Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11040346&N=1
Nie lubię Was jeszcze bardziej *foch do kwadratu*
A jak pęknę z tego naburmuszenia, to będzie tylko i wyłącznie Wasza wina! O!
A gdyby z winy robić wina?
edyta po czasie - i naprawdę dobrze rokują - http://www.youtube.com/watch?v=vNxKpZGRzdU&feature=related
Dzień dobry :)
Śpieg spadł... i leży.
Podejrzewałem się o poranne halucynacje ale piesa też zaśnieżona wróciła z podwórka.
To chyba jakaś ogólnopolska epidemia śnieżenia w patrzały - u mnie też nie znika mimo uporczywego mrugania.
Piesa piesą, a jak tam kociak dorasta? Dałbyś Deseru jakieś urocze zdjęcie do powzdychania.
Meghan ---> wybuchy po stokroć niewskazane w Karczmie, w szczególności dlatego, żem przyniesła ... i tu rym...
wybuchające krzesła ! Smutasom mówią precz :)
Kto nań siądzie całym zadem,
Wnet ze śmiechu legnie padem.
Bo te Krzesła, choć drewniane
Są magicznie roześmiane.
Gdy zawita mruk do Karczmy,
Nic nie mówi - tylko warczy,
Wsadzić go na Krzesło karnie !
Zaraz radość go ogarnie.
Jeśli nadal mruk ten mruczy
Wybuch Krzesła go nauczy.
Bo gdy na nie mruk zasiada,
Nie wybuchnąć nie wypada.
Deserze ---> czy uważasz, że takie Krzesełko możemy wpisać na listę artefaktycznych artefaktów (zaznaczam, że magia weń stara, skąd -to nie wiem, ale wymiata, nie ?:)
Proponuję ustawić Krzesełka po jednym przy każdym stole. Dobrze by było też rozważyć rozszerzenie ubezpieczenia :)
Jeszcze nie umarły, jeszcze się otwarły
oczy, które widzą, oczy, które płaczą
wydrążeni ludzie opuszczą piwnice
nim życie i śmierć wyjdą na ulice
Jeszcze nie umarłe, jeszcze nie zabite
zapomniane myśli, zapomniane słowa
obudzone w nocy opuszczą piwnice
nim życie i śmierć wyjdą na ulice
http://www.youtube.com/watch?v=RwIaEcuXylA
Zombies rule!
Joł :)
Dalej śnieg leży ale jak leży to lepiej mi się pracuje... to może niech leży?
Poezja dzisiaj chyba nie dla mnie
Dla mnie piwo zimne
Jak ogarnę już dlaczego
To może coś rymnę
Słuchamy sobie nowego Radiohead i... dobrze.
Jakiż ja gadatliwy - zafrasował się.
Meg - kota mnie z fot ucieka, a złapać tego pchlarza to spore wyzwanie. Nie dalej jak niedawno zostałem zaatakowany pazurami az piwo na siebie wylałem... dorwałem futrzaka i porozmawialiśmy. Może coś się uda.
AQA - fotelik artefaktyczny jest i jak ktoś wątpić pragnie niech siada :)
a na zakończenie filmik z gatunku martial arts zwanego równiez wuxia, które uwielbiam :)
http://www.youtube.com/watch?v=c7SCyiliB38&feature=related
Lata lecą, a na Golu wszystko po staremu. Operatorzy wózków widłowych wymieniają się emocją z egzaminu z przewożenia palety z miejsca A na miejsce B. Gość szuka frytownicy działającej na łyżkę oleju. Jakiś facet ma kłopot z piciem wody z kranu (kłopot natury moralnej). Kolejnemu imponują kroki (podkreślam to słowo celowo, bo to nowa dla mnie figura retoryczna w połączeniu z krokami), tylko nie wie które i dlaczego (zaraz, a może chodzi o to, co ktoś ma w kroku... no tak, to może imponować!). Ktoś następny daje się załadować za dychę. Jak mówiłem - czas leci, a u nas po staremu. To nawet cieszy, bo człek na chwilę chociaż ma znów 30 lat :-)
Ot, taka poranna glossa ;-)
No mówiłem, że po staremu. Ot latka lecą ;)
To był łykend... Trzy dni pod lampami :D
Cześć smokaci.
To był łykend. Wnętrze mam chore a zewnętrze sponiewierane. Kolejna wyprawa z nadmorza nadmorze. Pite, małospane, tańcowane. Łumieram.
To jak ja za tydzień. W piątek siadamy w furę i do Krakowa marsz. O 23:00 koncert. Potem sobota, niedzierla... Shanties 2011 zaliczamy. Też się będzie działo :-)
Od ośmiu bodajże lat, w gdyńskim hotelu Nadmorskim odbywają się szantowe koncerty w każdą pierwszą środę miesiąca. Przewinęło się tam już mnóstwo ludzi a w moim odczuciu wrażenia są wciąż mieszane. Większość to jakieś pokraczne ballado-romanse i z rzadka trafia się ktoś mający talent i charyzmę. Trwam przy tym, gdyż jest to dla nas spotkanie z przyjaciółmi, kończone obowiązkowo w jakiejś knajpie na obżarstwie.
Co do szant jako takich to szczególnie lubię francuskie i hiszpańskie.
http://www.youtube.com/watch?v=Xcg4vv6sfZw
mam w samochodzie jedną kasetę z mechanikami i uwielbiam na rozładowanie emocji z podróżami po moim kochanym mieście ... więcej szant nie popełniłem, bo trudno znawcą słabym jestem i do tego muszę mieć nośnik kasetowy bo mi kobieta w domu słuchać nie pozwala
no i stanowczo polska szanta
a tak poza morskimi westchnieniami to od tygodnia wreszcie mogę sobie posiedzieć przed kompem bo to praca sraca czy też remonty dużego pokoju. a miało być pomalowanie i listw zakładanie o których zapominałem kilka lat. farba się wyoglądała to trzeba było położyć nową i te pieprzone listwy. rzygam listwami które trzeba przyczepić kołkami i śrubami do żelbetu ...
ale jutro już poniedziałek ... z 3 osób w helpdesku zostaje tylko jedna, bo reszta się zwolniła. jest kurde pięknie
i w ogóle to mam ochotę narąbać drewna i napić się w męskim towarzystwie wódy ... bo na same cipy trafiam bez drzew
no i postanowione. wakacje spędzam na wschodzie. od suwałk do ustrzyk górnych
Czy na tym forum są jeszcze moderatorzy ? Bardzo dawno nie czytałem żadnych wątków, ale jak przejrzałem parę, to "rence" opadają. Za śmieszne rzeczy kiedyś bany dostawałem, a teraz żadnych hamulców...
