Witam,
Za pozwoleniem uzytkownika
Każda platforma i gra mile widziana, kazdy gatunek i każda opinia oraz spostrzeżenie na temat gry - także mile widziane.
Dla ludzi szukających inspiracji w co zagrać lub nawet jaka seria lub gatunkiem się zainteresować.
Oczywiście nadal wspieramy squaresoftera i jego wpisy na blogu, to on to wszystko rozpoczął :)
Stali bywalcy WCGWW:
MoKaB
Yuri Lowell
SpecShadow
konewko01
(Chciałem was wszystkich zaczepic ale jest limit na 5 osob)
Jako, że po 8 latach wróciłem do #pcmr to w końcu spędzam masę godzin przy grach, w które od dawna chciałem zagrać w zadowalającej jakości. Do tego strasznie, ale to strasznie brakowało mi Gamepassa (nawet jeśli w porównaniu do tego co miałem na Xbox One X, na pececie jest trochę bieda).
Cities Skylines - zdecydowanie najlepszy city builder w jakiego grałem, który zdetronizował Sim City 4 z pozycji króla.
Forza Horizon 4 - ku miłej niespodziance wszystkie moje zapisy i osiągnięcia, które zdobywałem na konsoli, bez problemu przeniosły się też do pecetowej wersji więc nie muszę zaczynać od nowa. Zdecydowanie moja ulubiona ścigałka ostatnich lat i czuję, że znowu spędzę przy niej kilkadziesiąt kolejnych godzin.
Wiedźmin 3 - ostatni raz przeszedłem Dziki Gon na PS4 w 2016 roku i zabierałem się do kolejnego przejścia już ostatnie 2 lata, ale jakoś nigdy nie mogłem się zmotywować. Darmowa wersja z Goga w końcu się na coś przyda :P Już zapomniałem jaka to wciągająca gra...
Na dysku czeka już najnowsze Ori and the Will of the Wisps, ale to zacznę dopiero wtedy gdy dojdzie do mnie zamówiony pad :P
Kurde... Piekło zamarzło, ale na pececie gra mi się dużo lepiej niż na konsoli :(
A Plague Tale: Innocence (PS4) - uwielbiam takie gry. Rozgrywka podporządkowana bardzo fajnej warstwie narracyjnej, budżet AA wystarczył do zrobienia solidnej oprawy wizualnej. Mechanicznie gra jest skradanką w klasycznym tego zwrotu znaczeniu (nieplanowane wykrycie rzadko kiedy kończy się inaczej niż śmiercią). Trochę za bardzo liniową jak na moje gusta, ale jak już pisałem, i tak prym wiedzie tu fabuła, więc nie jest to duży problem. Zresztą, wolę już liniową oldschoolową skradankę niż otwartą, w której nawet po wykryciu możemy się wyłgać z problemu wyrzynając batalion wrogów. Jakieś 2/3 gry za mną i na razie jest super.
Legend of Zelda: Breath of the Wild (Switch) - w końcu się zabrałem za Zeldę i... chyba trochę za długo z tym zwlekałem. Rewolucyjne pomysły na open world zdążyły się zaklimatyzować w innych grach, przez co nie robią tu takiego wrażenia. Zostaje całkiem przyjemna, ale nie imponująca zabawa w nieco zbyt pustym świecie.
Space Pioneer (Switch) - od kilku miesięcy mój ulubiony tytuł na bardzo krótkie posiedzenia. Z reguły nie przepadam za twin stick shooterami, ale tutaj jakoś siadło. Reguły zabawy są nieprzekombinowane, system progresji przyjemny, a misje trwają maksymalnie kilka minut. Fajny indyczek.
EDIT: A no i kilka dni temu wróciłem do Layers of Fear żeby przejść DLC Inheritance (PC). Solidny epilog do solidnej gry.
Ghost of Tsushima - jestem w drugim akcie i bawię się doskonale. Mogę grać tak jak chcę (dużo skradania), a gdy dochodzi do walki to też jest super, niczym w filmach Kurosawy:) Póki co dla mnie gra roku, nie wiadomo jak wypadnie Cyberpunk.
Death Stranding - na razie stanąłem w miejscu na rzecz Ducha. To jest ósmy rozdział i wykonywanie pobocznych zleceń co by lajków dużo nałapać:) Kojima w wielkiej formie, naprawdę bardzo dobra gra.
Fajnie że karczma powstała;)
Kesik bez paniki. Wątek wygenerowal w tydzień większe zainteresowanie niż WCGWW w 2 miesiące. Jest dobrze. Nie każdy robi postępy w grach, na tyle duże żeby pisać o nich dzień w dzień. A sam fakt że piszesz, znaczy że wątek nie umarł. :)
Ja sam byłem na małym urlopie, wczoraj wróciłem i kontynuuje grę w Persone 5 Royal, zacząłem 4 pałac. I jako że mam teraz 2 miesiące na nadrabianie zaległości, mogę spokojnie przejść całość bez rozpraszania się nowymi grami.
Kontynuuje Mario i Luigi i humor oraz niektóre pomysły na gameplay zaskakują ogromnie mimo że gra ma juz prawie 20 lat. Nintendo to mistrzowie spin-offow swoich marek.
Jako że PS5 już za pasem oraz nową odsłoną Ratchet i Clank, mam zamiar przejść sobie parę części serii. Zaczynając od tej najnowszej czyli w sumie film pixara w czasie rzeczywistym.
Końcówka sierpnia była dla mnie tragiczna, ze względów rodzinnych, więc uciekałem w gry, które pozwalały mi uciec myślami zupełnie indziej. Na szczęście znajomi byli wyrozumiali, a z pracą mogę dać sobie jeszcze spokój, przynajmniej do połowy września. Także trochę tych tytułów się tu nazbierało.
1.) Finding Paradise - Cudowna gra, piękna gra, świetna gra, do tej gry pasuje naprawdę wiele pozytywnych określeń. Cudowna przygoda i szkoda, że się już skończyła. Ogólnie ciężko jest mi ją porównać do największego hitu tego studia, czyli To The Moon, ponieważ niby główni bohaterowie są ci sami, a także fabuła oparta dalej jest o spełnianie marzeń umierającej osobie, ale poziom prowadzenia fabuły jest zupełnie inny, nie oznacza to, że jest gorszy lub lepszy. Główna różnica polega na tym, że w To The Moon wiedzieliśmy jakie życzenie ma klient, a tutaj postanowił je zachować dla siebie, więc trzeba przeszukać jego wspomnienia by odkryć co chciałby zrobić przed śmiercią. Ilość wątków jest tutaj spora, a do tego ciągle w tle gdzieś pojawia się ukryty wątek, który ciągnie się od pierwszego To The Moon, ponieważ należy pamiętać, że jest to trzecia odsłona tej serii zaraz po A Bird Story. Pod względem rozgrywki jest bardziej rozbudowana od poprzedniczek, jednak dalej nie jest to coś na miarę największych hitów AAA i dalej główne skrzypce gra tutaj fabuła oraz klimat. Wielu będzie pewnie odrzucać grafika (mamy tutaj na forum jednego osobnika, który stwierdził, że zagrałby jakby mu zapłacili, bo wygląda jak z pegasusa), jednak moim zdaniem nadaje to odpowiedniego klimatu, takiego kreskówkowo-uroczego przy czym dalej zachowując poważną i naprawdę wzruszającą historię. Prawdziwy wyciskacz łez. Nie mogę się już doczekać czwartej odsłony, która ma zadebiutować na koniec tego roku.
2.) Danganronpa V3 Killing Harmony - Ostatnia część serii i niestety nie będzie więcej gier o tym tytule. Długo się zabierałem za ten tytuł, nawet pomimo tego, że jest to jedna z moich ulubionych serii, a to właśnie dlatego, że jest ostatnia, a nie chciałem kończyć swojej przygody z tą serią. Niemniej niedawno udało mi się ją ukończyć i jestem po prostu zachwycony, nie tylko samą grą, a również świetnym zakończeniem. Po raz kolejny weźmiemy udział w zabójczej grze w której po raz kolejny grupa nastolatków została uwięziona w szkole i zmuszona do zabijania siebie nawzajem, jednak po raz pierwszy w głównej serii otrzymaliśmy dwóch bohaterów. Brzmi to dosyć prosto i odtwórczo, jednak już w praktyce takie nie jest. Początek gry jest dosyć dziwny, zadający wiele pytań, bardzo niezrozumiały i taki pozostaje aż do finału, gdzie wszelkie takie tajemnice zostają rozwiane. Jednak by wam przybliżyć o co dokładnie chodzi, to tak grupa nastolatków zostaje zmuszona do wzięcia udziału w grze w zabijanie w której wygrywają dwie ostatnie osoby przy życiu, jednak nie polega to na zwykłym battle royal, a na zabiciu w taki sposób, aby nikt nie domyślił się, że ta osoba to zrobiła. Po zabójstwie następuje śledztwo, a następnie sąd klasowy na którym dyskutuje się kto jest winnym. Dostajemy zupełnie nowych bohaterów z nowymi charakterami i nie są to jednowymiarowe postacie. Niektóre z nich mają swoje motywy by zachowywać się tak jak się zachowują, a także przechodzą zmiany. Fabuła została podzielona na sześć rozdziałów, które kończą się poprzez sądy klasowe. Z rozdziału na rozdział powstaje coraz więcej pytań, część z nich dostaje dosyć odpowiedzi dosyć szybko, część nas na nie naprowadza, a część tylko zmyla. Niekiedy widać motywy zaciągnięte z poprzednich części, jednak one są tylko zmyłką przed wielkim finałem. Finał to po prostu mistrzostwo świata. Wszystko czego się domyślaliśmy lub odkryliśmy podczas całej reszty gry zostaje zupełnie odwrócone i wszystko co wiemy o poprzednich częściach również nie jest takie oczywiste. Ogólnie po zakończeniu naprawdę siedziałem jeszcze przed ekranem nie wiedząc co właściwie się stało. To zakończenie nie tylko dotyczyło końca tej części, ale także całej serii. Łamało czwartą ścianę, co zwykle występowało w przerywnikach między dniami, a także wyjaśniało dlaczego właściwie seria kończy się wraz z tą częścią. Widać tutaj takie pokazanie co się dzieje z długimi seriami, jak chociażby Assassin's Creed. Po premierze Tlou2 wielu okrzyknęło ją najlepszą grą z najlepszą historią i najlepiej wywołującą emocje, no cóż... Tym osobom radziłbym zagrać w Danganronpę, która może nie przypaść do gustu osobom nieznoszącym stylistyki anime, ale historia jest tutaj tak skomplikowana i tak wywołująca emocje, że sam niekiedy nie wiedziałem co dokładnie mam czuć. Coś niesamowitego. Słabiej niestety wypadają tutaj dodatkowe tryby, które odblokowujemy po ukończeniu fabuły. Jedynie broni się standardowy tryb "randkowy" w którym budujemy relację z rówieśnikami. Poza nim mamy tutaj jedną planszówkę, która służy do polepszania statystyk postaci ze wszystkich części serii, a robimy to tylko po to by później wykorzystać te postacie w innym trybie w którym składamy swoją drużynę do eksploracji lochów i walki z bossami w stylu jrpg. Oba są dosyć nudne i już bardziej podobały mi się te z drugiej części. Wprawne oko graczy oraz znawców filmów wypatrzy tutaj wiele odniesień i easter eggów rozsianych w całej grze. Naprawdę mogę polecić tę serię każdemu. Jest naprawdę warta ogrania. Tego samego dnia co ją ukończyłem zakupiłem wszystkie części w wersji pudełkowej na PS4 by ograć je od początku i każdą po raz kolejny wymaksować :)
3.) Heroes of Might and Magic III - HD Edition - Dawno temu dostałem tę część na święta i nigdy jej w pełni nie ukończyłem, ponieważ zawsze wracałem do swojej wersji DRM-free w wersji ze wszystkimi dodatkami, ale pomyślałem, że jak wytężę swój umysł do strategicznego myślenia to zrobi mi to lepiej. Przeszedłem całą kampanię i ograłem parę scenariuszy. Co tu dużo pisać o tej grze... To dalej ten sam Heroes w którego wielu z was grało z wyjątkiem tego, że tutaj nie doświadczymy dodatków. Kampania dalej jest biedna, a sama rozgrywka niezbalansowana, a jednak ta gra ma w sobie coś co przyciąga na dłuższe godziny. Za dzieciaka spędziłem setki, jak nie tysiące, godzin przy tej grze, więc kampanię i mapki znam już na pamięć, więc większych problemów z ukończeniem tej gry nie miałem, chociaż nie będę udawał, że przeszedłem ją z łatwością. Osobiście raczej polecałbym kupienie za grosze tej części w wersji Gold na Gogu i po prostu wgrać sobie hd moda i będziecie mieli dokładnie to samo co w wersji HD Edition.
4.) Call of Duty Modern Warfare Remastered - Z serią Call of Duty nigdy nie było mi po drodze, nigdy nie grałem w pierwsze części, bo po prostu bardziej kręciły mnie gry RPG, czy inne z magią i potworami. Tę część otrzymałem wraz z zakupem Infinite Warfare kiedyś za grosze. Kiedyś również próbowałem ją przejść, jednak w którymś momencie mi się znudziła. Tym razem udało mi się ją w pełni ukończyć, chociaż też byłem na granicy porzucenia, ponieważ wiało nudom. Oczywiście strzelanie jest całkowicie przyjemne, a na wyższych poziomach trudności nawet trzeba było trochę taktycznie myśleć, ale fabuła niestety w żaden sposób mnie nie zaciekawiła. Jakoś tak dziwnie była prowadzona, wszystko było podawane na tacy, a zakończenie zupełnie niesatysfakcjonujące. Na całe szczęście jest to dosyć krótka gra, więc szybko udało mi się ją ukończyć. Multi nawet nie ruszyłem, bo to nie moja bajka, za słaby jestem w to, a też nie chcę psuć innym rozgrywki.
5.) GreedFall - Naszła mnie ochota na jakiegoś RPGa i padło na grę, którą kupiłem na ostatniej wyprzedaży, a którą śledziłem przed premierą. Przyznam się bez bicia, że początkowo mnie oczarowała, prawie pod każdym względem, od grafiki po rozgrywkę. Niestety czym dalej tym gorzej. Grałem klasą wojownika z jednoręczną, lekką bronią, jednak częściej sięgałem po broń palną oraz wybuchające fiolki, to wszystko na poziomie normalnym. Początkowo miałem problemy, często ginąłem, a wrogowie byli liczni i silni, mimo wszystko nie poddawałem się i brnąłem dalej, co poskutkowało, że było mi coraz prościej, aż w końcu za prosto. Początek był trudny, jednak gdzieś tak przed połową gry nie miałem problemu z walką. Pragnę zaznaczyć, że nie kupowałem i nie zmieniałem wyposażenia swoim towarzyszom, ponieważ nie lubię się bawić w takie rzeczy, co też nie utrudniło mi gry w żadnym stopniu. Walka dosyć szybko stała się schematyczna oparta o ataku i natychmiastowym uniku z przerwami na strzał lub rzut fiolką. Eksploracja również stała się nudna zwłaszcza jak ciągle walczyło się z tymi samymi przeciwnikami, a nagrody były znikome. Zadania poboczne, które zrobiłem wszystkie, opierały się na chodzeniu z jednej lokacji do drugiej "przeprowadzeniu" śledztwa, walki i przyniesienia odpowiednich przedmiotów. Ogólnie grając w tę grę miałem poczucie grania w Risena 2 za wyjątkiem podróży statkiem oraz przybywania na nowe wyspy. Fabularnie również początek ciekawy, później już gorzej, wręcz do bólu przewidywalna, bez zaskoczeń. Po ukończeniu gry (odblokowałem jedno zakończenie, reszty mi się nie chciało) poczułem się po prostu zawiedziony. Nie spodziewałem się żadnych cudów oraz technologii na miarę gier AAA, bo tutaj czuć mały budżet, ale nawet jak taki średniak jak Gothic potrafił mnie zafascynować i wciągnąć na setki godzin, tak ten wymęczył mnie po 10, a całość jednak ukończyłem w 38h. Planowałem ją wymaksować, zrobić 100% osiągnięć i zobaczyć wszystkie zakończenia oraz zagrać każdą klasą, ale jednak sobie daruję. Może kiedyś jeszcze raz zagram, ale nie będzie to za szybko.
6.) Assassin's Creed III Remastered - Tyrania Króla Waszyngtona - Chciałem początkowo ograć również podstawkę, którą kiedyś ukończyłem, ale w klasycznej wersji, jednak po trzecim segmencie stwierdziłem, że nie warto. Ta gra pod względem technicznym jest naprawdę dobra, jednak sam klimat, fabuła i postacie skutecznie mnie odrzucają od tej gry, Connor widocznie na zawsze pozostanie dla mnie najgorszym bohaterem serii AC. Niemniej zabrałem się za DLC, którego nigdy nie ukończyłem, więc jak nadarzyła się okazja postanowiłem przejść. Jestem już po pierwszym epizodzie oraz połowie drugiego, no i muszę przyznać, że dalej nie jest dobrze. Dziwna wizja złego Waszyngtona i bohaterskiego Connora w żaden sposób mnie nie przekonuje, a do tego te super moce tylko mi obrzydzają rozgrywkę. Dociągnę jeszcze ten epizod oraz ostatni, trzeci, bo nie są na szczęście długie, ale to będzie moje ostatnie podejście do tej części. Według mnie najgorsza część, co jest jednocześnie smutne, ponieważ stanowi finał trylogii Desmonda. No cóż, szybko skończyć i odłożyć na półkę.
Grałem jeszcze niby w Is It Wrong To Try To Pick Up Girls In The Dungeon? Infinite Combate by to w końcu wymaksować, BLEACH Brave Souls - 3D Action by to skończyć oraz Terraria tak dla przyjemności, jednak w każdą z tych gier pograłem może godzinę lub mniej. Dosyć szybko mi się w nie odechciewało grać, więc grałem w wyżej wymienione tytuły. Jak skończę DLC do Assassin's Creed III to zabieram się za Assassin's Creed Liberation HD Remastered, no i po nim w końcu za Days Gone, które już zainstalowane czeka na PS4.
Destroy All Humans! 12h, skończone Bardzo fajna gra, oldschool wszędzie widoczny. Bardzo dobry remake zrobiony za nie tak duże pieniądze. Szkoda że remake Gothica tak się nie zapowiada. Ostatni boss muszę powiedzieć trochę napsuł mi krwi. Magiczne kulki czasami przenikające przez ściany i takie tam różne dziwne rzeczy. Nie wiedziałem do końca czego się po grze spodziewać a muszę powiedzieć że dosyć miło spędziłem z nią czas.
Tell Me Why, 11h, skończone Dwa pierwsze epizody trwały okoły 4 godziny i były dosyć wolne, nie byłe nudne w żadnym razie ale tajemnica sprzed 10 lat rozwiązywała się w dosyć ślimaczym tempie, otrzymywaliśmy jakieś wskazówki i małe objawienia ale dopiero ostatni najkrótszy 3 epizod miał dużo lepsze tempo i szczególnie jego pierwsza połowa była dosyć mocniejszym emocjonalnym przeżyciem. Natomiast druga połowa ostatniego epizodu tłumaczy nam wszystko to czego chcieliśmy się od samego początku gry dowiedzieć. Ogólnie gra w mojej ocenie nie jest tak dobra jak pierwsze Life is Strange ale jest to zdecydowanie godna produkcja. Bzdury że gra to jakaś tępa propaganda LGBT oczywiście okazały się tylko bzdurami gdyż główny wątek porusza zupełnie inne kwestie.
Resident Evil 3, 2h Pamiętałem jak wyszło demo i strasznie mi się podobało, nadszedł więc czas na zabawę z pełną wersją. Cały początek gry bazowałem na mojej wiedzy wyciągnięte z dema. Jednak pełna wersja ma kilka zmian, jaki było moje zdziwienie gdy ten wielki smród chodzący za nami nie pojawił się w tym samym miejscu co w demie. Pojawił się chwilę dalej i mimo iż cały czas go wyczekiwałem to i tak mnie całkowicie zaskoczył, wybił z rytmu i wprowadził straszne napięcie. Ten koleś jest dużo gorszy niż jego kolega z RE2, tamtego misia to nawet lubiłem, lubiłem się z nim bawić w chowanego i takie tam natomiast ta bestia tutaj jest dużo szybsza, dużo bardziej mobilna i kurde jest wnerwiająca ale jak mniemam spełnia swoją rolę bo popłoch jego pojawienie wywołało u mnie ogromny.
A ja nadal w spin-off The Legend of Heroes, Nayuta no Kiseki albo Trials of Naytua (PSP). W sumie "dopiero" z 30h ale jest to zupełnie inne The Legend of Heroes, fabuły mniej za to wiecej gry zręcznościowej - i tu niestety wiek staje mi na drodze. ;) Ale bawię się dobrze, poznałem już większość kontynentów Terra i zagłebiam się teraz w Heliograd. Chciałbym ukończyć jak najwcześniej bo Trails of Cold Steel IV (PS4) czeka i, na sam początek mamy bohaterów Trails in the Sky: Estelle i Joshua Bright oraz Trails of Zero: Lloyd Bannings y Elie McDowell. A nie ma to jak wrócić do "starych" znajomych! A w międzyczasie... Mast Effect 3.
Miłego weekendu... albo lo que queda de ello. ;)
Właśnie zamówiłem Days Gone, Hellblade oraz Resident Evil 2, więc od jutro zaczynam granie ;)
Tak to trochę pykam sobie w Doom (2016) na Ultra-violence.
Ja aktualnie cierpię na nadmiar dobrych gier. Na PC gram w Heartstone (robię sobie zadania dzienne aby zebrać kasę na pakiety na nowy dodatek) i Football Manager 2020 - strasznie mnie wciąga to dziadostwo. Grałem 5 sezonów Lyonem.
Na PS4 mam zaczęte GTA V - gram tak z 1 misję na tydzień.
Dirt Rally 2 - ogrywam z ps plus.
AC Origins - jestem w 1 lokacji ale już widzę że gra jest ogromna.
Rise of the Tomb Raider - już kilka godzin za mną, uwielbiam tego typu gry.
Dziś z paczkomatu odebrałem Horizon Zero Dawn i jeszcze raz chciałbym przejść TLoU. Tak więc mam dużo do ogrania a czasu mało.
No i fajno, że wątek jednak powstał.
Aktualnie ciupam sobie w Ghost of Tsushima i fabuła idzie mi dosyć topornie bo ciągle robię inne aktywności :P Niby gram od tygodnia a niedawno zacząłem dopiero drugi akt. Gra mi się podoba, ale raczej nie zmienię zdania co do tego, że jest to dosyć generyczny sandbox, który został stworzony od linijki. Bardzo fajny, generyczny sandbox, ale jednak.
Nie wiem co będzie po Tsushimie. Mam ochotę na nowego Paper Mariana bo poprzednie gry z ery Gamecube/Wii zawsze mnie interesowały, ale jakoś nigdy się za nie nie zabrałem, a z drugiej strony właśnie wyszedł remake Destroy All Humans czyli gry, w którą chciałem zagrać już za dzieciaka :P
Animal Crossing chyba idzie w odstawkę bo po ponad 100 godzinach mam już trochę dość... No ale obiecałem, że spłacę ostatni haracz lichwiarzowi Nookowi :(
Cieszę się, że ten wątek powstał i z przyjemnością umieszczę tutaj swój pierwszy wpis :D
Także przejdźmy do tego w co gram aktualnie i co niedawno skończyłem ^^
1.) Spyro 3 Year of the Dragon - Ostatnia część Spyro z odświeżonej trylogii pozostała mi do ukończenia i to prawdopodobnie będzie moja pierwsza platyna z tej serii, a to głównie dlatego, że ta część jest najprostsza z pozostałych. Szczerze nawet poziom trudności mi nie przeszkadza, bawię się zdecydowanie lepiej niż w drugiej części, a urozmaicenie rozgrywki poprzez dodanie dodatkowych grywalnych postaci to strzał w dziesiątkę. Historia wiadomo, jest banalnie prosta, ale to nie o nią tutaj chodzi. Naprawdę porządnie wykonany remake
2.) WWE 2k20 - Grę posiadam od premiery, stosunkowo niedawno dopiero ukończyłem tryb kariery. Szybko ją porzuciłem przez błędy oraz naprawdę beznadziejny początek trybu kariery. Myślałem, że dalej będzie lepiej, ale pomyliłem się. W WWE 2k19 historia była nawet ciekawa, tutaj dostaliśmy coś nowego, po raz pierwszy mamy parę głównych bohaterów, kobietę i mężczyznę, ale zupełnie to nie wypaliło. Widać tutaj, że to kobieta gra pierwsze skrzypce, wszystkie najważniejsze wątki są wokół niej, a facet robi robotę takiego głupka i dostaje najmniej uwagi. Sporo jest tutaj takich scen, które wzbudzają zażenowanie i chciało się wcześniej zakończyć rozgrywkę, bo nawet zakończenie nie satysfakcjonowało. Na plus na pewno wychodzi tryb Showcase w którym przeżyjemy historię Becky Lynch, Bayley, Sashy Banks oraz Charlotte Flair, czyli 4 Horsewoman. Jest na pewno przyjemna, wstawki z wywiadów świetne, ale też, ilość bugów jest po prostu przytłaczająca. Od premiery minęło już w cholerę czasu, a ta gra dalej jest niepołatana. Na całe szczęście WWE 2k21 zostało przełożone na przyszły rok, co da czas twórcom na stworzenie w końcu porządnej gry z serii WWE 2k.
3.) Shadow Warrior - Przyznam się bez bicia, że dopiero niedawno ukończyłem tę część. Nie pamiętam nawet dlaczego kiedyś ją porzuciłem, prawdopodobnie grałem w większą ilość tytułów i ta jakoś mi umknęła. Niemniej kawał świetnej gry, przyjemne strzelanie, jeszcze przyjemniejsze siekanie kataną, wrogowie przemyślani, a lokacje ciekawe. Cała gra trafiła w mój gust, więc nawet śmiałem się na niektórych żartach. Trzeba byłoby się też zabrać za drugą część skoro już trójka zapowiedziana :)
Aktualnie planuję ograć jak największą ilość gier z tej generacji, więc pewnie często będę tu wypisywał w co gram, chociaż aktualnie czekam już najbardziej tylko na piątek, bo wychodzi Fairy Tail, czyli pierwsza od bardzo dawna gra na postawie mangi/anime o tym tytule, która na dodatek będzie miała walkę turową :D
No cóż u mnie ciąg dalszy urlopu, ta część "wyjazdowa" już za mną, ten tydzień to po prostu leniuchowanie, w sporej części przed konsolą i następującymi grami:
- Wiedźmin 3 - Krew i Wino - Kilka miesięcy temu ukończyłem (kolejny raz) Wieśka 3 oraz (pierwszy raz) wybitne "Serca z kamienia". Z rozpędu ruszyłem do krainy wina, jednak po kilku godzinach stwierdziłem że mimo iż gry są genialne to po ponad 100 godzinach mam chwilowy przesyt Wieśkiem. Tak więc gra poszła w odstawkę na jakiś czas. Ostatnio jednak ruszyłem AC: Oddysey, gra niesamowicie mi się spodobała, jednak nie lubię mieć zbyt wielu rozgrzebanych sandboxów naraz (a jeszcze nie skończyłem RDR2) więc decyzja zapadła... Zamykamy rozdział Wiedźmina 3.
Póki co mogę powiedzieć tyle że fabularnie "Serca z kamienia" to nadal niedościgniony ideał, aczkolwiek ta detektywistyczna opowieść też jest super a Toussaint jest obłędnie piękne.
- My Friend Pedro - Niesamowity jest ten indyk. Idealny na takie krótkie posiadówki w tzw. międzyczasie.
- Halo 2 - Obiecałem sobie że przed premierą Halo: Infinite ukończę kolejno całą MCC oraz Halo 5... Jestem na trzeciej z 7 gier. Gameplay nieco archaiczny ale taki jaki lubię, za to filmy w tym remaku urywają dupę przy samej szyi. Genialna część niesamowitej serii, polecam każdemu :).
W Leniwej 10 lat temu oprócz mnie to udzielali się sami młodociani gangsterzy i raperzy, mam nadzieję że tu społeczność będzie trochę lepsza :)
Słaby pierwszy post Ogame, powinien być regulamin karczmy i takie tam :D
Beyond a Steel Sky, 3h. W poszukiwaniu czegoś nowego do grania natrafiłem na kontynuację jakiejś starej przygotówki sprzed 25 lat. Patrzę po screenach; wygląda nieźle, cyberpunk więc rozgrzewka przed ponownym nadejściem mesjasza 2077, myślę: przygodówka w nowoczesnym wydaniu więc pewnie coś ala Telltale więc się nada. No i w sumie to jest klasyczna przygodówka point-and-click w nowym wydaniu ale to nie jest Telltale. U podstaw to jest dużo bardziej zbliżone do starych przygodówek niż do nowych przedstawicieli gatunku tyle że kamera jest TPP a nie lewitująca gdzieś w kącie. Wiecie jakie u Telltale są dialogi; szybkie, dynamiczne, dosyć krótkie, itd ale tutaj? Klasyka. Można stać 5 minut w miejscu i klikać wszystkie opcje dialogowe jakie mamy. Stara szkoła, dialogi dużo bardziej rozbudowane niż w niejednej współczesnej grze RPG. Dialogi są dobrze napisane, czasami śmieszne. Tak samo jak postaci. 2 godziny mi zajęło przejście w zasadzie prologu i już na samym tym początku gry spotkaliśmy 7 relatywnie niezłych postaci, które na myśl zdecydowanie przywodzą coś old schoolowego. Reszta to znowu klasyka gatunku, zbieramy przedmioty, klikamy na wszystko, jakieś zagadki. Tempo nie jest może oszałamiające, akcji żadnej nie ma ale mi taka wolna rozgrywka się podoba. Za daleko to nie zaszedłem, ale jak na razie bardzo mi się podoba. Czuć tutaj jak dla mnie coś większego niż Telltale.
Assassins Creed, 13h. Zdegustowany tym co robi firma na U z moją niegdyś ulubioną serią postanowiłem kontynuować zapoczątkowane w 2017 roku cofanie się do początku serii. Zaczynając do Unity i Syndicate w 2017, przez trylogię amerykańską w 2018 i 2019 nadszedł czas aby ostatecznie powrócić na sam początek. Nie grałem w jedynkę jakieś 7-8 lat, nigdy nie była moją ulubioną odsłoną serii ale wystarczyło mi tylko pograć troszkę aby poczuć się znowu jakbym grał w najnowszego next-gena. W sumie to żadna nowa gra wydana na obecną generację konsol nie sprawiła abym poczuł coś takiego. Ta gra ma wady szczególnie 6 powtarzających się przez całą grę aktywności ale nie było w stanie mnie to znudzić ani na moment. Na pierwszy plan wyszło to co najbardziej lubiłem w serii czyli bieganie po mieście. Nie dla biegania po drzewkach, nie dla pływania stateczkiem i finalnie nie dla szlajania się po pustyni. Tylko miasto. Na 1,5 godziny sesji z grą przypada może z 15 minut dobrej zawartości, reszta to śmieciowy content ale bawię się naprawdę przednio. Wspinanie się na punkty synchronizacji zawsze sprawiały mi frajdę i tak samo jest teraz. No i jedyny AC z polskimi głosami, i w sumie wypada on całkiem nieźle. Jaskier jako Altair nawet nawet. Już nie mogę się doczekać trylogii Ezio. Ale ze mnie fanboy starych AC ale dobrze się z tym czuję :) Jak widzę Valhallę to mam wzdęcia a pierwszy AC mnie był w stanie wyleczyć.
Persona 4 Golden, 86h. No niestety. Im dalej w las tym gorzej. Wcześniej 2 godzinne sesję z grą były akceptowalne ale teraz doszedłem do momentu gdzie już po godzince grania mam dość. Dla porównania 9 godzinne sesję z Yakuzą 0 były ok, 7 godzinne sesje z Cold Steelem III były również ok. Gra się zrobiła dużo nudniejsza niż wcześniej. Już od jakiegoś czasu mam statystyki postaci wymaksowane, ponad 10 social linków także więc w wolnym czasie nie mam co robić, co we wcześniejszych etapach gry się nie zdarzało. Jak dla mnie pacing tej gry jest okropny. Dla mnie oznacza to kilka godzin/kilka dni grania bez jakiejkolwiek akcji albo bez jakiejkolwiek fabuły. A to jest dramat bo latanie w kółku po dungeonach które są strasznie biednie zrobione albo latanie w kółko po szkole i miasteczku nie jest ciekawe. Dodatkowo większość zadań pobocznych polega na pójściu do odwiedzonego już wcześniej dungeona i przyniesieniu jakiegoś itemka który wypadnie z jakiegoś przeciwnika cholera wie którego i cholera wie na którym piętrze. No nuda jednym słowem. Mam nadzieję ze coś się zaraz rozkręci, jestem już na początku grudnia i liczę na jakieś przyśpieszenie akcji bo na razie to ziewanie mnie bierze gdy zaczynam grać. Rozczarowanie tą grą jest coraz większe u mnie. Miałem o niej lepsze zdanie przed zagraniem :( Jak P5 jest taka sama to smuteczek ogromny... Ogame ratuj.
O Fairy Tail wreszcie wychodzi, wygląda trochę jak typowe 6/10 ale nie mogę się doczekać bo czekałem na grę FT od lat.
W przerwach, kiedy nie przemierzam Seattle po apokalipsie, odpalam sobie na laptopie (także biurowym, bo wymagania niskie) kupione na steamowej wyprzedaży Disco Elysium i...o kurczę, jakie to jest dobre!
Dodam, że nie jestem wielkim fanem "ścian tekstu", takiego kultowego przecież "Tormenta" uważam za przegadanego. A w tym wypadku jednak wsiąkłem w detektywistyczne śledztwo i prowadzę je z zapartym tchem, w czym pomaga fakt, że gra sporo czerpie z przygodówek.
