Wiem, ze na forum jest troche litewskich Polakow, wiec licze, ze rozjasnia mi pare kwestii. To takie luzne mysli, hasla, ktore mi przychodza na mysl, mam nadzieje, ze uda sie to wam jakos sensownie rozwinac i poskladac w calosc.
Po pierwsze, czy czujecie sie na codzien gnebieni przez litewskie panstwo/spoleczenstwo za to, ze jestescie Polakami i mowicie po polsku?:p
Jaki cel polityczny przyswieca rzadowi litewskiemu przy psuciu sobie relacji z Polska? Co chca przez to osiagnac?
Skad sie bierze ten caly aj waj z jezykiem litewskim w polskich szkolach? To chyba naturalne, ze zyjac w jakims kraju nalezy poznac jego jezyk i kulture, a co za tym idzie przedmioty takie jak historia czy geografia Litwy powinny byc w szkole wykladane, i to rzecz jasna w jezyku najbardziej do tego odpowiednim. Kto ma z tym problem i dlaczego?
Z drugiej strony ciezko zrozumiec bezsensowna walke wladz litewskich z polska pisownia nazwisk czy nazw ulic - w jakim celu jest ona prowadzona?
Z "trzeciej" strony patrzac na to, jak polscy aktywisci wchodza w alijanse z Ruskimi i ida z nimi reka w reke do wyborow, trudno mi sie dziwic, ze Litwini traktuja ich jak zdrajcow. Czy tak sie dzialo zawsze, czy to po prostu reakcja na ostatnie wydarzenia?
Temat jest walkowany w polskich mediach juz od naprawde dlugiego czasu, a ja wciaz tak naprawde nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Mam nadzieje, ze mi to rozjasnicie.
Nie tylko na Liwie są problemy z organizacjami polonijnymi. Wygląda to na zbyt mocne wtrącanie się do wewnętrznych spraw danego kraju. Postawy roszczeniowe i wiecznie skrzywdzeni.
mirencjum: Jestes chory psychicznie.
Ptosio: A ty poczytaj troche ksiazek, to nie bedziesz zadawal glupich pytan.
LooZ^ --> mirencjum: Jestes chory psychicznie.
Nie jestem kibolem! Jestem zdrowy.
Do autora - przypatrz sie postawie niektórych polskich politykó wobec niektórych polskich narodowości, a pojmiesz, nie problem istnieje wszędzie.
Zaznaczam - polskich - nawet nie wyobrażasz sobie jaki ów polityk zrobiłby rejwach gdyby np Litwini pomieszkujący na Podlasiu chcieli używac swojego języka :)
A ja w tym wypadku zgadzam się z mirencjum.
W Polsce wygląda to dokładnie tak samo. Jest conajmniej kilka szkół dla "białorusinów" i jezykiem wykładowym w każdej z nich jest język polski. Białoruski to tylko dodatkowy język, którego sie tam uczą. Sprawa zamknięta - państwo polskie nie pozwoliło na obcy jezyk jako wykładowy u siebie, ale jak sąsiad robi identycznie to już jest wielki szum i raban.
to dziadkowie, lub nawet pradziadkowie tych uczniów byli polakami, oni nie są polakami, są litwinami z korzeniami polskimi.
smalczyk: A nie uzywaja? Zglaszali taka potrzebe? Nie wiem, pytam.
Narod litewski, ktory istnieje de facto kilkadziesiat lat, po calkowitym spolonizowaniu ma ogromny kompleks Polski i polskiej kultury. Stad jezyk litewski zbudowany od podstaw w opozycji do jezyka polskiego, stad usilne "litwinizowanie" polskiej kultury na Litwie. Po prostu silna polonie w zachodniej czesci kraju uznaja za zagrozenie dla swojej narodowosci, co w jakis tam sposob jest zrozumiale. Stad proby maksymalnego utrudnienia podtrzymania polskich tradycji tam gdzie sa obecne od setek lat.
Mark24: Z kolei MN ma wiele praw na Opolszczyznie, ktore nie podobaja sie sporej czesci mieszkancow i co? I nic.
Looz ----> też nie wiem, dałem przykład - ale zapewne za sprawą owego odbiłoby sie to sporym echem gdyby miało miejsce
LooZ - co masz na myśli pisząc, że naród litewski istnieje kilkadziesiąt lat? To ile lat w takim razie istnieje naród polski?