Cóż, z moich skromnych doświadczeń wynika, że na cipę z drzewem wcale niełatwo trafić. Naturalnie wcale nie uważam się za autorytet w tej dziedzinie, Rżnięcia znaczy, jeśli dobrze rozumiem drwalowe nawiązanie.
Na swoją obronę (w razie gdybym rozumiał nie za bardzo) posiadam tzw. towarzyskie alibi wobec płci pięknej (vide Wiech - dla młodszych - Wiech to nie to samo co zwisa z nowego budynku) iż parokrotnie miałem ochotę o tej porze, w stanie wskazującym, napisać co mi sie nasunęło, ale postanowiłem z tego zrezygnować. Choćby dlatego, żeby ktoś nie poczuł się nadmiernie wygrzmocony. Niezależnie od tego skąd spływał i gdzie - zgodnie z logiką - w końcu się znalazł. Taki ze mnie fajny koleś, ot co. I taki dbający bardziej.
Na temat powożenia wózkami widłowymi sobie z rothonem nie pogadam zapewne. Dlatego, że nie jestem w tej dziedzinie (w przeciwieństwie, jak rozumiem) ekspertem (jakkolwiek wszelkie wskazówki byłyby mile widziane - nie wiadomo w końcu co w życiu może się przydać). Główną przyczyną jednakowoż jest to, że ani ja, ani on, ani wy, ani (o zgrozo) sam wątek, tak naprawdę nie istniejemy, albowiem niejaki rothon oficjalnie zamknął go ze dwa lata temu i omieszkał otworzyć.
Jeśli zaś o szeroko rozumianą piosenkę żeglarską chodzi. to uprzejmie informuję, iż XXII Spotkania z Piosenką Żeglarską i Muzyką Folk we Wrocławiu właśnie tej nocy dobiegły końca i żadnego z was tam nie widziałem. A pod tym hasłem żądaliśmy dostępu do morza po raz ostatni.
Cmoki, objęcia i lizanka
Całkiem Mityczna Istota.
(edit: akapitówki)
cipa cipie nie równa i trzeba uważać na poczynania w rżnięciu i rąbaniu by się nie sparzyć
więc aloha Smoki
gdyby się jednak okazało, że tutaj jesteśmy mimo naszej nieobecności
Cześć smokaci.
Jako że wszystko płynie a świat się pomimo tego nie zmienia (albo zmienia się jeno nie dla nas), tedy należy zauważyć że ja istnieję jeno w tem wątku zarazem jako byt wirtualny i namacalny cokolwiek. Macać nie bardzo mnie ma kto, gdyż liczba macajek oscyluje coś koło 1 i dwie dziesiąte zatem trzymam się bytu wirtualnego. Byt niby taki jakiś zwiewny i ezoteryczny bardziej ale jak trzeba to i przypierdolić może. Jak już zatem ustaliliśmy, że główna macajka zfochała się niemiłosiernie, łby nasze starosiwe żadną miarą atrakcją nie są na miarę starej nieczynnej kanalizacji a na dodatek mamy różne braki formalne i merytoryczne. Tak zatem trzeba będzie podciągnąć się z drzew rąbaniem, polan wózkiem widłowym rozwożeniem i wódki piciem. Chociaż z tym wódki piciem to też już coraz jakby gównianiej, nie to że wódkę oną z gówien robią (co i prawdą być może) ale z wątrobami jakoś niechętnie wódkę oną znoszącymi.
A teraz mały wtręt o przewagach posiadania dostępu do morza nad onego dostępu zdobywaniem, Widzący albowiem ile go razy najdzie ochota, do tegoż morza może się wyszczać osobiście i nie musi substancji onej powierzać jakimś podejrzanym rzekom i kanalizacjom. Pikantnym szczegółem pozostaje fakt iż może zrobić to w tej samej turze chęci i możliwości bo nim zmoczy portki to do morza dojedzie.
Szanty litościwie pomijam, chociaż jakieś zespoły z Morskiej Twierdzy Breslau słuchałem byłem i nawet były posłuchane.
O listwach przypodłogowych esejów pisać nie będę, a to gdyż znam te bestie osobiście i mam je w znienawidzeniu i pogardzie.
Zostało tylko jeszcze pozdrowić One i Onych i rzucić uwagą, Widzący woli cipy zadrzewione w stanie zdatnym do wyrębu. Wiem że to nieprofesjonalne ale mam taki pociąg już od pacholęcia i jeszcze się u mnie przejawia. Faktem jest bezspornym iż siła jego oddziaływania nie taka jak to drzewiej bywało ale, dziękuję, dla mnie wystarczy.
Jako że Widzące wkleiły już szantę, która szantą nie jest, to i ja sobie pozwolę na piosenkę. Bretońską tym razem. Od kilku lat nieustannie w mojej pierwszej dziesiątce :-)
Drogie Panie, Mili Panowie ...
Alan Stivelllllllllllllll !
http://www.youtube.com/watch?v=LJwI2INm92M
(Dla ortodoksyjnych polonizatorów to samo w wykonaniu Ryczących Shannon Project:
http://w57.wrzuta.pl/audio/6AAUX91pZ0Z/ryczace_shannon_project_-_tri_martolod___polish_cover
to sobie dopiero w domu posłucham
a co do drzew, cip i wódy to nie ma nic lepszego niż przejebany w lewo las, na którym można spocząć i napić się wódy
a ochota nadal nie minęła
Szanowne państwo, mam zaszczyt przedstawić prawdziwą szantę ze specjalną dedykacją dla 3K, którego pociąg do morza jest znany jak mój pociąg do wódki.
http://www.youtube.com/watch?v=iaveKrMh7G8&feature=related
Jako że mój pociąg do szant jest równie znany jak Widzących do wódki, a tygryska do drzew, pozwolę sobie zauważyć, że bardziej szantowo od wklejonego powyżej śpiewała tylko Marlena Dietrich:
http://www.youtube.com/watch?v=MO0lUXnAs-U
to drugi mój taki strzał w życiu
pierwszy raz to nad morzem za małolaty nasrałem sobie w ogrodniczki ... straszną winną i poranną kupą
Hej, ho...
Szantę mi się śpiewłooo..
Popranek, poranek
w poniedziałek w poranek
najlepszy baranek
możliwy też osiołek
ale tylko w krajach arabskich
Koniec przerwy, do roboty - *zawołał ekonom z wnętrza
Kanonu, dziękuję za zaproszenie do gry, ale zaczęłam ściąganie nie od tej mapki i ta potrzebna kapie mi teraz z oszałamiającą prędkością 50-80 KB/s... Idę się przespać, do wieczora może nakapie...
Czy jeszcze jakieś przygotowania powinnam poczynić? Żeby nie było, że muszę kolejną drzemkę złapać ;)
Meghan - trzeba jeszcze Team Speak zainstalować ale hasła to nie pamiętam :) Pewnie Kanon bedzie znał. I kolejną kampanię ściągamy - Night Terror.
zmarło mi aku ... jakby mało wydatków było
ehh
staropolskim przywitaniem: sieg hail
Cześć smokaci.
