Imo warto dla samych postaci. Serial jest po prostu świetnie zagrany.
O ile Jim jest IMO taki sobie, to reszta obsady daje czadu.
Zwłaszcza Christejn, Ashford i Drummer. Nawet ta Bobby, która ma początku wydaje się tępym trepem, okazuje się fajną postacią.
James Holden jest tak samo nudny w ksiażkach. Bobby i Naomi to też postacie, których nie da się czytać rozdziałów. Avasarala robiła robotę, Amos no i Miller - najlepsza postać ever tego cyklu. Serio.
Ale jeśli czyta się książki widać wyraźnie, że piszą je 2 autorów. Jeden z nich pisze nudne rozdziały opisowe, drugi potrafi zainteresować dialogami czy akcją. Są niestety takie drastyczne spadki, że rozdział mega ciekawy i następuje mega nudny rozdział.
Wśród wielu elementów bardzo mi się spodobała ogromna dbałość o zachowanie logiki i praw fizyki.
Nie ma tutaj magicznych napędów pozwalających przemieszczać się z prędkością światła. Grawitację mamy tylko w trakcie manewrów (przyspieszanie/zwalnianie, zmiana kierunku) oraz na statkach przystosowanych do jej wytwarzania za pomocą ruchu obrotowego. Przy czym trzeba pamiętać, że w tym świecie nie ma "magicznych antygrawitronów", ludzkie organizmy mają ograniczoną wytrzymałość i mocne przyspieszenia wymagają podawania "soczku" czyli mieszanki narkotyków - a i to nie pomoże jeśli przesadzimy.
W warunkach braku grawitacji trzeba nosić buty magnetyczne - inaczej latasz sobie swobodnie ze wszystkimi przedmiotami. Marsjanie mają potężne problemy z ziemską grawitacją i otwartą przestrzenią (żyją pod kopułami), muszą brać leki na odwapnienie kości i zwiększenie gęstości mięśni. Dla Pasiarzy (mieszkańcy Pasa Asteroid, bardzo niska grawitacja) przebywanie na Ziemi jest niewyobrażalną torturą i bez specjalnych leków kończy się śmiercią. Pomyśleli nawet o tym, że ranni potrzebują ciążenia, inaczej rany bardzo słabo się goją i tworzą się skrzepy.
W sumie to tylko trochę aktorstwo tutaj niedomaga - np. widziałem chyba tylko dwóch aktorów potrafiących chodzić i ruszać się tak, jakby na pokładzie rzeczywiście nie było grawitacji, pozostali mają na to wywalone xD. W sumie serial nie sygnalizuje wyraźnie, z jakim ciążeniem mamy do czynienia, postacie kobiece mają ciasno związane i nie falujące włosy - więc można to łatwo przeboleć.
Bitwy i manewry wyglądają jak puszczone z przyspieszeniem 5x - takie miałem wrażenie przy pierwszym sezonie. W tym miesiącu oglądam serial od zera na Amazonie - już nie mam takiego wrażenia. Może to poprawili?
Strukturę świata potraktowano trochę po macoszemu, np. światem rządzi ONZ, nie ma tam żadnych wewnętrznych wojen, kłócących się państw czy innego tego typu zachowania (wszystko rozgrywa się na szczytach), Marsjanie też zachowują się jak monolit. Ale to w pełni zrozumiałe i akceptowalne. Wśród Pasiarzy jest wiele frakcji i panuje tam z tego powodu spory bałagan - macie pojęcie, jaki burdel by się zrobił, gdyby autor i scenarzyści podobnie poszatkowali Ziemię i Marsa?
Jeden z najlepszych seriali sf. Seria książek też jest super. Osobiście lubię jeśli w powieściach sf jest więcej science niż fiction.
Właśnie ten serial pokazał, że jest na odwrót, ambicja zazwyczaj się nie sprzedaje, został skasowany mimo, że był świetny, nie zarabiał tyle ile by chciała stacja, nie przyciągnął tyle widzów ile zakładali.
Nawet nie ambicja, a naprawdę dobry serial, i to widać wszędzie, już nawet hbo nie jest takim pewniakiem, netflix to już w ogóle, ostatnio to już bez trzymanki kasują dobre produkcje, a przedłużają/zamawiają kolejne gnioty, bo.... bo są popularniejsze...
Uratował go Amazon, a ci już inaczej liczą co im daje, no i ponoć szef jest fanem :-)
To najlepsze co mogło go spotkać, gdyby to przejął netflix to byłoby dno, tak jak ubolewam, że sprzedali im wiedźmina.
Pierwszy sezon usypia i trzeba to przetrwać bo warto dla drugiego i trzeciego. Czarty sezon z kolei to nieporozumienie, większość scen na jednej planecie chyba z trzema lokacjami. To wyglądało jakby im na czwarty sezon ucięli mocno budżet w porównaniu do różnorodności i efektów jakie pokazali w sezonie drugim i trzecim.
Warto obejrzeć PO przeczytaniu książek czy jest to po prostu streszczenie tego samego?
