Jeżdżę dieslem.
I pewnie jeszcze nim pojeżdżę.
A kiedyś przesiądę się na elektryka.
I będę jeździł elektrykiem.
A później zostanę starym zgredem z demencją i zacznę opowiadać wnukowi, że kiedyś to była motoryzacja.
I ten wnuk mi powie, że nie rozumie. Bo jak widział spalinówkę w muzeum, to to tylko pierdzi, ryczy i śmierdzi.
Tak jak i mój dziadek zawsze mawiał, że dziś prawdziwych parowozów już nie ma. Że jak nie robi ciuf ciuf to nie pociąg.
Kiedyś ktoś zacznie to sprzedawać. Ktoś poprawi ogniwa, ktoś dobuduje ładowarek. Ktoś nauczy się je naprawiać. A ja sobie będę jeździł tak jak teraz.
Ja po prostu czuję to, że kiedyś jakiś producent zrobi taki model samochodu, który mi się spodoba, a który przestanie być produkowany w wersji spalinowej. Nie zamierzam wówczas zabijać się za spalinówkę. Może na początku będzie to miało sens, ale im dalej w las, tym technologia elektryków będzie lepiej dofinansowana. Zwykła konkurencja.
I tak mówimy o pokoleniowej perspektywie czasowej, nim taka zmiana będzie w ogóle odczuwalna.
Natomiast portfolio fajnych elektryków może pojawić się dużo wcześniej.
Jaki koniec. Lambo i Ferrari danej będą produkować. Elyty będą jeździć super furami, latać prywatnymi odrzutowcami, a plebs w imię dbania o środowisko do pracy na rowerze.
Jest jakiś kraj, który jest już dość mocno nasycony elektrykami? Właściwie to pytam odnośnie wypadków samochodowych. Nie o drobne stłuczki, tylko poważne uszkodzenia samochodu takich jak zakleszczonych pasażerów czy wręcz sprasowanych samochodów. Interesują mnie jakieś dane odnośnie gaszenia płonących elektryków czy prób wycinania poszkodowanych przy zmiażdżonych akumulatorach.
Nie pytam aby udowodnić wyższość jednych samochodów nad drugimi, a jedynie z ciekawości jak z elektrykami sobie radzi Straż Pożarna.
Ale wiecie, ze z tymi elektrykami to będzie zapewne jak z likwidacją elektrowni atomowych w Niemczech. Głośne deklaracje dzisiaj a na dwa lata przed wejściem w życie uznają, że jednak ze względu na sytuacje gospodarczą UE nie jest jednak gotowa i zmodyfikują przepisy tak by jednak mogły to być również hybrydy z jakąś wysoka normą spalinową czy cos w ten deseń.
A co do samej energii elektrycznej, w sumie jeszcze długa droga. Dużo zależy od trzech rzeczy:
1) czy fuzja jądrowa wypali
2) w kontekście energii słonecznej i jej przechowywania, to właśnie samochody stały by się tymi akumulatorami, ładowane w szczycie energetycznym przed miejscem pracy w ciągu dnia pobierały by nadmiar energii z sieci. Wymaga to ogarnięcia infrastruktury, czy to poprzez okablowanie parkingów i doprowadzenie wydajnej sieci energetycznej do nich, albo co logiczniejsze poprzez wdrożenie wymienialnych w szybki i łatwy sposób akumulatorów (czyli akumulatory ładowane by były bezpośrednio przy panelach i rozwożone do punktów lądowania) albo poprzez przeprowadzanie elektrolizy wodoru o tej porze i popularyzacje ogniw wodorowych zamiast akumulatorów.
3) ceny paliwa, ponieważ widzę, że wiele osób w tym temacie przyjmuje tłumaczenie o tym, że ten przepis jest spowodowany troska o środowisko jako jedyny powód. Ja sie zastanawiam, czy te przepisy nie mają drugiego dna, a mianowicie chęci uniezależnienia sie od importowanej ropy powoli. Może analitycy wyliczyli, że czeka nas wzrost cen ropy i w tym okresie jej cena zacznie robić się na tyle wysoka, że auta spalinowe staną sie nieekonomiczne i dużym obciążeniem dla UE. Tym bardziej, że mowa o nowych samochodach, proces wymiany zajmie kolejne 20 lat.
Przez 13 lat całkowitego skupienia na rozwijaniu elektromobilności może się jeszcze dokonać spora ewolucja jeśli chodzi o zasięg/ceny pojazdów elektrycznych, do tego stopnia, że staną się naprawdę konkurencyjne dla pojazdów z silnikami spalinowymi.
