Eurogamer jest lepszy od "GoLa".
Tak jest, ponad rok od premiery, ale jeszcze trzeba wydusić kliki za pomocą TLOU2.
Nie grałem, bo nie lubię grać na padzie i nie mam konsoli, ani w pierwszą, ani w drugą część. Jednak obejrzałem na YT oba kompletne lets play'e na kanale Remigiusza Maciaszka, i o wiele bardziej doceniłem historię przedstawioną w grze z pierwszej części, o wiele bardziej spodobała mi się tamta fabuła i sposób poprowadzenia narracji.
O samym gameplay'u się nie wypowiem, bo nigdy nie gralem, a bardzo czekam na pecetowego porta.
W całym tym wartościowym wywodzie, brakuje elementu przywiązania graczy do bohaterów, które w serii The Last of Us okazało się na tyle silne, że w ogromnym stopniu wpłynęło na ocenę drugiej części.
Autor artykułu tego przywiązania nie czuje, więc nie rozumie tak naprawdę o co chodzi w całej dyskusji. Przywiązanie nie jest logiczne, to jest emocja, jakieś uczucie, którego się nie da przeanalizować i rozebrać na czynniki pierwsze.
W całym sporze nie chodzi o to, która gra jest lepsza, tylko która dała graczom więcej satysfakcji.
Ludzie z Naughty Dog mają ogromne ambicje, badają niebezpieczne terytoria i dobrze, ale czasami ceną jest niezadowolenie graczy. Jakość wykonania gry, nawet jakość opowiadanej historii nie ma tu nic do rzeczy.
„Zróbmy z faceta, który w jedynce był inteligentnym gościem, debila, który ufa każdej napotkanej osobie, to sprawi, że dwójka będzie lepsza i bardziej logiczna”
To co na pewno można powiedzieć to że druga część jest dużo bardziej ambitna. I nie mam tu na myśli że porusza bardziej ambitne tematy, tylko że *próbuje* to robić. Ma ambicje żeby być ambitną.
Jednak część pierwsza, będąc prostszą historią, osiąga dużo lepszy skutek. Wykreowała świat w który da się uwierzyć i postacie których nie da się nie polubić. Twórcy mieli odwagę poprowadzić historię w rejony mocno niejednoznaczne moralnie i pozwolić graczom samemu ocenić poczynania bohaterów (zakończenie).
W Part II nie udała się żadna z tych rzeczy. Twórcy chcieli przedstawić bardzo poważne tematy ale nie mieli odwagi potraktować graczy adekwatnie do nich. Cały łuk historii Ellie i Abby jest prowadzony tak aby trzymać gracza na emocjonalnej smyczy i nie pozwalać mu niczego oceniać samemu, bo jeszcze przypadkiem by doszedł do odmiennych wniosków niż twórcy chcieli. Przesłanie gry zamiast być ukryte między wierszami scenariusza jest na każdym kroku pisane caps lockiem. Do tego przesyt groteskowej brutalności osłabia przekaz gry zamiast go wzmacniać. W porównaniu z częścią pierwszą scenarzyści ewidentnie byli dużo bardziej skupieni na przekazie niż na historii, i w efekcie mieli po prostu o wiele cięższe pióro. Nowe postaci są opór drewniane i nieciekawe. Koncept całej frakcji Scarów jest żałośnie "growy", odstaje poziomem od całego wykreowanego świata. Wątek Leva nie wnosi do całej historii nic poza odhaczeniem aktualnego i wiecznie wywołującego emocje problemu społecznego, do tego wpleciony jest do historii w mało przekonujący moim zdaniem sposób.
Drugiej części mimo wszystko udaje się obronić moim zdaniem - dostarcza emocji i angażuje, jednak nie da się uciec od tego że historia jest po prostu dość grubo ciosana i poziom narracji spadł o klasę niżej od części pierwszej. Do samej gry nie mam specjalnie zarzutów, a bardziej do środowiska recenzenckiego które w momencie premiery wystawiało grze laurki i wychwalało ją używając zdecydowanie zbyt dużych słów na które w mojej ocenie nie zasłużyła. Samo to że gra porusza ciężkie tematy nie czyni z niej arcydzieła jeśli robi to w zaledwie poprawny sposób. To pokazuje że grom wideo stawia się poprzeczkę bardzo nisko jeśli chodzi o narrację i historię.
Prawda jest taka, że co by nie mówić o Angry Joe to perfekcyjnie zaorał w swojej recenzji tego gniota. Aż sobie obejrzę jeszcze raz z popcornem.
Typowy artykuł pod clicki i burze w komentarzach
Jako gracz stricte PCtowy nie grałem nigdy w żadną z części TLoU. Nie będę wchodzić więc w dyskusję na temat jakości żadnej z nich.
NATOMIAST niezwykle szanuję serię za to, że zdołały przekonać graczy, że fabuła może być nie tyle ważną co najważniejszą częścią gry. Niezależnie od tego czy podobała się komuś fabuła dwójki, faktem jest że większość dyskusji na temat tego czy gra jest dobra czy nie, opierała się właśnie na sporze o fabułę. Oznacza to, że gracze uznali ten element za ważny do tego stopnia, że był on w stanie przesądzić czy gra jest dobra czy nie. Oraz stwierdzić, że jeśli rozwiązania fabularne są ważne to cała gra jest gniotem.
