Wprowadzenie do Heavy Rain mi się podobało. Nie wszystko musi zaczynać się od przytupu, a taka powolna, sielska narracja idealnie kontrastowała z tym, co stało się z życiem Ethana rozdział później. Pewnie dało zrobić się to lepiej i nie gloryfikuję mycia zębów i innych aktywności, ale czy to faktycznie było takie złe?
Do wprowadzenia do MGSV nijak się nie mogę przyczepić.
Mam wrażenie, ze artykuł totalnie z tyłka. Nie we wszystkie gry z tego zestawienia grałem, ale nigdy mi nie przyszło, że jest coś nie tak z początkiem DAI czy DA2. Początek DA2 jest bardzo fajny i pomysłowy, został nawet wydany jako demo, które mnie osobiście zachęciło do zakupu pełnej wersji.
Nie ma nic gorszego niż tutorial w Driverze.
Raczej nie porzucam gier tylko z powodu tego, że źle lub nudno się zaczęło. Wstępy gier mogą być różne. Wszystko zależy od twórców i ich sposobu na pokazanie nam historii. Może zaczynać się gra od wybuchów i ucieczki, a może zaczynać się od przechadzce po domu i przeglądaniu wszystkich półek w szafkach.
Jeżeli porzucać grę, to przynajmniej po godzinie grania w nią. Bo jeżeli przez godzinę czy więcej tytuł sprawia, że nie chce nam się grać, bo nie ma nic interesującego, to oznaka, że coś jest nie tak.
To tak jakby przestać oglądać filmy po pierwszych 10 minutach, ponieważ nic się ciekawego nie wydarzyło i ciągle wieje nudą. Czasem na początku musi powiać nudą, abyśmy potem mogli wsiąknąć w fotel i nie odrywać się od gry przez parę godzin - często są to celowe zabiegi twórców gier.
Najlepsze początki miały:
Legacy of Kain jako seria
Mafia
GTA jako seria
Half-Life jako seria
Duke Nukem Forever
Crysis
Trochę ten artykuł jest bzdurny, pod tezę własnych odczuć albo oparty na jakichś założeniach, że jest jakiś klucz tworzenia wstępów do gier.
Odczucia graczy zapewne były bardzo różne i każdy myślał zupełnie coś innego.
Zarzuty o powolne wprowadzanie do akcji to kompletne nieporozumienie, bo niby wszystko ma się rozpoczynać od wrzucania w akcję bez wprowadzania do świata i budowania klimatu?
Sam mogę się zgodzić tylko Heavy Rain - na wstępie miało być jak to mówi Cage "imołszyns", a wyszło rozdrażnienie z nudów.
Kontrowersyjna opinia (dla mnie nie):
The last of Us 2 Swoim prologiem będący wciskaniem guzika do przodu
Najgorsze pierwsze misje dla mnie to "pół-interaktywny film", najczęściej w formie trzymania W czy wychylania gałki do przodu, by nasza postać przez 5 minut wlekła się do kolejnej cutscenki.
Niestety, ale dla mnie taki zabieg zabija chęć powrotu do danej gry, bo nie chce mi się czekać 10 minut, aż w końcu będę mógł naprawdę grać.
DOOM (2016) i Eternal zrobiły to idealnie, krótki wstęp i od razu strzelasz.
Gothic 2. Xardas ( twórcy) który ma nas za idiotę.
„ Słuchaj Bezi niemalże w pojedynkę pokonałeś potężnego demona, mało co nie tracąc przy tym życia ale teraz znowu Ja Cię, przepraszam to znaczy świat Cię potrzebuje :) idź pokonaj smoki! W międzyczasie wyczarowalem Sobie wielka wieże z meblami kominkiem i wszystkim ci mi było potrzebne, ale dla Ciebie tez coś mam, jak dobrze poszukasz Moja nowa wyczarowana od zera olbrzymia wieże to znajdziesz LAGĘ. Tak dobrze słyszałes drewniana pałkę! No to ruszaj w drogę, mamy bardzo mało czasu ! Zła nadciąga, musisz się pospieszyć!”
- ale jak mam przekonać palladynkw żeby oddali mi tak cenny artefakt jakim jest oko innosa ?
- najpierw musisz przekonać farmera Seby dał Ci strój wieśniaka, bo inaczej nie wpuszcza Cię do miasta, także spiesz się, rzepa sama się nie wyrwie
Dragon Age Początek moim zdaniem ma doskonałe pierwsze etapy.
