Nie bierzcie się za takie artykuły. Szkoda waszego czasu i naszego. Do takich tekstów trzeba się przyłożyć, zrobić głębszy risercz, a nie tylko wylać żale autora. To zbyt wysoki poziom dla Was obecnie.
Nawet danych nie potraficie poprawnie sprawdzić i przepisać -dane odnośnie ukończeń. Ta tabelka zrobiona w paincie też pokazuje Wasz poziom. Nawet wrzucenie 5-letniego materiału z Hedem nic nie da.
Piszcie o jakiś randomowych postach na reddice czy twiterze. Na tym się znacie i w tym macie doświadczenie.
Temat ciekawy. W sumie wszystko z powyższej listy ukończyłem więc podzielę się krótkimi spostrzeżeniami.
Elden Ring - Nie miałem jakiegoś problemu ukończyć, gra wessała mnie od początku i trzymała do samego końca, choć przez ostatnie 10h czuć było "lejek" gdzie gra delikatnie sugerowała dokończenie linii fabularnej.
Wiedźmin 3 - Przeszedłem razem z dodatkami dwukrotnie. Nie nudziłem się wcale. Dużo pomogły świetnie napisane zadania poboczne.
Cyberpunk - Podobnie jak Wiedźmin. Nie czułem znużenia, choć aktywności poboczne dla fixerów były nieco monotonne. Sporo w grze zwiedzałem dla samego zwiedzania.
GTA V - Przeszedłem kampanię, prawie nie ruszając aktywności pobocznych, choć miałem wrażenie, że końcówka gry jest lekko przeciągnięta.
RDR2 - Od pewnego momentu musiałem zmuszać się do grania bo gra była wręcz przesadnie mozolna, ale grałem dla wybitnej historii i ostatecznie ukończyłem, choć w delikatnych bólach.
AC: O - Chryste, grind w tej grze jest niedorzeczny. Koniec końców główny wątek ukończyłem, ale musiałem robić sobie dłuższe przerwy od grania co jakiś czas.
KC: D - Wsiąkłem, przeszedłem, dziękuję. Może prócz trudnego początku gry gdzie trzeba ogarnąć mechaniki i system walki grało mi się świetnie. Gierka niesamowicie immersyjna.
HZD: Jedna z moich ulubionych gier na PS4 (teraz i PC). Setting wciągał po całości, a odkrywanie histori świata połączone z bardzo fajnie zrealizowaną walką z maszynami nie nudziło.
H: FW - Tutaj co prawda ukończyłem główny wątek, ale raczej z obowiązku. Gra niestety nie wciągnęła tak mocno jak poprzedniczka. Ogólnie, mniej ciekawa od poprzedniczki.
H: I - Miejscami nurząca, miejscami bardzo wciągająca, jednym słowem nierówna. Półotwarta struktura Zeta Halo polegająca na robieniu tego samego nudzi mimo lepiej zrealizowanego gameplayu niż w poprzedniczkach. Bardziej zamknięte etapy (szczególnie te fabularne) są dużo ciekawsze.
Natomiast ja się wcale ludziom nie dziwię, że tych gier nie przechodzą. Każdy z tych tytułów jest niesamowicie pompowany przez fanów i jeżeli kupi to ktoś ma inny gust, to po prostu się rozczaruję i rzuci grę w cholerę.
Nie każda gra jest dla każdego, a w dodatku w zalewie dość podobnych do siebie produkcji ktoś obcując raptem kilka godzin z grą może odnieść mylne wrażenie, że widział już wszystko co ma gra do zaoferowania na podstawie doświadczeń z innymi grami.
Matko kto porzuca Wiedźmina po 51,5 godzinach ? Ja przy takim czasie gry to chyba nawet Novigradu dobrze nie zwiedziłem :) Obecnie 216 godzin i robię wątek w Toussaint a sporo mi jeszcze zostało a zanosi się na NG + ;) Co do Red Dead Redemption to sama fabuła zajęła mi chyba ponad 100 godzin do tego 200 online :D
Ale niby ,że kto porzuca? To są najlepsze gry na rynku i zarobiły też najwięcej np Skyrim , Fallout, Wiedźmin,Elden Ring ...kto jest idiotą? Na pewno nie oni
Wiedźmin 3 - Zjadłem tę grę..... platyna na PS + dodatki - wyczyszczona na PC - ogrywam sobie teraz wolniejszymi chwilami na Xboxie...