Dlaczego to jest takie ważne? Obecnie istnieje zatrzęsienie gier, których scenariusz oscyluje poziomem wokół wypocin średnio uzdolnionego i mało czytającego gimnazjalisty. Nie trzyma się kupy, jest nielogiczny, sprzeczny i nudny a dialogi są bardziej drewniane niż animacje w grach PB. I te gry ostatecznie otrzymują oceny pokroju 8/10, 9/10 tylko dlatego, że mają duży budżet, ładną grafikę i w miarę porządny gameplay. Prawie każda gra AAA, która wykonuje te elementy przynajmniej dostatecznie, może mieć kompletnie beznadziejną historię a i tak w recenzji zostanie to co najwyżej skwitowane tym, że "to tylko gra", "fabuła jest przecież tylko pretekstem". TLoU2 zostało zhejtowane niemal tylko i wyłącznie za to jak została poprowadzona główna opowieść. Mogło się to stać tylko i wyłącznie dlatego, że twórcy zdołali przekonać graczy, że fabuła w ich grze ma znaczenie. Podjęli to wyzwanie i wystawili się na krytykę zamiast chować się za sloganem, że "to tylko fabuła gry". Jak napisałem wcześniej, nie jestem w stanie nijak ocenić czy polegli w tym zadaniu czy nie i czy słusznie im się oberwało. Jednak doceniam fakt, że doprowadzili do sytuacji, w której ogromna część graczy zażarcie dyskutowała właśnie nad fabułą, traktując ją jako podstawowy element gry.
Jak powstają takie felietony na GOL-u:
Zarząd: opyyy bo się kliki nie zgadzajo!
Trzeba coś z tym zrobić!
Ta mniejszość w firmie: może zaczniemy dawać więcej wartościowych treści, recenzje i skończymy w clickbaita...
Zarząd: SILEEEEENCE!!! Wołać freelancerów, robić topkę o najlepszych topkach albo czymkolwiek , dawać tytuł w formie oznajmienia żeby się pultali, wpis na 40 stron żeby musieli przeklikiwać to bedo się cyfry zgadzać! Już! Migiem. Czego was uczymy - WYYYYŚWIEEEETLEEEEENIA!
I tak w kółko.
"The Last of Us powszechnie uważane jest za jedną z najlepszych gier wszech czasów."
:DDD
W czym część pierwsza jest wybitna albo legendarna?
Oklepany setting - postapo
Oklepany motyw - relacja ojca post trauma z kłopotliwym gówniarzem
Nic co by się wybijało ponad "solidne rzemiosło".
Zero innowacji, żadnego powiewu świeżości
Nie, nie jest lepsze. Jedynka jest lepej poprowadzona, przygoda gościa który stracił chęć do życia po stracie córki tworzy świetną parę z wyszczekaną małą Elly która mu ją bardzo przypomina przez co w czasie wędrówki tworzy się miedzy nimi więź.
Takiego połączenia próżno szukać w filmach czy grach.
Natomiast wątek Elly i jej kumpeli jest wyświechtany do bólu, tu nie ma nic nowego, to samo wątek lgbt to również ani nic ciekawego, ani wyjątkowego. Grupa dzieciaków szuka zemsty. Zieeew, motyw przerabiany do porzygu.
I po co znowu te niepotrzebne wzbudzanie burzy i sztuczne kontrowersje? Kliknięcia się jednak nie zgadzają, czy trzeba normę na Styczeń wyrobić?
Najpierw bieda-felieton o tym, że jednak pierwsza część jest najlepsza, a parę tygodni później na odwrót.
TLoU2 jest scenariuszowo napisane jak serialowy Wiedźmin (Nie dziwi że te same nicki chwalą oba te twory), chyba najlepiej opisał to Bagiński:
Widownia się zmienia. To wszystko się zmienia. Widzę bardzo duże przyspieszenie procesów, o których pisał Jacek Dukaj w książce "Po piśmie", gdzie odrywanie się od ciągów przyczynowo-skutkowych, odrywanie się od narracji liniowej, odrywanie się od narracji typowo, czysto książkowej. Jak się patrzy na to, kto ogląda seriale, to im młodsi widzowie, tym logika intrygi jest mniej istotna. [Istotne są – przyp. red.] czyste emocje. Czyli goły miks emocjonalny, bo to są ludzie wychowani na TikToku, na YouTubie, którzy sobie skaczą z jednego filmiku na drugi, na drugi"
Czyste emocje, nawet jak wszystko co do nich prowadzi jest po prostu głupie... taka "Lista Schindlera" dla Tiktokera (wreszcie zrozumiałem co miał na myśli jeden z "redaktorów" jakiegoś portalu z porównaniem do tego filmu).
