Nie sztuką jest zrobić trudnego bossa. Sztuką jest zrobić to dobrze. A tu jak widać właśnie nastąpiła ta różnica, gdzie From zamiast zrobić to dobrze, to zrobiła to na odwal się.
Gryonline jak zwykle po wojaku i nic nie rozumie. Nie chodzi o to czy bossowie są trudni czy nie. Praktycznie 90% Bossów spamuje AOE na całą arenę i nie dość, że w większości przypadków trzeba odejść od bossa to jeszcze często przy takich atakach nic nie widać. Dodatkowo gracze krytykują optymalizację, puste przestrzenie, nowy system skalowania oraz generalny reuse bossów i mobów.
Elden ring nie przeszedłem podstawki. Ostatnich 2 x bossów nie pokonałem. A ostatniego nawet nie widziałem. Później grałem w lies of P. Kilka bossów było mocnych jednak grę ukończyłem i miałem satysfakcje bo jednak gra łatwa nie była. Potem mnie kolega namówił na Sekiro. Gra miała miano najtrudniejszej gry from. Na początku lipa a im dłużej grałem tym lepiej grałem. Sekiro przeszedłem i miałem bardzo dużą satysfakcje z finałowego bossa. Chyba z 3-4 dni z nim tańczyłem ale wiedziałem że go pokonam. Jedynie tego demona ognia nie pokonałem bo tam walką była inna niż z normalnymi bossami. Dla mnie sekiro to jest top 1 jeśli chodzi o system walki i mogliby po elden ring zrobić sekiro 2. No i teraz po tych grach mam ochotę znowu spróbować z elden ring ale od początku. Jednak czekam na steam sale i go kupię. Nie mam pojęcia jak mocni są Ci bossowie. Jeśli przeszedłem Sekiro to myślę że eldena da się przejść ale się zobaczy w niedalekiej przyszłości ;)
Nie chodzi o to, że są trudni, tylko o ich zły projekt. Skalowanie poziomów w dodatku jest popsute, bossowie nie dają najmniejszego otwarcia, więc przez minutę trzeba oglądać ich animacje ataku żeby cokolwiek zrobić, a i tak ostatecznie zabije cię atak obszarowy nasrany na 3/4 areny. Do tego unaoczniają wszystkie problemy z kamerą, gdy przez większość walki widzisz skaczący po ekranie kuper bossa albo widok przysłaniają ci efekty.
Bossowie z dodatku zostali zaprojektowani z myślą przyzywania summonów. Próbując z nimi walczyć samemu to jest katastrofa. Próbowali z każdego głównego bossa zrobić drugą Malenię, ale nie tędy droga. Da się to przejść, ale mniej tu potrzebnego skilla i wyuczenia ataków, a więcej szczęścia żeby akurat za tym podejściem nie zabiło się AOE. Patch z nerfem potrzebny na już.
Ludzie narzekają, a ja jako fan soulsów muszę przyznać, że Rellana jest najlepiej zrobionym bossem ze stajni From Software.
Wszystko w tej walce siedzi - duża różnorodność ataków, feeling i tempo walki, karanie gracza za własne błędy, a nie problemy z kamerą. Jest trudna, ale cały czas masz świadomość, że coś mogłeś zagrać lepiej.
Bossowie mają przydługie sekwencje ataków, które potrafią trwać nawet 40 sekund, a po nich mamy okienko mniej więcej 3 sekund na atak
Ten komentarz przypomniał mi czemu walki z bossami w Sekiro są tysiąc razy lepsze od walk z bossami w innych soulsach. Przypomniał mi też czemu demon nienawiści jest jednym z gorszych bossów w Sekiro.
Walki w soulsach nie dają mi satysfakcji właśnie z tego powodu, że nie wymagają one skilla czy jakichkolwiek większych umiejętności. Skaczesz jak ta małpa po mapie i CZEKASZ na okienko by zaatakować. A potem powtarzasz ten proces.
A w Sekiro? Dużą część bossów (zwłaszcza tych ludzkich) jak masz lepszego skilla, to idzie całkowicie zdominować. Cios za cios, kontra za kontrę. Taka Frau Schmetterling nie będzie nawet w stanie przywołać zjaw w drugiej fazie, jak się będzie na nią mocno i dobrze naciskać.
W Sekiro idzie co prawda bawić się bardziej defensywnie. Tylko w tej grze jest to wybór. W innych soulsach jest to konieczność. W Soulsach bycie "lepszym" oznacza jedynie, że lepiej unikasz i mniej obrywasz. Natomiast w Sekiro oznacza to też lepszy styl (jak w slasherach).
