Po złej stronie torów jest misją łatwą, tak samo jak misja z helikopterem. Dodałbym misję z VC w której zrzucamy bomby na kubańczyków małym samolocikiem.
Najgorsze z najgorszych, to GTA V i latanie - można osiwieć od tego, jak zaprojektowano tam latanie. Programiści, często są tak bezmyślni, że zastanawiam się, jak to możliwe, że są w stanie opanowac technologię obcych (za jaką uważam programowanie), a nie są w stanie zrobić zwykłego, przyjaznego latania helikopterem lub samolotem. Koszmar!
Tak , misja z helikopterkiem. Ileż to było podejść? Masakra :)
W ogóle latanie w GTA to często było zgrzytanie zębów;)
misja z zdalnie sterowanym helikopterem nie jest taka zła w porównaniu do misji w której spuszczasz bomby z zdalnie sterowanego samolotu
A czy w Wrong Side of the Tracks problemem nie było to, że większość graczy jechała zbyt blisko pociągu przez co Big Smoke nie miał jak trafić w przeciwników, bo zasłaniał mu pociąg? Takie wytłumaczenie problemów z tą misją gdzieś słyszałem.
"Czy musisz mieć zaliczone wszystkie zadania zaliczone, by uważać grę za skończoną?"
Masło maślane.
Może to nie była misja ale pamiętam że w Prince of Persia męczyłem się w miejscu w którym trzeba było odbijać się od dwóch równoległych ścian żeby wejść na górę. Dobre 258 podejść.
TLOU na najwyższym poziomie misja bodaj Polowanie w tej hali z windą. Jak cały czas grałem brodaczem to teraz muszę się męczyć z tą małą idiotką, która może zabijać tylko jak ten facio ściągnie zombiaka na siebie. Najśmieszniejsze, że jak oszczędzasz naboje to kolejne nie wypadają, a jak strzelasz to może kolejne wypadną, a może nie wypadną. Jak już zabijesz dwudziestu kilku zombiakow - prawdziwy taniec ze śmiercią, to spada boss, którego bez naboi chyba klaskaniem trzeba zabić. Serio Bloodborne to przy tym była igraszka.
Ja pamiętam też windę z Prince of Persia Sands of Time. Za pierwszym podejściem do gry utknąłem tam na dobre i tytuł skończyłem dopiero kilka lat później.
Grand Theft Auto: Vice City – Demolition Man
Banalnie prosta zmieniało się ustawienia z domyślnych na swoje, zabijało ochroniarzy helikopterem a potem na spokojnie podkładało bomby.
"Grand Theft Auto: Vice City – Demolition Man" - Tyle razy każdy podaje tę misję, która jest banalnie prosta... po jakiego grzyba ja się pytam?
"Grand Theft Auto: San Andreas – Wrong Side of the Tracks" - Tak jak wyżej...
"Half-Life – poziomy Xen" - Ja byłem zachwycony. Ładnie urozmaicili końcówkę gry, a walka z bossem miodzio.
Mutanty w Far Cry bardzo fajnie wzbogaciły rozrywkę i dodawały dreszczyk emocji jak słyszałeś takiego gdzieś w zaroślach, albo w budynku bez drogi ucieczki, a sama końcówka to bardzo fajne wyzwanie.
Helikopterek w VC jest prosty. Przestańmy się nad nim pastwić. Sam go zaliczyłem za pierwszym razem jak grałem pierwszy raz w 2004 roku. Gorszą misją jest The Driver. Boże ile razy do tego podchodziłem. Do dziś sprawia mi kłopoty. Wiem, że wielu graczy korzysta z triku z zostawieniem szybszego samochodu przy komisariacie policji, ale on też nie zawsze działa i auto lubi zniknąć po załadowaniu misji
A propos niezbilansowwanego poziomu trudności, końcówka pierwszego Stalkera to był dla mnie dramat. Nie spoilerując, przeciwnikom można było wysrać w twarz cały magazynek a oni dali pruli z karabinów, a i radiacja dawała po dupie niesamowicie
i w kółko ten sam temat
Crash Bandicoot – High Road - wystarczy wskoczyć na linę i powoli iść do przodu :D
Za dzieciaka w Crash Bandicoot 2 wywalałem się na czwartym bossie (N.Gin) w sekwencji z rakietami nie wiedząc tak naprawdę w którą stronę pójść, żeby nie zginąć. Na szczęście teraz poziom wydaje się być prosty. Dokładam jeszcze poziom w Reksio i Kapitan Nemo w sekwencji gdzie Kretesem mamy zdobyć zapisy z Shan-grila (nie pierwsza wprowadzająca tylko ta druga).