1. Tak
2. Przede wszystkim jest bardziej skomplikowane i mniej klarowne od jedynki, co sprawia, że twórcom łatwiej się potknąć, zamotać w narracji czy popsuć pacing.
3. Znowu przynęta na kliki i przywołanie burzy w komentarzach... Zwykle do tego się to sprowadza. I po co?
4. W czerwcu miną dwa lata od premiery. Czy naprawdę potrzebujemy znowu materiału na ten sam temat? Mało tego - jeszcze takiego, który niewiele wnosi do dyskusji. Bo jeśli ktoś chce przekonać przeciwników tej historii do jej złożoności i niejednoznaczności, to raczej nie powinien tego robić, po raz kolejny tłumacząc, że to opowieść o zemście, która pochłania człowieka i prowadzi go do zguby, więc dlatego jest taka rewelacyjna. Wszyscy to słyszeli, naprawdę nie trzeba jeszcze raz. A wiecie, o czym jest jeszcze TLOU2? O bezsensie egzystencji w świecie pozbawionym zasad, w którym w każdej chwili może na kogoś spaść tragedia. O odkupieniu win poprzez odszukanie celu w życiu, "o który warto walczyć". O empatii, dawaniu sobie drugiej szansy, studium traumy i przepracowywaniu żałoby. Wreszcie - o miłości. Czy zastanawialiście się kiedyś, kim w ogóle są tytułowi "Ostatni z nas" i jak w tej grze zaznaczona jest ich obecność? Naprawdę, ciągle tylko mielimy tę zemstę, koło nienawiści, zachwycamy się nieprawdopodobnym rozwiązaniem związanym z polubieniem nienawidzonej wcześniej postaci i uznajemy, że głupi hejterzy nie zrozumieli ambitnej historii, a sami nie potrafimy lepiej dowieść tego, że mamy do czynienia (według nas) z produkcją nieoczywistą, złożoną, niemonotematyczną. Nie dziwię się potem, że gracze niezadowoleni z TLOU2 nie mają problemu z naśmiewaniem się w stylu: "nabraliście się na pseudoambitną historię/to pierwsza taka opowieść, jaką widzieliście, że się zachwycacie?", skoro osoby lubiące tę grę same sobie podkładają kłody pod nogi.
Szczerze, chyba żadna gra nie grała tak na emocjach, jak ta. Momentami czuło sie strach i niemoc, mozna było się wczuć na maksa w to, co dzieje sie na ekranie. Każda cut scenka robila robote, klimat wylewał sie z ekranu, a podczas konfrontacji, głównie z ludźmi, można było odczuć coś w rodzaju zaszczucia, prawdziwej walki o przetrwanie. AI przeciwników zdało egzamin, ja bawiłem się świetnie, jesli można a to tak nazwać, grając w tak przygnębiającą grę.
Dla jedni Last of Us 1 jest lepszy od drugiego, a dla inni LoU 2 jest lepszy od pierwszego. To kwestia gustu i oczekiwanie.
Tyle w temacie.
Zobaczyłem tylko na tytuł artykuły i od razu wiedziałem kto jest autorem XD
Pod względem gameplayu dwójka bije na głowę jedynkę.W Jedynce skradanie było dosyć słabo zrobione, po za tym bardziej wkręciłem się w Part II, ale są oczywiście gusta i guściki.
Ukazanie dwóch stron konfliktu i róznych perspektyw kompletnie nie wyszlo, attack on titan s4 zrobil to dobrze, tutaj jest dno.
the last of us 1 fabula 10/10
the last of us 2 kontynuacja fabuly 0/10
ludzie graja w wiekszosci dla fabuly i dla tytulu :D no niestety dobra sprzedaz ale wiekszosc zawiedziona jest druga czescia :D sorry autorze ale taka jest prawda
Jeszcze nie grałem, ale biorąc pod uwagę ile ten tytuł wzbudza kontrowersji na forum, muszę TLoU2 kiedyś sprawdzić :D
gameplayowo dwójka jest zdecydowanie lepszą grą a fabularnie? Szczerze to historia w dwójce mnie dość mocno wciągnęła nawet mimo tego, ze zdaje sobie sprawę, ze scenariusz momentami był naciągany i trochę głupi ponadto relacja między bohaterami nie były tak dobre. Na niektóre rzeczy trzeba przymknąć oko, to tylko gra, wiele gier ma dziurawe scenariusze a nikt za bardzo nie zwraca na to uwagi . Hejt na tlou2 moim zdaniem nieuzasadniony, gra wkurzyła graczy bo zabili joela, nie zabiliśmy abby, ellie przedstawiona w złym świetle i takie tam decyzje scenarzystow sprawiły ze gracze na sile szukają czego by się tu przyczepić.
