Dlaczego TY nagle twierdzisz, że kilkusetletnia tradycja nie jest racjonalnym wytłumaczeniem w 2021?
Może tak samo nie było w 2018? a może to w sumie dopiero nie będzie w 2026?
Kyahn, odpowiedzi na tego rodzaju wątpliwości udzieliłem już w tym wątku (post nr 7.8).
Usiłujesz być sprytny, ale zapominasz o jednym: podobnie jak w dziedzinie nauki, tak też w dziedzinie moralności dokonuje się stały postęp. Z różnych przyczyn, o których ciekawie piszą m.in. ewolucjoniści, historycy i antropolodzy. To, co niegdyś uchodziło za normę (np. likwidacja kalekich dzieci), dziś jest niedopuszczalne. Słowo "tradycja" (często występująca w towarzystwie słowa "religia") nie może być glejtem nietykalności dla idiotów, morderców czy zwyrodnialców. Gdybyśmy szli twoim tokiem rozumowania, musielibyśmy uznać, że - zgodnie ze słowami Boga w Księdze Rodzaju - to mężczyzna panuje nad kobietą; że - zgodnie z zapisami w Księdze Powtórzonego Prawa - zbieranie chrustu w szabat powinno być karane śmiercią. I tak dalej.
Usiłujesz sprowadzić dyskusję do paradoksu, sugerując, że nie istnieje wyraźna granica, za którą pewne czyny należy uznać za niemoralne, ponieważ mamy do czynienia z granicą zależną od tradycji kulturowej. To przypomina argumentację niektórych antropologów, dyskutujących o pojęciu prawdy (a to podstawa systemów moralnych). Twierdzą oni, że np. dla pewnych ludów prawdą jest proste stwierdzenie: Księżyc znajduje się tuż nad wierzchołkami drzew. I że to prawda równie uzasadniona z antropologicznego punktu widzenia, co stwierdzenie: Księżyc znajduje się prawie 400 tysięcy kilometrów nad czubkami drzew. Innymi słowy, że - biorąc pod uwagę zasady moralne ludów pierwotnych i ludów cywilizowanych - obie prawdy są uzasadnione albo równoważne. Problem polega jednak na tym, że oparcie się na pierwszej z tych prawd NIGDY nie umożliwi lądowania na Księżycu, a więc - obiektywnie (a nie antropologicznie) rzecz ujmując - mamy tu do czynienia z nieprawdą.
I teraz: obiektywnie rzecz ujmując, rzeź delfinów bez naukowo uzasadnionej przyczyny (w imię jakiejś tradycji) jest zła. Niemal każdy biolog czy nawet jakikolwiek przedstawiciel nauk ścisłych zgodzi z takim stwierdzeniem. Tak jak złe jest po prostu zadawanie zwierzętom niepotrzebnego cierpienia. O ile składanie w ofierze baranka uchodziło niegdyś za przejaw religijnej żarliwości, która jest godna pochwały, o tyle teraz - jak zapewne wiesz - nawet gorliwi wyznawcy biblijnych zapisów uznaliby taką formę bogobojności za nieakceptowalną. Postęp. Czy to oznacza, że powinniśmy uznać każdego żyda sprzed dwóch tysięcy lat za bestialskiego zwyrodnialca? Nie. To oznacza, że TERAZ, dysponując wiedzą oraz powszechnym dostępem do wiedzy, możemy już uznać osobę, która nadal składa ofiary ze zwierząt, za bestialskiego zwyrodnialca. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale na Wyspach Owczych nie mieszkają żydzi sprzed dwóch tysięcy lat. To luteranie, którzy mają premiera, ministrów, deputowanych w duńskim parlamencie, potrafią organizować referendum, budują miasta, mają już od kilkudziesięciu lat dostęp do prądu, grają w piłkę nożną, wydają gazety, oglądają telewizję. Ba, nawet używają internetu.
To, że jakiś lud widzi Księżyc tuż na wierzchołkami drzew albo znajduje przyjemność w zabijaniu delfinów, nie oznacza, że powinienem wyrzucić tysiące lat postępu w dziedzinie moralności za okno i, przyjmując pozę antropologa, zrezygnować z mojej perspektywy oglądu. Gdyby tak było, musiałbym uznać, że wycinanie dziewczynkom łechaczki nie powinno być potępiane, ponieważ zasady cywilizacji europejskiej nie muszą przecież obowiązywać w innych rejonach świata. Tutaj też powinniśmy zawiesić osąd, podchodząc do całej sprawy z antropologicznym zrozumieniem? I to dlatego, że np. 2018 roku nie byliśmy skłonni do negatywnej oceny tego zjawiska?