A czy językiem wykładowym w którejkolwiek ze szkół (podstawowe, gimnazja) na opolszczyźnie jest język niemiecki? Tak z ciekawości pytam.
Mark24: W procesie polonizacji przez okres Rzeczypospolitej Obojga Narodow narod litewski zatracil kompletnie swoja narodowosc, co nie jest poddawane w watpliwosc przez historykow. Kiedy pod koniec XIX wieku zaczely sie procesy narodowotworcze, narod litewski byl "tworzony" od nowa, przy udziale radzieckiej Rosji, ktora w rosnacych zywiolach ukrainskich i litewskich, widziala szansa na trwale oslabienie RP.
Co do MN, z tego co wiem to sa jakies 2,3 szkoly na terenie wojewodztwa.
Looz jak zwykle wyglasza te swoje idiotyzmy wszedzie gdzie sie tylko da. Dla twojej wiadomosci idioto, widzac to po raz kolejny juz innego slowa uzyc nie mozna, narod litewski ma tradycje conajmniej rownie dluga jak polski. To ze szlachta litewska sie polonizowala nie oznacza iz ten narod wyginal... przez setki lat zwiazkow z Polska przetrwal, przetrwal tez dwuwiekowa okupacje rosyjska i sowiecka. Ale nasz dzielny Prawdziwy Polak im narodowosci nie przyzna. Trzeba byc naprawde sporym szowinistycznym narodowym kretynem by takie farmazony pieprzyc.
Dla twojej wiadomosci przez kilka wiekow w Anglii cala szlachta, a za nimi mieszczanstwo i wszyscy chcacy sie liczyc w kraju, uzywala jezyka francuskiego ktory byl urzedowym a jezyk angielski byl uzywany tylko przez pospolstwo, tak jak na Litwie. Wedlug farmazonow ktore opowiadasz to Anglicy jako narod tez maja stosunkowo krotka historie. Na pewno wiele wiekow krotsza niz Wielki Narod Polski co swiatu przewodzi.
Kiedy pod koniec XIX wieku zaczely sie procesy narodowotworcze, narod litewski byl "tworzony" od nowa, przy udziale radzieckiej Rosji, ktora w rosnacych zywiolach ukrainskich i litewskich, widziala szansa na trwale oslabienie RP
Jak mozna w jednym jedynym zdaniu umiescic taki stek bzdur i to w przeswiadczeniu o prawdziwej i niepodwarzalnej prawdzie madrosci gloszonych?
W XiX wieku istnialo ZSRR
W XIX wieku istniala RP ktora chcialo oslabic ZSRR
Narod litewski w XIX wieku nie walczyl z okupantem rosyjskim tylko byl wspierany przez Sowietow przeciw RP
Rosja i Sowieci na spolke tak sie bali Wielkiej Rzeczpospolitej Polski, ze prowadzili dzialania narodowosciowe na jej terenach, juz pomijajac brak Polski na mapie, by ta potega im nie zagrozila.
To juz nawet smiech nie starcza, leczenie juz nie pomoze.
Maziomir: Z pewnoscia wiekszy niz przyglupi alkoholik na emigracji.
Sinic: Problemy z czytaniem to tak na codzien masz? Czy ja napisalem, ze narod litewski nie ma "tradycji conajmniej rownie dlugich jak polski"? Ma, tylko ze poczucie tozsamosci narodowej w nich na dlugie lata zaginelo. Tyle. Potem bylo udbudowywane na poczatku XIX wieku w opozycji do kultury polskiej, stad niechec/nienawisc wielu Litwinow do Polakow.
czyli naród litewski został utworzony ponownie przy pomocy Radzieckiej Rosji by osłabić Polskę?
Hehheee, to w sumie skąd w litwinach tak duża nienawiść do wszystkiego co ruskie (o wiele wieksza niż u nas w PL) i miłość do wszystkiego co polskie? Logicznie rzecz biorąc powinno być odwrotnie.. To przecież polacy "zabili swego czasu litewskość, i to rosjanie pomogli ją odbudować.
o Looz - ta niechęć do polaków to bujda na resorach. Swego czasu mieliśmy znajomego w Kłajpedzie i kilka razy będąc pierdkiem w podstawówce wyjeżdżaliśmy nad morze do Kłajpedy. A było to jeszcze w czasach gdy Litwa była częścią ZSRR.
