Ponieważ pączki już jem od wtorku, te kupne i skończyły się wczoraj to dziś moja kobieta zrobiła własne i wyszły całkiem fajnie. Przed chwilą skończyły się właśnie.
Znalezione dziś w necie ================>
Jak już mam ładować w siebie gówniane kalorie to wybieram alkohol, także jutro zjem całe zero.
Zapasy już są, domowe
I oponki i mini paczki
U mnie z pączkami jak u niektórych z papierosami - sam nie kupuję, raczej nie jadam, wydaje mi się, że nie za bardzo lubię, ale jak już ktoś częstuje, to nie odmówię. A jako że tryb covidowo-zdalny nie sprzyja poczęstunkom - choćby dlatego, że pracuję z domu - no to w tym roku tłusto nie było.
Jako, że dopiero jutro jest Tłusty Czwartek a ja już dzisiaj zaznaczam po treningu zjadłem 3 pączki to zakładam tradycyjny coroczny temat. Napiszcie ile udalo Wam się zjeść pączusiów :)
Jako, że dopiero jutro jest Tłusty Czwartek a ja już dzisiaj zjadłem 3 pączk
Tłusta środa, tłusty czwartek, tłuste życie...
Takie dni przypominają mi, że powinienem zrzucić parę kilo...
Tam 3,50... z ajerkoniakiem są po 7 zł w mojej piekarni:)
Zjem jednego z powidłami śliwkowymi, na szczęście nie specjalnie lubię pączki i w ogóle słodycze.
We Wrocławiu w jednej z "modniejszych" cukierni nożna kupić paczki już za 16,50 PLN/szt.
Pewnie zjem jakieś 6 tych lepszych bo te pompowane tekturowe guano z Biedry to nadaje się do podcierania.
Ja jutro zjem pizzę, bo jestem na diecie pudełkowej od początku roku, ale stanąłem ostatnio z wagą, więc może przypomnienie organizmowi starych dobrych czasów zadziała cuda.
Oczywiście wrzucę zdjęcie pizzy do galerii na moim profilu
Mam nadzieję, że jutro w sklepach nie ujrzymy pustych blach z czarnymi karteczkami z napisem "Tu miał być twój ulubiony pączek". Na szczęście podatek cukrowy nie obejmuje pączków, więc szanse są na to nikłe.
Tłusty czwartek to jedyny dzień w roku który nie jest tłusty.
Nie ma to jak wejść w wątek który Cię nie obchodzi i napisać, kogo to obchodzi xD
Hehe... nie mogę i humor lepszy, dzięki Bullzeye_NEO
Żeby offtopa nie było to 3 pączki zjedzone.
Skrytożerczym pączkożercom mówimy TAK, niech nas objedzą z ilu się da, niech się nabawią cukrzycy i umrą w męczarniach z przejedzenia.
Możliwe, że w tym roku będzie zero, bo nie chce mi się stać w kolejce na minimum pół godziny czekania do osiedlowej lodziarnio-pączkarni, do której na co dzień w dni robocze nie ma kolejek ;)
I ze względu na home office, to będzie zero od dziewięciu lat, podczas których pracuję w biurze, w którym co roku rzucało się pracownikom karton polackich pączuchów z marmoladą do porannej kawki, takich jak z pasty o pączkach i Bondzie. Pączek za zeta nierówny dobremu pączkowi za kilka zeta z osiedlowej pączkarni, ze słonym karmelem i cukrem pudrem zamiast lukru, więc rytuał zamówienia paczki z pączkami dla kolegów z pracy dzień wcześniej i odebrania jej rano w drodze do biura, a potem rozdawania ich w biurze niczym serialowy Dexter donuty na komendzie, też mnie w tym roku ominie. Ot, zrzucenie kajdanów przyzwyczajeń ;)
Pączki to się wpieprza, ale do Kosciola nie ma komu pójść!
Każdy mój czwartek jest tłusty.
Możliwe, że w tym roku będzie zero,
U mnie przez kilka ostatnich lat bylo zero, a w tym roku dla odmiany az 8 :D 2 poszly wczoraj, dzis pojdzie 6 ;)
Na szczescie udalo sie w ostatniej chwili dopisac do listy u pani, ktora prowadzi tu piekarnie, takze jest git - domowa paczusie z powidlami i roza :>
Poszły 4 pączki. 2 zwykłe, 2 z budyniem, polane czekoladą.
Dzisiaj wolne i na razie wpadł jeden, będąc w pracy o tej porze już pewnie by były 3 minimum
0 ale czy kiełbasa z patelni z cebulką i pieczarkami się liczy? :D
Była smażona na tłuszczu
Zero.
Dzisiaj wyjątkowo nie zjadłem żadnego pączka pomimo zachęcania mnie przez innych: Będą inne okazje na spróbowanie czegoś słodkiego.
Zjadłem równo osiem pączków. Siedem w pracy, bo każdy był inny i jeden w domu po obiedzie jak wróciłem z pracy. W zupełności wystarczy, chciałem jeszcze zalać to Colą wiśniową ale stwierdziłem że na dziś cukru wystarczy.
1 pączek za 3,50. Ja się pytam czy ktoś na głowę upadł?
Kiedyś jako wesoły grubasek, niezwykle cieszyłem się z okazji tego święta. Teraz gdy staram się trzymać wagę, a moja tolerancja na cukier i puste kalorie, z roku na rok jest coraz mniejsza, to mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że w sumie to nienawidzę tego święta. Tym razem przynajmniej wymigam się od pączków pracowniczych - w poprzednich latach potrafiłem przynosić z pracy nawet po dwadzieścia do domu bo firma zawsze zamawiała za dużo...
Dziś tylko jeden z DobrejPączkarni, jutro dokładka i reszta od Sowy.
Raz do roku jakoś wyjątkowo mi smakują dobre pączki, normalnie jadam rzadko, ale raczej z braku nawyku, bo dobre lubię, ale na deser zwykle jakaś mała kostka czekolady lub ciastko, nie wolno przesadzać.
jeśli chodzi o pączki to jesteście jacyś zacofani najlepsze są od Ani Lewandowskiej bez cukru i glutenu :)