Ludzie jeśli mocniej nie dostaną po dupie, to się nie nauczą, że komuś takiemu nie powierza się losu kraju.
Dlatego ani jednego dnia więcej. Musi walnąć, i musi zaboleć, inaczej szybko niektórzy zapomną i uwierzą ponownie szarlatanom.
Komuchów i zdrajców z PIS należy obalić a nie żeby jeszcze 3 kadencje niszczyli ten kraj
Przecież uprzątnięcie tego co zmajstrował PiS to zajmie z 15 lat.
Ja to widzę tak że nawet jeśli nie przegrają to KO przez 4 lata będzie musiało mocno zaciskać nam pasa, przywrócić wyższy wiek emerytalny, likwidować programy socjalne, podnosić podatki a z drugiej strony przez zeszmacenie złotówki i wzrost pensji minimalnej presja płacowa w budżetówce będzie ogromna… Czyli w skrócie muszą robić odwrotnie, niż obiecali.
No i po tych 4 latach biedy i nędzy, jak myślisz, kto wygra kolejne wybory?
Obawiam się, że żaden kryzys, głód czy jakieś inne afery nie spowodują spadku poparcia pisu. Ich wyborcy mogą żywic się gruzem i nadal będą zadowoleni, bo przecież wiadomo, że za Tuska to by nawet tego gruzu nie było. Ich tok myślenia jest czymś niepojętym, z tym się nie wygra. W Polsce jeszcze długo nic się nie zmieni.
PiS powinien wygrać kolejne wybory i utworzyć rząd. Póki ludzie nie zaczną żuć własnej podeszwy, sarmacka mentalność Polaków się nie zmieni. A zaczną żuć tylko wtedy, gdy PiS będzie dalej rządził.
Stara romantyczna zasada: aby doszło do zmartwychwstania, trzeba najpierw umrzeć.
Oczywiście, w idealnym świecie wygrywa opozycja, zyskuje ogromne przyzwolenie społeczne na rewolucję w każdej dziedzinie życia społecznego czy gospodarczego i dokonuje sensownych reform, odbudowując to, co PiS zniszczył. Ale u nas utopie to tylko w książkach i w chorych umysłach prezesów. Polacy to nie Skandynawowie czy jakieś inne Japończyki.
Czekam na zimę. Już zapowiedziałem żonie, że trzeba ją przesiedzieć pod kołdrą przez kryzys energetyczny.
OK po przemyśleniu sprawy podjąłem decyzję, chcę żeby PiS szlag trafił, a Solidarna Polska żeby spłonęła w piekle (bo to w większości "katolicy").
Bardzo umiejętny symetryzm i bardzo delikatna próba zaszczepienia myśli, że lepsza stara bida niż kryzys pod butem rudego!
Wreszcie ktoś na poziomie tego forum, nie to co Kciny czy Manolole budzące jeno litość i wywołujące pusty śmiech (zdaniem Lolo kryzysu nie ma i nie będzie, zresztą zdaniem Bukarego też :))
A atomówka na łeb wchodzi w grę?
On miłuje prawo i sprawiedliwość Ps 33
Zimą się okaże czy tak jest faktycznie ;)
Łagodna zima i brak klęsk naturalnych jest w stanie PiS uratować. Pozostaje pytanie czy ciepłe zimy to już stały trend, czy może jednak nadejdzie "Bestia ze Wschodu".
Żaden z nich. Wolę brak większego kryzysu i przegraną PiS w 2023.
I tak już jesteśmy w dupie i wychodzenie z niej zajmie nam lata, nie potrzeba nam wbijania tam głębiej. I tak inne sondaże są na ogół pozytywne, bo z pisiorami koalicji nikt nie będzie chciał robić, a na razie byliby do tego zmuszeni.
Ale za to jak KO będzie przy władzy i zacznie poruszać tematy światopoglądowe, utnie socjal (choć zapewniają, że tego nie zrobią), to w telewizji u prezesa walącego na koncertach do Zenka będzie takie zesrańsko, że jakimś cudem i tak ten PiS powróci, bo przecież dużo więcej ludzi uwierzy w przekaz krytykujący rząd niż opozycję. Chyba, że dojdzie przez ten czas jakaś nowa partia, która podbierze im wyborców, może być nawet i prawicowa, byle nie tak złodziejska jak ta. Inaczej nie ma nadziei na ten kraj.
brak większego kryzysu i wygraną PiS w 2023
Moze pomowmy o jakis realnych scenariuszach?
W idealnej sytuacji wolałbym tak jak
spokojnie, pis będzie drukował tak dużo pieniądzu na różne plusy dopłaty itp, że będziemy nimi palić w piachach lub kominkach wiec zimno nam nie grozi.
Pozwolę sobie na autocytat z innego wątku, wskazujący na to, że od PiSu się nie uwolnimy dopóki ta władza nie upadnie (głównie gospodarczo) jak komuchy za PRL.
Dużo będzie zależało od sytuacji. Wybory parlamentarne to 2023 r., a prezydenckie 2025. Po 1.5-2 latach, gdzie dopiero ewentualne naprawy systemu można zaczynać, kryzys nadal będzie trwał, a do tego opozycja może się kłócić pomiędzy różnymi frakcjami bardziej niż frakcje wewnątrz PiSu, może być tak, że ludzie będą zniechęceni już do nich. Mnie nie zdziwiłby scenariusz, gdzie:
- opozycja bierze Sejm i Senat w 2023 z kruchą większością,
- mają duże problemy, żeby przepchnąć sensowne ustawy, które potem obecny prezydent wetuje,
- ludzie szybko się zniechęcają do nich, więc jak przychodzi do wyborów w 2025 r. to PiS wystawia neo-Dudę (kogoś dobrze prezentującego się, ale nie z pierwszych szeregów partii, więc z małym elektoratem negatywnym), który wygrywa,
- nowy prezydent wetuje wszystko jak leci, więc opozycja nie ma szans nic przepchnąć, kraj się dalej degraduje,
- w 2027 r., gdy światowa gospodarka powinna się znów kręcić i koniunktura dopisać, PiS wraca "na białym koniu" ratować Polskę, znów ma 40% poparcia i bierze większość w Sejmie (pod warunkiem, że PiS się nie rozpadnie na mniejsze frakcje wcześniej).
