Witam wszystkich czytelników w trzydziestym piątym tomie karczmy! Możecie tutaj poruszyć tematy związane z literaturą, wstawiać zdjęcia, a także ogłoszenia. Gorące dyskusje mile widziane pod warunkiem, że nie obrażają niczyjej osoby. Poniżej znajdziecie polecane księgarnie, a także odnośniki do naszych wirtualnych biblioteczek. Zapraszam zatem do dyskusji i wrzucania fotek swoich książkowych kolekcji!
Polecane księgarnie:
http://www.aros.pl
http://www.bonito.pl
http://www.czytam.pl
http://www.empik.com
http://www.gandalf.com.pl
http://www.merlin.pl
http://www.nieprzeczytane.pl
http://www.profit24.pl
http://www.ravelo.pl
http://www.selkar.pl
http://skladnicaksiegarska.pl
http://www.solarisnet.pl
http://www.swiatksiazki.pl
http://www.taniaksiazka.pl
Skala ocen:
0 - Dno i metr mułu
1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 - Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 - Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło
Wirtualne biblioteczki:
$ebs Master - http://lubimyczytac.pl/profil/1511/sebs
$erek47 - http://lubimyczytac.pl/profil/168132/serek
Agent_007 - http://lubimyczytac.pl/profil/271944/jaqman
Bezi2598 - http://lubimyczytac.pl/profil/226454/bezi2598
Cartoons - http://lubimyczytac.pl/profil/154461/skandal
Cros1sman - http://lubimyczytac.pl/profil/106436/garry
DaintyBiberveldt - http://lubimyczytac.pl/profil/573552/daintybiberveldt
Deton - http://lubimyczytac.pl/profil/155180/filip
djforever - http://www.biblionetka.pl/user_ratings.aspx?id=63755&order=author
EnX - http://www.biblionetka.pl/user.aspx?id=133779
Fokus25 - http://lubimyczytac.pl/profil/203682/phillip
Garret Rendellson - http://lubimyczytac.pl/profil/608595/soldiergibson
HUtH - http://lubimyczytac.pl/profil/134929/huth
Iselor (Łódź) - http://lubimyczytac.pl/profil/9502/iselor
jarekao - http://lubimyczytac.pl/profil/286023/jarekao
Jeh''ral - http://lubimyczytac.pl/profil/156026/tevahr
kluha666 - http://lubimyczytac.pl/profil/133695/kluha666
Lilus - http://lubimyczytac.pl/profil/71464/okjutna
Lux Gentium - http://lubimyczytac.pl/profil/229480/karolreal
matiz87 - http://lubimyczytac.pl/profil/160232/matiz
Megera_ - http://lubimyczytac.pl/profil/161128/aen-ka
Mutant z Krainy OZ - http://lubimyczytac.pl/profil/33282/farben
NeroTFP. - http://lubimyczytac.pl/profil/375036/bartek
NewGravedigger - http://lubimyczytac.pl/profil/266119/damiangrabarski
nutkaaa - http://lubimyczytac.pl/profil/160245/beesarch
PIL - http://lubimyczytac.pl/profil/1695754/pil
Playboy95 - http://lubimyczytac.pl/profil/2844/patryk
poltar - http://lubimyczytac.pl/profil/155701/shatter
Raistand - http://gramator.pl/przeczytane-w-2017
raziel88ck - http://lubimyczytac.pl/profil/153394/raziel88ck
Saul Hudson - http://lubimyczytac.pl/profil/161031/szypon
Shadowmage - http://lubimyczytac.pl/profil/59114/shadow
Skiter16 - http://lubimyczytac.pl/profil/134988/skiter
SpecShadow - http://lubimyczytac.pl/profil/166076/specshadow
szarzasty - http://lubimyczytac.pl/profil/202647/szarzasty
SzymX_09 - http://lubimyczytac.pl/profil/175713/cliffhanger
tygrysek - http://lubimyczytac.pl/profil/489044/porywacz-zwlok
wujo444 - http://lubimyczytac.pl/profil/97194/wujo444
X@Vier455 - http://lubimyczytac.pl/profil/263648/xavier455
Xinjin - http://lubimyczytac.pl/profil/430312/xinjin
xMATEN - http://lubimyczytac.pl/profil/252061/maten
Poprzednie części:
TOM I-XXX - https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14240054#
TOM XXXI - https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14326917#
TOM XXXII - https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14445659#
TOM XXXIII - https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14536654#
TOM XXXIV - https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14756367#
TOM XXXV - https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15162614&N=1
Można także dodać listę porządnych antykwariatów i wspomnieć, że część ksiegarni ma konto na allegro, co pozwala oszczędzać przy posiadaniu pakietu smart.
Tego nie zrobiłem. Trzeba by zrobić jakąś bazę, choć chyba wielka by ona nie była, bo w takiej Łodzi uchowały się dwa, może trzy sensowne antykwariaty. Ja sam, jeśli kupuję w internecie to albo na Bonito albo na allegro, ale wtedy nawet za bardzo nie patrzę od kogo, choć Tezeusz ma potężny księgozbiór.
Nie jestem historykiem, kończyłem troszkę inne studia. Moje główne zainteresowania historyczne to z jednej strony europejska starożytność (Gracja, Rzym) a z drugiej...II Wojna Światowa i czasy po 1945. Tutaj nie mam problemów z książkami, czytam Krawczuka, czytam "serię ceramowską". Mam jednak problem z okresami historycznymi "pomiędzy". I teraz.
1. Czy istnieje jakaś książka będąca przekrojowym opisem dziejów Europy, najlepiej od średniowiecza do XX wieku? Wiem że coś pisał Norman Davies, ale...sam nie wiem, książki wielkie i drogie, boję się "nadziać".
2. Czy istnieje sensowna książka (seria książek) opisująca dzieje Polski od Mieszka do XX wieku (albo chociaż do rozbiorów) ? Myślałem nad Jasienicą, ale, patrz wyżej...
3. Powstanie warszawskie. Czyje dzieło w temacie polecacie?
Tomusia Judymka poznajemy w gąszczu zbędnych opisów jako równie zbędnego lamusa. Ten udręczony eskulap obrał cel (pomoc masom), wymyślił na poczekaniu środki i nawet nie przejął się antycypowaniem skutków. Pozbawiony miłości i pojednany z naturą owoc strukturalizmu zapragnął rozdawać to, czego nie miał. Jest on idealnym przykładem tego, jak nie działać w imię nienawiści do burżuazji. Z lektury nie da się wyciągnąć niczego pozytywnego przez internalizację, zatem po przebrnięciu przez to coś należy odrzucić wszystkie pomysły Tomeczka vel Moralnego Dna.
The Fountainhead
Obiektywizm, egoizm, rozumowe uzasadnienia. Wszystko to w teatralnym obrazie. Forma jest tylko środkiem.
Lubię tematy opisując historię przemian ustrojowych, które doprowadziły do upadku miast, ludzi, miejsc.
Książkę trafiłem przez przypadek.
Podoba do "Nie ma i nie będzie" Magdaleny Okraski i "Zapaść. Reportaże z mniejszych miast" Marka Szymaniaka.
Po kilku podejsciach, po długich przerwach w końcu dobrnąłem do końca Bastionu S. Kinga
W sumie po zakończeniu nie wiem, dlaczego mam takie przeżycia z tą książką, bo jest naprawdę wciągająca a historia potrafi zaskoczyć. Bohaterów da się polubić, potrafią zainteresować a nawet sprawić, ze przejmiemy się ich losem. Niemniej, największy niesmak pozostawia zakończenie, które mogłoby sugerować następną część(przyznam, ze nie sprawdzałem czy została napisana).
Książkę mogę polecić fanom klimatów post-apo. Klimat momentami wylewa się z książki, a wizja spustoszonych przez pandemie(nawet całkiem na czasie) Stanów.
Mówią ze to jedna z najlepszych książek Kinga i jestem w stanie w to uwierzyć, chociaż fanem jego twórczości nie jestem.
Clifford Hugh Lawrence - "Monastycyzm średniowieczny. Formy życia religijnego w Europie Zachodniej wieków średnich"
Nie będę kłamał, że przeczytałem całość, bo nie przeczytałem (ale 3/4 to na pewno). Nie wynika to z tego, że książka jest zła! O nie! To jest pozycja bardzo dobra, jeśli nie rewelacyjna. Najzwyczajniej kilka rozdziałów, które średnio mnie interesowały pominąłem lub tylko przeczytałem fragmentarycznie. Cóż, zakony to nie jest temat popularny, ale w jakiś sposób ciekawy; dla kogoś kto interesuje się mocno historią Kościoła i chrześcijaństwa, książka Lawrence'a będzie olbrzymią skarbnicą wiedzy. Człowiek zaś, jak ja, którego temat interesuje tylko trochę może być momentami znużony :) Mimo wszystko "wyniosłem" z tej książki sporo (co oznacza: moja wiedza nie jest już w tym temacie zerowa, ale już znikoma, no, może podstawowa :)),bo mamy tu opisaną historię powstawania zakonów od początków istnienia w późnej starożytności do końcówki średniowiecza, różnice między mnichami cenobickimi a eremickimi, reguły zakonów, typy zakonów (szkoda tylko że zakony rycerskie zostały potraktowane bardzo śladowo, ledwo parę stron podstawowych informacji),zakony damskie, itd. Czy polecam? Jeśli interesujesz się historią Kościoła, chrześcijaństwa i ew. średniowiecza jako takiego: jak najbardziej. Reszta może sobie darować :)
Przeczytałem Czas poza Czasem - Dicka. Końcówka mało satysfakcjonująca i pisana naprędce. Jednakże większość książki była intrygująca.
Zastanawiam się nad serią o Sherlocku Holmesie.
Poleci ktos jakies fajne kryminaly albo detektywistyczne? Tylko nie takie z "nurtu skandynawskiego", wiec nie super mroczne, dolujace, itd... Obeszlo by sie tez bez mocnego realizmu przy opisach zbrodni. Ot cos do poczytania i przed snem i w podrozy i na kibelku.
Cos w miare lekkiego ala Sherlock Holmes albo Agatha Christie.
Moze warto przeczytac cos noir (nigdy nie czytalem)? Czytalem "Miasto i Miasto" China Mieville i to jest chyba taki troche kryminal ala noir? Nie wiem, nie znam sie. Wiem ze ksiazka mi sie bardzo podobala, wiec mozecie polecic cos podobnego tez. ;) Bardzo oryginalny autor i pomysl.
