Mass Effect 3 | PC
Po kilku latach z braku porządnej gry wróciłem do ME 3 z wszystkimi dodatkami grało się super na dużo rzeczy inne spojrzenie ,zakończenie wyszło dobre w gruzach oddech :) co do indoktrynacji to raczej próbowali ale im się nie udało było kilka wskazówek mn Javick czy Proteańska WI wyczuwali osoby zindoktrynowane ....na końcu w rozmowie z Iluzją też była próba indoktrynacji .....ostatecznie wydaje mi się że po uderzeniu promieniem Shepard był pod wpływem żniwiarzy, katalizator (chłopiec)poszukiwał rozwiązania problemu istoty żywe i sztuczna inteligencja, Shepard był rozwiązaniem i dlatego miał wybór......minęło 7 lat a gra nadal żyje .......
Mass Effect 3 to niesamowita ( choć wg. mnie, gorsza odsłona serii Mass Effect ) gra pełna charyzmatycznych postaci, świetnych misji i fantastycznej fabuły. Przejście wszystkich części było dla mnie niesamowitą przygodą, dlatego nie ukrywam, że na zakończeniu po prostu się wzruszyłem i będzie mi Sheparda i innych brakowało.Choć, co prawda wyszła nowa część Mass Effect'a to jest o wiele gorsza i nie oddaje takiego klimatu jak poprzedniczki.
Przeżyłem wiele niesamowitych przygód wraz z tą grą, pełne napięć akcje czy niespodziewane zaskoczenia w fabule. Nadal mam wiele pytań odnośnie powstania świata czy żniwiarzy, ale chyba wolę sam nad tym rozmyślać. Moimi ulubionymi towarzyszami ( w tej części ) był Garrus i Ashley. Bardzo przywiązałem się do nich, że będę za nimi tęsknić jak za Shepardem.
Brakowało mi w tej odsłonie zadań pobocznych. Widać, że autorzy chcieli się bardziej skupić na fabule, ale nie zaszkodziłoby im gdyby nad zadaniami lepiej popracowali i bardziej się do nich przyłożyli. Szkoda, że nie mogło być wszystkich postaci z poprzednich części i nie można było ich mieć w drużynie. Do reszty też dość się przywiązałem, a najbardziej do mojej ulubionej postaci, ( wraz z Garrusem ) czyli Wrexa. Jego krogańskie odzywki i jego charakter sprawiały, że tą postać strasznie lubiłem.
Polecam grę wszystkim. Naprawdę to jest świetna gra, którą najlepiej przejść od pierwszej części nie zważając na grafikę czy pewne niedociągnięcia.
Zakończenie trochę rozczarowuje. Ale w pozostałych aspektach bardzo dobra.
Najbardziej epicka i filmowa z całej trylogii. Bardziej niż hejtowane zakończenie, wnerwiały mnie usilne naciski na durne homoseksualne romanse. Reszta naprawde bardzo dobra, mimo, że to był już prawie akcyjniak.
Ale przecie nie było usilnych bacisków na romanse.Była możliwość wyboru. Ja właśnie chciałem żeby moja Shepardówna wskoczyła do łóżka Mirandy ale gdzieś tę możliwość przegapiłem.
Może przesadzilem, ale pamietam jak musielismy odsluchiwac cyfrowej relacji kochanka jednego z naszych zalogantow, ktory czasami sie umizgiwal. Ogolnie przeszkadzaja mi "serduszka" w opcjach dialogowych, ktore po prostu sa nie potrzebne i w wiekszosci momentów psują odbiór relacji. Jak w Andromendzie gdzie można było "zdymać" sie z byle kosmitą.
Grę ukończyłem oczywiście zaraz po premierze natomiast oceniam dopiero teraz.
Seria Mass Effect to dla mnie sama czołówka wśród gier jeżeli chodzi o wykreowane uniwersum oraz historię którą przedstawili nam twórcy.
ME3 to kapitalna gra z epicką fabułą. Tak jak w poprzednich dwóch częściach świetnie wykreowane postacie oraz niesamowicie przedstawiony świat.
Zadania poboczne niektóre fajne ale niektóre mogłyby być zdecydowanie lepsze.
Fajny rozwój postaci oraz eksploracja kolejnych układów słonecznych. Świetny system walki.
Seria ME (1,2 i 3) to legenda nie tylko wśród gier RPG.
Generalnie Trylogia ME to "gra mego życia" a pierwszą grę na komputerze zaliczyłem w 1986.
Jedyne, co mogłoby jej zagrozić to Wiedźminy - tzn. przy pierwszym graniu.
Bo o ile przy pierwszym kontakcie Wiedźmin dawał większe emocje niż ME, to już drugie/trzecie przejście niekoniecznie. Natomiast w ME rotacja załogą podczas misji daje masę nowych dialogów, a granie renegatem czy paragonem też otwiera nowe ścieżki. W efekcie można w to grać wiele razy i ciągle znajdować coś nowego.
Tak pozytywnego "Efektu" jeszcze żadna gra rpg na mnie nie zrobiła. No może Wrota Baldura, ale poza tym prawdziwa perełka. Fabuła lepsza niż w niejednym filmie nominowanym do niejednego Oscara. Oceniam na bardzo mocne 9/10.
Godne zwieńczenie Trylogii Shepardówny. Co niektórzy jojczyli na zakończenie ale ja przy końcu miałem odpał . Czteropak i kontemplowałem wszystko co się działo.Wiem że to tak zwany biedaerpeg ale i tak daje dychę.
Krytykowała dzieciarnia i ci co nie grali. W gry gra dużo dzieci, a oni nie są gotowi na takie zakończenia. Samo strzelanie w tej części miażdży poprzednie odsłony i to zdecydowanie.
Ostatnia dobra gra ( cała trylogia) od Bioware.
Jako jedyna część nic się po latach nie zestarzała. Dla mnie zdecydowanie najlepsza część. Kiedyś wolałem 1, ale teraz po latach mój ranking wygląda tak: 3 (najdłuższa, najbardziej wciągająca i zaskakująca fabuła, a do tego świetne strzelanie), 1 i na końcu przereklamowana 2 z najkrótszym wątkiem głównym i kiepskim strzelaniem.
