19-29 byłem w Aberystwych (Walia) + Liverpool i Manchester (zwiedzanie stadionów MUFC, LFC, MCFC i mecz Evertonu)
2-5 byłem w czechach (Ołomuniec o Ostrawa)
1 rower z dziewczyna (40km) i grill u rodziców
a 30.4 w pracy a potem rower lekko 20 km
Miałem wolne 2 maja więc w sumie 5 dni wolnego. W nic nie grałem. Co prawda odpaliłem starego erpega "Piraci z Karaibów" ale odrzucił mnie wszystkim mimo że uwielbiam piracki setting. Mniejsza.
Pojechaliśmy (z żoną) 1 maja do Zamku w Mosznie. Ludzi jak mrówków, ciężko było cokolwiek zobaczyć, no ale zadowoleni. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Opole, ale musimy wrócić bo wszystkie muzea, itp. nieczynne więc trzeba kiedyś zaliczyć ale z Łodzi to jednak 3 godziny jazdy....
2 maja wolne mieliśmy więc grill.
3 maja zwiedziliśmy Kielce. Nawet fajne miasto, ale Opole ciut bardziej mi się podobało.
4 maja grill u starego przyjaciela co go znam od przedszkola czyli ponad 30 lat, ale mnie wku....rzył i o mało się nie pokłóciłem mocno. Trudno.
5 maja odpoczynek bo i kac lekki.
Dzisiaj do pracy.
W sumie bardzo dobrze, kilkaset km nakręcone, fajne spotkania ze znajomymi, nie narzekam.
Co prawda nie udało się zrealizować pomysłu żeby 2. kopnąć się do Gdańska i z powrotem ale to się nadrobi :)
W tym roku we Wrocku, od 1 do 5.
Rekord ilości gitarzystów, zoolog z maupami, afrykarium, ogród botaniczny, rejsy po Odrze i knajpy.
Z wyraźną knajp przewagą.
Pogoda była boska, hotel prawie przy rynku, nic tylko korzystać.
Trzeba trwonić środki dopóki siły jeszcze pozwalają.
Ostatnio praktycznie cały kwiecień miałem mało czasu dla siebie
Podczas majówki głównie czilowałem sobie w domu nawalając (dalej nawalam) w NieR Automata po miesiącu przerwy
Bardzo pracowicie, bo zostałem na majówkę całkowicie sam. Więc zaplanowałem sobie że zrobię wszystkie rzeczy gospodarcze na które ostatnio nie miałem czasu i normalnie jestem z siebie dumny bo zrobiłem wszystko co chciałem i potrzebowałem. Oczywiście czasu na granie też trochę znalazłem, ale jednak większość czasu spędziłem pracowicie.
Oczywiście diabeł w głowie podpowiadał olej to wszystko i graj całe dnie w gry, ale mu się nie dałem.
W większości czasu poza domem. Jak nie grillowanie, to wypady poza miasto w poszukiwaniu atrakcji. Grałem bardzo mało, weekend miałem już od wtorku i szkoda było w taką pogodę siedzieć w domu
Głównie ogród - sadziłem nowe roślinki plus prace około-sadzeniowe (agrowłóknina, bordery, kora), podłączyłem w końcu nawadnianie i zakopałem puszki przyłączeniowe. Grill praktycznie codziennie, bo pogoda zacna.
3go podobnie jak 15.000 innych Polaków postanowiliśmy się wybrać do zoo w Ostravie ale na szczęście służby ogarnęły i dramatu nie było.
Na łonie natury. Jakoś w nic nie grałem jak i nic nie oglądałem. Za piękna pogoda była, żeby siedzieć w domu a w nocy to już tylko chciało się iść spać.
Ja wpadłem w cug serialowy i tak jak przez rok nie widziałem prawie niczego, tak ostatnie tygodnie - z uwzględnieniem majówki - nadrobiłem po nocach Problem Trzech Ciał, Ripley, Reniferek, Rojst, Klangor i Kruk (póki co S01).
Niestety wystarczy już tej laby, bo całą majówkę się leniłem i dziś od rana nie mogę się odkopać z zaległości...
Majówkę spędziłem grillując i pijąc.
Wszedł Ballantines 1,5, Gin z jałowca, kilka piwek. Następnego dnia też piwka.
Przyjechali dawno niewidziani kumple (2).
Na szczęście bez kaca się obyło, bo piło nas 4.
A tak to zleciała majówka też na bólu, ledwo chodzę i byłem w szpitalu na rentgenie, bo coś mi się stało w biodro, że ledwo chodzę. To chyba po Wielkanocy, od srogiego wywalenia się w ganku u babci po alko.
Mało osób, grill jakiś tam fajny nie był, wiadomo kaszanka, kiełba i piwo luks, ale osób mało, bo żałoba w rodzinie do listopada...
Via Tenor
Wypiłem aż 4 bezalko radlery z żonką razem. Czyli limit roczny wyczerpany.
Byłem aż 2 razy na Sushi, bo je kochamy. Oba zestawy w xxuj drogie ale warto było.
Raz na owocach morza w greckiej, czyli rybne stworki po raz 3ci.
Grałem mało, głównie w grę, która ogrywałem ponad 20 lat temu ostatnio.
Przydałby się jeszcze tydzień wolnego, te grille zalewane piwem są naprawdę męczące.
Pracowicie, dyżur w majówkę plus nocka. Ale w piątek robię sobie drugą majówkę, do wtorku jadę na jacht, pierwszy raz w tym sezonie.
Ja może nie uwielbiałem, ale lubiłem sushi, aż się raz jednym strułem i tak mi minęły 3 lata bez sushi
Cale 10 dni remontow i dopiero skonczylem jak...zaczęła sie praca
Że tak sobie po części zażartuję ale jest to prawda, siedziałem w piwnicy i grałem w gry 24/7 i więcej takich wolnych każdemu życzę, super było :)
(przeszedłem w tym czasie Dead Island 2 i grałem w Diablo 2 Resurrected, dokończyłem Dragons Dogme 2)
A teraz znowu powrót do pracy i pracować na tego Janusza, rzygać się chcę.
najważniejsze by w majówkę mało grać a dużo się chillować poza domem:)
glownie praca. 4 maja byl w Brukslei Dzien Polski, duza impreza na ktorej sie wystawialem z pieczywem
wiec pieklem jak dziki, 352 chleby dla jednej osoby to nie przelewki
a do tego cala masa drobnicy
Moja majówka to blogi spokój.
Dzieciaki odstawione do koleżanek i leniwy odpoczynek przez całe 3 dni. Zero gości, śmierdzących grilli i alko.
Jedyne do czego się zmusiłem to naprawa pergoli i drukarki :)
Moja majówka trwa od lutego.
V nie z tych co tyra cały rok dla 4 tygodni wolnego, szkoda życia.
Muzykę.
Robiłem muzykę oraz stronę internetową z nią związaną :). Długa droga jeszcze.
Dodatkowo nabrałem chęci na wzięcie narzędzi stolarskich dziadka z piwnicy. Zrobię stojaczki do sprzętu specjalnie dla tych zabawek które mam :>
Nie wiem, co gorsze - czytać o tym, że ktoś całą majówkę ciorał w gierki, czy że tak się nawalił, że niczego nie pamięta..