to jest najgorszy rodzaj alkoholizmu, bo jestes alkoholikiem, ale przez gadanie "to tylko piwka" łudzisz sie, ze nie
Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy jednorazowy powrót do picia po tygodniowej przerwie jest objawem alkoholizmu. Jednakże ważne jest, aby zastanowić się nad swoim stosunkiem do alkoholu i jeśli masz wątpliwości lub obawy, warto skonsultować się z specjalistą.
Jeśli regularnie pijesz piwo i nie potrafisz zrezygnować z niego na dłuższy czas, mimo że zdajesz sobie sprawę z negatywnych skutków dla swojego zdrowia lub relacji z bliskimi, to może to wskazywać na problemy z alkoholem. W takim przypadku warto rozważyć pomoc specjalisty, np. terapeuty zajmującego się uzależnieniami od alkoholu.
Warto pamiętać, że podejmowanie decyzji o rezygnacji z alkoholu lub zmniejszeniu jego spożycia jest już krokiem we właściwym kierunku, nawet jeśli czasami zdarzą się niepowodzenia. Ważne jest, aby nie poddawać się i szukać pomocy, jeśli samodzielne próby nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.
Nie piję alkoholu od 2 Stycznia. Noworoczne postanowienie.
Mam momenty kiedy uruchamia mi się ssanie i czuję piwo w powietrzu ale wtedy idę coś porobić i przestaję o tym myśleć.
Nie piłbym dłużej ale znajomi wpadają na święta.
Ogólnie alkohol jest uznawany za jeden z największych czynników odpowiedzialnych za depresję. Odkąd nie piję, czuję się znacznie lepiej.
Polecam.
Jeśli od kilku dni marzyłeś o tym jak zamoczysz japę w browarze i odliczałeś w myślach dni, to jest spora szansa że ''masz problem''.
Jeżeli po prostu przyszła Ci ochota, bo akurat weekend, bo lubisz smak i "klimat" obalenia browara, to może nie jest źle.
Ale mam nadzieję że kupiłeś piwska bo po prostu pomyślałeś sobie "czemu nie", a nie dlatego że nosiło Cię po tygodniu - jeżeli mówimy o tym drugim przypadku, to zweryfikowałbym podejście do picia póki nie jest za późno.
Kiedyś jeden typ którego spotkałem przypadkiem na swojej drodze mówił tak:
"musiałem się rozstać z żoną. jak ona mi robiła problemy ze wieczorem wypiłem 3,4,5,6 czasem 7 piwek to co to jest. z resztą to rodzice nas zmusili do ślubu. tylko dzieciaka szkoda"
zawodowy kierowca wstający codzień o 4.
I takich mijamy codzień na ulicy.
Skoro juz odkopali wątek i troche czasu minęło.. jak tam raziel? Z okolic kielc jestem, cho na browara. :)
Polska to kraj 80% alkoholików, jak nie więcej, bo jak wyzej pisali, nie musisz spać zarzygany w zywopłocie, zeby juz powoli sie do nich zaliczac. A ludzie sie nie chca przyznac do tego, ze maja problem, bo porownaja ich wlasnie z takimi zulami spod sklepu. U mnie kliku znajomych, w tym kolega z klasy, musiało zrozumiec prosty fakt, ze alkohol to nie jest uzywka dla nich, a wytlumaczyli im to na odwykach, bywało opornie. Ty jestes starszy, a moj kolega z klasy byl wjebany po uszy w wieku 28 lat i dobrze, ze sie zdecydowal, bo chociaz do tej pory zyje.
Przeczytaj sobie jeszcze raz wszystkie posty w tym wątku, bo generalnie to garść darmowych cennych porad, czasami i GoL podejdzie do tematu jak człowiek.
Jeśli nie potrafisz wytrzymać bez piwa i te 7 dni sprawiło Tobie taką trudność, a żona zwraca Tobie uwagę na Twoje częste picie, to nie ma co się oszukiwać. Wszystko to sugeruje, że jesteś alkoholikiem.