Ja bym tu dodał na pierwszym miejscu AC3, zwłaszcza, jeśli np zmieniamy platformę i chcemy przejść grę jeszcze raz - ja przez to nie jestem w stanie dać jej szansy na PS4, bo jak wyobrażam sobie zaś teatr, Keenwaya na statku i te kilka godzin wprowadzania... to mi się rzygać chce.
Driver 1 to jak dla mnie absolutny top najgorszej pierwszej misji. Nawet ponownie ją przechodząc kilka lat temu ponownie zmarnowałem kilkadziesiąt minut próbując ukończyć "tutorial". Można bardzo łatwo odbić się od gry i to nawet pomimo tego, że niektóre późniejsze misje również są bardzo trudne.
Generator Systemu Cudownej Krainy, czyli mówiąc w skrócie GECK
No jak dla mnie to w skrócie GSCK :P
Chyba powinno być Generator Ekosystemu Cudownej Krainy
Jak ktoś lubi zaczynać grę z przytupem to spodoba mu się Contra na NESa - bez zbędnego certolenia wskakujesz w sam środek akcji :D
-Może nie trudne ale po prostu nudne, Half Life czeka na nas jazda przez kilka minut kolejką.
-Scarface: World is yours.Już na początku czeka na nas natychmiastowy zgon :P jeśli nie odwrócimy się po pewnym czasie, kto oglądał film ten wie o co chodzi.
-Juiced
Dostajemy wypożyczone auto, jeśli je uszkodzimy to będziemy musieli za naprawę pokryć z własnej kieszeni, a przy takim dziwnym sterowaniu o stłuczkę bardzo łatwo.
Przecież w Fallout 2 jeśli się miało odpowiedniego skilla, można było na początku świątyni pogadać z kolesiem żeby cię wypuścił do wiochy
Początek gry to często tutorial wprowadzający gracza w świat gry, czasami jest to realizowane dobrze a czasami źle. Także przy nudne początki to domena większości gier.
Jest Fallout2 jest okejka. Cudem udało mi się przekonać gostka na końcu świątyni klikając na oślep, wtedy nie ogarniałem angielskiego.
Dziwna kombinowanie z tą świątynią w porównaniu do pierwszego Fallouta, gdzie dostajesz pistolet, garść naboi i wypad na pustkowie.
Najlepszy start - Deus Ex. Pierwsza misja w której wykorzystujemy metody, które wykorzystamy przez całą grę.
Jest i zwykły tutorial ale to i tak nie zmienia tego, że pierwsza misja to dobry przykład.
Najgorsze są RPGi i inne, gdzie "musisz pograć X godzin by się gra rozkręciła". Kilka godzin to moooooooże ujdzie ale więcej?
Path of Exile - niby sobie z tym poradzili i zamiast 4 aktów na trzech poziomach trudności mamy ich 10 (albo dwukrotne przechodzenie pięciu aktów) na jednym poziomie trudności. To wszystko zanim przejdzie się do dania głównego - map na Atlasie.
Jedynie zabrakło "Tak się nie zaczyna gier - Tlou 2", spoiler xD
Idąc tym tokiem myślenia to tak jak zaczynać książkę na początku są przeważane nudne.
Najgorszy poczatek mial Skyrim legendary edition bez modow, wszystko latalo i nie dalo sie grac.
Jak mawiał pewien wybitny polski polityk: "Prawdziwą grę poznaje się po tym jak się kończy, a nie jak zaczyna"
Nie no jak ktoś zagrał w MGSV gdzies po premierze to tam wszystko było w sumie ciekawe i interesujace(czyt. "dziwne") od początku
Nier: Automata na wysokim ..
Aby ten początek obalić .. powoli naprawdę wątpiłem, że się uda i byłem gotów obniżyć poziom trudności.
Z tym że mocno nie dawało mi to spokoju i uparcie próbowałem. Zależało mi na immersji i faktycznym koncetrowaniu się na mechanikach, aby z żadnej z nich nie rezygnować.
A jest to srogi temat, bo do pierwszego chekpoint'u mamy dobre kilkadziesiąt minut gry, więc to musi być naprawdę wytrwałe unikanie zgonu. Pomijając cut-scenki jakoś to przyspieszamy, ale generalnie i tak ten początek trochę trwa. A powtórki mogą zdarzyć się wszędzie .. zwłaszcza, że byle pachołek zgarnia nas na praktycznie hita, tak ostatnie starcie przed powrotem do bazy czasami może się sprowadzić do jednego machnięcia ramieniem bossa xd Nie mówiąc przy tym o tych wielkich obracających się zębatkach nieco wcześniej.
