Dziewczyna brzmi na fajną i rozsądną osobę która daje dużo ciepła i poświęca dużo uwagi inteligentnym zwierzakom za które jest w pełni odpowiedzialna. Taki powinien być właściciel czegoś co ma całkiem sporo rozumu i jest w pełni zależne od człowieka.
To że rozczula się nad kotem który zesrał się obok łóżka to nie maniactwo a empatia (bo pewnie ma rację - kot nie zesrał się na złość, coś musiało mu zaszkodzić).
Polecam poważnie omówić przyszłość pod kątem oczekiwań (na punkcie zwierząt/dzieci) bo jest to niekompatybilność która z czasem narośnie do sporej bańki i będzie źródłem sprzeczek.
spoiler start
5/10, z tym przenoszeniem konsoli przesadziłeś.
spoiler stop
To jakiś bait. Przecież w 2024 powszechnie wiadomo, że baba z kotem (a co dopiero z dwoma) to jest taki red flag, że chyba już większego być nie może.
U mnie całe życie też są koty. Obecnie mam 5 tyle że ja mieszkam na wsi w domu jednorodzinnym i większością dnia przebywają na zewnątrz. Jedynie co to na noc się je zamyka bo są jeszcze trochę za małe żeby sobie poradziły. Ale jak jeszcze podrosną i nabiorą doświadczenia to wypada na pole i śpią na zewnątrz.
Choć kot to moje ulubione zwierzę i jeżeli już przebywa w domu to uważam że kot powinien mieć swoje miejsce, a nie latać po całym domu i robić bałagan. Choć i tu mam tą przewagę nad kotem że dom jest duży i można mu jedno pomieszczenie poświęcić to tam sobie siedzą. W mieszkaniu to trochę może być trudniejsze. Ale tu bądź pewny że jeżeli kobita kocha koty to prędzej się ciebie pozbędzie niż owych kotów :).
Jak kot zrzuca przedmioty ze stołu to znaczy że nie są dostatecznie wybawione swoimi zabawkami typu wędka, tocząca się kulka. Powinno to pomóc
Via Tenor
Chcesz, żeby Cię po główce pogłaskać?
My moją kicię mamy od 11 lat i ani razu nam nie tknęła żadnych sprzętów, kabli itp. Nie chodzi także po TV (choć nie byłoby to dla niej zbyt trudne), głośnikach i innych możliwych podłożach sprzętowych. Jedyne co, to czasem ma film, by nie drapać za hokera (drugi jej drapak :P), tylko o to, gdzie popadnie, ale robi to tylko po złości i wyjątkowo rzadko. Pomijając jeszcze fakt, że nie lubi dzieci i innych zwierzaków jest to najkochańszy i najgrzeczniejszy kot , jakiego widziałem. Nawet jedzenia ludzkiego (które lubi, np oliwki czy kukurydzę, bo tak to nie jada nawet ryb, a karmy rybnej nawet nie tknie) nie ruszy, jeśli jej nie pozwolimy i śmiało możemy zostawić np pizzę na środku stołu i wyjść z domu mając świadomość, że będzie w całości, jeśli nie udzielimy zezwolenia. Natomiast spać może gdzie chce i najczęściej jest to krzesło, albo róg łóżka. Nigdy także nie nabrudzi wokół kuwety.
Co do Ciebie - ktoś Ci powiedział dobrze. Też widzę w Twojej partnerce ciepłą i opiekuńczą kobietę. Natomiast kto tak podchodzi do zwierzaków jak ona, ten na prawdę kocha zwierzaki, a kto kocha zwierzaki (i one jego) musi być dobrym człowiekiem
Kociary i tak lepsze, niż psiary, uważają psy za synów/córki mowią na nie psynowie, a jak jest artykuł że pies (oczywiście pitbull) pogryzł dziecko to piszą że to wina dziecka bo psu dokuczał albo denerwował i piszą że dziecko do uspienia a nie pies bo szkoda psa, wystarczy poczytać te wysrywy na facebooku, na zjeb**** grupkach, spier****** umysłowe level hard.
Ale powiedz jak to z tym widelcem?
I czy przesadzam, czy serio życie z kotami potrafi być uciążliwe?
A już przynoszenie konsoli, podłączanie, rozłączanie i odnoszenie, może być frustrujące prawda?
