Tego typu doniesienia o "wszech czasach" kojarzą mi się z familiadą.
- "Ile jest 2+2?"
- "Cztery"
- "Niestety, nasi ankietowani stwierdzili, że 5"
Każda lista jest subiektywna. Nie bądźmy paternalistyczni.
Dopiero, gdy prześledzimy dużą ilość list Top 1000 all-time idzie wyciągnąć pewne wnioski na podstawie powtarzających się produkcji. Ale i tak będzie pominięte ogrom wybitnych filmów, które są pomijane na listach, gdzie też dużym czynnikiem jest popularność. Genialnych filmów powstało ok 10 tys., gdzie 3/4 z nich jest mało popularna z obecnej perspektywy.
2/3 najlepszych filmów w historii powstało w Europie. Zwłaszcza urodzaj arcydzieł z lat 50', 60', 70' jest niewiarygodny na starym kontynencie, ale są mniej znane niż filmy amerykańskie, które są płytsze. Koneserzy wiedzą o tym. Niedzielni widzowie skupiają się na tych bardziej znanych filmach z Hollywood, które są dość przereklamowane, bo mają zbyt jasny, łagodny, prosty przekaz podany na tacy i nie poruszają kontrowersyjnej tematyki zbyt często.
"Idź i patrz" to najmocniejszych film o drugiej wojnie światowej. Nigdy wcześniej, ani później wojna na dużym ekranie nie miała tak przerażającego oblicza. Przytłaczające arcydzieło przebudzenia dziecka realiami wojny. Nieustanny graficzny terror i narastające okrucieństwo. Zdjęcia przedstawiają widzowi psychiczne i fizyczne zniszczenie chłopca. Kakofoniczne, industrialne dźwięki przyczyniają się do tej bezwzględnie eskalującej lekcji historii o nazistach, którzy spalili setki wiosek w 1943 roku. Przykład bardzo znanego filmu europejskiego więc nikt kto interesuje się kinem go nie pominie.
Weźmy przykład:
Dwa najlepsze artystyczne filmy o średniowieczu to "Andriej Rublow" 1966 (ZSRR) i "Małgorzata, córka Łazarza" 1967 (Czechosłowacja). Pierwszy jest bardzo znany, bo nakręcił go Tarkowski. Drugi znany jest tylko koneserom, a nazwisko František Vláčil niewiele powie niedzielnym widzom. A oba filmy to arcydzieła przez duże A.
"Andriej Rublow" to dla mnie przypowieść o kryzysie wiary, zwatpieniu w przyszłość świata i ludzkości. Od pierwszej sceny unosimy się jedwabistymi ruchami kamery i surowymi kompozycjami do czasu i miejsca w którym jesteśmy nie mniej zdezorientowani, zdumieni i przerażeni niż sam Rublow. Przez następne trzy godziny tkwimy w bagnie i chaosie średniowiecznej Rosji, niesieni na fali historii przez makabryczne najazdy Tatarów, dziwaczne pogańskie rytuały, głód, tortury i fizyczne trudności. Doświadczamy życia w każdej skali, od kropli deszczu spadających na rzekę po armie plądrujące miasto. Wraz z Andriejem Rublowem Tarkowski świadomie tworzył język, który nic nie zawdzięczał literaturze. W dzisiejszym kinie wciąż serwuje się nam linearne, przyczynowo-skutkowe biografie artystów, by łatwo było wszystko zrozumieć. Andriej Rublow działa według innego rozumienia czasu i historii. Zadaje pytania o relacje między artystami, ich społeczeństwem i ich duchowymi przekonaniami i nie szuka na nie odpowiedzi. W kinie trzeba nie tłumaczyć, ale działać na uczucia widza, a wzbudzona emocja jest tym, co prowokuje do myślenia. Mimo pozornej bez foremności Rublow jest precyzyjnie skonstruowany i całkowicie spójny estetycznie. Akty stworzenia są odzwierciedlone w aktach destrukcji, istnieją motywy ucieczki, wizji, obecności i nieobecności. Im więcej patrzysz tym więcej widzisz. Czasem ekran przypomina ożywający ogromny obraz Bruegla lub rozwijający się średniowieczny gobelin. W burzliwych czasach Tarkowskiego film wywołał wiele kontrowersji. Jej chrześcijański spirytualizm obraził władze sowieckie. Jego obraz dzikiej historii Rosji zdenerwował nacjonalistów. Kiedy w ostatnich minutach film osiąga swój najsłynniejszy rozmach ekran staje się kolorowy i wreszcie jesteśmy gotowi, aby zobaczyć obrazy Rubleva w ekstremalnym zbliżeniu. Pod koniec tej epickiej podróży mogą zredukować widza do łez. Gdy kamera przygląda się szczegółom, maleńkim klejnotom na rąbku szaty, zmarszczkom tworzącym żałosny wyraz twarzy anioła, nadszarpniętemu złoceniu aureoli czujemy, że rozumiemy wszystko co zostało zawarte w każdym pociągnięciu pędzla.