Te stare klasyki np. Chandlera sa warte przeczytania? Mialem opory przed Agatha Christie ale okazalo sie, ze wiekszosc jej ksiazek wchodzi we mnie, jak goracy noz z ser szwajcarski. :) Chyba przeczytalem juz wiekszosc, a na pewno wiekszosc z Poirotem. Holmes tez przeczytany caly.
Z gory dzieki za odpowiedzi.
Danuta Musiał nie posiada daru pisania o religii greckiej z pasją, jak to robili Otto, Kerenyi czy nawet Parandowski. Nie neguję wiedzy pani profesor, ale były momenty przy których usypiałem a nawet fragmenty, które ominąłem. Bardziej niż o Dionizosie, jest to książka (głównie jej pierwsze rozdziały) o wpływach religii greckiej na rodzimą Italii oraz związków jakie łączyły Dionizosa z bóstwami typowo rzymskimi, głównie bogiem o imieniu Liber; w tle często przewijają się także Jowisz, Mars, Libera czy Ceres.
Czyta się więc ciężko, ale coś można "wynieść". Nie jest to klasyka religioznawstwa, aczkolwiek miłośnicy Dionizosa i szerzej: politeistycznej religii greckiej i rzymskiej mogą dać szansę.
Dawno już nie miałem do czynienia z czymkolwiek związanym z hinduizmem (szeroko pojmowanym), a z tekstami stricte religijnymi zwłaszcza.
Atharwaweda, jeden z czterech zbiorów hymnów (obok Rigwedy, Jadżurwedy i Samawedy), wchodzący w skład Wed, wymagał ode mnie pewnego, hm, nastawienia. Trzeba pamiętać, że część z zawartych hymnów jest starsza od Rigwedy czyli zostały napisane co najmniej 1500 lat PRZED Chrystusem. Ich lektura bardzo to ukazuje; Atharwaweda jest zbiorem hymnów o, że tak to wyrażę, archaicznej strukturze, to w dużej mierze hymny o charakterze magicznym, ochronnym, leczniczym, błagalnym. Ówcześni kapłani mieli chyba więcej z szamanów niż z kapłanów w ścisłym znaczeniu tego słowa. Hymny są tu rzadko kierowane do konkretnego boga, co jeszcze bardziej komplikuje sprawę, wymaga pewnej zmiany w percepcji czytającego (co często nie jest w zasadzie możliwe bo wymagałoby umiejętności zrozumienia sposobu myślenia ludzi nie tylko sprzed dobrych ponad 3000 lat, ale też żyjących w odmiennej kulturze, filozofii i religii); w dodatku odbiorcami hymnów często są „zjawiska” przyrodnicze (woda, błyskawica, ziele, a nawet coś tak abstrakcyjnego jak....sam czas!) czy fizjologiczne (sen). Trzeba też od razu powiedzieć: „próg wejścia” łatwy nie jest, zarówno z powodu innego typu myślenia tamtych ludzi jak i z występowania prastarych wedyjskich bóstw, które we współczesnym hinduizmie nie odgrywają już takiej roli i mogą być kompletnie nieznane współczesnemu czytelnikowi (Agni, Indra, Jama, itd.). Jednak to ciekawa lektura i pewnie kiedyś do niej wrócę. Polecam, choć zdobycie papierowego egzemplarza tej książki może być dzisiaj nieco....problematyczne (to wydanie z 1999 roku; czekam aż ktoś wyda u nas kompletną Atharwawedę, a najlepiej kompletne cztery zbiory Wed).
To że Kościół katolicki traci wiernych (ale i duchownych) w Europie w bardzo szybkim tempie wiemy nie od dziś. Laik na pytanie: "dlaczego?" odpowie prostym hasłem: laicyzacja. To odpowiedź kuriozalna, ponieważ wiele religii w Europie, także inne odłamy chrześcijaństwa, wiernych zyskuje, nie traci.
Kiedy w latach 1962 - 1965 miał miejsce Sobór Watykański II było to wydarzenie przełomowe. Kościół zmienił liturgię, otworzył się na inne religie i odłamy chrześcijaństwa (ekumenizm),wprowadził wiele zmian, które miały go przystosować do nowoczesnego świata. Efekt jest taki, że mamy do czynienia w wielu krajach z lawiną apostazji, zanikiem chrztów i ślubów kościelnych a ilość kapłanów i zakonników zmniejszyła się po kilkudziesięciu latach nawet o 90%. O tym wszystkim pisze w swojej książce Kamil M. Kaczmarek i dla laika, jak dla mnie (zajmuje się innymi religiami, monoteizmy traktuję po macoszemu) to była bardzo wartościowa lektura, ponieważ pełno tu danych statystycznych, analiz socjologicznych i dosyć szczegółowego jak na lekko ponad 200 stronicową pracę, opisu tego co wydarzyło się na Soborze Wat. II, bo był mi to temat, o którym coś tam słyszałem, ale nie wiedziałem "o co chodzi". Dla kogo? Dla zainteresowanych najnowszą historią Kościoła. Jako że Autor pisze z całkowicie neutralnej perspektywy (wiem, że jest wyznawcą innej religii, ale zna dobrze teologię chrześcijańską i jest doktorem socjologii) jest to lektura odpowiednia dla wierzących, ateistów i innowierców. Polecam.
Polskie społeczeństwo jest silnie spolaryzowane, podzielone i trudno mówić o jakiejkolwiek debacie, bo ta często zamienia się w tzw. pyskówki i obrażanie drugiej strony. To jest prawda. Nieprawdą jest, że mamy polaryzację dwubiegunową: PiS vs PO czy prawica kontra lewica. To zbyt wielkie uproszczenie. Środowisk politycznych, religijnych, ideologicznych mamy w Polsce całkiem sporo i zazwyczaj jest tak, że jeśli X niecierpi Y, to niekoniecznie Z i W są jego sojusznikami, a zazwyczaj też ideologicznymi wrogami.
Książka, o której teraz mowa, była dla mnie ciekawa przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: mamy tu przykład zapisu rozmów na różne tematy (aborcja, LGBT, Kościół Katolicki, wojna na Ukrainie, eutanazja, itd.) z jednej strony dziennikarki liberalnej i ateistycznej (ale nie stricte lewicowej i antyklerykalnej!) ze znanym dziennikarzem katolickim, który wiary swojej nie ukrywa i się jej nie wstydzi, co nie zmienia faktu, że fanatyczne środowiska (PiS, TVP i inni na prawo od Kaczyńskiego) uważają go za zdrajcę i liberała (!). Po drugie dlatego, bo ciekawiła mnie ich argumentacja na te wszelkie kwestie, zwłaszcza że mi osobiście, jako centryście z delikatnym przesuwem w prawo, raz było bliżej do Wigury, raz do Terlikowskiego, a jeszcze innym razem miałem kompletnie inne zdanie. Dialog jest prowadzony w sposób kulturalny, mimo że obie strony zazwyczaj kompletnie się ze sobą nie zgadzają. Jest to ciekawa dyskusja, powiedzmy że filozoficzna bo oboje lubią czasem zarzucić jakimś filozofem (czy innym teologiem), nie oznacza to jednak, że "próg wejścia" jest wysoki i kontekst każdej rozmowy będzie dobrze zrozumiały nawet jeśli historia filozofii to nie jest coś o czym mamy duże pojęcie ;)
Wiem jaki był zamysł tej książki: pokazać, że mimo różnic, możemy ze sobą normalnie rozmawiać. Do tego potrzeba jednak dobrej woli z obu stron, inteligencji, kultury i oczytanie by się też przydało. Kulturalna i rzeczowa rozmowa w obecnych warunkach politycznych w tym kraju jest możliwa chyba tylko między znajomymi w domowym zaciszu przy lampce wina, na pewno nie pomiędzy politykami w studiu telewizyjnym. A szkoda.
Sama książka jednak.....do polecenia. Zwłaszcza jeśli interesujesz się sprawami społecznymi i polityką.
Dla zabicia czasu zanim w końcu sięgnę po Jagged Alliance 3 postanowiłem się wciągnąć w klimat i ponownie przeczytałem sobie "Najemników" (ewentualnie "Katangę/Ciemność w słońcu", w zależności od wydania) Smitha i "Psy Wojny" Forsytha. Kojarzycie coś w podobnych, najemniczych klimatach?
Eric R. Dodds - "Pogaństwo i chrześcijaństwo w epoce niepokoju"
Nie ukrywam że książkę kupiłem nieco pod impulsem, zachęcony głównie tytułem i... Pominąłem opis :) Co rzadko mi się zdarza. Spodziewałem się książki o relacjach wyznawców dwóch religii pod koniec starożytności a otrzymałem w trzech rozdziałach raczej analizę porównawczą teologii i filozofii chrześcijańskiej i pogańskiej. Fajnie? Nie do końca bo Autor od razu rzuca Czytelnika na głęboką wodę i przywołuje Platona, Marka Aureliusza, Płotyna, Porfiriusza z Tyru, Orygenesa, Celsusa, Proklosa i paru innych i myślę że bez znajomości podstaw filozofii i teologii tak pogańskiej jak i chrześcijańskiej, z lekturą jest ciężko. Najciekawszy jest w mojej opinii rozdział czwarty o przyczynach zwycięstwa chrześcijaństwa. Tak, to było najlepsze.
To wartościowa lektura, ale próg wejścia jest wysoki. Tylko dla największych miłośników antyku, filozofii i religii greckiej. Reszta się znuży i niewiele wyniesie.
Kiedyś próbowałem przeczytać "Mitologię Słowian" Gieysztora i gdzieś tak w 1/4 usnąłem i rzuciłem w diabły. Oznaczało to jednak, że moja wiedza o religii Słowian była prawie żadna. Spróbowałem więc z książką Panów Merskiego i Antosika....I jak na początek, jest ok. To książeczka niewielkich rozmiarów, niecałe 200 stron, wiedza w niej zawarta jest dość skondensowana, jednak wystarczająca. Mamy więc sensowny opis bogów, bogiń, wszelkich typów demonów (dobrych i złych), a także miejsc świętych. Dla kogoś kto nie jest słowianofilem, ale chce poznać podstawy to jest książka jakiej potrzebuje. Jest też sensowna bibliografia, gdyby ktoś chciał jakiś temat sobie poszerzyć.
