Doszedłem do wniosku że w szkole jest kilka niepotrzebnych przedmiotów. Np. muzyka, przecież nikt w życiu codziennym się mnie nie zapyta jak się nazywają dźwięki. Albo biologia, po co mi wiedzieć co jest w środku kwiatka. Chyba też równania z maty są niepotrzebne. Co o tym myślicie?
Nie pomyślałeś, że ludzie zostają w przyszłości muzykami, biologami i matematykami? Za to uważam, że plany zajęć są układane przez kompletnych idiotów. Ja w gimnazjum miałem w tygodniu jedną chemię, jedną geografię i biologię, za to trzy religie, pozdro...
Generalnie nic w szkole nie jest potrzebne, bylebys umial dobrze lopate chwycic :)
Japieprzę, koleś mówi o tym że mało komu potrzebne są nazwy dźwięków, a już w trzecim poście zaczyna się bzdurzenie o łopacie.
Przestań chodzić do szkoły i zajmij sie czymś pożytecznym, np. sprzątaniem chodników i ulic po ciężkiej zimie :D
To jest tak zwana wiedza ogólna, którą powinien mieć każdy człowiek funkcjonujący w społeczeństwie. Nie rozumiem co jest niepotrzebnego w rozróżnianiu klasyki Mozarta od Beethovena czy poznaniu podstawowych zasad grawitacji, budowy człowieka albo historii świata.
Od wybrzydzania co sie przyda, a co nie są studia. Jeśli nie jesteś w stanie opanować w zadowalającym stopniu elementarnej wiedzy każdego rozgarniętego cżłowieka to po prostu jesteś idiotą, a nie szkoła niepotrzebna.
Zauważ, ze o równaniach też wyraża się z pewną niechęcią.
Swoją drogą kto nie przeżywał zniechęcenia szkolnictwem :P Zrozumienie przychodzi dopiero z czasem.
Murinio: o. Dodałbym jeszcze, że szkoła nie ma wpajać ci tylko wiedzy, ale także ma cie nauczyć myśleć. I tak "te niepotrzebne równania z maty" mają cie nauczyć logicznego myślenia, podobnie nauka o kwiatkach ma cie nauczyć dostrzegania logicznych zależności występujących w przyrodzie, historia poza samą wiedzą o przeszłości, pokazuje jakich błędów popełnionych w przeszłości należy się wystrzegać itp itd.
Ja mam teraz tak że jestem w klasie maturalnej(klasa mat-ger). Mam 6h angielskiego, 7h matmy i TYLKO 4h polskiego(a wiadomo że my, matematycy mamy z nim problem) i teraz pytanie. Po kiego kija mi 3h niemieckiego? Zdaję maturę z angola, wolałbym 7h angielskiego,matmy i 6h polskiego.
Edit; CAŁA KLASA zdaję z ANGIELKSIEGO...
Mada fakir - tak ja to rozumiem że ktoś chce zostać muzykiem lub biologiem i ktoś to może lubić ale wg. to powinno być tak że jak ktoś chce dostać ową pracę to sobie wybiera dany przedmiot. W życiu jest potrzebny chyba tylko język polski, podstawy matematyki, geografia ,historia ,język angielski bo jest bardzo uniwersalny i religia oraz trochę chemii i fizyki. Ale np. proporcjonalność z maty jest potrzebna w życiu dorośli GOLowicze?
Heretyk - pewnie tak
Loczek - wezmę to sobie do serca
Chyba też równania z maty są niepotrzebne. Co o tym myślicie?
Myślę, żeś głupi.
[10]
Dobra, zapomnijcie, jednak się z wami zgadzam :o
Tzn. nie do końca, nadal uważam że nauka tego jak jest zbudowany jakiś kwiat występujący tylko w Ameryce Południowej czy innych tego typu rzeczy jest raczej zbędna.
"że ktoś chce zostać muzykiem lub biologiem i ktoś to może lubić ale wg. to powinno być tak że jak ktoś chce dostać ową pracę to sobie wybiera dany przedmiot"
No to sobie wybierzesz, jak juz bedziesz mial na tyle wiedzy ogolnej, by byc w stanie swiadomie wybrac. Po to wlasnie w podstawowce czy gimnazjum, a takze liceum ogolnoksztalcacym, przekazywana jest ta wiedza ogolna.
Niektórzy panowie wyżej, jara was najeżdżanie na dzieciaków z podstawówki? On podrośnie to zrozumie to co każdy człowiek w pewnym wieku zaczyna rozumieć, a wy jak jesteście debilami to dalej będziecie. Pozdro.
Gdyby w tym państwie zlikwidowano przymus szkolny i istniałoby w pełni prywatne szkolnictwo nie musiałbyś marnować cennych godzin z Twojej młodości na słuchanie bzdur o kwiatkach albo ewolucji gwiazd, ale rodzice opłaciliby Ci szkołę, w której słuchałbyś tylko rzeczy, które naprawdę Cię interesują.
