Rozwiązanie jest proste
I niektórym znane:
Zrezygnuj z życia towarzyskiego
By mieć czas na granie.
O proszę, w końcu ciekawy felieton na Golu.
Również mam mało czasu na gry(dlatego też zazdroszczę Alexowi czasu na granie), ale podchodzę do tego inaczej. Mi się nigdzie nie śpieszy i większe tytuły potrafię grać dość powoli nawet przez kilka miesięcy dzieląc czas z innymi hobby co jakiś czas przeskakując na mniejszy tytuł. Jak mam trochę wolnego to potrafię sobie urządzić mały kilkugodzinny maraton.
Prócz tego mam jeszcze kilka gier, w które gram praktycznie regularnie latami. Głównie strategie i city buildery. Ot można przysiąść na 15 minut czy na kilka godzin i zrelaksować się przy kawie czy oprocentowanym trunkiem.
Co do gierek EA, one są zrobione dla wszystkich, właśnie dlatego jakoś mi nie podchodzą. Mi zwyczajnie wydają się nijakie i jakoś nie potrafię dłużej w nie pograć, To nie są do złe gry per se, ale zwyczajnie brakuje im charakteru.
Nareszcie ciekawy felieton. Dajcie panu Hubertowi podwyżkę, bo zrobił coś co mało któremu poprzednikowi się udało. Co prawda mam inne zdanie o EA, ale panu Hubertowi udało się ładnie wyjaśnić swój punkt widzenia o grach tej firmy i spojrzeć na to z innej perspektywy.
Dzięki za ciepłe słowa, brygado :)
Co do EA - to szkoda, że te ich kampanie nie są MINIMALNIE dłuższe, tak o parę godzin. Gdyby np. Titanfall 2 starczył na 12-15 godzin, a nie 4-8, to byłoby w dechę. Czasem klikałem dla przyjemności w Multi, tzn w ten tryb Obrony Pogranicza, bo w regularnych meczach zbierałem straszliwe baty :D
PS. W omawianym Grim Dawn zarąbałem wczoraj tego Cthulowatego bossa z podstawki. :)
Bardzo fajny felieton, o właśnie o takie coś chodzi! :)
Zamiast godziny dziennie, wolę zebrać kilka godzin i posiedzieć w nockę z soboty na niedziele, wskoczyć do Squada, Insurgency czy innego Hell Let Loose. Nawet jak się jest dinozaurem 30+ to znajdzie się czas na te wymagajace gry. Jak dla mnie rzadziej to lepiej, bo jednak wolę w coś wsiąknąć. Na tytuły od EA, czy innego Ubisoftu to już w ogóle przestałem zwracać uwagę. Ale jak mawiała moja babcia - każdemu wedle jego potrzeb ;)
Ja ogólnie nie toleruje mikropłatności w grach singlowych, a to z tego powodu, że te gry są wtedy tak zrobione, że te mikropłatności są atrakcyjne nawet dla normalnego gracza, który ma czas na granie.
Jest tak z prostego powodu płacisz hajs na mikro-pierdoły, to odpada ci żmudny grind, którego gracz musi się zwykle w takich grach podjąć, aby coś w grze osiągnąć (wbić lvl, czy zdobyć lepszy ekwipunek, aby pokonać wroga).
Jeszcze na początku gry ten grind, może graczowi nie przeszkadzać, bo wtedy dana gra to nowe doznanie i nawet taki grind może się człowiekowi przez chwilę podobać. Jednak im dalej tym gorzej, bo w końcu grind robi się męczący i człowiekowi nie chce się już biegać po mapie za kolejną skórą dzika czy inną pierdołą, tylko chciałby pójść dalej w fabule czy zadaniu.
Wtedy niejednokrotnie ludzie decydują się zabulić te kilkanaście złoty, ale nie z tego powodu, że nie mają czasu, tylko dlatego, że gra ich po prostu już zaczyna męczyć, a chcieliby poznać w końcu jej zakończenie albo osiągnąć coś innego.
