Odkąd Emil przeszedł do Bethesdy, jakość jego pracy systematycznie spada. A teraz jeszcze tak banalnie i głupio usprawiedliwia fuszerkę, atakując zarazem w sposób zawoalowany graczy.
Szkoda, że legenda branży robi za PR-owy zderzak. I to tak nieudolnie.
Ale co mnie interesuje proces tworzenia gier. I jakie to niby jest wytłumaczenie dla kiepskiej gry ? Ja jako odbiorca chce dobry produkt, a to czy oni tam go tworzą na komputerach, stojąc na głowie czy lewitując to mnie absolutnie nic nie obchodzi, tak jak mnie nie obchodzi proces produkcji samochodu, chcę żeby jeździł i żeby cena była adekwatna do jakości jego wykonania.
Więc tak! Kochaj gry, kupuj je, graj w nie i narzekaj do woli!
Czyli po prostu bądź idealnym consoomerem, który najpierw wykłada bezrefleksyjnie pieniądze na gniota, potem płacze, a potem kupuje bezrefleksyjnie kolejnego gniota.
Normalni ludzie zebrali się, aby pracować przez lata w jednym celu – aby zapewnić ci zabawę i szczęście
Czyli udostępniają te gry za darmo albo chociaż tak żeby wyjść na zero?
Chłop nie rozumie, że konstruktywna krytyka powoduje, że gry się rozwijają. No ale co się dziwić, w Betesdzie sądzą, że opracowali już idealny wzór na grę i nie będą od niego odstępować (silnik też idealny).
Typ uprawia pochwałę partactwa i stawia proces ponad efekt. No nie, jest coś takiego jak nakład do rezultatu, gdzie celem jest osiągnąć maksymalnie dużo z posiadanych zasobów, Starfield tego nie spełnia. Do tego marketing i zapowiedzi gruszek na wierzbie, które kończą się przeciętną piaskownicą, której nawet modderzy nie chcą wypełnić zawartością.
A teraz do tego jeszcze się okazuje, że właściwie to early access, który Bethesda dopiero będzie uzupełniać treścią. No nie ma za co ich chwalić - dali radę wyciągnąć Fallouta 76 na powierzchnię, ale to kolejny wypust niedorobionej gry.
Gdy kupuję jakiś produkt to gówno mnie obchodzi w jaki sposób on powstaje w fabryce. Ma to być jakościowy, dobrze działający, wart moich pieniędzy produkt. Argument "Produkt jest słaby, ale człooowieeeku ty nie wiesz jak trudno się go tworzyło!" jest tak odklejony od rzeczywistości, że brak słów.
Argument typowego płaczka. Chlip chlip, nie wiecie jak się robi gry to nie krytykujcie, bo ja wiem jak się robi i to trudne.
Co mnie to obchodzi? Ja jestem klientem, mnie interesuje jakość produktu i kompletnie poza kręgiem zainteresowania jest czy łatwo czy trudno się to robi.
Gry się robi dla klienta, klient jest najważniejszą postacią w firmie, bez klientów istnienie jakiegokolwiek studia tworzącego gry nie ma najmniejszego sensu.
Krew mnie zalewa jak kolejny bałwan tłumaczy gniota tym, że trudno się robi gry.
Nie interesuje mnie też jak się robi parówki ale mam pełny autorytet powiedzieć, że są paskudne jak będą paskudne i w tyłku mam, że zrobienie parówki nie jest proste, bo to nie mój problem.
W jednym ma rację - ludzie z zewnątrz na ogół nie mają pojęcia jak wygląda tworzenie gier AAA i jaki to jest czasem cyrk i tysiąc problemów do rozwiązania.
To powiedziawszy: gość jest jedną z osób najbardziej odpowiedzialnych za efekt końcowy i cóż, nie popisał się. Starfield MÓGŁ być dużo, dużo lepszy. Przełomowy? Nie wiem. Legendarny? Owszem. CIekawszy? Tak. Lepiej zoptymalizowany? Tak.
Gracze nie rozumieją jak się tworzy gry no odnoszę wrażenie, ze dzisiejsza Becia też nie, więc mamy sporo wspólnego.
A gościu odpowiadał za pisarstwo w Starfieldzie, czyli rzecz położoną tak bardzo po całości, że jako programista, choć nie game dev, mogę wiedzieć więcej od niego bo przynajmniej ja wiem jak napisać dobry kod spełniający kluczowe paterny czego nie można powiedzieć o jego pisarstwie w Starfieldzie.
