Moim zdaniem jedyny sposób na uratowanie tej gry, to zrobienie dodatku z klasyczną, ręcznie wykonaną, otwartą mapą w stylu starszych gier BGS, nie mniejszą od tej ze Skyrima czy Fallouta 4.
A jeżeli MS chce odbudować zaufanie graczy do tego studia, to musi:
1. Wymusić na BGS zmianę lub rzeczywisty remont silnika (a nie tylko dopisanie nowego numerka do 20-letniego szrotu).
2. Zatrudnić zupełnie nowy "writing team", który nie przesiedział ostatnich 15 lat rozwoju gier fabularnych pod kamieniem.
3. Zwolnić Todda Howarda. Z własnej woli czy nie, Howard sam przyznał, że jest traktowany przez kolegów z zespołu jak wyrocznia i jego słowo zawsze kończy dyskusję. To bardzo niezdrowe dla kultury pracy i kreatywności całego dev-teamu, a efekty niestety bardzo widać w ich ostatnich grach.
Z kronikarskiego obowiązku.
Na steam ocena graczy to nie 68% a 66%
Szósty artykuł powołujący się na oceny na steam i szósty podający złą wartość. Jak nie wiecie jak korzystać z sekcji ocen (tj. jak sprawdzić wynik bez filtrów) na steam to korzystajcie z steamdb.
Ten sam błąd za każdym razem, może urządźcie w redakcji największego portalu o grach krótkie szkolenie z używania największego sklepu z grami?
--edit-- widzę przedmówca mnie ubiegł.
A co do samej gry, taki średniak do zabijania wolnego czasu gdy nie ma w co grać. Pierwszym problemem Starfielda jest to, że w okolicach jego premiery dostaliśmy genialnego BG3, świetnego Spidermena 2, fenomenalne Phantom Liberty oraz kilka mniejszych premier. Jakby wyszedł w słabym roku i totalnym sezonie ogórkowym to zainteresowanie byłoby większe z braku alternatywy.
Drugim problemem jest cena, bo za grę klasy Elexa (dwójka niedawno na premierę kosztowała 200zł) zażądano aż 350zł. Za dużo jak za grę wyglądającą na budżetowego średniaka. Gdyby Starfield na premierę kosztował 200zł to jego oceny byłyby znacznie lepsze.
Trzecim problemem jest podejście Beci hejtujacej konsumentów i mającej wywalone na problemy gry. Wsparcie popremierowe jest zdecydowanie rozczarowujące. Jakby becia czekała, aż ktoś naprawi problemy za nich. To kpina z graczy, zwłaszcza zestawiona z wsparciem jakie otrzymał BG3 po premierze albo jakie wciąż otrzymuje Cyberpunk.
Żeby chociaż ta gra wywoływała archetypowy lek przed " pustką" kosmosu towarzyszący czlowiekowi od tysięcy lat , ale tu nic . Twierdze obliviona zamienione na stacje kosmiczne i ta sama dretwota dialogów . Fabuła pisana dla 11 latka . Koszmarne dziecko zakochanego w sobie Howarda.
Może wersja VR zbuduje więcej immersji.
Wolałbym poznać liczbę graczy która ukończyła ten tytuł, a nie ile osób ją włączyło choćby na chwilę. Sam wytrzymałem 6 godzin i wywaliłem z dysku, no ale fajnie wygląda te 12 baniek...
Na miniaturce jest błąd. W grę nie zagrało 12 mln osób. Grę odpaliło 12 mln osób. Ile zagrało faktycznie to cholera wie.
Jak Xandon nie wypowie się w tym temacie, to ten wątek nie ma najmniejszego sensu.
Dobry film, który w sensowny sposób analizuje bolączki "Starfielda". Polecam.
https://www.youtube.com/watch?v=80R73vFPFG8
Nie jestem w stanie opisać jak bardzo czekałem na Starfielda oraz jak bardzo miałem pobudzoną wyobraźnię (moimi wyobrażeniami ale też i zapowiedziami). Dostałem grę, która po prostu nie spełniła moich oczekiwań. I będąc uczciwym - nawet jakby Tod mi nic nie obiecywał to i tak gra nie spełnia moich oczekiwań. A co chciałem? Mieszankę Freelancera + Elite Dangerous.