Kiedy mam mało czasu na granie w ciągu dnia to zazwyczaj odpuszczam. Gry w które gram są to gry na wiele godzin i tak naprawdę jak miałbym je odpalić na np. godzinę to by mnie tylko zezłościło. Wolę uzbierać te kilka godzin np na sobotę. Wyjątkiem jest Football Manager, który potrafię włączyć aby rozegrać ze dwa mecze.
Jednakże rozumiem punkt widzenia autora. W FIFĘ nie grałem dobre kilkanaście lat chociaż kiedyś to była jedna z moich ulubionych gier ale teraz zastanawiam się nad zakupem bo ostatnio dostałem do nowego TV XBOX;a, który leży i kurzy się niepodłączony od ponad miesiąca bo nie mam na niego żadnej gry oprócz Forzy, która była w zestawie i właśnie FIFA jest taką grą, że zamiast jakiegoś serialu mógłbym sobie włączyć jakiś meczyk, ewentualnie jakaś platformówka.
Jezu, ale maruda. Poszedł do pracy i już świat się skończył. Może się połóż i czekaj, aż umrzesz.
Nie będzie lepiej mój drogi. Praca, żona, dzieci, dom...na gry nie zostaje czasu. Czasem jakaś partyjka w Apex'a gdzie pomimo, że mnie łupią jak najgorszego nooba czasem coś pyknie i satysfakcja jest ogromna ale też szybla i niewymagająca wielogodzinnych maratonów. Choćbym chciał to do większych tytułów nawet nie zasiadam. Witamy poza Matrixem:-)
Znam to dobrze. Człowiek chciałby czasem pograć, a z różnych powodów brak mu czasu. Sam bardzo nie lubię grać po te 15-20 m, bo akurat gdzieś się udało wygospodarować tyle czasu. Już wolę w ogóle odpuścić sobie grę jeśli nie mam przynajmniej godziny, a do RPG w ogóle wolę nie zasiadać bez przynajmniej 4 godzin.
Ten artykuł to jest przeciwieństwo tego co ja czuję. Wydaje mi się, że to dzisiejsze gry od ea (ale nie tylko) stały się behemotami. Gry multiplayer mają ogromną ilość elementów do odblokowywania, często zdobycie wszystkiego jest praktycznie niemożliwe. Wiele gier single-player wydaje się natomiast uderzać w wielkie i długie open worldy. Wręcz zastanawiam się, gdzie są te wspomniane przez autora gry z kampanią na 5-6 godzin od dużych producentów. Na dodatek dzisiaj jest całe mnóstwo gier w których wykonanie jednej misji/aktywności nie zajmuje więcej niż 20 minut, a fabuła w takich grach ogranicza się do idź "uratuj świat". A po wykonaniu nowa giwera albo mieczyk i kolejny punkt umiejętności. Wydaje mi się, że zdobycie fajnego składu w fifie albo fajnych broni w anthem wymaga więcej pracy niż przejście niejednego erpega.
Brednie. Raczej nikt się nie spotyka z znajomymi non stop.Może raz na tydzień, albo rzadziej. Pracuję, trenuję, mam masę zainteresowań (co jest problemem, bo nie chcę poświęcić jednego na rzecz drugiego.) Z znajomymi się spotykam, jak oni mają czas.A to niestety rzadko, bo dzieci. A i tak na miesiąc 50 godzin na granie, jeśli resztę spędzam na innych zainteresowaniach .A jeśli je poświecę, to mam 100 godzin.Trzeba coś poświęcić. Masz postanowienie,że w tym miesiącu tylko grasz, a w następnym robisz co innego.Albo mieszasz. Rozumiem brak czasu, jeśli ma się dzieci. Albo po pracy,robisz drugą pracę, jakieś filmiki na YT czy coś. Ale ogólnie nie ma z tym problemu.
Dobry i prawdziwy felieton. U mnie jeszcze doszedł dzieciaczek no i czasu jest już praktycznie zero. Trochę ratuje sytuację Switch, bo można go odpalić na dosłownie 15 minut i przejść niezobowiązująco jakiś Level.