Co by ty, ten tego Panie, rzec. No fajny smok, tylko co un pił że jenzor ma taki?
To może opierać się na prawdzie, denturę pił. Byli tam nasi, misjonarze albo kto inny.
Ano różne koncepcje są. Że jeżyny, że jagody, że jagodziankę. Że sok z granatu (obronnego naturalnie). Że tusz i atrament, z penów, ballpenów i pendrive'ów.
Albo że muchy błękitki.
To ostatnie może zresztą być bliskie prawdy, bo znajomy Aussie, co to z nim dziś pisałem, przekazał, że takiemu jednemu małemu, co to mu się ulung za tartakiem, rzucił muchę, a ta po chwili znikła. Zarzekał się na wszystkie świętości, że byla martwa, a ja nie mam powodu mu nie wierzyć, a w tym samym czasie znikł był również jaszczur. Koincydencja owa skłania mnie ku myśli, iż jedno z nich wyniosło drugie z obserwowanego terenu, a które, to już chyba nie muszę wam pisać.
( zdjęcie za: http://www.rfadventures.com/images/Animals/Reptiles/lizards/blue-tongue-skink-bg.jpg )
na pohybel tym co jeszcze używają youtube ocenzurowany przez hamerykański departament chujozy i czekają na muzykę w stacjach muzycznych
http://www.dailymotion.pl/video/xctiwd_massive-attack-be-thankful-for-what_music
seks i sztuka. pychota
Strasznie chuda ta pani. A utwór średni...
Albowiem uwielbiam Massive Attack z okresu Carmacoma.
Cześć smokaci.
To fakt, mnie też się mało podoba, taka jakaś mało masywna i słabo atakująca.
I , jak to zwykł mawiać mój znajomek, tak brzydka, że nie chciałbyś jej dotknąć zdalnie sterowanym patykiem ^^
Bądźmy starej daty. Brzydcy to jesteśmy my, panie mają najwyżej oryginalny typ urody.
A, to już wiem dlaczego jedna moja znajoma tak się obraziła po tym sformulowaniu (o oryginalnej urodzie znaczy).
edit: A nawet nie byla wtedy starej daty!
Cześć.
Obóz III na 7200m załozony. Wiatr wiejący z prędkością 100km/h uniemozliwił atak szczytowy.
Ludzie i sprzęt gotowi do ostatecznej próby zdobycia szczytu.
Wszyscy zdrowi czekają w bazie na 5200m, na poprawę pogody. To będzie prawdziwy test cierpliwosci - prognozy mówią o 7 dniach z wiatrem ok 100km/h.
tygrysek -----> Tak to jest, jak się zdobywa szczyty metodą oblężniczą...
edit; Zimą bardzo rzadko ktokolwiek decyduje się na styl alpejski. Zła pogoda, krótki dzień, więcej gratów potrzebnych do przezycia a to wszystko trzeba nieść na własnych plecach...
Hej Smoki :)
Ho, ho na koncert Young Gods będą za chwilę
państwo ze wsi jechało.
Mam nadzieję na wieczór pełny pozytywnych wrażeń i lekką głuchote jutro :)
tygrysku, specjalnie dla Ciebie wersja dailymotion: http://dai.ly/ekL33i
Z daily jest ten problem, że nadal bazę filmów/klipów ma dużo uboższą niż youtube, się rozwija, ale to potrwa...
[edit]
Deseru, abyście i po czuli się jak młode bóstwa! *spełnia toast resztką kawy*
It's completely frozen!"
Pojazzuje państwo? (specjalnie dla mantyki - wersja jutubowa)
http://www.youtube.com/watch?v=8IK5vncdbyg&feature=player_embedded#at=101
Jak mi sie rzadko faceci podobają, to ten owszem ;-)
Ufff.....
Przeczytałem....coś zaczęliście brać ? Razpisali sie kak katiusze :)
ZAWSZE :> CARMACOMA :>
http://www.youtube.com/watch?v=G24u_pXB5h0&feature=related
Ja tam przestałem brać, ale chyba zacznę na nowo. Świat zrobił się dużo gorszy bez prochów, zwierzęta się za ludzi przebierają, jedyny zysk że śpię lepiej. Może wrócić do prochów? Ale to straszna siara, bierzesz prochy to zaraz myślą że prezesem Kaczysławem sympatyzujesz, przestajesz brać i zaraz widzisz Ubu Tuska bez szatek. Kicha normalnie.
Po powrocie z koncertu The Young Gods moge tylko stwierdzić... zajebiście!!! :)
Bas kopał żebra, stopa równała z sercem, a loopowane gitary wizgały w uszach. Do tego skromne ale przemyślane oświetlenie i kosmos bliżej. Tylko publika do dupy :)
Franz Treichler to nadal niezły rock'n'roll... Co kawałek łyk z butelki pędzonej na myszach, łyk z mineralną i popijał kubeczkiem piwa. Po dwóch godzinach grania wyskakiwał w powietrze, że zastanawiałem się czy wyląduje, a on jak baletnica :)
Scenografia, układ sceniczny i oświetlenie było dokładnie to samo - > http://www.youtube.com/watch?v=btyEcMsfs6k
edit: na pytania czy było Skinflowers, odpowiadam - było :) http://www.youtube.com/watch?v=njdsAZ3MGoU&feature=related :D
aloha Smoki
w polskim wykonaniu to będzie raczej metoda przez zasiedzenie ... szczyt musi wreszcie się poddać
dobre Meghan :)
a DM trzeba rozwijać swoją obecnością, to nie będzie już braków treściowych
brać i popijać wódą :)
Kanon - ano właśnie. Tylko czemu wszędzie piszą Karmacoma ? Coś z moją przeżartą alkoholem mózgowiną jest nie tak, czy to powinna być Carmacoma ?
A jadnak Karmacoma. Przeżarty jestem :D
A tak w ogóle, to tu jest prawidłowy teledysk. Jeden z najlepszych w historii teledysków.
http://www.youtube.com/watch?v=Vi76bxT7K6U&NR=1
Witania.
Pomponiuszu------->popieram teledysk hipnotyzuje plus muza cudoooo! sry ale na razie coś mocy nie mam do GW.
aloha Smoki
http://dai.ly/bNhisf
chodzi o ten?
no i uwielbiam ochronę z Tracey Thorn
http://dai.ly/bIhySL
Cześć smokaci
Życie jak wiadomo nie tylko jest zajebiście piękne ale i ciężkie cokolwiek.
Zniechęcony panującą pogodą i przewidywaną drożyzną, mam problem z wyborem wrześniowych wakacji. Afryka odpada bo tam wybuchła wolność i to z hukiem, zostaje Turcja albo Czarnogóra. Ja bym pojechał na Bałkany ale sponsor woli Turcję, chyba się nie będę kłócił, dwa tygodnie w ciepełku to wystarczająca zachęta.