No ale co mogłoby mnie zachęcić do pozostania w Starfieldzie dłużej i danie tej grze szansy by mnie oczarowała swoim pomysłem. Najwyższej jakości grafika i audio. Pamiętam Skyrima, który w wersji bez modowej mnie zachwycał i często stałem na jakiejś górce i podziwiałem okolicę. Cyberpunk - grę ograłem bo bardzo dużą zachętą była po prostu piękność graficzna tej gry. A Starfield? Szary, bury, odpychający.
-Są gry, w których mogłem się zakochać od razu (Kingdom Come Deliverance, Dragon Age Origins, Planescape Tortment i wiele wiele innych)
-Są gry, które pokochałem po długim czasie, wstępnie je nisko oceniając (Mass Efect 2 - od niego zacząłem i mi bardzo nie podszedł. Ale po latach kupiłem wersję remastered i jak usiadłem do trylogii to w sumie wstałem od kompa jak ukończyłem - cudowna gra).
-Są gry wspaniałe, które ogrywane 10 czy 20 lat temu wprawiały w zachwyt ale obecnie ciężko się do nich przekonać (KOTOR - kiedyś spełnienie moich marzeń obecnie nie przełknę grafiki)
-Są gry niedorobione pod wieloma względami ale mają to coś co przyciąga jak ćmę do ognia (po prostu: Cyberpunk w dniu premiery)
Mógłbym tak wyliczać i wyliczać. Do czego zmierzam? Każdy ma swoje preferencje, każdy ma swoje upodobania, każdy ma swoje marzenia i każdy ma swoje minimalne granice.
Czy Starfield zasłużył na niską notę? W mojej subiektywnej ocenie tak. Z 2 względów.
1) Dużo obietnic. Wizja jakbym ja - konkretnie ja - był zaproszony do programu kosmicznego i miał uczestniczyć w pierwszych podbojach kosmosu dokonywanych przez ludzkość
2) Z pkt 1 wiąże się bardzo silnie pkt2 czyli oprawa audiowizualna z naciskiem na wizualna. My nie rozmawiamy o grach low poly gdzie założenie graficzne jest takie jakie jest i mamy sobie pobudzić umysł by dopowiedzieć i być tym bohaterem w kosmosie. My mieliśmy dostać high end grę gdzie grafika dosłownie nas wrzuca na ostro w inny świat jakbyśmy się wpieli w system jak Neo w Matrixie.
Zamiast tego dostaliśmy .... hamulec. Ja to przynajmniej tak odbieram.
Podsumowując: wiecie ile gier sprzed 20 lat w moim mózgu jawi się jak graficzne perły w koronie? Mnóstwo. Jak je odpalam obecnie to dosłownie śmieję się do siebie. I zastanawiam się, jak sam siebie, bezwiednie, jestem w stanie oszukać i utrzymać w iluzji bo przecież współcześnie te gry to wielki crap graficzny.
Są gry, robione od początku na niskich założeniach graficznych ale stawiające na mechaniki i się pięknie starzeją ale też zrobione współcześnie mają masę wiernych fanów.
Starfield nie jest taką grą.
Jak już wspomniałem - mieliśmy dostać coś wspaniałego, zwieńczenie marzeń. A jednak to się nie stało.
I już zamykając wywód - jestem w stanie uczciwie przyznać to co przyznałem na początku czyli, że Starfield po prostu nie spełnił moich oczekiwań. I to nie jest wina gry (twórców).
Ale mam zarzut, że nie dostałem graficznej perły by chociaż sobie polatać i dopowiedzieć elementy dzięki mojej wyobraźni (pobudzonej po przeczytaniu tysięcy książek, obejrzeniu setek filmów czy ogromnej ilości seriali a także ograniu już niepoliczalnej liczby gier - i to wszystko z gatunku sf). Gra za 350 czy 500 pln, obiecująca tak wiele, wydawana w 2023, kreowana na realistyczną space operę i realistyczną eksplorację kosmosu musi ale to musi mieć jak najbardziej realistyczną grafikę. Czyli Cyberpunk w kosmosie.
