Via Tenor
Typowe Pierdolenie typu "Co niby ma wspolnego taka Hiszpania z Finlandia ?"
A co niby ma wspolnego Arizona z Nowym Jorkiem? Gdzie rozni sie tam wszystko i wyglada jak na innych planetach.
Juz pomijam ze wiecej jest papierologi jak Amerykanin chce sie przerpowadzic do innego stanu (musi wymienic prawo jazdy, rezydencje podatkowa, ubezpieczenie zdrowotne ect) niz my w Uni Europjeskiej gdzie nawet nie musimy wymieniac prawo jazdy!
w USA poszczegolne stany sie bardzo czesto nienawidza i rywalizuja ze soba. Jest inne prawo a wiekszosc Amerykanow nigdy nie wyjechalo poza swoj stan.
Chodzi o to ze 50 malych kraikow by gowno znaczylo i nikt by sie nie liczyl z takim krajem jak Winsconsin, wiec dlatego sa zjednoeczeni. I tak samo jest z Europa, kazdy ma w dupie jakies malutkie poszczegolne kraiki ktore latwo zastraszac.
Ale 500mln najbogatszy krajowi na swiecie to juz nie fiknie.
I to jest odpowiedz na pytanie "Jakie niby ma wspolne interesy taka Hiszpania z Finlandia"
Jestem za pełną federacją na wzór USA. Tylko w ten sposób Europa może zacząć coś znaczyć na arenie światowej w polityce mocarstw. Wspólne inwestycje jak 200mld eur w AI, wspólna armia, wspólna polityka gospodarcza czy walka na cła. Takich korzyści jest multum. Nie dziwie się, że US, Rosja czy Chiny grają na separastyczne nastroje w Europie, bo dzięki temu jeden poważny gracz mniej. Wsparcie Muska skrajnych parti nacjonalistycznych jest dla mnie jasnym dowodem na chęć podkopania takiej integracji Europy.
Temat to dla mnie dosyć śliski, kiedy poruszyłem go w gronie znajomych dwie osoby rzuciły się na mnie jak na zdrajcę Ojczyzny. No ale trudno. Od pewnego czasu chodzi mi głowie, że Unia Europejska powinna zdecydowanie przyśpieszyć proces integracyjny i to mocno. Biorąc pod uwagę jak wygląda obecna sytuacja międzynarodowa nie za bardzo widzę inną możliwość.
Po pierwsze: dla krajów takich jak USA, Rosja, Chiny, Indie, Brazylia, etc. każdy pojedynczy kraj UE, nawet Francja czy Niemcy, jest mały i słaby. Unia jako całość stanowiła byłaby przeciwnikiem na polu gospodarczym jak i dyplomatycznym o wiele cięższego kalibru. Niby jest jakiś Wysoki Przedstawiciel Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, ale pojawia się pytanie: z kim ma rozmawiać sekretarz Stanu USA - z ww. personą czy z poszczególnymi szefami MSZ ?
Po drugie: wspólna armia. Tu jak poruszyłem temat to już w ogóle zaczęła się jazda: PEWNIE NAD TAKĄ ARMIĄ ŁAPĘ POŁOŻĄ NIEMCY!!! Bogowie...Nie rozumiem, jedna wspólna armia europejska w ramach NATO byłaby potężną siłą z którą Putin czy inny kuglarz musiałby się liczyć.
Po trzecie: kwestie ubezpieczeń zdrowotnych, podróżowania czy edukacji już są jakoś tam choćby częściowo uregulowane więc to wystarczy dopracować.
Po czwarte: każdy kraj powinien dalej prowadzić własną politykę kulturalną czy sportową (osobne rozgrywki piłkarskie i innych sportów, osobne reprezentacje narodowe).