Mam idealne rozwiązanie. JRPG. Nie masz czasu za dużo? Idziesz na jakiś spawnspot i grindujesz 20, 30 minut. Masz dużo czasu? Popychasz fabułę do przodu, no nie powiecie mi, że tak nie jest :D
Przez brak czasu nie gram ostatnio w molochy RPG, tylko w MMO BDO. To jest gra, do której możesz przysiąść na dowolną ilość czasu. Jak mam 1-2 godziny to idę na eksplorację, a jak 15 minut to loguje się na inną postać szybkie mikro zarządzanie i dalej AFK fishing.
Przy już nawet Wiesiek 3 zaczął mnie irytować, bo rodzinka nie może zrozumieć, dlaczego jak mnie wołają to nie lecę na łeb na szyję, przecież nic nie robię, gram.
Świetny artykuł, sam od jakiegoś czasu stałem się niedzielnym graczem. Nie mam za dużo czasu na granie. Nie lubię grać w duże rpg po 30 czy 60min dzień. Wolę jednak usiąść raz na 3-4 godziny (głównie w weekend tak robię z racji większej ilości wolnego czasu). Do tego dochodzi YT, oraz HBOGO, spotkania towarzyskie, rodzeństwo (kolejności losowa) to na tygodniku gram praktycznie tylko overwatch 2 do 4 meczów czasem coś w RDO z jedno dwa zlecenia. Ogólnie brak większej ilości czasu powoduje też że nie kupuje gier na premierę. Po prostu nie mam możliwości ich ograć na bieżąco poza tym ceny na premierę to jakiś kosmos. Obecnie na raty ogrywam dopiero AC Origin (kupilem za60zl). Przede Mną jeszcze AC Odysej, Metro Exodus, DayGone, GOT, TLOU2, GOS, Cyberpunk 2077. Część pewnie ogram dopiero na PS5. Gry kupuję dopiero jak cena spadnie poniżej 100zł. Nie przeszkadza mi czekać rok czy dłużej od premiery, bo i tak mam sporo zaległości. Oglądam recenzję ale nigdy nie oglądam lets play youtuberow z gier których sam jeszcze nie ogralem.
PS. Ostatnią grę od EA jaką kupiłem był Mass Effect Andromeda (40zł) ograłem 3h po czym usunąłem. Nie spodobało mi się to jak została zbudowana ta gra. Odrzuciła mnie tak samo jak Dragon Age Inkwizycja. Od tam tej pory mam opory do gier od EA Obecnie czekam na B6 które jest wielka niewiadoma.
Ja mam żonę, dzieci, kredyt, zainteresowania, nawet przyjaciół i nie rozumiem. Co nie znaczy, że nie mam ochoty na coś krótkiego od czasu do czasu. Ale ograniczanie się w ten sposób byłoby nudne. Poza tym są też krótsze gry fabularne (Brothers, Firewatch, pierwsze z brzegu).
Dawno nie grałem w nic od EA. Tak się jakoś składa, że jak już mam te parę godzin na granie non stop, to albo drążę jakiegoś open worlda, albo przechodzę krótkiego indyka z fajną historią. Kompletnie mnie przestała jarać grafika i technologiczne zaawansowanie gry.
Czas = priorytety. Czasu każdy ma tyle samo - 24h. Jeśli ktoś nie ma na coś czasu, znaczy to nie mniej nie więcej, że priorytetyzuje inne aktywności nad granie.
Ja jako dorosły facet, żonaty i z malutkim dzieckiem przez chęć ogrywania kolejnych tytułów po prostu zorganizowałem sobie życie tak bym miał czas na wszystko. Każdy jak chce to ten czas znajdzie tylko wtedy może brakować dwóch rzeczy. Nudzenia się i trochę czasem snu. I mam czas na życie towarzyskie, wszyscy są "zadbani" i ja też jestem zadowolony, mniej gram ale gram jak wszyscy pójdą spać. ,:)
nie rozumiem troche tego artykulu, bo gier ktore mozna miarkowac jest naprawde bardzo duzo... no i nie mam na mysli wcale tytulow indie za ktorymi nie bedzie nadazal ktos zajmuajcy sie w zyciu juz czyms powazniejszym. w tym "segmencie" kwalifikuje sie w zasadzie kazda gra akcji nie bedaca open worldem, praktycznie kazdy korytarzowy fps. z grami rpg juz ciezej, ale tak jak pisze autor, w zasadzie kazdy h&s zdaje tutaj egzamin, bo ma bardzo pro-zyciowy zapis progresu. to samo dot. sieciowek, bo czym sie ten apex rozni od overwatcha, warzone lub jakiegos fortnite jak chodzi o chloniecie czasu?
