tematu, to nikt przecież nie mówi, że osoby które grają po sieci są złe - więc nie wiem zcemu sie tak gotujecie. Poprostu nie wiecie co straciliście, i wymówki pracą, domem i żoną są nic niewarte, bo tak jak mówił Shin, na zlotach było sporo ludzi koło 30stki z rodziną, domem i praca na karku.
Wejście do domku pełnego "obcych" ludzi (hi P.R.G.K. i P.R.G.K.U.) i rzucenie "siema...moze ktoś chce wafla?" nadal po chyba 9 czy 10 latach wywołuje banana na twarzy.
Zloty były, są i będą najlepszą formą grania w gry i żaden online tego nie zmieni, Ci którzy się nie zgadzają to polecam zabrać sie autem na drugi koniec kraju, pograć i napić się ze znajomymi, a potem gdy wszyscy spią przejść REZa na jednym życiu.... :D
Obecny brak zlotów to po prostu dzisiejszy znak czasów. I nic tu nie da żałosne narzekanie. Moim zdaniem problem ten to zaledwie czubek góry lodowej jeśli chodzi o stosunki międzyludzkie w czasach kapitalizmu - - atomizacja społeczeństwa. Tak w ogóle "hardkorzy" to największa zmora wydawców. Dlaczego dzisiejsze gry praktycznie "przechodzą się same"? Nie oszukujmy się, bo odpowiedź zna prawdopodobnie każdy - po prostu gry mają być dostępne dla każdego = sprzedać w jak największej ilości. Wyjątkiem od całości jest Japonia, ale to specyficzny rynek.
Pewnie jestem za młody, żeby pamiętać czasy zlotów, bo mam tylko 19 lat, ale nie wydaje mi się żeby mi tego w życiu brakowało. Z resztą sam często umawiam się z moimi znajomymi na call of duty na split screenie w 4 osoby, czy singstara i bawimy się świetnie, a co lepsze wystarczy przejść 5 min na drugą stronę ulicy, a nie dymać 500km. Poza tym nie wiem, czy odnalazłbym się sam w towarzystwie osób zupełnie mi nieznanych, raczej nie. Wolę ten czas poświęcić na inne przyjemności. Tak to już jest, że rzeczy minione lepiej się wspomina.
To chyba u was coś jest nie tak. U mnie to wpada się grać do kogoś conajmniej raz w tygodniu na splitscreenie. Nie mówie tu tylko o sąsiadach, już nawet znajomi z innych miast potrafią zaprosić na wspólną gre na PS2. Nie gramy w supernowe produkcje, tylko w sprawdzone gry które dają fun na godziny. Żal mi tych co już nie mogą doznać tego miłego klimaciku :)
@k4m jak nigdy nie byłeś na zlocie to jak może Ci tego brakować? Ja nigdy nie skakałem z samolotu na spadochronie i mi tego nie brakuje w życiu, ale wiem, że jest to świetna zabawa :D
Dzikouak - Organizowanie takiej imprezy wiąże się z pewnymi kosztami i zaangażowaniem wszystkich użytkowników. Jeśli impreza nie będzie cieszyła się dużym zainteresowaniem - kapa i organizator ma po kieszeni. Mało komu chce się wysilać. Kiedyś takie imprezy były automatycznym sukcesem, ponieważ nie było tego dużo i ludzie brali wszystko jak leciało.