W mojej opinii to nie tylko najlepsza część wyśmienitej space opery. To apogeum tego czym powinna być schludnie opowiedziana historia. Trzecia część Mass Effecta to zwieńczenie takie na jakie ta trylogia zasługuje. Na czym polega magia tej gry? Nie będę tu raczej mówić o oczywistych aspektach, które złożyły się na sukces ME, czyli: niepowtarzalna fabuła godna najlepszych scenarzystów na naszej planecie, sposób jej opowiedzenia, realny wpływ wyborów gracza na opowieść, nietuzinkowe, dynamiczne, wiarygodne postacie, fascynujące rasy, cudowne dialogi, interakcje między nimi a protagonistą, czy rewelacyjni antagoniści z pobudkami, które nie są standardowym "unicestwić bo jestem zły", tylko faktycznie ideologią, przez którą sam gracz może kwestionować swoje działania, zapierający dech w piersiach świat, planety, lokalizacje, eksploracja. Trzeci Mass Effect łączy to wszystko, ale dodaje od siebie coś czego poprzedniczki nie posiadały. Mówię tu o duchu, pewnej aurze, która momentami przeszywa na wylot. Mam na myśli tą idee "you can't save them all", ktorą trójka nam wpoiła już od pierwszych scen na Ziemi (rozmowa Andersona z Shepardem po ataku żniwiarzy na siedzibę Przymierza). Poczucie nieuniknionej zagłady wisi w powietrzu, a co za tym idzie poświęcenia będą niezbędne, bowiem nie da się ukończyć gry nie tracąc bliskich Shepardowi osób. Ta gra miała taka być. Tak jak ME1 miał stanowić wprowadzenie, ME2 - rozwinięcie, tak ME3 jest swoistym zakończeniem, gdzie wybory dokonane w przeszłości stanowią trzon losu całego Wszechświata. Nie ma odwrotu. Ponadto urozmaicenie w postaci Citadel DLC jest koniecznym elementem rozgrywki, który pozwala pożegnać się z serią z przytupem, ale tym samym ze łzami w oczach (przy okazji jest jednym z najlepszych o ile nie najlepszym DLC jakie dane mi było ogrywać). Tak, ta gra to dzieło. Bez dwóch zdań moja ulubiona. Warto na koniec napomknąć o muzyce, która jest cholernie emocjonalna i wzmaga doznania o jakieś 69%. Ukłony dla kompozytorów. Ukłony dla całego BioWare. Brak ukłonów dla EA, które wymusiło na twórcach "uDLCowienie" tak istotnych komponentów jak Leviathan czy From Ashes.
Jako że kilka tygodniu temu zakończyłem (po 6 latach przerwy) całą trylogię, całkowicie podpisuję się pod powyższą opinią. ME to najlepiej opowiedziana historia, jaką było mi (póki co) przeżyć na ekranie monitora.
Podpisuje sie pod kazdym slowem, dodajac do tego najlepszych "cyfrowych kumpli" z jakimi mialem do czynienia w grach. Gdy grajac pierwszy raz w ME3 podjalem decyzje skutkujaca smiercia Tali, mialem przez dwa dni moralnego kaca... Zreszta chyba kazdy kto gral, wie o co chodzi i w tym czy innym momencie tego doswiadczal.
Ostatnia część trylogii zaczyna z przytupem, a konczy... hmmm jak dla mnie z pewnym niedosytem. Wciaz jest to swietna gra ktora jest na podobnym poziomie do 1 i 2, jednak ta ze wszystkich czesci najmniej mi sie podobala. Fabularnie jest naprawde bardzo dobrze ( no moze poza zakonczeniem), jest to czesc w ktorej mamy najwiekszy wplyw na swiat, przed nami beda bardzo powazne decyzje do podjecia i przede wszystkim dosyc trudne, bo takie ktore moga wplynac na cala galktyke i kazda ze stron ma swoje racje. Do tego decyzje podjete w poprzedniej czesci czasami sie odbijaja tutaj w dosc niespodziewanych momentach. Fabularnie jest wiec bardzo dobrze, choc mimo wszystko 1 ze swoim klimatem poczatkow i odkrywania prawdy, jest wdg mnie lepsza. Troche mnie mnie tez boli ze kiedy ziemia jest atakowana my latamy po galaktyce i robimy jakies malo wazne zadania poboczne. W 3 mamy tez o wiele mniej towarzyszy, jak i zadan z nimi zwizanymi. Na plus jest to ze podczas zadan podobcznych mozna spotkac kompanow z poprzedniej czesci. Troche szkoda w 3 nie mamy takich hubow jak w 2, bo swobodnie chodzic mozemy w zasadzie tylko po cytadelii. Chociaz w niej jest akurat duzo do roboty i jest calkiem spora. Gra tez duzo zyskuje z dlckami, zwlaszcza z dlc cytadela ktora poza glowna fabula pozwala wiecje czasu spedzic z towarzyszami, a nawet zorganizowac imprezke. DLC lewiatam jest bardzo dobre i sporo dodaje fabularnie do swiata. Omega jest najgorsza, bo w zasadzie tylko tam strzelamy, ale moze byc. Generalnie gra jest bardzo dobra, mimo ze mamy mniejszy nacisk na ralacje z towarzyszmi niz w 2, choc dlc cytadela to poprawia, no i zadania poboczne sa ogolnie troche gorsze niz w 2, ale i tak o wiele lepsze niz w 1. Jest to godne zakonczenie cyklu choc niestety o zgrzyt zebow przyprawia mnie zakonczenie.
spoiler start
Kiedy pierwszy raz miałem przed oczami zakończenie, byłem pelen podekscytowania, do momentu kiedy doszedlem do rozmowy z katalizatorem, poczulem sie jak w jakims fantasy, nagle przed nami pojawia sie duch dziecka ze snow i zaczyna swoj wywod. Mowi ze zniszczenie zniwiarzy nic nie da bo i tak zawsze beda wybuchac wojny miedzy ludzmi na maszynami i niemozliwa jest zgoda, a ja przeciez kilknascie godzin wczesniej doprowadzilem do zgody gethow z quarianami, potem mowi nam ze zniwiarzy mozna kontrolowac, hmm to samo mowil czlowiek iluzja, wiec niezbyt dobrze to brzmi - shepard mialby zostac alsolutnym inkwizytorem galaktyki i decydowac co jest dobre a co zle???To raczej nie jest dobry wybor, choc wg stajdow na koncu, jest. No i ostatni wybor synteza, tutaj to mozna by caly wywod napisac. Katalizator mowi ze wczesniej istoty organiczne nie byly gotowe, a teraz nagle sa... Ciekawe niby dlaczego, bo shepard dotarl do katalizatora??? Czemu fakt ze 1 czlowiekowi sie cos udalo ma doprowadzic do tego ze wszystkie gatunki sa gotowe na synteze( w tym agresywni kroganie i nierozwinieci Yahgowie)??? Juz pomijajac fakt ze cos takiego jest wgl mozliwe, przeciez to jakas istna magia, nagle z przekaznikow wydobywa sie zielony promien, ludzie maja na rekach jakies zielone tatuaze i wszyscy sa happy. Przeciez takie zakonczenie pasuje do jakiejs ksiazki dla dzieci a nie do mass effecta. Tam caly czas byly jakies konflikty i problemy, a teraz sie nagle okazuje ze wszyscy beda zyc w zgodzie bo shepard wskoczyl sobie w promien xddd To nie jest w zaden sposob wyjasnione jakim cudem to dziala. Kto pisal takie zakonczenie? Przeciez to calkowicie zabija cale uniwersum, no bo co tam sie moze jeszcze dziac skoro wszyscy zyja w szczesciu i pokoju??? Osobiscie wybralem zakonczenie ze zniszczeniem, ale co z tego skoro wychodzi na to ze to najgorsze zakonczenie, czemu mam je wybrac to skoro ze slajdow na koncu okazuje sie ze zielony kolorek, jest niby najlepszy. Te slajdy de fakto nic nie pokazuja jedynie kto przezyl, bo np. w przypadku krogan jesli wyleczylismy genofagium to pokazuja jak odbudowywuja swoje imprerium, ale nie wiemy czy to byla sluszna decyja i czy pozniej nie bedzie z ich powodu znow wojny i to samo dotyczy innych przypadkow. Czytalem teorie indoktrynacji i ma ona sens i takie zakonczenie bylo by o wiele lepsze, no ale niestety nie zostalo ono wykorzystane. No chyba ze stworza 4 ktora bedzie sie opierac na teori indoktrynacji i znow zagramy shepardem co bylo by moim marzeniem, no ale watpie by tak sie stalo. Choc dla bioware bylby to strzal w 10, bo w 4 z shepardem wszyscy chetnie by zagrali, co potwierdza slaby wynik andromedy.