Nienawiść to tam była ale do rosjanów - odezwać się po rosyjsku w sklepie to było ryzyko co najmniej tego, że nic się nie dostało. A jeszcze bluzgów mozna było posłuchać.
Za to polaków praktycznie tam czczono - przynamniej ja to tak zapamiętałem. Generalnie dogadywaliśmy się łamanym rosyjskim, ale w pierwszym zdaniu zawsze trzeba było rozmówcę uswiadomić, że my z Polszy...
Ale moze to tylko taki okres - kilka lat przed uzyskaniem niepodległości, gdy nastroje antyrosyjskie w tej jeszcze republice dominowały.
Narod litewski, ktory istnieje de facto kilkadziesiat lat
Sugerujesz, ze narod ten znikl z powierzchni planety dosc jasno. Podalem ci przyklad Anglii, do ktorej mozesz odniesc takie samo porownanie.
stad niechec/nienawisc wielu Litwinow do Polakow.
A pomyslales, ze Litwini calkiem moze jednak dobrze zyli z Polakami walczac przeciw jednemu zaborcy ale im sie odziwdzialo po tym gdy odzyskawszy niepodleglosc i odbudowawszy swoje panstwo stali sie celem agresji wielokrotnie silniejszej Polski ktora im odebrala ich rdzenne ziemie? To oczywiscie nie ma nic wspolnego z niechecia Litwinow, a gdziez tam.
Ich walka o tozsamosc kulturowa nic nie ma wspolnego z rosyjska okupacja, ich niechec do Polski nic nie ma wspolnego z agresja Polski.
Narodowy idiota?
:)
to prawie tak jak ja chciałbym być autorytetem moralnym dzieciaku - jesteś ciemnym i zakompleksionym chamem, ktory dostał się do szkoł. Oderwano cię od witki wierzbowej, ktorą ciął byś po grzbietach świnki i grał na fujarce smutne melodyjki jeszcze sto lat temu, patrząc smutnie za odjeżdżającą bryczką ekonoma. Nikt cię nie chciał więc przylgnąłeś do kiboli, oni pewnie uważają cię za taki autorytet bo znasz takie słowa jak egzema i skrofuły, i trzymają cię jako maskotkę. Wreszcie znalazłeś "dom" i tak bardzo cię to cieszy, że w czambuł przejąłeś wszystkie jego zwyczaje plując na własną inteligencję. Na takie osoby na dworach mowiło się błazen. Jeśli zaś chodzi o mnie to dla ciebie Pan Przygłup i Alkoholik na emigracji.
Mark24: Gdzie ja napisalem, ze zostal odbudowany przez rosjan? Konflikty narodowosciowe miedzy Polakami, Litwinami i Ukraincami byly podsycane przez najbardziej zainteresowanych, a kto wybieral sie na zachod europy ze swoimi wojskami? Polacy?
I gdzie ty widzisz "milosc do wszystkiego co polskie"?? Serio, oswiec mnie, pierwsze slysze.
Sinic: To odpowidz mi na dwa pytania.
Czy w latach 1918-1921 konflikty polsko-litewsko-ukrainskie byly faktem?
Czy ktos mial interes w skloceniu i oslabieniu tych narodow, czy przyczyny konfliktu byly czysto obiektywne?
I gdzie ty widzisz "milosc do wszystkiego co polskie"?? Serio, oswiec mnie, pierwsze slysze.
przeczytaj cały post 14 - ja byłem kilka razy na litwie i poby ten wspominam bardzo zywo. Na wiadomośc, że jesteśmy z Polski przyjmowano nas baaardzo życzliwie. Zawsze i wszędzie.
Chlopcze drogi, w latach 1918-21 wystarczajaco wielu imperialistycznych Polakow, twojego pokroju, bylo u wladzy by nie potrzebowali zadnej pomocy w sklocaniu nowego panstwa z wszystkimi sasiadami.
I wciaz pomijasz swoje idiotyzmu o tym jak to narod litewski odbudowywal swoja tozsamosc w XIX wieku pod okupacja carskiej Rosji sterowany przez sowietow przeciw potedze RP.
Jesli trzymasz sie tych glupot i uznajesz je za fakty to oczywiscie kazde inne twoje stwierdzenie na nich oparte jest prawdziwe. Jednak jesli to powyzej pozostanie stekiem bzdur to cala reszta twoich wywodow jest takim samym kretynizmem.
