Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15915567&N=1
Dzień całkiem całkiem. Tylko spać mi się chce, jak smokowi pić, bo wstałem o jakiejś dzikiej porze...
Dziś jechałem księdzem Orzechowskim.
(Tylko ten "ludź pracy" brzmi jak z zeszłej epoki...)
Z całym szacunkiem dla pytającego jak i obiektu zapytania - nie czuję się kompetentny :-) Tak, uwarunkowania historyczne znam. Enter.
I oto dzień nadszedł kolejny.
I trudzili się ludzie.
Nad wyraz i w znoju.
I robi ktoś aby nie robić mógł ktoś.
To są zwyczajne dzieje.
Czego i Wam życzę abyście stanęli po jasnej stronie Mocy.
Zagustowałem ostatnio w serialach na zadupiu (a może nie ostatnio?).
Tym razem sprostał Amazon. Aktorstwo, zdjęcia i stopień porycia na bardzo ładnym poziomie.
Mogę polecić.
https://www.youtube.com/watch?v=3MzAFrTEWSQ
Jeśli idzie o mnie, nie dam rady. Przykro mi. Jak ogarnę sprawy, to będę działać.
to może nie napinajmy się i zbierzmy się gdzieś w stronę jesieni
do meg byśmy się dostosowali i skład byłby pełniejszy
Nie wiem jak jest, ale mam nadzieję, że biorąc pod uwagę nasz skład osobowy (bogaty a skromny), jesteśmy w stanie się zapiąć w dwa tygodnie przed lataniem. Jeśli Widzący taki margines jest dla Ciebie dopuszczalny, to może nie będziemy musieli czekać do jesieni. Ja nie chcę czekać.
Ale na jaki termin?
Dwa tygodnie nie problem z tym że nie każda data wchodzi w rachubę.
Zaproponujcie coś a ja sprawdzę czy da radę, mamy luźne plany wyjazdowe i krakowianka przyjeżdża w jeszcze nie sprecyzowanym terminie.
Jak będzie jakaś kolizja to jesień też jest możliwa.
Na chwilę obecną środek września jest OK, jeżeli nie wiosenne to loty jesienne.
Nie żebym był złośliwy, ale jakoś tak mię się skojarzyło.
https://www.youtube.com/watch?v=s3wNuru4U0I&ab_channel=Oxygene80
25 ponad mija lat, jak do tego numeru lekko licząc ze 150 osób skakało na najlepszym obozie żyglarskim na tej planecie. Nigdy ciepły Aslanow już nie smakował tak dobrze jak wtedy i nigdy marihuanen nie był tak tani i mózgojebny.
To se ne vrati. Tęsknię.
https://www.youtube.com/watch?v=Bu10uDvcnds
Kochani podejmijcie smoczą decyzję, albo 17 w czerwcu albo połowa września.
Optuję za wrześniem w większym gronie, jeżeli to Wam odpowiada.
Naciskam ze względu na ewentualny wyjazd w długi łykend (rezerwacja hotelu, bilety i tym podobne).
OK!
Decyzja podjęta.
Widzące zatem wybierają się do stolicy germańskich oprawców.
Pracuję nad pełnowymiarowa płytą.
nie sugeruję, że może być dziwna ;)
https://www.youtube.com/watch?v=E86gWQs-ios
Skoro o przyszłości/teraźniejszości mowa.
Jeszcze 140 mln wyświetleń i Kaśka dogoni PSY na tubie...
https://www.youtube.com/watch?v=8dJyRm2jJ-U
Z zaskoczenia... pomalowałem połowę kotłowni.
Wymaga to oprawy.
https://www.youtube.com/watch?v=1JY89ZxVqEg
Można, a nawet trzeba.
Czekam czy dzisiaj zaskoczy mnie ponownie kotłownia czy też trawniki.
