Whisky, brandy, bourbon, rum. Czasem z colą, czasem bez, zależnie od smaku.
Żadnego taniego badziewia i z umiarem.
Smaczna whisky, symbolicznie nalana do szklanki, najlepiej w ciemne, paskudne, jesienne, deszczowe późne popołudnie, w komplecie z kilkoma kostkami gorzkiej czekolady.
To o mnie -> https://www.youtube.com/watch?v=MPY_EuvimH0
Z tym, że preferuję centralne.
Raz do roku kupuję butelkę czegoś nowego i ciekawego. Zaczęło się od wątku na naszym forum, bo wcześniej whisky kojarzyła mi się z perfumą, która strasznie upadla smak Coca Coli w szklance. Jakoś tak się złożyło, że przez całe życie próbowałem okazyjnie tanich blendów, gdy ktoś proponował i to na tej podstawie wyrobiłem sobie opinię.
A bukietów smakowych jest tyle, że nie da się wszystkiego spróbować.
Choc generalnie lubie whisky jako ze tak powiem "calosc" to przyznam, ze obecnie na topie jesli idzie o smak alkoholu jest u mnie grecka Metaxa. Noiby taka brandy dla kobiet, niby zaprawiana czyms tam jeszcze wiec nie "prawdziwa" brandy ale trzeba przyznac ze w jej smaku czuc... slonce, wakacje, plaze... same pozytywne skojarzenia.
Lubie tez dobre smakowe nalewki.
Doskonaly jest tokaj, ale raczej szamorodni niz te "x-putonowe".
Lekkie niezbyt chmielone piwo wieczorem.
Generalnie pijam alkohol dla smaku, nie by "zaszumialo" czy "zeby sie najebac", stad np. czyste wodki mi nie podchodza bo same w sobie smaku nie maja (a przynajmniej jakiegos wyrazistego smaku).
G&t i piwa kraftowe ulubione typy piwa to pszeniczne i portery ale lubię ogólnie ciekawe piwa. W lato lubię sobie cydr wypić. Nie przepadam za whisky i za drinkami typu jagerbomba.
Z tańszych to D’Amalfi Limoncello Supreme oraz Billionaire Vodka. Z droższych to Tequila Ley Pasión Azteca.
Cydr i to jeszcze o smaku np. limonka z truskawką.
Piwo - Kasztelan, Kustosz, Radlery, Stern, Kaper, Kustosz żółty itd. Piwo mocne, jasne tylko zamula.
Z wódek itd. to drinki z Colą, wóda obojętnie jaka.
Z alkoholi droższych, to Rum, whisky itp. z colą. Najbardziej lubię Jim Beam z colą.
Nie lubię wszelkich cytrynowej, i smakowych innych.
Edit : co do win to Kadarka, wszystkie zresztą smakują mi podobnie. Dużo wina nie piję, nie przepadam.
Żaden. Jeśli już mam coś pić to jakieś słabe piwko smakowe albo radler dla smaku/towarzystwa.
Chociaż nie powiem bo kiedyś to się piło co było pod ręką jednak te czasy minęły
Z czystych wódek - Saska. Można wypić dużo bez jakichkolwiek rewelacji nazajutrz. Podobnie Danzka.
Z alkoholi smakowych najlepsza jest Saska - kawa z nutą brandy.
Whisky piłem swego czasu dużo, teraz już w ogóle mi nie podchodzą. Podobnie z winem.
Z piw najlepiej jakiś porter bałtycki, ale już niestety u mnie trudno go kupić. Z koncerniaków tylko Perła Export.
Lubię piwa, bardzo różne, jakieś ciemne lekko karmelowe bardzo lubię. Whisky. W lato jak gorąco lubię się cydru napić.
1. Piwo rzemieślnicze/kraftowe. Najlepiej takie wypchane chmielem do granic możliwości. IPA, DIPA itd.
Potem długo, długo nic i bimber razem z winem.
Ale alkohol piję rzadko i podobnie jak Smg dla smaku. Alko to złodziej dusz!
Tylko browarek (ostatnio głównie ciemny Kozel) i to raczej z tych lekkich. Mocnych alkoholi nigdy nie lubiłem, tak samo jak i wina.
Gewurtztraminera i podobne białe wina.
A, jeszcze gruzińskie, czerwone, półsłodkie.
Próbowałem kiedyś podchodzić kilka razy do picia wódki czy piwa ale nie wiem jak to komuś może smakować i chlać to codziennie. Do teko jak się człowiek napije to śmierdzi później od niego co mnie najbardziej przekonało żeby nie korzystać z tego rodzaju rozrywki.
