Caravan Sandwitch (11h, skończone) - relaksująca gra przygodowa nastawiona na swobodną eksplorację. Nie ma tutaj walki. Tylko my i nasza furgonetka, którą przemierzamy piękny, ale też zdewastowany świat (a raczej jego urywek) celem odnalezienia siostry. Po drodze pomożemy też przyjaciołom i napotkanym postaciom a także dowiemy się kim jest tajemnicza osoba, która śledzi nasze poczynania.
Ogólnie gra mi przypomina "Sable" i trochę "Eastshade" - spokojnie zanurzamy się w wykreowany świat i odkrywamy jego tajemnice. Z tym, że tutaj mamy naszą furgonetkę, która stopniowo ulepszamy. W ten sposób z czasem zyskujemy wyposażenie, które pozwoli nam otworzyć wcześniej zablokowane miejsca - niestety niekiedy powrócimy do wcześniej odwiedzanych miejscówek. W nich na nas zazwyczaj czekają komponenty do zebrania potrzebne do rozbudowy pojazdu lub cel zleconego zadania.
Eksploracja, choć powtarzalna, nie nuży z racji świetnej oprawy audiowizualnej. Grafika jest miła dla oka, dopracowana a w tle gra spokojna muzyka. Technicznie dostajemy też skończony produkt. Jak do tej pory nie natrafiłem na jakikolwiek błąd. Gra automatycznie zapisuje nasze postępy. Po ponownym uruchomieniu zaczynamy zabawę tam, gdzie ostatnio skończyliśmy. Do tego gra ma świetną cenę w PLN - na premierę 45 zł za grę, która chodzi za ponad 20euro? Tylko brać. Zasugerowałem inną cenę celem obniżenia tej sugerowanej przez steam, ale twórcy obniżyli ją dwukrotnie, czego w życiu bym się nie spodziewał.
Z minusów (poza powracaniem do tych samych miejsc): infantylne postacie, standardowe zadania typu "przynieś, podaj, pozamiataj", prawie wszyscy to homosy (sorry, ale powinna być zachowana równowaga, tym bardziej, że mamy tutaj swego rodzaju post-apo, więc tym sposobem ludzkość na tej planecie długo nie przetrwa ;)), brzydka minimapa i dialogi zasłaniające trasę podczas jazdy (powinny być umiejscowione na dole ekranu). Dla mnie takie 7,5/10 - miło spędziłem czas, ale nie jakoś wyjątkowo. Niemniej warto zagrać.
Rum & Gun (26h, prawie skończone) - Bardzo dobra strzelanka z drobnymi elementami RPG (Ale nie jest to aRPG). Taki looter shooter z widokiem izometrycznym osadzony w pirackich klimatach. Pomimo powtarzalności wciągający. Likwidowanie przeciwników jest bardzo satysfakcjonujące. Został mi ostateczny boss, który potrafi napsuć krwi.
PLUSY:
+ przyjemne strzelanie.
+ osadzenie akcji w pirackich klimatach z dużym naciskiem na fantastykę.
+ multum różnych przeciwników. Podobały mi się detale, jak np. gdy nasze kule rozczłonkowywały na pół nieumarłych i potem goniły nas same nogi lub czołgał się w naszym kierunku tułów. Do tego mamy różnej maści strzelców, syreny, rekinoludzi, gigantyczne poskoczki mułowe, różne gady, pająki, kraby, demony, wywerny, szkielety, wrodzy piraci, żołnierze kompanii wschodnioindyjskiej, strzelcy na słoniach, artylerzyści i wiele innych.
+ ogrom wyposażenia. Do swojej dyspozycji otrzymujemy pistolety o różnej sile rażenia, strzelby, karabiny (w tym snajperskie), różne bronie wielolufowe, armaty, moździerze, szable, rapiery, topory a nawet kotwice, czy inne bardziej przyziemne lub fantastyczne bronie. Do tego mamy jeszcze wiele elementów ubioru o różnych statystykach. Kapelusze, hełmy, zbroje, kamizelki, buty a nawet możemy wyposażyć naszą postać w drewnianą nogę, czy hak zamiast ręki. Bardzo dużo tych rzeczy wypada z zabitych wrogów i nieraz trzeba będzie się dobrze zastanowić, co wybrać a co odrzucić.
+ możliwość udoskonalania wyposażenia. Niemal każdy element ubioru lub broń możemy udoskonalić przypisując im dwa ulepszenia. Niekiedy są to procenty do konkretnych statystyk albo alternatywne strzały, uderzenia itp. Tym sposobem można stosować różne kombinacje, aby stworzyć piracką maszynę śmierci.
+ możliwość sprzedaży gorszego wyposażenia w każdym miejscu (klikamy myszką trzymając ALT)
+ gra sama automatycznie sprzedaje kiepskie wyposażenie, oszczędzając nam czasu w sortowaniu niewielkiego ekwipunku.
+ różnorodne miejscówki. Mamy tutaj dziewicze plaże, mroczne wybrzeża, świątynne ruiny, obozy, fortece, ośnieżone szczyty gór, podziemia itd.
+ przypisanie naszej postaci różnorakich bonusów, których jest bardzo dużo do wyboru. Co jakiś czas nasza postać wbija poziom i mamy do wyboru jeden z czterech losowych skilli. Możemy zwiększać punkty życia, ilość prochu, jego prędkość odnawiania się, siłę strzału i wiele innych bonusów. Daleko jednak tutaj do erpegowego rozwoju postaci.
+ choć grafika nie jest najwyższych lotów, to ma pewien swój urok, jest czytelna i miła dla oka.
+ niezła muzyka
+ zaskakująco przyzwoity dubbing
+ prosty i czytelny interfejs
+ tania. Gra mogłaby być cztery razy droższa i nadal by się opłacało ją kupić za pełną cenę
+ co najmniej kilkanaście godzin zabawy
+ niekiedy są na danej mapie ukryte dodatkowe aktywności, o których informuje znaleziona notatka lub mapa. Tym samym możemy skonfrontować się z jakimś minibossem lub znaleźć zakopany skarb.
+ technicznie nie miałem z nią problemów.
+ możliwość zapisu w każdym momencie plus często występujące autozapisy (poza dodatkowymi aktywnościami jak zapisanie w trakcie walk na arenie lub „poszukiwaniu skarbów” – zapis w trakcie i tak przywróci nas na początek danej aktywności)
+ twórca cały czas naprawia występujące błędy lub po prostu ulepsza rozgrywkę.
ANI PLUS ANI MINUS:
* mało odkrywcza fabuła
* miejsca w ekwipunku mogłoby być więcej
MINUS:
- drobne błędy. Najpoważniejszy na jaki natrafiłem był podczas aktywności na początku IV aktu tzw. treasure hunt, które polega na eliminowaniu wrogów w różnych miejscach, przechodzenie do konkretnego punktu na mapie, które przenosi nas do kolejnego miejsca/poziomu. Otóż mapy są tworzone generycznie i raz trafiłem na taką, gdzie nie było końcowego punktu, bo ten znajdował się na oddzielnej wyspie, do której nie miałem możliwości dostania się. Musiałem zaczynać od nowa. Z kolei na statkach nie działały mi specjalne strzały będące wyładowaniem.
- sterowanie statkiem mogłoby być bardziej dopracowane.
- nie widać wrogów, których zasłaniają elementy środowiska na mapie.
Ogólnie spędziłem z grą wiele przyjemnych godzin i zdecydowanie polecam ją miłośnikom gier akcji.
Gibbon: Beyond the Trees (3h, skończone) - Przyjemna platformówka, w której jako gibon pokonujemy korony drzew, wioski, miasta i przepaście wykonując przy okazji różne czynności. Najważniejsze jest tutaj opanowanie tempa, aby nasz gibon nie tracił prędkości tam, gdzie nie jest to konieczne. W tym celu mamy do dyspozycji jeden przycisk, który odpowiada za łapanie i puszczanie gałęzi, drutów, lian i wszystkiego innego, do czego małpa się może przyczepić. Drugi jest od lądowania, ślizgania się i wyskoku. A kolejne dwa okazjonalne od salta i opadnięcia na dół. Niewiele, ale na początku nie jest to takie proste jak się wydaje. Niemniej jest to intuicyjne i w niewielkim czasie powinniśmy opanować sterowanie, aby nasz gibon wręcz pędził przez dżunglę itp.
W grze mamy kampanię fabularną, w której ratujemy przed ludźmi rodzinę a poza nią wyzwania polegające na uwalnianiu z klatek ptaków i małp a także zbieraniu wpisów encyklopedycznych (gra informuje nas nie tylko o zwyczajach gibonów, ale także o problemach z jakimi się te małpki borykają z powodu działalności człowieka). Ogólnie większość rzeczy jest pod osiągnięcia.
Grafika jest bardzo przyjemna. Podoba mi się kolorystyka. W tle gra spokojna muzyczka. Technicznie śmiga bez zarzutu. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to do powtarzalności. Mapy z czasem niczym nie zaskakują, na ekranie oglądamy te same przestrzenie, wzgórza, miasteczka. A w samej grze robimy też cały czas to samo. Dlatego też lepiej ów tytuł dawkować sobie co jakiś czas. Ja pewnie do niego jeszcze nieraz powrócę, aby uwolnić z klatek wszystkie zwierzęta. 7/10
The Last Campfire (6h, skończone) - Gra, która pod przykrywką uroczej oprawy audiowizualnej skrywa opowieść o nadziei dla samotników, osób w trudnych chwilach, rozdartych, będących na rozdrożu. I pewnie takowe osoby bardziej docenią wydźwięk tej produkcji. Nierzadko jest banalnie, ale też w prostocie tkwi siła. Na mnie opowieść nie zrobiła jakiegoś niesamowitego wrażenia. Ot poprawna, bezpieczna historia. Tak samo jak łamigłówki, które w większości są banalne. Może przy trzech trzeba było bardziej ruszyć głową. Dlatego osoby szukające wyzwań takowych tutaj nie znajdą. Długość rozgrywki jest odpowiednia: 6-7 godzin max. Gdyby była dłuższa na pewno wkradłaby się monotonia. Oprawa wizualna jest przyjemna, ładna i czytelna. Audio i muzyka również. Technicznie jest dopracowana. Wszystkie te elementy fajnie składają się w całość i dostajemy dobrą grę. 7/10
Escape From Mystwood Mansion (4h, skończone) - Przyzwoity escape room, który tak jak niektóre gry z gatunku cierpi na jedną dużą wadę - brak zapisu stanu gry w dowolnym momencie. Jest to o tyle tutaj poważna wada z racji, że pokoje są duże i trzeba sobie zarezerwować przynajmniej godzinkę na pokój. Oczywiście z danym poziomem możemy sobie poradzić szybciej, ale zaczynając go tego nie wiemy. W ten sposób musiałem powtarzać dwa pokoje, bo byłem zmuszony zakończyć w konkretnym momencie rozgrywkę. Dlatego też lepiej mieć pod ręką coś do zapisania rozwiązań- tak na wszelki wypadek. Albo przynajmniej gra powinna zapisywać się automatycznie częściej - w końcu niektóre pokoje składają się z dwóch lub więcej pomieszczeń... Jak też jestem przy minusach, to kolejnym jest brak możliwości powrotu do poprzednich pokoi. Szczególnie podczas zakończenia byłaby to dobra opcja, aby odblokować osiągnięcia (jeśli ktoś chce mieć 100%), odkryć niektóre sekrety itp.
Poza wspomnianymi minusami gra ma też plusy. Głównym jest poziom zagadek - są takie łatwo-umiarkowane, ale przyzwoite, w miarę urozmaicone, choć często pojawia się możliwość odkodowania danego hasła. Poza jedną, nie miałem problemów z pozostałymi. Z podpowiedzi nie korzystałem, bo zazwyczaj staram się w tego typu grach z tego nie korzystać, więc nie wiem jak działa system podpowiedzi w grze, ale coś takiego jest. Graficznie jest miła dla oka, w tle gra nijaka, ale nie-irytująca muzyka. Ogólnie - można zagrać, ale kupować najlepiej na dużej promocji, bo cena w złotówkach zdecydowanie zawyżona. 7/10
Deep Rune (4h, skończone) - Swego czasu była to płatna produkcja, która niedawno została udostępniona za darmo przez autora. Jest to niełatwa gra, w której przemierzamy podziemia, zdobywamy przedmioty, walczymy z przeciwnikami, odkrywamy sekrety itd. Na pierwszy rzut oka wygląda na platformówkę, ale takową nie jest.(w grze nie ma skoku). Bardziej to taka strategia, w której dobrze musimy przemyśleć kolejny ruch. Z ograniczonymi zasobami bardzo łatwo o śmierć. Sam przy pierwszym podejściu utknąłem, bo nie mogłem pokonać jakiegokolwiek przeciwnika (walka jest turowa,). Trzeba kombinować i wybierać jak najlepszą ścieżkę i opcję dla naszej postaci. Złoto również jest ograniczone i z czasem może jego braknąć, aby np. wykupić sobie strzały.
Technicznie jest w miarę ok. Sterowanie odbywa się wyłącznie przy pomocy klawiatury i myszy. Miałem jedynie błąd z maną. Gra informowała, że pasek MP miałem pełny, ale gdy chciałem rzucić zaklęcie, to informowała, że brakuje mi MP. W ten sposób nie mogłem za wiele zrobić i zwyczajnie zakończyłem grę. Niemniej odkryłem dużo, choć nie odnalazłem wszystkich pierścieni lub broni i nie zdobyłem odpowiednio dużej ilości punktów. Wbijanie osiągnięć w Deep Rune jest wymagające. Polecam. 6/10
Doors: Paradox (7h, skończone) - Mam mieszane odczucia co do tej produkcji. Bardzo przypomina serię The Room, która wiadomo, że jest przyjemna, ale też bardzo łatwa. "Doors: Paradox" jest jeszcze łatwiejsze, bo ograniczone do niewielkiej przestrzeni. Nie stanowi jakiegokolwiek wyzwania. Ot wystarczy być odrobinę spostrzegawczym i dobrze kojarzyć i dopasowywać kształty. Coś jak klocki dla dwulatków. Trzon rozgrywki wygląda podobnie: znajdujemy jakąś wajchę czy dźwignię, dopasujemy ją do miejsca przeznaczenia, przekręcimy i otwiera nam się skrytka z konkretnym przedmiotem lub mechanizm z prostą łamigłówką. I tak przez większość rozgrywki. Oczywiście drzwi się różnią stylem, wykonaniem, animacjami, ale to tylko otoczka. Najważniejsza rzecz, czyli łamigłówki to banał i duże rozczarowanie.
Jak zaczynam grę, staram się ją skończyć. I "Doors: Paradox" ukończyłem, ale przyznam, że chciałem ją kilka razy już porzucić z braku wyzwania i wkradającej się nudy. Już gry o szukaniu kotków dostarczają więcej zabawy i wyzwania. 5/10
The Veiled Ones (1h, skończone) - Darmowy survival horror na godzinkę czasu. Nieskomplikowany i prosty. Jako arab Ali próbujemy uwolnić z rąk dżinów syna. W tym celu eksplorujemy starą rezydencję odkrywając przyczyny porwania naszego potomka. Pomocne w unikaniu zjaw będzie zielone szkiełko, które pokazuje nam alternatywną rzeczywistość i same dżiny. Trochę się skradamy korzystając z kryjówek pod stołami czy szaf. Ogólnie gra jest w miarę OK. Taki średniaczek na 5/10. Minusem jest słaba optymalizacja. Grałem co prawda na niskich ustawieniach, ale gra mocno przycinała pomimo prostej grafiki. Pod koniec zacięły się też napisy. 5/10
Venatrix (1,5h, porzucone) - Unikać tej gry jak ognia! Twórcy mieli chęci stworzyć klimatyczny horror, ale słowem klucz jest tu "chcieli". Jeszcze doceniam próbę stworzenia klimatycznych lokacji, assety są miejscami bardziej niż przyzwoite, niekiedy gra niezła muzyka jak i mamy tu dobry dubbing głównego bohatera (ale nagrany z pogłosem). I to tyle pozytywów. Cała reszta jest fatalna.
Technicznie gra pozostawia wiele do życzenia - obraz nie jest płynny, często są ścinki, bo ciężko dobrze ustawić czułość myszy - dałem na najmniejszą a i tak obracanie było szybkie. Tekstury doczytują się na początku każdego rozdziału. Dźwięk w ogóle nie został dopracowany - potwór z daleka darł się jakby był zaraz za mną lub przy mnie. Głośność jest po prostu różna.
W ogóle gra jest kiepsko zaprojektowana. Po 7 rozdziale jest praktycznie niegrywalna przez kiepski system strzelania. i zmieniania broni. Niby robimy to rolką od myszy, ale raz zaskoczy a raz nie. Ale i tak są takie człekokształtne pająki, które wbiegają nam pod nogi nie nie ma szans ich zabić. Podobnie z owadami. Jak jest ich jeszcze mało (dwa, trzy), to możemy ich ubić, jak jest już czterech to trzeba liczyć tylko na ucieczkę lub ich ominięcie, o ile nie jest to wąski korytarz. W ogóle niektórych wrogów lepiej unikać niż z nimi walczyć, co też robiłem, bo z kilkoma na raz, w małym korytarzu nie miałem szans. Jak wpadniemy w ich zasięg i nas trafią, to nierzadko ciężko już było wyrwać się z tej serii ciosów. Mogą nas zablokować, albo wepchnąć na tekstury i się przyblokujemy.
Do wyboru mamy dwie postacie. Gra mężczyzną jest nastawiona na akcję - jest to TPS, zaś gra kobietą to pierwszoosobowa prymitywna skradanka. Naprawdę kiepska. Unikamy nią wrogów - jeśli nas zobaczą - zaczynamy poziom od początku lub miejsca automatycznego zapisu. Jednak nie grałem nią ze względu na kiepski głos aktorki. Wszystkie głosy są kiepsko nagrane, ale męski bohater mimo tego dobrze jeszcze brzmi. I tutaj też dochodzimy do kolejnego niechlujstwa jakim są napisy, które nie tylko są niezgrane czasowo z głosem, ale też co innego postacie mówią a co innego pisze. Wprowadza to bałagan przez co w pewnym momencie nie wiedziałem o czym była mowa. Postacie niezależne to kukły bez ruchu. Motyw rozmowy wykonano też niechlujnie, bo statycznym obrazkiem naszego rozmówcy. W grze mamy też łamigłówki polegające na kręceniu różnymi pokrętłami, aby boki dopasować kolorystycznie lub typową pamięciówkę polegającą na okrywaniu pół i dopasowywaniu dwóch takich samych. Wszystko na czas (bez sensu).
Screeny na steam nie przestawiają tego jak wygląda gra. Jest bardziej szaro-bura i dopiero w ruchu też widać jakie to drewno. Pozytywne opinie na Steam mnie zaskakują - według mnie te osoby nie grały w ten tytuł itp.
Sam nie polecam. Omijajcie ten tytuł z daleka. 2/10
Deadlink (1,5h, porzucone) - Nie przekonała mnie do siebie. Rogal z odczuwalnym grindem to jednak nie moja bajka, choć niektóre tego typu gry mi podeszły, ale nie Deadlink. Tutaj, pomimo niewielkiego czasu gry owa produkcja potrafiła mnie kilkukrotnie zanudzić. Ot jedno podejście, kilka poziomów, śmierć i nie miałem chęci na więcej. I tak za każdym razem. 4/10
The Library of Babel (14h, ukończona) - Solidna, przyzwoita platformowa przygodowa skradanka, która przywodzi na myśl takie tytuły jak Flashback, Heart of Darkness, czy Another World, ale bez walki. W „The Library of Babel” nie walczymy, tylko unikamy wrogich robotów, skaczemy po platformach tak, aby nie zginąć, rozwiązujemy różne zagadki, eksplorujemy poszczególne sektory i miejsca w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy. Fabularnie jest ciekawie – akcja toczy się w Mezopotamii 20 tysięcy lat po wyginięciu ludzkości a Ziemię zamieszkują roboty, które pomimo mechanicznych „ciał” zachowują się jak ludzie. Mają nawet swoje wierzenia. Szkoda tylko, że już w trakcie rozgrywki można domyślić się jakie będzie zakończenie. Te z kolei sugeruje, że będzie kolejna część. Oby. Bowiem grało mi się przyjemnie i z chęcią dowiedziałbym się o dalszych losach naszego protagonisty.
Nie jest to łatwa gra – trzeba uważnie czytać teksty (rozmów, notatek, dziennik zadań), aby nie zaciąć się fabularnie w jakimś momencie. Ogólnie najlepiej posiłkować się mapą – na niej widnieje, co jest do znalezienia w poszczególnych sektorach. Jeśli nie wiemy, co zrobić a mamy wg danych kluczowy przedmiot do odszukania, to w dużej mierze trzeba go odnaleźć. Jeśli jednak wszystko odszukaliśmy, to wtedy trzeba porozmawiać z mieszkańcami Kolonii – zlecą nam kilka zadań, u niektórych można kupić ważne przedmioty albo zrobić coś z rzeczami, na które natrafiliśmy podczas naszej wędrówki. Często za wykonanie zadania dostajemy w ramach podziękowań ważny przedmiot. U robota od drona takich istotnych itemów możemy dostać aż 4.
Eksploracja jest przyjemna. Jest trochę sekretów, ukrytych pomieszczeń ze skrzyniami z kryształami do odnalezienia, opcjonalne fragmenty przedmiotów, które dadzą nam dostęp do zamkniętych miejsc. Skradanie jest proste, ale niekiedy potrafi napsuć krwi, szczególnie, że wiele sekwencji wyliczonych jest co do sekundy. Dlatego trzeba nierzadko wyczekać na odpowiedni moment. Cierpliwość w tej grze jest istotna. Zginąć można często, szczególnie pod koniec gry. W kanałach twórcy nie dali nawet sekundy więcej zapasu podczas jednej ucieczki przed zmutowanym stworem. Trzeba idealnie przebiec przez korytarz z przeszkodami. Niemniej, gdy to (czy inne tego typu fragmenty) przejdziemy, satysfakcja jest ogromna.
Graficznie jest przyjemna, muzyka też jest w porządku, choć nie zapada w ucho, ale też nie powoduje irytacji. Technicznie śmiga bez zarzutu, szybko się wczytuje, błędów nie doświadczyłem. Gra jest spokojnie na minimum 10 godzin.
Great North Shelter 2 (1,5h, ukończona) - Ujdzie. Symulator chodzenia z wieloma żartami i zabawami formą oraz kilkoma filozoficznymi, poniekąd pretensjonalnymi (choć to może też było celowe) przemyśleniami. Ładna grafika, dobra muzyka. Ogólnie chodzimy, czytamy notatki, jesteśmy świadkami różnych, abstrakcyjnych sytuacji i przede wszystkim odnajdujemy tzw "dziwne rzeczy". Na około godzinę czasu - więcej, jeśli chcemy zdobyć wszystkie osiągnięcia.
Screams from the Past (3h, ukończona) - Niezła gra na godzinę czasu, którą trzeba sobie zarezerwować przy tym tytule, bo nie ma tutaj zapisu - nawet wyjście do menu powoduje, że zaczynamy grę od nowa. Trafiamy do opuszczonego sierocińca, w którym stajemy się świadkiem dziwnych zdarzeń. Eksplorując to ponure miejsce zbieramy dowody na jednego z trzech potencjalnych sprawców pewnej zbrodni z przeszłości. Rzeczy do zebrania jest niewiele, ale w miarę łatwo je odnaleźć jak i zapoznać się z kluczowymi przedmiotami. Po jednym przejściu można zacząć kolejny raz i wskazać innego podejrzanego. Za drugim podejściem wskazałem nieprawidłowo i dostałem szansę, aby znowu zabrać dowody - pojawiły się nowe przedmioty i wskazałem prawidłowo kolejnego sprawcę, ale trzeciego do kompletu już mi się nie udało, więc po piątym podejściu już odpuściłem.
Grafika PSX, niezły dźwięk - ogólnie klimacik jest.
Revenge of the Colon (2,5h, ukończona) - Dość oryginalna produkcja, bo jeszcze z taką tematyką się nie spotkałem w grach. Jako gastroenterolog przeprowadzamy zabiegi kolonoskopii u naszych pacjentów (pięć osób w pięć dni). Już na samym wstępie gra ostrzega, że ten tydzień będzie dla naszego lekarza ostatnim w jego karierze. Sunąc przyrządami w środku jelita dokonujemy zabiegów usuwania polipów, resztek jedzenia a z czasem także gwoździ, baterii i wielu coraz bardziej zaskakujących przedmiotów. Z każdym kolejnym dniem robi się coraz dziwniej… i nudniej. Niestety, ogromna powtarzalność tych samych czynności potrafi znudzić, dlatego lepiej dawkować sobie ów produkcję za kilkoma posiedzeniami. Wtedy poprawia się odbiór. Jednak zakończenie dla mnie okazało się rozczarowujące. Trochę odczułem zmarnowany potencjał. Niemniej polecam. Stylizowana na PSX grafika, niezły ambient budują jak zawsze klimat.
Polska wersja językowa to tłumaczenie z translatora. Jest trochę błędów, ale ogólny sens zawsze da się zrozumieć.
Lunar Axe (3,5h, ukończona) - Point'n' click z prostą grafiką, ale nie do końca prostymi łamigłówkami. Nad pojedynczymi ślęczałem trochę czasu, szczególnie taką jedną (drugą) muzyczną. Niby słoń nie nadepnął mi na ucho, ale ta zagadka trochę zajęła mi czasu. W każdym razie wcielamy się w chłopaka, który podczas trzęsienia ziemi zostaje uwięziony w starej kamienicy. Tam po sprawdzeniu kilku pomieszczeń widzi zjawę. Z czasem okaże się, że trzeba będzie odnaleźć trzy części pewnego topora w różnych miejscach w miejscowości.
Fabuła, tak jak grafika, jest prosta. Nic szczególnego, ale jakoś zachęca do samego końca. Zagadki są jak najbardziej OK. Jedne banalne, inne trudniejsze, ale wszystkie do rozwiązania. Minusem jednak jest to, że przy takiej grafice można przeoczyć istotny przedmiot. Zręcznościówek i czasówek brak. Muzyka w tle nie przeszkadza, nie zachwyca.
Vaporum: Lockdown (2h, w trakcie) - Klasyczny dungeon crawler w steampunkowych klimatach. Na razie za mną dwa poziomy. Tak jak w poprzedniczce, gra się bardzo dobrze. Wszystko jest dopracowane, choć już nieco zapomniałem sprawnie walczyć w czasie rzeczywistym w DC.
Football Manager 2023, 977h W europejskich pucharach ostały już już tylko 4 zespoły; ja i Legia w LM oraz Widzew i Lech w LE. W lidze wykrystalizowało się TOP4 i raczej te drużyny są już niezagrożone. Gorszy sezon notuje Górnik Łęczna który będzie walczył o ostatnie miejsce premiowane awansem do Europy. Radomiak i Raków po zmianach trenerów trochę ugrzęźli na miejscach 10-12. A i zapomniałbym o najważniejszym, Michał Probierz porzucił Zagłębie Lubin i przeniósł się do Leeds United. Nowym trenerem Zagłębia został... Cristiano Ronaldo.
Dustborn, 11h Podoba mi się ta gra, nic na to nie poradzę. Tak powinny wyglądać współczesny gry przygodowe. Nie tylko samo chodzenie jak w symulatorach chodzenia i nie tylko samo gadanie i wybory jak u Telltale. Mamy tu walkę, trochę eksploracji, budowanie relacji z towarzyszami, naprawdę bardzo ciekawy setting i autentycznie dobry klimat podróży. Ta walka nie jest jakaś super rozwinięta ale daję radę. Zwykłe ataki są bardzo proste, ale mamy też nasze moce i specjalny atak. Bardzo fajnym zabiegiem są przekomarzania z przeciwnikami w trakcie walki, które są fabularnie uzasadnione gdyż to one ładują moce bohaterki. Ogólnie gra jest bardzo dobrze napisana, bardzo dobre dialogi. Postaci też dają radę. Nasza przykrywka jako zespół sprawia, ze gra ma mocne elementy muzyczne, tworzymy piosenki a potem występujemy na scenie. Ogólnie gra się bardzo przyjemnie.
Firewatch, 6h, skończone Ciężko napisać coś więcej niż tydzień temu. Chciałoby się aby gra była trochę dłuższa, żeby można było trochę więcej sobie pochodzić i trochę więcej porozmawiać z panią przez krótkofalówkę. Zakończenie jest takie trochę meh no ale ok.
Caravan SandWitch, 4h Indie gra sci-fi z otwartym światem. Coś ciekawego. W poszukiwaniu naszej zaginionej siostry trafiamy na trochę zdewastowaną planetę. Gra nastawiona jest w zasadzie tylko na eksplorację, nie ma żadnej walki. W czasie naszej podróży spotykamy różne postaci, dla których możemy robić jakieś drobne zadania. W eksploracji pomaga nam nasza ciężarówka, którą możemy sobie pojeździć a z biegiem czasu ją ulepszamy. Sama eksploracja wypada pozytywnie, chociaż robimy w sumie cały czas to samo to jednak świat wizualnie wypada solidnie więc chce się go eksplorować. Nie ma niestety voice actingu a to mnie zawsze kłuje. Ogólnie wydaje się to być całkiem niezła, relaksująca gierka.
Risen, 4,5h Jestem w zdecydowanej mniejszości wśród fanów PB i uważam, ze pierwszy Risen był najgorszym Risenem. I teraz po latach wracając do gry zdecydowanie podtrzymuję to zdanie. Gra jest po prostu gorszym, dużo bardziej drętwym Gothikiem, z gorszym klimatem, gorszym światem, gorszą fabułą, gorszymi postaciami i gorszą walką. Czytałem wielokrotnie, ze taki jaki jest Risen to powinien być Gothic 3. No zdecydowanie nie. To bardziej połączenie jedynki i dwójki. Zupełnie nie ta skala co Gothic 3. Zawsze też czytałem, że system walki z Risena to jeden z najlepszych systemów jakie PB zrobiła. No i znowu się nie zgodzę, walka jest dużo gorsza niż w pierwszych Gothicach. Jest dużo mniej intuicyjna i jest po prostu dużo bardziej drętwa. Po prostu nie jest przyjemna. Grałem niedawno w Arcanię i tam system walki był jedną z rzeczy za którą można tamtą grę delikatnie pochwalić. Nie chcę mówić, że Risen ma gorszą walkę no ale... Jest tutaj oczywiście duch Gothica ale jakoś mnie to nie jara, gra strasznie próbuje ściągać to co było we wcześniejszych grach PB, mając tak naprawdę mało pomysłów na siebie. Na razie nie jestem zachwycony...
U mnie na tapecie ostatnio 3 gry.
- Wolfenstein: The Old Blood - Wolfy od Machinegames "siadły mi" dopiero ostatnio mimo iż robiłem do nich podejścia lata temu. Niedawno ukończyłem pierwszego teraz cisnę ten genialny samodzielny dodatek. Gra mi się chyba nawet lepiej niż w podstawkę chociaż czuć mniejszy piniondz. Podstawka daje też więcej możliwości przejścia, a to skradanie, a to taktyczne ostrzeliwanie się zza osłon, a to taktyka na Rambo z dwiema giwerami w łapie. Żadna z opcji nie wydawała się niewykonalna (zazwyczaj, były wyjątki oczywiście). Dodatek raczej narzuca gdzie się skradać a gdzie otwarcie walczyć, a przynajmniej takich sekcji jest całkiem sporo.
Jednak ta gra to ciągle miód w esencji.
- Sea of Stars - Uwielbiam to urocze jRPG nie z Japonii. Widać miłość jaką twórcy darzą retrogaming. Gra jest oczywistym hołdem dla Chrono Triggera (głównie) ale też innych jRPG ery SNESa. Raczej mało prawdopodobne że się uda grę skończyć do piątku, ale będę próbował, no bo od piątku, przez przynajmniej cały rozpoczęty przez niego weekend będzie należał do Persona 3 Reload.
- Assassin's Creed Valhalla: Oblężenie Paryża - Podstawową grę oraz Gniew Druidów ukończyłem już dawno i bawiłem się świetnie. Jednak gra zaabsorbowała mi tyle czasu że potrzebowałem trochę od niej odsapnąć. Niedawno jednak poczułem że wraca mi ochota na jakiegoś Assassin'a więc postanowiłem wrócić i porobić kolejne dodatki... lub tylko ten jeden, zobaczymy na ile starczy mi ochoty.
Mount & Blade 2: Bannerlord (wersja na PS4) - Dalsze próby związane z tą grą, już druga grupa została utworzona, żona zdobyta, zarobki póki co stabilne, aktualnie dręczę zachodnie cesarstwo, ale jeszcze nie dołączyłem do żadnej frakcji, chociaż prędzej czy później będę musiał to zrobić. Najgorsze jest to, że zadania coraz więcej wymagają różnych rzeczy wraz z upływem czasu.
Hazel Sky (4h, skończone) - Hazel Sky to gra przygodowa TPP, w której głównie rozwiązujemy proste zadania. Mamy trzy próby, w których musimy się wykazać i naprawić obiekty latające, dzięki którym dostaniemy się na kolejną wyspę i ostatecznie do latającego miasta, gdzie czekać będzie na nas zaszczytne miano inżyniera. Nie ma tutaj łamigłówek - głównie odszukujemy przedmioty, wspinamy się w trudno dostępne miejsce, aby coś znaleźć, co pozwoli nam zdobyć materiały do naprawy. Eksplorujemy wyspy w poszukiwaniu ważnych elementów, ale też książek, notatek, różnych przedmiotów, czy nawet piosenek, które możemy zagrać na gitarze. Znajdziek trochę jest, ale głównie pod osiągnięcia - fabularnie większość nie ma znaczenia.
Gameplay jest przeciętny. Na początku sterowanie jest niezbyt intuicyjne, potem można się do niego przyzwyczaić. Niemniej ślizganie się po skarpach jest kiepsko wykonane i w połączeniu ze skokiem na końcu potrafiło nieraz zirytować. Zginąć można spadając nawet z niewielkiej wysokości. Fabularnie nie zachwyca. Dialogi i rozmowy między naszym bohaterem a pewną kobietą były nieciekawe i przeszkadzały, bo wtedy nie można było wykonać innych czynności. Podobnie nudne były inne odnajdywane teksty. Dubbing słaby. Na plus, że w przypadku śmierci odradzaliśmy się w pobliżu tego miejsca. Plus też za szczególiki jak ślady na piasku, czy pojawiające się błoto na ubraniu bohatera oraz lekkie kartki (zazwyczaj notatki w grach to sztywne jak pal kartki). Ogólnie gra nie zachwyca, ale nie jest to też kiepska produkcja. Niezła gra ze wskazaniem na przeciętną. 6/10
Katana Soul (1,5h, skończone) - Krótka, ale jak zawsze bardzo dobra platformówka od SEEP. Dobra retro grafika, niezła retro muzyka, świetny minimalistyczny retro gameplay. Nie ma tutaj zapisów gry - całość trzeba przejść za jednym posiedzeniem mając 4 życia (albo 5 jeśli znajdziemy dodatkowe) i sporadycznie wspomagając się napełnieniem "paska życia" na poziomie normalnym. Po przejściu odblokowuje się tryb przetrwania, w którym atakują nas hordy potworów i jest to znacznie bardziej wymagający tryb od fabularnego. Zdecydowanie warto.
Immortal Mantis: Revenge (3h, skończone) - Kolejna część o psychopacie, który ulega podszeptom złego i morduje ludzi. Na przemian wcielamy się właśnie w niego zatapiając nóż w ciałach ofiar oraz w policjanta, który usiłuje złapać ów mordercę. Jako graczowi przyjdzie nam rozwiązać kilka łamigłówek. Jedna - dotycząca sejfu była niezbyt dobrze opisana, jak i okazało się, że był tam błąd, który uniemożliwiał mi zaznaczenie jednej cyfry. Na szczęście twórca szybko wypuścił łatkę, która naprawiła ten błąd, dzięki czemu ukończyłem grę, osiągając jedno z dwóch zakończeń. Na pewno będę próbował odblokować drugie zakończenie.
Grafika jest rozwinięciem tego, co widzieliśmy w poprzedniej części. Audio jest w porządku. Choć jest to oprawa pikselowa, miejscami udzielał się niepokój. Grałem wyłącznie na klawiaturze, bez myszki. Sterowanie jest w porządku i można się przyzwyczaić do klawiszologi. To taka przygodowa gra akcji. Warto, tym bardziej, że jest w adekwatnej cenie.
Dreams in the Witch House (9,5h, skończona) - świetna gra i chyba najlepsza growa adaptacja Lovecrafta. Ten miks przygodówki i RPG potrafi wciągnąć na wiele godzin pomimo dość niemałej powtarzalności. W końcu jesteśmy studentem, który po prostu chodzi do biblioteki, czyta książki, uczy się i przygotowuje do egzaminów. Z czasem ta monotonia zostaje zaburzona poprzez dziwne wizje i zdarzenia, które mają miejsce z budynkiem, w którym wynajmuje pokój. Walter Gilman, bo tak ma na imię nasz bohater, próbuje coraz więcej dowiedzieć się na temat budynku, dawnych wydarzeń w Arkham oraz postaci, które go nawiedzają. Ponadto oprócz nauk ścisłych studiuje okultystyczne księgi prowadząc swoje badania. To, jak poprowadzimy naszego bohatera, doprowadzi do ostatecznego finału opowieści.
W przeciwieństwie do wielu gier przygodowych, tutaj wybory faktycznie mają znaczenie. Czynność podjęta gdzieś w połowie gry będzie miała znaczenie pod koniec rozgrywki. Także to, jak ukierunkujemy Gilmana w jego nauce może doprowadzić do różnych przypadków. Jest możliwość rozwijania kilku cech jak zdrowie fizyczne, zdrowie psychiczne, wiedza z matematyki, wiedza z okultyzmu i egzaminacyjna. Ponadto musimy dbać o to, by Gilman nie głodował, nie chorował, nie chodził przemęczony, ranny itd. Zagłębiając się w okultystyczne dzieła będą nam rosnąć punkty okultyzmu i maleć punkty zdrowia psychicznego. I odwrotnie. Gdy będziemy mieli wystarczająco dużo punktów zdrowia psychicznego to na horyzoncie będzie rysować się optymistyczne zakończenie, po drodze nie popełnimy samobójstwa, lepiej będziemy znosić obecność w innych wymiarach. Większe punkty okultyzmu pozwolą nam na odczytanie zapisków, dzięki którym sami stworzymy przejście do innego świata, co z kolei też rzutować będzie na zakończenia. Także od inteligencji i domysłów gracza zależy, co odkryjemy w trakcie rozgrywki. To sprawia, że Dreams in the Witch House jest grą nie tylko na jeden raz.
