Szybka rozkmina #15 Eksplorujecie, dostrzegacie?
To moje przekleństwo - zawsze muszę przeszukać każdy zakamarek i wszędzie wetknąć nos, wszystkiego dotknąć. Przez to zwykle trafiam na zmyślne pułapki twórców (bez quick save & load się nie da :D), albo włóczę się, obładowany żelastwem, którego - no przecież! - żal porzucić, bo a nuż przyda, albo będzie sporo warte. Czasami twórcy uznają mnie hieną cmentarną, jak w Stalkerze, gdzie uraczyli mnie odpowiednim zakończeniem, ale ja po prostu jestem taki ciekawski. Najchętniej ładuję się tam, gdzie twórcy nie przewidzieli, albo nawet nie chcieli, by ktoś tam mógł się dostać. :)
Najlepiej wspominam gry, w których właśnie mogłem się swobodnie powłóczyć po lokacjach.
Może eksploruje to przesadne określenie ale zatrzymać żeby się przyjrzeć jakiejś fajnej scenerii albo detalowi zdarza mi się często. Jeśli tylko na to pozwala produkcja (różnorodność, duża ilość detali) a z tym bywa różnie. Fajnie gdy świat gier jest bogaty w takie smaczki nadaje mu to jakiejś nutki realizmu, tajemniczości, świeżości.
Pamiętam jak w DCUO spędzałem długie godziny na szukaniu znajdziek. Miałem z tym sporo zabawy bo kolekcje zostały zrobione fenomenalnie, a że przy tym mogłem jeszcze polatać i pozwiedzać, to już pełna radocha. Niestety potem okazało się, że znudziła mi się postać i przy kolejnej nie mogłem się zmusić do ponownego odwiedzenia tych samych miejsc. Więc może nie warto przeszukiwać, tylko płynąć z prądem i zahaczać o rzeczy, które same wpadają w łapki?
Chyba najbliżej mi do stanowiska "eksploruję, nie podziwiam". Jak widzę jakąś grotę, jaskinię, ukryty przesmyk - choćbym nie wiem co miał do zrobienia to muszę tam zajrzeć. Muszę sprawdzić co w sobie kryje, a może jakiś fajny fant znajdę, może będzie pomniejszy quest, jakaś ukryta historia dla archeologów. Takie smaczki baaardzo lubię. Lubię też wejść na jakiś szczyt i pooglądać panoramę, ale nie zajmuje mnie to na dłużej niż kilka sekund. Rzadko zwracam uwagę na plakaty, znaki, puszki i kamienie. Owszem, nieraz spojrzę, pomyślę "fajne", ale zaraz o tym zapominam. To działa bardziej (być może podświadomie) na ogół świata przedstawionego, który oceniam kompleksowo. Małe pierdółki nie odwracają mojej uwagi od faktycznego celu gry.
No ba, uwielbiam szperać i wtykać wszędzie swój krzywy nochal :]
Gothici, STALKERy (zwłaszcza Zew Prypeci + Sigerious Mod), Thiefy, Deus Ex, dosłownie wszystko...
Uwielbiam eksplorować i przeczesywać kąty. Dla mnie rzecz, dzięki której lecę do sklepu z wywieszonym jęzorem :]
Jedyny powód dla którego przyznałbym plusa Falloutowi3 to właśnie eksploracja. Z modami - cud malina. Vanilia jest słaba... bardzo delikatnie mówiąc. Jako gra. Co dopiero Fallout. I mówi to facet, któremu podobał się Fallout Tactics.
Nigdy nie zapomnę jazdy jaką dają datadiski i listy w Falloutach. Zapisane tam historie (np. opustoszałej krypty lub chatki) - zwalają z nóg. Dorzucają tony klimatu w ogólną atmosferę świata gry.
I mówi to facet, któremu podobał się Fallout Tactics.
Nie tylko Tobie. I kurczę dalej nie wiem w czym przydać się mógł list zabitego sierżanta (zapomniałem nazwiska) do swojej żony. Pomożecie?
Jak dla mnie najlepszy otwartym światem stworzonym w ostatnich latach w grach jest świat Red Dead redemption, nie dość że piękny to kryjący w sobie dużo ciekawych ciekawostek
Zawsze eksploruje. Jesli wypatrze jakies ciekawe miejsce bladze tak dlugo az uda mi sie do niego dotrzec.