Grand Theft Auto: San Andreas – Wrong Side of the Tracks. Pamiętam jak się z tym męczyłem jak grałem na kompie. Niedawno przechodziłem wersję na Xboxa 360 to na padzie ta misja jest banalna.
Skoro mowa o gta to w 5 najbardziej zryta jest misja z pościgiem za złodziejami jachtu zaraz na początku gry
Walka ze Zniwiarzem w ME3 - frustrujaca zrecznosciowa sekwencja, w ktorej ciagle robimy to samo - nic nie wnosi, tylko irytuje, szczegolnie gdy juz obcyka sie algorytm w jakim Zniwiarz wali tym swoim promieniem.
I to nawet nie jest trudne, po prostu irytuje swoim niedopasowaniem do reszty misji.
Logiki tez za grosz, bo okazuje sie ze maly Zniwiarz wytrzymuje ostrzal calej floty, podczas gdy na duzego wystarczaly trzy pancerniki (wedle Kodeksu)
Po tym jak poddałem się na misji z zdalnie sterowanym helikopterem, wróciłem do Vice City dopiero po kilku latach. Człowiek, który wymyślił sterowanie klawiaturą numeryczną w tej misji prawdopodobnie dostał się do Rockstara w programie wyrównywania szans dla osób umysłowo niepełnosprawnych.
Brak misji z RtCW? Dziwne bo misje skradankowe w tej grze to loteria, co z tego że na nowych sysytemach operacyjnych gra się uruchamia skoro skrypty w tych misjach są popsute i ani fanowskie patche ani mody nie pomagają czasem.
Oczywiście gry z serii GTA muszą się pojawić D:
Ja dorzucę może misję pod koniec, związaną z kawami. Kto grał ten wie...
Kto miał szczęście grać w Vice City Story ten może pamięta misję z magnezem uczepionym helikoptera, powodzenia w przechodzeniu jej na PSP :]
Jest wulkan w Far Cry to ja dorzucę też wulkan ale w Boiling Point - Road to Hell.
Od czego by zacząć?
Respiące się hordy wrogów, obrywanie spowalnia nasze ruchy i czułość myszki, leki z czasem działają coraz gorzej (uzależnienie).
Naszym celem jest wysadzenie generatorów z pomocą RPG-7, jako że to gra RPG (bardziej niż STALKER) to przy słabo rozwiniętej sile nie uniesiemy ich wiele i będziemy pod ciągłym ostałem podczas powrotu po RPGi i w drodze do kolejnego generatora.
Czułem że finałowa misja nie będzie jakaś super oryginalna ale nic mnie nie przygotowało na TO.
Jeszcze np. wiele razy powtarzałem (przy pierwszym podejściu) ściągnięcie niszczyciela (czy co tam było) na ziemie w Star Warce The Force Unleashed
W Vice City bardziej mnie frustrowala misja podczas, której trzeba było wygrać wyścig uliczny, by zwerbować kierowcę do napadu na bank. Niestety inni uczestnicy wyścigu mieli szybsze samochody i wystarczył malutki błąd, by powtarzać misję w kółko.
Nie wiem, czy można to nazwać misją, ale nienawidzę zbierania surowców w Masz Effect 2. Na szczęście można to obejść modami.
...i właśnie sobie uświadomiłem, że w Legendary Edition się nie da. Przynajmniej na początku.
Honorowa wzmianka: każda misja eskortowa
A ICO? I co teraz? Przecież ta gra jest absolutnie genialna, a jest jedną wielką misją eskortową.
literówka w ankiecie: powinno być ,,czy musisz mieć zaliczone wszystkie zadania, by uważać grę za skończoną?" lub ,,czy musisz wszystkie zadania zaliczone, by uważać grę za skończoną" a jest ,,Czy musisz mieć zaliczone wszystkie zadania zaliczone, by uważać grę za skończoną?"