I wiecie czego żałuję? Że nie zrobili mini Starfielda na nowym silniku - dopracowane kilka systemów i co jakiś czas w ramach dlc dorzucane kolejne systemy. Gra na długie lata.
I oczywiście - moderzy będą się pocić ale ten mój wspaniały, wprawiający w zachwyt Skyrim już nie jest tym dawnym Skyrimem. Kiedyś taki Skyrim to był szczytem urody i zachwytu. I te mody wydane dość szybko tylko go upiększały. Czułem się jakbym grał w serialu Wikingowie lub po prostu faktycznie żył w grze.
Ale obecnie Skyrim na koksie modowym już nie wprawia mnie w te zahchwyty. Czuję dysonans. Grafika jest sztuczna. Ładna ale nie w sposób realistyczny.
Więc Starfield nigdy, ale to nigdy nie stanie się wielką grą. Bo ma ten tytaniczny wręcz hamulec. I przez to ja osobiście wolę grać albo w stare gry albo w nowe z półki niskiej i jak za dawnych czasów wrzucić na wysoki bieg moją wyobraźnię.
ps: uwielbiam serial The Expanse między innymi za jak nawyższy realizm graficzny. A pamiętacie serial Gwiezdna eskadra - jak go obejrzałem 1 raz w latach 90 to miałem opad szczęki. Te animacje rozpalały mój umysł. A jak ten serial obejrzę w 2023 to ... wiecie (nie będę się wyrażał). Nasz umysł uwielbia samooszukiwanie i to na ogromną skalę :D.
Pozdrawiam.
ps: to jest moja opinia subiektywna czyli opinia 1 gracza. Jak wspomniałem - każdy ma swoje preferencje i granice. I to, że ktoś pokochał Starfielda nie oznacza, że ma niższe gusta czy płytsze wymagania czy bliższe granice. Nie. To oznacza tylko tyle, że po prostu komuś gra się podoba i szanuję ten odbiór.
W sumie nie przypominam sobie gry z ostatniej dekady, która byłaby takim skamem i porażką zarówno growo jak i finansowo. 12mln to wręcz tragedia jak na grę, która jest od kultowego producenta, ma marketing wystrzelony w kosmos, wszędzie trąbiono , że to mesjasz dla MS, a zagrało tylko 12 mln. Samych użytkowników GP jest pewnie ponad 20mln, a co by nie mówić, to Starfield, był reklamowany jako najważniejsza gra tej usługi. To tak jakby Grę o Tron na HBO obejrzało 1000 osób, mimo, że abonamentów mają kilkadziesiąt milionów.
Silnik musi być wyrzucony do kosza i zakopany tak, żeby nikt go nigdy nie odkopał. Starfield to najgorsza gra w historii Bethesdy i chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości. To samo z Elexem 2 od PB, te gry są paskudne pod względem wizualnym i mechanicznym. Autorski silnik to w wielu przypadkach po prostu obciążenie.
Starfield powinien dziękować Skull Island: Rise of Kong i The Walking Dead: Destinies, bo gdyby nie te gry to plasowałby się na pierwszym miejscu największych rozczarowań 2023 roku :)
Skoro ta gra jest tak słabo przyjęta, to może szybko stanieje.
Gra słabo przyjęta, ale i tak mniej niż NMS czy wiele historii z życie Elite Dangerous, czy chyba prawie całej branży gier o "zbyt otwartym kosmosie".
Stawiając na zbyt otwarty kosmos, muszą go jakoś zapełnić i artykuł podaje właściwe rozwiązania.
Dodałbym, że RPG/Fabułę dałoby się uratować, bo fabuła może dopiero nabierać sensu trochę dalej. Na bank bym zmienił główny wątek - właściwie drobiazgi, bo to on zazwyczaj decyduje o sukcesie reszty. Pomijając bolączki nowego universum projekt zwłaszcza loży zajmującej się tymi artefaktami jest dużo gorszy niż cała reszta frakcji.
