Ciesz się że ktokolwiek od Ciebie telefon odbiera. I nie chodzi mi o samego Ciebie co po prostu o rodzaj "pracy" jaki wykonujesz, dzwonienie do ludzi i zawracanie im głowy takimi rzeczami czy innymi fotowoltaikami powinno być po prostu zabronione. Wiele ludzi nawet nie ma pojęcia że podpisuje się pod udostępnianiem swoich danych zawierając różne umowy i okej może i ich wina ale też nasze dane mogą wylecieć z różnych miejsc. W każdym razie pracuj sobie, rób coś, ale bycie mendą telefoniczną to straszny syf.
Taką robote niestety sobie wybrałeś... mnóstwo się słyszy o przestępcach przez internet i telefon wyłudzających poufne dane i przygłupach namawiających ludzi do zakupu "kołdry" z barana która przedłuża życie o 10 lat.
I dobrze. Im więcej ludzi będzie was spławiać z niczym, tym szybciej ludzie jak twój pracodawca zorientują się, że zawracanie ludziom dupy jakimiś bzdurnymi pytaniami, ofertami, propozycjami nie przynosi korzyści tylko straty, bo jednak za połączenie ktoś musi zapłacić. Wiem, że obrywają za to najmniej winni ankieterzy, ale tak to działa.
"Telefony w mojej głowie... "
Odbieram za zwyczaj wszystkie połączenia przychodzące.
- Jak odbierając słyszę automat, to się rozłączam i dodaję numer do spamu.
- Pozostałym mówię, że nie jestem zainteresowany i szkoda Waszego i mojego czasu i dodaje numer do spamu.
- Ale jak trafią sie natręci (jak swego czasu moja sieć komórkowa, która CODZIENNIE wysyłała do mnie telemarketera z ofertą), to przeciagam rozmowę do granic możliwości, dopytuje o szczegóły, a po wysłuchaniu mówię, że mi nie odpowiada i proszę o jakaś alternatywę i tak w kółko. Aż w końcu, jak poziom wkurwienia telemarketera sięga zenitu mówię, że już przy poprzednich rozmowach prosiłem, żeby nie dzwonić do mnie z ofertami.
Koledzy powyżej napisali już w zasadzie wszystko.
Musisz tak pracować, żeby przeżyć - pracuj.
Ale musisz zrozumieć, że Twoja praca nie cieszy się sympatią w społeczeństwie ponieważ:
- w zdecydowanej większości przypadków jest bezprawna, to przetwarzanie danych osobowych, nad którymi nie mamy kontroli, zwykle nie wiemy jak się znalazły w Waszym posiadaniu i nawet nie mamy jak efektywnie realizować prawa wglądu w te dane lub domagać się ich usunięcia
- nawet gdyby Twoja firma robiła wszystko legalnie, w co wątpię, to obrywa ciężarem grzechów branżowych - przykro mi, tak jest
- nachodzicie ludzi, tak jak nikt nie lubi świadków jehowy, tak nikt nie lubi telemarketerów, wchodzicie w sferę prywatności, naruszacie mir domowy niechcianymi telefonami
- bardzo często zmierzacie do naciągania ludzi, żerując na ich naiwności, wykorzystując niewiedzę w temacie lub element zaskoczenia
- jesteście nachalni, źle znosicie odmowę
Żadna praca nie hańbi w tym sensie, że dobrze, że starasz się zarabiać pieniądze. Natomiast wykonywany przez Ciebie zawód z bardzo uzasadnionych pobudek nie cieszy się popularnością. Osobiście uważam, że powinien być wręcz zdelegalizowany.
Nie pierdzi Ci i nie beka nikt do telefonu?
Ponoć żadna praca nie hańbi i sam pracowałem na magazynie, ale.. masz jakąś niepełnosprawność, że wybrałeś pracę na słuchawce?