Co mi się podoba? Fabuła, setting, mechanika, główny protagonista (którego kształtujemy tak jak chcemy), "art style", NPC. Przede wszystkim natomiast pomysł i jego wykonanie - Disco to konkretny, namacalny przykład, że niedostatki budżetu MOŻNA nadrobić ciekawym pomysłem tylko trzeba CHCIEĆ. Całość dzieje się na małej przestrzeni, lokacji nie ma tu wiele, a jednak są idealnie zaprojektowane - tak, czasem "mniej znaczy więcej". Zaskakujące jest też, że w tym tytule nie ma w ogóle... walki. I to faktycznie nie ma, bohater co najwyżej "walczy" ze swoimi "demonami" i słabościami ;-). To chyba pierwszy taki rolplej, w jaki przyszło mi grać, nawet "Planescape Torment" poległ na tym polu. A co jeszcze bardziej niesamowite - w ogóle mi to nie przeszkadza :). Na razie sześć godzin za mną, ruszam dalej. Podobno całość robiła niewielka, estońska ekipa za śmieszne pieniądze - chylę czoła, warto się tym tytułem zainteresować.
Wady? IMO tylko jedna - brak spolszczenia, a angielski w grze nie należy do najprostszych, przed czym przestrzegam, osoby z kiepską albo dość podstawową znajomością tego języka będą miały problem. Resztę zachęcam, żeby po ten tytuł sięgnąć.
Od 250h w ... Mass Effect 3 online (PC). Kompletne zaprzeczenie grania dotąd w moim wykonaniu, ale z dzieciakami lub znajomymi/nieznajomymi doskonale się bawię każdego wieczoru. Na razie końca nie widzę ale się będę musiał jakoś zorganizować by ruszyć "kupkę wstydu". A szczególnie za Nayuta no Kiseki (PSP).
Pozdrawiam ;)
Hello there,
Miło, że karczma została założona. Dalej przechodzę Personę 5 Royal.
Gra się naprawdę przyjemnie, chociaż nie ma już takiego efektu wow (przeszedłem podstawową piątkę dłuższy czas temu). Na plus zaskoczyła m.in. przebudowana więź z Akechim, ale samej postaci nadal nie znoszę. Poza tym kolejny boss został pokonany z łatwością na hardzie, więc podtrzymuję zdanie, że nadmiar nowych opcji w rozgrywce nieco zaburzył balans (sam rzadko gram w jRPGi)
Hardcore'owym graczom i miłośnikom SMT warto przypomnieć, że ATLUS wypuścił zwiastun remastera Shin Megami Tensei III Nocturne. Zapowiada się fajna męczarnia :), ale nie wiem czy znajdę czas na ten tytuł.
Kończę Hellblade i jest super.
Narracja jest na naprawdę wysokim poziomie. Jutro skończę i może wbije platynę.
Dzisiaj czytnik gosci The Last Guardian.
Poko co bawie sie przednio, bo...calkowicie inaczej niz do tej pory przy siekaniu mieczem czy strzelaniu do niemilcow.
Super odskocznia od glownego nurtu.
Polecam serdecznie,
Poranny egzekutor.
Ja jestem naprawdę zaskoczony Days Gone. Bawię się dobrze już ponad 15h, wręcz nie mogę się oderwać.
Świat jest przepiękny, jazda na motocyklu to fun na 100%, dialogi, postacie oraz przerwywniki stoją na naprawdę wysokim poziomie. Podoba mi się to że podróżowanie trzeba planować ze względu na kończące się paliwo i uszkodzenia naszego pojazdu. Samo strzelanie jest tylko poprawne. AI to jedno wielkie, za przeproszeniem, XD.
Gra nie robi nic rewelacyjnie, to po prostu dobra gra z otwartym światem. Bardzo podoba mi się ogólny gameplay-loop, mechanizmy są naprawdę przemyślane.
Gram dalej, wbijam platynkę a potem Resident Evil 2 ;)
U mnie dalej Persona 5 Royal, ale chcę poinformować, że squaresofter zamieścił kolejny wpis :).
https://gameplay.pl/news.asp?ID=123827
Powoli trzeba było wracać do pracy, więc nie zabrałem się za jedynie jedną grę na poważnie, a reszta to tylko zaległe DLC oraz spin-offy których nigdy nie ograłem :)
1.) Assassin's Creed III Remastered - Tyrania Króla Waszyngtona - Wreszcie skończyłem i mogę zapomnieć, że to DLC w ogóle istnieje. Nie ukrywam, że nie lubię Connora jako bohatera, a tutaj się to tylko potwierdza. Całość jest wykonana dosyć dziwnie, fabuła ma pełno dziur, a finał pozostawia wiele do życzenia. Nie wiem co mógłbym więcej napisać o tym dodatku, całość zajęła mi około 3 godzin, czyli 1 godzina na epizod, czyli na szczęście nie musiałem męczyć się długo.
2.) Assassin's Creed Liberation Remastered - Spin-off, który pierwotnie miałem kupić na PSVITA, ale ostatecznie zbyt długo z tym zwlekałem, aż do czasu wypuszczenia remastera. Ogólnie gra sama w sobie nie jest jakoś szczególnie zła, co prawda dużo jej brakuje do najlepszych części, ale zbytnio się nie męczyłem. Sam pomysł na trzy różne stroje i ich pewne ograniczenia był dla mnie świetny, pozwalało to na stosowanie różnych taktyk na dostanie się w określone miejsce, chociaż irytowało trochę to, że każdy ze strojów posiadał inny sposób na obniżenie poziomu rozgłosu i o ile w przypadku stroju niewolnicy było to dosyć proste, tak w przypadku asasynki i pani już nie bardzo. Fabuła to już ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ chyba nie zrozumiałem początku. Ogarniam walkę asasynów z templariuszami, ale dlaczego tutaj ścigamy tego konkretnego złego? I podobnie jak DLC do trójki, tak tutaj też jest wiele dziur fabularnych. Wydaje się, że ta gra pierwotnie miała być dłuższa, co by nawet jej pomogło lepiej rozwinąć fabułę. Czuć potencjał, który został stłumiony przez powstawanie na niezbyt popularną konsolę Sony. Ogólnie gra ma dwa zakończenia, zwykłe i alternatywne. Alternatywne, według tego co wyczytałem, miało się uruchamiać jedynie jeśli zabiliśmy wszystkich "Obywateli E". Osobiście nie chciało mi się przeszukiwać całej mapy by ich znaleźć, więc je olałem i zabijałem tylko tych fabularnych, jednak mimo wszystko gra pozwoliła mi zobaczyć to drugie zakończenie, ale nie powiem żeby było zdecydowanie lepsze od pierwszego, wręcz jestem w stanie stwierdzić, że to pierwsze było lepsze i sensowniejsze. Gra niestety tylko na raz.
3.) Assassin's Creed Freedom Cry - Tym razem DLC do czwartej części, ale w samodzielnej wersji. Dosyć krótki dodatek, który byłby zdecydowanie krótszy, gdyby nie chore wymagania do rozpoczęcia kolejnych misji. Ogólnie misji jest tylko 9 i są dosyć krótkie, więc twórcy postanowili dodać parę wymagań do niektórych zadań. Jeszcze jestem w stanie zrozumieć konieczność uwolnienia 20 bojówkarzy, ponieważ stanowią naszą załogę, ale po co do rozpoczęcia misji potrzebne jest uwolnienie 150 niewolników lub odbicie jakieś plantacji na którą i tak podczas tej misji nie trafimy? Nie wiem, może tym twórcy chcieli jakoś wytłumaczyć niektóre kwestie w fabule? To nie lepiej byłoby to wykorzystać w jakieś misji? Szczerze jak odkrywałem, że trzeba coś jeszcze zrobić by móc w ogóle ruszyć z fabułą to odechciewało mi się grać. Zwłaszcza, że w samej grze za dużo nie ma do roboty, pod tym względem jest bardzo wykastrowana względem czwartej części, bo ile w końcu można robić te same eventy z niewolnikami na lądzie i morzu, czy też podbijać te same plantacje? Fabularnie tragedii nie ma, nie ma tu co prawda wątku asasyni vs templariusze, ale to tylko wyszło na plus, chociaż też tutaj mamy pewne dziury fabularne. Ponownie, do przejścia i zapomnienia.
4.) DMC Devil May Cry - Vergil's Downfall - Podstawkę ukończyłem już lata temu, ale dopiero teraz zabrałem się za to DLC, które toczy się bezpośrednio po zakończeniu podstawki. Ogólnie jako gra jest to naprawdę przyjemna siekanka, ale jako Devil May Cry no już tak średnio bym powiedział. Samo DLC przedstawia nam "powrót" Vergila, a właściwie jego drogę przez zaświaty, aż do powrotu do życia. Na plus można zaliczyć fakt, że Vergil nie jest po prostu skinem Dantego, a ma inny wachlarz ataków oraz umiejętności. Bardzo przyjemnie mi się grało, chociaż brakowało tu jakichś świetnych walk z bossami, bo niby mamy jedno starcie, ale jest dosyć średnie, by nie powiedzieć słabe. Ogólnie to też ten dodatek jest w moim odczuciu prostszy od podstawki, ale nie odebrało mi to w żaden sposób przyjemności z grania. Samo zakończenie również sugeruje kolejną część, której niestety nigdy nie otrzymaliśmy.
5.) Days Gone - Największa pozycja, która ostatnio ogrywałem. I przyznam szczerze, że gdybym nie grał wcześniej w Ghost of Tsushima to prawdopodobnie bawiłbym się lepiej. Te gry są do siebie podobne w swojej konstrukcji, bo w końcu to sandboxy, jednak GoT zrobił to wszystko lepiej, niemniej nie oznacza to, że DG to zła gra, to dalej kawał porządnej produkcji. Mimo wszystko są dwie rzeczy, które DG robi lepiej od GoTa. Pierwszą jest polski dubbing, który tutaj jest naprawdę dobry, zwykle przełączam na angielską wersję po około godzinie, a tutaj jednak przeszedłem całość z polską wersją językową. Drugą to poziom trudności, który utrzymuje się przez całą grę niezależnie od rozwoju bohatera. W GoT pod koniec czułem się jakbym grał na łatwym, a tutaj od początku do końca były momenty które parę razy powtarzałem, więc plus za danie graczowi wyzwania, nie tylko pod postacią hord. Ogólnie bawiłem się świetnie, chociaż pod koniec już czułem delikatne znużenie. O fabule to za bardzo nie wiem co mogę powiedzieć, bo jest tu tyle wątków, że ten główny jakoś się rozmywa, a na pewno też nie pomaga fakt, że główne misje możemy wykonywać w dowolnej kolejności, jeśli oczywiście pojawia się ich więcej na mapie. Trochę przypominało mi to budowę serialu, w sensie mamy jakiś wątek, który trwa przez parę odcinków, zostaje zakończony i rusza kolejny albo zaczyna się jakiś wątek, trochę się rozwija, następuje przerwa na inny wątek i po pewnym czasie tamten wraca by go dokończyć. Brakowało tylko by sama gra była podzielona na takie odcinki, wtedy wszystko by się zgadzało. Niemniej nie przeszkadzało mi to, taka lekka budowa, wcale nie skomplikowana fabuła, wręcz idealna, lekka historia do śledzenia, ale oczywiście nic wybitnego. Główny bohater przypadł mi do gustu, nie był jakiś szczególnie zapadający w pamięci, ale przyjemnie słuchało się jego wypowiedzi oraz myśli, szczególnie po odsłuchaniu radia Wolny Oregon :D I też myślałem, że jak zagram taki czas po premierze, to już bugów nie doświadczę, a przynajmniej nie będą takie częste. Tja, bardzo się myliłem. Nie jednokrotnie koła mojego motoru wpadały pod tekstury, czy zderzałem się z przykładowo samochodem, mimo że nie było możliwości zderzenia, czy też przeciwnicy się blokowali, odlatywali do kosmosu, czy umierając tworzyli ścianę. Taki bug pojawiał się raz na jakieś 3-4 godziny, więc jakieś to uciążliwe nie było, ale wybijało z klimatu. Dużo rzadziej zdarzały się spadki płynności i o ile zrozumiałbym to na zwykłej PS4, tak grałem na PS4 PRO gdzie takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Tak jak pisałem, wybijało to z klimatu, ale na dłuższą metę nie było to jakoś znacząco irytujące. Nie zdobyłem jeszcze w niej platyny, ale będę sobie jeszcze powoli grał po godzince-dwóch i jakoś się odblokuje resztę osiągnięć :)
6.) WWE 2K Battleground - Gra miała premierę w piątek, więc za dużo jeszcze nie pograłem, ale jak na pierwsze wrażenia to jest... marnie. Spodziewałem się drugiej części WWE All Stars i tak się też zapowiadała. Rozgrywka jest przyjemna i szybka, ale zupełnie prosta i dająca mało możliwości. Fabułę delikatnie ruszyłem i jeszcze bardziej się zawiodłem, ponieważ do kontroli dostaliśmy sześciu nowych, zupełnie customowych, bohaterów, chociaż zapowiedzi sugerowały, że stworzymy swojego bohatera i nim będziemy brać udział w walkach. Ciężko mi tutaj napisać coś więcej, ponieważ jeszcze trochę do zobaczenia zostało, ale już nie nastawiam się na dobrą produkcję.
W piątek również przyszedł mi Super Mario 3D All-Stars, którego będę ogrywał wieczorami, a przyznam bez bicia, że nigdy nie miałem styczności z tymi grami, więc będzie to miłe odkrywanie klasyki :)
Zaskakujący tydzień. Ledwo go rozpocząłem a zagrałem w naprawdę świetne gry. Każda z nich wchłonęły mnie w ich świat.
Ikenfell (Xbox One): Widać w tej grze dużo inspiracji starszymi produkcjami, nowymi cenionymi grami RPG, a nawet filmami. System walki przypominający ten z drugiej odsłony South Park zmieszany z FF, eksploracja świata przypominająca mi trochę undertale, Tytułowy Szkoła Ikenfell przypomina znaną szkołę Z Harrego Pottera ”Hogwart”. Można tu znaleźć dużo innych inspiracji. Ikenfell jest jak dla mnie, takim magicznym eliksirem. Zmieszane są tam przeróżne, odmienne od siebie surowce, który nadają jego użyteczność. Gra na pierwszy rzut oka wyglada na coś, co mogło być nazywaną ,,grą dla dziewczynek’’. Teoretycznie tak jest. Grafika niby pikselowe, ale widać (Np w portretach) wzorowanie się animacjami dla dziewczyn. Kolorów jest tu mnóstwo, co jest dobrym pomysł wprowadzającym w ten świat. Muzyka jest bardzo spokojna, aby gracz w czuł się w ten magiczny świat. Fabuła jest prosta, jednak jej zadaniem jest w wprowadzenie w świat gry. W Ikenfell największym plusem jest świat i jak twórcy chcą żebyś się w niego wciągnął. Walki są wykonane dobrze. Mamy tutaj ”rytm” jak z Mario And Luigi: Dream Team. Musimy w odpowiedni momencie kliknąć przycisk (w moim przypadku) ”A” i jeśli dobrze to zrobimy przeciwnicy otrzymują większe obrażenie. Podoba mi się, iż w grze znajduje się pole (znane Np z south park 2) po którym postacie mogą poruszać się. Dzięki niemu, można czasem utworzyć użyteczna taktykę. W czasie gry jedynie przeszkadzały mi parę drobny błędów fabularnych i częste dziwne reakcje postaci. Często różne postacie z którymi rozmawiamy zaczną się czerwienić, cieszyć o tak naprawdę niczym. Dla przykładu: Ktoś zwróci innej osobie uwagę i za każdym razem ta osoba albo musi się zaczerwienia albo cieszyć. I praktycznie każda osoba tak ma. Oprócz głównej bohaterki (albo nie zauważyłem). Jej reakcje są wykonane świetnie. Czasem są tylko delikatne zmiany np. brwi, układu oka, a daje jej niesamowitego charakteru. Mam nadzieje, iż magia tej gry zawsze będzie w Ikenfell za mną podróżować.
Hellblade (Xbox One): Czym dalej tym lepiej. Gra ma naprawdę świetne momenty. A z czasem jest ich co raz to więcej. Zagadki, zaczynają się już urozmaicać. Walka dalej efektowna, jednak są etapy po walce rownież, posiadające rozmach i efektowność. Gra w ciekawy sposób zasłania spadki budżetu. Co raz bardziej mniej ich widzę lub może się do nich już przyzwyczajam. Muzyka tez zaczyna dostać tempa, a w moim ulubionym momencie zgrała się świetnie. Mitologia jest ukazana świetnie. Jakoś lepiej się czuje w tym świecie niż stworzonym przez twórców nowej odsłony God of war.
W tym tygodniu rozpoczynam już bardziej horrorowe gry. Spróbowałem, więc niegdyś bardzo znanej i uwielbianej chyba najbardziej przez osób teorii:
Five night’s at Freddy (Xbox One): Z ta seria zetknąłem się przez YouTube, a później chyba w 3 albo 4 części grałem jedynie 1-2 noce. Raz przez znudzenie, a raz przez trudność ukończenia. Zagrałem ponownie i jedynka jest jak na razie (4noc) bardzo łatwa. Jedynym utrudnieniem jest bateria. Trzy razy pod rząd wygrałem w czasie wyłączonej baterii i odliczaniu do śmierci. Grafika w tej grze jest słaba. Sam wygląd nie jest zły, ma swój styl. Jednak jak przekręcały obrazem ma się wrażenie jakby wszystko było ze sobą zlepione. A ściany zachowują się jak wprost wyjęte z oryginalnego Duke nukem 3D. Strach bardziej czuć tylko i wyłącznie jak wiesz, ze zaraz przegrasz i musisz od nowa to zrobić. Jednak chyba już się uodporniłem na jumpscary z fnaf.
Przeczytałem bardzo ciekawy artykułu na temat serii Tales of autorstwa Yuri-ego. Przekonał mnie, aby szybciej w Vesperia zagrał.
Tales of Vesperia (Xbox One): Wiedziałem, że parę elementów, które fanowi się podobają lub nie przeszkadzają mogą do mnie nie trawić. Tekst oczywiście był napisany ,,fanowsko’’, jednak nie wciskał czegoś na siłe. Napisał to co mu się najbardziej podoba i o czym inni piszą. Ja jak na razie mam troszkę inne zdanie. Opening już zobaczyłem przed odpaleniem gry. Dla mnie wersja angielska niż japońska bardziej trafia wokalem. W Obu językach op i tak mocno potrafi wejść w głowę. Graficznie gra wyglada lepiej niż nowe części Tales of jakie widziałem na np. Youtubie. A to wszystko za sprawa (przypominający studio ghibli) stylu kreski. Tekstury ładniejsze przez remaster, więc nie wiem jak w standardowej wersji to wyglądało. Fabuła prosta, jednak ma w sobie coś co przyciąga. W Świecie też widać dobre wykonanie. Z Bohaterami jest różnie. Główny bohater to przykład jak powinno się robić postacie, którymi się gra. Jednak jedna kobieca postać strasznie mnie irytuje. Muzyka zazwyczaj jest dobra, ale podczas bitw brzmi jakby żywcem wyjęta z dragon ball. Jednak są dwie mniej lub bardziej dobijające minusy. Błędów logicznych jest dosyć sporo. Od gościa który wychodzi z więzienia mający na pasie miecz (nie, nie był to strażnik) do dziwnych zachowań bohaterów sprzecznych z początkowym zamiarem. A drugim błędem jest walka. Najbardziej dobija mnie właśnie to. Jest strasznie toporna, a system obrony jest bardzo dziwny. Wyglada to trochę jakby pomieszali wygląd turowej walki ze stylem walki w czasie rzeczywistym. Spróbuje dać trochę więcej szansy, gdyż widzę potencjał w tym tytule. A czasem bywa tak, iż po prostu trzeba się przyzwyczaić (Np brak obrotu kamery).
Edit: jest to Ciąg dalszy do wpisu o Tales of Vesperia, gdyż chce dopisać i poprawić pare spraw. Walkę powoli już rozumiem i zaczyna mi się już podobać. Gra ma swój styl do którego trzeba się przyzwyczaić. A Błędy fabularne, zaczynam jakoś wytłumaczyć. Zauważyłem jednak, iż tak naprawdę był tylko jeden. Ta postać specjalnie została tak skonstruowana, żeby gracz sobie myślał „naprawdę?”. Do TOV trzeba się przyzwyczaić. Jednak jeśli uda ci się to zrobić, dostaniesz kawał naprawdę świetnej gry.
Ori and the Will of The Wisps (13h - ukończone) - oj to było równie dobre co jedynka, a nawet chyba lepsze. Gameplay, styl, emołszyns... Godny kandydat na GOTY - absolutnie fenomenalna produkcja.
Burnout 3: Takdedown (6h) - Po latach wróciłem do mojej ulubionej ścigałki z PS2, lecz tym razem na emulatorze. FullHD i widescreen sprawiają, że gra się w to jeszcze lepiej niż na oryginalnej konsoli. Uważam, że ta gra się chyba nigdy nie zestarzeje - po latach dalej jest widowiskowo, głośno, a banan nie schodzi z ryja. Mimo, że na PS2 spędziłem w tej grze na jednym profilu łącznie z jakieś 80 godzin to kampanię przeszedłem tylko raz - tym razem czas ją w końcu powtórzyć.
https://www.youtube.com/watch?v=sW47PEWHWkk
Doom: Eternal (1h) - czaiłem się i czaiłem i w końcu udało mi się nabyć na ostatniej steamowej promce. Na razie jest jakoś tak... meh? Nie wiem - pierwszy Doom od razu mnie wciągnął, a tutaj jest na razie tak sobie. Liczę, że się rozkręci.
Jako że dobilismy wspólnymi siłami do dość sporej ilości postów:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15458096&N=1
Watch Dogs . W sumie nie wiem dlaczego. Jazda samochodem nie jest jaks super. Strzelanie tez nie jest nic specjalnego. No, ale podobaja mi sie zagadki typu kody QR i poboczne siedziba gangu. Lubie skradac sie do tego celu omijajac straznikow, obezwladnic i ulotnic sie jak duch. Taka namiastka Splinter Cella :-(.
Obecnie Call Of Duty 2 (1 ograłem jakiś czas temu) i jakoś nie czuję tego, że te gry są stare. Jakoś strzelanki tego typu są moim zdaniem dość aktualne bo ważne aby przyjemnie się strzelało :)
Oraz zaczynać będę Assassin’s Creed 1 niedługo w między czasie serii coda.
Aktualnie wróciłam do Fallout'a New Vegas i zaczęłam także pierwszego Mass Effect'a ogrywać. Ale pewnie szybko wrócę do swoich bardziej lubianych tytułów - MC 1.4.7 ,Starbound'a czy Skyrima.
Saints Row część pierwsza. Gdyby gra wyszła na większej ilości platform, to dziś mogłaby być otoczona kultem takim, jak na przykład GTA San Andreas. Zapewne na zachodzie sytuacja wygląda inaczej, no ale u nas jest jak jest.
Fajne pomysły, niekoniecznie skopiowane z GTA. Trochę szkoda, że główny bohater to niemowa, ale aż tak to nie przeszkadza. Fajna gra, dostałem ją kiedyś od kogoś z GOLa i tak sobie leżała na półce przez jakiś czas.
ja od ponad roku gram tylko red dead online i czasem gta online
masakra jakaś, szczerze powiem
w między czasie kupiłem sobie z 5 gier (nie licząc tych z ps plusa) i praktycznie żadnej nie włączyłem.
Jedynie co próbowałem grać w Days Gone niby fajna jednak nie mogę opanować gościa, wkurza mnie to że uniki tak ciężko się robić i co chwile jakieś zombi mnie zabija,
czasem jestem na siebie zły że nie potrafię zagrać w nic innego normalnie tragedia.
Świetnie że powstał ten wątek!
Gdy grałem w gry na PS2 (w tamtym czasie grałem w rewelacyjnego Metal Gear Solid 2) udało mi się zdobyć Xbox-a 360 (bo mój już trochę wycierpiał). I nawet pare tytułów udało mi się skończyć. (Technologicznie do przodu...) Bioshock, (pięknego powrotu do...) Gears of War 3, (również powrót do starszej odsłony znanej serii...) Call of Duty World at War. Przy okazji grałem także na PS2 w piękne Okami i Zapomnianego przez Capcom Onimusha: Warlords. I grając w Assassin’s Creed Rouge na xbox-a 360 (który według mnie fabułę ma lepsza niż Black Flag), gra mi się zacięła i pojawił się sławny Red Ring of Death. I jeszcze się okazało, że naprawa wyszłaby zbyt drogo i lepiej byłoby kupić ,,nowa’’. Ale po zastanowieniach kupiłem następcę xboxa 360 czyli Xbox One. I szczerze jestem straasznie zadowolony. A game pass jest dobrym sposobem by nawet spróbować jakiś gier (i kiedyś kupić je w wersji pudełkowej). Wiec teraz aktualnie gram w (lepszego niż jej kontynuacja) Xcom: Enemy Unknown (gram na Xbox One), (w kontynuacje ze świetnym klimatem i muzyka) Prince of Persia: Warrior Within (PS2), (Lekko przynudzający) Dragon Quest 7: Fragments of the forgotten past (3DS), (Surowy) Dead Cells (Xbox One), (Klimatyczny) Metro 2033 Redux (Xbox One), (Po raz 3) Fallout 4 (PS4), (Kolejna próba z) The Elder Scrolls: Online (PS4).
Ghost of Tsushima to kawał świetnej gry w duchu (hehe) starszych Assassins Creedow, czyli żadnych leveli i lootu, i zabójstwa działają za pierwszym razem (oprocz większych byczkow). Jak lubię nową formułę AC tak bardzo fajnie było zagrać w coś właśnie na modłę starszych części.
Fabuła mnie osobiście mocno wciągnęła, a klimat otwartego świata i samurajów wylewa się z ekranu. Wymaksowanie całości zajęło mi z 60-70 godzin więc masa świetnej zabawy. Ogólnie to chyba najlepszy system walki mieczem w otwartym świecie jaki widziałem.
Jest kilka scen i momentów w GoT które zapamiętam na bardzo długo, ode mnie 8.5/10 I w rankingu sandboxow od Sony w tej generacji:
Days Gone 8/10
Ghost of Tsushima 8.5/10
Spider-man 9/10
Horizon Zero Dawn 9/10
Days Gone przejdę jeszcze raz niedługo, bo na premiere mimo że gra mnie wciągnęła, to optymalizacja i błędy sprawiły że czasem gra potrafiła mocno poirytowac. Ale z tego co wiem, gra już naprawione więc przejdę z ciekawości bo bardzo mi się świat podobał i pomysł na hordy zombiakow.
Paper Mario The Origami King jest świetny, wiem że wielu ludzi narzeka że nie jest to powrót do RPG z pierwszych dwóch części, ale jak dla mnie naprawili 2 problemy że Sticker Star i Color Splash które mnie osobiście najbardziej irytowaly, czyli walki oparte na zbieraniu naklejek i świat podzielony na osobne poziomy.
Teraz walka to taka trochę gra logiczna (zwlaszcza jeśli chodzi o bossow) A świat jest otwarty jak w PM i TTYD. Humor i masa znajdziek oraz sekretów nie pozwala mi czasem odłożyć pstryczka i zasnąć. Póki co na pierwsze 10-12 godzin też solidne 8.5 ale wiecej napisze jak przejde.
No i jako że rok Mariana, i dziewczyna uzupełnila moja kolekcję Mario i Luigi, ogrywam Mario i Luigi Superstar Saga na 3DS. No i tu juz mamy typowe small numbers RPG. Dopiero 2-3 godziny ale nie raz i dwa się uśmiałem z pociesznosci żartów włoskich hydraulikow. Mam nadzieję że po Paper Mario Origami King, Nintendo zrobi kolejne Mario i Luigi na Switcha.
Jeszcze męczę TLoU2 ale już wyczuwam koniec gry w najbliższym czasie, w międzyczasie oglądam jak chłopak przechodzi Ghost of Tsushima a potem to już chyba będę grała w Horizon: Zero Dawn na PC. Oby tylko port był dobrze zrobiony. Bardzo chciałam tą grę na PC, bo strzelanie z łuku na padzie było takie masakryczne, że gra leży i się kurzy. Nawet się nie spodziewałam, że to serio wyjdzie na PC :D
z chlopkami wieczorami gramy w cs:go oraz w gwinta
singla narazie nie ogrywam zadnego ale:
musze przeinstalowac windowsa i jade z the war is mine
probuje od kilku dni wydebic od kolegi God of Wara i The last of us na ps3
LOMAX
Stara dobra platformówka. Jak na tamte czasy świetne animacje i praca kamery. Gra sama w sobie ma dość urozmaicone poziomy.
Warzone
Gram z kolegami jako nieliczna gra zespołowa w której idealnie stonowana jest akcja i planowanie następnych ruchów.
Tamten blog umarł, że wychodzi nowa wersja?
Ja zacząłem wiedźmina 3 (wiem, nie jestem oryginalny, ale po raz pierwszy go ogrywam, także musicie mi wybaczyć), ale że jestem zaangażowany w remont, także musiałem przerwać granie, a teoretycznie nawet nie jestem w połowie gry, więc chyba do końca sierpnia będę męczył Płotkę.
Rome 1 Total war. Stara dobra gierka, super kampania Rzymu na very hard i zarządzanie włościami oraz obrona terytoriów. Gierka dość trudna powiem szczerze, ale polecam bo mocno wciąga i ma super klimat, to moja pierwsza przygoda z grami tego typu, ale już czuje że to moja działka, chodź z początku unikałem tego typu gier. Samą kampanie pełną męczę już od ponad tygodnia, walka z rodami i senatem jest dość ciężka, ledwo wyszedłem z kryzysu bo wiele w tej gierce jest zaprojektowane źle, jak chodź by to że miasta po czasie potrafią bez przyczyny przestać przynosić zyski i trzeba doprowadzić do buntu i wyrżnąć ludność.. itd
Gierka stara, chodź sam fakt że graifka nie jest aż taka straszna, a na polu bitwy może przebywać ponad 4k jednostek to robi wrażenie :)
Od tygodnia cisnę w Horizon Zero Dawn i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się typowej gry z otwartym światem, która ma multum nudnych aktywności pobocznych i rozmydloną fabułę, a dostałem bardzo ciekawy wątek główny z (wzorem Wiedźmina 3) fabularyzowanymi questami pobocznymi oraz bardzo ciekawy świat, który aż chce się zwiedzać. W ogóle na ten moment gra mi się przyjemniej niż w Wiedźmina 3, w którego wkręciłem się dopiero po kilkudziesięciu godzinach.
W międzyczasie gram też w Fifę Street 2, Gran Turismo 4 i SSX 3 na PS2.
od czerwca gram tylko w Escape from Tarkov, dla mnie gra doskonała, jestem w nią tak słaby, że aż oczy bolą ;) ale jest adrenalina i ekstremalnie przeżycia przed monitorem, polecam szczerze ;)
Skończyłem już grać w Spyro Reignited Trylogy i niestety tylko w trzeciej części zrobiłem platynkę, ale mimo wszystko grało się świetnie. Osobiście uważam 1>3>2 ^^ Oczekując na piątkową premierę ogrywałem tylko jeden tytuł, ale zagrałem też w drugi :D
1.) Minecraft - Co jakiś czas lubię sobie wracać do tej gry, nie tworzę nic wybitnego, ot stawiam sobie chatkę, buduję farmę, robię zagrody dla zwierząt, ot tak się relaksuje. Nie wiem co ta gra ma w sobie, ale gram w nią od wersji alpha z przerwami do dzisiaj. Świetny pomysł na grę, świetne wykonanie i ciągle rozwijana ;)
2.) Fairy Tail - Gra na konsolę premierę ma dopiero jutro (dzisiaj na PC), ale udało mi się dorwać dzisiaj swój egzemplarz na PS4 ^^ Pograłem na razie 5,5h, przynajmniej według zapisu gry, i napiszę szczerze, że na razie wieje nudą. Nie spodziewałem się wiele po tej grze, liczyłem po prostu na po prostu dobrą grę w tym uniwersum. Zacznijmy od początku. Prolog jest nawet ciekawy, wprowadza jakieś tam napięcie, pokazuje typowe dla tego anime siłę przyjaźni i nakręca na więcej, a po nim dostajemy troszkę spokoju i wpadamy w nużącą pętle tych samych zadań oraz słabo przedstawionych scen z anime. Zadania główne jak na razie polegają na pójściu gdzieś, pogadaniu z kimś, ewentualnie walką, wzięciu zadania pobocznego (tak, zadanie główne każe nam zrobić parę zadań pobocznych, po to, aby odblokować nowe postacie do naszego zespołu, i tak w kółko, łazimy, gadamy, walczymy, robimy zadania poboczne. Jeszcze gdyby fabuła tego anime była jakoś sensowniej poprowadzona, to może dałoby się na tę powtarzalność przymknąć oko, ale niestety i to średnio wyszło. Zadania poboczne możemy tu podzielić na cztery typy - fabularyzowane, lojalnościowe, społecznościowe oraz śmieciowe. Fabularyzowe starają się niby jakąś historię opowiedzieć, ale to bardziej taka opowiastka, jak na razie zupełnie nieciekawe i niezbyt zachęcające. Lojalnościowe trochę są podobne do fabularyzowanych, jednak dotyczą konkretnej postaci, są zwykle krótkie i podobnie jak poprzednie, niezbyt ciekawe. Społecznościowe to po prostu losowe zadania zlecane nam przez mieszkańców miasta i polegają wyłącznie na przyniesieniu im konkretnej liczby konkretnych przedmiotów, które zdobywamy po walce lub znajdujemy na ziemi, również nieciekawe zadania, no chyba, że ktoś lubi grindować. Śmieciowe zadania polegają po prostu na konieczności pójścia gdzieś i zabicia konkretnej liczby danego typu przeciwnika, zwyczajnie nudne zadania. Strona techniczna również nie należy do najlepszych, momentami gra jest brzydka i dosyć sztywna, czuć tutaj bardzo mały budżet. Jedynie co do czego nie mogę się przyczepić to voice acting oraz ścieżka dźwiękowa, to po prostu jest świetne. No nic, zobaczymy jak będzie dalej, ale nie zapowiada się jakoś wyjątkowo.
No i jest! Platynka!
A zaraz zaczynam Days Gone.
Nudna się robi ta suszima. Już chyba oleję zadania poboczne i skupię się jedynie na wątku fabularnym co by szybciej przejść. Pierwsze 2 godziny wiały nudą, kolejne 15 było super i naprawdę dobrze się bawiłem, a w tej chwili chcę już tylko odhaczyć grę z listy. Gra na pewno lepsza niż Infamous, ale wątpię, aby mnie jakoś oczarowała na koniec. Raczej taki bottom tier jeśli chodzi o exy Sony. Gra fajna i tyle, ale za to generyczna do bólu.
