Psychologiem nie jestem, ale nie ma co się obwiniać za niepowodzenia. Każdy w życiu popełnia błędy i jakoś trzeba z tym żyć. Ja gdybym mógł cofnąć czas o powiedzmy 5-8 lat, to też wiele spraw załatwiłbym inaczej.
ABSOLUTNIE nie lekceważę problemu ale może czas na poważnie zasięgnąć porady prawdziwych specjalisty/ów?
Być może to nie jest odczucie tylko stan emocjonalny. Emocja jest automatyczną reakcja mózgu na określony bodziec. Odczucie natomiast stanowi świadomy wyraz powyższej reakcji. W tym wypadku jakiekolwiek niepowodzenie rodzi określone odczucie, będące u Ciebie poczuciem winy. Nad odczuciami masz pewną kontrolę, przestań się obwiniać wypracowując inne podejście do niepowodzeń, które - chcesz czy nie - są w życiu zawsze obecne.
Też obecnie zmagam się z takim uczuciem. Spoglądam w lustro i czuję obrzydzenie. Niestety jest to efekt mojej depresji z którą walczę. Nie jesteś sam, ale musisz udać się do specjalisty.
Widzę na twoim awatarze Morganę, wiec pewnie jesteś zapoznany z serią Persona i lekcjami jakie za sobą niosą. Mam tu szczególności na myśli 4 i 5. Może to zabrzmieć śmiesznie, ale te dwie gry bardzo mi pomogły mentalnie swego czasu i podniosły na duchu.
Zamień się że mną panie.ja jestem na takim dnie od dawna że tylko śmiech mi został.
Przekroczyłem granicę żenady także teraz tylko w górę mogę iść.
U mnie wszystko geny starego zniszczyły, od samego początku miałem życie przez geny zaplanowane
Sam mam zdiagnozowaną depresję i rzecz, która ci mogę polecić to absolutnie omijać muzykę, która wzbudza w tobie jeszcze bardziej negatywne emocje. Raz na dłuższy czas, każdy potrzebuje wypuścić z siebie emocje, ale robiąc to częściej sam siebie spisujesz na tortury.
Człowiek jest w stanie przeżyć więcej, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić. Będzie chujowo i to za pewne jeszcze nie raz, ale będzie też nie raz dobrze, mimo myśli że nic dobrego cię już nie spotka. Takie chwile mogą przyjść niespodziewanie, ale prędzej czy później przychodzą.
No i prawda jest taka, że leki same w sobie nie pomogą. To jest środek doraźny - to tak jakby brać przeciwbólowe na na przykład zerwane więzadło (które samo się nie zregeneruje). Ważna jest terapia, droga jest niestety, ale może jest jakaś szansa na NFZ?
Wiem co czujesz, bo ja też w przeszłości miałem silne epizody depresyjne (ostatnio w 2019 r). Ale pomogło mi kilka rzeczy. Najważniejsze są oczywiście odpowiednie leki. No i ważne jest też, żeby mieć "wywalone" na pewne sprawy (tymi "sprawami" mogą być np. opinie innych ludzi na nasz temat) i się tym po prostu nie przejmować. Poza tym polecam się odciąć od niektórych (zwłaszcza clickbaitowych) źródeł informacji - obecne mainstreamowe media potrafią tylko zdołować niż podbudować człowieka.
O jakie uczucie chodzi? Sam do końca nie wiem, ale chyba można to nazwać poczuciem winy za to jaki jestem. W tej chwili jestem pewien, że mój stan psychiczny całkowicie przekreślił moje szanse na jakkolwiek normalne życie skoro mam w tej chwili problemy z najprostszymi czynnościami... a z każdym błahym niepowodzeniem pojawia się właśnie to cholerne poczucie winy :(
Wypłakałem się w rytmy 12-letniego emo i w sumie nie wiem co dalej... Musi chyba pozostać jak jest.
https://www.youtube.com/watch?v=zsCD5XCu6CM&ab_channel=LinkinPark
Moderacja: Potrzebujesz pomocy? Oto gdzie możesz jej szukać:
116 111 - całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
116 123 - telefon zaufania dla dorosłych czynny 14-22:00
Lista wszystkich Ośrodków Interwencji Kryzysowej w Polsce świadczących nieodpłatną pomoc psychologiczną:
www.oik.org.pl
Lista pomocowych numerów telefonów:
www.zwjr.pl/bezplatne-numery-pomocowe
Twoje zdrowie jest dla nas ważne.