Interesujące jest to zjawisko wyparcia u fanów FromSoftware. Czy dopuszczacie do siebie myśl, że mogli po prostu te starcia źle zaprojektować? Pewnie, każda walka jest do przejścia gdy podejdzie się do niej odpowiednią ilość razy. Sęk w tym, że gra powinna być uczciwa w rzucanym wyzwaniu. Wszystkie gry od tego studia sprawiały wrażenie, że pokonanie bossa jest na wyciągnięcie ręki, a giniesz dlatego, że popełniłeś błędy. Jeśli gra jednak rzuca wyzwanie, które nie daje tego poczucia, to nie dziwne, że wielu to wkurza i rezygnuje.
tak to właśnie jest, jak osoba która nie rozumie soulslike, zaczyna się wypowiadać na ten temat.
Ludzie nie mają problemu z trudnością tej gry, szczerze mówiąc, powiedział bym, że taki bloodborne trudnością bossów przebija ten dodatek. problem leży w atakach obszarowych na które nie ma kontry typu odbijania błyskawic jak w sekiro czy Lies of p. tylko musisz czekać przez poł minuty na opener składający się z 2 uderzeń z twojej strony. przez co te starcia są nudne i irytujące...
Ludziom zwyczajnie nie podoba się w jakim kierunku idą gry od FS i bardzo dobrze, że to krytykują, bo jak w następnym tytule od nich będą te same problemy, to zwyczajnie stracą zaufanie ludzi przez co zainteresowanie spadnie.
W zasadzie zgadzam się w 100% z tym, co napisał
Można narzekać na to, że Genichiro-popychadło przed każdym starciem z Isshinem to bullshit, ale to nie zmienia faktu, że fundamentalnie walka z Isshinem miała zajebiste flow. Sparowanie pięciu ataków po którym możesz zacząć atakować trwa nieporównywalnie krócej, niż zrollowanie pięciu ataków.
Druga połowa DLC podobała mi się dużo bardziej niż pierwsza, trafiło się nawet kilka świetnych starć (wspomniany wcześniej Messmer, boss z lokacji, w której nie można używać Torrenta czy pierwsza faza final bossa), ze świetnym feelingiem, ale tak czy tak Elden to już chyba po prostu nie jest gra projektowana dla mnie. Tak, narzuciłem sobie arbitralne zasady, bo w taki sposób lubię grać. I nie narzekam na poziom trudności. Tylko na mocne rozwodnienie tego, za co uwielbiam całą serię. Do którego w dużej mierze przykłada się otwarty świat, który jest w porządku przy pierwszym przechodzeniu gry/dodatku, ale irytujący przy każdym kolejnym.
Dla mnie największa wadą takich gier, to hitboxy. Naprawdę szlag mnie przy tych grach trafia. Druga wada, to rwane animacje. Nie ma nic bardziej wkurzającego w grach, szczególnie tego typu, gdzie wróg w 1 klatce obróci się, i ci walnie, bo sekundę za wcześnie zrobiłeś unik.
A to że Bossowie polegają na nauce to spoko, ale jeśli większość walki, to uniki, i czekanie aż Boss zrobi sekwencję, jest mocno upierdliwe. Rozumiem że to tak ma wyglądać, ale czasami to przesada. Przeszedłem tylko jedną grę tego typu,i więcej nie. Elden Ring mnie nawet miejscami zachęcił,bo wyglądało to bardziej przyjaźnie. Ale nie mam na to czasu. Ale podkręcani Bossów w ten sposób, to już nie jest zabawa i wyzwanie, tylko katorga.Aha i jeszcze kamera w tego typu grach, i czasami poruszanie się postaci, które jest nieco drewniane. Nie wiem ile razy spadłem skądś, bo postać się nie zatrzymała;D
Jakoś z tego co widzę na Steam gracze narzekają na marną jakość DLC - puste lokacje, marne projekty bossów, optymizację - czyli dla mnie w sumie DLC niczym za bardzo nie różni się od podstawki. Na miejscu redaktorów łapał bym się za głowę, bo samemu nie wiem za co ta gra dostaje takie dobre oceny - zwłaszcza z tym systemem walki - pomijając już przeciętną grafikę nawet jakby porównywać do starego silnika Bethesdy bez modów.
Szukam jakoś dobrego argumentu aby przełknąć marny system walki z bossami i skompletować w końcu ten loot i postać, ale zawsze się odbijam od stylu w jaki trzeba grać, w jaki trzeba unikać przeciwników,...
