Tak. Po dwóch latach zmagania się z chorobą afektywną dwubiegunową i prawie zrujnowaniu sobie życia wreszcie wyszedłem na prostą. Mam w miarę dobrą pracę, dostałem podwyżkę ostatnio i jestem gotów wrócić na studia, tym razem na Politechnice Warszawskiej. Mam nadzieję, że tym razem uda się je dociągnąć do końca i nie będę miał zbyt częstych nawrotów choroby.
Obecny rezultat jest całkowicie niezgodny z moimi wyobrażeniami sprzed 15 lat. I dobrze, bo gdyby się zgadzał, pewnie byłbym Gęstochową (pro tip - wystarczy przestać słuchać metalu, a już jest łatwiej w życiu).
A tak robię od lat to, co lubię, za przyzwoitą kasę (mógłbym zmienić robotę na lepiej płatną, ale mi się nie chce, bo nie muszę), żona zadowolona, dziecko też, chałupa stoi, zasadzone drzewo rośnie, książki się czytają, gierki się grają, na filmy odrobinę brakuje czasu, ale jakoś to przeżyję. Do pełni szczęścia zostało tylko napisanie wiekopomnej powieści o Janie Pawle Drugim pilotującym Świebodzińskiego Jezusa walczącego z najeźdźcami z zewnętrznej powłoki wklęsłej ziemi i doczekanie się, aż Jan Rodzeń się przewróci.
Bardzo.
Zarabiam więcej niż mi trzeba, po latach małżeństwa wciąż kocham swoją żonę, nie mamy destrukcyjnych nałogów ani dzieci więc cieszymy się życiem, i generalnie jedyną rzeczą jaką bym sobie życzył to żeby w Polsce był klimat rodem z Hiszpanii. Wiadomo że nieosiągalne, więc generalnie jest i tak spoko. Żeby nie było, nie zawsze było tak fajnie i stało się to dopiero kiedy zdałem sobie sprawę że tak naprawdę nikomu poza sobą nic nie musze udowadniać i że im bardziej luzujesz, tym więcej zyskujesz.
Obecnie Tak ponieważ udało mi się znaleś( pracuje już 2 miesiąc) pracę która wreszcie sprawia mi przyjemność, i aż mam ochotę zostawać na nadgodziny oraz mam wreszcie fajnego szefa/wyrozumiałego,a nie skurwysy..a (jak w poprzedniej pracy którego razem kilkoma osobami pozwaliśmy o mobing) bo to co się działo w poprzedniej pracy przechodziło ludzkie pojęcie, oraz kończe wreszcie spłacać duży kredyt tak więc myśle że dużo dobrego przede mną.
0-100 lat w zdrowiu ty i twoja rodzina => jesteś szczęśliwy / nie wiem co może dawać więcej radości w życiu niż widok uśmiechnięty i zdrowych ludzi których się kocha / wrzucanie do worka szczęścia jakiś trywialnych rzeczy / lub g... rzeczy jak praca pozostawiam bez komentarza.
To żeś zapytał.
Wariaci u władzy, o 18 ciemno, euro po 5 złotych, pandemia, ludzie umierają, kości mnie bolą, deszcz pada, na GOL-u coraz mniejszy ruch, 30 dawno na karku, wstawać o 9 muszę w nowym projekcie a już 2, co za różnica i tak nawet przy 8 godzinach się nie wysypiam, fizycznie dupa przez wirusa, rodzice mi się rozwodzą, babcia nie wie kim jestem (sama siebie nie poznaje), dziadek niewiele lepiej, brat zdołowany i przytłoczony życiem, miałem mu wyprawić trzydziestkę na Teneryfie, no ale wirus, pierwsze wakacje bez Włoch od chyba dekady, sytuacja znajomych z Hiszpanii/Włoch opłakana, mam akcje Orlenu.
Ale i tak daję 7/10.
bardzo
praca ok
zarobki mega
zona super
dzieci wspaniale
hobby swietnie
zdrowie dopisuje
kumple sa
zyc nie umierac
---------> mam mniej więcej taką minę, sam sobie odpowiedz
Pytam, bo naszły mnie dziś takie myśli. W sumie nachodzą nie raz.
Niby jestem zadowolony z życia, na co dzień nie narzekam, nie mam na co. Ogólnie życie układa się mniej więcej tak, jak staram się je kreować, ale jednak z tyłu głowy zawsze jakieś negatywne myśli. Że mogę lepiej, że nie wystarczająco się staram itd. Troche to męczy.