Oczywiście, będzie "ale". Panowie (a na pewno Rafał Merski) to rodzimowiercy. Wolałbym żeby książeczka była grubsza, ale żeby były odniesienia do współczesnego rodzimowierstwa, czyli np. jak obecnie czci się konkretnego boga, jakie składa ofiary, gdzie są współczesne miejsca kultu, jak obecnie wygląda kult, jak się dba i czy się dba o wiadome miejsca święte z czasów starożytnych/średniowiecznych, etc. No ale trudno. Mimo to, polecam.
Walter F. Otto - "Theophania. Duch religii starogreckiej"
W jednym z listów W. F. Otto napisał: "Siedzę właśnie przed nową ryzą papieru i dosłownie przywołuję bogów, by mi się objawili. Za każdym razem napominają mnie, żebym pisał o nich jak najbardziej wzniośle i klarownie.". Podejście Otta było inne niż innych wszystkich badaczy religii greckiej (chyba tylko Karl Kerenyi miał podobne). Uważał że cywilizacja grecka osiągnęła mistrzostwo w architekturze, filozofii czy kulturze i wciąż się nimi zachwycamy. Dlaczego więc lekceważymy ich religię? Otto wyznawał bogów greckich. Pisząc o nich robił to z olbrzymim szacunkiem, co krytykowali inni badacze, aczkolwiek filolog klasyczny, niejaki Wilamowitz, powiedział że nie można zrozumieć boga, nie będąc jego wyznawcą. Otto bardzo dobrze rozumie greckich bogów i religię grecką. Nie uważa by byli wytworami ewolucji animizmu, lecz że bliskość, którą przeniknięty jest grecki świat wynika po prostu z objawienia bogów ludziom. W tej niewielkiej książeczce Otto nie tylko pisze o bogach; pisze o kwestiach związanych z religią grecką, błędnie przez ludzi rozumianych jak moralność Greków czy kwestia zaświatów w mitologii greckiej. Tzw. próg wejścia jest dosyć wysoki, dobrze być już obeznanym z mitami greckimi i pamiętać że dla Otta bogowie Grecji to nie fantastyczne istoty z baśniowej krainy (jak opisywani są u Parandowskiego czy nawet Gravesa) lecz realnie istniejące byty, nawet jeśli, jak chciał filozof Epikur, żyjące gdzieś w wymiarze pomiędzy światami. Znakomita pozycja.
Maciej Strutyński - "Neopogaństwo"
Neopogaństwo. W religioznawstwie termin oznaczający zespół wierzeń religijnych, odwołujących się do przedchrześcijańskich, zazwyczaj politeistycznych wierzeń Europy. I choć sam termin nie jest często pozytywnie odbierany przez samych zainteresowanych, osobiście uważam, że jest właściwy. Po pierwsze pozwala odróżnić pogan XX i XXI wieku od pogan starożytności i średniowiecza. Po drugie, pozwala ująć w zbiorze przedstawicieli różnych nurtów. A książeczka Macieja Strutyńskiego to właśnie robi. Pozwala "zwykłemu człowiekowi" (zazwyczaj chrześcijaninowi lub ateiście) poznać i zrozumieć czym współczesne pogaństwo jest i jak zróżnicowane jest. To także dobra lektura dla np. rodzimowierców słowiańskich, bo jest tu dużo nie tylko o nich, ale też o Asatru, druidach, wicca i nurtach pogańskich Bałtów czy Ukrainy (o Grecji jest bardzo krótka wzmianka). Autor prezentuje więc historyczne korzenie neopogaństwa, etykę i zasady moralne, podejście do polityki, kwestii etniczności religii, do ekologii, kwestie zaświatów i miejsc kultu czy różnice doktrynalne (politeizm, monoteizm, panteizm w różnych nurtach). Książka jest napisana przystępnym językiem, jest więc idealna dla ludzi, którzy nie mają specjalistycznej wiedzy religioznawczej a chcą mieć jakieś podstawy wiedzy na temat różnych nurtów neopogaństwa.
Próbowałem przeczytać. Nie podolalem i odłożyłem po stu stronach. Zostawię to sobie na starość. Ot, napisane tak że bardzo ciężko się czyta.... I powoli.... Bardzo powoli.
Aleksander Krawczuk - "Poczet cesarzy rzymskich. Pryncypat"
Pierwszy tom serii obejmuje okres cesarstwa zwany pryncypatem, który trwał około 250 lat, od objęcia władzy przez Oktawiana Augusta w 27 r.p.n.e.,choć słusznie Autor zaczyna opowieść od Juliusza Cezara.
Książka jest znakomitą lekcją historii i polityki, tak różne były przecież postacie rzymskich cesarzy! Pryncypat co prawda dał światu Czterech Dobrych Cesarzy (Trajana, Hadriana, Antoninusa Piusa, Marka Aureliusza), ale tak samo, jeśli nie bardziej ludzkość zapamiętała wariatów (Neron, Kaligula), brutali i ludobójców (Kaligula, Kommodus), a nawet kompletnego szaleńca (Heliogabal; choć czytając jego biografię miałem wrażenie, że współczesna skrajna lewica pewnie by go poparła i broniła). Byli też pechowcy, którzy nie zasłużyli na swój zły los (Geta, Lucjusz Werus, Dydiusz Julian, Aleksander Sewer), choć niczym specjalnie ani dobrym ale też złym, się nie wyróżnili...
Znakomita klasyczna lektura dla poznania dziejów cywilizacji europejskiej.
Postanowiłem wrócić do Pana Lodowego Ogrodu, którego zakończyłem na drugim tomie. Minęły ze dwa lata i chciałbym sobie odświeżyć wydarzenia, postacie itp. przed lekturą, ale mam problem, ze znalezieniem jakiegoś streszczenia. Ktoś kojarzy jakieś miejsca, gdzie można coś takiego znaleźć?
Literacka Nagroda Nobla przyznana. Nazwisko artysty uhonorowanego najważniejszym wyróżnieniem w świecie literatury poznaliśmy już po raz sto szesnasty. Decyzją Akademii Szwedzkiej laureatem literackiego Nobla 2023 został Jon Fosse.
Rewelacyjna książka dla dzieci o "rzeczach" związanych z naszym organizmem, o które głupio pytać. A nawet jakby zapytać to dorosły raczej nie będzie znać odpowiedzi bo to jednak wiedza specjalistyczna. A tutaj ta wiedza ładnie wyłożona, prostym językiem, dziecko zrozumie, a i dorosły dużo się dowie
Aleksander Krawczuk - "Poczet cesarzy rzymskich. Dominat"
Druga część opowieści o Cesarstwie Rzymskim, zwana przez historyków dominatem, gdy Cesarz miał w rękach władzę absolutną, a Senat już nawet nie udawał że jest organem fasadowym, wykonującym tylko cesarską wolę. To opowieść o schyłku jednego z największych tworów politycznych w dziejach świata, jednego z największych Imperiów jakie wpływało na ów świat przez pół tysiąclecia. Zaczyna się od niestabilnych rządów kilku cesarzy (m.in. Maksymina Traka czy kilku Gordianów) przez rządy cesarzy wybitnych (Aurelian),choć tych nie było w mojej opinii równie wielu co w okresie pryncypatu. To jednak nie tylko lektura przygnebiająca, bo wiemy jak się skończy (ostatni cesarz miał 6 lat, zwał się, cóż za symbolika!, Romulus Augustulus, a barbarzyński Odoaker po prostu kazał mu ustąpić z tronu i zapewnił dożywotnią emeryturę); przygnebiająca bo jest opowieścią o upadku kultury i religii starożytnej, do której przyczyniło się wybitnie chrześcijaństwo i sprzyjający mu cesarze (Konstantyn Wielki, Teodozjusz I Wielki - żaden z nich na miano wielkiego nie zasługiwał),a którą próbował ratować ostatni pogański cesarz, miłośnik kultury greckiej, Julian Apostata (jak inaczej potoczyłyby się losy Imperium, gdyby nie jego przypadkowa śmierć na polu walki!). Tak czy owak polecam, bo "Poczet cesarzy rzymskich" to wspaniała lekcja historii.
Moja przygoda z grami zaczęła się w okolicy 1993 roku (może rok wcześniej, może rok później, sam jestem rocznik 1986) równocześnie od Pegasusa oraz...PC. Potem było już PlayStation. Tak wyszło że ominęły mnie w życiu wszelkie ZX Spectrum, Atari, Amigi i Commodore (i wszelkie inne komputery i konsole). O nich tylko słyszałem lub czytałem w prasie. Nie zmienia to faktu, że retrogaming to moja pasja, zbieram wszystko co jest z tym związane, przy okazji dowiadując się nowych rzeczy. „C64. Polskie piksele w grach” to właśnie książka dla takich nerdów jak ja. Dokładniej: jest to album, ślicznie wydany album w formacie A4, na kredowym papierze, w którym poznamy prawie setkę gier stworzonych przez Polaków na ten kultowy komputer. Album, więc dominuje grafika (screeny z gier) i maksymalnie kilka linijek tekstu o grafice (twórcy, rok wydania, o czym jest gra). Książkę uzupełnia kilkanaście wypowiedzi (wspomnień) ludzi "z branży" o tamtych czasach, o tworzeniu gier, o gier, o giełdach.
Nie jest to tania rzecz, nie ma dużo czytania. To produkt kolekcjonerski, dla fanów retro.
"Pieśń o Rolandzie" została prawdopodobnie napisana w XI wieku i jest jednym z najstarszych eposów rycerskich. Mamy więc dobrego króla i dzielnych rycerzy, którzy w imię honoru, przyjaźni a zwłaszcza Jedynej Słusznej (w ich mniemaniu) wiary walczą z niewiernymi, którzy są przedstawiani jak najgorzej. Nie ma tu wiele prawdy historycznej, mamy za to elementy fantastyczno - religijne i kompletne pomieszanie z poplątaniem jeśli idzie o Saracenów bo wedle autora (nieznanego) eposu muzułmanie (skrajni monoteiści przecież!) wyznawali....Mahometa i Apolla :) Czyli wiedza ówczesnych o islamie była żadna, ale to nie ma znaczenia, bo niepiśmienni wieśniacy tym bardziej owego pojęcia nie mieli i na takie szczegóły zwracać uwagi nie mogli, ważne że byli dzielni rycerze :)
Czytając "Pieśń o Rolandzie" trzeba od samego początku mieć na uwadze kiedy utwór powstał i do kogo był adresowany. Z całą pewnością położył jakieś podwaliny pod literaturę fantasy i choćby z tego powodu trzeba go szanować i warto poznać (długi nie jest, moje wydanie ma jakieś 80 stron).