Ja wiem że to temat który pisowców i konfederatów doprowadza do furii ale co tam. Dla mnie też nie jest łatwy, bo z jednej strony zawsze się miałem za prawicowego patriotę, który patrzy w przeszłość z wielkim szacunkiem, na tych wszystkich, którzy oddali życie za Niepodległą, na Ojców Niepodległości, Powstańców, Żołnierzy Wyklętych, na polską inteligencję i ziemiaństwo, które w czasie zaborów, potem II RP i wojny pielęgnowało tradycję i dumę z Polski, ale z drugiej nie mogę nie widzieć tego że Polska (jak każdy kraj UE) choćby miała wzrost PKB 100% rocznie a Polki by rodziły dzieci jak murzynki w Afryce, będzie słaba, bo zawsze potęgi światowe wymienione wyżej będą nas traktować z góry i boją się tylko Europy, Zjednoczonej Europy. Chińczycy nami gardzą, Ruscy nami gardzą, Trump ma nas w zadzie, za chwilę Indie i Brazylia a może i kraje arabskie, będą po prostu silniejsze. Pod każdym względem. I jestem za dalszym rozszerzaniem Unii: o kraje bałkańskie, Szwajcarię, Norwegię i Islandię gdyby zechciały, koniecznie o Ukrainę i Mołdawię (niech do cholery zostawi to Naddniestrze w diabły i się normalnie integruje), może nawet o Maroko, bo Maroko by chciało. Turcja też by mi nie przeszkadzała.
Więc na pytanie: czy zgadzam się na oddanie części niepodległości by Europa była silniejsza, może nawet do siły jaką u szczytu potęgi miało Imperium Rzymskie to ja się zgadzam.
Dobra, teraz możecie się śmiać, krzyczeć i wyzywać od zdrajców Ojczyzny ;)
Jasne, że powinna, ale przy obecnej coraz bardziej znienawidzonej biurokracji, odklejce lewicy oraz zwrocie w kierunku psychoprawicy to nierealne (i pomyśleć tylko, że UE, docelowo jako federacja, to idea chadecka). A jest jeszcze silna ruska działalność na Węgrzech, Słowacji, w Austrii i Niemczech...
Przy obecnej trajektorii politycznej to są mrzonki. Nacjonalizm zniszczy Europę. Znowu.
Powinniśmy się bardziej zjednoczyć, to jest pewne. Ba, powiedziałbym nawet że musimy jeżeli chcemy przetrwać. Czy uważam, że tak się stanie? Nie, nie stanie. Krajowi politycy mieliby zbyt dużo do stracenia, masz masę pseudo-patriotów którzy już na samą wzmiankę o walucie Euro drą mordy i chwytają za widły, mnóstwo antyunijnej, ruskiej propagandy a do tego same Stany zaczęły grać na rozbicie integralnosci UE.
Moim zdaniem wrogie państwa zbyt dużo kasy i energii zainwestowały w programy antyunijnej, żeby tak łatwo odpuściły. Zjednoczona, silna Unia Europejska to byłby największy i najpotężniejszy gracz na świecie, więc nie dziwi mnie ze już dawno temu zaczęto grać na rozpad Unii. Zbiera to owoce patrząc po ostatnich wyborach, więc nie wydaje mi się żeby nam się to udało.
Sam pomysł nie jest głupi. Wspólny rząd wybierany z przedstawicieli poszczególnych państw i wspólna polityka, dałaby UE znacznie większą siłę przebicia na arenie międzynarodowej. Niestety Putin nie może pozwolić by Unia się zjednoczyła, bo to oznaczałoby dla niego spore kłopoty.
W skrocie.
-Trzeba utowrzyc Stany Zjednoczone Europy z silnym liderem ktory pociagnie wszystkie kraje za soba.
- Wyznaczyc polityke zagraniczna, zbudowac armie ktore bedzie je egzekowac.
- Utowrzyc wielkie panaeuropejskie firmy ktore beda konkurowac z korporacjami z CHin i USA
- Zlikwidowac buirokracje.
Bo inaczej za 20 lat przestaniemy istniec. Jak wspomnial w swoim raporcie Draghi po prosty Chiny i USA nas zaj&*bia.
