Dzisiaj rano przy standardowym śniadanku prawie się udławiłem herbatą. Z jakiego powodu ? Oto na Onecie ukazał się przedrukowany artykuł z Guradiana Johna Harrisa.
Ów wielki dziennikarz antropolog postanowił odwiedzić Polskie miasteczko i przeprowadzić wywiad środowiskowy z zamieszkującymi go tubylcami. Padło na Limanową, i nie chodzi tu nawet o to, że to moje rodzinne miasteczko w którym się wychowałem. Chociaż prawdopodobnie jest to element, który spowodował że powiedziałem "kurwa dość!".
Otóż artykuł ten jest zmanipulowany, nieprawdziwy i krzywdzący. Jako, że Limanową znam i bywam mam jakąś tam perspektywę do porównania i się zastanawiam gdzie w tym mieście są między innymi te (szkolne przyp. Fett) zaniedbane budynki w niczym nie przypominają dzisiejszych nowoczesnych i skomputeryzowanych szkół brytyjskich. (...) Powietrze wypełnia zapach rozgotowanych warzyw. Ścianom przydałaby się warstwa świeżej farby.
Jednak to jestem w stanie jeszcze przeboleć (chociaż nie wiem gdzie on trafił). W ciągu 5 lat jak zdałem maturę i skończyłem szkołę jest jakieś tam prawdopodobieństwo że szkoły w miescie upadły i gotuje się w nich warzywa. W końcu 5 lat to szmat czasu i wiele się mogło zmienić...
Czytam akapit za akapitem i wciąż nie mogę uwierzyć, że czytam o miasteczku w którym się wychowałem i w którym bywam raz a kilka tygodni...
Jednak najbardziej uderzył mnie jeden fragment.
Podczas rozmowy z licealistami zauważam, że należą oni do pokolenia, które znalazło się między polskim konserwatyzmem katolickim a światopoglądem bardziej liberalnym, wynikającym z coraz częstszych kontaktów z resztą Europy.
Siedmioro moich rozmówców regularnie chodzi w niedziele do kościoła, choć przynajmniej jedno z nich przyznaje, że jest to głównie efekt presji ze strony rodziców. Wszyscy zgadzają się, że religijność wśród ich rówieśników maleje. Cała ósemka jednogłośnie popiera surowe przepisy aborcyjne obowiązujące w Polsce. Licealiści są za to podzieleni w kwestii małżeństw homoseksualnych.
No i tutaj wszystko robi się jasne, wszystkiemu winna jest wiara katolicka... No przecież to jest k... jakiś nonsens... Dziennikarzyna z rozwiniętej Europy przyjechał na wschodnie rubieże, już na początku założył sobie jakąś teorię i każdy puzzel, który mu spasował włożył do swojej popieprzonej układanki, która dała mu obraz całej Polski. Zaściankowemu, nierozwiniętemu krajowi, gdzie mieszkańcy zamiast tworzyć nowe miejsca pracy i zdobywać wykształcenie biją głową przed ołtarzami i czczą Jezusa. Ci mądrzy i lepsi, którzy do koscioła nie chodzą, uciekają z kraju...
Ktoś mi powie, jaki jest cel tego artykułu? Pomijając fakt, że co drugie zdanie w nim to kłamstwo, albo naginanie i selekcja faktów? Właśnie o czym ja mówię. W tym artykule nie ma nic prawdziwego... Czy ktoś po raz kolejny próbuje mi udowodnić, że powinienem się wstydzić że jestem z Polski?
No i oczywiście link do całości:
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/polska-mlodziez-bez-perspektyw,1,4239967,kiosk-wiadomosc.html
Fett, w GB dokonuje się każdego dnia 500 aborcji (od 67r dokonano ich ponad 6000 000), jeśli dla nich miarą nowoczesności są takie akty barbarzyństwa, to ja już wolę swój katolicki ciemnogród
Chcesz powiedziec, że w Limanowej nie ma żądnych zaniedbanych budynkó z odpadajacą farbą?
Damn, mamy nowego lidera w kraju!!
Siedmioro moich rozmówców regularnie chodzi w niedziele do kościoła, choć przynajmniej jedno z nich przyznaje, że jest to głównie efekt presji ze strony rodziców. Wszyscy zgadzają się, że religijność wśród ich rówieśników maleje. Cała ósemka jednogłośnie popiera surowe przepisy aborcyjne obowiązujące w Polsce. Licealiści są za to podzieleni w kwestii małżeństw homoseksualnych.
Trzy razy przeczytałem - i nie mam pojęcia do czego można się przyczepić.
Spora częśc małolatów chodzi do kościołą do rodzice tak karzą? Oczywiście.
religijność wśród nich maleje? Fakt niezaprzeczalny. Popierają przepisy aborcyjne? A dlaczego mieliby się równiż w tym względzie od rówiesników?
Są podzieleni w sprawie homo? No przecież, że tak.
Autentycznie, może napiszesz w którym miejscu cytowanych fragmentów artykułu autor napisał jakiekolwiek niezgodne z rzeczywistością zdanie??
Zaraz docztam cały artykuł to się odniose do reszty.
Brytyjczycy są niestety zadufani w swojej zajebistości. Swego czasu miałem okazję gościć chór z WB którego dyrygentka wrzucała na FB zdjęcia jednego miejsce z śmieciami i krzywym chodnikiem pisząc, że tak wygląda cały Poznań. Nie pasował im hotel w jakim mieszkali, ogólnie odnosili się do nas jak do jakiejś odległej prowincji. Brytyjczycy z Londynu.
Powodowało to tylko że ten chór był najmniej lubiany na festiwalu bo im się nic nie podobało. Jedzenie było nie dobre, kościoły brzydkie. Później moja dziewczyna dostała maila z możliwością ugoszczenia nas byśmy sobie wyjechali na trochę z tego prowincjonalnego kraju, do Brytanii gdzie jest wysoki poziom wszystkiego.