Jak tylko domęczę ducha to zaczynam Paper Mariana :3 W sumie źle zrobiłem, że nie wziąłem go od razu na premierę. Jak tak zobaczę to w ogóle mam na słiczu sporo marianowych zaległości bo przez ten rok jednak skupiałem całą swoją uwagę na inne gry Ninki, a muszę w końcu się zebrać i kupić sobie Mario Odyssey i New Super Mario U Deluxe.
Metro 2033 Redux (Xbox One) skończone. Kiedyś skończyłem wpierw Metro: Last light (Xbox 360) i jeśli miałbym porównać moje wspomnienia z MLL, a teraz skończonym M2033, to bardziej przypadła mi druga cześć. Ostateczny osąd wydam jak skończę ,,na świeżo’’ Metro Last Light. Metro 2033 to świetna gra. Fabuła jest prosta, ale na końcu może nam dać trochę do myślenia. Gameplay to atut tej gry. Natrafiamy na przeróżne mutanty, które różnią się od siebie zachowaniem. Mutanty to jednak nie jedyny problem mieszkańców metra, gdyż nie raz będziemy musieli stoczyć walkę z innymi mieszkańcami metra. Podczas walki z innymi osobami, Metro 2033 nabiera trochę stylu call of duty. Było to poprawne, ale ciężko można zrobić cokolwiek na cicho. Podobały mi się również wstawki horrorowe, które w ostatnich rozdziałach gry nasilają się. Natomiast Nie grał mi styl gry przetrwanie. Wydawał się...zbyt prosty, może zrobił to tryb normalny. Zazwyczaj miałem pełny zapas amunicji, filtrów itp. Postacie w grze były różnorodne, ale ich los był schematyczny. Irytowało mnie ,,nie mówienie bohatera’’. Na samym początku gry nie słyszeliśmy głosu, ale postacie informowali nas o jego ,,umiejętności mówienia’’. Podczas ekranu ładowania, jednak opowiadał nam o swojej przygodzie, która napisał w pamiętniku. Pod koniec gry autorom się coś odwróciło i wykorzystali fakt o tym iż nasz bohater stał się stalker. Niby właśnie przez to zaczął ,,prawie nic nie mówić’’. Z jednej strony jest to ciekawy zabieg, ale to trochę głupie. Inni stalkerzy byli bardzo gadatliwi , a nie jeden często sobie żartował. Gra także pod koniec zaczyna strasznie się zawieszać i mieć dużo błędów. Można się ze mnie teraz śmiać, gdyż większość błędów są na siłę i często kosmetyczne. Musiałem coś wyciągnąć tej grze, bo naprawdę jest to świetny tytuł. Klimat jest jedyny w swoim rodzaju. Jestem ciekaw jak teraz przyjmę Metro: Last Light i jakie jest Metro: Exodus.
Od razu po ukończeniu Metro 2033 Redux, zabrałem się za ciekawa grę Night Call (Xbox One). Gra opowiada o Taksówkarzu który rozwiązuje sprawy morderstw. Oprawa graficzna jest ponura mroczna, co daje ciekawy klimat grze. Gameplay gry składa się z czytania tesktów, podejmowaniu wyborów, tak abyśmy zdobyli więcej poszlak, ale także musimy pamiętać o naszej robocie i zarabiać pieniądze jako taksówkarz. Jak na razie wszytko jest świetnie zrobione, ale czasem może przynudzać.
No i już karczma umarła :(
Beyond a Steel Sky, 9,5h. Zakładam że już zbliżam się do końca, na Tubie gdzieś mi mignęło pełne przejście w niecałe 6h a ja zaraz dobiję do 10h, za dużo szlajania się. Jeżeli ktoś jest fanem klasycznych przygodówek to naprawdę grę mogę gorąco polecić, jak pisałem wcześniej to nie jest Telltale tylko bardziej klasyka w nowoczesnym wydaniu. W zasadzie wszystko jest jak sprzed 20 lat tylko zamiast kamery w koncie mamy normalną kamerę TPP, cała reszta to jest totalny oldschool; dialogi, postaci, zagadki wszystko to jest praktycznie żywcem przeniesione z klasycznych przedstawicieli gatunku. Tutaj nie ma żadnej akcji, to jest spokojna gra w starym stylu polana nowym sosem. W Syberii też nie było za bardzo wartkiej akcji, chodziliśmy sobie spokojnie po miasteczku i fabryce, gadaliśmy z ludźmi i tym podobne. Tutaj jest tak samo, zagadki nie są przesadnie złożone, w większości musimy używać naszego specjalistycznego sprzętu do hakowania. Jest też system podpowiedzi który nas nakieruje jak będziemy mieli jakiś problem. Ogólnie naprawdę bardzo dobra gra.
Assassin's Creed II, 4,5h. Po skończeniu jedynki od razu dnia następnego zacząłem grać w dwójkę i na początek kilka rzeczy których się w sumie nie spodziewałem. Dwójka ma dużo gorsze oświetlenie niż jedynka przez co wygląda miejscami dużo gorzej, ma gorszy zasięg rysowania obiektów, ma większy pop in i jakby tego było mało to jeszcze gorzej działa, ma okropny stuttering który sprawia że gra nie jest płynna przez co dosyć mało komfortowo się gra. Ci partacze z Ubiszaftu. Jedynka technicznie i graficznie prezentuje się dużo lepiej i lepiej działa. Ehhh. Jako że jednego dnia skończyłem ACI a następnego zacząłem ACII to mam bardzo dobre porównanie i mogę napisać że te gry naprawdę dzieli przepaść, dwójka to w zasadzie jest zupełnie inna grą. Te gry naprawdę mają dosyć mało cech wspólnych, klimat jest zupełnie inny, cała struktura gry jest zupełnie inna. Naprawdę przeskok jaki tu został poczyniony to jest jakiś kosmos, szczególnie jak spojrzymy co teraz się dzieje z serią. Tutaj w zasadzie wszystko jest inne/nowe tylko animacje stare zostały. Pamiętam taki zarzut jednego z forumowych ekspertów przy okazji zapowiedzi AC Revelations że Ezio mając 50 lat dalej brzmi tak samo jak w ACII. Otóż nie. Ezio na początku ACII brzmi jak jakiś dzieciak przed mutacją, aż sam się zdziwiłem. No ogólnie trochę problemy techniczne przeszkadzają się świetnie bawić a młody Ezio taki trochę głupi ale nie narzekam.
Persona 4 Golden, 96h. Grudzień w grze wreszcie zawistuje zbliżający się koniec. Światełko na horyzoncie bo nuda nieziemska. Już dosłownie nie ma z kim social linków rozwijać bo same nieciekawe postaci zostały. Wielokrotnie podczas gry porównuję P4 do innego dużego turowego jRPGa w którego grałem w tym roku czyli Cold Steela III i te porównania są dla P4 miażdżące. P4 ma gorszą fabułę, gorsze postaci, gorsze mapy, gorszy system walki, gorsze dungeony i dużo gorszy pacing. To granie z dnia na dzień niby jest fajnym pomysłem ale to kompletnie nie działa gdy nie ma co w te dni robić, albo wszystko co ciekawe zrobi się wcześniej a później już nic nie ma. Bieganie w kółko nie jest ciekawym zajęciem. W Yakuzie też jest mała mapa i niby biegamy po niej w kółko ale tam jest praktycznie cały czas akcja, coś się dzieje, można zawsze coś porobić opcjonalnego, tutaj niczego takiego nie ma. W Cold Steelu podejrzewam że też bym się zanudził gdyby tam nie było przeskoków w czasie ale to sprawia że gra jest cały czas dynamiczna, cały czas idziemy do przodu, cały czas trafiamy do nowych lokacji a w P4 nic. W CSIII nawet jak jeden rozdział trwa 40 godzin to tam nie ma mowy o jakiejkolwiek nudzie. W P4 z biegiem gry robi się nudniej i nudniej bo gra po prostu przestaje oferować nowe rzeczy i dopada nas rutyna robienia w kółko tego samego co robiliśmy już wiele razy wcześniej. No niestety ale nie czekam na Personę 5, a już na pewno nie w cenie dużo wyższej niż P4. Kładę się do łóżka i obudźcie mnie gdy Yakuzy 3-5 wyjdą na PC...
Dalej w Mass Effect 3 online (PC). ;)
Fajne jest to poznawanie jak się gra różnymi rasami i różnymi grupami. Okazuje się, że po czasie, jak już się człowiek przyzwyczai do słabych i mocnych stron danej postaci, to gra robi się całkiem przyjemna. I na brak różnorodności narzekać się nie da. 260h i jak na razie ruszyłem tylko 1 asari i żadnego salarianina czy volusa.
No i po urlopie...
Chciał nie chciał wracam do sytuacji kiedy mój gaming ograniczy się do 1-2 godzin wieczorem. Mimo to zapowiada się sytuacja w której wszystkie gry które ogrywam skończą się w ciągu tego tygodnia:
- Wiedźmin 3: Krew i Wino -
spoiler start
właśnie rozpoczął się atak wampirów na miasto i zdecydowałem się pójść za radą Regisa, właśnie idziemy dowiedzieć się gdzie jest przetrzymywana siostra Księżnej;
spoiler stop
- My Friend Pedro - tutaj to w zasadzie nie wiem ile mi zostało ale Ogame coś wspominał że on ogarnął cały tytuł w jeden dzień, ja pstrykam po kilka poziomów dziennie od około tygodnia więc siłą rzeczy pewnie nie zostało mi wiele;
- Halo 2 - ukończyłem 11 z 15 poziomów więc raczej i tutaj napisy końcowe ujrzę w najbliższych dniach;
Po ukończeniu tych tytułów wrócę pewnie do ogrywania Odyssey, ale rzuciłem też okiem na 2 inne tytuły, tak testowo żeby zobaczyć czy mnie zainteresują:
- Recore - po tych około 2 godzinach które w tytule spędziłem stwierdzam że to żaden przełom i żadna rewelacja, ale pewnie poświęcę jej jeszcze kilka godzin, może nawet ukończę... Zobaczymy.
- Yakuza 0 - jakoś tak zawsze obchodziłem tą serię bokiem, nie jestem fanem GTA czy tam innych "gangsta" sandboxów. Jednak w GP pojawiły się już 3 odsłony serii więc stwierdziłem że może jednak rzucę okiem.
Te 4 czy 5 godzin które spędziłem w grze były całkiem przyjemne, może się nawet wciągnę głębiej w tę opowieść... Póki co jednak ciężko mi powiedzieć coś więcej.
U mnie w weekend dość standardowo, stellaris, tym razem dość mocno zmodowany. Wygodna gra do zabawy gdy ma się niemowlaka do opieki, bo konieczność częstych przerw nie wybija z rozgrywki za bardzo. Zacząłem w połowie tygodnia, niestety mody mające urozmaicić rozgrywkę trochę za bardzo ja ułatwiły bo AI nie wykorzystuje nowych możliwości w przeciwieństwie do mnie i po trudnym początku doszedłem do etapu na którym jest za łatwo. Muszę dzisiaj po robocie chyba wyedytować pliki z poziomami trudności zdefiniowanymi i w swój obecny wrzucić jakiś znacznie wyższy.
W ogóle od kiedy mam dziecko, to gry Paradoxu, w które wcześniej sporo grałem w tej chwili w zasadzie dominują u mnie, bo są wygodne w tym aspekcie.
Do tego trochę, ale to z dwie misja w GTA V (uznałem, że czas ta grę w końcu skończyć po latach, a ze za darmo dawali), ale to tylko jak TV był wolny w mieszkaniu ogrywam, bo to wygodniej na padzie i kanapie. Jakoś tak na początku Trevora jestem.
Kupiłem PS4 Pro i nadrabiam/zamierzam nadrabiać 10 lat zaległości w tym szumnym mainstreamowym gamingu. Jakimś tam doświadczeniem, ale i naiwnym okiem casuala weryfikuje, czy ten sport w ogóle jeszcze dycha, gdzie przed laty tkwił marketingowy pic, a gdzie casualowy fotomontaż.
GTA5. Chyba najbardziej szumna, znana, rozpoznawalna gra drugiej dekady XXI wieku. Z plusów na pewno środowisko gry, same miasto...w którym tak naprawdę niewiele jest co robić. Los Santos powinno być miastem symbolem niewykorzystanych możliwości i straconych szans niczym Warszawa. Co do samej gry to niestety kiepsko. Poza jazdą samochodem, rozgrywka jest wyjątkowo marna, jakieś casualowe podrygi padem od wielkiego dzwonu. Zamiast gangsterki, akcję cały czas mącą wymuszone sekwencje typu ćwiczenia jogi, jazda na rowerze i inne niedorzeczności. Serio? Nie wiem dokładnie w którym miejscu fabuły jestem, pewnie coś koło połowy, jak dotąd jedyna fajna akcja to skok na jubilera. Jak ma być dalej tak, to niedługo wysiadam.
Bloodborne. Pamiętając Dark Souls z PS3, była to gra w którą zawsze chciałem zagrać praktycznie od pierwszego wejrzenia. Nie zawiodłem się nic, a nic. Mechanika gry dokładnie taka jakiej oczekiwałem. Klimat i świat wykreowany wspaniały, chociaż widać że wraz z postępem paliwo twórcom się powoli wypalało. Sterowanie toporne i słabo zestrojone ze środowiskiem gry. Nie rozumiem, jak w tak wielkiej grze nie można było tego dopracować lepiej. Jeśli ktoś pyta czemu ta gra jest trudna to odpowiadam: przez idiotyczne sterowanie, głupiejąca kamerę, konieczność dobiegania do bossa przez 2 minuty, żeby zginąć w 10 sekund - powtarzaj do skutku. Mimo wszystko grę prawie skończyłem niemal bez podpowiedzi i bawiłem się świetnie.
Ja od kilku miesięcy nie jestem w stanie usiąść do żadnej fabularnej gry single player. Wszystko już mnie nudzi po kilku godzinach. Chyba w końcu przyszło wypalenie po niemal 30 latach zabawy w gry komputerowe. Widziało i robiło się już wszystko a gry niespecjalnie się zmieniają.
Także obecnie najwięcej frajdy mam znów w American Truck Simulator. Kierownica i Track IR dają świetny efekt. Tytuł bardzo relaksujący, zwłaszcza jak się radyjko jeszcze włączy a tam country, blues albo rock:)
Obecnie najbardziej czekam na Microsoft Flight Simulator. Wszystko wskazuje na to, że będzie to tytuł na długie lata u mnie i główne źródło zabawy.
Nie umiera tylko nie ma o czym pisać :P Bo co mam napisać? Że dalej męczę te biedną Suszimę? :P Choć w końcu chyba jestem już bliżej końca... a to oznacza, że niedługo będę mógł zacząć mój całkowicie spontaniczny zakup z PSN'owej promki jakim jest Judgement. Coś a'la spin-offik Yakuzy, który miałem brać na premierę rok temu, ale coś nie pyklo. Za 50zl długo się nie zastanawiałem.
Paper Marian będzie musiał poczekać z zakupem :(
Aktualnie ogrywam 3 gry na PC w ramach powrotów do marek, które lubię.
-Dark Souls: Remastered- W grę grałem już kilka lat temu na konsoli, ale ostatnio naszła mnie ochota na powrót, więc kupiłem remaster i znów bawię się świetnie patrząc jak moja postać umiera. Według mnie najlepsza część Soulsów i najlepszy Soulslike od From Software.
-Batman: Arkham Knight- W ostatnim czasie powróciłem także do serii Arkham i teraz przyszła pora na zwieńczenie serii. Gra jest gorsza od Asylum i City, ale to wciąż bardzo dobra produkcja, która świetnie rozwija mechaniki marki i uniwersum Gacka stworzone przez Rocksteady.
-Dragon Age: Inkwizycja- Na początku miałem ograć tylko jedynkę i dwójkę, ale jakoś wciąż było mi mało tego uniwersum, więc postanowiłem zaryzykować i kupić tę produkcję, mam już na liczniku 59h i nie żałuję. Ta gra nie jest aż tak zła jak mówią ludzie (a przynajmniej według mnie). Misje poboczne to głównie pierdoły z MMO i czasem faktycznie jest przez to nudno, ale w miarę szybko się do tego przyzwyczaiłem i zacząłem miło spędzać czas przy tej produkcji, ot taki dobry średniak na 6/10. Jednak na ten moment robię krótką chwilę od tej gry, by skupić się na produkcjach, które wymieniłem wyżej, jak ukończę jedną z nich to wracam do DA i kończę przygodę Inkwizytora. :)
Później mam w planach ogranie Halo 3 i paru gier, które zalegają mi na Steam.
Udało mi się dotrwać do końca jednej ze spraw w:
Night Call (Xbox One). I Szczerze miałem już dość. Gra sama w sobie, jest bardzo dobrze wykonana. Dialogi, Postacie (i ich przeróżne, nie powtarzające się problemy), Muzyka są na bardzo wysokim poziomie (nie jeden film mógłby pozazdrościć). Niestety gra błędów nie ominęła. Obraz potrafi się czasem błysnąć i zgubić (jakby zbyt wieloma rzeczami się skupił), co powodowało lekki dyskomfort. Gameplay na trailerach (jak i na początku), pokazuje nam coś ciekawego i innowacyjnego. Z czasem podczas grania wyczuwałem schematyczność, a później nudę. Najbardziej zabolała mnie, strasznie słaba pierwsza sprawa. Rozwiązywanie spraw było moim głównym powodem grania w Night Call. Mój główny powód okazał się...przewidywalny, nudny, lecz także głupi. Ku zaskoczeniu, to co w Night Call praktycznie mnie nie interesowało, okazało się jej atutem. Jeżdżenie taksówką jest nudne, jednak gra w świetny sposób pokazuje nam Paryż i problemy żyjących tam osób. Night Call to świetna odskocznia od wybuchów, akcji, czy wielkich przygód. Uświadczymy tu tylko ciemno biały, klimatyczny Paryż...
Po Night Call nie wiedziałem w co dokładnie zagrać. A tu nagle usuwają 3 mocne gry z Xbox game pass. Zatem od razu zabrałem się za:
Devil May Cry 5 (Xbox One). Ciężko było mi cokolwiek o niej napisać. Z jednej strony dostałem Monotonną walkę, powtarzająca się muzykę, oklepane poziomy oraz głupiutką fabule (mająca parę mniej lub bardziej ciekawych i oklepanych elementów zaskoczenia) . Z drugiej strony Capcom zaserwował mi ostrą jazdę bez trzymanki, którą powinnienem po tej serii oczekiwać. Świetna pełna rozwałki walka i towarzyszące jej klimatyczna muzyka, czy przepiękna grafika to największe perły tej gry. A moje serce rozgrzewane przez nawiązania do poprzednich części, pełen sucharów i żartów dialogi bohaterów i fantastyczny styl walki V, powodowały tylko większa chęć do grania w ten tytuł. Fanem serii nie jestem (Pierwsza odsłona wydawała mi się zbyt ,,Resident evil’’, a najlepszego Dmc uważam tego od ninja theory.) Jednak po ukończeniu 5, zaczynam chyba rozumieć fenomen DMC od capcom-u. Czułem, jakby mogliby zrobić to lepiej, ale twórcy pokazali mi grę w ,,starym stylu’’. Otrzymaliśmy 20 misji, bez otwartych światów czy innych tego typu udziwnień.
Spróbowałem także (po raz kolejny):
No Man’s Sky (Xbox One). Na premierę byłem trochę zbyt surowy. Oczekiwałem trochę innego NMS, niż ten, którego ostatecznie otrzymałem. Słyszałem o poprawie tej gry. Spróbowałem i zagrałem, więc raz jeszcze. Dalej nie jest to gra dla mnie. Chciałem grę z piękna kolorową grafika (która ostatecznie była), odwiedzanie i przyglądanie się całej przyrodzie przeróżnych planet, latanie statkiem po kosmosie i walki galaktyczne...Otrzymałem monotonność, pustość, mocne zacinanie się i ten tryb budowania nie pasujący do gry.
Odpadłem po raz kolejny i nie wiem czy chce do niej kiedykolwiek wrócić.
Zagrałem, także w:
Mortal Kombat X (Xbox One). Ostatnio wśród bijatyk królował u mnie Soul Calibur 6. Przypadła mi do gustu, ta ,,japońska lekkość walk’’. Grając w MKX przeciągnęła mnie ,,bardziej realistyczna walka’’ (nie chodzi mi tu oczywiście o przeróżne moce itp). Wyśmienicie wykonane są ruchy postaci (najbardziej widać to podczas Quick-Time-event w fabule). Podczas grania w MKX, mam uczucie oglądania bardzo dopracowanego filmu klasy B. Nie mogę się również do niczego przyczepić.
A teraz wisienka na torcie:
Grounded (Xbox One). Gdy widziałem trailery z tej gry z automatu ją skreśliłem. Grafika stylizowana na fortnite (która pewnie przyciągnęła fanów tego tytułu), gameplay survivalowy mnie nie interesował, a tematyka wydawała mi się zbyt...obrzydliwa. Jej pojawienie się w Xbox game pass jako wczesny dostęp, praktycznie mnie nie poruszyło. Moje zdanie zmieniło się, gdy zobaczyłem jaka liczba graczy zaczęła w ten tytuł grać. Wśród tych opinii było dużo pochwał. Spróbowałem więc zagrać w Grounded. I jestem lekko zachwycony. Już w menu pare moich obaw zostało usuniętych. Klimatu fortnite, the forest czy słabego filmu nastolatkowego tu nie użyczymy. Czuć bardziej tu, klimaty kina z lat 80 (Od razu skojarzył mi się trochę z filmem Goonies). Bardzo dobrym pomysłem twórców była opcja wyłączenia (naszym największym wrogom podczas gry), wyglądu pająków. Co jak dla mnie jest bardzo na plus (jednak klimat troszkę traci). Po włączeniu gry ku moim zaskoczeniu pojawiła się fabuła (a raczej jej urywek, który później zostanie poszerzony). Fortnite-owy styl graficzny, z późniejszym poznawaniem zaczął mi wcale nie przeszkadzać, a nawet pasować. Gameplay survivalowy, który mnie (w innych grach tego typy) odpychał, zaczął mnie przyciągać. AI (czasem dziwny i drewniany) pokazuje ciekawe zachowanie, w stosunku do nas, lecz i także własnego stada itp. Mówienie postaci było dobrym pomysłem, ale obecnie jest zbyt mało dialogów, przez co często się powtarzają. Bledy techniczny oczywiście są, jednak wcale nie w takiej wielkiej ilości (najbardziej mnie denerwuje zacinający się komunikat o wysłanej ocenie oraz nagłe kolorowe błyski w bokach ekranu). Grounded obecnie duże nie jest, ale oczekuje na przyszłe aktualizacje, które mam nadzieje upiększą ten tytuł.
No i jestem w 3 rozdziale Suszimy i cholera - dzieje się! Fabuła mocno ruszyła z kopyta i po raz pierwszy faktycznie zacząłem czuć jakąś więź wobec naszych towarzyszy jak i samego Jina, który do tej pory był dla mnie zupełnie bezpłciowy. Coś czuję, że w ten weekend zobaczę napisy końcowe.
Na dysku PS4 czeka sobie wspomniany wyżej Judgement oraz kilka innych gier, ale one mają dużo mniejszy priorytet (takiego Assasyna Origins dzięki Suszimie to nie odpalę przez kolejne pół roku :P).
Tym czasem na Switchu zakupiłem sobie Not Tonight: Take Back Control Edition i wygląda to naprawdę fajnie - malutki a'la erpeg w dosyć oryginalnym settingu za całe 8zł. Za to uwielbiam kupowanie indyków na Switcha - zazwyczaj są dużo tańsze niż chociażby na Steamie, a jakoś dużo chętnie ogrywa mi się je przenośnie niż miałbym się męczyć przed biurkiem :P
Moje przewidywania sprzed kilku dni zaczynają się sprawdzać. Krew i Wino ukończone, dając mi przy okazji zakończenie jednej z najlepszych przygód które jako gracz przeżyłem. Jeśli wierzyć achievementom to robię ostatni rozdział w My Friend Pedro a w Halo 2 zostało mi około 3,5 poziomu tak na oko.
Trzeba więc powoli się rozglądać za nowymi wypełniaczami czasu. Ostatnio wstępnie przetestowałem Recore oraz Yakuza 0 i obie spodobały mi się na tyle że postanowiłem poświęcić czas na ich ukończenie, jednak zmiany w ofercie Game Passa sprawiły że do testów załapały się również Darksiders: Genesis oraz Men of Medan.
Ten pierwszy od początku był dla mnie super (jestem umiarkowanym ale jednak fanem serii) o tyle żeby cokolwiek powiedzieć o drugim muszę jeszcze trochę pograć. Wiem czego się spodziewać, wiem jak gra będzie próbowała na mnie wpłynąć, jednak nie pograłem jeszcze na tyle długo żeby móc się wypowiadać.
Ale przede mną weekend i to pierwszy po urlopie więc planuję trochę więcej czasu spędzić na relaksie przy konsoli więc na pewno będę po nim wiedział czy chcę ogrywać te tytuły do końca.
A ja miałem tego wiedźmina 3 przejść, no i jakoś nie mam weny na razie na fabularne gry.
Za to typowo powróciłem do simsów 4, czyli dwie godziny pracowania nad budową domu i po pół godzinie "życia" przycisk wyjście z gry. Prawdziwe życie dużo ciekawsze.
No i też zacząłem pykać z powrotem w F1, ale w zeszłoroczną wersję, bo tegoroczna, w której połowa kalendarza wyścigowego się nie zgadza nie ma sensu.
Ogralem Bete Avengersow i musze powiedziec ze gra nie dla mnie. Mocno czekalem na wizje swiata Marvela w wykonaniu CD, ale to co dostałem jest mega średnie. Walka sprowadza się do takiego walenia ataku na pałę, co nudzi po 5 minutach. Jedynie walka z taskmasterem wybiła się trochę ale może właśnie dlatego że to walka Czarna wdowa ponoć była najbardziej szlifowana.
To tylko beta A już widać ile tu będzie lootboxow, dziennych pierdo wyzwań i innego badziewia. Ci co nastawiam sie na świetna grę singlowa (coś jak Spiderman od Insomniac) będą srogo zawiedzeni.
Jeśli Suicide Squad od Rocksteady też idzie ta droga to załamka totalna.
Kompletnie nie czuć walki, bo skoro najsłabszą postacią czuć największe kopnięcie to coś jest nie tak. Pomyśleć że ten sam koleś zrobił świetny system walki Leviatanem z God of War, a tutaj Thor walczy jak paralityk gumowym młotkiem z odpustu.
Jakiś czas tutaj nie pisałem ze względu na dobrą pogodę, więc głównie siedziałem na działce coś tam pracując, a ostatnio też mi się pochorowało, więc nawet nie miałem siły by w coś grać, ale polepszyło mi się, więc wróciłem do grania, więc się też podzielę tym w co ostatnio grałem :D
1.) Fairy Tail - Na szczęście już skończone. Zajęło mi to koło 30h, chociaż chyba zostały mi dwie misje w epilogu oraz mnóstwo zadań pobocznych, ale już szczerze nie chce mi się grać w tę grę, ba, to ona nawet odebrała mi chęci na jakiekolwiek gry. Ogólnie zamysł był naprawdę dobry, umiejscowienie historii po 7-letnim przeskoku czasowym to strzał w dziesiątkę, niektóre sceny są naprawdę świetnie wykonane, czy nawet samo przedstawienie walki w formie turowej zostało ciekawie zrealizowane, chociaż ważniejsze walki przez to tracą swoją dynamikę oraz moc. Wiadomo, że w grze anime ciężko jest tak dokładnie opowiedzieć historie jak w anime, czy mandze, ale mamy takie serie jak One Piece, Naruto, czy Dragon Ball w których to fabuła jest całkiem sensownie poprowadzona i nawet z pominięciem szczegółów ktoś może zrozumieć o co chodzi. Tutaj natomiast zostało to okropnie spłycone i nieraz pośpieszone, czasami mamy sytuację, że czasami nie rozumiemy czemu właściwie walczymy lub co się przed chwilą stało, przykładowo w jednej ze scen Wendy się poświęca by uratować magię, jednak nie ginie, bo ratuje ją jakaś postać, ale kim on jest, co tam robił i dlaczego ją uratował, tego już się nie dowiemy z gry. Gra niby też nastawiona jest na levelowanie postaci, co mogłoby oznaczać, że będziemy mogli rozwijać jakoś postacie, jednak to nie jest do końca tak. Z każdym nowym poziomem statystyki postaci rosną, a magia jest automatycznie ulepszana na konkretnych poziomach, tak samo nowe czary otrzymujemy z podnoszeniem poziomu postaci, czy też wraz z postępem fabularnym. Jedynie nasze postacie możemy wzmacniać przy pomocy kryształów lacrima, które delikatnie wzmacniają jedną ze statystyk. Same walki są nawet przyjemne, ale sama gra jest mega prosta, a niektóre animacje są po prostu zbyt długie i nie da się ich jakoś przyśpieszyć. Tak podsumowując, aby dłużej się nie rozpisywać, gra miała spory potencjał i mogła być jedną z lepszych gier anime, bo w zasadzie dawno nie było nic z Fairy Tail, a jednak dostaliśmy dosyć słabo wyglądającą, nużącą i w żaden sposób przyciągającą gracza grę. Czuć tutaj wielki zmarnowany potencjał.
2.) Kindergarten - Nabrałem ochoty na jakiegoś indyka i padło na jedną z gier, które kiedyś tam kupiłem, ale nigdy nie ograłem. Dosyć krótka gra, bo w 5h udało mi się zrobić wszystko w grze na 100% oraz odblokować wszystkie osiągnięcia na steamie. Całkiem przyjemna przygodówka pełna czarnego humoru oferująca wiele ścieżek, parę znajdziek oraz nawet sekretne zakończenie. Spodobało mi się podejście twórców, że każda postać ma swoją historię i to nieraz naprawdę świetną, chociaż niektóre wymagają, aby ukończyć wcześniej jedną, lub parę, inną by zdobyć przedmiot w nagrodę. Mogę polecić każdemu fanowi czarnego humoru, chociaż przyznam, że czarne paski po bokach trochę irytują.
3.) SUCCUBUS Prologue - Postanowiłem ograć udostępniony prolog nowej gry twórców Agony. Przyznam bez bicia, że na Agony przejechałem się jak jeszcze nigdy na żadnej grze, no była po prostu beznadziejna, ale postanowiłem dać szansę Succubusowi, szczególnie, że ten prolog mogłem ograć za darmo. Mamy tutaj dostęp do dwóch pierwszych misji oraz takiej bazy wypadowej w której dobieramy pancerz oraz uzbrojenie. Widać tutaj jakiś postęp, ponieważ gra wygląda nawet ładnie, nie jest już tak ciemno, ale miałem dziwne poczucie, że klatki przez całą grę nie były do końca płynne. Mamy tutaj walkę, jednak system walki jest dosyć słaby, polega jedynie na klikaniu lewego przycisku myszki, ewentualnie na kliknięciu prawego by użyć umiejętności. Przeciwnicy też nie są zbyt inteligentni, więc nie ma tu jakiegoś wyzwania. Jest tutaj również wspinaczka, która polega na klikaniu w wyświetlane przyciski, co jest dosyć słabe. Twórcy jednak postanowili tutaj pokazać trochę brutalności oraz elementów seksualnych. Formą leczenia jest tutaj torturowanie dusz uwięzionych w piekle i pierwsza scena która to pokazywała polegała na okładaniu brzucha ciężarnej kobiety, a następnie wyrwaniu tego płodu i odgryzienie mu głowy. Gdzieniegdzie też można zauważyć kochające się lub gwałcące demony. Z trailera pojawiającego się na koniec tego prologu wynika, że sami również będziemy mogli gwałcić uwięzione dusze lub nawet demony. Ogólnie widać, że znowu twórcy liczą na reklamę wynikającą z kontrowersji, bo na tym głównie się skupiają, a elementy rozgrywki po prostu leżą. Niby na początku dostajemy informację, że nie jest to jeszcze finalny produkt i wiele może się zmienić, ale na razie z tego co widziałem to zapowiada się na trochę lepsze Agony, w żadnym wypadku na jakąś dobrą produkcję.
Skończyłem Cuszime, narazie nie chce mi się platynować ale jak znajdę czas to na pewno to zrobię.
Obecnie na Switchu łupię w Zeldę i Blashpemous, zamówiłem też Animals Crossing
A my w domu dalej w Mass Effect 3 online (PC). Udało mi się obie córy namówić na kilka sesyjek, cała trójka jako ludziki, Drelle czy Krogany. ;)
Fairy Tail, 4h. Od 9 lat czekałem na jakąś dużą grę FT, jestem naprawdę wielkim fanem i dla mnie FT było lepsze niż Naruto, Bleach, One Piece, Hunter × Hunter czy jakiś biedny Black Clover (bleh). Gdy zapowiedziana została gra to hype poleciał w kosmos a jak się okazało że to nie zwykła bijatyka tylko pełnoprawny jRPG z turowym systemem walki to mój hype był już gdzieś w okolicy Plutona. W sumie to dużo nie śledziłem materiałów z gry bo po co? Świat, lore, postaci i fabułę znam. Miałem jednak pewne obawy związane ze studiem Gust tworzącym grę bo jego skuteczność u mnie wynosiła tylko 50%; Blue Reflection bardzo mi się podobał (bardziej niż Persona 4 btw) ale już Atelier Firis bardzo szybko poleciał na śmietnik. Bałem się że to może być gra w stylu tej drugiej z fetch questami i wątpliwą progresją. Potem było przesunięcie premiery więc smuteczek ale obejrzałem sobie trochę gameplayów z gry no i na takie 6/10 w porywach to wyglądało. No ale liczyłem że mój pierwotny hajp i fanboizm FT zrobi swoje więc czekałem na premierę z wypiekami na twarzy. No i jest. I muszę powiedzieć że bawię się całkiem nieźle. Gra technologicznie wygląda strasznie biednie, widać to np. po teksturach i ogólnej jakości assetów, aliasing tragiczny. Ale muszę powiedzieć że art style się jakby zgadza więc ogólnie nie ma aż takiego dramatu. Dziwne jest dla mnie to że gra nie zaczyna się od początku fabuły tylko tak gdzieś od środka (gdzieś od 117 odcinka anime) co może być nieciekawe dla kogoś kto nie miał wcześniej żadnej styczności z FT, wcześniejsze wydarzenia są co prawda streszczone w encyklopedii w grze no ale kto by czytał takie rzeczy. Ale z drugiej strony jeżeli nie zaczynamy od początku to akurat to miejsce w fabule jest najlepszym na start dzięki przeskokowi 7 lat do przodu. Dzięki temu zabiegowi możemy zaczynać na dnie i wspinać się w górę z naszą gildią. No i tutaj przechodzimy do sedna gry czyli zleceń dla naszej gildii czyli fetch questów. No jest trochę bieda nie da się ukryć, chyba w DA Inkwizycji były lepsze zadania poboczne ale tłumaczę to sobie tym że przecież dokładnie takie zlecenia gildie w tym świecie dostawały więc to są fetch questy ale kanoniczne. Gra jest ewidentnie średniobudżetowa ale jest tutaj jakieś napracowanie, są jakieś spoko systemy ulepszeń postaci czy rozbudowa naszej gildii. Wszystko w miarę zgadza się z materiałem źródłowym, postaci są sobą a scenki czy dialogi brzmią naprawdę dobrze. System walki jest ok, nie jest to może Cold Steel III ale raczej jest lepiej niż gorzej. Przyjemnie się walczy tyle powiem. Dużo jeszcze nie pograłem więc zobaczymy jak na dłuższym dystansie będzie się to prezentować, ale jak na razie mogę powiedzieć że po prostu chcę mi się w tę grę grać.
