Polecam podawać w % dochodu dyspozycyjnego lub % całego majątku
Odpowiadając. Jeśli cię stać, to nie jest przegięcie ;)
Masz, zaoszczędzisz 2.5 koła :D
https://domkowa4.pl/pl/p/DUZY-Domek-Muminkow-figurki-i-mebelki/5755
A co do hobby, to na zakupy tego czego chcę pozwalam sobie więcej niż kiedyś, ale nigdy tak żeby pozbyć się całej kasy. Ot przykładowo, po raz pierwszy kupiłem konsolę na jej premierę, bo mogłem sobie na to pozwolić, a nie będę czekać kilka lat aż stanieję, bo po prostu mogę tego nie dożyć...
Zalezy . Ja ostatnio kupilem to
https://www.x-kom.pl/p/265149-joystick-thrustmaster-hotas-warthog-pc.html
wczesniej mialem
https://www.x-kom.pl/p/423814-joystick-thrustmaster-t16000m-flight-pack.html
Niby to samo i sluzy do tego samego, ale jednak jakosc wykonania to jest niebo do ziemi. No, ale tez sie dlugo gryzlem czy kupic. Najlepsza byla reakcja mojej 2 polowki. Nie jestemy po slubie i nie mieszkamy razem. Nigdy sie nie wtracalem w jej zakupy. Jak zapytala ile i uslyszala cene to autentycznie widzialem w jej twarzy rozczarowanie moja osoba. Padly tez teksty, ze mezczyzni to duze dzieci. Przez chwile sam zwatpilem czy faktycznie jest ze mna wszystko w porzadku. Potem jednak pomyslalem, ze przeciez kobiety sa egoistyczne i pewnie chodzilo o to, ze nie wydalem na nia i to by bylo w porzadku. Wydaje mi sie, ze kazdy ma jakies hobby na ktore wydawanie kasy go nie boli. I kazdy o hobby inych ludzi mysli, ze sa glupie i w zyciu by nie wydal na to tyle pieniedzy. Ja na domek Muminkow bym nie wydal 3k, ale jak Cie stac to kupuj przeciez nikomu krzywdy tym nie robisz.
No akurat te kolekcje z kiosków gdzie trzeba coś składać nie są warte inwestowania. Sam swego czasu interesowałem się serią z R2D2, ale jak policzyłem ile będę musiał to kupować i ile wyjdzie całość, to przecież mogę kupić gotowego robota za niższą cenę i będę się mógł nim nacieszyć od razu, a nie po dwóch latach.
Pamiętam, że jak byłem dzieciakiem to była podobna seria o dinozaurach, gdzie kompletowało się szkielet t-rexa, ale to było rozplanowane na jakieś 25 numerów, a nie 100. Teraz te kolekcje są tak pomyślane, żeby rozciągnąć je na jakies absurdalne terminy i chyba nawet nie ma gwarancji, że na przykład w połowie nie zostaną anulowane. Moim zdaniem więc nie warto.
A co do wydawania pieniędzy na hobby to nie licząc hazardu, do którego mam niestety skłonności, to najbardziej kosztownym jakie miałem (i w sumie wciąz mam) były chyba komiksy. Generalnie od jakiegoś czasu mocno ograniczam zakupy, ale na przykład przed świętami potrafię sobie nakupować komiksów za ponad tysiąc złotych i potem kombinować, że w sumie częśc z nich mogłem spokojnie odpuścić, bo aż tak mi nie zależało. Ogólnie wszelkie "kolekcjonerskie" pasje są dosyć drogie, ale jeśli braknie z tego powodu na życie, to w sumie czemu nie?
Ja sobie mogę czasem pozwolić na większe szaleństwa.
Na ogół 500-1000zł na miesiąc na komiksy. Reszta to już fanaberie innych rodzajów. Kto mnie zna, ten wie że nie odpuszczam czegoś, jak zacznę zbierać :D
Ostanią fantazją są modele plastikowe do sklejania, głównie Tamiya, Ebbro. Jak czegoś nie mam to muszę dołożyć do zbiorów :)
Najbardziej cieszy sam moment kupowania i chwila po otrzymaniu przesyłki. Następnie taki gadżet zazwyczaj idzie w kąt, a my myślimy o kolejnym. Piszę ze swojego doświadczenia, gdyż sam mam dość drogie i irracjonalne "hobby", a tak naprawdę jest to skaza w charakterze i niedobór silnej samokontroli.
Na "Hobby" w życiu już poszły pięciocyfrowe liczby z obrotem na sześciocyfrowe u mnie i nie przestanę, a ja dopiero zaczynam :).
Skoro w życiu najważniejsze jest szczęśliwie je przeżyć to nie mam zamiaru dla "zasady" się ograniczać, a pozwalać sobie rozwijać się bez granic.
Limity mam proste- każde hobby, każda zakupiona rzecz ma na siebie zapracować w jakiś sposób. Nigdy nie kupuje nowych sprzętów i rzeczy. Taka kolej rzeczy. Dlatego nie mam limitów budżetowych dla hobby ;).