A nawet jeśli transport nie będzie przygotowany na taki zakaz, to go pewnie odroczą. W innym przypadku będziemy mieć kolejną Kubę, z łataniem starych złomów czym popadnie :)
No i pytanie, co się stanie z importem?
Jest to wszystko o tyle kuriozalne że UE będzie wydawać jakieś zakazy, jaki typ samochodów może jeździć czy być produkowany, ale.....to tylko Europa a i to nie cała. Cała reszta świata będzie miała to gdzieś. I jeszcze będziemy mieć sytuację że Europejczycy będą sprowadzać auta z Indii, Chin, Ameryk a może nawet Japonii.
Mam z elektrykami jeden problem. Ewentualnie naprawy. Będziesz miał stłuczkę to zapomnij że ziomek z warsztatu wyklepie ci za 500 zł. Koszty idą w dziesiątki tysięcy. Norwegowie wolą złomować, niż naprawiać. Poza tym w Polsce infrastruktura elektryczna jest przestarzała. Nie wyobrażam sobie aby 500 samochodów na osiedlu ładowało się przez noc. Awaria sieci jak nic.
Ciekawe tylko z czego będzie produkowany prąd do tych elektryków. Jak narazie Niemcy, lider produkcji zielonej energii, gorący orędownik polityki ekologicznej, wymuszający siłą przestawianie gospodarek krajów ue na zeroemisyjność, bez ruskiego gazu i ropy siedzi w ciemności i marznie.
co za problem będzimy kupować używane elektryki z cyklu niemiec płakał jak sprzedawał
Przypomina się mi schyłek ery VHS czy monitorów CRT jak ludzie podobnie płakali, że teraz będzie gorzej :)
Wystarczy porównać jaką drogę przeszły spalinówki przez 130 lat. A już zwłaszcza jakie były najlepsze amerykańskie wozy jeszcze w latach 30' i 40' XX, a jakie osiągi miały kultowe ich auta z lat 60' i 70'. To była przepaść. I to samo będzie z elektrykami. Będą unowocześniane i co raz lepsze pod względem osiągów, awaryjności i wygody.
Jest mnóstwo niewiadomych:
- jak będzie wyglądała sieć energetyczna i ilość stacji ładowań
- jak technika pójdzie naprzód na tyle by auto elektryczne długo jeździło, by wyjazd na wypizdowo w Bieszczadach był opłacalny
- jak długi będzie czas ładowania aut bo póki co trwa to cholernie długo
- czy będzie to tak masowa technika że każdy samochód spalinowy/dieslowy/gazowy będzie się dało przerobić na elektryka
- co z ciężarówkami i autobusami
- ile w 2035 i w 2050 będzie jeździć wciąż aut spalinowych i co z posiadaczami spalinowych aut zabytkowych na żółtych tablicach
- czy ludzie będą sprowadzać na dużą skalę auta spalinowe z innych stron świata
- jak będzie wyglądać sama Unia, czy w międzyczasie tego nie cofną bo zmieni się władza, kto wciąż w UE będzie siedział i czy sama UE dalej będzie istnieć.
Problemem tej utopijnej, ekologicznej wizji jest brak okresu przejściowego. UE postanowiła leczyć pacjenta poprzez wyrwanie zęba z korzeniem.
Niezrozumiałe jest dla mnie odejście od próby promowania LPG i udoskonalenia tej technologii. Już teraz emituje ona o 20-30% mniej szkodliwych związków a przecież sam pomysł na wykorzystanie LPG nie jest żadnym rocket science i nie jest ruszany od 10 lat. Elektryki nie dość że są drogie, to jeszcze ich wytworzenie wcale nie jest zeroeomisyjne, a na dodatek ładowanie ich będzie przy takiej skali dużym problemem bo skądś ten prąd trzeba brać. Więc albo każdy Orlen znajdzie kabel z podłączeniem do własnej elektrowni albo będziemy planowali wycieczki nie na 3-4 godziny za miasto tylko na 3-4 dni na grzyby.
No chyba że komuś wyraźnie zależy aby ludzi uzależnić od transportu publicznego. No ale to temat na osobną dyskusję.
Do tego czasu układ sił może się zmienić i nie wiadomo co z unią się stanie.
Poerdolenie … już widzę jak ktoś kogo ledwie stać na auto kupuje elektryka … tak tak …
Jak żyć. Używane znacznie podrożeją, o nowe będzie trudno i zapomnijmy o rabatach. Kogo będzie stać na elektryka. Używany elektryk to chyba jakiś oksymoron plus serwis u Wiesia nie wchodzi w grę.