Assassin's Creed II, 14h. Ło panie Ubiszafcie, co ty żeś uczynił? Czemu jedynka była super portem na PC a dwójka jest taka skopana? Jakbym miał wcześniej wątpliwości czy lewy port na PC jest w stanie zabrać przyjemność z obcowania z bardzo dobrą grą to tak, ACII wyzbył mnie tych wątpliwości. Dwie rzeczy: popsuty vsync i skopana obsługa myszki. I to wystarczy żeby zabawa była gorsza niż powinna bo partacze nie są w stanie wykonać poprawnie swojej pracy. Moje wspomnienia z kilkukrotnego przechodzenia ACII w przeszłości absolutnie nie zawierały ostrzeżeń na temat stanu technicznego. Ja nie wiem jak można popsuć coś co w poprzedniej części było zrobione dobrze. Nienawidzę tej firmy. A sama gra no bardzo dobra oczywiście, tak jak pisałem wcześniej to jest zupełnie inna gra niż jedynka praktycznie pod każdym względem. Nawet w systemie walki coś zmienili bo czasami kontry całkowicie mi nie siadają a w jedynce od początku wszystko siadało bez problemu. Jak ktoś tu na forum pisze że między AC Odyseją a Valhallą jest więcej różnić niż między ACI a ACII to chyba na głowę upadł. Jako że ja jestem z tych co to zawsze czyszczą mapę to zawsze wizyta w nowym miejscu zaczyna się od olania fabuły na rzecz przemierzenia całej lokacji, wejściu na wszystkie punkty synchronizacji, zaliczeniu wszystkich skrzynek i zrobieniu wszystkich pobocznych aktywności. Nigdy mi się to nie znudzi chociaż słaby stan portu bardzo próbuje mi grę zniesmaczyć.
Persona 4 Golden, 105h. Męka kęsika odcinek 2137. Liczyłem że trzeci semestr, jak się domyślam dodany w wersji Golden, będzie miał jakąś sporą nową zawartość oraz lepszy pacing a tymczasem jest jedno wielkie nic. To jest dokładnie to samo co wcześniej czyli nic się nie dzieje, tylko biegamy dalej w kółko, nic nie ma do roboty bo już wszystko zrobione. Ehhh. Moment od którego moja przygoda z tą grą zaczęła się nużyć i dłużyć to bez wątpienia moment wymaksowania wszystkich statystyk postaci. Do tamtego miejsca gra miała taki fajny dla mnie aspekt zarządzania czasem i maksymalizacji zysków w czasie wolnym. Na początku gry nie wiedząc jak to będzie dalej wyglądać miałem obawy ze obudzę się pod koniec gry z nierozwiniętą postacią i nie skończonym żadnym social linkiem więc poszedłem bardzo mocne w wyciąganie jak najwięcej z czasu wolnego, deszczowe dni to chińska restauracja albo biblioteka, wieczorem książka albo nauka itd. W pierwszej kolejności dążyłem do rozwinięcia statystyk aby odblokować wszystkie dostępne prace dorywcze oraz aby móc być numerem 1 na testach w szkole. I to było bardzo fajne, patrzyło się jaka będzie pogoda i trzeba było się do niej dostosować, planować czy idziemy tu zrobić social linka czy idziemy nocą pracować w barze który w przeciwieństwie do innych prac rozwija nam 2 statystyki jednocześnie. Ale w momencie rozwinięcia wszystkich statsów to wszystko po prostu zniknęło. Wcześniej nigdy nie było czegoś takiego że w czasie wolnym nie miałem co robić a im dalej w grę takie sytuacje są coraz częstsze. W tej grze nie ma już po prostu nic do roboty. Naprawdę tu powinno być więcej aktywności pobocznych, jakieś minigierki albo po prostu rodem z Cold Steel przeskoki do przodu o kilka tygodni. Bardzo by to grze pomogło w mojej ocenie.
No i stało się, My Friends Pedro ukończone. Może kiedyś spróbuję wymasować ale na razie wystarczy mi że ukończyłem, jak na indyka naprawdę spoko.
Ostatnio przetestowałem też kilka gier po 2-3 godzinki w celu wybrania 3 tytułów które wskoczą w miejsce ukończonych. W sumie to postanowiłem ukończyć wszystkie bo trafiłem na same dobre, ale w pierwszej kolejności wybrałem:
- Elex - za mną jakieś 5 godzin. Praktycznie od pierwszych minut człowiek sobie myśli "no kurcze, Gothic" :). Nic dodać, nic ująć. Jeśli ktoś lubił poprzednie gry PB będzie się dobrze bawił mimo wszechobecnego drewna :).
- Yakuza 0 - około 5 godzin póki co. Jakoś nie było mi po drodze z tą serią, jednak te klika pierwszych godzin sprawiło że chcę tą grę ukończyć, a potem może resztę serii... zobaczymy :).
- Final Fantasy Type 0 HD - za mną sam początek, może z 2 godziny, ale jestem tytułem zauroczony. Nie wierzyłem że to Final Fantasy. Jest mrocznie, jest krwawo w kontraście do nastoletnich bohaterów w mangowym stylu. Tak przy okazji, wiem że wypowiada się tu kilku miłośników japońszczyzny, jeśli znacie inne tytuły z podobnym kontrastem to byłbym wdzięczny za podrzucenie.
Wracając do sedna, gra już dzisiaj nie wygląda imponująco, jest to remake starego tytułu z PSP więc wiele wymagać nie można, ale mnie to szczerze mówiąc nie przeszkadza, do dzisiaj pogrywam na PS2.
Platyna w Days Gone wbita i zabrałem się wczoraj za RE2.
Ale ta gra jest cudowna, skończyłem kampanię Leona i mam zamiar wbić platynę. Świetny gameplay, absolutnie rewelacyjny level design, atmosfera, różnorodności lokacji, eksploracja, zagadki, bossowie.
Niemal wsystko co w tej grze jest, daje rade.
Z powodu obejrzenia filmu Greyhound wrocilem znowu do Silent Hunter III. Film to porazka pod wzgledem scenariusza. Jest tam tyle historycznych baboli, ze moglbym ksiazke napisac. No, ale laik bedzie zadowolony. Niszczyciel smigajacy pomiedzy torepdami jak wyscigowka. Co nie zmienia faktu, ze spowodowal, ze chce znowu polowac na konwoje na Atlantyku. Grze pyklo 15 lat :-), ale po odpicowaniu jest jak nowa. Gram z modam podpatrzonymi u pana na yt. Wiec zyczcie mi stopy wody pod kilem.
Poirytowany faktem przegapienia promocji na Far Crya 3 Classic Edition, zainstalowałem zwykłą wersję, którą posiadałem w bibliotece jeszcze z Xboxa 360. Nie miałem okazji grać w tą część, a że zdaniem wielu jest to jedna z najlepszych odsłon postanowiłem to sprawdzić. Jak na razie jest ciekawie, momentami przypomina mi się część pierwsza (widoki, udźwiękowanie)
Parę godzin pograłem i nadal chcę więcej, myślę że fabuła pęknie bez problemu.
Aktualnie ogrywam AC: Odyssey. Robię wszystko jak leci, a i tak mam wrażenie patrząc na pozostałe regiony czy zadania, że po jakiś 35 godzinach zrobiłem z 10% wszystkiego. Odnoszę lekkie wrażenie, że mapa świata jest trochę za duża w stosunku do tego co się na niej znajduje, a pływanie statkiem za wolne przy pokonywaniu odległości na morzu. Ale i tak gra się fajnie.
Doszło Animal Crossing, przyjemne ale narazie jakoś mega mnie nie wciagnelo.
Natomiast skorzystałem z darmowego tygodnia Borderlands 3 na steamie i o matko jak mi się w to dobrze ciupie. Nawet się tego nie spodziewałem, co prawda grałem i przeszedłem poprzednie części ale zawsze w coopie i strzelanie zawsze było dla mnie drewniane. Teraz gram w singlu i strzelanko poprawili tak bardzo, że aż się morda cieszy. Fajne postaci do wyboru i umiejętności, dużo lepszy klimat niż w poprzednich częściach moim zdaniem. Po zakończeniu darmowego okresu odrazu skorzystałem z promocji i kupiłem za 129 zł. Przyjemne odkrycie.
Krotko po premierze Borderlands 3 czyli gdzies w pazdzierniku utknalem na bossie Graveward.
Mialem jakis nerwowy okres i nie dalem mu po prostu rady.
Wczoraj wrocilem i za pierwszym razem dostal becki, a ja ruszylem dalej z fabula.
Lubie czasem takie powroty i na nowo rozkoszowac sie na maxa.
Z racji naprawdę dobrej pogody nie mam zbytnio ochoty na granie, ale coś tam udało mi się pograć :)
1.) A Plague Tale: Innocence - Czyli gra z serii "kupiłem dosyć dawno, ale zapomniałem przejść". Każdy kto mnie tu trochę zna wie, że nie jestem fanem The Last of Us, a ta gra była właśnie do niej porównywana. Mimo wszystko odrzuciłem te porównania, skupiłem się na tym, że to jest inna gra, od innego dewelopera, a do tego nie jest exem. Teraz po ukończeniu tej produkcji zastanawiam się, gdzie te podobieństwa? Bo poruszamy się w dwójkę, czy jest nastawienie na skradanie? Ogólnie gra nie jest zła, ale jakoś szczególnie dobra też nie, taki dobry średniak. Początek zapowiadał się naprawdę ciekawie, wręcz napisałbym, że się wciągnąłem, jednak czym dalej w rozdziałach tym nudniej. Brak tutaj jakiegoś urozmaicenia, bo ciągłe skradanie pomiędzy głupimi przeciwnikami i masą szczurów dosyć szybko się nudzi. Do tego boli fakt, że ulepszanie w zasadzie nie jest potrzebne, bo zbyt dużej różnicy to nie robi, a sama gra do najtrudniejszych nie należy. Fabuła nawet mi się podobała, chociaż wyjątkowa nie była. Byłaby do końca całkiem niezła, gdyby nie te wątki nadprzyrodzone, i nawet nie chodzi mi tutaj bezpośrednio o tą całą Skazę, bo ona miałaby sens jakby wytłumaczyli, że tylko przez nią pojawiła się ta zaraz i opanowanie jej będzie stopniowo wygaszało rozprzestrzenianie się szczurów. Po prostu robienie z niej jakiegoś sygnału zmiany na świecie, a potem dodanie możliwości kontrolowania szczurów było dla mnie pójściem w nie tę stronę co potrzeba. Nie napiszę, że bawiłem się przy niej źle, ale ogólnie się bardzo zawiodłem i nie jest to tytuł, który ciepło będę wspominał. Bardzo szkoda, bo potencjał był ogromny.
2.) SCP: Unity - Kumpel wkręcił mnie w czytanie raportów SCP, więc pobrałem sobie również gierkę, która pozwoli mi przeżyć z częścią z nich spotkanie. Wybrałem tę wersję, a nie starszą, nie ze względu na jakość, a dlatego, że starsza wersja nie jest już wspierana, a ta będzie cały czas rozwijana. Gram sobie późnymi wieczorami/nocami i napiszę szczerze, że jest moc. Jest naprawdę przyjemnie oraz klimatycznie. Spotkania z SCP-173 oraz SCP-106 podnoszą ciśnienie, zwłaszcza gdy się ich zupełnie nie spodziewamy albo pojawiają się w najmniej odpowiednim momencie. Ogrywam bardzo powoli, będę też czekał na kolejne update'y licząc, że niedługo dodadzą SCP-049 oraz SCP-096 by jeszcze bardziej wzmocnić poczucie zagrożenia.
3.) Is It Wrong to Try to Pick Up Girls in a Dungeon? Infinite Combate - Gra wypuszczona w tym tygodniu na podstawie anime/mangi o tym samym tytule. Osobiście nie oglądałem tego anime, ani też nie czytałem mangi, ale gdzieś tam poprzez memy, czy inne screeny kojarzyłem postacie, jednak samej fabuły oraz motywacji postaci wcale. Nie wiedziałem kompletnie czego się spodziewać i zawiedziony może nie jestem, ale liczyłem na troszkę więcej. Oczywiście jeszcze jej nie ukończyłem, jestem mniej więcej w połowie gry i mam nadzieję, że się jeszcze rozkręci, ale na razie to co widziałem nie napawa optymizmem. Rozgrywka przypomina jakiegoś taniego mobilniaka w którym łazimy po bliźniaczo podobnych lochach walcząc z tymi samymi przeciwnikami, a w przerwach między zwiedzaniem kolejnych lochów możemy kupować/sprzedawać/ulepszać sprzęt, za zabitych przeciwników możemy ulepszać niektóre statystyki, no i możemy odbyć bardzo króciutkie rozmowy z NPCtami. Rozdziały są dosyć krótkie, bo składają się z dwóch misji fabularnych, a sama fabuła podzielona jest na dwie postacie, które mimo różnic w charakterach są naprawdę ciekawe. I wyłapałem jakiegoś buga (przynajmniej mam taką nadzieję, że to bug), bo moje postacie stały się... nieśmiertelne. Mimo otrzymywania obrażeń od przeciwników to pasek mojego zdrowia nie spada, jedyne co powoduje jego kurczenie, to wszelkie efekty nakładane przez wrogów, jak otrucie, czy podpalenie. Jak na razie nie udało mi się tego naprawić, pewnie teraz zacznę się tym bawić, ponieważ taka gra zupełnie nie jest przyjemna, bo nie stanowi żadnego wyzwania.
No i Halo 2 ukończone. Remaster udostępniony nam w ramach Halo: MCC jest po prostu super. Staroszkolny feeling konsolowego shootera plus jedne z najpiękniejszych cutscenek jakie widziałem. Absolutna wisienka na torcie tej kolekcji.
Tym samym do aktualnie ogrywanych przeze mnie tytułów powraca Red Dead Redemption 2. Grę pozostawiłem swego czasu po kilku ukończonych misjach. Nie dlatego że tytuł mi się nie podobał, po prostu ogrywałem wtedy kilka dużych openworldowych gier i dotarło do mnie że jak będę próbował ograć wszystkie naraz to po prostu mnie znudzą.
W tej chwili gra pokazuje mi iż ukończyłem 23% głównej fabuły, więc czeka mnie jeszcze sporo czasu z tą znakomitą grą.
Kupiłem sobie FIFE 20. Naprawdę świetnie to wygląda. Na FUT szkoda mi czasu bo i tak gram na boty bo jestem cienki bolek. Zagrałem sobie też tryb Ligi Mistrzów oraz karierę. Jestem pod wrażeniem jak to wszystko wygląda. Oprawa meczowa, komentarz itd.
Cały czas też gram w GTA V i przekonałem się do tej gry. Zaczyna się rozkręcać a i taka zwykła jazda po mieście potrafi dać frajdę.
Don't Starve Together na PS4 z żoną. Jesteśmy na 150 dniu jakoś i nigdy tak długo nie wytrwaliśmy :-)
Dzisiaj klepnelismy Dragonfly w końcu!
Obecnie gram w realu w "przydała by się lepsza robota" :)
Na PC - XCOM Chimera Squad, mocno ogrywałem Enemy Within ale jakoś "dwójkę" sobie odpuściłem. Minecraft raz w miesiącu jak mnie wena designera napadnie.
Na fonie - Questland (ale to już ponad dwa lata z przerwami), Space impossible (takie archero z kosmicznym kowbojem)
Ogólnie czekam na WoW:Shadowlands, pyknąłbym sobie też w FarCry4, bo to odsłona która nie poszła na starym kompie, a wreszcie coś unowocześniłem po 8 latach :D mam jednak drugi warunek żeby to FC4 było w jakiejś promocji bo 120zł to jest chyba żart.
Miałem smaka na Horizon Zero Dawn ale nikt tego na Win7 nie uruchomił to sobie odpuszczam.
Nadrabiamy dalsze zaległości :)
1.)Is It Wrong to Try to Pick Up Girls in a Dungeon? Infinite Combate - Udało mi się naprawić bug z nieskończonym zdrowiem, wystarczyło usunąć zapisy z chmury, bo te były uszkodzone. No i też udało mi się w końcu ukończyć fabularną część gry. Nie oglądałem anime, ale po ukończeniu na szybko przejrzałem streszczenie dwóch sezonów, no i niby fabuła gry zawiera cały pierwszy sezon oraz część drugiego, chociaż moim zdaniem powinni zawrzeć również cały drugi sezon, ponieważ tak fabuła wydaje się jakaś dziurawa. Niby na początku mamy zapowiedź pewnej intrygi, tajemnicy, później niby przechodzi to na dalszy plan, aż całkowicie znika by nie była wspomniana nawet na koniec. Sama historia podzielona jest na dwie postacie, Bella i Aiz, co rzucało momentami inne światło na niektóre wydarzenia. Rozgrywka jest dosyć prosta, niewymagająca i zalatująca tanimi mobilkami, podejrzewam, że grałoby się to przyjemniej w wersji na Switcha, która również się pojawiła. Po zakończeniu odblokowuje się dodatkowy rozdział w którym możemy wykonywać misje poboczne, a także zdobywać "punkty randek" i umawiać się z postaciami, dzięki czemu odblokowujemy nowe scenki, czyli standardowy grind, co już mnie tak nie bawi. Może nie jest to jakoś specjalnie dobra gra, ale zła też nie jest. Przyjemnie się grało, historia nawet zaciekawiła, nic wybitnego, ale miło można spędzić czas.
2.) SIMULACRA - Bardzo nietypowy horror w którym nie wcielamy się w żadnego ocalałego, czy nie trafiamy do jakieś opuszczonej posiadłości, a jedynie poszukujemy zaginionej przez jej telefon, który w dziwnych okolicznościach trafia w nasze ręce. Świetnie zrealizowana fabuła w której tajemnica gdzieś tak do połowy gry się tylko bardziej komplikuje by powoli zacząć się rozwiązywać, żeby na końcu przygnieść gracza. Ogólnie cały czas gra trzyma nas w napięciu, a do tego został wykorzystany świetny system dźwięków, czyli od czas do czasu w losowych momentach gry usłyszymy w jednej lub drugiej słuchawce dźwięki pukania do drzwi, oddychania, mlaskania, a także kroków w naszą stronę. Autentycznie nie czułem się sam w pokoju, a raz nawet poszedłem sprawdzić, czy faktycznie ktoś do mnie nie puka. Nie jest to w żaden sposób długa gra, a sama rozgrywka niezbyt skomplikowana, bo jedynie czytamy wiadomości, odpowiadamy na nie, od czasu do czasu naprawimy uszkodzone zdjęcie lub wiadomość, no i w zasadzie to tyle. Mimo wszystko zostało to świetnie zrealizowane, a sama gra według mnie zasługuje na większą popularność.
3.) Marvel Avengers - Ograłem betę podczas pierwszych darmowych beta testów i zabieram się po raz drugi podczas drugich. Ogólnie gra tyłka nie urywa, system walki to po prostu przyciskanie jednego przycisku, no i jakoś nie czuć potęgi tych potężnych istot, jednak mimo wszystko grało się nawet przyjemnie, chociaż trochę szkoda, że tak skakali z tymi misjami, bo ciężko tutaj wyczuć jakiś większy sens fabuły. Z takich większych wad to na pewno Taskmaster wypada tutaj bardzo słabo, jakoś jego wersja w Marvel's Spider-Man lepiej według mnie się prezentowała, no i bardzo niepokoi mnie obecność sklepu z mikrotranzakcjami już w becie. Nie wiem czy ogram na premierę, ale zagram na pewno.
4.) Bleach Brave Souls - 3D Action - Udostępniona za darmo gra stanowiąca port z komórek, no i bardzo się cieszę, że została udostępniona za darmo, bo bym bardzo żałował jakbym wydał na nią chociażby złotówkę. Już samo to, że jest to port z komórek powinno zapalić czerwoną lampkę. Jest to zwykły port z podniesioną rozdzielczością oraz nowym sterowanie. Wszystko co złe w tej grze zostało zachowane, czyli mnóstwo mikropłatności oraz chamski system ograniczenia ilości rozgrywania walk. Zagrałem niby tylko 2 godziny z czego pół godziny zajęło pobieranie dodatkowych danych. Sama rozgrywka jest prosta i co chwilę gra zachęca do wykupywania kolejnych postaci, szczególnie tych eventowych. Szczerze, jak jesteście fanami tego anime/mangi, to trzymajcie się od tej gry z daleka. Zwykły mobilny crap.
Dzisiaj tylko teaser mojego kolejnego wpisu. Po skończeniu Assassin's Creed II zacząłem grać w Assassin's Creed Brotherhood i pierwsze co rzuciło mi się w oczy jeszcze zanim przejęliśmy kontrolę nad Ezio to to że ACB wygląda graficznie o niebo lepiej niż ACII, różnica jest naprawdę ogromna zarówno jeżeli chodzi o jakość modeli, zasięg rysowania, oświetlenie oraz efekty. I wrzucam porównanie tej samej sceny w obu grach które świetnie tę różnicę pokazuję.
+pierwsze i ostatnie dobre DLC (zaginięcie leonarda) do czasu wyjścia Assassins Creed Origins
Najlepsze DLC jakie miał AC ever to był Kuba Rozpruwacz do Syndicate.
Jak wygląda system walki w nowych AC w porównaniu do GoT, GoW, Sekiro czy Nioh?
Trzeba mieć jakiegoś skilla czy tak jak w starych AC jest się prawdziwą maszyną do zabijania?
Walka daje satysfakcję?
Ukończyłem tryb fabularny w:
Mortal kombat X (Xbox One): Tryb fabularny muszę pochwalić za cutscenki i quick time event. Jeśli chodzi o sama fabułę tego trybu, to jest bardzo słabo. Jednak tu nie chodziło o jakieś większe przemyślenia, czy dobre zwroty akcji. fabuła ma być pretekstem do walk i to robi. Grafika w grze...jest dziwna. Niektóre postacie (np. Scorpion lub sub-zero) są wykonane fantastycznie, a jedni (np. Sonya blade lub johnny Cage) są fatalni i ciężko było mi na nich patrzeć. Ogólnie jako bijatyka MKX jest świetne i daje nam inną rozgrywkę niż w japońskich grach tego gatunku.
Jako fan Serii Halo i niedawny nabywca Xbox One postanowiłem zagrać w:
Halo 5 Guardians (Xbox One): Zawiodłem się strasznie. Ale wpierw napisze plusy.
+ świetne nowe pomysły (jak np. Dashe lub celowanie)
+ grafika jest naprawdę świetna...
+ ...a tekstury są wysokiej jakości (z paroma wyjątkami)
+ cortana i buck!
+ (jeśli miałbym już wybrać) dobry polski dubbing cortany i buck-a
+ różnorodność w działaniu broni
+ dobry system strzelania
+ cutscenki
+ multiplayer
A teraz minusy:
- fabuła, a jeszcze gorsza końcówka
- Reszta postaci, a w tym sam master chief (którym gramy około 3 razy na 16 misji)
- Dubbing reszty postaci jest tak samo okropny jak same postacie (oprócz cortany i buck-a)
- Brak zmiany dubbingu
- Boss, który ciagle się powtarza
- Muzyka (oprócz, niektórych ze starszych części)
- Brak klimatu starszych odsłon
- Brak ,,epickości’’ starszych odsłon
- Nie do zapamiętania, nudne lokacje
Wiec streszczając Halo 5 Guardians jest grą poprawną (przypominająca serie Call of Duty), jednak do wcześniejszych odsłon nie ma startu.
Parę gier Indie grałem (w te lepsze i gorsze), ale tylko wrażenie na mnie zrobiły Uncanny Valley i Deltarune Chapter 1 ( W Undertale jeszcze nie grałem). By powiększyć swoją bibliotekę granych gier Indie zabrałem się za:
Rocket league (Xbox One): Zaskoczył mnie ten tytuł. Oczekiwałem trochę takiej nudnej multiplayerowej gry na parę zagrań i do usunięcia. Jednak RL bardzo mnie wciągnął swoją nie codzienną rozgrywką. Tak bardzo mi się spodobał, że dopisuje go do mojej listy najlepszych gier Indie.
Od razu po Halo 5 guardians zabrałem się za:
Banjo-Kazooie (Xbox One): Jest grą, która wykorzystała modę na platformówki w stylu Mario 64 czy Croca. Jednak nie próbuje być kolejnym klonem, tylko spróbował być inny od tytułów które wymieniłem. Pomysł z dwoma bohaterami, bardziej rozbudowane dialog, przemiany w inne zwierzęta np w krokodyla, główna zła, która burzy czwartą ścianę to strzał w dziesiątkę. Na minus dałbym kamerę i lekką czasem nudę.
Jednak gdy zobaczyłem ile tytułów usuwają z game pass i jakie są to tytuły, to ponownie zabrałem się za szybkie przejście tych tytułów. A jest nim:
Metal Gear solid 3 Snake eater HD edition (Xbox One): 1 i 2 dalej szokujące pod względem łamania czwartej ściany czy innych smaczków, gameplayowo stały się już przestarzałe (tak dało się przyzwyczaić).
Zagrałem w Mgs3 i muszę powiedzieć, ze jestem w lekkim szoku. Miejscami mam uczucie bardziej rozwiniętej gry od mgs5. Systemy cure, system jedzenia, polowanie, dżungla, bond-owski klimat i świetnie wykonane cutscenki. Naprawdę świetne pomysły. Na minus przedługie cutscenki i rozmowy przez codec, które mam wrażenie są dłuższe niż w 2 części. Daleko nie jestem, ukończyłem prolog i trochę zacząłem po prologu.
Liberated, 3h, skończone. Po wymęczającej przydługiej przygodzie w P4G miałem ochotę na coś mniejszego i krótszego. Czegoś co niekoniecznie byłoby moim pierwszym wyborem. Na szczęście nie tak dawno wyszło Liberated czyli side-scrollowa platformowa gra akcji z elementami skradanki od polskiego studia Atomic Wolf. Jeżeli chodzi o gameplay to nie ma tu żadnych szaleństw, biegamy, skaczemy, strzelamy, czasem coś musimy przesunąć i takie tam. Ciekawy jest format w jakim gra jest zrealizowana bowiem cała gra dzieje się na panelach komiksu. W grze mamy 4 zeszyty i każdy pozwala nam na przeżycie historii z rożnych perspektyw. Historia jest w teorii bardzo sztampowa, istnieje grupa aktywistów która walczy z opresyjnym państwem które szpieguje ludzi dla ich własnego bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś nie publikuje niczego w social mediach to zaraz ktoś się tym zainteresuje w celu sprawdzenia czy wszystko z danym obywatelem ok. Próbują oni pokazywać ludziom nadużycia władzy oraz skłonić ich do działania. Problem polega na tym że społeczeństwo jest średnio tym zainteresowane, pragnęło ono większego bezpieczeństwa po ataku terrorystycznym na szkołę i takie większe bezpieczeństwo państwo zapewniło. Więc jakby nie patrzeć wysiłki tych "dobrych" są z góry skierowane na niepowodzenie. Gra jest dosyć krótka, ma niby jakieś wybory które nie mają żadnego przełożenia, fabuła jest dosyć ciekawa i niejednoznaczna, stylistyka noir prezentuje się naprawdę dobrze, formuła gry ciekawa tylko gameplay mało zaskakujący ale ogólnie nie jest źle.
Assassin's Creed Brotherhood, 4,5h. Tak jak wspominałem już w teaserze wyżej, pierwszą rzeczą która rzuca się w oczy jeszcze zanim przejmiemy kontrolę nad Ezio to to że ACB wygląda graficznie o niebo lepiej niż ACII, różnica jest naprawdę ogromna zarówno jeżeli chodzi o jakość modeli, zasięg rysowania, oświetlenie oraz efekty. Port na PC także jest trochę lepszy, myszka już działa normalnie a problem z vsynciem można naprawić zewnętrznym programem. Nadal jednak to jedynka pozostaje najlepszym jakościowo portem na PC. Brotherhood nigdy nie był jakoś moim ulubionym asasynem, pamiętam że przy pierwszym przejściu strasznie w pewnym momencie zaczynało wiać nudą jak w żadnym innym AC. Ale na razie muszę powiedzieć że trudno znaleźć mi rzecz która w ACB byłaby zrobiona gorzej niż w dwójce. Walka jest płynniejsza i jeszcze bardziej efektowna przez dodatnie serii eliminacji. Mam wrażenie ze miasto ma lepszy design bo eksploracja jest dużo przyjemniejsza niż wcześniej. Podoba mi się taka jedna mała rzecz, mianowicie mając włączony orli wzrok gdy znajdziemy gdzieś w oddali znajdżkę to jej położenie nanosi się na mapę. To jest coś czego wcześniej nie było. Mała rzecz a cieszy. Za dużo jeszcze nie pograłem, nie doszedłem jeszcze do największych nowości ale już na pierwszy rzut oka widać że w przeciwieństwie do opinii fanboyów nowych AC, między ACII i ACB zaszły widoczne zmiany.
Fairy Tail, 21h. To jest po prostu skandal że ta gra miała taki niski budżet. Ta seria zasługuje zdecydowanie na więcej. Aż dziwne że w ogóle zrobili tę grę, mogli sfałszować wyniki ankiety decydującej o tym na podstawie jakiej serii będzie gra. Ta gra jest biedna ale jednocześnie jest dosyć rozbudowana w tej swojej biedocie. Coś takiego jak rozbudowa i remodelowanie pomieszczeń w naszej gildii z czego dostajemy różne bonusy jest czymś naprawdę dobrze zaprojektowanym i sensownym dającym jakąś satysfakcję z osiąganych progresów. Widziałem że ludzie płaczą że gra krótka, ledwo 15 godzin. No to ja się pytam: kto im kazał kończyć w 15 godzin i potem płakać że gra krótka? Po moich 21 godzinach grania mam nadal dostęp do tylko 7 z 16 grywalnych postaci (bez DLC) więc gra jeszcze tak na dobrą sprawę się chyba nie otworzyła całkowicie. Raczej przede mną jeszcze dosyć sporo zabawy, zabawy która mimo wszechobecnej niskobudżetowości naprawdę sprawia mi wielką frajdę.
Od premiery MSFS tylko latam po świecie :) Dotychczas użytkowałem P3Dv3, a później X-plane 11, który w momencie premiery wyleciał z dysku.
Dzięki grafice immersja latania jest nieporównywalna z innymi simami. Podstawowe samoloty oddaniem systemów czterech liter nie urywają, samoloty do General Aviation dają radę, ale im większe tym gorzej. Trzeba czekać na płatne dodatki jakości study-sim. Na temat fizyki się nie wypowiem - prawdziwym pilotem nie jestem :>
W XP i P3D miałem przelatane setki godzin, a teraz dostałem sima, który jak będzie wspierany jak zapowiadał MS przez te min. 10 lat to będzie to u mnie aktualne "w co gracie" do edycji #X (w x wstawić trzycyfrową liczbę).
Skończyłem i wyplatynowałem Resident Evil 2 i jestem zachwycony.
Absolutnie niesamowity klimat grozy, projekty poziomów z którymi równać się może tylko From Software, niesamowita eksploracja, zarządzanie ekwipunkiem, oprawa graficzna.
Uwielbiam to, że gdy już poznaliśmy komisariat całkiem nieźle, to po około 3-4h do gry wchodzi Mr. X- game changer, który wymusza na nas zmianę sposobu zabawy oraz poddaje naszą wiedzę o grze i lokacjach w niej zawartych, do maximum.
RPD to 10/10.
Kanały mimo że nie tak rozbudowane, wciąż są świetne. Nowi wrogowie, fajna walka z bossem i klaustrofobiczny klimat.
Skrót z kanałów do RPD wywołał u mnie szeroki uśmiech ;)
Labolatorium mimo że w mojej opinii to najsłabsza ze wszystkich lokacji w RE2 to i tak była to dobra zabawa.
Fajne jest to że są różnice w stosunku do drugiej postaci. Nowe segmenty rozrywki, nowe bronie, czy w przypadku 2nd Run, inne rozmieszczenie przedmiotów, zombie czy nawet pana X.
Podobno nie są to zmiany tak zauważalne jak w oryginale z '98, ale niestety nie grałem więc nie będę poddawał Remake'a porównanią z klasykiem.
Do tego masa dodatkowych trybów, galeria, w której możemy szczegółowo obejrzeć modele wrogów, postaci, broni.
Spędziłem z tym tytułem ponad 40h, kończąc go z 9 razy.
Nie byłem fanem horrorów, boję się ich, ale dałem RE2 szansę, mimo licznych "zawałów" spowodowanych nagłym pojawieniem się Mr. X, zebrałem się w sobie i ukończyłem ten horror.
Niedługo możę zabiorę się za RE7, ale z tego co widziałem i słyszałem- to jest jeszcze gorzej... ;)
Jak dla mnie, 9/10. Perełka.
