Oczywiście, że dobra decyzja. Ale nie będzie raczej odgórnego przepisu, tylko zalecenie.
Podpisano: praktykujący nauczyciel, który zadań domowych od kilku lat nie zadaje.
Ciekawe że do jednego worka wrzucasz Dzikiego Trenera oraz doktora Tomasza Rożka który ma gigantyczny, pozytywny wpływ na popularyzację nauki wśród młodzieży w naszym kraju. Natomiast często krytykuje obecną władzę w kilku kwestiach więc rozumiem że postawienie go w szeregu z jakimś rozwrzeszczany koksem jest ci na rękę. Niestety zwyczajnie nie masz tutaj racji, te dwie opinie mimo iż podobne nie mają tej samej wagi.
Sprawa nie jest wcale taka jednoznaczna jak może się wydawać i kolejny raz brzmi jak tani sposób pozyskania elektoratu, chyba nie do końca przemyślany.
Po prostu bóldupią, że nowe pokolenie nie pozna uczucia jak pani od matmy przez pół lekcji sprawdzała na ocenę zadanko domowe, nad którym spędziłeś pół wczorajszego popołudnia i jeszcze dostałeś za to słabą ocenę, bo się okazało, że zrobiłeś je źle.
Jak się okaże, że moje dzieci zamiast robić coś pożytecznego będą oglądać dzikiego trenera, to przysięgam, że sama będę organizować prace domowe.
W sumie edukację średnią mam jakiś czas za sobą, brat dopiero co po maturze i jak czytam czy słucham jak wygląda edukacja w Skandynawii czy np Australii, to zgadzam się, że nasz system jest głęboko chory i przestarzały. Wymaga tak naprawdę gruntownej reformy, a w zasadzie zaorania i postawienia od nowa, niestety też dużego zastrzyku gotówki. Pieniądze oczywiście są, tylko przepalane na polityczne przepychanki i machloje w nadmiernym procencie.
To, że pruska szkoła "jakoś" działa od setek lat, to jest dla mnie tak śmieszny argument, że nawet za bardzo nie wiadomo jak się odnieść. W czasach globalizacji, dostępu do tysięcy badań na każdy temat, przykładów setek krajów z różnymi modelami edukacji, tkwić w tym co "jakoś działa"... To że kiedyś spory rozwiązywano biciem po czerepie, a kobiety zaprzęgano do pługa znaczy, że ma być tak dalej, bo wtedy działało? Kiedy cały świat poszedł do przodu?
BTW. Jak się widzi w co drugim zdaniu niektórych delikwentów "lewackie", "lewacki tępaczku" i tym podobne, to aż przykro, jak politycy podzielili nasz kraj i na jakich nizinach żerują.
Ja trochę z tymi zadaniami nie rozumiem jednej rzeczy: czemu ich brak/nieobowiązkowość dotyczy tylko szkół podstawowych, a nie dotyczy szkół średnich.
Co prawda widziałem wypowiedzi ludzi, że szkoła średnia to miejsce gdzie już trzeba się coś samodzielnie uczyć itp. ale jakoś na studiach nie dostałem chyba nigdy żadnego "zadania domowego" do wykonania, a przecież całe studia to właściwie samodzielna nauka. Jedynymi rzeczami "zadawanymi do domu" były projekty z terminem wykonania na koniec semestru czy tam za 3 miesiące :P (zadanie domowe traktuję jako coś zadane z czasem wykonania 1-7 dni).
Dodatkowo nie wiem czy takie coś już jest w szkolnictwie czy nie, ale za moich czasów większym problemem to było zadawanie zadań do wykonania przez weekend/święta/ferie, a czasem nawet wakacje (polonistki uwielbiały zadawać lektury szkolne na wakacje i już od pierwszej lekcji we wrześniu odpytywać z lektur)
Zadawać warto, odrabiać nie warto. System znany, działający, sprawdzony przez kilka pokoleń Polaków.
Via Tenor
Cytujac klasyka. ->
W dobie internetu, caly ten system edukacji to jedna wielka sciema i wiekszego sensu to nie ma.
Jedyny obecnie sens szkoly, to przechowalnia dzieci, zeby rodzice nie musieli sie martwic co z bachorami zrobic jak sa w pracy.
A tak po ztym to naprawde szkoda marnowac czas i pieniadze na ten caly system szkolnictwa z 18 wieku, ktory wiecej szkod niz dobra czyni dzieciom.
