ludzi
wiekszosc ludzi jest glupia, bardzo glupia
do tego sa beznadziejni i lepiej bvy bylo jakby nie istnieli
Och, tak tu czytam i przypomniało mi się, kogo jeszcze nie znoszę!
Pseudo-pakerów-pozerów, co to robią etat na siłowni i tylko kurczak z ryżem. Już po chwili wychodzą z nich "coache" i "influenserzy", a tak naprawdę to we łbie tylko siano i sterydy.
Dżesiki jednak uwielbiają takich badboyów na koksie (przez co również Dżesik nie lubię).
łamanie się opłatkiem w wigilie - serio, jedna z tradycji której nigdy nie znosiłem, a od czasu gówniaka tylko mi się pogorszyło
Via Tenor
Zdecydowanie wesela. NIe moj typ imprezy, nie moj typ klimatu, nie moj typ muzyki i "zabawy"... wogole nie moj typ. Duzo ofc zalezy od towarzystwa i ogranizacji (rozne odchyly "tematyczne" itd...) ale "typowe polskie wesele" to moj koszmar. ;)
A wiekszosc ludzi wrecz uwielbia (a przynajmniej tak mowia).
Oczywiście praca. Najbardziej prymitywna i patologiczna forma spędzania wolnego czasu.
Nie lubię przemądrzałych ludzi, którym nic nie można wytłumaczyć.
Mało wakacyjnie tu na forum, to zarzucam temat do spamowania ;)
Jakiś czas temu w grupie moich serdecznych choć specyficznych koleżanek pojawił się ten temat i absolutnie mnie zafascynował - jak wielu pospolitych, ogólnie lubianych rzeczy ludzie jednak NIE lubią.
Chodzi o rzeczy/czynności, które OGÓLNIE przyjmuje się za lubiane/neutralne, a które daną osobę doprowadzają do pasji/mdłości.
To może być wszystko - grillowanie, wesela, bieganie, rzodkiewka, leżenie na plaży - cokolwiek, co jest ogólnie przyjęte jako "fajne", a was obrzydza.
Macie coś takiego? :)
Długo myślałam, czy ja czegoś tak "ogólnielubianego" nie lubię. Chyba z tydzień. I w końcu mi się przypomniało
spoiler start
nie lubię małych grubych dzieci, nad którymi baby mówią "a tititi jaki słodziutki, grubiutki, śliczny!" - to jest dla mnie obrzydliwe
spoiler stop
Mało wakacyjnie tu na forum, to zarzucam temat do spamowania ;)
Dzięki Bogu, bo umieram z nudów przy robocie.
Ja nie lubię:
- red dead redemption 2
- częste imprezowanie, zostawianie ogromnych kwot na barze
- taniec
- programy telewizyjne typu talent show, reality show, wyspy miłości itd.
- bardzo drogie przedmioty: zegarki, ubrania, samochody (ale nie lubię też najtańszej tandety, ktora generuje problemy wynikające z niskiej jakości)
- bycie w centrum uwagi (wiele osób o to zabiega, mnie to peszy)
- polscy influencerzy, staram się ignorować tematy na tyle, na ile tylko mogę, nawet jak wiem o czyimś istnieniu, to celowo staram się nie dowiedzieć czym się zajmuje itd.
- koncerty, festiwale, unikam jak ognia
- opalać się leżąc plackiem na plaży, ale to pewnie wielu facetów akurat
- chodzić do fryzjera, a niestety trzeba
Lubię, ale uważam, że społeczeństwo przehype'owuje temat robiąc z tego jakieś niewiadomo co:
- seks
- podróże po świecie
Ja nie lubię ruskich i jak ktoś w lato narzeka że słońce świeci.
spoiler start
I siebie że od 7 lat w łazience wisi sama żarówka
spoiler stop
.
Niektore posty-wyliczanki to jak objawy problemow natury psychicznej;)
Ale aby bylo w temacie to:
Nienormalna rzecz dla mnie to naduzywanie socjalmediow.
Osobiscie mam tylko LinkedIn ale i tak malo odwiedzam.
Nie lubię zachodów słońca, szpilek u kobiet ble.
Zdecydowanie wesela. NIe moj typ imprezy, nie moj typ klimatu, nie moj typ muzyki i "zabawy"... wogole nie moj typ. Duzo ofc zalezy od towarzystwa i ogranizacji (rozne odchyly "tematyczne" itd...) ale "typowe polskie wesele" to moj koszmar. ;)
A wiekszosc ludzi wrecz uwielbia (a przynajmniej tak mowia).