Cenię swoją prywatność i od razu wszystko blokuję, tylko potem znów dzwoni dziwny numer i nie odbieram, a tu dzwonił Wujek z Warszawki, albo pani z gabinetu dentystycznego, czy potwierdzam wizytę. A to wszystko przez was, zblokowałem już ze 100 numerów dzwoniących o pierdoły i ciągle macie nowe.
A mnie to wcale nie dziwi. Uczula się szczególnie seniorów, aby nie podawali żadnych danych, aby nie rozmawiać z obcymi itd. Więc nie ma się co dziwić że jak ich zaczynasz pytać o województwo czy kod pocztowy to zapala się lampka ostrzegawcza że to jakiś oszust. Każdy z nich słyszał o innych seniorach okradzionych na policjanta, wnuczka itd więc niech są czujni. Pewnie można zakończyć taką rozmowę kulturalnie, ale pewnie część z nich myśli że faktycznie chciałeś ich okraść i właśnie udało im się nie paść ofiarą, więc sobie trochę ulżą i cię powyzywają.
Pytanie:
Dlaczego telemarketer czy jakiś tam konsultant uważa, że mój czas jest bezwartościowy?
Jego czas jest cenny bo on "pracuje"?
Zaśmieca moją przestrzeń swoim dzwonieniem, dzwonieniem niechcianym.
Może to robić bo czuje się bezkarny i anonimowy?
Niech robi to na ulicy, jawnie i wprost a zapewniam go, że jak będzie dwudziesty siódmy na odcinku 300 metrów to szanse na dostanie w mordę będą naprawdę spore.
Gęsty, bez urazy, ale to jest gówniana robota i nie szukaj winy w ludziach z drugiej strony słuchawki, szukaj jej u swoich szefów i w sobie.
Ja zadam to samo pytanie Co jest z ludźmi nie tak?
Co jest nie tak, że nagabują obce osoby w celu namawiania ich na garnki, ankiety czy cokolwiek innego?
No Co Jest Nie Tak?
Większy szacunek mam do pań sprzedających usługi seksualne niż do "telefoniarzy".
Na szczęście po ostatniej aktualizacji praw konsumenta każdy taki telefon może się zakończyć karą wynoszącą 10% rocznych obrotów więc te s. przestaną w końcu wydzwaniać.
Czy nikt w tym kraju nie ogarnął tego że kopiowanie pomysłów z USA do Polski nie zawsze się sprawdza? Marketing telefoniczny powinien być jak już napisano wyżej prawnie zakazany.
I nie ma dla mnie znaczenia że ty niczego nie sprzedajesz. Ankieciarstwo to taka sama bzdura.
Dodam że jeśli o niektóre badania chodzi to te osoby wyraziły zgodę kiedyś...
W 99% przypadkow te osoby na nic sie nie zgadzaly. Tyle w temacie.
Ja tam nienawidzę. Jestem osobą która prawie codziennie czeka na ważny telefon (nie wiadomo z jakiego numeru, bo to obce osoby). Teraz jak w szkole sobie jestem i telefon dzwoni to zgłaszam i wychodzę odebrać (a może to ważne), a tu nie: A gdzie Pan mieszka? A czy Pan lubi ser? A Pana ulubiony dinozaur?
Dodamy tutaj telefony z samego rana, te głuche oraz fotowoltaikę i ankiety o źródle ciepła...
Nothing personal ale szczerze to nawet kanarow w tramwaju szanuje bardziej od zawracajacych dupe ankieterow.
Takie ankiety powinny byc prawnie zabronione.
Zmien prace, wyjdziesz ze strefy nienawisci.