Każdy głupi wie że dwójka fabularnie zmiata z powoerzchni ziemii jednynkę. No i Joelowi należała się taka śmierć i tyle. Zwłaszcza w takim świecie. Fani to jednak istni debile, bo zamiast oceniać dzieło za to co ono dało i jak to zrealizowało, robią review bombing tylko za to, że wizja twórcy jest inna niż to co sobie ubzdurali w głowie. Głównym winowajcą jest tu internet, bo ludzie i dziennikarze sami siebie nakręcają w tych wszystkich teoriach, analizach trailerów i innych podobnych bzdurach. Bo czym innym jest analiza i ocena dzieła po jego premierze, a czym innym przed. Fajnie jest czytać jak inni odebrali te dzieło, bo zwracają uwagę na takie aspekty, które nam umknęły. Ale nakręcajnie się że dana hipoteza co do fabuły jest prawdą, to skrajna głupota. Ja sama jak ognia unikam wszelkich grup dyskusyjnych nim obejrzę/przeczytam czy zagram, bo 1. nie chcę psuć sobie frajdy (choć jestem totalnie prospoilerowa), 2. ludzie obecnie narzekają na absolutne bzdury, którew w ostateczym rozrachunku mają marginalny wpływ na fabułę, 3.ludzie są kompletnie nieuważni i nie wyłapują bardziej subtelnych wskazówek dla widza zawartych w dziele (nie pozdrawiam wszystkich, którzy nazywają Shionne z Tales of Arise "suką", choć od początku gra nam pokazuje że ma dobry powód by trzymać ludzi na dystans), 4. ludzie często zamiast krytycznie analizować to co dostali, wylewają żale o to czego nie dostali, bo zwyczajnie nie ma tego zawartego w dziele.
Po ograniu dwójki (którą także uważam, za lepszą i ciekawszą od jedynki) stwierdzam, że ludzie wpisujący bzdury o grze, o mniejszościach itp., to są po prostu chorzy z nienawiści idioci (paru nawet znalazło się w komentarzach powyżej), którzy grę widzieli co najwyżej w pudełku na półce w sklepie. A sam doskonale pamiętam te wszystkie opinie jakie czytałem po premierze, gdzie tego smrodu i gówna w komentarzach było jeszcze więcej, wielu po grze jechało, obrażało, mówiło jaki to crap. Sam z chęcią tytuł ograłem kiedy już go dorwałem w odpowiednim czasie i mój komentarz jest jeden - jakie to było dobre.
Dopóki będziecie wchodzić, komentować i ciąć się na noże w sekcji komentarzy to będą takie "artykuły" powstawać.
fabuła TLoU 1 to typowe buddy movie - najpierw się nie lubimy, potem na skutek wydarzeń zostajemy przyjaciółmi :)
koneserom tlou, którym brakuje takiego wyszukanego i oryginalnego prowadzenia fabuły polecam nieco zapomniany akcyjniak z lat 90 Czysta Gra z Cindy Crawford, Dennisa rozrabiakę, oczywiście Shreka 1 i rzecz jasna Tango i Casha :) (i żeby nie było absolutnie nie nabijam się z tych filmów, są bez porównania lepsze)
W część pierwszą grało się przyjemnie i gra jest dobra ,ale do części 2 , która szarpie człowiekiem , powoduje złość , radość , nawet wściekłość nie ma startu .
Z The last of us jest tak jak z wieloma grami i wieloma filmami , które powstały w takim momencie ,że zrobiły różnice w danych czasach ... wytyczyły jakiś kierunek , zaoferowały coś nowego , świeżego - od tamtego momentu zwie się je klasykami bądź prekursorami chociaż po głębszej analizie i uspokojeniu emocji prawda jest troszkę inna, natomiast łatka zostaje przypięta i się trzyma po wsze czasy .
Refleksja zawsze przychodzi po kilku latach gdy wracasz do czegoś i nie jesteś już bezkrytyczny bo doświadczyłeś czegoś podobnego w innych tytułach i w większej ilości.
Według mnie nie jest. Jedynka jest dla mnie świetnie zrobiona od początku do końca. Fabuła jest prosta, ale była ona tylko tłem do budowania relacji i historii między głównymi bohaterami. Joel i Ellie to postacie, z którymi można się było utożsamiać, polubić, wspierać emocjonalnie, zrozumieć ich błędy i motywacje. Ich historia została doskonale opowiedziana, w logiczny i spójny sposób.
Tlou2 jest lepszą grą pod względem technicznym. Nic w tym dziwnego, jest w końcu dużo nowszą grą. Klimat, muzyka, lokacje, to wszystko jest super. Ale fabuła, całe poprowadzenie historii, działania postaci, ich decyzje, ogólnie bohaterowie tej części, to wszystko według mnie nie działa. Gra opiera się w dużej mierze na emocjach. W pewnych momentach czułem te emocje, których oczekiwali twórcy, ale częściej moje odczucia były odwrotne do zamierzonych. To wynika ze źle poprowadzonej fabuły, złego pace'ingu, który swoją drogą w jedynce był idealny, a także braku logiki, czy też wygodnych zabiegów fabularnych, które miały doprowadzić do tego co twórcy założyli na początku, ale w prosty i głupi sposób zostały one poprowadzone, przez co historia traci na wiarygodności. Bohaterowie zostali słabo napisani. Z żadnym nie można się zżyć. Bohaterowie z jedynki, ehh wiadomo, nie są tymi samymi. Nowi zaś kompletnie mnie nie obchodziły. Może dlatego, że najpierw zostali przedstawieni w najgorszym możliwym świetle, może. Ale w sumie w całej historii byli oni w większości pionkami.