Pikselowa grafika jest miła dla oka i czytelna. Muzyka jest w porządku – choć utworów nie jest wiele, to nie nudzi i nie irytuje. Od strony technicznej nie miałem jakichkolwiek błędów. Wszystko chodzi płynnie i bezproblemowo. Można zapisywać grę w dowolnym momencie. Polecam i kolejną grę tego studia kupuję w ciemno 8,5/10
Hope is Gone (2h, skończona) - Niezły survival horrorowy FPS, który przewodzi na myśl "Nightmare of Decay", czy "Dead Beacon", ale pod każdym względem od nich gorszy. Nie jest to jednak słaba gra. Rozgrywka, pomimo swojej celowej prostoty, jest wciągająca i satysfakcjonująca. Eksplorujemy miejscówki w poszukiwaniu kluczy i przedmiotów, które pozwolą nam się dostać do kolejnych miejsc. Po drodze oczywiście eliminujemy wrogów. Do dyspozycji jednak mamy tylko siekierę, pistolet i jakiś karabin. Niewiele, ale gra też nie jest długa (2 godziny), więc nawet nie odczujemy tego braku różnorodności. I tak zazwyczaj rozwalałem łby siekierą. Na bossów zostawiałem karabin a na silniejszych przeciwników pistolet. Gra stylizowana na PSX, choć niezbyt udanie. Dominują tanie, słabe tekstury. Niemniej ma to też jakiś swój urok. Modele postaci kukiełkowe. Strzelanie wykonane jest dość słabo. Walka siekierą to spamowanie przycisku ataku. Występuje nierzadko dziwna kolizja, bo kule nie dosięgały przeciwników, choć ich trafiały. Ogólnie zdarzało się, że prawidłowo oddany cios, czy strzał nie ranił w ogóle przeciwnika. Tania. 6/10 - można zagrać.
Lazaret (4h, skończona) - Ociekający atmosferą niepokoju miks gry przygodowej z survival horrorem. Tego drugiego jest tutaj niewiele, ale gdy pojawiają się te fragmenty rozgrywki, to potrafią przyśpieszyć tętno. Jednak przez zdecydowaną część gry dominuje zaniepokojenie, strach przed tym, co możemy spotkać za rogiem. Tak jak w poprzedniej grze twórców przeważa tutaj niepewność i nieprzewidywalność. To sprawia, że przez całą rozgrywkę czułem niepokój, co rzadko zdarza się teraz horrorom. Czasami czułem się jakbym ogrywał pierwszą Amnesię, kiedy robiłem sobie często przerwy od tej dusznej, przeraźliwej atmosfery, która potęgowała wyobraźnię.
Robotę robi rewelacyjne udźwiękowienie i prowadzenie rozgrywki. Niejednokrotnie oglądałem się za siebie lub zatrzymywałem się. Na pokładzie możemy spotkać skamieniałe postacie, z którymi nigdy nic nie wiadomo. Nierzadko zmieniają miejsce, w którym się znajdują, szczególnie gdy nie patrzymy. Niekiedy po prostu stoją a czasami zaatakują i znikają. Nieraz zaglądną przez szybę w drzwiach, zajrzą zza ściany itp. To potęguje zgrozę. Sama historia, która poznajemy głównie przez odnajdywane notatki też trzyma poziom.
Pierwsze wrażenie może nie być dobre - a to zjeżdżamy po linie gołymi dłońmi, a to nie mamy latarki, choć jesteśmy członkiem ekipy ratowniczej jak i nasz protagonista, to cichy i wyjątkowo spokojna osoba, jak na to, czego jest świadkiem. Ale wybaczam, bo cała reszta rozgrywki rekompensuje to z nawiązką. Jest to produkcja o stopień lepsza od "The Doors in the Basement". 2-3 godziny rewelacyjnej atmosfery. Zdecydowanie warto.
Forgive Me Father (6,5 h w trakcie) - Retro FPS, przez niektórych nazywany boomer shooterem w lovecraftowskich klimatach. To miks 2D i 3D. Brak przeładowywania broni, dynamiczna akcja, krótkie rozdziały i multum potworów do ubicia. Z początku wszystko było fajnie. W trzecim rozdziale zaczęła się wkradać monotonia. Na razie zatrzymałem się na trzecim bossie, który jest mega irytujący. Jest to dobra gra, ale nie jakaś rewelacyjna. Zachwyty zdecydowanie przesadzone. Solidna rozwałka i nic więcej.
Christmas Massacre (2h, skończone) - Slasher, w którym nie unikamy psychopaty a sami nim jesteśmy. Choinka przekonuje naszego bohatera, aby w świąteczne dni wyszedł do ludzi i ich mordował. Zatem odwiedzimy różne domy, burdel, supermarket, kino itd. Na każdym poziomie musimy wybić wszystkich - nikt nie może uciec, bo inaczej powtarzamy level. Im szybciej i konkretniej to zrobimy, tym lepszą dostaniemy ocenę. Na poziomie normalnym tylko kino sprawiło trochę trudności. Można przełączać między widokiem pierwszoosobowym a trzecioosobowym. Nieco drewniane, ale taki urok tego typu gier. Duży minus za to, że gra nie informuje, że musimy przejść wszystko za jednym podejściem! Musiałem zakończyć grę i ukończyłem rozgrywkę na kinie. Po kolejnym odpaleniu gry i kliknięciu "kontynuuj" trzeba było zaczynać od nowa... Dlatego trzeba zarezerwować sobie godzinkę czasu. Ponadto pojawił się też dwa razy błąd, w którym wykończyłem wszystkich, ale nie pojawiło się wyjście. Można zagrać. Choinka rządzi. 6/10
Tribe: Primitive Builder (21h, skończone) - Jeśli ktoś szuka survivalu z wyzwaniem i rozbudowanymi mechanikami, to powinien omijać ten tytuł. Jeżeli jednak ktoś dopiero zaczyna przygodę z survivalem lub po prostu chce spędzić co jakiś czas kilka chilloutowych chwil w grze, w której nie można zginąć, to będzie to gra dla niego.
Mi Tribe: Primitive Builder spodobał się. To prosta i nieskomplikowana gra z lekko zarysowanym elementem survivalu, w którym, aby zginąć trzeba się naprawdę postarać. Bardziej to taki relaksujący symulator zbieractwa, budowania i zarządzania niż gra o przetrwaniu. Szybko mamy dostęp do podstawowych narzędzi, dzięki którym tworzymy przedmioty, aby odprawić rytuały, które z kolei odblokowują nam kolejne budynki i narzędzia. I tak w kółko aż zbudujemy łódź, dzięki której uciekniemy z wulkanicznej wyspy, której grozi katastrofa.
W głównej mierzy będziemy wypełniać zadania co ważniejszych osób w poszczególnej wiosce. To będzie wiązać się ze zbieraniem materiałów pod budowę – traw, gałęzi, bambusów, drewna, dużych, liści, gliny, kamienia itd. Poza tym tworzyć będziemy narzędzia, dzięki którym będziemy pozyskiwać zasoby. Nie jest ich wiele, tak jak nie ma wielkiej różnorodności w grze. Cztery krainy na wyspie różnią się tylko krajobrazem oraz mają po dwa szczególne zasoby, na które zazwyczaj nie natrafimy gdzieś indziej. To z czasem wymoże na nas stworzenie podstawowej sieci handlu między plemionami.
Nie ma tutaj drapieżników – jest zaledwie kilka zwierząt, na które możemy polować. Nie ma też wrogich tubylców – są jedynie tacy, których werbujemy, gdy zwiadowca zaznaczy nam na mapie ich lokację. Zasoby bardzo szybko się odnawiają, więc nie ma potrzeby latania po całej mapie (a to robi tylko podczas szukania rekrutów do wioski). Praktycznie wszystko mamy pod ręką. Jedynie w pierwszej krainie jest do odszukania kilka ołtarzy, które zwiększają nam procentowo punkty produkcji lub zbieractwa konkretnego zasobu. Niewiele. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o jakieś sekrety, które moglibyśmy odkryć podczas wędrówki po wyspie. Urozmaiciłoby to eksplorację, która i tak jest minimalna.
Plus za to, że możemy w ekwipunku nosić wiele rzeczy a poza narzędziami, które pojedyncze egzemplarze zajmują jeden slot, materiały pobierane możemy w jednym slocie zmieścić aż 999 sztuk. To znacznie ułatwia i przyśpiesza rozbudowę i rozgrywkę. Jak odblokujemy pierwszy rytuał na ołtarzach uzyskujemy szybką podróż między wioskami. Szkoda, że zakończenie jest słabe i nijak ma się do tego, co w trakcie gry słyszymy. Mieliśmy zdobywać przyprawy, aby potem zakonserwować żywność a siarkę, by dodać łodzi mocy. Nic z tych rzeczy na końcu nie miało miejsca – nie musieliśmy nawet zbierać żywności i bukłaków, aby mieć zaopatrzenie na długą drogę. Wystarczyło dużo drewna, bambusów, liści, lian i żółtej trawy oraz okazjonalnie obsydianu. Słabo.
Grafika jest przyjemna dla oka, w tle gra relaksująca muzyczka, która nie irytuje. Technicznie śmiga bez zarzutu, nie miałem jakichkolwiek błędów. Z osiągnięciami Steam to jakieś 20 godzin zabawy, a bez niektórych żmudnych osiągnięć już zaledwie kilkanaście godzin gry. Jest duża powtarzalność, ale to w sumie jest w każdej tego typu grze. Można zagrać, ale osobom szukającym wyzwania i dużo większego urozmaicenia nie polecam. 7/10
Dr Livingstone, I presume? (4h, skończone) - Przyzwoita przygodówka, w której przechodzimy z pokoju do pokoju i rozwiązujemy łamigłówki, aby ostatecznie dotrzeć do naszego przyjaciela. Na uwagę zasługuje przede wszystkim oprawa audiowizualna, która sugestywnie kojarzy się z Afryką i jest zrobiona ze smakiem (pomijając rysunki 2D z przerywników). Na dobrym poziomie są zagadki logiczne - standard w przygodówkach - jedne łatwiejsze, inne nieco żmudniejsze, ale nie są trudne. Przyjemność z eksploracji i zagadek zaburza nieco toporne otwieranie szuflad/drzwi, czy obracanie przedmiotami w ekwipunku. Można grać. 7/10
Forgive Me Father (10h, skończone) - Gra na max 6/10. Niestety im bliżej końca tym gorsza. Od czwartego aktu następuje duży spadek jakości i brak pomysłów. Zazwyczaj wtedy mamy miejscówki, do których docieramy i nagle pojawiają się w odstępach czasowych różnorodne hordy potworów, które eliminujemy. I tak co jakiś czas. To pójście na łatwiznę. Jeszcze wszystko jest tak przyciemnione, że wrogów niekiedy nie widać, zaś miejscówki zrobione na szybko, byleby były. To sprawia, że gra staje się jeszcze bardziej monotonna niż była wcześniej.
Forgive Me Father wyróżnia się tylko oprawą wizualną, jeśli chodzi o retro FPSy. Ma też przyjemny feeling strzelania i w sumie to tyle. Cała reszta jest na przeciętnym, nie wybijającym się poziomie. Projekt lokacji to zazwyczaj nudne korytarze (niby dzieje się to w różnych miejscach, ale są tak słabo wykonane, że wyglądają podobnie), level design niczym się nie wyróżnia, fabuła, która jest oczywiście pretekstowa nie przykuwa do ekranu a poprowadzenie historii pozostawia trochę do życzenia (np.
Sam klimat Lovecrafta jest tylko powierzchowny. Początkowe godziny z grą ustępują nudzie. Zresztą widać po osiągnięciach Steam, że niewielu graczy, którzy rozpoczęli rozgrywkę ów tytuł ukończyło. Ewidentnie z każdym kolejnym rozdziałem gracze rezygnowali, czemu w sumie się nie dziwię. Na rynku jest więcej ciekawszych retroshooterów.
Mimo wszystko gra nie jest jakaś kiepska, więc podczas dużej promocji można kupić i zagrać.
Argol: Kronoss' Castle (4,5h, skończone) - Bardzo przyjemna platformówka. Nie jest łatwa, ale też nie jest trudna. Są poziomy - jak w zamku, które mogą napsuć krwi a są też takie, które przechodzimy bez problemu. Ogólnie miło spędziłem z nią czas. Dobrze się skacze, przyjemnie walczy, eksploracja sprawia frajdę a odnalezienie wszystkich instrumentów, czy uwolnienie wszystkich więźniów jest absorbujące (ale i ciężkie). Grafika przyjemna dla oka, muzyka niezła dla ucha. Zero błędów. 8/10
Devil Spire (20h, w sumie skończone) - Przyzwoity dungeon crawler z permadeath i losowo generowanymi poziomami, na których pełno wrogów, pułapek i przedmiotów. Powtarzalny, ale wciągający. Istotny jest kierunek rozwoju postaci (czy idziemy w magię, czy w walkę w zwarciu), ale jest tez możliwość stworzenia postaci uniwersalnej, szczególnie gdy odpalamy tryb z setką dungeonów. Poza rozwojem postaci i ładowaniem punktów w cztery cechy, jest możliwość udoskonalania broni i zaklęć a także tworzenie potrzebnych rzeczy jak wytrychy, fiolki, mikstury (także mieszając je ze sobą), czy złoto, za które możemy zakupić wyposażenie w startowej wiosce podczas kolejnego podejścia lub u wampirów, które sprzedają przedmioty na poziomach po bossach.
Ogólnie spędziłem z nią przyjemny czas, choć jest niestety mocno powtarzalna oraz niekiedy dużo zależy od tego, co nam wpadnie do ekwipunku podczas przeczesywania podziemi. Minus też za to, że nie można sprzedawać nadmiarowego wyposażenia, szczególnie gdy nie mamy złota lub pierścienia, dzięki któremu ze zniszczonych broni odzyskamy trochę półproduktów, które można wykorzystać do ulepszenia wybranego wyposażenia albo zaklęć (zwiększanie obrażeń danej broni lub zaklęcia, zwiększenie wytrzymałości broni lub elementów zbroi, zmniejszanie wagi konkretnej broni, zmniejszenie punktów many do rzucenie danego zaklęcia, zwiększenie szybkości broni itd).
Grafika pikselowa, klimatyczna, choć wrogowie 2D brzydcy. Technicznie śmiga bez zarzutu. Można zagrać. 7/10
A Juggler's Tale (1,5h, skończone) - Urocza platformówka logiczna, która jest po prostu rymowaną opowieścią, w której kierujemy marionetką, choć za sznurki pociąga już narrator :). Ogólnie bardzo dobry pomysł z tymi linkami, ale raz, że niewykorzystany w pełni (zagadek mogłoby być więcej i mogłyby być trudniejsze) a dwa -
spoiler start
w połowie ta mechanika już nie jest obecna.
spoiler stop
Świetny narrator i jego "ewolucja" w trakcie rozgrywki (do tego bardzo dobry głos). Ogólnie pod kątem opowieści gra jest więcej niż dobra.
Grafika niestety nie jest aż tak dobra jak mogłoby się wydawać, ale robotę robi kolorystyka i użyta paleta barw. Bardzo dobra muzyka. Technicznie nie było żadnych problemów ani tym bardziej spadków wydajności. Szkoda, że gra jest okropnie krótka (półtorej godziny), bo chciałoby się więcej. Wyzwania tutaj nie znajdziemy. Jednak jest to dobra gra i warto w nią zagrać zakupując na dużej promocji. 7,5/10
Ponadto zacząłem rozgrywkę w Fobia - St. Dinfna Hotel - FPP survival horror. Na razie godzina czasu, ale niezbyt zachęcająca. Zobaczę, co będzie dalej.
Vostok 2061 (2,5h, skończone) - Shooter, o którym nie można napisać, że jest przyjemny. Bardziej denerwujący oraz irytujący. Do gry przyciągnęła mnie oprawa wizualna, która jest największym plusem gry, muzyka też jest nie najgorsza. Jednak sam gameplay pozostawia wiele do życzenia. Wiadomo, lecimy stateczkiem i strzelamy do wszystkiego, co strzela do nas. Fajnie, tylko my mamy podstawowe słabe działko a wrogowie bogaty arsenał. Z czasem odblokowujemy kolejne rodzaje broni, których amunicję dokupujemy z punktów zdobytych na danych poziomach. Szkoda tylko, że jest jej nie za dużo, nawet jeśli zbierzemy dodatkowy zasób na określonym poziomie. To sprawia, że naszym głównym działkiem jest to podstawowe, które wiele krzywdy wrogom nie robi. Bez sensu.
Ponadto poziomy trudności nie są wyważone. Można się na pojedynczych na dłużej zaciąć. A niektóre przechodzimy z marszu. Czasami na ekranie dzieje się niezły chaos, który utrudnia przeżycie. Połączenie tego wszystkiego sprawia, że nie bawiłem się dobrze z tym tytułem. Robiłem długie przerwy w rozgrywce, nie czułem satysfakcji. 4/10
Iron Lung (1,5h, skończone) - Krótki horror, który bazuje na naszej wyobraźni. To ona wraz z dźwiękiem potęgują nasz niepokój. Dobry pomysł, choć przez niemal całą rozgrywkę klikamy na konsolecie i zerkamy na mapę. Niemniej jest to niezła produkcja i można zagrać, ale nie warta jest tej ceny, która jest na Steam. Kupujcie za max dyszkę. Jakoś deweloper od Unsorted Horror nie miał problemu udostępnić za darmo swojej produkcji w tych klimatach (i znacznie lepszej od Iron Lung). 7/10
Buckshot Roulette ( 5,5h, skończone, ale gram dalej) - jak wspomniałem o Unsorted Horror, to od razu trzeba przejść do następnej gry dewelopera, która na Steamie okazała się hitem - milion sprzedanych kopii w niecałe dwa tygodnie. I na pewno ten wynik poprawią, bo wielu graczy dojdzie, gdy gra dostanie tryb zabawy sieciowej gracz vs gracz. Buckshot Roulette to taka gra logiczna, w której liczymy naboje, dobieramy odpowiednie przedmioty, aby ostatecznie odstrzelić naszego przeciwnika - krupiera. Co rundę mamy określony punkty życia i dobierane przedmioty. Niekiedy trzeba jednak zaryzykować. Tryb podstawowy przeszedłem za drugim razem. Tryb rozszerzony od czasu do czasu sobie odpalę, ale więcej niż niecałe pół bańki nie osiągnąłem. Niemniej będę próbował dalej, bo lubię sobie ją odpalić co jakiś czas. 7,5/10
Highwater (8h, skończone) - Przyjemna strategia turowa nastawiona na opowieść (ale nie jest to przygodówka). Kierujemy paczką przyjaciół, którzy eksplorują zalany świat po katastrofie ekologicznej, który powoli zmierza do ostatecznej zagłady. Pragną dostać się do rakiety, która ma zabrać wybrańców na Marsa. Po drodze przyjdzie im zmierzyć się z wrogo nastawionymi ludźmi oraz niekiedy zmutowanymi zwierzętami.
Ogólnie gameplay polega na pływaniu pontonem od miejsca do miejsca, w których zbieramy przedmioty użyteczne w walce, czytamy książki lub gazety, które informują gracza o tle fabularnym: katastrofie, działaniach rządu itd. Jednak głównie walczymy turowo z przeciwnikami - ludźmi, którzy należą do różnych ugrupowań a stoją nam na drodze do celu.
Walka nie stanowi wyzwania. Jest wręcz bardzo prosta. Każdą wygrywałem bez problemu. Bohaterowie używają różnej broni lub mają różne umiejętności. Na przykład Jospehine po zlikwidowaniu przeciwnika wpada w "żądzę krwi" i może zaatakować ponownie kolejnego przeciwnika. Dołączający do nas pod koniec chłopiec może hakować wrogie roboty, które w ten sposób dołączą do naszej grupy lub po prostu ulegną samodestrukcji. Możemy też wykorzystywać w walce otoczenie – przewracać suche drzewa lub regały, pchać metalowe wózki w przeciwników albo przyciągać ich wędką lub harpunem, aby ci runęli w przepaść lub zablokować im ruch, aby na koniec tury stali w miejscu, w którym zostaną porażeni prądem albo zjedzeni przez mięsożerną roślinę. Czasami w walce pomagać będą nam postacie fabularne. Niekiedy możemy uniknąć starć wybierając poprawny dialog lub pomagając wcześniej odpowiednim osobom, ale to już pojedyncze zdarzenia.
Fabularnie jest w porządku. Niby nic nowego, ale wykreowany świat jest na swój sposób interesujący (gra związana jest fabularnie z Golf Club Nostalgia i The Cub) a bohaterów można polubić. Z początku nie pasowały mi dialogi – prezentowały się jakby były tłumaczone translatorem. Potem jest już znacznie lepiej. Tłumaczone na polski są także piosenki. Tak jak w poprzednich grach studia dużą rolę odgrywa tutaj radio i muzyka, która umila nam podróż. Podobała mi się bardziej niż w The Cub.
Oprawa wizualna jest miła dla oka. Technicznie gra jest w miarę dopracowana – nie miałem żadnych problemów. Minusem jednak jest w trakcie walki wskazywanie przeciwników. Często klikając na pole lub przeciwnika kursor nie reagował – trzeba było obracać kamerę, aby możliwie jak najdokładniej wskazać przeciwnika. Sama walka też nie prezentowała się płynnie. Przechodzenie z tury na turę, czy na ruch przeciwnika nieco się dłużyło. Także podczas eksploracji kamera była niekiedy źle ustawiona, przez co można łatwo przegapić przedmiot do podniesienia, książkę lub gazetę.
Ostatecznie Highwater okazało się przyjemną grą na około 6 godzin (plus godzina dwóch dodatkowych przygód, które zostają odblokowane po przejściu gry). Warto zagrać, ale nie kupować za pełną steamową cenę, lecz na dużej promocji.
Swords & Bones (4h, skończone) - platformówka akcji. Nie jest to zła gra, ale mi jakoś nie podeszła. Inne gry od SEEP są znacznie lepsze. Tutaj skakanie i walka są jakieś takie niesatysfakcjonujące. Jest to zbiór kilkudziesięciu miniplansz, na których wybijamy wrogów, odszukujemy klucze do skrzyni, szukamy pucharu i docieramy do wyjścia. Potem to samo. Później na końcu krainy czeka na nas boss. Na pierwszy rzut oka wydaje się prosta, ale potem dostrzegamy niedoróbki. Największymi z nich jest to, że jesteśmy zmuszeni do kupna ulepszeń w sklepie, bo bez np. podwójnego skoku nie dostaniemy się na niektóre półki, na których znajduje się puchar. To sprawia, że co jakiś czas trzeba będzie wrócić do danego levelu, gdy już wykupimy konkretne ulepszenie. Niekiedy same skoki nie są dopracowane - można zahaczyć o sufit a innym razem należy wykonać idealny skok, bo inaczej spadniemy z półki. Irytujące jest też to, że nierzadko atakuje nas kilku wrogów na raz, co powoduje, że tracimy punkty życia, bo nie jesteśmy w stanie tak szybko wykonać uderzenia. Także wyskakujące z wody żaboludzie są za pierwszym razem nieprzewidywalni i aby wiedzieć gdzie wyląduje, to po prostu trzeba zapamiętać i ponownie zacząć dany level gdy zginiemy.
Graficznie jest nawet miła dla oka, ale gorsza od późniejszych produkcji SEEP. Muzycznie też. Technicznie w porządku. Jak wspomniałem na początku - mi nie podeszła. 5/10
Pan'orama (9h na razie) - wariacja Dorfromantik, ale taka bardziej przystępna i kolorowa. Przy Dorfromantik spędziłem ponad 170 godzin. Tutaj się na to nie zanosi, bo przy pierwszym podejściu na 73 budynki odblokowałem 56, więc brakło niewiele a popełniłem wiele błędów. W sumie wszystkie budynki odblokowało zaledwie 1,2% graczy, więc nie jest łatwo. Układanie klocków potrafi wciągnąć, więc spędzę z tym tytułem najbliższe dni i wiele godzin. Poza tym gra odpręża, można przerwać w każdym momencie, więc jest idealna zarówna na krótkie jak i długie posiedzenia przed ekranem. Póki co 8/10
Deadlink (1h, w trakcie) - Nawet niezły cyberpunkowy FPS, w którym przechodzimy od areny do areny (czy jak kto woli od poziomu do poziomu) i musimy wszystkich rozwalić, aby przejść dalej. Niby gra ok, audiowizualnie w porządku, strzelanie też fajne, ale jakoś nie ma siły przyciągania. Niemniej od czasu do czasu sobie będę ja dawkował.
Fobia - st. Dinfna Hotel na razie poszedł w odstawkę.
Bardzo fajny wątek. Lubię tu wchodzić i czytać kto w co gra. Czasami można więcej wyciągnąć wniosków niż z niejednej niby profesjonalnej recenzji.
Ja ogrywam Resident Evil VII Biohazard. Początek. Więc poza świetnym klimatem nic więcej nie mogę jeszcze powiedzieć.
Ciężka sprawa w sumie. Miesiąc temu, zanim zacząłem grać to bym się dał pokroić za tę grę. Tak jak pisałem w kwietniu gdy zaczynałem grać: jedna z moich ulubionych gier. Nie wiem, ale trochę byłem rozczarowany grając bo grę zapamiętałem jakoś lepiej. Może to trochę kwestia, że przechodziłem ją już kilka razy i znałem ją dosyć dobrze i to przejście nie robiło wrażenia, ale dawno nie grałem i zazwyczaj w przypadku powrotu do latach do znanych sobie gier nie jestem rozczarowany. Dla kogoś kto nigdy nie grał to bym polecił spróbować. W końcu nie ma zbyt wiele szpiegowskich gier. Warstwa narracyjna jest niby ok, niektóre postacie ciekawe ale sporo z nich pojawia się w grze tylko na chwilę, na jeden etap, później znikają i już nigdy się nie pojawiają. Gra nie jest długa jak na grę RPG więc w sumie nie ma tutaj za bardzo jakiejś większej ekspozycji fabularnej czy budowania świata. Dialogi są ok, wybieramy tylko ton wypowiedzi, do różnych postaci pasują różne tony, mamy ograniczony czas na wybór odpowiedzi. Tylko te wybory trochę też chyba finalnie bidne. Oczywiście, możemy kogoś zabić albo nie i potem ten ktoś może nam jakoś pomóc ale czy to realnie coś dużo zmienia? No nie bardzo. Jak nie będziemy mieli wystarczającej reputacji u kogoś to ten ktoś nam nie pomoże np. w ostatniej misji. Ale czy można nawet wtedy sobie spokojnie poradzić? Zdecydowanie tak, więc brak pomocy od tego kogoś nic nie znaczy. No i oczywiście gameplay to totalne drewno, strzelanie jest okropne a gra w niektórych momentach zmusza nas do walki. I to jest słabe i irytujące.
Football Manager 2023, 743h 7 polskich drużyn w europejskich pucharach. Jak to brzmi! Z czego tylko jedna musi grać w eliminacjach bo reszta ma już awans zapewniony do fazy ligowej. W Ekstraklasie po staremu, trochę za mało wygrywam, tylko 5 czy 6 do zera.
Forza Horizon 4, 124h Oj strasznie problematyczna była Forza w tym tygodniu. Zaczęło się od tego, że gdy przeniosłem się na mapę z dodatku i tam ustanowiłem swój dom, aby gra się od razu na Fortune Island wczytywała to się okazało, że gra nie potrafi tego zrobić i zawsze przy wczytywaniu crashuje. Musialem dezaktywować DLC aby gra mogła się wczytać w Wielkiej Brytanii, ustanowić domek tam, aktywować DLC ponownie z za każdym razem z WB się przenosić na wyspę. A dodatek swoją drogą całkiem solidny, fajna mapa, wyspa przypominająca mi trochę Skellige ze słynnej polskiej gry na W, nowa aktywność, i poszukiwanie skarbów. Całkiem nieźle. No ale to nie był koniec problemów. Wczoraj przy włączaniu gry od razu wywaliła na pulpit, ale proces pozostał aktywny. Steam cały czas pokazywał, ze gra jest uruchomiona, próba jej zatrzymania i wyłączenia Steama nic nie dała. W menadżerze zadań nie dało się zabić procesu. Chcąc włączyć ponownie Steama okazało się, ze się zepsuł i nie działał interfejs. Trzeba było cały komputer ponownie uruchamiać. Straszny bajzel.
Fallout Shelter, 1,5h Szukałem czegoś w miarę małego, aby pograć trochę w tak zwanym międzyczasie. Grałem coś kiedyś pamiętam w tego Sheltera i chyba mnie nie wciągnął zbytnio bo długo nie pograłem. No ale teraz potrzebowałem tego typu gry. No i w sumie nie wiem o co w tej grze chodzi. Mamy tę naszą kryptę, budujemy kolejne pomieszczania jak nas stać, czasami nas jacyś bandyci napadną czy karaluchy ale jaki jest cel długofalowy cel tej gry to nie wiem. Kasy mało, kolejne pomieszczenia można budować dopiero gdy mamy odpowiednią liczbę mieszkańców, ale nowi coś słabo się pojawiają długimi momentami. No ogólne szału nie ma...
PAN’ORAMA – (22 h na razie) – ta wariacja Dorfromantik wciągnęła mnie bardziej niż myślałem, ale niestety posiada trochę błędów, które rzutują na całość rozgrywki, bo przez ich charakter niemożliwe jest ukończenie gry odblokowując wszystkie krajobrazy. Dwa razy niemiło się o tym przekonałem. Poczytałem potem forum Steam i się okazało, ze wcześniej gra była za łatwa, więc twórcy którymś patchem dodali więcej krajobrazów podnosząc limit punktowy przez co bardzo trudno grę ukończyć. Niektórzy użytkownicy pisali wręcz o planowaniu na kartce, gdzie postawić określony heks… To już nie relaks. Niemniej do gry jeszcze co jakiś czas powrócę.
CREEPY TALE – (2h, skończone) – mroczna przygodówka point’n’click w klimatach baśniowego horroru na około godzinę czasu. Minimalistyczny gameplay (poza kierowaniem postacią używamy jeszcze tylko dwóch przycisków) w klimatycznej oprawie audiowizualnej. Szkoda, że tak szybko i nagle się kończy. Zagadki są w porządku, elementy zręcznościowe również. Gra się przyjemnie, ale bez szału. 6/10
CREEPY TALE 2 (4,5h, skończone) – nie jest to bezpośrednia kontynuacja pierwszej części, ale fabularnie rozwija historię z głównym złym. Ta sama oprawa audiowizualna, ale też pojawia się więcej irytujących fragmentów ze skradaniem polegających na wyczuciu czasu. A to w głównej mierze polega na metodzie prób i błędów na początku danej sekwencji. Zaś każdy błąd (i śmierć naszego bohatera) powodował rozpoczynanie danej sekwencji od nowa. Na przykład ucieczka w jaskini: Uciekając łatwo się domyślić, że zamykamy drzwi i klapy za sobą, ale łatwo pominąć kołowrotek otwierający bramę - giniemy. Zaczynamy znowu, tym razem kołowrotkiem otwieramy bramę, ale zeskakuję z platformy zanim potwór wyważył klapę - dopada mnie i ginę. Zaczynamy po raz kolejny. Wszystko jest dograne w czasie, biegnę ze zdobytym kluczem w kierunku bramy z kłódką, ale to nie jest klucz do tych drzwi. Ginę. I znowu powtórka, tym razem zakończona sukcesem. Podobnie irytująco będzie na początku na bagnach z wyborem kryjówki unikając trolla. Ewidentnie ten element wypada słabo i służył przedłużaniu rozgrywki, bowiem same zagadki nie były trudne. Niemniej nadal jest to niezła gra. 6/10
LUNACID (20h, skończone) - Staroszkolny dungeon crawler z prostym systemem walki, wciągającą eksploracją, świetną atmosferą, na która składają się: oprawa graficzna oraz (mniej) oprawa muzyczna.
Jednak zacznę od kilku minusów, która ta gra posiada:
- przede wszystkim odnawianie się przeciwników po ponownym wejściu do danej lokacji po zapisaniu gry. Jeszcze zrozumiem, gdy musimy wrócić do danej miejscówki po jakimś czasie, ale niefajne jest, gdy zapisujemy progres, wychodzimy z gry, a gdy ją odpalamy i wczytujemy, to wszyscy wrogowie są ponownie na swoich miejscach. I trzeba kolejny raz się przez nich przebijać. Nie stanowi to jakiegoś problemu, ale sztucznie wydłuża grę i sprawia, że trzeba sobie zarezerwować z godzinę czasu, aby daną lokację przejść od A do Z. Nie jest to gra na krótsze posiedzenia. W ten sposób nierzadko miałem grę odpaloną w tle a w międzyczasie robiłem konieczne rzeczy w prawdziwym życiu :P
- to samo z pauzą. Aby sobie wstrzymać grę trzeba znaleźć spokojne miejsce. Samo wejście do menu nie zatrzymuje gry i pobliski wróg może nas w tym czasie zabić. Może nas też ukatrupić podczas wczytywania (co mi się zdarzyło raz).
- przeciętny level design. O ile same miejscówki są klimatyczne, tak rozstawienie korytarzy w niektórych z nich jest słabe, nieintuicyjne i wg mnie zrobione na odwal. Niekiedy mało jest kluczowych elementów otoczenia, dzięki którym wiemy, gdzie jesteśmy. To duży minus, szczególnie, że nie dysponujemy w grze mapą.
- słaba walka z ostatnim bossem. Rozwijasz postać, masz ogrom wyposażenia i zaklęć a przy walce z nim 95% z nich jest nieprzydatna.
- sama walka też jest bez szału. Większość przeciwników atakuje tak samo, porusza się tak samo, są niekiedy tylko gąbkami na pociski.
- błędy. Przy jednej lokacji gra mi się zacinała i wysypywała do pulpitu a raz musiałem zresetować kompa, co mi się zdarzyło lata temu...
Plusów jest jednak dużo więcej:
+ klimatyczna oprawa audiowizualna. Stylizacja na PSX jak zawsze robi swoje, ale nadal mało jest to wykorzystywane w RPGach. A robi robotę w budowaniu klimatu. Muzyka jest ok. Niektóre utwory były w porządku a inne zupełnie mi nie pasowały.
+ eksploracja. Oparta na schematycznym "lizaniu" ścian jak to bywa w dungeon crawlerach, ale też o niektórych rzeczach dowiadujemy się z ksiąg. Niektóre są oparte na domysłach gracza jak i też trzeba się zwyczajnie rozglądać.
+ nagrody za eksplorację i ciekawość gracza - mocniejsze zaklęcia i broń a nie jak w większości gier - zapychacze i śmieci.
+ sekrety
+ kilka zadań pobocznych
+ odporności poszczególnych przeciwników, co wymusza na nas zmianę broni
+ j.w. duża rotacja wyposażeniem i zaklęciami
+ satysfakcjonujący rozwój postaci. Widać, że nasza postać staje się z czasem silniejsza, szybsza i wyżej skacze :)
+ przydatne eliksiry i przedmioty użyteczne, brak zapychaczy
+ motyw z pełnią, który sprawia, że do gry można wrócić w konkretny dzień i odkryć konkretne sekrety
+ odpowiedni poziom trudności. Gra nie jest trudna ani łatwa...
+ opcjonalny grind. Owszem niekiedy musimy przebijać się ponownie przez wrogów, ale nie jest też sztucznie wymuszany jak to bywa szczególnie w japońskich produkcjach.
+ odpowiednia cena
+ długość rozgrywki to co najmniej kilkanaście godzin (mój czas jest większy, bo jak wcześniej wspomniałem - gra nieraz była uruchomiona w tle).
8,5/10
TURBO OVERKILL (16h, w trakcie) – retro FPS, jeden z najlepszych na rynku. Rozbudowany, pomysłowy, dynamiczny, z przyjemnym strzelaniem. Akcja dzieje się w przyszłości a my wcielamy się w Johnny’ego Turbo, który jest pół człowiekiem pół robotem i wykonuje misję dla kogoś tam, ale z czasem wszystko ulega zmianie i staje się walką o przetrwanie i uratowanie świata (a jakże). Fabularnie daje radę, aktorzy głosowi robią też robotę. A to tylko niektóre z elementów całości, która wykonana jest na wysokim poziomie. Mega satysfakcjonujące poruszanie się bohatera – skoki, ślizgi, mgnienia – wszystko to w połączeniu z soczystym strzelaniem i rozbudowywaniem broni wciąga na długie godziny. Każdy kolejny poziom ma swój własny styl, na niektórych napotkamy nowych przeciwników, znajdziemy nowe giwery itd. Rozpłatywanie wrogów za pomocą piły w nodze podczas wślizgu jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy w grze a takich motywów różnorodnej eliminacji przeciwników może być znacznie więcej, bo wszystko zależy od tego jak rozbudujemy nasze nogi, ręce i głowę. Każda część ciała ma kilka slotów na stosowny chip z daną zdolnością. Wszystko po to, aby w jak najbardziej satysfakcjonujący nas sposób pozbywać się hord wrogów. Poziomy są rozległe, fajnie zrobione, choć niekiedy można się pogubić w tym, gdzie mamy iść (na bardziej skomplikowanych etapach są niekiedy strzałki wskazujące nasz cel). Wrogowie w miarę różnorodni a bossowie są odpowiednio wymagający. Wciąga, choć z początkowe zachwyty z czasem zmalały. Jednak nie zmienia to faktu, że gra jest świetna. 8,5/10 Po tym roguelikowy Deadlink staje się miałką rozrywką, dlatego wstrzymałem się z graniem w ten tytuł.
AURORA HILLS: CHAPTER 1 (2h, skończone) - Następna przyzwoita seria się zapowiada. Po przejściu Meridian 157 czekałem na kolejne produkcje tego studia i w końcu pojawiło się Aurora Hills. Tak jak poprzednia seria - jest to przygodówka, w której przechodzimy statycznie z miejsca do miejsca i rozwiązujemy zagadki, odnajdujemy przedmioty, czy przydatne informacje. Na pewno uwagę przykuwa świetna oprawa graficzna, w tle leci klimatyczna, nieirytująca muzyka. Fabularnie potrafi zaciekawić. Szkoda tylko, że zagadki nie pasują do wykreowanego świata. Są z czapy, niepasujące do intrygi. Wolałbym zbierać dowody w poszczególnych miejscach niż przesuwać klockami tu i tam. Gra się oczywiście przyjemnie, do tego pierwszy rozdział jest darmowy. Kolejne części pewnie zakupię 6,5/10
Poza tym ograłem demo gry Necrophosis i ów grę na pewno zakupię, bo twórcy po raz kolejny wykreowali niesamowity klimat mrocznego a zarazem poetyckiego, niebanalnego świata opartego o twórczość Beksińskiego.
Zacząłem także przygodówkę „Sentinel: Strażnik grobowca”, ale na razie się wstrzymam z dalszą rozgrywką, bo akurat tego typu gra nie jest u mnie na teraz.
Turbo Overkill (25h, skończone) - Jeden z najlepszych FPS w starym stylu. Dopracowany niemal w każdym elemencie. Aż dziwne, że za grę odpowiada tak niewiele osób, szczególnie biorąc pod uwagę jej rozbudowanie i obszerność.
PLUSY:
+ poruszanie się bohatera – dopracowane w każdym calu i rozbudowane, bo mamy tutaj poza dynamicznym przemieszczaniem się na nogach, wślizgi, które dzięki pile w naszej nodze zamieniają się w krwawe żniwa. Poza tym dużo skaczemy pokonując nieraz ogromne odległości, w tym używanie linki z hakiem. A w ruchu trzeba być cały czas, inaczej szybko zginiemy.
+ strzelanie – soczyste, ekscytujące, dopracowane, które nie nudzi się ani chwilę.
