Dlaczego chłopcy potrzebują rodziców
Widzę się na zdjęciu nr.2(ale zamiast lodówki była szafka ze słodyczami),6 i oczywiście 7:D
To z deskorolką dobre, pamiętam jak uwielbiałem się rozpędzać na rowerze/sankach z różnych górek i zeskakiwałem. Raz się rozpędziłem do ponad 40km/h i stwierdziłem, że sobie pobiegnę obok roweru bo tak szybko jeszcze nie biegałem.
Postawiłem nogi na ziemi i zaraz leżałem. Dobrze chociaż, że zamiast na asfalcie, wylądowałem na trawie. Klatką piersiową i głową hamowałem, nogi dziwnie mi wygięło do góry. Chyba z kilka minut miałem problem z oddychaniem bo mnie plecy bolały.
Od tamtej pory jakoś szybciej przewiduje konsekwencje danego czynu.
Fulko.... prosiłem...
Pamiętam jak byłem mniejszy podpijałem tacie piwo... oczywiście nie wiedziałem, że to coś szkodliwego.
Ja pamiętam jak kiedyś zjeżdżałem składakiem z górki, a ten składak rozłamał się na pół, na szczęście skończyło się na paru otarciach. Albo jak z kolegą jeździliśmy że tak powiem tuż nad krawędzią rowu i spoko kolega normalnie przejechał, a ja się do tego rowu wpakowałem, to też było fajne. Szkoda że już te czasy nie powrócą.
Jak tak was czytam to dochodzę do wniosku, że ja jakieś dziwne (czyt. spokojne) dzieciństwo miałem.
Myślę, że ostatnim zdjęciu równie dobrze mógłby się znaleźć dorosły facet.
Na ostatnim zdjęciu mógłby sie znaleźć każdy facet.
BTW. Też jakoś nie pamiętam, żebym robił tak dziwne rzeczy w dzieciństwie.
Na fotkach pokazani są chłopcy w różnym wieku, w sytuacjach mówiąc delikatnie "nienormalnych".
Nastolatek patrzący się na cycki ładnej pani to coś nienormalnego? Nienormalny to on by był jakby się panu na krocze patrzył...
Ja też nie wchodziłem do lodówek i nie rysowałem zwierzaków, że o zjadaniu żab nie wspomnę...