Pare lat temu całkowicie odrzuciło mnie od alkoholu i przestał mi smakować
U mnie na podkarpaciu, troche przykro i słabo, bo w znanych, dużych sklepach sieciowych, jest słaby dostęp albo brak, dobrego piwa. Np nigdzie nie moge znaleźć piwa Królewskiego, ale im dalej na zachód, inne regiony, jest już wybór. Wiadomo są sklepy w większych miastach typowo browarnicze, ale nie uśmiecha mi sie robić kilometrów by kupić kilka butelek, jak to powinno być dostępne normalnie jak w innych częściach Polski.
Wedlug mnie, to alkohol powinien dzialac a nie smakowac. Najbardziej odpowiada mi izopropanol ze wzgledu na to, ze jest obojetny dla wiekszosci tworzyw sztucznych.
Slabo sie znam na alkoholach. Izopropanol chyba jest typem drugorzedowym alkoholu...
Na imprezę - wódka, preferuję markę Amundsen.
Na spokojnie - lubię drink Mojito.
Przy dużym zmęczeniu po wysiłku fizycznym (szczególnie w lato ;)) - zimne piwo.
Jeśli chodzi o smak - absolutnie żaden. Nie lubię alkoholu, picie go nie sprawia mi przyjemności, dziele go na co najwyżej bardziej i mniej niedobry.
Ale jestem Polakiem i obowiązki mam polskie.
Dlatego na imprezach najbardziej lubię walić wódę, bo machanie kieliszkami, wstawanie, stukanie się, polewanie, cały ten rytuał. Na drugim miejski whisky z cola i lodem, to tez się wesoło pije.
Piwo i wino mogłyby dla mnie nie istnieć, na dodatek mam coś nie tak z ich metabolizmem i już po jednej butelce piwa czuje się jak po 0,7
Wódka czysta, krystaliczna.
Najlepiej Beluga, Grey Goose, Alpha i inne klasy noble.
Bez mrożenia i popijania, wchodzi jak ambrozja.
Tylko swojski bimberek. Akurat tak się składa że jest jeden bimbrownik w rodzinie i to co produkuje to jest kosmos. Czysty bimber czy smakowe to jest 100 razy lepsze niż te pomyje z sklepów. Wchodzi jak złoto, a nawet po większej ilości na drugi dzień człowiek jak nowo narodzony, zero kaca. A z pozostałych to winko i piwko, ale raczej te z górnej półki. Wolę wypić 1 piwo kraftowe niż 4 pak żubra czy innych sików. Ale jak się trafi to też takim nie pogardzę. Jedynie whisky mi nie podchodzi.
Z alkoholi piję tylko
- Sommersby, Redds, Radlery itp. piwa smakowe
- wina (czerwone czy białe - bez znaczenia), głównie słodkie i półsłodkie
Na mieście czasem wypiję drinka jakiegoś (Cuba libre, Sex on the Beach, Pinacolada).
Nie tykam wódki (pomijając drinki), piwa zwykłego też nie, chyba że w ostateczności ale to z sokiem. Miody pitne są dla mnie za słodkie.
Ze słabszych, to latem - piwko (różne).
Z mocniejszych - okowity. Zasmakowałem rok temu, będąc w Pieninach i od czasu do czasu zamawiam sobie, z lokalnej "manufaktury", kiedy wpada do mnie "kompan do picia" wraz z rodziną :). Znawcą żadnym nie jestem, ale "wchodzą mi", przy czym wolę te owocowe, "ziemniaczane" lub "zbożowe" mogą być "z braku laku", ale jakoś specjalnie mi nie smakują.
Pijam też, sporadycznie, whisky. Z win (jeśli już ) - porto.
Whisky z cola miętą i limonka. Nie lubie alkoholu co mi nie smakuje. Jak piwo to perła miodowa, klasyczne z sokiem, albo z tequilla jak desperados. Zwykła wódka tylko jeżeli z sokiem do popicia. Albo jakaś smakowa typu pigwówka.
Oczywiście mówie tu o typowych sytuacja typu grill, spotkanie ze znajomym czy sobotni wieczór z padem w rękach. Są jeszcze momenty gdzie mam stresujące dni i wtedy patrze na ilość procent na etykiecie a nie na smak żeby sie odstresować i na chwile zapomnieć. Ale to rzadkie momenty.
