Ja tam nie wiem. Lubię cyberpunk, ale od DX się odbiłem. Nie wiem co jest takiego w tej serii, ale nie mogę się do niej przekonać.
Matysiak G --> W serii nie ma nic, bo nie ma serii. Jest genialna czesc pierwsza, i kompletnie inna (i mocno czerstwa) czesc druga - niezbyt da sie traktowac to jako serie..
Wiadomosc mocno kloci sie z tym, co pojawialo sie wczesniej, chocby news z pazdziernika 08:
"(...) To jaką skutecznością wykaże się nasz bohater w walce zależeć ma wyłącznie od naszych umiejętności, a nie statystyk. (...) Osoby wolące atakować z zaskoczenia będą musiały zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajania, gdyż tutaj od ukrywania się w cieniu ważniejsze jest szukanie osłony za różnymi elementami otoczenia. System doznawania ran i ich regeneracji przypominać ma ten znany z ostatnich części serii Call of Duty.(...)"
https://www.gry-online.pl/newsroom/wiecej-szczegolow-na-temat-deus-ex-3/z1a8ce
Mam wielka nadzieje, ze prawdziwa okaze sie nowa wersja..
Ha, ha, ha... Zobaczę to uwierzę - nie ma szans aby chociaż liznęli poziom jedynki.
wysiu
Są dwie części pod tym tytułem- robią trzecią. Ja to nazywam serią. A że się twórcy przy sequelu ponoć pogubili to jeszcze nie znaczy, że można o nim zapomnieć.
Jedynka była świetna, choć grałem w nią długo po premierze. Z dwójki sami nie wiedzieli co chcą zrobić i wyszło nic specjalnego. Pewnie, że dobrze by było gdyby DE3 nawiązywał do części pierwszej, ale jakoś w to nie wierzę aby w dzisiejszych czasach dążyli do skomplikowania a nie ułatwienia rozgrywki :/
Matysiak --> A bylbys w stanie krotko, tak jednym zdaniem, opisac serie Fallout (F1, F2, F:T, F3)? Bez wnikania w szczegoly poszczegolnych czesci, w koncu to seria..
DX1 i 2 maja sie do siebie jak Super Mario Bros do Mario Kart.. Kompletnie rozne gry.
Mi się podobały wszystkie Deus Ex'y, łącznie ze Snowblindem. uwielbiam ten klimat i nawiązania do prawdziwych teorii spiskowych i obcych :)
Wysiak
Jestem w stanie jednym słowem - Fallout.
I koniec. Twórcy nadając im jeden tytuł zrobili z nich serię. I to że się od siebie różnią, nie ma nic do rzeczy. Nie podobał ci się DX2 - trudno. Nie zanegujesz faktu, że jest drugą częścią serii. Stary Testament też jest diametralnie różny od Nowego, a są równorzędnymi częściami jednej książki. :)
"Stary Testament też jest diametralnie różny od Nowego, a są równorzędnymi częściami jednej książki. :)"
Powiedz to jemu. --->
Swoją drogą, przykład idealnie oddaje analogię do Deus Exa. Tyle tylko, że na korzyść wysia.
Mephistopheles
Nie na jego tylko moją. Gdyż pokazuje, że nawet dwa zupełnie różne moduły mogą stanowić element jednego utworu. Tym bardziej więc mogą być dwoma częściami jednej serii.
Co do obrazka - nie wdawajmy się w tego typu dywagacje, choć tu masz rację. Ja dałem ten przykład właśnie dlatego, że NT i ST do siebie nie pasują. To z kolei możesz z podobnym skutkiem powiedzieć katolikowi.
Odwołuję jeszcze raz do obrazka. Może zrozumiesz.
"Co do obrazka - nie wdawajmy się w tego typu dywagacje, choć tu masz rację. Ja dałem ten przykład właśnie dlatego, że NT i ST do siebie nie pasują. To z kolei możesz z podobnym skutkiem powiedzieć katolikowi."
I rozwiązaniem po raz kolejny okazuje się widzimisię każdej ze stron. Nic tym nie zyskałeś.
Mephistopheles
Rozumiem, tylko za szybko odpisałeś i edit jest wyżej.
I tu jest faktycznie pewna słabość tej analogii (więc dla jasności - opieram się na katolickim widzeniu Bibli). Tyle, że w przypadku DX nie ma mowy o takich wątpliwościach, bo Biblia, czy Tora są kwestią wiary. Natomiast w przypadku DX wiemy, że Warren Spector miał na myśli jedną serię. I to, że dwójka różni się od jedynki nie ma nic do rzeczy.
Nie ma tu żadnego widzimisie. Możemy dyskutować do us....j śmireci. A DX2 jak był drugą częścią serii, tak będzie. Nietrafiona analogia nie obala stanu faktycznego:)
Obojętnie jak na to spojrzeć DX:IW nie był DX i twoje widzimisie nie ma nic do tego :D
Matysiak G -->
"że Warren Spector miał na myśli jedną serię"
Warren Spector nie zrobil czesci 2. Przy czesci pierwszej byl project directorem, przy drugiej co najwyzej - jak sam to okreslil - glownym kibicem.
"Nietrafiona analogia nie obala stanu faktycznego:)"
Ależ ona była jak najbardziej trafiona. Wprawdzie był to strzał samobójczy, ale trafiony.
Mephistopheles
Gdzie ten samobój? Udowodnij mi, że DX2 nie jest częścią serii Deus Ex.