Moze dlatego koniec koncow nie skonczylem Fallout NV. Po 70h grania nie doszedlem jeszcze nawet do tytulowego New Vegas, niestety brak mozliwosci rozwoju postaci po osiagnieciu 30lvlu spowodowal ze gra mnie znudzila, a nie mialem zamiaru przechodzic jej na szybko biegnac do konca.
Moze kiedys poszukam jakiegos MOD'a odblokowywujacego mozliwosc dalszego rozwoju postaci i dokoncze gre.... choc przy tak rozbudowanym swiecie i moim chorobliwym zagladaniu do kazdej skrzyni, kazdej szafki i w kazde inne miejsce moze mi to jeszcze sporo czasu zajac :)
Zdecydowanie eksploruje, lubie sandboxy i crpgi z dużym, otwartym światem, również mmo ;)
AC od II wzwyż - idealnie realizuje tą koncepcje, a przy tym teksty są tak świetnie napisane, że dodatkowo można się dużo dowiedzieć o miejscach przez które przechodzimy w czasie gry;P Zawsze czytam te wszystkie opisy miejsc ;)
Dostrzegam, podziwiam również --> dla przykładu piękny widok Koloseum w ACB, bądź też GTA :D
ROJO ---> "I kurczę dalej nie wiem w czym przydać się mógł list zabitego sierżanta (zapomniałem nazwiska) do swojej żony. Pomożecie?"
Nie sierżanta, a generała :P Barnaky'ego do swojej żony.
I może posłużyć (na końcu gry) do przekonania Generała Barnaky'ego żeby przestał pomagać Calculatorowi.
Jeśli chodzi o explorowanie w poszukiwaniu rozmaitych dodatków s stylu skrzynek z zawartością to nie dla mnie. Ale szukanie ukrytych przekazów, easter eggów i szukaniu ciekawych miejsc to już lubię. Czasami w grach mam iść prosto, ale ja i tak zejdę na bok i poszukam czegoś fajnego. Uwielbiam jak w grach miasto żyje. Jak w Mafii można było zauważyć człowieka próbującego zeskoczyć z motu i tłumek ludzi przekonujących by tego nie zrobił. Mogłem tam stać godzinami tylko po to, żeby zobaczyć czy coś się stanie dalej. Często znajomi się dziwią, że długo przechodzę grę, ale jakbym chciał to bym ją przeszedł szybko- ale tego nie chcę, wolę poszukać ładnych smaczków ;P. Ja jestem takim poszukiwaczem ciekawych miejsc.
Lubię eksplorować. Szczególnie jak twórcy uraczyli nas ładnie zaprojektowanymi tajemniczymi miejscami. Oprócz cRPGów ( w tym i Falloutów oraz Elder Scrollsów) survival horrory mają bardzo ciekawe miejsca. Mówię tutaj o tych starszych tytułach spod znaku Silent Hill, Resident Evil czy Dino Crysis. Ciemne mroczne pomieszczenia. Podarte stare fotele, stare telewizory. Cykający zegar, krew, zakrwawione obrazy martwej natury. Często (tutaj szczególnie Silent Hill pierwsze dwie części) znaki/obrazy/plakaty/ściany/napisy na murach miały jakiś sens.
Mafia (również 2) były szczegółowe pod względem wykonania otoczenia i ciekawych miejsc. (wg. mnie o wiele bardziej niż szare, duże - ale nudne - GTA).
Hitman i Thief jako gry w których nie trzeba wszędzie chodzić, również skrywają wiele ciekawych miejsc.
Warto też się przyjrzeć przygodówką. Choć tam większość lokacji i tak się zobaczy to warto przystanąć i poprzyglądać się. Piękne klimatyczne rzeczy graficy czasem robią w przygodówkach. :)
Jestem może dziwny, ale lubiłem swego czasu uruchamiać w FPSach mapy multiplayerowe na lanie by sobie samemu pochodzić po mapie i pozwiedzać. Ostatnio tak wchodziłem na puste mapy w Bad Copmany 2. :)
Nie cierpię, gdy jestem ograniczony czasem i muszę się spieszyć w grze. Tak samo nie cierpię natrafiać na dwie drogi i wybrać jedną - ta prowadzącą dalej zamiast drugą prowadzącą do jakieś małej lokacji.
