Jeśli płacisz za coś i to nie jest twoją własnością, to ściągnięcie pirata nie jest kradzieżą, proste. Skoro oni mogą dymać nas bez konsekwencji, to męski członek im w dobyt
Dlatego Ubikacjasoft nigdy nie zobaczy moich pieniędzy.
- Dalej pozbywajmy się pudełek ze sklepów!
- Dalej pozwalajmy by gry wymagały połączń internetowych do gry w singla!
- Dalej brońmy wydawców kupując chłam!
Tu zarówno gracze są winni bo kupują taki szrot jak i media związane z tym tematem nie potrafiący zjechać od góry do dołu takich firm na forum publicznym i w mediach. Te firmy boją się tylko złego pijaru i spadku notowań z tym związanych.
Więc może serwisy growe (tak wy tez gryonline) wezmą się wreszcie za robotę i staną razem z graczami do walki z nieuczciwymi praktykami wydawców.
W końcu gry online i wam podobni... wy jesteście i istniejecie dla wydawców? Czy dla nas graczy?
Bo wiecie... my sobie świetnie bez was poradzimy. Więc zamiast powielać pudelkowe treści ala niusy zróbcie coś pożytecznego wraz z waszymi klientami z których to czerpiecie korzyści.
Mi się może źle wydaje ale czy aby całe to "Stop killing games" nie miało sprawić aby to w przyszłości prawo zaczęło w jakiś sposób chronić konsumentów, wymuszając zapewnienie offline-patcha czy przeniesienie tworzenia serwerów na graczy przy ich zamykaniu?
Wszyscy się skupiają na The Crew i Ubisofcie, które jednostkowo jest przegraną sprawą od momentu zamknięcia serwerów, a prawdziwy problem dotyczy dosłownie całej branży.
Zamiast pytać prawników o The Crew, zapytajcie co zrobić i jakie są szanse aby sytuacja w przyszłości nie miała miejsca!
"Nie rozumie on również, skąd wzięło się tak duże oburzenie – jego zdaniem jasne powinno być, że tego typu gry zostaną w końcu wyłączone z uwagi na generowanie zbyt wysokich kosztów."
Wyłączenie serwerów to swoją drogą, bo każdy rozumny się tego prędzej czy później spodziewał. Większy problem w tym, że w grze było na tyle zawartości singlowej, że ludzie by chcieli do niej dostęp zachować. I może i by mogli, bo jakiś tam patch fani robili, ale Ubi całkowicie usunęło licencję z ich kont.
Skoro zatem wszystko jest zgodnie z literą prawa bo unia powinna wymusić by było ostrzeżenie na czerwono, dużymi literami, w prostych słowach powinna być informacja, że gra nie należy do ciebie i może być usunięta jak się wydawcy nie będzie opłacało byś ją miał w dzierżawie.
Wygląda więc na to, że wszelkie akcje podejmowane przez fanów nie mają szans powodzenia.
Niech gracze w końcu się obudzą i na znak protestu zaprzestaną kupowania gier cyfrowych/pudełkowych u poszczególnych wydawców a nagle zobaczycie jak magicznie zmienia się ich polityka w stosunku do graczy.
Oni patrzą tylko na słupki sprzedaży i zysku, jeżeli gracze nie wezmą się teraz za nich to w przyszłości obudza się i nie będą mieć żadnej gry na swoim koncie - a oni z uśmiechem na twarzy powiedzą że mieli do tego prawo...
...zapraszamy do zakupu nowych kopii gier.
Kij z tymi licencjami, ale żeby całkowicie zablokować grę, że nawet nie mogę jej pobrać i sobie pograć to chamstwo.
i dla tego zaluje ze nie ma juz gier gdzie mozna postawic serwer i grac w gronie znajomych. mogli by rozwiazac to w inny sposob dodajac do gry serwer. odpalasz gre, tworzysz serwer i udostepniasz ip. i grasz w gronie znajomych z calego swiata. Ale po co to gry wirtualne sa w cenie pudelkowych, gdzie kiedys byla to twoja wlasnosc,a teraz masz ograniczony dostep. w gre po paru latach nie zagrasz, a pieniadze przepadaja.