Na wszystko jest czas, nie rozumiem. Wystarczy organizacja. Ja sam mam firmę, pracuję od 10 do 18, szanując również swój czas (czyli wiem kiedy powiedzieć basta i nie dać się pochłonąć pracoholizmowi), chodzę 5-6 razy w tygodniu na siłownię. W piątek co tydzień mam wyjście z żoną i córką na kolację, kino itd. W soboty gram przez Discorda w sesje RPG co dwa tygodnie w DnD. I nadal mam czas grać. Ostatnio mi wybioło 50 godzin w Elysium, przeszedłem Master Chief Collection, kupiłem Horizon na PC i czeka już na mnie jak znudzi mi się Elysium. Pre-Order na Cyberpunka złożony i urlop zaplanowany na premierę i co któryś dzień zagram parę meczyków z kumplami w Warzone albo LoL'a.
Każdy dzień mam napięty do granic możliwości ale na wszystko znajduję czas. Kwestia zaplanowania.
Mikropłatności żadnych nie kupuję. Jak coś jest w grze do odblokowania to farmię jak tego chcę i tyle. Ale w grach Single Player lubię sobie pomóc Cheat Enginem czasem bo mogę dla ulżenia sobie grania.
Takiego pierdzielenia nie lubię słuchać ani czytać. Mam 44 lata i gram od zawsze praktycznie tyle samo a teraz nawet więcej bo jak dzieci były małe to grałem na dobre od 20 do 1-2 więc i tak mogłem jakiegoś porządnego RPGa ruszyć. Teraz moje dzieciaki mają 20 i 18 lat to lajcik. Do tego mam zespół (jestem muzykiem) jestem sesyjniakiem. Dogrywam akompaniamenty na pianie. Aranżuję, komponuję . Regularnie od 8-14 gram w Orkiestrze z którą też mam występy i mam czas grać sporo. Słuchając takiego biadolenia to mam wrażenie, że ktoś chce tu pokazać jaki on teraz jest dorosły i nie ma czasu na granie. Trzeba umieć dobrze dysponować czasem i jest czas na wszystko. Aha życie towarzyskie mam również bujne. Generalnie weekendy na to poświęcam i wtedy gram mniej
Gram tylko w singlowe gry
EA takich nie produkuje praktycznie wogole, więc gry EA dla mnie nie istnieje.
Kiedyś co 3 miesiące wydawali coś dobrego(era PS2) z później co pół roku (PS3) a dzisiaj to już prawie nic.
Wspieramy Cię Hubert
Według mnie kupowanie gierek od EA i Acti, nawet tych napakowanych jest zwyczajnie głupie. Bez względu na tłumaczenie.
Większość z tych gier, mimo tego że rzeczywiście posiada fajne animacje i grafikę to jednocześnie wymaga drogiego sprzętu i 250 zł na premierę (wkrótce 300 zł). Plus tak na prawdę o ile te gry mają wyśmienite efekty to są zwyczajnie płytkie i denne.
Według mnie dużo lepszym zajęciem byłoby zagranie w dobre, ale krótkie indyki których jest mnóstwo, są tanie i ze względu na budżet pójdą na każdym złomie.
No chyba, że jednak chodzi o efekty, tylko wtedy mam nadzieje, że nie próbujecie sobie wmówić jakiś bajeczek, że 7 letnia konsola, niska rozdzielczość i 30 fps wam starczy bo jedno zaprzecza drugiemu. Czasami granie dla odmóżdżenia się jest spoko, ale wtedy nie trzeba aż pisać z tego powodu felietonu.