https://www.youtube.com/watch?v=dAUB46ars_g&ab_channel=StudioMagnokraft
Głównie to,
Śpiewane pod prysznicem.
Dla mnie największym objawienie roku było odkrycie Heavy Death Metalu, który jest po prostu Heavy metalem, ale w mocnym jak lubię wydaniu.
Polecam jak ktoś lubi Iron Maiden albo Judas Prist
https://www.youtube.com/watch?v=JArjr-IxzlI
W moim guście muzycznym niewiele się zmieniło, natomiast odkryłem parę utworów i wykonawców, których później potrafiłem słuchać na okrągło:
Thornhill - natrafiłem na nich zupełnie przypadkiem oglądając speerdun Mafii - jeden z ich utworów, The Haze, leciał w tle: https://www.youtube.com/watch?v=62fCLYiKJlk
Skeler - zaproponowany przez kolegę z pracy, od razu wpadł w ucho. Gatunek sam w sobie nie jest mi obcy, swego czasu słuchałem dużo Aero Chord, więc nie było to odkrycie na miarę Ameryki, nie mniej słucham często: https://www.youtube.com/watch?v=HZ9rzGMc2bE
Amphobious - podobnie jak w przypadku Thornhill, zasłyszany jako tło na youtubie, tym razem podczas streamu Jimmy'ego Broadbenta z wyścigu Daytona 24h w iRacing: https://www.youtube.com/watch?v=mhlKh8kq2ts
Anastasis - znany mi od wielu lat, niedawno natrafiłem na ich płytę z 2019 roku, z której dwa utwory, Liar oraz Hope, potrafiłem słuchać zapętlone w kółko: https://www.youtube.com/watch?v=v0TYDDqEQ4c https://www.youtube.com/watch?v=SQKLlm-hqvc
O, Skeler tutaj, kto by się spodziewał. :P
Ciekawi mnie, czy serio jest aż tak dużo ludzi zamkniętych na jeden nurt muzyczny, że będą tłukli te metaliki i dżemy, ale sobie w sumie uświadomiłem, że znam ludzi, ktorzy słuchają tylko rapu. Ja bardzo dużo podróżowałem za tym, czego oczekuję, choć fakt faktem, najwięcej w tym wszystkim było różnorakiej elektroniki. I właśnie sobie myślałem ostatnio, ze posłuchałbym czegoś nowego i przez ostatni rok-dwa się zatrzymałem w swoich poszukiwaniach (śledziłem najwyżej tych artystów, których już znam). A tu myk, Gęsty czyta w moich myślach.
Pamięta ktoś na przykład last.fm? Dobra zabawka do znajdowania 'podobnych' wykonawców.
W sumie największym "odkryciem" ub. roku była muzyka jazzowa, zainspirowana "Baker Street" Gerry'ego Rafferty'ego, którego zaś odkryłem za pomocą serialu Rick i Morty. Potem jakoś poszło, słuchałem różnych wykonawców, a najwięcej Kenny'ego G. Jakoś lepiej się mi pracowało wówczas obserwując pracowników na magazynie.
Do tego dochodzi zapoznanie się z "Unkown Pleasures" od Joy Division, nawet zakupiłem na winylu za śmieszne pieniądze, oraz gopnikowanie w rytmie hardbassu - najczęściej i najwięcej od Alana Azteca, DJ Blyatmana i Russian Village Boys. Dużym zaskoczeniem był także duet IC3PEAK, którego teledyski ryją banię surrealizmem.
Mój muzyczny rok 2021 był zdecydowanie inny od poprzednich kilku lat. Raczej nie odkryłem nikogo nowego, a nawet jeśli to widocznie nie byli warci wzmianki. Rok upłynął na słuchaniu znanego i bezpiecznego dla mnie poletka gatunkowego i wykonawców. Na czele The Dead South z nowościami z nadchodzących w najbliższych miesiącach płyt.
W tym roku stałem się totalnie into płyty winylowe.
U mnie niezmiennie od kilkunastu lat dominuje elektronika. Jak zwykle najwięcej słuchałem trance'u, ale od jakiegoś czasu robię też odskocznie na inne gatunki. Nie mógłbym ciągle słuchać tego samego (nawet swojego ulubionego gatunku), bo bym się zwyczajnie zanudził. Podobnie mam z grami.
Moimi największymi odkryciami 2021 roku byli Static Movement (gościu robi psytrance, ale zupełnie inny od pozostałych artystów, nie wiem jakim cudem wcześniej na niego nie trafiłem)
Static Movement feat. Lydia - Still Alive - https://m.youtube.com/watch?v=LHRoidFOEnQ
oraz Will Sparks. Tego drugiego znałem już wcześniej, ale nie wiedziałem, że ze zwykłego, niczym nie wyróżniającego się bigroomu przeszedł na bardzo mocne techno, które bardzo mi się spodobało i podobnie jak w przypadku Static Movement nigdzie indziej nie znalazłem utworów w podobnym stylu.