To tak miał wyglądać koniec świata chyba.
W Polsce koniki wrócą do łask xD Tanie w utrzymaniu, ekoligiczne. brak przeglądów technicznych i OC :D
o kosztach paliwa i napraw nie wspominając.
To dopiero wstepny zakaz sprzedaży nowych. Spalinowymi 10-30 letnimi będę jeździć jeszcze zapewne następne 20-40 lat.
Wszystko wskazuje na to ( są już na to daleko posunięte plany ) iż w przyszłości samochód będzie mógł służyć tylko przez określona liczbę km. . Czyli kupujesz samochód możesz nim przejechać określoną liczbę km po czym go oddajesz , ten przechodzi całkowite odnowienie i zostaje ponowne sprzedany.
taki ,nawet ciekawy filmik o "ekologiczności" elektryków
https://www.youtube.com/watch?v=FzqWFrO2Mc4&list=FLYAPZm5Y5ZIHTFeL65tKueQ&index=1
Wszystko ewoluuje. Kiedyś były bryczki, telefony stacjonarne, kasety VHS. Można takich rzeczy używać, ale zasadniczo zostały wyparte przez coś innego.
I po co panikujecie? Napęd elektryczny jest nieporównywalnie prostszy w budowie od spalinowego. Budowa silnika spalinowego, przy elektrycznym to jest kosmos. W elektryku nie masz skrzyni biegów. Do serwisu w elektryku tak naprawdę zostaje układ hamulcowy, zawieszenie, ew elektronika. No i bateria. A w technologię rozwoju baterii w tej chwili pakowane są gigantyczne pieniądze. Może się okazać że za te 10-15 lat, będziemy mieć ogniwa X razy bardziej wytrzymałe, Y razy bardziej pojemne i Z razy tańsze. A kupując używane auto elektryczne, będzie się wymieniało akumulatory i resztę miało w D. Bez ryzyka trafienia na minę, gdzie wymiana sprzęgła, rozrządu, filtra DPF i koła dwumasowego za łącznie jakieś 6-7 tys, to dopiero początek niespodzianek dla nowego właściciela.
Tylko żeby nie poszło to w odwrotnym kierunku. Jak elektryki nie stanieją, to ludzie będą zajeżdżali do końca swoje stare auta i będzie jeździło jeszcze więcej szrotów niż teraz.
Nie widzi mi się to, że do 2035 całkowicie odejdą od aut spalinowych. Wszystkie koncerny naftowe na to nie pozwolą, za duży biznes z tego jest. Skończy się pewnie tylko na gadaniu i tyle.
Samochody na wodór albo na wodę sodową, zresztą z czego będą robić plastik?
Też z fotovoltaiki?
A gumę z wiatraków, razem z lakierem zresztą. Stal na obudowy do akumulatorów bez rudy i koksu?
A blachy na elektrosmrodoblachy?
I komputery razem z konsolami z gipsu makulatury.
Nie wyobrazam sobie tego zeby do 2035 infrastruktura energetyczna byla przygotowana na dziesiatki milionow elektrykow ktore beda jezdzic po drogach nawet w tych najbardziej rozwinietych krajach a co dopiero w Europie Srodkowej i Wschodniej.
Na autostradzie co 60 km maja byc stacje ladowania. Ale jedna stacja przecietnie potrzebuje 50 kW a sa i 150 kW czy nawet 350 kW.
Miejsce na ladowanie 10 samochodow moze okazac sie za malo skoro szybkie ladowanie samochodu to godzina i chyba nikt nie chce stac w kolejce po dwie lub trzy godziny aby naladowac swoj.
Autostrady sa w w szczerych polach i do kazdej takiej stacji ladownia trzeba bedzie stawiac trafoka, rozdzielnie i dociagnac srednie napiecie zeby ja zasilic.
Koszty ogromne i byc moze dla malych kraikow typu Dania, Holandia, Luksemburg itp nie bedzie to az taki problem ale Francja, Niemcy, Polska, Hiszpania beda miec problem ze swoimi setkami kilometrow autostrad zeby je wypelnic stacjami ladowania.
Nie mowiac juz o poteznym wzroscie zapotrzebowania na energie. Jak oni chca to zasilic skoro wegiel jest be, gaz tez juz be i atom tez jest be.
Z tych wiatrakow, fotowoltaiki? Nie ma hu.a we wsi ze odnawialne zrodla energii wytrzymaja takie obciazenie.