Ponad 3 i pół godziny dzielone na dwa osobne dni, sam początek gry xd, aby w końcu rozpocząć tę epicką historię na wysokim poziomie trudności. Nie poddałem się i siadło ;]
I pomyśleć, że ci najbardziej ekstremalni ogarniali tę grę przy opcji ani jednego trafienia o.O
Sam momentami zaspamiałem apteczki czym prędzej, a czasami nawet prewencyjnie przed właściwym uderzeniem lub w chwili kiedy niewiele brakowało mi tego życia ;]
Tak ci nie pozwolili się trafić choćby raz .. na przestrzeni całej gry .. chapeau bas.
Elex. Ale nie pierwsze misje ino spora ich część. W ogóle nie zachęcają do wejścia w ten świat.
W moim przypadku (przynajmniej jak wynika z danych ze Steama, Origina itp.) kluczowe jest pierwsze ok. 1,5h. Jeśli gra mnie w tym czasie do siebie nie przekona, to najczęściej wylatuje z dysku i już nigdy nie jest odpalana. Poza pojedynczymi przypadkami niemal wszystkie gry, w których spędziłem powyżej tych 90 minut, zostały przeze mnie ukończone.
Pff wy chyba w Kingdom Hearts nie graliście... Godzinne szukanie owoców po mapie, to jest beznadziejny początek.
Persony też sobie niezbyt radzą - rzucają godzinnymi ekspozycjami z jedną-dwoma nudnymi walkami.
A jeśli chodzi o fabułę - FF15. Zero podbudowy, po godzinie główny bohater traci ojca, a po kwadransie jedzie na kurczaku w poszukiwaniu potwora (wtf).
Ze swojej strony jeszcze bym dodał Mafię 2. Konkretnie mam na myśli pierwszą misję osadzoną w drugowojennym settingu, który kompletnie nie pasuje do reszty gry.
DA: I fabularnie jest w całości moim zdaniem mocno średnia. Dużo dłużyzn i questów rodem z MMORPG. Fajne był tylko relacje z postaciami i pomysł na zarządzenie inkwizycją z mapy.
Horizon z kolei na początku podobał mi się dużo bardziej, jak świat się otworzył i zaczął przypominać Assassin's Creed w innej oprawie cały efekt prysł i grę porzuciłem. Może wrócę...
Do pozstałych pozycji się nie odniosię bo nie grałem (do Fallour 2 podszedłem, ale nie potrafiłem się zmusić na dłużej, wolę cześci serii od 3 wzwyż).
Gol: Dragon Age: Inkwizycja było niezłą, ale kiepsko zaprojektowaną grą.
Też gol: RECENZJA 9,5/10
tak tak wiem, że artykuł i recenzje pisali inni ludzie niemniej jednak po prostu miałem ochotę ponabijać się z tej smutnej recenzji z absolutnie nieadekwatna oceną
Chyba nic nie przebije w moich oczach tutoriala do pierwszego Assassin's Creed. Chyba najnudniejszy moment w moim gamingowym żywocie. Swoją drogą trochę dziwi tutaj DA I- nie jestem zbyt wielkim fanem tej gry, ale nie zauważyłem, żeby z początkiem było coś nie tak.
Fallout2 - no bez przesady, właśnie fajnie jest to zrobione, że mamy próbę siły swojej stworzonej postaci + pułapki. A koniec świątyni to jeszcze większa próba bo walczymy z człowiekiem na pięści. To taki rytuał wprowadzenia, może i sporo walki ze skorpionami ale bez przesady bo w 15-20 min. sie robi tą świątynie.