Po gimnazjum musisz mieć podstawową wiedzę i być "obytym". Jeśli jesteś oczytany to jesteś inteligentny, później w liceum i na studiach poszerzasz wiedzę w wybranym przez siebie kierunku. Może wnętrze kwiatka nie przyda ci się w życiu, ale na pewno mając taką wiedzę wiesz coś o otaczającym nas świecie, a takie rzeczy warto znać.
Zaletę tego systemu dostrzeżesz w klasie maturalnej, gdy nagle będziesz chciał zdawać maturę z innego przedmiotu, niż profilowany.
W sumie również uważam, że nigdy nie przyda mi się wiedza nt. położenia niektórych rzek, takich jak Gwaldakiwir... Ale równania z matmy mają ogrom zastosowań i, jak było wspomniane wyżej, uczą logicznego myślenia.
MAROLL
I powiedzmy w gimnazjum "dzieciak" interesuje się mechaniką. Idzie do takiej prywatnej szkoły, wszystko pięknie. Nagle okazuje się że woli astronomie... i co dalej ? ciężko będzie. Mi od gimnazjum do 3 liceum 100 różnych pomysłów przychodziło do głowy :)
Tyle, że jeżeli ktoś jest zdolny i obdarzony przez naturę chłonnym umysłem to z całą pewnością sam zainteresuje się równianami i będzie w stanie je zrozumieć. Niektórym nie jest to jednak po prostu dane, a i tak marnuje się czas i próbuje się ich w szkołach oświecić. Z chama nie zrobisz pana.
@Ziom Pospolity
Wierzę, że jednak te jednostki zdolne, którym szkoła się opłaca już na pewnym etapie wiedzą w czym są dobre. Ja osobiście w gimnazjum już doskonale wiedziałem do jakich przedmiotów mam predyspozycje i na taki, a nie inny profil się kierowałem, więc nie wiem jak to być może, że nagle człowiek zmienia się o 180 stopni. Nawet jeśli to cóż, tak to już jest w życiu, że zawsze istnieje ryzyko. Wówczas, po porażce, człowiek silny wstaje i zaczyna od nowa.
Też w gimnazjum wiedziałem że mam ukierunkowanie na umysły ścisłę, polubiłem też geografie. Jestem teraz w klasie maturalnej, profil mat-ger. Zdaję się że jest idealny.
Niestety, z początku 3 klasy wybrałem swoją drogę, chcę iść do straży pożarnej. Żałuję że jestem w klasie mat-ger, mogłem iść do mat-fiz :)
Ja tam mam inaczej. Mam taki w miarę konkretny plan na przyszłość i po prostu czuję, że marnuje czas na totalnych bzdurach jak obliczanie wyciętego kawałka okręgu mając promień i wymiary jakiejś tam prostej przechodzącej przez okrąg czy równania z dwoma niewiadomymi..bleh..jeszcze funkcja i rysowanie grafików.
Na chemii i fizyce też obijam się, rozumiem procesy i ich sens, ale już równań układać czy robić obliczenia według wzorów totalnie nie umiem. I jakoś nie czuje się głupszy czy gorszy od tych co są w stanie to zrozumieć. Ot nie mam głowy do tego i tyle. Języki mi idą dużo lżej (pewnie ktoś zaraz przypierdoli do jakiejś literówki której nie zauważyłem ;DD). Angielski mam już naprawdę nie źle opanowany, dokładnie rozumiem co do mnie mówi się, mogę czytać w normalnym tempie, tylko z płynną mową to już ciężej - brak praktyki, w szkole to głównie gramar które można se w dupę wsadzić, więc w sumie to też obijam się, najwyżej sam zapisuje różne nowe słowa które usłyszę na lekcji.
Historia i geografia spoko. Nie mam z tym problemu. Biologia jako tako, jaki sens jest w kuciu na pamięć nazw układu oddechowego ropuchy to nie wiem, ale jakoś bardzo mocno to mi nie przeszkadza przynajmniej.
O znanych muzykach wiedzieć trzeba i koniec. Bo to ci ludzie robią to jest nie zwykłe. Co do śpiewania co zależy od każdego możliwości. Dużo w klasie mieliście śpiewaków operowych?..
Ogólnie zgadzam się, że każdy musi mieć jakieś pojęcie, o otaczającym nas świecie, znać podstawy, ale czemu między te podstawy jest wepchane tyle niepotrzebnego nikomu gówna? Czemu nie uczy się w szkole jak władać biznesem, jak inwestować pieniądze, czy nawet jakiegoś etykiety, zasad zachowania się? Albo czegoś takiego jak, o wyborze zawodu? Przecież daleko nie każdy ma zdolności do bycia inżynierem czy dizajnerem..
Tak czy inaczej teraz jakoś tam uczę dla świętego spokoju. W następnym roku jest profilowanie (tak mam tu na litwie) więc chemia fiz odpada totalnie, matma 3 lekcje w tygodniu, więc luz.
"Ogólnie zgadzam się, że każdy musi mieć jakieś pojęcie, o otaczającym nas świecie, znać podstawy"
Racja, ostatnio spotkałem kumpla z gimnazjum, ćpunek itd. Jak rozmawiałem ze swoimi kumplami o molach(masa liczebności materii) to on przez całą rozmowę myślał o tych "zwierzątkach"...