Ciekawe jednak, że gdy w pewnym momencie jednemu z dyrygentów pocisnąłem że gdyby nie Polacy to by teraz szprechał się wielce oburzył.
Ech. Pewnie nie wszyscy tak myślą ale akurat po wyedukowanych osobach się nie spodziewałem. Oni się czują mentalnie lepsi.
Ale w czym tu problem. Nie wiem jaka jest tam szkoła ale co najmniej 90% polskich szkół powinno zostać poddanych solidnemu remontowi - bida w kraju i to widac.
Co do kwestii religijności - prawda w oczy kole? Coraz więcej osób chodzi do kościoła "pod presją społeczeństwa" i tyle.
Kwestia homo-niewiadomo i aborcji - tu się zgodzę dla nich to normalne, dla nas to dzicz. To zależy od kultury w jakiej się wychowaliśmy. dla mnie, człowieka który względy religijne ma na boku, aborcja "wpadki" to po prostu zabijanie "człowieka"
PS. żeby nie było wierzę w boga ale nie uznaję całej tej dzisiejszej otoczki zwanej "Kościołem"
Artykuł stereotypowy. Trochę w nim prawdy jest, bzdury też są. Ja mogę napisać, że jak się wiedzie do Londynu, to rodowitego Brytyjczyka ciężko wyłuskać wśród Arabów i Hindusów a śmietników też ze świecą można szukać. Mógłbym też napisać o tym, jak mieszkałem w "hotelu", w którym ciężko było mi się dogadać z właścicielką po angielsku.
Jak dla mnie Limanowa jest ładnym miasteczkiem - co do odpadającej farby to nie wiem, zresztą jezeli nie ma kasy na remont to gdzieniegdzie moze farba odpadać :/ Ale wogóle o czym my gadamy? Czy nie wiesz, że anglicy to (tak generalizuje na podstawie dobrych dowodów) w większosci idioci?
Przeczytałem ten króciutki artykulik - ani jednego w nim słowa, które odbiegałoby od typowej polskiej rzeczywistości małego miasteczka.
Może Fett ma jakis dziwnie wyidealizowany obraz własnej mieściny, ale niestety tak własnie wygląda wiekszośc małych miasteczek i wsi w Polsce - bieda, bezrobocie, słabe perspektywy dla młodych, ogólna apatia i żąłość. MOże się to nie podobac - ale zakłamywanie rzeczywistości jest bezsensowne.
Btw - jakoś Fettowi było się zapomniało, ze autor wspomniałm o dobrej znajomości języka angielskiego wśród młodzieży - co w świetle równieśników z hiszpańskich, włoskich czy innych pipidówek wcale nie ejst takie oczywiste.
No ale ten fakt nie pasował do wrednego i oczerniającego kraj mlekeim i miodem płynącym angola :)
smalczyk - Nie chodzi tutaj o obronę kościoła, ani o obronę mojej bidnej mieści. Chodzi mi o właśnie stereotypowe myślenie o Polsce i układanie sobie wygodnych faktów do tworzenia obrazu całości. O czym właściwie jest ten artykuł i jaki jest jego cel.
Większość czytelników przyjmie do wiadomości smutną prawdę o brudnej, szarej, biednej Polsce, która jest 100 lat za europą zachodnią a nikt na trzeźwo nie przeanalizuje tego artykułu. Dla mnie ma on taką samą wartość jak dokument HBO "byle do soboty"
Po prostu nie lubię jak się manipuluje faktami...
I tak, nie wiedziałem, że anglicy tacy są :P
"W jednej z klas spotykam się z ośmiorgiem licealistów w wieku 17 i 18 lat. Wszyscy dobrze mówią po angielsku. Dla nich jest to nie tylko obowiązek nałożony przez władze oświatowe, ale też konieczność, jeśli chcą myśleć o przyzwoitej pracy.
Na ścianach sali wisi ręcznie zrobiony plakat redukujący atrakcje Zjednoczonego Królestwa do kilku obiektów: Windsor Castle, Tower of London, York Minster, Stonehenge oraz, nie wiedzieć czemu, Harrods. Jednak nikt z tej ósemki nie wybiera się do pracy na Wyspy. Mówią o Włoszech, Austrii i Niemczech. Ten ostatni kraj 1 maja otwiera swój rynek zatrudnienia dla Polaków."
ucza sie angielskiego by wyjechac do nas na zmywak... ale ci cholerni niemcy otwieraja rynek pracy i na zmywak nei przyjada! I jakaż to cholota! Miast zrobic mape z zabytkami calego zjednoczonego krolewstwa ( owce na walijskim pastwisku obowiązkowo! ) ograniczyli się do Tower! Chamy! Prostaki! Oh God!
A co mi tam, chcialbym, zeby za 10 lat na topie byl juz chinski, choc jest szkaradny w porownaniu z japonskim :) Ach, biedni brytyjczycy i skąpe plakaty w kalsie ograniczajace sie do Pekinu! ...
Herr Pietrus - Mało tego, władze w Polsce wiedzę jak wygląda sytuacja w kraju i zmuszają te biedne, brudne dzieci do nauki angielskiego, żeby się ich w przyszłości pozbyć i tym samym zmniejszyć poziom bezrobocia :)
sturm - nawet nie o to chodzi, że był i widział. Po prostu widział to co chciał zobaczyć i na tej podstawie wyciągnął wnioski na całą Polskę...
Smalczyk -->Wydaje mi sie, ze idzie o to, ze facet byl w Limanowej a wnioski rozciaga na cala Polske. A skad mu sie ubzduralo, ze Limanowa to jakas reprezentacyjna proba? Rownie dobrze mozna pojechac na jakies zadupie w Anglii czy innej Walii i stwierdzic, ze w calym ZK to tylko bida z nedza.