Mark24: No widzisz, ja mam zupelnie inne doswiadczenia, tylko ze raczej z lat 90 i pozniej.
Sinic: Aha, wskaz mi jeszcze miejsce w ktorym pisze ze Najswietszy Wielki Narod Polski krwiozerczych litwinow dla ich dobra polonizowal. Polska polityka wobec Litwy byla zla i jest zla.
Ps. Chlopcze? Pochlebiasz mi. Proces narodowotworczy nie trwa paru lat, jest to proces trwajacy dziesieciolecia, a w jednym z jego etapow sklocano sasiadujace narody.
"A ty poczytaj troche ksiazek, to nie bedziesz zadawal glupich pytan."
I czego sie dowiem z tych ksiazek? Tego, co zdarzylo sie 90 lat temu? Polska i Niemcy tez maja trudna historie, z proba zniszczenia narodu na czele, ale to nie znaczy, ze mniejszosc niemiecka jest dzis w Polsce gnebiona.
Pytanie, po co DZIS komu take akcje? Przeciez to nawet nie sprzyja asymilacji Polakw do spoleczenstwa litewskiego, raczej ich alienuje i sprawia, ze jeszcze bardziej sie w sobie zamykaja.
Inna sprawa, to powod, dla ktorego Polacy protestuja przeciwko nauczaniu o kulturze i geografii Litwy po litewsku. Jak to argumentuja?
Widzę ostry flame war już się zaczął. To może ja się wypowiem. Jako Polak z Litwy ; ] Jakoś tak się ułożyło, że urodziłem się w Polsce jednak cała rodzina z mamy strony mieszka na Litwie, z ojca mam dużo wujków, cioci etc. którzy mieszkają w Polsce. Rodzice się rozwiedli dawno temu, ojciec z 5 lat temu wyjechał do Polski i już tam został. Tak samo w jak i jego brat. Ja też mam taki zamiar.
Ale teraz o sytuacji Polaków na Litwie. Przez 10lat uczyłem się Polskiej szkole. Wszystkie przedmioty oprócz Litewskiego były wykładane po Polsku. Niestety ten "nasz" Polski jest mocno inny. Dużo rusycyzmów, litewskich słówek, i ogólnie inaczej to brzmi. Ja jednak dzięki mamie i później dzięki temu forum umiem rozmawiać w miarę poprawnie. Dziwny akcent jest, ale umiem rozmawiać właśnie w ten sposób jaki rozmawia się w Polsce. Moi koledzy z klasy często mieli problem ze zrozumieniem co do nich mówi się na takich różnych wyjazdach do Polski. Oczywiście mamy i takich co bardzo dobrze umieją rozmawiać właśnie po Polsku, a nie jak tutaj się mówi - po naszemu.
Język Litewski znam bardzo dobrze. Minimalny akcent. Przez 17lat ile żyję raz mi jedna laska powiedziała, że jakoś inaczej trochę rozmawiam ;D W 10kl. w środku roku zrozumiałem, że nie cierpię swojej szkoły, a zwłaszcza klasy i nauczycieli. Musiałem coś zmienić albo dalej gnić tam. I nie dlatego, że ta szkoła była zła, a po prostu nie udało mi się zżyć z ludźmi jakby. Blisko nie miałem żadnej sensownej Polskiej szkoły więc padło na jedną z lepszych Litewskich. Bardzo dobry kolega w klasie maturalnej, mówi, że wszystko fajnie jest bla bla. Myślę ok, nigdy żaden Litwin do mnie nie doczepił, że jak Polak to coś tam. Dyrektorka szkoły zapewniała, że nie będzie żadnej dyskryminacji z tego powodu, że jestem Polakiem bo mają tu i Polaków i Rosjan, chyba cygan jest nawet..
