Mam wrażenie, ze graczki to jakiś mit. Niby statystyki pokazują, że jest ich dużo, a jak przychodzi co do czego, to żadnej nie spotykasz, a jak trafisz, to się okazuję, że gra w 1 grę i tak właściwie o grach z nią nie pogadasz.
Dorzucę od siebie parę groszy nt paru punktów :)
2. Mit gracza jako niewyżytego nastolatka wziął się głównie z niedojrzałych zachowań panujących szczególnie w grach multi. Kiedy przegrywamy jakąś rundę/mecz/bitwę i widzimy, że inni gracze w naszej drużynie nie zagrali dość dobrze, a ludzie z przeciwnej drużyny lubią jeszcze podsycać negatywne emocje - w niektórych osobach(niekoniecznie młodych) uaktywnia się agresor. Grając chociażby w World of Tanks co każdą rundę widzę ludzi obrażających się wzajemnie i wyzywających, bo wynik, lub przebieg gry nie poszedł po ich myśli. Automatycznie ludzie parują to z młodzikami w wieku buntowniczym, którzy na wiele różnych i często niekulturalnych sposobów próbują pokazać, że są dojrzalsi, doroślejsi niż w rzeczywistości.
3. Mit skłonność do agresji również wziął się moim zdaniem głównie z gier multi właśnie. Przebieg gry nie po myśli i przegrane partyjki denerwują. Im tego więcej, tym bardziej, a jeśli to gra zespołowa - na kimś/czymś często emocje są wyładowywane. Wyzwiska, obrażanie się, obrażanie rodziców, pogróżki.. jest tego cała masa. Wychodząc z gry w stanie zdenerwowania ludzie często przenoszą je do świata rzeczywistego, szukając punktu, gdzie by tą złość rozładować.
4. Mit niezdrowego trybu życia przez granie - tu sprawa ma się stricte do czasu spędzanego przed komputerem/konsolą. Jeśli nasze życie wygląda tak, że idziemy do pracy/szkoły, a po powrocie resztę dnia spędzamy z tyłkiem w fotelu - jest to niezdrowe. Jeśli już siedzimy, ważna jest postawa podczas siedzenia. Wyprostowane plecy, pilnowanie, by się nie garbić - to podstawa. Im dłużej tak siedzimy, tym mniej wygodnie, bo człowiek nie jest "przeznaczony" do siedzenia na tyłku :) Przenosi się to potem na problemy układów kostnego, mięśniowego, stawowego, oraz na metabolizm, gdyż siedząc nie spalamy energii, a jemy i tyjemy.
5. Mit gracza, jako uzależnionego od gier - każda rozrywka/używka potrafi uzależnić, jeśli się w niej zatracimy. Moim zdaniem główne zarzuty uzależnienia od gier wynikają z tego, że najczęściej gra wymaga sporo czasu, by jej poświęcić. Oczywiście wszystko zależy od samego rodzaju gry, lecz przysiadanie do niej na 1-2 godzin dziennie nie satysfakcjonuje często, bo sam progres w grze jest wtedy powolny. Osoby, które nie mają na co dzień styczności z gamingiem błędnie oceniają to jako uzależnienie, gdyż nie zdają sobie sprawy z tego, że zwyczajnie dobra fabuła, historia, okraszona naszym wkładem w to wszystko często wymaga poświęcenia temu więcej niż godziny, dwóch zwłaszcza, gdy gra jest bardzo rozbudowana. I nie ma to związku z uzależnieniem, a chęcią poznawania gry dalej, tak jak kolejnego rozdziału w książce, czy kolejnego odcinka serialu.
6. Mit grania jako marnowania czasu - ogólnie ignorancja i hipokryzja. Przy grze człowiek marnuje czas nie inaczej, niż podczas czytania książki, czy oglądania filmu. Wiele osób tego nie rozumie, jeśli sami nie grają. Osobiście marnowaniem czasu(w jego znaczeniu po prostu przemijania) uznam gry w sieciówki, gdyż nic z nich najczęściej nie wynosimy poza spędzeniem w nich jakiegoś czasu. Inaczej moim zdaniem sprawa ma się do gier fabularnych, w których spędzanie czasu pozwala nam jednak poznać jakąś historię, wyciągnąć jakieś wnioski, puenty, punkty widzenia na różne sprawy. Gry z dobrą fabułą i scenariuszem potrafią nawet wpłynąć pozytywnie na nasz światopogląd.