Na marginesie, chyba w najbliższym czasie będę miał stare komputerowe bebechy do oddania, jakiś P4 na dobrej Asusowej płycie z 2GB i z radkiem X600, jak jakiemuś smokowi pasuje to niech da znać.
I oto nastąpiła pętla czasu, z której wyłonił się zdyszany smok, taszcząc pod pachą miło bulgoczący tobołek.
Stworzywszy i oddawszy w Urzędzie Sssssskarbowym zeznania roczne, wstąpiłem ja do Lidla, a tam, oprócz zwyklych zakupów jadalnych, nabyłem piwo, któreśmy z kolegą Deserem, na łamach tego szacownego forum, niegdyś recenzowali:
http://www.flickr.com/photos/eay/3620219231/
Jak to mawia moja znajoma Szkotka: Ssssslainte Mhath!
Posssst Sssscriptum: Bebechów nigdy dość, sam mam P4, tyle, że pamięci mniej. A jesli mam nadmiar, to kombinuję i oddaję komuś znajomemu, a niebogatemu. Ale może jest ktoś bardziej potrzebujący :D
Possst Sssssscriptum Dwa: Może ktoś potrzebuje moich usssssssług? Okresss wypowiedzenia mi się, kurna, kończy...
OK
Jak się potwierdzi to Ci wyślę, może nawet z dyskiem i nagrywarką, zależy od dziadka ale raczej tak, bo napalony jest na i7 2600 jak ja na wakacje.
Deseru też chyba miał kichę sprzętową ostatnimi czasy. Chyba, że sobie poradził jakoś. Ewentualnie możemy się jakoś podzielić :-)
tygrysku -> w takim razie może reflektujesz na taką płytę http://www.gigabyte.pl/products/page/mb/ga-7nnxp/
z 1GB ramu, Bartonem 2500 i jakimś małym radeonem (już nie pamiętam)?
Płyta jest wypaśna strasznie, FireWire, SPDIF, 2 x LAN i tym podobne.
bo mi w sumie na mocy nie zależy aż tak bardzo, tylko żeby postawić komputer multimedialny w domu i by obsługiwał jakieś stare gry, bo mój lapek jest gro odporny
To może inaczej.
DESER!
Zapodaj co masz aktualnie to może porobimy jakieś roszady i da radę zadowolić wszystkich zainteresowanych.
tygrysek -----> Gdyby zdobycie szczytu polegało na zasiedzeniu, to juz zimą 2008/2009 ekipa A. Hajzera by go juz zdobyła. Wtedy siedzieli tam ponad 70 dni a góra się obroniła. Podjęli nawet próbę ataku szczytowego w bardzo złych warunkach atmosferycznych (wiatr > 100km/h).
Nie udało się, zawrócili, na szczęście w jednym kawałku, ale nie obyło się bez odmrożeń.
Tej zimy siedzą tam "tylko" 40 dni... Teoretycznie mają jeszcze duzo czasu, oby tylko wiary i zdrowia nie zabrakło, to będzie dobrze.
Cześć, cześć, Widzący i reszta Smoków.
Sam juz nie wiem, czy wypada się witać i żegnać bo jakby cały czas tu jestem a jednoczesnie mnie nie ma.
jak dla mnie to twardziele, że im się chce tam marznąć. ja kiedyś zdobyłem morskie oko wypalając paczkę ćmików dla ratowania płuc i na dodatek jeszcze nie zobaczyłem niczego bo była mgła jak cholera
ale po grzańcach kilku schodziło się cudownie
a żegnać się i witać należy ... chociażby dla ustalenia cyklu starzenia się
Ale mnie zdołował... Nie dość, że jestem stary to jeszcze mam dbać o ustalenie cyklu starzenia (tfuuu).
To super twardziele!
Trudno jest sobie to nawet wyobrazić siedząc w ciepłej chałupie i klepiąc w klawiaturę.
Ze niby nie dają zarobić...? No... Perę osób faktycznie nie dało...
To ja ide po zakupy... Bez czapki!
Zupełnie nie moje klimaty, ja z tych co pokonywali pustynie i zdobywali okolice równika.
Gilmaru, no niby fakt, że twardziele, ale z drugiej strony pasja ich pcha, bo szary człowiek nie pcha się w takie warunki ot tak. Ja na ten przykład nie lubię zimna, więc mnie to nawet końmi by nie zaciągnęli na taką wyprawę...
A tak w ogóle to dziś pijątek, łykendu początek, słońce świeci i dodaje optymizmu. Nic tylko się cieszyć i szczerzyć radośnie :)
Witania.
Meghan----->jak na nie lubiącą zimna coś ty lebiego w zimowym morzu porabiała?
Hej, ho, piwo mi się otworzyło :)
Złożyli mi chłopaki kompa nowego i nowe gry działają więc nic nie będę aktualnie kombinować :)
Części mam sporo też do porozdawania ale tak zabytkowe, że prawie nikomu nie pasują.
512 MB ramu ddr1 ktoś szuka? :D albo sound blastera 16... Gorzej ze spłaceniem tego pożeracza czasu :) ale gdyby ktoś chciał klikać w link do mojego konta to podam ;P
Słonecznie i mroźno. Dokonałem zakupów i mam wolne... ale ludzi po wsi się wozi, normalnie... metropolia.
Meghan -----> To są właśnie szarzy ludzie... Bo kto o nich wie, pamięta, wspomina...?
Chyba robią to tylko dla siebie samych i być może dla własnego dość szczelnego środowiska.
Ciekawi mnie niezmiernie aspekt psychologiczny tego ekstremalnego wspinania się w wysokich górach.
Nie bardzo trafia mi do przekonania, słynna odpowiedź ("Bo są!") jednego z pierwszych wielkich alpinistów, na pytanie dziennikarza - po co tam chodzicie?
Widzący -----> Ja równiez jestem ciepłolubny, ale juz od dziecka byłem zafascynowany nie tyle górami co własnie tymi ludzmi co na nie włażą.
Cicha Cma -----> Namówili ją... Meghan musi być podatna na namowy...? To chyba dobrze...?
Deser -----> Skoro masz sprzęt to zagraj koniecznie w Dragon Age. Ten tytuł wrócił mi wiarę w gry komputerowe...
Gilmar - już trzema postaciami doszedłem do Ostrogaru, a jedną sporo dalej :) Gra podoba mi się bardzo ale odkąd uruchmiłem Mass Effect 2 to kradnie mi czas na zmianę z Zombiakami, w które gramy gromadką :) Dragon Age pewnie wezmę znów na tapetę jak uporam się z tym ME2 bo powalił mnie całkowicie. Od wieków w space opere tak dobrą z elementami rpg nie grałem.