Pierwsze dwa miesiące był luz. Taki proces aklimatyzacji. Później zaczęło piekło. W dzienniku imię pisze tak jak w paszporcie - po Polsku.. Maciej jestem..ale oni tego nawet wymówić prawidłowo nie potrafią..no i brzmi to dla nich śmiesznie. Zaczęły się zaczepki na korytarzach..OD LUDZI Z KTÓRYMI SŁOWA NIE ZAMIENIŁEM! W klasie jednak jest po prostu jeden typek co przypierdala do mnie tłumacząc, że to z tego powodu, że jestem Polakiem. Jednak co jest najgłupsze..to to, że te wyśmiewanie jest bezpodstawne..wiecie takie coś jakby był chory na jakąś chorobę, czy ultra obrzydliwy..co najwięcej rzuca w oczy jednak po zmianie szkół to okrutność Litwinów i..ehm głupota.
W Polskich szkoła w których uczyłem też były polewki ze słabszych, gorszych etc. ale były ku temu podstawy. I też rzadko to było jechanie po kimś byle tylko sprawić ból. Tutaj to jest tak powszechne, że aż normalne. Najlepsze żarty to takie poniżające kogoś - im więcej tym śmieszniej. Głupota. Szkoła w której uczyłem przedtem nie była najwyższych lotów. Dużo osób jakichś z nie znanych rejonów, wiecie taka prawdziwa wiocha. Nauczycieli starzy, albo planujący szybko emigrować. A jak przechodziłem tutaj to kilka osób mi opowiadało tylko w superlatywach o tej litewskiej szkole.. Jednak szok. W klasie pełno dwójkarzy, ogólny rozwój emocjonalny na poziomie 7kl max. Nauczyciele to zadufani w sobie pseudo profesorowie szukający tylko sposobu jak wyżyć na uczniach. Często w bardzo nie przyjemny sposób.
Jednak jeśli chodzi, o ogólną opinie o Polakach to najlepiej to pokazują różne strony z wiadomościami, kiedy news dotyczy aktualnej sytuacji, zmiany w szkolnictwie etc. to w komentarzach taki brud się leje na Polaków, że aż rzygać się chce, a jak pomyślę, że muszę żyć w tym kraju jeszcze przez kilka lat...
Zmiana w szkolnictwie jest tym zła, że ludzie już się przyzwyczaili, że w Polskich szkołach uczą po Polsku. Litewski język nikomu nigdzie się nie przyda więc, po chuj komu się go uczyć.
Nazwy ulic w różnych wioskach. Zmienią czy nie zmienią ludzie będą to nazywać tak jak chcą. Sens taki, że po prostu przepierdolić do czegokolwiek.
Paskudna sytuacja jest ze zwrotem ziemi z przed okupacji. Mój dziadek ma dokumenty na spory kawał, ale teraz tam stoją mieszkalne bloki. Cena tego jest ogromna. Ale Litwini mają wprowadzić ustawę, że ludzie dostaną rekompensatę 50tyś. za hektar.. równając to z wartością tej ziemi to niestety nic.
Ogólnie być Polakiem na Litwie jest całkiem spoko jeśli dobrze znasz Litewski i twoje imię/nazwisko jest dla nich do wymówienia. Inaczej dupa. Plus jest jeszcze taki, że w takim Wilnie gdzie nie pójdę wszędzie da rada spotkać Polaka. A to bardzo pomaga w różnych urzędach, kiedy trzeba coś szybko załatwić ; p Jednak czasem z przyjęciem do pracy bywają problemy, zwłaszcza jeśli nazwisko jest takie bardzo Polskie. Cholernie to głupie, że ludzi ocenia się z imienia czy nazwiska..mam nadzieję, że w przyszłości będzie można zmienić sobie imię w dokumentach..bo kurdę jak pojadę do Polski to będę chyba milionowym Maćkiem ;D
Jak ktoś ma jakieś pytania co do Polaków na Litwie, cen czegokolwiek tutaj czy co tam was ciekawi to walić śmiało ; ]
Mac94:
Dzięki, nareszcie jakiś post na temat:) Tak mi się właśnie wydawało, że na forum ktoś się chwalił, że mieszka na Litwie.
Moi koledzy z klasy często mieli problem ze zrozumieniem co do nich mówi się na takich różnych wyjazdach do Polski
To w jakim języku się wykłada w tych "polskich szkołach" w takim razie:o?
Ogólnie być Polakiem na Litwie jest całkiem spoko jeśli dobrze znasz Litewski i twoje imię/nazwisko jest dla nich do wymówienia. Inaczej dupa.
Chore.
Litewski język nikomu nigdzie się nie przyda więc, po chuj komu się go uczyć.