7. Mit o graczu bez przyjaciół - Tu akurat sprawa ma się bardzo na korzyść dla osób grających głównie w sieciówki. W grach multiplayerowych można w końcu nawiązać nowe kontakty. Sam dzięki temu mam znajomka z Egiptu, do którego mógłbym nawet wpaść na urlop, by poznać inny zakątek świata. Gracze często łączą się w grupy, dyskutują między sobą, wspólnie grają, nawiązują kontakty, znajomości. Gry łączą społecznie, nie dzielą. To jest dla mnie fakt. Ważne jest tylko, by przez to nie zatracać też przyjaźni w życiu rzeczywistym. We wszystkim musi być umiar.
8. Mit graczy nieczułych na świat zewn. - gwoli wyjaśnienia, gry wręcz uczulają na świat zewnętrzny. Częściej pozytywnie, rzadziej niestety negatywnie. Tu jako świetny przykład(jeden z naprawdę wielu) podam Wiedźmina 3 i wątek Krwawego Barona.
spoiler start
sam nie mam osobiście problemu z alkoholem, ale dzięki tej grze mogłem odczuć i zobaczyć, jak potrafi on zniszczyć rodzinę, co człowiek potrafi zrobić, jak potrafi wpłynąć na szkodę innym domownikom. Może to nawet prowadzić do śmierci niewinnych. Problemy z alkoholem prawie zawsze kończą się rodzinnymi dramatami. Ten wątek w tej grze na to uczula.
spoiler stop
. Mi jako graczowi dało to jasny obraz tego, do czego prowadzi problem z alkoholem. Mimo że pierwszy raz zadania te w grze wykonałem lata temu, do dziś siedzi mi to w głowie jak mantra ostrzegająca przed konsekwencjami. I ilekroć przypominam sobie tamten wątek, aż mi się smutno robi, bo takich historii w życiu rzeczywistym jest mnóstwo. Mało tego, wiele gier uczula na masę innych wartości: szacunku i miłości do ludzi, do świata i przyrody, miłości do zwierząt, potrafią wpłynąć na naszą kreatywność i ambicje, podbudować psychicznie, zmienić nasz światopogląd na różne sprawy.. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak pozytywnie czasem gry potrafią wpłynąć na człowieka.
Nie tylko z graczami tak jest, stereotypy są wszędzie, np jestem metalowcem i graczem, człowiekiem lubiącym papierowe RPG, bitewniaki, planszówki i pogo na koncertach metalowych oraz kolekcjonuje muzykę na płytach kasetach i winylach, kotów nie wcinam, czarnych mszy nie odprawiam, wina mszalnego nie pijam, może kiedyś tanie wino ale to było 20 lat temu XD, graczem i metalem jestem od ponad 25 lat, rodzina się przyzwyczaiła, a kumpli mam o podobnych zainteresowaniach, nic z tych tutaj wypisanych stereotypów do nich i mnie nie pasuje.
Dziewczyny nie przyznają się w śieci że są dziwczynami bo od razu zleciało by się zbiegowisko napalonych dzieciaków która by chciała się z nią ożenić
Najlepsze są graczki które świecą cyckami by przyciągnąć jak największą widownie :D
Graczki-praczki:D
Ja bym dorzucił jeszcze gracza seksistę/bigota co jakoś w ostatnich latach wypłynęło.
Tylko dlatego, że ktoś woli oglądać atrakcyjne polygony zamiast tych mniej atrakcyjnych (najlepszy przykład, ostatni Mortal Kombat) to jest uprzedmiotowiającym(prawdziwe!) kobiety podczłowiekiem.
Uh, tłumaczenie marnowania czasu przy grze powoduje fantomowy ból zębów. Nie komplikujmy rzeczywistości, tylko tak serio serio - nie róbmy tego, bo autor to robi. Gra to rozrywka. Rozrywka to nie jest marnowanie czasu. Rozrywka to relaks, a każdy go potrzebuje (i każdy dostarcza go sobie w inny sposób). Wyciąganie wartości, nauka angielskiego, jasna sprawa, ale po co utrudniać i stosować mechanizmy obronne. Grasz bo cię to bawi.