Pozatym nasze dzieci nie raz przyjdą do nas z prośbą o pomoc. Akurat Mac94 liczenie "zasranego" odcinka czy wycinka pomożę ci w tym że wytłumaczysz to dzieciakowi :)
Taaa ale obliczanie miejsc zerowych w funcji kwadratowej na pewno przyda mi sie w życiu, nie twierdze że szkoła jest bee i wgl ale przydała by się jakaś sensowna reforma szkolnictwa.
@Ziom Pospolity hehe te zwierzątka ;DD No taki koleś to już skrajność. Osobiście prawie nie znam takich ludzi. Za to niestety znam dużo debili. Nie chodzi nie zdolność do nauki, a ogólnie jako ludzie. Ale nie o tym tu mowa.
Teraz mam 17 lat. Mam mocne przekonania, że żadnych zobowiązań tak do 30 na pewno. Czemu? To pewnie przez przykłady z rodziny i znajomych rodziny. Dużo rodzin które pobrały młodo były później bardzo nie szczęśliwe, o karierze i życiu trochę lepiej niż prości ludzi to w ogóle mowy niema. Po pierwsze trzeba mieć jakiś majątek wtedy myśleć o rodzinie, bo inaczej to tylko można zepsuć komuś życie i sobie. Takie mam zdanie przynajmniej. A do nauki to ma to..że pewnie system szkolnictwa zmieni i mój synek nie będzie musiał uczyć takiego bullshit ;DD OBY.
@Will Barrows
Po tym inaczej i być nie może
http://www.fluther.com/26924/did-you-know-that-09999999999999991/ I z tego co wiem to nie jedyna dziura w matmie.
kilka niepotrzebnych przedmiotów. Np. muzyka, przecież nikt w życiu codziennym się mnie nie zapyta jak się nazywają dźwięki. Albo biologia, po co mi wiedzieć co jest w środku kwiatka. Chyba też równania z maty są niepotrzebne.
Ale do trzymania łopaty też trzeba myśleć i wykopać zgodny z wymiarami rów ;)
Z resztą zobaczysz kiedyś jak Cię twoje dziecko spyta (o ile będziesz je miał) o kilka takich rzeczy które wg Ciebie są "niepotrzebne".
Powodzenia :P
Mac94 -->
"http://www.fluther.com/26924/did-you-know-that-09999999999999991/ I z tego co wiem to nie jedyna dziura w matmie. "
Tu nie ma zadnej dziury, po prostu wartosc 0.(9) jest rowna 1. Bo chodzi o 0.(9), ulamek nieskonczony, a nie "0.999999999999999" jak to koles napisal.
Szkoła ma uczyć myślenia i wykształcić umysł, nikt nie jest w stanie zapamiętać wszystkiego co było w niej było.
Taaa ale obliczanie miejsc zerowych w funcji kwadratowej na pewno przyda mi sie w życiu, nie twierdze że szkoła jest bee i wgl ale przydała by się jakaś sensowna reforma szkolnictwa.
Przyda Ci się, kiedy będziesz chciał obliczyć jak rozłożyć x m siatki tak, żeby pole było największe ;P
mi sie wydaje, ze szkola powinna wygladac inaczej: przez caly okres nauki powinny byc jakies przedmioty podstawowe: polski, matma, historia, przedsiebiorczosc, wos + jezyki obce, a po jakims czasie (dajmy na to po 3 latach) dzieciak wybieralby kierunek swojej edukacji (oczywiscie po sprawdzeniu, czy ma jakies predyspozycje) np: muzyczno-plastyczny (jesli ma sluch i talent do rysowania), jakies tam biologiczno-chemiczny, techniczny i inne takie...
ciekawym w sumie paradoksem jest to, ze wielu maturzystow nie zna historii ostatniego wieku, bo po prostu nie zdazyli wyjsc z xix wieku...
przymus szkolny jest po to, zeby nie wyprodukowac tylu gornikow, by byli na tyle liczni by najechac na stolice i w czasie 'strajku' (aka rozpieprzania samochodow, rzucania koktajlami molotowa czy uderzania kilofami w witryny sklepow) zalozyc wlasne panstwo
popieram autonomie slunska
Akurat w mojej pracy matma się przydaje dosyć często.
Wyliczenie kosztów produkcji danego detalu, to nic innego jak operowanie wzorami na pola powierzchni, czy objętości. Wydawałoby się, że przecież to takie proste i każdy powinien to umieć, a jednak wierzcie mi, wcale tak nie jest.
Tak samo wzory na gęstość, masę, objętość itp, dla mnie niezwykle przydatne rzeczy.
Swoją drogą też nie rozumiem po co dzieci, które ewidentnie nie mają talentów plastycznych czy muzycznych są katowane takimi przedmiotami.
Umiec do 10 liczyc (moze byc na palcach), sie podpisac i wio ze szkoly. Reszta niepotrzebna!
"Lepiej wiedziec troche o wszystkim, niz wszystko o jednym" - Blaise Pascal.
To se pójdziesz po gimnazjum do zawodówki i nikt cię nie będzie rozpraszał więcej tego typu przedmiotami.