Widząc swoją kolekcję płyt winylowych i kompaktowych, która powolutku zbliża się do tysiąca sztuk... za dużo :P Na same winyle wydałem 5-cyfrową kwotę, ale widząc jak te mocno idą w cenę to widzę w tym wręcz pewną inwestycję na przyszłość gdyby coś złego miało się zadziać w życiu.
Hobby nie ma ceny i taka jest prawda. Liczy się tylko czy sprawia Ci przyjemność
Każdy hobbysta Ci to powie że póki nie koliduje to z wydatkami na życie bieżące czy wpędzaniem się w kredyty to warto
Bo nigdy nie wiesz ile pożyjesz a odkładanie na nieokreślone zaś nigdy się nie spełnia praktycznie
I co to jest 3k za marzenie od nastu lat? ;D
Tyle potrafi kosztować jeden duży model do sklejania czy zestaw klocków ;))
Plus jak Deogstini to sprawdź czy nie ma zestawów z innych firm poprawiających tu masz przykład Deagostini + waloryzacja zewnętrznym zestawem ;)
https://youtu.be/H0IdLvwzT60
Jeśli takie miałaś marzenie od zawsze to nad czym się zastanawiasz? PLN 3k to nie jest suma, która powinna kogokolwiek ograniczać w realizacji marzeń.
Kolekcjonuję pieniądze, więc nie mam tego problemu.
A tak serio bardziej wydawałem pieniądze jako młodziak, teraz żałuję wielu sprzedanych rzeczy bo były jak nowe i takich już niestety nie kupię w sklepie. Chciałbym je znów mieć, ale większość to zniszczone używki lub przesadnie drogie zachowane nowe egzemplarze. Nadal zbieram różne rzeczy, ale jednak mniej i są to bardziej przemyślane zakupy niż kiedyś mimo że mogę sobie teraz pozwalać na znacznie więcej niż za młodu.
Ostatnio jestem zakochany w figurkach Swarovskiego i mam na razie dwie w kolekcji, a niedługo trzecia stanie na półce. O ile te mniejsze podstawowe jeszcze mają znośne ceny, tak te bardziej wypasione bądź na licencji to już ceny są z kosmosu. No i dużo wydaję na narzędzia markowe, bo lubię nimi pracować, tworzyć ulepszać czy naprawiać. Niby można zaoszczędzić kupując Yato które nie jest takie złe i mieć więcej za mniej, ale jednak przekonałem się już wiele razy że lepsze narzędzie jest dużo trwalsze oraz bardziej opłacalne dla osoby która dużo tego używa.
Trudne pytanie, zależy od tego co kupuję i w jakim momencie, ogólnie jednak staram się wydać jak najmniej i jak najrozsądniej, ustalam też priorytety, bo wiadomo, że nowy PC raz na kilka lat trudno złożyć po kosztach i nie opłaca się nawet przesadnie oszczędzać. Podobnie z grami, są te na setki godzin i są krótkie na raz. Ale czy dałbym 3k za model? Nie, ale dla ciebie to może być tyle, ile dla mnie 400-500 zł za zestaw LEGO (jako stary dziad też jakiś czas temu spełniłem dziecięce marzenie o wypasionym Technic - choć też bez szaleństw, bo są po 1500 zł, albo 3000 zł) - a dla kogoś to będzie chora suma za trochę plastikowych klocków.
Im jesteś bogatsza tym więcej możesz wydać na zbytki, pierdoły, rzeczy zazwyczaj bez wartości (chyba że zbierasz znaczki, monety czy inne obrazy Picassa). Proste, każdy Alex mitoman ci to powie
Jak szukasz usprawiedliwienia to znaczy, że jest za drogo :) Z drugiej strony można kupić model na półkę na pół życia albo all inclusive w Hurgadzie na dwa tygodnie i miałbym problem z oceną co jest rozsądniejsze. Właściwie jedno i drugie to głównie inwestycja w dobry nastrój...
Teraz mocno się ograniczam bo wolę inwestować w mieszkanie niż w gierki, ale jeszcze 2 lata temu potrafiłem kupić np. pod wpływem chwili Switcha po to żeby go sprzedać po 2 miesiącach i jeszcze raz kupić po kolejnych kilku miesiacach i znowu sprzedać po miesiącu.
Teraz oczy mi się swiecą na Steam Decka.
A na same gry rocznie to gdzieś max 1000-1500 zł. Z czego konsolowe nowości zwykle sprzedaje po tym jak już je przejdę.
Proste - jeżeli się zastanawiasz, to Cię nie stać, bo ewidentnie masz na co innego hajs wydać.
Odpowiedź jest prosta: priorytety. Pierwszy priorytet, mieć na życie, drugi, coś tam odłożyć na czarną godzinę. Dopóki twoje wydatki nie kolidują z powyższymi, nie widzę problemu.
Z drugiej strony, jeśli już aktywnie szukasz kogoś, kto przekona cię, że jednak lepiej tyle nie wydawać, to myślę, że sam sobie zdajesz sprawę, że w jakiś sposób przekraczasz limit tego, co powinieneś wydawać na hobby. Więc moja rada, lepiej się dobrze zastanowić i nie podejmować impulsywnej decyzji pod wpływem emocji. Tym bardziej, że piszesz o tych planszówkach, nie zagranych, które po prostu sobie stoją i są. Mimo wszystko każdy wydatek powinien jakoś na siebie "zapracować", bo inaczej to już faktycznie zaczyna się zbieranie dla samego zbieractwa.