+ giwery – niemały arsenał, którym wysyłamy wrogów w niebyt. Różnorodne bronie, które możemy udoskonalić odblokowując ich alternatywny strzał. Czuć ich siłę a i zazwyczaj będziemy operować wszystkimi dostosowując wybór do pojawiających się wrogów. Każdy znajdzie coś dla siebie.
+ wrogowie – na każdym poziomie mamy ich do zabicia kilkuset. Urozmaiceni, nowi pojawiają się stopniowo a im dalej w las tym więcej na naszej drodze tych silniejszych. Każdy specyficzny z innym uzbrojeniem, poruszaniem się i słabymi punktami. Paru nie polubiłem, ale wszystkich ubiłem.
+ level design – dopracowany, niekiedy widowiskowy. Poziomy są rozbudowane, miłe dla oka, różnorodne, mające niekiedy swój styl. Poza typowymi, na których eliminujemy wrogów z noszonej broni, są też takie, które przemierzamy naszym latającym bolidem, motocyklem, czy nawet mechem. To nie tylko nudne, poziome korytarze jak w Project Warlock, ale też rozległe przestrzenie, które pokonujemy w górę lub w dół wykorzystując do tego linkę lub nasze możliwości wykonywania ogromnych skoków. Im bliżej końca tym bardziej czuć tutaj spektakularność, która przyciąga do samego końca. Mamy również wiele sekretnych poziomów.
+ rozwój bohatera – z pokonanych wrogów wylatują niekiedy żetony. Zbierając grosik do grosika możemy wykupić w automatach chipy, którymi możemy udoskonalać nasze ramiona, nogi, czy głowę. Niektóre aktywne, inne pasywne, ale każde przydatne – bardziej pojawi się ból głowy, co wybrać. Czy slot wypełnić większymi obrażeniami, szybszym poruszaniem się, ekstra skokiem, czy może piłą w drugiej nodze? Do wyboru do koloru.
+ fabuła – w prostocie tkwi siła, mówią. I tutaj to widać. Nie ma silenia się na coś niebanalnego, ale też nie dostajemy jakiegoś łopatologicznego fiu-bziu. Jest tłem wydarzeń na ekranie, ale śledzimy je z satysfakcją i łatwo określić na danym etapie, co mamy zrobić i dokąd zmierzamy. Do tego mamy też trochę humoru, co tylko podkreśla, ze nie mamy tutaj do czynienia z poważną produkcją.
+ przerywniki – nie przewijać, oglądać! Nie jest ich wiele, ale idealnie pasują do koncepcji gry i fabuły.
+ dubbing – Niby to prosty FPS, ale ma jedne z lepszych nagranych linii dialogowych. Dobrze dobrani aktorzy robią robotę. Czy to S.A.M.M., czy Maw, czy ktokolwiek, inny, kogo włączymy nagranie, to czuć tutaj emocje a po kilku słowach wiemy z jakim charakterem mamy do czynienia. Dobra robota.
+ Muzyka i oprawa audio – kolejny element kolejny raz wykonany na wysokim poziomie. Niektóre poziomy zyskują jeszcze bardziej na dynamice, gdy wchodzi wpadający w ucho synthwave’owo rockowy mix. Co prawda nie zawsze, bo niektóre utwory brzmiały mdło, jednostajnie, ale też z racji tego, ile się dzieje na ekranie to trudno wsłuchać się szczegółowo w elektroniczne partytury.
+ odpowiednia długość rozgrywki – Gra ma 3 rozdziały, po 8 aktów. Im dalej w las, tym są one dłuższe i rozbudowane. Ogólnie pierwsze przejście to kilkanaście godzin rozgrywki, które jeszcze bardziej się wydłużają, jeśli szukamy tych kilku sekretów i czyścimy mapę z wrogów do zera.
MINUSY:
- Z racji, że niektóre poziomy są rozległe a wrogów na nich można liczyć w setkach, to w połowie drugie rozdziału wkradała mi się monotonia. Wtedy dawkowałem sobie Turbo Overkill rzadziej. Na szczęście w trzecim rozdziale pomimo jeszcze większej ilości wrogów już tego nie odczuwałem.
- Niekiedy można się zgubić na mapie i szukamy odpowiedniego kierunku – nie zawsze są znaczniki.
- Kierowanie pojazdami jest drewniane.
- Czasami pojawiają się błędy – mi zdarzyło się utknąć na jakimś elemencie, albo wrogowie tak przytłoczyli na małej powierzchni, że przyblokowali moją postać a raz musiałem powtarzać poziom, bo wrogowie wypchnęli mnie poza zablokowany obszar, przez co nie mogłem do niego wejść z powrotem, aby wyeliminować wrogów, by te laserowe bramy zniknęły…
- Szybki zapis jest zbędny. Po wczytaniu i tak odradzamy się tam, gdzie był punkt kontrolny.
Ogólnie polecam. Dla mnie to gra 9/10, czołówka retroshooterów, warta nawet pełnej ceny.
Golf Club Nostalgia (2,5h, skończone) - Bardzo przyjemna gra logiczna, w której musimy umieścić piłkę golfową w dołku. Mamy na to określoną liczbę uderzeń (w trybie wyzwania - tryb fabularny już takich ograniczeń nie ma). Niekiedy przeszkadzać będą nam elementy otoczenia, ale spostrzegawczy gracze zauważą, że są alternatywne drogi, którymi możemy posłać piłkę, aby zaoszczędzić uderzeń. Jest też trochę sekretów. W tle gra marsjańskie radio i muzyczka jest całkiem w porządku, choć w innych grach z tego uniwersum były lepsze utwory. W ogóle to polubiłem gry z tej "serii". Ta jest bardziej grą logiczną, The Cub to platformówka a Highwater strategia turowa. Jak widać, za każdym razem można uzupełnić daną historię i ją opowiedzieć zupełnie innym gameplayem. Doceniam to i czekam na kolejne gry z tego świata. 7,5/10
Above (3h, skończone) - Jusant spotyka Sable.
Darmowa zręcznościówka, w której humanoidalnym kozłem wspinamy się na szczyt pewnej góry, gdzie jest początek długiego szkieletu ciągnącego się od poziomu morza. Sterując kontrolerem i łapiąc występy skalne wspinamy się coraz wyżej. Niekiedy musimy skakać między szczelinami a gdzie indziej skały, które możemy złapać, pojawiają się tylko na chwilę albo się kruszą. To sprawia, że Above nie jest spacerkiem. Jednak sterowanie podczas wspinania jest fajnie zrobione i intuicyjne.
W niektórych momentach potrafił mnie zirytować. Niestety skok w tej grze jest wykonany fatalnie, co utrudnia rozgrywkę. Nierzadko miałem trudności z wykonaniem dużego wyskoku w kierunku bocznym, aby bez problemu złapać za półkę skalną. Również skoki w górę między lewitującymi skałami pod koniec gry potrafiły mnie zdenerwować. Niemniej grę ukończyłem.
Niestety natrafiłem na błąd, w którym musiałem zaczynać od nowa, bo przycisk ładujący zapisany stan gry był nieaktywny. Dlatego lepiej grę przejść za jednym posiedzeniem - powinno to zająć około 2 godziny a jak ktoś ma skilla w łapach, to jeszcze krócej. Z minusów dodam jeszcze skaczący obraz podczas np. biegu. W ogóle kamera w tej grze nie jest płynna.
Na plus rozgrywka, która pomimo swoich minusów potrafiła mnie wciągnąć. Oprawa audiowizualna jest przyjemna. do tego produkcja jest darmowa, więc zdecydowanie warto zagrać, szczególnie jeśli podobały się Wam gry jak Sable, czy Jusant. 6/10
Lake Minnewaska (20 minut, skończone) - Darmowy, studencki projekt na około 20 minut. Dla mnie okazał się jednak przeciętną grą. Zakończenia już domyśliłem się na początku, gdy uruchomiło się radio. Nie byłem więc zaskoczony ostatnimi scenami, które w sumie odebrałem wzruszając ramionami. Historia nie dostarczyła mi czegoś ekstra, nie była wzruszająca i nie mogłem zbytnio identyfikować się z głównym bohaterem. Przede wszystkim przez to, że z jednej czynności prędko przechodzimy do kolejnej. I tak w kółko. Szybko to się kręci i nie ma tutaj tej chwili, nad którą można byłoby podumać. Brakowało mi też tego, że nie możemy kierować kutrem i sami poszukać odpowiednich miejsc. Klikamy tylko na mapę, po czym zaraz się tam znajdujemy i łowimy odpowiednią rybkę. Szkoda.
Graficznie jest minimalistycznie, ale przyjemnie pastelowo. Muzyka w porządku, dobry dźwięk. 5/10 i kciuk w górę na zachętę. Ja wole jednak mroczniejsze wędkowanie jak Wretched Depths, czy Mysteries Under Lake Ophelia.
Coyote: An Old West Vignette (30 minut, skończone 2x) - Króciutka, skromna, ale ładna dla oka przygodówka na kilkanaście minut. Niczym krótkometrażówka przechodzi prędko do sedna. Zanim jednak do tego dojdzie, to porozmawiamy z kilkoma osobami i podejmiemy kilka decyzji. Fabularnie jest przeciętnie a zakończenie mnie rozczarowało.
Co do wykonania technicznego - jest na przyzwoitym poziomie. Ładna grafika, niezła muzyczka, dobry dubbing, który słucha się z przyjemnością. Zagrałem dwa razy, bowiem za drugim razem podjąłem inne decyzje, itd. Ogólnie bez szału, ale ujdzie jak na darmówkę.
Final Vendetta (0,5h, w trakcie) - bijatyka w starym stylu. Trzy postacie do wyboru i setki mord do obicia. Jest dość wymagająco. Niby mamy 5 żyć, ale dotychczas nie wystarczyły mi na ukończenie tytułu. Wrogów trochę jest i nie byłem nigdy przyzwyczajony do używania bloku w tego typu grach :) Ale jednak trzeba będzie go ogarnąć.
Dread Delusion (9h, w trakcie) - prosta i wspaniała gra. Już demo swego czasu mnie zachwyciło. Pełna wersja również, choć trochę szkoda, że tytuł nie jest tak rozbudowany na jaki wygląda na pierwszy rzut oka. Niby RPG, ale rozwój postaci uproszczony do minimum - aby rozwijać jedną z czterech cech musimy zbierać lewitujące czaszki, tzw. omamy. Odpowiednia ilość to punkt do rozdania. Poza tym nie ma tutaj punktów doświadczenia, np za wykonane zadania, czy pokonanych wrogów. O ile za wykonanego questa dostajemy taki omam, to z wrogów już wypada kasa, mikstura lub noże do rzucania/strzały. Niemniej rozwój postaci jest istotny, bo punkty, które władujemy w charyzmę pozwolą nam niekiedy na wybranie z sukcesem odpowiedniej linii dialogowej; punkty w zręczność dadzą nam możliwość otwierania wytrychem zamkniętych pomieszczeń; w mądrość - możliwość użycia ukrytych przycisków/dźwigni, które otwierają sekretne pomieszczenia itd. Walka z kolei też nie jest jakoś skomplikowana - jest prostacka, wrogowie głupi jak but. Pomimo tych uproszczeń gra mnie wciągnęła klimatem, eksploracją i odkrywaniem tajemnic niemal otwartego świata. A sam wykreowany świat jest nawet oryginalny. Oprawa wizualna to styl PSX/końcówka lat 90 ubiegłego wieku. Muzyka w tle prosta, powtarzalna, ale też nostalgiczna, wprowadzająca w melancholijna atmosferę. Jestem ciekaw, czy na dłuższą metę te elementy nie znudzą.
Ostatnio niewiele grałem. Jakoś w upały nie ciągnie mnie do siedzenia przed ekranem. Co prawda przeszedłem krótkie gry, bo jednak na dłuższe też nie mam klimatu i cały czas w tle ogrywam Dread Delusion. Mam na liczniku 22 godziny i od ostatniego wpisu trochę się zmieniło. Mam za sobą trzy krainy - pozostała mi jedna plus w ostatniej aktualizacji twórcy dorzucili jeszcze jedną wyspę do eksploracji. Niestety schemat goni schemat. W każdej mamy powtarzalne zadania. Są oczywiście takie, które przypisane są do danej krainy, ale mimo wszystko trzon jest zbyt podobny. To sprawia, że w ostatnich godzinach wkradała mi się monotonia. Nie pomagają też dłuższe przerwy, jakie robię przy graniu w ten tytuł. Po powrocie mija trochę czasu zanim zorientuje się należy i gdzie zrobić, bo niestety dziennik podaje skąpe informacje. Tym samym musze latać po całej krainie, bo wiem, ze ktoś miał gdzieś ważną przepustkę, ale kompletnie nie pamiętam gdzie. Początkowo chciałem dawać ten grze 9/10 a teraz to skłaniam się ku takiemu 7,5/10. Zobaczymy jak będzie dalej.
Z innych gier w toku jest Pillars of Light (1 h na razie) - pierwszoosobowa gra logiczna, która polega na rozwiązywaniu łamigłówek związanych z operowaniem podstawowymi kolorami. Brzydka grafika nie zachęca, ale w sumie póki co jest łatwo, więc liczę, że jednak grę szybko ukończę, chyba, że twórca zaskoczy czymś na końcu. Z drugiej strony liczyłem na jakieś wyzwanie.
Jetstream (5h, skończone) - Sympatyczna gra logiczna na kilka godzin, której większość poziomów nie stanowi wyzwania, ale pod koniec już trochę jednak przepalała szare komórki, bo trochę kombinowałem przy pojedynczych poziomach. Minimalistyczna oprawa audiowizualna jest przyjemna, technicznie nie ma problemów, gra pod osiągnięcia. Aby zdobyć to najrzadsze musimy klikać w znaki i przelecieć przez czerwone plamy. Biała gwiazdka oznacza, że poziom jest kompletny. Dopiero w trakcie gry zorientowałem się w tej kwestii, więc warto od początku zwrócić na to uwagę. 7/10
The Almost Gone (3h, skończone) - Dla mnie to przeciętniak. Zdecydowanie lepiej bawiłem się przy powtarzalnym Tiny Room Stories. Zastanawiałem się, czy może to przez poważną tematykę, czy tez przez to, że grę przerywałem wielokrotnie, bo wzywało życie. A tym samym nie do końca gra do mnie przemówiła i mnie zwyczajnie nudziła. Wyblakła paleta kolorów (celowy zabieg) i nijaka oprawa audio nie pomagały w cieszeniu się z rozgrywki, choć tego typu produkcje logiczne lubię. Dłużyła mi się i myślałem, że spędziłem z nią ponad 5 godzin a tu tylko 3,5, zważywszy na to, że często była pauza i uruchomiona w tle. Nie jest to zła gra, może wielu graczom przypaść do gustu, ale akurat nie mi. Dlatego podkreślając własne odczucia ów produkcji nie polecam. 4/10
Museum of Monoliths (44 minuty, skończone) - Myślałem, że będzie to bardziej klimatyczny symulator chodzenia (co lubię), którego końcówka zostanie w głowie na dłużej. Ale to zwyczajny bełkot. Nie ma tutaj fabuły, tylko jest motyw odszukiwania w różnych światach monolitów, z którymi interakcja powoduje muzyczne/ambientowe rozwinięcie utworu przygrywającego w tle. Miejscówki też nie robią szału, choć trailer prezentował się zachęcająco. Muzycznie również mnie rozczarowało. Dziwią mnie te pozytywne oceny. Zdecydowanie nie polecam wydawać na to "dzieło" jakichkolwiek pieniędzy a tym bardziej poświęcać na to czasu. 2/10
The Stone Cutter and the Mountain Spirit (1,5h, skończone) - Gra oparta na starym opowiadaniu/przypowieści. Wcielamy się w kamieniarza, który początkowo jest pogodzony ze swoim losem i nie narzeka na swoje życie. Jednak pewnego dnia w cieniu świętej góry wypowiada życzenie, że chciałby być kimś ważniejszym. I nazajutrz staje się bogatym właścicielem ziemskim. Jednak i to z czasem zaczyna naszego bohatera nudzić i chciałby być cesarzem. Święta góra spełnia jego życzenie. Jednak, czy też takie życie zadowoli naszego bohatera? Odpowiedź znajdziemy w grze. Poznając los naszego kamieniarza będziemy wykonywać proste zadania - sadzenie kwiatów, łupanie kamienia, dekorowaniu domu i wielu innych różnorodnych czynności. Praktycznie wszystkie kończą się osiągnięciem, bo w sumie gra opiera się na ich zdobyciu a dodatkowo mamy ukryte osiągnięcia poprzez wykonywanie dodatkowych rzeczy.
Czas umilać będzie azjatycka muzyka, zaś oprawa wizualna przewodzi niekiedy na myśl japońskie malarstwo (tak przynajmniej mi się wydaje). Nie jest to jakaś wybitna gra, ale miło spędziłem z nią niewiele ponad godzinę. Powinno być więcej trudniejszych zagadek, choć z drugiej strony mogłaby na tym ucierpieć opowieść, która gra tutaj pierwsze skrzypce. Mi przypadła do gustu ta skromna (i pouczająca) przypowieść. W końcu w prostocie tkwi siła :) 6/10
W najbliższych dniach pewnie nadal będę grał w Dread Delusion, Pillars of Light a także Vaccine Rebirth, może i En Garde!
Dread Delusion (38h, skończone) - Jak wspominałem wcześniej - początek był zachwycający – była to dla mnie gra na 10. Jednak z każdą kolejną spędzoną godziną w pierwszym szeregu pojawiały się mankamenty a także dominowało poczucie zmarnowanego potencjału. Ostatecznie postanowiłem ocenić Dread Delusion na 7,5/10. Ok, gra ma fajny koncept świata, który eksploruje się z przyjemnością. Questy są w porządku - zazwyczaj mamy co najmniej dwie drogi, aby dane zadanie rozwiązać. Grafika stylizowana na PSX jak zawsze robi klimat a tutaj potęgowała go jeszcze świetna, melancholijna muzyka. Rozwój postaci jest uproszczony, fabuła standardowa, dialogi nijakie, walka banalna, ale ukończyłem z przyjemnością. Więcej o grze napisałem tutaj: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=16506121&N=1#post0-16565237
Pillars of Light (3,5h, skończone) - Pierwszoosobowa gra logiczna, w której operujemy różnokolorowymi światłami, aby otwierać kolejne przejścia i ostatecznie aktywować pięć filarów. Niekiedy łączymy odpowiednie barwy, aby uzyskać nowe, potrzebne kolory. Przyjdzie nam też ustawiać skrzynki na zapadniach, operować dźwigniami i ustawiać promienie świetlne itp. Cóż, to nie jest gra dla daltonistów :) Ogólnie grało się nawet przyjemnie, pomimo ubogiej (i nie oszukujmy się - brzydkiej) grafiki oraz nijakiej muzyki. Same łamigłówki są w sumie proste, choć czasami popełniłem drobny błąd i trzeba było wczytać grę od ostatniego punktu zapisu. Gra też dla łowców osiągnięć. Ogólnie nic wybitnego i nic kiepskiego. Takie 5-6/10
Snowsquall Grip (1h, skończone) - Krótka, ale klimatyczna przygodówka FPP z elementami survivalu, w której musimy dostać się do pewnej placówki badawczej. W tym celu musimy eksplorować okolicę, aby ostatecznie wejść do bazy. Mroźna aura będzie nam to nieco utrudniać, dlatego od czasu do czasu należy ogrzać się przy ogniu. Oprawa audiowizualna (Stylizacja na VHS) robi atmosferę. Ogólnie gra spełniła moje oczekiwania.
Befriended Curse (1,5h, skończone) - symulator chodzenia w klimatach horroru. Szwendamy się w domu i okolicach, wykonujemy parę czynności, aby poznać zakończenie. Po drodze są jeszcze pojedyncze jump scary, ale na szczęście twórca postawił na klimat a ten jest konkretny. Atmosfera grozy jest wyczuwalna, choć pod koniec nieco się rozmywa. Niemniej jest parę fajnych motywów. Widać, że to przemyślana produkcja. Mnie fabularnie nie urzekła, choć z zaciekawieniem czytałem notatki od deski do deski (nie jest ich wiele), ale jako całość gra wypada przyzwoicie. Graficznie w porządku, audio również bardzo dobre. Optymalizacja ok. Cena zachęcająca. 6,5/10
Para Eyes (10h, skończone) - Gra logiczna w klimatach horroru, która testuje naszą pamięć (to nie jest survival horror jak tagują nieogary na steam). Ogólnie na kamerach rozstawionych w różnych miejscówkach musimy znaleźć i wskazać wszelkie anomalie – a to zniknie jakiś przedmiot lub zmieni swoje miejsce, a to światło zgaśnie, a to pojawi się na ekranie "przerażająca" postać itd. Na wskazanie mamy odpowiedni czas. Jeśli nie znajdziemy zmiany to pasek zdrowia psychicznego zacznie się zmniejszać – jeśli spadnie do zera przed godziną 6 rano – przegrywamy.
Każda miejscówka ma kilka poziomów trudności. Zaczynamy od łatwego, kończymy na trudnym. Zwiększony poziom to nie tylko więcej kamer do ogarnięcia, ale też więcej anomalii i krótszy czas na ich odnajdywanie. Ogólnie na poziomie łatwym anomalie pojawiają się zbyt wolno i szkoda, że nie ma możliwości jego pominięcia. Jest też tryb bez świateł, w którym oświetlamy miejsca bodajże latarką(?) Także zmarnowano potencjał na fajne jump scary. Takich naliczyłem zaledwie trzy (W szpitalu psychiatrycznym jest ich z kolei najwięcej, ale są po prostu tandetne). Ogólnie jest to horror, który nie straszy. Odnalazłem ponad tysiąc anomalii, ukończyłem wszystkie lokacje na każdym poziomie i już nie mam ochoty na więcej. Graficznie ujdzie, technicznie pojawiały się błędy z załadowaniem danego poziomu i wywalanie do pulpitu. Dla mnie takie 5,5/10 Niezły średniaczek.
W trakcie jest Doors: Paradox - przyjemna gra logiczna, w której staramy się otwierać drzwi. Taka wariacja serii The Room.
The Last of Us ukończone.
Teraz cisnę w The Last of Us: Left Behind z 2014 roku na Sony PlayStation 3. Dodatek bardzo krótki, bo przy chwilowym posiedzeniu nabiłem już 36% ukończenia. Dobrze jest poznać losy Ellie, które się przeplatają z bardziej aktualną sytuacją.
Póki co dodatek wydaje się być znacznie spokojniejszy i w tej chwili tylko raz musiałem się skradać. Niemniej nie narzekam.
Wspominam RDR, żonglując platformami :P Jedyneczka leci na PS4 (premierowo, dwa razy skończyłem na X360), dwójka (która jest de facto prequelem) tym razem na PC (na premierę grałem na PS4).
Muszę przyznać, że dwójka... powoduje opad szczęki. Nie zestarzała się nic, a nic (pod każdym względem). Równie dobrze mogłaby wyjść dzisiaj i nikt by się nie pokapował, że to sześcioletni tytuł (port na PC jest o rok młodszy). Muszę przyznać, że znowu wsiąkłem, ale to taki już tytuł- kochasz... albo narzekasz na pierdoły i drobiazgi, bo gra mocno sili się na realizm. Nie przeszkadza mi to, tym razem zamierzam się bardziej wgryźć w detale, przypominając sobie historie dekompozycji gangu Dutcha.
RDR natomiast zestarzało się i to widać. Ale i tak uwielbiam (za Meksyk najbardziej!), to też trochę inna gra niż sequel- historia jest bardziej zwarta, mniej też tutaj pierdół.Port na PS4 jest poprawny (usunięto pewne bolączki wersji z X360, jak doczytujące się tu i ówdzie tekstury), jego największym "ficzerem" jest polonizacja - ktoś się przyłożył i wreszcie WSZYSTKO jest zrozumiałe, nic nikomu nie umknie:).
W obu grach mam nieco ponad 17 godzin za sobą. W RDR to około 2/3 gry (nie liczę tego dodatku z zombie, który, jak pamiętam był taki sobie), w sequelu , w tym samym czasie wciąż jestem w pierwszym rozdziale- taka to kolubryna :)
Oba tytuły szczerze polecam!
Timeshift i Half Life 2 na Steam Deck Oled. Szkoda, że już takich gier nie robią
Football Manager 2023, 988,5h Przed nami finałowe rozstrzygnięcia w tym sezonie. W Europie zostałem już tylko ja i Lech walczący o finał LE. Z ligi leci Chrobry, Odra i prawdopodobnie Termalica, Legia i Zagłębie walczą o 4 miejsce.
Dustborn, 18,5h Już chyba zbliżam się do końca. Całkiem długa ta gra. Bardzo fajny był etap w Chicago, bardzo dobrze oddający klimat i atmosferę podróży ekipy towarzyszy i przyjaciół. Naprawdę postaci i dialogi są tutaj na wysokim poziomie, i postacie można naprawdę polubić. Całą tą naszą wesołą gromadkę, która się w trakcie podróży rozrasta o różne nowe osobistości, które dodają do grupy coś od siebie dzięki swoim unikalnym mocą. Gra jest naprawdę całkiem nieźle pomyślana i zaprojektowana, wszystko do siebie pasuje i ładnie się spina w jedną całość. Nie ma tutaj jakichś elementów czy sytuacji w grze, które by nie pasowały do reszty. Gra jest bardzo spójna.
Caravan SandWitch, 9h Tutaj też zbliżam się do końca. Chyba już ostatnie ulepszenie odblokowałem. Wiadomo, świat w grze nie jest jakiś wielki więc odwiedzenie wszystkich miejsc nie zajmuje dużo czasu, no ale musimy te same miejsca odwiedzać kilka razy, gdyż bez wymaganego ulepszenia nie pójdziemy dalej. To jest taki trochę minus, ale jednak sama eksploracja daję radę i jest przyjemna. Nie ma żadnych obrażeń za upadek z wysokości wiec można sobie zeskakiwać, możemy szybko wrócić do naszego pojazdu. To zdecydowanie nie jest gra, przy której można się irytować. Gra się wiec bardzo przyjemnie.
Risen, 13,5h Trochę jakby lepiej mi się grało w tym tygodniu, te początkowe godziny średnio mi się podobały ale potem było już trochę lepiej. Średnio mi się podoba walka ze zwierzętami, momentami jest trochę irytująco. Całą śmietankę wojowników Dona na arenie było łatwiej pokonać niż dwa wilki. Nie wiem, czy coś w aktualizacjach zepsuli, czy tak było wcześniej (szczerze nie pamiętam) ale jak chcesz blokować tarczą, to czasami postać sama próbuje parować przeciwnika. To jest niby ten sam klawisz, ale nie pamiętam aby z tym były wcześniej jakieś problemy. Więc czasami dochodzi do sytuacji gdzie trzymam tarczę blokując, puszczam przycisk blokowania i chcę zaatakować a postać mi paruje. Coś tu nie gra. Nie wspominałem o tym tydzień temu, ale ten bezimienny w tym Risenie to strasznie mdły bohater jest. Do Beziego z Gothiczka to nie ma startu. I wygląda biednie, i też nic ciekawego sobą nie reprezentuje. Brak polskiego dubbingu to jest skandal. Może to by trochę klimat w grze poprawiło bo tak to też jest trochę biednie. I ci brytyjscy bandyci na bagnach. Ehhh.....
God of War HD ma się ku końcowi. Została mi ostatnia potyczka i napisy końcowe. Gra świetna i bardzo grywalna. W tamtych czasach to był hit nad hitem. Z pewnością zagram w dwójkę, ale raczej nie w tym roku, bo lista gier do ogrania mocno puchnie.
2019 - Gears 5 na PC
2004 - Rallisport Challenge 2 na Microsoft Xbox
Po niedzieli zaczynam Gears 5 na PC. Najwyższa pora powrócić do Marcusa i spółki. Jestem bardzo ciekawy tego tytułu. A po nim pewnie w niedługim czasie powrócę do dodatku Hivebusters i dopiero wtedy dam serii odpocząć na dłużej. W 2021 roku zacząłem maraton z serią, a wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku zakończę wszystkie zmagania w oczekiwaniu na nową odsłonę E-Day.
W Rallisport Challenge 2 idzie mi niezmiernie dobrze. Skończyłem 2 z 4 dostępnych mistrzostw. Doszedłem prawie do tego samego etapu, jak poprzednim razem. Tyle, że teraz gram w świetnej jakości obrazu na plaźmie przez kabel RGB. Wszelkie adaptery są po prostu do pupy i odradzam takie granie.
Jak grać w gry z Xboxa Classic to tylko na Plaźmie, ewentualnie CRT z kablem RGB podłączonym przez eurozłącze SCART.
Kilka gier na rozkładzie jazdy jest. Aby nie powstawały długie teksty jak poprzednio już teraz napiszę, co aktualnie ogrywam i ukończyłem w ostatnich dniach. Przede wszystkim zakończyłem Rum & Gun. Boss pokonany, potem jeszcze była krótka sekwencja walki na morzu i tyle. Zakończenie sugeruje, że może powstać druga część. Jeśli tak będzie – biorę w ciemno.
Elmarion: The Lost Temple (3,5h, porzucona) – Gra, która ponad trzy lata była we wczesnym dostępie. Lubię dungeon crawlery, więc zakupiłem grę, gdy jeszcze raczkowała w early access, bo raz, że cena wtedy była zachęcająca (ok. 18 zł) a dwa, dotychczas jeszcze nie zawiodłem się na tego typu grze zaczynającej od tej formy. Zagrałem jednak dopiero, gdy wyszła wersja 1.0 w dniu 28 września. I pierwsze wrażenia nie były dobre – wszystko grubo ciosane, drewniane, drętwe, nieprzemyślane a przede wszystkim pełne błędów. Pomijam grafikę, która wyglądała jak żywcem wzięta z telefonów sprzed ponad dekady. Ale i gameplay pozostawiał wiele do życzenia. Walka w czasie rzeczywistym była tragicznie rozwiązana. Potyczki w zwarciu nie miały sensu, bo byle pajączek potrafił napsuć krwi czteroosobowej drużynie; trudno było ocenić odległość, hitboxy projektował ktoś pijany (projekt poziomów też a o systemie zapisu postępów gry nawet nie wspominam). Ogólnie błędów było od groma, w tym w końcu ten, który uniemożliwił kontynuację rozgrywki. A chciałem zobaczyć, co tam dalej wymyślili twórcy. Negatywna recenzja i tak by pojawiła się na Steamie, ale pewnie nie tak szybko. Gra teraz kosztuje 54 zł(!), deweloperzy dodali wiele rzeczy stworzonych przez AI. Nie wierzę też, że twórcy ją naprawią, skoro przez tyle lat wczesnego dostępu wypuszczają takiego technicznego potworka. 2/10
Spava (20 minut, skończona) – Tutaj miałem mieszane uczucia, czy dać negatywa, czy pozytywa na Steam. Z jednej strony nic nie mogę zarzucić grze od strony technicznej, czy gameplayowej, bo tutaj wszystko się spina i jest przyjemne dla oka. Z drugiej strony za niemal 11 zł dostajemy 20 minut gry. Jest to cena zdecydowanie przesadzona. Niby jest to niewielka kwota, ale za taką dostawałem gry na około godzinkę lub dwie. A sama gra polega na odszukiwaniu przedmiotów na rysunku a potem połączenie ich w pasujące pary na kolejnej planszy. Przeszedłem ją dwa razy, aby odblokować jedno osiągnięcie, które pozostało do odkrycia. Grafika jest bardzo przyjemna, jednocześnie niepokojąca, co podkreśla też muzyka. Zakończenie jest urwane w najlepszym momencie. Serio, ja myślałem, że to jakiś prolog i zacznie się właściwa gra a tu koniec. Za max 4 zł można to sobie kupić, choć nie widzę w tym większego sensu. Sam grę zwróciłem (choć rzadko to robię), dałem tę łapkę w górę na Steam z zastrzeżeniem właśnie, aby kupić właśnie za te kilka złotych. 4/10
Deep Sleep Trilogy (2h, skończona) - Spodobała mi się. Chyba pierwsza gra, w której spotkałem się ze zjawiskiem paraliżu sennego i związanymi z tym zmorami nocnymi. Tutaj zostało to rozwinięte w naprawdę przyzwoitą historię. Trzy rozdziały tej przygodówki point’n’click przeszedłem niemal z marszu, bo chciałem poznać zakończenie, które, swoją drogą, mnie nie zawiodło. Choć na ekranie widoczna jest ogromna pikseloza, to gra jest i tak czytelna - nie polowałem na piksele, wszystko bez problemu można znaleźć. Audio z kolei jest bardzo dobre. Dopełnia atmosferę niepokoju. Z łamigłówkami nie miałem problemu. Choć akcja dzieje się w sferze snów, to zagadki są logiczne. Zdecydowanie warto. 7,5/10
White Hell (1h, w trakcie) – Retro FPS, który przenosi nas do mroźnej Finlandii. Tam rozprawiamy się się z neonazistami. Fajne. Strzelanie trochę drewniane, tak jak grafika, ale ma swój urok. Do życzenia pozostawia trochę nieczytelny level design. Trudno niekiedy odszukać właściwą ścieżkę, trochę błądziłem, szczególnie w mieście. Pograłbym dalej, ale wyczytałem na forum Steam, że z każdą kolejną aktualizacją od twórcy gra kasuje sejwy. Możliwe więc, że gdy za niedługo wyjdzie pełna wersja trzeba będzie zaczynać grę od nowa. Tego bym nie chciał, więc na razie wstrzymałem się z grą na rzecz innej produkcji, która właśnie kilka dni temu opuściła wczesny dostęp.
A tą gra jest Kvark (2,5h, w trakcie) – FPS w starym stylu, ale nie aż tak dynamiczna. W sumie zastanawiam się, czy to w ogóle boomer shooter. Rozgrywka jest dużo wolniejsza, ale dla mnie to dobrze, tym bardziej, że wrogowie potrafią zabrać naszej postaci szybko życie, szczególnie ci z bronią i drony, które pojawiają się znikąd. Na razie jestem w rozdziale nr 1 (są 3) i lokacja jest nieco monotonna. A to korytarze, magazyny, kanały i podziemna kolejka, ale w takiej samej kolorystyce z podobnymi pomieszczeniami. Niemniej gra się przyjemnie. Co prawda czasami mam lagi, gdy na ekranie więcej się dzieje, raz gra wyrzuciła mnie do pulpitu, ale twórcy coś tam cały czas łatają. Na pewno w najbliższych dniach czas spędzę w tych czeskich kompleksach badawczych.
Guile & Glory: Firstborn (6h, w trakcie) – turowy taktyk z widokiem z góry. Na planszach walczymy naszymi postaciami z wrogimi zielonoskórymi. Jest też fabuła, która nie jest zapychaczem, choć póki co jest przewidywalnie. Grę miałem na liście życzeń dość długo, czekając na promocyjną cenę a tu jak na złość, gra nie była w ogóle przeceniana. Aż do ostatniego tygodnia, gdy nagle dostała 90% zniżki i za 3,59 zł dostałem naprawdę przyjemną grę. Mamy do dyspozycji kilka postaci. Mają niecodzienne umiejętności, bo praktycznie żadna z postaci nie nosi broni białej. Blond siłacz potrafi tylko kopnąć na max dwa pola, przez co możemy strącać wrogów w pułapki, do wody, w kolce itp. Rubaszny poszukiwacz skarbów z kolei jest wyposażony w bat, którym przyciągamy postacie (możemy na kolce, w pułapkę, czy do wody – ogólnie odwrócona wersja siłacza) a także mamy coś w rodzaju bomby, która zmienia kierunek ataku wrogów. Trzecia postać to kobieta-kapłanka w zbroi, która ma tylko tarczę pozwalającą ogłuszać wrogów i przyjmować ciosy większości wrogów. Dość specyficzna grupka awanturników, ale te umiejętności fajnie zazębiają się w walce. Współpraca postaciami jest niekiedy koniecznością. Grafika jest pikselowa, ale czytelna. Muzyczka taka sobie. Mnie wciągnęło i na podstawie lore oraz odblokowanych wpisów w dzienniku przede mną chyba jeszcze tyle samo godzin.
Poza tym odpaliłem Escape First Alchemy, ale nic z tej gry za bardzo nie pamiętam, bo grałem w nią na kacu o 4 nad ranem. Nie wiem czy te zagadki są proste, czy mój poziom percepcji nie ogarniał, czy tu trzeba drugiego gracza itp. Jednak lepiej było się położyć. Poza tym odpaliłem dwie wersje demo gier: Portrait of a Torn i Becrowned. Pierwsze to będzie symulator chodzenia w klimatach horroru z okazjonalnymi zagadkami, ale prezentuje się bardzo przyjemnie i ma miłą dla ucha muzykę piano. Może kupię jeśli cena będzie fajna. Drugie z kolei to retro survival horror w stylu starego Silent Hill czy Resident Evil. W sumie wszystko mi się w nim podobało poza walką polegającą na wciskaniu jednocześnie prawego shifta i enter, aby zadać cios. Może na kontrolerze jest to rozwiązane przystępniej. W każdym razie walka jest zbyt retro i trochę się odbiłem od niej.
Football Manager 2023, 1016h Najlepszy czas w historii polskiej piłki reprezentacyjnej. Wygrane EURO, mistrzostwa U-21 i złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich. To jest wspaniałe, będąc trenerem klubu można przy okazji reprezentacje wynieść na wysoki poziom po prostu wychowując zawodników. Cała pierwsza jedenastka na EURO to byli moi obecni lub byli zawodnicy. Ale te powołania na Igrzyska trochę dziwne, nawet chyba jeden zawodnik z moich rezerw się załapał ale nie wszyscy U-23 z pierwszego składu, którzy nie załapali się do seniorskiej drużyny.
Risen, 36h, skończone Ogólnie solidna gra ale potwierdziło się to, że to nie jest tak dobra gra jak się ogólnie przyjęło. Dla mnie najgorsza część serii z mdłym klimatem i super drętwą walką. Tak naprawdę tylko pierwszy rozdział jest naprawdę dobry potem to już w sumie gra pędzi do końca a my spędzamy większość czasu w jaskiniach i świątyniach, najpierw szukając kryształowych dysków by otworzyć drzwi do wnętrza wulkanu a potem części pancerza aby... otworzyć kolejne drzwi, tym razem do final bossa, z którym walka jest taka meh. Gdzie tej grze do pierwszych Gothiców, czy nawet Elexa.
Reynatis, 5h Nowa gra twórców całkiem solidnego klonu Persony The Caligula Effect 2. Tym razem jednak mam wrażenie, ze gra jest dużo mniej budżetowa. Bardziej ta gra wygląda jak gra A niż AA. Wszystko jest tutaj zrobione w skali mikro, małe mapy, prosty rozwój, prosta walka, proste zadania, przeciętna grafika itd. Walka jest o tyle udziwniona, ze mamy dwa tryby i tylko w jeden z nich możemy atakować, w drugim możemy tylko stać i się bronić aby naładować pasek many, który pozwali nam atakować. Średnio mi się to podoba. Co śmieszne, jedno z pierwszych ulepszeń jakie dostajemy sprawia, ze postać sama robi wszystkie uniki i kontry. Jeszcze by sobie biedni gracze nie poradzili z tym sami. Sama gra dzieje się w Tokyo opanowanym przez magię. Gramy zarówno postacią będącą częścią antymagicznej policji jak i postacią, która jest "niezależnym" magiem. Szczerze powiem, ze pierwsze wrażenia mocno średnie. Gra nie jest zbyt interesująca ani wciągająca i wygląda jak po prostu zwykły średniak.