To jest ten sam gościu, który twierdzi że scenariusz w grach nie może i nie musi być dobry, bo graczy to nie obchodzi i kultywuje on zasadę "Keep It Simple, Stupid". Opcje dialogowe w Falloucie 4 to jego sprawka.
Poza tym to przytoczymy tu stary przykład kucharza i klienta. Nie muszę być kucharzem, by wiedzieć że spalił mi kotleta i smakuje on źle. Bu-huu, nie rozumiecie gamedevu.
Bethesda i ci na górze jak on i Todd już dawno odkleili się od rzeczywistości. Jeden z byłych pracowników podobnież powiedział, że to studio (a przynajmniej ci na górze minimum) naprawdę wierzą w swój "hype". Że robią naprawdę unikatowe gry, których nikt inny nie byłby w stanie w taki sposób zrobić.
I w sumie to ten ostatni argument ma sens. Nikt inny nie potrafiłby chyba zrobić gry, która jest regresem nawet w stosunku do Skyrima.
Niestety dla nich a na szczęście dla nas, branża gier nie stoi w miejscu, a Bethesda mocno straciła na wartości jako studio. Samo bycie "grą Bethesdy" dzisiaj nie wystarczy i cieszę się, że coraz więcej graczy zaczyna to widzieć. Tym ludziom należy się porządny kopniak, żeby w końcu to swoje pośmiewisko zwane Bethesda Game Studios ogarnęli.
Ma rację co do tego, że większość ludzi nie rozumie jak powstają gry, opierając swoje przekonania na często zupełnie oderwanych od rzeczywistości domysłach. Zgadzam się też z tym, że gdy człowiek sam w to wchodzi i widzi, ile czasu i wysiłku trzeba włożyć w pozornie proste elementy gier, to zupełnie zmienia mu się optyka i nabiera większego szacunku do gier jako takich oraz ich twórców (zwłaszcza tych małych).
To powiedziawszy, przeciętnego konsumenta aspekty te nie muszą wcale obchodzić. To jasne, że wszyscy powinniśmy wzajemnie szanować naszą pracę (nie tylko w branży gier, tylko każdej), ale to nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności za oferowaną usługę czy produkt, zwłaszcza w cenie premium. Zrobiłeś szrota, weź to na klatę i spróbuj poprawić się w przyszłości. Widząc natomiast taki poziom wyparcia u pracowników Bethesdy, zaczynam rozumieć skąd bierze się u nich ta mentalność, że może i pod względem szkoły designu zatrzymaliśmy się 15 lat temu (tyczy się to też samego Pagliarulo, odpowiedzialnego za pisarstwo w Starfieldzie), ale ludzie nas kochają, a nasze gry są wspaniałe i nic tego nie zmieni. Kto nas krytykuje, ten się nie zna i nie ma racji!
Z takim nastawieniem, na TES VI spokojnie można już postawić krzyżyk, bo dostaniemy zapewne ten sam silnik (z "kochanymi" przez fanów ekranami doczytywania), te same drewniane animacje i to samo drętwe, "familijne" pisarstwo, które pozwala ci odegrać dowolną rolę, pod warunkiem, że jest to rola do bólu praworządnego górnika-odkrywcy... Może jedynie eksploracja będzie lepsza niż w Starfieldzie, ale czy to wystarczy, żeby gra się obroniła?
Gracze - chcemy patche an bugi, poprawki w gameplayu i content, który spełni przedpremierowe obietnice.
Bethesda - a może w zamian nazwiemy was roszczeniowymi, agresywnymi hejterami i zrobimy sobie wolne bo się przepracowaliśmy kopiując assety z poprzednich gier?
Zabawne, jak bardzo niektórzy gracze są oderwani od realiów tworzenia gier, a mimo to wypowiadają się z pełnym autorytetem.
Ale jakie realia? Tu nie trzeba kuźwa ludzi ze znajomością fizyki kwantowej by wiedzieć, że SILNIK był do wymiany XX lat temu i że dalsze projektowanie gier na tym archaicznym i zacofanym tworze mija się z celem. Potem wychodzi taki Starfield z loading screenem co drugie drzwi, motion capture nie istnieje i postacie gadają jak kukły z pierwszego Horizona, a te dialogi, o urfa mać, no nie ma o czym gadać...
