Kobita wychodzi sama czyli masz chatę dla siebie na wieczór, nikt ci nie gęga nad uchem, nie musisz ogladac tego co ona chce, możesz się napruc i grać na konsoli. Dla mnie win.
Albo wygrzmoć ją porządnie przed wyjściem żeby jej się nie chciało tam.
Jak będzie cię miała zdradzić to zrobi to na trzeźwo w kościele, a jak nie to nie zrobi tego nawet napruta w arabsko - hinduskiej dyskotece. Albo jej ufasz albo nie.
Niech idzie w pizdu. Jak ma zdradzić to i tak zdradzi. Lepiej szybciej niz później.
Chłopie żeś tak opisał te pannę że teraz wszcy na forum mają ja z klubową puszczalską. Nie wiem czy to celowo zasugerowałes, czy my źle odczytujemy, ale nie dziw się że odradzają zwiazku z taką bo to tylko zapchaj dziura, a nie kandydatka na żonę i matkę.
Więc pobaw się, ale nie przywiązuj.
Zanim była ze mną nie miała nikogo i była w klubach dosyć często i opowiadała mi jak tańczyła i co robiła z facetami
Jak zaczynasz chodzić z tygrysicą to nie oczekuj, że ona się nagle zmieni dla ciebie w .. nie wiem, wilczyce?
Raczej bym się pogodził z faktem, że możesz być jedynie jej punktem na osi czasu.
Trollowanie w obecnych czasach jest super (zawsze idiota znajdzie normalnych uprzejmych ludzi którzy chcą mu temu kretynowi pomóc)... A jeśli to na tzw. poważnie to te pół roku o niczym nie świadczy. Bo skoro ta Twoja dziewczyna musi szukać nowych (tylko z koleżankami) wrażeń/zabaw (i to w ramach tzw. swoich doświadczeń) to coś z Twoim związkiem nie hallo i coś jej brakuje. Tak zwyczajnie ktoś do niego (związku) jeszcze nie dojrzał i musi się wyszaleć lub druga strona musi zaufać. I na tym etapie te "publiczne rozterki" nic nie zmienią...
Powieneś zacząć zadawać pytania.
Jeżeli nie chcesz puścić dziewczyny samej do klubu bo boisz się że cię tam zdradzi, to znaczy że:
1) nie zbudowaliście dojrzałego i stabilnego związku- pora się zastanowić nad relacją która was łączy i waszym wkładem do niej
2) masz bardzo niskie poczucie własnej wartości - zastanów się czy słusznie czy nie, i zacznij nad sobą pracować.
Via Tenor
Tylu Sigma Male w jednyn watku nigdy nie widziałem
Musisz jej zaufac i pozwolic jej isc a jak cie ''kocho'' to cie w klubie nie zdradzi no chyba ze ktos dosypie jej ekstasy do drinka.
A jak sie boisz ze sie cos stanie to zawsze mozesz wynajac prywatnego detektywa ktory bedzie mial na nia oko. A Jak cie jednak zdradzi to bedziesz mial dowody ''zbrodni'' jak na talerzu.
Puknij w jajko i idź w coś pograj. Skończysz 25 lat to pomyślisz o dziewczynie.
Ogólnie to 2/10 bo odpisałem.
Nie powinieneś jej zabraniać skoro nalega, ale jak jej się to będzie zdarzać zbyt często to musisz zmienić dziewczynę skoro ci to zbyt przeszkadza i drażni.
Nie wiem, co mnie bardziej śmieszy. Odpowiedzi samców sigma, czy problem autora.