Ale tak generlanie - splaszczony obraz spoleczenstwa jest taki sam i w polskich mediach, zwlaszcza tabloidach.
sturm ---> ja takich wniosków nie wyciągfnałem - i nadal faktem pozostaje, że bezrobocie wśród młodych jest ogromne, zmian na lepsze specjlanie nie widać, a marazm i apatia dotyka ludzi nie tylko na przysłowiowej ścianie wschodniej.
Herr Pietrus ---> jaki spłaszczony obraz? To jest realny problem, który dotyka nasz kraj tu i teraz.I zamiast zakłamywac rzeczywistość albo sie na nia oburzać trzeba znaleźć sposób na poprawę.
Czy ktoś po raz kolejny próbuje mi udowodnić, że powinienem się wstydzić że jestem z Polski? To ty nic nie wiesz? To lobby Żydowskie dąży do tego, by nas skolonizować i ograniczyć ilość polaków do 15 mln :D
Ciekawy też jestem, tak btw. czy Anglicy oskarżali francuzów o rozpylenie sztucznej mgły w tunelu de l'Alma :D
Mnie to co najwyżej może śmieszyć charakterystyczna dla mediów skłonność do popadania w przesadę - od pochwalnego artykułu Spiegla dot. Wrocławia, po Limanową i lewackiego Guardiana.
To, że materialnie wypadamy od Angoli znacznie gorzej jest oczywiste. Niespecjalnie oburza mnie też stwierdzenie faktu, że polska młodzież jest bardziej konserwatywna (a właściwie to mniej liberalna) od zachodnich kolegów - u czytelników Guardiana jest to zapewne cecha dyskwalifikująca, ale co nas oni obchodzą? :)
Mnie uderza coś innego w lewackim (nie lubie tego słowa, ale niech tam) postrzeganiu świata. Jak tak się wczytać w różne publikacje to można dojść do wniosku, że aborcja to taki nowy PKB. Mordowanie bezbronnych miarą sukcesu.
MANOLITO ---> "to ja już wolę swój katolicki ciemnogród" - w tym Twoim katolickim ciemnogrodzie dokonuje się ok. 400 aborcji dziennie :) Bardzo ostrożne szacunki mówią o ok. 150 tys. rocznie.
Oczywiście ze zrozumiałych względów spora część z nich jest robiona poza granicami Polski (prawo, cena, warunki) niemniej nadal istnieje.
Jeżeli wierzysz tym półdebilom twierdzącym, że dzięki ustawie ilość skrobanek w Polsce NAGLE spadła do 500 rocznie, to chyba sam jesteś niezbyt kumaty.
Liczba aborcji rocznie w Polsce praktycznie się nie zmieniła od lat 70.
Tyle, że "dzięki" ustawie zeszła do podziemia i "dzięki" tejże ustawie lekarze trzepią kasę. Ci sami, którzy w szpitalu odmówią ze względów światopoglądowych, to w swoim gabinecie prywatnym parę godzin później zrobią to bez problemu. Oczywiście odpłatnie.
Jak to łatwo sprzedać sumienie i zasilić statystyki :)
Ha, sam założyłem jakiś czas temu bardzo podobny wątek...tylko wnioski zupełnie odmienne:P
Muszisz też pamiętać, że Guardian to gazeta lewicowa, więc jakieś smęty o kościele, gejach i aborcji się tam znaleźć musiały. Swoją drogą ciekawe jest płatanie nad "powiększającym się w ciągu ostatnich 20 lat dystansie między bogatymi, a biednymi". Większe nierówności po obaleniu komuny? Nie, niemożliwe, to musi być czyjaś wina.
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11192634&N=1
To nazywasz zakłamaniem? :D jakaś gazetyjka zza garnicy pieprzy głupoty.
Do mojego miasta, tj. siedlec, przyjechało TVN - w okresie wyborów, kiedy głośno było, że Siedlce są bastionem pisu( co jest gówno prawdą).
Dziennikarze tak równo pojechali, że autentycznie zbierałem szczękę z podłogi. Pokazali najgorsze budynki w mieście, przejeżdżający traktor (!!!) i wyłącznie starszych ludzi zaczepianych na ulicy przed kościołem, dla spytania na kogo głosują.
Dzisiaj usiadłem w fotelu i włączyłem główne wydanie Wiadomości TVP. Najważniejsza wiadomość dnia według telewizji publicznej 40 milionowego kraju jest taka, że wdowa po Herbercie powiedziała, że prezes powiedział, a inni tez powiedzieli co wiedzieli. Ok, ale czytałem o tym w necie chyba trzy dni temu. Druga wiadomość dnia według telewizji publicznej 40 milionowego kraju jest taka, że tablica ze Smoleńska jest aktualnie w ambasadzie i będzie przywieziona do kraju. Do trzeciej wiadomości nie wytrwałem...Tak media żyją w matrixie i wciągają do niego ludzi.
NewGravedigger --> Aż mi się przypomniał materiał z GW z ostatnich wyborow prezydenckich - opisywane były dwa miejsca, jedno gdzie PO miało największe poparcie w ostatnich wyborach parlamentarnych, drugie gdzie najwyższe miał PiS. Każdy opis okraszony jednym dużym zdjęciem.
Zdjęcie miasta PO - z ładnej cerkwi wychodzą uśmiechnięci, porządnie ubrani ludzie.
Zdjęcie miasta PiS - jakiś zdewastowany monopolowy.