Sam widzisz że typiara ma z garem, ale jakby próbujesz to załagodzić. Rozumiem, ale na dłuższą metę po prostu nie warto
Jesteście jeszcze mlodzi. Widać wyraźnie max 20+ , dla niej koty to główne hobby. To też kosztuje i to sporo miesięcznie.
Macie czas na ułożenie życia, czego wymagacie, oczekujecie.
Ewentualnie postawisz sprawę z czasem jasno : to są ostatnie koty.
W sumie skoda, że to bait. Z drugiej strony - zażarło. Czyli nawet nie najgorszy...
A jeśli to nie bait... no cóż, okazuje się, że seks z prostytutką za pieniądze, to wcale nie jest wyjątkowo poniżająca opcja dla faceta. Można upaść niżej :)
Życie z kotami bywa uciążliwe Żona twoja mowi podobnie o tobie.
Gdyby nie to, ze to troll konto, to bym spytał po ile Wy macie lat? Czyje mieszkanie? Akurat bym jakieś kotki trzymał, gdybym wynajmował na pół, nie mówiąc juz o moim mieszkaniu.
Ja jednak trochę rozumiem autora wątku, bo sam jestem fanem kotków, ale nie wiem czy bym chciał swojego w mieszkaniu właśnie ze względu na minusy wymienione przez autora. Mam też sporo wartosciowych rzeczy o ktore bym się bał, że zniszczą. Jak by mi to przeszkadzało to co dopiero komuś kto nawet nie jest jakimś fanem kotków. Niektórym tutaj zalecam więcej empatii dla drugiego człowieka, a radę jaką mogę dać autorowi to albo to znosić albo wymiana partnerki. Przecież widziały gały do kogo się wprowadzały
Temat nie jest żadnym trollingiem, to jest najgorsze :P
A koty ... lubiłem, fajnie było pobawić się z mruczkami.
Jednak mieszkanie z nimi to katorga. Laptop zostawiony na biurku po jednym dniu jest zasyfiony. Myszka za ponad 300zł została kilkuktronie przez kota zepchnięta z biurka, przez co sensor gorzej działa.
Muszę ciągle wszystko chować do szafki. Laptopa, myszkę, klawiaturę, słuchawki, konsole, gry, pady, wszystko.
Odkurzam mieszkanie, a po jednym dniu wszędzie rozniesiony żwirek, dywan zasyfiony od kłaków jakby miesiąc nie było w mieszkaniu czyszczone.
A najgorzej jak skoczą z drapaka np na położonego na stole laptopa.
Wszędzie kłaki i syf, a ja nie mam motywacji już sprzątać bo co z tego, że ogarnę jak już za chwilę znowu nasyfią.
Cóż. Czuję Twój ból brachu. Byłem w identycznej sytuacji.
Koty były super, dopóki ze mną nie mieszkały. Później nadal były super, ale ogarnianie to już niemal katorga. To jakiś rzyg na podłodze, to kupa, a najgorsze to siki których zapach usunąć jest naprawdę trudno... Wszędzie żwirek, kłęby sierści. Żeby mieszkanie jakoś wyglądało trzeba codziennie odkurzać. Nowy fotel w kilka miesięcy zrujnowany, bo się okazał świetnym drapakiem.
No cóż, sam bym się w życiu na coś takiego nie pisał, mimo że fajne zwierzaki. Jak mieszkałem w domu jednorodzinnym i połowę czasu kot się szwendał, to zupełnie inna rozmowa, bo i przestrzeń inna, a i mniej wewnątrz rozruby jak na zewnątrz harcował.
Problemu już nie mam i nie wiem czy mając już to doświadczenie za sobą, czy bym kiedykolwiek takich 2 lokatorów ponownie przyjął :D
PS Ale z tym noszeniem konsoli to przesada. Weź postaw gdzieś gdzie koty nie mają dostępu albo kup zamykaną szafkę RTV. To akurat mi się żadnym problemem nie wydaje. Chyba, że się lubi trzymać wszystko na wierzchu, ale to by mi tylko potęgowało wrażenie bajzlu, szczególnie z kotami.
Ja często widzę sąsiada z klatki obok jak wychodzi z wilczurem takim wielkim i jeszcze z jakimś kundlem i w bloku to trzymać na 63 m2, nie wyobrażam sobie tego, jak w jednorodzinnym domu to pewnie, pies czy kot fajnie, ale w bloku to nie wiem, miałem kiedyś rybki, potem żółwia i skończyło się na chomiku.