Własnie odczułem upływ czasu osobiście, dzwoniąc z życzeniami do syna z okazji osiemnastu lat co je właśnie dzisiaj kończy... Złapałem dorosłego w Turcji, chyba z pomysłu Widzącego skorzystał :)
Idę po piwo do sklepu. Zdrowie :)
a mnie szczerze bardziej Gilamru interesuje psychologia wolnego nurkowania. ostatnio dużo nad tym rozmyślam bo oglądnąłem dokument na plenete http://www.planete.pl/dokument-ocean-men-na-wstrzymanym-oddechu_29059 . niesamowite jest to jak się Umberto wypowiadał o kwestii powrotu z głębin powyżej 100 metrów. historia Pipina umieszczona w dokumencie przypomina mi strasznie historię z filmu wielki błękit
a co do powrotu na powierzchnię to dziwnym jest to iż gdyby nie pamięć motoryczna to nurkowie ze świadomością nie wracali by z głębin
A ja wciąż nie mogę odejść od Guild Wars. Na dysku leżą ledwie rozpoczęte Starcraft 2, Wiedźmin, i AvP 2, a ja ciągle wracam do GW. Gdybym był Koreańczykiem, to pewnie już bym umarł przy kompie...
Dead Space po 6 rozdziale się nudzi ...
Gilmar------>psychologi tu myślę nima za wiele trochę upraszczając jesteśmy zwierzętami i z natury wpisana jest ekspansja, a psychlogiczmie:) to chęć sprawdzenia, adrenalinka uzależnia, a nie wspomnę o tym iż przeważnie wspinają się ludzie , którym doskwiera masowość ludzi i nachalność jej wytworów wybacz za bałagan zdaniowy ale ciut w głowie ma tyż takowy.
tygrysku-------> nurkowałem kilka lat z butlami i bez i mogę stwierdzić, iż chodzi o to samo co ze wspinaczką, walka ze sobą, pokonanie strachu, nieznane, i zaufanie do siebie w grupie,
a po za tym nurkowanie to namiastka latania:)
P.S. Gilmaru z tymi namowami to rożnie bywa oj rożnie:)
Coś do kominka ;)
http://www.youtube.com/watch?v=Q22oGInO-uo
-------------------------------------------------
Grzeczny sługusek. Słucha Pańcia :)
-------------------------------------------------
Ja na GW jakoś nie mogę patrzeć, nie ogarniam, brak mi tego czegoś...ś. L4D w sumie ostatnio, cudowny odmóżdżacz. Rodzi się pytanie, po co komuś bez mózgu odmóżdżacz, i tu z pomocą jak zawsze przychodzi pjosenka.
Zagubiłem się w mieście kawał drogi od domu
Chciałem przejść niezauważony, przemknąć po kryjomu
Że nie wiem gdzie jestem, gdy pojąłem wreszcie
Efekt jest taki, że zgubiłem się w mieście
No dobrze, to ja się przywitam :)))
...bo widzę, że mnie tu coś ciekawego ominąć może, a na taką ignorancję, to ja sobie pozwolić nie mogę :D
Witania.
Virk---->miło Cię witać w progach karczmy. Zapraszamy:).
Jesssss Wrocław górą ! Virk nowa krew w karczmie nie nowa we Wro damy do wiwatu zmurszałemu wszechświatowi.
Mamy z Virkiem jedno spostrzeżenie lecz ciut różne odczucia i tu pytanie do smokowatych.
Ujmując w skrócie: czy znaki zodiaku pokrywają się z umiejętnościami, predyspozycjami itp człeka. Jesteśmy obaj Wodnikami i spostrzegliśmy wiele cech wspólnych. Ogólnie mówi się, że Panna to taka, a Waga sraka, wiem, iż coś jest na rzeczy.
I moje ulubione słowo na dzień dzisiejszy - barabasz.
Ciem, wypraszam sobie! Wagi są artystyczne, a nie srakie *foch*
Gilmar - po pierwsze, spójrz na podpis pod moimi postami, a po drugie, spójrz na mój awatar - ja po prostu mam bardzo silny instynkt (ł)owcy :) Instynkt stadny i ziarenko ambicji załatwiły sprawę...
Poza tym - jak nie urok to przemarsz wojsk. Miałam mnóstwo planów na weekend, łażenie po mieście i okolicach, ale musiałam je mocno zrewidować - wczorajsza wieczorna bójka między Zmorą a Azją trwała dosłownie chwilę, a efekt opłakany - ta czarna pierdoła w taki artystyczny sposób wyłamała sobie pazur, że dodatkowo skręciła paliczek. I siedzę teraz jak kołek i czekam aż się z narkozy wybudzi, a potem będę pilnować, żeby za szybko opatrunku nie zdjęła... Azja czai się obok kontenerka i syczy jak wąż, a ja sama nie wiem, czy jestem po prostu zła, czy może jednak jest mi żal :/
Absolutnie się pokrywają.
Baran :)
---------------------------------------------
Virk...Virk...? Aaaa...już wiem :) Nachodzi mnie często...
Joł :)
Poniedziałek, po... nie, jeszcze nie :)
To chyba wszystko co miałem zakomunikować.
O, cześc Garet... znaczy Virk :)
Skuter - specjalnie dla Ciebie :) http://www.youtube.com/watch?v=LoWJy9figd4
co by dobrze wypaść ;)
"Dzisiaj trzeba mieć nie lada głowę, żeby nie zostać bogatym.(...) Każdy głupiec bez wykształcenia potrafi dziś zbić majątek i większość z nich to robi. Ale co mają robić ludzie myślący i utalentowani? Wymieńcie na przykład choć jednego poetę, który dobrze zarabia."
Dobry wieczór Smoki :)
Że tak nawiążę do ostatniego okrzyku Cichej Ćmy:
Pogrywam w Drakensanga 2 i stwierdzam, że kurduple moc mają. Co prawda byli po przeciwnej stronie i ostatecznie górą nie wyszli, ale ciężka to była przeprawa, oj ciężka. Nauczylim się dziś nie nie doceniać kurdupli :)) Krasnoludów mam na myśli :)
Pierdziella !
No i po lutym...
WIOSNA NAPIERDAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALAAAAAAAAAAAAAAAAAAJ !!!!!!!!!!
NAPIERDALAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAJ!!!!!
u mnie już chyba wiosna napierdoliła, bo od 2 h nawala mi słoneczko w gałkę i komputronić nie daje :))
tak czy inaczej, nie oszukujmy się, wiosna fajna jest ;)
kanon, a Lutosławowi daj jeszcze jeden dzień... niech odejdzie z podniesionym czołem :)
aloha Smoki
Cicha Cma - odrobinę kiedyś latałem i też troszkę skakałem ze spadochronem ale nurkowanie jest mi obce. jeśli porównywać wodę do powietrza to nurkowanie z akwalungiem to jak latanie samolotem ale nurkowanie na jednym wdechu to już skok ze spadochronem. ale to i tak zupełnie różne światy, których ja nie potrafię porównać.
co w bloku wschodnim za przystanków w moim wakacyjnym planie samochodowym nie powinno zabraknąć? pomocy, bo nie znam okolic za dobrze
aloha Smoki
pytanie nadal zostaje otwarte. precyzyjniej to szukam na tej trasie kilku miejsc noclegowych, bo plan to przejechać 200 - 300 km i na 2 - 3 dni się zatrzymać w ciekawym miejscu, zaczynając od suwałk a kończąc na ustrzykach górnych
Cześć :)
Polecam Zieloną Górę, wiem, że to ani w tym kierunku ani w ogóle...ale polecam :D
Yuuuuuuuuuupi :D
w ZG byłem na winobraniu i zły byłem bo się lokalnego wina napić nie mogłem ... piękne i dziwne miasto
Joł :)
No i jest... poniedziałek.
Myślę, że robota palić się będzie w rękach... o ile w końcu ją zacznę.
Cześć smokaci
Poniedziałek jak to poniedziałek,
do końca tygodnia jeszcze spory kawałek.
tygrysku - na media center te bebechy to jest marzenie, masz tam S/PDIF optyczne i cinch, FireWire małe i duże, kodek 5.1, NForce 2 MCPT oraz dwie gigowe karty sieciowe dzięki czemu możesz zrobić z z niego węzeł sieci. Jedyny brak -> trzeba zamontować wentylator na karcie graficznej, na pociechę -> karta ma wyjście telewizyjne (PAL lub NTSC).
(Kawek i tygrysek > dajcie aktualne adresy na widzacy<maupa>windowslive.com)
Uff, po ponad 2 godzinach pałowania się z upartym komputerem udało mi się wgrać mapy do Garmina i mogę teraz uprawiać turystykę w szpanerskim stylu :) Najpierw jeden program uparcie nie chciał się zainstalować, ale to uporem i natarczywością pokonałam w miarę spokojnie, natomiast przy aktualizacji drugiego informacja, że "brak aparatu skryptu dla plików o rozszerzeniu .vbs" doprowadziła mnie prawie do białej gorączki. Po kilku głębszych oddechach (i łykach, ale o tym cicho-sza!) ściągnęłam sobie plik do naprawy takich bzdurnych błędów i potem to już była czysta przyjemność patrzenia na paski postępu ściągania i instalacji...
Prawie się rozpękłam z dumy :)
Branoc, Smoki, pięknych snów o pokonywaniu przeszkód :)
P.S. Oglądałam dziś "Jak zostać królem" i - o tempora - uważam, że polska wersja tytułu jest nawet lepsza. Naprawdę. A film zdecydowanie wart obejrzenia, nie tylko ze względu na Oskary.
Cześć smokaci
U mnie też wtorek, niestety. Bardziej byłbym zadowolony z piątku.
jest bezrobocie ... więc wytłumaczcie mi dlaczego moja firma nie może znaleźć mi partnera do administracji? 400 pracowników, jeszcze więcej sprzętu a ja jestem sam na polu boju ... masakra
Odpowiedź prosta jest: jeden tygrysek za pół pensji robi za trzech administratorów. W kosztach żyć nie umierać.
tygrys z rękoma do ziemi ... dam radę, ale jak długo?
wódy mi się chce! i rąbania drewna!
Też podzielam Twój pogląd, oto właściwy do tego celu model z ładnym wnętrzem:
http://www.monacocoach.com/modelsxml/monacoindex.aspx?model=dynasty
Monaco....mmmmmm....cudeńko :)
Jako nie będąc sprawny umysłowo oświadczam, że...jest pieknie :)
Byle tylko wiosna napierdalała....!
Witania.
Właśnie wyszli przyjaciele z lat młodych, którzy mnię nie widzieli lat parę, się nie widzę tyż ,a lat mam parę, ależ oni mają jeszcze parę.
Ukłony.
Analizując mą wczorajszą wypowiedz dochodzę do wniosku, iż wczoraj trzeźwy nie bywałem zasadniczo.
Nie ma opcji... czekam, aż najpierw krzesło przeprosi mnie... do tego czasu palcem nie kiwnę !
:)
Cześć smokaci
Uważaj żeby podłoga się na Ciebie nie rzuciła, krzesło przy tym to Pan Pikuś.
Widzący <-- na podłogę cały czas mam oko, bo od dłuższego czasu się na mnie czai.. a dokładnie, od momentu kiedy pękło coś w krześle i siedzenie stało się niebezpiecznym zajęciem ;)
Ja bym obstawiała 3 pociągi - do kobiet, motocykli i alkoholu :D
Branoc, jutro pijątek!
Cześć smokaci
Jedyną nadzieją jest pijątek, tak tak, ten pijątek co to jest łykendu początek.
Intercity - pociąg do wódki
Tanie Linie Kolejowe - pociąg do kobiet
Koleje Regionalne - pociąg do motocykli
Jestem stanowczo przeciwny dzieleniu życia na dni tygodnia... a już całkiem nie akceptuję podziału 5/2.... sztucznie wytworzony mechanizm 5 dni pracy i 2 dni nagrody dla niewolnika.. najgorsze, że system entuzjastycznie podjęły miliony ludzi i jeszcze się cieszą, że "aż" dwa dni mają na swoje własne życie
na prawdę nikomu to nie przeszkadza ? :))
Na prawdę powiadam Ci! Naprawdę piszemy łącznie.
My niewolnicy swój rozum mamy i wolimy system 5/2 niż 24/7/365.
@Widzący
Racja... "Naprawdę" piszemy razem, my bad...
co do drugiej części Twojej wypowiedzi - to chyba się nie zrozumieliśmy całkowicie :))
Edit: Nie zrozumcie mnie źle :) ja wiem, że ten schemat jest obecny od dawna i każdy, w takim czy innym stopniu, jest od niego uzależniony. Nie chcę nikogo urazić. Sam nie jestem też aż takim kozakiem żeby go całkowicie ignorować. Uważam jednak, iż zauważenie problemu i nazwanie rzeczy po imieniu znacznie ułatwia znalezienie rozwiązania :)
Virk, ale dlaczego jest to dla Ciebie problemem i jakie widzisz rozwiązanie? Jaki stan jest wg Ciebie naturalny?
TPO, przed i/lub po pracy można robić jeszcze mnóstwo ciekawych rzeczy.
Ależ mła nie jest od niego uzależniony! Widzący pracuje od kilkunastu lat sam u siebie. Zapewniam Cię że przy tym praca 5/2 to błogosławieństwo i nieustające wolne.