Batman: Arkham Knight, 14h Tak mnie jakoś naszło z paru powodów aby sobie wrócić do jedynej części serii, którą dotychczas przeszedłem tylko raz. Gdy grałem w to pierwszy raz na przełomie 2016 i 2017 roku to całkiem mi się podobało, ale nie był to poziom Asylum czy City, i narzekałem na zbyt dużą ilość samochodziku w grze. Ale teraz włączyłem i gra się w to naprawdę świetnie, gra jest super grywalna, dużo płynniejsza niż poprzednie, dosyć wolne części, a i wygląda super dobrze jak na grę z 2015 roku. Narzekam niby trochę na ten batczołg ale nawet etapy z nim są spoko, zobaczymy jak będzie dalej. Stary UE3 a wygląda sporo lepiej niż większość gier na UE4. A i wydajność jest już teraz całkiem solidna, dużo lepsza niż np. w Mafii 3 z tamtego okresu, która też była trochę krytykowana za słabą wydajność. Naprawdę nie spodziewałem się, że aż tak dobrze będzie mi się w to grało, raz usiałem i grałem nonstop 4,5 godziny. Nawet samo szukanie znajdżiek, robienie zadań pobocznych czy wyzwań wciąga. Dawno mnie żadna gra tak nie pochłonęła, żebym mógł nic nie robić cały dzień tylko w nią grać, nawet GTA V ani Wiedźmin 3 jak je przechodziłem ponownie w tym i poprzednim roku.
Ostatnio na rozkładzie jazdy miałem tylko dwie większe gry, które ukończyłem (Kvark) i jestem w trakcie walki z bossem (Guile & Glory: Firstborn). Poza tym sprawdziłem kilka wersji demo, o którym poniżej napiszę kilka słów.
Guile & Glory: Firstborn (16h, w trakcie) - niszowa strategia turowa z widokiem z góry, w której kierujemy od jednego do czterech awanturników, których różne cele zaprowadziły do Zatopionych Krain. Co nieco wspomniałem o grze w poprzednim poście.
Rozgrywka mocno nastawiona jest na aspekt strategiczny ze wskazaniem na planowanie kilku ruchów do przodu jak w szachach. Nie ma tutaj miejsca na przypadek. Nawet ustawienie bohaterów/wrogów ma znaczenie, bo niektórych można zranić zadając tylko cios z boku, z tytułu, po ogłuszeniu lub wyłącznie strącając do wody/pułapek. Trzeba tak pokierować postaciami, aby fajnie współgrali i szybko oczyścili mapę z przeciwników lub dotarli do celu na danym poziomie. Pomimo prostoty i braku rozbudowanego gameplayu rozgrywka jest bardzo absorbująca. Dodatkowo śmierć jednego z bohaterów to wczytanie od nowa mapy, więc jeden błąd może spowodować powtórzenie poziomu i walki, która może trwać nawet kilkadziesiąt minut (szczególnie pod koniec gry). Podczas walki z bossem miałem wiele podejść (pomimo podzielenia potyczki na trzy części), które zabrały mi wiele godzin i jeszcze zabiorą. Niekiedy trzeba kombinować i wyczekiwać swojej szansy.
Za przejście danego poziomu dostajemy punkty chwały. Jeśli dodatkowo przejdziemy w określonych turach lub bez jakiejkolwiek rany dostajemy dodatkowe punkty. Możemy je przeznaczyć na rozwój stylów walki naszych postaci, ale przede wszystkim na dodatkowy ruch, punkt akcji, czy punkty życia). Nie wiedziałem za bardzo o tym, bo przypisanie punktów mamy z poziomu menu a nie na ekranie podczas właściwej rozgrywki. Przez to większość gry przeszedłem na bazowych ciosach z małą ilością życia i punktów ruchu, ale się udało. Jedynie bossa w ten sposób nie przejdziemy – tutaj już musimy rozwinąć nasze postacie, aby przynajmniej trzymały dystans.
Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony. Rozgrywka, choć niekiedy się dłużyła, była wciągająca. Większość poziomów była banalna, ale zdarzały się pojedyncze, które napsuły krwi.
Graficznie jest to czytelna pikseloza. Muzyka z czasem staje się irytująca, bo chyba jest tylko jeden zapętlony utwór. Brakowało mi tylko opcji najeżdżania kursorem na poszczególne zdolności wrogów. Wszystko jest opisane w bestiariuszu, ale czasami zapominałem od czego jest dana ikonka i takie podglądnięcie usprawniłoby rozgrywkę. W sumie za niecałe 4 zł na promocji dostałem kilkanaście nieźle spędzonych godzin. Szkoda, że jest tak nieznana, ale niestety na Steam gry, które nie mają osiągnięć nie są dla graczy atrakcyjne… (a te tutaj fajnie by się wpasowały). 7,5/10 Warto.
Kvark (10h, skończone) - Przyjemny FPS, który wiele osób przyrówna do Half-Life, bo są wspólne elementy, ale dzieło czeskich programistów stara się mieć swoją tożsamość. Znajdziemy wiele odniesień do komunizmu a same notatki śmieszno-gorzko komentują „życie” "pracowników" kompleksu badawczego. Niby są zabawne, ale wiemy doskonale (dotyczy to głównie graczy z krajów, które były pod wpływem ZSRR), że miało to odzwierciedlenie w tej dawnej, ponurej rzeczywistości.
Gra to trzy rozdziały, które kończą się bossami. Pierwszy toczy się w różnych podziemnych miejscach jak więzienie, kanały, czy torowa kolejka. W drugim sięgamy wręcz dna kompleksu (kopalnia) a także zwiedzamy biura i betonowe konstrukcje a w trzecim walczymy na powierzchni. W tych miejscach przyjdzie się nam zmierzyć z mutantami, robotami i pracownikami konglomeratu. Dużego zróżnicowania nie ma, ale to może i dobrze. Również miejscówki wyglądają podobnie, jeśli chodzi o korytarze czy pomieszczenia (szczególnie w rozdziale pierwszym – dalej jest już pod tym kątem lepiej). W sumie rozmieszczenie korytarzy nie ma za bardzo sensu – są, bo są. W końcu to gra, w której skupiamy się na rozwalaniu wrogów i ewentualnym odnajdywaniu sekretów.
Nie nazwałbym też tej gry boomer shooterem. Nie jest aż tak dynamiczny, bohater wysoko nie wyskoczy a upadek nawet z niewielkiej wysokości to utrata wielu punktów życia albo śmierć. Przy takim Johnnym z Turbo Overkill bohater wręcz człapie. Można grać bardzo spokojnie, powoli przechodząc grę – dla mnie to i tak plus. Do naszej dyspozycji oddano 10 rodzajów broni i każda się przydaje, bo np. kałach ma dość ograniczone maksimum amunicji, pozostałe bronie niewiele lepiej, więc często zmieniamy wyposażenie w rękach, co też dobrze rozwiązano. Sama gra jest łatwa (na poziomie normalnym), amunicji i apteczek nigdy nie brakuje a w rozdziale trzecim jest ich nawet zdecydowanie za dużo a wrogowie nie są jacyś upierdliwi (poza dronami i strzelcami w żółtych kombinezonach, którzy mają dobrego cela).
Technicznie gra nieco pozostawia do życzenia. Miejscówki nie są jakieś rozbudowane, gra nie jest jakaś dynamiczna, ale często pojawiał się lag i drobne ścinki podczas większej akcji na ekranie. Graficznie nie ma wodotrysków, ale karta i procesor już po kilku chwilach głośniej chodziły. Do tego gra kilka razy wysypała się do ekranu, w tym dwa razy z komunikatem o błędzie krytycznym. A z racji, że zapis gry jest w określonych miejscach (i tylko raz), to podczas takiego błędu powtarzamy dany etap. Z innych błędów zauważyłem, że wrogowie strzelali przez ściany i popsute są osiągnięcia na Steam – część się w ogóle nie aktywowała po spełnieniu warunku a te od postępu resetowały się po wyjściu z gry. Minusem może też być monotonne lokacje w pierwszym rozdziale. Ale dobrze się bawiłem, strzelanie było przyjemne, notatki czytałem z ciekawością (jest język polski). Po prostu, to dobry FPS.
Wersje demo:
They Are Here – te kilkanaście minut zrobiło na mnie wrażenie. Raz, że jest to jedna z niewielu wersji demo, które posiada polskie napisy, to jest tak dopracowane pod kątem klimatu i oprawy, że pod koniec o mało nie pobudziłem wszystkich w domu (grałem w nocy). Jest intensywnie. Atmosfera niepokoju utrzymywała się cały czas. Oprawa audio – rewelacja. Gdy dom oświetliły światła obcych miałem ciary. To i inne późniejsze elementy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Końcówka jest pewnie specjalnie przygotowana pod wersję demo, co okazało się strzałem w dziesiątkę (tak przypuszczam). Czekam. Mam nadzieję, że twórcy wypuszczą pełną wersję, gdy jeszcze w moich okolicach nie będzie w pełni rozwinięta kukurydza…
Scarlet Deer Inn – przyjemna gra przygodowa się zapowiada z widokiem z boku. Grafika jest miła dla oka, audio również jest w porządku, tylko, że już demo mnie nieco znudziło, ale może było to spowodowane faktem, że wcześniej ograłem kilka innych wersji demonstracyjnych i mogłem być już zmęczony, jak i pewnie to dopiero wstęp do pełnoprawnej przygody. Na oku nadal będę ów tytuł miał, bo miejscami miałem skojarzenia z Pentiment.
SELINI – platformówka z akcją w tajemniczym świecie robotów. Fragment, który ograłem był solidny i chciało się więcej, więc w sumie czekam. Gra nastawiona jest bardziej na łamigłówki logiczne, ale też kilka razy trzeba się wykazać zręcznością uciekając przed pewnymi dronami. Potem zyskałem ulepszenie, które pozwoliło mi je niszczyć. Co będzie dalej – chciałbym się przekonać jak najwcześniej.
Nebelmer - trzecioosobowa eksploracyjna gra przygodowa. Nie wiem, czy jest w niej walka, bo ja przynajmniej nie spotkałem wrogów. Przyjemna, prosta grafika, otwarty świat, który poza bieganiem można dynamicznie przemierzając surfując albo latając. Świat sprawia wrażenie nieco pustego, ale widziałem w sumie zaledwie jego ułamek i może w pełnej wersji będzie bardziej zapełniony. Potencjał jest.
Abrasion - pierwszoosobowy survival horror. Minimalistyczna, oszczędna grafika i świetny mroczny klimat. Podoba mi się dark ambient, który słyszymy w grze. Atmosfera niepokoju była aż nadto odczuwalna. Naszym celem jest pobrać do naszej dużej próbówki krew niektórych martwych w jakimś dziwnym betonowym kompleksie. Po piętach depcze nam jakaś istota, bo jej charczenie w pobliżu już słyszałem, ale wtedy demo się skończyło. Krótko, ale sama gra też nie będzie należała do długich, bo 90 minut ma wynosić jej przejście. w fajnej cenie kupię.
Two Falls (Nishu Takuatshina) - również krótkie, ale przyjemne demo. Już menu zapowiada ciekawą przygodę swoją świetną muzyką. Dalej jest jeszcze lepiej. Bardzo dobry voice acting, choć przy głosie kobiecym podczas rozmowy z traperem jest słyszalny pogłos/echo. I szkoda też, że Indianin mówi po angielsku. Graficznie podoba mi się zarówno stylistyka jak i barwy - knieja prezentuje się świetnie. Demo mnie zachęciło. Jeśli cena za pełną wersję będzie dobra na polskie realia (a nie zawyżona przez Steam swoimi sugerowanymi cenami), to kupuję na nieodległą premierę. Chyba najlepiej zapowiadająca się gra zaprezentowana przez wersję demo, w które dotychczas zagrałem. Historia co prawda wydaje się przewidywalna, ale jeśli będzie dobrze poprowadzona, to tylko lepiej.
Whispers of the Shadows - kolejne demo, w którym spodobała mi się muzyka. Już dawno w menu nie zostałem z utworem. Zamiast grać, słuchałem rewelacyjnego utworu. Szkoda, że wysokiej jakości utwór to najlepszy element gry. Co prawda grafika jest bardzo dobra, podobnie voice acting i dźwięk. Jednak sam gameplay okazał się rozczarowaniem. Po ciekawym początku w następuje zawód. Ot szukamy w dużym domu kart, które są elementem pudełka, w którym jest klucz. Po drodze zapalamy świece, szukamy ich w szufladach i w sumie tyle. Pewnie w pełnej wersji gry będziemy w ten sposób unikać zjawy. Zero jakichś notatek, mało interaktywnych elementów otoczenia. Gra chyba nie będzie jakaś długa, bo dotychczasowe materiały na karcie Steam w większości widzimy w demo. Zobaczymy.
Real Stories from the Grave: Maleficium - retro przygodówka TPP z dużym nastawieniem na fabułę i, niestety, chodzenie. XVII wiek. Wcielamy się w Liberty, która żyje ze swoimi rodzicami w niewielkim gospodarstwie. Jednak młodą dziewczynę nawiedzają koszmary, jak i zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ogólnie fajny klimat, który zabija korytarzowe chodzenie. Oby fabularnie nie była pogmatwana lub pretensjonalna, bo demo wskazuje na jedno z tych.
Diviner - przed uruchomieniem najmniej wiedziałem o tej grze. Zobaczyłem screeny i początek trailera - fajnie się na nich prezentowała i do tego nie jest to soulslike. Tylko, że nie zauważyłem, że gra ma walkę turową i to dość specyficzną. Jest ciekawie, bo gra oparta jest na buildzie naszego rycerza i z pewnością trochę czasu spędzimy na dopasowaniu i rozwoju wyposażenia. Tylko nie miałem za wiele czasu, aby zapoznać się ze wszystkimi mechanikami. Nie udało mi się zmienić broni, pomimo, że otworzyłem kartę zmiany (błąd?). Niemniej inne elementy gra próbuje na początku tłumaczyć i trochę czasu trzeba poświęcić na zapoznanie się ze wszystkimi elementami rozgrywki. Może być ciekawie.
Good Kill! - FPS z akcją w Wietnamie, w którym jesteśmy operatorem miniguna w helikopterze. Na papierze wszystko wygląda ciekawie, ale w rzeczywistości już po trzech zlikwidowanych placówkach Vietkongu nie miałem ochoty na więcej. Nudne to w cholerę. Jeszcze technicznie trzeba od początku szperać w ustawieniach, aby jak najlepiej dostosować je pod siebie, bo taka czułość myszy była zbyt duża. Strzelanie też pozostawiało wiele do życzenia - dużo lepiej prezentowało się to w IS Defense. W Good Kill było irytujące. Po ograniu demo usunąłem ów tytuł z listy życzeń.
Becrowned - klasyczny survival horror retro. Aż nawet za bardzo retro, szczególnie jeśli chodzi o walkę wciskając jednocześnie shift i enter. Była u mnie wysoko na liście życzeń po tym jak obejrzałem kiedyś klimatyczny zwiastun. Teraz jestem nieco sceptyczny. Liczę przede wszystkim na usprawnione sterowanie.
Blood of Mehran - TPP akcja w orientalnych klimatach. Początek to filmowe prowadzenie fabuły, całkiem przyjemne. Ogólnie ten fragment na duży plus, nawet pomimo tego, że grałem na najniższych ustawieniach. Na wyższych gra musi się prezentować znacznie lepiej.
Dead Wells: the Devil Fragment - retro RPG FPP (co mi się podoba) z mechanikami soulsike (co już mi się nie podoba) po śmierci odradziłem się przy ognisku i nie chciało już mi się ponownie przedzierać przez tych samych przeciwników, aby zobaczyć co jest dalej.
Portrait of a Torn - FPP symulator chodzenia w fajnym, melancholijno-mrocznym klimacie. Premiera tuż za rogiem - jak będzie fajna cena to wezmę.
Poza tym zagrałem jeszcze w inne demówki, ale za dużo nie grałem w nie, bo albo mnie znudziły, albo nie miałem czasu, aby się z nimi bardziej zapoznać. Na dniach pewnie zacznę Hellslave i powrócę do Operator8. Pewnie wpadnie jeszcze jakaś premiera lub dwie z ostatnich i nadchodzących dni.
W ostatnich tygodniach ogrywałem przede wszystkim Hellslave a w tle inne, mniejsze, niszowe tytuły, które głównie rozczarowywały i doprowadziły do tego, że z listy życzeń usunąłem trochę podobnych produkcji.
Guile & Glory: Firstborn (20h, skończone) – za niecałe 4 zł dostałem około 20 godzin przyjemnej strategii. O grze pisałem dużo w poprzednich postach. Natomiast co do samej końcówki, to trochę walka z bossem w drugiej sekwencji skradła mi dużo czasu. Trzecia sekwencja była już banalna. Potem spróbowałem sobie jeszcze wymaksować niektóre poziomy jak i spróbowałem trybu roguelike, w którym na kolejnych mapach walczymy z przeciwnikami a śmierć jednego z bohaterów kończy podejście i stratę wszystkich zdobytych dotychczas punktów chwały. Jak nic brakuje tutaj osiągnięć. Zazwyczaj nie są dla mnie istotne, ale tutaj miałbym ochotę na ich zdobywanie. W każdym razie gra warta czasu 8/10
Hellslave (20h, skończone) - Bardzo dobry dungeon crawler. Pomimo niemałej powtarzalności nie znudził mnie przez te kilkanaście godzin.
Duże plusy to oprawa audiowizualna. Rysunki mi się podobały. Dźwięk też jest fajny, muzycznie jest nieco ubogo, ale wszystko trzyma co najmniej przyzwoity poziom. Fabularnie też mi podeszła. Historia jest dobrze prowadzona. Teksty, opisy czytałem z przyjemnością. W ogóle polskie tłumaczenie jest bardzo dobrej jakości.
Jak to bywa zazwyczaj w RPG, jest też dużo wyposażenia do wyboru i wielokrotnie zmieniałem i dostosowywałem je do najbliższych potyczek. Umiejętności aktywne i pasywne, które wybieramy po osiągnięciu kolejnego poziomu nie są zapychaczami. Podczas walki praktycznie używałem wszystkich aktywnych. Uznanie należy się za dopracowane i wyważone poziomy trudności. Grałem na normalnym i zacząłem na Inferno i wszystko ładnie się spina. Nie jest za łatwo, ani nie jest za trudno. Walk jest sporo, ale ja dawkowałem je sobie po jednej, dwóch miejscówkach i tym samym gra nie zdążyła mnie znudzić jak swego czasu Darkest Dungeon. Ogólnie Hellslave jest przystępniejszy od DD.
Z minusów na pewno wymieniłbym nieco nieczytelną walkę. Na początku trudno mi się było połapać, kto ma jaką kolejność, ale potem już to ogarnąłem, choć trudno było przewidzieć jak silny wymierzymy cios. W Darkest Dungeon na spokojnie wiedziało się, ile zadamy obrażeń. Tutaj nigdy nie byłem pewien. Z innej beczki - za mało wpada w przeszukiwaniu lub po walce materiałów do tworzenia. Także trudno przewidzieć jakie przedmioty w przyszłości mogą być bazą pod crafting. W ten sposób jedne zniszczyłem i potem czekałem na to aż wpadną po walce. Na niektóre w ogóle nie trafiam i np. nie zrealizowałem jeszcze drugiej instrukcji, bo brakuje mi jednego elementu. W ten sposób skrzynia szybko się zapełnia :)
Grę ukończyłem z przyjemnością. Warto. 8/10
After the Flood (0,5h, skończone) - Tani survival horror wykonany tanim kosztem. O ile atmosfera niepokoju jest nawet ok, tak cała reszta jest słabiutka. Trafiamy do miasteczka po powodzi, które musimy uwolnić od klątwy. W tym celu należy znaleźć określone przedmioty. Latamy więc od budynku do budynku, aby znaleźć to i owo. Zajęło mi to pół godziny a zaczynałem grę dwa razy. Zaskakująco szybko. Zginąłem, bo nie znalazłem szybko wyjścia z budynku, bowiem dłuższe przebywanie w pomieszczeniach sprawia, że nasilają się szepty zjaw, pole widzenia się zwęża i giniemy (co jest na plus). Na zewnątrz z kolei musimy unikać potwora (co jest banalne). Miasteczko to w sumie wyglądające tak samo budynki i rezydencje, altany na każdym kroku i jeden kościół. Wszystko skąpane w mroku, półcieniach i mgle (co ukrywa tanie tekstury a jednocześnie robi klimat). Audio ujdzie. Ogólnie nic ciekawego. Nie warto. 2/10
Silent Breach (1h, skończone) - Taka kopia Iron Lung z kilkoma różnicami. Tutaj przede wszystkim mamy ekran, na którym widzimy to, co mamy przed sobą podczas kierowania (a te jest nieco irytujące, bo nieraz wciskamy strzałki, nie widząc ekranu, szczególnie gdy szybko chcemy zmienić ustawienie naszego pojazdu). Miejsce akcji oczywiście też jest inne, pojazd także. Reszta już jest podobna - mamy dotrzeć w określone miejsca i zrobić zdjęcia. Atmosfera jest również podobna, dźwięk na wysokim poziomie, ale Iron Lung był straszniejszy, bo bardziej bazował na naszej wyobraźni i więcej też się działo w kabinie. Silent Breach też ma swoje momenty, ale ostatecznie wypada oczko mniej od IL. 6/10
Scrolls of the Lord (0,5h, skończone) - Słaba gra FPP akcji w klimatach fantasy na kilkadziesiąt minut. Walka, która powinna stanowić o sile tego tytułu jest wykonana tragicznie. Ślamazarne ruchy uderzenia mieczem, brak sensownych hitboxów (uderzyłem w powietrze nad szkieletem a ten padł) i machanie niczym cepem. Źle to wygląda. O ile walka z jednym, dwoma wrogami to zwyczajna wymiana ciosów, tak potyczki z większą ilością szkieletów to śmierć gracza. Dlatego omijałem ich a że ci gonili za mną przez całą mapę, to wykończyłem ich zaklęciem. One są dobrze wykonane, niczym w Lichdom. Gra też jako tako wygląda. Reszta jest słaba. Nawet poruszanie się - bieg bohatera - wygląda groteskowo. Na końcu też pogubiłem się, co trzeba było zrobić ze zwojem. Widać, że na grze uczył się deweloper. Późniejsze gry twórcy prezentują się już lepiej, ale gameplayowo nadal mogą być crapem. 2/10
REVEREND (1,5h, skończone) - Przeciętniak. Niby gra się nieźle, ale cały czas odnosiłem wrażenie, że można było zrobić to i owo lepiej, jak i niektóre rzeczy mnie irytowały. Z plusów na pewno można wymienić całkiem przyjemne strzelanie, jest klimacik starych gier a do tego gra jest tania (cena adekwatna do około godzinki czasu na przejście). Po drugiej stronie mamy kiepskie, zrobione z czapy lokacje, w tym na przedostatniej niektórzy wrogowie zlewają się tłem. Kolejne to słaba muzyka podczas walk z bossami, toporne przewijanie broni, długie wczytywanie zapisanej gry (jak na oprawę graficzną). Nie była kiepska, ale nie przekonała mnie na tyle, aby dać mimo wszystko więcej niż 5/10.
Spirit of the North (2h, porzucone) – Ogromne rozczarowanie. Dziwią mnie wysokie oceny dla tej gry. Jest ogromnie powtarzalna, nijaka, bez jakiejś krzty kreatywności. Kierujemy lisem oraz jego wersją duchową i oczyszczamy krainę z czerwonej zarazy, która upatrzyła sobie kamienne glify i ważniejsze miejsca. Po drodze tez przynosimy kostury do zwłok szamanów/kapłanów, aby ci odnaleźli spokój ducha. Nic więcej. Eksploracja jest nudna pomimo półotwartych map. Lokacje również są nudne i nijakie, sprawiające wrażenie niedokończonych. Ot wędrujemy wśród skalnych ścian i skaczemy po skalnych półkach bądź murach. Po czwartym rozdziale nie miałem ochoty na więcej. Już wolę sobie odpalić symulator chodzenia w ciekawej scenerii lub właśnie ze zmieniającymi się lokacjami niż wracać do tej gry. 3/10
A Little to the Left (3h, skończone) – gra logiczna polegająca głównie na układaniu przedmiotów – dopasowywaniu ich kształtami, kolorami, czy użytecznością. Jest niekiedy pomysłowo, ale czasami trafi się poziom, w którym trzeba domyślić się „co autor miał na myśli”. Na szczęście można tego typu zagadki pominąć, z czego dwa razy skorzystałem, bo kompletnie nie miałem pojęcia jak dane rzeczy ułożyć a w mojej opinii dobrze wykombinowałem. Niektóre łamigłówki można rozwiązać na dwa lub trzy sposoby. Niby wszystko fajnie, ale czasami odczuwałem stratę czasu. Oprawa audiowizualna też nie była zachęcająca. Muzyczka taka sobie a grafika kolorystycznie jest mdła, nie ciesząca oka. Ogólnie taki średniaczek. Nic słabego, nic szczególnego. 5/10
Hidden Objects i Hidden Cats – różne gry o szukaniu rzeczy lub zwierząt. Przede wszystkim uruchamiałem z myślą o tym, aby razem z czteroletnim synkiem szukać ukrytych obiektów, głównie kotów. Spodobało mu się, więc kilka tego typu krótkich i prostych gierek wzięliśmy na tapetę. Jedne lepsze inne gorsze. Czarno-białe zdecydowanie mu nie podchodziły, chyba, że były ładnie narysowane. Te narysowane na szybko były najgorsze. Ogólnie wciągnęło go, więc pewnie nieraz jeszcze zagramy w takie produkcje. Dla zabicia czasu i osiągnięć można spokojnie zagrać.
Miałem powrócić do Operator8 i powróciłem, ale po dość długiej przerwie i chyba zapisana gra juz nie była kompatybilna z aktualna zawartością. Zresztą twórca dodał w ostatnich dniach kilka dodatkowych poziomów i ciągle dłubie przy grze z okazji jej bliskiej premiery, więc jeszcze się kilka dni wstrzymam z grą. Na tapetę tymczasem wleciało Return to Grace, bo miałem ochotę na jakiś przygodowy symulator chodzenia i jak na razi, na kwadrans gry, zapowiada się bardzo przyjemnie. Tak samo czasowo liznąłem Chants of Sennaar, które również prezentuje się bardzo dobrze, ale do tego typu gier musze mieć świeżą głowę. Ponadto zainstalowane na swoja kolej czekają Open Roads, Still Wakes the Deep, Those Who Remain i Evil West. I to pewnie o tych grach co nieco napiszę w kolejnym poście w tym temacie.
Football Manager 2023, 1062,5h W przerwie zimowej wygrałem jakiś mecz towarzyski chyba 15:1. Już nawet nie pamiętam z kim grałem. W LM ja i Lech bezpośredni awans, a reszta baraże. O dziwo chyba wszyscy przez te baraże przeszli a przeciwnicy byli dosyć mocni, Barcelona, Inter i jeszcze ktoś tam. W LE Widzew i Śląsk także po barażach idą dalej. W lidze zaczyna się runda wiosenna, 11 zespołów jest w grze o puchary.
Batman: Arkham Knight, 92h, skończone W tym tygodniu już się udało zakończyć przygodę. Byłem świadkiem dosyć dziwnego buga, w grze jest taka lista najlepszych w Gotham, która pokazuje listę twoich znajomych i ich wyników z gry, fabuła, zadania poboczne i wyznawania się do niej wliczają i potem zsumowane dają finalny wynik. Z tego co się orientuję to aby mieć 200% w fabule i zadaniach pobocznych trzeba grę przejść dwa razy, drugi raz w New Game+. Ja takich zamiarów nie miałem i kalkulowałem sobie, że aby zająć pierwsze miejsce muszę jeszcze trochę gwiazdek w wyzwaniach powbijać. Co byłoby pewnie do zrobienia ale zajęłoby to trochę czasu, i pewnie mogłoby być w końcowej fazie irytujące gdyby zabrało przyjemnych wyzwań do zrobienia. A tymczasem, nagle, chyba po zrobieniu DLC z Robinem (tak swoją drogą, to wszystkie te "fabularne" DLC oprócz tego z Batgirl mocno średnio) patrzę w tabelę i jestem w niej pierwszy z 200% w fabule. Widocznie Bug chciał abym był najlepszy w Gotham :)
Disney Epic Mickey: Rebrushed, 4h Od czasów Raymana 3 mam w sobie jakąś sympatię do platformówek 3D. Wydaje mi się, że strasznie ich mało na rynku a czasami można by dla odmiany w coś takiego zagrać. Gra pierwotnie wyszła na Wii a teraz wyszedł remake. Nie jestem jakiś wielkim fanem uniwersum Myszki Miki, więc pewnie fani będą tu się lepiej bawić niż ja, no ale postanowiłem spróbować bo podobno dobra gra. Rayman 3 to to nie jest, też nie wydaje mi się aby ta gra była lepsza niż np. nowy Kao ale jest solidnie. Dla mnie trochę ta gra jest zbyt płytka, zbyt mało głębi, zbyt mało rozbudowania. Szczególnie to widać po walce, którą w sumie można olać. Nie mamy tutaj tak naprawdę żadnej broni tylko nasz pędzel, i w przeciwników nawalamy farbą lub rozpuszczalnikiem jak we wszystko inne. Możemy za pomocą naszego pędzla dorysowywać elementy otoczenia albo je usuwać. To jest ok ficzer, ale liczyłem, ze to będzie coś na większą skalę. Lokacje są nieźle zaprojektowane, mają jakieś sekrety i schowane pomieszczenia ale wizualnie nie są jakieś super ładne. Tutaj również spodziewałem się więcej, tego typu gry powinny mieć lokacje przyciągające wzrok a tutaj jest dziwnie szaroburo trochę. Ja wiem, ze to ma być trochę spaczony świat, ale wizualnie po prostu nie wygląda to zachęcająco. Liczyłem, ze właśnie będzie można wpłynąć naszym pędzlem na ten świat, dodać mu trochę kolorów, odnowić ten świat ale nie wygląda aby tak się miało dziać. Nie ma też przynajmniej na razie żadnych trudniejszych etapów platformowych, jakichś zagadek czy czegoś takiego.
Za pozwoleniem użytkownika squaresofter (autora świetnego cyklicznego bloga W co gracie w weekend) i aprobatą stałych bywalców jego bloga, zakładamy forumowy wątek w którym możemy dzielić się naszymi growymi przygodami.
Każda platforma i gra mile widziana, każdy gatunek i każda opinia oraz spostrzeżenie na temat gry - także mile widziane.
Dla ludzi szukających inspiracji w co zagrać lub nawet jaką serią lub gatunkiem się zainteresować.
Oczywiście nadal wspieramy squaresoftera i jego wpisy na blogu, to on to wszystko rozpoczął ale słabo nam to wspieranie idzie. A tak w ogóle, to już nie ma za bardzo czego wspierać :(
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=16124736&N=1
Football Manager 2023, 540h Zaczynamy rundę wiosenną dwoma meczami w LM, oba wygrane. Legia po paru pierwszych meczach w LM zaczęła wygrywać i coś tam ugrała. Jak tak dalej pójdzie to mamy szansę wskoczyć po tym sezonie zostać 5 najlepszą ligą na świcie. Niesamowite osiągniecie, szkoda że w rzeczywistości tak dobrze nam nie idzie.
Grand Theft Auto V, 55h Ostatnio zajmowałem się trochę znajdżkami, czy przelatywaniem pod mostami. Ogólnie zaobserwowałem, że Michael ma mniej zawartości niż pozostała dwójka, liczba godzin którą spędziłem gając nim jest zauważalnie niższa niż Frankiem i Wujkiem T. Mało ma też w sumie jakichś fajnych ciuchów czy nawet fryzur. A gra się dalej całkiem solidnie, mimo że to już w sumie staroć z 2013 roku to gameplay jest nadal bardzo przyjemny, spoko animacje itd.
Kończę podstawkę Cyberpunka i powoli zabieram się za DLC. Wreszcie po 3 latach napraw, prób i błędów można całym sercem tę grę polecić (zwłaszcza po takim Starfildzie).
na konsoli: The division - gram w pojedynke wiec jest naprawde trudno. zrobilem juz pol gry ale chyba wiecej nie dam rady i czuje ze sie poddam niedlugo
na kompie:
Metro Last light - genialna gra. cizki brudny rosyjski klimat, brutalnosc, frajda z gry.... mega mega gra
Grid 1 - system jazdy fajny ale wymagajacy. nieraz bardziej walcze z modelem jazdy niz samymi przeciwnikami. dobrze ze mozna cofac sie o kilka sekund w przypadku wypadku. duzo lepiej mi sie gra niz w 2 czesc na konsoli
na telefonie: od 3 lat Gwint. chociaz niedawno mialem 3 miesieczna przerwe. po raz pierwszy od 3 lat. ale powrocilem i nie zaluje, jest to genialne
Football Manager 2023, 547,5h Lech znowu w Lidze Europy wtopił. Tak dobrze im szło, ale ostanie 4 mecze tylko 2 punkty w fazie ligowej a potem w barażach wtopił z gorszym zespołem. W lidze są na 5 miejscu więc grozi im teraz LKE. Może tam im pójdzie coś lepiej. Górnik Łęczna tymczasem w 1/8 finału LKE. Legia odpadła w 1/8 finału LM. Rakowowi grozi spadek, jak już wzięli Ojrzyńskiego aby ich ratował to chyba jest z nimi słabo.
Grand Theft Auto V, 67h Niby jeszcze 30 misji do końca, ale z tego co pamiętam to sporo z nich to będą przygotowania do napadów. Napadów, które miały być ważną rzeczą w GTA V a w sumie to chyba trochę bieda z nimi. Na początku gry jest jeden fajny napad na jubilera, potem jest ten skok na Merryweather, który w sumie nie jest pełnoprawnym napadem, nie wybieramy ekipy ani nic, i dopiero pod koniec gry będą 2 napady. Trochę słabo, przy pierwszym napadzie tak gra nam tłumaczy, że ekipa ma statystyki i będą one rosnąć itd a 60 godzin później nie mieliśmy jeszcze nawet kolejnej okazji aby z tych rosnących statystyk skorzystać, bo nie ma żadnych napadów...
Baldur's Gate 3 z 500 h - leci Baldur 24/7 jak na razie, gram trzeci raz i znowu inaczej, tak mnie wciągnął ze się sam nie spodziewałem i się nawet nie nudzi, będę grał i 4 raz i znowu inna klasa i inaczej.
Diablo 2 Resurrected 800 h ; Diablo IV 400 h - Odnośnie diablo w międzyczasie Baldura grałem w D2 R z doskoku, ale czekam na nowy sezon w DIV, pogra się pewnie pierwsze 2 tyg i tyle.
Bleak Faith: Forsaken (ukończone) - No dobra, prawie ukończone. Obecnie kończę NG+, ale trochę jeszcze zostało mi do zrobienia.
SpaceBourne 2 - Kolejne podboje systemów, ale wiem, że wkrótce będę musiał zrobić stop od tego.
Avorion (83h) - Kolejny kosmiczny symulator, tym razem składający się z voxeli. Ogólnie naszym celem jest dostać się do środkowej części (proceduralnie generowanej) galaktyki, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by np. rozwijać swoje imperium lub po prostu być tym, kim chcemy być. Można też oczywiście wspierać inne frakcje. Gra ma przynajmniej z sześć poziomów trudności, jest tryb kreatywny (albo jak kto woli, sandboxowy). Statki budujemy z surowców, które wydobędziemy lub kupimy. Mamy też oczywiście elementy looter-shootera, więc będziemy zbierać w trakcie walk na potęgę 'rzeczy z niższej półki' albo przedmioty z unikalnymi właściwościami; można też oczywiście zbudować swoją flotę. Jest oczywiście również wsparcie dla modów. Generalnie gra warta polecenia, tylko trzeba przyzwyczaić się do tego, że nie ma wsparcia dla gamepada.
Rise of the Tomb Raider
Bo dluzszej przerwie wrocilem do tej gry i zdziwilem sie bardzo, jak malo z Tomb Raidera jest w tej grze. Nie jestem daleko, bo probuje dojsc teraz do jakiejs huty czy cos w ten desen, ale poki co biegam jakos tak bez celu, zbieram szrot, oprawiam dziczyzne i odmrazam sobie tylek. Powoli zaczynam rozumiec dlaczego przy pierwszym podejsciu odpuscilem sobie ten tytul. Pierwszy Tomb Raider byl zdecydowanie ciekawszy. Chyba ze w dalszej czesci gry zmieni sie moje zdanie na temat RotT.
Firewatch
Ziomki na Steam hurtowo kupowalipodczas wyprzedazy zimowej, wiec cos musialo byc na rzeczy. No i tez kupilem. Mam za soba dopiero pierwszy dzien w pracy jako pustelnik, ale juz zaczynam rozumiec w czym tkwi magia tej gry.
Darksiders
Trojeczka czeka na swoje piec minut, wiec odswiezam pierwsze dwie czesci dla lepszego klimatu.
Football Manager 2023, 556,5h Już tylko ja się ostałem z polskich klubów w europejskich pucharach. Śmieszna sprawa, pierwszy zespół będzie grać w Realem w LM, a moi juniorzy będą grać w juniorami Realu w finale Młodzieżowej LM i jeszcze z Castillą w finale jakiegoś turnieju u-21. W lidze sprawa raczej jasna, Górnik Z będzie drugi, Legia trzecia a Zagłębie L. czwarte. O ostatnie miejsce w pucharach walczy Lech i Łęczna.
Grand Theft Auto V, 89,5h Chciałbym powiedzieć, że do końca stycznia skończę, ale zobaczymy. Dużo już niby nie zostało. Trochę jeszcze znajdziek zostało i mniej niż 20 misji. Dobrze się w to gra, nie da się ukryć, ale jednak zdecydowanie GTA IV oceniam lepiej. Ta fabuła tutaj jest taka jakaś mdła trochę. W sumie to co tu jest za fabuła? Bandziory się kłócą co chwilę, niby się przyjaźnią ale w sumie to w każdej chwili mogą się pozabijać. M. cały czas kantuje, szczególnie Wujka T. a młody Frank mógł znaleźć sobie lepszych "opiekunów". Rodzina M. najpierw od niego ucieka a potem będzie wracać a przecież żadne duże zmiany nie zaszły. Ekipa co chwilę wpada w jakieś problemy, nikt im nie chce płacić itd.
Avorion (130h) - Na razie dalej przygotowuję się do wycieczki do centrum, ale na razie póki co szybko to się nie odbędzie. Póki co się przygotuję się na to... przez abordaże i czasem przez łupienie wraków.
Bleak Faith: Forsaken (68h - skończone) Tym razem na pewno ukończyłem. Po ostatniej łatce naprawili ten bug, która powodowała, że postać w nieskończoność spadała w ukrytym pomieszczeniu (przez co moja postać się zglitchowała, bo nawet po wczytaniu zapisu dalej spadała). Całe szczęście dostałem drugą szansę na pokonanie ukrytego bossa tam (i zobaczenia drugiego zakończenia), więc drugi zapis (który zrobiłem przed tym patchem) jest już mi niepotrzebny. Ogólnie jestem zadowolony.