Jeśli chodzi o optymizację to silnik From Software czy to ER czy AC6 nie umią korzystać z mocy karty graficznej. Zbyt dużo idzie w CPU. Może to dobra gra na konsolę. Pamiętam jak zmieniłem procka bez karty to 3x skoczyły klatki w AC6 podczas gdy przy CP77 może 1-2 klatki było więcej.
Nie wiem jak ktokolwiek mógł stwierdzić że ten dodatek jest lepszy niż Krew i Wino.
W żadnym aspekcie nie jest lepszy. W zadnym.
Najprościej mówiąc, dodatek ma na siłę wyśrubowany poziom trudności. Na arenach jest chaos, pełno aoe ataków, długie sekwencję bossow, krótkie okienka na atak, a temu wszystkiemy towarzyszy wariujaca kamera. Walka z dużymi przeciwnikami była zawsze irytująca w grach FS, ale tutaj już przesadzili.
Jak zawsze gry FS były chwalone za sprawiedliwość walk, tak tutaj to poszło bardziej w kierunku rng.
Ludziom sie zapomnialo ze to jest gra typu Dark Souls, ona ma byc trudna jak cholera a ty masz plakac za kazdym razem jak zginiesz. To nie jest gra dla kazdego...
Zgodzę się prawie ze wszystkim, optymalizacja lezy oraz moim zdaniem walka z bossami, jest na siłę przedłużona.
Wcale się nie dziwię tym niskim ocenom. Jestem po trzecim bossie i szczerze mówiąc, dodatek nie urywa, a zaczyna mnie mocno frustrować, co spotyka mnie po raz pierwszy w historii dodatków FromSoftware. To, co jest tutaj absolutnie tragiczne, to kamera. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego FS przez tyle lat robienia gier, nadal nie poprawiło czegoś, co jest absolutną podstawą. W jaki sposób mam ogarniać ataki bossa i odpowiednio na nie reagować, jeśli przez większość walki nic nie widzę, a wszelkie uniki robię na czuja? Druga kwestia, ten dodatek ma ogromny problem z recyklingiem. Ile razy jeszcze mam przebijać się przez tych samych przeciwników? Zamiast chwalić się "największym dodatkiem", mogliby zmniejszyć jego rozmiar o połowę i dać bardziej unikalnych przeciwników i poprawić techniczne bolączki. Szczególnie, że zaglądając w wiele miejsc, często nie oferują one nic ciekawego, a obszar jest ogromny. Mam też wrażenie, że FromSoftware powinno odpocząć od klimatów fantasy, bo czuć tu zmęczenie materiału. A, zapomniałbym. BALANS. Nie tylko bossów, ale nagród. Ilość run, jakie dostajemy za pokonanie bossa, to jakiś żart i zamiast podbić sobie poziom o 2, czy 3 poziomy, nie wystarcza mi nawet na jeden. Na tę chwilę dodatek oceniam na jakieś 7. Wątpię, żeby ocena mi się zmieniła, bo rozczarowuje tutaj sporo rzeczy.
Jest dokładnie tak jak napisał ktoś wyżej, ludzie pod koniec gry niektórymi setupami kosili wrogów jak zboże, i oczekiwali, że teraz też tak będzie. Sam gram na zmianę moonveilem + czary albo rivers of blood i od razu zostałem sprowadzony do parteru, nikt tu klękać przed moją kataną nie będzie. Zagryzłem zęby, git gud i do przodu. Czuje się jakbym zaczynał grę, jest to samo uczucie zaszczucia i strachu przed odkrywaniem nowej lokacji.
Oczywiście nie jest żadną niespodzianką, że na pierwsze wieści o czymkolwiek negatywnym związanym z tą grą zleci się zaraz stado hien i domorosłych ekspertów od bossów, co to gry nie ruszyli i ruszyć nie zamierzają ale cztery litery pieką że reszta się dobrze bawi tą grą, więc muszą się podzielić swoimi "opiniami". Na czele oczywiście z wielkim trollem roku 2050 który wypowiada się pod każdym postem z ER jak go strasznie boli sukces tej gry.
Nikt Wam nie broni wrócić do swojego asasyna, gowa, czy co tam jeszcze lubicie.
Mam pytanie - zna ktoś kod na Godmode? Wciskam tyldę i chcę wpisać Godmode ale nie działa...
To taka nowa strategia ścigany się kto zrobi trudniejszych bossów.