Rozumiem ludzi, którym gra się podoba. Jest w niej pełno emocji, ciężki klimat, nieoczywiste i szokujące plot twisty. Mnie jednak ona mocno zawiodła. Gdyby pozmieniać lub poprzestawiać kilka elementów, to mój odbiór tej gry byłby pewnie bardziej pozytywny. A tak no cóż. Szkoda.
PS: Ja wiem, że ten temat się klika, ale jest to serio słabe. Dajcie już spokój Tlou2.
Kamień w bucie > Felieton Kalwasińskiego
Ciekawe jest to, że często czytam jak to gra jest zbyt długa i nie są te opinie niedzielnych graczy ale zdanie stałych użytkowników różnych serwisów którzy są graczami od dłuższego czasu. Przykład powyższy tekst czy też jedna z ostatnich opinii na PPE ---->
Dlatego cały czas podtrzymuje moją teorię, że gra miała fatalną sprzedaż i Sony aby zwiększyć sprzedaż ratowało sytuację jak mogło fałszując te różne rekordy w tym i to, że TLOU2 ma najwyższy % ukończenia ze wszystkich Exów.
Znając rynek nie wierze, że gracze z USA i UK tak chętnie kończyli grę fabularną na kilkadziesiąt godzin, innych rynków nie biorę pod uwagę bo grubo ponad 70% wszystkich sprzedanych egzemplarzy gier AAA przypada głównie na te 2 kraje.
Może gdyby gra wyszła na PC to Steam wskazałby dopiero prawdziwy % ukończenia poprzez osiągnięcia bo średnia powinna być +/- podobna.
Czy TLOU2 jest lepsze od części pierwszej? W wielu aspektach jest, jak grafika, gameplay czy udźwiękowienie.
Narracja IMHO poprowadzona znacznie gorzej, powiedziałbym, że wręcz chaotycznie, sama fabuła dość prosta, operująca bardzo prostymi zabiegami mającymi na celu zżyć gracza z postaciami, w dodatku bardzo kontrowersyjna, natomiast same postacie (a w szczególności Ellie) obdarto z głębi.
Więcej nie chcę mi się pisać, jeżeli kogoś moja opinia faktycznie interesuję (w co szczerze wątpię) to może sobie moje posty z pzed roku wydłubać.
PS: Bez naszego forumowego tarczownika TLOU 2 dyskusja jakoś tak nudno przebiega.
Gameplay przyzwoity, ale nie powalający w obu częściach. A przecież grywalność od zawsze jest ponoć najważniejsza, bo to ona decyduje jak nam się gra i czy mamy ochotę po przejściu całości jeszcze kiedyś powracać.
TLOU1 broni się pomysłem, scenariuszem, narracją, bohaterami, spójnością wizji i emocjami. Jest też lepiej wyważona i konkretna. Całościowo jest lepszą grą. Jedna z najlepszych gier akcji siódmej generacji, która rozkochała opowieścią i głównymi postaciami z gry miliony ludzi i zyskała wiernych fanów. Skrajnie wysoko oceniana na wszelkich portalach przez graczy. Oceniam na 10/10.
TLOU2 zachwyca rozmachem, grafiką, bardziej dopracowanymi mechanikami, przyzwoitym gameplayem i narracją, ale szokowanie jest dla samego szokowania czyli tanie chwyty emocjonalne pod publiczkę, których nie lubię. Poziom scenariusza dwójki to kino klasy B. Papka. Coś tu nie zagrało, bo ciężko sequelom odciąć się od jedynki, a niespójność jest niestety wyraźna. Lawirują obrońcy dwójki po cienkim lodzie pisząc, że krytyka opiera się na LGBT. Nawet o tym nie pomyślałem, by krytykować produkt bezpieczny za wciskaną poprawność polityczną, gdy jest to wpisane w rejestr skoro to odpowiednik letnich blockbusterów kinowych pod masy, a nie pod wymagającego konsumenta jak najwybitniejsze filmy autorskie z Europy oparte na przemyślanej wizji, surowości, symbolice, kreatywności, wizjonerstwie, psychologii, realizmie i bierze się często z głów geniuszy, którzy sami doświadczyli wiele okrucieństwa w dzieciństwie i wieku dojrzewania czy w dorosłym życiu i chcą to przepracować wykorzystując talent. Wiele gier miało również o wiele lepszy, bardziej dopracowany, ciekawszy i bardziej spójny scenariusz od TLOU2. Można ? Można. Scenariusz TLOU 2 jest zwyczajnie głupi na tle najlepszych fabularnie gier ostatnich trzech dekad, a porównując do tysięcy najlepszych filmów artystycznych tym bardziej. Filmy z takimi scenariuszami nazywa się idiotycznymi/słabymi pod publiczkę, a w grze mamy dać fory i przymykać oko przypisując wszystko, że to wina LGBT ? Postępowanie twórców słabych filmów i gier, którzy nie przyjmują wcale konstruktywnej krytyki i bronią się w zaparte odwracając kota ogonem. (Wiadomo stosują taktykę psychologiczną podobną jak ktoś kto zdradził kobietę, który wie, że lepiej nie przyznać się niż przyznać choćby był złapany na gorącym uczynku, bo przyznanie oznacza zawsze gorzej dla relacji). Dwójka podzieliła ludzi bardzo mocno. Oceniam na 8+/10, ale pisanie, że to najlepsza gra ostatnich 5 lat czy nawet dekady to kpina.