Myślę ze to zamyka temat. Pierwszy educator Rzeczpospolitej przemówił ale słowo ciałem się (nie)stało:
Zapowiedź, że dzieci się mają nie uczyć, to zapowiedź robienia z przyszłych, dziś młodych, ale kiedyś przecież dorosłych Polaków, kogoś kto będzie parobkiem w Europie — przekonywał prezes PiS. — Dlatego trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć. A nie uczyć dzieci lenistwa — podkreślał.
— Jak się dzieci nie uczą, a muszą się uczyć od początku intensywnie, to tak to się kończy — mówił Kaczyński podczas spotkania w Kielcach. Prezes PiS powoływał się na przykład Korei Południowej, podkreślając, że niebywały skok w rozwoju kraju był zasługą postępów w edukacji.
Uff, na szczęście dziś już decyzji nie podejmuje :)
Pamietam jak w podstawowce bylo zadanie na dzien matki opisac swoja mame. I jeden kolega dal drugiemu odpisac :D matki nie mieli tej samej oczywiacie. Najlepsze bylo tlumaczenie "myslelismy razem" :D
Przeczytałem kilka komentarzy wyżej.
Ta sama zmiana w różnych miejscach i w różnych czasach będzie miała więcej lub mniej sensu oraz będzie lepsza lub gorsza.
Brnąc w mym przekonaniu stwierdzę, że w obecnej sytuacji raczej niewiele to zmieni. System edukacji był i będzie… No wiecie sami jaki. Wielu nauczycieli już od dawna nie zadaje prac domowych, lub robi to bardzo rzadko.
Wiele większy wpływ na młode osoby (i nie tylko) wywarł TikTok i inne podobne wynalazki.
Tutaj jeszcze dodam moje życie szkolne w skrócie:
Tym starszy byłem, tym bardziej poświęcałem czas „szkolny” samorozwojowi. Po prostu wolałem zostać w domu i robić rzeczy dla mnie ciekawe. Dalej tak robię. Szkoła średnia u mnie przez ostanie 2 lata to siedzenie godzinami w szkole nie robiąc totalnie nic. Lekcje nie były nawet prowadzone. Chodziłem tylko by frekwencję zdobyć. Dodatkowo były egzaminy których odpowiedzi są luzem na internecie- także bardzo dużo znaczące.
Prace domowe mają jakiś sens jedynie w pierwszej klasie, kiedy dzieci uczą się czytać, pisac i liczyć. Potem nie mają już żadnego, bo uczniowie i tak hurtowo je od siebie przepisują lub wyszukują rozwiązań w internecie. Zresztą teraz nawet nie muszą tego robić, bo wszystko jak na tacy wyłoży im chatGPT.
Gdy się tak zastanowię to wydaje mi się że w liceum(20 lat temu) mało kto zadawał coś do domu. Bankowo była to matematyczka, która nie przeżyłaby gdyby nie zadała czegokolwiek. Nawet gdy już dzwonek był to jeszcze musiała wymyślić na szybko kilka równań. Poza tym to jedynie coś z polaka chyba.
Przeczytałam sobie cały wątek jeszcze raz i wydaje mi się, że clue to nie jest system edukacji, tylko własne widzimisię, a wiadomo, że z opiniami to jak z d. Każdy ma swoją ;)
Jeden powie, że najważniejsze jest wykształcenie ogólne i trzeba o to pałować, drugi prychnie, że najważniejsze to jest inwestowanie we własne zainteresowania i wizję przyszłości, a trzeci rzeknie że "fu** the system" bo i tak najpierw rodzice szlaczki rysują zamiast dziecka, a potem to wszystko robi Internet.
Jedyny sensowny wniosek, jaki z tego wątku póki co wyciągam (bo ja jednak po kształceniu ogólnym ;P), to że NIGDY nie będzie dobrego systemu edukacji, bo to temat bardzo relatywny. Można powalczyć co najwyżej o jakiś zgniły kompromis.
rozumiem i szanuję Twoje podejście, ale czy nie uważasz, że nie może być to "prawda uniwersalna"? W sensie, że nadal na tym świecie jest mnóstwo ludzi, których może zmobilizować tylko bat i widmo "kary", a nie "pozytywne szkolenie" i teoria o pięknych umysłach..?
A może faktycznie najrozsądniej założyć, że "kto się wróblem urodził, kanarkiem nie umrze".