Moze odpusc sobie smutna i dolujaca muzyke, to jest tylko samonakrecanie swojego smutnego podejscia do zycia.
Nie bede frazesami rzucal, ze glowa do gory itd. Trzymam kciuki by bylo lepiej.
Polecam wizytę u psychiatry. Najpierw dobierze leczenie, żebyś poczuł się lepiej. Potem najlepiej poszukać terapeuty. Jeśli Cię stać to polecam prywatnie, żeby nie czekać i jednak większa szansa na trafienie kogoś sensownego.
Problemem jest to, że to wszystko co piszecie to ja już od dawna robię. Leczę się, uprawiam codzienne spacery, gram w gry (niedawno straciłem pracę, którą bardzo lubiłem więc mam teraz czas). Co z tego skoro to nie zmieni człowieka.
https://www.youtube.com/watch?v=f1V0cQFyC7E&ab_channel=MarsMusic
adam dokładnie wiem jak to jest bo jestem w takim stanie od kilkunastu lat, leki i terapie ledwo co pomagaja, czesto jak się budzę to jestem zawiedziony tym faktem, jedyne co jakkolwiek działa i zabija te uczucia to czas z przyjaciółmi i dziewczyną, porady Ci żadnej nie mam bo każdemu pomoże cos innego, mam po prostu nadzieję że i Ty niedługo takie coś znajdziesz i wyjdziesz powoli na prostą bo szkoda by było jakbyś spadał jeszcze niżej, trzymaj się tam, spróbuj odpocząć bo robieniem na siłę możesz tylko pogorszyć, po prostu wytrwałości i oby to się niedługo zmieniło
Czytam ten wątek z przejęciem i pewnego rodzaju smutkiem.
Po pierwsze, nie ma opcji chyba, by jakakolwiek osoba stabilna psychicznie/optymistyczna zrozumiała "tę drugą stronę", co warunkowane jest w zasadzie biochemicznie - jak ktoś ma zdrowy układ nerwowy i prawidłowo funkcjonujące neuroprzekaźniki (dopamina, serotonina, takie sprawy) nie odczuje problemu tak, jak osoba z zaburzeniami w tym zakresie.
To tak, jakbyście mówili osobie ze złamaną nogą, że was czasem w kolanie strzyka.
Jest spora różnica między depresją, nerwicą etc, a "zwykłym" gorszym dniem, spadkiem samopoczucia, chandrą.
Na niektórych dobrze działa motywacja, "kopnięcie w dupę", innym pomaga zwykła możliwość wygadania/wyżalenia się - to raczej specjaliści mają prawo oceny, która opcja w danym przypadku może realnie przynieść poprawę.
W pewnym bardzo trudnym momencie mojego życia, kiedy z każdym dniem było gorzej, najbardziej pomogła mi koleżanka, która mnie "zastraszyła" mówiąc, że jeśli następnego dnia nie umówię się do psychoterapeuty, to ona umówi mnie sama. Wystraszyłam się na tyle, że zaczęłam się zbierać do kupy i przede wszystkim poszłam na terapię.
No i wiele osób narzeka na terapie gdy są ciężkie, a co z tym idzie skuteczne. Często ocena terapie bierze się z tego jak jest miło a nie z tego czy działa
W SAMO SEDNO elathir napisał.
IMHO to jest właśnie problem niektórych ludzi z zaburzeniami - oczekiwanie, że skoro idą na terapię (a jeszcze tym bardziej prywatną), to prawie to samo, co poszliby do sklepu po nowy procesor - kupują, więc oczekują, że sprzęt będzie nówka sztuka albo przynajmniej porządnie naprawiony.
Jak pisała Cody, terapia daje NARZĘDZIA, zbudować każdy sobie musi sam, co najczęściej jest bardzo nieprzyjemne, ciężkie, trzeba wyjść poza swoją strefę komfortu, podjąć ogromny wysiłek (gdzie depresja z definicji przecież oznacza w dużym skrócie brak wysiłku) - i po to są psychiatrzy i psychoterapeuci, aby POMÓC. Ale nie ROZWIĄZAĆ ZA MNIE.