Kiedy zaprzestana? Kiedy ktoś przrsadzi i zrobi bossa którego nie da się przejść.
Mam wrażenie że niektórzy gracze sami narzucają sobie jakieś arbitralne zasady (nie będę używał consumables, bo boss nie używa consumables. Nie będę używał tego weapon artu, bo jest za mocny. Nie będę używał "przywołańców", bo to dla casuali) a później jest jęk jaka to gra jest niesprawiedliwa.
Owszem, bywa niesprawiedliwa i nadmiernie chaotyczna, ale to niby nowość? Do dziś pamiętam jak waliłem łbem w mur przy Isshinie, gdzie najpierw trzeba było zabić Genichiro (za każdym razem), później mamy 3-fazową walkę gdzie po prostu trzeba wykuć na pamięć jego ataki bo są szybkie i składają się z sekwencji kilku ciosów jeden po drugim, a jedne błąd to czasem zgon. To nie był bullshit? A Lud & Zallen (i corpse run zajmujący 5 minut ze znaczną szansą zginięcia) to nie był bullshit (albo jeszcze lepiej: darklurker)? A Laurence, the first Vicar z kosmiczną ilością HP i całą areną zasraną ogniem w drugiej fazie to nie był bullshit?
Gra stawia nas w bardzo nieprzyjaznym świecie i daje nam narzędzia żeby sobie z nim radzić. Są to:
- scadutree blessings (bardzo, BARDZO ważne, znacznie bardziej niż level postaci),
- wszelkie itemy do wycraftowania, wliczając multum buffów, odporności, czy nawet perfumów,
- "specjalistyczne" zestawy zbroi z odpowiednimi resistami, o talizmanach nawet nie wspominam bo niektóre z nich są ekstremalnie sytuacyjne (nawet jest jeden stworzony ewidentnie po to by ułatwić ostatniego bossa),
- prochy, które można odpowiednio dobrać do bossa, jak się nie chce grać z mimicem (bo hurr durrr to dla casuali) - np. na bossów podatnych na bleed można używać Rollo, jak trzeba kogoś do tankowania to Greatshield Skeletons, kombinacji jest pierdylion,
- Flask of Wondrous Physick - ponownie, mega sytuacyjne, można sobie dobrać (wróg zadaje jakiś DoT? Biorę ten od regenu. Wróg zadaje dużo physical dmg? Biorę ten co bardzo zwiększa udźwig na 3 minuty i ubieram wykokszony armor),
Podszedłem do DLC z odpowiednim 'szacunkiem' i nie uważam żeby było znacznie cięższe niż podstawka (kilka godzin przed premierą DLC robiłem Farum Azula - mam porównanie). Doszedłem do tańczącego lwa, zarąbał mnie w 2 hity, uznałem że chyba jestem za słaby, poszedłem eksplorować świat, wróciłem, padł za 2 albo 3 próbą. To samo z Messmerem, spróbowałem kilka razy, uznałem że jestem underleveled, wróciłem za kilka godzin (podbijając scadutree blessing o kilka poziomów i ubierając talisman odporności na ogień +3 który znalazłem w międzyczasie), poszedł jak z płatka.
Szczerze, po czytaniu niektórych postów myślałem że będzie znacznie trudniej niż jest.
DLC ma inne problemy (performance, czasem puste tereny, czasem przegięte "zwykłe" moby z kosmicznym poise i staminą) także dziwi mnie że ludzie się tak uczepili akurat tej trudności, jakby była kosmicznie wyśrubowana. Ktoś chyba zapomniał jak wyglądało np. Fishing Hamlet czy końcówka Ringed City.
Jezu ten Wasz nowy system komentarzy wyświetlania jest o kant dupy.. widzę komentarze, chcę dodać, loguje się.. i nagle nie widzę i jestem na następnym poście. WTF
to co chciałem napisać to:
Elden Ring w porównaniu do poprzednich gier ma taki problem że zrobił się viralowy. Musk grał, każdy grał prawie. Zmniejszyli poziom i przystepnosc i osiągnęli wielki sukces. Więc dając DLC które wraca do korzeni.. to nie ma szansy by zdobyło pozytywne komentarze, bo nie tym Elden Ring wygrał tylu fanów, Elden Ring wygrał tylu fanów bo nie był DSem, Sekiro ani Bloodborne, był Elden Ring. Pierwszą grą dla ludzi którzy boją się soulsów. DLC jest już znowu dla 'normalnych' graczy soulsowych. W sumie prosty przepis na dobry DLC ze złymi reviewsami :P
Wszystkich bossów w dodatku biłem na 2 hity
Polowa podanych opinii to 'juz podstawka mi sie srednio grala, dlatego kupilem dodatek i nadal mi sie srednio gra' xd
Czyli coś co najbardziej mi przeszkadzało w podstawce tutaj jest podkręcone do maximum... Kupi się na promce.