Problem sprowadzam do uniwersalnego kto się będzie chciał uczyć to się uczyć będzie. Zadania domowe bądź ich brak mają się nijak do tego. Zadania dla chętnych (niekoniecznie super uzdolnionych), którzy chcę się angażować jak najbardziej byłyby na miejscu. Natomiast jak dzieciak jest leniwym głąbem a rodzice mają wywalone na jego wyniki to nikt cudów nie uczyni.
czy to przypadkiem nie dotyczy tylko 1,2 i 3 klas? Reszta zdaje się będzie miała normalnie.
Zapytajcie się młodzieży w klasach 7 i 8 szkół podstawowych jak oni rozumieją słowo dla chętnych :)
I tak nie odrabiałem.
A i tak nie motywują prace domowe nijak do nauki. Nikt poza kujonami się nimi nie przejmował.
Klasowe gity miały i tak zawsze pozyczone rozwiązania od dziewczyn. Też byłem w tej grupie.
Widomo świat się zmienia, ale z jednej strony trochę nie rozumiem narzekania tej współczesnej młodzieży. Wydaje mi się jakbym podstawówkę kończył wczoraj a tu już lekko ponad 20 lat temu. I co wtedy nie było sprawdzianów, kartkówek, odpowiedzi, wypracowań? Też chodziliśmy na zajęcia dodatkowe, rozwijaliśmy swoje zainteresowania. W liceum dodatkowo godzinę w jedną stronę trzeba było tłuc się PKSem więc wstawałem o 6 a wracałem przed 16. Dodatkowo nie mieliśmy internetu i telefonów wiec odrabianie zadań to często było szukanie wiedzy w książkach, encyklopediach itd. W porównaniu z tym wyciągniecie telefonu i sprawdzenie czegoś to jest kolosalny postęp.
Z drugiej strony w sumie to rozumiem. To pokolenie już inaczej trochę patrzy na życie. Siedziałem 7 godzin w szkole to już starczy. Teraz należy mi się odpoczynek. Nie będę kolejne kilka godzin siedział nad zadaniami domowymi.
Powinny nie tyle co zakazać zadawania zadań do domu ale i w ogóle skrócić szkołę. 8 lat podstawówki potem 3 lata zawodówki tyle samo techniku, matura. Co niektórzy lądują na studiach. I po co tyle się męczyć jak i tak gdzieś 90% z nas ląduje w Mcdonald na zmywaku czy w magazynie pilnując żeby krzesła nie pouciekały.
Ja to się przyznam bez bicia, że o trollu Pepperze zapomniałem, w innym wątku dopiero mi przypomnieli, i wtedy skojarzyłem, o kogo chodzi... no ale takiego występu jak ten wyżej, to chyba jeszcze w wykonaniu kolegi forum nie widziało. :)
A zaczynało się niewinnie i nawet dałem się nabrać, że chodzi o normalną dyskusję. Czyli w sumie dobry troll.
chyba ogólnie jeżeli coś jest wszędzie takie samo to jest po prostu do chrzanu.
jako osoba która ukończyła ten obowiązkowy pierdolnik w systemie publicznym: 6+3+3 jestem coraz bardziej utwierdzony, że edukacja nigdy nie powinna być po prostu "posłaniem dziecka do najbliższej placówki bo tak robią wszyscy".
dużym dużym naciskiem rodzica powinna być przede wszystkim znajomość placówki oraz możliwości jakie daje, a przede wszystkim zwróceniu uwagi na to czy to po prostu kolejna kopiuj wklej buda która robi to samo co wszystkie.
niestety patrząc na zapędy tych oszołomów którzy chcą do tej kolejnej studni bez dna dokładać będzie to szło w coraz gorszą stronę, jeżeli jakaś ministrantka będzie decydować o tym czy 2+2=jabłko czy 2+2=religia na ostatniej lekcji.
i myslę że jako pokolenie takie właśnie wyhodowane na tym publicznym jednakim miernym pierdolniku który i tak każe rodzicom szukać miliona dodatkowych zajęć dla swoich dzieci, system szkolnictwa powinien być dużo dużo bardziej nastawiony na prywatne placówki, oraz inne metody nauczania niz tylko to co ścieka z ministerstwa.
zniesienie "pracy domowej" to jest po prostu ignorowanie problemu tego, że zadania domowe albo były tylko samodzielnym (lub nie) rozszerzeniem tego co na lekcji - w najlepszym wypadku jakimś rozwojem (np. zadania z *, jakieś referaty dla chętnych) - ale jeżeli postęp w nauce, IT, nowych technologiach idzie do przodu zdecydowanie szybciej niz system edukacji który jest dalej w XX wieku, to nie ma co się dziwić że "praca domowa" w stylu taki jaki znamy leci do kosza -> i to jest bardzo dobra decyzja, złą decyzją jest tylko to, ze to idzie z góry jako mus, a nie jako spojrzenie na problem tego aby zaangażować młodzież
Ja miałem czas na odrabianie zadań domowych i chodzenie na zajęcia dodatkowe po prostu dzisiejsze gówniaki są leniwe i nie chcą nic robić zero ambicji.