Niedługo zabiorę się za Jedi: Fallen Order i Watch Dogs 2, a zanim skończę te tytułu to już pewnie będzie listopad i premiera Cyberpunk'a 2077 (oby ;)).
Ogrywam sobie Assassin's Creed revelations tak zeby dokonczyc remaster przygod Ezio. I przypomnialem sobie dlaczego mi tak gra nie lezy.
Zawartosc poboczna jest tutaj zywcem zerznieta a Brotherhood. (Jedyna nowosc to tower defence lol) a jesli chodzi o główny wątek to jest mocno krótki. Pierwsze 2.5 sekwencji na 9 to tak na prawdę tutorial. (Ezio przez pierwsze 2.5 sekwencji zachowuje sie jak tępy mlot ktory umie sie tylko bic z którego się nasmiewaja i jakby mial wejsc do tej biblioteki tylko po to zeby ja spalic)Fabuła rusza trochę pod koniec trzeciej sekwencji. Całość z tego co pamiętam jest tak na 8 godzin. No i gra miała być pierwotnie tytułem na Nintendo DS.
Na plus super usprawnienia gameplayu który mimo że dalej pcha grę w coraz łatwiejsze rejony. Ale przynajmniej już nie jest ani trochę toporna jak Dwójka i jedynka.
Pogrywam sobie w Dark Souls 3 i kurde, ale gry From Software są niesamowite ;)
Mimo że jest to moim zdaniem "najsłabsza" gra From w jaką grałem, to i tak jest to tytuł na 8/10.
JUJU platformówka dla najmłodszych :D. Grałem z dziewczyną bo ona nie bardzo umie grać więc gramy w coś prostego. Znudziło jej się i gra stała miesiąc nie włączana, więc chyba dokończę już ją sam. Polecam
Właśnie minęła mi pierwsza godzinka z "Tell Me Why". Ciężko na razie powiedzieć coś więcej. To co mnie urzekło to znakomicie budowany klimat tej opowieści, czy to przy pomocy muzyki czy za pomocą czysto filmowych "sztuczek".
Naprawdę bardzo chętnie ukończę ten tytuł, pierwszy z dwóch Game Passowych hitów tego miesiąca sprostał wyzwaniu moim zdaniem... A jutro, druga runda i Wasteland 3 ;).
Chciałem sobie zrobić kilka tygodni przerwy od Halo i... nie udało się.
Halo 3 odpaliłem następnego dnia po ukończeniu "dwójeczki".
Ta część to takie trochę brzydkie kaczątko w kolekcji MCC. Należy do tych gier w których niewiele zmieniono względem oryginału, a jest wśród nich najbrzydsza... Za to gameplayowo jest znacznie mniej archaiczna niż poprzedniczki, tytuł jest świetny, za mną 6 z 11 misji, bawię się genialnie.
Assassins Creed Revelations skonczone I musze powiedziec ze to moglo byc w sumie DLC do Brotherhood. 3 sekwencje tutoriala, dwie sekwencje na 15 min kazda. Zostaja 4 sekwencje z trescia na około godzinę. Ogólnie widać że gra powstawała w pośpiechu. Tak na prawdę to treści tu jest na takie 1/3 Brotherhooda. Brak pobocznych podziemi, brak nowosci w aktywnosciach pobocznych. Ogolnie takie meeh
Life is Strange 2 drugi epizod trochę już słabiej jak dla mnie. No i mocno widać że Dontnod robi te swoje gry i nawet poszczególne epizody, wycięte z jednej formy. Tylko ciężko to zauważyć jak są między nimi przerwy. Dlatego sam sobie rozciąga LiS2 żeby się nie irytować tym jakie to naiwne jest :)
112 Operator, 8h. Kolejna już u mnie gra która nie jest pierwszym wyborem ale wydała się na tyle interesująca aby ją sprawdzić. Jak tytuł wskazuje gra w której jesteśmy operatorem numeru ratunkowego. W poprzednią część czyli 911 Operator nie grałem więc nie wiem co jest nowe a co było wcześniej. Jest to gra w której musimy po prostu wysyłać jednostki na interwencję, oraz odbierać kilka telefonów w ciągu dyżuru. No niby proste się wszystko wydaje. Jednak nawet na niskim poziomie trudności może się okazać że nagle znajdziemy się w sytuacji gdzie po prostu mamy zbyt małą liczbę jednostek aby wysłać je we wszystkie miejsca a za pieniążki zarobione w czasie jednego dyżuru to za bardzo nic nie kupimy. Więc trzeba uważać bo przestępcy nie będą na nas czekać aż wyślemy na nich policję. W czasie jednego dyżuru dostajemy także kilka telefonów ze zgłoszeniami które są różne, ktoś potrzebuje pomocy, ktoś ma wrażenie że widzi seryjnego mordercę albo ktoś jest świadkiem wypadku i musimy mu udzielić instrukcji np. jak przeprowadzić masaż serca. Tutaj także musimy być czujni, podawać prawidłowe instrukcje, w czasie rozmowy lokalizować miejsce zdarzenie i odpowiednio reagować. Możemy zignorować coś co wydaje się być jakimś żartem a potem się okaże że to było próba samobójcza. Naprawdę muszę powiedzieć ze gra mocno angażuje, mimo iż cały czas robimy to samo. Z biegiem kampanii odblokowujemy kolejne dzielnice miasta więc nasz zakres działań stale się powiększa, otrzymujemy także dostęp do nowych rodzajów jednostek, które mimo iż są droższe wcale nie oznacza to że są lepsze.
Assassin's Creed Brotherhood, 16h. Doszedłem wreszcie do największej nowości w tej części czyli tytułowego Bractwa. Wymarzłem sobie że stworzę odział kobiecy i to realizuję. Naprawdę bardzo fajne jest to zarządzanie naszymi asasynami i wysyłanie ich na misję. Bardzo fajny ficzer. Pograłem już na tyle, że mam wrażenie że akurat w tej części większy nacisk został położony na zawartość poboczną a główna fabuła jest jakaś taka pośpieszna i w sumie mało ciekawa. Mam wrażenie że w przeciwieństwie do poprzedniczek, ACB jest bardziej pełnoprawną grą z otwartym światem. I właśnie fabuła chyba jest tym elementem który jest gorszy niż w dwójce, tam jakoś było to wszystko większe i więcej znaczące a tutaj to czasami ma się wrażenie ze do tego Rzymu to przyjęliśmy na wakacje pomagać znajomym bo bez nas oni to nie są w stanie nic zrobić a Machiavelli to już w ogóle jest bezużyteczny.
Fairy Tail, 32,5h. Po skończeniu Igrzysk Magicznych w zasadzie przez cały tydzień nie ruszyłem fabuły tylko werbowałem nowych członków drużyny, robiłem questy towarzyszy, rozbudowywałem gildię oraz trzaskałem fetch questy. I to pokazuje że mimo niskiego budżetu gra broni się zawartością poza główną fabułą. W przeciwieństwie do Persony 4 tutaj fetch questy aż chce się robić i nic człowieka nie nudzi. Cały czas jest zauważalny progres jaki robimy w zasadzie każdym aspekcie. Naprawdę wielka szkoda że pieniążków miała ta gra tak mało bo można było zrobić o wiele więcej i stworzyć jeszcze lepszą grę ale to co zostało tu zrobione jest jak dla mnie miejscami imponujące.
Ja sobie zrobiłem małe przyrzeczenie i mam zamiar nadrobić klasyczne gry z Soniciem. Niedawno przeszedłem sobie pierwszą część, która była... no całkiem ok. Nie mogę się za to doczekać kolejnych odsłon z Mega Drive'a czyli dwójki i trójki, które są pod każdym względem lepsze od pierwowzoru. Na pewno będę musiał też ogarnąć do końca obie odsłony Adventure bo kiedyś w nie grałem, ale nie skończyłem. Na sam koniec zostawiam sobie trzy odsłony z serii Advance.
W międzyczasie gram i właściwie to już kończę Super Mario Odyssey. Dopiero teraz nadrabiam ten sztandarowy dla Switcha tytuł i w sumie nie żałuję - gra jest naprawdę wyśmienita i w sumie dzięki niej jeszcze bardziej nie mogę się doczekać portu 3D World z Wii U. Ten bundle klasycznych odsłon wolę przemilczeć bo to taka porażka, że przyznam iż dawno nie byłem tak zawiedziony.
EDIT: Właśnie przeszedłem wątek główny - dawno nie miałem takiego banana na ryju. Uwielbiam te gry.
https://www.youtube.com/watch?v=gL40uNdM3ZA&ab_channel=DeoxysPrime
U mnie w tym tygodniu całkowita stagnacja więc w sumie mógłbym skopiować to co pisałem tydzień temu. Nowy tydzień powinien przynieść zmiany i nowości ponieważ po długiej przerwie uruchamiam 4 slot na grę bo muszę do końca roku ograć te całe 5 nowości. Dodatkowo mój wstręt do klasycznych cRPGów z którym tylko Pillarsy drugie sobie poradziły zostanie ponownie przetestowany.
112 Operator, 14h. Naprawdę bardzo fajna i angażująca gra. Dla mnie jako perfekcjonisty nawet gdy osiągam wydajność na poziomie 80-90% to jestem zły ale gra nie jest irytująca, nawet gdy gra rzuca ci kłody pod nogi gdy np. w trakcie zamieci śnieżnej twoje jednostki jadąc na interwencję mogą ugrząźć w śniegu lub gdy występują jakieś specjalne eventy typu ochrona przejazdów VIPów przez miasto i musisz połowę jednostek policji wysłać żeby trasy przejazdu pilnowały bo nagle całe miasto blokuje przejazd. Zostały mi dosłownie chyba 2 ostatnie dyżury i koniec kampanii. To dobrze, bo wczoraj pierwszy raz pojawiło się już drobne znużenie grą więc można wysnuć jakiś wniosek że gra jest o te 2 godziny za długa.
Assassin's Creed Brotherhood, 24h. Chyba wszystko wskazuje na to że przejście ACB zajmnie więcej czasu niż przejście dwójki co nie dziwi po w ACB jest więcej rzeczy do roboty. Tak jak pisałem tydzień temu, cierpi na tym główny wątek który wydaje się akurat dosyć biedny i mało ciekawy. Mam wrażenie że cała fabuła z siedmiu sekwencji mogłaby spokojnie zmieścić się w 3. Główny wątek to jest zdecydowanie pole na którym ACII wygrywa. ACB ma chyba natomiast chyba najlepsze sekwencje wątku współczesnego w serii. Można spokojnie wychodzić z Animusa i pobiegać po Monteriggioni oraz znaleźć kilka znajdżek. Tragedią i dramatem jest to co Ubiszaft zrobił z Desmondem później.
Fairy Tail, 43h. No, koiniec drugiego sezonu anime wydawał się być idealnym momentem na skończenie gry jeżeli nie jedziemy do końca a tymczasem jest jeszcze endgame po napisach który adaptuje pierwszy arc ostatniego sezonu. Niespodziewane bardzo. I wygląda że ten endgame jest naprawdę sensownie zrobiony, lepiej niż w niektórych innych grach. Nowe lokacje, nowe postaci do drużyny, nowe zadania i do tego DLC z nowymi trudniejszymi questami. Ta gra ma mniejszy budżet niż Gothic 20 lat temu ale naprawdę zawartości jest tutaj całkiem sporo. Widać że pieniążki były dobrze spożytkowane tam gdzie trzeba. Jednak cały czas mi szkoda że nie było tych pieniążków więcej bo można było jeszcze zrobić dużo więcej; dodać pominięte sceny, dojechać z fabułą do końca, może także dodać FT Zero bo według mnie ta seria zasługuje na więcej ale i tak jako fan serii jestem bardzo zadowolony z tego co otrzymałem. Gra wygląda jak 6/10 ale jak dla mnie zasługuje na dużo wyższą notę.
Sniper Ghost Warrior Contracts
Bardzo spoko puki co, dobra gra snajperska. Panowie z CI Games się rozkręcają. Mam przeczucie, że w nadchodzącej generacji konsol, zrobią wreszcie jakąś grę, która będzie miała na Metacritic te 8/10 lub więcej :) Tego im życzę.
The Last of Us. Gram już któryś raz, jedna z moich ulubionych pozycji tzw. "gier życia". Zaraz po ukończeniu, a jestem już na ostatnim etapie, zamierzam powtórzyć dwójkę. Świetna i angażująca historia z niezłymi zwrotami akcji i genialnie napisane postacie. Ten tytuł to świetny przykład na to, że nawet z banalnego i oklepanego pomysłu można stworzyć małe arcydzieło jeśli się umiejętnie poprowadzi narrację. Klimat można tu ciąć nożem i z uwagi na to wszystko oraz świat przedstawiony, uwielbiam do The Last of Us wracać.
Dalej się bawię w Marianie Odyseuszu i jestem już blisko tej magicznej bariery 500 księżyców dzięki której będę mógł zdobyć prawdziwe zakończenie "fabuły". Naprawdę świetna gra choć im dalej w las tym coraz bardziej irytuje mnie to zmuszanie gracza do używania sterowania ruchowego.
Po ukończeniu Halo 3 i dwóch misjach w ODST postanowiłem chwilę od serii odpocząć. Głównie dlatego że ODST jest w moim mniemaniu grą słabszą od poprzedniczek.
Czas umilają mi 4 tytuły:
- Wasteland 3 - gra jest niezła, wciąga mnie na tyle że chyba nawet ukończę jednak im dalej w las tym bardziej przypominam sobie że nie jestem fanem izometrycznych RPG :).
- Tell Me Why - druga z dużych premier M$ z końcówki poprzedniego miesiąca bardzo przypadła mi do gustu. Wolę go jednak w większych dawkach niż chwila po pracy więc zaczeka do weekendu.
- Lords od The Fallen - jakoś tak zatęskniłem za tym soulslikiem. Grę porzuciłem na trzecim bossie kilka miesięcy temu i teraz przyszedł jego czas ;). Wczoraj trochę pofarmiłem, podbiłem postać o poziom, dzisiaj dorzucę jeszcze z jeden i wracam do bossa :).
- Resident Evil VII - jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat w końcu zagościł na mojej konsoli. Pierwsze 2 godziny za mną, jest naprawdę dobrze. Ale za mało żeby coś więcej napisać.
Assassin's Creed Brotherhood, 32,5h, skończone. Sporą przykrość mi na koniec przygody gra zafundowała nie ostrzegając mnie że robiąc kolejną misję zacznie się ciąg finalnych misji których nie będą mógł przerwać. Dla mnie czyli kogoś kto nienawidzi kończyć pobocznych rzeczy po skończeniu fabuły to jest dramat. Powinno być wielkie ostrzeżenie na cały ekran że tu teraz uważaj mimo iż jeszcze 5 misji do końca i 1,5 sekwencji to jest koniec gry i już nie odzyskasz swobody aż skończysz fabułę. No ale ogólnie bawiłem się bardzo dobrze, lepiej niż pamiętałem. Na mojej liście serii Brotherhood zaliczy awans. W zasadzie wszystko jest tutaj zrobione lepiej niż w ACII ale jakoś ciężko mi postawić ACB nad dwójką przez wzgląd na fabułę i rozmach dwójki. Gdyby to połączyć to byłoby super no ale cóż... A no i jeszcze ten kto wymyślił te dodatkowe cele do pełnej synchronizacji to powinien smażyć się w piekle. Całkowita głupota. Jeszcze jeden AC i mam wszystkie AC zaliczone na świeżo w ciągu ostatnich 3 lat.
Fairy Tail, 52,5h. Endgame w pełni. Jednak całkowicie nie spodziewałem się tego że nagle w jednym momencie poziomy przeciwników wzrosną o 15 lvl w górę, to trochę przerwało moją sielankę i spokojne granie. Jeszcze trochę zostało tej gry, w życiu się nie spodziewałem że ta gra będzie miała tyle zawartości jak na taki niski budżet. Ale gra się w to naprawdę dobrze więc nie narzekam.
Trials of Mana, 9,5h Kiedyś kiedyś widziałem jakąś zapowiedź tego remaku czy cuś i w pierwszej chwili jak zobaczyłem tytuł to seria Tales of zlała mi się z Trials of i jakoś przypisałem tę grę to tej pierwszej. Nie śledziłem jakoś zbytnio, potem nagle na GOLu pojawiła się jakimś cudem recenzja, zerknąłem na screeny i zapytałem się sam siebie: czemu to wygląda jak Dragon Quest XI? Ano dlatego że to Square i UE4. Powiedziałem, że no do końca roku zagram. No i teraz nadszedł ten czas. Najprościej jak mogę tę grę opisać to jest to DQXI tylko w wersji zubożałej i z systemem walki w czasie rzeczywistym. Wszystko wygląda na pierwszy rzut oka jak DQXI ale biedniejsze, nawet grafika. Niby jest ładnie, artystycznie bardzo ładnie ale technologicznie tak półkę niżej. Fabuła dosyć sztampowa, świat się sypie, święte drzewo umiera, panie ratuj. Ciekawe jest to że na początku gry wybieramy 3 z 6 postaci którymi będziemy w grze grali, głównego bohatera oraz dwóch towarzyszy. Każda z postaci ma swój własny prolog który wprowadzę tę postać oraz ukazuje jej punkt widzenie na to co się dzieje. Pozostała trójka postaci pojawia się w grze ale jako postaci poboczne więc to jest na pewno fajny zabieg. System walki jest w porządku, nic specjalnego, nie są to Soulsy niestety. Rozwój postaci jest biedny według mnie to cierpi na ten sam problem co nasz skarb narodowy Wiedźmin 3 czyli słabe umiejętności do odblokowania i jakby tego było mało to nie możemy ich wszystkich używać tylko musimy wybierać. No bieda straszna. Ogólnie gra się nie najgorzej, gra raczej nie jest z tych dłuższych jRPGów więc w miarę wszystko idzie dosyć sprawnie.
Wasteland 3, 8h. Moja przygoda z gatunkiem klasycznych cRPGów jest znana fanom W co Gracie w weekend, gdyż 2 lata temu ścierając się z Pillars of Eternity II to opisywałem. Wszystkie te klasyki gatunku typu Baldury czy pierwsze Fallouty mnie ominęły, zaczynałem od Gothiczka. No i potem przez to było ciężko, w grami z widokiem izometrycznym: Neverwinter Nights 2 wyrzucone, Diablo III wyrzucone, o dziwo Dungeon Siege III mi się bardzo podobał, od Divinity: Original Sin odbijałem się 2 razy 2 razy wytrzymując tylko skandaliczne 2 godziny, jeszcze mniej wytrzymałem z Baldur's Gate: Enhanced Edition, potem 12h wytrzymane z Tyranny aż wreszcie nadszedł 2018 rok i przełom, obrót o 180 stopni. Pillars of Eternity II strasznie mi się podobało i przeszedłem calutkie razem z dodatkiem. Od tamtego czasu miałem probować wrócić do Original Sin jedynki albo próbować dwójkę ale nie było okazji. Wastelanda 3 nie śledziłem, w poprzednie części nie grałem ale tak na premierę zobaczyłem jakiś gameplay i walka którą tam zobaczyłem wygląda mi na podobną trochę do Xcoma, do tego fajny klimat i co ważne wszystkie linie dialogowe nagrane i polskie napisy. No i spróbowałem. Nie chcę zapeszać ale na razie bawię się bardzo dobrze. Grafika jest biedna, od artystycznej strony to nic specjalnego a technologicznie to mam wrażenie że 10 lat temu ta gra wyszła ale jej wydajność mówi co innego. Skandaliczne długie loadingi trwające nawet po 50 sekund. Fabuła dosyć prosta ale jest coś w tej grze co wciąga. Fajny klimat i muzyka, lokacje na razie nie najgorsze. Postaci też wydają się ok. Dialogi bardzo dobrze napisane i dobrze zagrane ale w sumie spodziewałem się trochę większych ścian tekstu jak na taką grę. Gram tę 8 godzin ale tak zbyt dużego progresu to nie zrobiłem, może z 3 zadania ledwo zrobiłem. Strasznie czas szybko ucieka grając a to chyba dobrze świadczy o grze. Już widzę że ammo mi brakuje oraz że trochę punkty umiejętności wydałem na początku tak bez ładu i składu. Niespecjalnie też rozumiem po co na początku gry tworzymy 2 postaci skora tylko jedna jakby żyje w świecie gry poza walką, ta druga tylko manekin do walki bez języka i charakteru. Jej miejsce mógłby zająć pełnoprawny towarzysz z głosem, charakterem i swoją historią...
Jako że od co najmniej kilku tygodni sporo się gadało na temat premiery Crysisa w zremasterowanej wersji nabrałem ochoty na nadrobienie kilku najważniejszych FPS w historii gamingu.
- Battlefield: Bad Company - ta poboczna odsłona serii jakoś mnie ominęła, teraz trochę żałuję. Grę ukończyłem dziś rano, samo strzelanie daje sporo przyjemności, kampania jest potraktowana bardzo lekko, w stylu awanturniczych lekkich filmów wojennych co ma swój urok, jednak w tej części niezbyt mocno angażuje. Podobno w sequelu jest lepsza.
- Battlefield: Bad Company 2 - grę ściągnąłem zaraz po ukończeniu jedynki i póki co ledwie ruszyłem ale sporo sobie po grze obiecuję, to podobno najlepszą kampania w całej serii.
- Call of Duty: Modern Warfare Remastered - postanowiłem wrócić i do tego klasyka, lata temu grałem w multi, ale kampania również mnie ominęła. Nadrabiam i tę zaległość :).
- Crysis: Remastered - no i główny sprawca mojego zainteresowania shooterami z poprzedniej generacji.
Gra chyba już się zassała na dysk mojej konsoli więc niedługo sprawdzę o co tyle krzyku.
Aktualnie gram w Judgement na PS4 i póki co gra się fajnie. Czuć, że to gra od "yakuzowców" choć widać, że całość jest dużo bardziej stonowana niż chociażby Yakuza 0. Fabularnie jest ciekawie, intryga naprawdę wciąga, a gameplay jest naprawdę w porządku choć jednak brakuje mi tych kultowych minigier... no chyba, że jeszcze do nich nie dotarłem bo jestem dopiero w drugim rozdziale.
Po weekendzie dojdą do mnie trójwymiarowe Mariany na Switcha, których miałem nie brać (jeszcze WCZORAJ się zarzekałem, że nie ma szans, że je wezmę), ale koniec końców już sprawdzę co w trawie piszczy, a, że na szczęście Conquest się spisał to mimo dużego zapotrzebowania bez problemu da się kupić swoją kopię w normalnej cenie.
Mass Effect 3 online nadal mi się nie znudził ale chyba już czas pomyśleć o powrocie do Nayuta no Kiseki, Utawarerumono Zan czy Tales of Vesperia (PS4) lub Zestiria.
Ps. Wreszcie udało nam się pograć z kumplem z dzieciństwa razem w Mass Effect. Córa "podstawiła" mu pod nos laptop, myszkę i gotową grę!
Wczoraj ukończyłem Thiefa, który okazał się bardzo miłym zaskoczeniem, a dzisiaj wróciłem po trochę ponad miesięcznej przerwie do Horizon Zero Dawn. Po Horizonie najprawdopodobniej zagram w coś krótszego. Zastanawiam się nad Bioshockiem i Deus Ex'em Human Revolution , do których przymierzałem się już jakiś czas temu.
Oprócz głównych gier fabularnych pogrywałem też równolegle w pierwszą Fifę Street na PS2, w której kilka dni temu ukończyłem karierę, a obecnie gram w Fifę Street 2 , która jest dużo lepsza od jedynki.
Trials of Mana, 13,5.h Powiem tak; jak dla mnie gra leci zbyt szybko. Nie spodziewałem się że taki zarzut można mieć w stosunku do gry ale jednak. Tutaj nie ma absolutnie żadnego pobocznego contentu więc cały czas tłuczemy tylko główny wątek co sprowadza się do tego że w żadnym miejscu nie spędzamy więcej czasu, zarz potem lecimy przez mapę do innego miejsca, tam znowu jakiś krótki wątek fabularny i zaraz lecimy dalej. I tak cały czas skaczemy po mapie. Tak jak w Personie 4 mi się pacing nie podobał bo gra leciała za wolno tak tutaj leci za szybko. Ja mam wrażenie że zaraz gra mi się skończy, a raczej do jRPG trwających 20 godzin nie przywykłem.
Wasteland 3, 16h. Muszę powiedzieć że mi się bardzo podoba. Wyszedłem wreszcie z początkowych lokacji na mapę świata na której jeździmy naszym samochodzikiem i jest to zrealizowane całkiem nieźle, odkrywamy jakieś nowe miejsca, przez radio otrzymujemy komunikaty itd. Trochę ogarnąłem już moje buildy i uznałem że w żadnym razie nie opłaca się wydawać nowo otrzymanych punktów umiejętności od razu, tylko lepiej jest je odłożyć aby przekonać się najpierw co będzie w najbliższej przyszłości nam potrzebne tak aby nie zamknąć sobie jakieś drogi wykonania zadania. Nigdy takiego podejścia w grach nie stosowałem a tutaj coś takiego wydaje się być optymalnym rozwiązaniem. Przez te 16 godzin grania nie natknąłem się na jakieś bugi, glicze czy crashe ale niestety wczoraj gra sprawiła mi ogromną przykrość gdyż przy wychodzeniu z niej zamiast pulpitu moim oczom ukazał się blue screen :(
Assassin's Creed Revelations, 8h Czas na ostatnią moją przygodę z AC. Zawsze lubiłem Revelations bardziej niż ACB, bo było trochę krótsze ale takie bardziej zwarte i dynamiczne przez co nie nudziło ani się nie dłużyło. Gram 8 godzin ale dopiero skończyłem 3 pierwsze sekwencje tutorialowe więc no trochę jeszcze zejdzie. Podoba mi się klimat, wreszcie Edzio wyjechał z domu i ruszył odkrywać nowy świat i muszę przyznać że odkrywanie wraz z nim rzeczy których ten starszy już człowiek nigdy na oczy nie widział jest ciekawym doznaniem. 4 największe nowości w tej części to ulepszona eksploracja + ostrze z hakiem (które jest świetne), tworzenie różnych rodzajów petard, misje rekrutów oraz tower defense. No jak na odsłonę która uchodzi za mniejszą i bardziej odtwórczą niż inne to nowości więcej niż w nowych AC. Ten tower defense to nigdy nie był zbyt lubiany ale mi tam się zawsze podobał, zawsze to jakaś odskocznia i coś innego. Oprawa graficzna mam wrażenie znowu się pogorszyła, szczególnie oświetlenie. Mam natomiast jedno pytanie: co ci szubrawcy z Ubiszaftu zrobili z twarzą Desmonda? Toż to on nawet nie wygląda podobnie do siebie... Bawię się ogólnie bardzo dobrze, jednak czas już powoli z tym graniem w AC kończyć bo to już trwa 2 miesiące.
Fairy Tail, 60h. Engame i engame a końca nadal nie widać. W międzyczasie wyszło jeszcze jakieś DLC z nowym poziomem więc jeszcze trochę w tę grę pogram ale to dobrze bo nadal gra się dobrze i mój fanboizm jest zadowolony.
W tym miesiącu przeszedłem Personę 5 Royal i teraz mogę na spokojnie podzielić się wrażeniami. Przejście zajęło mi 160 h, zdobyłem też platynę (jest bardzo łatwa). Przysłuchiwałem się rozmowom NPC-ów i spędziłem sporo czasu przy dodatkowych wyzwaniach, walkach, więc przy skupieniu się tylko na głównym wątku trzeba liczyć na ukończenie gry (wraz z trzecim semestrem) około 110 h.
Podtrzymuję dotychczasowe wrażenia, to po prostu rozszerzona wersja świetnej gry. Mnóstwo drobnych zmian w rozgrywce, lekkie przemodelowanie walki, możliwość znacznego ograniczenia grindu (Ryuji) wprowadzają powiew świeżości. Nowa zawartość fabularna jest ciekawa, a walka z ostatnim bossem naprawdę emocjonującą (otoczka fabularna i muzyka) oraz przede wszystkim odchodzi od sztampy bossa złoczyńcy, w tym przypadku zdecydowanie bardziej pasuje określenie antagonista. Dodam tylko tyle, że ostatni boss skłania do refleksji, a pewnie niektórym łezka w oku się zakręciła. Nowe zakończenie nadaje grze nieco słodko-gorzkiego smaku. Kasumi jest w porządku, ma wiele śmiesznych i uroczych scen, a Akechi mnóstwo zyskał dzięki nowej zawartości. Jeżeli chcecie uzyskać dostęp do trzeciego semestru, to pamiętajcie o dbaniu o znajomość z Marukim (sama gra to sygnalizuje) i własnie Akechim, którzy wpływają w pewnym stopniu na fabułę. Z miłych nowości warto wspomnieć również o dodatkowych walkach/wyzwaniach w Velvet Room, które są w większości trudniejsze od tych z głównej gry - limit ruchów dla uzyskania bonusu, konieczność wykonania danych ataków, danymi postaciami itp. zmuszają do kombinowania, a nie tylko spamowania prostymi, sprawdzonymi taktykami. Poza tym muzyka w Personie 5 i Royal jest genialna. Dość powiedzieć, że moje zainteresowanie grą naprawdę pojawiło się po przesłuchaniu "Life Will Change" i tylko smutek mam w sercu, że po tysięcznym przesłuchaniu kawałek trochę mniej mnie nakręca :).
https://www.youtube.com/watch?v=CGwH6rZk7VM
Zalety zdecydowanie przeważają, niemniej muszę wspomnieć o wadach. Moje podstawowe zastrzeżenie to poziom trudności. Nowe opcje w walce, ułatwienia, nadmiar różnych przedmiotów sprawiają, że gra jest za prosta nawet dla osób nie siędzących w grach jRPG. Zarządzanie punktami SP ("maną") podczas włamania do pałacu stało się banalne, mało istotne, a w oryginalnej wersji było całkiem wymagające, ale i satysfakcjonujące. Naprawdę trudnych walk w grze wyliczyłbym może 10 + maksowanie wyników w Velvet Roomie. Jeżeli macie większe doświadczenie w RPG-ach lub lubicie wyzwania ustawcie od razu poziom trudność na hard, żeby walka była bardziej angażująca. Poza tym wymienić można kilka mniejszych wad - Kasumi baaardzo długo się rozkręca i pozostawia pewien niedosyt, fabuła w podstawce ma pewne dłużyzny, większość wyzwań jest płatnym DLC, ostatni semestr fabularnie mógłby być mniej liniowy.
Persona 5 Royal to świetna gra, którą polecam spróbować nawet osobom nie do końca przepadającym za japońszczyzną. Niezła fabuła, ciekawe postacie, angażująca walka, świetna muzyka, stylowa oprawa i nie tylko składają się na jednego z najwyżej ocenianych exów na PS4. Powiedziałbym solidne 9/10, ale takie mamy czasy, że skala ocen skurczyła się do 6-10, więc daję 9,5/10.
Niektórzy pytają się, czy lepsza jest oryginalna wersja czy rozszerzona. Nie uprzedzając faktów, szerzej napiszę o tym w następnym poście.
Odpowiedź jest oczywista: Persona 5 Royal jest lepsza od Persony 5. Właściwe pytanie powinno brzmieć, czy warto mimo tego zapoznać się z oryginalną wersją? Persona 5 ma bowiem kilka atutów względem Royal:
- cena, dostępność
P5 została wydana również na Playstation 3 z tą samą zawartością i jedynie nieco gorszą grafiką. P5 jest obecnie dostępna na promocjach za kilkadziesiąt złotych. P5 została również umieszczona w PS Plus Collection.
- trochę wyższy poziom trudności
P5R nie do końca zbalansowało poziom trudności, jest za niski i momentami nierówny. P5 zawiera mniej mechanik, ułatwień, ale zarazem stanowi nieco większe wyzwanie.
- kompatybilność fabularna z Persona 5 Scramble?, drobiazgi pokroju niektórych scen, intro
Spin-off/kontynuacja była w produkcji jeszcze przed premierą P5R. Gra nie jest jeszcze zapowiedziana na zachodzie, niemniej z dostępnych informacji (bez wnikania w spoilery) wynika, że nie pojawiają w niej się nowe postacie, wątki z P5R, co może nieco denerwować. Ponadto P5R zmieniło niektóre dialogi, sceny z oryginalnej wersji, niektóre usunęła. O ile większość zmian jest na plus, tak niektóre wydają się mniej trafione. Poza tym intro P5R to chłam w porównaniu do tego z P5.
Krótko mówiąc, jeżeli macie mało czasu wolnego i możecie sobie pozwolić na jedno przejście gry na PS4 lub PS5, to oczywistym wyborem będzie Persona 5 Royal. Natomiast jeżeli macie ochotę ukończyć grę więcej razy, lubicie j-RPGi lub macie zacięcie "kulturoznawcze", to warto rozważyć przejście najpierw Persony 5, a potem Royal.
Ja teraz małą przerwę w grach miałem po skończonym w końcu wiedźminie 3 (bardzo dobra giera, ale żeby te ochy i achy trwały 5 lat to mocna przesada). Powróciłem w klimaty strategiczne, zagrałem w Ancestors: Legacy (darmowa kopia od GOLa, prawie jak recenzenci:-D), szanuję za pomysły w misjach i realistyczne i brutalne walki, ale już nie mam tej cierpliwości do gier co kiedyś. Kiedyś jak mi nie wychodziło to potrafiłem kilka godzin jedną misję przechodzić, a teraz to max. dwie próby i koniec.
Ogrywam G2 DX11 Returning 2.0 AB. Ciekawy mod i dość fajnie się gra, polecam fanom Gothica którzy jeszcze jakimś cudem nie grali(Wiedźmin 3 wymięka) Nie długo wyjdzie polski dubbing do moda, mod usprawnia wiele kwestii w grze i sprawia że gramy w gothic 2 z nowościami z ponad 200h zabawy, możemy używać dualów albo stać się magiem wody lub guru ewentualnie nawet nekromantą lub czarnym magiem, a w nie długo druidem. Nie polecam granie z weapon 2h bo jeszcze nie zbalansowane, ale idzie spokojnie wygrać ;)
Trials of Mana, 19,5h Ta gra jak na jRPG jest zbyt szybka oraz ma zbyt mało zawartości przez co tak średnio chcę się w nią grać, bo tylko cały czas skaczemy po mapie nigdzie nie spędzając więcej niż kilkadziesiąt minut. Oblazłem cały świat w poszukiwaniu kamieni many by teraz znowu oblatywać cały świat w celu zniszczenia starożytnych stworków które dzięki tym kamieniom many były uwięzione. No muszę powiedzieć że gra mimo iż jest solidnie zrobiona to nie jest jakoś specjalnie ciekawa ani wciągająca. Tak jak pisałem już wcześniej, jest to taki Dragon Quest XI w wersji bardzo mikro.