Jeśli sama Ci opowiadała o tym co robiła wcześniej jak była sama i nie są to "przyjemne" historie dla Ciebie to
a) słusznie się martwisz i chyba powinieneś odpuścić zanim będziesz cierpiał bardziej po zdradzie
b) każdy ma swoje grzechy na koncie, zwłaszcza z czasów kiedy jest sam
Każdy medal ma dwie strony ;)
Ale też trzeba mieć na uwadze to że chora zazdrość i ograniczanie kogoś jest słabe. Jeśli dziewczyna chce iść to niech idzie i nie powinieneś robić afery. Najwyżej przesiedzisz ten wieczór w nerwach ;)
Też dochodzi kwestia ile Wy lat macie. Im młodziej tym gorzej pod kątem potencjalnych krzywych akcji w klubach. Mam znajomych którzy pracują w takich lokalach i niektóre historie którymi rzucają są... cóż. Dziewczynom chyba zaczęło "bić" trochę bardziej ostatnio i jak ktoś wyżej napisał, póki ma ochotę być "tygrysicą" to nią będzie póki jej nie przejdzie samo.
Temat to chyba jakaś copypasta, to widziałem coś podobnego trochę czasu na FB - ten sam problem, że dziewczyna chce iść sama do klubu.
pamiętaj o smyczy i łańcuchu ;) nie ma to jak znaleźć sobie idiotę który chce robić za cień ;)
Jej wymówka jest taka że jej koleżanki to singielki i głupio by było gdyby ona przyszła z chłopakiem.
No trochę głupio by było jakbyś z nią poszedł. Trochę tak jakby przyjaciółki się wybrały razem na ploty, a Ty się zabrał i siedział jak ta pizdeczka i wprowadzał niezręczną atmosferę, bo ani pogadać jak planowały, ani nie wiadomo co.
Jak laski normalne, to się będą wzajemnie pilnować, żeby nic głupiego nie zrobić.
Co innego jakby to była jakaś mieszana ekipa, tu singielka, tam jakiś kumpel, tam Twa luba, to i dla Ciebie by się miejsce znalazło, a na takim babskim wypadzie mocno średnio.
Albo ufasz albo nie ufasz. Ja też mam obbawy, bo moja też nieraz wychodzi kiedy nie mogę, nie mam nastroju, albo właśnie okazja typu z przyjaciółką/ami bez facetów. I też się zdarzyło usłyszeć historie o schlanych podbijających facetach, ale to już niestety bardziej zarzut powinien być do nas samych, naszej płci, niż naszych partnerek.
Choć to wszysto oczywiście zależy od osoby. W swoim wywodzie przedstawiłeś laskę jako nie końca godną zaufania. Pytanie czy to Twój strach i wyobraźnia, czy coś gdzieś tam jest takiego.
Chłopaki dzięki za odpowiedzi bo niektórzy napisali naprawdę rzeczy które w pewnym stopniu zmieniły mój sposób postrzegania sytuacji. No tak prawda że przedstawiłem ją w raczej negatywnym świetle ale niczego co napisałem sobie nie wymyśliłem. Ale jak ktoś wyżej napisał każdy ma swoje grzechy i pozatym była wtedy singielką więc teoretycznie mogła robić co chciała. Z drugiej strony z tego co mi opowiadała to nigdy w klubie z nikim nic nie miała jedynie co to taniec i jakieś przysłowiowe lizańsko. Co mnie dziwi to fakt że mi wgl takie rzeczy opowiedziała bo ja bym takich rzeczy z przeszłości partnerce nie opowiadał bo po co. Faktycznie powinienem jej bardziej zaufać i dać czasu dla siebie z koleżankami. Jak ktoś napisał jak kocha to nie zdradzi ale wiele rzeczy wskazuje na to że kocha. I racja pół roku związku to nie jest dużo nie znamy się jeszcze tak dobrze i pewnie dlatego człowiekowi takie myśli do głowy przychodzą.
Z drugiej strony z tego co mi opowiadała to nigdy w klubie z nikim nic nie miała jedynie co to taniec i jakieś przysłowiowe lizańsko. Co mnie dziwi to fakt że mi wgl takie rzeczy opowiedziała bo ja bym takich rzeczy z przeszłości partnerce nie opowiadał bo po co.
Ludzie tak maja ze lubia byc fair, wiec mówia 30% prawdy a reszte zostawiaja dla siebie.