Wg. mnie najbardziej szkodliwe są serwisy społecznościowe. Nawet emerytom odbija na punkcie "facebuków". Naszczęście u wielu młodych to już w odwrocie. Gry wracają do łask.
Sam konto na FB już dawno skasowałem.
Lepsze są tradycyjne fora i jakaś dobra, stara gra z najbliższymi znajomymi.
Problem jest tu że nawet moi rodzice wykreowali wizerunek gracza na tępych serialach telewizyjnych. Czyli leopold razy 100. Albo ten co nie odróżnia świata realnego od gry. Albo wampir co siedzi tylko w pokoju obżera się i nic nie robi poza graniem. Dopiero po trzech latach grania przeze mnie zrozumieli że nie jestem uzależniony gdy siąde sobie godzinke przy grze, nie zabije nikogo i gry nie powodują agresji.
Mam 61 lat bardzo lubię grać. Gram średnio 3 godziny dziennie. Lecz codziennie 1 godzina siłowni od 08.00 do 09.00 przynajmniej 40 km rowerem górskim po okolicznych lasach
W Elite Dangerous na przykład grają ludzie bardzo różni (szczególnie średnia wieku jest dość wysoka) i jest tam sporo kobiet. I nie mówię tu o awatarach (to zresztą osobny temat), tylko o osobach, których płeć wychodzi na jaw na forach. Nadal jest to raczej dużo mniej niż połowa, ale niemniej zaskakująco (przynajmniej dla mnie) dużo.
Dość znana jest też Shirley Curry - babcia grająca w Skyrima.
O dziwo tym razem GOL nie użył nowomowy przy określeniu grającej kobiety czyli graczki. Szok!
Odniosę się tylko do dwóch:Agresja
Nie w świecie realnym. Ale wiadomo, porządny rage czasem nadejdzie. Ale głównie przez lagi,głupich towarzyszy broni, no i przez błędy w grze.Albo jak gra ma niesprawiedliwy system. Ale zdarza się to rzadko.Np jestem długo spokojny, ale przyjdzie gorszy dzień, to irytuje sporo ;D
A co do wieku,to ja osobiście wiem, że jak stuknie mi 35 lat(jeszcze w sumie sporo czasu) To grać może nie przestanę,ale będę grać mniej,duuuużo mniej. Powód? Już teraz dla mnie gry, są zbyt podobne do siebie.Zbyt dużo kontynuacji. Dalej są to fajne gry,ale ileż można? Ogólnie mam już wyrobiony gust. I wiem czego oczekuję. Np nowe AC nie są grami złymi,ale wiem że po ograniu Origins, i Odysey ,następan część będzie przechodzona na siłę.Od nie muszę już w nie grać, bo nie czuję,żebym coś wielkiego stracił.
Dwadzieścia lat gralem zawodowo koszykówkę. Teraz brakuje mi rywalizacji, gry zespołowej, współpracy i radości ze wspólnych zespołowych sukcesów. Obecna praca uniemozliwia mi planowanie amatorskich spotkań sportowych ale lukę tą wypełniają u mnie wlasnie gry multiplayer/co-op w ktorych mogę rywalizować z innymi, współpracować z drużyną w celu osiągnięcia zwycięstwa. Daje mi to sporo satysfakcji i radości a przy tym poznałem naprawdę sporo ludzi. Więcej, poznalem ludzi którzy mieszkają niedaleko mnie i spotykam się z nimi również w realu. Oczywiście doceniam również tytuły fabularne ale nie są one priorytetem gdyż w graniu cenię wlasnie najbardziej kontakt i współpracę z innymi ludźmi. Mam 42 lata i nie uważam mojej pasji za marnowanie czasu. Zmarnowalbym czas robiąc coś czego nie lubię, czegoś co mnie nie relaksuje i uważam że granie jest taką samą a może i lepszą rozrywką niż czytanie książek (choć również lubię) czy ogladanie filmow i modnych obecnie seriali.
