Dlaczego ludzie budują się na terenach zagrożonych zalaniem?
Bo są głupi
Albo inaczej, dlaczego urzędnicy im na to pozwalają.
Bo są pazerni
przede wszystkim wycinka drzew, osuszanie mokradeł, wszechobecna betonoza.
i przepis na wode na wysokości 1 piętra gotowy
Dzisiaj odnowią a w przeciągu 15 lat ponownie zaleje. Tak jak w tym kościele, na ścianie były kreski gdzie sięgała woda i daty. W ciągu ostatnich 100 lat 4 powodzie. Niedługo pewnie dojdzie 5 i 6.
Nie wiem, trzeba by się cofnąć w czasie o kilkaset lat i zapytać.
Nysa - Prawa miejskie 1223
Kłodzko - Prawa miejskie pomiędzy 1253 a 1278
Otmuchów - Prawa miejskie 1347
Raciborz - Prawa miejskie 1217
Lądek-Zdrój - Prawa miejskie 1282
A dlaczego Japonia nie osiedli się gdzie indziej, szczególe po tsunami, które grożą całemu kraju? Nie wspomnę o wulkanie, który kiedyś wybuchnie. Toyko i cała prowincja to największe miasto na całym świecie.
A dlaczego ludzie brali kredyty ze zmienny oprecontowaniem w 2020?
Bo zeby stopy poszly w gore to by musiala wydarzyc sie jakas pandemia albo wojna.
Bo jeśli teren jest fajny, pieniądze są niskie, lokalizacja jest świetna, to inny aspekty mają niszowe znaczenie
Bo jest okazja, a po 10 latach nikt obcy nie pamięta, że tam była powódź.
Nikt nie sprawdza planu zagospodarowania, mapek historycznych itp. I podobne sytuacje dotyczą wielu miejsc, nie tylko powodziowych. Niedaleko mnie jest teraz afera, bo ludzie z bloków wybudowanych 5 lat temu będą mieli okna nie na łąkę jak im się wydawało, tylko na pętlę tramwajową, której powstanie zatwierdzono 30 lat temu.
Przed kupieniem obecnego mieszkania oglądałem kilka innych między innymi w miejscu, gdzie ludziom pod nosem powstaje teraz trasa szybkiego ruchu.
Wszyscy sprawdzają tylko rendery, nie zadają niewygodnych pytań a nawet jeżeli tak, to developer/sprzedawca obiecuje im złote góry albo daje wymijające odpowiedzi. Kupuje się dziurę w ziemi a wiele osób okolicę widzi pierwszy raz, jak wstawiane są już okna. I nagle się okazuje, że na renderze nie ma bloku 5 metrów od balkonu, a drzewka i zadowoleni ludzie to tak naprawdę są na środku drogi :)
Się wypowiem, bo pada tu sporo delikatnych wyrzutów względem obecnych powidzian, do których żeby była jasność- nie należę.
Po pierwsze, argument o ubezpieczeniach nie jest tak prostolinijny, bo zakłady ubezpieczeń nie zawsze chcą ubezpieczyć (od powodzi) dom na terenach gdzie "kiedyś" była powódź, a jeżeli już to za zaporową cenę. Miał ktoś kiedyś stłuczkę ze swojej winy i przedłużał ubezpieczenie? Ta osoba wie, jak zaporowa może być cena "niechcianego" klienta. Czy uda się ubezpieczyć XIX wieczną drewnianą chatę od pożaru? pewnie nie.
Po drugie, tak jak Pietrus napisał, te miasta funkcjonują od wielu, wielu lat. Pech chciał ze trafiło na kiepsko skanalizowany pod względem spływów z gór Dolny Ślązk i ziemię opolską, ale przypomnę że przy wilokrotnie mniejszych opadach liczonych w litrach na metr sześcienny, Warszawa miała problem, tak samo byłoby w Poznaniu, Płocku czy Bydgoszczy - bo to miasta umiejscowione w niecce nizinnej, z resztą dla tego tam się zakładało miasta- bo była woda:) W takim scenariuszu obronną ręką wyszedłyby Kielce bo są na górce :D
Po trzecie, melioracja w dzisiejszych czasach jest na prawdę rozwinięta i współcześni inżynierowe wiedzą jak "sterować" wodą, czego koronnym przykładem jest osławiony zbiornik raciborski. Jak ktoś słusznie zauważył porafili już za czasów starożytnego Rzymu., Natomiast nikt nie projektuje infrastruktury na tak skrajny opad z jakim mieliśmy do czynienia- bo to jest szacowanie anomalii, a anomalnie można szacować tak w nieskończoność. Przykład- studzienki burzowe, widzieliście kiedś jak woda podczas opadu z niej wybija? pewnie nie raz, bo gdyby wliczyć "anomalie" to średnica ruociągu musiała by mieć nieskończoność.
Po czwarte, profilaktyka i przewidywanie, tutaj nie chcę wrzucać bomby w ognisko więc ograniczę się do słowa: Retencja!