To ja proponuję w ogóle na krok jej nie odstępować, żeby nigdy i nigdzie nie miała okazji do zdrady.
Hmmm no nie wiem. Ja klubów nie lubię i powiedziałem o tym jasno swojej dziewczynie, bo wiem jakie tam potrafią być akcje.
Kiedy moja mówiła, że koleżanki ją namawiają, to nie robiłem problemów, tylko miała świadomość jakie jest moje zdanie na ten temat i czuła się z tym źle, że ja bym się źle czuł, więc nie poszła i namówiła przyjaciółki na zwykły bar.
Wiem, że ona też by nie chciała bym się włóczył po takich miejscach, więc bym tego nie robił.
Każdy związek jest inny i ludzie są inni. Jeśli ona lubi chodzić po klubach i zawsze to robiła, to niech chodzi, ale znam przypadki gdzie koleżanki oszukują swoich narzeczonych, bo ten im nie pozwala nigdzie wychodzić, to jest bardzo niezdrowe xd
Jeżeli ona jest imprezowa, a Ty nie, to będziesz w ciągłym stresie z takim nastawieniem
Nie wiadomo co ci doradzić.
Opcje są dwie. Albo dziewczyna chce iść z koleżankami na damski wypad do klubu i wszystko będzie ok.
Albo dziewczyna właśnie zakłada ci chomąto, zaczyna życie w otwartym związku i oficjalnie szuka dodatkowych doznań.
W obu wypadkach mówienie: zostań, nie idź, nie ma sensu. W pierwszym wypadku rujnujesz życie normalnej i fajnej dziewczynie. W drugim przypadku i tak zostaniesz prędzej czy później zdradzony.
Oba scenariusze są możliwe, są dziewczyny takie i takie. My jej nie znamy, ty musisz ocenić, którą jest.
Na siłę i tak jej nie utrzymasz. Pozwól jej iść, przecież musicie sobie wzajemnie ufać.
I co, poszła sama ?
https://www.youtube.com/watch?v=Dlo7454C9c8
Jestem troche przerazony tym, co tu wyczytalem.
Ale no coż, zaraz mi ktoś tu zarzuci, że nie przedstawiłem swojego zdania. Jak loszka ma ciągoty do klubów, a jej koleżanki to kurwistrzały, to nigdy to się nie kończyło dobrze.
Bardzo ciężko teraz w obecnych czasach mieć z ~20 lat i być chłopcem, robią z Wami co chcą. :)
Jedyny klub, do którego pozwoliłbym iść babie to klub gospodyń wiejskich. I mogłaby tam iść tylko i wyłącznie z moją matką. Nie wyobrażam sobie, żeby kobieta mogłaby mieć jakąkolwiek swobodę. Może jeszcze własne zdanie?
Nic nie kończy związku tak szybko, jak chorobliwa zazdrość, chęć totalnej kontroli i brak jakiegokolwiek zaufania. Jeszcze załóż jej smycz i kajdankami do kaloryfera, nie zapomnij o podsłuchu w telefonie i dzwon co pół godziny. Oczywiście jak ty będziesz chciał iść na spotkanie z kumplami to sam się do tego kaloryfera przypnij bo przecież idziesz poznać inną. Im wcześniej nauczysz się, że kobiety nie lubią drugiego cienia tym lepiej na tym wyjdziesz a sądząc po tym co piszesz to ten związek prędzej czy później trzeba spisać na straty i to nie z winy twojej dziewczyny/partnerki/cokolwiek.
Może być tak, że ktoś jej coś dosypie jak będzie odwrócona, koleżanki pójdą swoją drogą, a twoją dziewczyną zajmą się harcerze. Ja bym swojej dziewczyny na takie coś nie puścił w sensie odradziłbym ale lepiej jest teoretycznie wypuścić bo tak to będzie kosa. Później dziewczyna będzie sobie chodzić na imprezy, a tobie napisze, że śpi.