Kurde, dawno tu nie zaglądałem (i w ogóle na GOLa, dobrze, że jeszcze wiszę w wirtualnych biblioteczkach :)). Przez ten czas (pewnie ponad rok) przybyło dużo książek, kilkanaście też przeczytałem. Ale dopadła mnie niemoc czytelnicza, utknąłem na pierwszym tomie Silosu Hugh Howey'a. No idzie mi tak tragicznie, że nawet pogodziłem się z Cyberpunk 2077 żeby w końcu zagrać. Mam nadzieję, że niedługo minie i przyjemność z czytania wróci.
Ale żeby nie było, że wpadłem tu po nic, chciałem Wam polecić z całego serca twórczość Pana Mariusza Wollnego. Jego serie Kacper Ryx, Zjadacze ludzi oraz najnowsza Sprawy komisarza Mohra to jest moja topka jeśli chodzi o styl i historię.
Pozdrawiam i życzę wielu dobrych tytułów ;)
"Dziewczątko ze słonecznego potoku" wyszło pięć lat przed słynną "Anią z Zielonego Wzgórza" i w USA książka osiągnęła sukces sprzedażowy. W Polsce o książce zapominano, nie ma o niej żadnej informacji choćby na lubimyczytać i ogólnie w polskim internecie wiele info nie ma. Książka została w czasach słusznie minionych wydana jeszcze jako "Rebeka ze słonecznego potoku" a jakoś w 1993 pod całkowicie zmienionym tytułem "Różowa parasolka". Posiadane przeze mnie wydanie na zdjęciu to pierwsze polskie wydanie z... 1929 roku! Jak na książkę przedwojenną, w bardzo dobrym stanie, ze ślicznymi ilustracjami w środku. Skąd mam takie cudo i jakim cudem zdobyłem za darmo? Cóż, praca w bibliotece ma swoje plusy :)
Kiedyś przeczytam, ale "kupka wstydu" na półce jest tak wielka że pewnie dopiero na emeryturze...Nie oceniam więc. Swoją drogą przypomnieli mi dzięki tej notce, że miałem kupić "Stracone złudzenia" Balzaka. A póki co: "Eugeniusz Oniegin" Puszkina w tłumaczeniu Ważyka po prostu zachwyca.
Natomiast to, że pisarz jest wybitny i pisze arcydzieła, nie znaczy że każdemu podejdzie. Ja czytam mnóstwo, w tym mnóstwo tzw. klasyki, ale np. za nic w świecie nie jestem w stanie przebrnąć przez Murakamiego, Gogola czy Reymonta (jestem łodzianinem, ale "Ziemia Obiecana" uśpiła mnie po kilkudziesięciu stronach, "Chłopi" jeszcze szybciej).
W tym roku przeczytałem:
J.R.R. Tolkien - "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa"
Marcin Kosman - "222 polskie gry, które warto znać"
Herbert George Wells - "Wehikuł czasu"
"Star Wars Wizje"
Clifford Hugh Lawrence - "Monastycyzm średniowieczny. Formy życia religijnego w Europie Zachodniej wieków średnich"
Danuta Musiał - "Dionizos w Rzymie"
"Atharwaweda"
Kamil M. Kaczmarek - "Upadek Kościoła otwartego"
Tomasz P. Terlikowski, Karolina Wigura - "Polka ateistka kontra Polak katolik"
Eric R. Dodds - "Pogaństwo i chrześcijaństwo w epoce niepokoju"
Rafał Merski, Grzegorz Antosik - "Słowianie. Wiara i kult"
Walter Friedrich Otto - "Theophania. Duch religii starogreckiej"
Maciej Strutyński - "Neopogaństwo"
Emma Dodson - "Beki, smarki, pierdy, czyli co się dzieje w moim ciele"
Aleksander Krawczuk - "Poczet cesarzy rzymskich. Pryncypat"
Aleksander Krawczuk - "Poczet cesarzy rzymskich. Dominat"
Krzysiek Augustyn - "C64. Polskie piksele w grach"
"Pieśń o Rolandzie"
Łącznie 18 książek. Na "polskie warunki" dużo, ogólnie jednak nie taki był cel. Liczyłem na MINIMUM 24 przeczytane książki. Ja wiem, nie czyta się na zawody, ale jednak mając w domu potężny księgozbiór, dobrze byłoby więcej czytać by zdążyć wszystko przeczytać :) A czy w przyszłym roku będzie lepiej ? Oby :)
Ten rok to moje wciągnięcie się w gatunek którego nie znałem, książki kosmiczne.
Kurde, dotyczczqs moje ulubione to były horrory i fantasy ale zmieniłem zdanie.
W tym roku łyknąłem:
- masę opowiadań i powieści Dicka - Ubik przereklamowany, to samo Człowiek z wysokiego zamku, genialny za to Blade Runner. Opowiadania to w ogóle cudo - najlepsze o tych bloblach, polecam.
- na ten czas zaczytuję się w książkach C Clarkea. Cykl Odyseja Kosmiczna to po prostu geniusz, geniusz, geniusz. Koniec dzieciństwa równiez.
Lem mnie zawiódł, Asimova dopiero zaczynam.
W tym roku też weszły dwa tomy Malazanskiej ... Kurde, klimat Heroes III jest.
BTW. Ta trylogia Dicka ,,Boska inwazja" to nie mój rozum chyba...
Duch Gór. Zwany też Rzepiórem, Karkonoszem, a pogardliwie: Liczyrzepą, choć obecnie to określenie straciło swój pejoratywny wydźwięk. Niemcy zwą go Rübezahl, zaś Czesi: Krakonoš, Krkonoš, Rýbrcoul a nawet....Panem Janem. Trudno powiedzieć czy to Karkonosze, góry wzięły nazwę od niego czy też on: od gór. Jest jednak ich Władcą, kimś kogo Rzymianie zwykli nazywać genius loci, "duchem opiekuńczym", w tym wypadku: całych Karkonoszy. Nie jest więc bogiem a duchem, ale tu to nie ma znaczenia. O antropologicznych, mitoznawczych czy religioznawczych korzeniach Ducha Gór będzie przy okazji innej książki; jednak taki wstęp był konieczny bo nie każdy taką postać kojarzy. A "Księga Ducha Gór" jest właśnie o nim. To dziewięć opowieści spisanych przez Niemca: Carla Hauptmanna, mieszkańca Szklarskiej Poręby, filozofa, miłośnika Karkonoszy, przyjaciela Polaków. Dziewięć ilustrowanych opowieści o Władcy Karkonoszy, baśni raczej, ale nie dla dzieci, bliżej im do braci Grimm czy najbardziej ponurych baśni Andersena; choć Duch Gór nie jest zły, nie jest też dobry. jest poza tym co ludzkie, jest Naturą, jest Chaosem, raz jest okrutny niczym potężna śnieżyca na szczytach gór, innym razem łagodny niczym śpiew ptaka i pomocny dla mieszkańców miejscowości pod Śnieżką. Polecam, bo to bardzo klimatyczne opowieści. Najbardziej tym, którzy jak ja kochają Karkonosze, Śnieżkę, Karpacz i Szklarską Porębę.
Powoli brnę ku końcowi „Odłóż broń, weź cannoli”. Jako, że trylogia Ojca Chrzestnego to czołówka moich ulubionych filmów, tej pozycji nie mogłem zostawić. Książka zawiera kilka ciekawostek i nieznanych wcześniej faktów o powstawaniu tego filmowego arcydzieła. Ostatnio nawet się dowiedziałem, że o kręceniu Ojca Chrzestnego powstanie miniserial, więc tym bardziej mnie to motywuje żeby w końcu skończyć tą książkę.
A w kolejce czeka Szlak Umrzyka, czyli ostatnia część( a jednocześnie prequel) znakomitej trylogii westernowej, zapoczątkowanej przez „Na południe od Brazos”. Dla fanów przygód na Dzikim Zachodzie- pozycja obowiązkowa. To też jeszcze nie wszystko, bo przed Szlakiem Umrzyka najprawdopodniej wleci jeszcze „Czas krwawego księżyca”, bo premiera filmu też już tuż tuż…
Posiadany przeze mnie "Beowulf" wydawnictwa Vis-á-Vis/Etiuda, został przełożony na język polski przez wybitnego tłumacza Roberta Stillera, można więc być pewnym wysokiej jakości tłumaczenia i jak sam tłumacz przyznaje: jego tłumaczenie jest jak najwierniejsze oryginałowi. Nie mam powodu by mu nie wierzyć. Nie wiedziałem jednak że oprócz samego eposu, w książce znajdą się także krótkie eseje (czasem bardzo pobieżnie związane z "Beowulfem") (prawie wszystkie autorstwa Stillera), które nie zawsze mnie interesowały, pozwoliłem więc je sobie pominąć lub przeczytać fragmentarycznie.
A sam epos? To najstarsze średniowieczne (zachowane) dzieło europejskie tego typu, wcześniej w Europie mieliśmy dzieła Homera i "Eneidę" Wergiliusza. Datowane jest na okolice VI - VII wieku, ale możliwe że pierwotna ustna wersja sięga starożytności. Nie czyta się tego lekko, miło i przyjemnie, co to to nie, trzeba się, hm, przestawić, na pewien ówczesny sposób opowiadania historii, przygotować na to, że to jest opowieść, patrząc z dzisiejszej perspektywy, o bardzo prostej fabule, takiej typowo, że się tak wyrażę, rycerskiej, o rycerzu walczącym z potworami, ale taki właśnie "Beowulf" ma być. Nie do przecenienia jest jego wpływ na kulturę europejską; z nowszych czasów: to tym eposem inspirował się Tolkien a za nim - świadomie lub nie - cała rzesza współczesnych pisarzy fantasy. Bo Beowulf to prekursor typowo rycerskiego bohatera, jest archetypem, z którego wyewoluowały postacie pokroju Aragorna. Czy zalecam czytać? W sumie, długie to to nie jest, a biorąc pod uwagę wpływ na kulturę/literaturę europejską: warto. Na lubimyczytac dałem maksymalną ocenę. Bo jaką inną mogłem dać eposowi napisanemu prawie 1500 lat temu? To epos pięknie napisany, choć niełatwy w czytaniu, ma pewien niepowtarzalny urok, klimat, jak to się mówi, przenosi nas do innych czasów, świata naszego (miejsce akcji to Skandynawia), ale jakże fantastycznego. Arcydzieło.