Nie grałem w dodatek bo nie przeszedłem nawet podstawki, ale FS zawsze robiło dodatki do swoich gier o wiele trudniejsze.
A niech se marudzą :P Ja tam jestem zachwycony dodatkiem :D Jak podstawka jest uważana za jedne z najłatwiejszych soulsów od FS, tak dlc robi zwrot o 180 stopni :D Bardziej liczy się tu skill gracza, a nie lvl postaci. Świat jest prześliczny, lokacje mniejsze, ale pokręcone, bardziej przypominają Dark Souls. Dungeony też dużo ciekawsze niż w podstawce. Jedyny minus na razie, to zepsuta optymalizacja. Przed patchem spokojnie grałem w 2k/60fps z RT i wszystkim na full. Teraz muszę wyłączyć RT i trochę zjechać z detali, żeby uniknąć spadków fps. A to na pewno nie wina kompa, bo CPU i GPU nawet się nie pocą :/ + taki soulsowy screen :D
Via Tenor
Najpierw zachwalanie i cud-miód że lepsze od Krew i Wino a teraz płacz? Szybka zmiana :)
Widziałem walkę z wielkim dzikiem przez chwilę bo ponoć przeginka ostra. Faktycznie to była chaos co tam się działo.
Pewnie na wszystko jest łatwiejszy sposób ale trzeba poszukać.
Kolejna produkcja oceniana 10/10 a w rzeczywistości 7. Kamera nadal zjebana, mass recykling i puste lokacje. Dlc do DS3 przyniosła mi więcej frajdy. Na plus jeszcze większe replaybility i bossowie.
W tej grze (podstawce) najbardziej podoba mi się budujące atmosferę klimatyczne oświetlenie lokacji. Po screenach oceniam, że dodatek także ładnie wygląda.
Mnie już podstawka zmęczyła :) Trochę nie kumam jak średnia recenzentów 9/10 ale ok, trochę jak z Nintendo pewnie, boja się fanów. Pierwsze DLC of From z którego zrezygnuję. Może kiedyś jak GOTY będzie na 0LX pomyślę ...
Dla mnie największy problem aż tak wysokiego poziomu trudności to to, że już nie zależy ci na tym by nie ginąc, bo wiadomo, pułapka, jeden zły ruch i tracisz dusze. Niestety kończy się tym, że zwiedzasz świat trochę na wariata, ale jak trzeba levelować to i tak szukasz grinding spots... Zabija to duża cześć zabawy.
Już od DS 1, w DLC do 1 from software potrafia dać przegiętych bossów, nic nowego ;D
Jak pierwszy raz grałem w DS 1 i zobaczyłem jak się prezentuje Manus w 1 to w ogóle odechciało się mi się z nim walczyć ;-;
Walka polega na tym, że się turlasz i czekasz na swoje okienko, by zaatakować - najgorszy system walki z bosami jaki wymyślono. Dużo lepszy już był w Lords of The Falen w 1, bo 2 nie grałem. Fakt, że bosowie byli łatwi, ale sam zamysł walki z nimi jest lata świetlne lepszy niż tutaj. W LotF1 bossa można było "zdominować" wyprowadzić kontratak, zablokować, przyłożyć mu tak, że się odsłaniał. Można było go zaatakować w każdej chwili, a nie turlać się i czekać aż skończy machać mieczem. Więcej frajdy miałem z walczeniem z nobami z LotF, gdy zapuściłem się za daleko i zwykły rycerz był wyzwaniem niż tutaj z bosami.
W podstawce spędziłem mase godzin i tam bosowie byli dobrze zbalansowani tzn. nie byli przesadnie naładowani HP, przez co te walki się nie nudziły mimo słabego zaprojektowania tych sekcji gry.
W tym dodatku jest tak jakby w Fifie za wynik 0:0 dostawało się 3pkt, a za wygranie 0 i trzeb byłoby przez 90 minut kopać piłkę między swoimi obrońcami a bramkarzem.
W ER z bossami jest kilka problemów.