O nic więcej mi nie chodzi. Tytuł znosi wszelkie inne argumenty.
Wysiak
Ja nie napisałem, że robił dwójkę. Jak sam przytaczasz był kibicem. Nie powiedział - To nie jest DX2. A mógł mieć pretensje o wykorzstanie szyldu do czegoś kiepskiego.
Kocham klimaty CYBERPUNKOWE i na Deus Exa czekam z niecierpliwościom.
Chciałbym zobaczyć jakiś gameplay.
"Gdzie ten samobój?"
Zastosuję sztuczkę, której nauczyłem się oglądając Big Bang Theory.
for (int Jew_Jitsu = 0; Jew_Jitsu++; Jew_Jitsu = Matysiak_G_w_końcu_zrozumiał)
Nie jestem tylko w stanie sprawdzić, czy to nie przypadkiem pętla nieskończona.
"Udowodnij mi, że DX2 nie jest częścią serii Deus Ex."
Brak ciągłości chronologicznej wystarczy? Deus Ex miał trzy różne, wzajemnie sobie zaprzeczające zakończenia, które miały decydujący wpływ na dalsze losy całego świata. Aby jakoś z tego wybrnąć, twórcy IW... połączyli je wszystkie ze sobą. Tak - połączyli ze sobą trzy oddzielne historie, które nijak do siebie nie pasowały. Wyszło im tak koślawo i nielogicznie, że nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy płakać.
Matysiak -->
"Tytuł znosi wszelkie inne argumenty."
Jest mnostwo gier, gdzie nazwa wskazuje na przynaleznosc do serii, a naleza do wrecz roznych gatunkow. Chocby wspomniane juz rozne Mario Bros (platformowka vs wyscigi), Final Fantasy (patrzac tylko wydane na NDS - III, IV - jRpg, Rings of Fate - platformowka, Revenant Wings - strategia). Jak dla ciebie to jest seria, 'bo sie tak samo nazywa', to ja przepraszam.
No ale pewnie jest, skoro Stary i Nowy Testament to seria.. Czy to tez jest ktoras z czesci tej serii?
http://www.amazon.com/Testament-John-Grisham/dp/0385493800
No właśnie ja mam taką definicję serii. Gatunkowość nie ma tu nic do rzeczy. Tak samo, jak realia, chronologia zdarzeń, czy logika fabularna. Jeśli w DX2 jest tak jak piszesz (Mephistopheles), to faktycznie żenada.
Seria to marka. Szyld. Chwyt marketingowy, mający zachęcić fanów oryginału do kupna. Nic więcej. Need for Speed to seria czy nie? Halo Wars to Halo, czy nie?
Zaklinanie rzeczywistości nie ma tu nic do rzeczy. DX2 może być kiepską grą, może wam się nie podobać i macie do tego pełne prawo. Nawet mi przykro, jeśli się rozczarowaliście. Ale nie zanegujecie jego szyldu. Eidos wydał go jako DX2 i tyle. Potwierdzeniem mojej tezy niech będzie Project Snowblind. Miał się nazywać DX Action, ale ktoś uznał, że jego założenia zbyt odbiegają od poprzednika, żeby tak zrobić. Więc wydali go jako osobny tytuł. Jak widać twórcy gier myślą w innych kategoriach niż wy. Marketingowych - tak ja to widzę.
Wysiak
Czytanie ze zrozumieniem się kłania
NT i ST to nie seria, tylko dwa kawałki jednej całości (w katolickim - czy szerzej chrześcijańskim postrzeganiu) - a też są niespójne. Więc w serii tym bardziej jest taka niespójność dopuszczalna. Tylko o to mi chodziło.
Jakie to szczęście, że świat nie składa się tylko z marketingowców. To muszą być najbardziej plugawe kreatury, zaraz za prawnikami i krytykami filmowymi.
Matysiak G -->
"NT i ST to nie seria, tylko dwa kawałki jednej całości (w katolickim - czy szerzej chrześcijańskim postrzeganiu) - a też są niespójne. Więc w serii tym bardziej jest taka niespójność dopuszczalna."
No, czyli sam piszesz, ze "jest to czesc calosci, bo JA (wraz z jakas grupa ludzi) tak uwazam' - to, ze jest mnostwo ludzi, ktorzy mysla inaczej, sie nie liczy. ja mam racje, i to znosi wszelkie argumenty.".
Mephistopheles
Ja nie jestem marketingowcem, jeśli to ci chodzi. A szyldy mają dla mnie znaczenie głównie przy szukaniu danej rzeczy na półce w sklepie - tzn. wiem czego chcę, sprawdzam jak się nazywa i szukam. Dla mnie mogłoby nie być żadnych 2 i 3 części itd. Każda rzecz może się nazywać indywidualnie. Liczy się jakość. A tej nie da się wyczarować etykietką (dlatego seria to dla mnie marka i nic więcej). Bywają dobre sequele i fatalne.
I ta druga sytuacja waszym (twoim i Wysiaka) zdaniem miała chyba miejsce w przypadku DX. Ale nie widzę powodu, żeby z tego powodu arbitralnie uznawać dwójkę za niebyłą, co też Wysiak zrobił. W sumie nie wiem, czemu wyszła z tego taka ostra dyskucja.
Peace
PS. Czemu krytycy filmowi są plugawi? Nigdy nie słyszałem takiej opinii.