Łódź filmowa to nie tylko słynna na cały świat Szkoła Filmowa, wytwórnia filmowa Se-Ma-For czy jedyne w Polsce Muzeum Kinematografii. Dla mieszkańców to także kina. Tych od początku XX wieku do czasów współczesnych działało w Łodzi ponad dziewięćdziesiąt! Przynajmniej o tylu wiedzą autorzy książki "Łódzkie kina. Od Bałtyku do Tatr". To opowieść o świątyniach X Muzy: tych sprzed wojny, o których nikt już w zasadzie nie pamięta i mało o nich informacji bo zakończyły żywot wraz z wkroczeniem Niemców do Łodzi (np. kino Słońce na Przybyszewskiego 28), tych które rozkwit i upadek przeżyły w latach ustroju słusznie minionego (np. kino Rekord), o kultowych kinach lat 90 (Bałtyk, Cytryna, Polonia), wielkich multipleksach (jak Cinema City) czy małych kinach studyjnych, które świetnie dają sobie radę w starciu z gigantami (np. kino Charlie czy Kinematograf). Książka została wydana w bardzo ładnej formie albumu A4, oprócz historii kina jako instytucji w Łodzi i kin jako poszczególnych miejsc, uzupełniona jest o wypowiedzi różnych ludzi (kinooperatorów, aktorów, właścicieli kin, reżyserów, ale też zwykłych mieszkańców) na temat konkretnych kin, archiwalne zdjęcia i to nie tylko kin, ale też plakatów filmów, ogłoszeń, reklam, itp.
Książka została wydana w 2015 roku, wiadomo, od tamtego czasu ruch na łódzkim "rynku kinowym" może niewielki, ale książka siłą rzeczy nie mogła "zahaczyć" o upadek kina BODO czy o nowym kinie w EC1, które ruszyło 29 grudnia 2023 roku. Jednak polecam książkę łódzkim kinomanom; osoby spoza Łodzi nie będą bowiem podczas lektury miały nawet minimalnego ładunku sentymentalnego/emocjonalnego, tak mi się wydaje :)
Niejaki Benedykt ukończył trzytomowy hołd dla Stanisława Lema.
Czyta się naprawdę dobrze i za darmo. Można wesprzeć autora datkiem.
http://media.wind-forge.co.uk/index.php#labirynt_1_pos
Maria Iwaszkiewicz - "Portret dżentelmena"
Kiedyś nie lubiłem, ale jakiś czas temu mi się zmieniło i zacząłem bardzo doceniać albumy; może nie wszystkie, ale te najciekawsze i owszem.
"Portret dżentelmena" został wydany w 1998 przez wydawnictwo Twój Styl i prezentuje się całkiem ładnie, jest pewnego rodzaju perełką w moim księgozbiorze, jak każdy z nielicznych albumów jakie posiadam, bo dobieram je bardzo rozważnie. Ten zdobyłem za darmo, ale nie czas na opowieści w jaki sposób. Na allegro można go zdobyć za kilka złotych bo widać nakład był wysoki a tematyka niszowa. Któż bowiem dzisiaj wie kim był Stanisław Lilpop? Przemysłowiec, myśliwy, podróżnik. Dla nas ważne jest to, że był także fotografem. Druga bardzo istotna rzecz: był teściem Jarosława Iwaszkiewicza. Kolejne nazwisko, które wielu osobom znów może nic nie mówić, ale wystarczy że powie tym co wiedzą kim Iwaszkiewicz był.
Inicjatorką powstania albumu jest Maria Iwaszkiewicz, wnuczka Stanisława Lilpopa a córka Jarosława Iwaszkiewicza. To ona jest autorką wstępu, posłowia i podpisów do zdjęć (Ryszard Kapuściński napisał wstęp do jednej z części albumu). Album zawiera zdjęcia wykonane przez Lilpopa (przynajmniej część z kilkuset jakie zrobił; podobno wszystko jest w Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Podkowie Leśnej) w okresie tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości i w okresie międzywojennym. To podróż do innego świata: innych ludzi, innych strojów, innych pojazdów, innego wystroju mieszkań, innych budowli, często niezachowanych choćby przez zniszczenia wojenne. Niesamowicie się to ogląda.
Komu polecam? Fanom Iwaszkiewicza, oczywiście :) Ale także kolekcjonerom i miłośnikom ciekawych albumów.
W 2019 roku najstarsza w Europie (jeśli się nie mylę) i na pewno najstarsza w Polsce seria wydawnicza skończyła sto lat. Wiek to wspaniały, zwłaszcza w obszarze kultury i to w kraju przez który lubią się przetaczać różne wojny i inne nieszczęścia, zazwyczaj także politycznej natury.
Celem wydawnictwa jest dostarczenie Czytelnikom "najcelniejszych utworów literatury polskiej i obcej", jak głosi deklaracja zawarta w każdym tomie BNki.
Co prawda mamy rok 2024 i od rocznicy już trochę minęło, pojawiły się w serii nowe tomy, ja dopiero teraz przeczytałem Księgę Jubileuszową. Ta w przeciwieństwie do wszystkich BNek jest dużą księgą, prawie wielkości A4. A cóż w niej znajdziemy? Oczywiście historię serii (oraz Zakładu Narodowego im. Ossolińskich),ale także biografie jej redaktorów, porównanie z innymi seriami tego typu w innych krajach i mnóstwo wspomnień o serii od ludzi w jakiś sposób związanych z Biblioteką Narodową (pisarzy, redaktorów, tłumaczy, badaczy literatury, ale też nauczycieli, uczniów i studentów). Cenny jest także spis wszystkich tomów wydanych w historii serii.
Jeśli ktoś do tej pory nie czytał, nie zbierał książek sygnowanych nazwą Biblioteka Narodowa to po tę pozycję też pewnie raczej nie sięgnie, ci którzy czytają, możliwe że już Księgę Jubileuszową czytali :) Mi się podobało, wartościowa lektura.
Ah, na Lubimyczytac dałem ocenę 10. Nie tyle jest to ocena książki, co serii jako całości, możliwe że najważniejszego zjawiska kulturowego (nie mogę znaleźć innego określenia teraz) w Polsce.
Steven Runciman - "Upadek Konstantynopola 1453"
Steven Runciman potrafił opisywać wydarzenia historyczne niczym opowieści. Dzięki temu "Upadek Konstantynopola 1453" czyta się niczym najlepsze powieści.
Autor znakomicie prezentuje panoramę tamtych czasów, prezentując panoramę społeczną, polityczną i religijną tamtych czasów i miejsc, rozpoczynając opowieść kilka lat przed upadkiem Konstantynopola i kończąc kilka lat po. Dzięki tej książce o wiele łatwiej zrozumieć jak to możliwe że upadło Cesarstwo, które istniało ponad 1000 lat, było spadkobiercą Grecji i Rzymu, jednak już długo przed 1453 rokiem było cieniem samego siebie. Cóż, nie wynikało to z potęgi Turków, lecz słabości, buty i egoizmu wszystkich pozostałych władców Europy, którzy z jednej strony gardzili prawosławiem (lub, jak władcy Rusi, byli po prostu za daleko by udzielić pomocy),a z drugiej nie traktowali muzułmanów zbyt poważnie i po cichu liczyli że Konstantynopol, jak było do tej pory, JAKOŚ się wybroni. Nie wybronił. O tym jednak trzeba przeczytać.
Na marginesie prywata, a nawet dwie. Raz: bardzo żałuję że podczas wojen turecko - greckich w latach 20 XX wieku, nie udało się Grekom zająć Konstantynopola bo chcieli przenieść tam stolicę. Nie udało się także dlatego bo nie mieli wsparcia (znowu, powtórka po kilkuset latach!) mocarstw zachodnich. Dwa. Bardzo nie lubię nazwy Stambuł i staram się jej nie używać. Używam nazwy Konstantynopol, bo taką nazwę powinno nosić.
A książkę oczywiście polecam, czytać!
Marek Aureliusz - "Rozmyślania"
Przeczytałem pół, sześć ksiąg z dwunastu i rzuciłem w cholerę. Marek Aureliusz, jeden z tzw. Pięciu Dobrych Cesarzy, władcą był wybitnym, ale filozofem....Inteligentny facet, ale stoik, a grecko - rzymski stoicyzm, tak jak zresztą buddyzm (do którego jest w sumie w paru aspektach podobny) jest postawą kompletnie niepraktyczną, nieżyciową, nawet jeśli piękną w założeniach. Wiele tekstów starożytnych jest aktualnych i czyta się świetnie, ale "Rozmyślania" Marka Aureliusza są po prostu anachroniczne, zestarzały się, dużo tu powtórzeń, dużo frazesów typu: nie gniewaj się na nikogo bo kto się gniewa ten jest zły i smutny, więc po co się gniewać? Albo kompletnie idiotyczne tezy w rodzaju: śmierć to naturalna kolej rzeczy i nie należy się jej bać więc co za różnica czy umrzesz jutro czy za 30 lat. A jeśli widzisz że twoje życie nie ma większego sensu, to popełnij samobójstwo z korzyścią dla siebie i świata.
I tak dalej....Być może wrócę do tej pozycji na spokojnie kiedyś, w bujanym fotelu na emeryturze, ale czytanie tego było obecnie dla mnie wielką katorgą. To klasyka myśli europejskiej, jak ktoś się interesuje filozofią, może spróbować, reszta może sobie - w mojej opinii - darować.
Używa ktoś czytnika Ebooków? Od jakichś 2 miesięcy jestem posiadaczem Pocketbooka Verse i powiem szczerze, że jestem zachwycony. To jak wygodnie się z tego korzysta to jedna z wielu zalet cechująca czytnik. Wykupiłem sobie abonament na Legimi i w ciągu kilku dni dodałem grubo ponad 400 książek na półkę. Trochę żal mi mojej papierowej kolekcji, bo jest tego sporo, ale nie mam zamiaru się jej pozbywać. Będę ją metodycznie uzupełniał książkami, które mi się spodobają. A wy korzystacie z czytników? Jak wrażenia?
Platon - "Dialogi"
Posiadane przeze mnie wydanie "Dialogów" Platona zawiera następujące teksty: Fajdros, Uczta, Menon, Eutyfron, Obrona Sokratesa, Kriton, Fedon, Timaios, Kritias. Tłumaczenie Władysława Witwickiego, podobno najlepsze.