Przede wszystkim widoczny jest największy problem tej gry, będący pochodną otwartości świata, czyli im dalej w grę, tym łatwiej, bo gracz zwiedzający uważnie lokacje będzie po prostu w pewnym momencie zbyt silny.
Z tego co pamiętam, to FS powiedziało, że dodatek będzie na poziomie końca podstawki, więc przypuszczam, że część graczy zrobiła nową postać i weszła tam na zbyt nikim poziomie. Ale to nijak nie usprawiedliwia złego projektu bossów, bo czekanie po pół minuty na jeden atak to przesada.
Do tego praca kamery. Tyle gier zrobili, a nadal to tragedia w przypadku dużych przeciwników. Mogliby po prostu oddalić kamerę, co zrobili np. w walce z pierwszym bossem w DS2. A tutaj albo kamera blokuje się gdzieś w okolicach żołądka i nie widzisz ataków, które wykonywane są przeważnie głową/łapami, albo ustawiasz ją ręcznie i cały czas musisz nią kręcić. :P
Na koniec, może to nie do końca wada, ale bossowie czasami faworyzują konkretne buildy przeciwko nim.
spoiler start
I tak: jeżeli jesteś tankiem pod blokowanie, to Melania będzie niepotrzebnie trudna, bo leczy się nawet wtedy, gdy trafi cię w tarczę nie zadając obrażeń, przez co jesteś zmuszony robić wyłącznie uniki. Natomiast magiem ta walka powinna być prosta, ponieważ na początku każdej fazy daje ona sporo czasu na zrobienie czegoś, w dodatku w drugiej możesz to zrobić wyłącznie z dystansu.
A przypadku bossów w Farum jest dokładnie na odwrót. Tarcza plus ciężki miecz to kaszka z mleczkiem. Nie wiem jak w przypadku duetu boskiej skóry, bo oni chyba są po prostu łatwi, ale Placidusax jest bardzo twardy i rzuca zaklęcia o dużym promieniu w miejsce, w którym stoi gracz, więc widzę potencjalny problem z ilością many, zasięgiem i czas rzucania zaklęć. Tankiem po prostu wychodzisz z jego ataków i bijesz, gdy jest okazja, ot i cała filozofia.
No i jest jeszcze Maliketh, on z kolei spamuje, ale jest za to śmiesznie miękki i wszystkie jego ataki da się blokować małym wydatkiem wytrzymałości. Ale jeżeli będziesz próbował rzucać zaklęcie, to będzie ciężko, bo zostaniesz zaspamowany, a przy normalnym buidzie w tanka po prostu czekasz na dłuższą przerwę w ataku i robisz jeden silny atak. Powtórzyć kilka razy i po walce.
spoiler stop
Zanim ktoś napisze, że nie wiem o czym mówię: wczoraj ukończyłem Farum. ;) Bossów tam robiłem na 2 góra 3 podejścia, znajomemu pod czary Maliketh zajął 27 razy.
HAHAHA a taki był hype przez te oceny, które ludzie stawiali bez porządnego grania w ten dodatek.
Cały YT będzie zawalony filmikami z tego jak DLC jest kończone używając banana czy maty do tańczenia, ale niektórzy i tak będą psioczyć że łe, łe za trudne. Za każdym razem gdy wychodzi coś od FromSoftu to samo.
Mam wrażenie, że grę komentują tylko ci, którzy w nią nie zagrali i stękają, bo nie lubią jak powstają gry, które nie są w ich gusta
[1]
Szkoda, że edytowałeś już swój post, ale zgadzam się z tym co napisałeś wcześniej. Masa graczy prawdopodobnie dalej nie ogarnia gry albo oczekiwała, że dodatek będzie takim "spacerkiem po parku za rączkę", więc teraz wylewają płacze na ten dodatek. Ja się ciesze, że taki powstał. Przynajmniej będzie ciągłe wyzwanie przez całą grę. Mam nadzieję, że studio nie ugnie się przed płaczącymi :D
1-2 tygodnie temu:
"Gracze Steam sa gotowi na DLC do elden ringa" "haha frajerzy z konsol nie daja rady, najlepiej przygotowany jest PCmasterrace"
Dzisiaj:
"Dodatek do Elden Ring krytykowany na Steam. Gracze narzekają na zbyt trudnych bossów w Shadow of the Erdtree"
Szybko im faja zmiekla
Przywrócę usunięty post, ale poprawiony.
Niektórzy nie są zadowoleni i narzekają na to? Trudno. Ale każdy to wie, że soulslike nie jest dla każdego.