Nigdy niczego nie zabroniłem swojej kobiecie, ale to dlatego, że sam nie jestem święty, ale ogólnie mamy nawet zasadę, że jeden nie tyka telefonów drugiej osoby i taką zasadę mamy od wieeeeeelu lat. Liczy się zaufanie. Jeśli ty w ogóle rozważasz fakt niepozwolenia swojej kobiecie na pójście do klubu, to bardzo jej współczuję.
Chopie nie bądż leszczem nie daj sobie wmówić nikomu nowoczesnego podejscia do sprawy , Kluby w dzisiejszych czasach to miejsce gdzie babki popuszczaja szparke, ja mam zone i nie puszczam do żadnych klubów nie ma takiej opcji i w dupie mam co kto myśli a te kozaki o ci doradzaja i sami twierdza ze ich babki nie chodza i sami by je wypchali do klubu to sa puste gadki bo problem sie zaczyna kiedy taka babka co nie chodzi zaczełą by chodzic i o 5 rano wracac z imprezy wtedy stali by sie klijentami tego forum, jezli ci to przeszkadza i nie ufasz masz prawo nie ufac i ma prawo ci to przeszkadzac nie puszczaj jak nie posłucha kopnij w dupe i tyle , ja w zyciu za duzo widziałem i osiagnołem żeby mi babka na imprezy sama chadzała nie puszczam i puszczać nie będe nie ma takiej opcyji , ja co najwyzej lubie raz w miesiacu poleciec swoim odrzutowcem do monte carlo do kasyn przepuścic lekka reka milion euro bo lubie sobie pograc oczywiscie latam tylko z zona bo dzieciaka mam juz na studiach
Gościu. Jeśli nie ufasz oartnerce to kiepski z Ciebie facet. To jak się zachowywała kiedyś, a jak teraz będąc w związku, to dwie różne rzeczy. Oczywiście nie zawsze.
Ona jeszcze nic nie zrobiła, a Ty masz przed oczami już obraz jej bez majtek za klubowym rogiem.
Jesteście ze sobą pół roku, to jeszcze zbyt mało aby stwierdzić że to związek na poważnie.
Ja swoją sam bym wypchnął do klubu, bo siedzi w domu jak ta sierota.
Ogarnij wora i przestań uruchamiać swoją wyobraźnię.
Witam. Jestem na tym forum od lat i wiem że jest tu dużo osób z większym doświadczeniem życiowym ode mnie więc przychodzę po poradę. Jestem od ponad pół roku w związku z pewną dziewczyną i ta w ostatnim czasie ciągle gada o tym że pójdzie z koleżankami do klubu. Bardzo upiera się by iść sama i nawet nie ma mowy o tym bym poszedł z nią. Jej wymówka jest taka że jej koleżanki to singielki i głupio by było gdyby ona przyszła z chłopakiem. Tylko że koleżanki znam i wiem że bardzo szybko by sobie kogoś znalazły i według mnie nie ma to sensu bo ona wtedy będzie sama. Twierdzi że będzie tańczyła wtedy sama dla zabawy ale ciężko mi to sobie wyobrazić. Tym bardziej że chyba wszyscy wiemy jak to w klubach wygląda. Ona się napije podbije do niej jakiś napity koleś i będzie z nim tańczyła a może nawet i w ślinę pójdzie bo wiadomo panna pijana to panna łatwa. Nawet jeśli by się z nikim nie całowała to szlak mnie trafia na samą myśl że ktoś miałby ją macać. Zanim była ze mną nie miała nikogo i była w klubach dosyć często i opowiadała mi jak tańczyła i co robiła z facetami. Chyba nie muszę tu dodawać jak bo każdy jest w stanie sobie to wyobrazić. Nie myślę że by zaraz poszła z kimś do kibla ale sam fakt tańczenia bądź całowania się z kimś to dla mnie zwykła zdrada. Niby powinienem jej ufać co też czynię ale chyba każdy facet jest w stanie zrozumieć moje obawy. Tym bardziej że bardzo nalega by iść sama. Panowie jak mam podejść to tej sytuacji po nie mam po prostu pojęcia co myśleć