Ostatnio po negatywnych wypowiedziach mojej żony odnośnie mojego picia piwa - postanowiłem porzucić browarki. Wytrzymałem całe 7 dni. Jednakże dziś nie wytrzymałem i poszedłem do sklepu... czy to już alkoholizm?
Ostatnio po negatywnych wypowiedziach mojej żony odnośnie mojego picia piwa - postanowiłem porzucić browarki. Wytrzymałem całe 7 dni. Jednakże dziś nie wytrzymałem i poszedłem do sklepu... czy to już alkoholizm? Nie :) To kwestia charakteru i osobowości. Jeśli na luzie co weekend chcesz sobie wypić to na spokojnie.
Z drugiej strony... Piwo to obrzydlistwo. Wolę whskey/whyski z colą ;)
Generalnie to wygląda tak. Nalewki leżą od kilku miesięcy nietknięte. Szampany od kilku lat. Wina też leżały kilka lat w barku. Z wódką było to samo. Po prostu tego typu alkoholu nie lubię.
Piwa opróżniam zazwyczaj na bieżąco. Jednakże nie pijam sików typu Harnaś itp. bo liczy się dla mnie smak. Jak mam wypić byle co, to wolę w ogóle nie pić.
No i odliczania nie było. Po prostu dziś w południe naszła mnie nagła ochota na piwko. A dokładniej na kilka piwek.
Jak ty nie umiesz wytrzymać bez piwa to już jest to alkoholizm i powinieneś iść na jakieś leczenie. Swoją drogą dziwie się że jeszcze cie żona nie rzuciła.
Widzisz, zaoszczędziłeś na browarach i od razu było Ciebie stać na PS5, Switch, nowego PeCeta i jeszcze retro konsole. Żona zadowolona i nowe zabawki, zobacz ile korzyści.
Mnie w szkole koledzy zawsze uważali za jakiegoś bogacza, tzn. syna bogatych rodziców bo kupowałem sobie gry, muzykę czy nawet konsole. A ja po prostu nie kupowałem alkoholu oraz fajek i tak jakoś starczało na inne przyjemności.
W 99% przypadków piję piwka w gronie znajomych. Wczoraj jedynie sam, bo żona nie chciała.
Swoją drogą jak patrzę na znaczne podwyżki cen piw to, aż się odechciewa je kupować.
Niemniej jednak zaobserwuję swoje poczynania pod tym względem. Dzięki za odzew.
U mnie leci już więcej niż 15 dni bez alko. Te trójglicerydy, wysypki na ciele, dermatografia i ogólne złe samopoczucie mnie rozwaliły trochę psychicznie.
Długo by tłumaczyć ale takie schematyczne picie i to co pokrótce opisałeś jest alkoholizmem. Wg nauki masz alarmowe stadium alkoholizmu, czyli takie początkowe - od tego się zaczyna. A jeśli ciężko wytrzymać kilka dni to świadczy to o uzależnieniu psychicznym a z kolei uzależnienie psychiczne o alkoholizmie. Wiem co mówię, nie piję wiele lat.
Jutro mija miesiąc od mojej ostatniej kropli alkoholu. Pewnego dnia stwierdziłem że alkohol nie jest mi do życia jakakolwiek potrzebny i tak się jakoś toczy. Od roku wypiłem alkohol może ze 4 razy a i tak przychodziło mi to z trudem. Okazjonalnie kiedy temperatury dają o sobie znać, to walne sobie jakieś piwko zero. Polecam.
"Alkohol jest dla słabych"
Idź się zbadać to będziesz wiedział.
Nie siedzimy w twojej głowie by wiedzieć co się tam działo, ale sygnał ostrzegawczy już jest i ja bym się zdiagnozował.