RDR .... kilkaset godzin ... w tym długie godziny na szukaniu wróbli i drozdów... nie osiągalna dla innych studiów - tylko flety rezygnują z tego dzieła.....
AC Odyssey - nie ten poziom co dwie powyżej ale to i tak gra na 7 - platyna na PS - pograłem też na Xbox w obecnej generacji .
Horizon Zero Dawn - platyna razem z DLC - gra na poziomie odyssey .
Halo to dla mnie mocno średnia gra i jej nawet nie ukończyłem ...
Reszta tytułów z listy przede mną - gram w połatane pełne wersje ....
Oprócz RDR2 i Wiedźmina masę czasu spędziłem w Valhalli i Divinity original SIn 2 - w obu tytułach kilkaset godz .
Wiedźmin 3 byłby dużo lepszą grą, gdyby właśnie nie ten otwarty świat, który jest nieciekawy i dodatkowo obnaża jak bardzo przeciętny jest system walki w tej grze.
Niestety dla samego siebie mam tak, że jak podoba mi się fabuła w erpegu, to staram się w nim zrobić wszystko co jest możliwe, więc i tak pływam tą zasraną łódką po Skellige, ubijając syreny i marudząc pod nosem jakie to jest kurde nudne.
Ja swoje światy do ogrania wybieram starannie i poznaję je od początku do końca. Z waszej listy poznałem 5 z 11 gier, żadnej nie porzuciłem.
Mówcie za siebie :-) Ja nie porzucam otwartych światów, korytarzówki dość często, bo przeciskanie się długimi, jednokierunkowymi ścieżkami wyznaczonymi przez innych bywa nudne, lub nużące, szczególnie w kolejnych przejściach gry.
Zalety otwartych światów dla mnie:
- otwartość!
- wolność i swoboda
- radość eksploracji i ciekawość świata
- efektywność przechodzenia w porównaniu do ciągnących się jak guma do żucia korytarzówek
- możliwość wyznaczania własnych ścieżek i wykrojenia własnego doświadczenia
- co gracz to doświadczenie
- brak powtarzalności
- możliwość innego przechodzenia gry w kolejnych przejściach NG/NG+
- możliwość szybkiego przebiegania gry skróconymi ścieżkami w kolejnych NG/NG+
- możliwość szybkiego dojścia do zakończenia gry jak się zaczyna nudzić, bez konieczności porzucania
- świat jest często tak duży lub tak mały jak chcemy, to my o tym decydujemy
Wady otwartych światów dla mnie:
- brak, jeszcze nie natrafiłem
Horizon Zero jest dobre, ale po jakimś czasie zaczynają denerwować grind i ograniczenia. Mapa jest zbyt duża i generalnie nudna. Między misjami trzeba przebiegać spore odległości a główna bohaterka ma ciągle ten sam skwaszony wyraz twarzy. Ale klimat i lore świetne.
Podstawowa kwestia to jaką zawartością jest ten świat wypełniony i ile jej jest. Jeśli jest pełno zadań pobocznych ale są one słabe to siłą rzeczy po kilku próbach przestaję je wykonywać. Podobnie ze znajdźkami. Rozmiar świata tu nie pomaga. Poza tym lubię widzieć, że moje akcje wpływają na wygląd świata i mogę go "wyczyścić". Bardzo mi brakuje tego w Elden Ring i to jeden z powodów dla którego odstawiłem tą grę. Dla mnie najbliżej idealnego świata gry był Gothic 2. Nie był on wielkie ale dobrze zaprojektowany i potrafił nagrodzić gracza za wnikliwość. Zauważyłem, że w moim wypadku szybciej przestają ciekawić mnie światy które eksploatuję intensywnie. Najlepiej bawiłem się tam gdzie dawkowałem sobie przyjemność. Tutaj świetnie sprawdzał się RDR 2. Włączyłem grę, wykonałem zadanie z głównego wątku, pokręciłem się po okolicy i sprawdziłem kilka ciekawych miejsc, zapolowałem na bandytę z listu gończego i koniec. Myślę, że gdybym nie dawał sobie tego czasu na powolne cieszenie się grą to znudziła by mnie ona znacznie szybciej.