Pracuję na infolinii przychodzącej. Nie jest to żadna fotowoltaika, wciskanie ani żadne ankiety. Jednak zgadzam się z tym, co mówi Gęsty. Ludzie poniżej rocznika 80 są niezdolni do komunikowania się. To jest przerażające. Niesłuchanie ze zrozumieniem, meandrowanie, odpowiadanie nie na temat jest na porządku dziennym. Przerywanie wypowiedzi, wchodzenie w słowo jest nagminne. Głupio tępe odpowiedzi (przykład Gęstego z tą skalą to kwintesencja właśnie takiej głupoty i idealne zobrazowanie). Również strach przed internetem, zrobieniem czegoś online jest ogromny. Roszczeniowość, brak kultury, ignorancja, małostkowość. Nie wiem czy to wina wychowania, szkoły czy czegokolwiek. Ci ludzie nie mają zdolności społecznych. Nie potrafią się w ogóle komunikować, rozmawiać. Jest bardzo źle. A jeśli chodzi o infolinie wychodzące, argument, że wydzwaniają często, również nie usprawiedliwia chamskich odpowiedzi. Konsultanci nie są niczemu winni. Nie pytają (poza patologicznymi wyjątkami, ale to ułamek procenta) w sposób chamski, a dostają w odpowiedzi właśnie taką energię. Kulturalny i empatyczny człowiek się tak nie zachowuje.
Samo to że dzwoni do mnie ktoś nieznajomy i/lub nie oczekiwałem od niego/niej telefonu z automatu mnie wprawia w zły humor. A jak już mi ktoś dzwoni kilka razy dziennie/tygodniowo pomimo tego że wcześniej grzecznie podziekowałem i wyraziłem brak zainteresowania ofertą doprowadza mnie do furii.
Dziś mi tak dzwoni Link4 bo za 2 miechy mi się ubezpieczenie kończy. Albo jak był czas jak te placki z fotowoltaiki z automatem dzwonili - blokowało się jeden numer, dzwonili z 4 innych, po takiej sesji trudno normalnie rozmawiać nawet z ankieterem. A mówimy tu tylko o zawracaniu dupy telefonami, a jeszcze pierdylion innych rzeczy może miejsce w realu które człowieka wyprowadzą z równowagi.
Przy okazji, skąd te ... Z ankiet mają numery telefonów do zwykłych ludzi?
To znajdź sobie inną robotę ale bedzie ciezko. Zawsze moglbys trafic na infolinia przychodząca na ktorej tez bedziesz narzekal.
Gęsty, nawet sobie nie zdajesz jak tacy ankieterzy są wkurzający, nic dziwnego że ludzie tacy są
No, a na magazynie, a nawet w Biedronce przy wykładaniu towaru i pensja wyższa, i benefity na święta, i się z głupkami nie użerasz, i normalnym ludziom dupy nie trujesz... a jeszcze brzuszek raz dwa zrzucisz... Pomyśl o tym Gęsty, bo chyba nie będziesz całe życie klonów i pregabaliny łykał...
Taka mentalność ludzi. Jednakoż z drugiej strony to nie ma się co tu dziwić. Do mnie na domowy czasami po 3, a nawet 4 razy dziennie dzwonili. Potem przestałem odbierać takie telefony bo to bardzo wpieniające było. Po 3 razy jedno i to samo powtarzałem, a oni i tak w kółko jedno nawijali. Ja rozumiem że to ich praca ale to jest przesada żeby nie mogli sobie zaznaczyć tam że na ten numer było już dzwonione.
Teraz już rzadko do mnie dzwonią z jakimiś ofertami, lub mam oznaczone jako spam więc nie odbieram, ale gdy przez pomyłkę już odbiorę taki telefon i dowiem się w pierwszym zdaniu o co chodzi to mówię "Przepraszam ale nie mam czasu, do widzenia" i czerwona słuchawka. Dość że człowiek krótko żyje to jeszcze mi będą jakimiś głupotami głowę zawracali. Gęsty i reszta niech sobie tak pracują, ale do mnie proszę nie wydzwaniać ;)
Nie przeczytalem calego watku ale pomyslalem, ze podziele sie ciekawostka z wlasnego doswiadczenia “w branzy”. :D
Byl taki czas w moim zyciu, ze lapalem sie roznych dorywczych prac. Na przestrzeni dwoch lat zalapalem sie na trzy rozne “telefony”. Pracowalem w jednej z sieci komorkowych na polaczeniach przychodzacych, pracowalem rowniez w firmie obslugujacej assistance dla roznych ubezpieczycieli… no i pracowalem w jakiejs dziwnej firmie krzak przeprowadzajacej ankiety. :D z opisu Gestego wynikaloby, ze mielismy bardzo podobne zadania. Ja wypytywalem o sprawy zwiazane z lokalnymi samorzadami, ocene inwestycji, infrastruktury w miescie itp. w sumie to juz slabo to pamietam.