Will Sparks- Not Awake - https://m.youtube.com/watch?v=c0XIPMyyhSk
Oczywiście nie mogło zabraknąć też Armina van Buurena, który nareszcie pierwszy raz od wielu lat wydał główny album, który jest skupiony wokól trance'u, co było dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem.
Armin van Buuren - Lost in Space - https://m.youtube.com/watch?v=BWuvbL-4kJ0
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie również Andrew Rayel, który po bardzo długiej przerwie w końcu wydał kilka utworów w swoim starym, dobry stylu. Mam nadzieję, że jest to powrót na dłużej.
Andrew Rayel - Ascendit ad Paradisum - https://m.youtube.com/watch?v=W5-1PI3utlk
Ogólnie pod względem muzyki był to dla mnie bardzo dobry rok. Mam nadzieję, że 2022 będzie równie dobry.
Poza Im przesłuchałem też Megadeth - nie cierpię tego zespołu, tylko jedna piosenka mi się podoba i to pierwsza z pierwszej ich płyty
Jeszcze kiedyś docenisz ten zespół, Metallica powinna dostać nagrodę Nobla za wywalenie Rudzielca. No i po latach przynajmniej nie daje powodów do nudy fanom jak to czynią inni z jego okresu odcinając tylko kupony od dawnych osiągnięć. Taki Endgame czy Dystopia to takie petardy, że aż trudno uwierzyć że po tylu latach można jeszcze nagrać tak świetne albumy. Gdyby cofnąć się z nimi do lat 80-tych dziś byłyby klasykami, a nowy album po zasłyszanych fragmentach zapowiada się na kolejną porcję dobrze przygotowanego mięsa.
Najnowsza płyta Senjutsu to jak dla mnie płyta roku
Tutaj się zgadzam, świetny album i od premiery mi się jeszcze nie znudził.
Dla mnie rowniez Senjutsu to album roku. Smiesza mnie troche np. taka muzyczna hipsteriada, wysmiewajaca "sluchasz tylko rapu" albo
"sluchasz tylko starych dziadow, najlepsze sa zespoly z 5000 odslon na yt".
Tymczasem stare dziady po 60tce (perkusista ma juz chyba 70), wydaja plytke i zamiataja i muzycznie i tekstowo, dajac przy tym dwa cd materialu i pare piosenek po ponad 10 minut. Mam nadzieje ze zdolaja nagrac choc jeszcze jeden album.
Co do Megadeth, to szczerze ja tez chyba wole falsz Rudego, niz 'wah" Hammeta.
Problemem Megadeth jest glos Mustaine'a (choc po czasie, jak juz wiesz czego sie spodziewac to przestaje przeszkadzac). Gitarzysta i kompozytorem jest nieziemskim.
Solo po 3 minucie Wake Up Death, mimo ze krotkie to jedna z moich ulubionych solowek ever.
[link] www.youtube.com/watch?v=4kSvN1dQjxc
Ale skoro juz mowa o muzycznej hispteriadzie to moje odkrycie tego roku. Zespol ma przed soba przyszlosc, jesli robia taka muzyke bez wsparcia profesjanlej wytworni i duzego studia.
Koncowka jest niesamowita.
[link] www.youtube.com/watch?v=9HMHH7Pkwbo
I jeszcze jedno. Wspaniale polaczenie metalu, (euro?)synth'u (czy jak to sie tam nazywa), disco-kiczu lat 80tych i glosu ktorego bu sie nie powstydzil sam najtwisz (koles ma na yt cover Ghost Love Score, masakra).
Nowa, cyberpunkowa plyta Beast In Black jest zajebista.
[link] www.youtube.com/watch?v=tXZK2PIL3pc
Drobne sprostowanie, bo widzę że myślicie że tylko i tylko metalu słucham, a to nie do końca prawda.
W tym roku odkryłem też Jozina z Bazin na nowo (szczególnie w wersji Metallicki), także kilka fajnych kompilacji synthwave słucham na YT czasem.
Tylko że tamto mi się nudzi a metal nigdy.
Muzycznie w porządku rok. Sunjutsu to już dla mnie tradycyjnie brzmieniowo nieporozumienie, ale w przeciwieństwie do paru ostatnich płyt IM nawet wysłuchałem ją kilka razy, więc to już coś.