spoiler stop
wogsel>> Jestem chyba jednym z nielicznych, ktoremu zakonczenie 3 sie podobalo i mialo sens.
spoiler start
"kiedy doszedlem do rozmowy z katalizatorem, poczulem sie jak w jakims fantasy, nagle przed nami pojawia sie duch dziecka ze snow i zaczyna swoj wywod"
Katalizator obserwowal Sheparda i postac dziecka zostala wybrana w celu porozumienia z nim bo chlopiec zapadl mu w pamiec... tylko z naszej perspektywy postac dziecka jest tu nie na miejscu.
spoiler stop
spoiler start
"Mowi ze zniszczenie zniwiarzy nic nie da bo i tak zawsze beda wybuchac wojny miedzy ludzmi na maszynami i niemozliwa jest zgoda, a ja przeciez kilknascie godzin wczesniej doprowadzilem do zgody gethow z quarianami"
Problem polegal na stworzeniu rasy pod wieloma wzgledami doskonalszej od ich tworcy. Chwilowy rozejm nic nie znaczyl, a syntetyki i humanoidy byly tak rozne i tak rozne bylo ich myslenie, cele i wyobrazenie o swojej pozycji we wszechswiecie, ze do wojny na wielka skale i tak by doszlo. Zreszta z tego powodu powstaly zniwiarze i katalizator. Cykl stworzenia>buntu i wreszcie wojny powtarzal sie wielokrotnie i chlopiec/katalizator byl tego swiadkiem mnostwo razy wiec mowil z doswiadczenia"
spoiler stop
spoiler start
"potem mowi nam ze zniwiarzy mozna kontrolowac, hmm to samo mowil czlowiek iluzja, wiec niezbyt dobrze to brzmi"
Zniwiarzy dalo sie kontrolowac ale obecni ludzie/kosmici nie byli w stanie tego zrobic bez pomocy katalizatora - nie ten poziom technologii. Z pomoca czlowieka nawet szympans poleci w kosmos, ale sam nawet gdyby mu dac rakiete nie jest w stanie tego dokonac
spoiler stop
spoiler start
"Katalizator mowi ze wczesniej istoty organiczne nie byly gotowe, a teraz nagle sa... Ciekawe niby dlaczego, bo shepard dotarl do katalizatora???"
Ta czesc najbardziej mi sie podoba. Katalizator byl sztuczna swiadomoscia/inteligencja.... myslal inaczej. Przez niezliczony czas probowal wykonac powierzone zadanie poswiecajac nawet swoich tworcow. Wynik byl zawsze ten sam, wojna syntetykow z organicznymi istotami, nie wazne co robil, nie udalo mu sie osiagnac celu. Doszedl do jedynego wniosku, ze skoro przez tyle cykli mu sie nie udalo mimo usilnych staran, to nie jest w stanie tego dokonac. Skoro nie on, to decyzje musi podjac ktos inny... Shepard. Byl pierwszym, ktory zaszedl tak daleko, najdalej z jego poprzednikow... dokonal zmiany cyklu, dotarl do niego. Dalej zostaly juz tylko 2 wyjscia... 1) tak jak wczesniej mogl podjac decyzje sam (ale jak juz wczesniej pisalem nic by to nie dalo, gdyz w swoim mniemaniu nie byl zdolny do podjecia wlasciwej) i 2) zadecydowac mogl Shepard. Jak widac, w rozumieniu Katalizatora nie bylo innych opcji, skoro sam byl niezdolny do wykonania zadania, byc moze ta nowa zmienna jest wlasciwym wyborem.
spoiler stop
spoiler start
"Czemu fakt ze 1 czlowiekowi sie cos udalo ma doprowadzic do tego ze wszystkie gatunki sa gotowe na synteze"
To byl wybor Sheparda (patrz wczesniejszy akapit). Katalizator sadzil, ze do tej pory organizmy nie byly na to gotowe, a mimo to ten cykl byl inny, Sheppard dotarl dalej niz inni, nastapila zmiana, wydarzenia nie potoczyly sie tak jak wiele razy wczesniej... to byl wlasnie znak, ze byc moze nadszedl czas (tak jak pierwiosnek jest oznaka wiosny, Katalizator patrzyl na Sheparda jak na wypadkowa tego cylku)
spoiler stop
spoiler start
Podobalo mi sie zakonczenie i podobal mi sie Katalizator z jego sposobem myslenia. Zniwiarze z wrogow stali sie w pewien sposob ofiarami i jak to zwykle bywa odkryta tajemnica zmienia spojrzenie na ludzi/swiat. Gdyby nie wybory oznaczone kolorkami i znikomy wplyw na sama koncowa bitwe moze ludzie przychylniej patrzyliby na zakonczenie.
spoiler stop
Skaczylem gre 3 dni temu na ps3 ale szalu nie bylo.duzo gadania zaby reputacje podniesc i strzelanie,gadanie,sztrzelanie,gadanie.nic ciekawego.5min chodzimy robotem i moze z 15min. z dzialka strzelamy to cale urozmaicenie.kompani biegaja jak bledni rycerze.jak juz niema w co sie grac to mozna wlaczyc dla zabicia czasu.
Strzelanie i gadanie czyli esencja action-RPG. Czego bys chcial, stepowania i robienia na drutach?
To nie jest Call Of Duty.