Ostatnio zaczalem pracowac na silniku Unity i wiem jak powstaja gry. Duzo tez czasu spedzam na itchio i widze ze jezeli komus nie zalezy to sklei jakies gowno w 5 min i bedzie jeszcze chcial z tego kase. Sa tez tacy ze poswieca nawet ze dwa lata i udostepnia gre za darmo ale jakosc potrafi czasem powalac. Wiec tak, ja wiem jak gry sa robione i Starfield jest przykladem jak sie ich NIE robi...
Ale to #nikogo, oceniany jest efekt końcowy, i tu nie ma znaczenia czy ktoś wie co jak jest tworzone, to nie ma żadnego znaczenia.
Żałosna nieudolna próba tłumaczenia się.
Nie interesuje mnie proces techniczny opracowywania i budowy samochodów, ale oczekuję, że kupione przeze mnie auto będzie sprawne i nie będzie się na mnie spychać winy za inny stan rzeczy. Podobnie z chipsami, podzespołami PC, majtkami i wszystkim innym. Wypuścili kupsztala, to niech biorą to na klatę i się poprawiają. Niektóre inne studia potrafią przyjąć krytykę.
Gracze powinni wreszcie pokazać Bethesdzie środkowy palec, ale jak znam życie na premierę następcy Skyrima znów będzie sikanie po gaciach mediów growych i serwery będą siadać od pobierania preorderów.
"Normalni ludzie zebrali się, aby pracować przez lata w jednym celu – aby zapewnić ci zabawę i szczęście."
I zje... robotę po całości.
Takie coś może by przeszło w przypadku mniejszych (rozmiarowo i finansowo) studiów z mniejszym doświadczeniem.
Ale dla studia istniejącego tyle lat i z takim bagażem doświadczenia (czytaj - mieli czas by popracować nad swoim studiem i zmniejszyć skalę fuszerek) i takimi zasobami (finansowymi też)?
Nie powinno się na coś takiego przymykać oko.
Bo co - gry się dobrze sprzedają i mamy olewać partactwo za które inne studia srogo by oberwały?
Co za debil. Sam se graj w takim razie. Nikt nie neguje procesu twórczego, ale dzieło artystyczne oceniają odbiorcy, a nie autor.
Bezczelności Bethesdy ciąg dalszy. Trudno obecnie o bardziej żenujące studio. Główny problem negatywnego odbioru Starfielda wynika z tego że w tym produkcie nie widać za grosz zaangażowania, chęci stworzenia czegoś dobrze, zwyczajnego "serca" włożonego w pracę. Niemal każdy element jest zrobiony na odwal się, bez widocznego wysiłku, a wszystko to jest podsycone marketingiem budującym fałszywy obraz gry, oraz buńczucznymi hasłami typu że od 25 lat chcieli zrobić taką "niesamowitą" grę ale dopiero teraz technologia im to umożliwiła (brzmi jeszcze zabawniej w kontekście tego jak bardzo ta gra jest zacofana technologicznie). Finałem tego jest tragiczne wsparcie produktowe i traktowanie swoich fanów zwalając winę na wszystko dookoła, jakby problemy Starfielda były fikcją i w ogóle o co wam ludzie chodzi.
Po przeciwnej stronie mamy Larian i niedawno wydanego BG3, grę która również ma pełno problemów, trzeci akt to niemal bubel na premierę. Jednak oni nie dostają po głowie tylko zbierają same laury. Bo potrafią uczciwie podejść do sprawy i z szacunkiem traktować swoich klientów. W ich produkcie widać i czuć na każdym kroku OGROM pracy jaki włożyli aby zapewnić jak najlepszą grę, przy tym zapewniają fantastyczne wsparcie usuwając problemy i czyniąc grę coraz lepszą z każdym miesiącem, słuchając przy tym wszystkim oczekiwań fanów. Tyle i aż tyle.
Włożylibyśmy już ten argument "Nie robisz gier, więc nie masz pojęcia jakie to trudne, więc nie krytykuj" między bajki. Gry są z nami przez 40 lat i przez ten czas większości udaje się ogarniać co było, co jest i co będzie możliwe do zrobienia. Tak samo wiemy co od kogo możemy wymagać albo co gry konkretnych twórców mają sobą reprezentować. To pozwala na pewien osąd. Ostatni Starfield nie przeskoczył postawionej poprzeczki... powiedziałbym, że wywalił się na pysk przed samym skokiem. O to jest cała afera.