Wasteland 3, 26,5h. No tutaj z kolei mamy grę która mnie bardzo wciąga. Gram sobie np. 1,5 godziny a progresu specjalnego nie robię, czas strasznie ucieka grając co jest jak się wydaje sygnałem że mamy do czynienia z bardzo dobrą produkcją. W trakcie tego tygodnia miałem jednak do czynienia z dwiema sytuacjami które mnie mniej lub bardziej zirytowały. Najpierw w trakcie robienia jednego z zadań zostałem podwójnie ukarany negatywną reputacją z jedną z frakcji co było całkowicie bez sensu bo za pierwszym razem dostałem -15 do reputacji w momencie gdy ta frakcja jeszcze nie posiadała wiedzy na temat tego co zrobiłem, dopiero to drugie -15 miało sens bo zleceniodawca został poinformowany o wynikach mojej misji. Więc dosłownie w ciągu 2 minut dostałem -30 do reputacji z frakcją i teraz mnie nienawidzą. No ale przyjąłem że takie rozwiązanie zadania mi odpowiada więc kij z nimi. Druga sytuacja natomiast jest wiązała się ze wyparowaniem mojego zwierzęcego towarzysza. W grze można zwerbować zwierzątka do drużyny, które pomagają nam w walce oraz dają tam jakieś perki postaci. Są takie zwykłe pospolite zwierzątka jak piesek czy cyber kurczak ale także specjalne zwierzątka które mają własne imię. No i właśnie takie specjalne zwierzątko, które podobno jest najbardziej OP zwierzątkiem w grze mi wyparowało. Na pewno mi nie zginęło w walce, bo wtedy perk zwierzątka oczywiście znika a ja nadal go mam. Nie ma go nigdzie a gdy się zorientowałem nagle że koziołka nie ma to już nie miałem na tyle wczesnego zapisu z momentu gdy go na pewno miałem więc smuteczek :(
Assassin's Creed Revelations, 18h Muszę powiedzieć że Revelations zgodnie z tym co pamiętałem sprzed lat jest ciekawsze niż Brotherhood. Ma mniej zawartości ale to co jest jest ciekawsze. Gra się nie dłuży. Miasto też jest na pewno lepsze, Rzym był strasznie mdłym miejscem a Konstantynopol jest dużo bardziej interesującym miejscem oraz także wizualnie dużo lepiej się prezentuje. Tak się cieszyłem na tower defense a tymczasem poza tutorialem drugi raz go jeszcze nie widziałem na oczy. Nie podobają mi się natomiast możliwe opcje kolorowania naszego stroju, no wszystkie warianty są jakieś strasznie brzydkie, nawet tradycyjny biały. Nie podoba mi się też oczywiście to co zrobione z etapami Desmonda które całkowicie nie pasują do gry i nie mają większego sensu, można było to zrobić dużo lepiej. Po naprawdę dobrych momentach wątku współczesności w poprzedniej odsłonie tutaj mamy jakieś żarty.
Fairy Tail, 70,5h. Endgame i końca nadal nie widać. Wszystkie postacie już mają 99 lvl, ale zadania nadal się nie kończą. Pamiętam że szacowałem iż skończę grać do końca sierpnia... no nie wyszło. Ale może to i dobrze, teraz nagram się za całe życie bo już więcej żadnej gry FT pewnie nie będzie.
Ogarniania kupki wstydu ciąg dalszy :)
1.) Dead Rising 3 Apocalypse Edition - Podstawka + DLC. Nigdy nie skończyłem tej części, zawsze gdzieś tak po 3-4 godzinach porzucałem tę część. Ogólnie jestem olbrzymim fanem dwóch pierwszych części i uważam je za najlepsze gry o zombie, gdzie pod warstwą naprawdę świetnego humoru była również dobra fabuła, a rozgrywka dawała satysfakcję. W przypadku tej części twórcy postanowili postawić na szerszą publikę, co nie posłużyło tej serii i ostatecznie było początkiem jej upadku. Zaczynając od historii, to wcale nie jest ciekawa, postawiono na bardziej poważną opowieść ze sporadycznymi elementami humorystycznymi, co powodowało jedynie zażenowanie. Główny bohater sam w sobie nie jest zły, ale jego inteligencja pozostawia wiele do życzenia. Irytowało najbardziej w historii to, że zwykle trzeba było jeździć z jednego końca mapy na drugi, by w ogóle zacząć zadanie. Zadania poboczne również nie poprawiają sytuacji, bo są zwyczajnie nieciekawe i opierają się zwykle na zdobyciu jakiegoś przedmiotu/przedmiotów, co prawda w nagrodę zwykle zyskujemy jakiegoś towarzysza/towarzyszkę, ale prawdę pisząc, to lepiej jest bez nich, bo tylko spowalniają. Rozgrywka mimo, że zdecydowanie prostsza, to dalej zabijanie tysięcy zombie przy pomocy różnych, dziwnych broni jest przyjemne, a właśnie samo uzbrojenie i ilość możliwości jest godna podziwu. Na odpowiednim poziomie stały również starcia ze świrusami, które wymagały różnego podejścia. Najbardziej boli jednak usunięcie limitu czasowego, który wymuszał na graczu podejmowanie szybkich i taktycznych decyzji, ponieważ każda minuta miała znaczenie. Teoretycznie też tutaj niby mamy jakiś limit czasowy, jednak dotyczy on głównie dostępności zadań pobocznych, ale ten czas tak powoli leci, że naprawdę trzeba się postarać by minął. Tak samo niby w głównej fabule od pewnego czasu pojawia się jakiś tam limit czasowy, jednak do końca nie ogarnąłem jak on działa, ponieważ grając wcale się nie śpieszyłem, odblokowywałem bezpieczne strefy, zbierałem plany nowych broni, walczyłem z zombie, itd. Podsumowując, nie bawiłem się z tą grą aż tak źle, jednak nie będę ukrywał, że jako fan poprzednich części jestem zawiedziony. To jeden z tych tytułów do ukończenia i odstawienia na półkę.
2.) Darksiders III - Również nie pamiętam dlaczego nie przeszedłem tej gry na premierę, ponieważ ją nawet preorderowałem i ogólnie jestem fanem tej serii. Niemniej udało mi się ją ukończyć i się z tego powodu bardzo cieszę, bo to kawał naprawdę dobrej gry. Jest to równocześnie też najkrótsza część głównej serii, ale za to dostaliśmy naprawdę dobrą historię. W odróżnieniu od części pierwszej i drugiej tutaj nie poszukujemy odpowiedzi na pytania kto i dlaczego rozpoczął apokalipsę, a także nie staramy się nikogo oczyścić z zarzutów. Dostajemy jasny cel pokonania siedem grzechów głównych i na tym się skupiamy. Wcielając się w Furię, której imię dokładnie odzwierciedla jej charakter, przeżywamy historię drogi podczas której w bohaterce zachodzą poważne zmiany, które zostały wykonane całkowicie naturalnie i przyjemnie się je śledzi. Podobał mi się sposób w jaki twórcy pokazali nam dlaczego Furia nie może korzystać ze swojego rumaka. Tak samo podobało mi się ukazanie każdego z grzechów. Styl oraz postać, zachowanie oraz sposób walki odpowiednio dopasowany do danego typu grzechu. Każde starcie zapada w pamięć. Mimo, że nie jestem fanem stylu soulsów, tak spodobało mi się połączenie rozgrywki właśnie z tym stylem, ale w dosyć uproszczony sposób, czyli jest wymagająco, ale nie ma zbyt dużego progu wejścia, a czym bardziej ulepszamy Furie, tym jest nam prościej, chociaż nie można napisać, że jest całkiem prosto. Do tego dochodzą cztery żywioły, które odblokowujemy wraz z postępem gry, co tylko odblokowuje nowe zdolności oraz uzbrojenie, a także pozwala nam na dostęp do wcześniej niedostępnych miejsc, bo warto zaznaczyć, że mamy tutaj coś w stylu otwartego świata, jednak są ograniczenia w dostępności niektórych miejsc ze względu na brak odpowiedniej mocy. Spodobało mi się, że mamy tutaj parę rzeczy do zrobienia o których niby gra nas informuje, że coś takiego jest, ale nie mówi dokładnie gdzie i wcale o tym nie przypomina, co tylko nagradza nas satysfakcją za eksplorację. Warto też zaznaczyć, że za jedną poboczną aktywność możemy delikatnie zmodyfikować zakończenie. Ogólnie bawiłem się świetnie i liczę na to, że niedługo zostanie zapowiedziana czwarta część z Waśnią, a następnie piąta z całą czwórką jeźdźców <3
3.) WWE 2K Battlegrounds - Wyszły chyba z dwa patche, które poprawiły parę błędów i w końcu byłem w stanie skończyć tę grę. I o ile moje pierwsze wrażenia nie były zbyt przyjemne, tak jednak stwierdzam, że rozgrywka jest całkiem przyjemna, nawet jeśli okropnie ograniczona, jednak dotyczy to jedynie starć 1vs1, ponieważ przy większej ilości postaci na ringu gra po prostu głupieje i okropnie się buguje. Sama historia zbyt ciekawa nie jest, nie ma tu takiej immersji jak bywa to w innych grach WWE, ponieważ tutaj nie tworzymy swojej postaci by nią zrobić karierę, ale też większej tragedii nie ma. Starcia w fabule są dosyć proste, jedynie te poboczne mogą wystawić nas na próbę, jednak też nic co byłoby jakoś szczególnie ciężkie. Ogólnie gra ma spory problem z poziomem trudności. Między poziomem łatwym a normalnym jest ogromna różnica. Łatwy, jak sama nazwa wskazuje, jest dosyć prosty, nawet się nie spocicie, ale za to normalny został podbity do takiego poziomu, że gra staje się męczarnią. Oczywiście na normalnym da się pokonać przeciwnika 1vs1, nie będzie to proste, ale jest to możliwe, jednak już starcia triple threat oraz fatal 4-way, że nie wspomnę o royal rumble, to już starcia kosmicznie trudne. Na youtube można zobaczyć gościa, DenkOps, który ogrywa każdą grę WWE na najwyższym poziomie trudności i tutaj też spróbował zagrać royal rumble na najwyższym poziomie, no i o ile się nie mylę nie pograł dłużej niż pięć minut. Też po ukończeniu fabuły nie ma nic więcej do roboty w tej grze, bo o ile można od czasu zagrać ze znajomymi, tak nie ma tu żadnego trybu universe, a dla osób grających online nie ma też żadnej ligii. Szkoda, bo potencjał i oczekiwania były spore.
4.) Heroes of Might and Magic III - Armageddon's Blade - Wstyd się przyznać, ale nigdy nie ukończyłem dodatków do trzeciej części herosów, ponieważ jak grałem za dzieciaka to były dla mnie zdecydowanie za trudne. Nie twierdzę, że teraz jest jakoś drastycznie łatwiej, ale już mam trochę doświadczenia w grach i więcej wiedzy o taktyce, więc jakoś tam sobie daję radę i powolutku przechodzę przez kolejne mapki. Nie da się nie uznać tego dodatku, bo jednak wprowadza sporo nowego, czy to stwory, czy zamek, a nawet mechaniki, ale też nie można zapomnieć, że przez durnych graczy zostaliśmy pozbawieni naprawdę świetnie zapowiadającego się zamku. Sama fabuła w tym dodatku to trochę zawód, bo zamiast otrzymać jedną, dużą opowieść, tak otrzymaliśmy parę pomniejszych, a tytułowe Ostrze Armagedonu, to też jedna z kampanii, prawdopodobnie najdłuższa ze wszystkich, jednak liczyłem na więcej. Miło od czasu do czasu wrócić do jednej z gier dzieciństwa przy której do tego spędziło się setki, jeśli nie tysiące, godzin :)
Oprócz tych gierek spróbowałem zagrać jeszcze w dwie, ale już wiem, że ich nie ukończę:
5.) Batman Arkham Origins Blackgate Deluxe Edition - Grę zacząłem jakoś w marcu, po czym ją porzuciłem i niedawno postanowiłem do niej wrócić by ją ukończyć, jednak niestety nie uda mi się to. Nie chodzi oczywiście o to, że gra jest za trudna, ale się okropnie zbugowała i uniemożliwia mi dostanie się do Czarnej Maski. Przez chwilę myślałem, że jestem jakiś głupi, bo może ja czegoś tutaj nie ogarniam, ale zacząłem oglądać gameplay'e z wersji na PSVITA oraz PC, no i inni robią dokładnie to co ja próbowałem, ale im to działa. Potem pomyślałem, że trzeba zrobić coś wcześniej lub odblokować jakieś ulepszenie, jednak nic z tych rzeczy, moja gra po prostu się zbugowała i restarty oraz reinstalacje nie pomagały. Prawdopodobnie zepsuł się przy okazji zapis, jednak naprawdę nie mam ochoty przechodzić tej gry jeszcze raz by przekonać się czy tym razem też się nie zbuguje. Szkoda, bo nawet przyjemnie się grało, chociaż widać tutaj, że jest to tylko pomniejsza gra na konsole przenośne.
6.) Dark Souls III - Jedyna część soulsów jaką posiadam, prawdopodobnie z Humble Bundle, i spróbowałem dać jej kolejną szansę, co może poskutkowałoby, że polubiłbym tę serię. Do tego kumpel mi powiedział, że trzecia część to dobry początek dla kogoś takiego jak ja, bo jest zdecydowanie najprostsza. Pograłem z trzy godzinki i wiem już na pewno, że nie jest to gra dla mnie. Głównie przez poziom trudności i konieczność powtarzania etapów z odradzającymi się przeciwnikami. Mam po prostu zbyt mało cierpliwości do takich gier, ale naprawdę spodobał mi się klimat, konstrukcja lokacji, przeciwnicy, mechaniki, sposób opowiadania historii, no ogólnie wszystko poza poziomem trudności. Mimo wszystko nie jestem jednym z tych, którzy będą krzyczeć, że gra powinna posiadać wybór poziomu trudności, bo wiem, że to by częściowo zabiło klimat i pozbawiło sensu niektóre mechaniki. Cóż, pozostaje mi tylko czytać o fabule w tej serii :)
Miałem jeszcze grać w Super Mario 3D All-Stars, ale za każdym razem jak siadam by zagrać, to stwierdzam, że później jak będę miał więcej czasu, a tylko kupka wstydu rośnie ;_;
Moje plany jak zwykle uległy zmianie. Obecnie gram w 4 gry:
Fifa Street 2 - jedna z moich ulubionych gier z dzieciństwa, uwielbiam ją. Ponownie wciągnąłem się maksymalnie, zupełnie jak kilkanaście lat temu. Przez kilka dni grałem tylko w nią, przez co jestem już blisko ponownego ukończenia kariery. Obecnie gram w nią na zmianę z Jak X Combat Racing, o której wspomnę niżej.
Horizon Zero Dawn - gdyby nie kolejna przerwa, to pewnie już bym go ukończył, jednak przez jedną grę ponownie odwlekło się to w czasie. Niemniej to tylko kwestia czasu.
Football Manager 2020 - no i mamy głównego winowajcę. Chciałem tylko go wyoróbować, a tak się wciągnąłem, że przez pewien czas grałem tylko w to. Jednak i tutaj zrobiłem sobie przerwę na rzecz innej gry.
Jak X Combat Racing - nigdy wcześniej nie grałem w tak szaloną grę wyścigową. Nawet Motorstorm pod tym względem nie ma do niej startu. To właśnie dla niej odpuściłem wszystkie inne gry. Podoba mi się też to, że w sprawny sposób wcisnęli tutaj fabułę i w efekcie (pomimo tego, że jest to zupełnie inna gra) jest to kontynuacja trylogii Jak & Daxter.
- Assassin's Creed: Odyssey - Muszę w końcu nadrobić te "nowe" Assasiny bo kusi mnie zakup Valhalli w okolicach premiery. Na półce mam już również Orgins... ale nie wszystko naraz :).
Za mną około 12 godzin, więc wnioskując z recenzji to jestem na samym początku. Gra jest póki co świetna. Uwielbiam to jak w tej grze wygląda eksploracja. Rozwój postaci i crafting też bardzo mi odpowiada. Wszystko razem składa się w tytuł w którym naprawdę przyjemnie będę w stanie spędzić dziesiątki godzin, może nawet około setki... zobaczymy.
Fabularnie moja Kassandra właśnie
spoiler start
dowiedziała się że istnieje pewien kult któremu bardzo zależy na jej śmierci. Zaczęła więc szukać informacji na jego temat. Dowiedziała się o miejscu w którym odbywają się tajne spotkania. Po zdobyciu maski oraz odpowiedniej szaty udała się na takie właśnie spotkanie.
spoiler stop
No i tutaj sobie zapisałem, choć pewnie jeszcze dzisiaj strzelę z pół godzinki.
Nie będę się oczywiście zarzekał że gra mnie nie znudzi po 50 czy 60 godzinach bo to będę wiedział za kolejne kilkadziesiąt godzin. Ale na tą chwilę nie ma w tym tytule cienia nudy. Powrót do serii po dobrych kilku latach był świetnym pomysłem.
- Mass Effect: Andromeda - Do gry zrobiłem już kiedyś podejście, ale odpuściłem po chyba dwóch godzinach gry. Byłem wtedy jakoś po przejściu "ciurkiem" całej pierwszej trylogii i Andromeda nie miała szans. Wszystko wydawało mi się źle, nie tak jak trzeba, a najgorzej wypadał główny bohater który bezpośredniej konfrontacji z Shepardem po prostu nie miał szans wytrzymać. Ale teraz kiedy kurz trochę opadł, minęło trochę czasu, postanowiłem dać grze jeszcze jedną szansę. No i narazie jest fajnie. Mam ograne kilka godzin póki co więc nie będę wyciągał daleko idących wniosków ale odczucia mam dużo bardziej pozytywne niż przy pierwszym podejściu.
- Doom Ethernal - Co tu dużo mówić, jestem raczej fanem bardziej realistycznych strzelanek ale tego klasyka dostałem w Game Pass więc stwierdziłem że nie będzie lepszej okazji żeby go ograć. Narazie tytuł zdecydowanie przegrywa walkę o mój czas z AC: Odyssey, niemniej tych kilka półgodzinnych sesji które z nim spędziłem dało mi kupę zabawy. Zdecydowanie będę do tej gry regularnie wracał.
- Battlefield: Bad Company 2 - A to w ramach nadrabiania singlowych kampanii w najlepszych strzelankach 7 generacji konsol. Ukończyłem już pierwsze Bad Company oraz remaster CoD: Modern Warfare. Bad Company 2 to podobno najlepsze fabuła tej serii shooterów więc powinno być fajnie.
U mnie znowu zastój, cały wrzesień z tymi samymi grami a teraz je skończę blisko siebie i będzie trzeba wymieniać. Już nie wiem co mam pisać kolejny tydzień o tych samych grach :)
Trials of Mana, 23,5h No tak, czego ja się spodziewałem? Oczywiście że po skończeniu gry i napisach jest coś jeszcze. Typowe. Ale na na szczęście jak cała gra byłą dosyć szybka i krótka jak na jRPG tak ten postgame też raczej nie jest zbyt długi. Obstawiam że do końca zostało mi max 30 minut. Ogólnie sama gra jak pisałem wcześniej jest całkiem solidna ale brakuje w niej trochę zawartości. Jak na jRPGa mniej niż 30 godzin to dosyć słaby rezultat. Gra jest takim Dragon Questem XI tylko w wersji dla ubogich, brakuje głębi, fabuła jest dosyć sztampowa, gameplay co najwyżej poprawny a rozwój postaci niezbyt dobry. Takie 7/10 z litości mogę dać.
Wasteland 3, 36,5h Na tym kończeniu innych gier zyska Westeland bo zanim się pojawi coś nowego to właśnie W3 zajmie pozostałe sloty na gry. Tutaj ciężko powiedzieć ile zostało do końca, wydaje się że jeszcze trochę ale jednocześnie mam wrażenie że nie za dużo. Ostatnio szlajając się po mapie świata trafiłem na wielkiego mechanicznego skorpiona, myślałem że mnie zniszczy, takie bydle i jeszcze otoczone mniejszymi robocikami tymczasem o dziwo to ja go zniszczyłem. Strasznie mi się podoba ta gra, chyba ostateczne wyzbyłem się wstrętu do klasycznych cRPGów ale to będę mógł potwierdzić tylko po tym jak wrócę trzeci i ostatni raz do Original Sin i wytrzymam tym razem więcej niż 2 godziny.
Assassin's Creed Revelations, 26h, skończone Wydawało mi się ze Revelations jest dużo krótsze niż dwójka czy Bractwo a tymczasem nie bardzo, bo ledwo 2 godziny ACII jest dłuższe. Strasznie mi się podobała ta część, ma niby mniej zawartości niż ACB ale jest ona dla mnie ciekawsza a i tak myślę że nie do końca wykorzystano potencjał nowych rzeczy. Tworzenie bomb bardzo fajne, dużo możliwości ale w sumie w trakcie normalnej gry to nie ma gdzie tego wykorzystywać, przydałyby się jakieś dedykowane misje pod to inne niż tutorial każdego ładunku. Tower defense taki fajny a przez całą grę widziałem go tylko raz, w tutorialu. Grałem chyba zbyt dobrze, nigdy mnie Templariusze nie zaatakowali. Na plus na pewno fabuła, klimat i miasto. Misje z Altairem bardzo fajny dodatek i zamknięcie historii jego oraz Edzio. Przez ostatnie 3 lata cofając się ograłem wszystkie AC od najnowszego do najstarszego. Moja lista serii o dziwo się absolutnie nie zmieniła, więc to świeże ogrywanie AC tylko potwierdziło moje wcześniejsze przemyślenia. ACII>ACRe>ACS>ACB>ACRo>ACBF>ACI>ACU>ACIII>ACL>ACOr>ACOd
Fairy Tail, 77,5h No muszę powiedzieć ze wreszcie widać koniec na horyzoncie. Zadania na tablicy już się kończą, nie pojawiają się nowe oraz zostało już chyba tylko kilka ostatnich pięter w lochu z DLC. Zdecydowanie jestem bliżej niż dalej. Gra naprawdę bardzo dobra, szczególnie dla fana FT ale chyba czas to już skończyć.
Chyba już się dość nasyciłem graniem w Mass Effect 3 online (PC) by powrócić do jRPG a konkretnie aRPG, Naytua no Kiseki (Endless Trails) (PSP), spin-off głównej linii The Legend of Heroes Nihon Falcom. Na PSP miałem już okazję zagrać w 2 gry od Nihon Falcom, Zero i Ao no Kiseki - https://www.crossplay.pl/the-legend-of-heroes-crossbell-arc/ - i całkiem przyjemnie się grało w te gry. Nie wspomnę już o sporej ilości historii w ramach The Legend of Heroes. Nayuta graficznie przypomina mocno gry z Crossbell Arc ale jest tu o wiele więcej elementów zręcznościowych czy platformowych. No i zobaczymy czy uda mi się wyłapać wspólne elementy z główną linią gier. Na razie niewiele, tradycyjne pom-pom jako akcesoria wróżki Noi, Mishy ukrywający się w różnych punktach plansz - jak się tu dostał z parku rozrywki w Crossbell, Mishelam? No i oczywiście sam główny bohater, Nayuta Herschel. Czy to tylko zbieg okoliczności, że ma takie samo nazwisko jak Towa Herschel?
Wiedźmin 3 (10h) - dalej siedzę w Velen. Już zapomniałem jak świetne questy i dialogi ma Wieśmin. Tym razem dużo bardziej skupiam się na zadaniach pobocznych.
Euro Truck Simulator 2 (12h) - gra, w której lata temu spędzałem jakieś chore ilości godzin. Na ostatniej promce zakupiłem podstawkę wraz z dodatkami i ten tytuł dalej ma w sobie tą magię. Pochłanianie kolejnych kilometrów działa na mnie kojąco.
Sonic Generations (6h) - skończyłem już wątek główny więc pora na resztę wyzwań. Po wymaksowaniu zabieram się za Sonic Manię :]
Zgodnie z planem ukończyłem Fifę Street 2 oraz Jak X Combat Racing na PS2 i teraz przyszła pora na Władcę Pierścieni Trzecia Era . Jest to kolejny powrót po kolejnej dziwnej przerwie. Miałem wrócić do Horizon Zaro Dawn , ale coś mnie tknęło, żeby najpierw ukończyć grę, którą zacząłem jeszcze wcześniej od Horizona.
Mana i Fairy Tail skończone, już nie mam pomysłu co pisać o tych grach kolejny tydzień, wszystko co chciałem to już napisałem wcześniej.
Maid of Sker, 2h Nadrabianie 2020 trwa. Tym razem czas na kolejnego przedstawiciela popularnego gatunku symulatorów chodzenia. Ja jestem z tych którzy lubią symulatory chodzenia które rzeczywiście są tymi symulatorami chodzenia oraz mają jakąś wyraźną fabularną ekspozycję. Nie jestem fanem gier które zamiast być symulatorem chodzenia są symulatorami uciekania i ukrywania się przed jakimiś stworami. Tutaj mamy do czynienia z grą która próbuje połączyć obie te drogi, czyli mamy symulator chodzenia z wyraźnym zarysem fabularnym, jakimiś dialogami oraz mamy unikanie ślepych przeciwników. Szczerze mówiąc bałem się że będzie gorzej, ale na razie gra całkiem mi się podoba i to manewrowanie między przeciwnikami nie wypada źle. Eksploracyjnie jest dosyć ok, w głównej mierze operować będziemy w hotelu, mamy zamknięte drzwi do których wracamy później z kluczem w garści. I specjalne pokoje z punktami zapisu, mają one specjalne drzwi i gdy je tylko widzimy to towarzyszy nam uczucie zbliżone do tego które można czuć w Soulsach gdy zbliżamy się do ogniska. Pojawiły się także etapy w ogrodach za hotelem ale te były bardziej liniowe. Z tego co się orientowałem to gra nie jest zbyt długa ale to chyba dobrze, bo ta zabawa z tymi stworkami na dłuższą metę mogłaby być męcząca w takim zamkniętym środowisku.
Wasteland 3, 51h Wygląda to co raz bardziej jakby zbliżał się koniec. Naprawdę bardzo dobra gra, ja jako ten cRPGowey sceptyk bawię się naprawdę dobrze. Główna fabuła sama w sobie nie jest jakaś super, zadań głównych to w sumie może z 5 było dotychczas, ale zadania poboczne, dialogi czy nawet przedmioty trochę dopowiadają wszystkiego co musimy wiedzieć o świecie i postaciach. Są niby wybory ale czy one coś zmieniają to ciężko stwierdzić, możemy wnerwić jakąś frakcję ale co z tego wyniknie to ni wiem. W sumie to jestem ciekaw zakończenia, mam pewien pomysł jakbym chciał to zakończyć ale nie wiem czy gra na takie rozwiązanie mi pozwoli więc może być śmiesznie. Początkowo były problemy z buildami moich postaci ale teraz w zasadzie jestem pół bogiem i wszystkie skill checki robię bez problemu, drużyna musi być zróżnicowana jeżeli chodzi o umiejętności. W pewnym etapie ciężko jest wymieniać naszych obecnych towarzyszy na nowych którzy dołączają do nas bo po prostu niszczy to nasz perfekcyjny balans uzyskany wcześniej.
Ciąg dalszy ogarniania kupki wstydu :)
1.) Call of Duty Modern Warfare 2 - Tak jak wielokrotnie wspominałem, z serią Call of Duty nigdy jakoś nie było mi po drodze, ale jakimś cudem zdobyłem parę części, więc postanowiłem nadrobić zaległości. Przyznam się bez bicia, że ze wszystkich do tej pory ogranych części, to ta podoba mi się najbardziej. Ciekawa fabuła, misje już nie są tak nużące, a zakończenie daje satysfakcję. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to długość misji, ponieważ te są naprawdę krótkie.
2.) Anime Studio Simulator - Kiedyś kupiłem za grosze, bo byłem ciekaw czy faktycznie w jakiś sensowny sposób zostanie przedstawiony proces tworzenia anime, jednak srogo się zawiodłem. Jest to głównie visual novel, a symulator ma tylko w nazwie. Oczywiście nie mam nic przeciwko visual novel, ponieważ lubię ten gatunek i niektóre historie są naprawdę dobre, jednak jak coś ma w nazwie "Simulator" to raczej wolałbym by to było głównym daniem. Historia jest nawet przyjemna i luźna, ale bardzo naiwna i przewidywalna. Przedstawienie procesu tworzenia anime oraz jego puszczenie w telewizji zostało przedstawione tak prosto, że grupa nastolatków jest w stanie zrobić większość sama bez dużych kosztów. Rozgrywka polega na przeklikiwaniu się przez dialogi, od czasu do czasu podjęciu wyborów i dosyć rzadkiemu wyboru co mają robić nasi współpracownicy. Niestety ja się zawiodłem bardzo, na całe szczęście jest to dosyć krótka gierka.
3.) Boris and the Dark Survival - Spin-off gry Bendy and the Ink Machine w który chciałem zagrać, ponieważ podobno miał trochę rozwijać lore tego świata, które według mnie było naprawdę dobre. Niestety zmierzyłem się z typową grą mobilną. Historii nie ma tutaj wcale, rozgrywka jest nieskończona oraz powtarzalna, a nagrody za to dosyć słabe. Wcielając się w tytułowego Borysa musimy zjeżdżać na niższe piętra studia animacyjnego by zebrać przedmioty potrzebne do przetrwania, chociaż są to dosyć losowe rzeczy i nie wiem jak mogłyby komuś pomóc przetrwać. Przy tym trzeba unikać Atramentowego Demona i przy okazji szukać ukrytych znajdziek, które po zebraniu wszystkich odpalą nam krótką scenkę lub odblokują dodatkowy poziom, który wygląda tak jak każdy inny z wyjątkiem tego, że szuka nas inny przeciwnik. Informacji co do lore jest tutaj bardzo niewiele i raczej nie są ciekawe. Całość opiera się na losowości, więc jak macie szczęście to może wam się udać zebrać wszystkie znajdźki dosyć szybko, a jak go nie macie, to spędzicie godziny na robieniu tego samego. Ogólnie to nie byłaby zła gierka na 15 minut, czy jak czeka się w przychodni lub urzędzie, jednak na PC się zupełnie nie sprawdza.
4.) Heroes of Might and Magic III - Armageddon's Blade - W końcu udało mi się ukończyć ten dodatek, co nie było takie proste przez wysoki poziom trudności, jednak satysfakcja z ukończenia jest naprawdę spora. Wiadomo jak to Heroes III zupełnie nie zbalansowana gra z często oszukującym AI, ale za to ma taki klimat, że po prostu chce się ciągle grać. Szkoda tylko, że ten dodatek opowiada parę różnych historii zamiast jednej dużej.
5.) Heroes of Might and Magic III - Shadow of the Dead - Drugi dodatek również ukończony i to dosyć szybko, a to głównie zasługa tego, że mogłem sam ustawić sobie niski poziom trudności by bez wyrywania włosów ukończyć grę. Nie będę ukrywał, że Sandro to mój ulubiony nekromanta, więc przeżywanie historii jego wzlotów i upadków było naprawdę super. Jakby tego było mało to mój drugi ulubiony bohater Gelu również się tutaj pojawia, więc mogłem się pobawić strzelcami. Sama historia może nie jest najwyższych lotów, jak w całej serii, ale przyjemnie się brało udział w wydarzeniach, które doprowadziły do wydarzeń z podstawki.
6.) Neighbours Back From Hell - Tego remastera w zupełności się nie spodziewałem i dostałem go nawet za darmo, ponieważ posiadałem klasyczne części na steamie. Jest to kompilacja pierwszej i drugiej części w jedną pod postacią sezonów. O ile wszystkie poziomy z drugiej części są tu dostępne, tak z pierwszej części zabrakło dwóch, nie licząc trzech tutorialowych. Zmieniony HUD oraz nowa minigierka, nawet mi się spodobały, bardziej estetycznie to teraz wygląda, a minigierka trochę urozmaica rozgrywkę. Dodano również trzy życia do poziomów z pierwszej części, gdzie w klasycznej wersji mieliśmy tylko jedno. Wyższa rozdzielczość dopiero pokazuje jak ładna jest to gra. Niestety wraz z ulepszeniami pojawiło się parę bugów, jak chociażby sąsiad blokujący się na schodach tak jakby jednocześnie chciał wejść i wyjść, a do tego wykonanie jednej pułapki wymaga od nas dostania wpierdzielu, gdzie to w klasycznej wersji nie było z tym problemów. Mimo wszystko bawiłem się świetnie, jak za dzieciaka i nawet śmiałem na niektórych pułapkach. Ogrywam klasyczne wersje raz na jakiś czas i dalej bawię się świetnie, a ten remaster to po prostu miód na moje serduszko :D
7.) Alice Madness Returns - Uff nareszcie skończyłem ten tytuł, który męczyłem już od dłuższego czasu. Szczerze nie wiem co jest nie tak z tą grą, ponieważ klimat naprawdę mi się podoba, trafia w moje gusta, stylistyka graficzna jest śliczna, fabuła ciekawa, rozgrywka może nie jakaś wybitna, ale nie nużąca, a jednak nie potrafiłem przy niej siedzieć dłużej. Zawsze po godzinie-dwóch wyłączałem grę i nigdy do niej nie wracałem, chociaż raz przeszedłem cały pierwszy rozdział i znowu przerwa. Tym razem jednak przycisnąłem siebie i z zaciśniętymi zębami wziąłem się wreszcie za ukończenie tej gry, no i się udało. Całkiem przyjemna gierka, jednak brakowało mi tu jakiś starć z bossami, ponieważ ostatni to jakiś żart. Podobały mi się urozmaicenia rozgrywki z tymi momentami jak się sterowało statkiem, przemieniało się w platformówkę 2D, czy nawet było gigantyczną Alicją. Cóż, przeszedłem i pewnie już nigdy nie wrócę.