To juz jest OSTATNI wake up call dla Eurpoy. Chcialbym pelnej federalizacji. A czego sie spodziewam? Raczej tego ze europa dalej bedzie stala w rozkroku i faktycznie za 20 lat zostaniemy zaj%^&ani :/
W skrócie tak, w szczegółach to dość skomplikowane bo trzeba by naprawdę przemyśleć co podlegałoby centralnemu rządowi a co pozostałoby w regionach. Ogólnie jestem ze konfederacją z wspólną armią, polityką fiskalną i międzynarodową ale zdecydowana większością pozostałych odpowiedzialności silnie zdecentralizowaną.
Jestem zwolennikiem jak największego i jak naściślejszego łączenia się w ramach UE. Federacji raczej się nie da zrobić, ale do jak najściślejszej konfederacji, ściślejszej niż obecnie (obejmującej również wspólną armię) powinno się dążyć.
Patrząc na to co teraz się dzieje to oczywiście Europa powinna się integrować. Ale z wielu przyczyn to się nie stanie. Państwa w Europie istnieją setki lat i raczej nikt dobrowolnie dziś nie zrzeknie się chociaż części swojej niepodległości. Wystarczy rozpocząć temat np euro w Polsce i już leci zdrada, targowica, sprzedanie się Niemcom itd. Wiec temat, że nagle dyplomację będzie prowadziła w imieniu całej Unii 1 osoba, wybierzemy jakiegoś 1 prezydenta czy premiera który będzie nas wszystkich reprezentował to fikcja.
To co teraz mamy no chyba szczyt na co nas stać. A co do Imperium Rzymskiego to z tego co pamiętam to sporo terenów zdobywało zbrojnie więc tutaj opcją jest że jeden kraj europejski będzie podbijał inne i stworzy coś na kształt tegoż imperium, ale to już przerabialiśmy i za dobrze to nie wyszło.
Bardziej zintegrować już się nie da, mamy jedną walutę (a raczej powinniśmy mieć), mamy swobodę w przemieszczaniu (jeszcze), mamy wszelkie dyrektywy, nakazy, zakazy, pakty. No i parlament, którego sami politycy nie biorą na poważnie, bo większość z nich tam zasiadających to karierowicze, którym znudziło się reprezentowanie nas w Sejmach i Sejmikach.
Kilkadziesiąt lat takiego małego zjednoczenia i już widzimy co się w Europie dzieje. Jak ten unijny twór dotrwa następnych 50 lat to będzie sukces, a tu takie marzenia. Mam nadzieję, że zdążę pozwiedzać jeszcze to i owo w Europie.
A ten pomysł ze wspólną armią jeszcze pół roku temu bym potężnie wyśmiał, ale w sumie patrząc na ruchy pewnego rudzielca za oceanem sterowanego przez gościa z neuralinkiem, to nie wiemy czy i NATO nie jest zagrożone upadkiem.
Mam skromną nadzieję, że podobnie jak Mikołaj Radziwiłł, wszystkie osoby sapiące prawicowym drutem kolczastym, opuszczą przestrzeń publiczną, gdyż jedyne co robią to sieją ferment i podjudzają jednego przeciw drugiemu.
Z kim ma rozmawiać sekretarz Stanu USA? Na razie z każdym osobno, co osłabia pozycję UE. Pełna integracja polityczna (federacja) lub przynajmniej jednolita polityka zagraniczna (konfederacja) zmieniłaby to diametralnie.
Konserwatyści czy nacjonaliści mają z tym problem, bo utożsamia "niepodległość" z "osobnym bytem", ale nie dostrzega, że w obecnym świecie liczą się bloki, a nie samotne kraje.
Więc nie, nie jesteś zdrajcą – po prostu myślisz do przodu.
Różni nas tak wiele. Język, kultura, cele, wartości, gospodarka. Zamiast tworzyć jakieś wymuszone twory na wzór USA warto po prostu szukać wspólnych mianowników pomiędzy państwami i współpracować tam gdzie jest to realne. Otworzyłoby to wiele furtek. W końcu nie każdy kraj zainteresowany jest np. wspólną walutą czy armią. Odbywać się to powinno oczywiście w ramach UE. Nie ma potrzeby centralizacji rządu w Brukseli. Strength in diversity źle się dzisiaj kojarzy ale tutaj ma sens.