Moim zdaniem takie obszary jak edukacja (a to tylko widoczny czubek góry lodowej) są już niemożliwe do naprawy. To samo jest w wielu instytucjach państwowych i obszarach naszego życia zależnych od państwa. Powód dla którego nie wierzę w jakąkolwiek poprawę systemu nawet za 5-10 lat jest pragmatyczny (po części przez Ciebie wskazany) - brak kadr. To już nie czasy, gdy na uczelnie pedagogiczne waliło po 5 osób na jedno miejsce i młodzi ludzie marzyli o pracy w szkole. Dziś idziesz do korpo po kierunkach ekonomicznych i inżynierski, a na start dostajesz nawet 5k netto, a jeśli jesteś ogarnięty to po paru latach masz 2x tyle.
Oczywiście ktoś zawsze się znajdzie do pracy. Tylko niestety w kadrach państwowych nie będą lądować fachowcy, a to będzie prowadziło do dalszej degradacji systemu.
Mnie zastanawia, jak ministerstwo Oświaty wyobraża sobie zimowy kryzys...
Już teraz zapowiedziano w szkołach nauczanie zdalne, jeśli temperatura w budynku spadnie poniżej jakiejś tam wartości.
Przyczyna - brak wungla, a wiec ciepła i prądu.
Tylko nikt chyba nie pomyślał, że w domach dzieci też muszą mieć ciepło, a nauczanie zdalne wymaga urządzeń elektronicznych.
Czy koszt ogrzania i oświetlenia szkoły dla 1000 uczniów jest większy, niż koszt ogrzania 1000 pomieszczeń domowych i użytkowania 1000 komputerów?
Jeśli zostanie przy władzy (przez idiotów to bardzo możliwe) to czas będzie chyba wyjechać z tego kraju.
Widzę, że w kolejnym wątku dochodzicie do tych samych wniosków - dla posiadających dewizy emigracja zewnętrzna, dla reszty wewnętrzna.
I całe niedzielne przedpołudnie zmarnowane na kolejną jałową dyskusję o tym, że czeka nas już zawsze to, co najgorsze. Gorzej niż w 89.
Nie wiem. Nie mam zdania. Od roku się zastawiam na kogo by tu głosować ale nie ma na kogo.
Pisowcy mogą żreć gruz, palić oponami i żyć w szałasach bez kanalizacji a i tak będą mówić, że jak by opozycja rządziła to by było gorzej i że wszystkiemu są winni Niemcy i PO. W Polsce żeby coś mogło zmienić się na lepsze to chyba musi wydarzyć się jakaś prawdziwa katastrofa, ludzie muszą ginąć na ulicach albo kraj musi zniknąć z mapy na kilka lat.
Jareczek zasugerował dziś, że PiS-owcy kogoś zabili.
Herr Pietrus
Otwórz wątek Dobra Zmiana.
Czytam teraz w TVP Info, że PiS ma 39% poparcia, a KO 26%. Wiem, że to pisowski portal, więc pewnie notowania PiSu są zawyżone, ale na pewno nie o 13%. Wielu komentatorów wieszczy przegraną PiSu przez zimowy kryzys, który nam się szykuje - braki surowców, inflacja >20%, możliwy lockdown energetyczny i niewykluczony znaczy wzrost bezrobocia. Po takim combo nawet kiełbasa wyborcza PiSu w postaci zwiększenia socjalu mało da, bo pieniądz będzie po prostu gówno warty. Do władzy ma szansę dojść KO, która będzie miała dobry pretekst do cięcia socjalu i stabilizacji gospodarki - kraj w ruinie.
Z drugiej strony najbliższa zima może zakończyć się lekkim kryzysem - ceny wzrosną, ale jakość życia nie spadnie nam drastycznie, będziemy więcej płacić za wszystko, ale nie będziemy ograniczać konsumpcji. Surowców nie braknie, więc nie będzie marznięcia w zimę i braków prądu. PiS obejdzie się bez większych spadków w sondażach, a obietnicami przedwyborczymi dokupią sobie kilka % głosów, więc utrzymają władzę na 3. kadencję.
Co z dwojga złego wolicie? Kryzys i wychodzenie z marazmu po klęsce PiSu czy lekki kryzys, ale PiS zostaje z nami na dłużej? Oczywiście pisowską szarańczę najlepiej byłoby strząsnąć bez kryzysu, ale jak widać ich konserwatywne i ksenofobiczne działania zaskarbiają sobie spore grono wyborców, tzw. betonowego elektoratu, który tylko prawdziwy kryzys może dać do myślenia.
Proszę o potraktowanie wątku, jako luźnej rozmowy, a nie poważnej analizy.
Chce żeby zaczęła rządzić inna partia i żebyście zobaczyli, że wcale pięknie nie będzie tylko jeszcze gorzej. Przynajmniej zejdziecie z tego PIS, bo za wszystko tę partię obwiniacie nawet za inflację, która jest w całej Europie, itd, itp...