The last of US 2 z Elie zrobili psychopatkę .... Dużo bardziej wolałem prowadzić Abby, ogolnie jestem ogromnym fanem obu części. Jedyneczkę ukończyłem jeszcze na PS3 ,a następna moja konsola to PS5 więc przeskok robił wrażenie...
Brawo Rock. Kolejny felieton autora, który nie rozumie fenomenu tej gry, a mówiąc szczerze tej serii. Sama teza tego felietonu jest bez sensu. Gra w TLoU 2 bez wcześniejszego zgłębienia części pierwszej i dodatku, który kładzie podwaliny pod pewne wątki uwypuklone w TLoU 2 nie ma sensu (w szczególności motyw LGBT. Elie jak widać zawsze ciągnęło w stronę płci pięknej). Ocenianie tej gry na płaszczyźnie zaprezentowanej w felietonie jest po prostu bez sensu. Esencja i fenomen tej serii leży zupełnie w innym miejscu. Stwierdzenie autora felietonu, że TLoU 2 męczyło go po dłuższym czasie jest jednoznacznym dowodem na niezrozumienie fenomenu tego dzieła. To nie jest gra, którą można rozpatrywać w takich trywialnych aspektach. To jest niesamowita przygoda, ale niestety skierowana, do dojrzałych, doświadczonych i świadomych rzeczywistości i świata graczy. Tylko takie osoby dostrzegą w tym wyjątkowym dziele tę unikalność i odczytają wiele prawd o ludziach, ukazujących okrutność i prawdziwość ludzkiej natury. Jeśli macie ochotę przeczytać inny
felieton o TLoU jako serii zapraszam do najnowszego 293 numeru PSX ETREME gdzie na 97 stornie znajdziecie LIST MIESIĄCA, w którym autor stara się przybliżyć Wam fenomen całej serii oczami doświadczonego gracza. Podsumowując ta seria to OPUS MAGNUM multimedialnej rozrywki. Do tej pory nie było i pewnie długo nie będzie drugiej takiej serii, która w finale 2 części pozamiata Wami tak jak mną. To jest ten moment kiedy ta gra wejdzie z butami w Waszą strefę komfortu i wystawi Waszą emocjonalność i system wartości na najwyższą próbę. Nikt tego w żadnej grze jeszcze nie dokonał i szczerze wątpię by ktokolwiek był to w stanie szybko powtórzyć/skopiować. Graj na własną odpowiedzialność ale gwarantuję, że nie pożałujesz jeśli zagrasz w całą serię od początku do końca. Ja zagrałem i to była GRA-PRZYGODA MOJEGO 40 LETNIEGO GROWEGO ŻYCIA.
To chyba trochę dyskusja, jak nad wyższością Rolling Stones nad Beatles'ami (lub odwrotnie), z tym że jedni niby dłużej się trzymają, a drudzy bardziej rewolucyjni.
Wy naprawdę nie macie już pomysłów na artykuły co ?
No niestety nie grałem w pierwszą część, tylko w 2. Szczerze to content fabularny jest niespecjalny (w mojej opinii), natomiast oprawa audio-wizualna wspaniała. Jak na konsolę to wręcz niemożliwa. Warto zagrać głównie po to, aby zobaczyć (jak ktoś lub babki wyglądające jak faceci to także znajdzie coś dla siebie w tym tytule -)
W pierwszą część nie grałem, druga dla mnie rewelacyjna. Takiego ładunku emocjonalnego jaki jest w tej grze nie zaznałem w żadnej innej do tej pory. Bardzo dobra gra. Zagram w 1 część to będę miał porównanie.
Obie części są doskonałe, obie to tak naprawdę jedna, duża całość, ciężko je nawet oceniać jako oddzielne dzieła ale dwójka ma dużo więcej ładunku emocjonalnego, jest bardziej dojrzała i zarazem dramatyczna, bez wątpienia genialny tytuł pod każdym względem. Tą kompletnie nie liczącą się małą grupką krzykaczy, która nie mogła się pogodzić z takim obrotem wydarzeń, chociaż każdy myślący człowiek po zakończeniu jedynki mógł się spodziewać jak dalej się wszystko potoczy nie należy się w ogóle przejmować. Stworzono jedna z najwybitniejszych gier w historii branży, nie powiem, że najwybitniejszą bo jest kilka tytułów, które również na to zasługują wiec można te kilka produkcji stawiać na równi i wielki szacunek dla twórców za odwagę, bo tego brakuje w branży dzisiaj.