Piękna sprawa, niestety nie mogę już tego znaleźć :D
Przeczytajcie lepiej cały cykl New Europe na Guardianie, a nie marudzicie na jeden tekst. Ja przeczytałem większość z tekstów tam zamieszczonych i na prawdę są dobre. Guardian jest jedną z najlepszych gazet na świecie i na prawdę chciałbym, aby polskie gazety były tak samo "pobieżne" i stereotypowe w opisywaniu zagranicy. Niestety pewnie nigdy tego nie doczekamy:)
Edit: A ten artykuł akurat w ogóle mnie nie oburza, mimo iż sam pochodzę z podobnej, acz nieco większej miejscowości. W takich miejscowościach najczęściej bezrobocie jest wysokie, dlatego pewnie ty Fett też stamtąd wyjechałeś w poszukiwaniu pracy bądź na studia. Płace niewysokie (małopolska generalnie mało płaci). Teksty o Anglii są oczywiste - to jest tekst pisany dla Anglików, dlatego interesują ich gazetki ścienne w salach od angielskiego i to jak patrzą na pracę na zmywaku. Jak polski dziennikarz jedzie zagranicę to też piszę o Polakach tam mieszkających i jak tubylcy patrzą na Polskę, więc nie bądźmy hipokrytami wymagając czego innego od Brytyjczyków.
Hellmaker, tak się składa, że w 97 przez blisko rok obowiązywała nowelizacja ustawy dopuszczającej aborcję na życzenie było ich pomiędzy 7 a 13 tysięcy, sugerujesz więc, że nagle liczba aborcji zwiększyła się każdego roku dziesięciokrotnie? i w przeliczeniu na mieszkańca mamy ich tyle co w GB? mając na uwadze, że tam się to robi bez problemu, a u nas trzeba jednak trochę zachodu by takiego zabiegu dokonać? nie mówiąc już o takich sprawach kulturowych jak anatema społeczna/religia itp?
ps. w latach 50 gdy dostęp do aborcji był legalny, dostęp do środków antykoncepcyjnych był minimalny mieliśmy aborcji maksymalnie 44000
smalczyk --
Nie bardzo zauważasz, że półprawda jest po prostu kłamstwem. Półprawda, to wybrane prawdy. Ten artykuł jest żałosny pod względem doboru treści i ustawiania w ten sposób punktu widzenia. Musisz patrzeć na pełen obraz - jak będziesz patrzyć tylko na szczegóły (w dodatku wybrane; bo już zadufania, czy lewackiej propagandy w wielu zdaniach nie wykrywasz), to i tekst czysto propagandowy uznasz za prawdę.
Serio nie widzisz, że np. z przyzwolenia na aborcję robi się tutaj miarę cywilizowania, a z wiary zaścianek? Przecież to czysta propaganda.
MANOLITO --> w GB dokonuje się każdego dnia 500 aborcji (od 67r dokonano ich ponad 6000 000), jeśli dla nich miarą nowoczesności są takie akty barbarzyństwa, to ja już wolę swój katolicki ciemnogród
...w ktorym kazdego roku dokonuje sie nawet 200tys aborcji (a podejrzewam, ze to znacznie zanizona liczba), tyle ze robi sie to pokatnie, narazajac kobiety na utrate zdrowia lub zycia. Brytyjczycy przynajmniej daja wolny wybor obywatelowi, nie wmawiajac mu bredni, ze aborcja to zabijanie zycia, podczas gdy to jedynie usuniecie kilku komorek.
.w ktorym kazdego roku dokonuje sie nawet 200tys aborcji (a podejrzewam, ze to znacznie zanizona liczba), tyle ze robi sie to pokatnie, narazajac kobiety na utrate zdrowia lub zycia. Brytyjczycy przynajmniej daja wolny wybor obywatelowi, nie wmawiajac mu bredni, ze aborcja to zabijanie zycia, podczas gdy to jedynie usuniecie kilku komorek.
1. ciekawym skąd takie dane. To ilość wywłok skazanych za zabójstwo własnego dziecka?
2. A co do narażania, to każdy morderca, gwałciciel, złodziej, oszust itd naraża swoje "cenne" życie, więc nie widzę powodu, by i takie wywłoki tego nie robiły.
3. kiedy i ciebie ktoś "usunie" też skończy się to "usunięciem kilku komórek".
MANOLITO ---> A więc wierzysz w to, że w Polsce dokonuje się 500 aborcji rocznie? No wyleź spod tego kamienia pod którym spędziłeś ostatnie 20 lat.
"w 97 przez blisko rok obowiązywała nowelizacja ustawy dopuszczającej aborcję na życzenie było ich pomiędzy 7 a 13 tysięcy" - oficjalnie w szpitalach! Takie dość trudne słowo. W dodatku razem z tą nowelizacją weszła (a może już wcześniej?) ta debilna "klauzula sumienia". I jak już pisałem wyżej - lekarze odmawiali oficjalnie, a prywatnie robili. Ci sami lekarze. Tyle, że sprzedawali swoje katolickie sumienie za ciężką kasę.
Nieoficjalnie było 10 razy tyle. Wiesz jakie pierepały były nawet z tym "na życzenie"? Połowa aborcji była przeprowadzana w Czechach, na Słowacji, na Ukrainie (pamiętasz pomysł jakiegoś popierdolonego posła, żeby każda kobieta wyjeżdżająca za granicę przedstawiała zaświadczenie, że nie jest w ciąży? - na szczęście zabili go śmiechem i już się nie odzywał) ... reszta była - przecież obowiązywała już "klauzula sumienia" - robiona w prywatnych gabinetach i nie liczyła się do statystyk.
Weź już nie pieprz oficjalnych danych propagowanych przez katolicką propagandę bo się niedobrze robi.
Jedyna różnica pomiędzy obowiązywaniem aborcji na życzenie, a teraźniejszym prawem jest kwota za którą się kupuje sumienie "wierzących" lekarzy. W ilości wykonywanych aborcji nie ma.
Masz chociażby blade pojęcie jak była i jest rozwinięta "turystyka aborcyjna"? Najwyraźniej nie.
"w latach 50 gdy dostęp do aborcji był legalny" - a zdajesz sobie sprawę, ze to były nadal lata powojenne i ZUPEŁNIE inne podejście do tego? Podaj mi jeszcze przykłady, że jak nie było edukacji seksualnej, to w XIII wieku było jeszcze mniej aborcji.