Jak to, nigdzie nie przyda się język urzędowy kraju, w którym się mieszka? Rozwiń.
mirencjum --> Na Litwie nie ma Polonii baranie... Tam są Polacy, którzy mieszkają tam przez wieki na terenach, które zostały nam ukradzione.
"którzy mieszkają tam przez wieki na terenach, które zostały nam ukradzione. " - a które wcześniej zostały ukradzione Litwinom. A które jeszcze wcześniej ... i tak można wyliczać :P
Ukradzione Litwinom? A ile tych Litwinów tam było, co? :)
Większa część ich społeczeństwa nie zdążyła jeszcze się otrząsnąć po odzyskaniu niepodległości. Przez wieki były to sobie bliskie narody, ale mentalnie różnią się w sposób diametralny wręcz.
Mac
W którym mieście mieszkasz?
Ja na Litwie bywam w miarę często i z moich doświadczeń wynika, że nie pałają do nas wielką miłością. Jednakże jakichś szczególnie przykrych incydentów nie przypominam sobie.
Ale zdajecie sobie panowie sprawę, że LooZ^ ma rację? Naród litewski był odgórnie tworzony w początku XX wieku w opozycji do polskości, która była - słusznie - uważana za największe zagrożenie dla nowobudowanej świadomości. Stąd w XX leciu Litwa zachowywała się wobec Polski jak Polska zachowywała by się wobec Niemiec i Rosji obecnie pod premierem Kaczyńskim. Litwa obecnie jest krajem dalekim od jednolitości etnicznej, stad też opisywane problemy polskiej mniejszości. Nie tylko polskiej zresztą, bo dostaje się wszystkim mniejszościom - i w tym kontekście należy rozumieć wyborcze alianse Polaków z Rosjanami.
Jeżeli ktoś ma ochotę się zapienić, to po pierwsze - relax, bo hejt internetowy wyjątkowo mnie męczy ostatnio. Po drugie - polecam poczytać. Po trzecie - polecam przeczytać to co napisałem bez ideologicznego zacietrzewienia. I po czwarte - zawsze można zobaczyć cykl artykułów publikowanych w tym temacie na Eastern Approaches.
Mieszkam na Litwie juz 2 lata i ani razu nie mialem problemu przez to, ze jestem polakiem. Ze starszymi ludzmi predzej dogadam sie tu po polsku niz po angielsku, z mlodymi po angielsku lub rosyjsku. Tu jest raczej wiekszy hate do rosjan niz do polakow :)
Przeczytalem post Mac94 i jiestem trochę zdziwiony.
Od razu przepraszam za zly język polski - jiestem litwinem plus niemam klawiatury polskiej, ale mam nadzieje ze zrozumiecie.
Urodzilem się w Wilnie i nie jiestem juz mlodym czlowiekiem. Jak to normalnie u nas jiest w moim (litewskim) klasie bylo chyba 3-5 polakow i 2-3 ruskich. Czasami mowilismy cos o russkiej okupacji, moze to i niepodobalo się ruskim, ale podejzewam, ze zlosci na nas za to nie mieli. Nie pamiętam zadnego wypadku, zeby cokolwiek wrogiego ktos z nas zrobil swoim polskim kolegom z powodu ich narodowosci.
Dawno skonczylem szkolę. Mam sporo przyjacieli w Polsce, tak samo jak i sporo przyjacieli polakow litewskich. Czasami popijąjąc piwo mowimi zartując jieden do drugiego "ech ty litwin/polak taki ..." i tyle.
Teraz corka chodzi do szkoly, w jej klase tez są polacy, pytalem - mowila, ze u nich tez nie bywa takich problemow, o ktorych mowi Mac94.
Wiem, ze polakom w Polsce cęzko zrozumiec situacją stosunkow między polakami litewskimi i litwinami. Ja tez tak naprawdę nie rozumiem, dlaczego p. Tomaszewski i jiego AWPL z calej sily starają się, zeby te stosunki byly jak najgorsze. I stosunki Polska-Litwa tez.
Stosunki polsko-litewskie to nie to samo, co stosunki polsko-ruskie albo polsko-niemieckie. Tylko na Litwie bylo tak, ze babcia i dziadek - litwini, corka litwinka, syn - polak, wnuki - polacy i t.d. "Panstwowym językiem" na Litwie setki lat byl język polski, polowa litwinow mają polskie nazwiska, tak samo jak i sporo polakow, np. papierz Jan Pawel II - mają nazwiska litewskie.