Jakoś tak :)
Nie wiem co się Mongołom stało (albo i wiem) ale teraz wszyscy robią w metalu.
https://www.youtube.com/watch?v=HqoMbj8ueds
Piwnica. Tam są najlepsze zasoby. Pomimo syczącej kieszeni wznoszę toast budżetowym (bo udało mi się coś załatwić dziś)
Piotrasq - też cię kocamy :-)
Dzisiaj nie piję, trzy kolejne dni okazały się wystarczające.
Znaczy się piję i to więcej, ale bez alkoholu.
Widzące zaplanowały w końcu urlop, przełom lipca i sierpnia Portugalia.
Szczerze mówiąc to uległem sile, perswazji oczywiście, a niech tam.
Edit: https://www.youtube.com/watch?v=k1lnKHpOT8k&ab_channel=KEXP
Pada sobie.
Bardzo ładny koncert knajpiany.
https://www.youtube.com/watch?v=gxerHw0z1Sc
Z koncertów to sobie niebawem pana DubFX zobaczę :)
A na wewsi słoneczko z chmurkami.
I alert przed piorunem.
Pioruna nie widać, nie słychać i nie czuć.
Piorunem za to rosną ceny.
Jakie to szczęście że Rząd chroni piersią własną ceny wódki.
Minister z Pacanowa, wyleciał. Jarosław dał przyzwolenie na złorzeczenie na drożyznę.
Kilka dni temu była kolejna rocznica śmierci Roberta Brylewskiego.
Kryzys, Brygada Kryzys, Armia, TechnoTerror.
Miałem szczęście być na koncertach Kryzysu, Brygady i Armii (tych pierwszych), a nawet chwilę pogadać. Zakręcony w dobrą stronę.
https://www.youtube.com/watch?v=3by3lovrlqs
Grill jest przereklamowany. Najciekawsze rzeczy dzieją się w kotłowni.
https://www.youtube.com/watch?v=R6RD6mjiIZE
Timeo Danaos et dona ferentes nie wzięło się znikąd.
Nawet owce i kozy nie były bezpieczne.
Na Wódstoku w tym roku Clutch, King Lizard & The Lizard Wizard, Exploited, Wolf Alice, Fun Lovin Criminals no i Nova Twins.
Zaczynam się zastanawiać.
https://www.youtube.com/watch?v=oVwxrwmyY74
Witania
Germańska stolica u stóp naszych.
Chwilowo oszczędzamy najeźdźców, łupimy ich knajpy i oglądamy kuzynów w zoologu.
Pożarliśmy golonkę szwabską, przednią i tylną, z piwa dużą ilością. We w knajpie Zur Haxe, którą to polecamy niniejszym smokom wszelkim.
Na tym relację zatrzymujemy.
Ku chwale!
Jestem nawrócony.
Z Berlina do Danzigera.
Powiadam Wam!
Wrażenie dziwne, nazwałbym je "Imperium w upadku".
Jako że byliśmy we w Berlinie kolejny raz, jednak po kowidowej przerwie, to dostrzegamy różnice.
I one, te różnice, są jakieś takie nieciekawe.
Ze stołecznego misia sierść wychodzi garściami, zszarzał, zbrudniał i wygląda na lekko głodnego.
Socjalizm wyraźnie zwycięża, jak coś było rozgrzebane, to rozgrzebane jest dalej, tylko bardziej, tłumów na rusztowaniach się nie stwierdza, płachty za to malowniczo powiewają poszarpanymi ściegami a panowie robotnicy naradzają się, który ma wejść na drabinę.
Mnóstwo sklepów padło, takie Sony Center co było bramą przyszłości, wygląda jakby zaraz mieli je zacząć burzyć.
Dużo by opisywać, dumne dawniej DB czyli bana po naszemu, zafundowała nam godzinne perturbacje z wjazdem na Berlin Hauptbahnhof, gdzie w końcu zacumowaliśmy, ale tyłem.