Wyszedł nowy mod- a dokładniej spolszczenie do moda pt Ark Mod dodający nowe misje na Palvenie itp
https://www.nexusmods.com/masseffect3/mods/720
Oceniłem wersję xbox, ale tam już wątek martwy, więc piszę tutaj. Dla mnie najgorsza część. Byłoby wyżej niż 6, ale rzygałem już tym bezsensownym strzelaniem. Walka z klonem na cytadeli to jakaś parodia i rzygownina. Grałem na insanity to klon podchodzi by z karabinu strzelać metr ode mnie weź tu walcz. Ta gra jest tylko strzelanką z dodatkami rpg. Ale jako strzelanka to nędza. AI jest tutaj obłędnie debilne, przeciwnicy są mega mocni, bronie są beznadziejne, pancerze są słabe to kosztują krocie. Balans beznadziejny. Zamiast normalnego grania na wysokim poziomie jak w poprzednich to tylko frustracja. Zadanie, tona strzelania, kolejne tona strzelania i tak w kółko. Rozczarowanie.
Przeszedłem trylogię ponownie tym razem ciągiem na najwyższych poziomach trudności.
Mass effect 1 + mod graficzny MEUITM z lepszymi teksturami wraz z Reshade
Mass Effect 2 + Reshade
Mass effect 3 + mod Priority Earth Overhaul z lepszymi teksturami i znacznie lepszym zakończeniem + Reshade
Cóż trzecia część jest rzeczywiście najsłabsza.
Mass Effect 1 oceniam na 9/10. Mass Effect 2 na 9,5/10. Mass Effect 3 na 8,5/10
W trójce mamy lekki regres na kilku polach w porównaniu do 1 i 2 części:
-brak dubbingu PL
-mniejsza czcionka
-uproszczenia
-relacje homo i BI
-bez moda Priority Earth Overhaul byłoby brak satysfakcji z zakończeniem
Generalnie siłą całej trylogii jest fabuła i dialogi podczas scen przerywnikowych/rozmów, ale gorzej, gdy zaczynamy grać, gdzie rozgrywka robi się po pewnym czasie nudna i powtarzalna. Ale taki problem nowszych gier, że gdy patrzymy na rozmowy i sceny przerywnikowe to jest dobrze, ale gdy zaczynamy grać to są nudne i grywalnością mocno przegrywają ze starszymi grami, bo są zbyt łatwe i prowadzące za rączkę. W dwójce chyba najciekawiej się mi grało.
Generalnie może jestem troszeczkę zbyt surowy do nowszych gier, ale uważam, że są za proste w większości pod 8-10 lat, gdy kiedyś były bardziej pod 16-18 lat, by je cały kończyć i zmuszały dużo bardziej do starania się manualnego i intelektualnego. A miodnością pożerają obecne gry. I to odczuwa wiele osób wśród moich rówieśników już od kilkunastu lat.
Co do gier science-fiction to nie jestem ich sympatykiem. O ile książki i filmy lubię zarówno fantasy i science-fiction to gry wolę o wiele bardziej fantasy.
Z gier science-fiction najbardziej oczarowały mnie:
System Shock 2 1999 + mody graficzne + PL, Deus Ex 2000 + mod Revision + PL,
Half Life 1998 aka remaster Black Mesa 2020, Half Life 2 2004 + dodatki + mody graficzne,
KOTOR 2003 + mody graficzne + PL, Trylogia Mass Effect 2007-2012 z modami graficznymi.
Ale doceniam też z gier science-fiction KOTOR 2 2005 + mody, Deus Ex - Human Revolution 2011,
Dead Space 1 i 2 2008-2011, Unreal 1998 + mody, Aliens vs Predator Classic 2000 + Classic Redux mod,
Aliens vs Predator 2 2001 + Widescreen Patch + HQP High Resolution Textures v.2,
Crysis 2007 + HD textures + BlackFire's Mod, Crysis 2 2011 + tekstury HD, Obcy izolacja 2014, SOMA 2015,
trylogia Bioshock 2007-2013 + dodatki do trójki (Boshock 1 i 2 remastered)
Trzeba przyznać, że przy takich grach jak SOMA, Obcy izolacja, Dead Space 1 i 2 czy trylogii Mass Effect nawet takie Reshade potrafi dopalić wizualnie te gry.
Najsłabsza z serii, ale ciężką ją ocenić. Postacie wyglądają plastikowo i głupio biegają jak się przyśpiesza. Ciężko się to ogląda. Gameplay zaś bardzo przyjemny, chociaż przypisanie wszystkiego do spacji powoduje, że często zamiast się kryć za osłoną Shepard robi fikołki.
Wielu dawnych towarzyszy rozchodzi się do swoich zajęć i czujemy osamotnienie, mimo że zdobywamy sojusze z kim się tylko da. Gra w końcu dobija do poziomu poprzedniczek, jednak w końcówce znowu brakuje scen z siłami naszych sprzymierzeńców.
Gra po prostu fabularnie nie trzyma poziomu przez cały czas.
Przechodząc po raz trzeci całą trylogię korciło mnie by wypalić katalizatorowi w łeb i tak zakończyć tą farsę. :)
Ogółem cała trylogia - 10/10
Cz. 1 - 10
Cz. 2 - 9,5
Cz. 3 - ok. 7 (ode mnie 6,5)
Po przemyśleniu jednak 7 wydaje mi się właściwsza (nie można zmienić swojej oceny?). Gra się przyjemnie i wiele momentów zapada w pamięć. Na zaniżenie oceny wpływa:
- kontrowersyjna końcówka, ogólnie początek i koniec słabsze niż zwykle
- nietrafione pomysły typu manga boi Kai Leng
- wycięcie części fabuły i zrobienie z niej DLC
Mistrzostwo. Ostatnia część epickiej przygody. Niesamowita, wciągająca fabuła. Broń z której świetnie się strzela. Towarzysze którzy na zawsze zapadną w pamięć.
12/10. Polecam
Motyw dnia!
Nowa rozgrywka w Mass Effect 3 online, 2 krogany w drużynie i na powitanie dają se z bańki! To było genialne!
Gra ktoś jeszcze online na PS3? Chętnie pograłbym wspólnie ;-)
Wlasnie skonczylem druga czesc. Dla Trojki musialem specjalnie konto na Origin zakladac, bo na Steamie jej nie ma - choc pierwsze dwie czesci byly. Czekam na weekend, zeby zaczac gre.
Na razie zaliczylem poczatek, misje na Marsie i ranna Ash trzeba odwiezc na Cytadele. Oglada sie to jak film interaktywny, ciezko z tego wyjsc, bo rzadko da sie zrobic save. Myslalem, ze rozgrywka bedzie taka sama jak w Dwojce, a zrobili z tego niemal typowy TPP. Tylko skakania i wspinania brakuje, a olalbym te gre jako zbyt zrecznosciowa jak na moj gust.