Wydałem ponad 20k na 3 gitary - czy to dużo czy mało? Dla mnie dużo ale co tam raz się żyje :)
Ja nie mam określonego budżetu, ale każdy zakup analizuję w zależności od kwoty dniami/tygodniami/miesiącami. Kupno oleda jakieś 2 lata temu zajęło mi chyba z pół roku, bo nie mogłem się zdecydować czy naprawdę chcę wydać tyle kasy na TV. Koniec końców kupiłem i nie żałuję. Pracujemy po to żeby żyć, a nie żyjemy po to, żeby pracować. Masz wystarczająco pieniędzy to sobie zaszalej, raz się żyje.
Jak sie chcesz przekonac jak mocno chcesz, to poczekaj tydzien, a potem drugi, a idealnie trzeci. Dzieki tej taktyce nie mam domu zawalonego zbednymi przedmiotami.
Karwa, o wieele za dużo...; na szczęście nie wpływa to na poziom życia czy inne wydatki ale sam mam czasem wyrzuty sumienia. Kwot nie wymienię ale 5 cyfr rocznie spokojnie ;-)
Też widziałem ten Dom Muminków i się nakręciłem pooglądać rzecz z dzieciństwa ale nie by zbierać. WIele kolekcji DeAgostini przez lata wydało świetnych i musiałem je odmawiać sobie. Raz, że nie mam miejsca na zabawę w modelowanie teraz a dwa że często takie kolekcje upadają przez słabą sprzedaż. To jest najgorsza obawa wtopionej kasy ;)
Za to wydawanie na kolekcje aktualnie ograniczyłem ale leciało na to sporo jeszcze kilka lat temu.
Gdyby pomyślał że za 30 lat Buka, moja zmora dzieciństwa będzie do kupienia jako kolekcja lub słodka zabawka... hah ale założę się że jako wielka fanka to już masz np taką Bukę >>>>>
Moje hobby to zbieranie pieniędzy więc jakieś 90% wypłaty na to idzie. Resztę wydaję na opłaty, jedzenie i książki.
Moje hobby to figurkowe gry bitewne np. Warhammer
Kiedyś handlowałem tym, sprzedawałem i kupowałem, żeby nie wydać dużo a mieć sporo modeli.
Teraz z powodu etapu życia (i tego ile mam wolnego czasu), średnio na pół roku kupię sobie z 10 modeli albo tereny. Do tego jakieś drobne na jakieś fajniejsze pudełka na transport tego albo podręcznik. Kwotowo dla zaokrąglenia podałbym 1000 PLN na pół roku ale czasem nie kupię nic przez 10 miesięcy.
Ogranicza mnie to ile mam wolnego miejsca na modele i to ile czasu grać i malować. Przykład: wszedłbym w system "Gry o Tron" ale tam trzeba z 60 modeli. Nie mam czasu ich malować, gdzie postawić a co dopiero grać nimi.
Co do twojego case z "Muminkami" dla mnie jeżeli tylko da Ci to frajdę i nie musisz jeść tynku z ścian to bierz i tyle. No chyba, że kupisz i wyląduje na strychu bo nie pasuje do koloru ścian :P
Może to dziwne ale dla mnie limitami nie są PLN* a to czy wykorzystam daną rzecz / przeżycie. Jeżeli mi brakuje hajsu to zazwyczaj spinam dupę, żeby lepiej zarobić, odłożyć itp. i dążę do kupienia tego czegoś.
*Bez popadania w skrajności ;)
Rok temu po zdanym obrzydliwie ciężkim egzaminie z racji tego ze jestem dzieckiem lat 90' i to był okres świetności lego piratów kupiłem sobie odświeżony zestaw piracki okrętu lego za 1300, zawsze chciałem go mieć więc teraz go mam w nowszej i ładniejszej wersji.
Jeśli Cie tylko stać to kupuj, żyj i czuj to życie.
Na Mumry chodziłem z mamą do kina, na takie OG - wycinankowe, te animowane nie mają startu, ale Domek Muminków jest zawsze w cenie i jeżeli o nim marzysz to kupuj. Najwyżej będziesz chleb smarować nożem.
W skali roku sporo - mowa o sporcie, z największym naciskiem na bieganie.
Miesięcznie leci 260-320km biegania, więc co 2-3 miesiące potrzebuję nową parę butów (zwykle 300-700zł), tzn. teraz mam kilka par w rotacji ale generalnie zanim zużyje się cushioning to jakieś 700-900km. Sam Garmin na start to były 3 klocki w plecy. Do tego wpisowe na zawody (rocznie zaliczam kilka fajnych imprez), do tego dojazdy, do tego ubrania (na które schodzi znacznie mniej niż na buty, ale jednak, np. fajny plecak biegowy z Salomona to z 5-6 stów w plecy), do tego dojazdy na zawody (niektóre są w górach, 300km+ od domu), do tego żele energetyczne, izotoniki i inne pierdololo. Zawody za granicą też mam na tapecie (kiedyś np. UTMB), to są dopiero koszty, jeden wyjazd idzie w tysiące.