Ale do sedna sprawy: cale dotychczasowe zycie myslalem, ze odpowiedz “losowo wygenerowany” na pytanie o sposob pozyskania mojego numeru to sciema. Tymczasem w zaleznosci od dnia - dostawalem na biurko oldschoolowa ksiazke telefoniczna, z ktorej lecielismy kazdy numer od gory do dolu. Jedynym kluczem bylo wojewodztwo i wielkosc miasta. Albo innym razem dostawalem po prostu kartke A4 z niepelnymi “numerami telefonow” i dodajac na koncu cyfre od 0 do 9 tworzylem nowe. :P bywalo, ze kilkanascie prob jedna po drugiej to byly nieistniejace numery ale w koncu zawsze udawalo sie gdzies dodzwonic. Nie wiem czy tak jest w kazdym takim przybytku ale to doswiadczenie pokazalo mi, ze rzeczywiscie ankieter czasami moze zadzwonic akurat do mnie przez zwykly przypadek.
Co do doswiadczen z ludzmi - sa dwie strony spektrum. Po jednej wiecznie zajeci i zabiegani jegomoscie, ktorzy niby nie maja czasu ale zamiast prostego “nie dziekuje” beda sie produkowac ankieterowi i opowiadac o powodach swojej frustracji. Z drugiej sa samotni ludzie, ktorzy wrecz cieszyli sie, ze moga z kims porozmawiac i przeciagali te kilkuminutowe interakcje. Faktem jest to, ze z trzech wspomnianych miejsc pracy tylko tutaj bylem strona inicjujaca polaczenia i chyba z tego powodu ludzie reagowali negatywnie czesciej niz w pozostalych dwoch przypadkach. Mimo tego byla to najbardziej lajtowa praca jaka musialem w swoim zyciu wykonywac xD do tego stopnia, ze przestalem tam chodzic z powodu przesrastajacej monotonii :D to juz w biurze obslugi klienta gdzie 3/4 dzwoniacych to byli wk_rwieni ludzie, ktorym jeszcze na koniec musiales sprobowac cos sprzedac, bylo chyba latwiej wysiedziec do konca zmiany. :)
W kazdym razie - nie polecam tego typu pracy na dluzsza mete. Niby poznalem tam jednostki, ktore swietnie sie w tym odnajdowaly… ale to byly wyjatki. Reszta szybko odpuszcza i stad spory przemial ludzi na najnizszych szczeblach w takich miejscach. Zadna praca nie hanbi ale Gesty nie zasiedz sie tam. ;)
Ps.
Fotowoltaika, katechizmy oraz inne zestawy garnkow ktore wciskaja nam przez sluchawke nigdy nie byly moja dzialka i tez mnie to wkurza. Jednak praca to praca i jak juz z rozpedu odbiore od takiego dziwnego numeru to po prostu mowie, ze nie dziekuje, nie jestem zainteresowany i sam sie rozlaczam. Na pewno nie wyzywam sie na bogu ducha winnych studentach czy emerytkach. :D
Dziwię się, że w ogóle operator rozdaje mój numer tel na lewo i prawo bez mojej zgody.
To musi byc troll i social experiment. Wiem, ze byl już kiedys taki wątek, ale nie wierze, ze mozna nie nadawac sie do zadnej pracy, nawet jak Ci dadza paleciaka i przejechać paletą, albo wyłożyć harnasia na półkę. Czy stanąć na kasie, kobiety tam pracują i ogarnęły, a gęsty by nie ogarnął? Mam nawet znajomego z niepełnosprawnością, waży z 50kg i pracuje na magazynie, stąd mi przyszło pytanie do łba. Jak? -->
Nic nie jest nie tak, po prostu masz wkurwiającą pracę. Nie bez powodu ludzie nie lubią telemarketerów i tym podobnych. Gorsi są chyba tylko ci, co zaczepiają ludzi na ulicy. Greenpeace i reszta tych nawiedzonych zwierzolubów.