PS. Trzeba nie mieć wyobraźni, by oczekiwać poważnej dyskusji na twitterze zamiast szczekaniny i oszczerstw. A już od dyrektora od projektowania to bym chociaż szczątków takiej wyobraźni wymagał. Jak jej nie ma... no to Starfield kończy jak kończy.
PS2. Nawet jego wypowiedź ma loading screeny :P
Kolejny oszołom próbujący wmawiać graczom, że słaba gra nie jest słaba i gracze się nie znają.
A czego on się dziwi, jak Starfield był promowany jako prawdziwy next gen, coś czego jeszcze nie było, a dostaliśmy grę rodem z Xboxa 360 ( w porywach x one) i to w 30 FPS na najmocniejszej konsoli Microsoftu.... słabo, bardzo słabo.
Na PC też to ani nie wygląda jakoś specjalnie, ani nie działa za dobrze. Są o wiele ładniejsze i lepsze gry które wyglądają o wiele lepiej i działają dobrze.
Fakt jest to next gen... tyle że na na x360/X one ewentualnie, brawo.
Jakie gry są ładniejsze? Nie w tym gatunku, skoncentrowane na głównie jednej mapie. Wtedy jest i exploracja i jakość, ale gra ogranicza się głównie do tej jednej mapy, nie daje miejsca na efekt Minecrafta - gdzie wszystko jest z generatora, ale i daje dużą swobodę do zapełniania świata.
Głównym winnym jest
a) marketing - porównujący ten twór do Skyrimów/Oblivionów aspektu RPG, rozbudowanego universum,...
b) małe dosyć możliwości sandboxowe, nie nakierowujące jeszcze na zapełnianie planet, ale już od początku premiery opisywane
c) duże silniki są obarczone dużo większym ryzykiem - nieproporcjonalnym do rezultatów. Wtedy robi się jak w przypadku BG3 - tej fabuły tam - długiego Early Accesa, a bethesda trochę wybrała scenariusz NMSky.
Rozpoczęli dość nową serię i zbierają podobne baty co CP77 na premierę. Tyle, że lata po premierze dalej nie ma w co grać oprócz CP77 i jeśli mody się udadzą to będzie jeszcze lepiej z tą grą niż z CP77.
Mogliby poeksperymentować też z AI i nawet poziomami generowanymi przez AI - zapełniającym te światy tak, że trzeba będzie szukać w Googlu gdzie są najlepsze miejsca do odwiedzenia - taki jest potencjał tej gry. Wielu graczy nie myśli o przyszłości, modach, powtórki z historii Fallouta 4 czy Skyrima. Czas jest głównym przeciwnikiem Bethesdy w rozwoju tej gry, w obecnej chwili, ale za może rok/pół dojdzie content podkreślający bardziej charakter tej gry.
Pagliarulo wyjawił, że gdy pracował jeszcze jako recenzent gier, często zachowywał się jak „sarkastyczny dupek”.
Pisze jakby cos sie zmienilo. Teraz tylko przekierowal te zachowania na graczy.
Kogoś boli że na steamie liczba gracz tak szybko po premierze spadła już nawet poniżej Diablo 4 xD
Robią słabe gry. Są zbyt leniwi żeby coś zmieniać a każdym razem od morrowinda ich gry są coraz prostsze i głupsze. Trzymam kciuki że coś się zmieni i elder scrolls 6 bedzie dobre, ale wiem że nadal będzie ten sam badziewny silnik i te same problemy. Zobaczycie że w elder scrolls 6 znowu npc będą mieli paskudne mordy, zachowywali się jak idioci, a do każdego domu będziemy mogli wejść namierzając krzesło wewnątrz i na nim usiąść
Na steamie juz nawet Starfielda w top 100 nie widac. Dobrze im tak.
Poradnik dla wszystkich, którzy nie chcą czuć się rozczarowani po kupnie nowej gry:
- Nie kupuj gier w ciemno na premierę. Wiem, jest efekt fomo, szczypie cię w dolnej części ciała, że inni grają, a ty nie, ale bądź silny. Granie to nie wyścigi, nie trzeba ogrywać wszystkiego w dniu premiery. Odczekaj jakiś czas, sprawdź ogólną opinię graczy, poczekaj sobie na promkę.