Nie do końca, takie 4/10. W sensie niby jest ok, wszystko w porządku, ale 1. mimo jeszcze dwóch lat w liceum czuję, że beztroskiego czasu jest coraz mniej, na samą myśl o tym że będę musiał pójść do pracy mnie wzdraga, bo niestety jestem strasznie niepunktualny, a to może się źle skończyć 2. mam ciągłe poczucie, że czegoś mi w życiu brakuje. nie mam zielonego pojęcia co to może być, jakieś ciekawe doświadczenia, dziewczyna, nowa znajomość, po prostu czegoś nie ma 3. przy dosyć restrykcyjnych rodzicach każdy dzień jest mimo wszystko podobny, bo nie ma za bardzo jak wyjść poza pewne ramy bez dostania porządnej zjebki 4. no i na to wszystko nakładają się problemy z samooceną, także no, czekam tylko na PGA, bo jakimś cudem dostałem pozwolenie na wyjazd do Poznania z 4 chłopa bez superwizji, będzie można chociaż pozwiedzać coś poza Warszawą.
Nie. Mam duze oczekiwania, ktore statystycznie jest bardzo trudno osiagnac. Nawet jakbym je osiagnal to dalej bym znalazl cos do poprawy i dalej bylbym nieszczesliwy xD
Niestety nie. Żyje się dobrze, niczego nie brakuje, stabilna praca. Tylko co z tego, jak człowiek nie ma z kim tego dzielić, a niestety przeszłość dalej mnie goni i nic nie mogę z tym zrobić.
Ostatnio dość trudny okres pod wieloma względami, zapierdol, ale pomału chyba zmierza ku lepszemu
Także nie jest źle, ale liczę, że będzie lepiej
Nie i na razie nie wygląda na to, żeby miało się to zmienić.
Zaraz 18 kończę, coraz bardziej myślę o przyszłości i coraz bardziej pesymistyczne te myśli są. W dodatku coraz częściej popadam w melancholię i wspominam tamten rok gdzie wszystko miałem pod kontrolą. Potem przyszła pandemia i wszystko się jakby zaczęło od nowa, przez ten czas niektóre zaufane osoby pokazały mi się z tej gorszej strony. Wiem, że to się kiedyś zmieni, bo nie raz takie doły miałem, ale na razie nie wiem kiedy to nastąpi.
Yup, jestem szczesliwy :) wlasnie skonczylem remont 53m2 mieszkania :) bez kredytu, zona i corka zdrowa :]
Pracuje z domu :) $_$ nie brakuje, mam pelno czasu dla rodziny :] i hobby , zyc nie umierac :]
Chociaz znajomi sie smieja xD ze powinienem sie wybudowac na kredyt przy moich dochodach xD na szczescie jestem prostym czlowiekiem bez kompleksow :)
Ze swojego jestem. Ale jakie to ma znaczenie? Kiedy masz już zapewniony byt i jako takie powodzenie na tzw. odcinku osobistym, zjawia się ten kutas Maslow, z jego potrzebami wyższego rzędu. Nie wnikając za mocno w szczegóły - trudno być szczęśliwym, kiedy widzisz, jakim podłym miejscem jest planeta, na której żyjesz i że masz dosłownie zerową możliwość, żeby to zmienić.
Not bad bym powiedział. Wiadomo, że z tyłu głowy siedzą jakieś pomysły, ale na tą chwilę owszem, jestem zadowolony
Zdecydowanie tak. Cieszę się że żyje w tych czasach. Jest ogrom możliwości i można robić to co się tylko zamarzy.
Ogólnie tak. Jestem szczęśliwy.
Oczywiście są rzeczy, które mnie irytują, są takie, które psują mi humor, są dni kiedy jestem zdenerwowany i ogólnie nie jest dobrze. Jednak zbierając to wszystko do kupy to na jeden dzień kiedy mam podły humor, jestem zestresowany itd. przypadają co najmniej 3-5 kiedy jestem naprawdę szczęśliwy i ciesze się życiem, z tego co mam, w jakim jego miejscu się znajduję itd.
Więc nie zamieniłbym się z nikim na pewno, bo nie wiem czy jest dużo ludzi na świecie szczęśliwszych ode mnie. Pewnie jacyś tam są, ale wątpię by wielu.