Całkowitej centralizacji poddałbym jedynie prowadzenie spraw zagranicznych.
Fajne w tym rozwiązaniu jest to, że prowadziłoby to do głębszego integracji w sposób naturalny a nie wymuszony i z czekam powstałaby federacja państw. Nie ma sensu jednak wymuszać tego procesu politycznie siłą.
Regionalne federacje może i miałyby sens. Federacja Europejska? Gdzie każdy kraj/region ma inne potrzeby i interesy?
To tylko wysryw chatagpt ale myślę że w pesymistycznej wersji federalizacja mogłaby tak przebiegać:
W 2025 roku, Unia Europejska postanawia rozpocząć proces przekształcania się w federalną organizację podobną do Stanów Zjednoczonych, mając na celu rozwiązanie rosnących problemów, takich jak zmiany klimatyczne, migracje, nierówności społeczne oraz napięcia geopolityczne. Jednak pomimo ambitnych planów, proces ten staje się zarzewiem kryzysu, który kończy się rozczarowaniem, osłabieniem i ostatecznym rozpadem federacji.
Rozdział I: Początkowe nadzieje, początki chaosu
Kwiecień 2025
Po ogłoszeniu planu przekształcenia Unii Europejskiej w federację, początkowo wydaje się, że proces ten zyska szerokie poparcie. Elity polityczne, szczególnie w krajach założycielskich UE, takie jak Niemcy, Francja czy Włochy, witają decyzję z entuzjazmem, mając nadzieję na większą kontrolę w globalnej polityce. Jednak wkrótce zaczynają pojawiać się poważne opory.
Społeczny opór:
Wiele osób w państwach członkowskich, zwłaszcza w Europie Środkowej i Wschodniej, obawia się utraty suwerenności na rzecz centralnych instytucji unijnych. Dochodzi do protestów, szczególnie w krajach takich jak Polska, Węgry czy Czechy, gdzie obywatele zaczynają wątpić w przyszłość swojej narodowej tożsamości i kultury w ramach „nowej, zjednoczonej Europy”.
Różnice gospodarcze:
Zamiast zmniejszenia nierówności, proces federalizacji tylko je pogłębia. W krajach peryferyjnych, takich jak Grecja, Hiszpania czy Włochy, społeczeństwa czują się marginalizowane przez centralną administrację, której decyzje są postrzegane jako nieprzystające do ich specyficznych potrzeb. Wprowadzenie jednolitej polityki fiskalnej oraz podatkowej wywołuje ogromne niezadowolenie w regionach, które już borykają się z dużymi długami i stagnacją.
Rozdział II: Kryzys instytucjonalny
2026-2028
Po uchwaleniu nowej Konstytucji Unii Europejskiej, proces federalizacji napotyka poważne trudności:
Zbytnia centralizacja:
W miarę jak struktury centralne zyskują na sile, państwa członkowskie zaczynają tracić kontrolę nad swoimi kluczowymi politykami. Kraje takie jak Francja i Niemcy, które miały dominującą pozycję w negocjacjach, zaczynają narzucać rozwiązania, które nie są popularne w innych krajach. Rządy narodowe tracą zdolność do podejmowania niezależnych decyzji, co prowadzi do wzrostu eurosceptyzmu.
Parlament Europejski i jego nieefektywność:
Nowa struktura parlamentu, z dwiema izbami – Izbą Narodów i Izbą Obywateli – okazuje się być niewydolna. Różnice w głosach pomiędzy państwami prowadzą do paraliżu decyzyjnego. Wzrost liczby reprezentantów w Brukseli powoduje, że decyzje są podejmowane coraz wolniej, a system staje się bardziej zbiurokratyzowany.