"Małgorzata, córka Łazarza" z kolei to kolejna średniowieczna epopeja. Starcie między starym pogańskim światem, a wschodzącym światem chrześcijańskim. Wizualnie jest prawie tak oszałamiający jak arcydzieło Tarkowskiego.
Po pierwsze to nie rosyjski film a sowiecki. Po drugie najlepszym rosyjskim filmem antywojennym jest ???? 200.
Oglądałem już jakiś czas temu. Faktycznie nic mocniejszego w zasadzie od "Come and See" ciężko było od tego czasu zobaczyć bo robi wrażenie, ale czy to najlepszy film wszechczasów ? Śmiem w to wątpić, dodatkowo w ogóle nie znam tego serwisu dla mnie to kompletny random, wolę Filmweb :P Tytuł artykułu powinien zatem brzmieć "Come And See" - najlepszy film wszechczasów wg serwisu Letterboxd
spoiler start
ukrzyżowaniem i to napięcie przy robieniu dzwonu
spoiler stop
Przecież ten film to przenudne gówno. Porąbany dzieciak lata po lasach i drze mordę. Przez godzinę nie dzieje się absolutnie nic. Głosy i zachowania tak sztuczne, przerysowane i fatalnie nagrane, że nie da się tego ni oglądać, ni słuchać. Kino abstrakcyjno-artystyczne. Już ciekawsze były extrasy w których babcie opowiadały co je spotkało. Tutaj cały ponad 2h film sprowadza się do jednej "okrutnej" sceny spalenia ludzi w kościele, co było czymś normalnym na wojnie, a więcej ludzi ginęło w obozach.
Jak chcecie konkretów to obejrzycie they shall not grow old. To jest porządny dokument a nie takie (biało)ruskie badziewie.
Pierwsze słyszę o portalu Letterboxd. Dziwne, że nigdy o tym portalu nigdzie nie czytałem, że nikt nigdy na żadnym forum o nim nie wspominal (nawet na filmwebie!), a tu się okazuje, że miliard ocen filmów jest na nim. Ktoś z Was jest na letterboxd? BTW, to jest ichniejszy ranking wg "highest first", cos chyba im nie do konca dziala, a ogolnie to sama strona wygląda okropnie.
Nieźle, nieźle. Kubrick na 48 pozycji ze Scieżkami chwały a Uciekaj jest na liście chociaż to kompletna zrzynka Klucza do koszmaru. Świetna lista nie ma co.
Film jest dostępny na cda ale w nienajlepszej jakości. Jest też na zagranicznych stronach w hd z angielskimi napisami.
Polecam też rosyjski: 9 kompania oraz Spaleni słońcem.
Przecież kategoria "Najlepszy film wszechczasów" jest bardzo subiektywna. Mój najlepszy film może nie mieścić się nawet w twojej pierwszej setce. O tym, czy film będzie dobry decydują przede wszystkim osobiste doświadczenia oglądającego, jego życie, które do tej pory przeżył, to jak ten film wpasowuje się w to życie i doświadczenia. Jest to również tak dynamiczne, że zmienia się z wiekiem, a nawet może zależeć od nastroju, pory dnia, czy tego ile kawy dziś wypiłeś.
Pisanie o najlepszych filmach wszechczasów przypomina wywody o wyższości świąt Bożego Narodzenia od świąt wielkanocnych.
Prawda jest taka , że film z 1985 jest filmem radzieckim a nie rosyjskim, Ci którzy tego nie odróżniają niech przeczytają odpowiedni podręcznik historii.
Subiektywnie dla mnie najlepszym filmem antywojennym i w ogóle najlepszym filmem jaki widziałem jest "Łowca jeleni". Film z mnósrwem podtekstów.....obejrzyjcie dokładnie.
To dzielko jest filmem tylko dobry w gatunku animacja. Średnio dobrym jako przekaż emocji.
Wyżej ocenione niż Godfather, w sumie mnie to nie dziwi
Rosyjski? Przecież to film BiałoruśFilmu. Jeśli nie pisać białoruski, to w takim razie radziecki.
Najlepszy bo ruski. Szwabskie nasienia unijne potrzebują umilić ruskich reszcie europy.Przecież gazu potrzebują.
Co za żenada. Film bardzo dobry może być mimo wszystko
Najlepszy film antywojenny i rosyjski to Ładunek 200 albo Gruz 200
Ale przeciez "ojciec chrzestny" to marny film. Znam przynajmniej 10 lepszych
Taaa nigdzie nie dostępny, ja wiem ze Google czasem gryzie, ale film jest dostępny na cda.
Skoro film jest niedostępny a na dodatek rosyjski to po co w ogóle o tym pisać?.. O jakiej wartościowej informacji w ogóle jest ten artykuł????!
Co za ironia kraj który spowodował wojnę i wysyła swoich obywateli na śmierć zrobił najlepszy film antywojenny.
Autor wpisu:
"Zbigniew Woźnicki
Swoją podróż z pisaniem i publicystyką zaczął już wiele lat temu w listopadzie 2021 roku. "
2021! Tego nawet najstarsi Indianie nie pamiętają.