Nie chodzi o serwery i to nie karnet na siłownię kupując cyfrowo no okej ale kupują grę pudełkową w sklepie po okazaniu dowodu zakupu powinno się oddać pieniądze bo gra do tanich nie należała moim zdaniem to po prostu kradzież na szeroką skalę i zobaczycie ze za niedługo będzie to norma jak będzie to normalizowane moim zdaniem powinno się zmienić przepisy złożyć petycję bo to jest nie normalne moim zdaniem
Niemożliwe, prawnik Ubisoftu uważa, że wszystko co robi Ubisoft jest legalne? To ja bym zapytał jescze CEO co napisać w artykule następny razem. I jeszcze to zdanie: "wygląda na to ze wszystkie akcje robione przez fanów nie maja szans powodzenia". Życze ci zeby jak tobie, panie redaktorze, bedzie na czymsś zależało, to żeby Pan to usłyszał od prawnika firmy z którą sie pan sądzi te same słowa, nie pozdrawiam.
To jest zabawne kiedy wydwałeś pieniądze sprzedawca zapewniał cie że kupiłeś gra a teraz kiedy zamykają serwery cwany prawniczek mówi ci że to tylko byl karnet na silownię. Doceniam to poczucie humoru i teraz powiem swoj dowcip. Nigdy juznwkecej nie kupie nic ubisoftu i nie kupie ani nie zainwestuje w gre usluge! Tylko darmocha i piraty forever
A ja bym wcale nie by taki pewny, że argumentacja przedstawiona przez rozmówcę GameStara utrzymałaby się w przypadku, gdyby pojawił się pozew zbiorowy, za którym stałaby sensowna kancelaria, która jest gotowa przejść z tym tematem całą drogę prawną, aż do sądów najwyższych/TSUE.
Owszem, na poziomie EULA wszystko się zgadza - firmy zdążyły nas nauczyć, że nie kupujemy gier, ale licencje na ich używanie.
Kłopot w tym, że w komunikacji sprzedażowej/marketingowej nigdy nie mówi się o dzierżawie, wypożyczaniu lub usłudze, tylko o kupowaniu produktu. W informacjach dostępnych na pudełkach lub kartach gier w sklepach online nie ma jasno podanych ram dostępności tego, co wypożyczamy, ani nawet informacji o tym, że w ogóle wypożyczamy, a nie po prostu kupujemy produkt. Nie ma też informacji, w jakich sytuacjach możemy stracić prawo do używania tego, za co płacimy. Te detale najczęściej są obecne w EULA, ale warunki licencji na ogół widzimy dopiero po zakupie (np. przed instalacją lub w trakcie pierwszego uruchomienia).
Terminy "zakup" i "produkt" mają w języku określone konotacje i szczerze mówiąc używanie ich w kontekście "sprzedawania licencji" od zawsze było nieco nieuczciwe. Dotychczas większość graczy ten fakt ignorowała, bo i wydawcy na ogół nie przekraczali granic. Czym częściej będą się pojawiały takie sytuacje, tym częściej ten problem będzie podnoszony - i niekoniecznie będzie to na rękę wydawcom.
Wszystko sprowadza się do tego, jak działa ochrona praw autorskich. Gdyby została zmieniona na wzór prawa patentowego, to byśmy mieli inny świat. Wydajesz coś na rynek i chcesz ochrony państwa? No to dzielisz się tym z panstwem, w przypadku twórczości cyfrowej trafia to do jakiejś bazy i sobie tam gnije. Masz X lat na monetyzację pod ochroną, a po tym czasie chroniony produkt trafia do domeny publicznej. I wtedy chociażby serwery starych gier są dostępne do pobrania czy modyfikacji, każdy może wskrzesić stary tytuł.