Epilog:
Czy mieszkańcy są sobie winni? Wg mnie nie, bo czy winny jest człowiek mieszkający w wybetonowanym mieście że zalało mu mieszkanie? Czy winny jest człowiek mieszkający pod lasem, że drzewo zawaliło mu się na dom? Czy winny jest mieszkający wśród pól że pożar łąki strawił mu dorobek życia?
Edit: Co do postu Alexa, pamiętaj że Białystok też leży w niecce a i rzeka Sochonie potrafi wezbrać, bodaj w 2010 też wylała. Sam Dolny Ślązk to dla mnie miejsce gdzie często spędzam urlop od dziesięciu lat albo i więcej, i zapewniam że przed powodzią było tam bardzo schludnie, ładnie i cywilizowanie. Taka to natura żywiołu że teraz wygląda tam jak w Prypeci :( W ogóle Dolny Ślązk pięknie się zrewitalizował.
Ja bym się zastanawiał, dlaczego deweloperzy mają zgodę na budowanie w takich miejscach.
Albo inaczej, dlaczego urzędnicy im na to pozwalają. Przecież to nieporozumienie budować się w pobliżu wałów przeciwpowodziowych. W dodatku na terenach u podnóża gór gdzie wiadomo że woda spłynie w przypadku ulew.
Założę się że tam gdzie obecnie jest kilka metrów wody za kilka tygodni zaczną odbudowywać domy zamiast przenieść się kilkadziesiąt kilometrów na północ.
Szaleństwo.
Albo dlaczego nie budują solidnych tam, w miejscach gdzie często są podtopienia i w dodatku rzeki przechodzą środkiem miast.
To jak w grze ekonomicznej, albo budujemy zapory albo odbudowujemy miasta.
Bo powodzie zdarzają się stosunkowo rzadko. Jak już się zdarzą to zawsze kogoś podleje ale tak czy siak łatwiej jest odbudować to w tym samym miejscu i mieszkać dalej niż przenieść się gdzie indziej. O to samo można zapytać czemu w USA w niektórych stanach jak przejdzie tornado i zmiecie prawie wszystkie domy to ludzie i tak wracają w te samo miejsce i odbudują dom. Dokładnie z tego samego powodu co i po powodziach.
Bo głupio robią "oni", my jako sprytniejsi możemy zostać dotknięci "nieszczęściem" w czym nie ma naszej winy.
Wg mnie jezeli podejdzie sie do tematu z glowa - to nie ma problemu. Kupuje ziemie na terenach zalewowych, stawiam dom na 5 metrowych palach i niech zalewa do woli.
Tragedia oczywiście jest duża i wiele miejscowości ucierpiało. Żeby jednak trochę zoobrazować skalę to póki co znalazłem informację że powódź dotknęła bezpośrednio 57 tys. osób (0,0015% całej populacji), ewakuować trzeba było 6500 osób czyli 0.00017% populacji kraju, a zalanych zostało zostało 11,5 tys budynków mieszkalnych co daje 0,0016% wszystkich budynków mieszkalnych w kraju.
Ludzie wierzą, że po tylu latach doświadczenia i przy obecnej technologii szansa na zalanie jest obecnie zerowa.
Lubią wodę, lubią żywioły a woda to żywioł, lubią łowić ryby - nawet we własnym domu... trudno w zasadzie odpowiedzieć na zadane przez ciebie pytanie ale podejrzewam że jedna z tych możliwości które wymieniłem jest poprawna.
Nie macie takiego wrażenia jak oglądacie te relacje z powodzi że te wszystkie budynki, wsie i miasta to wyglądają jak z jakiegoś filmu z dawnych lat. Odpadające tynki, budynki jak z kartonu, stolarka okienna i drzwiowa jak z pustostanów, ogólnie wszystko wygląda jak z biedy za komuny kiedy nic nie było. Może faktycznie ci ludzie tam mieszkają bo nie stać ich na mieszkanie gdzieś indziej i to też trzeba zrozumieć że takiej miejsca też są w naszym kraju. Jedno jest tylko w tej całej tragedii piękne że tylu ludzi z całego kraju pomaga. W każdym większym mieście są zbiórki pomocowe.
bo niestety ludzie często nie mają wyobraźni i uważają że coś robią okazyjnie:
- kupują działki obok linii wysokiego napięcia czy masztów (bo taniej)
- kupują działki na terenach zalewowych (bo taniej)
- budują sposobem gospodarczym (bo taniej)
- kierownik na budowie fikcyjny dziadek najtańszy jak i projekt z szablonu (bo taniej)
- nie ubezpieczają samochodów czy domów (bo taniej)
itd. itd. To nie bieda ich do tego zmusza tylko poczucie w polakach że coś wykombinowali i są wygranymi w życiu.
Tym samym sposobem możemy wrócić do tematu 600 000 rencistów w Polsce z których część dorabia jeszcze do renty na różnych budowach ;)