Mniej wiecej to samo.
Z tym, że serial zakończy się wcześniej niż książki.
Takie seriale zawsze mają u mnie plusa.
Przeczytanie książek w znaczący sposób poprawia odbiór i rozumienie fabuły,
Wstyd się przyznać, że taką perłę odkryłem dopiero w zeszłym roku. Poleciał taki binge watching, że hej. Serial jest genialny, ma niesamowity klimat. Świetni aktorzy, Jim Holden no jak zagrać postać człowieka, który usuwa się na bok, chce spokojnie przeżyć swoje lata a los, wszechświat i wszyscy dookoła mają to w dupie, jest normalnym, odważnym gościem, który co pewien czas dostaje wkurwa jak sobie los z nim pogrywa. Reszta też wymiata a zwłaszcza Amos.
Jeśli chodzi o kino s-f (seriale i filmy)to ciężko mi znaleźć cokolwiek za ostatnie 20 lat lepszego niż ten serial.
No i nie wiem czy sięgnąć po książki, ponoć bardzo dobre, ale nie chcę sobie psuć wrażeń.
Czekam na gre. Ktos moglby Elitowcom i reszcie Citizenow w koncu pokazac jak wyglada przestrzen kosmiczna bo biedactwa nie wiedza co to tatus...
Książek nie czytałem. Mam obejrzane 3 sezony i od samego początku problem z tym serialem.
Czy jest ambitny? Nie bardzo mogę doszukać się w nim tych ambicji albo przysłaniają mi je jego wady.
Niby świat przedstawiony, konflikty i zarysy intryg bywają ciekawe, zwłaszcza temat protomokekuły (skąd się wzięła i dlaczego jest obecna w naszym US) ale bywa on dla mnie też często dość męczący, do tego główne postacie składające się na załogę Rocinante niespecjalnie do mnie przemawiają, kompletnie nie obchodzą mnie ich losy, są nijakie mimo usilnych prób nadania im charakterów, czasem wręcz cholernie irytujące. Wraz z nimi zmieniłbym też postać wojskowej Draper, która jest równie beznadziejnym żołnierzem jwk ja chirurgiem plastycznym. Podobny stosunek mam też do frakcji Pasiarzy, która aspiruje dla mnie do miana bandy "kosmicznych małp", którym dano do ręki broń.
Pierwsze dwa sezony oglądało mi się naprawdę przyjemnie ale im dalej, tym bywało ciężej i jedynie co mnie przy nim obecnie trzyma to wspomniana wcześniej kwestia protomokekuły.
Miller i protomokekuła to niewątpliwie atuty serialu.
Serial ogladam i uwazam, ze jest dobry, ale od 3 sezonu jest bardzo duzo zmian w fabule w stosunku do ksiazek. Niestety sa to spore uproszczenia i zmiany na gorsze.
Widać po prostu budżet w tym serialu. Ale największa kasa nic nie pomoże jak materiał źródłowy będzie kiepski. Słuchając książek człowiek wyobraża sobie te lokacje, sytuacje itd. bardzo przesadnie, bo działa fantazja. Dobrze, że dysponują takim budżetem, bo mogą pokazać na wizji to co czuje się i widzi czytając/słuchając cykl.
W SF twórcy mają taką swobodę, że wszystko co wiemy o kosmosie, to tylko teorie, a nie 100% fakty, dlatego można manipulować niektórymi zjawiskami, elementami. The Expanse robi to nadzwyczaj dobrze. Nie tworzy SF, a korzysta z rożnych teorii co odróżnia go od innych kosmicznych tworów.
serial kończy się na 6 sezonie owszem, ma to też związek, że w późniejszych książkach losy dzieją się 250 lat później. Są pewne przecieki, że kolejne księgi będą nadal ekranizowane przez Amazon tylko, że tytuł zostanie oddzielony grubą kreską i po prostu uzyska inną nazwę lub odpowiedni podtytuł. Elo 3 2 0
Nawet nie wiedziałem, że na pierwszych sezonach tak oszczędzano, bo nie widać tego po nich. Jedynie z tego co pamiętam to na Netflixie nie były jeszcze w 4K. Dzisiaj się zabieram za oglądanie 5 sezonu i cóż mogę powiedzieć...każdy odcinek trzymał poziom do tej pory i nie było żadnej nudy. Postacie wyraziste, piękne zdjecia kosmosu, statków itd. Przeważnie wartka akcja, ale spokojne momenty też ciekawe. Coś zupełnie innego niż Stark Trek, który mnie nigdy nie przyciągnął. Co po serialu ? Ano pewnie Władca Pierścieni. Jeśli będzie tak dopieszczony jak The Expanse to będzie hit.
Warto wspomnieć, że Amazon ulepszył ostatnio aplikacje, w końcu jest porządny odtwarzacz z porządnym przewijaniem na wzór netflixa. Szkoda, że HBO ma słaby, i ciągle trzeba wylaczac napisy.