Vaporum: Lockdown (21h, skończone) - Tak samo dobry dungeon crawler jak poprzednia odsłona. Jest dopracowany rozwój postaci, walka, łamigłówki, sekrety, wiele przedmiotów do odnalezienia i notatek, które opowiadają historię. Wszystko w niezłej oprawie audiowizualnej. Grało się dobrze, choć bez ekscytacji jak chociażby przy pierwszej części. Chyba było to spowodowane przeładowaniem zagadkami pod koniec gry, przez co gra nieco straciła na dynamice. Niemniej dla miłośników dungeon crawlerów pozycja obowiązkowa. (7/10)
The Cub (2,5h, skończone) - Dobra platformówka, w której przede wszystkim chodzi o naszą zręczność (ale nie jest to wymagająca gra). Nie ma tutaj zagadek logicznych. Po prostu biegniemy i skaczemy (a także latamy) przed siebie, unikając niebezpieczeństw i poznajemy fabułę. Ta jest opowiadana przez naszego bohatera, za pomocą znajdowanych przedmiotów oraz tego, co widzimy na ekranie w tle. Poziomy są w miarę urozmaicone, nie ma tutaj miejsca na nudę. Ogólnie bardzo dobrze się bawiłem przy tej grze i miło spędziłem te 2,5 godziny.
Graficznie jest bardzo przyjemna - muzyka z radio jest ok, choć mi podobało się tylko kilka utworów. Mamy też polski smaczek, co w sumie przy napisach końcowych nie dziwi - jednym z wydawców jest polska firma. Szkoda, że nie zadbała o polskie napisy. Dla miłośników osiągnięć wiele znajdziek do odszukania oraz kilka wyzwań. Do tego fajna cena na premierę. Polecam.
The Delivery Man (1,5h, skończone) - Survival horror, który nie straszy. Taka podstawowa, nierozbudowana kopia Resident Evil a raczej minihołd dla tego klasyka. Trafiamy do pewnego domostwa z zamiarem dostarczenia pizzy i w nim zostajemy uwięzieni. Wyposażeni w pistolet lub shotgun przemierzamy korytarze, wybijając potwory, eksplorując pomieszczenia, odnajdując potrzebne przedmioty i rozwiązując proste łamigłówki. Niby ok, ale do innych "naśladowców" RE jak Nightmare of Decay, czy Dead Beacon trochę daleko. Zbyt puste pomieszczenia i korytarze nie robią klimatu - tak samo grafika i muzyka. Do tego mamy kilka głupot jak niezależna bohaterka, która przed nami dociera do miejsc trudno dostępnych (np. drzwi były zamknięte na klucz lub po drodze były potwory). Niemniej zakończenie mi się spodobało. Gra nie jest zła, ale mogłaby być lepsza. Najlepiej tutaj pasuje określenie - przyjemny przeciętniak. Mimo wszystko polecam, bo jest tania i dostarcza tej zabawy na godzinę-półtorej.
Milo and the Christmas Gift (0,5h, skończone) - darmowa ręcznie rysowana przygodówka, spin-off Milo and the Magpies. Tak jak i pierwsza gra o przygodach Milo była urocza, tak i ta produkcja jest sympatyczną grą na parę chwil. Ładne grafiki, wyczuwalna jest świąteczna atmosfera. Zagadki w sam raz. Ani trudne, ani łatwe. Warta tych kilkunastu, kilkudziesięciu minut.
Football Manager 2023, 566,5h Tragedia, przegraliśmy w finale LM. Chyba powinien się podać do dymisji. No nic, wywalę pół składu i wymienię na młodszych i zdolniejszych. Czas zbudować nową Pogoń! Lech tymczasem nie awansował do pucharów, dzielny Górnik Łęczna finalnie wbił się aż na 4 miejsce. Spadł Piast, Podbeskidzie i Miedź. Awansował Ślunsk, Lechia i ktoś tam z baraży. Ciekawostka, tym razem moje rezerwy tylko 3 miejsce w 1 lidze. Tragiczny sezon....
Grand Theft Auto V, 109h Zostały mi chyba ze 3 misji do końca, plus dwa zabójstwa dla L. Ten koniec gry jest jakiś chaotyczny. Między tym finalnym skokiem, FIB a napięciem między M. i T. takie to jakieś niespecjalne. Rodzina M, najpierw ucieka, potem wraca by za chwilę znowu wyjechać. Kupy się to trochę nie trzyma.
A tymczasem już zabieram się wreszcie za nową grę. Oczywiście jest to (nareszcie)
spoiler start
P5R
spoiler stop
Assassin's Creed Valhalla
Super gra.
Football Manager 2023, 574,5h Przerwa międzysezonowa więc jeżeli idzie o piłkę klubową to nic ciekawego się nie działo. Dużo ciekawiej na froncie piłki młodzieżowych reprezentacji gdzie Polska wygrała EURO U-21 i doszła do półfinału EURO U-19. Oczywiście połowa lub więcej zawodników tych kadr to moi zawodnicy. Tak się szkoli młodzież w Polsce. Nowy sezon już też powoli rusza, za mną pierwszy mecz, który wygraliśmy tylko 2:0 z Lechem mimo oddanych ponad 30 strzałów, skuteczność skandaliczna.
Grand Theft Auto V, 114h, skończone Koniec, zrobione 100%. Co tu dużo pisać. Bardzo dobra gra, ale jednak jak dla mnie pod wieloma względami gorsza niż GTA IV, zarówno jeżeli chodzi o fabułę, postaci, klimat, miasto czy także aktywności poboczne.
Persona 5 Royal, 15,5h Czas najwyższy zmierzyć się tym molochem. Jeszcze kilka lat temu to miałem taki cel życiowy, aby doczekać się Persony 5 i Yakuzy na PC. Yakuza to już się spełniła w 2018 roku stając się z miejsca jednym z moich najlepszych doświadczeń growych w życiu. Z Personą było trochę trzeba się naczekać. Nagle SEGA rzuciła nam Personę 4, która nie wyglądała dla mnie tak atrakcyjnie jak P5, wyglądała dla mnie już trochę zbyt staro a akurat te starsze jRPGi niespecjalnie mnie grzeją. No ale trzeba było spróbować. No i niestety P4G było dla mnie dosyć sporym zawodem, przez całą drugą połowę gry nudziłem się niemiłosiernie, zdarzając się tak, że ziewałem grając i przysypiałem z padem w ręku. To mocno ostudziło mój zapał względem P5R, więc kiedy ona finalnie wylądowała na PC kilka lat później i to jeszcze w pełnej cenie to odłożyłem ją na bok. Kupiłem ją już jakiś czas temu w promocji ale nie było okazji/czasu aby zagrać. Teraz wreszcie nadszedł ten czas. Wstrzymuję się z opiniami, Persona 4 też mi się w miarę podobała przez pierwsze 50 godzin ale na razie P5 sprawia chyba trochę lepsze wrażenie. Na pewno już pierwszy dungeon był o wiele lepszy niż cokolwiek było w P4, a to że lochy były tragicznie słabe było jednym z moich zarzutów. Klimat i miejsce akcji są dla mnie dużo lepsze. Także oprawa artystyczna i wizualna dużo lepsza. Gra jakoś zasadniczo nie różni od swojej poprzedniczki, chodzimy do szkoły, możemy spędzać czas wolny robiąc różne rzeczy itd. Gra się dopiero zaczyna, zobaczymy jak będzie dalej. Liczę, że finalnie będzie lepiej niż z P4G.
Battlefield 3 z 2011 roku na PC. Pomimo kilkunastu lat ta gra nadal prezentuje się bardzo ładnie. Pierwszy raz przeszedłem na premierę, a teraz robię maraton z serii. Jakie wrażenia? Zaskakująco dobre. Niby zwykły, prosty, korytarzowy FPS, ale frajdę daje. A to najważniejsze.
Avorion (209h) Dalsza część zbierania materiałów i kredytów przez abordaże, jakoś do środka galaktyki mi się nie spieszy, by pokonać tam bossa.
Space Travellers (Demo) (24.6h) Po kilkumiesięcznej przerwie postanowiłem wrócić tam by sprawdzić, co nowego zostało wprowadzone. Dla przypomnienia: Space Travellers jest symulatorem kosmicznym, gdzie zaczynamy w roku 2343. Za dużo na razie w wersji demo nie ma do robienia, ale też jest nastawione na rozgrywkę sandboxową.
Football Manager 2023, 585,5h Dobra wiadomość na początku nowego sezonu jest taka, że wszystkie 5 polskich zespołów gra w Europejskich pucharach, a od następnego sezonu będziemy mieli już 6 zespołów. Wielka Polska klubowa piłka nożna. Jak wszystko się uda wyprzedzimy Francję i będziemy piątą najlepszą ligą świata w rankingu.
Persona 5 Royal, 43h Na razie jest bardzo dobrze. Ale Persona 4 Golden też się mi się na początku bardzo podobała a potem zaczęła strasznie męczyć i nużyć. Zobaczymy jak będzie tutaj. Sporo rzeczy za które krytykowałem P4G wydaje się być tutaj lepszych więc jest nadzieja, że nie sytuacja się tym razem nie powtórzy. Nie wydaje mi się, aby P5R miało szansę zostać moim ulubionym jRPGiem, jednak Cold Steele bardziej mi się podobały ale na pewno jest szansa, że będę tę grę oceniał lepiej niż poprzedniczkę.
Steam Fest, to i demówki głównie:
Breachway (Demo)(9.2h) Jak już wspominałem w jednym z tematów o Steam Fest, ta gra ma podobne zasady, co FTL (chodzi o sektory, bossa na końcu i fakt, że to rogalik, więc jeśli nasz statek zostanie zniszczony, będziemy musieli zaczynać od początku). W międzyczasie układamy talie, podejmujemy decyzje, które mogą mieć wpływ na załogę i ewentualnie nasze relacje z frakcjami (których w wersji demo jest czterech z sześciu dostępnych), ulepszamy statek itd. System walki jest turowy, więc mamy czas na to, by przemyśleć nasze ruchy. Twórcy mają w planach dużo rzeczy do dodania m.in pirackie bazy, wpływ reputacji na spotkania z elitami i bossami, więcej statków itd. Ogólnie gra mi się podoba, na wishlist zaraz dodam. W wersji demo jest póki co dostępne jedynie 2 statki (które już ukończyłem).
Space Travellers (demo) (43.2h) Po kilku miesiącach przerwy w końcu i tam musiałem wrócić, by zobaczyć nowe zmiany (i oczywiście wyłapywać bugi). W końcu wykupiłem też pierwszy z kilku dużych statków.
Mount & Blade 2: Bannerlord (wersja na PS4) W końcu i ja musiałem zacząć przygodę z tą grą. Na razie gram na miarę łatwym poziomie, żeby nie rzucać się z motyką na słońce jak Hed w Samcu Alfa. Muszę na razie ogarnąć, co, jak, gdzie.
Forza Horizon 5 (64h) Ogrywam sobie właśnie dodatek Hot Wheels w przerwach między wykonywaniem zadań z playlisty sezonowej. Co prawda mogłoby być mniej wyścigów offroadowych, a więcej na zakręconych trasach, ale i tak nie ma tragedii. Powoli się zbliżam do zawodów kwalifikacyjnych w randze elity (S2) i pewnie na dniach uda mi się je zakończyć.
Gamedec - Definitive Edition (2h) Gra chodziła mi po głowie od dłuższego czasu, więc pobrałem ją, by potestować Steam Decka. Rozwiązałem swoją pierwszą sprawę i muszę powiedzieć... Moje wrażenia póki co są pozytywne - fabuła zapowiada się interesująco, świat przedstawiony jest fascynujący, a dialogi, mimo iż nie udźwiękowione, to czyta się z przyjemnością.
Football Manager 2023, 594,5h Kolejny sezon, kolejna dominacja w lidze a i w Lidze Mistrzów dobrze idzie. W lidze będzie wielka bitwa o miejsca pucharowe, w końcu teraz już 6 miejsce daje puchary a kandydatów chyba z 10. Pozostałe 4 zespoły całkiem solidnie sobie radzą w Europie, kadra w eliminacjach EURO wszystko wygrywa i awansowała na 12 miejsce w rankingu FIFA. Cudowny czas polskiej piłki.
Persona 5 Royal, 64h Już dosyć spory czas na liczniku i nadal gra trzyma całkiem mocno. Obecnie jestem na etapie letnich wakacji, po zrobieniu Pałacu teraz mam w zasadzie 3 tygodnie na rozwijanie relacji z postaciami, bo statsy na razie odpuszczam bo nie mam potrzeby obecnie ich dalej rozwijać. Wiedzę mam na maksa więc egzaminy nie są problemem. Z rzeczy, które mi się nie podobają to to, że w czasie tychże egzaminów nie możemy danego dnia zrobić po szkole nic więcej, a przecież w teorii (i w praktyce) ze szkoły wychodzimy o normalnej porze, jak w normalny dzień więc szczerzę, trochę nie rozumiem dlaczego nie możemy w te dni nic zrobić co sprawia, że to to takie trochę zmarnowane dni. Podobnie z dniami, które mamy między zakończeniem jednego wątku a rozpoczęciem drugiego. Często w dzień mamy jakiś fabularny event, a potem wieczorem nie możemy już wyjść z jakiegoś powodu na miasto, nawet jeżeli w dzień nie zrobiliśmy nic specjalnego. Tym bardziej jest to bez sensu, gdy mamy już możliwość zadzwonić po naszą nauczycielkę/pokojówkę/kochankę po rozwinięciu jej na maksa, aby zrobiła nam wieczorem masaż abyśmy mogli wyjść na pole także po powrocie z lochów. W te "fabularne" dni nie możemy po nią zadzwonić. Trochę to głupie...
Cały czas Baldur's Gate 3, choć już z mniejszym entuzjazmem (ponad 800 h).
Helldivers 2 - coraz bardziej się podoba i wkręca mocno (gra jak za czasów Alien Swarm) tylko bez znajomych i public dotychczas nie działał, ale w nocy pierwszy raz udało się do kogoś dołączyć i ktoś tez dołączył do mnie.
Diablo IV - niby sezon do 'pupy' ale przynajmniej demony się klepie przyjemnie.
It Takes Two (na Xbox One)
Świetna gra dla dwojga, albo dwójki, jak kto woli i preferuje ;)
Bardzo kreatywne poziomy, interesująca muzyczka.
Dość ciekawe zakończenie, chociaż mnie trochę, leciutko rozczarowało. Ale ujdzie. Dużo minigierek, co również na plus.
Na lekki minusik, że lekka powtarzalność. Ale ogółem te 10 godzin z hakiem bardzo miło spędzone. Polecam! :)
Forza Motorsport
Alez to jest beznadziejna gra. Ale i tak gram... :P
Football Manager 2023, 606h Przerwa zimowa. Z ciekawostek: w obecnym sezonie Legia gorzej sobie poradziła w Lidze Europy niż sezon wcześniej w Lidze Mistrzów. To będzie teraz pierwszy sezon gdzie aż 6 zespołów awansuje do europejskich pucharów, i już widać że walka będzie bardzo zacięta. 4 zespoły są trochę z przodu a o pozostałe dwa miejsce walczą kolejne 4 drużyny. Śmieszną sytuacja z Wisłą Płock, która sezon wcześniej cudem się utrzymała w Ekstraklasie ale z jakiegoś powodu zwolniła trenera, który ją utrzymał. No teraz to już raczej im nic nie pomoże...
Persona 5 Royal, 82,5h Piąty pałac dla mnie na razie zdecydowanie najgorszy z dotychczasowych. Antagonista też wydaje się najgorszy i mało interesujący. Walka z nim na koniec pałacu także dla mnie słaba. To pierwszy raz kiedy mam problem wygrać. W tej falce są takie fale 4 przeciwników i musimy wszystkich pokonać w dwie tury, jak tego nie zrobimy to uciekają i boss przyzywa nowych. I tak wczoraj spędziłem chyba z 25 minut na czwartej fali nie będąc w stanie ich pokonać. Trochę mnie to zirytowało, ze taka dziwna, specyficzna mechanika się pojawiła w 80 godzinie gry, której nijak nie można było przewidzieć, więc też nie można było się przygotować w żaden sposób. Każdy z rodzajów przeciwników ma jakieś dwie słabości no ale jeżeli po prostu nie masz ataków danego typu to jesteś w d....
W Legacy of Kain: Soul Reaver na konsoli SEGA Dreamcast z 2000 roku. Tłumacząc na dzisiejszy język, gram w remastera.
Została mi finałowa walka.
Mount & Blade 2: Bannerlord (wersja na PS4) Ciąg dalszy grania w tą grę. Póki co 'dręczę' czerwonych, na razie jeszcze się nie dołączyłem do żadnej frakcji ani nie stworzyłem królestwa (dalej działam samodzielnie, czyli bez możliwości tworzenia armii). Z ciekawszych sytuacji, to jedną czerwoną 'armię' (800-900 żołnierzy) postanowiłem 'zagłodzić'. Po prostu byłem 'pasterzem', a ta armia byli moimi 'owieczkami'. Pod koniec takiego 'pasienia' skończyło im się jedzenie nagle (zacząłem nagle zauważać rannych) a spójność armii również spadła do 0, co w końcowych rozrachunku armie nagle zaczęły maleć. Najpierw zaatakowałem 2 lordów 80 (ze 150), a potem zaatakowałem '1' lorda z 220 rannymi (ale nie chciał się poddać po dobroci). Szkoda tylko, że nie miałem tyle miejsca na jeńców - prawie 500 jeńców było do wzięcia (tych rannych).
Legacy of Kain: Soul Reaver 2 z 2001 roku na PC.
Battlefield 3 z 2011 roku na PC.
zjadam zęby w Enlisted
spoiler start
naprawdę nie potrafię zrozumieć, gra mnie tak wqrwia (przez nierówne walki, przewagę ruskich, dziwne akcje, błędy) a mimo to w nią gram
spoiler stop
Rogue Legacy 2 (wersje na PC i PS4) (15h) Po kilku miesiącach przerwy postanowiłem wrócić do tej gry, żeby przypomnieć sobie tego 'rogalika z wadami' I tak, miałem już pacyfistę (w wersji na PC miałem nawet 2x pod rząd), a podczas grania Rangerem wybrałem relikt (już w trakcie planszy), który trochę pomieszał mi ekwipunek i skille. Na moje (nie)szczęście jako broń wylosowało mi... parasol.
A tak ogólnie brakuje mi do pokonania dwóch bossów w wersji na PC i trzech bossów w wersji na PS4, by otworzyć tamte drzwi, ale i tak wiem, że jeszcze sporo mam do zrobienia.
Największa wada pacyfisty? Brak dmg, przez co trzeba latać za skrzyniami i przedmiotami, by coś zarobić (mimo, że tak jak wada z 1hp ma bardzo wysoki współczynnik złota).
Baldur's Gate 3 - Zakończone (5 raz)
Helldivers 2 - Wyszło z 50 h, 40 poziom wbity, ostatni poziom trudności odblokowany i trochę pograne, dalej nie ma co grać.
Last Epoch - Wyszło z 90 h, poziom postaci 96 lvl, dalej mi się odechciało, wzmocnione monolity odblokowane ale dalej to już to samo, tak że koniec.
Diablo IV - Na tą chwilę 100 lvl postaci, sezon jak dla mnie zakończony, nuda i nie ma co robić dalej.
Obecnie:
Diablo 2 Resurrected - Powrót do gry, nowy sezon i lecę od początku i to z wielką przyjemnością.
Thaumaturge - na liczniku mam 10 godzin i dotychczas gra mi się bardzo podoba, historia póki co mnie wciągnęła, dialogi są na przyzwoitym poziomie, mam nadzieję, ze z czasem będzie tylko lepiej, oczywiście brakuje polskiego dubbingu, ale to mi nie przeszkadza. Na razie oceniam na 8,5/10
YS 9 - według mnie lepsza niż 8, którą porzuciłem po jakimś czasie, minusem jest tu, ze gdy chcemy odblokować
kolejny kawałek mapy/historii musimy walczyć w tym noxie z całą hordą przeciwników i czasem ciężko to przejść czasowo.
Bravely Default 2 - bardzo przyjemne odprężające jrpg, tylko minusem jest ciągły grind.
Life is Strange 2 (4h) Ukończyłem właśnie pierwszy rozdział. Póki co gra zawodzi - bohaterowie są nieciekawi, historia wydaje się strasznie głupia oraz są momenty, że gra po prostu przynudza. Jeszcze nie odpuszczam, liczę na to, że historia się rozkręci.
Forza Horizon 5 (109h) Oba dodatki ukończone, a grę odpalam sobie od czasu do czasu, by pośmigać po mapie bez większego celu oraz wykonać codziennie wyzwania playlisty festiwalowej.
Balatro (7h) Gra okazała się bardzo miłym zaskoczeniem. Połączenie roguelite'a i pokera okazało się strzałem w dziesiątkę, za każdym razem jak odpalam grę, to się strasznie wciągam. Póki co udało mi się wygrać dwa runy, chociaż przy drugim zwycięstwie było więcej szczęścia niż rozumu.
Rogue Legacy 2 (ukończone) Nareszcie po wielu próbach udało mi się ukończyć (w wersji na PS4) tą grę i teraz zaczynam NG+. Jest ciężko, ale trzeba.
Medieval Dynasty (PC) (4h) Postanowiłem wrócić do Starorzecza by zobaczyć, co się zmieniło oraz pokończyć wątki tutaj. W międzyczasie rozbudowałem swoją wioskę o Studnię, Warsztat i Magazyn zasobów. Wkrótce 3 rok, więc będę musiał nieco dorobić się przed kolejnymi podatkami.
na konsoli mam chwilowa przerwe w oczekiwaniu na the last of us 2
na PC:
Grid 1 - zostały mi 2 turnieje do konca gry
The war is mine - 17 dzien ale jest ciezko
Elite Sniper - słabiutkie to ale juz skoncze
Diablo IV - czekam na nowy sezon (coś chyba pod koniec kwietnia)
Diablo 2 Resurrected - Normal zaliczony, teraz koszmar - Paladyn (chociaż już z mniejszym entuzjazmem)
Life is Strange True Color - gra tak wciągneła, że przeszedłem za jednym razem przez noc + DLC, dla mnie coś innego od wszystkich ostatnich gier z otwartymi światami, bardzo fajnie sie bawiłem 9/10
Horizon Forbidden i Dragons Dogma 2 - Nie mogę się już doczekać (bardziej tej drugiej)
Football Manager 2023, 643,5h Trwa aktualnie przerwa letnia. Polska reprezentacja dzielnie walczy na EURO 2032 pokonując między innymi Niemców. Liczę po cichu na tytuł. Okazało się także, ze zagramy na Igrzyskach Olimpijskich więc powstałą cała nowa drużyna U-23. Będzie zabawnie, chyba cały mój skład tam się znajdzie.
Persona 5 Royal, 136,5h Skończony content z podstawowej wersji gry. Dziwnie w sumie trochę wygląda to przejście do nowego semestru i do zwartości dodanej w Royal. Wszystko fajnie, gra sprawia wrażenie końca, boże narodzenie a nowy rok już jakby nas przeniosło do innej linii czasu. Ciekawe rozwiązanie, intrygujące. Tylko potem znowu wróciliśmy do tradycyjnego nudzenia w pałacu i w Mentosach. Na tym etapie to aż się prosiło o dodanie jakichś nowych aktywności czy czegoś.
Homefront, 4h, skończone Takie tam, potrzebowałem jakiegoś trochę urozmaicenia szybkiego. Strasznie słodka gra, średnia oczywiście ale słodka. Korea atakuje Amerykę i te sprawy. Kompania krótka, tradycyjne 4 godzinki, tylko 7 misji. Strzela się nie najtragiczniej ale czuć trochę toporności. Jako gra na poboczu sprawiła się całkiem nieźle.
Właśnie sobie ogrywam teraz darksiders warmastered edition, i bawię się świetnie
Jest to mój pierwszy slaszer tak naprawdę, gra jest podobna trochę do Prince of persia co jest dużym plusem
Dużo lepsza gra od takiego średniaka dark souls
Spec Ops: The Line z 2012 roku na PC.
Burnout 3: Takedown z 2004 roku na PS2.
Obie gry polecam!
Football Manager 2023, 667h Nowy sezon. Historyczne 6 polskich klubów gra w europejskich pucharach, w tym 3 w Lidze Mistrzów. Wielka sprawa dla polskiej piłki. Trener Deschamps postanowił tymczasem opuścić reprezentację Polski po ostatnich sukcesach. Jego miejsca zajął Latal. Dziwna zmiana. W lidze idzie nam dobrze, jeszcze nie straciliśmy gola w 9 meczach.
Forza Horizon 4, 40h W tym tygodniu postanowiłem sprawdzić trochę trybów online. Eliminator bardzo słodki, cała moja teoretyczna wiedza z oglądania strumyków Ojca z PUBGa wreszcie się do czegoś przydaje. Na 4 pierwsze rozgrywki 2 razy wygrałem. To chyba dobry wynik. Do dropów dobrych autek człowiek nie ma szczęścia, oj nie ma. Z drugiej strony te całe przygody online strasznie meh. Jeszcze nie rankingowe przygody wypadały w miarę spoko, szczególnie te crossowe czy przełajowe ale potem rankingowe to już bieda. Czułem się jakby inni gracze oszukiwali i nie musieli zwalniać przy pokonywaniu zakrętów, tylko na pełnym gazie przez nie przejeżdżali sobie. Samochody też mieli jakieś dopakowane, nicy w tej samej klasie co ja ale jakoś dużo szybsze mieli. Dziwna sprawa...
Horizon forbidden west - Obecnie 70 h na liczniku i nie ma końca ta gra, myślałem ze AC Valhalla to przesada, ale tu też świat jest ogromny i masa aktywności, moim zdaniem za dużo, ocenę podtrzymuje jaką dałem pod grą czyli 8.5/10 bo ogólnie można się fajnie bawić, ale na prawdę z misjami i znajdźkami trochę przesadzili, czasami rzygam już tym, gdyby nie wolne teraz i świeta to bym tą grę męczył jeszcze z dobre 3 tygodnie, a tak to dużo przez te dni porobiłem rzeczy, ale jeszcze dalej dużo zostało do zrobienia, a gdzie do zaczęcia DLC.
Dragon's Dogma 2 - Zakupiony, jednak było to silniejsze ode mnie :D czeka w kolejce po Horizonie od razu lecę, ale bardziej Dragons Dogma 2 mi się widzi od Horizona (poza walonymi mikropłatnościami), bo lubię bardziej takie Fantasy i takie klimaty jak właśnie miecze, magia, wilki po prostu normalne stworzenia niż roboty.
W wyniku awarii, czy raczej próby naprawy awarii straciłem większość zainstalowanych gier, a w tych, które się ostały zniknęły sejwy. Już się nawet nie denerwuję. Jedyną, która przetrwała armagedon w nietkniętym stanie jest Farming Simulator 17, w którym przez 7 lat natłukłem coś koło 500 godzin. Więc, chyba sobie porolniczę.
Football Manager 2023, 677,5h Skandal. W meczu z zespołem ze strefy spadkowej straciłem pierwszego gola w lidze. Dramat. W LM idzie dobrze. Lech znowu kolejny sezon dziaduje w europejskich pucharach, tym razem w LM. Oni tam zaobserwowałem mają taki cykl: dobre miejsce w lidze->awans od pucharów->dziadowanie w pucharach->brak awansu do pucharów->dobre miejsce w lidze->awans od pucharów->dziadowanie w pucharach->brak awansu do pucharów i tak w kółko. W lidze sensacyjnie Górnik Łęczna ostro ciśnie na miejsce na TOP3.
Forza Horizon 4, 60h Ten singiel jest strasznie mdły. Ostatnio dużo więcej czasu spędzam online, szczególnie w Eliminatorze, które wczoraj udało mi się wygrać startowym samochodem. Tu jest chyba 10x więcej samochodów niż samych eventów wyścigowych. Nie wiem czy ta proporcja jest właściwa. Na co mi tyle samochodów, skoro nawet nie ma specjalnie co nimi robić? Powtarzanie cały czas tych samych wyścigów przędzej czy później się znudzi.
Alone in the Dark, 5,5h Jedyne Alone in the Dark w jakie grałem wcześniej to ten z 2008 roku. W sumie to nawet nie pamiętam czy go skończyłem. Z tego co pamiętam było mocno średnie. Nowa odsłona jest całkiem solidna ale bez szału. Mamy tu trochę klimatycznego spacerowanka po posiadłości, ale mamy też trochę drętwego strzelanka i walki z jakimiś stworkami. Jak dla mnie tego typu gry były dużo lepsze gdyby żadnej walki nie miały, szczególnie jeżeli ma ona być taka drewniana. Jakiś tam klimacik jest, jakaś tajemnica i intryga ale gdy tylko przenosi nas gdzieś i spotykamy przeciwników to robi się tak średnio. Zbieramy jakieś znajdźki, które w sumie nic nie dają. Lokacje są w większości całkiem ładne. Optymalizacja na PC całkiem znośna, nawet na starych złomach da się grać w miarę komfortowo. Czasami tylko pojawia się typowy dla UE4 stuttering i jakieś doczytywania. Ogólnie to taka trochę gorsza i biedniejsza wersja nowych Residentów.
Football Manager 2023, 689,5h 2 gole stracone w 19 meczach w lidze. Dobry wynik ale chciałoby się jeszcze lepszy. W LM sensacyjnie Legia pokonuje Man United by potem przegrać z Porto. W tym samym czasie Lech wygrywa z Barceloną notując pierwsze zwycięstwo w fazie ligowej LM. W LE Górnik wchodzi do 1/8 finału a w LKE Raków i Zagłębie. W lidze o miejsca pucharowe walczy 8 zespołów.
Forza Horizon 4, 71h Zaobserwowałem u siebie, że najbardziej chce mi się grać jak nowy sezon wchodzi i trzeba nową playlistę robić. Fajne są te mistrzostwa sezonie, szkoda że nie ma takich eventów normalnie, poza playlistą. Nadal narzekam sobie na zbyt małą liczbę eventów wyścigowych. Dragów jest całe 4. No super dużo. Ileż można cały czas te same wyścigi robić?
Alone in the Dark, 10,5h, skończone Mam wrażenie, że w drugiej połowie gry jakby mniej było tej spokojnej, klimatycznej eksploracji a coraz więcej przenosin do innych lokacji i walki. Aż finalnie po jednym takim przeniesieniu wracamy do posiadłości, pokonujemy jakieś wielkie bydle i jest koniec. Finalnie mam wrażanie, ze fabułą to takie straszne meh. Nie czuję się jakbym specjalnie do czegoś konkretnego doszedł i coś odkrył. Szukamy tego kolesia, skaczemy po różnych lokacjach, chłoniemy jakieś dziwne rzeczy i w sumie potem się gra kończy i wszystko niby fajnie.
Alpha Protocol, 5,5h Jedna z moich ulubionych gier, w którą już bardzo dawno nie grałem. Gra, która ostatnio wróciła do cyfrowej dystrybucji, szkoda, ze nie na Steam ale nawet jakby, to za taką cenę to bym nie kupił więc musiałem jednak odkurzyć pudełko z grą. I w sumie, jest ta gra dużo bardziej drewniana niż zapamiętałem. Gameplay i strzelanie są strasznie toporne. Na szczęście skradanie działa całkiem solidnie więc można się trochę poskradać, no ale niestety są takie momenty gdzie musimy walczyć i to jest słabe. Gra od początku mówi nam o wyborach i ich konsekwencjach ale w sumie na razie to ciężko powiedzieć czy to nie jest trochę wyolbrzymione. Można niby kogoś wypuścić zamiast zabić ale czy to jakoś wpływa w wielki sposób? Jak na grę RPG to nie jest duża gra, więc nie ma tutaj milionów różnych wyborów i kombinacji. Gra jest nieliniowa w tym sensie, ze po skończeniu pierwszej lokacji, kolejne 3 możemy w dowolnej kolejności robić. System dialogowy jest bardzo dobry, chociaż ja osobiście nie lubię za bardzo czasowych ograniczeń w trakcie wybierania dialogów w grach ale działa to całkiem nieźle. Fabuła w sumie poprawna, ale bez szału. Irytujące są takie techniczne rzeczy jak brak możliwości szybkiego zapisu, co powoduje, ze musimy polegać tylko i wyłącznie na punktach kontrolnych co sprawia, że jak coś nam pójdzie nie tak, to musimy się cofać nie wiadomo jak dużo do tyłu. Szybki zapis bardzo by tu pomógł. Gram w AP tak trochę na uboczu, tak ze 2-3 razy w tygodniu więc to taki trochę niezaplanowany kaprys.
Mafia III, 7h Jakoś tak się dziwne złożyło z tą Mafią. W sumie już od jakiegoś czasu chciałem sobie zagrać ponownie. Grałem kilka miesięcy po premierze, jeszcze przed dodatkami i mimo wszystko wspominam tę grę całkiem nieźle. I jakoś tak teraz zachciało mi się zagrać, trochę z ciekawości. Pierwsze 2-3 godziny są naprawdę świetne. Grałem jakiś czas temu w GTA V i tam po pierwszych 2-3 godzinach nie byłem aż tak wciągnięty i nakręcony. Ten prolog tutaj jest pod każdym względem na super wysokim poziomie. Potem już, kiedy gra się otwiera jest trochę gorzej, fabuła i cut-scenki trochę zanikają a my zostajemy z przejmowaniem dzielnic. Na szczęście, gameplay jest bardzo solidny co sprawia, ze po prostu dobrze się w to gra, nawet jak robimy cały czas to samo. Dobrze się strzela i dobrze się skrada, model jazdy też całkiem całkiem wiec można się nieźle pobawić. Grafika jest strasznie nierówna, cut-scenki wyglądają bardzo dobrze (te prerenderowane i nie), oświetlenie jest dobre ale tekstury czy zasięg widzenia mocno ciągnę stronę wizualną w dół. Jednak klimat jest bardzo dobry a ścieżka dźwiękowa rewelacyjna. Ogólnie, na razie bardzo solidnie się bawię, zobaczymy jak to będzie wypadać na dłuższą metę.
Everspace (około 20 godzin) Kosmiczny rogalik, gdzie podobnie jak w FTL'u przelatujemy przez sektory, gdzie musimy dotrzeć do końca. Obecnie gram bez dodatku Encounters na PS plusie, a jeszcze do końca gry trochę mi zostało. Wspominam o PS plusie nieprzypadkowo, ponieważ wkrótce będę musiał kupić tą grę, gdyż 16 kwietnia prawdopodobnie zostanie wywalona z oferty PS+ (Premium na pewno, co do Extra to nie jestem pewien ale chyba też)
Delta V: Rings of Saturn (41 godzin) Gra polskiego studia Kodera Software, która rozgrywa się na Saturnie. Jest to gra sandboxowa, co oznacza, że nie ma określonego celu gry. Gracz tutaj jest górnikiem i jego zadaniem jest właśnie kopanie w poszukiwaniu surowców. Jest oczywiście również możliwość eksploracji a także mamy też nieco aktywności. Gra ma 94% pozytywnych recenzji na Steamie (co klasyfikuje ją jako bardzo pozytywna) z prawie 1850 recenzji, a aktualizacje wychodzą do tej gry regularnie mniej więcej co tydzień. Grę obserwujemy z góry (czyli tzw. Top-Down). Tym, co odróżnia tą grę od innych gier kosmicznych jest przede wszystkich skupienie się bardziej na nauce niż na fantastyce, więc nie doświadczymy tutaj tarcz, podróży nadświetlnych czy też widocznych gołym okiem od razu laserów.
Przyznam, że cena za tą grę obecnie (16 zł) jest nieproporcjonalna do zawartości, jaka zawiera. Tutaj każde uszkodzenie statku boli nas finansowo, zwłaszcza, gdy niefortunnie zderzymy się z asteroidą. Póki co dobrze się bawię z tą grą, zobaczymy co będzie dalej (o ile przypadkiem nie stracę obecnego statku, bo nie zdążę ominąć asteroidę)
Dragon's Dogma 2 - na liczniku z 70 h i dalej nie mam dość, do sklepiku nawet nie zaglądałem i nie trzeba nic kupować.
Kampanii jeszcze mi chyba trochę zostało, mapa zwiedzona może w 3/4, ogólnie po zniechęceniu się początkowymi opiniami pozytywne zaskoczenie, gra jako gra sama w sobie bardzo przyjemna, obecnie 50 lvl postaci, pare smoków już zabitych więc jakoś leci, z czego dwa z pomocą całego miasta, no ale się udało ^^
Football Manager 2023, 701,5h 4 zespoły zostały w europejskich pucharach: ja w LM, Górnik w 1,4 Ligi Europy a Raków i Zagłębie w 1/4 LKE. Całkiem udany sezon polskich klubów w Europie. Patrząc na ranking ligowy zdaje się, że mamy dłuższą szansę wskoczyć na 4 miejsce wyprzedając Hiszpanię (!). Kosmos. W lidze 2 gole stracone w 25 meczach i ponad 130 strzelonych. Idziemy na absolutny rekord.
Forza Horizon 4, 83h Ostatnio są takie momenty w tygodniu, że całkiem nieźle mi się gra, i chce mi się grać, nawet singiel ale potem patrzę że godzinowo w tygodniu to wychodziły mniej niż średnio 2 godzinki dziennie. A jeszcze przecież są dwa dodatki, których nawet nie ruszyłem. Chyba z okazji 100 godziny trzeba będzie zbadać te całe Fortune Island.
Alpha Protocol, 10h O ludzie, ta walka z Moskwie (tfu!) z Brajko to jest jakaś męczarnia. Co ten Obsidian sobie myślał? W takiej grze, z tak drętwym strzelaniem wrzucanie walki z bossem, wielkiej strzelaniny to proszenie się o problemy. Ta walka kompletnie tu nie pasuje. Gra szpiegowska a w zasadzie cała ta misja to praktycznie jedna wielka walka. Już sam początek to zwiastuje gdy wbijamy się do bazy wroga pojazdem opancerzonym i walimy do nich z wieżyczki. Bardzo skryte działanie...
Mafia III, 22h Na razie nudy brak. Już 5 dzielnic zrobiłem na 9 więc ponad połowę i w sumie dalej fajnie się gra, i chce się dalej grać. Ostatnia dzielnica, którą robiłem okazała się być jakaś krótsza niż poprzednie, mniej czasu aby ją przejąć robiąc wszystko i to w sumie wywołało u mnie lekkie rozczarowanie o dziwo. Miasto jest naprawdę dobrze zrobione a każda dzielnica wystarczająco różna, że chce się przynajmniej trochę pozwiedzać. Więc fakt, że tak mało było rzeczy do ukończenia w jednej dzielnicy był dla mnie powodem do delikatnego smutku. Naprawdę strasznie dobre są fabularne cut-scenki i główne misje. Przydało by się ich trochę więcej. Jedna jeszcze ciekawa kwestia: wyścigi. Grałem w tą Mafię 2-3 miesiące po premierze wiec niby już wtedy dodane ale kompletnie ich nie pamiętam a są całkiem fajne. Oprócz zajęcia pierwszego miejsca, aby dostać nagrodę trzeba też pobić rekord toru więc mamy tutaj całkiem niezłe wyzwanie. Zapomniałem o tym napisać tydzień temu ale sterowanie jest trochę skopane. Pamiętam jak się narzekało przy premierze takiego Mass Effecta 2, że przypisywanie kilku różnych czynności do jednego przycisku jest słabe, ale mi to nigdy nie przeszkadzało i tutaj w Mafii 3 bardzo by się coś takiego przydało. W Alpha Protocol przycisk interakcji jest jeden, tym samym guzikiem otwieramy drzwi, podnosimy przedmioty, wchodzimy/wspinamy się gdzieś i przytulamy się do osłony. W Mafii 3 to są trzy różne guziki. W trakcie jazdy samochodem jest jeszcze inny przycisk do interakcji. Domyślny układ sterowanie też dziwny: skradanie pod x? Na ctrl czy c ciężko zmienić bo już są zajęte, a tamte dwa też ciężko zmienić bo inne sensowne przyciski też są już zajęte. T się gwiżdże, a y się ciała podnosi. Już kilka razy gdy chciałem przenieść po cichu ciało przez przypadek naciskałem t czym zwracałem uwagę wrogów. Podnoszenie ciała powinno być pod zwykłym przyciskiem interakcji...