Myślę że jakby to uśrednić wyjdzie z 500-700zł miesięcznie z palcem w nosie, ale to warte każdego grosza.
Kolarstwo to też świetny sport (i spooooro droższy) ale rocznie robię tylko 1500-4000km, bo ciężko pogodzić z bieganiem.
Kiedyś moją jedyną pasją było ciupanie w gierki ale teraz obgrywam może z 3-4 tytuły rocznie. Kiedyś marzyłem o wypas komputerze za 15 kafli, a teraz jak mógłbym sobie taki sprawić kupiłem mid range (12400F + 6700XT) i to jest mega overkill jak na moje potrzeby.
Generalnie gdyby nie moje hobby miałbym pewnie kilkadziesiąt tysięcy na koncie więcej, ale byłbym znacznie mniej szczęśliwym człowiekiem - nie zamieniłbym się nigdy.
Mój głos: kupuj muminki. Chyba że to ogromne obciążenie finansowe, ale po tonie domyślam się że raczej droga fanaberia którą wciągniesz nosem.
Moim głównym hobby które coś kosztuje to będzie granie i jakieś wyjazdy. Jak wezme jakiś rok gdzie kupuje PC albo konsole to będzie z 7-10k. Nie po to pracuje żeby żałować sobie na to co lubię, przynajmniej taka mam mentalność.
sporo, ale bez wyrzutow sumienia, bo wszystkie przyjemności finansuje sobie z dodatkowych zrodel dochodu, staram sie nie wydawac na to "glownej" pensji.
dlatego ciezko tez mi podac kwoty, bo wychodzi to roznie, ale srednio okolo 400 euro miesiecznie, czasem wiecej.
Dużo, ale jednocześnie motywuje mnie to, by więcej zarabiać.
Od 2 lat wróciła mi faza na komiksy. W 2022 kupilem ponad 350 komiksów wydając na to ponad 20k PLN. Do tej pory przeczytałem 1/3 z tego, no ale mam i się fajnie z tym czuję. Półki specjalnie dorobiłem, remont mały, kolejna kasa. Wariactwo? Nie wiem... dla porównania - pojechałem w lutym na tydzień w Alpy z rodzinką na narty i też poszło 20k. Rok mojej frajdy vs tydzień frajdy dla całej rodziny. A przecież to drugie jest postrzegane jako coś o wiele bardziej wartościowego. Oczywiście idealnie mieć oba :)
Hobby to hobby, po to się żyje. Parę lat temu miałem fazę na fotografię, to pierwszy raz w życiu kupiłem sobie porządny sprzęt, Sony A7 III plus zestaw obiektywów, też pod 20k poszło. I potem cykałem fotki ptaszków, dzieci, trochę rodzinie na imprezach, faza trwała prawie 2 lata, do dziś to lubię i sprzęt nadal mam, ale już fazy nie ma. Ale psychika lepiej pracuje, dzięki temu człowiek wydajniej pracuje i więcej zarabia, by znowu więcej wydawać na kolejne hobby.
Natomiast na pewno bym nie wydał kasy na hobby kosztem zdrowia fizycznego swojego czy rodziny albo po prostu kosztem zwykłego bytu. Przy czym czasem zależy wiele od tego jak kto postrzega ten zwykły byt, bo część ludzi potrafi wydać więcej na auto niż ja na lokum mieszkalne, a na najki i adasie i ajfonki dla dzieci rocznie więcej niż ja na opisane aktywności. A wcale więcej kasy nie mając, to wiadomo, że na hobby już nie starczy. Priorytety i zdrowy rozsądek ;)
Podróże - w zeszłym roku maksymalnie przegiąłem nawet nie tyle co o kasę, co o poświęcony na nie czas.
Jakiś czas temu była to jeszcze fotografia ale jak się kupi pewien pułap, to te chętki przechodzą
Nie wiem nie liczę, nie są to żadne zawrotne kwoty ale sobie nie żałuję. Ostatnio złożyłem streamer z różnych starych części, dołożyłem nowy dysk i koło 900zł poszło. W streamingach, CDekach, plikach czy winylach rocznie pewnie zostawiam 5 cyfrowe kwoty.
"Za młodzieży" to potrafiłem i połowę wypłaty przeznaczyć na swój sport/hobby, z tym że ówczas były to kwoty rzęd 1000 zł miesięcznie; głównie na nowy sprzęt, repliki ASG. To trwało jednak dość krótko i bazowało na zjawisku "zerwania ze smyczy" po znalezieniu pierwszej pracy i rozwinięciu pasji, które chdzily za mną bardzo długo ale nie mogły być zrealizowane z budrzetem ucznia:)
Dzisiaj? Powiedzmy średnio 150/200zł miesięcznie w przeliczeniu gdzie w większości wydatki zamykają się na komponenty turystyki górskiej; a to nowe raki, a to nowa pałatka itd. Do tego pewnie w skali miesiąca 150 zł na paliwo i dojazdy. Staram się w każdy wolny weekend wyskoczyć w góry (choć taki weekend trafia się raz na dwa miesiace)
Jakby zaliczyć studia które sobie robię w tym momencie w zasadzie już dla siebie, jako pasję- to pewnie podrzet podskoczy do 5.000 rocznie.