Serial super. Gdy pierwszy raz na niego trafiłem, postanowiłem obejrzeć go na szybko bez większego przekonania. Po trzecim odcinku wskoczyłem na ostatni bo chciałem go olać i tak mnie zaintrygował, że zacząłem oglądać od początku dokładnie. W międzyczasie dorwałem audiobooka i się zakochałem. Oczywiście polecam książkę, ale nie każdy ma czas by pogodzić wszystkie przyjemności. Tak więc, serial wart uwagi. Dobrze zrobiony, bez zbędnych fajerwerków. Kilka scen bitew gwiezdnych z fajną realizacją. Książka ukazuje jednak odmienną wizję głównych bohaterów. Holden w niej to początkowo taka cipa, ale gdy się go pozna, można go bardzo polubić. Bardziej niż filmowego, którego wykreowano na takiego momentami kogucika z fochami. Najbardziej charakterystyczne postaci to Miler, Amos i Naomi. Potem oczywiście wzbogacone przez Avasarale czy Bobby. Dla Avasarali polecam przesłuchanie audiobooka czy przeczytanie książki. W audio została rewelacyjnie pokazana przez Maćka Kowalika. Serialowa Pani sekretarz jest miękka w porównaniu do książkowej, która bije na głowę WSZYSTKICH. Dawno mi się tak gęba nie uśmiechała jak na jej rozdziałach, kiedy to w jej przewspaniały sposób mówiła jaką jest Holden :P Po prostu MOC. Wiedziałem, że zabraknie jej w Gniewie Tiamat i mały akcent nawiązujący do jej życia w postaci jej córki był przyjemny, ale niedostateczny :( Nawiązanie do Mass Effecta, no jasne. Dość mocno rzucające się w oczy. Człowiekowi aż się zamarzył dobry serial w świecie Sheparda, byle tylko ten nie był taką cipą jak Holden :P
Mój ulubiony serial S-F. Nie taki cukierkowy jak Star Trek (którego też lubię). Holden rzeczywiście jest mdły ale postacie takie jak Avasarala , Amos, Miller, Ashford, nawet Bobby go rekompensują.
pierwsze dwa sezony bardzo dobre, 3ci juz troche slabiej a 4tego nie dalem rady do polowy obejrzec.
Expanse to klasa sama w sobie tak samo jak kiedyś : Space: Above and Beyond. W sumie nie ma więcej tak dobrych seriali SF w kosmosie i raczej długo nie będzie.
Przepraszam bardzo ale pomimo, iż serial nawet mi się podbał to jednak amibicji w nim się nie dopatrzyłem.
Jest typową spaceoperą czyli szeroką ale płytką okrutnie.
No chyba, że chodzi o rozmach to moooooże.
z tym "ambitnym" w tytule to bym nie przesadzał :) ale serial zacny, chociaż po przeczytaniu książki widać, że wiele rzeczy dodano na siłę. Szczególnie, gdy serial był jeszcze pod skrzydłami netflixa. Po przejęciu przez Amazon Prime jest znacznie lepiej. Bardzo dobre, lekkie SF.
Warto obejrzeć PO przeczytaniu książek czy jest to po prostu streszczenie tego samego?
O ile ksiazki sa bardzo przecietne to serial jest zajebisty
A wg mnie nie warto, serial jest na prawdę słaby. Książki czytałem w miarę szybko, fajna space opera, niestety z mocną tendencją spadkową jakości historii. Chyba porzuciłem przy 4 (albo 5?) części.
A serial? Płytko przedstawione postacie, często zniszczone motywy ich zachowań. Aktorsko taki sobie, no i ten patos. Dodatkowo widać często mały budżet produkcji. Odpadłem po pierwszym sezonie, bleh.
Świetny serial i dobre książki, ale do poziomu Babylon 5 jeszcze sporo mu brakuje.
mnie tam w SF jedyne co interesuje to ogromne bitwy, ich przebieg oraz wyreżyserowanie i pokaz umiejętności gości od CGI
Lubię The Expanse, świetnie zrealizowane sci-fi, trochę akcji, trochę polityki, trochę gadania, wszystko ze sobą odpowiednio zmieszane i ciekawe.
Ale jednocześnie dla równowagi brakuje mi jakiegoś "grubego" pod względem akcji sci-fi skupionego na kosmosie i toczonych w nim bitwach. Chciałbym zobaczyć starcia eskadr myśliwców, wymiany ognia między ogromnymi okrętami, wielkie floty, pościgi i wybuchy (tak, wiem że w kosmosie tego nie ma, ale po prostu by było efektowniej). Więcej scen typu bitwa nad Coruscant z Zemsty Sithów, ataku na pancernik w obecnym sezonie Star Trek: Discovery czy walki jak w Dniu Niepodległości: Odrodzenie.
Serial "Węgiel karbowany", chłe, chłe... (Modified Carbon)
Parę lat temu ktoś przetłumaczył tytuł Robocop jak Policyjny Glina. Pewnie jesteście spokrewnieni.