Hujnia. Quarianka i Legion gina w tej samej misji, bo czegostam nie dopialem na ostatni guzik w czesci drugiej :/
Dla Ciebie to hooynia, a dla mnie to duży plus, że odczuwa się konsekwencje swoich decyzji. Swoją drogą wydaje mi się to zabawne, że na cała serię wylały się hektolitry pomyj za to że decyzje gracza nie mają wpływu na historię, a tutaj widzę coś dokładnie odwrotnego. To nic osobistego CyborRKg-u, tylko taka refleksja z mojej strony :)
Ale wiesz jaka bedzie radocha, gdy ich za drugim przejsciem ocalisz (tzn. pogodzisz obie rasy?). I tak jak mowiono - to jest fajne, ze bija w ciebie konsekwencje dzialan, ktore podjales dawno temu. :)
No i zobaczymy co powiesz po misji na Tuchance z udzialem Mordina :) albo tej, gdzie badasz sprawe zaginionych kroganskich zwiadowcow.
Ta gra perfidnie kopie po jajach, taka jej uroda. Pare razy bedziesz dlugo zalowal podjetych wyborow, tzn. rozmyslal, czy byly wlasciwe. Rzadko w ktorej grze tak mam.
PS. ABSOLUTNIE trzeba kupic DLC Cytadela, uwierz mi, jest GENIALNY (a i Ashes from Ashes tez duzo daje, bo dostajesz nowego towarzyszy na cala gre i to jakiego...).
PPS To jest jedyna gra, gdzie w epilogu pociekla mi lezka. Nigdy wczesniej i nigdy potem tak nie mialem.
Córa przeszła całość na PS3 i strasznie lubi tą trylogię, całą. Jak i Andromeda okazała się całkiem, całkiem. Przy Mass Effect 3 masz też możliwość pogrania online i jest to dobra zabawa. Zapraszam.
Tak sobie planowalem. Najpierw przejsc Trojke normalnie, a potem ze wszystkimi DLC.
Skonczylem Trojke i czuje sie jakbym dostal w jaja :/ Obejrzalem tez na YT pozostale dwa zakonczenia i zadne mnie nie zadowala.
spoiler start
Ludzkosc powinna dokopac Zniwiarzom i przejac przywodztwo w Cytadeli. A Shepard mial sie osiedlic z Miranda na jakiejs przyjaznej planecie i robic dzieci, bo oboje mieli doskonale geny.
spoiler stop
Nigdzie nie było obiecane że trylogia skończy się happy endem. Jeżeli Cię taki interesuje, spróbuj może moda MEHEM, całkowicie zmienia zakończenie na właśnie szczęśliwe.
A co do Sheparda i Mirandy:
spoiler start
dzieci żadnych by nie mieli, Miranda jest bezpłodna. Można się tego dowiedzieć w ME2, po zakończeniu dodatku Lair of the Shadow Broker. W siedzibie Handlarza jest terminal z którego można się dowiedzieć kilku interesujących rzeczy na temat członków swojej załogi i nie tylko
spoiler stop
Ostatnia bardzo dobra gra od Bioware, a całą serię oceniam bardzo wysoko, chyba w żadnej grze nie są widoczne aż tak nasze dokonania z poprzednich części jak w Mass Effect, Towarzysze broni i Sountrack biją wszystko. Wracam do całej serii co jakiś czas, polecam również mod Citadel.
Mass Effect - kiedy z niej się otrząśniesz, zdasz sobie sprawę, że nie jesteś już tym samym człowiekiem.
Właśnie ukończyłem trylogię część po części. Koniec bardzo słodko-gorzki, ale dla mnie bardzo zadowalający i naprawdę zrobiony z rozmachem. Czułem te emocje, wszystko, co się działo. Oczywiście grałem ze wszystkimi pakietami DLC i rozszerzonym zakończeniem. Zagrałem Shepardem od jedynki aż do trójki zgodnie ze swoim sumieniem i wyborami, jakich bym dokonał sam, bez jajcowania, czy eksperymentów.
spoiler start
Jeśli chodzi o przyjaciół, straciłem chyba tylko tych, którzy musieli być uśmierceni według fabuły: Ashley(tu akurat był mój wybór), Mordin(poświęcił się dla zniszczenia Genophagium), Legion(na rzecz sojuszu Quarian z Gethami), Thane, no i na samym końcu oczywiście Anderson. Jeśli chodzi o zakończenie - wybrałem syntezę. Wydało mi się najbardziej sprawiedliwe i dobre dla wszystkich i chyba się nie pomyliłem, bo oglądając inne zakończenia, to te wybrane przeze mnie było takie najbardziej "dobre" imo. W końcu organiczni i syntetycy mogą żyć razem :) Przykry był z kolei ten jeden z ostatnich kadrów - ściana pamięci i cała ekipa oddająca ostatni hołd Shepardowi. Chwytało za serce. I ta dramatyczna muzyka w tle. Nie wiem, czy było to możliwe, ale też nie udało mi się zawiązać żadnego związku z jakąś żeńską postacią, bo w sumie to liczyłem na Tali :D no nie wyszło. Za to trochę przesadnie wciskali kwestie homoseksualne. Szkoda, że tyle możliwości z kobietami nie było(albo było, tylko ja coś nie tak rozegrałem? xD)
spoiler stop
Ogólnie cała trylogia jest rewelacyjna. Nie wiem, jakim cudem tak świetna seria mnie ominęła, ale cieszę się, że to doświadczenie stało się częścią mojego życia :) dla takich fabuł, historii i gier człowiek jest tym graczem. Zaczyna się niepozornie i sielankowo, kończy epicko i dramatycznie. Naprawdę na wielkie uznanie zasługuje tu dbałość o nasze decyzje podjęte na etapie każdej z części i jej konsekwencje w kolejnych - to mi bardzo zaimponowało. Wrażenie robi też rozbudowany świat gry, całe lore. Dialogi i rozmowy z postaciami, przemierzanie galaktyk, odwiedzanie wielu różnych miejsc tylko potęguje ogrom materiału, z którego można by tworzyć kolejne gry w uniwersum. Muzyka i udźwiękowienie też odwalały kawał roboty. Rzadko kiedy nie mam się do czego przyczepić, ale tu serio nie mam. W tej grze nie było nic, co by mi jakoś szczególnie wadziło. Nie była też za krótka, czy za długa - tak w sam raz. Ode mnie solidne 9,5(pół punktu sobie odejmę za ten homoseksualny przesadyzm). Trylogia naprawdę godna polecenia. Teraz mam to uczucie pustki, kiedy skończyłem świetną serię i nie wiem co mam dalej robić ze swoim życiem :) niby jest jeszcze Andromeda, ale bez Sheparda i ekipy to już nie będzie to samo. Co by nie było, jego historia została bardzo ładne zamknięta w tej trylogii. Czekam teraz na te szumnie zapowiadane remastery :) coś czuję, że jeszcze nie raz wrócę na pokład Normandii :) Keelah se’lai.