Poziom przeprowadzanych aborcji nie zmienił się praktycznie od lat 70.
Ale wierz sobie w durnoty, które Ci sprzedają katolickie media.
500 aborcji rocznie ... jasne ... wielki sukces ...
Trzeba być kompletnym idiotą, żeby w to wierzyć.
A jednak Azazello to Attyla. "wywłoki" to dosyć ładnie udowadniają.
alpha ---> nie zauważyłem w tekście nic, co nie pokrywało by się z rzeczywistością widzianą dookoła mnie (nie mówię tu o Warszawie, ale generalnie o Polsce).
Wypunktowałem każda poruszona przez autora kwestię - i wszystko się zgadza.
A jesli nawet cel artykułu był inny niż wynikałoby z treści - to co z tego? Niektórym widać nie chce przez gardło przejść, że rzeczywistość nie jest tak różowa jak chciałoby się ją widzieć.
Terlikowski i cała Fronda to Attyla!
smalczyk --
Przykład z książki:
Paweł wpadł pod tramwaj i zabrudził sobie marynarkę.
Co ten tekst oznacza wypowiedziany np. w rozmowie? Oznacza m.in. - nic mu się poważnego nie stało. Załóżmy, że jednak się stało, a ktoś wygłosił ten tekst. Czy powiedział wprost coś nieprawdziwego? Nie. Czy dokonał kłamstwa w ten sposób, że wykorzystał mechanizmy komunikacji. Tak.
I tego typu rzeczy w ogóle nie odczytujesz. Dobra propaganda działa właśnie w ten sposób.
Podobnie, również przykład z książki:
- Muszę zadzwonić.
- Mój kolega mieszka za rogiem.
Skoro dla Ciebie nie istnieje nic ponad to, co powiedziane wprost, to pewnie nie rozumiesz tej konwersacji? Oczywiście, że rozumiesz. To bardzo życiowy przykład, wychwyci sens właściwie każdy. Manipulacja prasowa, to trochę wyższy poziom wykorzystania tego typu mechanizmów. W tym tekście z telefonem najważniejsze jest pytanie - po co on mi to mówi. I podobne pytanie można zadać autorowi artykułu w wielu miejscach (otrzyma się bardzo podejrzane odpowiedzi).
Azazello ---> http://www.podziemnepanstwokobiet.pl/ tu masz film dokumentalny o polskich, nielegalnych aborcjach. I chociażby on podaje te 200k
alpha omega ---> jak wiesz wielowymiarowość wypowiedzi oznacza, ze w zalezności od odbiorcy tekst może być zinterpretowany na różne sposoby. Co doskonale widac po omawianym artykule, który każdy z nas widzi inaczej - i może na tym poprzestańmy bo chyba do konsensusu nie dojdziemy.
Za bardzo sie przejmujecie. A niech sobie pisze gosciu co chce. Co z tego? Polske każdego roku odwiedza pare milionów zagranicznych turystów i sami mogą zobaczyć jak nasz kraj wygląda.
Wielkie Wielka Brytania i jej zajebista edukacja :) - jeśli gówniarze z serialu Skins to typowi przedstawiciele miejskiej młodzieży w Anglii, to tylko pogratulować :D.
Piękna jest ta nowa szkoła tolerancji. Mam nadzieję, że ani ja ani moje dzieci nie dożyją czasów w których będzie zabronione przebywanie w przestrzeni zanieczyszczonej smrodem gotowanych warzyw.
smalczyk --
Tu nie ma czego widzieć inaczej. Tylko dla Ciebie pewnie potrzeba by było stwierdzenia w polskiej gazecie, że nie wiedzieć czemu Polskę w ang. klasie polonistycznej sprowadzono do Wawelu i Mazur, a nie wspomniano o x,y,z (i inszych, licznych, a jakże wspaniałych literkach, które pominąć to... no kim trzeba być, no kim?), żebyś spostrzegł zadufanie w sobie. Wtedy byś nie tylko widział, ale z niesmakiem się nosił. Kiedy zaś to samo robi Angol, wszystko jest ok.
A to akurat drobnostka, są znacznie lepsze kwiatki w tych wypocinach.
Soldamn [ gry online level: 87 - krówka!! z wymionami ]
To nie jest źródło a zwyczajna propaganda mająca uzasadnić mordowanie nienarodzonych dzieci.
Obejrzyj sobie to:
http://www.youtube.com/watch?v=NpOFcqrqBa0
tak wygląda rzeczywistość bez gumowo-syntetycznej przesłony na rozum.
Helmaker,napisałeś się chłopie, oj napisałeś, bardzo duużo natłukłeś tekstu, problem w tym, że ja nigdzie nie piszę, że w Polsce dokonuje się w 500 aborcji, wiec skąd ci się wzięła ta liczba?
i nadal czekam na jakieś statystyki, metody badań odnośnie tej wyimaginowanej liczby 200 000 aborcji rocznie w naszym kraju itd. (przypominam, że zabiegiem aborcji raczej mało kto się chwali)
budzikowski, bredzisz, w GB aborcja dozwolna jest do 24 tygodnia ciąży, jak myślisz 7 miesięczne dziecko to jest kilka komórek?
Fett---> Żona mojego brata jest z Limanowej :D No i jej znajoma jest na znanym w internecie filmie Parkowanie w limanowej xD
P.S: Odnośnie tej kościelności, to jest to chyba związane z tym, że partia jest tam tak popularna. Moje wujostwo śmiało się, że jak pojadą tam w weekend wyborczy załatwiać weselne sprawy, to tylko ich 2 głosy nie będą na partię xD
alpha ---> może łaskawie zaniechałbys robienia ze mnie idioty i wmawiania mi czegoś czego nie widzę? Artykuł, niezależnie od prawdziwych intencji autora, pokazuje realne problemy prowincji polksiej - i tego podwazyć sie nie da. A czy podstawa do jego napisania były takie czy inne przesłanki - to już inszy temat. Ja wypowiedziałem się jedytnie co do treści artykułu, nie konkluzji jaka miała z niego wynikać.