Przerabiałem to, kot to jest duża przeszkoda w związku jeśli nie pałasz do nich miłością. Najgorzej jak trafi ci się taka dziewczyna która je ubóstwia a niedajboże ma właśnie 2 koty, będzie to powodem kłótni prędzej czy później bo tak zawsze jest, nie możesz udawać cały czas że cię to nie wkurza w końcu powiesz co myślisz i ją to dotknie i będzie coraz gorzej.
Tutaj wypowiadają sie sami kociarze, którzy pewnie wybrali kota zmiast dziecka/takie współczesne zboczenie/
Sytuacja dramatyczna, ale ... uciekaj chłopie póki czas, szkoda życia, jeśli obrzygujący / srający niszczący kot jej nie przeszkadza, to pomyśl jak ty będziesz coraz bardziej sfrustrowany.
Dobrze cie rozumiem, bo sam lubie porządek i takiego syfu w domu bym nie mógł znieść, na szczęscie moja kobita ma uczulenie na koty (alleluja !) ale nawet jak by nie miała to by wolała porządek a nie kuwete dla kota w całym domu.
Nasraj dziwczynie do łóźka i powiedz, że to kot. Rozwal szklanki i powiedz, że to kot. Podrap ściany i powiedz, że to kot. I tak dalej.
Kotów po prostu nie lubię. Cholernie irytujące zwierzęta. Dobrze że żona ma podobne podejście. Zawsze lubiłem psy, ale żadnego nie mam bo zwierzę to jednak obowiązek a z moim lenistwem, częstymi wyjazdami.....No nie.
Via Tenor
Kociary są k**** najgorsze, a przynajmniej ja mam złe doświadczenia. Bo co innego gdy kobieta lubi psy lub po prostu koty i psy mając jednego lub drugiego na przemian lub oba jednocześnie zwierzaki. Ale typowe kociary mają wrodzony defekt mózgu, a przynajmniej te z którymi ja miałem do czynienia.
Tak pół żartem pół serio, to były jedyne chwile w życiu kiedy miałem myśli samobójcze.
Tak wiem, że wątek to wkręt.
Jestem zaskoczony,że jeszcze nikt nie wrzucił tego mema,idealne podsumowanie kilku ludzi z tego wątku.
Kociary są najgorsze, zawijaj się jak najszybciej. A jak już jej kot się zesra bo nie zdąży do kuwety, a ona mówi że to słodkie, to już w ogóle pal wroty.
Zacznij używać widelca - na dłuższą metę działa cuda.
Koty żyją w domu gdzie mieszkasz TY - nie na odwrót.
Cześć, zastanawiam się czy ktoś z Was też męczy się tak z kotami jak ja.
Życie z kotami bywa uciążliwe. Zamiast ustawiać mieszkanie pod siebie, tak jak się lubi, trzeba pod koty. Dziewczyna, którą bardzo kocham posiada 2 takie stworzenia.
Gdy się poznaliśmy kotki wydały się fajnymi istotami. Ale gdy razem zamieszkaliśmy to pojawiły się schody.
Konsole i pady tak jak dawniej stały na półce, obecnie mam schowane w szafkach bo inaczej z kotami się nie da. Siadają na sprzęcie, skaczą po nim, albo potrafią swoją łapką zepchnąć z szafki kontrolery itp.
Wszędzie lata kocia sierść. Częste odkurzanie nie wiele daje bo za chwilę znowu dywan wygląda na zaniedbany. A jak wiadomo sierść źle wpływa na elektronikę.
Jeśli chcę w coś pograć wyciągam konsolę i pada z szafy, zanoszę do drugiego pokoju, podłączam, by później odnieść wszystko na miejsce. To takie upierdliwe, że się odechciewa grać. Nie mówiąc, że przy takim przenoszeniu nie trudno obić sprzęt.
Tak się tylko chciałem wyżalić bo dziewczyna nie widzi w tym problemu, jak wyjaśnia "może i trzeba się dostosować, może w nocy się ganiają i budzą, potrafią zwymiotować, czy nie zdążyć do kuwety, ale są takie kochane, że to tylko nieistotny szczegół".
Ja tam nie dostrzegam żadnych korzyści z posiadania kotów w domu, a szczęścia jakoś wcale nie dają. Jedynie wkurzają, irytują i utrudniają funkcjonowanie, bo sorry ale jeśli musisz ogarniać wymioty, kupki, do tego przeszkadzają spać w nocy i nie możesz normalnie pograć, to coś jest nie tak.