- Jeśli kupujesz grę w nowym dla ciebie gatunku, jak jesteś fantem Fantasy, a gry w kosmosie to dla ciebie nowość, to zawsze jest ryzyko, że ci nie podejdzie. Jeśli jest taka możliwość, przetestuj sobie demo, albo spróbuj ograć tytuł w GamePassie, w najgorszym przypadku stracisz 39 zł a nie 300 zł. Poza tym w GamePassie możesz pograć w coś innego.
- Dodatkowa porada nie związana z kupowaniem gier. Nie próbuj na siłę wmawiać komuś, że gra jest dobra, albo słaba. Każdy ma inne oczekiwania co do konsumowania kultury. Konstruktywna krytyka jest spoko, ale wyśmiewanie, rzucanie komuś swoim zdaniem w twarz, jest po prostu słabe. Zdaje ci się, że twoje "Poe lepsze", "Diablo 4 lepsze", obchodzi kogokolwiek, może obchodzić tylko tych, którzy mają gorszy dzień i wejdą z tobą w bezsensowną "dyskusję". Wszyscy powinniśmy grać w gry, które nas cieszą, budować w około nich społeczności i po prostu dobrze się razem bawić. Dla nas, konsumentów/graczy, gry to nie sprawa życia i śmierci, to po prostu rozrywka, a szczucie siebie nawzajem jest po prostu dziecinne i niedojrzałe. To odnosi się również do mnie, bo w przeszłości, pod wpływem emocji, zdarzało mi się napisać komentarz komuś, kto daną grę lubił, a mi się nie podobała. Mój komentarz nic nie zmienił, a skoro nic nie zmienił, to po co mam tracić czas, albo sprawiać aby inni poczuli się gorzej?
Co to w ogóle za bełkot. Gdyby nie wypuścili totalnego szrota to nikt by nie miał o nic pretensji. Niech się obudzą i zaczną robić gry na miarę 2023r, a nie 2003r. Żałosne.
Wszystko co można tu powiedzieć zostało już powiedziane przez innych. Ja tylko powiem tak od siebie, że dlatego właśnie moich pieniędzy nie zobaczy ani Bethesda(przynajmniej nie mam zamiaru kupować Starfielda) ani Cockstar, za swoje podejście do graczy.
Mnie jako gracza nie obchodzi jak są robione gry, ile na to czasu poświęcono, kasy czy ludzi przy tym pracowało. Dla mnie liczy się efekt końcowy czyli to co widzę na ekranie. Mówienie mi że mam oceniać gry przez ilość ludzi nad tym pracującym czy ile czasu temu poświęcili jest nie wiele gorsze od usuwania negatywnych komentarzy czy recenzji. To jest zwykła próba wpłynięcia gościa na zafałszowany produkt i nic więcej. Nie dociera do niego że wypuścili produkt nie do końca zgody z tym co pokazywali i teraz się dziwią że ludzie go negatywnie ocenią.
Via Tenor
Żądali od nas aż 349 - 499 zł za Starfield, a on jest zły na nas za to, że krytykowaliśmy Starfield za niespełnione obietnicy, przeciętny grywalność i fatalny stan techniczny. Serio...
Nie ma znaczenie, czy wiemy o tworzeniu gier, bo wystarczy popatrzeć na konkurencji i ich gry AAA. Nawet gry Indie od niezależni twórcy potrafią dostarczać więcej zabawy niż Starfield. Co on i inni w Bethesda robili przez tyle lat?
Gdyby nie nasze konstruktywne krytyki, to twórcy w ogóle nie poprawili Cyberpunk 2077 i No Man's Sky aż do zadowalający jakość. Nie jest to przyjemne, ale musimy to robić, bo wydajemy NASZE pieniędzy.
Ceny gry znacznie poszli w górę, więc mamy prawo oczekiwać, że jakość gry będzie lepszy. Na dobre opinie i pieniędzy trzeba zapracować i zasłużyć.
Co za brak profesjonalizm z jego strony... Lepiej będzie dla niego, gdyby siedzi cicho i idzie za śladem Cyberpunk 2077 lub No Man's Sky.
Oczywiście Starfield nie musi być idealny, ale stać ich na znacznie więcej.