Juz przynajmniej mogli poczekac do 2050 i najpierw miliardy zainwestowac w infrastrukture energetyczna i badania na fuzjami termojadrowymi ale i tak przypuszczam ze elektrownia termojadrowa to kwestia jeszcze kiludziesieciu lat zanim taka powstanie.
A co z tymi samochodami na wodór? Dalej pieśń przyszłości?
.
Chciałbym elektryka, ale tak do zabawy, bo jebać baterie, ich zasięg i żywotność. Elektryk to nie jest żadne rozwiązanie jeśli chodzi o ekologie, tutaj może pomóc tylko wodór
to idzie w takim kierunku że na koniec będziemy się takimi samochodami poruszać
Ja tam lubię i taką i taką motoryzację. Elektryczna to taka gadżeciarska ma swoje niebywałe plusy jak totalne wbicie w fotel jak przyspieszamy i widzimy 3s lub i poniżej do 100 właściwie z momentalną dostępną mocą. Spalinowa i dźwięk V8 przy 6.2 lub 6.4l to prawdziwa symfonia dla uszu. Nawet stojąc na światłach dźwięk silnika zaciekawia ludzi nie mówiąc już jak przyspieszamy nawet przy niskich obrotach. Tutaj wozy spalinowe szczególnie wszystkie kultowe amerykańskie muscle car to prawdziwa uczta dla uszu ale i dla wzroku. Duże masywne krążowniki vs elektryczne gadżety. Fakt nowe Audi GT etron zachęca wyglądem i osiągnięciami ale nadal jest to audi w cenie 700K. O wiele lepiej wypada tutaj porsche taycan ale jest szarym tłem na drodze i nikt nigdy na niego nie spojrzy a już na pewno nie obróci się za rykiem silnika. Bezsensowne zakazy które tylko będą podbiały ceny kultowych starych aut. Slogany że elektryczność to tani transport to tylko slogan i prawda tylko dla tych co mają przy domu własny słupek i fotowoltaikę. Jeśli chcemy naładować na mieście to trzeba się liczyć z kosztami nawet 3PLN za 1kWh co w zasadzie daje nam jakieś 100 PLN za 100km fakt nadal taniej niż dociśnięte 30l+/100 w V8 ale zdecydowanie drożej niż przy samochodach z silnikami z kosiarek a czasem jeszcze zagazowanych.
Pozostaje jeszcze otwarte pytanie gdzie znajdą się te wszystkie GWh mocy które będą zasilały te wszystkie samochodu w Polsce ;)
Do 2035 mają zniknąć z dróg samochody osobowe i lekkie pojazdy osobowe, a do 2055 reszta. Przynajmniej tak to idzie zrozumieć jak się czyta newsy na ten temat. Dokładnie tu to jest wyjaśnione https ://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-priorytety-ue-w-dobie-pandemii/aktualnosci/news-parlament-europejski-zdecydowal-o-przyszlosci-aut-spalinowyc,nId,6079842
Ten, kto ma swój samochód, który mu wystarczy ma wy...ane. a że tutaj wszyscy takowy mają, to po co się czymś martwić?
Ja tam i tak planuję jakoś niedługo kupić hybrydę. Dociągnie spokojnie do 2035, może nawet dłużej. A potem - zobaczymy.
A może by po prostu w dużych miastach nie zastawiać klinów napowietrzających o których już dawno sie zapominało i zminimalizować zabudowę równoległą do ulic. I przede wszystkim zwiększyć liczbę lasów miejskich ( parki przekształcić na parki leśne ). Zakazać tez stawania długich budynków przed samą linią lasów. Przyroda bardzo dobrze dała by sobie rade z neutralizacją CO2 gdyby jej nie przeszkadzać. Ale to by było za proste.
,, spokojnie, jest nadzieja dla „spalinowej motoryzacji”
Nazywa się „poprawka 121” i jest jedną z propozycji, które przegłosowali urzędnicy Parlamentu Europejskiego. Wynika z niej, że ograniczenia nie będą dotyczyły producentów, którzy w ciągu roku sprzedają mniej niż 1000 samochodów, a ci, którzy sprzedają między 1000 a 10 000 szt. będą mogli ubiegać się o odstępstwo od ogólnej reguły.