Nie rozumiem o co toczy się tu dyskusja. Że są fanatycy i głupki, którzy jeszcze wierzą w te feministyczno eugeniczne brednie wiadomo nie od dzisiaj. Tym samym rozmowa o ilości mordów niewiniątek nie ma żadnego sensu. Od zawsze wiadomo, że nie należy zabijać, kraść czy gwałcić a i tak zawsze znajdą się tacy, którzy to robią. Niezależnie od powodów, zawsze jest to zło, o którym prawie wszyscy wiedzą, że należy je tępić.
Mordowanie nienarodzonych dzieci nie jest potrzebą, żeby martwić się o los tych wywłok i kobiet zwyczajnie ogłupionych. Pierwsze do odstrzału a drugie trzeba resocjalizować. To wszystko. Żeby jednak miało to jakikolwiek sens, trzeba by doprowadzić do przyjęcia pewnych norm obyczajowych w mediach, które zezwalają na jedno a potępiają drugie. Jeżeli jednak media pełne są idiotów w rodzaju Streichera, to należy postępować z nimi tak, jak postąpiliśmy ze Streicherem.
Nie od dziś wiadomo, że można człowieka tak zmanipulować, że ten bez zmrużenia oka strzeli bliźniemu w potylicę twierdząc, że usuwa tylko przeszkody dla urzeczywistnienia raju, jaki nas czeka w przyszłości (lub innego rodzaju niedorzeczności) albo pakuje do komór gazowych z tym przekonaniem, że usuwa tylko zwierzęta/nieludzi/podludzi itp itd, dbając tym samym o "higienę rasową".
Mordowanie istot bezbronnych i całkowicie od nas zależnych jest aktem ohydnego barbarzyństwa, będące skutkiem zbrodniczego mieszania ludziom w głowach. Zwłaszcza w tym zakresie, że można być "wolnym" nie będąc odpowiedzialnym. Wolność nie jest aktem suwerennego (czyli zdolnego do spowodowania radykalnej nieciągłości) przeciwstawiania się dobru. Wolność jest od dobra zależna w tym sensie, że tylko czyniąc dobro, można być jednocześnie wolnym. Czyniąc zło, stajecie się tego zła zakładnikami i niewolnikami.
smalczyk --
Tyle, że ten wątek jest o intencjach autora, budowaniu fałszywego obrazu rzeczywistości z oderwanych faktów itd. Bo jest o artykule, który to właśnie robi
"Trzy razy przeczytałem - i nie mam pojęcia do czego można się przyczepić."
To napisałeś Ty. Nie masz pojęcia do czego się można przyczepić, bo artykuł dotyka realnych problemów polskiej prowincji!
Nie ważne, czy te problemy są obecne w tej akurat miejscowości, nie ważne, że cała rzeczywistość jest opisana poprzez te wybrane fakciki, nie ważne, co autor sugeruje (np. aborcja jako wyznacznik cywilizowania; Polacy, jako mający zaściankowe wyobrażenia o UK - vide zdjęcia w klasie) artykuł musi być prawdziwy i w porządku, bo rzeczywiście bywają w Polsce zaniedbane budynki szkół.
Jak dla mnie - nowy poziom lektury ;)
Wolność nie jest aktem suwerennego (czyli zdolnego do spowodowania radykalnej nieciągłości) przeciwstawiania się dobru. Wolność jest od dobra zależna w tym sensie, że tylko czyniąc dobro, można być jednocześnie wolnym.
Oczywiście, definicje czym jest to "dobro" definiuje i ustala Atty... Azazello. Odpisy dostępne na każdej plebanii. Kto się nie zgadza lub mu się coś nie widzi to: Pierwsze do odstrzału a drugie trzeba resocjalizować.
Molzey --
Faktem jest, że przyznajesz tu sobie prawo na nie wiedzieć jakich podstawach. Odróżnienie między dzieckiem narodzonym, a płodem oparte jest na zupełnie arbitralnych granicach.
Nie istnieje ścisłe określenie tego, czym jest człowiek, czym jest życie, nie znamy mechanizmów stojących za istnieniem świadomości. Możemy mówić, że póki nie ma systemu nerwowego świadomość nie istnieje, ale w którym momencie się pojawia - nie wiadomo.
Nie dziwne zatem, że w niektórych krajach granice te się przesuwają. Dozwolone są aborcje w bardzo zaawansowanej ciąży (dokonuje się aborcji w granicach, w których czasami przeżywają współcześnie wcześniaki). Dyskusja już nawet nie jest o biologii, a o prawach kobiet. To było do przewidzenia - tak jest zawsze kiedy człowiek przyznaje sobie jakieś prawo na niejasnych podstawach. Ponieważ biologiczne granice były tu umowne i zawsze można było je dyskutować dyskusja musiała zejść na to, po co w ogóle przyznaliśmy to prawo - na prawo do wolności, swojego ciała itp. brednie (biologię się zawsze przesunie, albo o niej zapomni).
Ale o tym mówiło się od dawna, że tak właśnie jest, jak się nie zabezpieczy prawa do życia u samych podstaw. W niektórych wypadkach można już powiedzieć wprost - dokonuje się czynu równoważnego zabiciu narodzonego dziecka. Nawet biorąc rzecz czysto biologicznie.
MANOLITO --->
"ja nigdzie nie piszę, że w Polsce dokonuje się w 500 aborcji, wiec skąd ci się wzięła ta liczba" - zdajesz się wierzyć w oficjalne statystyki. No więc dlaczego nie wierzysz w taką liczbę podawaną przez właśnie oficjalne statystyki?