Za tydzień idę na wesele ale plan jest taki żeby się nachlać i nażreć.
Nie lubię ekstrawertyków, takich smieszków którzy dominują całą konwersacje w grupie i zawsze wydaje się, że wszyscy ich wielbią.
Nie lubię głośnych dużych imprez typu dni jakiegoś miasta, koncerty, mniejszej skali wesela, kluby, dyskoteki.
Half-Life 2, wszyscy się zachwycają a dla mnie to jest nudna strzelanka.
Nie lubię piwa (chyba że smakowe), gorzkie i niesmaczne. To samo mam z kawą.
Nie lubię wyjazdów, serio na wakacje jadę tylko dlatego że kobita uwielbia podróże, ja 100x bardziej wolę iść do roboty niż pakować się i gdzieś jechać/ lecieć.
Generalnie idealne życie dla mnie to jest powrót z pracy do domu i nie ruszanie się z miejsca.
wesel to chyba nikt nie lubi
ja nienawidze telewizji remontowych, doslownie mnie nosi jak tesciowa caly dzien oglada hgtv czy inne domo
Dużo ciekawszy były wątek "Najbardziej nienormalne rzeczy jakie lubicie" ale czy byliby jacyś odważni się przyznać czy jedynie żartować
Gotowanie i zmywanie?
A nie, to chyba nie jest lubiane... no, przynajmniej to drugie. To pierwsze za to jak najbardziej lubiane bywa, a nierozłącznie wiąże się z drugim - im bardziej odjechane potrawy, tym mocniej się wiąże...
Z tymi weselami to dobry przykład. Też.
Garnitury. Juz sto razy chetniej wylazlbym w worku po kartoflach. A niestety trzeba. Rzadko, ale sie zdarza
Nie lubię robić zakupów odzieży codziennej. Jak przychodzi czas, że muszę kupić coś nowego, na samą myśl o łażeniu po sklepach, przymierzaniu itd. robi mi się niedobrze. A na dodatek większość rzeczy w sklepach mi się nie podoba albo jest absurdalnie drogich więc często wracam z niczym.
Zakupy w internecie też nie są żadnym rozwiązaniem bo, nawet po filtrach, wyświetla mi się kilkaset produktów i nie chce mi się ich wszystkich oglądać. Czasami, jak już coś wybiorę to i tak zamawiam po kilka rzeczy naraz, a że jestem na granicy 2 rozmiarów, to zamawiam po 2 sztuki. Potem muszę wozić się z klikaniem zwrotów, odsyłaniem itd. więc nawet jak coś zostawię to i tak proces był mega irytujący.
No, zdecydowanie nie lubię kupować ubrań.
Nie lubię randek i przesiadywania w restauracjach. Robię to tylko żeby żonie było miło. Lubię różne kuchnie ale męczy mnie to przesiadywanie przy stolikach, agresywne pytania czy smakowało czy same wielkości porcji w fancy restauracjach, gdzie możesz dostąpić orgazmu zadowalając się dwoma widelcami posiłku. Męczy mnie też jak w towarzystwie ludzie zaczynają gadać o gotowaniu i jak oni przygotowują dania różnych kuchni świata. Sam chętnie bym mógł coś takiego przyrządzić ale jestem za leniwy i wybieram łatwiejsze rozwiązania.
Irytuje mnie też to oglądanie seriali na akord. Wszyscy wokół gadają o różnych serialach, o których ja nawet nie słyszałem. Dopytują czy widziałem dany serial i spuszczają się jaki to jest fajny. Mam kilka tych platform streamingowych i czasami oglądam co głośniejsze tytuły, albo takie które brzmią dla mnie interesująco. Ale pochłanianie tego w takich ilościach jak to robi duża część społeczeństwa to dla mnie marnotrawstwo czasu.
Dobrze, że wyżej wspomniano kawę to mi się przypomniało. Nie wiem jak można to pić. Wszyscy w rodzinie i wśród znajomych mają jakieś super-duper ekspresy i doktoraty porobili jak obsługiwać te maszynki żeby piękne flat white wyszło. A u mnie tylko herbata i jedna rozpuszczalna kawa w szafce. I to taka po terminie, która się odcdna nie odkleja. Żona przytłoczona presja otoczenia już kilka razy wspominała, że może byśmy kupili ekspres co by gościom można było kawę zaproponować. Ale jak się nie zaproponuje kawy to jest duża szansa, że szybciej sobie pójdą ;P
W zasadzie to wszystko już wymienili ludzie.