Grać na średnim,to większość będzie łatwe ;D Chociaż w sumie nie, na średnim też gra czasami daje w kość.
Misja z helikopterkiem była w sumie prosta.Na początku się wkurzałem,10 nieudanych prób. Na następny dzień, udało się za pierwszym razem.Po za tym jest sposób.Najpierw zabić przeciwników,a dopiero potem zabrać ładunek:)Czas rusza po wzięciu bomby.
Misja z pociągiem, nie była jakoś super trudna.Za trzecim razem pykło. Wyścig w Vice city wygrałem tylko przez Glitcha . Normalnie bym go nigdy chyba nie wygrał.
Z GTA to jeszcze misja z samolotami.JEdna z Vice City i jedna z San Andreas.O ile w Vice city znalazłem sposób,i się udało,to w San Adreas to był koszmar....A wystarczyło zmienić sterowanie, i już latało sie świetnie ;D A tak to wszelkie misje eskortowe albo obronne, gdzie nawalamy tysiące wrogów. No i strzelanie podczas ucieczek, gdzie ciężko jest celować. Ogólnie w grach nie lubię dziwnego poziomu trudności.Gdzie bossowie są łatwi, a jakiś miniboss czy grupa wrogów, są dużo silniejszy .Gram teraz W Pillars of eternity, i poziom jest po ogarnięciu spoko,ale niektóre walki są absurdalne. Far cry zgadzam się.Pojawienie się mutantów, całkowicie zmieniło grę.Trzeba albo metodą prób i błędów,albo poooowoli. To samo Medal of honor. Padłem dwa razy.Za trzecim już się udało.Ja się bardziej poddałem na misji, gdzie trzeba było bronić mostu.Młody byłem, nie ogarniałem,i wkurzało mnie to,że atakują mnie od tyłu.
A gdzie misja w sądzie z Wolfensteina 2.
Wywalić Coda misje z czołgiem może ledwie ukończyłem z pancerzem ale Sąd to stopień frustracji tysiąc. Za długa, Męcząca, nudna ja miałem 20 zgonów podczas tej misji.
Choć ok może to subiektywna lista wasza ok ale Misja w sądzie akurat by tam pasowała idealnie.
A gdzie misja eskortowa z lunaparku z Max Payne 2? Albo "bitwa morska" z GTA Vice City? Do tego można dodać poziom z "babkami" z Return To Castle Wolfenstein - kto grał na najwyższym poziomie trudności, ten zna ten ból.
zaliczone:
vice city
half life
far cry
mafia
medal of honor
san andreas
poza HL, przyznaje ze z kazda z tych misji meczylem sie niemilosiernie
W San Andreas gorsza była szkoła latania i też było jedno zadanie gdzie sterowało się zdalnie tylko nie helikopterkiem a samolocikiem i trzeba było kilku gości zastrzelić nim. Oczywiście wszystko na czas. Trudności z zadaniem z pociągiem kojarzę głównie z memów bo nie pamiętam żebym miał z nim większe trudności.
Niewspomnienie o Black Mesa na stronie z Half-Life to przyslowiowy "zal.pl". Zwlaszcza ze gry na poprzednich stronach maja akapity o remake'ach.
I nie, Xen nie jest "zle zaprojektowany" czy "doczepiony na sile" do HL. Jest po prostu nieskonczony, bo musieli gre wydawac. Zas same elementy platformowe, mimo ze jest ich byc moze za duzo, to nie sprawiaja problemu, bo engine i movement sa wspaniale i responsywne.
Nie wiem o co chodzi z misją Wrong Side of the Tracks, dla mnie była po prostu odkopanym po latach memem z tekstu Big Smoke, dopiero niedawno dowiedziałem się, że ta misja była jakkolwiek trudna a przechodziłem ją wielokrotnie na PS2 i na PC. Ogólnie na PC nic mi nie sprawiło większych problemów za to na PS2 męczyłem się ze szkołą latania, wojną na makiecie przy użyciu zabawek RC i QTE w tańcu czy low-riderach ale to głównie z powodu małego doświadczenia z rozkładem przycisków na padzie.
