Żadnego. Powiem to całkowicie szczerze, ale nie ruszają mnie śmierci sławnych osób, bo niczym się nie różnią od śmierci kogoś "zwykłego".
Bowie.
odpowiedź zawsze brzmi Bowie.
zabrzmi okrutnie jak powiem ze zadnego?
Szkoda kazdej osoby ale nie mialo to zadnego wplywu na moje zycie.
Pamietam za to emocje w kraju po śmierci prezdydenta w 2010. Bylem na Krakowskim przedmieściu i doskonale pamiętam te emocje ale byly to bardziej odczucia ze dzieje sie cos historycznego niz moje prywatne
Dariusz Gnatowski i Ryszard Kotys. Kiepscy to mój ulubiony sitkom, o ile Paździoch z racji swojego wieku i problemów ze zdrowiem już nie grał to Boczek to nadal był młody i sprawny chłop. Koniec pewnej epoki.
Do autora wątku - troll harder.
Motyw Krawczyka, którego nieodżałowany geniusz odkrywa nagle zauroczona podbaza i nuci teraz na imprezach "Parostatek" i "Twój rysunek na szkle" już się zgrał!.
Dolores O’Riordan. Trochę już od niej minęło, ale pamiętam jak smutno mi było gdy się dowiedziałem.
Żadnego. Może to zabrzmieć ozięble, ale to, że jakiś tam sławny człowiek dokona żywota jest dla mnie bez znaczenia. Nic mnie z nim nie wiąże, nawet jeżeli słucham jego muzyki, czy widzę go na ekranie. Strata takich ludzi, to przede wszystkim strata dla kultury. Bardziej przejąłbym się śmiercią chociażby jakiegoś pijaczka, jeżeli mijałbym go codziennie w drodze do pracy przez kilka miesięcy.
spoiler start
Robb Stark
spoiler stop
Anthony Bourdain - Aż ciężko uwierzyć. Depresja musi być straszną chorobą, przecież na ekranie był to niesamowicie pogodny człowiek.
John Dunsworth - czyli Pan Lahey
Grant Imahara
Pewnie więcej, ale te osoby przyszly mi do głowy w pierwszej kolejności.
Kobe Bryant :(
Czy "poruszyła" to nie wiem czy to dobre na słowo (bo nawet śmierć kogoś z rodziny często nie wywiera na mnie wpływu, a co dopiero mówić o ludziach, których tak naprawdę znam z tego, że są sławni), ale było mi szkoda Stana Lee, bo był to jeden z ludzi, którzy uczynili moje dzieciństwo wspaniałym, współtworząc postacie, które lubiłem i nadal lubię.
Pytanie o jakim okresie mówimy, mnie mocno uderzyła śmierć Michaela Jacksona.
ToxicFucker z Podrywaczy.
Davida Bowiego
Swoją drogą polecam spektakl w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu, który niedawno miał premierę. Bardzo dobra rzecz.
https://www.teatr-capitol.pl/spektakle/lazarus/
Bo tak sobie wczoraj trochę myślałem o Krawczyku, niby rzadko słuchałem jego muzyki, ale obejrzałem sobie ten dokument o nim co na TVP puszczali parę razy, przesłuchałem jeszcze raz jego twórczość i tak sobie uświadomiłem, że tak dobrego artysty już nie posiadamy. Muzykę tworzył dobrą, a przecież kilkadziesiąt lat na scenie się utrzymywał, nawet młoda widownia go rozchwytywała, no i nie gwiazdorzył tak jak niektóre nasze gwiazdy (może jedynie za młodu trochę mu się to wszystko posypało).
Może gdyby ta śmierć w innych warunkach przyszła to bym tak nie przeżywał, w końcu 2 dni przed wypadkiem pisał, że wszystko z nim dobrze:-(
Pablo Escobar
Kimbo Slice
Ten dziadek z Gwiazdy Lombardu
Ten skośnooki z The Walking Dead i mama Carla bo z Rickiem to niewiadomo.
DMX
W przeciągu krótkiego czasu odchodzili wokaliści King Crimson: Greg Lake (grudzień 2016), John Wetton (styczeń 2017).
Niedawno dołączył do nich Gordon Haskell (październik 2020).
Ale muszę się oswoić z myślą, że mistrzowie mojej muzyki z lat 60. i 70. powoli odchodzą...
George Floyd, duza strata w branzy filmowej XXX.