Nie sprawiło mi trudności, bo nie myślę o piwie. Po prostu czasem przychodzi ochota na te 2-3 piwka.
No i żeby nie było. Wolę grać, niż pić piwo. Przy piwie nigdy nie szło mi granie, więc wybór jest prosty.
Hmm, ja zrobiłem wyzwanie rok bez alko żeby zobaczyć czy choroba zaatakuję. I przez rok zero ostrego napadu. Małe bóle, 3-4 razy przez ten okres. Po tabletce przechodziło i na drugi dzień ani śladu. Wniosek taki że alkohol nie służy mojej diecie.
Gdyby nie ataki choroby to zapewne dalej bym normalnie konsumował trunki. Ale chęć zdrowszego życia bez bólu choroby zwyciężyła.(I to co człowiek doświadczył i obserwował przez ten rok, dało do myślenia i odsunęło tym bardziej chęć do alkoholu).
Teraz pozostało jeszcze jedno uzależnienie które też nie służy mojej diecie przy chorobie i z nim będzie duży problem żeby się go pozbyć a mianowicie słodycze (cukier).
A spróbuj może piwka bezalkoholowego? Wiadomo, że to nie to samo, ale ostnio też pojawia się coraz więcej opcji.
Łatwo i szeroko dostępna to choćby IPA Miłosława.
Też się lubię napić piwa, jednak nie jest to dobry nawyk.
Np picie codziennie 1-2 piwa niby trudno nazwać alkoholizmem, ale jak kiedyś odwiedzałem oddział laryngologii onkologicznej, to 80% facetów z rurkami w gardle do oddychania mówiło, że oni nic nie pili. Tylko pół życia piwko, czasem dwa, po pracy. Codziennie. Coś mocniejszego tylko kilka razy w roku, na czyichś urodzinach i przy innych okazjach.
Trochę dało do myślenia.
Nie, to zwykła ludzka potrzeba bo piwo jest składnikiem niemal tak potrzebny w organizmie ludzkim jak jedzenie. To nie mocny alkohol od wina w górę by się tym przejmować
Ja lubię w wolny dzień wieczorem wypić coś o mocy 1 piwa szczególnie jak jest ciepło bo żyje się raz.
Czy mam z tym problem? Nie.
Chociaż ja na razie preferuję drinka. Ostatnio blue curacao sobie robię z lodem i włączam serial. To efekt ostatniego wyjazdu do Bułgarii. Swoją drogą tam to i po 5 na dzień piłem czy coś to znaczy? Nie bo tutaj jeden i nie ma żadnej potrzeby więcej.
A nawet jakbym zrezygnował to nic by się nie zmieniło w moich potrzebach ale jak mówię trzeba korzystać z życia wszystko dla ludzi ważne aby mieć kontrolę.
Polecam, sporo można się dowiedzieć bardziej z biologicznego punktu widzenia na to jak alkochol wpływa na ludzi. Z tego się dowiedziałem że można być genetycznie uwarunkowanym do bycia alkocholikiem ze względu jak alko działa na człowieka i jak łatwo przez to nie móc przestać :)
https://www.youtube.com/watch?v=DkS1pkKpILY
Ja tam pije piwko jak jest gorąco 30 stopni + - takie zimne najlepsze, ale to jedno góra dwa wieczorem, i to tak co 3 dni, jak nie wypije i tydzien to nic sie nie stanie.