Wysiak
Daj już spokój tej analogii. Ja mam gdzieś Biblię. Chciałem użyć zrozumiałej w naszej kulturze, a wyszło jak wyszło. To nie jest clou.
edit
Nie JA tak uważam. Znasz chrześcijanina negującego spójność biblii? Ja nie.
"Ja nie jestem marketingowcem"
Zawsze to jakiś plus.
"Bywają dobre sequele i fatalne."
Albo żadne - tak jak w przypadku IW. Co najwyżej spin-offem można to nazwać, przy sporym współczynniku tolerancji do crapu.
"Czemu krytycy filmowi są plugawi?"
Ponieważ się splugawili. W przeciwieństwie do recenzentów, którzy stoją na wyższym szczeblu ewolucji niż ich dalecy krewni.
Mephistopheles
Crap nie crap, nazywa się Deus Ex. I nic nie poradzsz, choćbyś się nie wiem jak napinał. I tylko o to mi chodzi.
Twierdzenie, że to nie sequel to zaklinanie rzeczywistości.
Czym się splugawili? To za ogólne stwierdzenie dla mnie. Poczytałem twoje posty i widzę, że siedzisz w filmach mocno. Ja nie więc ciekawią mnie jakieś konkrety.
Matysiak -->
"Ale nie widzę powodu, żeby z tego powodu arbitralnie uznawać dwójkę za niebyłą, co też Wysiak zrobił. W sumie nie wiem, czemu wyszła z tego taka ostra dyskucja."
GDZIE ja uznalem dwojke za niebyla??? Oczywiscie, ze byla i jest taka gra, nawet ja przeszedlem. Ja napisalem, ze nie ma sensu zamykanie DX1 i 2 w okresleniu 'seria', bo zbytnio sie od siebie roznia, tak typem gry, jak i jakoscia wykonania. Po prostu pisanie, ze "granie w serie Deus Ex moze dostarczyc przyjemnosci", "seria Deus Ex na pewno komus sie spodoba (albo nie spodoba)", czy "co jest takiego w serii Deus Ex" nie ma zadnego sensu, bo obie gry sa kompletnie rozne.
Czytanie ze zrozumieniem sie klania.
"Nie JA tak uważam. Znasz chrześcijanina negującego spójność biblii? Ja nie."
A ja znam troche ludzi, ktorzy nie sa chrzescijanami, moze stad wynika twoje niezrozumienie. Poszerz horyzonty, zwiedz swiat, poznaj inne punkty widzenia - wyjdzie ci to na dobre.
Wysiak
No to wszystko jasne. W temacie serii po prostu jest różnica definicji - i się nie dogadamy. Dla mnie to tylko szyld. Dla ciebie to określenie głębsze. Obaj więc mamy rację:)
Co do biblii: Widzę, że nadal nie rozumiesz co napisałem. Czego dowodzi przytoczony przez ciebie cytat i riposta na niego.
JA NIE JESTEM CHRZEŚCIJANINEM. Użyłem biblii jako przykładu, bo w Polsce większość twierdzi, że jest katolikami i judaizmu nie zna, więc uznaje biblię za niepodzielną. Ja tak nie uważam. Więc zarzucanie mi zamkniętych poglądów chyba nie ma sensu, co?
"I nic nie poradzsz, choćbyś się nie wiem jak napinał."
Musiałbyś postarać się dużo bardziej, żeby skłonić mnie chociaż do próby napięcia się.
"Twierdzenie, że to nie sequel to zaklinanie rzeczywistości."
O R'LYEH? Czyli uznajemy, że w 1998 Paul Anderson nakręcił sequel Blade Runnera, nie? No bo kto by się tam w jakieś spin-offy i inne makaronizmy bawił. Toż to zaklinanie rzeczywistości jest.
"Czym się splugawili?"
Czynami plugawymi.
Niestety jest to jedna z tych rzeczy, do których trzeba dojść samemu. Podobnie jak odkrycie wielu innych prawd - murzyni nadają się tylko do zbierania bawełny, kobiety nie robią kupy itd. Tylko samotne zagłębienie się w najbardziej skryte tajniki wszechświata, otwiera drogę do prawdziwego oświecienia.
Mephisophels
Nie wiem o czym piszesz, więc być może Anderson nakręcił sequel Blade Runnera. Skoro tak piszesz jak piszesz, to wg ciebie pewnie ch....y. Ale jeśli się BR nazywał, to trudno. Jest sequelem. Widać dla ciebie na miano sequela zasługuje jedynie dobra produkcja. Dla mnie nie ma ono żadnego znaczenia wartościującego.
A widań niestety, że lubisz osądzać. Choćby w tym, że dyskutujesz z poczuciem wyższości i pogardą dla interlokutora. Twoje "splugawili" ma mi wystarczyć, bo argumentów jaśnie pan nie przytoczy.
Twoje "Zawsze to jakiś plus" teżmnie rozwaliło. Wyrobiłeś sobie niepochlebną opinię na mój temat, na podstawie jednej drobnej kwestii, która nie ma specjalnego znaczenia. Bo skoro zawsze to jakiś plus, to jak widać dostrzegasz głównie minusy.
Matysiak---> slowa klucz, moze CI rozjasni cos tam: ciaglosc fabuly, powiazanie fabularne.