Trochę szkoda że książka zaczyna się od Fajdrosa, bo ten dialog o miłości jest bardzo nierówny, momentami mocno nużący, to prawie najsłabszy, najmniej ciekawy dialog w mojej opinii.
Zwłaszcza że zaraz po nim dostajemy Ucztę, jeden z najlepszych dialogów jakie Platon napisał (co ciekawe - także tematem dominującym jest tutaj miłość), tak pod względem filozoficznym jak i literackim. Mamy tutaj w zasadzie sporą liczbę osób dialogu, czy też raczej kilku dialogów. Dialog Sokratesa z jego nauczycielką, Diotymą, to jest prawdziwa filozoficzna uczta, literacki majstersztyk!
Menon także świetny, to jeden z najważniejszych tekstów zachodniej filozofii, jego tematem są tzw. Dzielności, czyli to co współcześnie określamy jako... Cnoty. Dlaczego tłumacz zdecydował się na Dzielności a nie Cnoty, nie wiem, ale trzeba mieć to na uwadze czytając ów dialog. Z dialogu tego wywodzi się jeden z problemów filozoficznych, tzw. Paradoks Menona.
Dalej. Eutyfron. Znakomity dialog o pobożności, religii, o bogach i sensie modlitwy. Sprawa na pierwszy rzut oka niedzisiejsza bo niewielu mamy współcześnie na świecie wyznawców religii politeistycznych, ale to pozór. Problemy poruszone w dialogu są cały czas aktualne; chrześcijanin podstawi sobie pod Zeusa i innych bogów Jezusa i świętych a aktualność tego dialogu ujawi się w pełni.
O Obronie Sokratesa nie będę się tu rozpisywał. To w zasadzie nie dialog, bardziej monolog Sokratesa w kierunku sędziów a zwłaszcza oskarżycieli, którzy posądzili go o ateizm i "psucie" młodzieży.
Następnie: Kriton, będący w zasadzie kontynuacją Obrony Sokratesa. To ważny dialog w dziejach filozofii, jego tematami są między innymi powinności i lojalność wobec Ojczyzny i tak zwana umowa społeczna.
Kolejny dialog, Fedon. Dialog długi, złożony, momentami nużący, momentami świetny. Jego problemem jest to że jest to dialog o śmierci i nieśmiertelności duszy. Mamy tu przedstawione poglądy Sokratesa na temat śmierci, samobójstwa i właśnie nieśmiertelności duszy ale wiadomo: chcąc nie chcąc sprawy te dotyczą religii. To że w tym przypadku politeistycznej religii greckiej, znaczenia nie ma. Osoby dialogu za pewnik biorą istnienie duszy. Na to trzeba brać poprawkę ??
Przedostatni dialog to Timaios, o naturze i powstaniu Wszechświata, jest to bardziej monolog Timaiosa niż dialog. Niestety, jest tak nużący, że go nie zdzierżyłem i przestałem czytać po kilkunastu stronach. Jednak na początku Timaiosa jest wzmianka o mitycznej Atlantydzie, więc choćby dlatego warto fragmenty przeczytać. Ale Timaios to jednak w mojej opinii najmniej ciekawy z dialogów Platona. Może kiedyś dam mu drugą szansę....
Kritias to ostatni dialog, niezachowany w całości. Cały poświęcony jest mitycznej Atlantydzie i dlatego może być ciekawy.
Podsumowanie. "Dialogi" Platona przeczytać warto ze względu na ich wpływ na dzieje zachodniej filozofii i kultury. Nie wszystkie są tak samo ciekawe, ale nie szkodzi. Czytać! Nie zaczynać jednak od Fajdrosa ale lepiej od Uczty a potem Fajdros ?? To że uśniesz na Timaiosie i rzucisz go w diabły to nic dziwnego ?? Resztę jednak czytać ??
Pojawiły się nominacje do tegorocznej nagrody Nike. Szczególnie kibicuję książce "Jezus umarł w Polsce" Mikołaja Grynberga. Ważna rzecz w kontekście wydarzeń na granicy i problemu polskiego rasizmu.
https://www.onet.pl/kultura/onetkultura/nagroda-literacka-nike-2024-znamy-20-nominowanych-ksiazek/e4n4llf,681c1dfa
Skończyłem właśnie czytać "Im mroczniej, tym lepiej" Kinga. W internecie spotkałem się z opiniami, że to jeden z najlepszych zbiorów opowiadań "mistrza", ale ja nie podzielam tych opinii. Nie można mu odmówić pomysłowości, ale jednak zbiór jest dość nierówny. Są opowiadania słabsze, jak "Grzechotniki" ale też takie, które można uznać za wybitne jak "Wszystkowiedzący". Wiadomo. O gustach się nie dyskutuje i jak najbardziej zrozumiem, że ktoś miał zupełnie na odwrót. Ogólnie jak ktoś lubi Kinga, to polecam z całego serca. Jeśli jeszcze nie zaczęliście z nim przygody a chcielibyście zapoznać się z jego stylem to bardziej skłaniałbym się ku "Nocnej zmianie". Dla mnie 7/10.
Czytaliście którąś z tych pozycji? Skończyłem najnowszy zbiór opowiadań Kinga i chciałem zabrać się za coś innego. Którą wybrać?
"Powtórka" Kena Grimwooda to bardzo udana pozycja. Porusza wątek "podróży w czasie", tylko trochę inaczej niż robią to inne książki w gatunku. Zadajcie sobie pytanie. Co byście zrobili, gdybyście cofali się w czasie o 20 lat z całą dotychczasową wiedzą? Podjęli byście inne życiowe decyzje? Jak myślicie, jak wyglądałoby wasze życie? Główny bohater tkwi właśnie w takiej czasowej pętli. Książka jest napisana zgrabnie, decyzje podejmowane przez bohatera są racjonalne i przyznaję, że na jego miejscu postępował bym podobnie. Tytuł też niesie ze sobą ważne przesłanie, ale o tym musicie przekonać się sami. Jeśli o mnie chodzi to szczerze polecam. Warto po nią sięgnąć i zastanowić się nad swoim życiem.
Skończyłem właśnie czytać "Rękopis Hopkinsa". Przyznaję, że na początku książka nie wywarła na mnie dobrego wrażenia, ale im dalej tym lepiej. Książkę ciężko skategoryzować. Jest to połączenie post-apo i o dziwo komedii. Choć później, ta granica jest mniej wyraźna, bo wydarzenia przedstawione w żaden sposób nie są wesołe. Tytuł czyta się dobrze, szybko, nie męczy i nie nudzi. Z żadnej innej książki w gatunku nie dowiecie się tyle o hodowli drobiu niż z "Rękopisu Hopkinsa". Dla mnie 8/10 i polecam z czystym sercem.
Jak ktoś czytał Legendę Drizzta to mam pytanie. 17 tomem serii jest Król orków czy Obietnica Króla-Czarnoksiężnika? Nigdzie nie mogę znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Dziś skończyłem właśnie 15 tom Samotny Drow i zacząłem 16 Dwa miecze, ale chciałem ta na przyszłość zapytać.
Nie wiem czy Ludwik Świeżawski swoje baśnie o Karkonoszu wymyślił wszystkie, ale chyba nie, część musiał oprzeć na podaniach ludowych czy twórczości Hauptmanna. Nie zmienia to tego, że czyta się to rewelacyjnie. A że w przeciwieństwie do ww. Hauptmanna skierował je głównie do dzieci i młodzieży i nie mają tak ponurego klimatu jak tamtego Autora i podań ludowych? To dobrze, bo to wciąż niesamowicie klimatyczne historie, a Ducha Gór warto przedstawiać dzieciom. To "nasz" (ok, Czechów i Niemców także) Duch Karkonoszy, Rzymianie mieli na takie istoty nazwę Genius loci (łac. „duch opiekuńczy danego miejsca”). Dla współczesnych wyznawców religii politeistycznych (rodzimowierców słowiańskich, germańskich czy hellenistów) to potężny Duch, może słabszy mocą od Bogów, ale należy mu okazywać szacunek, zwłaszcza znajdując się w regionie Karkonoszy.
Książkę polecam oczywiście, czyta się to świetnie. Jest dobrą lekturą dla dzieci, ale myślę że tak najwcześniej około 10 - letnich. To też dobra rzecz przed wyprawą w Karkonosze :)
Czasopismo komputerowe "Bajtek" powstało w 1985 roku, czyli rok przed moimi narodzinami, a upadło w 1996, czyli wtedy gdy prasa komputerowa niezbyt mnie interesowała. Magazyn znałem raczej z artykułów/wspomnień czy to w innych magazynach jak "Gambler" czy - później - ze wspomnień ludzi w internecie.
Jednak jakiś rok temu wyłapałem na allegro numer specjalny "Bajtka" wydany w 2016 roku. Przeczytałem go jednak dopiero dziś, niemal od deski do deski. Dla człowieka, który od początku przygody z komputerami w okolicy 1994 roku grał tylko na PC (śladowo na Pegasusie czy PSX) to ciekawe doświadczenie. Raz że dowiedziałem się sporo o tym jak dziś funkcjonuje społeczność fanów takich komputerów jak Amiga, Atari czy ZX Spectrum (a jest tych ludzi w Polsce i na świecie wbrew pozorom całkiem sporo), a dwa, że zobaczyłem jak mniej więcej wyglądało kultowe pismo fanów gier i informatyki sprzed lat. Poczytać zaś publicystykę Bartłomieja Kluski czy legendy: Marcina "Borka" Borkowskiego to zawsze przyjemność.
Ponieważ niedawno ukazały się dodruki, to udało mi się skompletować cykl Ekspansja. Możliwe że ktoś kojarzy serial tv pod tym samym tytułem, będący dość wierną adaptacją pierwszych sześciu tomów - chociaż kilka postaci w serialu zostało zmienionych, paru zamienionych miejscami.