Czyli idąc jego tokiem myślenia nie może mi nie smakować danie zjedzone w restauracji bo go nie ugotowałem, kupionym autem nie może się źle jeździć bo nie byłem nigdy w fabryce a obrazu w galerii nie mogę uważać za brzydki bo nie jestem malarzem. Chłop się odkleił konkretnie. Chcąc nie chcąc tworząc grę tworzy się produkt konsumencki. A sukces tego zależy w największym stopniu nie od krytyków czy ekspertów tylko zwykłych obywateli którzy go kupią bądź nie. Oj zbyt pewnie się czują już producenci gier.
Twórca Starfielda
Jak ta gra byla zrobiona przez jedna osobe, to znacznie zmienia postac rzeczy...
To swoją drogą jest problem marketingu, który często przed premierą gry jest, paradoksalnie, ZBYT skuteczny i obiecuje coś, czego potem i tak nie idzie zrealizować.
I potem rozczarowanie jest nieuniknione, zwłaszcza że NIE dostajemy jako gracze next gena tylko grę która czasem jest ok, czasem jest średnia, czasem ma problemy którą są do ogarnięcia - ALE nie jest tym, co ludziom obiecywano.
Swoją drogą czy mi się wydaje, czy meta sens tej wypowiedzi jest trochę taki EJ TO NIE JA ZJEBAŁEM TO TODD. TODD I INNI!
To nie wina tego, że ludzie nie wiedzą jak gra powstaje tylko tego jak marketing ich oszukuje. To trochę jak ze zdjęciami burgerów w McDonalds. Na fotce - pięknie. Na talerzu wygląda jak kupa, a smakuje tak sobie.
w głebokiej dupie mam proces tworzenia gry , chce dobry produkt za który płace hajs , płace wymagam , nie płace nie mam wymagań.
Przecież ten pan także nie zna się na tworzeniu gier - podobnie jak ci których krytykuje. Nie jest programistą, grafikiem, informatykiem.
Przecież ta gra to fuszerka (tak jak gol) - po 40+ godzinach zasypiałem przed ekranem, gra na 3, przy znajomościach na 3+. W skyrim mam 2k godzin i nadal gram, w starfield po total 45h odinstalowałem grę - szkoda życia na to c0ś.
Wykonali dobra robotę i nie powinni odpowiadać na zaczepki. A to że gracze empatia nie grzeszą to inna sprawa.
Skoro nie chcą tworzyć dobrych jakości gier bez nawalonego szajsu i tzw poprawności politycznej, to ja nie mam zamiaru ich kupować, w tym od beci. End of Story. A debile mogą dalej wierzyć w wykręty i klaskać im za to.
komentarze tutaj tylko potwierdzaja (zbiorowa) glupote srodowiska graczy.. facet jasno i wyraznie napisal:
spoiler start
I'm not trying to change anyones mind, because the intemet. But given my position, I can't not share the truth. And that truth is, nobody sets out to make a bad garne.
(...)
So sure, you can dislike parts of a game. You can hate on a game entirely. But don't fool yourself into thinking you know why it is the way it is (unless it's somehow documented and verified), or how it got to be that way (good or bad).
spoiler stop
wiec jak jeszcze nie rozumiecie: krytykujcie gre ile chcecie, ale nie myslcie, ze wiecie dlaczego gra wyglada tak a nie inaczej. gra ma problem przez stary silnik? byc moze. gra ma problemy przez Todda? byc moze. niestety spolecznosc kolektywnie zdecydowala, ze X & Y sa spowodwane przez Q & Z i wytkniecie tego jest celem jego wypowiedzi.
Dla mnie Starfield przeciętna gra, ale nie spodziewałem się cudów już po rozczarowaniu jakie towarzyszyło mi po premierze Fallouta 4. Natomiast uważam, że facet ma rację, bo zastanówcie się, czy mieliscie w życiu sytuację, gdy ktoś kto kompletnie nie zna się na waszej pracy mówił wam jak macie wykonywać swoją robotę i jak wtedy reagowaliście.
Gracze to banda niedojrzałych gnojków, wszystko jest dla nich proste i łatwe. Zresztą ludki w necie są ekspertami od wszystkiego: polityki, sportu, popkultury, prowadzenia samochodu.
Nawet newsmani z portalów, pewnie jakieś 20-letnie chłopaczki na umowach zlecenie rozgrywają was jak dzieci płodząc takie artykuły, bo wiadomo, że nie będzie jakiegoś obiektywnego spojrzenia, refleksji, czy konstruktywnej krytyki, tylko trigger. A łapiecie się na to jak przedszkolaki.