Łohoho, teraz to już bez obrazka się nie obejdzie. --->
"Nie wiem o czym piszesz, więc być może Anderson nakręcił sequel Blade Runnera. Skoro tak piszesz jak piszesz, to wg ciebie pewnie ch....y. Ale jeśli się BR nazywał, to trudno. Jest sequelem. Widać dla ciebie na miano sequela zasługuje jedynie dobra produkcja. Dla mnie nie ma ono żadnego znaczenia wartościującego."
Po kolei. Anderson nakręcił film Soldier z Kurtem Russelem, którego akcja rozgrywa się w tym samym universum, co Blade Runner, a fabuła w taki czy inny sposób porusza podobne kwestie (uczłowieczenie maszyn itp.). Niektórzy nazywają Soldiera sequelem Blade Runnera, inni używają określenia spin-off, a jakiś mądrala na Wikipedii podpiął go pod sidequel, czyli historię rozgrywającą się równolegle z inną.
A teraz zaskakująca rzecz - film wcale zły nie jest (i tak oto cała teoria o moim nastawieniu do nazewnictwa runęła w gruzach) - po prostu poza jakimiś ogólnikami nie ma nic wspólnego z Blade Runnerem. Ostatecznie ratuje go to, że nazywa się po prostu Soldier, a nie Blade Runner 2: Soldier, ale tak czy inaczej nazywanie go sequelem to po prostu marny dowcip.
"A widań niestety, że lubisz osądzać. Choćby w tym, że dyskutujesz z poczuciem wyższości i pogardą dla interlokutora. Twoje "splugawili" ma mi wystarczyć, bo argumentów jaśnie pan nie przytoczy."
Nie przytoczy, bo mam lepsze rzeczy do roboty niż tłumaczenie komuś sensu zawartego w na wpół ironicznej wypowiedzi, którą statystyczny pięciolatek byłby w stanie objąć rozumem. Widzę, że bez piardyliarda uśmiechniętych emotek, to co niektórzy wzięliby każde słowo na poważnie, choćbym napisał, że żywię się martwymi płodami importowanymi z alternatywnej rzeczywistości.
"Twoje "Zawsze to jakiś plus" teżmnie rozwaliło. Wyrobiłeś sobie niepochlebną opinię na mój temat, na podstawie jednej drobnej kwestii, która nie ma specjalnego znaczenia. Bo skoro zawsze to jakiś plus, to jak widać dostrzegasz głównie minusy."
Zdupywziętość tej analogii mnie przerasta. Mogę jedynie polecić staranne przyjrzenie się zamieszczonemu obrazkowi i wyciągnięcie wniosków. W przypadku nawrotu objawów, radzę odłączyć internet.
Drackula
Napisałem co uważam. Patrz mój post 22 i 30 do wysiaka (pierwsza część). Nie dyskutuję więcej na ten temat.
To jest kwestia definicyjna. Co z realiami. Jeśli nie ma związków fabularnych a są te same realia to co wtedy?
Ja używam tej definicji, bo jest najpełniejsza. A to zawsze pozwala na większe niuansowanie niż definicja węższa.
Skoro kilka różnych utworów/produkcji ma jeden tytuł, to IMO znaczy, że powinny być rozpatrywane jako twory pokrewne. A to pokrewieństwo nazywam serią.
No, wszystkie Mercedesy to seria - nazywają się przecież tak samo "Mercedes"....
Mephistopheles
Skoro nie nazywa się Blade Runner to nie jest dla mnie fragmentem serii. Co wynika z mojej definicji. IMO jest zły, ale to już kwestia gustu, więc nie ma co dyskutować. A że wysnułem ogólny wniosek odnośnie twojej definicji sequela na podstawie jednego DX - mój błąd.
Ironii faktycznie nie wyłapałem, bo w pracy siedzę i się na szybko dopisuję. Ale pięciolatków chyba jednak przeceniasz. Poza tym IMO ironia nie używa słów ostrych, tylko celne. Plugawe kreatury to chyba za mocne słowa nie sądzisz?
Sorry
Ciekawe ilu forumowiczów to potrafi.
A co do reszty - post 22 i 30.
22 i 30, codzi o te nieszczesne Testamenty? Przeciez to bzdury. Sam piszesz, ze Stary i Nowy Testament sa caloscia tylko dla bardzo ograniczonej grupy ludzi, i sam ich za calosc nie uwazasz. Wiec jak ma to podpierac twoje zdanie o nazwie definiujacej serie?
Molzey
Mówimy o sztuce. Napisałem chyba, że seria to dla mnie marka, szyld itp. prawda?
Więc w sumie do mercedesa pasuje.
A że to wyraz, który ma kilka znaczeń i akurat w przemyśle samochodowym oznacza to samochody z tego samego roku, taśmy produkcyjnej czy czego tam jeszcze (akurat nie znam się na tym, więc to co piszę nie musi być precyzyjne) to zbieg okoliczności.
wysiak
W 22 przytakuję ci, że dla mnie seria to tylko nazwa - czyli tu masz moją definicję.
A w 30 stwierdzam, że ponieważ twoja definicja jest inna niż moja to się nie dogadamy i próbuję pojednawczo zakończyć temat. Biblia tam wypływa przy okazji, bo jak widzę zaciemniła, zamiast rozjaśnić, więc i ją chciałem z dyskursu usunąć.
"Skoro nie nazywa się Blade Runner to nie jest dla mnie fragmentem serii."