"i nadal czekam na jakieś statystyki" - a po cholerę mam się produkować, skoro i tak wyśmiejesz ich wiarygodność albo zignorujesz?
Mogę powiedzieć tylko jedno.
W dzisiejszych czasach dostęp do "aborcji farmakologicznej" jest niewiarygodnie uproszczony. 99% prywatnych gabinetów lekarskich ją oferuje do 6-go tygodnia ciąży. Nie trzeba zabiegu.
Lekarskie statystki mówią o ok. 20% powikłań po takim "zabiegu" farmakologicznym.
Statystki szpitalne i przychodniowe mówią o ok. 14-15 tys. przyjęć kobiet z "wczesnociążowym poronieniem".
Lekarze doskonale wiedzą, że znakomita większość (w zależności od źródeł 70-90%) z nich jest skutkiem powikłań po farmakologii.
A teraz sobie policz ile to daje samych usunięć farmakologicznych.
Dołóż do tego tabletki "72 godziny po", które uznajecie również za aborcję.
Dołóż do tego te "tradycyjne" przeprowadzane w 6-12 tygodniu.
Nie mam zamiaru Ci wypisywać linków, bo mi się nie chce. I tak je będziesz wyśmiewał albo obrażał.
Wierz sobie w co chcesz. Zamiataj problem pod dywan.
Azazzello --> odwracasz kota ogonem. Pytałeś się skąd są te dane, ja Ci podałem.
A ty mi wyskakujesz z jakąś propagandą. Wiem, że krytyka polityczna ma określony pogląd na tą sprawę, ale to co ty podałeś, jest dokładnie tak samo wiarygodne tylko, że z drugiej strony barykady. Pytałeś się o źródło, to Ci je podałem. A uważanie, że w Polsce nie dokonuje się nielegalnych aborcji jest niesamowicie naiwny.
Soldamn [ gry online level: 87 - krówka!! z wymionami ]
Azazzello --> odwracasz kota ogonem. Pytałeś się skąd są te dane, ja Ci podałem.
Niczego nie odwracam. To, co podałeś nie jest źródłem. W najlepszym razie może to być co, co z jakichś źródeł korzysta, choć najbardziej prawdopodobne jest to, że jest to zwyczajna propaganda albo zmyślenia. Jak wszelkie przypuszczenia i bajania dotyczące wszelkich zjawisk znajdujących się - jako deliktowe - poza systemem, kontrolą, obserwacją itd.
System totalny bez wroga obyć się nie może, więc wymyśla sobie różnych "sabotażystów" czy - jak w tym przypadku - tych, których objęcie penalizacją ogranicza jego totalność.
A ty mi wyskakujesz z jakąś propagandą. Wiem, że krytyka polityczna ma określony pogląd na tą sprawę, ale to co ty podałeś, jest dokładnie tak samo wiarygodne tylko, że z drugiej strony barykady.
Aha. Rozumiem, że ta kobieta nie jest wiarygodna, ponieważ czuje się prześladowana przez "wolność" do zadawania bliźnim śmierci? Gratuluję wyczucia, delikatności i zdrowego inaczej sumienia.
Pytałeś się o źródło, to Ci je podałem. A uważanie, że w Polsce nie dokonuje się nielegalnych aborcji jest niesamowicie naiwny.
Nie przypominam sobie, bym twierdził, że polska pozbawiona jest morderców i innych feministek. Marksizm potrafi zatruć najzdrowsze nawet umysły.
Zastanawiające jest co to w ogóle za rozumowanie. Co ma do rzeczy ilość nielegalnych aborcji?
To tak jakby znaczna część społeczeństwa ćpała heroinę i na tej podstawie żądać jej legalizacji. Skoro wiele osób ćpa, mimo delegalizacji, to lepiej żeby ćpało w ramach prawa, a nie polegiwało w odlocie na ulicach, co jest dla nich szkodliwe i niebezpieczne. Kogo to obchodzi? Skoro jest szkodliwe i niebezpieczne, to trzeba było o tym pomyśleć zanim się zażyło kolejną dawkę. Ci ludzie sami są sobie winni, że ćpają. I teraz my im mamy zapewniać po temu dogodne warunki?
W przypadku heroiny rzecz byłaby nawet bardziej uzasadniona, niż w przypadku aborcji. To jest nałóg, Ci ludzie dawno robią to nie ze swojej winy, a z uzależnienia, są chorzy. Można więc myśleć o metodach wsparcia (jednak na pewno nie legalizacji). Natomiast w przypadku aborcji to w olbrzymiej większości przypadków czysta nieodpowiedzialność, której zamiatanie pod dywan, kosztem śmierci płodu, chce się legalizować. Dokonują nielegalnie i coś im się dzieje? - ich problem, nikt im nie każe.
W sytuacjach w których rzeczywiście mowa o sytuacji tragicznej, jak gwałt, zagrożenie życia itp. prawo powinno udostępniać legalne rozwiązania. Reszta, jak musi, niech sobie robi pokątnie. Tylko później niech nie żąda wsparcia z budżetu jak wystąpią powikłania. Rozwiązania prawne nie służą głaskaniu zbachorzenia po główkach, lecz wyznaczaniu norm, które powinny być przestrzegane, norm które porządny człowiek powinien spełniać.
Rozumienie prawa w ten sposób, że one powinno wychodzić ku potrzebom społecznym, bez względu na to jakie są to potrzeby, jak amoralne mogą być, to całkowite pomylenie pojęć. Prawo spełnia również funkcję wychowawczą. Gdybyśmy chcieli pobłażać wszelkim powszechnym instynktom, dlatego, że są masowe, nie długo byłoby czekać, aż mielibyśmy nawrót do barbarzyństwa.
alpha_omega [ gry online level: 38 - Legend ]
Dobry tekst. Gratulacje.
Nie wziąłeś jednak jednego pod uwagę.