Wycieczki - chodzi mi tutaj o najpopularniejsze miejsca typu Wenecja. No cholera, serio ludzie tam są w stanie wypoczac, przepychając się koło setek turystów? Wszędzie kolejki i tak w zasadzie to nic ciekawego.
Najciekawsze miejsca, to w zasadzie dzika przyroda, gdzie jak najmniej ludzi łazi.
Ekstrawertycy w pracy - no to są zazwyczaj ancymoni, którym morda się nie zamyka, szkoda tylko, że nie na potrzebne tematy. Osoby takie w 90 procentach przypadków, to opierdalacze, dla których kłapanie przy wszystkich to jedyny sposób żeby usprawiedliwić ich obecność w firmie. Potem brakuje czasu omówić potrzebne kwestie, bo koniec spotkania. Pasożyty
Via Tenor
Najbardziej nienormalne rzeczy, jakich nie lubicie
Kobiety
Mycie zębów z rana. Wiem standard, ale mnie wkurza. Język z tyłu też trzeba wyczyścić co powoduje u mnie kaszel, zaczerwienione oczy i w sumie wyglądam jakbym chlał od paru dni.
Jeszcze mi się przypomniała jedna rzecz: ryby. Strasznie nie lubię ryb, sporadycznie toleruję tylko łososia i karpia w wigilię, ale to chyba odruch pawłowa, bo mi się kojarzy z prezentami.
jeszcze zapomnialem najwazniejszego
nie lubie dlugich spodni i butow
dlugie spodnie zakladam tylko gdy wychodze z zona na tango lub do restauracji a tak caly rok chodze w takich kawalek za kolana
butow ogolnie nie lubie, caly rok chodze w takich nie tyle sandalach a butach w ktorych jest pelno dziur (nie wiem jak one sie nazywaja:)
bywaly z tym problemn, ale w sumie niewielkie - w pracy ludzie sie szybko przyzwyczajali
ciem
przerazaja mnie
nie lubię jak lasce się przytyje po dwudziestce i potrafi w dwa lata się zestarzeć o dwadzieścia. :D
nie lubie tańczyć, dla mnie to jest niedorzeczne jak można się gibać w klubie jeden obok drugiego, włazić głową pod pachę jeden drugiemu, bujać się w rytm jakieś zjebanej popowej muzyki i świrować pawiana
nie lubię klubów, wesel. tylko domówki i ogniska. :)
nie lubię rodziny, rodzinnych spotkan na sile. jestem prawie, że najmłodszy i kuzyni sa starsi 7, czy nawet 15 lat, za mlodu sie nie kumaliśmy, bo 7 lat to przepaść.
nie lubie biegać
nie lubie debili, ludzi którzy oglądają jakieś fame mma i jarających się takim gównem.
nie lubie zakupów i galerii, to przerażające że ktos moze tak lazic godzinami
w sumie to ludzi, po pracy bym włączył kompa i odpie**olcie sie ode mnie
nie lubie pajaców ekstrawertyków, typów, którzy myślą, że są smieszni i chcą byc w centrum uwagi
tyczy sie to tez lasek, które mają tylko kawalek cycka, a we łbie siano, instagramy mam, ale wyswietaja mi sie spersonalizowane rzeczy
nie lubie siatkowki, pilki recznej, koszykowki, nie wiem jak to mozna ogladac. tylko piłka gej.. yyy nożna!
nie lubie samochodów, nie interesuje mnie to, w moim kółka się kręcą, jezdzi i to tyle
nie lubię flaków, chyba bym puścił pawia od razu. nie lubię w ogóle jeść, jem z obowiązku
nie lubię się niczym chwalić, nigdy nie wrzuciłem żadnego zdjęcia, ani z jakichś ważnych wydarzeń, ani z wakacji. nie rozumiem dlaczego ludzie się tak chcą bardzo podzielić tym, że byli w turcji xD
o, jak wyżej, nienawidzę ciem, ogólnie robactwo jak robactwo, ale ciem to się boję panicznie, jak baby pająków :D
coz za wątek, w sam raz dla mnie :D jak istnieje utwór Pezet - Lubię, to moze by ułożył jakiś track 'nie lubię'?