Heavy Rain początkowo rzeczywiście był nudny, ale jakoś przebrnąłem. Natomiast do MGSV nic nie mam, znudził mnie dopiero gameplay w otwartym świecie, co dla mnie dziwne bo uwielbiam sandboxy. Ja bym dodał jeszcze Assassin's Creed III, początek może i dobrze wprowadza w historię (i ma chyba najlepszy zwrot akcji w całej serii), ale zanim przejąłem kontrolę nad dorosłym Connorem i dopiero mogłem w pełni cieszyć się grą to minęło jak dla mnie za dużo czasu (6 lub 7 rozdział...). Kolejny to Alan Wake. Pierwsze 2 godziny to podobnie jak w Heavy Rain, szwendanie się, klimatyczne ale nudne. Przez to odstawiłem grę na 2 miesiące, ale jak wróciłem to się okazało, że przerwałem tuż przed rozpoczęciem akcji i wsiąkłem już w grę na cały weekend i ukończyłem
Tak naprawdę sporo jest gier, które już na początku potrafią zniechęcić, głównie za sprawą długiego wprowadzenia, czy niepotrzebnych samouczków. Ja przytoczę dwa tytuły, które szczególnie zapadły mi w pamięć: Phantom Dust i The Matrix: Path of Neo. Gdyby nie obietnica innych, że gry te mają potencjał i z czasem się rozkręcą, pewnie nie dotrwałbym do napisów końcowych.
Akurat w weekend zacząłem grać w NieR:Automata i jestem zachwycony początkiem, mimo, że nie grałem ani w oryginalnego NieRa, ani w żadnego Drakengarda. Jedynie ten późny punkt zapisu daje trochę w kość, ale i to dało się przeżyć, bo początek był na tyle przyjemny, że mogłem go powtórzyć te 2 razy.
Wiedźmin 2.Nic mnie tak nie wkurzyło . Pierwszy raz miałem styczność z taką walką,i zaraz na głęboką wodę. No ale wybrałem zaraz poziom trudny, bo jedynka była łatwa...trochę się przeliczyłem :D
Pierwszym Tomb Raiderem, w którego grałem było Last Revelation. No i jako wczesny nastolatek cieszyłem się jak głupi do sera, że zaraz pokieruję cycatą laską. Zamiast tego musiałem łazić nastoletnią siksą wykonującą polecenia jakiegoś starego pierdziela. Strasznie mnie to rozczarowało.
I jeśli można to nazwać pierwszymi misjami, strasznie mnie drażniły prawa jazdy w Gran Turismo.
Nic dziwnego, że dla kogoś kto przeszedł Dragon Age inkwizycja dwa razy (a gra jest dłuuuga) to potem początek się wydaje liniowy, dla mnie to było dobre wprowadzanie do gry i nawet nie było zbyt długie. Metal Gear Solid 5 miał super efektowny początek zachęcający do dalszego grania, więc dla mnie też pudło. Żałowałem, że potem nie było tak często takich fajnych akcji tylko zwykłe openworldowe misje :D
Dla mnie najgorszy początek był w DARK SOULS i aż dziwne, że się tu nie pojawił. Na początku poszedłem na szkielety co brały na hita i nawet gra nie podpowiadała, że istnieje inna ścieżka, która również może niekoniecznie prowadzić do celu .
Nie zgodzę się z HR i HZD. HR jest świetne od początku do końca natomiast HZD nawet po 20+ godzinach jest nudne, monotonne i drętwe.
Czepianie się na siłę Horizon i Automata jedne z lepszych gier.
Automata z jedną z najgorszych pierwszych misji?
Co?
To właśnie ten początek, pokazujący, że ta gra jest czymś więcej niż zwykła nawalanka i przedstawiający już od pierwszych minut dość ciekawy świat wzbudzał zainteresowanie tą produkcją i to dzięki niemu dałem jej szansę, mimo, że na screenach gra wcale rewelacyjnie nie wygląda.
Swoją drogą zdecydowanie jedna z najlepszych gier mijającej generacji, jak i tej branży w ogóle. Polecam każdemu, zwłaszcza tym, którzy na widok typowej japońszczyzny jaką jest dziewczyna w przykrótkiej spódniczce z wielkim mieczem mają odruchy wymiotne, nieświadomie omijając tę grę, warto dać jej szansę.
Odpaliłem pierwsze w kolejności Halo z Master Chief Collection podczas sprawdzania gier w Game Passie, w pierwszym poziomie dostałem najbardziej generyczną lokację, brak jakiegokolwiek wprowadzenia do fabuły i jakieś losowe potwory do pozabijania. Po całej misji, w której nie było nic co by chwyciło moją uwagę, cała kolekcja wyleciała z dysku. I dzięki temu już raczej nigdy do tej serii nie wrócę.
Pierwszy obszar w dark soulsie. Sporo ludzi odpadło, bo nie wiedziało co się tu odjaniepawla. "tutoriale" w postaci napisów na glebie nie pomagały.