Nie wiem ile hajsu można przepalić na hobby. ... Ale od tego właśnie jest hobby aby na nie wydawać i się z tym nie liczyć. Oczywiście to w pewnym uproszczeniu.
To znaczy.
Nie do końca rozumiem ludzi którzy patrzą na hobby przez pryzmat kasy. Biadolą - o jaakie to drogie albo inna odmiana - to nie powinno tyle kosztować. To nie kupuj, kup inne, tańsze.
Po pierwsze, żadne drogie tylko cię nie stać albo szkoda ci kasy. Nie oceniaj wysokości ceny przez stan twojego portfela.
Może to takie zboczenie zawodowe ponieważ większość mojego czasu pracy to była i jest praca w branżach hobbystycznych. To jak ludzie potrafią bóldupić w niektórych sytuacjach to ... naprawdę szkoda kur.. gadać, szkoda strzępić ryja, naprawdę. ;)
Mnie też na wiele rzeczy z hobby nie stać. Ale nie pierd...ę, że to jest drogie i nie urabiam do tego teorii spiskowej. Dla jednego to będzie drogie a dla drugiego to będą drobniaki.
I jeszcze jedno. Zasobność portfela często nijak się ma do skłonności wydawania tej kasy na hobby. Znam wielu ludzi średnio zamożnych którym wydanie kasy przychodzi znacznie łatwiej jak tym krezusom. To chyba ma związek z autentycznością i dla kogo to jest rzeczywiście pasja, zainteresowanie a dla kogo tylko chęć pochwalenia się czymś przed znajomymi.
A teraz ile wydałem w swoim życiu na hobby. ...Wolę nie liczyć ale dużo. Czy żałuję? Nie. A zresztą czy to ważne ile?
Dlatego kupuj ten domek muminków. Inaczej nie dowiesz się, co to za uczucie posiadać replikę domu muminków.
Sezon wyścigowy na moto kosztuje mnie 35-50 tys. po podliczeniu wszystkiego, różnie co rok wychodzi. Więc tyle wydaje na hobby, takie stricte wyłącznie pode mnie. Przede mną jeszcze kilka lat jazdy na poziomie, później będzie to już czysta rekreacja więc pewnie koszty sporo pójdą w dół.
Opony, części zamienne, tuningowe, paliwo, naprawy, wpisowe, transport, noclegi, narzędzia, materiały eksploatacyjne, buty, odzież, w zależności od strat naprawy, wymiany, siłownia, itp.
Trwa od maja do września, poza sezonem tez dochodzi serwis, wymiany, przygotowanie.
Obecnie jestem w trakcie skladania...
https://www.deagostini.com/uk/scale-models/valentino-rossi-bike
https://youtu.be/drLrGSfRiJo
Jakosc wykonania jest obledna.
Moje hobby to gitara, więc jest to tanie hobby o ile ma się sprzęt. W dzisiejszych tani sprzęt jest bardzo przyzwoity i da się kupić coś grającego dla młodej osoby za przystępne pieniądze. W sumie przewinęło się u mnie sprzętu za kilkadziesiąt tysięcy, na wszystkim zarobiłem, a ostatecznie posiadam 3 gitary, kolumnę, wzmacniacz i kilka dupereli w sumie wartych 12000 zł. Sporo zarobiłem na przewalaniu sprzętu, więc koszt netto hobby na przestrzeni 17 lat to pewnie ok. 4000 zł.
Drugie, wspólne z żoną hobby to ogród i tu już idzie spora kasa.
zbuduj dom Muminków. DOM MUMINKÓW. 35lat marzyłam o tym domku!
Ja też, uwielbiam Muminki, ale biorąc pod uwagę czas zbierania tej kolekcji i jej koszt to chyba szybciej i taniej sam zbuduje taki domek. DeAgostini przegina pałę masakrycznie z cenami tych kolekcji i czasem ich trwania. Jeszcze w przypadku książek ma to sens, bo nie wszystko trzeba kupować, tylko to co interesuje ale tu sie nie da.
Ile hajsu jesteście w stanie przepalić na "hobby"
W czasach podstawówki i liceum na plastikowe modele do sklejania wydawałem wszystko co miałem. Wiadomo że to kompletnie inne realia, bo sam się nie utrzymywałem, ale po części na Twoje pytanie odpowiada ;) Od iluś lat wciągnął mnie simracing, nie miałem zatem żadnych oporów żeby wydać 1200zł na kierownicę - nadmienię że to było ładnych parę lat temu, więc pieniądze miały inną wartość. Z drugiej jednak strony nie inwestowałem od razu dziesiątek tysięcy w stanowisko z trzema monitorami, kierownicę Direct Drive itp. - po części również z braku miejsca na aż taką instalację.
(czyli gdzie są granice przyzwoitości)
Wydaje mi się że granica jest w tym miejscu, gdzie zaczyna się zaniedbywanie bardziej potrzebnych wydatków (np. płacenie rachunków, oszczędzanie na zdrowiu) na rzecz hobby. Ja staram się podchodzić do tematu mimo wszystko zdroworozsądkowo, zanim wydam większą kwotę na jakieś swoje widzimisię, to upewniam się że mam wystarczającą rezerwę finansową na przypadki "w razie W".