Co więcej, takie prawo może mieć dwa okresy. Pierwszy to pełna ochrona. Po jej upłynięciu można treść wykorzystywać non profit, ale jak chcesz sprzedać czy wykorzystać ją w celach zarobkowych, to nadal jest płatna. Po upływie drugiego terminu trafia w pełni do domeny publicznej. Dzięki temu jeśli będzie popyt, to taki Ubi by jeszcze zarobił trochę na licencji, gdyby ktoś inny odpłatnie uruchomił serwery.
Cały problem ochrony IP polega na tym, że nie daje społeczeństwu nic w zamian. Z założenia ochrona IP miała zachęcać twórców do tworzenia i dzielenia się dziełami, ale w obecnej formie częściej jest wykorzystywana aby likwidować twórczość i ograniczać do niej dostęp sztucznie podnosząc jej wartość. Jaki społeczeństwo ma interes w ochronie praw autorskich firm, które celowo likwidują produkty z rynku aby nie robić sobie konkurencji starociami? To tak, jakbyśmy chronili producentów samochodów do tego stopnia, że jak przestaną produkować części zamienne do kilkuletniego modelu, to nikt już go nie będzie mógł naprawić.
Otrzymanie ochrony praw autorskich powinno być równoznaczne z przekazaniem całego IP do domeny publicznej po upływie tej ochrony. Twórcy powinni zarabiać na tworzeniu i zasadnicza większość z nich dokładnie tak zarabia. Stworzą coś i zarabiają na początku, gdy jest to coś nowego i popularnego. Posiadanie praw nie powinno być biznesem dochodowym. Gromadząc prawa do IP i trzymając je w szufladzie nie dajemy nic społeczeństwu, więc nie powinniśmy oczekiwać nic w zamian. Tylko pseudo-tworcy burzą się o to, że powinni zarabiać na swoim dziele do końca swojego życia z samego tytułu posiadania wyłącznych praw.
Bzdury. Jest różnica między "buy" a "lease". Jeśli kupuję grę co oznacza nabycie określonych praw, a dopiero w umowie przed istalacją jest mowa o dzierżawie to jest zwykły przekręt. Ubi wie, że mało kto pójdzie do sądu, a ew. koszty są wliczone.
W zgodzie z prawem, powinna być jasna informacja: wypożycz/wydzierżaw lub coś innego ale oddającego naturę czasowej dostępności.
W takim razie wypadałoby zmienić cały język marketingowy oraz ten używany w sklepach tak, aby w przypadku gier-usług nie odnosić się do kupowania, a jedynie wypożyczania czy uzyskiwania dostępu.
Bo w tych śmiesznych umowach, których nikt nie czyta, mogą sobie zawrzeć co chcą, ale jak ja jako klient wszedłem na jakąś platformę dystrybucji, wybrałem sobie gierkę i ją KUPIŁEM, to mam prawo oczekiwać, że nikt nie zabierze mi do niej dostępu, a przynajmniej nie bez poniesienia konsekwencji w postaci zmuszenia do zwrotu środków.
A jeśli dostawca chce sobie zagwarantować prawo odebrania mi tego dostępu, to niech formułuje cały proces w odpowiedni sposób, wyraźnie zaznaczając, że nabywam DOSTĘP do danego tytułu NA OGRANICZONY CZAS (z wyszczególnieniem tego czasu) oraz informacją o tym, co się stanie jak ten czas się skończy. Wszystko wyraźnie na karcie produktu i przy podsumowaniu zamówienia, a nie zakopane na 234 stronie EULA, które jest tylko prawniczym dupochronem dla sprzedawców.
Jeśli kupiłem grę to jest moja ... Jeśli jakaś platforma mi ją zabrała mam prawo do zwrotu pieniędzy wydanych na grę i w grze prosta filozofia prawo konsumenta
"zadał je Kaiowi Bondesiekowi – prawnikowi specjalizującemu się w doradzaniu wydawcom i twórcom gier."