Does not compute.
http://www.imdb.com/title/tt0066999/
http://www.imdb.com/title/tt0070355/
http://www.imdb.com/title/tt0074483/
http://www.imdb.com/title/tt0086383/
http://www.imdb.com/title/tt0094963/
"Plugawe kreatury to chyba za mocne słowa nie sądzisz?"
Nie.
"Ciekawe ilu forumowiczów to potrafi."
Z moich obserwacji wynika, że w porywach do 40%. I z każdym rokiem procent maleje.
Skoro nie nazywa się Blade Runner to nie jest dla mnie fragmentem serii.
Znaczy, że Bond to nie seria?
Mephistopheles
Ja jestem widać z tej starej gwardii, która potrafi przyznać się do bŁędu.
A Harry za słabo oceniony, czy za wysoko? Bo nie wiem jak się odnieść.
Jakoś do mnie nigdy szczególnie nie przemawiał. "Grand Torino" bardziej.
Orl@ndo
Można dyskutować. Nie ma w końcu ciągłości fabularnej pomiędzy kolejnymi filmami. Różni aktorzy, różni reżyserzy, różne wizje (zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie dwa). Z drugiej strony 007 na początku zawsze jest. Postacie te same, gadżety choć nie zawsze itp. Obie tezy (jest seria /nie ma serii) są do obrony. :)
Widze, że jednak MG nalezy do tych 60%.
Albo teraz to ja nie załapałem ironii, albo... ech, nieważne...
To samo co z Bondem. Tu mam prywatny problem z postacią Jacka Ryana.
W końcu i Bondy i Brudny Harry i książki Toma Clancy,go mimo jednego bohatera są zamkniętymi całościami fabularnymi, każda z innym tytułem i tym samym Bohaterem. Czy bohater jest marką?
MG --> Ale w Deus Ex 1 i 2 nawet bohater nie jest ten sam. Znaczy sie, TYLKO nazwa sie liczy?
Nie tylko. Ale jeśli jest taka sama w przypadku dwóch rzeczy i ma numerki, to ja nie potrzebuję innych kryteriów, bowiem sam twórca mówi mi - to jest fragment serii (to unieważnia wszystkie wątpliwości). Może błądzić, ale tytuł oddaje to co miał na myśli - w końcu nadał go świadomie. A o innych kryteriach mogę dyskutować, gdy nazwa się różni.
Jak Cameron powie, że Aliens i Aliens of the Deep są fragmentami tej samej serii, to też wszystko będzie OK? Nawet tytuły się zgadzają.
Jak Cameron powie, to tak - o ile oba tytuły są jego. To on jako twórca o tym decyduje. A odbiorcy może się to podobać, albo nie, ale musi się z tam pogodzić. Bo autor tak to widział.
Z ciekawosci, Batman Begins i Dark Knight naleza do jednej serii, czy nie? Tworca ten sam, bohater ten sam, ciaglosc fabularna jest (no, przynajmniej pewne watki przeszly), tylko tytuly inne.. I jak sie te dwa maja do wczesniejszych Batmanow, z Kilmerem czy Keatonem?
Albo co z Batmanami z Adamem Westem (oprócz serialu były dwa pełnometrażowe)? To dopiero zagadka.
Chociaż po połączeniu universum Xenomorphów z dokumentalnym filmem o faunie morskiej, nic już mnie nie zaskoczy.
Matysiak G -> I po co to ciągniesz? Z fanboyami nie wygrasz, mają klapki na oczach :D
A Spector może się wykręcać ile wlezie, że był kibicem itp. W kredytach dwójki widnieje jako "Studio director". To pewnie taki cieć co siedzi na portierni i drzwi wchodzącym otwiera.
Taa... Z fanboyami Bondów, Batmanów i Blade Runnera, zapewne.
I Brudnego Harriego.
I Starego Testamentu! :D
Nowego, you jew!
Who are you calling Jew, you Jew?!
57 komentarzy w 5 sekund:
- DX i DX:IW to seria!
- wcale że nie!
- blablabla
<rzut pluszowym muflonem>
Chetnie bym pociagnal ten South Parkowy dialog, ale boje sie, ze dostanie sie nam za offtop.
A co do DE3 - pozyjemy, zobaczymy.
Mephistopheles
Ja nie połączyłem tych dwóch filmów. To ty zadałeś mi pytanie na które udzieliłem ci odpowiedzi. Jeśli Cameron uznał je za jedną serię to musi być idiotą. Ale to jego prawo, jako twórcy. Powiedział,że to kolejna część sagi? Wątpię. A tytuł był co najwyżej aluzją - mrugnięciem okiem w stronę widza, a nie jednoznaczną deklaracją.
Bo wy chyba chcecie, żebym stworzył sztywne kryteria w tak płynnej materii jak sztuka. Odbijając piłeczkę - czy "Strefa mroku" to seria? każdy odcinek o czymś innym, w innych realiach, z innymi bohaterami itd. Wspólna jest tylko czołówka i tytuł.
Spadam
_Mok_
Z tymi fanboyami to poleciałeś. Jak już masz mnie wspierać to nie tak. Ale dzięki za szczere chęci.
"Bo wy chyba chcecie, żebym stworzył sztywne kryteria w tak płynnej materii jak sztuka."
Yyy... Nie. Ty sam próbujesz narzucać jakieś kryteria w zupełnym oderwaniu od świata rzeczywistego, a my podrzucamy przykłady, które raz za razem burzą te liche tezy lub wytykają ich absurd (jak hipotetyczne połączenie dwóch Aliensów Camerona).