Internetowi GURU typu DzikiTrener i o zgrozo kanał "Nauka. To lubie" haha :D wypowiadają się na temat zmiany w systemie edukacji mającej na celu usunięcia zadań domowych w szkołach. Są przeciwni bo nie da się w szkole czytać lektury, ani uczyć wierszy na pamięć, oczywiście wypuszczają takie trwające ponad 20 minut przemyślenia nie sprawdzając informacji i nie wiedząc, że usuwane są jedynie prace PISANE. Zresztą od lat dzieciaki nie piszą prac samodzielnie, tylko z pomocą internetu, a co dopiero teraz w dobie ChatówGPT, takie prace tracą sens. Czy faktycznie usunięcie zadań domowych to dobry pomysł jest dosyć dyskusyjne i na pewno nie oczywiste. Smuci mnie jednak widok, że w komentarzach pod filmami tych internetowych guru ludzie piszą, że powinni oni zostawać nowymi ministrami edukacji i to piszą ludzie którzy za swoich czasów mieli prace domowe, a do tej pory nie potrafią samodzielnie myśleć.
W przedmiotach humanistycznych może i można tak zrobić. Ale w dziedzinie przedmiotów ścisłych jedyną metodą zrozumienia zagadnienia jest rozwiązywanie zadań. Nie wyobrażam sobie jak można zrozumieć matematykę bez robienia dużej ilości zadań, dużo większej niż da się zrobić na lekcji. Więc w praktyce nauczyciel nie zada pracy domowej, ale zaznaczy, że na następnej lekcji będziemy przy tablicy rozwiązywać określonego typu zadania.
Edukacja w Polsce padnie jeszcze bardziej, poziom będzie szybował w dół.
Prace domowe oczywiście powinny jak najbardziej zostać zwłaszcza w klasach 1-3 i potem 4-8 a właśnie to w liceum powinny być już ograniczane, zwłaszcza z przedmiotów-zapychaczy, tj. jeśli profil jest typowo matematyczny, to humanistyczne przedmioty powinny być tu dodatkiem i vice versa.
Tak czytam i widzę że tu praktycznie sami humaniści :P Pro tip bez rozwiązania sporej ilości zadań z matematyki nie da się tego przedmiotu nauczyć. Najlepiej jakby matematykę oprócz podstaw liczenia na palcach, wywalili z programu w ogóle, wszak do obliczeń przekraczających liczbę palców masz kalkulator w telefonie :P
Bardzo dobra decyzja będzie więcej ludzi do pracy fizycznej + mniejsza konkurencja. Poziom edukacji i tak spadł dramatycznie.
Nauczyciele odpoczną w końcu będzie mniej obowiązków -> zadać pacę domową a potem ją sprawdzić, po co to komu ;)
polska szkoła jest na bardzo niskim poziomie (to już jest nawet -1 poziom)
wkuwanie ogromnych ilosci materialu wątpliwej jakości i przydatnosci
przydatnosc tej wiedzy konczy sie sekundę po teście/kartkówce
prace domowe to taka zemsta nauczycieli za sprawdzanie testów w domu :)
nie trzeba tez wspominac o jakosci naszych cudownych belfrek i belfrów
na humanie w liceum miałem 8 matematyk w tygodniu (klasa maturalna), a polskich 5
kurtyna
Powiem krótko, bez samodzielnej pracy, rozwiązywania zadań i problemów, wieloaspektowej i systematycznej praktyki - z kontaktu z jakąkolwiek dziedziną wiedzy czy umiejętności nie wyniesiesz absolutnie nic, a stroniąc od tego całkowicie w życiu, wyrośniesz na amebę intelektualną i niedorajdę życiową.
Zważywszy że większość osób niestety trzeba do tego zmuszać, bo samodzielnie nie potrafią się intelektualnie uporządkować (ludzie są z natury wygodni i leniwi), przemyśl sobie jaką rolę pełnią w szkolnictwie prace domowe.
Kwestia tego, że sam program pozostawia wiele do życzenia, to osobny temat.