2001 - Half-Life: Blue Shift na PC - właściwie już go skończyłem. Mało co z niego pamiętałem, więc czułem się tak, jakbym przechodził pierwszy raz.
1999 - Half-Life: Opposing Force na PC - świetny dodatek. Najlepszy spośród trzech. Do tej serii co jakiś czas wracam, ale przy aktualnym maratonie mam jeszcze większą motywację.
2001 - Half-Life: Decay na PS2 - Najgorszy dodatek nastawiony na coop. Szkoda, że nie mam z kim grać, bo samemu jest bardzo trudno. Szczególnie na padzie. Zacząłem w 2021 roku i powróciłem w ten weekend. Mam nadzieję, że uda mi się w końcu przejść, bo nigdy wcześniej nie udało mi się tego dodatku ukończyć.
2012 - Spec Ops: The Line na PC - W chwili obecnej wstrzymałem się od grania. Niestety im dalej, tym gorzej. A przynajmniej na tym etapie, gdzie ja jestem. Początek zdecydowanie ciekawszy. Do Gearsów niestety daleko.
2004 - Burnout 3: Takedown na PS2 - obecnie gram z doskoku, ponieważ jest całkiem długa i robi się coraz bardziej wymagająca.
2011 - Driver: San Francisco na WII - prequel całej serii i zupełnie inna gra, niż wersja wydana na PC, X360 czy PS3 o tym samym tytule. Pierwsze wrażenia takie, że gra jest bardziej zręcznościowa oraz łatwiejsza. Graficznie niestety słabo, bo nawet na pierwszym Xboksie pojawiały się znacznie ładniejsze produkcje.
Gorky 17
Możliwe że po raz 10 nawet albo blisko tego jakoś. Tym razem z modem utrudniającym rozgrywkę. Jest kilka wersji takich modów, będzie może w końcu wyzwanie. Trochę trzeba grę modować dodatkowo bo grafika źle się wyświetla z nowymi GPU. Rozmówki bohaterów nigdy się nie znudzą >>>>
Delta V: Rings of Saturn (79 h) Kopania rudy i szukania ciekawych punktów ciąg dalszy. Póki co znalazłem jeden z najdroższych statków tutaj (dryfującego), więc wysłałem jednego z członków załogi po ten statek i... póki co dalej zbieram na naprawę, gdyż w naprawie jest mega drogi.
Wartales (obecnie 403 h) Nowy dodatek, to i czas powrotu na tą grę. Póki co jestem na etapie łapania więźniów (głównie banitów) do swojej karczmy (tak... głównie bawię się roleplayem na razie). Jeszcze mam sporo do roboty, ale póki co jest ok.
2001 - Half-Life: Decay na PS2 - Po ograniu na PC dwóch poprzednich dodatków, ogrywanie trzeciego na PS2 sprawia mi nie lada problem. Nie dość, że nie ma jak zapisać stanu rozgrywki w trakcie misji to na dodatek nie ma checkpointów. Trzeba bezproblemowo ukończyć misje od A do Z.
2012 - Spec Ops: The Line na PC - W poniedziałek wracam do gry i tym razem zamierzam ją skończyć.
2004 - Burnout 3: Takedown na PS2 - Nadal gram z doskoku, ale coś czuję, że niebawem znowu powrócę do intensywnego grania.
2011 - Driver: San Francisco na WII - Teraz głównie ogrywam ten tytuł. Otwarty świat można zaliczyć do zalet. Ogólnie gra jest nieźle przemyślana, ale sterowanie na Wii pozostawia nieco do życzenia. Przy dłuższym graniu bolą mnie dłonie.
Harold Halibut
Przechodze juz trzeci raz. To jest male arcydzielo! 10/10
Football Manager 2023, 711,5 Zbliżamy się już do końca sezonu. Ja w półfinale LM, Górnik w półfinale LM, a Zagłębie w półfinale LKE. Nieźle się jeszcze trzymamy w Europie. W Lidze wielka bitwa o miejsca pucharowe, 8 zespołów ciągle w grze. Spadnie raczej już na pewno Bruk-Bet, Motor i Odra. Dwóch beniaminków się utrzyma, chyba już dawno nie było takiej sytuacji.
Alpha Protocol, 14h Walka z bossem w Tajpej, w żadnym razie nie była już aż tak upierdliwa jak ta w Moskwie. Ogólnie to tak jakoś miałem lepsze wspomnienia z AP. W sumie to nic aż tak specjalnie tutaj nie porywa. Te szeroko reklamowane wybory no jakieś tam są, ale nie wywracają one gry do góry nogami. Fabuła raczej prosta itd.
Forza Horizon 4, 90h Ostatnio trochę przestój, nie ciągnęło mnie specjalnie do grania. Miałem autentyczny problem z wyborem jakiegoś samochodu, którym bym chciał trochę pojeździć. To są poważne problemy w tej grze. Tyle tego jest do jeżdżenia, ze czasami to naprawdę nie wiadomo co tam z garażu wyprowadzić. Czekam już trochę aż dobije do tych 100 godzin i będę mógł sobie dodatek sprawdzić, aby coś urozmaicić. Ostatnio znowu w Eliminatora sobie zagrałem i wygrałem 2 razy pod rząd.
Mafia III, 38h Zostały już tylko dwie dzielnice. Jedno DLC już zrobiłem. Całkiem solidne ale raczej krótkie. Nowy kawałek mapy, kilka misji fabularnych, poboczna i teraz mamy możliwość hodowli i sprzedawania ziela. Mamy różne odmiany, które najpierw musimy zebrać, możemy ulepszać naszą zielarnię, łączyć odmiany a potem je sprzedawać na mieście. Ogólnie dalej bardzo pozytywne wrażenie gra robi, chociaż dzielnica centrum trochę przydługa była jak się chciało wszystko skończyć.
Od czwartku wieczór gram w Dead Island 2 / 19h na Steamie i bawię się przefajnie, brakowało mi takiej słonecznej i soczystej sieki. Warto było czekać rok po premierze na Epicu :)
Odświeżam klasykę!
Wciągnąłem się w Need for Speed: Undercover na Nintendo Wii. W porównaniu do wersji z Sony PlayStation 2 nie gubi klatek.
Przy jednym posiedzeniu mam 19% ukończenia.
PS. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Undercover na mocniejszych platformach ma tak fatalny model jazdy. Na szczęście staroszkolna wersja ma fizykę z Most Wanted oraz z Carbon.
na konsoli mam chwilowa przerwe w oczekiwaniu na the last of us 2
na PC:
Grid 1 - zostały mi 2 turnieje do konca gry
The war is mine - 17 dzien ale jest ciezko
Elite Sniper - słabiutkie to ale juz skoncze
wpis z marca. teraz:
Grida 1 i war is mine nawet nie tknalem. Na kompie przechodzę dodatek do Alan wake (amecican nightmare) a na ps4 w koncu last of us 2
Dead Island 2 - Ukończone 70 h (plus granie w coopie) - Szczerze, naprawdę mi się podobało, mega fun, jak widzę różne opinie o tej grze to moim zdaniem dowieźli, grafika ładna, rozwalanie zombie to sama radość, super to wygląda, łamanie kości, czaszek, rany na ciele zombie, aż po przejściu mam lekki niedosyt i chętnie zagrałbym drugi raz inną postacią, tylko że po za dwoma umiejętnościami początkowymi, trochę zmienionymi dialogami i wyglądem postaci nic więcej się nie zmienia, aż brakuje jakiegoś trybu z falami zombie.
Dragon's Dogma 2 - Ukończone 100 h - To samo co z Dead Island 2, grało się naprawdę fajnie i zaczął bym nową grę plus, ale z drugiej strony wole grać w inne gry niż w to samo, ale pewnie jeszcze wrócę kiedyś.
Forza Motorsport - Aktualnie 10 h - Tutaj tak szczerze trochę zawód, nie sprawia to takiej radości jak kiedyś, przy FH 4 i FH 5 było więcej funu, po za tym szybko się nudzi niestety i pewnie dłużej nie dotrwam.
Diablo IV - W wielkim oczekiwaniu na sezon 4, na nową aktualizacje i zmiany, mam nadzieję na ponowną długą rozgrywkę.
Cały czas depresja trzyma od czwartku, nie chce się kompletnie grać w gierki...
Football Manager 2023, 723,5h Kosmiczny sezon w lidze. W 34 spotkaniach ponad 170 goli strzelonych i tylko 4 stracone. Liga całkowicie rozniesiona. To już się robi nudne. LM wygrana, a Górnik Z. doszedł aż do finału LE. Teraz klubowe mistrzostwa świata, a wszyscy moi zawodnicy na zgrupowaniach reprezentacji...
Alpha Protocol, 16h No i mi nie wyszedł jeden romans. Jeszcze w Rzymie ją uratowałem poświęcając ludzi a potem i tak mnie zostawiła. No to są te słynne wybory i konsekwencje...
Forza Horizon 4, 98h Dalej bez werwy granie, muszę chyba rzeczywiście zacząć ten dodatek aby trochę uatrakcyjnić sobie rozgrywkę.
Mafia III, 47h Została już tylko jedna dzielnica. Dwa DLC już robione a trzecie właśnie robię. Całkiem solidne te dodatki. Trochę krótkie, no ale niezłe. Ta gra potrzebowała więcej dobrych misji i dobrych cut-scenek i te dodatki to dają. I fajne jest też to, ze te dodatki oprócz fabuły dodają poboczną aktywność jak hodowla zielska czy odbudowa baru. Więc nawet po skończeniu fabuły, jak dalej przejmujemy dzielnice to możemy sobie na boku coś tam jeszcze zrobić dla urozmaicenia.
Everspace (skończone) Nareszcie skończyłem tą grę. Fakt, skończyłem tylko podstawkę i jeszcze zostało mi do ukończenia DLC, ale główny boss pokonany.
Everspace 2 (59.3h) Tak... dalej lecę w Everspace, tym razem zmiana gatunku (czyli nie rogalik, chociaż elementy rogalikowe zostały). Grafika dalej trzyma wysoki poziom (BGM również, co jest dla mnie zaskoczeniem). Owszem, przy większych grupach trochę szarpie, ale ogólnie jest co robić. Póki co tak sądzę, że 50% gry mam skończone.
Obecnie w Star Wars Jedi: Upadły zakon, ale dopiero zaczynam.
Oprócz tego wróciłem do SW: KOTOR, a później może SW: KOTOR II, w które nigdy nie grałem.
Nadal Need for Speed: Undercover na Nintendo Wii. Obecnie mam 75% ukończenia gry.
W poniedziałek odpalam Gears of War 4 na PC. Będzie grane.
Football Manager 2023, 734,5h Fajne te klubowe mistrzostwa świata w czerwcu. Bardzo chciałbym je wygrać ale nie mam jak skoro spora grupa zawodników na zgrupowaniach reprezentacji albo właśnie wróciła i wysłałem ich na urlop aby odpoczęli przed nowym sezonem. Super termin. Chyba nigdy się nie uda wygrać tego trofeum...
Alpha Protocol, 17,5h, skończone Szczerze jakoś tak trochę lepiej zapamiętałem tę grę. Ciężko w sumie powiedzieć na ile realnie wpływają te nasze wybory. Zakończeń dużo nie ma, bardzo do siebie podobne. Gdzieś tam ten wybór czy tamten ma jakieś znaczenie, ale tak realnie to szybko patrząc na całą grę to może ze 3 wybory coś zmieniają. Reszta kompletnie nic nie zmienia i na nic nie wpływa. U wielu postaci możemy budować sobie reputację ale w większości przypadków to w zasadzie nic nie daje, nie ma z tego absolutnie żadnych korzyści gdyż np. daną postać zobaczymy tylko w jednej lokacji i nigdy więcej się w grze nie pojawia. Gameplay wiadomo drewniany, fabuła w sumie taka sobie. Podupadła trochę moja opinia o tej grze...
Forza Horizon 4, 104h Ehhh i dalej nie zacząłem tego dodatku. No teraz już chyba się uda. Dalej po ponad 100 godzinach grania czasami model jazdy pozostaje dla mnie zagadką. A drift to naprawdę jest dziwny w tej grze.
Mafia III, 57h, skończone No i koniec wreszcie. O dziwo wcale się nie wynudziłem, mimo tego powtarzalnego wyzwalania dzielnic. Gra się dobrze, fabuła niezła tak samo postacie. Klimat, muzyka, miasto, wszystko to jest na naprawdę niezłym poziomie. Niezłe, chodź krótkie dodatki. Ogólnie bez dramatu.
Obecnie mam mało czasu, więc cisnę po pracy w Gears of War 4. Około półtora godziny od poniedziałku do piątku.
Football Manager 2023, 755h Dalej mało goli strzelamy w lidze. To jest naprawdę tragedia, ze nie wygrywamy już po 7:0 czy 12:0. W Lidze Mistrzów w meczu z PSG sędziowie mnie chcieli skręcić i przy prowadzeniu 2:0 dali mi dwie czerwone kartki i skończyło się 2:2. Inne zespoły jakoś sobie radzą w europie. Lech nawet zremisował z Barceloną.
Forza Horizon 4, 140h Znowu jakiś trochę gorszy okres się wdarł. Ostatnio chyba przez 2 czy 3 godziny nie mogłem jednego eventu z Serii Zręcznościowej zrobić na trzy gwiazdki. Następnego dnia zrobiłem za pierwszym razem...
Fallout Shelter, 4,5h Niby trochę lepiej się gra, na jakieś misje można ludzi wysyłać ale trochę to trwa. Ogólnie to trochę taka gra gdzie włącza się ją na 5 minut, żeby tam tylko poklikać i pozbierać coś, kogoś gdzieś wysłać i do widzenia.
Enslaved: Odyssey to the West, 1,5h Z okazji słabej premiery Hellblade 2 i możliwego zamknięcie Ninja Theory postanowiłem sobie wrócić do ich starszej gry. Skończyłem ją kiedyś oczywisćie, ale pamietam, ze starsznie długo mi zajęło aby się za nią finalnie wtedy zabrać. Post-apo w Ameryce. Taka typowa gra akcji TPP na UE3 z tamtego okresu. Biegamy, walczymy, zbieramy jakieś czerwone kulki, możemy się trochę wspinać, mamy naszą towarzyszkę, której mozemy jakieś proste polecenie wydawać. Ogoólnie narazie całkiem pozytywnie się gra.
Kiedys to nawet benchmarki byly grywalniejsze
Edit Enslaved mnie mega wymeczylo, ogolnie to z gier Ninja Theory dobrze wspominam jedynie DMC, reszta byla sredniawa
W końcu postanowiłem przejść Cyberpunka. Ogólnie wiadomo gra bardzo dobra, ale co mnie pozytywnie zaskoczyło to model strzelania.
A Enslaved jest świetne, marzy mi się kontynuacja.
ELDEN RING - w całej grze koło 700 h - Ach ten Eldenik, w momencie jak pokazali trailer DLC który był koło miesiąc temu, zacząłem sobie grać od nowa, robię wszystko co się da każdy boss, każda broń czy amulet do znalezienia, wszystko z mapy (internetu), jestem po stolicy i wchodzę w zimowe krainy, na postaci pokazuje koło 90 godzin, obecnie 200 lvl (troszkę podbity na ptaku, ale że któryś raz już grę przechodzę to sobie pozwoliłem :P) gram niby magiem, zawsze grałem wojownikiem w takich grach i bardziej lubiałem, ale tutaj magia to jest kosmos, tak się przyjemnie gra, po podbiciu broni, postaci, nakładanie wzmocnień bossy szybko padają i nawet jest to przyjemne i mozna sie ustrzec od otrzymywaniu obrażeń :D
Diablo IV - 300 h na battlenet, obecnie steam 40 h - tak szczerze nowy sezon jak dla mnie daje radę, źle napisane, nie sezon tylko nowe zmiany po aktualizacji, ale jest lepiej niz było i przyjemnie się sieka demony, chociaż już z mniejszym zapałem, skupiłem sie na Eldenie, więc w Diablo obecnie postać ma 80 lvl barbarzyńca, ale planuje do 100 lvl leciec i pozbierać sprzęt endgameowy, tak że trochę gry przede mną bedzie.
Ghost of Tsushima - 0 h - czeka w kolejce jak skończę Eldena pod DLC.
Football Manager 2023, 768,5h Nic ciekawego się nie dzieje. O dziwo w lidze pewniej wygrałem z zespołami z czołówki niż z tymi z dołu tabeli. Po prostu Ekstraklasa. 9 zespołów walczy o puchary, Legia na razie po 17meczach poza pucharami. W pucharach też ze wszystkich 7 zespołów to Legia wypada najgorszej.
Forza Horizon 4, 150h Fragment taki troszkę słabszy znowu. Chyba powoli trzeba zacząć myśleć o tym drugim dodatku. Pewnie finalnie skończy się tym, że jeszcze przez kolejne 2-3 tygodnie będę pisał tutaj, ze pora chyba zacząć dodatek ale ciągle nie będę tego robił...
Fallout Shelter, 6,5h Jestem na takim etapie z tą grą, że włączam codziennie na 5-30 minut aby coś poklikać aby spróbować jak najwięcej wbić osiągnięć aby mi się moja średnia zbytnio nie pogorszyła. Nie wiem w sumie po co powstała ta gra, co ja mam tu robić. Moja krypta żyje, jest samowystarczalna i co mam dalej robić? Możemy się zamknąć pod ziemią i tam siedzieć na wieki wieków.
Enslaved: Odyssey to the West, 6h Solidna gra naprawdę, trochę coś sterowanie myszkiem problematyczne jakieś, a jak odblokowujesz jakiś nowy atak to gra ci pokazuje przyciski z pada aby je wykonać, więc trzeba zgadywać no ale sama gra bardzo ok. Bardzo fajny motyw podróży i relacji między dwójką bohaterów. Całkiem fajne lokacje, w post apokaliptycznej hameryce. Gra się całkiem dobrze.
Wróciłem do grania w Driver: San Francisco na Nintendo Wii. W końcu przyzwyczaiłem się do nietypowego sterowania na wiimote + nunchuck. Klimacik jest, więc polecam! :D
No i jak dobrze pójdzie to jutro lub pojutrze skończę Gears of War 4 na PC. I choć wolę starą trylogię to czwórka trzyma poziom serii. Oferuje również wiele ciekawych nowości. Polecam niezdecydowanym.
Football Manager 2023, 777,5h Szczerze mówiąc, to niespecjalnie pamiętam co się działo w tym tygodniu. Chyba jest przerwa zimowa. Sparingi jak zawsze łatwo wygrane, teraz czas na dwa ostatnie mecze w fazie ligowej LM. W lidze wyraźnie zarysowało się mocne TOP4. Reszta próbuje gonić i walczy o puchary.
Forza Horizon 4, 162h Jednak się okazało, że już postanowiłem zacząć drugi dodatek. Oczywiście najpierw tradycyjnie pojawiły się problemy techniczne, gra cały czas wywalała podczas cutscenki wprowadzającej. No pięknie, przez chwilę już straciłem nadzieję, że w ogóle się uda zagrać. No ale coś tam poklikałem, i się załadowało. Śmieszne te LEGO. Szczerze to myślałem, że w tym dodatku to będziemy jeździć samochodzikami LEGO i ścigać się będziemy z innymi samochodzikami LEGO, a tutaj ja jeżdżę LEGO a AI normalnymi autkami. No trochę bieda...
Fallout Shelter, 10h Strasznie taka beznamiętna gra o niczym kompletnie. Widziałem, ze już takie jakieś w większości same wysoko poziomie zadania mam i nie mam kogo na nie wysyłać. Progresja w tej grze jest dziwna, nie wiadomo do czego dążymy. Nic się nie dzieje.
Enslaved: Odyssey to the West, 11h, skończone Podstawka bardzo fajna, dodatek trochę słabszy. I zdecydowanie za długi. Strzelanie i jakieś ubogie skradanie się, w porównaniu do podstawki prezentują się średnio. Tym bardziej, że nasza postać jest na dwa strzały i nie może walczyć wręcz. Strasznie się dłuży ten dodatek i nic specjalnego nie wnosi i niczego nie oferuje. Spokojnie mógłby być o połowę krótszy.
Football Manager 2023, 791h Ale słabi jesteśmy na wiosnę. Mecz wygrany tylko 2:1 grając 70 minut jednego więcej. W poprzednim sezonie z tym zespołem wygrywałem 10:0 grając 11 na 11. Tragedia. W europejskich pucharach jakimś cudem cała siódemka jest w 1/8 finału w swoich rozgrywkach, z tego cztery zespoły w LM. Ale oceniam, ze tak z 5 na tym etapie opadnie...
Forza Horizon 4, 175h Rozczarowujący ten dodatek LEGO niestety. Dolina LEGO zbudowana z klocków LEGO ale tylko może w 20%. Słabo. Tylko 5 samochodów LEGO. Progresja polega na robieniu wyzwań z różnych kategorii, część z nich zmusza nas do robienie bardzo konkretnych rzeczy bardzo konkretnymi samochodami nie-LEGO więc całość przypomina trochę żmudne odhaczanie kolejnych wyzwań. Część wyzwań jest dziwna, część nie wiadomo w ogóle jak zrobić, a jeszcze inna część jest najzwyczajniej w świecie ciężka do zrobienia. Co gorsza, aby odblokować ostatni event trzeba zrobić absolutnie wszystkie wyzwania co zwyczajnie jest irytujące i męczące. Jak na dodatek z LEGO to jest on bardzo mało skupiony na LEGO. Spodziewałem się czegoś lepszego.
Fallout Shelter, 15h Co to można pisać co tydzień o tej grze? Kolejne zadania porobione, gdzieś czytałem, ze przy 60 mieszkańcach zaczynają napadać na kryptę szpony śmierci i wszystkich mordują i teraz mam obawy, więc chyba na razie nie będę zwiększać populacji dopóki trochę nie ogarnę więcej jakichś lepszych broniek...
The Entropy Centre (3h) - gra z ostatniego bundla, którą odpaliłem kompletnie nie wiedząc czego się spodziewać, a okazało się, że jest to duchowy spadkobierca mojego kochanego Portala. Jest tutaj wszystko to co pokochałem w dziele Valve - sztuczno-inteligencyjna towarzyszka, głęboki lore oraz świetne łamigłówki. Jestem dopiero w 6 akcie, ale mimo to bardzo polecam.
Jak II: Renegade (10h - ukończone) - jedna z najbardziej irytujących gier jakie miałem okazje ukończyć. Sama historia, postacie, klimat jak i gameplay stoją na cholernie wysokim poziomie, ale sam schemat i struktura rozrywki... no powiedzmy sobie szczerze, ale Nołti Dog zdecydowanie tych aspektów nie przemyślało o czym chyba byli w pełni świadomi bo ponoć wszystko to zostało naprawione w trójce, którą również mam w planach ukończyć. Ogólnie trylogia Jaka i Daxtera to gry, które jak mało które zasługują na remake.
Resident Evil 4 (2023) (1h) - odpaliłem na dosłownie parę pierwszych lokacji. Zdecydowanie trzeba będzie grać w to wieczorami :D
Lords of Ravage/Władcy Spustoszenia (Demo, 4.7h) - Gra RPG od studia Synthetic Domain, który ma na swoim koncie ciepło przyjęte Mainframe Defenders (89% pozytywnych ocen przy 575 recenzjach). W tej grze to my stajemy się ich ostatecznym bossem, gdyż tak, kierujemy antagonistą (od samego początku), co jest rzadko spotykane w grach RPG. Gra wykonana została w stylu pixel art z nowoczesną technologią, lecz w najnowszym demo (podczas Steam FEST) grafika została ulepszona, przez co już wygląda o wiele lepiej niż w 2022 roku. Gra zawiera elementy karcianki, gdyż w pewnym momencie dostajemy edykty, które wpływają na przebieg walki. W pełnej wersji będzie dostępnych więcej rzeczy. Ogólnie jestem zadowolony z tej gry i czekam na pełną wersję. (tak, ta gra nie będzie miała Early Accessu i tak, ta gra będzie posiadała język polski).
Star Valor (109h) - Gra kosmiczna, która tworzy jedna osoba. Jest to właściwie sandbox z proceduralnie generyczną galaktyką, gdyż to my kierujemy swoim pilotem i tym, czym będziemy się zajmować (piractwo, handel, kopanie rud itp.) Mamy frakcje, z którymi można nawiązywać sojusze, mamy wydarzenia losowe no i mamy oczywiście perki (różnego rodzaju). Obecnie jednak czekam na kolejny update oraz na DLC, która pozwoli nam na budowanie stacji.
Football Manager 2023, 802h Tak jak się spodziewałem, już tylko dwa zespoły ostał się w europejskich pucharach, ja w LM i Zagłębie w LKE. No ale to był zdecydowanie dobry sezon. Teraz przed niektórymi walka o ponowny awans do pucharach, chyba nadal z 10 zespołów ma szansę.
Forza Horizon 4, 190h Patrzę tak sobie i widzę, ze tu całkiem mało rzeczy zostało do odhaczenia. Historie Horiozn prawie pokończone, jeszcze tylko kilka ostatnich rozdziałów zostało a samych wyścigów i pokazówek na mapie także mało się jeszcze uchowało. Już się zastanawiam co to będzie jak pokończę wszystko to co jest do pokończenia, czy będzie mi się chciało dalej grać, aby tylko sobie kolejne samochodziki potestować...
Fallout Shelter, 18h To jest naprawdę idealna gra do takiego nudzenia. Włącza się ją na 5-30 minut dziennie, poklika coś i tyle. Jestem na takim etapie, ze próbuję wbić jeszcze jakieś osiągnięcia aby wyciągnąć wynik powyżej mojej średniej a potem to się zobaczy. Ostatnio jakieś wielkie radskorpiony mnie atakują i nawet jeden taki bydlak sieje postrach w mojej krypcie...
1000xRESIST, 5h Dziwna, intrygująca i ciekawa gra. Chciałoby się powiedzieć, że przygodówka ale nie ma tutaj zbierania przedmiotów itd, więc to w sumie takich trochę symulator chodzenia połączony z visual novel. Akcja gry dzieje się w przyszłości na Ziemi, na którą trafili jacyś czerwoni kosmici ze swoją tajemniczą chorobą. Jedna licealista okazała się na nią odporna. Po pewnym czasie została sama i postanowiła stworzyć swoje własne klony, siostry, którym nadała kolory i specjalne funkcje. Sama przybrała miano Wszechmatki i jest traktowana jako bóstwo. Jakiś czas później gramy jako jedna z takich sióstr o funkcji: Watcher. Jak można się domyślić jej zadaniem jest obserwować. Siostry żyją w podziemnym bunkrze, a gdy odpowiednio się wykażą Matka wzywa je do siebie "na druga stronę" w domyśle na powierzchnię walczyć z kosmicznymi okupantami. W czasie przemierzania wspomnień Wszechmatki kontaktuje się z nami inna siostra Fixer, która opuściła już bunkier, która twierdzi, ze Matka coś kręci. My oczywiście jej nie wierzymy, donosimy na nią i Fixer zostaje spopielona za zdradę. I tutaj w zasadzie zaczyna się gra, razem z innymi siostrami odkrywamy wspomnienia Wszechmatki i próbujemy dowiedzieć się co się w zasadzie stało w przeszłości i czy Matka rzeczywiście jest taka cudowna jak nam się wydaje. Gra jest całkiem intrygująca, wciągająca i dosyć posępna. Kolejna gra która pokazuje wyższość narracji, fabuły, klimatu nad gameplayem. Na Steamie zawrotne 97% pozytywnych recenzji.
Może i nie skończyłem tamtych gier, ale za to zacząłem kolejne.
1986 - The Legend of Zelda na Nintendo Entertainment System
2004 - Half-Life 2 na PC
2011 - Driver: San Francisco na Nintendo Wii
2013 - The Last of Us na Sony PlayStation 3
Z tego zestawienia to tylko w Half-Life 2 wcześniej grałem. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia ile razy go przeszedłem, ale pierwsza styczność z tą serią nastąpiła w 2007 roku. Obecnie kontynuuje maraton z Gordonem. Dzięki temu skończyłem Black Mesa, a w niedalekiej przyszłości planuję ukończyć również Decay oraz Alyx, czyli wisienkę na torcie.
Deliver Us Mars (8h - ukończone) - fajny setting, spoko potencjał na gameplay i nawet niezła fabuła, ale w ogólnym rozrachunku gra była dla mnie strasznym nudziarstwem, do którego się nieco zmuszałem bo jednak chciałem poznać historię do końca.
Assassin's Creed IV: Black Flag (10h) - kiedyś się ogólnie dosyć mocno sparzyłem na assasynach sprzed ery Origins-Odyssey-Valhalla i przez długi czas nie za bardzo chciałem ich ruszać. Pewnego dnia jednak spojrzałem na swoje konto na Ubisoft Launcherze (still najgorszy launcher) okazało się, że mam chyba z 6 części z czego zdecydowaną większość odebrałem z różnych rozdawnictw więc powiedziałem, że dobra - zainstaluję sobie którąś odsłonę. Wybrałem bezpieczenie bo chyba na mniej assasynowatego assasyna czyli Black Flaga. Grałem kiedyś na PS4 przez chwilę - nie spodobało mi się, sprzedałem pudełko i żyłem sobie dalej. Teraz jednak... zakochałem się! Uwielbiam ten karaibski setting (po prostu wręcz czuje się zapach wody), walka sprawa mi sporo frajdy, a bitwy morskie i rozbudowa statku mega wciągają. Nawet graficznie się to dobrze zestarzało.
Football Manager 2023, 813,5h Historia dzieje się na naszych oczach. Mamy dwóch polskich zwycięzców w Europie, ja oczywiście znowu wygrałem LM ale takźe Zagłębie wygrało LKE. Wspaniałe osiągniecie polskiej piłki klubowej. W nowym sezonie będziemy mieli aż 8 przedstawicieli w Europie. Tymczasem trwają także Mistrzostwa Świata, gdzie Polska reprezentacja złożona złożona w większości z moich zawodników jest jednym z faworytów.
Forza Horizon 4, 200h W tym tygodniu znowu tak gra wywaliła, że trzeba było cały komputer restartować. Naprawdę, chyba nikt tego nie testował przed premierą. W sumie nie wiem co ja robiłem w tym tygodniu bo tak nic specjalnie na mapie się nie zmieniło. Ruszyłem trochę online, te całe gry na placu zabaw czy co to to jest. Myślałem, że uda się wreszcie całą playlistę zrobić na 100% ale okazało się, że jedno wyzwanie przepadło więc lipa. Ale tym razem już powinno się udać...
Fallout Shelter, 19,5h Już osiągniecia wyszły ponad moją średnią, szybko patrząc jeszcze może ze dwa są do zrobienia w miarę szybko. Potem nie wiem czy będzie mi się chciało grać. Straszny syf jest z craftingiem, nie ma z czego robić lepszych broniek więc będzie ciężko jak mnie te Szpony Śmierci najadą...
1000xRESIST, 12,5h W sumie to ciężko napisać coś więcej niż to co napisałem tydzień temu bo to musiałyby być spoilery. Gra w swojej drugiej połowie raczej się nie oszczędza jeżeli idzie o narrację i jakieś fabularne twisty. Gra naprawdę jest całkiem ciekawa, mechanicznie oczywiście nic nie oferuje ale narracja robi robotę. Odkrywanie tego wszystkiego i do czego to prowadzi, śledząc losy naszych bohaterów przez dłuższy odcinek czasu, jakieś intrygi, tajemnice, cierpienie i rozterki, naprawdę można się w to wciągnąć i autentycznie zaciekawić tym co się tutaj odwala. Szczerze mówiąc to nie spodziewałem się, ze gra będzie taka długa.
No man's sky (Wersja na PS5)(około 5h) Taaaak... musiałem zaktualizować tę grę do wersji PS5 z PS4 z powodu tego, że obecnie posiadam PS5. Dobrze, że mogłem zaimportować wszystkie zapisy z wersji na PS4. No i oczywiście... ta walka z kontrolerem Dual Sense z R2 i L2 (mianowicie te 'blokowanie' przycisków czasem, gdy jest się na statku).
Ale nie o tym teraz mowa, gdyż uświadomiłem sobie nagle, że zostały trzy tygodnie do końca ekspedycji, a ja jeszcze nie mam jej zakończonej (byłem na etapie trzecim). Na szczęście udało mi się spiąć i ukończyć tą ekspedycję. Ale przyznaję, gra w wersji na PS5 jest płynniejsza i szybsza.
Mount and blade II: Bannerlord (Wersja na PS5, około 6-7h) Podobnie jak z No man's sky, również tą grę musiałem zaktualizować do wersji na PS5 z wersji na PS4 (import zapisów był na szczęście). I tak - znowu gram podobnie (czyli: Sturgia, rozwijanie zbójectwa i grabienie innych). Jedyna różnica to poziom trudności (gram teraz na 'normalu') i szybsze interesowanie się kowalstwem.
Football Manager 2023, 827,5h Nowy sezon, nowe nadzieje? U mnie to raczej po staremu. Doszedłem do wniosku, że po tym sezonie robię rewolucję kadrową i wywalam 80% zawodników. Trzeba trochę zamieszać. Zdolna młodzież będzie miała okazję się wykazać, cały mój szwadron wypożyczonych wreszcie dostanie szansę w macierzystym klubie. Polska kadra niestety tylko trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata...
Forza Horizon 4, 215h No nic, trzeba zrobić całą playlistę na 100%. To jest mój obecny cel, w międzyczasie trzeba pokończyć te duperele, które zostały, wbić tyle osiągnięć ile się jeszcze da no i powoli chyba trzeba będzie kończyć zabawę...
Fallout Shelter, 21h Nic specjalnie się nie dzieje. Nie ma o czym pisać. Misje, misje, misje. Jeszcze ze dwa osiągnięcia i czekam na Szpony Śmierci aby mnie pozbijały...
1000xRESIST, 15h Finał w sumie trochę rozczarowujący. Mamy możliwość po prostu wybrania swojej przyszłości. Możemy wybrać co ma w tej przyszłości się znaleźć. Problem tutaj polega na tym, że gra niestety nie bardzo pozwala nam coś złego zrobić i jak wybierzemy sobie jakąś bardziej "złą" przyszłość i nam pokaże jakieś z niej migawki to nas cofa abyśmy sobie inaczej wybrali. W przypadku innych opcji mamy krótki epilog i finalnie napisy końcowe. Ten epilog jest w zasadzie zawsze podobny tylko różni się trochę postacią, którą tam widzimy i mamy przedstawiony tam bardziej jej punkt widzenia. Ogólnie bardziej chyba to jest taka gra gdzie bardziej liczy się podróż do celu niż sam cel.
ArcaniA, 6h Taka dziwna, rzecz po 12 latach zachciało mi się nagle sprawdzić, czy rzeczywiście ten słynny Gothic 4 jest rzeczywiście taki zły. Pamiętam ożywione dyskusje tu na forum w tamtym czasie co będzie lepsze: Arcania czy pierwszy Risen. Ja zawsze twierdziłem, ze Risen. No i tak było. Arcania otrzymała taką łatkę gry solidnej ale słabego Gothica. No i gdzieś tam się z tym raczej zgadzałem wtedy. Teraz następuje weryfikacja. I co mogę powiedzieć? Jak na 2010 to grafika całkiem niezła, optymalizacja za to mocno średnia. A i na Steamowej wersji jakieś dziwne glicze graficzne się robią czasami. A sama gra? Gothic, to to nie jest. To wygląda jak takie jakieś strasznie biedne action RPG, wszystko jest zrobione poprawnie ale bez żadnej większej głębi. Takie strasznie płytkie RPG, nawet położyć się spać nie można. To znaczy można się położyć ale nic się nie dzieje, to tylko taka kontekstowa animacja z której nic nie wynika. Jest w grze tylko po to aby była. Żeby fani serii się za bardzo nie dowalili, w końcu możesz podejść do kotła i w nim zamieszać. A że nic to nie daje? No cóż... Fabuła dosyć biedna, zadania dosyć proste, dialogi w miarę dzięki polskim głosom dają radę. System walki raczej prosty, rozwój znacząco uproszczony i bez klas postaci, i bez nauczycieli. Widać, ze twórcy nie byli starymi RPGowymi wyjadaczami i stworzyli coś bardzo prostego.
Football Manager 2023, 841,5h Co tam się działo w tym tygodniu? Szczerze nie pamiętam. Widzew przeszedł przez kwalifikacje LKE i mamy oficjalnie 8 zespołów w Europie. Cudowny wynik. W lidze po awansie furorę robi Śląsk z walijskim trenerem, gdzie 70% wyjściowego składu to Walijczycy.
Forza Horizon 4, 225h Chyba już jak skończy się ta obecna seria, po zrobieniu jej na 100% i po dokończeniu jeszcze wszystkiego co się da na mapie, trzeba będzie powoli kończyć przygodę. Jeszcze tyle samochodów, którymi nie jeździłem ale nie wiem czy już będzie mi się chciało grać aby tylko sobie jakimś autkiem pojeździć.
Fallout Shelter, 23h 60 mieszkańców w krypcie. Czytałem, ze to od tego momentu będą nas nawiedzać Szpony Śmierci. Na razie jeszcze ich nie było, ale żyję w ciągłym strachu...
ArcaniA, 12,5h Momentami to taka nuda jest. Robimy bieda zadania, aby dotrzeć do kolejnej lokacji. Ogólnie to strasznie dziwną strukturę ma ta gra. Mamy jakiś fragment mapy, i nie możemy z niego wyjść dopóki nie zrobimy tam głównego zadania po czym idziemy do kolejnej lokacji i tam to samo. Niby świat jest otwarty ale jednak liniowy i korytarzowy. Cudowny game design.
Cały czas obecnie tylko i wyłącznie ELDEN RING w NG+1 w sensie nowa postać była od poczatku, podstawka plus dodatek zaliczony i teraz od nowa wszystko ale inaczej :P obecnie poziom 270+ postaci i jakoś leci, na razie zwiedzam stolice i potem snieżne tereny a potem DLC ale już na 100 % z mapką.
Sporadycznie Diablo IV chociaż sezon obecny już się znudził a wymaksowałem w sumie nekromante, barbarzyńce i czarodziejkę w sensie 100 lvl glify minimum 15 lvl plus ulepszenia na itemach 8/12, w sumie nie mogę się doczekać dodatku i nowej postaci.