Mylisz również pewne pojęcia. Możemy rozumieć i oceniać określone zjawiska z naukowego (w tym antropologicznego) punktu widzenia; możemy dostrzegać ich sens np. w ramach systemu wierzeń danej społeczności; możemy nawet doceniać ich historyczną rolę w budowaniu np. plemiennej integralności. Ale to nie oznacza, że powinniśmy dążyć do ich utrzymania i unikać moralnych osądów, jeśli - zgodnie z posiadaną przez nas wiedzą (obiektywną, naukową) - mamy do czynienia z zachowaniami szkodliwymi dla ludzi czy środowiska. A naukowych podstaw rytualnej rzezi delfinów nie znajdziemy. Podobnie zresztą jak moralnych.
Przecież to jest proste jak budowa cepa. Aż dziw bierze, że trzeba tego rodzaju rzeczy tłumaczyć w XXI wieku, kiedy przygotowujemy sie do misji na Marsa.
Przykładanie swojej "miarki" moralności do jakieś grupy społecznej i traktowanie z góry tych którzy nie spełniają jej wymogów, bez spojrzenia głębiej na nią jest dość powszechne w dzisiejszych czasac.
Persecutorze, rozumiem zatem, że powinniśmy usprawiedliwić (zrozumieć) talibów, którzy przecież próbują chronić uświęconą setkami lat tradycję? I że nie powinniśmy traktować z góry ludzi, którzy zamiast wprowadzać równouprawnienie proponują utworzenie ministerstwa cnót kobiecych? Jesteś w stanie obronić tego rodzaju stanowisko w rozmowie ze swoją drugą połówką?
video :/
youtube.com/watch?v=a289TztePe0
do tych co nie widzą różnicy między zabijaniem delfina a kury czy świni, delfiny są na drugim miejscu po małpach jeśli chodzi o inteligencję,
przeraża was, że w chinach zabijane są psy ? psy są dopiero na 5 miejscu za człowiekiem....
dla mnie to zwykłe bestialstwo, tak samo jak rytualne zabijanie czegokolwiek w imię wiary
Kyahn - te rzeczy w ogóle nie podlegają żadnej dyskusji przyzwoity człowiek który patrząc w lustro nie widzi rozmemłanego gówna nigdy w życiu nie zaakceptuje takiego czy podobnego czynu. Zło jest złem nie ważne jak ładnie potem można to wybielać. Trzeba być po prostu przyzwoitym człowiekiem. To że na świecie wiele prymitywów dalej robi różne prymitywne rzeczy to trzeba z tym walczyć w każdy możliwy sposób. W tym wypadku nie mówimy o turbanach z Afganistanu czy ludach Afryki którzy są analfabetami tylko z społeczeństwem ludzi wykształconych na tyle że powinni umieć odróżnić czyn etyczny od nieetycznego.
Jeśli chodzi o mnie to gardzę wszystkimi którzy popierają produkcje zwierząt futerkowych, ubój rytualny oraz wszystkie inne formy znęcania się nad zwierzętami.
Bardzo przykra sprawa, ale w skali ludzkiego okrucieństwa wobec zwierząt to nie jest nawet kropelka w morzu, dlatego trochę bawi mnie oburzenie wokół tego newsa.
Pamiętam jak w wątku o beyond meat napisałem że unikam mięsa (nie jestem wege, po prostu ograniczam) - zostałem (parafrazując) nazwany delikatną ciotą i wege nazistą, no ale jak ubijają delfinki to każdy jest zbulwersowany.
Biorąc pod uwagę że ludzkość przyjęła tradycję np. mielenia kurczaków (w skali milionów dziennie) zaraz po ich wykluciu czy że rocznie ginie ponad milion świń w trakcie samego transportu, tego typu newsy o ile są przytłaczające, to dla nas chleb powszedni. I mówimy tu o zwierzętach których całe życie było gówniane, nie o delfinach które żyły sobie w normalnych warunkach aż ktoś je złapał.
Jesteśmy rakiem tej planety.