Znowu może postawili na rozwidlenia w fabule i znowu musieli coś okroić, ale może problem w tym, że wolałbym każdą frakcję z historii gier Bethesdy niż Konstelację. Jakby jeszcze postawili na jakiś styl typowy USA/Nasa to by to lepiej się prezentowało niż ta loża gdzie przechodzisz przez praktycznie pierwsze niepilnowane drzwii i masz dostęp do bardzo cennych artefaktów.
Sandbox jedynie może ratować grę i nawet postawiłbym na wycinanie zbyt "nudnych rzeczy" i postaci, lub poprawienie ich. Zwłaszcza czarnoskury companion w porównaniu do tego z Fallouta 4 jest taki nieznośny.
Nad kosmicznym RPG wciąż pracuje blisko 250 osób.
Pytanie tylko, po co? Przecież od tych trzech miesięcy gra nie dostała prawie żadnych usprawnień. Może to i lepiej, bo choćby skały srały, Starfield pozostanie grą max 6/10 - niech ci ludzie się nie marnują i pracują nad nowym TESem, a ta gra odejdzie tam gdzie jej miejsce, do krainy wiecznego zapomnienia.
zagrałem w GamePassie - dokładnie jakieś łącznie 25 minut... albo mniej.. i mnie też tam liczą..
12 mln - grę stać na dużo, dużo więcej, co przyjdzie w spokojnym czasie, ale na dziś to i tak rewelacyjny wynik biorąc pod uwagę okoliczności: cały czarny PR, youtubowych pasożytów dojących swoją upatrzoną ofiarę na którą wydano wyrok w internetowych igrzyskach, stado graczy ziejących wręcz nienawiścią i wyładowujących swoje osobiste frustracje, bohaterskich "obrońców branży" i spłakanych miłośników dawnej Bethesdy, którzy nie mogą wybaczyć Toddowi takiego lenistwa. Nawet brak nominacji do goty nie zgasił tego niezdrowego zainteresowania, bo o Starfield mówi się więcej niż o wszystkich nominowanych razem wziętych, z wyjątkiem BG3 oczywiście. I to w Roku Największej Obfitości. Słabą grę zwykle się ocenia i zapomina, a tu ewenement. Fascynujące zjawisko do obserwacji i fascynujące dzieło, od którego od miesięcy nie mogą się oderwać nawet najwięksi krytycy oślepieni jego blaskiem. Jak kiedyś ten szał ucichnie to może ktoś zawodowo odważy się przeanalizować i opisać tą historię, w jakiejś książce. A sam Starfield - świetna i miodna gra, więcej niż gra, ewidentnie wyprzedzająca swoje czasy, no i zepsuta straszliwie, oj jak ona jest zepsuta :-) :-) Fajnie, że ma też rolę terapeutyczną, dla tych co mogą się dzięki niej stosunkowo nieszkodliwie i regularnie wyładowywać.
Miałem nic nie pisać, bo gra i liczby mówią same za siebie, ale nie mogłem zawieść swoich wielbicieli, skoro tak bardzo proszą :-) :-)
Droga redakcja dalej nie potrafi w zbieranie informacji, popełnia X razy ten sam błąd, gdzie przy poprzednim wytknięciu obiecali poprawienie artykułu. Poprzedni artykuł dalej nietknięty. Przestańcie przepisywać bezmyślnie oceny z góry karty gry, tam macie dane po FILTROWANIU. Aktualnie jest 66%, nie 68%. Tutaj pewnie specjalnie nie napisaliście ilości ocen (bo procenty przecie mogą się zmieniać to nikt tego nie wytknie), gdzie w poprzednim artykule wrzuciliście. (w wątku: S043.asp?ID=16380226)
Jesteście zabawni XD
Trzeba przyznać że gra robi robotę, 12 milionów graczy w tak krótkim czasie to ewenement. Nie przypominam też sobie choćby jednego momentu kiedy gra wypadła z TOP10 najpopularniejszych gier w Game Pass.