W kolejce czeka Ghost of Tsushima i TEKKEN 8
No i lista życzeń na steam strasznie wzrosła o nowe gry bo trochę tych gier bedzie do września mnie interesujących i zaległych parę jest, ale to trzeba by się zwolnić z pracy i porzucić życie prywatne żeby wszystko ogarnąć xD
Chciałem jeszcze przejść sobie wszystkie wersje pokemon od początku na switch, ale widzę że chyba nie w tym życiu i anime tyle do oglądania mam, eh.
Na przemian Ghost of Tsushima, Cyberpunk, Miles Morales, God of War i ponownie Shadow of the Tomb Raider. Ew czasem odpalę tez Netro Exodus RT Edition
Ja teraz to Gothic i 7 days to die
1986 - The Legend of Zelda na Nintendo Entertainment System
2011 - Driver: San Francisco na Nintendo Wii
2012 - Spec Ops: The Line
Half-Life 2 ukończyłem i bawiłem się jak zawsze wspaniale. Aktualnie robię przemeblowanie konsol i TV (sprzedałem LED, kupiłem Plazmę, a zamierzam sprzedać jeszcze LCD i wtedy będę grał na Plaźmie, CRT oraz Mini LEDzie) więc The Last of Us narazie stoi nietykane. Zastanawiam się czy grać w ten tytuł na Plaźmie czy Mini LEDzie.
Za to zrobiłem wielki powrót do porzuconego wcześniej Spec Ops: The Line. Tym razem ogram go do końca. Oprócz tego wieczorami pykam sobie w Driver: San Francisco na Wii. Oferuje super klimacik, a na CRT wygląda naprawdę przyjemnie. No i z doskoku The Legend of Zelda na NESa. Całkiem ciekawa gra jak na 86 rok, ale system walki przydałoby się tu zmienić.
Football Manager 2023, 851,5h Ze zmiennym szczęściem radzą sobie polskie zespoły w europejskich pucharach. Raz wygrana z Napoli a potem porażka z Rangersami. Lech z kolei zaskakuje w LM i walczy o bezpośredni awans. Reprezentacja awansowała do finałów Ligi Narodów.
Forza Horizon 4, 235h Przede mną ostatni tydzień ciągłego grania? Możliwe. Trzeba jeszcze wszystko pokończyć a potem to chyba będą tylko okazjonalnie włączał. I tak wydaje mi się, że wyciągnąłem z tej gry sporo więcej godzin niż się spodziewałem. Online miałem w ogóle nie tykać poza eliminatorem a i tak coś tam trochę pograłem. Niby fajnie się gra to jednak nie ten poziom gier wyścigowych co kiedyś...
Fallout Shelter, 25h Zaczęły mnie nawiedzić Szpony Śmierci. O matku. Jakie to bydlaki. Dobrze, że można "używać" zabitych mieszkańców krypty. Raz mnie napadli akurat jak wysłałem dwie drużyny na misje i zostałem bez stimpaków...
ArcaniA, 18,5h Nie wiem co swego czasu JoWood chciał tą grą ogarnąć. Ni to Gothic, więc gra nie dla fanów a dla nowych graczy to też tak średnio bo gra jest podręcznikowym przykładem przeciętności i prostoty. Kokosów to oni na tym po prostu nie mogli zarobić. Korytarzowa mapa, słabe i nudne zadania, niespecjalnie interesująca fabuła, rozwój postaci tak prosty jak się tylko da. W Gothicu zawsze miałeś nauczycieli, którzy cię uczyli wszystkiego, należało się do frakcji i nie mogłoby być się wojownikiem i pełnoprawnym magiem jednocześnie. Tutaj natomiast jakiś biedny pasterz, sam z siebie umie walczyć mieczem, łukiem i jeszcze umie czarować. I to wszystko jednocześnie. Kto go tego nauczył? Co prawda spotykamy tutaj ludzi, którzy twierdzą, ze nas czegoś nauczą jak zrobimy dla nich zadania ale chyba w każdym przypadku kończy się to tym, ze po prostu dają nam jakaś recepturę alchemiczną czy rzemieślniczą...
The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak - Mimo pełno minusów takich jak pełno tekstu do czytania bez dubbingu w stylu Yakuzy lub by w jednej chwili był obecny voice acting postaci, żeby zaraz był sam tekst do czytania tej samej postaci, co trochę wytrąca z immersji to ta seria coraz bardziej mi się podoba. W tej części gramy Sprigganem
najemnikiem od brudnej roboty Van Arkridem, który według mnie jest ciekawszą postacią od poprzedniego bohatera Reana. Z każdą częscią według mnie gra robi się bardziej dojrzalsza, można w tej części zobaczyć nawet nocny klub.
Voice acting mimo, że jest go mało jest naprawdę dobry, przynajmniej w angielskiej wersji. Jeżeli chodzi o ilość postaci to można powiedzieć, że to taka Gra o Tron, jest ich po prostu mnóstwo i już po prostu nie pamiętam niektórych pobocznych postaci z poprzednich serii. Co do minusów jeszcze to według mnie byli słabi drugoplanowi bohaterowie, w tej części podobała mi się tylko Grim... ech Judith, w poprzednich częściach byli zdecydowanie lepsi. Dla mnie osobiście to najlepsza seria jrpg zaraz po Final Fantasy, dla tych którzy lubią dobre jrpgi, nie powinni przejść obojętnie obok tego tytułu. Mam wrażenie że jestem jedyną osobą która gra w tą grę w Polsce
Yakuza Infinite Wealth - Gra fabularnie to chyba jedna z gorszych Yakuz, po świetnych Judgmentach, miałem wieksze oczekiwania co do fabuły, fajnie mi się grało do czasu gdy miałem walczyć z trzema bossami narazi poziom trudności nagle wzrósł niemiłosiernie,a nie chciało mi się grindowac i musiałem się posłużyć trainerem przy końcówce
Need For Speed 2015 - te niepomijalne filmiki to taki cringe że musiałem wyłączyć grę i już chyba nigdy do niej nie powrócę
Diablo 4
W końcu tytuł w który chce mi sie grać i sie nie zmuszam jak w przypadku kilku ostatnich tytułów! Chyba zatęskniłem za tego typu grami bo kiedyś troche sie grało w path of exile ale zawsze predzej czy później sie nudziłem. Tu póki co daleko jeszcze do endgame bo na spokojnie sobie fabułe robie w którą jestem wkręcony. Oczywiście sie obawiam co jak już jă skończe i gra zacznie mnie śmiertelnie nudzić (a wiele opinii takich jest), ale nie ma co sie martwić na zapas tylko póki moge to chłone te uczucie które mam po raz pierwszy od roku (od BG3) że autentycznie czekam na rozpoczęcie kolejnej sesji grania :)
Football Manager 2023, 865h Górnik Zabrze i Górnik Łęczna zajęły w fazie ligowej Ligi Mistrzów ostatnie dające awans do baraży miejsca 23 i 24. Teraz będziemy mieli polski pojedynek w barażach, gdyż Górnik Z. zagra w Lechem, który miał zaskakująco dobrą fazę ligową i zajął 9 miejsce więc pierwsze nie dające bezpośredniego awansu.
Forza Horizon 4, 245h, skończone Skończyłem wszytsko co było do skończenia. Cała seria skończona na 100%, wpadło rzadkie osiągniecie za to i chyba czas zakończyć przygodę. Jeszcze pewnie trochę włączę aby sobie czymś pojeździć ale takie regularne granie się raczej skończyło. Ogólnie pozytywnie oceniam grę, ale jednak to nie to samo co kiedyś dawały gry wyścigowe. Wszystko tu jest mdłe, zero fabuły, zero klimatu, brak jakiejkolwiek progresji itd.
Fallout Shelter, 27h Tu też chyba niedługo trzeba będzie się pożegnać. Dużo więcej już w tej gry nie wyciągnę. Szpony Śmierci mnie atakują, znowu akurat w momencie gdy wysłałem zespół na misję więc byłem bez stimpkaów. Perfekcyjne mają wyczucie czasu te bydlaki.
ArcaniA, 25h, skończone Ta gra się niczym nie wyróżnia, kompletnie. Wszystko tu jest aż do przesady przeciętne. A jeszcze gra się pod koniec trochę urywa. Pokonujemy final bossa, mamy cutscenkę i w sumie to jest po prostu cliffhanger. Trochę biednie. Teraz czas przejść ponownie słynny dodatek...
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 7h Chyba najważniejsza premiera tego roku dla mnie. Moja ulubiona seria jRPG, dużo lepsza niż te przereklamowane molochy w stylu Final Fantasy. W zeszłym roku Reverie mnie trochę zawiodło i wymęczyło, więc z nadzieją oczekiwałem początku nowego rozdziału przygody. Z drugiej strony teraz trochę tak dziwnie bez starych bohaterów, już się człowiek do nich przyzwyczaił przez te poprzednie odsłony. Widać, ze to jest "pierwsza część", dopiero się wszystko zaczyna. To jest takie wprowadzenie, w poprzednich odsłonach działy się cuda na kiju a tutaj zaczynamy bardzo przyziemnie w nowym miejscu. Dużo jeszcze nie pograłem, więc nie mogę wiele powiedzieć, ale na pewno nie podoba mi się zmieniony system walki. Turowy system walki z poprzednich odsłon był według mnie absolutnie super dobry a tutaj coś mi nie gra. Już pomijam fakt, że można dziabać przeciwników poza turową walką ale same turowa walka dla mnie się pogorszyła i nie jest już tak przyjemna jak wcześniej. Można się dowolnie poruszać, linki działają tylko jak jesteśmy blisko towarzysza, nawet UI w trakcie walki czy sterowanie jest gorsze. Nie mogę się jakoś specjalnie w tym na razie odnaleźć. Graficznie jest trochę lepiej niż wcześniej, no ale to dalej jest niskobudżetowa seria. Aliasing dalej paskudny.
na ps4 last of us 2
na pc zainstalowalem ruiner, ale dopiero dzis go odpale i sprawdze
U mnie mała zmiana planów:
Elden Ring - zakończony w NG +1 podstawka (do ostatniego bossa) i został ponownie do przejścia dodatek, ale kompletnie odechciało mi się grać i poleciało z dysku bo już za dużo tego szczerze mówiąc.
Lies of P - Za to przyszła chęc na ponowne przejście Lies of P i zacząłem go rashować dość mocno, więc mam już rozdział 10 (przed wyspą alchemików), szczerze bardzo fajna odskocznia od Elden Ringa, po za tym czuć że od premiery chyba tą grę trochę osłabili ? Przynajmniej tak mi się wydaje, wychodzi coś na tą chwilę 30/40 godzin gry 80 poziom postaci bo troszkę sobie farmiłem na spocie, chociaż teraz mam problem bo przyszła walka z ''królikami'' i są 4 naraz i w sumie spróbowałem 3 razy i na razie poległem, zobaczę jutro.
Monster Hunter Stories - Świeżo kupiony i czeka razem z Ghost of Tsushima, ale pierwszy będzie Monsterek i to zaraz po Lies of P.
Football Manager 2023, 874h W fazie ligowej LM polską niespodzianką był Lech, który zajął 9 miejsce i otarł się o bezpośredni awans. W fazie pucharowej z kolei sensację sprawiła Legia, która w dwumeczu wyeliminowała Real i awansowała do ćwierćfinału. Reszta polskich zespołów już odpadła z LM, w LE w 1/4 finału jest Zagłębie a w LKE Widzew. W lidze będzie ostra walka o spadek, chyba 5 czy 6 zespołów jest zamieszane.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 27,5h Już prawie 30 godzin, a to dalej jakby cały czas prolog. No ale to było w sumie spodziewane, w końcu to pierwsza gra z tej podserii, więc pewnie cała będzie jednym wielkim prologiem. Dalej trwa etap zbierania drużyny, który mam wrażenie, ze potrwa jeszcze trochę, bo chyba jeszcze nawet połowy drużyny nie mam. W poprzedniej podserii nie było w ogóle tego elementu bo od razu mieliśmy całą klasę. A tutaj wygląda na to, ze będziemy mieli zbieraninę trochę losowych osób. W pierwszym rozdziale byliśmy poza stolicę na obszarze bardziej wiejskich, teraz w drugim jesteśmy w innym mieście, trochę portowym. Fabularnie idziemy niby do przodu ale raczej wolno. Ogólnie na razie gra jest oczywiście całkiem solidna, ale bez szaleństw. Do systemu walki trochę już przywykłem ale nie mogę powiedzieć, aby mi się on specjalnie podobał.
Moje granie wywróciło się do góry nogami.
Obecnie kończę Half-Life 2: Episode One z 2006 roku na PC. Świetny, choć krótki i mało odkrywczy dodatek. Miło było do niego wrócić po tylu latach.
Standardowo kontynuuję granie w Spec Ops: The Line z 2012 roku na PC.
Niestety z braku czasu niczego więcej nie planuję. No i czekam na urlop. Wtedy będzie solidne granie.
Football Manager 2023, 887h Ja w półfinale LM, Zagłębie w półfinale LE, a Widzew w półfinale LKE. Kolejny dobry sezon w europejskich pucharach. Pierwsza 7 w lidze w miarę się wykrystalizowała, natomiast walka o spadek zapowiada się bardzo emocjonująco. 6 zespołów zamieszane.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 46h Drugi rozdział nie dość, że zauważalnie dłuższy niż pierwszy, to także lepszy. Lepsza lokacja, lepsza akcja, coś fabularnie się zaczyna dziać, coraz więcej starych postaci się pojawia. Z tego co pamiętam to w Cold Steelu pierwszym aż tak jeszcze nie było tylu nawiązań do poprzedniczek i powracających postaci a tutaj jest tego już całkiem sporo jak na pierwszą część nowej podserii. Ale mnie to cieszy, zawsze miło spotkać znajomą twarz w tym obcym kraju. Trzeci rozdział już zaczęty, zabiera nas w zupełnie inny region. Tym bardziej bardziej pustynne krajobrazy. W tym Calvadzie to chyba wszystko mają...
Football Manager 2023, 900h To już tyle godzin? Idealny moment na lekki restart i wywalenie 70% składu. Jeszcze tylko finał LM i wielka wyprzedaż zawodników. Co ja z tą kasą zrobię? Zagłębie doszło do finału LE ale niestety przegrało. W tak zwanym międzyczasie trwają mistrzostwa świata U-20 i Polska drużyna gdzie 90% składu to moi zawodnicy walczy o medal.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 65h Trzeci rozdział jeszcze trochę dłuższy niż drugi, ale trochę gorszy od niego. Były naprawdę fajne momenty ale ogólnie poprzedni rozdział lepszy. Pojawiają się już wielcy antagoniści, więc jestem ciekaw w sumie ile do końca. Jeszcze brakuje nam kilku towarzyszy w drużynie, ale chyba już co najmniej połowa gry za mną.
Open Roads, 3,5h, skończone Gra typu: trochę chodzenia, klikania na przedmioty i trochę dialogów. Razem z naszą matką udajemy się w podróż w celu odkrycia prawdy o naszej zmarłej babci. Znajdując jakieś tare kwity w jej domu wychodzi na jaw, że mogła coś kręcić. W trakcie gry trafiamy do 4 lokacji, które musimy dogłębnie zbadać. Między tymi lokacjami przemieszczamy się autkiem, gdzie prowadzimy rozmowy z naszą mamą. Dosyć krótka gra ale całkiem niezła i ciekawa. Dialogi całkiem dobrze napisane, cała tajemnica związana z naszą babcią całkiem nieźle wypada. Całkiem ciekawy styl wizualny z rysowanymi postaciami 2D podczas gdy tła i lokacje mają realistyczną grafikę 3D napędzaną mocą silnika Unity. Akcja dzieje się w 2003 roku (ciekawy wybór) i mamy sporo nawiązań do różnych rzeczy. Bardzo dobry voice acting głównych bohaterek. Ogólnie całkiem solidna produkcja, jeżeli lubi się takie narracyjne gry.
Spec Ops: The Line ukończony. Mózg rozwalony! Aż musiałem zobaczyć wszystkie 4 zakończenia.
W poniedziałek zaczynam Half-Life 2: Episode Two na PC z 2007 roku. Ten rok należy do Half-Life. Nie mogę się doczekać, aż zacznę grać w Half-Life: Alyx. Jestem ciekawy co Valve graczom zaoferowało.
Jak skończę drugi dodatek do HL2 to powrócę do The Last of Us na PS3 z 2013 roku. Najwyższa pora poznać tę historię do końca.
Zacząłem sobie grać w tycoony, a tak dla odmiany. Wciąga to aż za bardzo. Kurdę, nie mam tyle czasu :P
Pamiętam, jak zagrywałem się w The Movies czy nawet Sim City dawno temu. Pozdrawiam, wszystkich fanów tycoon games. Może fanem sam nie jestem, ale czasem dla odmiany lubię sobie tak lajtowo poklikać...
Football Manager 2023, 911,5h Mistrzostwo Świata U-20 i Mistrzostwo Europy U-21, dodatkowo drugie miejsce w Lidze Narodów. Polska piłka reprezentacyjna ma się dobrze jak nigdy dotąd. W klubie przygotowania do nowego sezonu, tak jak zaplanowałem robię rewolucję kadrową. Cały mój zastęp zdolnej młodzieży z wypożyczeń wrócił i teraz będzie mógł wreszcie spróbować swoich sił w macierzystym klubie.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 90h Wreszcie po 85 godzinach grania na minutę pojawiła się postać, która była zapowiadana w poprzedniej odsłonie. Aż czuć, że idziemy do przodu. Czwarty rozdział całkiem solidny, lepszy niż trzeci ale dalej uważam, że drugi był jak dotychczas najlepszy. Dalej jeszcze nią mam pełnej drużyny, a przecież zbliżam się do końca gry. Zgodnie z tradycją serii spodziewam się cliffhangera w momencie gdzie akcja będzie się rozkręcać. Ogólnie bawię się dobrze, na pewno lepiej niż z Reverie. Jakaś tam intryga się kroi w tle, ale w sumie naszych starych znajomych antagonistów z poprzednich odsłon na razie nie ma więc to tylko pewnie takie przedbiegi.
Aktualnie ogrywam 4 gry:
- Atlas Fallen - (Xbox) - Gra na premierę podobno była raczej słaba, natomiast twórcy zdecydowali się wydać darmową aktualizację, czy też rozszerzenie Reign of Sand które zrobiło z tego całkiem przyjemny open world. Podoba mi się świat, podoba mi się walka i surfowanie po piasku, na minus przekombinowany i nieintuicyjny system rozwoju, niemniej bawię się przednio.
- Xenoblade Chronicles Definitve Edition - (Switch) - Jeden z tych jRPG które po prostu musi znać człowiek lubiący ten gatunek więc i moja kolej nadeszła ;). Fascynujący lore, świat zbudowany na korpusach dwóch tytanów zastygłych w walce sprawia że chętnie poznam tę historię. O grze wiele póki co nie powiem bo jak to bywa z monumentalnymi jRPG na ponad 100 godzin gra będzie się z 20 godzin rozkręcać. Natomiast bawię się bardzo dobrze.
- Cat Quest 2 - (Switch) - Niedawno ukończyłem jedyneczkę, bardzo relaksujący, bardzo przyjemny "lite RPG", dwójka zdaje się podążać tymi samymi ścieżkami. Idealny tytuł na krótkie sesyjki że Switchem w przerwie między obowiązkami.
- Final Fantasy Tactics: WOTL - (Android) - Nadeszła pora nadrobić ten klasyk. Niestety nie ma go na Switchu do którego pasowałby idealnie więc tutaj rolę konsoli musi odegrać mój tablet. Wiele dobrego o grze słyszałem, a po obejrzeniu podcastu Rysława z Marcinem Giełzakiem doszedłem do wniosku że jest to coś co absolutnie muszę ograć.
Football Manager 2023, 923,5h Rewolucja się dokonała i nowy sezon startuje. Początek bardzo obiecujący. Superpuchar Polski i Europy wygrane bez większych problemów (Legia przyjęła ode mnie 8 bramek). Zobaczymy jak w LM wypadnie ten mój odmłodzony zespół bez sporej grupy starych gwiazd.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 107h Chciałbym napisać, że zbliżam się do końca. Chyba tak jest, bo już przekroczyłem średni czas completionist z howlongtobeat. Jest taka rzecz, o której chciałem już wspomnieć wcześniej ale zawsze zapominałem: nie ma żadnych minigierek. W poprzednich częściach było łowienie rybek, jakieś karcianki, czy nawet tetris a tu nic. Co się stało? Na nowym silniku nie byli w stanie tego ogarnąć? Ogólnie gra już chyba zbliża się do końca bo już wielkie rzeczy się dzieją powoli dzieją i raczej zanosi się na ostateczną rozgrywkę z naszymi przeciwnikami.
Włóczykij: Melodia Doliny Muminków, 4h, skończone Bardzo miła i sympatyczna produkcja. Oczywiście głównie skierowana do młodszych graczy ale nawet takie stary byki jak mogą się tu poczuć jak w domu i poczuć sporną nostalgię. Gra jest prosta i nie stanowi wyzwania, ale jest całkiem niezła grą. W sumie to jest gra z otwartym światem; możemy przemierzać dolinę muminków, spotykać różne znajome postaci i wykonywać proste zadania. Na moment trafiamy także na wyspę hatifnatów. Pojawia się oczywiście także Buka, więc gra na chwilę staję się horrorem gdy musimy przed nią uciekać. Główny bohater, Włóczykij w czasie swojej przygody ma do dyspozycji kilka instrumentów, na których może grać w celu rozwiązania różnych sytuacji. Ostatecznym celem w grze jest odnalezienie Muminka, który został porwany przez złego dozorcę parku i jego policjantów (tak, w tej grze walczymy z policją), który chce "uczynić dolinkę muminków lepszym miejscem" przez niszczenie przyrody, zamykanie zwierząt w klatkach, budowę specjalnych parków i wybudowanie tamy, co sprawiło, ze słynna rzeczka pod mostem obok domu muminków wyschła. W trakcie gry mamy kilka etapów "skradankowych" podczas których musimy niepostrzeżenie przekraść się obok policjantów i powyrywać znaki aby przyroda mogła się odnowić. Ogólnie bardzo miła gra.
Na tą chwilę wszystko co grałem wcześniej pokończone (Lies of P - new game plus i Monster Hunter Stories) a obecnie:
Diablo IV (dalej) - godzin na battle.net nie ma, ale odkąd się przerzuciłem na steam z diabełkiem to wbite 450 h, po prostu każdy sezon gram co się pojawia przez pierwsze 2 miesiące, później trochę mniej, teraz przerwa od gry i czekanie na dodatek, bo tam się dopiero rozwinie wbijanie poziomów i zmiana gry o 90 stopni.
Little Fighter 2 - a to z powodu nostalgii, zobaczyłem że jest tworzony remastered a zapomniałem o nim (rzut na podgląd postaci)
Divinity: Original Sin 2 - dzisiaj świeżo zaczęte, żałuje że najpierw nie zagrałem w to a potem w Baldurs Gate 3 bo trochę boli że jest tego mniej i starzej (wiadomo o co chodzi) ale jak na razie wciąga, już straciłem kota na start bo jakiś straznik ubił a człowiek nie wiedzioł xD
Wielki powrót do wspaniałej gry jaką jest The Last of Us z 2013 roku na Sony PlayStation 3. Teraz będąc na urlopie mogę sobie w spokoju pograć i skupić na przedstawionych w niej wydarzeniach.
Trochę w Wukonga, kończę Disco Elysium, chciałem też zainstalować z biblioteki Steam to i owo, ale chyba padły im serwery i nic nie mogę zrobić.
Factorio (60h) Tym razem na poważniej wziąłem się za Factorio nareszcie. Obecnie próbuję rozkminić, jak ogarnąć produkcję niebieskich pakietów naukowych (który ponoć jest mocno skomplikowany), by się nie pogubić w gąszczu linii produkcyjnych (szczerze już na zielonych pakietach naukowych się trochę pogubiłem, a jeszcze czeka mnie produkcja szarych (albo czarnych) pakietów naukowych). Zbliżam się do wydobywania ropy, cały czas szukam uranu, ale wiem, że nie będzie łatwo.
Football Manager 2023, 937,5h Coś powoli widać chyba oznaki zamęczania graniem już tyle czasu. Liczyłem, że wraz z wywaleniem większości składu coś może będzie trudniej szło, no ale na razie nie bardzo. Lech coś strasznie mocny, dotrzymuje mi kroku w lidze. W LM szczerze nie spodziewam się cudów z tym nowym składem, ale po 2 meczach 4 pkt.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 125h No cóż, optymistyczny plan zakład skończenie gry w tym tygodniu. Myślałem, że piąty rozdział jest ostatnim, w końcu dochodzi w nim w sumie do ostatecznej walki z naszymi wrogami. No ale okazało się, że później jest jeszcze jakiś epilog. Śmierdzi jakimiś wałkiem, spodziewam się jakiegoś cyrku, bo to niemożliwe aby pierwsza gra w nowej podserii skończyła się normalnie, bez żadnego clifhangera. Ogólnie ten piąty rozdział to nadaje się na anime: battle royale między różnymi zespołami a nagrodą jest możliwość walki z mafią, a jak coś to mafia rozwali miasto. Tutaj objawia się wpływ naszych wyborów moralnych, gdzie w zależności od naszego poziomu moralności możemy poprosić różne grupy o pomoc. Jak mamy dużo chaosu to możemy nawet współpracować ze znaną grupą antagonistów z poprzednich odsłon. Fajne.
CarX Street
Jakiś tam fun z zabawy jest. Ciekawy tryb kariery From Zero to Hero, przyjemna dla oka oprawa graficzna, fajna muzyka, całkiem znośny model jazdy, który jednak na początku mocno irytował. Da się grać. Za 18€ nie ma co wybrzydzać.
Dodatek The Last of Us: Left Behind ukończony. Krótki, ale satysfakcjonujące. Ładnie dopełnia fabułę.
Od jutra zaczynam kolejną grę. Będzie nią God of War HD z 2009 roku na Sony PlayStation 3. Pierwotnie miałem wziąć oryginalną jedynkę z 2005 roku na PS2, ale stwierdziłem że lepiej zagrać w lepszej jakości.
Liczę, że gra mnie wciągnie, dzięki czemu szybciej sięgnąłbym po zremasterowaną dwójkę. Ostatnio zaś czuję passę w powrotach. Sporo gier dokończyłem i wydaje mi się, że tym razem dokończę również Killzone HD, który jest następny na liście.
Football Manager 2023, 951h Radomiak gra w LKE a w lidze broni się przed spadkiem. Tak czasami się dzieje. Tydzień temu Lecha chwaliłem, że w lidze mi dotrzymuje kroku a potem chyba ze 3 porażki zaliczył no już nie dotrzymuje. W europejskich pucharach trochę średnio. Strasznie ciężkie terminarze mają polskie zespoły, szczególnie w LM, ciężko o punkty.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 141h Liczyłem, że w tym tygodniu będzie koniec a tu przykra niespodzianka. Ten cały "finał" to jest najgorszy fragment gry. Strasznie się ciągnie. Najpierw tradycyjnie jak w każdym rozdziale dwa przemarsze przez miasto robiąc zadania poboczne, ale potem niespodziewanie kolejny przemarsz przez miasto, potem fabularne wydarzenie, które jak dla mnie takie se w kontekście tego co już zrobiliśmy rozdział wcześniej a potem kolejny przemarsz przez miasto tyle, że tym razem pełne potworów. Zrobili z miasta dungeon. I tak przez kolejne dzielnice się przedzieramy, przez dzielnice które już przemarzaliśmy wcześniej 3 razy w ciągu poprzednich 10 godzin. No strasznie słaba ta końcówka gry. No naprawdę rozczarowanie.
CarX Street
Brnę dalej w karierze. Zrobiło się bardzo ciekawie. Kupuję samochody, domy z garażami, jest luzik. Niby taka tematyka była wałkowana wielokrotnie, ale tutaj mimo dużej wtórności gra się jakoś tak świeżo.
To i ja uaktualnie liste, w oczekiwaniu na dodatek do Diablo IV obecnie:
Age of Mythology: Retold: 50h - bardzo się wciągnałem jak za dawnych lat, moim zdaniem konwersja udana, do tego 130 zł to jeszcze nie taka przesadzona cena, kampanie są trzy, dwie ukończyłem została ostatnia, ale nic nie przebije Arkantosa :D tak szczerze to się lepiej bawię niż w Age of Empires II, czasami wpadną potyczki, a jeszcze zostaje online.
LOLIPOP CHAINSAW RePOP: 30 min - dopiero zaczęte, prolog zaliczony, kiedyś widziałem coś tam na YT ale nigdy nie grałem, więc nie mam porównania do starszej wersji, ale w sumie jakiś tam fun z piłowania zombiaków jest więc dotrwam do końca.
W kolejce Ghost of Tsushima jeszcze nie ruszony i Black Myth Wukong.
Ruszam z ostrym graniem.
2009 - God of War HD na Sony PlayStation 3
2004 - Rallisport Challenge 2 na Microsoft Xbox
Można rzec, że cisnę w gry z 6 generacji. ;) Kiedyś to były exy, teraz nie ma exów.
W God of War mam 3/4 gry za sobą, także na tygodniu po pracy zawsze coś tam cisnę do przodu. Gra jest świetna i niesamowicie grywalna. Natomiast w Rallisport Challenge 2 zamierzam zacząć od nowa. Tym razem na naprawionym Xboksie (naprawa przycisku power), na 42 calowym telewizorze typu Plazma, na którym gry z Xboksa prezentują się najlepiej oraz na profesjonalnym kablu RGB, bo oryginalne od producenta AV nadają się jedynie na śmietnik. Wcześniej grałem na 32 calowym LEDzie z adapterem HDMI i była porażka. Teraz mam okazję zagrać w tę grę po bożemu. Tak jak Pani Mikromiękka przykazała.
Football Manager 2023, 964,5h Wszystko idzie dobrze. Legia I Górnik Ł. ciężko będą mieli w LM aby przejść dalej. W życiu jeszcze nie widziałem aby jakiś zespół miał taki ciężki terminarz jak Lega, same europejski potęgi. W LE Lech i Widzew na dobrej drodze a w LKE Radomiak tylko chyba 22 miejsce w fazie ligowej. Ogólni ciężki sezon dla nich, w lidze dziadują, zmiana trenera mimo nienajgorszego składu.
The Legend of Heroes: Trails through Daybreak, 147h, skończone No wreszcie koniec. Nie spodziewałem się, że to aż tyle zajmie. Według wstępnych szacunków miała gra być krótsza niż Reverie a wyszła jeszcze 10 godzin dłuższa. Ogólnie tak jak pisałem wcześniej, finał strasznie przeciągnięty i przynudzający po prostu. O dziwo skończyło się bez typowego dla pierwszej części nowej podserii clifhangera. Ogólnie oczywiście pozytywne wrażenia, gra nie tak dobra jak Cold Steela ale oczywiście daję radę.
Dustborn, 4h Gra na którą czekałem 4 lata od zapowiedzi. Na 3 lata słuch o grze zaginął na tyle, że aż się obawiałem czy jej nie anulowali. Ale nie i wreszcie wyszła. Gra to w sumie taka nowoczesna gra przygoda, gdzie chodzimy klikamy na różne rzeczy oraz rozmawiamy z postaciami. Mamy jednak tutaj jakąś prostą walkę więc nie jest tylko symulator chodzenia. Gra ma bardzo ciekawy i oryginalny setting: opresyjne USA w 2030 roku. My jako posiadacze dziwnych mocy słów jesteśmy na cenzurowanym więc próbujemy się wyrwać z tego kraju w poszukiwaniu lepszego życia. Dla przykrywki udajemy zespół muzyczny, więc gra stawia trochę na śpiewanie i granie. Jak rozumiem razem z naszymi towarzyszami podróży będziemy przemieszczać się przez "Stany Podzielone Ameryki" w naszym wycieczkowym autobusie z kierowcą robotem aby finalnie trafić do celu naszej podróży. Gra jest fajnie napisana, ma dobre dialogi i ciekawe postaci. Na relacje z trójką naszych towarzyszy możemy wpływać i trochę kształtować ich podejście. Bardzo ładny cel-shadingowy styl graficzny sprawia, że gra prezentuje się całkiem solidnie. Optymalizacja mogłaby być jednak trochę lepsza.
Firewatch, 5h Gra na przeczekanie. Potrzebowałem czegoś takiego mniejszego w tak zwanym międzyczasie. Grę oczywiście znam i przechodziłem na premierę ale teraz akurat był dobry moment aby ponownie sobie przejść. Tym razem ze spolszczeniem. Wszyscy wiedzą co to jest za gra, więc nie ma co się rozpisywać. Chodzimy sobie po lasach rozmawiając przez krótkofalówkę z panią z innej wieży wypatrując zagrożenia pożarowego. Potem z czasem zaczynają się pojawiać jakieś intrygi i dziwne rzeczy. No i to tyle. Bardzo klimatyczna gra, bardzo dobrze napisana ze świetnymi dialogami i dobrze zagranymi postaciami.
Aktualnie Nail'd na Steam Deck Oled. Ta gra to czysty fun w 90 FPS. Dla mnie lepsze nawet niż Mario Kart
Jedziemy dalej z RDR2 - 33h za mną, wciąż trzeci rozdział. Przechodzę ten tytuł, w jeszcze wolniejszym tempie, niż kiedyś na PS4. Wsiąkłem, liżę ściany. Rockstar to jednak gra w innej lidze, czuję, że GTA VI to będzie miazga. Ach, no i na PC całkiem dobrze się gra, znakomity jest ten port. Myślałem, że jazda konna, na klawiaturze to będzie mordęga, jak w Kingdom Come, tymczasem tak nie jest. Doceniam :).
Za to z kolejnym przejściem RDR, na konsoli, to prawie stanąłem - jednak PS4, to mi w domu teraz młody okupuje :P.
Until Dawn - (18 h) - grę ukończyłem dwa razy, raz nic nie wiedząc i starając się żeby wszyscy przeżyli (oczywiście nie udało się hehe) drugi raz już z lekką pomocą internetu i udało się wszystkim przeżyć, nigdy nie grałem w oryginał, więc bawiłem się świetnie, nie oceniam samej odswieżonej wersji czy to że gra kosztuje 300 zł (plus,minus) po prostu sama gra bardzo przyjemna (historia, postacie)
Bloons TD6 - (130 h) - powrót już któryś raz do znanej i lubianej gry, nigdy się nie nudzi i fajnie sobie tak odpalić od czasu do czasu
Diablo IV- (450 h) Steam - W oczekiwaniu na dodatek i wtedy mógłbym zamknąć się w domu i nie wychodzić przez dobre 2 tygodnie :P
Silent Hill 2 - jeszcze nie kupiony ale wszystko wskazuje na to że chyba warto jak ktoś nigdy nie grał.
RDR2 - dotarłem do St. Denis (rozdział IV), 41 godzin za mną, zaczęły się "wielkomiejskie klimaty".
Dopieszczenie detali zadziwia - w nocy, na przedmieściach, zauważyłem śpiące krowy. Jakoś mi to umknęło, kiedy przechodziłem ten tytuł po raz pierwszy.
Miałem wrócić znowu do Morowinda, ale....Odpaiiłem wczoraj Operencia: The Stolen Sun....I dzisiaj jeszcze trochę pograłem przed pracą....Bogowie, jakie to jest zajebiaszczo dobre! Rewelacyjny dungeon crawler, a co zaskakujące: ze spoko fabułą i świetnie napisanymi postaciami (tak mi się wydaje przy pierwszym wrażeniu, zobaczymy dalej).
W ramach nadrabiania klasyków Darksiders 2 na Steam Deck Oled. Trzyma 60 FPS, a grafika dalej jest niezła. Powolutku myślę też o trylogii Stalker, bo nigdy nie przeszedłem, a chciałbym sobie przypomnieć przed dwójką
Via Tenor
Doom II - pogrywam w przerwach na relaks. Nie wiem czemu to jest na szczycie list rankingu serii. Nowa broń i przeciwnicy ale chaotyczne mapy i gorsza muza. Niestety nie gra się tak dobrze jak w 1kę.
Ostatnio to ogrywam 2 gry:
Space Engineers (Wersja na PS5)(223h): Jest to gra od studia Keen Software, gdzie możemy budować statki bądź stacje. Mamy 2 tryby: Kreatywny i Survival oraz nieco scenariuszy. Na razie jednak jestem na etapie szukania odpowiedniej asteroidy, gdzie będę mieć w pobliżu uran, by móc w ogóle zacząć budowę bazy (gram w trybie survivalowym). Mamy multiplayer, mamy frakcje, no i mamy też mody (powstała do tego specjalna strona dla wersji konsolowych ze względu na niedostępność warsztatu Steam na konsolach). Na razie ogólnie gram bez modów, może później zobaczę, jakie mody warto zainstalować (a podejrzewam, że 90% modów, to projekty statków lub stacji)
Terraria (wersja na PS4, bo jeszcze nie jest dostępna wersja na PS5)(23h): Ci, którzy grają w tą grę, wiedzą, czym jest Terraria. Można by rzec, że to gra podobna do Minecrafta, ale bardziej nastawiona na ekplorację i walkę oraz przygotowania do walk. Ponoć 1.4 miała być ostatnią dużą aktualizacją, a coś czuję, że nadchodząca 1.4.5 będzie kolejną dużą aktualizacją.
Na razie póki co nie wbijam życia więcej niż 200 ze względu na to, że począwszy od 200 hp zaczynają się trudniejsze eventy, a areny na walki z bossami jeszcze nie mam przygotowanej. Na razie biegam z kataną, a powoli przygotowuję się na moment, gdy będę musiał użyć wszystkie nazbierane kryształy życia. Ale ogólnie ciekawa gra.
Na Xboxie Series X na zmianę Gears of War Judgment i Rage 2. Jakie te gry są soczysto-mięsiste.
Football Manager 2023, 1002,5h No i już po sezonie. U mnie wszystko po staremu, wszystko znowu wygrane. Lech tymczasem jakimś cudem wygrał Ligę Europy. Teraz najgorszy okres w grze czyli przerwa letnia gdzie większość mojego zespołu jest w rozjazdach na kadrach, akurat jest EURO gdzie cała polska kadra to moi zawodnicy a potem jeszcze będą Igrzyska. Przygotowania do nowego sezonu więc wyglądają tak, że nie mam w klubie zawodników. Mecze towarzyskie gram rezerwami i juniorami. Potem gdy moi podstawowi zawodnicy wrócą, to trzeba będzie ich na urolop wysłać więc dalej będę grał rezerwami a jeszcze mi sprzątną zawodników U-23 na Igrzyska więc już zupełnie nie będę miał kim grać na początku sezonu...
Dustborn, 20h, skończone Ogólnie bardzo pozytywne zaskoczenie, gra okazała się lepsza niż się spodziewałem przed premierą. Cała warstwa narracyjna, postacie i dialogi to naprawdę wysoki poziom. Co bardzo mi się spodobało na końcu gry to to, ze nie mamy na koniec jak w wielu innych grach jakiegoś ostatniego, finalnego wyboru tylko sama bohaterka podejmuje wybór co zrobi na bazie naszych wcześniejszych decyzji podejmowanych w trakcie gry. Tak samo nasi towarzysze podejmują sami za siebie decyzje na bazie tego jakie mieliśmy z nimi relacje przez całą grę. Bardzo fajna rzecz, która pokazuje, że nasze wybory mają naprawdę znaczenie. Z drugiej strony samo zakończenie trochę słabe, trochę gra się urywa. Mamy tutaj slajdy, które nam pokazują co się stało z naszą postacią i resztą paczki ale tak bardzo powierzchownie jest to pokazane. Cała moja recenzja do przeczytania w wątku gry w encyklopedii.