Jakieś dwa lata temu wymyślił mi się motocykl. Tak, kryzys wieku średniego, potwierdzam :P W zeszłym kupiłem garaż, w tym mam zamiar już zaopatrzyć się w samą maszynę. Wtedy się dopiero okaże ile jestem w stanie wydać na "hobby' :)
Wbiłaś mi klina tym wątkiem i myślę o tym od wczoraj :D
Co mam chwilową przerwę dla mózgu to o tym myślę.
Bo w sumie....to wychodzi na to, że ja nie mam hobby. Kiedyś moim hobby było tworzenie filmów. I na to sukcesywnie wydałem już mnóstwo hajsu - nie wiem, z 200 tys? Ale to stało się też moim zawodem, z tego żyję. Więc zakup aparatu za 20k czy obiektywu za 10k to nie jest już wydanie na hobby, a inwestycja.
Ale też to nie tak, że nie lubię tego robić, bo nadal to lubię :) wskakują nieraz fajne projekty, poznaję fajnych ludzi.
Poza tym w zasadzie nie wydałem praktycznie żadnych pieniędzy na "fanaberie". Ot, raz w życiu sprawiłem sobie felgi do auta, ale też trudno byłoby powiedzieć, że moim hobby jest motoryzacja :D założyłem też kamerkę 360 stopni, ale to w sumie głównie by podnieść komfort (pracy).
Trochę gram w gierki, ale nie ciągnie mnie to tak bardzo, a komputer mam w miarę dający radę, choć to też pochodna tego, że potrzebuję takiego po prostu do pracy. Zresztą na przestrzeni całego roku to jest pewnie coś koło ~100 godzin. Ostatnio Cyberpunka nabiłem z 60h, a wcześniej nie grałem w nic :D
Więc znowu wracamy do punktu wyjścia.
Mógłbym powiedizeć, że lubię sobie coś poprogramować, zarówno w Unity się bawię, jak i z mikrokontrolerami. Ale tu też to tak dumnie brzmi. W unity to nie siedziałem z 2 lata, teraz poczułem znowu natchnienie, może wrócę do tematu. No i Unity jest darmowe :D jedyne co poświęcam, to swój czas.
Co do drugiego, to faktycznie, kupiłem sobie jakąś lutownicę+hotair, produkt oscyloskopopodobny, i inne pierdoły ale też dlatego, że składam urządzenia do pracy. Jeden znajomy na przykład wrzucił też filmik jak coś tam lutuje, patrzę, fajny ściągacz do izolacji, szukam w google, 450 zł :O nie no, mi jakoś byłoby żal, mam taką za 40 i też działa :D
Ale lubię to robić i coś tam z tego wychodzi. Aczkolwiek nic z górnej półki nie kupiłem :D pewnie mentalnie jestem dalej biedakiem, choć nie narzekam na brak pieniędzy.
Za dzieciaka zbierałem komiksy Giganty i Kaczory dolany, ale w którymś momencie stwierdziłem, że mi na to szkoda kasy i że przestały mnie tak bawić - może wyrosłem z nich po prostu? Ale leżą do dzisiaj, mały mav je dostał, trochę sponiewierał, zabrałem :D
A no i mam jeszcze trochę retrogratów i byłem na paru zlotach nawet, ale też nie poczułem mięty do tego klimatu tak do końca. A same graty to też mam dlatego, że... ich nie wywaliłem na śmietnik, tylko dzielnie trzymam :D ale też nie mam żadnego ołtarzyka na nie, wszystko sobie leży w kartonach w garażu.
Kupiłem parę współczesnych drobiazgów, jedną grę za 180zl (ale to bardziej dlatego, że chciałem wesprzeć autora, niż z potrzeby kolekcjonowania). Ale to wszystko jakieś totalnie groszowe w sumie sprawy. Do 100zl, raz na jakiś rok :D
Czyli w sumie...na hobby nie wydaję prawie wcale. I praktycznie nie mam hobby. Czy to źle? W sumie ciężko znaleźć mi na to pytanie odpowiedź, bo nie czuję się nieszczęśliwy, niedowartościowany, niedostymulowany, czy że czegoś mi brakuje.
Ale podziwiam niektóre tu osoby w wątku, piszące o 5-10 czy 50 tys. rocznie. Nawet biorąc pod uwagę golową poprawkę prezesową ;) ;) gratulacje dla tych osób, bez ściemy. To jest duże osiągnięcie.
Szczerze mówiąc, to jeśli nie zarabiasz na to co kochasz, na co zarabiasz?
Kusząca jest, oczywiście, perspektywa potencjalnie większych oszczędności na starość, ale co stanie się w przyszłości nie jest oczywiste, a jeśli cię stać, to czemu nie mieć przyjemności teraz? :)
Dobra cicho, mówimy o domu muminków.
Kupuj, sklejaj, postuj progres.
Nie ma czasu na zadawanie pytań.