Dla wglądu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Projekcja_(psychologia) .
A The Twilight Zone to nie żadna seria filmów, tylko serial, więc po raz kolejny żaden z tego argument.
1.Ja tylko twierdzę, że jak coś się nazywa tak samo i ma cyferki, to jest to seria. Dlaczego już napisałem. Nie zauważyłeś, że z innymi rzeczami się nie sprzeczam? Batmany, bondy itd. mogą być seriami, albo nie. Nie mam z tym problemu. Jak napisałem - mogę dyskutować o innych kryteriach. Ale DX2 jest elementem jednej bezdyskusyjnie.
2.Jakie ma znaczenie, czy coś jest serialem, czy cyklem filmów? Teraz ty będziesz odrzucał niewygodne przykłady?
3.Hipotetyczne połączenie byłoby słuszne - gdyby Cameron tak postanowił. No ale jak ja mam dyskutować z człowiekiem, który uważa, że to nie twórca decyduje o kształcie swojego dzieła?
Nie ma sensu gadać z ludźmi, którzy zaprzeczają faktom.
EOT
Matysiak G -> bez obaw, nie zamierzałem cię wspierać. Ta dyskusja o to czy DXIW to cześć serii czy nie była żałosna od samego początku. A co do fanboyów - to dla mnie ktoś, kto tak lubił część pierwszą, że nie może przeboleć tego, że następna część była kiepska, a teraz wymyśla jakieś wykręty że to nie jest część serii, jest fanboyem. Obojętne co sądzą o tym inni.
1. Gwoli ścisłości - Invisible War nie miał cyferki. A to już daje zielone światło, by traktować go bardziej w charakterze spin-offa, a nie pełnoprawnego sequelu. Tobie takie nazewnictwo już się nie podoba, bo... bo tak.
2. Bo seria i serial to dwa zupełnie inne pojęcia? Ohoho, następny niewygodny argument. Dla ciebie.
3. W tym przypadku to co najwyżej demencja starcza Camerona mogłaby o tym zadecydować. I to nie jego hipotetyczną demencję wyśmiewam, tylko twoją gotowość na bezkrytyczne zaakceptowanie tego faktu. George Lucas byłby dumny.
"Nie ma sensu gadać z ludźmi, którzy zaprzeczają faktom."
Ooo... Z tym akurat zgadzam się jak najbardziej.
"A co do fanboyów - to dla mnie ktoś, kto tak lubił część pierwszą, że nie może przeboleć tego, że następna część była kiepska, a teraz wymyśla jakieś wykręty że to nie jest część serii, jest fanboyem."
I następny, któremu trudność sprawia zrozumienie dwóch rzeczy - wkładanie DE i IW do jednego wora i błędne przedstawianie ich razem (o którym mówił wysiu) i dostrzeganie różnicy pomiędzy prawdziwym sequelem, a spin-offem, którego świat przedstawiony pod każdym względem kłóci się z poprzednikiem (o którym mówiłem ja).
No, ale przecież nie ma to jak wejść sobie na forum i porzucać fanbojami na prawo i lewo. Brawo. Poziom Onetu już się zbliża.
1.Bo seria i serial to bardzo zbliżone pojęcia. Dlatego ten argument odrzucasz. Serial to seria odcinków.
2.Co za różnica numerek czy podtytuł? Pisałem o pokrewieństwie.
3.Ja wiem, że te dwa filmy Camerona nie są kawałkami serii . Twierdzę tylko, że gdyby tak zdecydował, to by były. I ja mogę go za to krytykować, czy śmiać się z tego, ale sam fakt muszę zaakceptować. I tu jest mój zmysł krytyczny, a nie na etapie wmawiania komuś, że autor myślał inaczej niż mówi tytuł.
Tym razem naprawdę EOT.
Zmieniłem punktację na domyślną.
1. Ja też pisałem o pokrewieństwie. Na podstawie braku numerka. A wcześniej również na podstawie wielu innych rzeczy, dużo ważniejszych od numeracji.
2. Traktor i limuzyna to też zbliżone pojęcia. Jedno i drugie jeździ, jedno i drugie ma cztery koła, silnik i całą resztę. A teraz zaoraj pole limuzyną.
3. Jak ja się teraz cieszę, że to nie Marquand nakręcił filmy o Ewokach...
Do jasnej cholery!!!! Mephistopheles powiedz mi jaki był tytuł newsa pod którym próbujesz wmówić, że DE:IW to nie część 2 DE???
"Deus Ex 3 bardziej w stylu części pierwszej"
Skoro nie było drugiej części to jak może powstawać 3????
Twórca DE:IW powiedział, że to część druga.
Pewnie masz zdolności telepatyczne i czytasz w jego myślach gdzie powtarza "Ale im wała walnąłem, hahaha, żartowałem to nie druga część tylko coś innego, haha, co za głupki, haha, uwierzyli mi, hahaha"??
Chcesz czy nie chcesz, wszystko wskazuje na to, że DE:IW to druga(!) część DE, a teraz robią trzecią(!). Co z tego, że ma mało wspólnego z pierwszą, ale jest drugą częścią.
Jeśli według Ciebie nie jest, a teraz powstaje część trzecia, to powiedz mi, jaka gra była drugą częścią??
Ja rozumie o co Ci chodzi, ale też nasuwa sie pytanie, czy sequel musi mieć tych samych bohaterów??