Ukończyłem "Martwą Strefę" Stephena Kinga. Trochę żałuję, że wcześniej przeczytałem "Rogi" Joe Hilla i "Pod Kopułą" Kinga, bo można w nich znaleźć wiele podobnych motywów. Niemniej tytuł bardzo ciekawy, początek trochę się dłuży, ale jak już się rozkręci to nie ma przebacz. "Mistrz" często odlatuje w sprawach zakończeń a to jednak mnie usatysfakcjonowało. Ogólnie książkę dałoby się skrócić o te 100-200 stron, ale tak już jest z Kingiem. Kocha się go lub nienawidzi. Dla mnie jest zawsze gwarancją jakości i dobrej zabawy. Mógłbym trochę marudzić , że niektóre wątki zostały zamknięte w ten a nie inny sposób, ale przy częstotliwości z jaką King pisze książki, nie da się uniknąć takich rzeczy. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to polecam z całego serca. Ocena 8/10
Po dwóch poprzednich częściach "Odysei Kosmicznej", które uważam za bardzo dobre powieści science-fiction spodziewałem się, że i tutaj się nie zawiodę. Niestety nie jest tak kolorowo jak by się mogło wydawać. Nie żeby książka była zła. Po prostu sam początek, do jakiejś 150 strony jest przeraźliwie wręcz męczący. Przynajmniej ja to tak odczułem. Nie można odmówić autorowi wręcz ogromnej wiedzy, do tego czasem ma się wrażenie, że Clarke przewiduje przyszłość. Niemniej bohaterowie są nadzwyczaj płascy i nieciekawi. Żadna postać nie zapadła mi w pamięć (no, może prócz Floyda znanego z poprzednich części, jego wnuka i geologa van der Berga). Jeśli już przebrniemy przez ten mierny początek, to akcja nabiera tempa i robi się dużo ciekawiej. Osobiście mocno się wciągnąłem i dokończyłem książkę podczas jednego niezbyt długiego posiedzenia. Jeśli ktoś nie czytał, to powiem krótko: Warto. Mimo niemrawego początku to nadal kawał solidnego science-fiction. Moja ocena 6/10.
Trochę się zawiodłem czytając "Potwory północnoamerykańskich jezior". Znaczna część opowiadań była nudna, z urwanym zakończeniem. Do tego bardzo mało horroru w horrorze. Niby pojawiają się jakieś elementy nadprzyrodzone, ale są tylko niewielkim tłem dla opowiadanych historii. Jedynie ostatnie opowiadanie było klimatyczne i trzymało wysoki poziom. Taka książka, żeby przeczytać i zapomnieć. Dla mnie 5/10
Prawdopodobnie nie ma bardziej zasłużonej firmy dla rozwoju gier video niż Atari. Legendarne konsole, komputery, legendarne gry i ludzie - legendy (w tym ludzie mający mniejsze lub większe związki z Polską). Nigdy nie miałem Atari, bo od początku lat 90 miałem to szczęście (lub nieszczęście - jak kto woli), że w domu był tylko i wyłącznie PeCet (z krótkim epizodem Pegasusa, znacznie później PSX), a wszelkie inne sprzęty znane mi były z prasy. Teraz nadrobiłem wiedzę. "Atari. Więcej węgla!" to rzecz wspaniała, na ponad 400 stronach formatu wielkości prawie A4 (pięknie, bogato ilustrowaną zdjęciami i screenami) dostajemy historię Atari na przestrzeni lat, opowieści o ludziach, którzy je stworzyli, rozwinęli, ale i przyczynili się do jego upadku; opisy najbardziej kultowych gier na Atari czy sytuację sprzętu Atari w kraju nad Wisłą w epoce słusznie minionej aż do czasów współczesnych. I nawet jeśli jest to kompilacja tekstów z magazynów PSX Extreme i PIXEL, nie ma to znaczenia, bo wydanie jest znakomite, dobrze mieć wszystko w jednym miejscu, a dla mnie zwłaszcza nie ma to znaczenia bo z tymi tekstami i tak nie miałem styczności; ot nie kupuję w zasadzie prasy komputerowej od lat (poza wydaniami specjalnymi pokroju Pegasus Extreme i CD-Action Retro). Jak najbardziej polecam wszystkim fanom retro gier!
Przepiękne albumowe wydanie polskiej edycji dzieła o klasycznych przygodówkach. Na blisko 600 stronach prześledzimy historię gatunku podziwiając ilustracje (jak kto woli: screeny) z najważniejszych gier przygodowych w historii, w międzyczasie czytając wywiady z (legendarnymi) twórcami. Polska edycja wzbogacona została o rozdział dotyczący polskich gier i twórców. Wspaniała, śliczna rzecz, warto to mieć na półce ale tylko jeśli jesteś fanem wszelkich Monkey Island, Gabriel Knightów, Mystów no i naszego polskiego Księcia i Tchórza :)
Śliczny 312 - stronicowy album. A w nim przedstawiona historia niemal wszystkich konsol do gier od Magnavox Odyssey aż po najnowsze konsole, jak PlayStation 5. Najciekawsze są oczywiście (według mnie) te konsole, które na przestrzeni lat przegrały walkę o klienta, sprzedały się w relatywnie niewielkiej liczbie egzemplarzy i dziś są kolekcjonerskimi rarytasami. Fajnie że opisane są też różne gadżety/dodatki, które można było do różnych konsol dokupić (np. dodatkowe kontrolery czy dyski) czy różnice pomiędzy różnymi wariantami tej samej konsoli.
Album jak to album, zdjęć jest tu trochę więcej niż tekstu, ale nie szkodzi. Dla fana gier, a zwłaszcza PeCetowca jak ja, to istna skarbnica wiedzy. Polecam!
Mam olbrzymi problem z tą książką. Wydanie śliczne, na kredowym papierze, dużo zdjęć, śliczne obrazki z gier....Sęk w tym, że dobrze mi się czytało jakieś 30 stron początkowych o historii komputera + kilkanaście stron z grami, ale tam więcej grafiki niż tekstu. Reszta książki (ponad 100 stron, czyli jakieś 3/4 objętości) to "pamiętniki", wspominki ludzi o C64, oczywiście, pełne różnych ciekawostek, ale....No nie. Ja nie dałem rady, to nie dla mnie. Człowiek jak ja, który w życiu nie miał i nie grał na Commodore zanudzi się przy tej książce. Powiem więc tak: Miałeś/aś Commodore? To książka dla Ciebie. Nie? Możesz sobie darować.
Prywatnie książkę zostawiam do kolekcji bo to jednak wydanie śliczne, pełne ciekawostek i zdjęć, no ale czytać tego od deski do deski nie mam zamiaru.
Chris Wilkins nudził w przypadku Commodore, nudzi w przypadku Amigi. Mnóstwo nudnego technicznego bełkotu, wspominki anonimów, które też cholernie nużą i.....opis kilkudziesięciu kultowych gier na Amigę ze ślicznymi grafikami z tychże. Ale ten ostatni punkt to osiemdziesiąt parę stron, niecała 1/3 książki. Szkoda. Fanatycy Amigi mogą się skusić, reszta może sobie darować. Książka na kredowym papierze, ślicznie wydana, twarda oprawa, więc zostawiam w księgozbiorze, ale wiem, żeby tego autora więcej nie tykać, wielki zawód.
Marcin Borkowski - "Najlepszy felieton ciągle przede mną"
Na festiwalu Pixel Heaven byłem raz w życiu, w 2019 roku. W torebce schowany Dyslektyk 2 w big boxie, bo wiedziałem że twórca programu, Marcin "Borek" Borkowski będzie obecny. Połaziłem i w końcu widzę: łysy facet w okularach, wygląda jak na zdjęciach.
- Pan Borek ?
- Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie nazwał, ale tak, to ja.
Zamieniliśmy parę słów, Borek był bardzo zaskoczony że ktoś posiada jego program w idealnym stanie i to w big boxie. Na samym boxie i na instrukcji-okładce od jewel case z płytą mam autograf Borka. Tak mi się teraz ta historia przypomniała przy okazji pisania o tym zbiorze.
Borek, dziennikarz - legenda, "Bajtek", "Top Secret", "Gambler"...."Pixel" także, ale ja nigdy "Pixela" nie czytałem, nie kupowałem. Za to trafiłem na jego zbiór felietonów z "Pixela" z lat 2015 - 2021 zatytułowany jak widzicie: "Najlepszy felieton ciągle przede mną". Kto kupował "Pixela" nic nowego tu pewnie nie przeczyta, ja nie kupowałem, więc przeczytałem z przyjemnością. Felietony Borka po prostu dobrze się czyta, Borek spostrzeżenia ma celne i mądre, czasem okraszone ironią i humorem. Większość felietonów w jakiś sposób dotyka tematyki gier, ale nie wszystkie. Wiadomo, jedne mniej ciekawe, inne bardziej, ale to normalne przy ponad 60 tekstach. Jak ktoś lubi felietony, nie czytał "Pixela" to w sumie....czemu nie spróbować ?
https://lubimyczytac.pl/nagroda-literacka-nike-2024-dla-wybitnej-poetki-urszula-koziol-laureatka
Ta nagroda wygląda trochę jak nagroda za całokształt. Ale ok. Pewnie zasłużenie, nie wiem, bo tak niezbyt czytam poezję.
Nike publiczności dla Witkowskiego. Bez komentarza.
Jak to rozpocząć? Może tak, że mamy tu do czynienia z albumem, który jest zapisem chronologicznym historii festiwalu Pixel Heaven, tyle że....Tytuł wprowadza w błąd bo PH rozpoczął się w 2013 roku, a książka opisuje wydarzenia do 2021 roku. Za cholerę nie ma tu lat dziesięciu, ale w tytule fajniej to brzmi, a te dwa lata....No, bo "ktoś tam" wpadł na pomysł festiwalu dwa lata wcześniej. Naciągane w cholerę, no ale ok. Albumik nawet ładny, choć nie w twardej oprawie (cena 70 zł kosmiczna w mojej opinii),każdy rok to wstęp Bartka "V0yagera" Dramczyka o danej edycji festiwalu, dużo zdjęć, jakiś wywiad (a raczej dwa na każdy rok) i...tyle. Wstępy spoko; wywiady nudne, sztampowe, powtarzalne, niekoniecznie z ludźmi, którzy mnie cokolwiek obchodzą (bo ich kompletnie nie kojarzę i w temacie, który mnie też często kompletnie nie obchodzi),zdjęcia to super sprawa, fajne archiwum.
Tytuł niszowy, dla tych co chociaż raz byli na festiwalu i im się podobało. Ja byłem tylko raz, ale oceniam ok mimo wad.
