Mnie najbardziej w nowszych grach RPG denerwuje skalowanie świata do poziomu gracza. Ani nie trafisz na żaden trudniejszy content, bo wszystko jest zeskalowane do ciebie, ani nie staniesz się w endgame bogiem roz****dalaczem wszystkiego, bo dalej wszystko jest zeskalowane do twojego poziomu. Ja uwielbiam gry, gdzie na początku jest się śmieciem, który ma problem ze zrobieniem dosłownie czegokolwiek, ale ciężka praca jest nagradzana i z czasem stajemy się mistrzem ubijającym wszystko na strzała.
Najgorzej zrobione gry to gry w stylu Obliviona - wszyściutko zeskalowane do twojego poziomu, jak masz wysoki level to bandyci w lecie mają jakieś daedryczne pancerze xD
Nieco lepiej to gry w stylu Wiedźmina 3 - w świecie gry są miejsca, gdzie są potwory z wyższym levelem i nie możesz tam na razie pójść bo spadniesz na strzała. Problem w tym, że ten poziom trudności jest sztuczny, bo po prostu postawili tam topielca który jest we wszystkim identyczny jak ten topielec którego zabijasz na strzała tylko że ten ma 30 lvl i to on ciebie sprzątnie na strzała.
Właśnie dlatego Gothic ze swoim światem to absolutne top. Tutaj na 1 levelu zeżre cię wilk, ale jak będziesz miał 10 level to wszystkie istniejące wilki w grze niezależnie od tego gdzie pójdziesz nie staną się magicznie silniejsze, tylko teraz ty będziesz bossem. Górnicza Dolina w Gothicu 2 na początku gry jest śmiertelnie niebezpieczna ale nie dlatego że jest tam wilk z 30 levelem tylko Orkowie, którzy mają swój określony poziom. Ich poziom jednak nigdy nie urośnie, a jak ty wbijesz level 40 to już ci nie podskoczą nawet duże ich grupy.
Dobrze zaprojektowany, nieskalujący się świat z różnorodnymi przeciwnikami na różne etapy gry = najlepsze gry.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Dla twórców gier na bank jest po prostu łatwiej (czyli: taniej) wrzucić na mapę migający znacznik questa niż NPC-tów z odpowiednimi liniami dialogowymi, którzy naprowadziliby gracza na jego trop...
Najgorsze jest to, że nie ma już po prostu gier akcji w klimatach Fantasy, są tylko soulslaiki. Nie ma takich gier, jak np. Dark Messiah of Might and Magic
Cos tam się znajdzie, aczkolwiek niekiedy są bardzo niszowe produkcje. Od siebie polecam rewelacyjne Northern Journey, w którym eksplorujemy skandynawskie fiordy odsyłając na tamten świat tamtejszą faunę i potwory. Bardziej to FPS, bo używamy przede wszystkim procy, łuku i różnych wariacji kuszy. https://store.steampowered.com/app/1639790/Northern_Journey/
Poza tym zobacz: Lichenvale https://store.steampowered.com/app/1432380/Lichenvale/
Mortal Sin https://store.steampowered.com/app/1494810/Mortal_Sin/
Arthurian Legends https://store.steampowered.com/app/658890/Arthurian_Legends
Elderborn https://store.steampowered.com/app/727850/ELDERBORN
Berserk Mode https://store.steampowered.com/app/1649630/Berserk_Mode
Fight Knight https://store.steampowered.com/app/792120/FIGHT_KNIGHT
Slasher's Keep https://store.steampowered.com/app/598060/Slashers_Keep
Cubes and Knights https://store.steampowered.com/app/1859770/Cubes_and_Knights
i na oku miej Unawake https://store.steampowered.com/app/1722610/Unawake/ czy Darkblade Ascent https://store.steampowered.com/app/2406370/Darkblade_Ascent
Może coś tam wyhaczysz dla siebie, ale w gatunku pierwszoosobowym walki na miecze jest teraz kiepsko. Ewentualnie jak masz VR to warto zapoznać się z kilkoma produkcjami jak Swordsman VR https://store.steampowered.com/app/1206480/Swordsman_VR The Morrigan https://store.steampowered.com/app/985260/The_Morrigan Until You Fall https://store.steampowered.com/app/858260/Until_You_Fall
Ahh Morrowind i jego pierdylion skilli. Magia gdzie mogłeś połączyć kulę ognia z kulą lodu i kulą elektryczności i zrobić taką siłę rażenia i zasięg, że potrafiło wybić całe miasta
Soulslike zajeły miejsce RPG które w sumie w formie tradycyjnej przestają istnieć powoli bo kazda prawie ma jakies elementy rpg ale 100% to brak
Właśnie myślę nad odpaleniem sobie Fallout 2 z którymś dużym modem, które stale czekają do ogrania.