Nie znaczy to, że wszystko jest idealnie, że nie ma rzeczy, których bym nie zmienił. Te na które mam wpływ próbuję powolutku zmieniać, tymi na które wpływu nie mam staram się za bardzo nie przejmować, a jak już marudzić na nie to raczej nie tak by się dołować a raczej kreatywnie w dyskusji, która dla równowagi sprawia przyjemność mi i osobie z którą rozmawiam (stąd lubię sobie wyrzucić z siebie frustracje naszą polityka w wątku dobrej zmiany, ponarzekam i już z serca lżej).
Zaczynam chwilowe życie z teściami, więc domyslcie się . Przynajmniej będę ocierał łzy banknotami
Zdecydowanie tak , priorytetowo zdrowa szczęśliwa rodzina , mam gdzie mieszkać , mam pracę , pieniądzę są dla mnie dodatkiem.
Jakiś czas temu miałem słabszy okres zdrowotny i powiem Wam , że pogląd o życiu , którego się kurczowo człowieka trzyma zmienia się w minutę gdy tylko zdrowie zaczyna szwankować.
Szczerze?
Nie. W każdym razie nie do końca.
No ale trzeba się starać to zmienić... Chociaż niestety czasem prowadzi to tylko do jeszcze większych problemów...
W sumie, mógłbym mieć lepszą (i lepiej płatną) pracę, bo jednak za tym się goni w młodych latach, dopóki jest siła robić. Ale z drugiej strony, to nie mam nawet trzydziestki, zdążę się jeszcze urobić i usrać po łokcie. Takie polaczkowate myślenie, że no biedy nie ma, ale przydałoby się szczebel wyżej. :)
Tak, to w sumie jak w [5], jest curva w pytę
Samozadowolenie z życia mija kiedy rodzą się dzieci. No ale 500+ na otarcie łez jest można za to kupić np 3080.
Nie, ale niedługo kończę więc w sumie się cieszę.
W godzinach 8/16 nie, pozostałe jest w miarę git.
Jestem bardzo zadowolony.
Sporo podrózuje, spotykam sie ze znajomymi, mam w miare stala prace... Nie mam duzych wymagan, jestem raczej minimalistą, jednak dzieki temu czuje zadowolenie :)
Jestem przegrywem co nigdy nie wychodzi z domu, w szkole mnie nie lubią, nie mam znajomych i dziewczyny, rodzice mają mnie za dziwaka, no i ogólnie nie czeka mnie żadna przyszłość, więc nie.
Siadajcie... opowiem wam coś...
Gdy jest się w wieku szkolnym potrzebne są pieniądze, bo ma się czas na korzystanie z rzeczy których się nie ma, ale chciało by się mieć, ale się nie będzie miało bo nie ma pieniędzy, bo nie ma pracy.
A w wieku gdy się pracuje mamy pieniądze, ale nie mamy czasu aby używać rzeczy które zostały przez nas kupione, bo mamy właśnie pracę.
W skrócie:
0-20 jest czas, a nie ma pieniędzy
20-999 nie ma czasu, a są pieniądze
I ogólnie to samo z jest praca, a nie ma praca.
Kiedyś Przekazałbym sobie z przeszłości pieniądze...
Koniec historii, reszta to głupoty głupie jak ja
A z drugiej strony wracając do pytania głównego bardziej dosłownie- -nie jestem
-nie mam tyle pieniędzy ile bym chciał mieć a chce niewiele :P
-nie mam dziewczyny, bo nikt mnie nie chce.
-Całymi dniami się nudzę i w większości kombinuje z elektronika dla zabicia czasu.
-ja w młodym wieku bo dopiero 16 i luty= 17 a już choroby starszych ludzi mnie dopadły 4-5 lat temu.
-jeden z najlepszych przyjacieli ma prawdopodobnie nowotwór...
-I długo by wymieniać...
Smutne życie przegrywa
I tak i nie. Z jednej strony mam kochającą rodzinę i fajnych kumpli, a z drugiej nadal nie mam drugiej połówki. Niby mi z tym dobrze, bo od zawsze wolałem działać sam, ale czasem sobie myślę, że fajnie byłoby kogoś poznać. Niestety moja nieśmiałość w kontaktach z nowymi ludźmi bardzo mi w tym przeszkadza.