8.) Pokemon Sword - Grę posiadam od premiery i dopiero teraz na poważnie gram. Mam już 6h na liczniku, ponad 50 pokemonów w pokedexie i dwie odznaki. Gram z ognistym starterem, więc nie idzie jakoś źle. Ogólnie ta część jest zdecydowanie prostsza od pozostałych. Nie grinduję na razie, łapię pokemony tylko te, których nie mam, oczywiście również walczę z każdym napotkanym trenerem, a i tak idąc do gymów mam wyższy od nich level pokemonów. Nie należy też zapominać o kasie, którą zarabia się tutaj w tysiącach. Pamiętam jak się zdziwiłem, że mam zaoszczędzone ponad 100k. Mimo wszystko gra się nawet przyjemnie, chcę zobaczyć co będzie dalej i wtedy wydam jakąś ocenę :)
Korzystając z okazji trwania Jesiennego Festiwalu Gier na Steamie postanowiłem sprawdzić parę demek:
1.) Cyanide & Happiness - Freakpocalypse - Niestety to to samo demko, które było udostępnione na czerwcowym festiwalu, więc nic nowego nie zobaczyłem. Jest to krótki etap, max 15 minut, w którym mamy rozwiązać jedną zagadkę. Bardzo podoba mi się, że zachowali styl animacji, a także humor, więc może wyjść z tego dobra gra jak będzie dobra historia. Niestety nie wiem kiedy ona wyjdzie, bo premiera jest cały czas przekładana, a informacji jest niewiele.
2.) Leisure Suit Larry Wet Dreams Don't Dry Twice - Druga część nowego Larry'ego ma już w czwartek premierę, jednak postanowiłem sprawdzić jak na razie wygląda, no i powiem, że hype wzrósł :D Twórcy dali nam około godziny gry, a to tylko początkowy etap, więc jeszcze wiele przede mną. Gra wygląda tak samo jak poprzedniczka, co nie powinno nikogo dziwić, głosy te same, rozgrywka ta sama, ale najważniejsze, że humor ten sam :D Historia to na razie zalążek, więc zobaczymy jak będzie dalej, byle do czwartku :)
Z dem mam do sprawdzenia jeszcze Ghostrunner za które się zaraz zabiorę, a potem ogrywam Assassin's Creed Rogue :)
Próbowałem grać w Wasteland 3, ale po raz kolejny przekonałem się, że izometryczne erpegi to zupełnie nie moje klimaty. Grę wywaliłem z dysku po jakichś 4 godzinach, ale zamiast niej, na to miejsce wskoczy The Outer Worlds czyli tematy, które "czuję" dużo lepiej :P
Właśnie przeszedłem The Following do Dying Lighta. Fajny dodatek, jazda buggy i rozjeżdżanie zombiaków jest cool, chociaż irytowały mnie już akcje z wybuchającymi niemilcami i chmarą virali która spawnuje się zaraz obok, gdziekolwiek jesteś (chociaż odjechałeś już daleko od miejsca * bum *). Ale virale w DL to w ogóle temat na inną rozprawkę. Anyway, podobało mi sie zakończenie (bez spoilerów - wybrałem to "bez walki", widziałem drugie na yt i oba są tak samo... dołujące?) i w sumie nie chce mi się po nim wracać na tę wieś i czyścić mapki z znajdziek. W DLu zostało mi jeszcze obczajenie Bozaka z DLC i ogranie Hellraida ale nie mam na razie ochoty młócić tego, więc gra przeniosła się na magazynowy dysk (mój SSD dyszy z braku miejsca).
Tymczasem kupiłem dzisiaj na Steamie Bayonettę bo była w super cenie (2 dyszki) i taki o to mam plan na wieczór :p
W kolejce czeka też na mnie Metal Gear Solid na gogu.
Władca Pierścieni: Trzecia Era na PS2 ukończony. Nie chcę spamować, więc jak ktoś chce przeczytać wypociny zajaranego fana, któremu po kilkunastu latach wreszcie udało się skończyć jedną z ulubionych gier z dzieciństwa, to odsyłam do tematu poświęconego grze, gdzie już się wypowiedziałem :)
A ja cały czas gram w GTA V na ps4. 3 tygodnie nie włączałem konsoli. Jakoś nie miałem weny, wolałem sobie poczytać książki. Teraz jest fajna promocja na Hearts of Iron 4 i zastanawiam się czy sobie nie kupić. W końcu muszę się też zabrać za Original War. Trzeba zacząć powoli ogrywać te gry bo na nową generację przejdę za 10 lat :D
Assassin's Creed: Odyssey - za mną 47 godzin tej niesamowitej przygody, w tym czasie ukończyłem 52% głównego wątku. Jednak zanim ruszę ten wątek dalej czeka mnie kilka godzin zadań pobocznych ponieważ kolejne zadanie główne wymaga 6 poziomów więcej niż moja Kassandra ma w tej chwili. Czy mnie to martwi? Ani trochę. Już od kilku godzin odkładałem kilka świetnie zapowiadających się i rozbudowanych zadań pobocznych.
spoiler start
Pierwsze kroki skierowałem na Wyspy Srebrne gdzie przywódczyni rebeliantów prowadzi nierówną walkę z okrutnym i bezwzględnym przywódcą polis. Do walki dołączył też spartański dowódca który został na wyspy wysłany żeby pomóc rebelii i przejąć wyspę pod władanie Sparty. Mimo iż Spartanin i rebeliantka walczą po tej samej stronie pomysły na walkę mają zgoła różne. Ja uznałem iż zanim podejmiemy jakiekolwiek kroki należy zachwiać siłą władcy i obniżyć siłę jego polis, tak więc udałem się do kamieniołomu będącego siłą regionu i zacząłem skrycie wybijać wrogich żołnierzy, niszczyć zaopatrzenie i eliminować dowódców...
Doszły mnie również plotki że ów władca może być jednym z Czcicieli... Może więc upiekę dwie pieczenie przy jednym ogniu.
spoiler stop
A co dalej, zobaczymy. Zadań wyglądających na ciekawe i rozbudowane mam przynajmniej kilkanaście, może też trafię na ślady kolejnych Czcicieli albo sprawdzę swoje siły na arenie. Świat Odysei jest pełen możliwości :).
Tales od Vesperia - jeden z nielicznych tytułów którym udało się mnie oderwać od Odysei na trochę.
Mangowa, ale bardzo przyjemna i kolorowa oprawa graficzna. System walki póki co dość prosty i nie zanosi się żeby miało się to dalej zmienić, mimo to w jakiś dziwny sposób satysfakcjonujący i całkiem przyjemny.
Fabuła po tych 3 godzinach które w grze spędziłem jakoś mnie z butów nie wyrwała, ale wydaje się mieć spory potencjał i myślę że mnie wciągnie.
Jakoś na początku grudnia w Game Pass pojawi się odświeżona wersja Dragon Quest XI, do tego czasu mam zamiar ukończyć ToV.
Dead Space - ściągnąłem na dysk konsoli i uruchomię dzisiaj. Grę porzuciłem kilka miesięcy temu bo niemiłosiernie mnie zirytował poziom z "celowniczkiem". Do dziś uważam że to najgorsza i najbardziej idiotyczna minigierka z jaką miałem kiedykolwiek do czynienia. Ale stwierdziłem że dam grze jeszcze jedną szansę na innej platformie, ponieważ poza tym debilnym strzelaniem do asteroidów bawiłem się nieźle.
Strzeliem sobie wczoraj pod weekend to cacko.
Przesiadka jak z Fiata 126p na F16.
Mistrzostwo Swiata wagi ultra ciezkiej.
Maid of Sker, 5,5h, skończone Tak jak pisałem wcześniej, dosyć krótki symulator chodzenia połączony z unikaniem ślepych ludzików. W pewnym momencie na naszej drodze staje taki kolega rodem z Residenta, który ma GPSowe namierzanie naszej pozycji i zawsze wie gdzie jesteśmy przez co momentami dochodzi do dziwnych i problematycznych scen gdzie ja uciekam do bezpiecznego pokoju zapisu gry a on stoi i czeka pod drzwiami. Na szczęści da się go wymanewrować. Ogólnie sama gra była trochę lepsza niż się spodziewałem, chodzenie było w miarę klimatyczne szczególnie na początku jak nie było jeszcze ślepych przeciwników, fabuła jakaś jest, nawet jest na koniec gry wybór zakończenia. Te 7/10 mogę dać.
Destroy All Humans! 6,5h Nigdy nie grałem w oryginał, szczerze to myślałem że to jakaś strategia była więc jak ogłoszono remake to nie byłem przesadnie zainteresowany no ale nadszedł czas sprawdzić na co THQ wydaje te tony gotówki. Czuć tu wyraźnie coś old schoolowego, więc jak mniemam wszystko zostało dosyć wiernie odwzorowane. Gramy jako zielony (szary) ludzik z kosmosu który ma za zadanie podbić ludzkość tak w skrócie. Mamy misję główne i opcjonalne wyzwania oraz znajdżki. W trakcie gry odwiedzamy kilka różnych lokacji, które są takimi małymi otwartymi światami. Mamy kilka różnych broni oraz kilka różnych mocy jak telekineza, skaner czy możliwość przybierania ludzkiej postaci. Możemy także latać naszym spodkiem i z powietrza siać zniszczenie. Ogólnie gra bardzo mi się podoba, fajny jest klimat, amerykanie wszystko zwalają na komunistów, sporo rzeczy jest przerysowanych itd.
Wasteland 3, 53,5h, skończone Muszę powiedzieć że ja jako sceptyk klasycznych cRPG bawiłem się z Wasteland 3 przez 53 godziny grania naprawdę bardzo dobrze. Nigdy wcześniej nie grałem w żadną odsłonę serii ale czułem się z tym dobrze i nie odnosiłem wrażenie że czegoś mi brakuję bądź coś tracę. Bardzo podobał mi się klimat, śnieżne postapo jak dla mnie wypadło całkiem nieźle i było zupełnie czymś innym niż moje ulubione pustynne New Vegas. Podobały mi się lokacje, postaci, dialogi oraz zadania ale główna fabuła trzeba powiedzieć jest dosyć skąpa i krótka. Dużo więcej historii świata możemy poznać z zadań pobocznych, opisów przedmiotów czy znajdziek. Nie jest to do końca złe ale lepsza główna historia na pewno by nie zaszkodziła. Zakończenie które widziałem było dosyć słabe i trochę rozczarowujące, czułem trochę jakbym nic nie osiągnął a wpływy moich decyzji i wyborów albo miały bardzo małe znaczenie albo o nich niczego się nie dowiedziałem. Grywalność jest olbrzymia, gra mocno wciąga, muzyka bardzo także pomaga. System walki jest naprawdę bardzo dobry. Odpowiednie buildy naszej drużyny to podstawa, na początku był z tym problem bo nie za bardzo ogarniałem w co ładować punkty ale później było już o niebo lepiej. Bardzo opłacalne jest niewydawanie punktów od razu tylko dopiero po zorientowaniu się co będzie nam w najbliższej przyszłości potrzebne. W drugiej połowie gry czułem się jak bóg, gdyż nikt nie był w stanie mnie ruszyć, zaliczałem wszystkie skill checki a i kasy miałem na wszystko bo złom sprzedałem za 300k. Problemem było to że postaci które dołączały do naszej drużyny później w grze były w zasadzie dla mnie bezużyteczne bo miałem team odpowiednio zbalansowany a nowe postaci ten balans tylko mogły zachwiać. Technicznie jest trochę słabo, długie loadingi, trochę bugów (np. bug ze znikającymi zwierzątkami naszych postaci) oraz nienajlepsza optymalizacja a graficznie trochę bieda. Ogólnie bardzo dobrze mi się grało, gra mnie mocno wciągnęła więc mimo problemów według mnie zasługuje na dosyć wysoką ocenę.
Teraz z bagażem doświadczeń cRPGowych zebranych przez ostatnie 4 lata zmierzę się ponownie z Divinity: Original Sin by ostatecznie tę grę zweryfikować.
Project Cars 3, 2,5h, odrzucone W poszukiwaniu jakiejś gry wyścigowej trafiłem na PC3 które okazało się być bardziej arcadowe niż poprzednie części ku rozpaczy fanów serii. Dla mnie to dobra wiadomość bo symulatory to nie dla mnie. Pamiętam że grałem kiedyś trochę w jedynkę i to zdecydowanie nie było to. Najczęściej PC3 porównywane jest do Drivecluba oraz NFSa Shfta, w tego drugiego pamiętam że bardzo dobrze mi się grało więc postanowiłem zaryzykować. No i w sumie nie jest żle, ale jak na mój gust to nadal za mało arcade aby mi się przyjemnie jeździło. Ciężki ten samochód jakiś, jakbym czołgiem jechał, za bardzo nie ma żadnej przyjemności z prowadzenia. Z włączonymi asystami gorzej się jeździ niż bez nich. A jakby tego było mało to optymalizacja jest dosyć słaba i bardzo nierówna, w jednej pustynnej lokacji możemy mieć w zależności od trasy różnicę sięgającą nawet 30 klatek. Nie gra się w to ogólnie zbyt komfortowo więc sobie odpuściłem.
Need for Speed Most Wanted 2012, 3,5h Miałem sobie na jakiś czas podarować stare gry w które już grałem no ale na fali hejtu remastera NFSa HP 2010 w mojej głowie zrodził się szatański plan aby wrócić do gry która sama w sobie może zła nie jest ale jest bardzo słabym NFSem a jeszcze gorszym Most Wanted. Co ta gra ma wspólnego z MW Criterionie? HP 2010 było wiernym odwzorowaniem oryginalnych HP ale MW 2012 w żadnym stopniu nie zbliża się nawet do tego czym był MW 2005. Te samochody stojące na ulicach, do których wystarczy się zbliżyć aby nim jechać, gdzie tu jakiś system progresji? Tuningu wizualnego brak, fabuły brak, jest ta lista Most Wanted ale to nie wiadomo co to jest, z kim my się ścigamy? Gram prawie 4h, użyłem dotychczas 4 aut a już jestem niby 6 na liście mimo że nikogo z listy jeszcze nie pokonałem. Gdzie tu sens? Straszna bieda. No ale sama gra jak wspomniałem zła nie jest, jeździ się nie najgorzej no ale to Criterion więc za dużo ślizgania się. Te scenki przed rozpoczęciem eventu to chyba ktoś na haju robił albo jakiś stażysta bo to jakaś abstrakcja jest. Problemem jest to że gra dosyć często mi się wysypuje bez powodu, raz po 5 minutach grania a raz po godzinie. HP 2010 śmigał bez problemów a tutaj coś ewidentnie skopali.
Wasteland 3 (4h) mnie niestety pokonał - jeszcze próbowałem dać mu szansę, ale błeh - takie gry są zupełnie nie dla mnie. Doceniam dialogi i klimat, ale sposób prezencji mnie zupełnie odrzuca. Trochę szkoda bo sama walka jest nawet przyjemna (taka lekko xcomowo-mario-rabbitsowo). Chyba już na amen się zraziłem do takich izometryków.
The Outer Worlds (5h) - za to dużo lepiej bawię się w ostatniej grze Obsidianu. To naprawdę fajna gra! I cholernie wciągająca... nawet jeśli faktycznie ma swoje bolączki. Jako, że jestem dosyć mało wymagającym graczem erpegów to raczej moja opinia nie będzie zbyt wartościowa, ale strasznie podoba mi się klimat i mocno niezobowiązujący gameplay tej gry. Jak na razie staram się robić wszelkie zadania poboczne jakie mi wpadną w ręce i dosyć małe mapki, na których sobie chodzimy, dosyć mocno to ułatwiają i sprawiają, że nie czuje się znużenia.
Euro Truck Simulator 2 (29h) - dokupiłem już wszystkie "mapowe" DLC i do tego ściągnąłem sobie najnowszą wersję Promodsa i cholera - ta mapa jest teraz naprawdę ogroooomna. Nie wiem ile musiałbym jeździć, aby trafić do każdego miasta, ba - kraju. Promod 2.50 w sumie mógłby być oficjalnym dodatkiem kosztującym nawet stówkę - dodaje tyle zawartości, że w sumie nawet nieco przyćmiewa te oficjalne mapki od SCS Software. Nie dość, że samych miejscówek jest dużo więcej to te istniejące i dodane tak kipią od szczegółów, że czasami ma się wrażenie jakby się jeździło na realnej trasie między Warszawą, a Paryżem. Granie w tę grę bez modowania to zbrodnia.
Sonic Generations (6h) - porobiłem parę dodatkowych wyzwań + często wracam do swojego ulubionego poziomu z Sonic Unleashed czyli Rooftop Run. Ogólnie chyba sobie ściągnę ten cały Unleashed Project, który dodaje wszystkie poziomy dzienne z tej gry tyle, że z całą masą usprawnień w porównaniu do oryginalnej wersji z X360/PS3.
https://www.youtube.com/watch?v=tJjxKhjR9H4&ab_channel=DeoxysPrime
Tym razem troszkę mniej :)
1.) Assassin's Creed Rogue - Nie będę ukrywał, że stara formuła asasynów trochę mi się przejadła, a trójka i czwórka mnie strasznie wymęczyły, jednak Rogue mnie pozytywnie zaskoczyło. Spodziewałem się powtórki z czwartej części, więc nie dawałem tej grze wielkich nadziei. Mimo wszystko bawiłem się naprawdę dobrze, nawet konieczność grindu do ulepszenia statku mi nie przeszkadzała. Fabularnie spodziewałem się, że dostaniemy tanią historyjkę z przejścia z jednej strony na drugą, ale tutaj też się zaskoczyłem. Świetnie zostało to zrealizowane, bardzo przyjemnie się to wszystko śledziło, a nawet po raz pierwszy szukałem wszystkich dokumentów oraz nagrań poza animusem. Shay jest naprawdę ciekawą postacią i trafia na moją listę najlepszych bohaterów tej serii. Kawał naprawdę dobrej gry, szkoda, że taka krótka.
2.) SIMULACRA: Pipe Dreams - Darmowy spin-off, który postanowiłem sprawdzić, ponieważ poprzednia część bardzo mi się spodobała. Muszę napisać, że jak na darmową produkcję, to stoi na bardzo wysokim poziomie. Świetna, przemyślana fabuła, ciekawe postacie, a nawet wcale nie taki prosty gameplay. Sama historia poruszający dosyć ciekawy temat ucieczki od problemów w świat gier, a także dająca trochę do myślenia w jaki sposób traktujemy mikrotranzakcje oraz rywalizację z innymi graczami. Oczywiście twórcy w żaden sposób nie moralizują, nie mówią że jest to złe i nie powinniśmy tego robić, tylko przedstawiają konsekwencje. Sami aktorzy, ponieważ gra łączy ze sobą elementy live-action, świetnie odegrali swoje role i całkiem dobrze czują się przed kamerą. Jedynie do czego mogę się przyczepić to długość gry. Przejście dobrą ścieżką, czytanie wszystkiego co się dało i odkrycie wszystkich sekretów zajęło mi tylko około dwóch godzin. Mimo wszystko jak na darmową produkcję to jest świetnie.
3.) Devolverland Expo - Gra już dawno udostępniona za darmo, jednak dopiero teraz się za nią zabrałem. Króciótka, bo zajmuje niecałą godzinkę, ale za to była to bardzo miło spędzona godzinka. Szczerze nie spodziewałem się tak dobrej jakości, zarówno w oprawie graficznej, jak i optymalizacji. Rozgrywka również bardzo dobrze zrealizowana, zwiedzanie zamkniętego konwentu dosyć przyjemne, chociaż szkoda, że tak późno się za to zabrałem, bo wszystkie zapowiedzi gier są już nieaktualne, ponieważ wszystkie już wyszły. ale jako ciekawostkę można zagrać.
4.) Pokemon Sword - Kontynuuje swoją podróż przez Galariańskie tereny. Właśnie znajduję się przed piątą areną i za niedługo będę walczył z Opal i jej wróżkowymi pokemonami. Mimo całego niezadowolenia w sieci z tych części mi się tam bardzo przyjemnie gra, jednak nie da się ukryć, że jest sporo prostsza od poprzedniczek. Z drugiej strony jednak patrząc jak dorwę tego kto wymyślił, żeby yamaska można było ewoluować tylko po tym jak oberwie 48+ obrażeń w jednym uderzeniu, to nie wiem co mu zrobię. Podoba mi się też jak wątek tych legendarnych pokemonów ładnie przenika przez ten cały turniej, aż jestem ciekaw jak to dalej się potoczy :)
5.) Amnesia Rebirth - Ojej gra na którą bardzo czekałem <3 Co prawda jestem dopiero po 3h gry, ponieważ dzisiaj z rana miałem spotkanie z klientem, ale czekam już tylko do nocy i gram dalej. Klimat jest ciężki i już strach mnie obleciał, jak zawsze Frictional Games stanęło na wysokości zadania. Są tu na razie dwa elementy, które mi tak średnio leżą, ale na razie są przykrywane przez naprawdę interesującą i tajemniczą fabułę, a także świetnie przemyślanymi przeciwnikami. Podoba mi się też nowy system strachu, który działa zupełnie inaczej niż myślałem i jestem ciekaw jak to wyjaśnią w dalszych etapach gry. Sama premiera nie obyła się bez problemów, ponieważ okazało się, ze preload nie pobrał części plików w tym .exe, także nikt nie mógł grać, dopiero po godzinie wyszła aktualizacja, która to naprawiła. Jak na razie jestem zadowolony i nie żałuję wydanych pieniędzy :)
Sprawdziłem również jedno demko, które zostało udostępnione na steamie :)
1.) Ghostrunner - Przyznam się, że nie miałem oczekiwań co do tej gry, ale zostałem pozytywnie zaskoczony. Jest to dosyć szybka gra, stworzona do powtarzania etapów, ale grało się naprawdę przyjemnie. Niespecjalnie przepadam za tak szybkimi grami, ale tutaj się wciągnąłem. Grając miałem wrażenie, że stanowi to połączenie gier Superhot oraz Hotline Miami, czyli dwóch świetnych tytułów. Prawdopodobnie kupię na premierę, bo mnie naprawdę zaciekawiło :)
Przeglądając jeszcze stare Ps Store wpadło mi w oko, że Sword Art Online Alicization Lycoris (PS4) ma wersję próbną i ani chwili nie wahałem się by je pobrać. Dziś rano odpaliłem na chwilę... i przepadłem na 4 godziny. Anime znam, pierwsza część była fajna, druga zbyt się ciągnęła jak na mój gust. Ale gra, poza kilkoma niedociągnięciami jak np. dziwne opóźnienia w menu, okazała się całkiem całkiem. Nie będę ukrywał, lubię SAO i ekipę Kirito. Na pewno ogram w najbliższym czasie całe demo i gdy nadarzy się okazja - obniżki - sprawię sobie kompletną grę. A w tym tygodniu moim oczekiwaniem jest Trails of Cold Steel IV (PS4), premiera 27 października... tia, ultima.pl już sprzedała ileś tam ogzemplarzy i ludziska JUŻ GRAJĄ!!! ;)
Miałem ogarnąć coś coś z ciągle rosnącego backloga, ale skończyło się na spędzeniu prawie całego dnia w Football Manager 2020. Aktualnie rok 2036, kończę swój czwarty sezon w Glasgow Rangers. Największym sukcesem ostatnich miesięcy było chyba przekonanie opornego zarządu do rozbudowy stadionu. Za to mojemu podstawowemu prawemu obrońcy zachciało się nowego kontraktu. A takiego, trzeba było patrzeć co się na 5 lat podpisuje. ; p
Nic się u mnie nie zmieniło, nadal Fallout 76 :)
Ja od ostatnich kilku dni ostro katuję Gran Turismo 3 oraz Gran Turismo 5 . Chyba nigdy wcześniej nie miałem takiej fazy na gry z tej serii. Zacząłem też Raymana Revolution , w którego chcę grać naprzemiennie z Gran Turismo. No i w obrocie nadal jest Horizon Zero Dawn , tylko coś nie mogę się za niego zabrać.
Destroy All Humans! 10h Chyba powoli zbliżam się do końca, misje fabularne przyśpieszają i cały czas zmieniamy mapę na nową. Strasznie słodka ta gra, taka podróż do przeszłości, na kilometr wali tutaj czymś starym ale odświeżonym na tyle dobrze że gra i ładnie wygląda i przyjemnie się w nią gra. Przykładem super remaku jest np. Resident Evil 2 ale ten remake wcale mam wrażenie nie odstaje jakoś bardzo mimo no mniejszego budżetu. Brakuje może trochę jakiejś różnorodności bo opcjonalne wyzwania w każdej lokacji są dokładnie takie same z tą różnicą że raz mamy "porwać" ludzi, raz krowy a potem różne obiekty. Kurdę, chciałbym aby THQ także Gothica potraktowało godnym odświeżeniem takim jak tu ale niestety demo nie napawało optymizmem.
Need for Speed Most Wanted 2012, 8h, odrzucone Wszystko fajnie, nawet dobrze się grało ale w pewnym momencie freezy o których wspominałem tydzień temu bardzo się nasiliły, po 3-5 minutach grania już gra się wysypywała. Raz się wysypała tak mocno że myślałem że mi karta graficzna poszła bo po ponownym uruchomienia miałem artefakty i bluescreena. No i niestety musiałem grę wyrzucić.
Tell Me Why 4h Dopiero teraz do mnie dotarło że ostatnią grą Dontnod w którą grałem (nie licząc Vampyra) było pierwsze Life is Strange. Szmat czasu. Od razu po włączeniu Tell Me Why w oczy rzucił mi się olbrzymi przeskok graficzny w porównaniu do LiSa. Naprawdę jak dla mnie gra wygląda bardzo dobrze. Gra oczywiście od razu wywołała skandale i afery bo jeden z bohaterów jest transpłciowy więc uuuu propaganda i takie tam. Skończyłem dopiero pierwszy epizod ale wszystkie te kwestie wydają się być dobrze zrobione, nic na siłę. Sama gra wydaje się być całkiem niezła, jest jakiś klimat Alaski, jest jakaś zagadka związana z naszą przeszłością do której próbujemy się dokopać po 10 latach. Dialogi są dobrze napisane, dosyć naturalnie. Powiedziałbym że w porównaniu do LiSa gra jest trochę wolna, nie ma za bardzo akcji. W pierwszym LiSie to już zaraz na początku przecież była dynamiczna akcja, twisty i takie tam jednak tutaj mam wrażenie że na początku mamy coś zarysowane bardzo konkretnie i później mozolnie okazuje się że to co nam powiedziano i co pamiętamy nie do końca może pokrywać się z rzeczywistością. Nie ma może jakieś super wielkiego jednego twistu tylko mamy taki ciąg mniejszych twistów które się nakładają na siebie. Nie ma tutaj zabawy czasem ale za to główni bohaterowie bliźniaki są połączeni, dzielą się myślami i wspomnieniami które mogą na bieżąco oglądać. No zobaczymy co z tego wyniknie, na razie jest bardzo solidnie.
eFootball PES 2021 Moja przygoda z PESem przeważnie była podyktowana sytuacją z FIFĄ, jeżeli FIFA na PC była biedna to grałem w PESa więc gdy FIFA 10 na PC była jakimś koszmarkiem który wyglądał gorzej niż FIFA 09 to grałem w PESa 2010. Zaczynałem od PESa 5 ale to 6 jest moją ulubioną częścią i obok FIFY 2002 moją ulubioną grą piłkarską. Jednak od kiedy FIFA na PC była już na równi z konsolowymi to moje zainteresowanie japońską konkurencją trochę przygasło. Zawsze mi się po prostu dobrze w FIFĘ grało. Ostatnim PESem w którą grałem w pełnej wersji był chyba 2014 (chociaż zmalałem na dysku w dokumentach ślady PESa 2018 chociaż nie tego nie pamiętam, wiem że grałem w demo ale czy w pełną wersję to ni wiem). Grałem w demo PESa 2020 i bardzo mi się podobało ale później nie miałem okazji zagrać w pełną wersję. Mówi się że FIFA jest oskryptowana i w zasadzie każda strzelona bramka jest taka sama, natomiast w konkurencji każdy gol jest inny. I muszę powiedzieć że coś w tym jest. Kilka razy już z przyjemnością oglądałem powtórki moich bramek co w FIFIe z reguły się nie zdarzało. Animacje w tym PESie w większości leżą, piłkarze poruszają się jak roboty po lodzie, niektóre scenki to jeszcze sprzed 10 lat pamiętam ale sam gameplay jest naprawdę dosyć dobry i dający sporą satysfakcję z grania i kreowania akcji. Czuć tutaj dużo większą wolność i swobodę w grze niż w grze Kanadyjczyków. Z licencjami nie jest nawet tak źle, sam byłem zdziwiony że liga belgijska, rosyjska, turecka czy chińska są w pełni licencjonowane. Z tymi najlepszymi liga jest więcej problemów ale to wszystko załatwiają mody. Graficznie jest bardzo nierówno, czasami gra potrafi wygląda naprawdę super bo w następnym ujęciu wyglądać jak 10 lat temu. Twarze zawodników dobrze to wyglądają tylko w menusach, na silniku meczowym to przeważnie wyglądają dziwnie i mało realistycznie. Jak zacząłem grać w Master League to muszę powiedzieć ze strasznie się wciągnąłem i grałem cały dzień. Nie będę o tym pisał co tydzień bo za bardzo nie będzie o czym.
The Outer Worlds (14h - ukończone). Główny wątek załatwiony, masa pobocznych wątków ukończona (na początku robiłem wszystkie, później mi się już trochę odechciało). To była bardzo przyjemna gra choć faktycznie posiadająca sporo swoich bolączek. Fabuła w pewnym momencie zrobiła się strasznie rozwodniona, ale końcówka jakoś mi to wynagrodziła (choć ta historia dosięgnie swojego potencjału dopiero w sequelu... przynajmniej jeśli będą ją kontynuować). Tak czy siak bardzo mi się podobało i z pewnością będę czekał na kolejną część. No - dopóki mam tego Gamepassa to trzeba jeszcze przejść Oriego.
Grand Theft Auto Vice City (9h - ukończone) - Jakoś tak mam, że przynajmniej raz na rok/dwa lata muszę przejść Vice City - tak po prostu. Grę już mam opanowaną na pamięć więc przejście zajęło mi dosłownie dwa posiedzenia (ba, raz udało mi się przejść całość w 2 godziny) + porobiłem trochę nieobowiązkowych pierdół jak wątki dla Kubańczyków, Haitiańczyków, Love Fist itp. Ta gra dalej ma w cholerę dużo uroku i naprawdę liczę, że jeszcze wrócimy do Vice City w następnej generacji konsol.
https://www.youtube.com/watch?v=DIcc0wHimtw&ab_channel=MapleApples
Już jakiś czas tutaj nie bywałem. Ukończyłem trochę pokaźna liczbę gier, ale ciężko chyba byłoby je zmieścić w jednym poście. Wiec wybrałem te, o których chciałem napisać.
Metal Gear Solid 3 HD Edition (Xbox One): Po ukończeniu 3 części jednej z mojej ulubionej serii. Zdałem sobie sprawę, iż lekko druga odsłona bardziej mi się podobała. Gameplayowo MGS3 przebija niemal produkcje z (jeszcze) obecnej generacji. Muzyka (jak to zawsze w MGS) jest wykonana fantastycznie. A The Boss to jedna z moich ulubionych postaci. Jednak Fabuła w MGS3 jest bardziej przystępna niż w poprzedniej części. A (jak chyba nie wielu osób) uwielbiałem tą dziwna i pogmatwaną Fabule MGS2.
Sword Art Online: Fatal Bullet (Xbox One): Moje największe zaskoczenie tego roku gier, w które grałem. Kiedyś grałem w wersje trail. Jednak wtedy wydawała mi się jaka zbyt pusta. Pobrałem już pełna wersje i przed włączeniem oczekiwałem crapa. Jednak naprawdę się zaskoczyłem. Nie taka zła fabuła, gameplay z ciekawymi pomysłami. Jedynie muzyka mi nie pasowała i widać tu trochę mało ogrzanego budżetu. Szkoda widać było jeszcze większy potencjał, skrywany za niskim budżetem.
What remains of Edith Finch (Xbox One): Bardzo dużo osób wychwalali ten tytuł. Z początku nie chciałem wcale w niego grać. Przymusiłem się...i bardzo dobrze. Gra jest rewelacyjna. Posiada bardzo ciekawe zrealizowane pomysł, a motyw z napisami to strzał w dziesiątkę. Tylko widać spadki klatek i gra jest za krótka. Wydaje mi się, że miała dosyć materiału by ja rozwinąć.
Pojawił się październik, więc zabrałem się za parę gier w ’’mrocznym, lub strasznym’’ klimacie.
Doom eternal (Xbox One): Doom z 2016 nie za bardzo mi się podobał. Nie czułem ducha pierwszych odsłon. Gra także była jak dla mnie powolna. Przybyła kontynuacja I pokazała jaki nowy doom powinnien być. Jedyne moje zażalenia to początek i koniec gry. Widać tu jakby nie wiedzieli jak to rozpocząć i zakończyć.
Hellblade (Xbox One): Może zostanę zlinczowany, ale nowy gow nie podobał mi się. Był to nawet dobry tytuł, ale najgorszy z serii. Sięgnąłem po Hellblade, gdyż gry praktycznej są podobne do siebie. Pod katem gameplayu podoba mi się bardziej (oprócz powtarzalnych zagadek). Widać tutaj czasami cięcia budżetowe, ale myśle ze druga cześć wyeliminuje ten problem. Brakuje mi tu lepszej muzyki. Nowy God of war miał właśnie rewelacyjna muzykę (jak zawsze). Będę grał dalej, to może się poprawi pod tym kątem.
Carrion (Xbox One): Solidnie wykonana gra. Nie jest to może jakaś perełka, ale otrzymali temat i zrealizowali go świetnie. Czasami gra powoduje nudę. Najbardziej nie podobało mi się, iż czasem musieliśmy łazić po tej placówce, a tak naprawę nie wiedzieliśmy gdzie iść.
Kirby Triple Deluxe (3DS): uwielbiam gry Nintendo. Jak widzę ich gry to w sumie można oczekiwać znowu ten sam tytuł. Gdy się w nie zagra, wchłania cię na kilka dobry godzin. Boje się tylko, iż gra będzie bardzo krótka.