Jakoś nic nie mam do stereotypów ale nazwanie graczy mordercami i świrami to już trochę przesada. Owszem po części od nadmiernego grania można stracić klepkę ale to już od samej osobowości danej osoby, bo sam jestem z natury spokojną osobą i jakoś nie przelewam chęci mordu na innych ludziach nawet po przegranej rozgrywce.
te mity jednak się skąś wzieły
Patrząc na ludzi których spotykałem w LoLu i jacy oni byli toksyczni i ZAWSZE! Okazywało się, że to Polaczek... to myślę, że cześć to nie mity a ktoś wszystkich wsadził do jednego worka z tymi śmieszkami
Mnie zawsze upominali jak siedziałem przy komputerze, ale to chodziło o mój kręgosłup, gdy przerzuciłem się na kanapę z konsolą nikt mnie już ani razu nie upomniał ??
Jestem kobietą, mam 33 lata, męża i dziecko. Gry komputerowe są moim hobby, obok książek i rekonstrukcji historycznej. Zawsze grałam, zaczynając od pierwszych "Herosów" , Civki, Plaescape Torment, Diablo, Baldurów, aż po chyba wszystkie, moje ukochane RPG, strategie, gry ekonomiczne. Kocham GTA, masę czasu spędzam w Mount and Blade. Fakt - czuje się kiepsko w grach typu Battlefield , którego serie lubi mąż, ale nawet tam zdarzało mi się pobawić czołgiem czy tunguską w nagrodę za donoszenie piwa, czy spotowanie przeciwników ;) . Kobiety gracze istnieją :) i to takie grające w coś innego niż Simsy. Przy dziecku oczywiście zmieniły się priorytety, czasu jest mniej, ale to nie przeszkadza znaleźć w ciągu dnia odrobiny czasu dla siebie, choć wymaga to pewnych kompromisów. Przy premierze gier, na które oboje czekamy ustalamy sobie grafik.
Wykupiłbym premium i przeczytał artykuł w całości, ale nie będę marnował czasu na takie bzdety co wypisujecie.
"Zarzut, że granie w gry wideo to zwykła strata czasu, trąci hipokryzją. Tak jak dobra książka pobudza wyobraźnię i wzbogaca zasób słów czytelnika, tak pierwsze lepsze Call of Duty ćwiczy refleks i zachęca do komunikacji"
Ale sam piszesz że książka pobudza wyobraźnię i zwiększa zasób słów, a także trenuje szczegółowe opisywanie świata. Call of duty to zwykła strzelanka po której nie mam kompletnie nic po wyłączeniu komputera. I przestańcie pisać te głupoty o refleksie i komunikacji w angielskim. Gdzie ten tak zwany refleks z monitora przydaje mi się w życiu poza grą? Mój kuzyn gra przez całe życie i nie umie komunikować się po angielsku. Gra to narkotyk, to mocny stymulant zmysłów, który źle wpływa na mózg bo pozbawia człowieka wewnętrznego spokoju. W dodatku to ogromna strata czasu.
Gracz ma gdzieś co sobie świat myśli o graczach.
Problemem jest to, że sam gamedev buduje wizerunek gier wideo na esportowych gierkach gdzie się tylko zabija, czy na Fortnite, które wygląda jak coś dla dzieci.
Takie gry jak Life od Strange, Red Dead Redemption i setki innych głębokich gier z fabuła i sztuka nie są promowane, bo kasa idzie w debilne gierki multiplayer.
Później będąc 40 latkiem wstyd się przyznać, że twoje hobby to gry, bo każdy rówieśnik ma obraz jakiegoś dzieciaka siedzącego w słuchawkach i napieprzajacego w jakieś tępe gierki multiplayer.
Efekt jest taki, że tracisz szacunek u takich ludzi, chodzbyś zarąbiście sobie radził w pracy, to mają Cię za dzieciaka.
Niech jeszcze więcej kasy idzie w te gówna gierki i streamerow i youtuberów to będzie jeszcze gorzej.
Zresztą sam mam źle zdanie o graczach przez właśnie lansowanie tego e syfu, prostytutek youtubowych, łykanie dlc, płatnego online, mikropłatności itd.