Niestety dzisiaj najważniejsza jest grafika i fajerwerki, a mechanicznie gry leżą i kwiczą. Przykład takiego Cyberpunka 77 który wydaje się ogromną grą, masa skilli, duży otwarty świat, ale tak naprawdę to wszystko jest iluzją. Świat jest martwy i pusty, większość skilli jest nieprzydatna, jedynie fabuła i sposób jej prowadzenia jest na bardzo wysokim poziomie.
Osobiście lubię dobrą fabułę w grach, ale nie ukrywam, że najważniejszym elementem są dla mnie ciekawe mechaniki. Gry dużo tracą gdy są projektowane w sposób "filmowy" gdzie wystarczy patrzeć w ekran i wszystko robi się samo.
Jedyna nadzieja w mniejszych studiach i grach indie.
Przykład trochę z doopy ale pasujący idealnie do tematu. Była taka gra nazywała się Ghost Recon Breakpoint, wyszła totalnym kupsztalem i była potwarza jako kontynuacja Wildlands które z Ghost Recon miała wspólna tylko nazwę ale była świetna coopowa strzelanka taktyczna. Odpaliłem Breakpointa w sumie z braku laku kilka dni temu, patrzę a tam dodany tryb survivalowy który: wyłącza interface, dodaje towarzyszy, znikają markery na mapie i żeby znaleźć cel poruszamy się po poszlakach jak w Morrowind, znikają poziomy broni i jeszcze kilka zabiegów rodem ze starszych gier i...Gierka kupsztal zrobiła się wręcz dobra kontynuacja Wildlands która rozwinęła temat w dobra, survivalowa stronę
Gdyby tylko byli ludzie, którzy wtedy bili na alarm i wskazywali do czego może doprowadzić upowszechnienie rozrywki elektronicznej.
A nie, czekaj, byli, tylko wtedy dziennikarze po nich jechali i krzyczeli, że przecież tu nie ma żadnego ryzyka, będzie tylko cud miód i raj na wirtualnej ziemi. Więcej kasy dla twórców, którzy będą robić lepsze gry i więcej gier, przez co będzie coś dla każdego. I co z tego, że branża growa już wtedy uwielbiała zachowywać się jak barany idące za przywódcą stada, będzie super, a jak twierdzisz inaczej to sie pieklisz bez sensu i powodu, bo przecież to, że więcej ludzi będzie grało tobie nic nie odbiera.
Oczywiście branża zachowała się dokładnie tak, jak wskazywała, że się zachowa i sukces jednej uproszczonej gry pociągnął lawinę kolejnych.
Fajny artykuł, chociaż z tezą nie do końca się zgadzam.
Co prawda kocham Morrowinda, jakbym miał wymienić tę jedną, najważniejszą grę życia, to nawet bym się nie zastanawiał. I też miałem podobne odczucia wtedy, gdy go przechodziłem po raz pierwszy. Do dziś pamiętam jak ledwo żywy uciekałem w tym ślimaczym tempie do Fortu Księżycowego przed zwykłym ogarem (którego potem rozwalało się jednym ciosem pięścią) na początku gry. Albo łażenie po górach szukając tej jednej, konkretnej jaskini, czy grobowca...
Ale to było kiedyś. Dzisiaj już nie mam tyle cierpliwości. Znaczniki i tego typu "ułatwiacze" to dla mnie często zbawienie. I wcale nie czuję, żebym coś tracił, wręcz przeciwnie.
Natomiast uważam, że w dzisiejszych czasach, opcja dla tych, którzy chcieli by grać np bez znaczników powinna być jak najbardziej dostępna. Chcesz coś znaleźć szybko i sprawnie - masz tu znacznik. Wolisz szukać na własną rękę - też nie ma sprawy. Już powoli się to dzieje, bo coraz więcej gier pozwala sobie faktycznie dostosować różne elementy rozgrywki pod własne preferencje. Nie jest to jeszcze standard, ale wierzę, że będzie pod tym względem coraz lepiej.
... Kiedyś byłem pielgrzymem, teraz jestem niewolnikiem. Kiedyś byłem graczem klientem, teraz jestem masowym abonentem.
The Elder Scrolls III: Morrowind, Ubisoft, 2002 - przy obrazku jest błąd.