Żebyśmy mieli jasność – mowa o firmach, które produkują najdroższe, najbardziej zaawansowane technologicznie supersamochody jakie zna świat. Markach, których klienci mają ten komfort, że niespecjalnie przejmują się cenami. I te marki, które dysponują ogromnymi budżetami i pewnie mogą liczyć na zrozumienie ze strony majętnych i świadomych ekologicznie klientów, zamiast przewodzić w dążeniu do zeroemisyjności, będą się mogły zupełnie nim nie przejmować. ,,
To dokładnie tak jak z wydaniem decyzji na budowę hotelu ,, gołebewski,, . Władze miasta mają usta pełne frazesów o ekologii i jednoczesne wydają pozwolenie na dewastacje nadmorskiej przyrody na gigantyczną skale.
Czy lewicowa ideologia oparta na równości jednak nie uprawia podwójnych standardów ?
Ekoswiry z UE szukaja ewidentnie hajsu, bo wpływ na srodowisko ta zmiana przyniesie niewielki...
Pewnie tez chodzi o całkowite odciecie się od Rosji, ale nie tylko Rosja ma paliwo, wiec?
Elektryczny samochod to gówno, a nie samochód.
Daleko tym nie zajedziesz, zywotnosc bardzo niska, ceny z kosmosu za jakiegos gowno Fiata 500, tu nie ma ZADNYCH plusów :D
Na dodatek taka decyzja zapada w trakcie trwania najwiekszego kryzsu od lat, kryzysu, który bedzie się pewnie tylko pognębiał.
Kto wie, moze czeka nas 3 wojna swiatowa
Zagłosujmy na Lewice oni wiedzą jak ten przepis ominąć :D
https://www.youtube.com/watch?v=3Bfv43K8eqM
,, Zielona energia ,, jest zero emisyjna na etapie jej produkcji. Dochodzi do tego wytworzenie elementów fotowoltaicznych / turbin. Bilans środowiskowy / finansowy do tego momentu wydaje sie być dodatni.
Ale jak ma to wyglądac dalej ?
Obecnie jest ona dodatkiem do tej konwencjonalnej , wraz ze wprowadzeniem zero emisyjności i wyparciem przez ,, zielona energię tej konwencjonalnej trzeba bedze ja jakoś magazynować. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak ze kupujemy akumulator i jesteśmy niezalezni. Tyle ze taki akumulator to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych a to nie koniec wydatków. Ten z czasem traci pojemność i trzeba go co kilkanaście lat wymieniać. Tu nie wydaje się aby cokolwiek miało się zmienić. Nie ma żadnych nowych pomysłów jak obniżyć koszty i zapobiec utracie pojemności z czasem. Jest wiec to rozwiązanie na szeroką skale nie do zrealizowania. Pozostają wiec duże magazyny energii. Tutaj tak samo koszty będą olbrzymie. Jak myślicie kto je pokryje ? Produkcja prądu bedzie tania ale co z pozostałym etapami jego dostarczenia ? Co do samej ekologii, do produkcji akumulatorów wykorzystuje sie metale rzadkie , ich wydobycie to zaprzeczenie ekologii , występują zaś na duza skale poza Europą , głównie w krajach Afrykańske ale w 20 % na Ukrainie.
Czy nie skończymy wiec tak ze wytworzenie prądu będzie tanie i w miarę ekologiczne ale bardzo drogie dla końcowego odbiorcy ze względu na wysokie pozostałe koszty. Pewnie tez obarczona limitami..
Do 2035 nie będzie UE w obecnym kształcie, a nie aut spalinowych. Przedwojenna agenda brukselska, która sfinansowała wojnę Putina i zamierzała finansować Rosję przez całe dekady, totalnie odklejona od rzeczywistości, jest jak aktor kina niemego, kiedy 3 miesiące temu kino przemówiło. Coś tam sobie wymyślają jakieś kransoludy, ale nie ma to już żadnego znaczenia.
Jakby elektryki były takie świetne, to nikt by nie zakazywał spalinówek, bo wolna ludzka wola wybrałaby, to co lepsze. Nie dlatego Ford zrewolucjonizował raczkującą motoryzację, że rząd zakazał koni.
Ja popieram, wywalic na ryja spalinowe auta. A ze elektryki drozsze? To tez zaleta bo dzieki temu moze skoncza sie obrazki gdzie pod domem jednorodzinnym 5 aut zaparkowanych bo kazdy musi miec swoje auto. Po zmianie nie bedzie stac na 5 to beda 2, luzniej i bezpieczniej sie zrobi na drogach.
Znowu artykuł z tego brukowca?
A co z ciężarówkami?
Nie będzie żadnego końca spalinowych ani początku elektrycznych. Będą jeździły powozy konne i zaprzęgi.