Ja tam trzymam kciuki Adamo. Nie pozwol by przegrane dni stanowily o reszcie zycia i nie poddawaj sie. Warto chyba zlapac poki co jakakolwiek prace - wiem po sobie, ze bezczynnosci trzeba sie wystrzegac jak ognia. Najlepiej cos bezstresowego, zeby po godzinach moc ze spokojna glowa rzezbic jakies swoje pasje w domowym zaciszu albo uczyc sie czegos nowego.
A i staraj sie wychodzic do ludzi. Jakbys byl kiedys w stolycy to dawaj znac, wyjdziemy na piwko, pogadamy o muzyce. :D
To takie “ziomalskie” rady, bo sam wiesz ze jednak prio ma lekarz i terapia.
(a nie, jednak nie, już nic :))
Rozmawiałem z lekarz. Jeśli mi się pogorszy jeśli chodzi o samopoczucie i myśli "s", które mnie od kilku dni męczą to możliwe, że trafię na Nowowiejską. Nie chcę.
Da się to wszystko naprawić, ale musisz iść do specjalisty który Cie naprostuje co i jak. Czasami wystarczy odkręcić jedna rzecz, albo mieć plan i się wszystko polepsza
Trzy rady:
1) wizyta u specjalisty, jak jesteś pełnoletni to na NFZ trochę się naczekasz, jak nie to masz fart i śpiesz sie póki możesz. To co masz to może być depresja (ta dotyka nawet ludzi prowadzących według wszystkich miar szczęśliwe życie i może mieć podłoże genetyczne), osobowość anankastyczna, któraś z manii itd. Wszystko da się leczyć.
2) odrzucenie prokrastynacji. Jak masz coś co musisz zrobić a powinno zająć poniżej 10 minut to rób to bezwzględnie od razu, nie zwlekaj, nie planuj tylko jeżeli nie ma obiektywnych przeszkód zewnętrznych (np. brakujących komponentów, które dopiero musisz kupić) to rób i już bez zastanawiania się. Te drobne świadomości niewielkich osiągniętych celów bardzo pomagają.
Dla większych zadań wdróż sobie kanbana. https://kanbanize.com/pl/zasoby-kanban/pierwsze-kroki/kanban uporządkowanie życia pomaga. Świadomość progresu pomaga i dodaje pewności siebie.
3) ćwiczenia fizyczne. Ogólnie nie jest to leczenie stanów depresyjnych, to wymaga pomocy specjalisty, ale pozwala ograniczyć objawy. Lepsze krążenie krwi poprawia pracę mózgu, przez co temu rzadziej odwala. Ale podkreślam, to jest dodatek do leczenia czy tez metoda pomocy w trakcie oczekiwania na nie.
Chcecie to oceniajcie, ale mi pomagało:
https://youtu.be/yRCWd9TBfWQ
https://youtu.be/PUt8IOwgnS8
Czasem miewam przygniatające poczucie winy które odczuwałem głównie próbując zasnąć gdy zbieram myśli z dnia. Realniejsze Poczucie winy odczuwam gdy ktoś jest wokół, a ja wytworzę w jakiś sposób dla przykładu dźwięk który zwróci czyjąś uwagę lub gdy coś powiem komuś. Mi to poczucie nie przeszkadza póki co zbytnio, bo pchnie mnie do zmian na lepsze, ale w głębi jakaś przykrość z tego powodu jednak jest.
Podstawa "normalnego" życia to praca. Więc, jeśli pokończyłeś szkoły, to bierz 4 litery w troki i kieruj się do pracy. Reszta sama się ułoży. Z myślenia i jałowego zamartwiania się przejdź w tryb działania. Powodzenia.
Cóż pogodziłem się, że pewnych rzeczy nie da się zmienić. Świat nie jest przystosowany dla gównianych ludzi więc nie dziwota, że nie mogę w nim znaleźć miejsca. Nie mam żadnego pomysłu.
Nie idzie płakać do tak irytującej maniery wokalu, niezależnie od tego jak bardzo "emo" nie byłby tekst. Masz tu Carissę i płacz do czegoś porządnego.
https://youtu.be/S7zHZrcHdxg