Nie lubię
- sportów drużynowych, nudzą mnie
- dzieci, szczególnie małych
- zakupów ubrań, mebli, wyposażenia mieszkania itd
Nie lubię nudy, ale chyba jak większość tu na forum i wytapetowanych kobiet że aż świecą szczególnie te młode.
Książki fabularne, wszelkie książki czy czasopisma "z wiedzą" łykam bez problemu, ale czytać coś, co mogłoby być przelane na film lub grę mnie odrzuca. A tym bardziej jak widzę opisy rozlane na kilka stron, skupiać się na czymś takim nie jest żadną przyjemnością. Choć z lekturami w szkole nie miałem problemu, ale tam jednak te zmęczenie nagradzane było dobrą oceną.
Nie lubie psów. Pozbawione godności stworzenia, które (zwłaszcza w ostatnim czasie) psiarze wpychają gdzie się da. Przychodzisz do kogoś do biura, labrador. Od razu przybiega, skacze po mnie, ślini mnie po rękach i później wszysko swędzi, zostawia sierśc. ALE ON SPOKOJNY NIE UGRYZIE. A gówno mnei to obchodzi jak zaburza moją przestrzeń osobistą. Po placach zabaw i w parkach psy biegają samopas bo to "członek rodziny'. Cięzko przejsc pod blokiem żeby nie wdepnąc w psie gówno. A najbardziej mnie drażni jak ktoś zostawi psia kupe w worku foliowym i lezy tak na chodniku tygodniami. Te większe to jeszcze jakoś przebolewam, ale tego małego gówna się narobił od pandemii jak mrówek. W autobusie - pies. W tramwaju - pies. W social mediach ludzie ostatnio częsciej wrzucają zdjęcia swoich psów niż dzieci.
I moze same psy by mnie tak nie irytowały co ich właściciele, którym się wydaje że z psem wszystko wolno bo przecież każdy musi kochać słodziutkie piesiurki.
Nie lubię textowania. What's appa używam tylko do umówienia się na spotkania i wysyłania memów. Ewentualnie jak jakaś krótka informacja do przekazania. Nie lubię prowadzenia konwersacji tekstowo. Jak widzę jakąś ścianę tekstu na która mam odpowiedzieć to mi się słabo robi. Wolę zadzwonić, włączyć wideo konferencje albo po prostu się spotkać.
Zaniedbuje też z tego powodu znajomości, bo mi się zdarza że nie odpisuje na wiadomość przez kilka dnich, a druga osoba odbiera to jako olewanie, a ja po prostu nie lubię pisać i jak chce pogadać to po prostu zadzwonię albo umowie się na spotkanie.
Z tego powodu nigdy nie miałem też zbyt dużego powodzenia na tinderze, po prostu nie lubię pisać.
Nie lubię small talk i nie lubię jak tego się ode mnie oczekuje. To po prostu przerywanie ciszy między dwoma osobami które nie chca ze sobą rozmawiać. Strasznie irytujące. Niestety konieczne.
Nie lubię klubów. Głównie dlatego że nie lubię tańczyć, a w klubach jest tak głośno że to jedyna rzecz jaką można robić, bo rozmawiać się nie da.
Nie lubię też piłki nożnej, oglądanie meczy to jedna z najnudniejszych rzeczy na świecie, którą przebija tylko śledzenie kiepsko napisanej i ciągnącej się jak gluty z nosa historii w Red Dead Redemption 2.
Nie lubię innych ludzi. Nie wszystkich ale większości. Nie mam potrzeby posiadania, znajomych, przyjaciół itd. Jest druga połówka, jakaś najbliższa rodzina, kilku kolegów z pracy i tyle mi starcza. Ostatnio po prawie 3 latach pierwszy raz z sąsiadką zamieniłem więcej niż 2 słowa, ale nie mam potrzeby aby mieć większy kontakt niż dzień dobry. Tak więc jeśli ludzie się dziwią jak to możliwe że sąsiedzi 5 lat nie wiedzieli że sąsiadka umarła to myślę że to jak najbardziej możliwe i pewnie też miałbym to w dupie. No i z racji tej swojej natury introwertycznej jak kilka osób wyżej nie nawidzę wesel. Pewnie ktoś powie że głupoty gadam ale czuję wręcz jakiś ból w środku gdy mam na nie iść. Tak więc jak tylko się da to staram się wymigać. Na weselu siostry to byłem nawet starostą więc to mega niekomfortowe i stresujące było, a wesela jakiś kuzynów czy jeszcze dalszej rodziny to olałem.