W Czwartek zmarł mój sąsiad właśnie przez alkoholizm. Niby miał mieszkanie, pracę, ale po pracy np. przy mnie potrafił wyzerować pół litra czystej w kilka sekund i normalnie gadać. Zarabiał, ale wiecznie nie miał kasy bo wszystko przepijał. A z tego co wiem u Niego też zaczęło się od piwka po pracy. W zeszłym roku miał kilka prac bo wszystkie tracił przez kaca w Poniedziałki... Stał się żywym trupem, chudł z dnia na dzień, potem szpitale, coś tam z trzustką Mu się stało. Lekarze dali Mu kategoryczny zakaz picia ale mimo to dalej pił aż umarł. Dwa dni leżał w mieszkaniu martwy aż zaczęło śmierdzieć na klatce i sąsiedzi zadzwonili po policje a policja ze strażą pożarną wywarzała mu drzwi antywłamaniowe z godzinę. Gdy już jesteś w chronicznym stadium alkoholizmu to strasznie ciężko z tego wyjść bo pijesz mimo strat moralnych, materialnych finansowych, to się staje silniejsze od człowieka. Dla tego jak ktoś uważa że ma z tym problem i ciężko żyje się na trzeźwo, naprawdę warto pójść do specjalisty i On powie co poleca dalej z tym robić. Samemu w pewnym momencie już w zasadzie nie da się z tym poradzić chociaż wiadomo, są wyjątki potwierdzające regułę. Jednym zdaniem alkoholizm to straszny syf.
Tez tak miałam, myślałam że nie mam problemu ale po paru latach okazało się że bez alkoholu nie mogę wytrzymać ani jednego dnia… piłam przed pracą, w pracy i po pracy i tak naprawdę to tylko winko, tylko albo aż…. Uświadomiłam sobie że mam problem jak już ciężko było z niego wyjść. Jedna terapia, detoks, druga terapia… w końcu trafiłam do rewelacyjnego ośrodka obok Zakopanego, to ludzie pracujący tam pokazali mi jak pięknie można żyć bez alkoholu. Polecam www.osrodekodnowa.pl
Jeśli nie możesz wytrzymać tygodnia bez alkoholu i o tym myślisz tzn że masz problem i idź i ratuj się póki czujesz że coś jest nie tak bo za pare miesięcy możesz skończy bardzo, bardzo źle…
3 piwka w weekend to raczej nie alkoholizm. Tez lubie sobie wypic pare browarkow po zakonczonym tygodniu ciezkiej pracy.
Bardziej traktuje to jako rytual/nagrode niz jakas straszna chec spozycia alkoholu czy najebenia sie. Jesli nie walisz 6pakow dzien w dzien to raczej nie przesadzalam by z nazywaniem tego alkoholizmem.
Jesli sie zdrowo odzywiasz, cwiczysz i ogolnie jestes zdrowy to wypicie winka czy piwka nie jest czyms zlym a nawet czyms zdrowym bo w piwie czy winie jest sporo mikroelementow.
W przeciwienstiwe do wodki gdzie cel jest tlyko szybkie najbeanie sie, piwa szczegolnie te craftowe posiadaja aspekt samkowy i degustacyjny. Gdzie mozna je kosztowac i sie cieszyc walorowem smakowym, w przeciwienstiwe do wodki wykrzywiajace morde i potrzebujacy zagryzki.
Jak można pić to świństwo? Kiedyś spróbowałem raz w gimnazjum z 15 lat temu i więcej nie tknąłem.
O taki rzeczach się tu nie pisze. Oprócz prezesów są też wszyscy świeci.
Pijesz piwo, spiryty raz w tygodniu = alkoholik. Po pracy piwo = alkoholik
Z żoną, wieczorem, po ciężkim dniu winko, drinka itd. to już w ogóle patalogia a jeszcze jak macie dzieci to ło panie, po mops trza dzwonić.
Nie pij, nie pal, nie jedz tego czy tamtego, tylko zdrowa żywność, pij taka herbatę a nie inną bo ta co pijesz szkodzi itd. Według golowych świętych to najlepiej po prostu nie żyć.
A w ogóle granie bez wspomagaczy na stare lata automatycznie pozbawia immersji.
Przerzuć się na cydr teraz to posmakujesz czegoś innego.
Ja od 15 lat dzień w dzień piję po jednym piwie, czasem dwa i jakoś nie przekraczam tej dawki. Można? Można