Via Tenor
czy macie wyrzuty sumienia po ubiciu muchy/mola/szerszenia/mrówki?
Wprost przeciwnie.
Czuję zadowolenie ze spełnienia obowiązku ochrony stada.
Nie lubię robactwa, w domu zabijam wszystko co się pojawi. Nie ma co się rozczulać.
A mrówki to czemu się tu niby znalazły? Reszta to zakazane ryje i powinno się je tępić ogniem. Ale mrówki? Co te mrówki Ci zrobiły Megara?!
zajebalem ostatnio jednego, szkoda mi bylo, ale co poradzic, corka sie boi
no i z racji tego, ze teraz mieszkam w dolinie pradnika to takie rzeczy nie robia na mnie wrazenia, ostatnio gralem w ping-pong a nietoperzem
W miarę możliwości staram się wszystko wyrzucać na zewnątrz za wyjątkiem much i komarów, które na bieżąco eliminuję, z czym czasem pomaga mi mój kot.
Wychodzę z założenia, że wszystko chce żyć. Jak nie muszę, nie zabijam owadów. Komary i inne gryzące popierdółki jednak nie mają u mnie taryfy ulgowej.
Jak mnie jakiś wkurza (bo chce ugryźć albo jest naprawdę natrętny) to go nie żałuję.
Ale wynoszenie różnych owadów z domu na dwór to u mnie norma.
Szerszeni nie zabijam też z praktycznego powodu - często sprzątania po tym jest więcej niż gdy go po prostu złapię. A są dość łatwe do złapania.
Pająków czy rybików w ogóle nie ruszam w domu. Te pierwsze to jak się nawiną w pajęczynach podczas sprzątania, to mogą mieć pecha.
No muszę się tym podzielić, bo foto udało się chyba dość dobrze ;) "Szklana pułapka".
Na 90% szerszeń, wlatujący z niewiadomego powodu do mieszkania na 9 piętrze dawno po zmroku.
Ładna franca.
...ale ja w sumie nie tym, bo zasadniczo to chciałam zapytać, czy macie wyrzuty sumienia po ubiciu muchy/mola/szerszenia/mrówki?
Czy to ja jestem niemoralną bestią? ;)
Ja bardzo nie lubię robaków, moim zdaniem ociera się to o lekką fobię. Więc generalnie toleruję to, co zabija robaki - pająki, szerszenie itd. Chociaż pająków kątników nie lubię, zabijam, bo mnie przerażają swoim tempem i rozmiarem, ale bez przyjemności, no bo jednak jest to odebranie życia, może pochopne.
Z szerszeniami raczej nigdy nie miałem większych przygód, chociaż raczej bym takiego eliminowal, gdyby bezpośredni zagrażał, no bo jednak jest to podobno spory ból, dla niektórych ryzyko alergiczne + mam kota. Pamiętam, że kilka lat temu wleciał mi do domu szerszeń, poleciał na lampki ledowe w szafie (nie wiem jak tam się wcisnął), chyba usiadł na jednej, lampka chwile migała, było słychać jakby odgłosy smażenia, po czym nigdy więcej go nie widziałem. Zakładam więc, że problem sam się rozwiązał.
Jedyne czego mi nie żal to komary. Całą resztę staram się wypuszczać lub łapać i wypuszczać. Największy problem mam z pająkami, wciąż się ich brzydzę ale już się ich nie boje. Póki nie są w sypialni to staram się je ignorować i dać im szanse odpuszczenia walki o terytorium ze mną, ale jak są bliżej niż 3m od łózka to niestety leci kapeć :D Potężny krok w arachnofobii na przód uczyniłem biorąc pająka pod skórę, tusz niby żadna metoda ale podziałało :)
A, no chyba że chodzi o jakieś pełzające ścierwo to też tłukę od razu, a potem wypalam powierzchnię, a potem się przeprowadzam do innego miasta.
wlatujący z niewiadomego powodu do mieszkania na 9 piętrze dawno po zmroku
Chciał Ciebie zapłodnić, a Ty go zabiłaś. Klasyczna baba...
Kiedyś zostałem z lubą w domu teściów, oni mieszkają dość blisko lasu, rzeki, ogólnie sytuacja robakowa jest ciężka.
Szykujemy się do spania, wychodzę na golasa po prysznicu (jest coś magicznego w łażeniu bez majtów po cudzym domu, polecam), przechodzę przy salonie, patrzę - urwa co jest, coś lezie po ścianie. Na tych wszystkich robakach i innych takich to się znam tak, że lepiej nie mówić, ale potem doczytałem że to był kątnik większy, choć ten był zdecydowanie "największy" - uberskurw%ysyn - normalnie pieprzona tarantula.
No i nie ukrywam, że jestem w temacie bezbronny jak Loon przy robakach, po prostu wszystkie procesy mózgowe mi się wyłączają w jednym momencie i dowództwo przejmuje paniczne poszukiwanie klapka i nakur$wianie nim po wszystkim co się rusza. Tutaj było o tyle trudno, że doszło do pewnego spięcia w mózgownicy, no bo co jak go nie trafię i jeszcze mi gdzieś "przeskoczy"? Także jedna działająca komórka mózgowa kazała mi na zmiany szukać klapka i gaci, gdy już wreszcie byłem gotowy na konfrontację i jebsłem skuij$syna to ten w tempie niespotkanym dla mnie do tej pory wśród pająków - zwiał!
