Robert Frost
Pył śnieżny
Sposób, w jaki byłem,
Przechodząc pod sosną,
Ośnieżony pyłem
Przez wronę - z pewnością
Taktu w sobie nie miał
Zbyt wiele, lecz sercu
Przywrócił dzień, niemal
Pozbawiony sensu.
Jak dotarło do mnie i przede wszystkim zaakceptowałem fakt, że życie nie ma sensu, to zacząłem czuć się lepiej. Nie ma żadnego uniwersalnego przepisu na szczęście i sens własnego życia, musisz znaleźć go sobie sam. Ja na przykład lubię pomagać ludziom i zwierzętom, czy to w jakiejś zbiórce, czy w udzielaniu praktycznej, bezinteresownej pomocy typu pomóc komuś, gdy widzę, że źle się czuje, jak się coś komuś stanie na ulicy, albo zrobienie zakupów babci/sąsiadce, czy również bezdomnemu, który mnie o to poprosi. Możliwości jest wiele, a osoba "poszukująca" może spróbować znaleźć coś dla samego siebie, bez osądzania. Warto też pamiętać, że nie ma nic złego w byciu egoistą i hedonistą. Żyje się tylko raz i nawet jak chcesz żyć dla samego siebie, to warto.
Dziecko zona piekna pogoda gta vi praca trolling
Głównie Rodzina.
Z różnym skutkiem, ale ogólnie staram się żyć jak w tekście dezyderaty Ehrmanna - przede wszytskim ten fragment:
Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu.
Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny.
Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj.
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze.
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje,
czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.
Nie ma niczego takiego co nadawałoby życiu sens w znaczeniu fundamentalnego pytania o sens życia.
Codzienne sensy to gra instynktów, fizjologii, kultury, czynników zewnętrznych i indywidualnego wychowania.
Więc życie ma sens z dnia na dzień, a w sensie istotności i celowości życia jako takiego, sensu nie ma żadnego.
Via Tenor
Czyli rozważania o naturze naszego bytu.
W moim przypadku jest to miłość bliskich i moich zwierzaków w czym pewnie nie jestem odosobniony. Generalnie, jakby to nie zabrzmiało, żyję dla innych nie dla siebie bo tak nie potrafię.
Jak tam jest u Was - pasja, praca zawodowa, wiara, rodzina, przyjaciele...?
Żona
Przyjaciele
Książki
Gry
Nie piszę "rodzina" bo swoich dzieci jeszcze nie mam, a pomijając dwóch braci: z rodziną wychodzę średnio nawet na zdjęciu.
Poranna kawa i żarcie.
Dalej czekanie na GTA VI, Nowego Cyberpunka i Assassin's Creed Red i inne.
Dalej - książki sci-fi do nadrobienia.
Dalej - film o Jose Mourinho na Netflixie.
Dalej - grille w maju.
Będę strasznie banalna, ale sens nadaje "wiara, nadzieja i miłość" (choć nie w "kościelnym" znaczeniu).
Motorem napędowym za to jest taki mój czworonożny Synu :) -->
Miewam dni, kiedy nie mogę zebrać się z łóżka, ale on zawsze przyjdzie, dotknie mokrym nosem "mame, musze siku" i to jest absolutnie priorytetowe.
Tak naprawdę to myślę sobie, że tylko zwierzęta potrafią kochać bezgranicznie i bezwarunkowo.
Moje córki.
Gdyby nie one, już dawno bym się wyhuśtał...
Nowe (lepsze) mieszkanie, splacone wszystkie zadłużenia/kredyty/mandaty etc i ktoś kto mi w rtm wszystkim pomogl
Nie będę tu walił jakimiś banałami typu "żyję dla żony" (choć to bardzo ważny komponent który daje mi szczęście), życie według moich przekonań jest dość bezsensowne (no bo szarpiesz się z nim przez X lat a później do ziemi i sayonara).
Jest jednak niezwykle unikatowym doświadczeniem które bardzo doceniam, staram się wyciągnąć sporo radości i szczęścia z tego ograniczonego czasu który mamy.
Dostałem szansę zobaczyć wspaniałe rzeczy, miejsca, mieć fajne pasje, mieć realne marzenia do których dążę (wiem że nigdy nie kupię nowego Ferrari. Ale 2-3 letnie Porsche? Albo fajny nowy motocykl? Nie przebiegnę maratonu poniżej 2h20m. Ale poniżej 3h?) które dają mi satysfakcję i radość.
Staram się być ciekawy świata i chłonąć doświadczenia i wiedzę, lubię czytać, lubię słuchać, lubię być tu i teraz.
Życie nie jest idealne, ale bardzo doceniam to że jestem, wielu świetnych ludzi już nie ma tego przywileju. Szkoda że kiedyś to się skończy, ale do tego momentu będę starał się wycisnąć ile się da.
Ale żeście się uwzięli z tymi wątkami fizifolicznymi ;)
Ja się większej głębi nie doszukuje, ot staram się dobrze przeżyć kolejny dzień . Nie mam jakiś wyższych celów.
Ostatnio syn :)
Wcześniej to jak Drackula pisał, żyć sobie dobrym życkiem. Realizować pasje itd.
Nie licząc rodziców to głównie PC i granie w gry, przeglądanie Internetu, obejrzenie anime i słuchanie muzyki.
Wódka.
Te dwie rzeczy ładnie się łączą.
Bo kiedy wódka się kończy, to nabierasz nadziei, że masz wystarczająco kasy na kolejną butelkę.
A jak kończy się nadzieja, to można wtedy napić się wódki.
No... chyba, że nie mamy dość pieniądzy, to wtedy jest do bani.
Lęk przed ponurym żniwiarzem. Każdy dzień staram się przeżyć tak, żeby nie umrzeć. Jak na razie idzie mi całkiem nieźle.
Gierki to mój caly sens życia.
Odkrywanie życia i wiedzy
Doświadczania różnych emocji (również w gierkach).
Doświadczania różnych doświadczeń.
Poznawanie nowych rzeczy na różnych poziomach emocjonalnych, poznawczych, intelektualnych etc.
Inne hobby i zainteresowania (niezwiązane z kobietami). A jest ich kilka...
Odkrywanie świata ciągle na nowo i uczenie się...
Dzieci i potomstwo dają wiele sensu... dla większości osób... to główny cel życia... rozmnożyć się i dać lepsze potomstwo od siebie samego... bez tego nigdy nie zostaniesz w pełni spełnionym człowiekiem... Pozdrawiam :P
Tak społecznie, to rola nadaje sens życiu.
Najczęściej w tej najbliższej grupie społecznej - rodzinie. Bycie ojcem/matką, bratem/siostrą itd.
To tej roli większość podporządkowuje swoje życie.
Gdy jesteśmy po 30, utraciliśmy już dawno rolę syna/córki, brata/siostry, a nie mamy roli ojca/matki, to zaczynają się problemy i szukanie ucieczki lub zastępstwa (bycie "tym" dobrym wujkiem lub jakieś matkowanie kotom/psom).
Świadomość, że jest minimalny cień szansy, że po skończonym życiu będę jeszcze raz oglądał swoje własne życie, tym razem z kamery trzecioosobowej. Podczas tego ostatniego seansu nie chcę mieć do czynienia z płaskimi postaciami i się zanudzić tak jak w trakcie oglądania pierwszej części Diuny, i to mi jak na razie wystarcza, jest to świetna motywacja.
Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm… Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro… kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić… znaczy… marchew.
Dążenie- niekończąca się droga ku byciu lepszym oraz
każdy przejaw sztuki i techniki.