akurat Elden Ring maa opisane tee same ,,bolączki" co kazda gier z serii ,,Souls" i otwarty swiat nie ma tu zadnego znaczenia
Najlepszy czas ukończenia ma Cyberpunk 2077, gra się skonczy zanim znudzi, ale te ok 30 godzin nie zostawia uczucia niedosytu, chociaż ja miałem głód większej ilości questow I ciekawych misji.
Może dodatek to uzupełni.
Nawet Sykyrim po przekroczeniu 70 godziny zaczął mnie nudzić, Wiedzmin 3 GOTY ogrywany z dodatkami tak na 100% z pobocznymi też w pewnym momencie nudził (Skellige) I ratowały go dodatki właśnie wprowadzające zupełnie inne doznania.
Assasyns Creedow czy Far Cry już nie mogę grać, mam ich dosyć. Watch Dogs 3 rozpoczęty i jakoś nie mogę się zmotywować by ukończyć, immortal Fenyx to samo, brak angażującego gameplayu, przeogromną powtarzalność i mapy, no właśnie, wolałbym 4x mniejsze, ale co chwilę spotkać coś ciekawego, wyjątkowego i ręcznie zrobionego (jak w Elders Scrollsach).
Open Worldów już mam dość, wolę od nich nawet korytarzówki.
Ostatnio odpaliłem Miles Morales i jak zobaczyłem te znaczniki, poboczne, antenty, misję VR itd. To grę porzuciłem.
Za to bardziej liniowy Atomic Heart pękł w nieco ponad tydzień i najgorszym jego elementem była powierzchnia i te momenty ala sandbox.
Z tego też powodu nie chce mi się nawet patrzeć w kierunku nowego God of War czy Horizon, bo już mnie pierwsze ich część dosyć wydłużyły i starczy mi do dzisiaj.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to. Hed w polinkowanym filmiku 5 lat temu wystarczająco próbował odpowiedzieć na to pytanie. To wszystko jest kwestia nie tylko indywidualna gry, ale też i osoby grającej.
Ja obecnie mam blisko 30h w Ghost of Tsushima i już straciłem zapał do gry przez niesamowitą powtarzalność...wszystkiego. Śmiem stwierdzić, że to nie jest nawet gra AAA, bo ilość kalki lokacji, animacji, obiektów w świecie i typów zadań...jest duża. Jednak opakowano to w kilka fajnych rozwiązań i nietuzinkowy klimat, świat i fabułę (bo samurajska Japonia to rzadkość w grach wydawanych na zachodzie z takim impetem), że to wystarczyło. Do tego gra wyszła w momencie przepastnych Assassin''s Creedów, przy których Cuszima wydaje się właśnie grą niższego segmentu, ale też szybszą i łatwiejszą do ogarnięcia.
Nikt nic nie porzuca, ostatnio ledwie ukończyłem uncharted, leciałem na autopilocie .