Czy kosmici gdy wyladują na ziemi beda jeść ludzi?
To sa debile nie ludzie. Zreszta większość ludzi to bezmyślni idioci. W ostatnich 100 latach człowiek wytępił do zera gatunki które były z nami od tysięcy lat. Za 100 kolejnych dzieci o zwierzętach będą rozmawiać jak o dinozaurach że kiedyś były. Delfiny są dwa razy inteligentniejsze od szympansa i tym bardziej jest to smutne.
Wczoraj mowili w tv że będzie próba wskrzeszenia mamutow z połączenia DNA
Proponuje obejrzeć "oblicza śmierci", takiego przodka best gore (jest na cda), dokument ale wszystko jest tam ładnie wytłumaczone, także zabijanie zwierząt
No tak, zabijamy zwierzęta by je jeść. Ale też zaczęliśmy dostrzegać między zwierzętami zasadnicze różnice, które dotyczą głównie ich inteligencji. Zabijanie naczelnych i waleni (w tym delfinów) gdzieniegdzie uważane jest za zbrodnię. Bodaj w Hiszpanii był swego czasu projekt ustawy, który miał nadać szympansom i gorylom coś w rodzaju "praw człowieka", a więc zabicie takiego naczelnego traktowane by było jak morderstwo.
Wciąż jednak rozmaite grupy lobbują za zachowaniem "dawnych zwyczajów" czyli np. uboju rytualnego, do tego dochodzą kwestie czysto ekonomiczne. Świnia, która jest znacznie inteligentniejsza od psa czy kota, jeszcze długo nie będzie mogła liczyć na szczególne traktowanie...
Niezłe narkusy z tych delfinów :D
https://www.youtube.com/watch?v=0T5aGLybXEs
Widocznie Wyspy Owcze walczą z narkomanią.
przysłowiowa kropla w oceanie, skoro wg instytutu DZD światowa populacja delfinów (w tym ssaków (w tym morskich) i ryb (morskich, rzecznych i akwariowych) identyfikujących się jako delfiny) to przeszło 2 milardy (2000000).
Ciemne strony rybołówstwa
Kto nie ogladal, polecam
tmk13 - oczywiście że to nieprawda, bo zależy to głownie od danego gatunku / niektórych zostało tak niewiele że są od dawna pod ochroną. Tylko 3 gatunki występują jeszcze w milionach (1-2 miliony) pozostałe w tysiącach, setkach a nawet w sztukach. Właściwie większość gatunków jest w trybie wyginięcia i są pod ochroną.
Persecutor - każdy ubój rytualny w XXI powinien być zakazany a przynajmniej w cywilizowanym świecie a już na pewno w EU. Za mojego życia pewnie się nie doczekam likwidacji tego na świecie ale to tylko kwestia czasu.
Zapewne dlatego Farerowie (mieszkańcy Wysp Owczych) nie chcieli być częścią Unii Europejskiej, bo ona by prawdopodobnie tę rytualną rzeź, opartą na lokalnej tradycji, zablokowała. Jednak pomimo tego, że Wyspy Owcze nie należą do Unii Europejskiej, to unia, poprzez Danię, mogłaby znaleźć sposób na wywarcie jakiejś politycznej i gospodarczej presji. W XXI wieku nie powinno być miejsca na pielęgnowanie tak makabrycznych "tradycji".
A poza tym uwazam dalsza dyskusje z toba za bezcelowa.
A to w sumie jest dobre, bo w zasadzie między nami nie było żadnej dyskusji, bo ty się w ogóle nie odnosisz do moich argumentów. Jednogłośnie stwierdziłeś, że nagle ubój 1500 delfinów jest zły i koniec, i w zasadzie nie ma znaczenia, że rok, dwa, trzy itd lat temu, mimo że dochodziło do podobnych wypadków nikomu to w sumie nie przeszkadzało. Jednogłośnie stwierdziłeś, że akurat w tym wypadku szanowanie tradycji nie ma znaczenia. Chociaż jak wszyscy wiemy, dla wielu ludów tradycja mnie niezwykle wielkie znaczenie, w sumie w wielu sytuacjach można byłoby ją nawet do religii porównać.