Ale na serio nie da sie tego kupic jakos tak... szybciej? :D juz pal licho cene ale przeciez Ty to bedziesz zbierala latami. Pierwsze zlozone elementy zaczna blaknac do czasu nadejscia paczki z ostatnim numerem. Przy okazji przypomnialas mi, ze musze sie posmiac z kolegi z pracy, ktory zaczal tak zbierac jakiegos Iron Mana od DeAgostini zarzekajac sie, ze mu sie nie znudzi. Uwaga spoiler - znudzilo mu sie i to bardzo szybko. xd
Nie wiem co napisac. Ja na swoje hobby wywalilem duzo kasy. Obecnie do niego nie doplacam - ale czasem "inwestuje" w siebie. Uwazam ze mam swoje zycie i musze je przezyc tak zebym nie zalowal na starosc ze cos mnie ominelo. Stac Cie - nie ranisz swoimi wydatkami innych - kupuj. Ciesz sie, chłoń, doswiadczaj, czerp. Baw sie...
jedyna rzecz na którą nie szczędze to podróże :)
chociaz pojechac mozna wszedzie i wybrac wieloosobowy hostel zamiast *** hotelu, wiec zawsze znajdzie sie opcja by coś przyciąć ;)
Po coś się te pieniądze zarabia. W domu mamy dość proste podejście: jeśli nas stać, jeśli mamy bezpieczną poduszkę finansową, jeśli spokojnie odkładają się pieniądze na kontach celowych (wakacje, elektronika, inwestycje, etc.) i zostaje górka, to można sobie pozwolić na spełnianie zachcianek i hobby. A mamy tego dużo, różnych, jedne mniej, drugie bardziej finansożerne. Czy to biegi górskie (sprzęt, wyjazdy, startowe), czy to planszówki, czy to książki, czy to składanie różnych rzeczy. Jeśli sprawia przyjemność, to czemu tego nie robić?
Czy istnieje coś takiego jak bezpieczna poduszka finansowa w dzisiejszych czasach?
Ja niestety już nie wydaje. W kilku hobby które mam osiągnąłem już poziom mistrzowski i nie mam po co wydawać kolejnych pieniędzy. Chyba że obecny sprzęt ulegnie uszkodzeniu na co się nie zanosi. Nie wiem czy jest sens szukać na siłę nowego hobby na które fajnie będzie coś wydać. Ponieważ osiągnąłem najwyższy poziom w tych kilku dziedzinach raczej ciężko się rozwinąć jeszcze bardziej. Czuję pustkę hobbystyczną.
Odbija my na jakis czas. Dwa lata temu skompletowalem zestaw narzedzi do klejenia modeli, setki farbek, ksiazek. Airbrush z kompresorem. Do tej pory nie zaczalem zadnego. Teraz czekam na nowego kompa, z nadzieja powrotu do grania. Mam blok na gaming od 5 lat. I od razu zakladam sobie petle, bo jesli nie zatrybi to 35k pojdzie na spamowanie na GOLu.
Od cholery, więcej niż statystyczny polski obywatel, ale wcale mnie to nie cieszy. Bardziej wchodzi to w kompulsywne zamawianie rzeczy po dawkę dopaminy.
...cholera, teraz wszędzie mi się ta reklama domu Muminków odpala - to chyba znak :D (no przecież na pewno nie żaden algorytm :> )
Ciągle myślę, choć chyba jednak się skuszę, chociaż
Faktycznie, punkt widzenia mocno zależy od punktu siedzenia, dla kogoś 10kafli będzie inwestycją w samorealizację, dla innej osoby to wyda się wyrzuceniem pieniędzy w błoto - wiadomo, jak jest z gustami.
Przekonaliście mnie, że nie ma czegoś takiego, jak "tanie hobby" (no chyba że walenie Harnasi pod Żabką), po poście Amadeusza jestem zaskoczona, ile kosztuje "bieganie" (a wszędzie piszo, że to najprostsze i najtańsze, bo po prostu zakładasz buty i zaczynasz biec)
Szczerze wam powiem, koledzy, że jeszcze parę lat temu bym patrzyła mooocno krytycznie na kogoś, kto np. urządza sobie wypasione stanowisko gamingowe, też bym pewnie biadoliła "ech faceci to zawsze duzi chłopcy", ale z biegiem czasu bardziej przekonuje mnie perspektywa, że "na co wydawać pieniądze, jeśli nie na przyjemności, i dopóki jeszcze jest na to czas"
(jak kupię ten dom Muminków, to już totalnie będę zdyskredytowana we wszelkich dyskusjach o "niepotrzebnym trwonieniu pieniędzy" :) )
planszowek mam pewno z 150 w tym niektore za gruba kase (jak gry od AR czy mega wydanie smallworld zakupione na WOSP)
do tego - rowery - lepiej nawet nie mowic, sprzet grajacy
a i tak najwiecej wydalem na hobby ktore zmienilo sie w prace i od prawie 3 lat daje mi nadal mnostwo frajdy, czyli pieczenie chleba i domowa piekarnia
to sa wydatki rzedu kilkadziesiat tysiecy euro juz:(
Hmm, to zależy, bo jakby się tak przyjrzeć, to jestem piwniczakiem bez specjalnego hobby. Kupię do kilku max gier rocznie, bo jeszcze mi coś z tego nolife'owania zostało i jakoś specjalnie nie słucham rzępolenia mojej lubej, że 200zł na jedną grę dać, poje**ło mnie, tyle kasy.