"Nie pojadę, bo za daleko"? - przykład z Wiedźmina... Przecież ja się cieszyłem, że dawali mi pretekst to dłuższej zabawy w grze i dłuższego przemierzania świata gry w szczytnym celu wykonania zadania. Im dalej musiałem przemierzać do celu po dworze zaliczając przygodę tym bardziej micha się cieszyła. Akurat Wiedźmin 3 jest grą tak wciągającą, ciekawą i urozmaiconą że po 150h grania było mi mało nadal, a że wszystko zaliczyłem wraz z wszystkim co poboczne (prawdopodobnie wszystko) to bawiłem się eksplorując bez celu świat by podziwiać uniwersum i piękną grafikę. :) Chciałbym by kiedyś świat gdy był tak duży i bogaty, że żeby przejść z jednego końca na drugi koniec świata gry trzeba by było z 2h jechać koniem. Gdzie będzie można wejść do każdego domu etc. (Oczywiśćie tylko włamując się :P)
A gdy w jakichś grach typu Skyrim mam możliwość szybkiego transportu to staram się tego unikać i nie oszukiwać w ten sposób. Bo jak to w szyciu, trzeba dobyć konia i jechać do miasta by opchnąć łupy. :)
PS. Nienawidzę określenia, żę mapy!! mapa to jest do zlokalizowania swojej pozycji. A tu jest po prostu świat gry, lokacja, level, poziom, trasa wyścigu, ale nie mapa! Mapa to kojarzy się od razu że to jakiś teren stworzony przez twórców, mnie to świat gry, pewne uniwersum, a nie zwykła mapa... Fuj.
obawiam sie, ze odpowiedz jest nazbyt oczywista. nikt nie lubi tracil czasu na wypelniacze pomiedzy lokacjami - a tym jest wlasnie otwarty swiat w wiekszosci gier - poza garstka uzaleznionych od gier masochistow, oczywiscie.
Za duzo albo nijakie. Sam bardzo lubie ale jakbym miał grać jedna po drugiej w produkcje z otwartym to bym się porzywał
Nie porzucam tego typu gier. Jeśli dana pozycja mi odpowiada to jś kończę. Nie jestem fanem powtarzalności i zbyt wielu "zapychaczy", dlatego nie zawsze robię wszystko na 100%, ale główną fabułę kończę. Nie po to "inwestuję" pieniądze i / lub czas, żeby sobie odpuścić w połowie albo wcześniej. Ale, znów to podkreślę - najpierw sprawdzam czy dana gra mi faktycznie podejdzie, jeśli nie, to nawet jej nie kupuję/ ściągam.
- Elden Ring - dopiero zacząłem ale tutaj odpycha mnie to, ze nie jestem fanem souls like.
- Wiedźmin 3 Dziki Gon - tutaj wymęczyło mnie zbieranie elementów zbroi, tyle się tego naszukałem żeby mieć komplet, że nie chciało mi się dalej grać, jestem na samym końcu gry i dopiero teraz ją ukończę.
- Cyberpunk 2077 - jeszcze nie zacząłem, za słaby PC.
- The Elder Scrolls V Skyrim - nie podoba mi się ta gra, jest brzydka i nudna i ma słaby, główny wątek fabularny.
- GTA V - tu sprawa jest prosta: misje latane a ja nie potrafię startować i lądować samolotami ;)
- Red DeadRedemption II - zaczynam drugi raz na PC.
- Assassin''s Creed Odyssey - za dużo małych wysepek i pływania pomiędzy nimi, choć sama gra jest fajna.
- Kingdom Come - mechaniki gry - strzelanie z łuku i jazda konna to mordęka, nie udało mi się uciec konno i dałem sobie spokój ;)
- Horizon: Zero Dawn - ukończyłem wraz z dodatkiem.
- Horizon Forbriden West - ukończyłem główny wątek i czekam na DLC
- Halo Infinite - fajna gra ale trochę za bardzo przypomina jakiś tytuł MMO.
W przypadku wymienionych tutaj tytułów:
-Elden Ring - jeszcze nie grałem, mam zamiar, ale kupka wstydu nadal duża.
-Wiedźmin 3 Dziki Gon - przeszedłem grę dwukrotnie, teraz gram trzeci raz z dziewczyną. Imersja, przedstawienie świata średniowiecznego w mniej kolorowy sposób niż w innych produkcjach, narracja, konkretny charakter głównego bohatera, świetnie napisane zadania chwytające za różne emocje i odczucia, świetna oprawa audiowizualna. Ma swoje minusy, ale generalnie jedna z najlepszych gier w jakie grałem.