Obie gry w swoim czasie wyznaczały poziom do jakiego chcieli doskoczyć inni pod względem narracji. Pokazały, że można postawić mocno na fabułę, a ta nie będzie gorsza od dobrego filmu czy książki. W grach fabułę mocno się spłyca, nie komplikuje za bardzo, bo ma być prosta, a większą wagę przykłada sie do gempleyu. Dobrze, że w TLOU jest odwrotnie, bo to pod względem fabularnym jedne z najlepszych gry w historii.
2 od jedynki jest lepsza, bo bardziej spójna. Nie ma nie logicznych decyzji postaci, nie ma dziur fabularnych. Dopracowane najmniejsze szczegóły.
TLOU to gry o historii postaci Elli, a nie gracza. Wiele osób tego nie rozumie, że oglądamy tak jakby film z jej udziałem. Decyzje są jej jako postaci, a nie nasze. I to jest mega dobre. Mam nadzieje, że w III części Elli zginie, bo to będzie idealne zwieńczenie jej historii. Zamknięcie klamrą tego co dla niej najważniejsze - "My life would have fucking mattered". Coś co Joel jej odebrał. Też bym na jego miejscu tak postąpił. Szczególnie, że wiedział ile takich dzieciaków jak Elli zmarło wcześniej podczas operacji.
Jako, że Abby ugryzła rękę Elli w którą przed chwilą dziabnął ją zombiak, to może wyjść z tego fajny plot twist. Gdzie Elli umiera na stole, ale daje szczepionkę na grzyba. Abby jest w krytycznym stanie, przeżywa dzięki szczepionce.
Chciałbym takiego zakończenia dla Elli w którym umiera, ale daje lekarstwo. Polubiłem ją, dlatego chciałbym by dopełniła swoje przeznaczenie.
Chętnie bym zagrał w taką część.
mówić ze następca jest lepszy od pierwowzoru, to jak....
a jebać to... nie tak powinno się to oceniać, powinno się pytać czy następca jest dobry a nie "lepszy" to nie ma konkurować z poprzednią odsłoną a być dobrą kontynuacją
"Jeżeli szukasz zemsty,
to kop dwa groby.
Jeden dla siebie."
Metin 2 jest lepszy od Metin 1, a nie czekaj... Dobra gra to taka, w którą jak grasz w kontynuację to i tak jest dla Ciebie wszystko jasne. I nie musisz znać 1 części
Prawie 2 lata po premierze, a ludzie nadal nie doczytali, nie doglądali na YT tego o co chodzi z tzw. "ideologią". Wciąż myślą, że chodzi o to, że Elli jest les, jak to było już wiadome w 1 części. Dlatego takie komentarze można wrzucić do śmieci, bo osoby piszące je nie znają w ogóle fabuły, a tylko naczytały się komentarzy takich samych osób :)
Po co komentować fabułę gry czy jej elementy nie znając jej kompletnie? Przecież to tylko robienie z siebie idioty.
To jak z tym dlaczego Joel zaufał obcej kobiecie podczas nawałnicy. Wszystko było bardzo dobrze wyjaśnione, ale to trzeba było zagrać albo chociaż obejrzeć na yt, dlaczego ludzie z Jackowa podchodzą ufnie do obcych :)
Artykuł z cyklu: Jeśli TLOU II wciąż wzbudza emocje to napiszmy na kolanie artykuł typu clickbait! Słabe to GOL
Obie gry to arcydzieła i uważam jako całość. Pierwsza była dla mnie mega zaskoczeniem w przewijających się co roku masy gier o zombie itp
Sporo mocnych scen i muzyka.
Jednak jedynka. 10/10
Dwójkę oceniam 9.9/10 :)
Dla mnie 2-ka jest lepsza, choćby przez ogromne usprawnienia w tym jak się gra. Dodatkowo, w przeciwieństwie do części pierwszej - ta historia działa, bo jest grą, ciężko byłoby w ten sam sposób opowiedzieć ją w innym medium. Ale i tak to jest sprawa tak bardzo subiektywna i ostatecznie nic nie znacząca, że nie warto jej roztrząsać. Według mnie obydwie gry spełniają założone przez siebie cele, w 100% rozumiem osoby, które będą wolały część pierwszą.
Jest znacznie, znaczenie gorsza od 1 przykro mi.
TLOU 2 totalnie nie ma na siebie pomysłu jako kontynuacja legendarnej 1, absolutne ZERO, niszczy postacie, które znamy, nie ma kompletnie pomysłu jak kontynuować wątki, ani pomysłu na strukturę gry, ta gra to jest jako kontynuacja kompletne DNO, pomijam już żenująco archaiczny projekt poziomów i sposób ich pokonywania...
Przy obu bawiłem się przednio i jak dałem się porwać to na dobre. Każda z tych pozycji ma swoje mniejsze lub większe bolączki. Z racji czasu nie przypomnę sobie co mnie najbardziej uraziło w pierwszej części, ale z tych co pamiętam z drugiej to najbardziej drażniła końcówka, która nawet chyba nie udawała, że była dodana na siłę. Po prostu odklejała mi się od pozostałej cześci gry. Obie części to audiowizualne majstersztyki. Zobaczyć co robił silnik z U3 przy TloU to było piękne. Nawet jego drobne przywary widziałem :)
Ogólnie dwie solidne pozycje, przy których zabawy miałem w bród.