Ło Jezu. Mamy 2023 rok czy 2010? Niby świat idzie do przodu, rozwijamy się jako ludzkość i tak dalej, a wciąz w internecie idzie znaleźć artykuły w stylu "zabił bo grał w gry" albo właśnie takie jak te tutaj "kiedyś to było, teraz już nie ma".
Tak, wiemy kochani. Fajnie że w Morrowidzie nie było strzałek, a były podpowiedzi w dialogach oraz dokumentach i tak dalej.Słyszeliśmy to już ze 100 razy przy każdej możliwej okazji.
Dla mnie fallout 2 był takim doświadczeniem , przyznam że po dziś dzień uważam tą grę za najlepszą w historii. Ostatnio podobnie poczułem się przy kingdom come deliverance , tyle że zamiast earl Greya i kanapek wjeżdżała brandy z egzotycznym tytoniem ale odczucie były podobne
Zupełnie się nie zgadzam. Po co gry singlowe miałyby być przesadnie trudne? Gry to rozrywka, gra się w nie po to żeby chłonąć historię, a rozgrywka powinna być przyjemna, taka nie będzie jeśli będziemy po 50 razy próbować przejść jeden fragment.
Jeśli mądrze rozwiniemy swoją postać, to naturalną nagrodą jest to, że stajemy się potężniejsi a wrogowie łatwiejsi do pokonania. Nabywamy też przecież doświadczenie więc logiczne, że łatwiej będziemy sobie radzić z wyzwaniami.
Gra, która jest dla mnie męczarnią po prostu szybko zostanie przeze mnie porzucona. W przypadku gier multi jakąś satysfakcję może dawać rywalizowanie na coraz wyższym poziomie, podnoszenie swojego poziomu umiejętności, ale po co robić z gier dla jednego gracza jakieś traumatyczne doświadczenie?
Przecież tu chodzi o dobrą zabawę.
Czy należy się dziwić, że gry stają się bardziej przystępne? Dzięki temu gracze dłużej w nie będą grać. Ot, cała tajemnica. Przecież nie dostajemy za przejście gry żadnych pieniędzy więc jaki jest sens windować poziom trudności. Poza tym gry stały się coraz większe i wymagają coraz więcej czasu, jeśli by jeszcze podnieść poziom trudności to kto znalazłby na to czas. Jeśli coś jest mało grywalne, to siłą rzeczy przyciągnie mniej osób. Zresztą dla osób, które lubią się męczyć zupełnie za darmo, są najwyższe poziomy trudności.
szkoda że "średnioweczne" rpgi umarły i teraz się robi tylko soul-lajki. Eldern-ring jest zajebysty, no ale ile można
Rozumiem Cię. Ja od kilku dni po raz pierwszy gram w Skyrim i mam to fajne uczycie, gdzie gra nie targa cię za mordę. Nie tak jak w "asasynach". Tu czuś się lekko zagubionym to fajne uczucie. Fajny materiał .
Z checią posłuchałbym waszego podcastu o tym, w jaką stronę to poszło.
Jak ktoś chce się dobrze zabawić proponuję Dark Sun: Shattered Lands i serię Eye of the beholder, to były czasy:)
Wiedźmin 3 przypomina randkę z piękna dziewczyna. Idąc jesteś podekscytowany, czujesz że masz fart. Po randce, podchodzi zakłopotany kelner i mówi dyskretnie, że ów dziewczyna była bardzo niemiła dla obsługi, gapiła się na telefon i ogólnie po konsultacji z barmanem oraz resztą obsługi, stanowczo odradza.
Ty z kolei po fakcie uzmysławiasz sobie, ze gość wcale nie był zazdrosny o Twoja randkę! Mówił prawdę, jednak byłeś tak oczarowany urodą wybranki (fabuła, dialogi, główny bohater) że nie zwróciłeś uwagi na resztę.
Pytanie czy randka się udała? Jeden rabin(kelner) powie, ze tak, gdyż ani razu nie spojrzałeś na zegarek i bawiłeś się świetnie. Drugi rabino - kelner stwierdzi, ze nie, bo im dłużej zastanawiasz się nad randka, masz wrażenie ze dałeś się nabrać…
To już temat na inna dyskusje.
Gothic to randka z dziewczyną, na którą idziesz bez przekonania. Średnio Cię pociąga, nie czujesz ekscytacji, ani zazdrosnych spojrzeń innych facetów… ALE w trakcie okazuje się, ze dziewczyna jest bardzo dobrze „przemyślana” -> macie wspólne poczucie humoru, reaguje zainteresowaniem na Twoja działania, pozwala Ci robić postępy, wynagradza gdy się postarasz etc etc. Im dłużej o niej myślisz następnego dnia tym bardziej doceniasz i naturalnie chcesz powtórzyć randkę!