He, he, myślałby kto że to szczyt ich możliwości, nic takiego, dzisiaj wypuścili nas z dworca Gesundbrunnen (stacja początkowa) z dwugodzinnym opóźnieniem, które to do granicy, dzięki wysiłkom Deutsche Bahn udało się powiększyć do trzech godzin.
Zatem jesteśmy na dłuższy czas wyleczeni z najeżdżania najeźdźcy.
no właśnie nie wiem
chętnie bym z tydzień po prostu pospał
co do wódstocku, to nowe zasady
albo jesteś biedny i jedziesz publicznym środkiem transportu i wszystko masz za darmo
albo jakkolwiek inaczej i płacisz mnóstwo, w samochodzie spać nie możesz a jak kamperem to dla dwóch osób na 3 dni koszt to ponad 900 zł. mamy wątpliwości
O takiej późnej godzinie to przerwa na herbatę.
Jest lato na wewsi, wstawanie o 4:30 a spanko o 20:30.
I to jest życie.
A w Danzigerze lało że wycieraczki nie nadążały, a na wewsi nie pada, ale ma burzyć.
Zobaczymy. Lubię burzę, im straszniejsza tym lepiej, taki już jestem spaczony że lubię nawet wrony.
Oj Wrotka, ale mnie teraz zaimponowałaś.
1988 widać słuchał sporo The Bug... no i Tricky.
Podobuje mi się - https://www.youtube.com/watch?v=4MyvMiyNv5k
Jakie "amen"? A efekt tunelowy?
Żeby nie uciekły całkiem bez sensu, nawalam się flaszką własnego wina.
Wina z przemrożonych winogron co to wyszło zajebiście mocne.
Zaczynam mieć śrubę.
I to nadaje jakiś sens.
Zostawię flaszkę na wrześniowe loty, żeby nie było że łżę.
Kolejny dzień chwilowego zesłania do Danzigera.
Dobra nasza, wczoraj lekutko nawaliliśmy się z Pysią na wyspie.
Drinki dobre, pycha rzec można.
Dzisiejszy wieczór to jeszcze zagadka.
No już się odzagadkował, wieczór suchopyskny.
A tutaj rytmy, posłuchajta tych rytmów, toż gotowa kanwa do utwora.
https://www.youtube.com/watch?v=SEHllpeEXaE&ab_channel=nkosinathisiboniso
A na to wszystko dobry, stary Rob.
Pewne kręgi robią fikołka.
https://www.youtube.com/watch?v=9REJJ7KJS10
Byłem wylogowany.
Trzy godziny w ciepłej wodzie z zimnymi drinkami.
Polecam to jako dobry substytut upalnego lipca.
Posłuchałem się.
Trzech godzin nie było ale wliczając drzemkę, to niecałe dwie. Ze dwa zimne piwka, parę fajek i wanna z gorącą wodą. Poleżałem, podrzemałem i jak nowy :) Teraz to nawet śnieg może padać.
https://www.youtube.com/watch?v=ysFxrPNjvNA
Napojów nie brakuje, nastrój jest.
Nowa płyta Viagra Boys jest już wydana i nosi wdzięczny i przewrotny tytuł Cave Worlds.
No niech mnie bogowie obstrukcją obdarzą jak tu Cave nie rządzi i to bardzo często, a zwłaszcza z czasów Birthday Party.
https://www.youtube.com/watch?v=QOOEL17YJew&list=OLAK5uy_kTu0v76RRhBG_wm4zXAF5TatgLjfOIxuQ&index=5
Za tydzień o tej porze będę na koncercie tych panów.
Wystąpią również Niemoc, Rysy i Kiasmos.
https://www.youtube.com/watch?v=ZLaFIlRKDY8
Pamiętajcie Widzący nasze słowiańskie korzenie i klimat. I o parytet dbajcie.
https://www.youtube.com/watch?v=ijNJOsincPY