Caravan SandWitch, 9,5h, skończone Okazało się, że już tydzień temu byłem bardzo blisko końca. Ogólnie cała gra robi dosyć pozytywne wrażenie. Wiadomo, świat nie jest zbyt duży więc obskoczenie wszystkich miejsc po kilka razy w miarę odblokowywania kolejnych ulepszeń nie zajmuje długo, ale jako, że gra ma jakąś fabułę i nie jest zbyt duża więc nie ma tak naprawdę czasu się znudzić. Wygląda ładnie, gra się przyjemnie, bardzo spoko gra dla relaksu.
Risen, 29h Cały czas zachodzę w głowę skąd wzięły się opinie, że system walki w tej grze jest dobry, że jest jednym z lepszych jakie PB zrobiła. No zdecydowanie tak nie jest. Jeszcze jak walczymy z jednym przeciwnikiem to ok, ale walka z większą ilością przeciwników to jest momentami po prostu tragedia. A tutaj nie bardzo można pojedynczo przeciwników odciągać i eliminować, tutaj jak się jeden ruszy na nas to wszyscy jego koledzy również. Czasami się "uda" i zamiast sześciu przeciwników rusza na nas tylko trójka ale to niewiele zmienia. Kamera często świruje w trakcie walki, tak samo jak namierzanie przeciwników, gra często po prostu ich gubi, albo sama zmienia mi cele. Czasami walcząc z przeciwnikiem najbliżej mnie, nagle gra sama z siebie zaczyna mi śledzić tego który jest najdalej. Wystarczy, że przeciwnik zrobi unik, i gra już gubi lock na przeciwniku co sprawia, że jeżeli akurat w tym momencie zaatakuję to mój atak idzie w powietrze a przeciwnik z boku może mnie dźgnąć bo nie mam szans odpowiednio szybko zareagować. Ta walka jest okropnie drętwa. To naprawdę nie ma nawet startu do walki z Gothica II...
RDR 2 - 46 h. za mną. Przy drugim podejściu jeszcze bardziej wsiąkłem w ten tytuł :).
Vampyr - o, jakie to jest dobre! Klimat tak gęsty, że można kroić nożem. Podoba mi się, choć byłem nastawiony sceptycznie.
na ps4 o dziwo nic i sluzy mi jako przystawka do ogladania platform, ktorych nie moge zainstalowac na TV
na PC Homeworld: Desert of Kharak
RDR2 - 54 godziny za mną.
Kolejny doskonały plan Dutcha zaowocował rozpoczęciem rozdziału V :). IMO najbardziej kuriozalnego i zbędnego w (prawie że) doskonałej grze Rockstara. No, ale zobaczymy - może tym razem bardziej mi podejdzie ten niepotrzebny rozdział przygód gangu van der Lindego :P.
EDYCJA
Ok, pamięć płata mi figle :). Wiadoma wyspa okazała się być krótkim epizodem rozdziału V, po 56 godzinach wracam na właściwe tory :)
Fallout 76 - kontynuuję codzienne krótkie posiedzenia. Znalazłem kompanów do biegania po mapie i rozmów o wszystkim i niczym przy okazji, więc gra się o wiele lepiej :)
The Planet Crafter - niedawno wyszło duże DLC z całą nową mapą i kilkoma nowymi usprawnieniami w bardzo przyjemnej cenie, więc z przyjemnością terraformuję nową planetę
U mnie skromnie... chciałbym mieć więcej czasu na gry...
2019 - Gears 5 na PC
1992 - Kyoryu Sentai Zyuranger na Nintendo Entertainment System
2004 - Rallisport Challenge 2 na Microsoft Xbox
W Gears 5 nadal jestem w 1 akcie. Z kolei w Rallisport Challenge 2 przeszedłem raptem parę rajdów. Z tego też powodu planuję zagrać na NESie w Kyoryu Sentai Zyuranger, czyli w Power Rangers. Gra bardzo krótka, ale satysfakcjonująca.
Dzisiaj był wspaniały dzień. Dzień pełen grania odkąd wróciłem z pracy.
2019 - Gears 5 na PC
2010 - Prince of Persia: The Forgotten Sands na Nintendo Wii
2004 - Rallisport Challenge 2 na Microsoft Xbox
Najpierw pograłem w Gears 5 na PC i przeszedłem dwie kolejne misje. Gra jest bardzo ładna, ma świetny HDR oraz odbicia. No i grywalność jak zawsze na najwyższym poziomie. Następnie przeszedłem Kyoryu Sentai Zyuranger na Nintendo Entertainment System. Zajęło mi to 21 minut. Miło było powrócić do tego tytułu po tylu latach. Wieczorem ukończyłem kilka trudnych rajdów w Rallisport Challenge 2 na Microsoft Xbox. No i niedawno zacząłem grać w Prince of Persia: The Forgotten Sands na Nintendo Wii. Jest to zupełnie inna gra, niż wersja wydana na X360/PS3/PC. Bliższa oryginalnej trylogii piaskowej. Sterowanie nunchuckiem oraz wiimotem jest bardzo intuicyjne oraz satysfakcjonujące.
RDR2 - 61 godzin na liczniku.
Szukam odkupienia i przebaczenia, w rozdziale VI. Za drugim razem lepiej widać, jak elegancko Rockstar domyka przeróżne, nawet drobne wątki (ale i tak, pod tym względem jeszcze lepsze są epilogi).
Kapitalny tytuł, podoba mi się nawet bardziej, niż na premierę.
RDR2 - 6 rozdział zaczynam i przechodzę pierwszy raz :) Wykonuję tylko misje główne, nie bawię się w polowania itp. Może za drugim podejściem spędzę więcej czasu w tym klimacie. Na razie chcę ukończyć historię :)
RDR2 -> zakończone, honor dobry, głównie główne misje.
spoiler start
Byłem przekonany, że to Dutch zabije Artura
spoiler stop
Epilog wsiąknięty za jednym posiedzeniem.
spoiler start
Micah przyjął 5 kulek w oko zanim padł, słabo troche
spoiler stop
Kiedyś zrobię podejście 2, już bez pośpiechu oczywiście jako zły Artur.
A teraz zaczynam zabawę po skończonej 1 części z rok temu. Sterowanie było tak toporne, że już się modliłem o koniec historii. Trzeba w końcu poznać historię asasynów--->
Football Manager 2023, 1028h Nowy sezon, nic się nie zmienia. W Lidze Mistrzów szokuje Lech bo wygrał z PSG i Juventusem, innym idzie trochę gorzej. W lidze dobrze sezon zaczął Widzew i Raków. Nic innego specjalnie wartego uwagi chyba się nie wydarzyło.
Reynatis, 12h Nic się nie zmieniło, gra jest typowym średniakiem. W zasadzie już za dużo czasu zainwestowałem w grę aby ją teraz porzucać więc chyba wytrwam do końca. Jak komuś brakuje gier tej niższej klasy to ta gra jest dla niego. Wszystko jest tutaj zrobione mocno po kosztach. Chyba najwięcej kasy poszło na japońskich aktorów głosowanych a jak wiadomo to nie są tanie sprawy. Kilka małych lokacji miejskich, jakieś korytarze w lasach, proste zadania, nieskomplikowana fabuła i dosyć prosta, mało rozbudowana walka.
Batman: Arkham Knight, 35h Tutaj też bez zmian, dalej gra się super. Naprawdę nie spodziewałem się, że aż tak dobrze się w to gra. Grywalność jest kosmiczna w tej grze. Nawet to głupie szukanie znajdziek Zagadki jest wciągające. Narzeka się trochę na zbyt dużo batmobilu w grze ale nadal, nawet nim gra się dobrze. To nawalanie z czołgami może być trochę nużące, no ale nie jest aż tak źle. Sama fabuła nie jest może jakoś super wyjątkowa ale klimat jest bardzo dobry, i też ta walka psychologiczna i jaki ona ma wpływ na Batmana jest dobrze pokazana. Kreacja wiadomo kogo jest bardzo dobra, jego teksty i jego interakcja z Batmanem naprawdę wypadają super dobrze. Gra też o dziwo całkiem nieźle działa, lagi w trakcie jazdy czy latania trochę zostały ale taka surowa wydajność jest naprawdę dobra. Wyzwania też są spoko, z wyzwaniami łowcy akurat zawsze miałem problem już od Asylum, tym bardziej że często są wymagane bardzo konkretne rzeczy, których normlanie grając nie robiłbym. I patrząc po listach znajomych, te wyzwania nie cieszą się także wśród nich popularnością. A w robieniu wyzwań nie ma nic lepszego od pobijania wyników znajomych :)
Bloons TD6 - Obecnie zakończone, już się troszkę znudziło, ale czasem fajnie sobie odpalić jedną czy dwie mapki.
Diablo IV - Cały czas jest grane, udręka 4, doły 100+ daję radę (oczywiście spirytusem jak wszyscy :P) 230 poziom mistrzowski i na razie się nie nudzi.
Call of duty Black Ops 6 - Kampania ukończona i w sumie mogę powiedzieć ze nawet mi się podobało, tylko wątek zombie nie potrzebnie wpleciony w środku, ale jak zawsze wolałem black opsy to i lepiej mi to siedziało jako kampania niż modern warfare, tryb zombie jak to zombie, nie jest już tak ''zaawansowany'' jak w Cold war (jest że tak to napiszę mniej skomplikowany, mniej czynności w danej mapie trzeba wykonać) po prostu czyste mordobicie zombiaków, ale dalej fajnie się gra i jest fun z tego, na solo za daleko się nie zajedzie chyba że się ma szczeście i wylosuje dobre bronie, ale w grupie jest super :D a tryb wieloosobowy też daje radę, klasyczna Dominacja, DM drużynowy czy likwidacja potwierdzona, chociaż odnoszę wrażenie że jakiś większy chaos tu panuje na polu bitwy niz to miało miejsce w Modern Warfare 2 (w 3 nie grałem).
Silent Hill 2 - w końcu się biorę za Silenta bo zostaje w tyle z grami, musze go w miarę sprawnie przejść.
Red Dead Redemption - czekam na premierę i myślę że będzie to następny singiel w którego zagram.
Dragon Age - w oczekiwaniu na recenzje i opinię graczy, ale jak ma być tak tragicznie jak piszą to chyba sobie odpuszczę, ale nigdy nie mówie nigdy :P
Diablo IV - jestem po jakichś 8 godzinach z grą. Jakieś dwie przeznaczyłem na grę czarodziejem, ale średnio mi się spodobała ta postać. Teraz gram nekromantą. Obecnie 23 poziom. Gra się dość przyjemnie, choć nie jest to tytuł rewelacyjny. Takie 7/10. Otwarty świat, stworzony od podstaw przez Blizzard jest moim zdaniem dużo gorszy niz losowo generowane poziomy. Walka jest miodna, tak samo masa lootu, który wypada z przeciwników, ale brakuje tej magii, która była obecna w dwójce czy trójce.
RDR2 - 69 godzin za mną. Dopinam ostatnie sprawy w rozdziale VI.
ps. Miejscówki przepiękne - Rockstar ma najlepszych grafików w branży, tu jest taki kunszt, że często się zatrzymuję, żeby oglądać i podziwiać :). Ostatnio, to mi się tak zdarzało rok temu, w Baldurze od Larianów, tam wszystko też jest zrobione z takim smakiem i tak pieczołowicie.
Football Manager 2023, 1036h W Lidze Mistrzów o dziwo całkiem niezły terminarz się trafił, czego nie mogą powiedzieć inne polskie zespoły. W na krajowym podwórku śmieszna sytuacja, najpierw w lidze mecz z Wisłą Płock a 4 dni później znowu mecz z nimi, tym razem w Pucharze. Wyniki? 6:0 i 7:1. To się nazywa powtarzalność i stabilna forma. Stali pucharowicze w ostatnich latach czyli Zagłębie L. i Górnik Łęczna raczej słabo stoją na razie w lidze, w okolicach 10 miejsca.
Reynatis, 17h No cóż, ten tydzień był słaby. Nie chciało mi się specjalnie grać, ale już zbyt daleko zabrnąłem, muszę zacisnąć zęby i jakoś dociągnąć do końca. Fabuła coś tam niby próbuje ale nie zaskakuje specjalnie, nasi dzielni stróże magicznego prawa połączyli siły z drugą grupą i teraz walczą z kolejną jeszcze grupą, chcąc zniszczyć fabrykę zła. Gra naprawdę na tym etapie polega na bieganiu w kółko z miejsca na miejsce i walce, która w zależności od przeciwnika jest mniej lub bardziej przyjemna.
Batman: Arkham Knight, 59h Powoli ale jednak zbliżam się do końca. Już chyba główny wątek w 90% skończony. Zostały mi już tylko 4 znajdźki Zagadki do znalezienia. Jeszcze nie tak dawno pamiętam jak nie miałem nawet połowy znalezionej, a teraz już tylko czterech brakuje. Kiedy to zleciało? Tutaj jest takie trochę słabe coś, że niby pokazuje ci znajdźkę na mapie, ale realnie nie możesz jej jeszcze podnieść. I potem się zastanawiasz czy jesteś głupi, ślepy czy to jakiś bug. Tak samo miałem z jedną z zagadek, miałem ją naniesioną na mapę ale na miejscu po prostu nie było obiektu, który mam zeskanować aby ją rozwiązać. Strasznie dziwne. Jeszcze trochę wyzwań trzeba porobić, trochę trzeba powalczyć z wynikami znajomych, Wszystkiego raczej na pewno nie będą robił ale trochę się jeszcze pobawię, i jeszcze przecież tam dodatki były. Krótkie chyba ale też trzeba je zrobić...
RDR2 - 82 godziny i skończone (po raz drugi). Epilog (podzielony na dwie części) - klasa sama w sobie. Ładnie domyka wątki z całej gry i jest wprowadzeniem do pierwszego RDR (przy okazji to kapitalny fanserwis).
Sama gra, jako całość - WSPANIAŁA, EPICKA przygoda. Postacie, które się pamięta (Sadie Adler!), momenty, które łamią serce.
Kawał, mocno gorzkiej (ale też niezwykle ciekawej, ze względu na "momentum", w którym toczy się gra) historii USA - postęp, który wypiera "self made manów", rząd federalny wkraczający na tereny do tej pory dziewicze i dzikie (za pomocą swoich agentów oraz "pinkertonów"), kończący z bandyterką, ostateczne dobicie rdzennych mieszkańców Ameryki, rozkwit kapitalizmu (w jeszcze "dzikiej" i upadlającej człowieka formie), ale też bardziej optymistyczne (choć rzadkie w tym tytule) przypomnienie, że Stany, to zawsze był kraj wielu możliwości.
Koniec końców - perfekcyjna robota Rockstara, który gra w innej lidze, nieosiągalnej dla konkurencji (sporadycznie ktoś doskoczy, może CDP, czasem). Nawet ta nieszczęsna Guarma nie dała mi, tym razem, tak w kość i dałbym dychę, gdybym miał oceniać.
Jak na budowie.... jeden odwala robotę, inni patrzą.... Nie wiem ile h, nie pokazuje mi na ubi. Historia skończona, pozostaje mi znaleźć pióra itp. ale to kiedyś, teraz mi się nie chce :) Wolę zacząć część drugą Ezia :)
Football Manager 2023, 1049h Górnik Łęczna wszytskie mecze wygrane w LKE i awans dalej z pierwszego miejsca, Śląsk i Widzew w LE walczą o awans a w LM ja i Lech w czubie ale niestety Legia, Górnik Zabrze i Zagłębie walczą o to aby załapać do dalszej rundy. Patrząc po terminarzach, może być z tym ciężko niektórym. W lidze w zasadzie chyba z 11 zespołów powalczy o puchary. Potem jest dziura w tabeli, dosłownie ponad 10 punktów różnicy i reszta walczy o spadek.
Reynatis, 24h, skończone Rzutem na taśmę udało się wczoraj skończyć. Ogólnie trochę rozczarowania. Ta gra jest zbyt prosta, zbyt mało złożona. Zbyt mały budżet. Wszystko jest tutaj takie biedne, to bardziej gra A niż AA. Co w sumie trochę dziwne bo ich poprzednia gra na pewno była bardziej AA i była całkiem solidna. A tutaj dosłownie wszystko jest po taniości. Prosta grafika (ale przynajmniej dobrze działa), prosta fabuła, która w sumie niczym nie zaskakuje, proste zadania, małe i korytarzowe lokacje oraz nieskomplikowana, prosta ale udziwniona walka. Pomysł jakiś niby był, magiczne walki we współczesnej Japonii ale na dobre wykonanie chyba po prostu nie było pieniążków.
Batman: Arkham Knight, 80h Po cichu liczyłem, że uda się skończyć do niedzieli ale niestety. Co prawda mało już brakuję, główny wątek jest już zrobiony, ale jeszcze paru złoczyńców trzeba wsadzić do pierdla. No i jeszcze kilka wyzwań trzeba zrobić. No i jeszcze te dodatki. One chyba akurat nie są jakieś specjalnie długie no ale trzeba to ograć. Nie sądziłem, że aż tyle czasu będą musiał poświęcić na tę grę :)
Na PC:
Dragon Age: Origins (15h) - po wielu kontrowersjach związanych z Failguardem postanowiłem w końcu się zapoznać z tą serią od samego (ponoć najlepszego) początku i jak na razie bardzo mi się podoba. Jestem laikiem w hardcorowych erppgach, ale ta dowolność, wybory, towarzysze... no strasznie wciągnęło. Świetna gra ze świetnym klimatem.
Sid Meier's Civilization VI (11h) - od dekady nie grałem w żadną Civkę, ale i tak wciąga jak bagno.
Na PS5:
Gravity Rush Remastered (6h) - jedna z gier, które od dawna czekały na zapoznanie się i nie żałuję. Bardzo fajne mechaniki, fajny klimat choć gameplayowo jest to wszystko nieco płytkie.
Od dwóch tygodni mam kryzys growy. Jestem totalnie rozbity. Nie miałem za bardzo kiedy pograć, a po przerwie odechciało mi się grać w to, co wcześniej zacząłem. Szukałem różnych tytułów, ale bezskutecznie. Dopiero dziś wsiąkłem w gry z NESa. W tej chwili lista rozpoczętych gier jest bardzo długa, ale może pod koniec roku trochę się to unormuje.
2004 - Burnout 3: Takedown na Sony PlayStation 2
1986 - Castlevania na Nintendo Entertainment System
2011 - Driver: San Francisco na Nintendo Wii
2019 - Gears 5 na PC
2001 - Half-Life: Decay na Sony PlayStation 2
2010 - Prince of Persia: The Forgotten Sands na Nintendo Wii
2004 - Rallisport Challenge 2 na Microsoft Xbox
1988 - Super Mario Bros. 3 na Nintendo Entertainment System
1986 - The Legend of Zelda na Nintendo Entertainment System
No to witam ponownie, a więc:
Horizon Zero Dawn Remastered - posiadając podstawową wersje na PC udało się wyrwać za 50 zł, gdyby nie to to bym nie kupił, poza tym nabiłem 30 godzin i dalej odechciało mi się grać, ze względu na to że grałem już w tą część (oryginalną) i przeszedłem w premierę, nie dawno grałem w 2 część i tu się robi praktycznie wszystko to samo, jestem taki że lubie gry przechodzić na 100 % ale jak patrzę na całą mape i znajdzki i aktywności to trochę zbiera mi się już na wymioty, gra usunięta.
Call of Duty Black Ops 6 - kampania zaliczona, pół na pół tryb wieloosobowy połączony z trybem zombie, ale już z mniejszym entuzjazmem i zapałem niż w premierę, pewnie pogram jeszcze z 2 tygodnie i dam sobie spokój, już nie cieszą gry multi tak jak kiedyś tego typu.
Diablo IV - obecnie 250 poziom mistrzowski, spirytysta zrobiony na full i teraz zrobiłem sobie nekromantę, poziom dalej leci jak krew z nosa, ale gram codziennie i tak już zostanie, przynajmniej na dłuższy czas.
Red Dead Redemption - ale się cieszę grając w tą grę, dużo jest opinii, że gra za droga że z premierą to już się spóźnili dobre 3 lata, ale powiem wam że naprawdę przyjemnie się gra, jak w premierę na playstation 3 :D obecnie jestem w Meksyku, misje dla De Santy i na razie jakoś sobie leci, tak już bardzo nie pamiętam tej gry jak grałem kiedyś, ale graficznie mogli się trochę bardziej postarać.
Farming Simulator 25 - to już jutro, prawdopodobnie kupie od razu nie zważając na opinie, ilość graczy czy recenzje bo czekałem i obserwowałem, trochę nowości jednak będzie i ciekawi ta gleba, tak że zobaczymy.
Właśnie dziś skończyłem po raz kolejny Link Awakening i niby wiedziałem jak się kończy, ale zawsze pod koniec tej gry jest mi smutno oraz siedzi mi to długo w głowie.
Teraz czas na najnowszą Zeldę.
W kilka gier ale bez specjalnego zacięcia.
Stellaris z modami
AC Origins
Failguard- z lekkim odruchem wymiotnym. Nie wiem czy dokończę.
BG3- może wreszcie przejdę.
CK3 z modami i bez.
Kurde... powiem szczerze, ale tak szczerze, że.... II mnie bardziej wsiąkła....
na PC obecnie:
Obcy Izolacja - lubie grac horrory na okres jesienno zimowy ale tan odrzuca iloscia błędów. Gra wywala po kazdej smierci, czasem nie da sie wyjsc z poziomu konsoli i trzeba wczytywac poprzedni zapis, nie da sie podniesc pistoletu i strzelac bo gra wymyslila inny oskryptowany sceniariusz... póki co odrzuca mnie.
Renegade Ops - Metal Sladge w samochodowym wydaniu. Mega rozwałka i mega frajda :D
Mad Max, 24h
Grę kupiłem bardzo dawno temu, pewnie na jakiejś wyprzedaży. Pierwsze osiągnięcia na Steam mam w tym tytule z 2016 roku. I jakoś tak nie wiedzieć czemu, tytuł wylądował na wirtualnej kupce wstydu, aż do tego roku. Nawet wgrały się stare pliki zapisu z chmury. Jednak z uwagi na upływ czasu, zacząłem grać od początku. I sam nie wiem czemu, nie wciągnęło mnie to wtedy, tak teraz ciężko się oderwać od monitora. Na początku było trochę ciężko, bo złomu do ulepszeń było mało, a potrzeb dużo. Teraz jest już znacznie łatwiej, a moje „Magnum Opus” rośnie w siłę. Tytuł pomimo 9 lat na karku, wygląda dalej bardzo dobrze i cieszy oko w mojej opinii. Fakt, zdarza się jakaś gorsza tekstura ale efekty wybuchów rozpadających się samochodów wrogów wybaczają wszystko.
Football Manager 2023, 1074h W przerwie zimowej w Górniku Łęczna doszło do jakiegoś trzęsienia ziemi, dosłownie jednego dnia sprzedali w zasadzie trzech swoich najlepszych zawodników. Plus tam jeszcze paru i nikogo specjalnie na ich miejsce nie sprowadzili. Zostali na rundę wiosenną i walkę w Lidze Konferencji z ledwo 14 zawodnikami w kadrze pierwszego zespołu. Jestem autentycznie ciekaw jak oni dociągną do końca sezonu. Tymczasem w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów mamy aż 3 polskie zespoły, nie wiem czy wcześniej było kiedyś aż tak dobrze, dwa zespoły były na pewno ale 3 to raczej nie. Liga się wyraźnie podzieliła na grupę pucharową i spadkową, między 11 a 12 miejscem różnica w pewnym momencie wynosiła chyba 18 punktów.
Disney Epic Mickey: Rebrushed, 11h Całkiem sympatycznie się gra, ale gra raczej niczym już nie zaskakuje. Pojawiają sie co prawda nowi przeciwnicy, także tacy których nie można za pomocą naszej farby przeciągnąć na naszą stronę, ale to raczej momentami jest minus bo trzeba ich najpierw dwa czy trzy razy potraktować rozpuszczalnikiem i potem uderzyć fizycznie, a niekiedy na mapach znajdują się jakieś generatory, które po pokonaniu jednego przecinka wypluwają nowego więc czasami lepiej jest po prostu przeciwników ignorować. Dostajemy też jakieś itemy do używania jak telewizor czy kowadło, których można używać na specjalnych planszach ale w sumie są to mało istotne rzeczy. W danych lokacjach możemy znajdywać uwięzionych sojuszników, którzy mogą nam na danym etapie w jakiś sposób pomóc. Można sobie jakoś ułatwić rozgrywkę. Są zadania poboczne, czasami trzeba trochę polatać między lokacjami. Walki z bossami są takie trochę meh. Nie są złe, mamy tutaj niby jakieś wybory, które ma niby wpływać na świat i na zakończenie, czy częściej używamy farby czy rozpuszczalnika i czym traktujemy bossów.
Indika, 5h, skończone Indika to bardzo sympatyczny i całkiem klimatyczny symulator chodzenia, dziejący się w bardzo unikanym settingu alternatywnej XIX-wiecznej Rosji. Razem z tytułową bohaterką, zakonnicą Indiką słyszącą w swojej głowie głos wodzący ją na pokuszenie, wyruszamy z naszego zakonu, w którym nikt nas specjalnie nie lubi z misją dostarczenia listu. W czasie naszej podróży gra porusza temat wiary i religii i wystawia naszą bohaterkę na ciężką próbę. Dzieją się tutaj czasami dosyć dziwne, surrealistyczne rzeczy. Gra łączy realistyczną grafikę z 8 bitowym interfejsem i wstawkami 2D, flashbackami głównej bohaterki, które pełną w sumie rolę minigierek takich jak wyścig rowerowy czy platforma wspinaczka. Jest to bardzo fajne urozmaicenie gry, która oprócz tego skupia się tylko na chodzeniu i interakcji z przedmiotami. Oprócz tego jest jeszcze kilka zagadek. Nie ma tu żadnej walki czy super gameplayu. Przez całą grę zbieramy punkty, które zgodnie z tym co mówi sama gra od samego początku rozgrywki są całkowicie bezużyteczne. Grafika niezła, dobre animacje, mimika czy ogólnie dobry poziom cutscenek ale wydajność mocno średnia. Niezła muzyka i głosy postaci. Gra do skończenia w 4-5 godziny, więc szału nie ma. Samo zakończenie trochę meh, trochę pokazujące, że wiara głównej bohaterki, podobnie jak punkty, które zbieraliśmy, okazała się bezużyteczna...
2004 - Burnout 3: Takedown na Sony PlayStation 2
1986 - Castlevania na Nintendo Entertainment System
2011 - Driver: San Francisco na Nintendo Wii
2019 - Gears 5 na PC
2001 - Half-Life: Decay na Sony PlayStation 2
2010 - Prince of Persia: The Forgotten Sands na Nintendo Wii
2004 - Rallisport Challenge 2 na Microsoft Xbox
1988 - Super Mario Bros. 3 na Nintendo Entertainment System
1986 - The Legend of Zelda na Nintendo Entertainment System
2024 - Warcraft I: Remastered
Do ogrywanych przeze mnie gier dołączył remaster WarCrafta. W końcu jedynka stała się grywalna. :D
Od środy w zasadzie bez granka więc mały progres w tym tygodniu.
Football Manager 2023, 1083h Dwa polskie zespoły w półfinale Ligi Mistrzów. Najlepszy wynik w historii. Ponad to jeden w półfinale Ligi Konferencji. W lidze trwa zażarta walka o drugie miejsce, o puchary o które nadal walczy w sumie chyba 10 zespołów, i o spadek. Ostatni zespół w tabeli już poleciał ale walka o pozostałe dwa miejsca jeszcze trwa.
Disney Epic Mickey: Rebrushed, 14,5h, skończone Ogólnie całkiem sympatyczna gra, chociaż tak jak pisałem już wcześniej raczej mało złożona. Prosta walka, która często można w sumie pomijać, lokacje bardzo ok jeżeli idzie o design ale jeżeli chodzi o wygląda to tak średnio. Nasze wybory miały mieć wpływ na zakończenie ale ciężko powiedzieć jak duży był to wpływ. Wydaje mi się, że zakończenie które miałem było pozytywne. Niekiedy zadania poboczne wysyłają nas do starych lokacji ale nic nowego w nich już nie odkrywamy. Ogólnie solidna gra ale nic więcej.
Metaphor: ReFantazio, 5,5h Podobno wielki hit i jedna z lepszych gier tego roku. Wypadało to zweryfikować osobiście. Persony w sumie trochę mnie zawiodły, do moich ulubionych jRPGów trochę im brakuje, więc byłem ciekaw czy ta gra będzie Personą ale w innym settingu czy czymś trochę innym. Dużo jeszcze nie pograłem ale pierwsza wrażenie jest całkiem pozytywne. Mam co prawda wrażenie, ze nie skończyłem jeszcze prologu i gra się jeszcze nie otworzyła ale na pewno świat jest całkiem ciekawy. Nie jest to typowe generyczne fantasy tylko bardziej jakieś europejskie klimaty ale z magią, różnymi rasami tylko dla niepoznaki pod innymi nazwami niż typowo, tutaj to potwory są nazywane ludźmi a występują także smoki. Fabularnie mamy jakąś intrygę związaną z monarchami, a my próbujemy dojść do tego kto zaatakował księcia a później samego króla. Mechanicznie to typowy turowy jRPG, mamy znane z Persony social linki a rolę Person pełną Archetypy i nie łapiemy jak Pokemonów tylko same postacie się w nie przemieniają. Co trzeba powiedzieć, to to, ze gra jest strasznie brzydka jak na 2024 rok, brzydsza niż stara Persona 5 a wydajność też nie jest jakaś super. Kierunek artystyczny jest spoko ale ewidentnie gra nie domaga technologicznie. Ogólnie gra trochę wygląda jak raczej średnio budżetowa produkcja sprzed 10 lat.
Football Manager 2023, 620h Wielka tragedia się stała, obronka coś mi się posypała trochę. Przestaliśmy zachowywać czyste konta. To nie byłby problem w LM ale w lidze taki Motor, który walczy o utrzymanie nam dwie zapakował, tak samo Zagłębie. To jest niedopuszczalne. W 1/8 finału LM mieliśmy farta w losowaniu i trafiliśmy na relatywnie najsłabszy zespół jaki był w tej fazie ale potem się zaczną schody z taką dziurawą obronką. A musimy dobrze punktować w Europie bo cały czas walczymy z Francją o piąte miejsce w rankingu. Górnik Z już odpadł z pucharów, Legia też teraz odpadnie. Górnik Ł. i Zagłębie awansowały od 1/4 LKE i musimy punktować.
Persona 5 Royal, 100h Setka pękła. Już listopad. Z tego co się orientuję to już prawie końcówka była oryginalnej gry, przed Royal. Chyba już po takim czasie mogę pokusić się o ocenę, że P5R jest lepszą grą od P4G. Nie ma aż takiej nudy, zawartość poboczna jest lepsza, jest tego chyba trochę więcej i trochę jest lepiej więc nie ma takiego mdłego nudzenia jakie było w P4G. Fabularnie ogólnie też jest lepiej, ale tak w zasadzie to nie mogę powiedzieć, aby te Persony jakoś mocno stały fabułą. To jest między innymi powód dla którego nie jestem po prostu w stanie zaliczyć P5G do najlepszych jRPGów w jakie grałem.
Football Manager 2023, 633h Oj, w półfinale LM tylko 0:0 u siebie z Realem, będą chyba ciężary. W fazie ligowej pokonałem ich 5:2 teraz widzę, że będzie dużo gorzej. Górnik Łęczna tymczasem sensacyjnie jest jeden mecz o awansu do finału Ligi Konferencji. Tam pewnie przegra z Arsenalem, ale bardzo dobra europejska kampania. Tylko raczej w następnym sezonie Łęczna bez pucharów bo na 4 kolejki przed końcem ligi są na 7 miejscu.
Persona 5 Royal, 120h Już zaraz koniec grudnia. W sumie to jestem trochę ciekaw jak to się skończy i jak będzie wyglądało przejście do zawartości dodanej w Royal. Na tym etapie mam już wszystkie statystki na maksa, dużo relacji z postaciami pokończone więc w sumie nie ma co robić w czasie wolnym. Ten sam problem co w P4G. Pamiętam, ze tam ten trzeci semestr dodany w Golden był strasznie słaby, na czele ze strasznie słabym lochem, zobaczymy jak będzie tutaj. Znowu też pojawiła się rzecz, której strasznie nie lubię, która też była w poprzedniej odsłonie a mianowicie to, że są takie momenty gdzie gra nie pozwala nam zapisać gry i skończyć grać, bo cały czas nas gra w coś wpycha. Strasznie nie lubię czegoś takiego bo można godzinę grania stracić, a też może być tak sytuacja, ze trzeba kończyć granie z jakiegoś powodu ale gra nie pozwala więc trzeba grać dalej z zaciśniętymi zębami albo powtarzać od ostatniego zapisu. Strasznie to słabe.
"Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie" - RDR to arcydzieło, wracam i będę wracał:)
ps. Na PC Jagged Alliance 3 - o Panie, jaki to jest godny następca leciwej już mocno dwójeczki: 70 godzin za mną, nie mam dość i specjalnie wręcz opóźniam ile się da główną fabułę, badając każdy sektor!
Football Manager 2023, 656,5h Porażka w finale EURO i brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich. Cudny czas polskiej piłki reprezentacyjnej. Szkoda tylko, że najpierw w czerwcu nie miałem połowy zawodników do dyspozycji, bo EURO a potem w lipcu bo IO. Jednak budanie kadry złożonej w większości młodych Polaków ma swoje wady :)
Persona 5 Royal, 149h, skończone No wreszcie koniec. Za długa ta gra, podobny problem co z P4G. Więcej napisałem pod grą i w recenzji na Steamie. Szczerze myślałem, że po ostatnim pałacu będzie jeszcze miesiąc nudzenia ale gra się wycfaniakowała i nas pchnęła do przodu. Tego brakowało wcześniej, można uniknąć tej nudy. Strasznie mnie (znowu) rozczarowuje fabuła w Personie. Jest lepiej niż w P4G ale ta fabuła to taka jest jakaś taka trochę mdła i dosyć generyczna. Jak na standardy jRPG to słabo. Do takiego Cold Stella to się te Persony po prostu nie umywają...
Forza Horizon 4, 8h Trzeba było coś wreszcie zmienić. Wiele lat chciałem wreszcie zagrać w Forze Horizon, w sumie to była chyba jedyna gra Microsoftu w którą chciałem zagrać a nie mogłem bo było tylko na konsole, potem tylko na jakimś syfnym sklepiku. Ale wreszcie nadszedł czas. Zawsze chciałem zagrać ale z drugiej strony zawsze też ta FH wyglądała dla mnie trochę mdło, bez klimatu jak w NFSach itd. No i coś w tym jest. To bardziej TDU, ale też nie do końca. To jest rzeczywiście w jakimś stopniu takie samochodowe MMO trochę. A to nie jest coś dla mnie, wolę grać samemu. Nie ma nic gorszego niż inni gracze jeżdżący ze mną po mapie. Fuj. Pierwsze co się rzuca w oczy to to, ze gra jest jak dla mnie bardzo mało czytelna. Mamy jakieś statystyki pokazujące nas postęp w różnych rzeczach ale w sumie to nie wiadomo co mamy robić aby wbijać kolejne poziomy. Samochody z wyższej kategorii np. S1 wcale nie są lepsze niż z niższej kategorii A. Mam wrażenie, że im bardziej ulepszam samochód tym gorzej się nim jeździ, coraz bardziej się ten samochodzik ślizga. Nie widzę, aby gra pokazywała w jakich rodzajach wyścigów można brać udziałem danym samochodem, mam zgadywać czy akurat ten można wykorzystać w zawodach terenowych? Narzekam trochę no ale gra się ok. Trochę wciąga. Mapa jest chyba całkiem ok, ale dla mnie miasto zdecydowanie zbyt małe, jest w miarę co robić. Aut tyle, ze w sumie nie wiadomo w co ręce włożyć.
Final Fantasy VII Rebirth 2024. To drugi z trzech segmentów remaku genialnego jRPG Final Fantasy VII z 1997 roku. Nie robi oczywiście na mnie tak ogromnego wrażenia jak genialna oryginalna wersja, która zmiażdżyła system, ale moim zdaniem i tak dawno nie było tak dobrej produkcji AAA w ostatnich 3-4 latach nie licząc Elden Ring i Baldur's Gate 3 rzecz jasna, bo te idealnie wstrzeliły się w moje oczekiwania. W przypadku Final Fantasy VII Rebirth nie miałem wielkich oczekiwań po nieco rozczarowującym pierwszym segmencie Final Fantasy VII Remake: Intergrade 2020 więc zostałem mile zaskoczony, bo jest lepiej. Ten segment zapewnia duzo frajdy i czuć ducha przygody odkąd mamy otwarty świat :)
https://www.youtube.com/watch?v=PmN4JquBask&ab_channel=Gamer%27sLittlePlayground
Mam ostatnio mocną fazę na granie :P
Aktualnie ogrywane:
Paper Mario: The Thousand-Year Door (22h) - no zakochałem się w tej grze. To praktycznie mój pierwszy kontakt z marianowymi erpegami i myślę, że nie ostatni. Gameplay, humor, pomysły... klasyczne podejście Nintendo. Może jest tu trochę za dużo backtrackingu, ale i tak nie psuje to mojego zauroczenia :P
Z ukończonych:
Bayonetta (8h) - dawno mi się tak nie cieszyła micha podczas grania w jakąkolwiek grę video :D Absurd goni absurd, postacie są wycharakteryzowane do granic możliwości, a akcja praktycznie ciągle nami miota - yup to ta najlepsza szkoła japońskiego gamingu :P
Tomb Raider 2013(8h) - jedyna część ze zrebootowanej trylogii przygód Lary jakiej nie ukończyłem mimo, że ogrywałem już ją lata temu na X360. Ukończyłem Rise i Shadow i o ile te części mi się bardzo podobały to jednak jedynka była dla mnie zbyt pusta i nijaka. W ramach Amazon Prime otrzymałem kolejną już kopię tej gry (tym razem na GOGa :P) i postanowiłem się w końcu przemóc... i kurde bele chyba potrzebowałem takiej gry - widowiskowego i ładnego akcyjniaka na parę krótkich wieczorów. Grało mi się bardzo dobrze.
Porzucone:
Tomb Raider: Legends (2,5) - niestety w porównaniu do rebootu z 2013 to ta część zestarzała się niczym otwarte mleko leżące w pełnym słońcu. Fajnie widzieć zupełnie inną Larę - pewną siebie, nieco arogancką... ale niestety sama kreacja postaci i całkiem fajna prezentacja samej gry nie zmienia faktu, że sterowanie i gameplay są bardziej sztywne niż w wielu starszych grach jeszcze z czasów Playstation 2. Nie gra się w to zbyt dobrze...