Chyba wiecie, ze pierszy Prezydent Polski - Narutowicz byl polakiem, a jiego brat - signatariusz Aktu Niepodleglosci Litwy 1918 r. - litwin. J. Pilsudskiego, C. Milosza i tysiące innych mniej znanych polakow tez w pewnym sensie mozna nazywac litwinami. I t.d. i t.p.
Jiedna roznica między nami jiest: polacy - duzy i silny narod, litwini - maly i slaby. Dlatego "prawa polskiej mniejszosci na Litwie" dla nas, litwinow, brzmi jako "przywilieje polakom na Litwie"
Zawiść zwykła, za to że Polacy kiedyś odebrali Wileńszczyznę z ich rąk, i tyle, mszczą się za Żeligowskiego i Piłsudskiego.
Jiedna roznica między nami jiest: polacy - duzy i silny narod,
zabralko słynnego: "tylko ludzie kur..y" :p
No a ja nadal nie rozumiem, o co chodzi z tym językiem. Przeciez nauka j. polskiego i polskiej historii zostaje, tylko inne przedmioty sa teraz nauczane w normalnym języku obowiązującym w tym państwie. Co w tym niewłaściwego? Wiem, że nauczyciele boja się utraty pracy, ale uczniowie? O co tu chodzi?
I jeszcze te protesty przeciw ujednoliceniu matury: a co to, Polacy tępaki, że nie mogą zdać takiej samej matury jak reszta Litwy? Jak chcą zdawa c po polsku, to niech zdają polską, jak chcą iść na litewskie uniwersytety, to chyba naturalne, że muszą mieć takie same wymagania?
Wyobrażacie sobie, co by się działo, gdyby tutaj takich przywilejów domagali się Niemcy czy Cyganie? Byłaby burza na pół Polski i to całkiem słusznie.
Jak Polacy chcą uczyć się w języku polskim to niech wrócą do Polski. Problem Polaków na Litwie nie powinien być wogóle poruszany w mediach.
Oj kłócicie się, choć wszyscy nie bardzo macie pojęcie o czym.
Naród jako fundament poczucia przynależności to kwestia ostatnich 200 lat. Wcześniej słowo "naród" zawierał w sobie różnorodne kryteria, przy czym żadne z nich nie było fundamentem wspólnoty jako takiej. Tym samym nie możemy mówić o "narodzie" w sensie, jakiego słowo to nabrało po rewolucji francowatych i rozprzestrzenieniu tej ideologii na całą Europę wraz z rewolucyjną armią francowatych.
Zanim do tego doszło "naród" w rozumieniu polskim to wspólnota ludzi stanu szlacheckiego. Chłopstwo to po prostu chłopstwo i nic więcej a źródłem jego autoidentyfikacji była wiara a nie nowoczesne kryteria etniczno - kulturowe. Stąd rację ma Looz twierdząc, że "naród litewski" to kwestia kilkudziesięciu lat, choć jego oponenci wbrew oczywistym faktom będą utrzymywali coś zupełnie odmiennego. Tak jak sodomici będą utrzymywali mit o "kulturze sodomitów", marksiści mit o jednorodności "klasy robotniczej", czy feministki marksistowski mit o integralności i autonomii płci, przy jednoczesnym negowaniu prawomocności podziału według płci.
Looz w poście 7 ma rację poza tym szczegółem, że nie można mówić o spolonizowaniu narodu litewskiego, bo mieści to w sobie absurdalne założenie istnienia litewskiej wspólnoty narodowej przed unią krewską. tego zaś nie można uzasadnić inaczej niż w ramach ideologii narodowej. Przedtem "Litwini" to po prostu prymitywne plemiona nadbałtyckie, które wykorzystując rozbicie dzielnicowe i słabość polityczną Rusi objęły władzę polityczną nad wielkimi połaciami jej terenów. Stąd zresztą do dzisiaj nie można mówić o czymś takim jak "naród białoruski". To znaczy można, ale jest to kosmiczne nadużycie. Obecnie "naród białoruski"dopiero się wykluwa. Z takich samych zresztą separatyzmów, jakie animowały nacjonalistów litewskich.