Zgadzam sie generalnie, ale co do "przesadyzmu homoseksualnego" to tylko dosc nachalnie wprowadzony watek Corteza zauwazylem, ktory zreszta mozna po protu zignorowac. (Nawiasem mowiac - zginal u ciebie, czy nie? Bo moze nie zginac, a w sumie to spoko facet jest). Wszystko inne to tjuz tylko decyzja gracza - z kim pojsc do lozka, wiec o to tworcow gry wininic sie nie da (chyba, ze w ogole taka jes taka opcja - ale grajac kobieta czulbym sie dziwnie idac do lozka z facetem, wiec moja Shepard woli kobiety - i fajnie, ze tak sie da :P).
Siema , pół roku temu przeszedłem trójkę , teraz kupiłem pakiet dlc wszystko na originie , myślałem że po przejściu podstawki , i po kupieniu dodatków zagram tylko w dlc , ale z tego co widzę odpalam podstawową wersję no i....dlc jest rozumiem już automatycznie w grze ? Z tym że muszę całość przechodzić od nowa ? Oczywiście wszystko poinstalowane i wygląda że wszystko gra. Dobrze myślę ? Żeby się nie okazało że przejdę podstawkę drugi raz a dlc nie rusze.
Jak kupowalem DLC to zwykle bylo tak, ze wtedy dostawalem od Hacketta przekaz typu "odkryto proteanski artfeakt, musisz to zbadac" czy jakos tak.
Generalnie sprawdz po prostu na mapie galatyki czy ci sie jakies nowe misje nie pojawily. W wypadku DLC Cytadela np. przy probie dokowanai w Cytadeli pojawia sie dodatkowa opcja "mieszkanie Andersona" czy Dok 44 czy Laboratorium Brysona, w zaleznosci od DLC.
Wcale nie musicie czekać na Legendary Edition by pograć w remastera trylogii - obczajcie to:
https://www.youtube.com/watch?v=jf9JcQMMSls&feature=emb_logo&ab_channel=Audemus
Jedna z moich top gier, a całą serie oceniam bardzo wysoko. Towarzysze, dialogi, fabuła na najwyższym poziomie, do tego dochodzą DLC i mamy grę najlepszą w swoim gatunku i niestety jest to ostatnia dobra gra od Bioware, dalej już było tylko źle, lub bardzo źle. Wracam do niej ( całej serii ) co jakiś czas.
Bardzo dobra odsłona chyba najlepsza z całej czwórki . Zasługa wciągającej fabuły oraz towarzyszom którzy zapadają na dłużej w pamięci . Strzelanie z każdej broń daje masę frajdy . Masa zadań do wykonania , pozycja obowiązkowa polecam . Zapraszam na serię z całej gry 100% , https://www.youtube.com/watch?v=VcEFtCXEhWs&list=PLVYHO_RNJKKjWIg_wtsEe9RVDINOu6Ju_&index=1
Godne zwieńczenie wspaniałej trylogii. Mechaniki RPG - rozwój i dobór sprzętu lepsze niż w 2. Fabularnie nieco słabiej niż 2, ale uśredniając dla mnie poziom równy. Irytowali mnie przeciwnicy w rodzaju Brutali i Banshee, którzy byli istnymi gąbkami na pociski, ale to drobny mankament. Cała reszta absolutny geniusz. I wbrew powszechnym opiniom zakończenie mnie usatysfakcjonowało. Po tak wyniszczającej, epickiej wojnie jednoznaczny happy end byłby słaby, a koniec końców wybór przed którym staje Sheppard u kresu wędrówki zostawia z takim szeorkim Wooow. Zasłużone 9,5.
Najlepsza gra w jaką kiedykolwiek grałem.
Całą trylogie skończyłam z dwa miesiące temu pierwszy raz, mało słyszałam o tej grze (pewnie dlatego, bo 2020 :/ ), nie przekonywał mnie gatunek sci-fi i ciągle przekładałam jej przejście... i teraz żałuję, że nie zagrałam w nią od razu po zakupie. Nigdy nie sądziłam, że gra może mnie wciągnąć, aż tak bardzo, że będę ogrywać część za częścią. Historia niezwykle wciąga (niekiedy szlag mnie trafiał, a zarazem śmiałam się i płakałam), postacie świetnie napisane (własne dialogi w każdym miejscu i akcji cudo), cały świat niezwykle barwny i ciekawy, że chce się go poznać. Zakończenie gry w najlepszej wersji dla mnie wystarczające, ale nie do końca, mimo to ta seria zostanie w moim serduszku na długo <3
Najlepsza i najbardziej rozbudowana czesc z orginalnej trylogii.Wciągajaca fabuła(nawet lepsza niz w jedynce) z duza iloscia zwrotów akcji i wyborów.Rozbudowany ekwipunek,broni jest cała masa plus mozna je ulepszac i modyfikowac.Przyjazny rozwoj postaci.Sporo zadan dodatkowych i planet do odkrycia(skanowanie jest teraz szybsze i wygodniejsze niz w dwójce plus trzeba unikac zniwiarzy).Wbudowana encyklopedia z opisem swiata w grze na duzy plus.Graficznie jest dobrze,sterowanie i strzelanie nie sprawia problemów.Walka daje sporo satysfakcji i czasami stanowi dosc duze wyzwanie.Bardzo fajni i zroznicowani towarzysze plus romansowanie z nimi.Dodatki fabularne bardzo dobre,zwłaszcza Lewiatan bardzo mi sie spodobał(klimat podobny do misji z Torianem w jedynce).Kilka mocno rozniących sie zakonczen gry do wyboru.Troche mnie irytował za to ten cały Cerberus,prawie w kazdej misji mielismy z nimi do czynienia,jak dla mnie mieli za duzą siłe i władze jak na jedną ludzką korporacje.Całe Przymierze i nie tylko,nie mogło sobie z nimi poradzic co wydawało mi sie troche przesadzone.Ogólnie kapitalne zakonczenie trylogi które zostaje w pamieci na długo.Polecam
No z tym że zakończenia się mocno różnią to jednak przesadziłeś :) Ja jestem ogromnym fanem trylogii i zawsze jej broniłem (zwłaszcza po wydaniu Extended Cut, które załatało sporo dziur w samej końcowej sekwencji), ale jedna cutscenka po wyborze zakończenia, to za mało żeby powiedzieć że różnice są duże. Bardziej bym powiedział że skutki naszego wyboru, widoczne w tej scenie mocno się różnią, ale nic ponad to. Co do Cerberusa i jego siły i władzy:
spoiler start
Podczas szturmu na ich kwaterę główną, konkretnie po wysadzeniu drzwi do hangaru za pomocą myśliwca i zeskoczeniu do korytarzy technicznych, Shepard w pewnym momencie mówi coś w stylu, skąd Cerberus ma tyle ludzi, na to jeden z towarzyszy odpowiada że porywają ludność cywilną i wszczepiają im technologię Żniwiarzy, żeby błyskawicznie produkować nowe jednostki. Mamy nawet tego przykład na wcześniejszym etapie gry, gdy dostajemy misję N7 "Porwania Cerberusa" Na planecie Benning - wtedy jeszcze nie wiadomo było po co porywają ludzi. Że nie wspomnę o Sanktuarium na Horyzoncie, stamtąd też mogli "pozyskiwać" ludzi i przerabiać ich na swoich szturmowców. Stąd też może się wydawać że mają tysiące, jak nie miliony żołnierzy, a tak naprawdę są w stanie wytwarzać ich na bieżąco
spoiler stop
Co do zakonczen to mamy wszystkie do wyboru,nie wazne są nasze wczesniejsze wybory w trakcie gry co jest minusem jak i plusem.Same zakonczenie sa mocno zroznicowane jak dla mnie i wpływaja na losy całej galaktyki w duzym stopniu(kto zginie a kto przezyje itd).A co do Cerberusa to wiem o cywilach,ale maja tez super technologie,pełno roznych baz,wszedzie szpiegów i nieskonczone srodki finansowe. Bardziej mnie wkurzali od Zniwiarzy.Plus zero zasad etycznych.