Ogólnie nadgarstek bolał mnie po tej historii tydzień a teściu malował pokój, bo czarny klapens zostawił piękne ślady na całej białej ścianie. Waliłem w nią chyba z 30 razy. A zmiażdżonego pająka nawet nie usuwałem ze ściany, bo posłużył mi jako wytłumaczenie całej sytuacji. Teściu jako wielki fan pająków nie był zachwycony, ponieważ okazało się, że on tego skuhwysynya niejako "hodował". Także zabiłem mu zwierzaka, ale do tej pory nie żałuję XD
A co do szerszeni to zawsze się ich obawiałem, ale czasami jeżdżę sobie do znajomych, mają domek we Włoszech, no i zalęgły nam się tam szerszenie w kiblu. Koniec świata, wiecie, brak prądu, zasięgu, do najbliższego sklepu z 30 km a i tak będzie otwarty dopiero za 3 dni. No i rodzina latała po lesie a ja się naczytałem, że szerszenie są dość spokojne jak im się nie robi koło dupy, więc zacisnąłem zęby i przez prawie 3 dni siedziałem na sedesie patrząc na to jak szerszenie budują gniazdo 50 cm od mojej twarzy (pic rel). Nawet mi było później smutno jak matula je wszystkie wymordowała, na szczęście gniazdo było bardzo świeże i poza królową rodzina liczyła może z 8 sztuk. Byłem w szoku jak wytrzymałe na uderzenia są szerszenie, coś niesamowitego, mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał się mierzyć z takim pająkiem, bo klapek zdecydowanie nie wystarczy a teść będzie musiał szpachlować.
PS. Nie jest może ze mną tak źle, bo to zazwyczaj ja byłem oddelegowany do morodwania robactwa (czy to przez brata czy przez małżonkę, szwagierkę, na koloniach itd.), ale jak gdzieś mi mignie w necie fotka pająka czy węża to automatycznie mi się stopy z podłogi podnoszą. Srsly, nie mam nad tym kontroli, zawsze mnie to trochę bawiło a trochę przerażało :D
TL;DR mrówek mi szkoda, szerszeni też jeśli się lepiej z nimi poznałem, a muchy, mole i komary lać w ryj ile wlezie i się nie szczypać.
Tak sobie myślę że jak kiedy ufo do nas przyleci to też będziemy dla nich takimi robakami. Pac klapką i nawet się nie wzruszy że kogo klapną.
To ja mam inaczej niż kolega wyżej, pająków nie kocham, ale nawet te wielkie w grach :) nie robią na mnie specjalnie wrażenia, a jakieś kątniki z wykałaczek czy inne krzyżaki ogrodowe? Phi... czego tu się bać? Może jakaś tarantula albo australijskie bydle wielkości zegara ściennego zrobiłoby na mnie wrażenie, to nie przeczę...
Za to wszelkiego latającego i skaczącego k....a, poza biedronkami, mrówkami i muchami (bo wiadomo, pospolite gównojady i od dziecka człowiek jakoś przywykł) boję się naprawdę mocno.
Co prawda raz, gdy byłem w liceum na wycieczce Kraków-Wieliczka-Wadowice, osa usiadła mi na kremówce, a że dokoła płeć piękna itp. to z kamienną twarzą dałem k...e się najeść, poleciała i nie wróciła (bałem się odganiać, żeby mnie nie uje...a, ale ciiii). Ale tak w samotności to możliwe, że bym małpiego rozumu dostał. :P
A szerszeń żądlić by mnie nawet nie musiał, rozległy zawał załatwiłby sprawę pierwszy.
Także odpowiadając na właściwe pytanie - wytrułbym wszelkie latające, pełzające, skaczące, bzyczące, cykające plugastwo, a rośliny zapylał rojami dronów.
Via Tenor
Nie cierpię komarów i much. Lubię wszystko co je ubija i zjada. Wobec moli jestem obojętny ale one wobec mnie nie za bardzo, wobec czego klapek sprawiedliwości je dosięga. Mrówek jest mi autentycznie żal się pozbywać a pszczoły, osy, szerszenie, trzmiele itp. łapię i wypuszczam na wolność.
Niedawno zabiłem pszczołę i miałem wyrzuty sumienia bo w sumie pszczółka większego zagrożenia nie stanowiła. Po zabiciu muchy czy innego podobnego robactwa nie czuje żadnych wyrzutów sumienia.
To tak jak ignorowanie głupich wątków na forum.
Czuję ulgę, że nie muszę już tego widzieć.
W Niemczech za zabicie szerszenia: grzywna do 50 tysięcy euro.
Chat GPT mówi w temacie:
Nie jestem świadomy żadnej sytuacji, w której Niemcy nakładają mandaty za zabicie szerszenia. Prawo karne różni się w zależności od kraju, ale w większości przypadków samobójstwo szerszenia lub przypadkowe zabicie owada nie jest traktowane jako przestępstwo ani nie podlega karze grzywny. W Niemczech, podobnie jak w wielu innych krajach, istnieje prawo ochrony przyrody, które zakazuje niszczenia zagrożonych gatunków owadów, ale zazwyczaj dotyczy to bardziej rzadkich lub chronionych gatunków, a nie szerszeni.
Także w sumie to przepraszam za zamieszanie, przecież jest oczywiste, że nocny szerszeń pomyślał sobie "żegnaj, świecie" i wleciał mi do mieszkania z misją samobójczą ;)
Z tymi szerszeniami to jakas masakra, juz 3 mi wlecial w nocy w ciagu miesiaca a mieszkam w bloku w miescie :/
A taki halas i zamieszanie powoduja ze mozna ze strachu sie zesrac.
Dlatego juz wole spac w zaduchu niz otwierac okna na noc.
Nie bardzo. Nie raz pożałowałem owada to potem ten mnie dziabną i tak potem zginą.