"Słoneczna Loteria" Philipa K. Dicka przedstawia ciekawy obraz przyszłości. Gdzie o wszystkim decyduje ruch tak zwanej "butelki". Losowość jest głównym motywem powieści. Jak ją oceniam? W sumie jest dobra. Nie jakaś wybitna, ale po prostu dobra. Czyta się szybko, akcja toczy się cały czas, nie ma momentów zastoju. Mało tu filozofii, książka jest nastawiona bardziej na tempo historii aniżeli zasypywanie czytelnika jakimiś rozważaniami nad ludzką egzystencją. Oczywiście zdarzają się momenty, gdzie człowiek może wyciągnąć coś więcej z lektury, ale takich momentów w pozycji, jest bardzo niewiele. Jeśli ktoś jest fanem science-fiction czy Philipa Dicka, to jak najbardziej polecam. 7/10
Warto wspomnieć, że "Słoneczna loteria" to pierwsza powieść jaką udało się Dickowi opublikować. Mamy rok 1955. Autor dopiero się rozkręca.
Sid Meier „Wspomnienia” – książka zakupiona z sentymentu; okolice premiery praktycznie każdej części kultowej Cywilizacji łączyła się u mnie z gruntowną zmianą komputera – od 386 poprzez Pentium, Celeron, Pentium 4, Dual Core, I3… Oczywiście zmiana platformy nie była pod ten konkretny tytuł, ale pamiętam, że co premiera to całkowicie nowa „skrzyneczka”.
Wracając do książki, to typowy chronologiczny przekrój po tytułach wydanych przez autora. Wiem, że książka ma formę wspomnień, a nie albumu, ale opisywane tytuły nie są potraktowane jednakowo. Nie oczekiwałbym, że autor poświęci tyle samo uwagi i miejsca pierwszym stosunkowo prostym tytułom niż bardziej złożonym Pirates! czy Railroad Tycoon, ale autor niektóre (późniejsze!) pozycje traktuje bardzo zdawkowo – Alpha Centauri to dosłownie 2-3 zdania, podobnie Gettysburg! – a do niektórych wraca na przestrzeni kolejnych rozdziałów. Akurat w tych przypadkach odczuwałem niedosyt, bo te tytuły wspominam dosyć ciepło.
Oczywiście króluje tutaj seria Cywilizacji. Okoliczności powstania, wczesne opinie współpracowników, problemy z implementacją różnych pomysłów, co usunięto, co planowano - ta część akurat jest bardzo dobra. Poza tym nie brakuje mniej lub bardziej znanych ciekawostek i anegdot dotyczących np. „Nuklearnego Gandh”, okoliczności powstania gry-programu CPU Bach oraz zamiłowania Sida Meiera do muzyki (…i niechęci do przemocy), rodzinnych przeżyć autora, przemyśleń na temat kondycji branży – w tym granie mobilne i na konsolach (niektóre tezy już chyba trochę nieaktualne). Szkoda, że nie pokuszono się o wkładkę z kolorowymi zdjęciami na lepszym papierze – te nieliczne z nie wszystkich tytułów, są małe, czarno-białe i raczej kiepskiej jakości, zwłaszcza w odniesieniu do gier z przełomu lat 80-tych i 90-tych.
Andrzejowi Sapkowskiemu udała się rzecz bardzo trudna. Stworzył bohatera, któremu udało się przedostać do świadomości ludzi na całym świecie i stać jednym z elementów światowej (pop)kultury. ta bowiem jest zdominowana przez postacie od twórców amerykańskich: bohaterowie Gwiezdnych Wojen, Indiany Jonesa, Marvela czy DC, to tak z brzegu. Gdzieś tam przemykają czasem bohaterowie z Japonii, Dragon Ball, czarodziejki z Księżyca i inne, ale anime jest pewną specyficzną niszą. Europa? Asterix i Obelix z Francji są znani na całym świecie. Można by dodać co prawda Króla Artura czy Herkulesa, ale to postacie, które mają swoje pierwowzory albo w historii albo w micie starożytnym. Geralt, Wiedźmin, przebił się. Zyskał popularność najpierw w Polsce i krajach ościennych, potem Hiszpanii, by podbić świat. Pojawił się we wszelkich możliwych formach kultury. Jest obecny w książkach, komiksach, grach video, jest film, seriale, a nawet przedstawienia teatralne i inspirowana ww. muzyka różnych gatunków. Wiedźmin miał swój udział nawet w stosunkach dyplomatycznych między Polską a USA :) Książka Adama Flammy ze szczegółami opisuje (zgodnie z chronologią wydarzeń) kształtowanie się fenomenu Wiedźmina, od czasu pojawienia się postaci w pierwszych opowiadaniach, przez adaptacje komiksową i grową aż po ostatnie dzieła Amerykanów w postaci serialu. Autor sam dużo opisuje (to wg mnie najciekawsze), jest sporo wywiadów z wieloma ludźmi w jakiś sposób związanymi z uniwersum (np. z Jackiem Rozenkiem, "podkładającym" głos Geraltowi w grach), jest też sporo zdjęć, ale na szczęście o wiele mniej niż tekstu, to dodatek, więc jest dużo czytania, to nie jest album. Książkę polecam fanom wiedźmińskiego uniwersum, ale mogą też ją spokojnie przeczytać osoby niemające o nim pojęcia, a które by chciały wiedzieć na czym ów fenomen polega.
"Dzień tryfidów" to książka, którą tak naprawdę ciężko mi ocenić. Bawiłem się przy niej dobrze, czytało mi się ją szybko, a ciągła akcja nie pozwalała się nudzić. Niemniej jej długość, jest jej wadą. Liczyłem na bardziej rozwinięty wątek "tryfidów", bo te tak naprawdę pojawiają się dość rzadko. Do tego kilka rzeczy było tak mocno naciąganych, że aż się zdziwiłem. Oczywiście nie będę spoilerował, bo trzeba samemu do tego dojść. Zachowania bohaterów są czasem wręcz irracjonalne i nie wiem czy człowiek zdrowy na umyśle by tak postąpił. Niemniej to nadal przyjemna lektura, której warto dać szansę. Dla mnie 7/10
Cześć i chwała molom książkowym.
Wyskakuję z nietypowym pytaniem, bo gram akurat w BG3 i przypomniało mi się, że z ponad dwadzieścia lat temu od kolegi na urodziny dostałem książkę - prawdopodobnie z cyklu Forgotten Realms, prawdopodobnie pióra R.A Salvatore, ale przeszukałem internet i nie mogłem jej znaleźć po okładce, a ta wyglądała tak: surowa, jesienno - zimowa sceneria z drzewami bez liści, w niej jakaś walka chyba najemników, i najbardziej pamiętam bodajże krasnoluda w takiej czapce bądź kubraku w biało - czerwone pasy, który przyglądał się i zawadiacko uśmiechał. Kojarzy ktoś coś takiego? Byłbym wdzięczny za podpowiedzi.
Nie mogę edytować, więc dopiszę jeszcze, że mogła być to też książka Richarda Knaak'a.
Dawno tutaj nie byłem. Moje przygody z książkami trochę osłabły, jednak
ponownie wróciłem do GOT i po obejrzeniu całości serialu jestem przekonany, że nigdy się nie doczekamy kolejnych ksiażek, a na 100% GRRM nie napisze tego do końca. W mojej ocenie nie ma po prostu takiej możliwości, aby w kolejnych 4 książkach zamknął historię (patrząc na etap, na którym jesteśmy obecnie).
Miasto i miasto - ciekawy pomysł, ale książka wynudziła mnie strasznie. Cały czas w głowie miałem izrael i palestynę i nie do końca mogłem zrozumieć cały koncept przenikających się miast.
5 pora roku - jestem pod koniec pierwszego tomu i w sumie mi się nawet podoba, mogę polecić
Przestrzeń objawienia - zostawiłem czytanie dla w/w pozycji, ale też nie czytało się tego jakoś źle
seria problemu 3 ciał - polecam
Aleksandra Zalewska - "Indie. W moim hinduskim domu"
Bardzo się cieszę, że tego typu książki powstają. Indie to kraj z perspektywy Polaka bardzo egzotyczny, o którym krąży wiele mitów i trudno weryfikowalnych opowieści. Z jednej strony starożytna cywilizacja, dziwna religia z tysiącem bogów, joga i ostra kuchnia, z drugiej tłok, święte krowy, brud, ktoś by pewnie powiedział, że poniżanie kobiet i gwałty, bo o tym lubią pisać mainstreamowe media szukające sensacji. To wszystko z czym Indie kojarzą się Polakowi, który nigdy tam nie był (a jeśli był to na tygodniowej wycieczce last minute w nadmorskim kurorcie) albo oglądał filmiki "ekspertów" na Youtube. Aleksandra Zalewska mieszka w Indiach kilka lat i w tej nieco ponad 300-stronicowej książeczce obala mity na temat tego kraju, przy okazji dostarczając wielu ciekawych informacji. Czy faktycznie w Indiach jest tak brudno i tłoczno ? Czy jest niebezpiecznie ? Jak wygląda sytuacja kobiet ? Jak wygląda hinduski ślub ? Tego się dowiemy właśnie z tej książki, ale także dostaniemy sporo informacji o codziennym życiu, kuchni indyjskiej, ciekawych miejscach do zwiedzenia, jodze czy ajurwedzie. Oczywiście, wszystko w skondensowanej mocno treści (o każdej z religii Indii - hinduizmie, buddyzmie, sikhizmie i dżinizmie - można by napisać książkę większą niż ta),ale uważam, że jest to co najważniejsze, by poznać dobrze ten kraj i nie powielać bzdur głoszonych tu i ówdzie.
Nie dostrzegłem literówek (może jedną),książka ma ilustracje w dobrej ilości i jakości (choć rzadko dotyczą opisywanego tematu); mógłbym się na siłę doczepić twierdzenia Autorki, że hinduizm to monoteizm (moje religioznawcze spojrzenie na tę religię sprawia, że bardzo się krzywię, gdy ktoś wrzuca ten system ot tak do systemów monoteistycznych, bo to jest bardzo nieostrożne, nie - religioznawcze, na pewno nieobiektywne twierdzenie), ale tylko tyle. Polecam tym, którzy o Indiach nie wiedzą nic lub prawie nic a chcą mieć jakieś podstawy.
To niby tylko dodatek do pudełkowego wydania gry. Gra gdzieś przepadła ale tą książeczkę sobie zachowałem. Zawiera bardzo wiele ciekawostek o początkach podboju kosmosu, o amerykańskim i radzieckim programie kosmicznym. Trochę o wydarzeniach które nie były nagłaśniane. Dodatkowo sporo zdjęć i ilustracji.