Eh :) Ta rządza eksploracji mnie kiedyś wykończy... W moim przypadku już tak jest, że z natury pałam miłością do wszystkiego, co zawiera choć śladowe ilości elementów RPG, a więc sama możliwość eksploracji świata daje mi nieopsianą radość :) Czasami jednak zdarza się, że iż niestety twórcy przeróżnych gier idą na łatwiznę i w sandboxowej produkcji dadzą nam takie pole manewru, jakie ma kura w klatce o wymiarach 2X2... W Mafii mimo iż dostliśmy piękne i bądź co bądź tętniące życiem Empire Bay, to co z tego, jeśli po krótce nie ma w nim żadnych ciekawych miejsc, które sprawiłyby, żeby gracz zatrzymał się na chwilę , skręcił w bok i najzwyklej w świecie przestał na chwilę myśleć o pędzącej, jak to ROJO dobrze określiłeś,w strusim tempie akcji i zachwycił się otaczającym go światem.... To chyba był mój największy zawód odnośnie tego tytułu... No cóż pora trochę poprawić sobie humor :) i odnieść się do przykładu Falloutów, które zachwyciły mnie i oczarowały na 10 000 sposobów... Pierwsze takie odczucie potrzeby zajrzenia w każdy kąt otworzenia każdego sejfu i otworzenia każdych drzwi pojawiła się u mnie po wyjściu z rodzimej Krypty bohatera - przejście ze sterylnej krypty w zły, nieprzyjazny świat i rozciągający się aż po horyzont postapokaliptyczny świat. Wdiok ten skwitowałem jedynie długim ŁAŁ i opadem szczęki :0... Wtedy to właśnie odkryłem, jak wielkie możliwości daje zwiedzanie tego świata... no i zacząłem :) Powiem szczerze, że chęć exploracji to mój atut, jak i zarówno przekleństwo. Z jednej strony z Falloutem 3 i New Vegas spędziłem około 500 godzin !!! z mojego życia.... Połowa moich znajomych nazywa mnie przez to wariatem... Ci konsolowcy zastanawiają się, jak można tyle czasu poświęcić na jakąś produkcję... Ale ja to kwituje jedynie szerokim uśmiechem :) Tak wiem, jestem niejako od uniwersum Falloutów uzależniony i dobrze o tym wiem... ale dzięki temu, że te gry mają tyle do zaoferowania w nałóg jest według mnie w pełni uzasadniony ;)
Coniekótrzy powinni założyć własne blogi.
(...)Falloutów, które zachwyciły mnie i oczarowały na 10 000 sposobów...
(...)z Falloutem 3 i New Vegas spędziłem około 500 godzin !!! z mojego życia....
Fajnie w takich momentach poczuć każdą wydaną złotówkę, nie?
ROJO w tym wypadku stwierdzenie: Wycisnąć z czegoś ostatnie poty nabiera nowego sensu ;)
Fajnie w takich momentach poczuć każdą wydaną złotówkę, nie?
Oj, i to bardzo... :) Ale jak już wspomniałem, taka jest moja natura- jeśli gra ma coś do zaoferowania, to według mnie trzeba to wykorzystać choćby nie wiem jak wielka by ona nie była.
Z Falloutem 3 przyznam się przy pierwszej styczności czułem coś na kształt nawet można powiedzieć odrzucenia i gra w tą produkcję zajęła mi jakieś 15 godz bez zwiedzania 70% świata gry... Jednak po jakimś czasie stwierdziłem, iż popełniłem błąd. Zmienił się mój światopogląd odnośnie szeroko pojętego exploartacji świata, no i jest jak jest :)
Ja większość gier przechodzę dwa razy: za pierwszym razem skupiam się na fabule, a za drugim razem przechodzę pomalutku szukam znajdziek, delektuję się wyglądem pięknych lokacji - których w Gears of War 2, które właśnie przechodzę drugi raz nie brakuje :-)
zazwyczaj idę z prądem, ale przyzwyczajenie, obowiązek i wbudowana wredność czasem każe skręcić, zobaczyć co będzie jak zrobię tak a nie tak :)
Dokładnie Yasiu. Ostatnio Geraltem po wsi biegając dojrzałem dziewczę z konkret cycem i postanowiłem zagadać. Efektem była kolejna karta roznegliżowanej panienki w panelu bohatera :D
Ot, prosta wieśniaczka, która postanowiła oddać się nieznajomemu. Żadnej innej roli nie odgrywa.