Dlaczego tak niektóre dobre gry musieli obrzydzić taka misją przez którą by się chciało odinstalować natychmiastowo?
Szczerze, ta misja z helikopterem w VC nie była trudna, ja zawsze najpierw helikopterem zabijałem ochroniarzy i personel, żeby mnie nie wkurzali,a potem na spokojnie bomby roznosiłem, bo licznik się odpalał po pierwszym podniesieniu bomby.
Za to ta w SA to serio szatan zaprojektował, są jakieś sposoby, żebyś sam pozabijał tych ludzi, no ale dajmy spokój.
Wyścig w Mafii też ultra trudny, w podstawowej wersji był sposób, by go przejść bez większych komplikacji, ale gdyby nie to, to pewnie nigdy bym tej super gry nie ukończył.
Misja z pociagiem byla banalnie latwa, bez kodow, a sposobem, warto bylo najpierw zamalowac wszystkie grafiti w LS dla broni, potem po starcie misji jechalo sie po lewej stronie i rampą wskakiwalo na budynek, a z niego na dach ciaponga, i samemu ubijalo tych kolesi xD
No cóż, może niewielu pamięta, ale apropos San Andreas... Była taka misja co trzeba było motorem wjechać do odjeżdżającego po pasie startowym samolotu. Prosta sprawa wciskasz W i wjeżdżasz. Próbowałem z 50 razy i nic. Poszedłem do kumpla z savem i pyk za pierwszym razem z zamkniętymi oczami. Otóż okazało się że mój komp wyciągał za mało fps i po prostu tej misji zrobić się nie dało. Tak samo jak część wyścigów na czas była prawie niewykonalna.
W GTA3 nie lubiłem misji Kingdom Come, ci naćpani samobójcy byli wkurzający, i dopóki nie zniszczysz furgonetek z których wychodzą ci będą się spawnować w nieskończność.
Ale zdecydowanie nie lubiłem tej misji z ściganiem Venoma w Spidermanie z 2000r, ten zawsze mi uciekał bo nie wiedziałem jaką drogą mam się udać aby do niego zbliżyć.
God of War - Królowa Walkirii
Próbowałem kilka...set(?) razy i nie widząc absolutnie najmniejszych nawet szans na jej pokonanie usunąłem grę. Myślę, że warto nadmienić, iż był to ostatni brakujący achievement do platyny. Mimo wszystko, odklepałem.
Demoliton i Wrong Side of the Tracks to tak naprawdę wcale nie aż takie ciężkie misje na jakie wyglądają. W tym pierwszym wystarczy rozpoczynać od górnego piętra i przemielić śmigłami ochroniarzy a w drugim... jechać delikatnie po zewnętrznej bo inaczej gruby nie trafia. Na pewno znalazł by się cięższe misje jak np. "wielki i żylasty" (jeśli nie zrobiło się tego przed odblokowaniem 2giej wyspy) oraz "espresso na wynos" z GTA 3 i misje z samolocikami w VC i SA.
W San Andreas ta misja u Zero, gdzie trzeba wystrzelać kurierów samolocikiem była chyba dużo gorsza niż ten helikopterek z Vice City. Wiele nerwów kosztowała mnie też pogoń w ostatniej misji za wozem strażackim, bo zawsze w kluczowym momencie akurat ruch uliczny sprawiał wyjątkowe problemy.
Z innych gier to w Assassin's Creed: Black Flag bitwy morskie, na które ciągle miałem za słaby okręt. Zdaję sobie sprawę, że w grze o piratach one muszą być, ale serio miałem już serdecznie dość walki na wodzie i chciałem lecieć dalej z fabułą.
Dużo legendarnych misji, które raczej są "trudne" przez ich wyolbrzymianie.
Demolition Man to jedna z łatwiejszych misji w GTA:VC, zdecydowanie trudniejsza była misja z desantem z łodzi na posiadłość. W Demolition Man wystarczy ruszyć głową i najpierw zlikwidować przeciwników przy pomocy helikoptera, a potem na spokojnie dostarczyć "paczki". Zrobiłem tak przy pierwszym podejściu do gry nawet nie wiedząc, że się tak da, więc raczej to wielka filozofia nie jest.