Cerberus jest zbyt przegięty w ME3. Przecież zaledwie 3 lata wcześniej w ME1 zaliczali wpadkę za wpadką - połowa misji Szeparda to sprzątanie po ich porażkach. Ale to jeszcze pikuś. W ME3 okazuje się że wystarczyło im pół roku by z rozwalonej przez Szepa bazy - czyli krótko mówiąc z latających w kosmosie śmieci - wyłuskać, zrozumieć i wykorzystać na przemysłową skalę totalnie obcą technologię.
Gra w którą poza kilkoma momentami nie potrafiłem się w pełni zaangażować. O rozgrywce nie ma co się rozpisywać, żadnej rewolucji nie było i pod tym względem jest to typowy Mass Effect. Uderzyło mnie to jak bardzo nie czułem w tej grze wszechogarniającego zagrożenia pomimo toczącej się wojny, w zasadzie latałem sobie od planety do planety jak gdyby nigdy nic, a patent z wykryciem podczas skanowania wyglądał żałośnie słabo. O zakończeniu już wszystko zostało powiedziane, przez całą grę zawiązujemy sojusze, zbieramy wielką armię żeby na koniec sprowadzić to do lądowania w Londynie i przebiegnięcia przez ulicę w celu doświadczenia sporego zawodu. Do tego znów mamy ten beznadziejny, sztuczny BioWare`owy sposób na budowanie relacji z towarzyszami głównie poprzez rutynowe obchody statku pomiędzy misjami. Poza tym ktoś wpadł na pomysł stworzenia tak beznadziejnego i pustego antagonisty jak Kai Leng pojawiającego się i znikającego tu i ówdzie, którego design wygląda tak jakby zlecono 15-latkowi zaprojektowanie badassa.
Pomimo tego narzekania muszę przyznać, że są też elementy które wyszły bardzo dobrze. Gra dość zgrabnie domyka wątki ciągnące się od części poprzednich(to że podczas finału praktycznie nie widzimy tego efektów to inna bajka). Zakończenie sprawy genofagium, dopięte sprawy Mirandy i Thane`a, przesądzenie losu quarian i gethów i przede wszystkim wzruszający, jeden z najlepszych momentów w serii czyli potencjalny redemption arc Mordina. Dla spięcia tego wszystkiego klamrą warto było mimo wszystko dokończyć trylogię.
Ostatnia część legendarnej trylogii, pod wieloma względami lepsza lub gorsza niż poprzedniczki. Na pewno na plus bardzo duża ilość broni i pancerzy w porównaniu z drugą częścią która była bardzo uboga pod względem arsenału. Również walka, która była rozwijana z każdą częścią tutaj osiągnęła szczyt, strzela się najprzyjemniej. Nie podobało mi się jednak, że zaniedbali wszystkie postacie, które Shepard poznał w ME2. Żadna z nich nie wróciła do drużyny w ME3. Postacie które odgrywały ogromną rolę, jak np. Miranda tutaj zostały spłycone do kilku spotkań i dialogów. Garrus i Tali obecni w każdej części jak zwykle ratują sytuację, no i powrót Liary. Ale Wrex? Grunt? Żadnego kroganina w drużynie, i jak tu wygrać wojnę. Na szczęście jest świetny Javik, polecam go zabrać na misję na Thessii jeśli ktoś tego nigdy nie zrobił, rzuca on bardzo dużo światła na historię Asari. Ale z kolei James Vega to nie wiem co robi w tej grze, to chyba jakiś towarzysz stworzony specjalnie pod amerykanów fanów call of duty, zwykły bezpłciowy żołnierz. Grałem w tę grę chyba z 5 razy i ani razu nie wziąłem tego typa do drużyny. No i na minus absurdalne zakończenie. Do samych wyborów zniszczenie/kontrola/synteza nic nie mam, ale ta końcówka w Cytadeli to był jakiś absurd. Skąd tam się wziął Anderson i Człowiek Iluzja? Shepard prawie zginął docierając tam, a oni sobie tak po prostu tam byli? Ciekawe skąd? Grając w to ma się wrażenie że cała ta końcówka to jakieś majaki w głowie Sheparda.
Ostatnia obiektywnie udana gra Bioware i godne zwieńczenie historii Sheparda.
Mnie zakończenie usatysfakcjonowało, chociaż wiem, że opinie są podzielone.
W każdym razie cała trylogia to jedna z najbardziej ekscytujących przygód, które przeżyłem w świecie gier.
Będę wracał latami komandorze.
Gra w 99% bardzo dobra, zwłaszcza w wersji legendarnej ze wszystkimi dlc. Niestety głupkowate prowadzenie zakończenia mocno dysonuje z pozostałą zawartością, zwłaszcza bełkot na temat motywacji i celu działań naszych przeciwników.
spoiler start
Nieudolna próba ubrania w ładne słówka tego, że kosmiczne żniwa to zwyczajne ludobójcze wyżynanie potencjalnej konkurencji, a nie żadne przywracanie porzadku.
spoiler stop
Mimo to zagrać na pewno warto.
Gra jest świetna, co prawda najsłabsza z trylogii i najbardziej uproszczona ale fabuła nadal trzyma poziom.