Nieustające wolne - mruknął gnom szorując artefakty
Zawsze chciałem spędzić żywot na trwonieniu rodzinnej fortuny. Niestety, poprzednicy też chcieli i z foruny to jeno soki czasem do drinków są.
Piwa mi się chce, a tymczasem muszę jechać na krótkie spotkanie i do tego nie z fortuną.
Meghan - bo widzisz, ja uważam, że człowiek jednak nie jest stworzony żeby pracować (i mam tutaj na myśli pracę jako codzienne wykonywanie niemalże identycznych czynności)... jestem zwolennikiem punktu widzenia, że celem rozwoju naszej cywilizacji jest ciągłe ułatwianie sobie życia poprzez eliminowanie uciążliwych prac (dlatego też wymyśliliśmy ołówek i koło i młyn, itp)... a zakładając, że obecna sytuacja w której większość obowiązków powinny już dawno przejąć urządzenia (bo na to pozwala nam już dzisiejsza technologia) umożliwia nam skupienie się na wewnętrznym rozwoju ludzkości (edukacja, rozwój emocjonalny)... dodam jeszcze, że gdyby wyeliminować z naszego życia pracę której i tak w sumie nie musimy wykonywać (oczywiście poza koniecznością zarobienia na chleb), to każdy z nas mógłby poświęcić swoje życie na rozwój własny oraz wkład w rozwój całego Świata (ileż to wynalazków czy też rzeźb lub obrazów mogliby tworzyć ludzie gdyby mieli cały dzień wolny i nie musieli się martwić o jedzenie i ciepłą wodę w kranach)
@Widzący
ja poniekąd też jestem na samozatrudnieniu a jednak czuję się więźniem tego schematu
IMO problem leży w założeniach a nie w wyborze odpowiedniej formy zatrudnienia ;)
Był sobie facet. Nazwali go Timur Wielki. On wniósł wielki wkład w rozwój całego Świata. On również rozwijał się osobiście. On nie pracował na chleb. Co prawda walczył o środki utrzymania. Burzył miasta i robił różne rzeczy z ich mieszkańcami. Miał dużo czasu na wynalazki i wymyślił chyba terror (niektórzy twierdzą że tylko twórczo rozwinął). Nikt z tego nie miał stale wolnego. Wniosek: samorozwój i cały dzień wolny to chleb i ciepła woda, ale nie dla wszystkich.
Gdyby Timur Wielki nie wychowywał się w przekonaniu, że o chleb trzeba walczyć a władza to dobro najwyższe, to przypuszczam, że nie hołdowałby terrorowi.
Moim zdaniem, człowiek nie rodzi się chciwy i zły, a to uwarunkowania społeczne kształtują całe jego życie i późniejsze zachowania.
robił różne rzeczy z ich mieszkańcami - to mnie interesuje szczególnie :)
Tak na marginesie... jak się taki ruch utrzyma to może Karczma wyjdzie na plus w zeznaniach u poborcy bez używania magii.
Jako, że spotkanie przesunięte na czternastą to jeszcze posiedzę.
edit: się wkleiło dwa razy
Virk, jak tak Ciebie czytam, to od razu przypominają mi się Doliści z cyklu o Honor Harrington... Mam dziwne wrażenie, że patrzysz na świat przez pryzmat swoich potrzeb i cech ignorując fakt, że en masse ludzie są stadem bydła złośliwego, leniwego i roszczeniowego. Wszelkie popierdułki o wrodzonej dobroci ludzkiej mam właśnie za popierdułki, a chciwi i źli rodzą się równie często jak szczodrzy i dobrzy. I niby jakie uwarunkowania rozwijają tę chciwość? A właściwie - wg Ciebie - stwarzają.
I jakoś mi nie staje wyobraźni na wizualizację prostego chłopka wstającego od telewizora i odrzucającego niepustą puszkę piwa, by dla rozwoju włanego pójść i podyskutować o kulturze i sztuce, albo wymyślić nowy mechanizm ułatwiający życie. Na 1 twórcę czy artystę przypadają tysiące konsumentów.
Ale ja to żółcią przepełniona jestem, różowe okulary czynią świat jeszcze brzydszym w moim przypadku :)
A moim człowiek jest zły i chciwy z natury i tylko uwarunkowania społeczne ograniczają jego złość i chciwość
rodzące się dziecko, posiada jedynie podstawowe potrzeby jedzenia i dachu nad głową.. sam fakt, że dziecko "przeniesione" po narodzinach z jednej kultury do całkowicie odmiennej asymiluje się z nowym otoczeniem tak, jakby było ono jego rodzimym świadczy o społecznych uwarunkowaniach kształtujących naszą osobowość i zachowania. Oczywiście, pewne cechy przejmujemy genetycznie, jednakże coraz większa wiedza na ich temat pozwala zakładać, że mają one drugorzędne znaczenie w przypadku zachowania (bardziej decydują o parametrach fizycznych osobnika)
wychowując się w otoczeniu agresywnym (lub też mocno uogólniając - choć nie do końca właściwie - negatywnym otoczeniu) nabywamy otaczających nas nawyków nie mając możliwości nabycia nawyków pozytywnych czy też postaw altruistycznych
..i odwrotnie, nie spotykając się w życiu z zachowaniami powodującymi cierpienie, mniejsze jest prawdopodobieństwo wyuczenia w sobie takowych...
stad też moja opinia, iż człowiek rodzi się szczęśliwy i uczciwy
Hłe, hłe, hłe, mam skłonność do kopulacji z każdą chętną partnerką jaka się pojawi. Normalnie jakbym nie był skrzywiony przez kulturę kopulowałbym z każdą jaką byłbym w stanie dogonić.
Widzący, dlaczego zakładasz, że wyeliminowanie z naszego życia złych wzorców automatycznie wyklucza wyuczone dobre zachowania?
ponieważ nie jestem w stanie określić co jest "dobrem" a co "złem" zakładam, że złe wzorce to takie, które prowadzą do cierpienia innych bądź też nas samych... a dobre to takie, które przyczyniają się pośrednio lub bezpośrednio do osiągnięcia szczęścia i równowagi :)
Ależ mój miły! Ileż jest dobra w cierpieniu innych, zdecydowanie wolę jak cierpią inni, jeżeli przy tym wykonują jakąś pożyteczną czynność (dla mnie ma się rozumieć) to jeszcze lepiej.
Takie na ten przykład nagie tancerki, ileż one się nacierpią, ale co tam ten widok jest tego warty. A wiesz jak smaczne bywają ginące gatunki, a ile ryzykują dostawcy? Ale ich cierpienie nie idzie na marne, ten zachwycający moment ich spożywania jest wart tego ryzyka.
wydaje mi się, że nie da się uspołecznić afrykańczyka ... czy jak im tam
a w rzeczy samej 5/2 jest mało atrakcyjne jeśli sobie pomyślimy o opcji 2/5 lub 6/9. a z anarchii i dupczenia wszystkiego i wszystkich się wyrasta. tak?