Niektórzy zapomnieli, że DLC do Elden Ring jest dla tylko pewna grupy gracze, co szukają nowe wyzwanie i wyższe poziomy trudności, gdyż Elden Ring jako podstawka to jedna z łatwiejszych gier od FromSoftware, jakie grałem.
Chyba niektórzy zapomnieli, jak wygląda Hollow Knight, jeśli chodzi o biały pałac i BIAŁE bossowie, które zostali dodani do gry wraz z wprowadzenie darmowe DLC? Miałem z nimi sporo problemy i nie raz się poddałem, a mimo to, są tylko opcjonalne, a gra została oceniona na 9-10/10 przez wielu fanów. DLC do Elden Ring też jest opcjonalny i nie jest niezbędny do ukończenia podstawka. Chcecie reszta historia o świecie, to obejrzycie później YouTube. Nikt nie zmusi "słabych" graczy do zagrania w nim.
To normalnie, że dodatki do niektóre gry zwykle mają wyższe trudności niż podstawka. Tak było do tej pory, choć nie wszystkie tytuły.
DLC do Elden Ring jest za trudny? To macie do wyboru Lords of the Fallen, gdzie dodali poziomy trudności po wprowadzeniu pewne aktualizacji, na przykład Advance Game Modifier System. W STEAMie nie brakuje innych gier takich jak God of War czy The Last Faith. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Bossowie w Elden Ring są źle zrobione? Może tak, a może nie. Opinie fanów DS są podzielone, jak czytam tutaj komentarzy.
Wiem, że niektórzy chcą poziomy trudności w Elden Ring tak jak niektóre gry, ale reżyser Elden Ring ma inne zdanie.
Pozdrawiam.
Możecie mnie minusować dalej, ale nie usunę post po raz kolejny. Każdy ma prawo do wyrażenie własne opinie i nikt tego nie zabroni. Bez odbioru.
Niestety to efekt tego, że gry FS weszły do mainstreamu.
Wszedłem w DLC mając postać na NG+ i porobione wszystko przed Falum Azula. Mam postać która potrafi przetrwać na pysk z 5,6 uderzeń giganta - typowy tanker zachowujący szybkie rolle. Przeszedłem całe DLC, widziałem myślę 95% tego co zaoferowali twórcy. Te 5% to może jakieś niedopatrzone lochy, czy sekrety które mi umknęły. Z wszystkich bossów unikalnych w grze z 3 może 4 miałem problem na tyle spory, że nie obeszło się bez mimika. Reszta była do przeżycia. Więc jeśli casual to zrobił i to w 3 dni po premierze to wierze że ktoś inny nie da rady
Właśnie skończyłem pierwszego dużego bossa. I ok, rzuca się jak labrador z adhd, obszarówek ma sporo, kamera nie pomaga.
Spuściłem mimica ze smyczy z riversem i nie było co zbierać, mimic sam go zaszlachtował właściwie.
Każdy boss ma słabości, każdego da się wycheesować, na każdego jest kilka sposobów.
Jeśli ktoś chce większego wyzwania to nie używa duchów, tylko wtedy nie leć nie jęcz do neta że za trudno, skoro rezygnujesz z podstawowych mechanik. Przecież to jest absurd, to jakby ktoś przechodził jakiegoś fpsa z samym nożem, bo z brońmi za łatwo, a potem się pruł że levelu nie może przejść, bo za trudno.
Podstawka ukończona 2 razy jest już zbyt łatwa w sumie to od początku podstawka była bardziej spacerem po parku niż wyzwaniem pokroju bloodborne lub Dark souls. Dzięki łzom słabych graczy skusiłem się i ooo tak takiego wyzwania szukałem dziękuję
Ludziom to ciężko dogodzić. Za łatwo źle. Za trudno źle. Teraz piszą o rzeczach które były w podstawce i wtedy jakoś im nie przeszkadzały a teraz już tak. Masakra.
Bardziej bzdurnego komentarza nie przeczytasz. AOE na całą arenę to absurdalna głupota, którą może powielać tylko kretyn nie grający w grę. Podaj przykład zamiast pisać durnoty niczym na reddicie.
Reszta to tak samo kpina. Pusty świat? Dosłownie wystarczy 10 sekund jazdy na koniu, żeby odkryć nowego dungeona, lochy czy inne gówno. Wam płaczkom to już serio nic nie dogodzi.