Na każdą wypowiedź developera, która nie jest błagalnym kajaniem się na kolanach wiadomo jakie będą reakcje. Bunt i gniew. To może czas zmienić hobby, skoro dostarcza wam tyle frustracji i nerwów?
To, że proces tworzenia gier jest trudny i podlega wielu ograniczeniom to jest problem producentów i ich decyzji, a nie graczy czyli klientów. Osobiście nie daję taryfy ulgowej słabej grze tylko dlatego, że jej proces tworzenia jest trudny. Tak, branża jest okrutna - tworzyć coś latami i czekać na wyrok internetu w ciągu kilka dni na premierę to wysokie ryzyko. Ale chciałeś się tym zajmować i tworzyć taką grę to sorry. Może miałeś zbyt wysokie ambicje, ale zabrakło umiejętności czy środków, to ucz się dalej - sztuki i biznesu. A może uległeś presji rozbuchanych zachcianek konsumentów, przepaliłeś czas i pieniądz na fajerwerki grafiki technicznej lub jakichś innych wydumanych najnowszych "standardów" nie mających znaczenia dla grywalności - to płacz, naprawiaj i kop się z koniem. A same błędy techniczne to już kwestia QA - tu tegoroczna Zelda i Starfield pokazały klasę, szlifując przez rok gotowe praktycznie produkty, aby je wypuścić w jak najlepszym stanie na premierę. Nie udało się to nawet tegorocznemu goty pomimo 3 lat w EA.
Zupełnie inną sytuacją jest gdy twórcy tworzą grę zgodnie ze swoją wizją i założeniami, a ona nie spotyka się z powszechnym uznaniem, zrozumieniem czy akceptacją społeczności graczy lub jakiejś jej części. To normalne, dotyczy każdego dzieła sztuki. Inna sprawa gdy ta histeryczna społeczność wpada w jakiś szał hejtu, to zaczyna się robić chore. Myślę, że ten efekt, na zupełnie niespotykanym i niezrozumiałym do tej pory poziomie, spotkał Starfield. Nie dlatego, że gracze mają się rozczulać nad trudnościami produkcji. Choć niektórzy faktycznie silą się na doradzanie Bethesdzie co ma robić, już po kilku godzinach gry, tylko dlatego, że mają jakieś doświadczenie w branży gier, IT czy programowaniu, hę ?!? Tu autor ma rację. Ale dlatego, że niektórzy muszą po prostu zrozumieć, że to gra nie dla nich i nie ma się co znęcać nad sobą i Bethesdą. W dzisiejszych czasach 1000-cy gatunków i gier niektórzy wydają się być nadal znawcami od wszystkiego i konsumentami wszystkiego. Starfield jako kosmiczne RPG z DNA Bethesdy to specyficzny gatunek, świetnie się udał, ale to ani Skyrim, ani Fallout, ani jakies crpg, ani filmowe fabuły CDPR, ani kolorowy i bajkowy kosmos NMS, tylko Starfield. Wiadomo było czego się spodziewać, zapowiadane było co to będzie, ludzie znają ewolucję Bethesdy, mogli zapoznać się z odbiorem w trakcie EA, mogli sprawdzić w Game Pass. Mogli to zrobić i nie dotykać, albo pograć kilka godzin, albo szybko skończyć, wydać ocenę 6/10 czy podobną, jak dla gier typu Forspoken, zamknąć i zapomnieć. Czy ktoś piłował miesiącami Forspoken albo Atlas Fallen? A w przypadku Starfield już przed premierą, a zwłaszcza po wydaniu wyroku internetu, ludzie postanowili walić pałą w Bethesdę i nakręcać się w szaleństwie tej samej krytyki powtarzanej 1000 razy. Jakiś moder pierdnie na twitterze 2 słowa, 100 youtuberów robi z tego "kontent", miliony powiela w komentarzach i się cieszy, ha, ha. Jaki gracz cieszy się bez końca z obiektywnej, subiektywnej, czy całkowicie urojonej porażki jakiejś gry zamiast przyjrzeć się, konstruktywnie skomentować, zagłosować ewentualnie portfelem i iść dalej ?!? To jest różnica między kibolami a prawdziwymi kibicami branży gier. W przypadku Starfield to nie Bethesda ale duża część społeczności pokazała swoją mało przyjemną twarz. Książkę trzeba będzie o tym napisać.