Cóż prawda.
Jest dużo bardziej ciekawsze.
Jedynka w skrócie :
idziesz przed siebie, każdy chce cię zabić, ty zabijasz wszytkich THE END
Jedynka fabularnie świetna, dwójka w zasadzie twist i pstryczek w nos nieogarów to jest lot ponad lasem, trzeba mieć jaja i pozycje, żeby sobie móc pozwolićna taki zwrot akcji ;) A technicznie perła... do dzisiaj nie widziałem lepiej zrobionej grze pod względem skryptów, kolizji, ruchów etc. RDR2 jest mega blisko, ale to inny kaliber
Ludzie się spłakali, bo zabili im Joelka - jakie to smutne...
2 o niebo lepsza, pod kątem fabuły, ale i świata, mechaniki, klimatu kładzie jedynkę na kolana. Jedna z lepszych gier w ogóle.
Autor ma rację, temat do zamknięcia.
Gdyby nie filmik końcowy, tak by było
cześć Krzysiek „kalwa” Kalwasiński
nie mam zamiaru tego czytać, wszedłem tu tylko, żeby napisać, że twoje zdanie na temat tej gry mi powiewa i mam je w d :)
TLoU to świetna gra a "dwójka" jest jeszcze lepsza i żadne januszeksy tego nie zmienią, możecie sobie pisać srutu tu tu i g... Wam to da.
PS. Nie jestem żadnym fanbojem niebieskich oraz ND (Naughty Dog) oraz ND (Neila Druckmanna)
PS2 Na PieCu gram częściej
Może nawet jest, bo wszystko poza fabułą jest lepsze, dlatego stawiam te gry na równo, bo w dwójkę się świetnie gra, ale ma gównianą historię z tęczową propagandą (praktycznie brak tu rozwoju świata, drogi do zwalczenia zarazy czy czegokolwiek by posunąć naprzód główny wątek), a jedynka jest minimalnie gorsza w gameplayu, ale ma dobrą fabułę.
Mam wrazenie, ze o tej grze nigdy nie przestanie się mowic
Na przykład scena z kobietą w zaawansowanej ciąży (którą nie wiedzieć czemu wywiało z dala od bezpiecznej bazy)
Jak dobrze pamietam, bylo to wyjasnione w notatkach, cały team wilków chylił się ku upadkowi
Nie czuję się przekonany tym, że w tak bezlitosnej rzeczywistości podaje się podejrzanej grupie swoje imię i nazwisko,
Sniezyca, atak hordy, jedyny wybór jaki masz to zginąć wsrod zainfekowanych lub zaufac obcym, ktorym chwile wczesniej uratowales kolezanke (!)
Nie widzę w tym nic dziwnego, tak samo jak w tym ze sie przedstawił, bo po takim czasie nie ma szans, zeby Joel myslal ze ktos tam go sciga przez tyle lat i akurat trafi na takich gagatków
Obie są fantastyczne, jednak szanuje ND za to że nie zrobili po prostu sequela tylko starali się zrobić coś ambitniejszego i innego niż każdy się spodziewał.
Sam do tej pory nie wiem czy wole Part 1 czy Part 2
I'm gonna find and I'm gonna kill every last one of them
spoiler start
except Abby who tortured and killed Joel, tried to kill Dina, killed Jesse and shot Tommy in the eye
spoiler stop
Neil Cuckmann 2020
kek
Aha, tlou3 to będzie prequel i zagramy jako ten typ zaznaczony na czerwono
spoiler start
który zabija córkę Joela
spoiler stop
kek
Dla mnie też TLOU2 jest lepsze od pierwszej części. Celowo kołysze emocjami gracza w obie strony. Nie jest to gra bez wad. Ale dla mnie w stosunku do przygodowej jedynki wygrywa. Może to kwestia mojego wieku (30+). Długo mógłbym pisać dlaczego tak uważam, ale szkoda czasu.
Nie, nie jest. 2 część to wpychanie na siłę polityki i światopoglądu przykrej grupki ludzi w gry co jest skur.... sam w sobie.
Gsmeplayowo spoko, fabumarnie i ideologicznie to słabe. Tak BTW gdzie bialorycerz obrońca Gołst?
Jeśli by wyjąć z dwójki wszelkie elementy LGBT, które tak bardzo przeszkadzają większości zwolenników jedynki, wówczas druga część była by uznawana niemal jednomyślnie jako lepsza.
Dlatego, że jest głębsza, bardziej przemyślana i wielokrotnie lepsza technicznie.
Ja jestem stary konserwatysta i nie jestem fanem ideologii "woke" i wszelakich przejawów LGBT ale potrafiłem przejść ponad nimi i docenić drugą część, która wg. mnie jest prawdziwym arcydziełem.