Nie przyznaje się do tej debilandii i generalnie jak już mam rozmawiać z kimś że gram, to mówię, że moich hobby to emulacja i retrogaming i technologia.
Nie przyznaje się do obecnego mainstreamu i gardzę nim, bo panuje tam kompletne zdebilenie.
Nie kupiłem żadnego dlc, żadnej mikropłatności nie wykonałem, nie zapłaciłem za granie online i nie grywam w tępe gierki w których nie robisz nic poza zabijaniem (bez fabuły, celu i zakończenia), więc mam prawo rzucić kamieniem i z czystym sumieniem wypowiedzieć się o tej patologii.
Już mi nie jest wstyd bycia graczem, mam to w dupie, robię, gram bo to kocham i sprawia mi przyjemność, ale w gownie się nie Tarzan i do grania się obcym ludziom nie przyznaje, bo nie będę płacił za tych debili, którzy tworzą taki gówniany wizerunek gracza.
Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki
Artykuł opiera się na tym ostatnim
Ps
Mnie najbardziej śmieszy gadanie granie to marnowanie czasu, zgodzę sie z tym ale w postaci wszystkie media to pochłaniacze czasu
U mnie było tak, że z wiekiem dostrzegłem, że sporo czasu marnuje graja w gry, które tak naprawdę nic w moim życiu nie zmieniają. Teraz dość mocno selekcjonuje gry, przez co mam więcej czasu na rzeczy, które rozwiną w jakiś sposób. Gram tylko w gry, gdzie duży nacisk postawiony jest na fabułę lub kreatywne myślenie.
Zamiast grać w jakiegoś NFSa czy GTA wolę przeczytać książkę. Oczywiście zdaża mi się pograć czasami w coś dla smego pustego grania, dla zwykłej rozrywki czy tak po prostu, ale to margines w stosunku do dawniejszych lat.
Mity mitami, ale wystarczy wejść w pierwszy lepszy tryb multiplayer, tematyczne forum, albo nawet komentarze pod trailerem nowej gry by przekonać się na własnej skórze, że w każdym micie jest drobinka prawdy ;)
Jako gracz totalnie zlewam stereotypy o graczach, ponieważ mam tak wysoką samoocenę (i pozycję społeczną), że większość graczy uznałaby mnie za wroga...
Mało dziewczyn gra w gry. Sama poznałam kilka przez sieć i jedną w rl, która grała tylko i wyłącznie w jedną grę mmorpg i nie miała pojęcia o żadnych innych grach.
Grających chłopaków/mężczyzn poznałam kilku w rl. Zresztą nawet jestem w stanie po wyglądzie i rozmowie ocenić, czy granie to jest jego hobby czy nie i zazwyczaj trafiam.
Ale tak na serio, to większość moich znajomych granie uważa raczej za dziecinne i trochę mi przykro z tego powodu, bo jak dla mnie, to jest to rozrywka o wiele bardziej rozwijająca niż np oglądanie telewizji czy siedzienie na TikTokach. Pamiętam jeszcze za dzieciństwa, jak rodzice mi powtarzali, że kiedyś dorosnę i wyrosnę z tych pierdół. Oj jak bardzo się mylili.
A swoją drogą kiedyś zobaczyłam patent, na rozkruszenie chipsów do miseczki i jedzenie ich łyżką. Co prawda ja nie rozkruszam, ale dzięki łyżce mam czystą klawiaturę i mysz/pada. Polecam :D
No nie wiem czy gry to nie jest marnowanie czasu. Sporo zależy od tego, jak w ogóle definiujemy marnowanie czasu, ale zamiast uczyć się angielskiego przez gry, możemy wykorzystać ten czas np. na lekcję angielskiego. I prawdopodobnie nauczymy się więcej.
"50% graczy to kobiety". Po pierwsze to raczej mało prawdopodobne, a po drugie, z tego co wiem to większość z tych rzekomych 50% to laski, które grają w gierki na fejsie i smartfonie typu candy crush itp. Poważne gry konsolowe i pecetowe są zdominowane przez chłopaków/mężczyzn,