Oprócz tego nie mam bladego pojęcia, jak będzie wyglądało moje życie za kilka lat. Niby wróciłem na studia, dzięki czemu mogę mieć w przyszłości bardzo dobrą pracę, jednak są one tak trudne, że daję sobie jedynie 20-30% szans na ich ukończenie. Jak ich nie skończę, to albo wybiorę nowy kierunek i pójdę na zaoczne, albo będę miał tego serdecznie dość i będę pracował za ledwo powyżej minimalnej, a tego wolałbym uniknąć.
Generalnie na ten moment moje życie jest taką huśtawką nastrojów.
Nie... nie mogę mieć tego co bym chciał i nic tego nie zmieni, do tego kiedyś trzeba będzie gryźć kwiatki od spodu. Marna chwilowa egzystencja w ogromie wszechświata.
Byłbym zadowoly gdybym miał te kilkadziesiąt tysiecy chociaż na koncie, i mógł robić to co bym chciał. Wiele mi nie trzeba do zadowolenia, piłbym lepsze piwa, podróżówał, poszedł znowu na studia i do akademika,
ALe takie największe marzenie to przejechac się koleją Transsyberyjską, albo zamieszkać w Jakucji lub w podobnym miejscu. Kocham zimę, jesień, tam by się metalu dopiero słuchało!
Uwielbiam paleontologię itp. a na Syberii znajdują truchła mamutów itd. Czad.
Tak, mam wszystko czego potrzebuje. Ostatnio było troche gorzej ze zdrowiem, i to tak na poważnie (niestety coś gorszego niż covid) , ale wygląda na to że i w tym aspekcie mam o wiele więcej szczęścia niż powinienem dlatego póki co nie mogę narzekać. Oby tak dalej :)
Jestem szczesliwy.
Splacilem wszystkie długi, kredyt na mieszkanie prawie spłacony. Popełniłem błędy w przeszłości ale teraz mogę zacząć żyć!
Mogę odetchnąć bo rodzina również zdrowa.
Zależy o której spytasz.
Jeśli spytasz mnie w piątek wieczorem to odpowiem, że mocne 6/10.
Jeśli spytasz w pochmurny dzień, a w robocie syzyfowa praca, to mocne 4/10.
Mogłoby być lepiej. Ale chyba wszyscy biegamy po https://en.wikipedia.org/wiki/Hedonic_treadmill
Tak,
zawsze mogloby byc gorzej i moglismy skonczyc jak Gestochowa.
Nie.
Ze świata, który mnie otacza też nie.
Ze świata, który nas otacza też nie.
Template Yoghurta całkiem dobrze pasuje tylko musiałbym przesunąć filmy/seriale przed gry i książki, reszta się zgadza. Aha no i książki nie mam zamiaru żadnej wydawać :P
Jestem mega zadowolony z życia. Zarobki słabe ale najważniejsze jak ja to mówię to umieć cieszyć się z małych rzeczy. Uwielbiam swoją pracę ( kierowca B) i dla mnie najważniejsze jest zdrowie i rodzina. Kiedyś dla pieniędzy byłbym w stanie chyba wszystko zrobić. Pieniądze owszem są bardzo ważne ale nie mogą być przodownikiem życia. Rok temu w Listopadzie w rodzinie przeżyliśmy prawdziwą traumę. W wypadku samochodowym zginał ktoś bliski. To wydarzenie jeszcze bardziej uświadomiło mnie że najważniejsza jest rodzina, zdrowie i radość z małych rzeczy.
P.S z innej beczki jestem teraz bardzo zadowolony bo przyszła najukochańsza pora roku. Kocham Jesień. Najlepsza pora roku jak dla mnie.
Nie jest źle, ale robota mnie już męczy, bo niczego nowego się w niej nie nauczę, więc pomimo nie najlepszej sytuacji na rynku pracy, chyba czas rozejrzeć się za czymś innym :)
Z czystej ciekawości.
Jakie macie nastawienie do własnego życia, do momentu w którym się znajdujecie? Jest mniej więcej tak, jak sobie zaplanowaliście i wyobrażaliście kiedyś, czy może w głowie wieczne myśli niezadowolenia?
Tak szczerze przed samym sobą.
Ja jestem zadowolony. Cieszę się każdym dniem. Wielu mogłoby zazdrościć jakie mam duże szczęście w życiu.
Jestem zdecydowanie zadowolony ze swojego życia, jest znacznie lepiej, niż sądziłem, że będzie.