Wrong Side of the Tracks jest kolejną nie wymagającą misją z GTA:SA w tym miejscu powinna znaleźć się misja ze sterowanym samolocikiem, która moim zdaniem była dużo trudniejsza.
Fairplay z Mafii, fakt była trudna, ale nie niewykonalna. Wymagała ona dużo precyzji i jest ona raczej kolejną misją, która obrosła miejską legendą.
Osobiście najbardziej męczyłem się z misją w GTA San Andreas gdzie trzeba było latać zdalnym samolocikiem po San Fierro i strzelać w poruszające się pojazdy na czas. Równie źle wspominam misję na dachu San Fierro gdzie leciały na nas samoloty i trzeba było je zestrzelić chyba także na czas
Nie mogę się zgodzić z misją z GTA: SA. Ta misja była spoko, to na czym dużo ludzi się wywaliło, była nauka latania.
Far Cry.. Nie pamiętam czy to był wulkan ale etap w którym walczyliśmy z tym zmutowanym doktorkiem i jego kompanami był najgorszy - wszystko potem było wielką ulgą.
Przez to jak sobie powtarzałam 2 razy tą grę to przy dotarciu do tego etapu po prostu uznawałam żę "mam 100%" i tyle.
Oooo nie powinienem pisać drugiego komentarza ale przypomniała mi się misja którą zapamiętał każdy kto grał w Vampire The Masquerade: Bloodlines. Pewnie nawet nie muszę pisać że chodzi o to za długie guwno w kanałach
Nie cierpię misji jak mam coś bronić na czas przed przeważającymi siłami wroga.
a ja bym dodal Sekiro Shadows die twice i walka z ostatnim bossem Ishinem swietego miecza. Gralem na najwyzszym poziomie trudnosci i meczylem sie ze skur... ze 3 dni , mimo wymasterowania jego atakow ciagle znajdywal na mnie sposob az w koncu chcialem sie poddac i odinstalowac gre ale udalo sie za 500tnym razem chyba..
a gdzie misja z farcry a 3 gdzie musieliśmy przewalić się przez pół mapy żeby dostać się na wrak jakiegoś statu i jak przegraliśmy to od nowa przez pół mapy heja?
Assassin's Creed III i IV - tam było za dużo misji polegających na śledzeniu i podsłuchiwaniu kogoś.
Dla mnie najgorsze co do tej pory nie przeszłem ze wszystkich gier było starcie z dzikusami w wiosce w Dead Island, mało broni, mało apteczek, mase zombich, nie do ruszenia na jakikolwiek sposób, nie wiem jak ktoś to mógł przetrwać i grać dalej. Ale to wszystko to jest nic przy abstrakcyjnie mocarnych bosach, zwłaszcza w ostatnich misjach, przez których nie kończy się gry. Pal licho na ich wydłużone zdrowie czy konieczność trafienia w słaby punkt pojawiający się tylko na chwilę, gorzej jak taki bydlak skacze i biega tak szybko jak ostatni boss w Residencie Evilu 5, że jakbym miał go trafić przy pomocy ślamazarnego pada to bym się zrzucił chyba z okna, uprzednio wywalając to gówno z dysku
Do tej pory Far Cry'a jedynki w ogóle nie przeszedłem XDD Niestety stanąłem przy walce w kontenerowcu z upierdliwym helikopterem haha. Nie miałem dobrze zbalansowanego uzbrojenia i odpuściłem, no i te checkpointy. Przejdę kiedyś ponownie, ale połatanego. Nie miałem do tej gry sił, każdy przeciwnik widział mnie z kilometr stąd. Już dwójka wg mnie jest o wiele lepsza, jak dla mnie.
w mafii lecisz na najmniejszym poziomie trudności wyprzedzajac wszystkich o poł kółka i 5 metrów przed metą zmieniasz na najwyższy ... booooom !! trofeum wpada... dziwne.. :P
Ostatnia misja w pierwszym Driverze ('The President's Run'). Sam ukończyłem ją za 294 podejściem.