Bez dwóch zdań piwko. Najlepiej smakowe. Jakiś desperados czy cuś. Ewentualnie wino w stylu Carlo Rossi. Tak po kobiecemu bym powiedział. Jak już mocniejsze trunki to najlepiej drink. Na czysto nie lubię, piję tak tylko kiedy zmuszają mnie konwenanse.
Jestem fanem piwa. Nic mi nie smakuje tak, jak dobry kraft.
Jednocześnie nie mam ulubionego stylu piwnego, choć preferuję piwa górnej fermentacji (ale dobrym pilsem, czy dunkelem nie pogardzę). W lato najczęściej piję weizeny, lub wszelkie odmiany Pale Ale (uwielbiam chmiele amerykańskie), w jesień/zimę, lubię popijać dobrego portera, stouta, lub bocka czy dunkela właśnie.
Najczęściej wybieram te z wysokim IBU.
Czasem lubię też łyknąć likieru - Baileys podany z lodem, to jest to! :)
Kolorowych alkoholi mocnych, nie lubię.
Może po prostu jeszcze nie dojrzałem do whisky.
Jedynym tolerowanym przeze mnie jest Rum- Havana Club, w wydaniu Cuba Libre mogę pić z przyjemnością.
Z czystych- dobra wódka solo, lub obojętnie jaka, z tonikiem.
A jak już o drinkach- to mój ulubiony- Aperol Spritz.
No i właśnie- jakie drinki lubicie? :)
dawno temu to tanie i dobre jabole bo były dobre i tanie
potem okazyjnie piwo ale nie jestem fanem
lubię winko czerwone w wersji bardzo wytrawnej. czym mocniej ściska za gardło, tym lepiej
teraz lubię dobrze napić się wódeczki w towarzystwie i z zagrychą
przy pracy fizycznej w upale to radlerki
dla przyjemności to w knajpie zawsze wchodzi biały rosjanin, albo jack daniels fire z sokiem jabłkowym lub autorski remix: bombay gin (lub jakikolwiek z indii), seagrams lime twisted, pół miarki soku z limonki, sprite i kropla syropu cukrowego (najlepiej trzcinowego) i ważne by było podawane w longu. lubię też rum kraken z colą. smakuje mi też mohito jak jest dobrze zrobione. oczywiście wermut a najlepiej martini z miarką wódki oraz wodą sodową na kruszonym lodzie i to podane oczywiście w martinówce. do drinka jest bardzo ważne szkło, dlatego zaznaczam, bo może ktoś by chciał skorzystać. whisky oczywiście w niskim szkle. rum może być w niskim szkle, ale lepiej w longu. biały rosjanin jak whisky podajemy
wiele lat za barem nauczyło mnie, że dla przyjemności picia to najlepsze drinaski a dla przyjemności towarzyskiej to zmrożona wódeczka z zakąską
a co do wódek jeszcze to polecam bociana oraz ruski standard. pierwsze kosztuje normalnie a to stary przepis wódeczki wyborowej. na zbożu oczywiście, bo po pyrach prawie zawsze miewam jakiegoś dziwnego kaca. ruski standard jest niezły szczególnie w wersji złotej/żółtej. polecam też wódeczki pana Milera z Poznania. drogo, ale można się pozachwycać dobrze zmrożoną substancją co dają moc
Picie alkoholu jest dla mnie równie durne jak palenie papierosów, dlatego staram się tego nie robić. Przez całe życie wypiłem jedną lufę wódki (wtf, myślałem że to jest jakiś wyczyn, naoglądałem się tego całego zagryzania, zapijania, rytuałów, a można walić na niewytrenowane gardło bez żadnej zapity i nic się nie dzieje), może pół puszki piwa, kilka łyków różnych mniej lub bardziej wyszukanych whisky (kur$a, jakie to było niedobre, nie dziwię się, że amatorzy zalewają Colą, no nie powiem, ciekawe to jest że komuś się chce tyle j$bać w procesie produkcji i robić coś co ciągnie jakąś szkocką ziemią, ale i tak, zomg) i od wielkiego dzwonu lampkę wina/szampana.
W smaku podobnie jak u Loonatyka - każdy alkohol smakuje mi jak gówno, i widocznie nie czuję się Polakiem w takim stopniu żeby się przemóc. OK, raz próbowałem szampana za kilka ładnych tysięcy i przyznam, że to jedyny alko jaki mi podszedł.
Jestem już w takim wieku, że całkiem pokaźne grono moich znajomych popadło w alkoholizm z powodu "popijania piwka", czasem całkiem kumaci ludzie. Piwka wieczorem w weekend, później po jednym codziennie, a później zasmakujesz w czymś mocniejszym i zmiata Cię z planszy. Do tego jednego dziadka mi zmiotło, drugi po wylewie (też alkoholik), zajebista ta kultura picia u nas.