Podstawą rozumowania, wedle którego istnieje wina i odpowiedzialność jest tomistyczna koncepcja człowieka jako istoty wolnej i naturalnie ciążącej ku dobru, choć ze skłonnościami do czynienia zła. Dobro to byt. Zło to bytu odwrotność, czyli niebyt.
Kłopot tylko w tym, że wśród środowisk radykalnie lewicowych (których nie brakuje i na tym forum) antropologia tomistyczna jest odrzucona na rzecz antropologii Rousseau, w ramach której człowiek jest istotą doskonałą/dobrą z natury, więc wszelkie fenomeny przyjmowane jako manifestacja zła muszą pochodzić w ramach tej perspektywy z zewnątrz - spoza człowieka. Tym samym wina, odpowiedzialność itp. instytucje tracą rację bytu. Stają się czymś, co do takiego "człowieka" nijak nie pasuje.
Skoro człowiek z natury jest dobry, to natura musi być nosicielką dobra czystego. Stąd wszelkie konstrukcje naturę ograniczające lub eliminujące z życia człowieka są źródłem zła.
Tym samym wszystko, co w jakikolwiek sposób powoduje takie właśnie skutki (choćby sama natura) odrzucane jest jako siedlisko zła.
Człowiek zredukowany jest - w zależności od potrzeb - do cielesności lub czystego rozumu. stąd wniosek, że złem jest społeczeństwo i wszystkie jego struktury i instytucje. Złem jest kultura. Złem jest ciało. Złem jest czysty rozum. Złem jest.... właściwie wszystko, dzięki czemu dochodzimy do koncepcji stanowiącej zaprzeczenie ruseańskiej - koncepcji kalwińskiej, wedle której człowiek jest z natury zły a zbawienie jest w całości uzależnione od darmowej łaski bożej, czego skutkiem jest kwietyzm, więc przekonanie, że to, co robimy w życiu i jak żyjemy nie ma najmniejszego wpływu na nasze zbawienie a ono samo staje się kwestią suwerennej decyzji bożej, więc loterii z naszego punktu widzenia.
To, jak widać także prowadzi do odrzucenia koncepcji winy, kary, odpowiedzialności itp.
Ty - jako tomista - traktujesz to jako totalną niedorzeczność. I słusznie. Kłopot tylko w tym, że oni odrzucają Boga, więc istotę, która tworzy jedyną dostępną nam prawomocność. Skoro nie ma zaś Boga, to wymyślają oni sobie setki protez, które mają zastąpić Go przynajmniej w zakresie "produkowania" prawomocności. Jednym z takich produktów jest "demokracja liberalna", która odrzucając autorytet Objawienia po pierwsze buduje własną "legitymację" na przeciwstawianiu się Objawieniu a po drugie legitymacja ta pochodzi z "nieodgadnionych" wyroków plebiscytu. Plebiscyt zaś bardzo łatwo zmanipulować. Zwłaszcza, jeżeli do akcji zaangażowane są media.
Widać to wyraźnie w Polsce. Tak długo, jak Michniki nie miały konkurencji, mogły bez przeszkód mącić ludziom w głowach. Jednak Polak - Katolik to archetyp bardzo silny, więc niemal natychmiast wytworzył wiele niezależnych ośrodków oporu, z których ostał się w zasadzie tylko jeden: Radio Maryja. Dlatego zresztą dorobiono mu gębę i stało się no przedmiotem bezprecedensowej chyba nagonki mediów głoszących "wolność słowa".
Liberalizm jest zresztą i wbrew pozorom, systemem nie tolerującym jakiejkolwiek odmienności. Tolerowane jest bowiem wyłącznie to, co jest liberalne.
Zaś liberalne nie jest nic, co powołuje się na jakąkolwiek prawomocność inną niż plebiscyt. Stąd liberalizm tolerując "chrześcijaństwo liberalne" toleruje coś, czego żadną miarą chrześcijaństwem nazwać nie można. Stąd np. gajowy - wbrew oczywistym faktom - twierdzi, że może pozostać katolikiem, odrzucając w całości lub części naukę Kościoła. Dotyczy to także rozstrzygnięć w zakresie definicji i hierarchii zarówno dobra i zła w przestrzeni fenomenów. Rozstrzygnięcia te nie pochodzą z plebiscytu, więc w przekonaniu liberała żadną miarą nie można ich zaakceptować. Nie można, bo jednym źródłem autorytetu musi być brak jakiegokolwiek autorytetu a źródłem zasad musi być coś, co odrzuca jakiekolwiek zasady. Za wyjątkiem liberalnej zasady odrzucania zasad oczywiście). To zresztą jest źródłem koncepcji, wedle której autorytet większości traci jakąkolwiek moc wobec rzeczywistych lub wymyślonych mniejszości, które media akurat wzięły pod ochronę.
TO CO DLA NAS NROMA DLA EUROPEJCZYKOW SYF I BRUD.Ups znowu :( sorry za capsa.
To ze ty widzac odrapana szkole powiesz nie jest zle to dla kogos z zewnatrz kto zarabia 10 k na miesiac ( zl w przeliczeniu) to syf .A ze mlodzież jest podzielona w kwestii malzenstw homoseksualnych to tez nic dziwnego zwlaszcza ze wiekszosc w Limanowej nie widziala zadnego zbo... ekhm... homoseksualisty na oczy.
Hellmaker, żeby się zdawało, że ufam oficjalnym statystykom, to musiał bym o nich wspomnieć, a o nich nie wspominam;)
po drugie obiecuję, że cię nie wyśmieję (gdzieś wyżej tak zrobiłem?) jak mi pokażesz te statystyki i metodologię ich tworzenia.
po trzecie, najbardziej wiarygodnymi danymi są te z 97roku (czyli czas gdzie aborcja była dopuszczalna), gdzie mowa jest o maks 14000 aborcji, ja innych wiarygodnych statystyk nie znam, a ty znasz?