Strasznie przekombinowana gra, mam na myśli te całe zasoby wojenne, zupełnie nie potrzebne to jest
Wiem, że to trochę późno na odpowiedź. Używaj modów. Ułatw sobie życie. Jest mod, który automatycznie zbiera ci surowce i obniża wymagania w drugiej części, a w trzeciej obniża totalnie zasoby wojenne. https://www.youtube.com/watch?v=vSY03N9QDr8 https://www.youtube.com/watch?v=fBhxZVuB8M0 https://www.youtube.com/watch?v=RiQ866w5Zb0 https://www.nexusmods.com/masseffectlegendaryedition/mods/1373/ i bonus 250 modów najlepszych :P w opisie linki https://www.youtube.com/watch?v=7Eqg9fDClCM
Ostatnia bardzo dobra gra od Bioware, które robiło stare studio, później wszystko się posypało... gra niemal idealna i finał całej historii, obok Serii Gothic i serii Wiedźmin moja ulubiona seria, już takich gier raczej się nie doczekamy prędko... :(
Najlepsza i bezkonkurencyjna gra w swoim gatunku ( cała seria) i zarazem ostatnia bardzo dobra gra od Bioware... bo Andromeda przy niej to śmieszna popierdółka. Muzyka-sountrack-i i klimat to absolutny majstersztyk, średnio raz na rok -dwa lata ogrywam ponownie,i takiej gry ( serii się już chyba nie doczekam za życia :/ )
Świetna gra, doskonała kontynuacja części 2, bo szczerze mówiąc nie widzę już znaczących zmian vs Mass Effect 2. Gameplay, grafa i sterowania są w zasadzie takie same. Gra poszła już bardzo mocno w stronę strzelanki, gry akcji, co oceniam na plus, bo pomiędzy misjami typowo bojowymi jest tradycyjnie bardzo dużo czasu na rozwój postaci i jej relacji z członkami załogi.
Na plus jest też, że wg mnie więcej jest „ciała” w bohaterach. Mamy postaci z krwi i kości, które mają emocje, swoje zdanie, swoją historię i życie oraz swoje własne cele, nierzadko inne do celów Sheparda. Do tego świetnie się patrzy na rozwój Sheparda, na który mamy bezpośredni wpływ w trakcie rozgrywki od początku epopei, co import postaci z poprzednich części potęguje. Ja prowadziłem tą samą postać od części 1 i nieźle odjechane teksty puszczał lub po prostu bił ludzi już na koniec jak mu zmaksymalizowałem reputację renegata.
Wreszcie nasi towarzysze są nieodzowną częścią zespołu. Używają umiejętnie mocy i broni do tego stopnia, że w niektórych misjach zostawiałem im walkę, a sam skupiałem się na szukaniu „znajdziek”. Wracam z jakimiś artefaktami, a tu już po sprawie. Jak miło ?
Lokacje, do których się udajemy, są większe, robią większe wrażenie, prezentują ładne widoki, niektóre zasługują na „tapetę”.
Dobrze, że dodano więcej humorystycznych dialogów, choć i poprzednie części nie cierpiały na brak poczucia humoru.
Muza w klubach, jak zwykle niezwykle wpadająca w ucho ?.
No i jest łyżka dziegciu:
Sterowanie momentami jest niezmiernie irytujące – krew mnie zalewała jak Shepard, zamiast schować się za zasłoną, przeskakiwał ją trafiając pod ogień wroga albo po prostu nie potrafił się „przytulić” do osłony i stał jak jełop lub robił przewroty.
Za dużo jest tych badziewiastych misji jak znajdź to, czy tamto (odzyskaj sztandar, kup rurkę, zdobądź schematy). Przez nie cały dziennik jest zasrany, a Shepard lata jak debil pomiędzy planetami, a Cytadelą, żeby jakiś układ dostarczyć. Do tego nie wiadomo, czy to już potrzebne, bo niektóre z tych zadań dodatkowych stają się nieaktywne, kiedy zrobimy jakąś misję priorytetową. Skąd ja mam wiedzieć, że dana misja priorytetowa anuluje misje poboczne, które rozgrywają się na zupełnie innym teatrze (vide misja na Tuchance, a dowiedzenie się losów syna ambasadora na Benning).
Mogliby sobie już darować te wszystkie misje poboczne, gdzie skanujemy tylko planety, zdobywamy jakieś artefakty lub zasoby. Trzeba z nimi za każdym razem latać do cytadeli. Naprawdę niewiele to wnosi, poza kredytami, a niepotrzebnie sztucznie wydłuża rozgrywkę.
Przydałby się jakiś leksykon artefaktów i całego tego ustrojstwa, co zbieramy w misjach pobocznych – jakiś schowek, gdzie wypisane jest, co do danej misji pobocznej już mamy.
Gra obiektywnie nie zasługuje na "dychę", ale w mojej ocenie nie o obiektywizm chodzi. Trzecia część przygód Komandor Shepard była początkiem mojej przygody z uniwersum ME i to dzięki tej odsłonie wkręciłem się w tę historię. Po przejściu poprzednich części i kolejnym już "prawilny" podejściu do tej odsłony mam tak ogromny sentyment do tej gry, że nie mogłem dać innej oceny. Świetna ścieżka dźwiękowa, genialny dubbing (Jennifer Hale najlepszy głos w galaktyce), bardzo dobry gameplay i zwieńczenie świetnej historii robi robotę. Zakończenie hejtowane przez tak wielu wcale mi nie przeszkadzało i nie wiedziałem nawet, że zrobił się o to taki harmider zanim zajrzałem w internet. Grę przechodziłem już tyle razy, że ciężko to zliczyć, ale nawet jeśli robię to zazwyczaj w ten sam sposób to i tak sprawia mi to mnóstwo frajdy, a to chyba najlepszy wyznacznik tego, że gra jest bardzo dobra. Parafrazując klasyka - Kilkanaście podejść. Fenomen w branży gier. Powtarzalność sukcesów przez lata, przez dekadę, a przecież pierwsze podejście było w 2012 roku, na starym komputerze jako osiemnastolatek i było to przecież jedenaście lat temu. Coś niewiarygodnego! Codziennie siadałem, jak do telenoweli, żeby właśnie śledzić przygody Pani Komandor. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było jej przypisać podczas tej trylogii? Że można w życiu wygrać ewidentnie bez układów. Że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei. Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas prowadzić jako ambasador wspaniałego skoku cywilizacyjnego do Galaktyki. Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym grom, żyliśmy życiem zastępczym. Były i są powodem ogromnej zbiorowej radości ;)
Najlepsza część z trylogii Mass Effect. Bardzo przyjemnie mi się tą grę przechodziło. Pozycja obowiązkowa dla tych którzy przeszli Mass Effect 1 i Mass Effect 2.
Plusy:
- Dobry system strzelania.
- Zróżnicowane bronie.
- Świetna akcja.
- Fajne dialogi.
- Ciekawe postacie.
- Epicka fabuła.
Minusy:
- Nie znalazłem.
Zdecydowanie najlepsza część trylogii Mass Effect.
Z jednej strony faktycznie dobra gra, ale z drugiej minusów jest sporo, największe z nich:
- brak map lokacji
- jakieś uciekające misje, nagle misja przepadła, bo robiłem inne, no litości.
- misje same się załączają, to ja powinienem decydować co robię, a nie gra.
Najlepsza część ze świetnej trylogii
Ostatnia dobra gra od Bioware + sporo fajnych DLC. Niestety po ludziach którzy tworzyli tą grę ( 2012rok) nie ma już śladu.