Rozdział III: Kryzys gospodarczy i migracyjny
2028-2030
Federacja Unii Europejskiej nie radzi sobie z narastającymi kryzysami wewnętrznymi, które tylko pogłębiają napięcia między krajami członkowskimi.
Kryzys gospodarczy:
Gdy niektóre regiony UE stają się coraz bardziej zadłużone, centralna administracja Unii nie potrafi znaleźć skutecznego sposobu rozwiązania problemu. Wzrost podatków i cięcia w budżetach krajowych prowadzą do zamachów na programy socjalne i wzrostu protestów. W wyniku tych kryzysów, gospodarki krajów peryferyjnych zaczynają podupadać, co wpływa na całą federację.
Kryzys migracyjny:
Z powodu wspólnej polityki migracyjnej, kraje o mniejszych możliwościach integracyjnych – takie jak Węgry, Polska czy Bułgaria – zmuszają się do przyjęcia większej liczby uchodźców. Zaczynają pojawiać się napięcia etniczne i społeczne. W krajach tych rośnie nacjonalizm, a partie eurosceptyczne zaczynają zdobywać popularność, domagając się wyjścia z Unii. W rezultacie, polityka migracyjna staje się punktem zapalnym.
Rozdział IV: Narastająca dezintegracja i rozpoczynający się rozpad
2031-2035
Po kolejnych kryzysach, głównie związanych z niestabilnością gospodarczą i społeczną, Unia Europejska staje w obliczu rozpadu.
Poczucie zdrady:
Społeczeństwa w krajach, które najbardziej ucierpiały na skutek centralnej polityki, zaczynają odczuwać coraz silniejsze poczucie zdrady ze strony centralnej władzy. Obywatele krajów takich jak Polska, Węgry, Grecja i Włochy czują się ignorowani przez Brukselę. Pod wpływem rosnącego eurosceptycyzmu, w 2033 roku zaczynają się odbywać referenda w tych krajach, w których większość obywateli głosuje za wyjściem z Unii Europejskiej.
Rozpoczynający się rozpad:
Pierwszymi krajami, które wychodzą z federacji, są Polska, Węgry i Włochy. W 2034 roku następuje formalne ogłoszenie secesji tych krajów, co wywołuje ogromne zamieszanie w UE. Kolejne państwa, takie jak Hiszpania czy Czechy, rozważają podobny krok. W tym samym czasie rośnie liczba protestów antyunijnych w Niemczech i Francji.
Epilog: Upadek Unii Europejskiej
2040-2045
Unia Europejska, po początkowej fazie nadziei i wzrostu integracji, staje w obliczu rozpadu. Zamiast zjednoczonej federacji, mamy powrót do narodowych państw, które są skłócone, nieufne wobec siebie, a gospodarka kontynentu pogrąża się w chaosie. Podziały, które kiedyś były głównym powodem założenia Unii, teraz stają się główną przeszkodą w jej funkcjonowaniu.
Kraje, które odeszły od Unii, negocjują nowe umowy bilateralne, w których każdy stara się wyciągnąć jak najwięcej dla siebie, a Europa staje się podzielona na strefy wpływów. Europa, niezdolna do działania jako całość, staje się marzeniem o zjednoczeniu, które nigdy nie zostało spełnione.
Podsumowanie:
Pesymistyczna wizja przekształcenia Unii Europejskiej w federację na wzór USA przedstawia Unię, która nie potrafi poradzić sobie z wewnętrznymi kryzysami, różnicami kulturowymi, ekonomicznymi i politycznymi. Mimo wielkich nadziei na zjednoczenie, brak umiejętności zarządzania tak złożonym organizmem skutkuje rozczarowaniem i ostatecznym rozpadem federacji. Unia, która miała być symbolem jedności, staje się świadkiem chaosu i podziału.
Brak jednego języka, brak tożsamości europejskiej, brak surowców, skurwiałe elity. Co z tego, że integracja i wspolna armia to mus. Oni nie potrafią się dogadać w małych pierdach, a co dopiero o to. Tragedia.