Proszę odpowiedz, chcę wiedzieć jak Ty myślisz na ten temat?? Bo jak na razie nie zgadzam się z Tobą w ani jednej rzeczy jaką napisałeś, a z Matysiakiem już sie z kilkoma zgadzam.
Pozdrawiam.
Ech... Następny. To ja może przetłumaczę z polskiego na polski i rozwinę to, o czym pisał Aceofbase.
1. Matysiak przedstawia DE i IW jako całość.
2. wysiu uświadamia mu, że to nijak ma się do rzeczywistości, bo ludzie po prostu IW ignorują i nikt nie myśli o DE w kategorii serii.
3. Matysiak podaje najbardziej absurdalną i ignorancką analogię, jaką tylko dało się wymyślić, prawdopodobnie obrażając przy tym rzesze ludzi różnych wyznań. Gdyby ich to w ogóle obchodziło...
4. Ja to wyśmiewam.
5. Matysiak brnie w zaparte.
6. Ja to wyśmiewam.
7. Następuje wywód o pełnoprawności kontynuacji i rozdzielenia "części drugich" według tego czym są, a nie według tego, co piszą na pudełku / w internecie / kolega z ławki powiedział (sequele, spin-offy, rebooty, remaki, sidequele, prequele, gejowskie fanfiki emo-dzieciarni). Całość praktycznie w oderwaniu od samej seryjności IW.
7. Tor dyskusji schodzi na to, co było nieuniknione - Matysiak wymyśla kolejne regułki. Każda dziurawa jak ser szwajcarski i użyteczna jak maszyna do wydawania prezerwatyw w Watykanie. Całość praktycznie w oderwaniu od samej seryjności IW.
8. Cartman przebrany za Hitlera na Halloween. Całość praktycznie w oderwaniu od samej seryjności IW.
9. Więcej tego samego, co w punkcie 8. Całość praktycznie w oderwaniu od samej seryjności IW.
10. Przychodzą ludzie, którzy nie bardzo kojarzą o co chodzii myślą, że ma to jeszcze jakikolwiek związek z seryjnością IW.
I jeszcze tak dla ścisłości. W poście [20] pytanie o "drugą część" potraktowałem jako pytanie o sequel, ponieważ wtedy nikt jeszcze nie bawił się w regułki. Zresztą post [27] wyjaśnia mój stosunek do IW. Skoro coś nazywam spin-offem, to zaliczam to do ogólnie rozumianego franchise'u*, więc - siłą rzecz - nie neguję IW jako "jakiegoś tam" Deus Exa. Po prostu uznaję to za lokalny folklor, jak Fallout: Brotherhood of Steel (nie mylić z Fallout: Tactics), czy filmowe AvP. Nie wnikam już w takie ekscesy, jak choćby opowieść "Siostrzyczki z Elurii" ze zbioru "Wszystko jest względne" Stephena Kinga, bo pewnie dowiedziałbym się zaraz, że to ósmy tom "Mrocznej Wieży".
_____________________
* Pytanie za 100 punktów - jest jakiś polski, sensowny odpowiednik tego słowa?
Dzięki za skrót wydarzeń z tego wątku Mephistopheles, bo nie chciało mi się całego czytać, a tak mam 70 postów w jednym :)
Nie wiem o co sie klocicie przez pol watku.
DE:IW jest oficjalnie czescia serii Deus Ex, tak samo jak Fallout 3 jest oficjalnie czescia serii Fallout.
Niektorym to sie moze niepodobac, ale to juz ich problem.
dyskusja nie ma większego sensu
temat : wiadomość: deus ex 3 bardziej w stylu części pierwszej
odpowiedź: z tym, że - jasne
tyle :)
Funkcjonuje spolszczenia jako franczyza, ale w przypadku rozmowy o grach to raczej pasowałoby po prostu marka.
Mephistopheles a czy ja przedstawiałem to jako całość?? Ja mam gdzieś czy to seria czy nie. Ja chce wiedzieć jaga część Deus Exa według ciebie jest częścią drugą, skoro już trzecia powstaje.
Jeśli interesują cię tylko cyferki, to odpowiem ci, jak mi powiesz, skąd mogę wziąć grę Unreal Tournament 2.
D'oh...
Btw, Lindil zdobywa sto punktów.
Nie przeczę, że to tylko marka jeśli chodzi o DE:IW i być może DE3.
Mephistopheles ciężka sprawa z Unreal Tournament :D Tyle, że można gdybać, np. Unreal Tournament to powiedzmy jedynka, Unreal Tournament 3 to trójka, a wszystkie edycje 200x to część druga w odnowionych pozycjach z dodatkowymi rzeczami :)
Co do DE , chodzi mi o to, że IW był częścią drugą, ale tu teraz sie różni odbieranie przez nas co przez to rozumiemy. Ja uważam, że część druga gry nie musi mieć tego samego bohatera i nie musi opowiadać dalszego ciągu gry. Spójrz na to ze strony Metal Gear Solid. W 1 i 2 części poruszamy Solid Snejkiem :), a w trzeciej części zaś jego ojcem (tak mi się wydaje, nie grałem za długo, bo chce od pierwszej części zacząć, a nie od trzeciej), ale i tak jest częścią trzecią, a opowiada też inną opowieść. Ty zaś widocznie uważasz, że druga część to jest kontynuacja historii z pierwszej części i ten sam bohater.
Pozdrawiam.