Znowu nie mogę odpowiedzieć w ankiecie :(
U mnie to zależy od gry. Od opłacalności eksploracji. Zwykle staram się skonsumować wszystko, co mi przygotowali twórcy, ale nie zawsze mi się chce, czasem też to zostawiam, żeby sobie nie psuć klimatu, tylko iść dalej, zgodnie z rozsądkiem postaci, którą kieruję.
W Morrowindzie opłaca się chodzić, ale fajnie najpierw trochę zadań z gildii porobić.
Oblivion to w ogóle porażka w konstrukcji świata - wszystko jest tak schematyczne, że na wymioty ciągnie. Nie ma nawet najmniejszej perspektywy, że się na swojej drodze spotka coś ciekawego - nagrody za questy takie same, na każde miasto 3 questy, a nagrody za nie, oraz w jaskiniach tak do bólu przewidywalne, że się grać nie chce.
Na szczęście jest Oscuro's Oblivion Overhaul, z tym już jest ciekawiej - tutaj starałem się wszędzie latać na piechotę i przeszukać każdą napotkaną jaskinię, bo można było fajne rzeczy trafić - ale niestety często pomijałem, bo musiałem zostawić na wyższy poziom, a potem zapominałem, bo nie było jak zaznaczyć na mapie świata.
W Gun, grze, w której pewna swoboda też jest, starałem się za to trochę pojeździć po udostępnionym świecie na koniu. Gra była niezwykle klimatyczna, więc się fajnie grało. Nie grałem w RDR, ale Guna gorąco polecam - ja przeszedłem 2 razy i szykuję się na trzeci, pod rząd praktycznie. Gra dość krótka, na 8-10 godzin pierwszego przejścia chyba, może dłużej. I łatwa.
W GTA:VC, GTA:SA jakoś nie chciało mi się całości robić, szczególnie tych misji, np. policyjnych. Niektóre - tak, ale nie całość. Za to w SA fajnie mi się bardzo jeździło na motorku po wsi na początku gry, choć trochę mała była :) Ale cóż, tutaj ten klimat eksploracji psuł gangsterski bohater i reszta świata...
Hmm...co tam jeszcze było takiego z wolną eksploracją?
Gothic - tutaj oczywiście wszystko, ale też dużo tego nie było i na prawie (chyba w ogóle) na wszystkie zacne miejsca prowadziły questy. No, może nie za orkową palisadę, ale ja tam nie byłem.
Arcanum...tutaj nawet fajnie się eksplorowało różne zasłyszane, nieobowiązkowe lokacje, jak jaskinia martwego smoka. Ale jednak, mimo ogromnej oceny na GOLu, nie dawała mi gra za dużej frajdy z rozwoju postaci i w ogóle eksploracji.
Hmm...pustkę mam, nie przypominam sobie więcej takich gier, w których by można było połazić. Ale jak jest okazja, to raczej łażę, choć to też zależy, jak gra nagradza za to.