-Cyberpunk 2077 - przeszedłem raz, gra bardzo dobra, nie nudziła mnie przez ani minutę gry. Narracja, budowa świata, detale, ciekawa, lecz za krótka fabuła, oprawa audiowizualna, dobrze napisane postacie, możliwości walki i eksploracji.. wszystko wciągnęło mnie jak bagno. Na pewno wrócę, jak ogram gry z kupki wstydu.
-Skyrim - przeszedłem raz, próbowałem kilka razy jeszcze raz, nabiłem w tej grze łącznie 1100+ godzin, ale nie udało mi się ukończyć całej drugi raz. Gra ogromna w content, a w dodatku mody. Co przysłowiowe "100 metrów" jakaś ruina, czy jaskinia. Ogrom rzeczy do robienia, pożeracz czasu. Gra dobra, ale trzeba na nią poświęcić mnóstwo czasu.
-GTA V - przeszedłem raz, spróbowałem online. Gra bardzo dobra, dobrze się bawiłem, lecz online to nie dla mnie, jakoś mnie nie zainteresowało.
-RDR2 - cały czas na kupce wstydu.
-AC: Odyssey - wbrew obiegowej opinii monstrualnego grindu i przesadnie ogromnego świata, w przeciwieństwie do Origins i Valhalli akurat Odyssey przeszedłem całe i mnie nie nudziło. Może dlatego, że jestem dużym entuzjastą starożytnego świata, a moja ukochana kocha Grecję. Graliśmy razem i wsiąknęliśmy. Piękny świat, piękna oprawa wizualna, słabo dobrana oprawa audio. Generalnie gra dobra, ale na raz. Zjadacz czasu.
-Kingdom Come - cały czas na kupce wstydu.
-Horizon Zero Dawn - splatynowane, jedna z moich ulubionych gier, wciągnęla mnie jak bagno. Piękny świat, piękna oprawa audiowizualna, ciekawy setting świata, ciekawy pomysł na grę. Miała swoje bolączki, ale przeszedłem 2 razy z dodatkiem i nie mogłem się doczekać "Forbidden West"
-Horizon Forbidden West - w trakcie grania. Właśnie przechodze i tak samo jak w przypadku HZD - wciągnęła mnie jak bagno. Odczucia podobne jak przy HZD plus usprawnili wiele rzeczy. Oprawa audiowizualna lvl master i byłem mocno zdziwiony, że gra nie zdobyła pod tym względem żadnej nagrody. Jak każda gra tak i ta ma swoje bolączki, czy chybione pomysły, ale generalnie gra po prostu świetna.
-Halo Infinite - nie grałem nigdy w żadne Halo, więc nie mam tu nic do napisania.
Normictwo nie kończy gier, nie ważne czy są krótkie czy długie
Dlatego, że są potwornie nudne i męczące w sterowaniu. Lepiej zagrać w takie gry jak Fallout 2, Atom, czy Wasteland albo w XCOM 2.
Zupełnie nie rozumiem narzekań typu "za duża, monotonna, nudzi mnie..." Ja kupując grę z otwartym światem, wręcz marzę, żeby była jak największa, przecież po to takie gry są. Dla mnie eksploracja tak dużej mapy, zwłaszcza gdy gra jest graficznie ładna, to czysta przyjemność i często fabuła schodzi na dalszy plan. Mogę bez końca delektować się takim swobodnym odkrywaniem świata i wcale mi się nie spieszy z kończeniem fabuły. Na przykład Horizon ZD skończyłem z żalem po 400 godzinach tylko dlatego, że ogromna kupka wstydu czeka i w końcu trzeba ją trochę uszczuplić. Jeżeli dla kogoś gra z otwartym światem jest za długa lub ten świat jest za duży, to po cholerę taką grę kupuje i później narzeka na wszystkich forach? Pozdrowionka. ???
To Wam chętnie odpisze z własnego doświadczenia. Wezmę na tapet tylko gry od 2020 do teraz i co mnie przykuło/odrzuciło.