Zwariowaliscie? Dopóki prawica nie dojdzie do władzy w większości krajów to nie ma takiej opcji! Chyba, że przywódcą takiej Europy byłby Mentzen, Bosak lub Musk.
Nie ma to jak porównywać kraje postkolonialne, czy kraje, jak Chiny, czy Rosja, gdzie siłą podbiły ziemie i trzymają za mordę mniejszosci do krajów Europy, gdzie sporo narodów walczyło o samoistnienie.
Gdyby Europa jako państwo narodów byłby super pomysłem i ludzie by tego chcieli, to pewnie śmierdzące austrowęgry istniałoby do dziś, jak i wiele tego typu państw, co już na szczęście upadły i sobie głupi ryj rozwaliły.
Yhm, już to widzę jak np. Bałkany się jednoczą w jedno państwo, Ukraina z Białorusią, albo nawet Francja z Niemcami czy Grecy z Turcją. No chyba że te "konfliktowe" kraje mają być poza UE.
Dałbym maks 10-15 lat zanim ten kociołek Panoramixa 3.14erdolnie jak Austro-Węgry czy wspomniane już Bałkany. Europa to nie Stany, które od początku były jednolite narodowo, językowo czy politycznie.
Durny pomysł, bo cała idea i tak w pewnym momencie podzieli się na stronnictwa i rozpadnie. Choćby kwestia imigracji - Niemcy czy Francja będą chcieli sprowadzać inżynierów i lekarzy i rozprowadzać równomiernie po całej europie, to jak myślicie, jak Europa środkowa czy wschodnia na to zareaguje? Jest zbyt dużo różnic między krajami, żeby udało się to zrealizować.
Niech tą integracje zaczną od zrównania płac, tak jak urzędowo regulują koszty, wymagania i obciążenia. Jeżeli przez dwadzieścia lat kasjerka w lidlu we Frankfurcie zarabia 2 tysiące euro, a kilometr dalej w Słubicach w lidlu zarabia 1 tysiąc euro, to coś słabo wychodzi KE ta cała integracja.
czy zgadzam się na oddanie części niepodległości by Europa była silniejsza
To już wiemy teraz kogo bylibyśmy marionetką. Pamiętaj, że każde państwo nawet w UE prowadzi taką politykę żeby dla jego kraju było jak najlepiej kosztem innego.
Via Tenor
Był już taki pan który marzył o całkowitym zjednoczeniu narodowym w Europie żeby zbudować potezny kraj stanowiacy przeciwwagę dla USA. Tylko trochę brutalniejszymi środkami do tego dążył.
https://youtu.be/SNivSAZUcOM?si=Ho5MQAgXkFeFGQlZ
Więc na pytanie: czy zgadzam się na oddanie części niepodległości by Europa była silniejsza, może nawet do siły jaką u szczytu potęgi miało Imperium Rzymskie to ja się zgadzam.
Jeżeli w śród znajomych tak powiedziałeś to nic dziwnego że cię wyśmiali i zapewne co niektórzy z nienawidzili.
Można ze sobą współpracować, np. w ramach obronności ale oddawanie nawet części niepodległości nie wchodzi w grę. Nasi dziadkowie i ojcowie, którzy walczyli w czasie drugiej wojny światowej o niepodległość czytając ten temat już cie mają na celowniku.
Ciekawe, czy w innych krajach członkowskich też są tacy naiwniacy wierzący w federalizację UE.
Proponuję popatrzeć na różnicę między zachodnimi a wschodnimi landami Niemiec (poza Berlinem).
Polska w takiej federalnej UE to nawet nie uboga, wyludniająca się prowincja, jaką na zawsze pozostanie NRD, ale po prostu terytorium kolonii.
Unia jest tylko po to aby Niemcom, Holendrom, Belgom, Francuzom żyło się dobrze kosztem takich państw właśnie jak Polska, mamy być ich montownią i parobem... a poza tym nasprowadzali sobie ciapatych i teraz nam chcą ich wepchać.