Sporo fajnych i dobrych płyt wyszło, ale zabrakło jednej, którą mógłbym postawić i powiedzieć "o, to jest, panie, Płyta Roku". Za to dużo słuchałem mojej zeszłorocznej (w sensie 2020) płyty roku, czyli "6" Pharaoh Overlord i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to może być album wybitny. Takich mi w tym roku zabrakło.
https://www.youtube.com/watch?v=7Ten-e6iECo
O! Gęsty w końcu z jakimś sensownym wątkiem.
U mnie rok 2021 stał pod znakiem dyskografii:
1) Against All Logic - elektronika house, deep house
2) Om - stoner rock/metal
3) Jamiroquai - funk, acid jazz
4) Tinariwen - tishoumaren
5) Carbon Based Lifeforms - psybient
6) Talk Talk - pst-rock, art pop
7) Spock's Beard - prog rock
8) The KLF - ambient
Dobra, znalazłem jeden utwór gdzie Blaze wykazał się naprawdę dobrym wokalem, jest to cover klasyka U.F.O (oryginał imo lepszy):
Oryginał to póki co moja ulubiona piosenka roku 2022.
Rok ten upłynął mi muzycznie pod znakiem odsłuchów całych dyskografii kilku zespołów.
Po pierwsze Iron Maiden. Wcześniej byłem ultra hejterem przez głupotę, znałem tylko The Trooper i Fear of the Dark, które lubiłem.
Dałem zespołowi szansę, i na Boga, zostałem ultra fanem, i chyba nawet wolę IM i Dickinsona od JP i Halforda...
Doszło do mnie że kocham w muzyce tą progresję akordów którą we wszystkich kawałkach stosuje IM.
Moje ulubione ich płyty to (kolejnosć przypadkowa).
1. Powerslave
2. Fear of the Dark
3. The Number of the Beast
4. Brave new world
5. Book of souls
Aha i Bayley to słaby wokalista i to już nie to samo, a Seventh Son jest przereklamowany. Najgorsza ich płyta to wg. mnie Dance of Death z 2003 roku z tą swoją paskudną okładką tfu!
Najnowsza płyta Senjutsu to jak dla mnie płyta roku.
Poza Im przesłuchałem też Megadeth - nie cierpię tego zespołu, tylko jedna piosenka mi się podoba i to pierwsza z pierwszej ich płyty.
Obecnie przesłuchuję dyskografię Slayera i Black Sabbath.
A wam jak muzycznie minął ten rok?
https://www.youtube.com/watch?v=m0J7XnbUN5o
W tym roku poznałem twórczość Young Leosi i Toma McDonalda. YL jest spoko, do posłuchania w drodze albo na imprezie. Jednak Tom rozwalił dla mnie system. Taki bardziej prawicowy Eminem, gość naprawdę zasługuje na więcej uwagi. Pisze świetne teksty, a wszystkie wydawnictwa i teledyski ogarnia sam z dziewczyną, no kozak po prostu. Odkryłem też Ranko Ukulele, nawet fajne czilowe kawałki robi dziewczyna. Z wykonawców, których już znałem to na pewno zawiodłem się Senjutsu Ironów, wszystko na jedno kopyto jak to IM ostatnio. Na nowego Matę się nahajpowałem, jednak wyszło tak mieszanie. Część kawałków jest świetna, a część to straszne smęty. Jednak zdecydowanie zaskoczeniem roku jest dla mnie nowy Sting (Bridges), jakoś przeoczyłem premierę. Świetna płyta, cały czas ostatnio słucham.
Dla mnie liczy się tylko jedna wokalistka. Cała reszta to po prostu muzyka w radiu. Fajnie, że jest, fajnie się słucha zwłaszcza w pracy, ale to wszystko. I tak zawsze przeważa ona I tak już zostanie :)
Gust Gęstego przypomina mi albo 13-latka, który po przesłuchaniu Enter Sandman zaczął nosić się w czarnych ciuchach i ogłaszać się bratem metalu z obowiązkowym "\m/" na końcu albo 55 letniego boomera, który z nostalgią patrzy na czasy przegrywania kaset Led Zeppelin, a wiedza o muzyce skończyła się gdzieś w okolicy 1990 roku.
Prawda leży prawdopodobnie gdzieś po środku.
A jeśli chodzi o podsumowanie to ten rok zdecydowanie upłynął mi pod znakiem ograniczania ekstremalnego metalu na rzecz rapu, punku, emo, jazzu i popu. Ogólnie strasznie mi się zrobiły zoomerskie upodobania muzyczne choć zdecydowanie z każdym rokiem mój gust muzyczny jest coraz szerszy. Z odkryć roku to zdecydowanie niespodziewane zakochanie się w muzyce Deftones.
https://www.youtube.com/watch?v=Hrr3dp7zRQY&ab_channel=WoodyAllen
https://www.youtube.com/watch?v=67oBykAKUuk&ab_channel=PrimeraStarrk