Skoro już się rozpisujemy, to przede wszystkim trzeba rozgraniczyć pojęcie "n-ta część", bo można traktować to dwojako. W języku polskim przyjęło się stosować to jako synonim kontynuacji i większość ludzi tak właśnie to rozumuje. Z kolei w angielskim obok określenia "part" funkcjonuje również "instalment" (coś jak "tytuł spod znaku"), które to można stosować bardzo ogólnikowo, ale w takich przypadkach jest ono niezastąpione. Dzięki temu można na przykład sprecyzować, że Splinter Cell: Double Agent jest piątym "instalmentem" w serii SC (w międzyczasie był Essensials na PSP), a Silent Hill: Homecoming jest szóstym w swojej serii (piątym byłby Origins).
Dlatego jeśli "część druga" w odniesieniu do IW tyczy się kontynuacji, to za cholerę nie da się na to przystać, bo nawet chronologia jest tu skopana. Dlatego najrozsądniejszą alternatywą jest określenie "spin-off", które niestety u nas przyjmuje się głównie wśród wszelkich nerdów, bo tylko ich to w ogóle obchodzi. :P
Z kolei jeśli mamy na myśli właśnie taki "instalment", o którym pisałem, to jak najbardziej IW jest drugą częścią. Tak samo, jak częścią trzecią mógłby być symulator wózka inwalidzkiego w konwencji RPG, gdyby wcześniej wydano go jako "Deus Ex: Something, Something, Wheelchair".
Zaś jeśli chodzi o bohaterów, to tutaj takich sztywnych zasad bym się nie trzymał. Wtedy na przykład 28 Weeks Later nie mógłby być kontynuacją 28 Days Later, a takie przykłady można mnożyć w nieskonczoność.
Do głowy by mi nie przyszło, że można tyle postów poświęcić na dyskusję o tym, co oznacza słowo "seria" w odniesieniu do filmów i gier komputerowych. Cała ta kłótnia nie ma żadnego sensu ponieważ po prostu i zwyczajnie to słowo jest wieloznaczne.
"W związku z niezwykłą popularnością komiksów X wytwórnia Y planuje wyprodukowanie serii filmów dziejących się w tym uniwersum"
"W związku z niezwykłą popularnością komiksów X wytwórnia Y planuje wyprodukowanie serialu dziejącego się w tym uniwersum"
Co natychmiast ewokuje wrażenie większej ciągłości? Wydaje się, że jednak słowo: serial. Więc przykład jaki się w tym wątku wydarzył, a dotyczył serialu, pozostaje w mocy. Skoro tutaj to słowo ewokuje wrażenie większej ciągłości, a jego użycie w stosunku do zbioru odcinków powiązanych na bardzo ogólnym poziomie (klimatu, konwencji) nie wydawało się nadużyciem, to tym bardziej określenie seria nie byłoby nadużyciem w takim zastosowaniu. Można powiedzieć - studio X planuje serię gier z gatunku survival horror i nie koniecznie słowo to ma oznaczać "etap produkcyjny" (jak seria samochodów), może nasuwać na myśl jedno uniwersum, ciągłą fabułę, stałość bohaterów, ale również zaledwie podobieństwo konwencji, czy nawet sam gatunek. Seria to po prostu całość wyróżniona na podstawie jakichś elementów wspólnych. I wbrew temu co zostało powiedziane, to poza czysto technicznymi znaczeniami seria, a serial to bardzo zbliżone pojęcia. W różnych kontekstach zmieniają się stosunki między tymi pojęciami odnośnie siły ewokowania wrażenia "ciągłości" (raz więcej tej siły zawiera słowo "serial", w innym kontekście "seria").
Zgadzam się, że wyróżnianie serii na podstawie samej marki to bardzo techniczne i mało praktyczne użycie tego słowa. Ale chyba w DeusEx-ach nie tylko sama nazwa zachowuje podobieństwa, czyż nie? W każdym razie osobiście używałbym tego słowa przede wszystkim odnośnie zbioru bytów, który wyróżniony jest poprzez podobieństwo zawarte wewnętrznie w tych bytach, a nie jedynie przez zewnętrzne nazwanie. I wtedy mówienie o tym, że nazywanie czegoś serią jest nadużyciem staje się w pełni zrozumiałe.
PS. A że słowo seria można rozumieć jako "marka" wcale mnie nie dziwi. Przywołajmy raz jeszcze przykład:
Można powiedzieć - studio X planuje serię gier z gatunku survival horror i może to oznaczać "etap produkcyjny" (jak seria samochodów), co oznaczałoby mniej więcej: "plan jaki developerzy mają zrealizować, etap rozplanowany w czasie, całość jaką należy wykonać, by przejść do następnego zadania" (jest to seria, bo kolejne gry są częścią całości jaką jest ów etap produkcyjny w życiu studia); ale może również oznaczać np.: pomysł marketingowy, co oznaczałoby mniej więcej: "wizerunek z jakim chcemy wyjść teraz na rynek, zestaw produktów o określonym targecie na który chcemy się teraz nakierować itp." (jest to seria, bo kolejne gry są częścią tego zestawu, tego wizerunku itp.).
Seria - jak widać - może przywoływać bardzo bogate skojarzenia, a powiązać ją z marką możemy z łatwością nie tylko w takich przypadkach kiedy tworzymy markę dzieła (np. serię Resident Evil), ale i - jak w powyższym przykładzie - markę studia (specjaliści od survival horror, wypromowani serią świetnych gier grozy).