Ćwiczyliśmy na siłce, to sobie uzupełnialiśmy sprzęt stopniowo, ale to w kilka osób naszą wspólną domową siłownie, to też wyszły jakieś grosze, ale doliczyć suple i żarcie, bo sobie nigdy na to nie żałowałem, to już bywało sporo. Ale za to na karnet i dojazdy nie wydawałem, opłacić prąd i tyle.
Z kolei jakaś piłka nożna (amatorsko, teraz hala 2x w tyg) ogranicza się do zakupu butów, więc można troche rzec, że jestem umiarkowanie oszczędny w utrzymaniu.
Odwali mi i chcę sobie coś kupić, jak kierownicę i chyba kilka razy w coś zagrałem, to kupuję, ale jakoś tak w granicach dobrego smaku. Popatrzę na stan konta, na wydatki w tym miesiącu i jednak po coś się żyje.
Mój ojciec za to nie jezdzil chyba z 20 lat motorem i mu się usrało, ze yamahę drag star 1100 kupi i machnął 20k zł i sobie jezdzi. Tak jak mowicie, moze sie kipnie i nawet nie wiesz kiedy i ze sobą pieniędzy nie wezmiesz. :)
Ograniczam wydatki do minimum. Np. zamiast PS5 za 3300zl. kupiłem PS3 za 350zl.
Po co żyjesz ? Proste, trywialne pytanie. Żyję się dla chwili która przemija. Nic dwa razy nie smakuje tak samo. Odpowiem tak, na hobby można wydać wszystko i jeszcze się zapożyczyć ale nikt ci tej przyjemności nie odbierze. Mój pierywszy drogi samochód który kiedyś kupiłem był ewidentnie poza moim zasięgiem i wiedziałem że będzie mnie cieszył 3 pierwsze miesiące a potem będzie przykrym obowiązkiem utrzymania. Ale pamiętam do dzisiaj moje szczęście kiedy go odebrałem oraz słowa mojego ojca jak byłem jeszcze dzieckiem że nigdy takiego mieć nie będę :) Co z tego że domek pewnie pocieszyć 3 dni jak to jest domek Muminków ;)
Wydałem może 4k-5k na fotografię (kupienie body, dobrych obiektywów i innych szmerów-bajerów), bo po prostu kocham robić zdjęcia. Prace już mam dobrze płatną, więc nie wiąże z tym jakieś okazji na zarobek? Czy to dużo? Być może, ale przynajmniej mam coś, z czego mogę się cieszyć w życiu poza graniem w gierki komputerowe.
Moje hobby to robienie prezentów bliskim, potrafię się 3 tygodnie gryźć czy kupowanie bluzy za 200 zł to dobra decyzja biznesowa, by następnie w ciągu 30 sekund podjąć decyzję o wysłaniu mamy na wczasy do Hiszpanii czy kupienie jej nowego smartfona. To jedyne w zasadzie co mnie w życiu cieszy. Nie mam tu limitów kwotowych, na szczęście bliscy nie nadużywają.
Natomiast zakup domu muminkom to nie jest hobby, tylko szalony konsumpcjonizm, firma DeAgostini z tego co się orientuję żyje z ludzi-chomików, których od dekad nabiera na zbieranie gówna z każdej możliwej branży. Nie powiem, jak wydawali Dinozaury to czytałem od deski do deski, ale moim zdaniem potem to już był coraz głupszy cykl bazujący na jakiejś dziwnej luce ludzkiej psychologii.
Nie idź w to, przecież jakbyś wiedziała, że to nie jest idiotyczne, to byś nie zakładała wątku. Hobby też powinno mieć jakąś użyteczność, poszerzać horyzonty, poprawiać tężyznę fizyczną, relaksować, a domek muminków to ma użyteczność w postaci akumulacji kurzu w garażu.
Koledzy - pasjonaci, jak to u was jest?
Macie jakieś "limity", czy luźno puszczacie wodze fantazji?
...chyba szukam jakiegoś usprawiedliwienia, chwilę temu surfowałam po sieci i przypadkowo wyświetliła mi się reklama (z kolekcji DeAgostini) - zbuduj dom Muminków. DOM MUMINKÓW. 35lat marzyłam o tym domku!
OFC ceny zbrodnicze, z szybkiej kalkulacji wyszło mi na to, że za 70cm domek wydam sumarycznie ponad 3 koła, no ale nic mnie już chyba nie powstrzyma bo takie miałam marzenie od zawsze.
Z drugiej strony, wchodzę do własnej sypialni, a tam cały regał się ugina od planszówek (też, takie hobby) - 50+ tytułów, niektóre jeszcze nawet niezagrane, ale nie oddam, nie sprzedam, bronię niczym niepodległości. W chwili trzeźwości zadaję sobie pytanie, czy jestem po prostu hobbystką, czy jednak już "zbieraczem"..
Także Panowie, liczę na was, przekonajcie mnie, że domek Muminków nie jest wart 3 koła (bo jak powszechnie wiadomo, domek Muminków jest BEZCENNY :D )
Max 10000zł rocznie. Głównie modernizacja kompa albo nowy fon oraz gierki.
Swego czasu zdarzały się nawet kwoty pięciocyfrowe. Dzisiaj nigdy nie popelnilbym tego błędu