Pamiętam takie narzekania na samą podstawkę. Częste obszarowe ataki, malutkie okienka na kontry. Już Margit przecież w ten sposób witał. Tam jak i w DLC w moim przypadku okazało się, że użycie ducha rozwiązuje część "problemów", choćby przez odwracanie uwagi od gracza. Gram tak samo jak w podstawkę (z tą różnicą, że teraz mam dodatkowe itemki do znajdowania) i jedyną różnicę, jaką czuję, to nieco dłuższy czas trwania walk. Bossowie mają albo więcej HP, albo moje (i ducha) ataki mniej mu robią. Ale na obie te rzeczy można wpłynąć znajdowanymi ulepszeniami. Cieszę się, że podkręcili poziom trudności, dzięki temu nie jest zbyt łatwo z moim rycerzykiem na 210 poziomie (i jakimś ng+, już nie wiem którym). Zdecydowanie większy problem mam nie z bossami, a z wielkimi rycerzami (którzy mają ataki bossów z podstawki), którzy też nieprzerwanie atakują i nierzadko obszarowo - a to wszystko w o wiele mniejszych przestrzeniach. Ale idzie to do przodu. Musiałem wyczuć jakiej i kiedy używać tarczy, a kiedy dobrze wykonać konkretny unik. To samo było w podstawce. No i nieprawdą jest, że kombinacji ciosów u bossów (czy tych większych przeciwników) nie da się przerwać. Jest to możliwe i często korzystam, choć bywa że kosztuje mnie to sporo HP, bo nie rozegram całości zbyt mądrze.
Jest trudniej, ale to wciąż to samo co w podstawce. Gracze jak zwykle w formie.
Niestety to efekt tego, że gry FS weszły do mainstreamu. Jak ci ludzie by płakali jakby musieli pokonać te dwa tygrysy w DS2, do których po przegranej biegało się 10 minut XD
Wszystkim fanom soulsów mam do powiedzenia tylko jedno: git gud!
Swoją drogą to arcyzabawne, jak niektórzy zaczynają pisać, że "system, gdzie czekasz na okienko turlając się" jest nużący - przecież na tym polega walka z każdym przeciwnikiem w dowolnej grze z tego gatunku.
Dodatek do Elden Ring krytykowany na Steam. Sracze narzekają na zbyt trudnych bossów w Shadow of the Erdtree
No też mi nowość. Każda gra tego studia była w opłakanym stanie technicznym. Co do innych aspektów to od zawsze były dyskusyjne. Mam niezłą bekę tak z pochwał jak i żalów. Jedna rada. Nie kupuj. A jak kupiłeś to nie jęcz. Dla mnie osobiście elden ring to największy przekręt w dziejach gier. Całkowicie wsteczny i wtórny projekt zyskał dzięki mediom i nazwisku popularnego pisarza sprzedaż na jaką nigdy nie zasługiwał i zasługiwać nie będzie. Ale marketing robi swoje. A ja jak świstak zawijam sreberka i ...wrzucam je do kibelka. Gatunek ludzki to jednak jest prymitywna forma bytu. Nigdy nie wyciąga wniosków z przeszłości. Pozdro dla psychofanów tapeciarza z kraju wiśni wesz tfurcy ideanalnych erpgów.
Bo gracze z każdym rokiem coraz większe piz***y, bo to gra trudna a bo to mechanika za skomplikowana, co to za przyjemność z gry która nie wymaga od gracza zaangażowania, wysiłku i myślenia.
Ale jęczenie w komentarzach. Mieliście całą podstawkę, żeby nauczyć się gry. Po pierwsze - odpowiednie talizmany na redukcję obrażeń. Po drugie - używajcie cholernych itemów (redukcja obrażeń od ognia itd). Po trzecie - zmieniajcie wyposażenie, eksperymentujcie z broniami. Widzę, że tutaj wszystkie płaczki chciałyby wlecieć na swoim "hiper" buildzie w bossów jak w masło. Najlepiej to ich staggerować po 2 hitach i w ogóle przerywać im combo używając mocnego ataku z wyskoku. Jestem obecnie po głównym bossie z trailera (Messmer) i było zajebiście. Walka trudna, ale wszystko odbywało się uczciwie. Wystarczyło nie grać na pałę, wybrać dobre EQ i spokojnie mogłem dostać na twarz z 3-4 hity nim padłem. Podobnie z poprzednimi bossami. Musiałem się napocić, sporo razy zginąłem, ale nie przyszło mi nawet do głowy, żeby płakać że bossowie są zrobieni na odwal się. Szczerze? Git gud.
.
(Dodałem poprawiony post poniżej. Przewiń stronę na dół.)