Tak, tygrysku, potwierdzam, z dupcenia wszystkich się wyrasta. Sił nie wystarcza.
Z anarchii się nie wyrasta, zmienia się tylko sposób uprawiania :D
I tak nic już nie rozumiem, bo warunki do bycia "dobłym" miałem chyba niezłe, a ludzkości jako masie życzę niezmiennie zagłady :)
Virk, ja raczej podchodzę do sprawy tak - jak dziecko rzuca śnieżkami w szyby, to z ciekawości i dla zabawy, natomiast inni muszą mu uświadomić, że to jest złe. Są ludzie źli, są ludzie dobrzy, na łonie kochających rodzin wyrastają złoczyńcy, a ze slumsów wychodzą społecznicy - można wzmacniać pewne cechy i hamować inne, ale aby na nich pracować one muszą być. Gdyby człowieka w tak doskonałym stopniu kształtowało społeczeństwo, to ludzie byliby jednakowi, a nie są.
Przy okazji polecam lekturę "Władcy much" - niby to fikcja literacka, ale wystarczy się przejść na dowolne podwórko z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, żeby zobaczyć, jaka to dobroć z nich promieniuje na wszystkie strony :)
A ja to zła kobieta jestem, niejednokrotnie upadła, choć bywa, że pociągająca...
Na pociągającość jest Tabcin i Xylomethazolin, na upadłość najlepsze jest towarzystwo. Co do złej kobiety to się zgadzam.
Ja to jestem niskiej rangi więc i bardziej plebejski, niejeden raz pociągam z butelki.
Edit: patrzajta jak mnie franca w nie jeden wlazła.
Jest wieczór, jest impreza :) Naszło mnie na pogranie.
Na początek klasykiem dla klimatu - http://www.youtube.com/watch?v=9SSUQxGjZZ4
Witania.
Ludzie , ani dobrzy , ani źli. Wóda zła, narkotyki złe, seks zły itp.
Nosz kurewa wszystko co dobre to złe, JAK TO?
"To się już w pale nie mieści" jak zwykł mawiać milicjant przynoszący mięso do domu za czasów stanu wojennego. Zwierzęta zerkały na mnie ze zrozumieniem gdy rozpaczliwie próbowałem zrobić kawę. Same też nie umieją, a na dworze wiosną pachnie i rozprasza, nawet jeśli "nowe usta prezesa" będą zapowiadać "wracają arktycznie mrozy" to "limit sprzedaży cukru w sklepach" sugeruje, że i tak hitem sezonu będzie Antoni Maciarewicz wybrany człowiekiem roku 2010 przez "Gazetę Polską". Tytan umysłu... lubię, bo to taki Koziołek Matołek i Miś Fuzzy w jednym. Bezcenny skarb inteligencji, wdzięku i mimiki. Ot, poranek :)
Kanon - ts nie :) Cisza nocna nadal panuje a ja pewnie nawet w jednego zombiaka o tej porze nie trafię z panzerfausta, nie wspominając o pistoletach.
Po kolejnych godzinach spędzonych w Mass Effect 2 nie dziwi mnie pierwsze miejsce tytułu w wielu plebiscytach... dziwi mnie za to mój zachwyt :) Niski koszt nabycia aktualnie sprawia, że to obowiązkowy tytuł - http://www.youtube.com/watch?v=Y2O-0-fQOOs&feature=fvwrel
Cześć smokaci
I to na tyle. Wieczorkiem imprezka, ale o pysku suchym bo na mnie wypadła podwózka towarzystwa. Idę płakać.
Widzący - łącząc się wirtualnie (ale mi pociecha) wypiję wieczorkiem Twoje zdrowie dobrym piwem z Lwówka Śląskiego podczas grania w Mass Effect... albo zombiaki, bo na więcej nie będzie mnie dzisiaj stać.
Nie robię obiadu. Będzie wielka pizza z pobliskiej wypiekalni... i piwo :)
Wasze zdrowie chłopaki - ponieważ pogoda się popsuła spacerowo, zrezygnowałam z łażenia w deszczu i po szybkiej wyprawie po zaopatrzenie już parę minut temu zrobiłam pssss i się delektuję :) Na obiad będzie zupa, póki co się gotuje.
Poza tym udało mi się dziś w końcu zawlec kociambry do weterynarza i w książeczkach pojawił się zapis o szczepieniu - na dwa lata mamy teraz spokój. Zmora zestresowana ostatnimi przeżyciami wcisnęła się w tył kontenerka, ale nic jej to nie pomogło, bo wystarczyło zdjąć pokrywę i już. Na szczęście nie dostała piany tym razem i tylko szarpnęła się przy ukłuciu. Natomiast ciekawski Azja wylazł z kontenerka sam i zaczął się intensywnie rozglądać, choć był tak zestresowany, że trząsł się jak osika i mruczał tak intensywnie, że wetka miała problem z osłuchaniem go :)
Heh, a ja właśnie przypominam sobie jedynkę. Z tego, co widziałęm u kumpla, to w dwójce to i owo zepsuli, w porównaniu z pierwszą częścią. Prawda li to? Ewentualnie: czy też odnosicie takie wrażenie?
Joł :)
Nie wiem o jedynce niestety nic albowiem nie grałem ale zamierzam nadrobić. Chyba jakies 25 zł z dodatkiem teraz kosztuje :)
Na obrazku który wrzucił Kawek jest więcej współczynników niż ma moja pani komandor.
Mniej współczynników, mniej ubranek i wyposażenia, udziwnione i mozolne skanowanie planet ... . Podoba mi się jeno fakt, że można sobie zaimportować plik z jedynki, a wtedy decyzje podjęte w pierwszej część mają wpływ na to, co się dzieje w drugiej.
Cześć smokaci
Też miałem dużo mniej promili niż zwykle, właściwie to miałem zero promili. Tak niski współczynnik mnie zniszczył, spałem cały dzień i zaraz będę spał dalej, no może będę spał dalej.
Kawek - jako, że nie wiem jak w jedynce wyglądało skanowanie, to w dwójce mi nie przeszkadza, a mam już rozwinięte przyśpieszone. Możliwe, że zdanie zmienię :) Co do ubranek to dodatkowe są ale za kasę, z marszu to tylko po dwa na łeb plus to co mam za kodu jaki miałem w Dragon Age, zbroja Smoka :) Zakupię jedynkę to zrobię dwójkę postacią tą samą i potem trzy. W przerwie Dragon Age nie na kalkulatorze :)
Zapas promili w normie i dbam o utrzymanie ;)
Tak sobie siedzę i pracuję, gówno co prawda z tej pracy wynika ale jednak. Mozolnie dźwigam katedrę wiosny, można by rzec.