Elden Ring skończyłem, ale nie sprawiła mi ta gra frajdy. Po ukończeniu odczułem ulgę zamiast radości. Otwarty świat w tej grze był błędem i jest to najnudniejszy otwarty świat w grach. To tzw. martwy świat w którym NIC się nie dzieje. Nie ma osad, nie ma ludzi z którymi można pogadać i się wychillować. Wszystko co się spotyka chce Cię zabić. Mnie to nudziło. Dopiero legacy dungeons mnie rajcowały. To jest coś co From umie robić najlepiej. Raya Lucaria, Stormveil Castle, Leyndell Capital, Farrum Azula itd.
Po pokonaniu Fire Giant zaczyna się kolejna wada gry, czyli ponowne używanie assetów i przeciwników. Męczyliscie się z Erdtree Avatar? No to macie ich teraz jako zwykłych mobków. Meh.
Dlatego paradoksalnie pomimo Ubisoftowego podejścia Guerrilla Games do Horizona Forbidden West bawiłem I bawię się tu dużo lepiej niż w Eldenie :). Ten świat żyje. Osady Tenakthów są różne i każdy ma inne podejście do tego co się dzieje w świecie FW. Historia jest słabsza niż w oryginale, ale zadania poboczne są w moim mniemaniu dużo lepsze. No i walki z maszynami się NIGDY nie nudzą, szczególnie na poziomie Ultra Hard taki Apex Stormbird, Slaughterspine, Tideripper czy Fireclaw potrafią napsuć sporo krwi :p Nawet gadanie Aloy przestaje po czasie denerwować. No i to najładniej wyglądający Open World na PS5. Graficzne cudo do tej pory się zachwycam jak ta gra wygląda.
No a Wiesiek 3 to wiadomo grą się dla questów pobocznych, dla poznania postaci. Ta gra to wyznacznik tego czym są dla mnie RPGi. Dałem jej 10/10 i zdanie podtrzymuję do tej pory. Kto nie grał niech zagra i zobaczy na czym polega fenomen Geralta. Dodatki SzK i KiW to najlepsze DLC w dziejach imo.
Wszystkie wymienione gry na liście to jedno wielkie kopiuj wklej z milionem nudnych w uj znaczników nic nie wnoszących do rozgrywki.
Taki Gothic 1/2 czy Risen to też "gra rpg z otwartym światem'' a jednak zawsze je kończyłem. Dlaczego? Bo świat był ciekawy, różnorodny i skondensowany.
A te gry powyżej? Grałem we wszystkie prócz Halo i Horizona i po pierwszym rozdziale mi się rzygać chce jak widzę kolejny znacznik, z waszym ukochanym wieśkiem włącznie.
Co za problem zamiast 20 znaczników w lokacji zrobić 5 ale kuźwa ciekawych i takich, które się nie powtarzają, a sam świat gry zmniejszyć proporcjonalnie.
Ja mam odwrotnie. Nie jestem w stanie grać w gry liniowe. To takie gierki dla mało wymagających.
Powtarzalność to jeszcze można znieść. Przeważnie nawet jeśli to samo robimy wiele razy to ma to na celu zdobycie jakiejś nagrody.
Problemem jest jedynie brak sensownego systemu szybkiej podróży. I Wiedźmin 3 jest tutaj świetnym przykładem. Nie wyobrażam sobie grania w niego bez moda na szybką podróż z dowolnego miejsca.
Assassyny, FarCry-e: kiedyś tego nie używałem ale teraz trainer z opcją przyspieszenie poruszania się i teleportacji na znacznik to podstawa.
Atomic Heart pomimo bojkotu i tak skończyło więcej osób niż dowolnego Asasyna. Może AC kupiło ogrom graczy, ale po czasie każdy się przekonuje, jakie tu nudne
Pewnych rzeczy się nie robi w życiu z powodu etyki zawodowej. Nie porzuca się Wiedźmina 3, RDR2, KCD póki nie skończymy całej przygody czy nie rzuca się dziewczyn w walentynki, które mają na imię Roksana, Jagoda czy Róża :)