O, no i jest spoko wątek na forum, a ja już od rana marudziłam, że dawno nic ciekawego nie było.
Dzięki Hetriś.
Normalnie to muzyka, przewietrzenie głowy w stylu spacer..
.. ale dziś np. odkryłam, że bardzo mnie uspokaja zagubienie się w mieście.
Wyszłam do pracy w tak wielkim nabuzowaniu, że jechałam na autopilocie i źle skręciłam z trasy (tzn przegapiłam zlot)... co oczywiście wkurzyło mnie jeszcze bardziej, ale postanowiłam nie być babą, tylko jechać intuicyjnie i dość randomowo skręcać w ulice, które wydawały mi się adekwatne.. co ostatecznie zaskutkowało tym, że zupełnie bez pomocy GPSa dojechałam idealnie pod pracę (tylko od dupy strony) i jeszcze zaoszczędziłam sobie z 10 minut stania w korkach.
Bardzo mnie to uspokoiło! (jestem przekonana, że gdyby nie wewnętrzny wk^#), to by mi się nie udało tak gładko odnaleźć drogę do roboty)
..no i zawsze uspokaja poklikanie w klawiaturkę w odpowiedzi na wątki, szczególnie te głupie.
Chodzę, czasem wokol stolu w kuchni co bardzo bawi moja rodzine
Słucham muzyki. Pomaga też przypomnienie sobie, że przeciętny człowiek żyje ok 75 lat i szkoda tego czasu, żeby jeszcze dokładać sobie stresu i zmartwień. Ogólnie uświadomienie sobie tego faktu bardzo mi pomogło w życiu.
Na szczęście bardzo rzadko mi się zdarzają takie sytuacje ale zawsze najlepsza w moim przypadku była izolacja we własnym "sanktuarium", albo w pokoju albo na spacerze "donikąd". Dłuższa chwila sam na sam ze swoimi myślami.
To zależy o jakim zdenerwowaniu mówimy. Jeżeli mówimy o stresie - kupa. Jeżeli mówimy o wkurzeniu się na coś to tutaj mam problem bo duszę to w sobie a potem wybucham jak bomba z opóźnionym zapłonem i czasem nie mam hamulców w tym co mówię.
Przy codziennych stresach pomaga mi mizianie kotka. Przy takich mega problemach wybucham jak wulkan.
Słuchawki + muzyka w tych klimatach -->
https://music.youtube.com/watch?v=bGeysx7oldY&si=dXwAVfHk1X3ZRyz1
Granie w gry jedynie i przeglądanie neta (głównie Youtube) i słuchanie Dido Stan.
Prze jakimś większym wkur..... szybko robie głęboki wdech z przerwą 2-3 sek w połowie i wydech taką samą przerwą, powtarzam 3-6 razi i poziom wkur... spada momentalnie do poziomu który spokojnie mogę kontrolować. Później na kompletne uspokojenie zioło najlepsze xD ale znajomy mi mówił że medytacja jest całkiem dobra, no ale to trzeba ćwiczyć sporo zanim dobre efekty daje.
Kiedy wchodzę do domu po robocie, zakupy zrobione. I nie muszę już nigdzie wychodzić. Odpalam grę/film/serial/muzę, zakładam sluchawki i odpływam, żadnej styczności z innymi ludźmi na ten dzień. Wtedy tak naprawdę się dopiero uspokajam. A póki to nie nastąpi to trzymam ten cały wkurw w sobie, z myślą "byle do domu".
Jak sobie w końcu mogę klapnąć, wszystko załatwione i spokój na kilka godzin. I w sumie ten wieczór, którego wiesz, ze jutro wolne.
Spacer po lesie
Obserwuję sobie jak dzięcioł napie**la po drzewie, słucham śpiewu ptaków, chłonę otaczającą mnie naturę. Szkoda tylko, że najbardziej inwazyjny gatunek czasem mąci mój spokój.
Tak sobie myślę, że przez ostatnie... z 10 lat to tylko raz się tak wkurwiłem srodze
Zależy od sytuacji, ale muzyka klasyczna lub metalowa dość agresywna. Wiele lat temu jak naprawdę mocno się na coś wkurzyłem to przypadkiem odkryłem że świetnie działa na mnie album St. Anger za którym zbytnio nie przepadam poza niektórymi kawałkami. Ale chyba przez to że jest taki surowy i wręcz wykrzyczany gdy skończyła się ostatnia sekunda zdałem sobie sprawę że cała złość i stres uleciały ze mnie.
Dodałbym do tego też granie w jakąś relaksującą gierkę typu Re-Volt, jazda na rowerze lub samochodem, gitara czy spacer z psiakiem jak jeszcze miałem oraz przytulenie się do niego.
https://www.youtube.com/watch?v=lyodOpUxgHA
Sex wódka planty
I brak postów adamcyferki na gol