Meh. Jeb$ć.
Wermut. Wypijany tylko w sobotę w wesołym gronie. A tak praca, praca i praca. Alkohol nie idzie w parze ze sportem, pracą, nauką, hobby.
Najlepiej pije mi się Jacka Danielsa z colą i cytryną. Dla klimatu z 5-6 drinów na imprezie mogę wypić i jest całkiem spoko. No i na drugi dzień nic nie boli.
Piwko też czasem strzelę, ale bardziej przez te upały jakoś tak dobrze smakuje, a nawet parę razy łyknę oranżadki pokroju desperadosa czy somersby.
Vodki nie nawidzę, mdli mnie na samą myśl, ze np na weselu muszę ją pić (ostatnie dwa weekendy to właśnie wesela i całe szczęśliwe, ze w tym roku koniec z zaslubinami)
Generalnie alkoholu sam nie pijam. Jednak jeśli miałbym jakiś kupić faktycznie dla siebie, to byłby to jakiś Radlerek, bo nie lubię smaku zwykłego piwa, a i pić mi się po tym chce niemiłosiernie.
Na większych spotkaniach jednak wiadomo, najczęściej jest wódka ze względu na dostępność. Tej nie znoszę, chyba że też jest smakowa, ale tylko jeśli są to jakieś smaki owocowe, najczęściej cytrusy. Słodkich nigdy więcej, orzechowa Soplica na początku smakuje dobrze, jak Nutella wręcz, ale po drugim kieliszku zaczyna się robić niedobrze.
Ponad wódeczkę jednak stawiam dobry bimberek. Taki który dobrze rozgrzewa gardło, gdy po nim spływa. Tutaj już jest dla mnie w jakikolwiek sposób przyjemny smak, mimo że to nadal nie jest coś, co bym chciał pić za często.
Dobrego drinka z whisky też nie odmówię. Sama w sobie zdecydowanie nie jest dla moich kubków smakowych, ale z lodem i colą wchodzi i jest przyjemnie. Jim Beam Red Stag był spoko.
Oprócz tego wina, najczęściej półsłodkie. Tak o można posiedzieć, napić się jakichś procentów, nie latać co chwilę do kibla i jednocześnie jakiś smak do tego mieć.
Coś możecie polecić, whisky, rum, jakie konfiguracje, z czym, cola, sprite, soki, proporcje etc.
Koneser pija sobie tylko czyściocha, z lodem? :)
Whiskey, ostatnio przypadła mi do gustu nie za droga aczkolwiek bardzo dobra Tullamore Dew, polecam.
No i dobre miodowe piwko, lub czarne.
Z drinków najbardziej mi podchodzi whisky sour, ale musi być dobrze zrobione, a z tym
juz u barmanów bywa różnie. Świetne robią w takiej jednej knajpce na Pradze.
Piwo., cydr, dobry szampan I.... Sherry's dan
Głownie szkocką i wino wytrawne (również robione własnoręcznie). Czasami jakieś piwo, ostatnio smakuje mi Trybunalskie miodowe.
wino, czerwone dla zdrowia, biale do sera, z alkoholi mocniejszych pijam wszystko - z umiarem, jezeli jednak chodzi o smak to zdzierze jeszcze gin z tonikiem, jacka czy beama towarzysko wypije, tego drugiego jednak preferuje z sokiem jablkowym zamiast z cola.
I nie ufam ludziom, ktorzy nie pija alkoholu (chyba ze nie moga)
Czerwone wino półwytrawne/wytrawne, piwa kraftowe. Ostatnio najlepiej podchodzi Pinta Hazy Morning APA i Trzech Kumpli Contemporary IPA.
Piwo: Paulaner pszeniczny i jasny. Z marketowych Budweiser.
Z mocnych: gin+ tonic.
Piwo, wino, vodka, łycha, burbon, koniak, rum, smogon? Co preferujecie, jaki macie smak, upodobanie. Co przyszło z czasem, do czego trzeba dojrzeć.
Ja od dzisiaj jestem fanem rumu(90%), zdecydowanie. Pozostały typ alko mi zbrzydł, najbardziej vodka, ale przekonałem się bardziej do piwa(wcześniej tylko z sokiem) , ale takiego gdzie mocno czuć słód. Poki co u mnie nr 1 to rum, nr 2 whisky.
Wyborowa.