Robota jak robota, mnie osobiście przygnebia fakt ze trzeba robić praktycznie całe życie, kiedyś to człowiek chociaż miał nadzieję że, kariera Youtubera czy streamera wypali a, skończył z 8k subów i jednak magazyn to coś na co go tylko stać.
[..] - Ja: ale proszę cyfrę podać od 1 do 10 [..]
nie powinni mieć praw wyborczych, skoro nie potrafią nawet cyfry wybrać w prostym pytaniu
To proste, staruszkowie 70+ wiedzą, że to w pytaniu to LICZBY, a nie cyfry.
Nie chcą rozmawiać z kimś (..tu wpisz o sobie to, co napisałeś o staruszkach 70+..).
Pracuję jako ankieter. Telefoniczny. Masakra jak ludzie z którymi gadam potrafią na psychę wjechać.
Kilka minut rozmowy, może poświęcić każdy, a jak nie to niech grzecznie powie że nie, tymczasem nasi rodacy:
- ZŁODZIEJ! ZŁODZIEJ PAN JESTEŚ K..wa! - ta, jak ja tylko badanie opinii przeprowadzam a nie sprzedaję nic. A na to babka i tak:
- ZŁODZIEJ!
No myślałem że laptopa rozwalę. Łyknąłem hydro (przepisane od lekarza) na uspokojenie i mi przeszły nerwy.
Najgorsi to w ogóle są męzczyźni po 50 i stare babki. Jaka agresja! jakie nerwy! Człowiek się pyta o to w jakim województwie żyją a ci z krzykiem przeważnie zaraz, że
- na c..j ci dane ku.,,a? - ta bo ja po województwie dojdę gdzie taki mieszka.
Dodam że jeśli o niektóre badania chodzi to te osoby wyraziły zgodę kiedyś...
Ale to nic. Najlepsze na koniec. Nie wiedziałem że aż tyle osób jest tak głupich, dopóki nie zacząłem pracować.
Ankiete polega na ocenie swojego np. zadowolenia z pewnej rzeczy, trzeba podac ocenę na skali od 1 do 10. Myślicie że to proste i zrozumiałe? A kit tam, nie! Toż to tak trudno cyfre wybrać!
Takie dialogi to standard:
- Ja: proszę ocenić w skali od 1 do 10 jak się to panu podoba.
- on/ona: podoba się
- Ja: proszę ocenić w skali od 1 do 10
- on/ona: no mówię że się podoba
- Ja: ale proszę cyfrę podać od 1 do 10
- on/ona: głupi pan jesteś czy jak ku..wa, albo a zaznacz se sam co tam chcesz
I albo się rozłączają, tracać mój czas i swój, albo jeszcze wyzywają.
I to nie jest garstka, tylko standard... doszedłem do takich wniosków:
(UWAGA! kontrowersyjne, nie chcesz nie czytaj)
- osoby nie rozumiejące co to ankieta i staruszkowie po 70 nie powinni mieć praw wyborczych, skoro nie potrafią nawet cyfry wybrać w prostym pytaniu, nie wiedzą co to ankieta, to jak mogą miec wpływ na losy kraju?...
Oczywiście nie wszyscy tacy są, bo np. z pewnym dziadkiem profesorem (wykształcenie robi swoje- poznałem to w pracy że to prawda jednak) po 80 rozmawiało mi się mega jasno i przyjemnie.
Wkurzyłem się, znowu muszę na spanie coś wziąć.
BTW. mimo wszystko robota i tak lepsza niż bezrobocie i brak kasy, wkurzam się ale nie odszedłbym za nic.