Nie spisywałbym tej akcji zbyt wcześnie, praktyka jaką zastosował ubisoft jest mocno anty konsumencka nawet z tej samej racji należą się jakieś kary etc. dodatkowo prawnik który współpracuje z wydawcami zawsze będzie bardziej im przychylny xD.
Dzięki takim praktykom pirackie strony wyrastają jak grzyby po deszczu i dodatkowo od nowa łamane jest denuvo.
Według prawnika gry-usługi nigdy nie będą własnością kupujących Według graczy zatem kupowanie gier przestanie mieć sens i pieniążków nie zobaczą. Zaraz zaczną płakać, że branża upada i zwolnienia to rura im zmięknie. Skończy się rumakowanie ;)
Takie zachowanie to jak nic planned obsolescence z telefonami, nikt nie każe utrzymywać wiecznie serwerów, ale powinna być zagwarantowana możliwość gry online lub na prywatnych serwerach.
Brawo prawnik, przekonałeś mnie aby jednak nie kupować gier od ubi.
Aha czyli płacę za grę kasę, ale mimo to oni mogą mi ją po prostu zabrać nie no zajebiście XD.
Idę sobie do sklepu, kupuję konsole, ale po roku mi wbijają ma chatę no sory oddawaj konsole już sobie nie pograsz.
Ale nie no po cholerę komu gry pudełkowe, cyfrówki rządzą, a jak ci wyłączą serwery czy coś to już twój problem.
Nie dość, że za ten cyfrowy szrot czasami płacisz więcej niż za wersję pudełkowe patrz PS Store to jeszcze mogą ci to zarypać i nie pograsz.
Ale bardzo dobrze. Niech robią tak dalej, a nikt nie będzie już kupował od nich gier.
A jakby wyłączyli serwery, ale zostawili licencje, to dalej dałoby się grać? Przecież serwery różnym wiekowym tytułom wyłącza się od dawna, co w zasadzie czyni z nich nieużywalne śmieci i nie ma znaczenia, czy takie gry zostały nabyte w pudełkach czy cyfrowo.
Nauczka na przyszłość - żadnych startupów, choćby obiecali złote góry, a gry-usłygi niech sobie w dupę wsadzą, tak samo jak wymóg stałego połączenia z internetem, a Ubogisoft niech się goni ..|.,
Jakim prawem piszecie o Ubisofcie używając grafiki z NFSa? (EA). Chcecie pozew? Proszę bardzo.
Muauahahahaa. Jakiś śmieszny prawnik coś powiedział i ja mam w to wierzyć?
Przypominam że pislam miał takich samych "ekspertów", którzy twierdzili że namordniki są legalne.
Przypadek Crew jest jednak o tyle nietypowy że ... to była gra mmo (tylko że w formie wyścigów) dziająca w trybie always online.
Każdy nabywca takiej gry pownien mieć świadomość jeszcze przed zakupem że kiedyś utraci możliwość grania w nią.
Problemem jest to że obecnie nawet gry singiel player wymgają stałego połączenia z serwerem gry. Tak działa np. Diablo 3 i 4.
Wystarczy żeby informacja była jasna dla klienta. Ten produkt to usługa która może zostać wyłączona. Netflixa też trzeba opłacać, a filmy i seriale pojawiają się nowe a stare wychodzą.
Nie podoba Ci się produkt - nie kupuj. Nie bądź uzależnionym od dopaminy niewolnikiem który musi grać w każdą nową gre. Gry to nie jedzenie, można bez nich żyć.
Polecam czytanie książek.
Ale dziękuję za ten artykuł od teraz wiem że gry unisoftu lepiej ściągać z torrenty niż kupować
Nie rozumie on również, skąd wzięło się tak duże oburzenie – jego zdaniem jasne powinno być, że tego typu gry zostaną w końcu wyłączone z uwagi na generowanie zbyt wysokich kosztów.
Aha no to luga buga wracamy do nosnikow, taniej...
Ale z grami na Steam jest tak samo. Nigdy nie jestemy włascielami kupionych gier.