Ty nawet nie rozumiesz głębi tego problemu, bo tu nie chodzi o życie 1500 delfinów. Chodzi o to, kto i kiedy ma prawo do oceniania takiego postępowania. Ja uważam, że nie mam wiedzy i doświadczenia, żeby na ten temat, aż tak jednoznacznie się wypowiadać, ty uważasz zupełnie odwrotnie. Normalnie pomyślałbym że jesteś jakimś specjalistą od delfinów, ale że kojarzę twój nick to wyjdę z założenia, że jednak nie.
Cóż, kiedyś tradycją było składanie ludzi w ofierze bogom. Dobro czy Zło? Powiedzmy, że wtedy tego nie potępiano, ale dzisiaj, w cywilizowanych społeczeństwach, raczej by taka "tradycja" nie przeszła. Bo przeszliśmy długą drogę, w ramach ewolucji społecznej, i wykształciliśmy sobie pewne normy i systemy wartości, które samą ideę zabijania dla przyjemności czy w imię tradycji odrzucają.
W ramach pogadanek filozoficznych można dyskutować o aksjomatach czy dogmatach, albo o tym czy istnieją "wartości uniwersalne", ale dziś, w XXI wieku, w Europie, chyba każdy przyzwoity i wrażliwy człowiek wzdrygnie się na myśl o rzezi, która nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego i moralnego.
Zgadzam się, niestety, z przedmówcą, że jesteśmy rakiem tej planety, ale od wieków staramy się poskramiać naszą naturę drapieżnika, najgroźniejszego zwierzęcia na tej planecie. Być może musimy dalej nad tym pracować, choćby po to by nie doprowadzić wszystkich innych gatunków zwierząt do zagłady. I może po to by ocalić także samą planetę.
Bestialstwo może tkwi w naszej naturze, ale bestialskie zabijanie delfinów nie musi być tradycją wieczną. Skoro od wielu innych udało nam się uwolnić...
Wyspy Owcze nie należą do Unii Europejskiej, podobnie jak Grenlandia, która też jest terytorium zależnym Danii.
Nie no, macie rację.
Delfiny to ponoć straszne k...y, gnębią słabsze jednostki, do tego są bi i ruchają się grupowo.
Niech giną, koniec z gender i LGBT+
Z tymi delfinami jest jak z WOŚP. Zbierają od 20 lat kasę i chwalą się ile to pomogli, a to tak jakbyś dał rządowi z własnej kieszeni 2 zł. Taka skala pomocy.
A ile delfinów pływa w oceanach? Jak 10k-100k to faktycznie grubo, ale jak są to setki tysięcy...
To jest swoją drogą zabawne, jak prawacy bronią tego rodzaju tradycji zabijania zwierząt, i twierdzą, że oburzanie się na zabijanie nie tylko delfinów, ale także i psów w Azji, to hipokryzja, brak logiki, wybiórcze traktowanie tematu, sianie fermentu i histeria, jednocześnie uważając siebie samych za obrońców tradycji i wartości naszego kręgu kulturowego, w którym to pewnych zwierząt, takich jak psy, od wieków nie zabijano, ponieważ były użyteczne w inny sposób, niż jako pokarm - broniły obejścia, pomagały w polowaniu - oraz jako zwierzęta stadne i dosyć inteligentne drapieżniki, były w stanie tworzyć z człowiekiem pewną więź... Czy prawacy nie rozumieją tego mechanizmu? Nie pojmują, że tradycyjnie człowiek pewne zwierzęta traktował jako źródło pokarmu, inne zaś jako symbole bóstwa, manifestację potęgi natury?
Wszystko w imię tego, żeby dowalić lewakom, no i w imię ciekawej logiki "te delfiny mam w pompie, poza tym niech wyrzynają, bo to tradycja, no ale wy to powinniście protestować!"
Oczywiście jeśli na forum pojawiłaby się wypowiedź jakiegoś weganina, który zgodnie z postulatami, bez cienia "hipokryzji", chce chronić tak samo krów mlecznych, kurczaków, psów, delfinów, słoni i karaluchów... nie zostawiono by na nim suchej nitki :D
Jak na terenie wyspy zależnej od Danii a więc będącej częścią UE nadal zezwala się na akt takiej bezsensownej przemocy. W tym roku zabito 1500 delfinów.
Ludzie, którzy tam mieszkają muszą w końcu zdać sobie sprawę z tego, że nie żyjemy już w X wieku. Gdzie są aktywiści? Gdzie jest UE.
Cóż, mamy wolność, podobno. Ich delfiny, ich wybór.