To w kwestii Wiedźmin - Gothic.
Co do nowych gier jako takich. Myślę, iż chodzi o poczucie PROGRESU, które idzie w parze z logiką świata przedstawionego.
W Skyrimie zbudowanym wokół podróżowania oraz eksploracji, podróżować możemy SZyBKo i Wszedzie. Opcja szybkiej podróży z jednej strony ułatwia grę, ale z drugiej zabija immersje. Możemy skakać od zachodnich miast do wschodnich, ot tak, bezkarnie. Będąc na pierwszym lvl mamy takie same zdolności podróżnicze jak 40lvl koks. Niczego nie musimy planować, szukać, uwzględniać. W Morrowindzie podróżowanie jest ograniczone, przez co musimy kombinować. Czujemy się jak wędrowiec, który po jakimś czasie odkrywa skróty. Sam fakt, ze potrafimy dotrzeć w dane miejsce bez żmudnej pieszej wędrówki na która byliśmy skazani jako nieopierzony gołodupiec dostarcza satysfakcji. Dodatkowo zauważmy progres naszej postaci nie tylko w ilości DMG, ale również w interakcji ze światem. Awansowaliśmy nie tylko jako wojownik, ale również jako obywatel uniwersum. Jesteśmy sprytniejsi i mądrzejsi jako MY, nie tylko nasza postać. Gra celowo skazała nas na żmudne bieganie na piechotę, abyśmy mieli motywacje do poznania mechanik podróży, motywacje do NAUKI a co za tym idzie w pewnym momencie odczuli prawdziwa satysfakcję z PROGRESU.
Trudny, ale jakoś racjonalny poziom trudności, miały zawsze dungeon crawlere. Na przełomie XX i XXI wieku to były takie tytuły jak Wizardry 8, Wizards & warriors czy seria Might and Magic. W ostatnich latach pojawiły się np. Bard's Tale IV, seria Legend of Grimrock czy Lords of Xulima (i masa niszowych tytułów pokroju Heroes of the Monkey Tavern czy Exiled Kingdoms), tak więc nie przesadzałbym z pisaniem że dzisiaj wszystko jest proste i łatwe.
Dawno się tak nie uśmiałem.
Zgraja dziadków wspominająca jakie to cudne i kolorowe było kino nieme i jak się śmigało Fiatem 126P..
Ludzie odpalcie sobie Morrowinda lub Gothika i nie zawracajcie więcej głowy takimi smętnymi pierdołami, bo wstyd i żenada.
Jestem prawdopodobnie jeszcze starszy od Was, moją pierwszą konsolą było Elwro TVG-10 ale w gry wymienione wyżej grałem 20 lat temu z okładem. Grałem w Ultimę a nawet miałem Fiata 126P. Ludzie... To jest tak samo dobre jak kino nieme. Ale jak ktoś lubi to spoko. Są tacy, co lubią BDSM i też spoko.Wczoraj rąbałem w Final Fantasy XVI i jakoś nie za bardzo wiem, pod jakim kamieniem siedzicie.
Trochę nie rozumiem przywoływania jakiegokolwiek TES jako przykładu. Przecież Morrowind też był super łatwa grą. Może nie zawsze opisywał wszystko wprost, ale wszystko inne było na wyciągnięcie ręki w ciągu 5 minut, a główny wątek można było przejść mając 1 lvl.
Gry RPG są za łatwe? Zapraszam do zagrania w Pathfinder: Kingmaker oraz Pathfinder WotR na najwyższych poziomach trudności.
Zapraszam np. do zmierzenia się z Playful Darkness albo Lantern Kingiem na najwyższym poziomie trudności albo do przejścia lokacji House at the Edge of Time oraz dodatkowego końcowego aktu w Pathfinder: Kingmaker na najwyższych poziomach trudności.
Mi brakuje w CRPG wciagajacej, intrygującej fabuły tak dobrej jak w planespace torment
Niestety wiedzmin 3 (podstawka, dodatki to co innego) i divinity original sin 2 zawiódł mnie jeśli chodzi o fabule
Za to byłem oczarowany disco elisium
Pan znafca zapomina że większość graczy stanowią ludzie dorośli, którzy pracują i mają rodziny. Innymi słowy nie mają czasu na rozwleczone gry bo "kiedyś to było". Już nawet Valhalla o to oberwała a ona przecież "nie jest rpg". Ludzie chcą gier a nie dodatkowej pracy za którą biorą haracz 250-330 zł za podstawkę.