Nie cierpie socialmediów i to okrutnie prawie jak wesel ;) IMO to rak okrutny i mocno szkodliwy dla zdrowia, uzależnia niesamowicie. W weselach najgorsze jest to, że jest opór żarcia, a jak jeszcze wesele na wyjeździe, to dochodzi zmiana klimatu, a wynik to półtora-dwa+ litry wódki spożyte przez wesele. Drugi dzień taki, że jak klina nie zabijesz to giga kac :P. Jednak najgorsze jest jak wypadnie driver duty i pić nie można praktycznie, patrzysz trzeźwy na tych wszystkich napranych typów i co chwile w głowie „co ja tu kur.... robię". Ogólnie od paru lat unikam imprez pijackich :D chyba osiągnołem kolejny poziom nirwany :), a raczej lenistwa, na samą myśl że mam iść i pić odechciewa mi się wychodzić, bo w głowie mam obraz siebie na mega kacu. Z drugiej strony bycie trzeźwym w pijanym towarzystwie jest taką torturą że nie ma szans, prare razy tak miełem i nigdy więcej :P
Nie lubię siłowni, chodziłem kiedyś z przymusu, żeby schudnąć - udało mi się 16 kg zrzuciłem, ale nie było w tym nic co by mi się podobało. Nie mówię o jakichś interwałach, czy cardio, a o treningach siłowych (które przy ujemnym bilansie kalorycznym też bywają mega pomocne). Kompletnie jest to nie dla mnie, denerwuje mnie to jak ktoś mi wmawia, że potrzebuję czasu i mi się to spodoba, że organizm i umysł tego potrzebuje. Nie lubię, nie podoba mi się i koniec kropka.
Nie lubię pić wódki. Nie pojmuję idei picia tej cieczy "dla towarzystwa", czy z tradycji. Dla towarzystwa mogę wypić 453646789 innych alkoholi, które do tego będą smaczne w połączeniu z innymi alkoholami/napojami. Nie będę też czuł odruchu wymiotnego przełykając to i cieszyć mordę na widok butelki i kieliszków. Normalizacja wódki w naszym kraju to coś okropnego.
Nie lubię czytać książek. Rzadko kiedy zdarza się, że jakaś mnie jest w stanie wciągnąć. Nie przepadam za tym sposobem spędzania wolnego czasu, wolę robić inne rzeczy - obejrzeć jakiś film, serial, pograć w grę (jeśli oczywiście mówimy o takich typowych spare time killerach). Strasznie głupie to jest, że jak ktoś dowie się, że nie czytasz, to ma cię od razu za jakiegoś troglodytę, który na widok samolotów zaczyna kamieniami rzucać. Z kolei jeśli dana osoba nie obejrzy Hitchcocka to jest to normalne, bo w końcu ona nie ogląda filmów. Czemu ludzie uważają czytanie książek za jakiś objaw elitaryzmu.
Nie lubię spotkań rodzinnych. Nie ma nic ciekawego w siedzeniu przy stole ze zgrają ludzi, z którymi łączą cię tylko więzy krwi. Z większością tych osób nawet nie doszłoby do jakichkolwiek dłuższych konwersacji, gdyby nie to że należą do mojego drzewa genealogicznego. A tak to siedzisz przy tym stole i słuchasz "ciekawostek" i innych teorii spiskowych, bądź opinii, które są kompletnie bez sensu.
Nie lubię dzieci. Po prostu.
jeszcze ogolnie do 30tki nienawidzilem sportu
jakiegokolwiek
druzynowy, indywidualny, wszystko ch..
a najbardziej nienawidzilem biegania, juz w szkole
najglupszy sport ever, po co ktokolwiek mialby to robic
az zaczalem biegac by schudnac
zaczalem od 1 km i umieralem
pozniej ciut wiecej
pozniej co sobota robilem sobioe maraton (taki prawdziwy, ponad 40km) po lasach, wstawalem o 4 czy 5 i biegalem 4 godziny z hakiem
calkowicie sie zakochalem w tym wolnym czasie dla siebie, w widokach, w ciszy i spokoju
az mialem kontuzje jedna, druga, dziesiata i przestalem biegac
teraz znowu nienawidze biegania:(