Rozpisałem się trochę, bo mam coś do zrobienia od tygodnia, i tak odkładam :P hehe
ja wychodzę z założenia, że skoro naprawdę będąc w nieznanym miejscu nie odwiedzam każdego zakątka to i w grze nie będę tego robił - pomijając fakt, że zazwyczaj mamy coś bardzo ważnego do zrobienia :)
Trudno powiedziec czy eksploruje i podziwiam. Zależy od gry. Pamiętam, że najbardziej eksplorowałem i podziwiałem w Gothicu 3, pamiętam jak pierwszy raz odpaliłem ją zaraz po premierze - szukałem pół godziny szczęki na dywanie.Pół dnia to tylko łaziłem po Myrtanie i podziwiałem a było co podziwiać i gra nawet dzisiaj wygląda bardzo ładnie. Wrażenie zrobił na mnie też STALKER SoC, piekne widoki, specyficzny klimat i grafika ale było co eksplorować i podziwiać. Nie ma to jak powolne poruszanie się i nasłuchiwanie odgłosów mutantów...Miodzio. Ale nigdy nie staram się wszystkiego zobaczyć i "zrobić gry na 100%"
yonin - jaka prosta wiesniaczka, to gruppies AiRu była! :P
krzychu2k7 - GUN - potwierdzam i również polecam. Zwróciłeś również uwagę na bardzo ważny element blokujący/zniechęcający/ograniczający eksplorację:
(...)często pomijałem, bo musiałem zostawić na wyższy poziom, a potem zapominałem, bo nie było jak zaznaczyć na mapie świata.
Nie ma to jak opcja znacznika przypominająca nam o nieodkrytym miejscu lub ważnej lokacji/obiekcie.
Przyznam że ja ani nie eksploruję, ani podziwiam. Wyjątkiem jest GTA 4 które eksplorowałem bardzo dokładnie ponieważ miasto mnie zainteresowało ;)
I znów ankieta na którą nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć... :/ Bo wszystko zależy od gry. I to nawet nie od gatunku, tylko od konkretnej gry. Są FPSy bardziej przystępne dla mnie do eksploracji i podziwiania elementów przeze mnie znalezionych od niektórych "RPGów"... A takie Hack'n'Slashe np.: niektóre potrafią zadziwić i zachwycić, a w niektórych (a może raczej niestety: w większości) eksploracja istnieje tylko i wyłącznie na zasadzie "Idż tam, bo może tam być wróg, który dać ci dużo doświadczenia". Szkoda tylko, że coraz częściej autorzy gier (bo to oni są odpowiedzialni za to czy gra zachęca do tego, by ją poznać) nie dają nam możliwości przystanięcia na chwilę w jakimś miejscu i podziwiania ich dzieła.
nienawidze twórców gier za te wsyztskie znajdźki, przez to czas gry z normalnych kilku godzin czesto wydluza sie do kikunastu - robienie wsyztskich questow, znajodowanie sekretów to zło absolutne, hate it! ;p
ale do golebi w GTA IV to mi sie strzelac nie chcialo ;p
@ROJO:
Dzieki, widzialem juz kietys ten wpis o MOD'ach, ale jakos nie moglem sie zebrac zeby ponownie zainstalowac F:NV, ale trzeba bedzie sie zmusic.
Nie rozumiem po kiego czorta domyslnie blokuja mozliwosc rozwijania postaci ponad okreslony poziom. Jak dla mnie w takim momecie zawsze zabawa sie konczy.
@Maverick
To taki chwyt marketingowy twórców, czy to Bethesdy, czy to Obsidianu, aby kolejne poziomy dośwadczenia mogli oni dodawać w coraz to krótszych i bardziej bezsensownych DLC, którymi jak wiemy sypią niczym z rękawa :)
Właśnie po to, jeżeli nie grasz na konsoli, stworzono świetną stronę internetową z modami do tych gier- FalloutNexus... Znajdziesz tam wszystko- od kilkugigabajtowych paczek z texturami na nude patchach przeznaczonych dla tych trochę doroślejszych graczy kończąc ;) Od wyboru do koloru... :)
Właśnie o tym i z tym jest link, który Maverickowi wcześniej podesłałem:) ["Modujemy z Rojem: Fallout New Vegas"]
Eksplorować lubię, i to bardzo, szczególnie w grach Bethesdy.Ostatnio zakupiłem F3 i zamiast popychać główny wątek, eksploruje stołeczne pustkowia i walczę o przetrwanie, bo ciągle amunicji i stimpaków mi brakuje.
Tak swoją drogą, jak dojść do placu RGN?Bo kręcę się i nie mogę dojść.:)
Zawsze grając w Morrowind składałam w ofierze, w Vivek miksturkę lewitacji i podziwiałam świat od góry. Brakuje mi tego w innych grach :(
Zawsze grając w Morrowind składałam w ofierze, w Vivek miksturkę lewitacji i podziwiałam świat od góry. Brakuje mi tego w innych grach :(