Polska to wróg dla tego tylko, że ta nazwa w sposób oczywisty zadaje kłam pretensjom do ponadczasowości istnienia wspólnoty narodowej. Bez różnicy: litewskiej czy białoruskiej.
"My" zresztą też nie stanowiliśmy "narodu" w okresie przednapoleońskim. Nie można zresztą mówić o "nas" w odniesieniu do tego okresu. Wtedy "my" byliśmy chrześcijanami, szlachtą czy choćby szewcami a łączyła nas tylko osoba władcy i instytucji państwa.
Też mieliśmy taki swój okres usilnego dowodzenia naszego prawa do istnienia. Stąd wielka wojna "archeologiczna" o "polskość" ziem, jakie zajmujemy.
Różnica dotyczy właściwie tylko tego, że na innym polu linia frontu przebiegała. W naszym przypadku była to idea świętości terytorium a w odniesieniu do Litwinów to idea świętości języka i kultury.
Dlatego nasze twierdzenie o ty, że jesteśmy jednością jest przez nich przyjmowane jako napaść a odczucie to bazuje na historycznie mającym z godzinę przywiązaniu do odrębności, której po prostu nie było i w moim i - zakładam LooZa - przekonaniu, nadal być nie powinno. Co więcej, jest to przekonanie, które chroni interesy wrogo nastawionych do nas braci (z gróbsza Litwinów, Rusinów i Ukraińców), bo podzieleni nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się imperializmowi sowieckiemu.
Wiedział o tym Piłsudski. Rok 1939 potwierdził słuszność tej hipotezy. Jej słuszność potwierdza także dzień dzisiejszy. Nasze wejście di UE było zwyczajnym tchórzostwem - ucieczką przed osamotnieniem wobec sowietów. Chwilowa próba restytucji idei międzymorza podjęta przez Kaczyńskich została po pierwsze przez miejscowych tchórzy agresywnie wyśmiana a jedyną wobec tej idei alternatywą jest serwilizm polityczny. Wszystko jedno, wobec kogo, choć za Tuska jest to serwilizm wobec Niemiec i sowietów sąsiadów i w zasadzie dążenie do wyrzeczenia się własnej polityki zagranicznej, odrębności politycznej, odrębności kulturowej i samodzielności gospodarczej i militarnej - rozpłynięcie się w Unii, wrogość wobec naszego poczucia przynależności narodowej. Innymi słowy tchórzom wydaje się, że to, że przestaniemy być Polakami a staniemy się Europejczykami uchroni nas przed powrotem w dominację azjatyckiego kręgu kulturowego. Oczywiście strach jest uczuciem na tyle silnym, że zapewnia immunitet na fakty (np. to, że "Europa" - czyli Niemcy mają "nas" w d****). Żaden z nich nie przyzna się do tego, że oddaje się Niemcom, i że wierzy, że oddanie się Niemcom może nas ochronić przed Ruskimi. Nie przyzna się bo to jest założenie wstępne, które wyrasta wprost ze strachu, poczucia bezsiły, braku poczucia wspólnoty, więc ochoty na walkę o coś więcej niż osobiste bezpieczeństwo tchórza. Kłopot w tym, że tchórze pokładając w ucieczce nadzieję, popełniają samobójstwo - od zawsze największe traty armie ponosiły, gdy opanowywała je panika i przemożna chęć ucieczki.
Na zakończenie dodam tylko, że chyba ponad połowa tego forum składa się z takich tchórzy. Myślę tu o tych, którzy za wszelką cenę chcą "stąd" uciec do "raju". Myślę o tych, którzy nie biorą pod uwagę obowiązków wobec wspólnoty politycznej i narodowej (tj. wprost twierdzą, że gdy ktokolwiek okaże się zbyt wobec nas zbyt "natarczywy" - oni będą pierwszymi, którzy "stąd" uciekną. I nic - nawet odniesienie do historycznych przykładów - nie jest w stanie wpłynąć na chęć opanowania panicznego strachu, którym się szczycą.
I nie daje to nam wielkich szans na przetrwanie. Mam dziwne wrażenie, że - o ile w ogóle przetrwa nasza wspólnota etniczno - kulturowa - za jakiś czas będzie się nas (żyjących obecnie) dzielić na "targowiczan" i "zwolenników reform" (choć w tamtym czasie był to widoczny wyraźnie i dzisiaj - podział na konserwatystów i rewolucjonistów).