Wszystko zależy od tego, co oznacza, że gra RPG jest trudna?
Na PC zaczynałem grać w 2001 roku, moimi pierwszymi grami RPG były pierwszy Gothic i Neverwinter Nights. Na owe czasy to nie były trudne gry ale minęło 21 lat, jestem osobą słabowidząca, kiedyś gry RPG miały pełny dubbing, teraz dominują napisy lub nawet brak tłumaczenia. Współczesne gry RPG, które nawiązują do klasyki, czyli Divinity, Pillars of Eternity, Baldur's Gate 3 są dla mnie za trudne, ponieważ jest tu za dużo czytania, zbyt wiele mechanik + walka turowa za którą nie przepadam. Dla mnie, najlepszą serią RPG jest Wiedźmin a on wcale nie jest trudny i bardziej niż na mechaniki stawia na opowiadanie historii i na walkę.
Szanowny Iselorze, "Generale", forumowy eksercie od rankinków i rozpoznawania trolli: mam dla Ciebie wyzwanie zgoła erpegowe (takie jak "za starych dobrych czasów" :)
Zapraszam Ciebie i podobnie do Ciebie myślących generałow a nawet szeregowców na honorowy Turniej rycerski. Kto wykona zadanie otrzyma zaszczytny tytuł Twardej Pały. Kto nie przejdzie, polegnie lub stchórzy zostanie okrzyknięty miękką pałą, a jak będzie w dodatku mędrkować to zostanie jeszcze pustym dzbanem.
Cel turnieju: zakończyć pierwszy "norweski" rozdział gry zakończony misją pt. "Morze przeznaczenia: podróż do Anglii" w casualowej grze (tfu tfu tfu) Assassin's Creed: Valhalla (tfu tfu tfu), Ubisoftu (tfu tfu tfu)
Dodatkowe wyzwanie dla prawdziwych herosów: jak najszybsze dopłynięcie do Kruczej Przystani. Kto dopłynie pierwszy otrzyma tytuł Wielkiej Twardej Pały.
Czas wykonania zadania: 48 godzin od teraz.
Wymogi gry:
Poziom trudności eksploracji: Tropiciel
Poziom trudności walki: As.
Poziom trudności skrytych akcji: Mistrz Assasynów.
Skalowanie poziomów: można sobie włączyć lub wyłączyć (bo zauważyłem, że kilku ekspertów na forum dostaje trzesiawki na widok skalowania).
W ustawieniach w zakładce "Interfejs" w kategorii HUD WSZYSTKIE opcje muszą być wyłączone.
Pana Tytusa (Autora artykułu i miłośnika słowników) również zapraszam do zabawy!
Panie Autorze - w opcjach języka proszę ustawić język gry i interfejsu na niemiecki (ach ta imersja!). Dialogi mogą zostać w języku polskim. W tej opcji ma Pan dodatkowe 24 godziny na wykonanie zadania i uchronienie się od sromoty tytułu Miękkiej Pały serwisu gry-online.pl.
Zjawię się na forum w niedzielę o godzinie 23:00 i zrobię listę Pał.
Powodzenia bohaterowie! Życzę DUŻO szczęścia. Przyda się.
P.S.
No i jak tam Panie generale? Warunki wyzwania są jasne i uczciwe. Do dzieła! Przecież nie przegra Pan z Trollem lvl 0!
Bezsensowność tych artykułów jest sroga.
Odpaliłem sobie w tym roku Arcanum po raz pierwszy i zdechłem zwyczajnie nad tym jak pusty jest to świat, jak mało w nim rzeczy jest, a te zmiany w klasie, że jesteś brzydkim orkiem, to się sprowadza głównie do jednego dialogu na starcie, gdzie trzeba przeprosić.
Także kurde faja ani dawniej gry nie dawały takiej wolności, ani obecnie nie są takie zamknięte. Nawet takie Death Stranding mega opcji eksploracji daje i można świat na własną modłę poznawać, jest otwarte w opór wręcz. Tak samo RDR2 też wielkrotnie samemu się bez celu człowiek zapuszcza w las i odkrywa questy jak ten z ożywianiem robota błyskawicami, no i miasta można odwiedzić na długo nim fabuła nas tam zaprowadzi. Takiej jakości światów to nie było przed tymi dwoma grami.