I ponyśleć, że to był kiedyś mój ulubiony wydawca moich ulubionych gier z młodości, a teraz takie skurwysyństwo...
Gra to jeszcze względnie mały koszt. Adobe wyłączyło serwery z licencjami dla Photoshopa starszych niż CS6. Te programy kosztowały po 3tys. i normalnym jest że nie kupuje się ich na 2 czy 3 lata... Czyste złodziejstwo
A umowy licencyjne i EULA czytacie? Tam przeważnie jest napisane kto jest właścicielem produktu i co w związku z tym może.
Hehe, kupujesz gre, akcentując regulamin, że nie będzie twoja.
Po zakupie, hur dur, zabierajo mi gry ;d
Ubisoft to mała kropla w morzu tej patologii. Każda gra kupiona na platformie cyfrowej nie jest naszą własnością. I co z tym zrobimy? A jakże, kupimy preordery i dodatki za kilkaset dolarów. To się dziwicie, że wydawcy czują się bezkarni?
Gracze-barany wyjaśnieni.
Jak zwykle szacun dla prawników.
<trolololo>
Nie tylko w przypadku gier jest coś takiego jak wypożyczenie. Kupując abonament na usługę dostarczania telewizji dostajemy np. dekoder, który nie jest naszą własnością. Dlatego teksty typu „Jeśli kupowanie nie oznacza posiadania, to piracenie nie oznacza kradzieży” to kompletna bzdura. Jeśli nie oddam dekoderu po zakończeniu umowy, to również będę ścigany za przywłaszczenie sobie cudzej własności. Niestety, ale taki mamy klimat, kupujemy dostęp do gry, a nie grę. Ludzie i tak będą kupować gry, więc Ubi nie dostanie po d.upie.
Ludzie a jaki zysk ma producent od odsprzedawanych gier ? Żaden! i SONY już dawno powinno zaprzestać tego procederu, niestety przyzwyczaili graczy że mogą sobie później sprzedać gierki na płytach a sam producent nic z tego nie ma... Gry powinny być przypisane do konta nawet te na płytach. Żeby nie można było nimi handlować. Ew handel kontem wraz z płytą ale to już inny proceder. Jeśli firmy chcą zarabiać gru w wersji cyfrowej to jedyny sposób i może się wam to nie podobać.
Moim zdaniem to jest najazd na Ubisoft.
Bo powiedzcie mi.... KTO narzeka na Arrowhead które wypuściło Helldivers 2? Nikt. A to dosłownie to samo.
Skąd oburzenie? Bo gracze są zryci. To jak z pudełkowym i grami: na Steam siedzą wszyscy, absolutna większość kupuje gry w wersji elektronicznej, nagle włodarze Xboxa mówią, że nie będą wydawać gier w pudełku i oburzenie. Serio? Mają inwestować, bo kilku "kolekcjonerów" na 100 graczy chce kupić grę w pudełku? A przy okazji Steam i sprawy z The Crew - nie wiem, czy ludzie ogarnęli, ale na Steam nie są właścicielami ŻADNEJ gry...
No brawo, w końcu znalazł się ktoś kto przeczytał EULA. Tak, to ta ściana tekstu, która pojawia się przed uruchomieniem gry i której 99,9% graczy (tak dane zupełnie z tyłka) nie czyta by czym prędzej kliknąć "Akceptuj"
https://legal.ubi.com/eula/pl-PL
Może ta pseudo afera z The Crew odtworzy niektórym oczy i chociaż od teraz będą świadomi na co się godzą. Podpowiem jeszcze, takie umowy licencyjne posiada każdy wydawca i w każdej z nich są praktycznie te same zapisy tylko ubrane w mniej lub bardziej zrozumiały korpo-prawniczy bełkot.
Ta sprawajest smieszna. Gra która od początku istnienia wymagała internetu do działania. Kazdy o tym wiedzial, kazdy grajac godzil sie na te "niedogodnosc" i kazdy powinien widziec z czym to sie wiąże. A teraz szok, zupelnie mi ich nie żal.