Afterparty (Xbox One): Oczekiwałem tej gry od pierwszym zapowiedzi. Ciekawił mnie pomysł jaki twórcy sobie wybrali. Ostatecznie się zawiodłem. Myślałem, iż będzie to gra w stylu Brutal Legend (o którym niżej), albo Deadpool. W tych grach wszystko bylo, na luzie. Nie chciały pokazywać jakiś mądrych myśli, tylko dać nam odpocząć od właśnie takich tytułów. A AfterParty chce być niby na luzie, ale jednak wybierać trudne tematy, co często powoduje dialogi o niczym.
Tacoma (Xbox One): Dużo osób mówiło o niej jako ,,ukryty diament Game pass’’. Dostałem nudna historie, nawet nie wiem czy została zakończona. Myślałem, iż będzie to trochę taki portal od valve. A dostałem kolejny symulator chodzenia niczym się nie wyróżniający. Jednak myśle iż gra by się najlepiej sprawdziła pod VR, gdyż ma wiele elementów stworzone akurat pod ten styl.
Hello neighbour (Xbox One): Grałem przed tym w jej multipalyerowa wersje, na której bawiłem się wyśmienicie (jednak posiada słabe wsparcie tytułu). Jej fabularna Wersja to mój kandydat na najgorsza grę jaka w tym roku grałem. Nic tam nie działa. Zagadka mi się zepsuła przez co nie ukończyłem gry. A gra jest tak słabo zoptymalizowana, iż po rzuceniem bochenkiem chleba zacięło mi cała grę i wyrzuciło do menu konsoli.
Brutal legend (Xbox One): Na taka grę czekałem. Muzyka, klimat, humor dla tego powinno się ja ukończyć. Z gameplay-em jest różnie. Gra jest dosyć trudna, ale także toporna. Końcówka gry zwiastuje następna część, jednak nie wiem czy się jej doczekam. Nie mniej będę miło wspominał ten tytuł.
Pathologic 2 (Xbox One): Gra z bardzo ciekawym światem. Ze słaba optymalizacja. Gra działa na xbox-ie chyba w 5 klatkach na sekunde, a ładowania co kilka kroków zniechęca mnie do jego grania. Szkoda gdyż bardzo dużo oczekiwałem po nim.
Wasteland 2 Director’s Cut: Chciałem zagrać bardzo w ten tytuł. Jednak po Tormencie zrozumiałem, iż takie gry nie są dla mnie. Dałem jednak szanse. Jest lepiej (dialogi to mistrzostwo), jednak dalej często dla mnie wieje nuda.
Myśle, że po listopadzie wezmę się za zaległe RPG. Pojawił się w game pass Tales of Vesperia, więc w końcu zetknę się z którąś z odsłon serii Tales of.
Wreszcie skończyłem GTA V. Ostatnie 2 tygodnie nie uruchamiałem ps4 bo bałem się zakończenia. Okazało się że wszystko szybko poszło i w 3 godziny udało się skończyć.
Teraz gram w AC Origins. Pierwszy obszar już za mną. Całkiem fajna gra.
U mnie wiele się nie zmieniło, ciągle tłukę głównie w dwa tytuły, choć nie tylko...
Assassyn's Creed: Odyssey - na liczniku około 60 godzin. Od dłuższego czasu nie ruszyłem wątku głównego. Cieszę się tym światem, eksploruję ruiny, jaskinie, robię trochę zadań pobocznych. Gra absolutnie sprawdza się w roli takiego współczesnego, znacznie ładniejszego i ciekawszego Skyrima :). Jednak wiem już na 100% że po ukończeniu tej części odpocznę z miesiąc zanim siądę do Valhalli.
Tales of Vesperia - ograłem około 20 godzin. Z każdą kolejną tytuł coraz bardziej mi się podoba. Ten prostacki system walki zaczyna pokazywać pewne niuanse i zaczynam rozumieć skąd takie a nie inne rozwiązania. Fabuła trzyma poziom cały czas, choć dotarłem do momentu w którym nijako rozwiązała się część głównych wątków a HowLongToBeat wskazuje że przede mną jeszcze co najmniej drugie tyle zabawy... Aż nie mogę się doczekać powrotu z pracy żeby zobaczyć co się stanie dalej.
Halo: ODST - gra nieco słabsza od poprzednich tytułów z Halo:MCC, ale uparłem się że przejdę wszystkie od deski do deski, ta jest przedostatnia więc zaciskam zęby i cisnę... Choć nie da się ukryć że chciałbym jak najszybciej skończyć i wrócić do Master Chiefa w Halo 4.
Destiny 2 - od dawna chciałem sprawdzić ale perspektywa ściągania 110 GB mnie odrzucała. Mimo to zassałem i zdążyłem już chwilę pograć. Niesamowity fealling strzelania sprawia że po prostu chce się w to grać, ale ekrany ładowania masakrycznie długie. Pewnie jeszcze trochę pogram ale już coś czuję że wciągnę się w to mocniej na nowej generacji gdzie te loadingi będą mniej denerwujące.
W jakimś szale chęci przeżycia epickiej przygody, czekając na pełną wersję BG3 przeszedłem PoE. Nie powiem spoko gierka. Teraz jednocześnie gram w PoE2, Disco Elysium i Tormnet: Tides of Numenera. Myśłę, że Torment przejdę jako pierwszy dzięki polskiej lokalizacji.
Horizon Zero Dawn (ponad 95h) - jestem już na ostatniej prostej. Tak się wciągnąłem, że postanowiłem przejść Horizona na 100%, co w tym przypadku będzie równoznaczne z wbiciem platyny, która będzie moją pierwszą platyną w ogóle. Ogólnie to trofea mnie nie interesują, ale dla tej gry zrobię wyjątek. Szczerze, to nie mam pojęcia z czego to wynika. Poza RPG'ami nie przepadam za grami z otwartym światem, a tutaj wsiąknąłem jak w bagno.
American Conquest Fight Back (Ile godzin ? Sporo) - Jestem na ostatniej misji kampanii El dorado (Spoiler : Miasto nie jest ze złota) no i powiem że naprawdę wciąga chociaż jest parę minusów np. mały zasięg łuków , czasami chłopki zatrzymują się przed magazynem (Może tylko u mnie) albo to że taki niemiecki pikinier jest mniejszy od indianina ale i tak gra się dobrze. To kozacy w Ameryce :P
U mnie tydzień minął z Alien Isolation (około 28h). Jak pisałem po pierwszych kilku godzinach, jest to absolutnie genialny tytuł pod każdym względem. Jestem pod ogromnym wrażeniem całego projektu, jak każdy element został świetnie przemyślany. Dodać do tego naprawdę wybitną oprawę audio wizualną (zwłaszcza audio) i dla mnie to jedna z najlepszych rzeczy w jakie grałem.
Blisko 30h w The Legend of Heroes: Nayuta no Kiseki (PSP). Zdecydowanie nie spieszę się z graniem a przydałoby się, bo Cold Steel IV czeka. Wszystkie 4 kontynenty Terra oraz Heliograd za mną. Co prawda nadal pozostały obszary do których nie ma dostępu ale pewnie będzie to możliwe wraz z postępem fabuły. W pewnym momencie myślałem, że zbliżam się ku końcowi. Ale okazało się, że ma miejsce niespodziewany zwrot i raczej jest to połowa gry.
No i małe przypomnienie z Tales of Xillia 2. ;)
Horizon Zero Dawn: Frozen Wilds - po ukończeniu podstawki cisnę teraz w dodatek, który zostawiłem sobie na koniec, żeby nie odciągać się od głównego wątku. Na ten moment po kilku godzinach mogę powiedzieć tylko tyle, że zapowiada się bardzo ciekawie.
Ogólnie to nie gram teraz w nic innego. Chcę wykorzystać to, że wkręciłem się w Horizona i dopiero potem zabiorę się za inne gry. Czasem pojadę tylko kilka wyścigów w Gran Turismo 3, ale nic poza tym.
Dzisiaj odpaliłem po raz pierwszy Quake II RTX i... jestem pod wielkim wrażeniem oświetlenia w tej grze! Niestety odbywa się to gigantycznym kosztem wydajności. Poza tym ogrywam po raz drugi Fallout: New Vegas i utwierdzam się w przekonaniu, że to jeden z najlepszych Falloutów. Obsidian w mistrzowskiej formie. Co ciekawe, gram bez żadnych modów i na jakieś 40 godzin gra wysypała się ledwie trzy razy. Nie ma więc tragedii.
Assasinis Creed Origins. Ależ się wkręciłem w tą grę. Jestem w Aleksandrii. Gram sobie wolno, odwiedzając wszystkie znaczniki i starając się odkryć 100%. Klimat jest niesamowity i te widoki. W obecnej sytuacji kiedy nie ma gdzie wyjść zaczynam doceniać te otwarte rpgi. No i jak już wydam kasę na grę to fajnie jak zabawa potrwa te 100 godzin.
Albion Online zżera mi praktycznie cały wolny czas i to nie tylko w weekend.
Mimo tego, że gram dopiero drugi tydzień mam na liczniku dziewięćdziesiąt godzin. Gram stacjonarnie i mobilnie.
Na przekór rozsądkowi i wbrew wszelkiej logice oraz dobrym radom postanowiłem zostać w tej grze wolnym strzelcem. Ostatnio dopadła mnie faza na górnictwo, więc jak szalony uganiam się w stroju górnika i grzmocę kilofem rudę. Później może zostanę drwalem. Poszedłem w tanka, poza tym trochę rozwijam kowalstwo i okazyjnie biję moby w podziemiach oraz zwiedzam świat.
Resident Evil 3, 6,5h Mam wrażenie że w demko jakoś lepiej mi się grało i ogólnie bardziej mi się wtedy sama gra podobała. Nie wiem skąd to wzięło. Wtedy po zagraniu w demo RE3 oceniałem nawet wyżej niż RE2 ale teraz tak nie bardzo. Gra jest dużo szybsza, dużo bardziej dynamiczna, bardziej skierowana na czystą akcję niż RE2, fragmentów spokojnej eksploracji nie ma zbyt wiele ale jeżeli już się trafiają to są bardzo spoko. Mam wrażenie że już zaraz gra się skończy więc w sumie nie gram jakoś dużo aby za szybko gra się nie skończyła, bo mimo wszystko gra się dosyć dobrze.
Hades, 10h. Mój kontakt z grami roguelike był raczej skąpy. Grałem kiedyś trochę w Darkest Dungeon, które dosyć mi się podobało ale nigdy go nie skończyłem bo na dłuższą metę stało się dla mnie zbyt nużące i powtarzalne. Z kolei z grami Supergiant Games także miałem skąpy kontakt bo grałem tylko w Bastiona który mi się bardzo podobał. Powiem szczerzę że super dobre opinie o Hadesie sprawiły że postanowiłem spróbować. No i muszę powiedzieć że na pewno gra przynajmniej na razie mocno wciąga. Podoba mi się to że motyw umierania i powtarzania od nowa jest mocno osadzony fabularnie gdyż jesteśmy synem Boga Śmierci Hadesa który próbuje uciec z królestwa umarłych swego ojca na powierzchnię do swych dalekich krewnych na Olimpie. Więc każda śmierć sprowadza nas z powrotem do domu. W trakcie naszych prób ucieczki możemy otrzymywać dary od bogów i zbierać różne waluty które możemy potem wydawać na ulepszenia naszej postaci, na lekką modyfikację odwiedzanych przez nas podziemi czy na polepszanie naszych relacji z innymi postaciami. A postaci przeważnie mają zawsze coś do powiedzenia, jest tutaj jakaś fabuła. Mamy do wyboru kilka różnych broni które różnią atakami i ogólnym stylem walki. Może trochę mało jest tych broni i niektóre mimo iż sprawdzają się całkiem nieźle na początkowych etapach potem nagle mogą stać się mało efektywne np. w trakcie walki z danym bossem. Jest tutaj sporo aspekt szczęścia gdyż jak nie będziemy w trakcie naszej ucieczki natrafiali na dobre dary, nie trafimy na ulepszenia życia to będzie po prostu ciężko. Chciałbym powiedzieć że idzie mi całkiem nieźle ale ostatnio trochę się zatrzymałem na bossie w 3 krainie. Cziterska walka z 2 bossami jednocześnie. No ale na razie nie czuć żadnego znużenia więc chce się grać.
Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds - dodatek ukończony w kilka dni. Bawiłem się równie świetnie jak w podstawce. Zdecydowanie polecam, tym bardziej, jak ktoś ma kompletną edycję.
Ogólnie to wymaksowałem całą grę i nie udało mi się jedynie zdobyć pierwszego miejsca w próbie wodzów na terenach łowieckich Banuków. Zabrakło mi tylko kilkunastu sekund, ale już pokończyły mi się surowce na broń i wszystkie okruchy, więc nawet nie mam jak ponownie spróbować. Niemniej i tak jestem z siebie bardzo zadowolony, bo nie dość, że nigdy nie byłem zbyt skillowym graczem (no może poza Fifą, Deluxe Ski Jump i skradankami), to na dodatek przez całą grę grałem na trudnym poziomie trudności i nawet na moment go nie zmniejszyłem :)
Cała gra wraz z dodatkiem zajęła zajęła mi ponad 130 godzin, ale ja mam powolny styl gry, więc na pewno można ukończyć ją szybciej.
Marvel's Spider-Man - wczoraj zacząłem i po kilku godzinach wrażenia są jak najbardziej pozytywne, jednak już znalazłem element, który niezbyt mi się podoba.
Chodzi o aktywności poboczne, których jest multum. Jest ich tak dużo, że podejżewam, że mogą one zajmować nawet 2/3 całej gry, a to jest gruba przesada. Ok, może nie są zbyt upierdliwe i to właśnie dzięki nim można ulepszyć ekwipunek, ale jednak wolałbym, żeby ulepszenie ekwipunku było zależne od normalnych questów pobocznych, których niestety jest jak na lekarstwo, a nie takich popierdółek.
Na ten moment nie mam zamiaru maksować Spidermana, tak jak to zrobiłem ze wspomnianym wcześniej Horizonem. Ograniczam się do absolutnego minimum wykonywania aktywności pobocznych i prawdopodobnie będę tak grał do końca gry. No chyba, że coś mi się odmieni, chociaż nie sądzę, żeby tak się stało.
Doom Eternal (13,5h) - Jestem już w końcówce i mimo, że gra mi się podoba to jednak wkurzają mnie te wąskie gardła gdzie twórcy rzucają cię w ciasne kąty z pierdyliardem stale spawnujących się przeciwników przed którymi bardzo ciężko jest manewrować. Poza tym Najeźdźca to prawdopodobnie jeden z najgorszych przeciwników z jakimi spotkałem się w grach - wymaga nudnej cierpliwości, która kompletnie przeczy idei i dynamice Dooma. Na koniec zmniejszyłem sobie poziom trudności i już chyba na nim zostanę widząc jaki tani bullshit oferują twórcy.
Teardown (20h - ukończone) - perełka tego roku. Pierwszy raz kupiłem grę w early accesie i dobrze trafiłem. Gra od jakiegoś czasu lata po jutubach i listach bestsellerów steama i widząc ją w akcji powiedziałem sobie, że muszę sam spróbować. Ta gra to prawdziwy next-gen pod kątem fizyki i destrukcji otoczenia - wygląda bardzo niepozornie, ale ten tytuł w tej chwili w najbardziej realny sposób ukazuje destrukcję oraz właściwości fizyczne danych materiałów. Mimo, że gra błyszczy technologicznie to pod tą warstwą znajduje się do tego całkiem ciekawa kampania dla jednego gracza. Gra ma być stale wspierana i widząc jak ogromne uznanie zyskała, nie mogę się doczekać tego co zaoferują twórcy. Co ciekawe gra ma zaimplementowany software'owy raytracing, który wygląda bardzo ładnie, ale myślę, że jego pozbycie się pozwoliłby na wydobycie sporej ilości dodatkowych klatek. Niestety na tą chwilę nie da się go wyłączyć, a sama gra wymaga dosyć mocnego komputera (nawet topowe karty i procki krztuszą się gdy na ekranie dzieje się zbyt wiele). Byłbym w siódmym niebie gdyby zamiast 4k i innych pierdół, każda gra oferowałaby tak dobrą destrukcję otoczenia jak w Teardown albo nawet jak w starusienieńkim Red Faction Gurelilla.
https://www.youtube.com/watch?v=2XS4UdHmAic&ab_channel=TVGRYpl
Layers of Fear (2,5h - ukończone) - nie gram w horrory, nie przepadam za "baniem się", ale miałem ochotę na jakiś symulator chodzenia więc otrzymana kiedyś darmowo pozycja od Bloobera znalazła się na liście do pobrania i sprawdzenia. Tytuł przeszedłem na jednym posiedzeniu i klimatycznie wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Gdy wymęczę Dooma to prawdopodobnie zacznę albo Control albo Residenta 3 choć nie wiem dlaczego, ale kusi mnie przejście GTA V po raz czwarty, lecz tym razem w anielskich 60 fpsach.
Po przeczytaniu posta 165 napisanego przez
Szukałem jakiegoś mmo z prostą grafiką. Grałem łącznie 4 dni i z bólem serca postanowiłem usunąć konto i odinstalować klienta. Ta gra jest super, tylko zżera za dużo czasu. Całą sobotę przy niej przesiedziałem.
Postanowiłem specjalizować się w wytwarzaniu tkanin i zbieraniu drewna, osiągnąłem w nich T5. Dużo bawiłem się też w łowienie. Craftowałem wielkie kostury natury i doszedłem w nich już do końca drzewka rozwoju.
Świetne w tej grze jest to że wszystkie przedmioty dostępne na rynku są wytworzone przez graczy więc dla każdego znajdzie się tam miejsce i dobrze jest specjalizować się w jednej konkretnej rzeczy tak aby robić najlepsze rzeczy na rynku.
I pewnie grałbym sobie nadal (bo szukam jakiegoś fajnego prostego mmo, najlepiej przeglądarkowego) gdyby nie mój laptop. Za każdym razem kiedy grałem w Albiona, nawet na ustawieniach graficznych najniższych, mój laptop strasznie głośno działał. W tygodniu po 4 godzinach grania jak szedłem spać to ciężko mi było zasnąć i bolała mnie głowa. Dlatego w wiele gier na laptopie już nie gram bo co to za komfort jak jest głośny i gorący. Zostają mi prostsze gry takie jak Heroes 3.
Podsumowując: jak ktoś szuka ciekawej mmo to Albion Online mogę polecić. Tylko nie zerkajcie za często na czat bo dużo dzieciarni. Mam świadomość tego że przez te niecałe 5 dni liznąłem może z 5% gry i wiele rzeczy mnie ominęło ale podstawy do dobrej zabawy są solidne.
Resident Evil 3, 7,5h, skończone Nie grałem w oryginał więc nie wiem jak wiernie jest ten remake odwzorowany ale z tego co słychać to nie zbyt dobrze. Sama gra u podstaw jest jak najbardziej bardzo dobra, jednak pacing oraz po prostu długość wypadają dosyć mizernie. Najlepsze fragmenty RE3 to te w których nic za nami wielkiego złego nie chodzi i możemy sobie w miarę swobodnie i bez nerwów eksplorować dane miejsce. To jest zrealizowane bardzo solidnie, ja lubię najbardziej w tych grach horrorach (które nigdy nie są w stanie mnie wystraszyć) właśnie takie sekwencje gdzie nie musimy się ukrywać czy biegać w panice uciekając przed jakimś przeciwnikiem. Nie mam dużych wymagań co do horrorów więc jeżeli dostaję klimatyczny symulator chodzenia to jest ok. Problem z RE3 polega na tym, że ta gra jest zbyt krótka a co za tym idzie jest zbyt szybka co przekłada się na to że bardzo mało jest takich spokojnych klimatycznych chodzonych fragmentów gdzie możemy sobie eksplorować, znajdować przedmioty, otwierać szafki itd. Mam wrażenie że za dużo jest tutaj tego wielkiego stwora który nas śledzi przez w zasadzie całą grę i kilka razy musimy z nim walczyć. To jest problem nie tylko tej części, bo dajmy na to RE7 bardzo mi się podobał ale tylko przez pierwszą połowę gry gdy jeszcze nie byliśmy chodzącą zbrojownią. Z pozytywów główna bohaterka bardzo mi się podobała, jej japoński głos idealnie dobrany oraz jej twarz to chyba najładniejsza twarz kobieca w grach ever :)
Hades, 21h Chciałbym powiedzieć że osiągnąłem sukces, uciekłem z podziemi na powierzchnię. Ale uciekłem tylko po to żeby zaraz do nich wrócić by ponownie próbować z nich uciec teraz z modyfikatorami poziomu trudności. Świetna gra. Perełka tego roku absolutnie. GOTY jak nic. Ciężko się do czegoś przyczepić, w zasadzie wszystko tutaj jest perfekcyjnie zrealizowane. Tak jak pisałem tydzień temu, może trochę broni mało no ale każda broń może w trakcie naszej próby ucieczki być modyfikowana na kilka różnych sposobów więc nie razi to tak bardzo. Wszystko ma tu sens, i fabuła, i mechanika rozgrywki i wszystkie systemy. Wszystko jest świetnie zaprojektowane i zrealizowane. Gra wciąga jak bagno, aż chce się grać.
The Dark Pictures: Little Hope, 2h Od razu widać że mamy tu zdecydowanie inny klimat niż w Man of Medan. Tam to w sumie to była jasna radosna gra o grupie młodych ludzi którzy wypłynęli nurkować by potem ugrzęznąć na opuszczonym wraku statku. Tutaj mamy dużo bardziej sztampowy setting dla horror, bohaterowie rozbili się jadąc autobusem w okolicy jakiegoś opuszczonego starego miasteczka znanego z polowań na czarownice. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie a bohaterowie mają jakieś zwidy związane z wydarzeniami z dawnych czasów. Przez początkowy fragment to po prostu szliśmy ciemną ulicą. Zobaczymy jak to się rozwinie ale na razie jest nawet ciekawie. Jednak akurat same nasze główne postaci nie specjalnie mi się podobają, wszyscy mają kije w tyłkach i w sumie ciężko kogokolwiek polubić. Team z jedynki jakoś trochę lepiej wspominam mimo iż tam także nie było cudów. Jednak tak jak w jedynce preferowałem aby wszyscy przeżyli tak tutaj czekam tylko aż zaczną po kolei umierać. Co trzeba powiedzieć to to że gra chodzi dużo gorzej niż Man of Medan oraz dodatkowo sterowanie myszką jest zbugowane przez co nie można wybierać opcji dialogowych gdyż myszka nie wychodzi poza róg ekranu. Co ciekawe w grze pojawił się nowy model sterowania na modłę starych przygodówek point and click, gdzie sterujemy tylko myszką i tutaj o dziwo wszystko działa tylko samo sterowanie nie sprawdza się zbyt dobrze szczególnie w małych, ciasnych pomieszczeniach.
Długo tutaj nic nie pisałem, ale to z powodu problemów zdrowotnych ;_; Moje jelita dosłownie odmawiają mi posłuszeństwa, więc dłuższe posiedzenia przy komputerze/konsoli są bardzo męczące lub niemożliwe. Dlatego też napiszę co grałem wcześniej i w co teraz staram się ogrywać :)
1.) Amnesia: Rebirth - Gra już dawno ukończona, a teraz przymierzam się do zrobienia wszystkich osiągnięć. Mimo mieszanych opinii dotyczących tej części, mi się bardzo przyjemnie grało i się zupełnie nie zawiodłem. Oczywiście nie straszy tak dobrze jak Mroczny Obłęd i nie ma takiej świetnej historii jak SOMA, ale usprawnia rozgrywkę, dodaje ciekawych przeciwników, lokacje są naprawdę przyjemne, a i historia nie jest najgorsza. Potrafi również wystraszyć, co dzisiaj jest sukcesem, ponieważ dzisiejsze horrory są bardziej nastawione na jutjubowość niż faktyczny klimat i strach. Jedyne czego mi tu brakowało to trudnego trybu znanego z aktualizacji do Mrocznego Obłędu, ponieważ na razie jest zbyt prosto, a znikający przeciwnicy po "śmierci" zabijają poczucie faktycznego zagrożenia. Mimo wszystko polecam samemu zagrać w nocy, na słuchawkach i w samotności :)
2.) Leisure Suit Larry - Wet Dreams Dry Twice - Druga część odmienionego Larry'ego na której wielu wiesza psy, ponieważ nie jest siódmą częścią. Ciężko mi porównywać pierwszą i drugą część, ponieważ obie stoją na naprawdę wysokim poziomie, chociaż końcówka tutaj trochę irytuje. Oczywiście nie są to wyżyny przygodówek, nie mamy tutaj nic wybitnego, humor jest bardzo prostacki, a graficznie to dosłownie to samo co w jedynce. Mimo tego bawiłem się przednio, troszkę pośmiałem i miło spędziłem czas.
3.) SOMA - Po ograniu nowej Amnesii zapragnąłem zagrać jeszcze raz w ten tytuł by przypomnieć sobie tą świetną historię. Mimo, że już ją znałem, przeszedłem ją parokrotnie, to dalej robi na mnie nieziemskie wrażenie. Historia skłaniająca do poważnych przemyśleń z zakończeniem zostawiającym nas ze szczęką na ziemi. Do tego mamy tutaj przeciwników przed którymi faktycznie czuje się respekt i stara się jak najmniej wchodzić im w drogę. Bardzo spodobało mi się to, że każdy przeciwnik opiera się na innej mechanice, w sensie ten reaguje na wzrok, na tego nie można patrzeć, ten ma czuły słuch, itd. Klimat jest po prostu nieziemski, wciąga jak bagno i może nie straszy tak dobrze jak Mroczny Obłęd, tak nie ma źle i można się wystraszyć. Jedyne do czego można się tutaj przyczepić to rozgrywka, która jest dosyć banalna i uproszczona względem poprzednich części. Frictional Games z każdą kolejną grą pokazuje dlaczego jest moim ulubionym studiem :)
4.) The Dark Pictures Anthology: Little Hope - Po Man of Medan, które było beznadziejne, nie miałem żadnych oczekiwań względem tej części, jednak bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. Gra jest zdecydowanie lepiej skonstruowana niż poprzedniczka, ma lepiej poprowadzoną historię, lepszy klimat, a także nie ma aż tylu bugów oraz problemów z optymalizacją. Bohaterowie może nie są jacyś szczególnie ciekawi, jednak jakoś szczególnie nie irytują. Sama historia może do najoryginalniejszych nie należy, nie znam legendy na której została oparta ta część, ale bardzo przyjemnie się ją śledziło. Podobało mi się powiązania postaci z wydarzeniami sprzed ich przybycia do miasteczka Little Hope. Klimat również był całkiem niezły, momentami nawet zalatywało Silent Hillem, co wychodzi tylko na plus. Straszyć nie straszy, ale napięcie jakieś potrafi zbudować. Na pewno trzeba przyznać, że zakończenie było niesamowite i czegoś takiego szczerze się nie spodziewałem. Jeśli taka tendencja wzrostowa zostanie zachowana, to następna część, House of Ashes, będzie czymś bardzo interesującym.
5.) King's Bounty Mroczna Siła - Ostatnie King's Bounty jakie pozostało mi do przejścia. Przyznam się bez bicia, że od Wojowniczej Księżniczki ta seria jakoś się zatrzymała i okropnie przynudzała, jednak tutaj jest trochę lepiej. Spodobał mi się pomysł postawienia głównego bohatera na miejscu tego złego i doprowadzenie do upadku świata jaki jest tam znany. Fabuły tutaj prawie nie ma, ponieważ jest dosyć otwarta i możemy robić wszystko w dowolnej kolejności. Może to byłoby nawet jakoś ciekawe, jednak cała reszta to to samo co w poprzedniczkach, czyli okropna nuda. Brakowało mi jakichś fantastycznych strategii, jednak ta seria po Wojowniczej Księżniczce to nie jest dobry pomysł.
6.) Pokemon Sword - Przyznam, że Switch to świetna konsola jak nie możecie siedzieć lub leżeć, wtedy bierzecie ją w ręce i spacerujecie po mieszkaniu. Tak samo muszę stwierdzić, że jest to pierwsza część Pokemonów, którą przeszedłem bez najmniejszego grindu, jak również bez żadnej przegranej walki, co jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło. Ogólnie pod względem poziomu trudności to ta część jest ogromnym zawodem, nie stanowi żadnego wyzwania, a posiadanie w drużynie ognistego startera bardzo ułatwia rozgrywkę, ponieważ po raz kolejny twórcy w tym przypadku przesadzili. Jedynie moje pokemony zdobywały kolejne poziomy poprzez walkę z losowymi trenerami oraz dzięki łapaniu nowych pokemonów, a i tak podczas starć na arenach zawsze byłem trochę ponad poziomem pokemonów przeciwnika. W zasadzie moja drużyna składała się z pięciu pokemonów, ponieważ szóste było zajęte na pokemony, które ewoluowałem, dzięki czemu w moim pokedexie znalazło się około dwieście pokemonów z czterystu. Ostatni pojedynek z mistrzem Leonem było ogromnym zawodem, mój starter skasował mu połowę drużyny. Tak samo zawiodłem się na starciu z nowym legendarnym pokemonem i ogólnie w jakim kierunku poszła ta część fabularna. Mimo wszystko grało się naprawdę przyjemnie, chociaż ta część nie znajdzie się na żadnym miejscu na podium w moim rankingu. W ogóle pytanie do osób, które grały, jak zakupię DLC do tej część to będę mógł w nie zagrać również w wersji Shield, czy będę musiał kupować je jeszcze raz?
7.) Assassin's Creed Unity - Pograłem na razie niecałe 3h i gra się dopiero rozkręca, więc ciężko jest mi na razie się wypowiedzieć, ponieważ sporo z tego to były po prostu przerywniki. Jestem aktualnie na początku czwartego rozdziału i gra się naprawdę przyjemnie. Niestety nie wszystkie błędy zostały naprawione od dnia premiery i widać doczytywanie się tekstur, co tylko psuje wrażenia, bo całość wygląda naprawdę ładnie. Na razie jednak muszę wstrzymać się z graniem, ponieważ ta się nie nadaje do krótkich posiedzeń (poniżej 1h).
8.) Serious Sam 4 - Udało mi się nabyć za grosze tę część, więc szkoda byłoby jej nie sprawdzić. Niestety moje pierwsze wrażenia nie są zbyt dobre. Niby jest to w miarę to samo co w poprzednich częściach, jednak jakoś wykonane gorzej. Nie czuje się tej przyjemności z zabijania setek wrogów. Trzeba też zacząć od tego, że jest to część brzydsza od trzeciej części, chodzi bardzo słabo, nie jeden raz mi się wysypała do pulpitu, a także jest dosyć prosta. Jestem chyba w piątej misji już, ale nie chce mi się okropnie w to grać.
Aktualnie moje granie mocno się ograniczyło, ale dzisiaj odebrałem również dwie gry - Yakuza: Like a Dragon oraz Marvel's Spider-Man Miles Morales. I o ile bardzo zależy mi by w nie zagrać, tak boję się po prostu, że nie wysiedzę, ale zobaczymy jeszcze.
U mnie zmian niewiele. Niewiele zmieni się też w tym tygodniu ponieważ do weekendu będę odcięty od grania całkowicie.
No ale:
- Assassin's Creed: Odyssey - Valhalla już zakupiona, najpóźniej za dwa dni pudełeczko zagości na mojej półce, ale nie rozpakuję jej dopóki nie ukończę Odysei (początkowo chciałem jeszcze ukończyć Origins, ale postanowiłem jednak tą część przenieść na koniec, po prostu nie mogę się doczekać kiedy odpalę Valhallę). Za szybko to się jednak nie stanie, z przygodami Kassandry spędziłem dobre 70 godzin robiąć około 55% głównej fabuły. Teraz pewnie dość szybko nadrobię ten główny wątek, ale 120 godzin to raczej minimum tego co spędzę z tym tytułem. Naprawdę znakomita gra, jeśli Valhalla jest jeszcze lepsza to czeka mnie bardzo satysfakcjonująca końcówka roku.
- Tales of Vesperia - Fabuła jakby trochę siadła, dotarłem do momentu który wyglądał jakby twórcy chcieli już pozamykać wszystkie wątki ale nagle stwierdzili że gra jest za krótka i trzeba jeszcze coś dopisać żeby gracze nie marudzili.
Mam nadzieję że ma to jakiś sens i że to się jeszcze rozkręci. Natomiast sam tytuł cały czas daje przyjemność z grania, te szybkie, mocno zręcznościowe pojedynki mają swój urok i im bardziej rozumiem ten system tym lepiej się z nim bawię.
- Halo 4 - Kurcze, jakie to jest dobre... Przeskok graficzny między "trójeczką" i ODST a "czwórką" to jest przepaść, aż dziw bierze że te tytuły wyszły na ten sam sprzęt. Ale to nie grafika jest tutaj najważniejsza, kiedy przesiadłem się z bardzo średniego ODST na to cudo to po prostu nie mogłem się oderwać. Strzelanie ocieka miodem, fabuła angażuje i mamy naprawdę dobry polski dubbing. Wczoraj zakończyłem zabawę na początku dziewiątej z 10 misji i po prostu mnie skręca że będę musiał czekać prawie tydzień żeby zobaczyć zakończenie. Co więcej będzie to mój koniec przygody z Halo: MCC która to kolekcja dała mi około 70 godzin niesamowitej zabawy z najlepszą serią shooterów w jaką kiedykolwiek grałem.
Potem jeszcze tylko Halo 5 i pozostaje czekać z utęsknieniem na Infinite...
W oczekiwaniu na Cyberpancia, przygody dookoła Kłody.
https://www.gry-online.pl/gry/divinity-original-sin-enhanced-edition/zd426a
Fallout 4 - po tylu latach od premiery wziąłem się w końcu za granie. Gra wessała mnie jak kibel po spuszczeniu wody, dużo bardziej na przykład niż Wiesiek 3, który znudził mnie po 10 godzinach.
Tutaj czuję się jak ryba w wodzie, nie przaszkadza mi toporność mechaniki i błędy, po prostu bardzo gładko wszedłem w ten świat, pomogłem sobie wizualnie paroma modami i błąkam się po Bostonie kilka godzin dziennie. Ostatnio runda w weekend około 12h bez większych przerw.
Fall Guys - od jakiegoś czasu kilka razy w tygodniu rundy na zmianę z dziewczyną wieczorami, pad w łapę i jazda. Świetna zręcznościowa gierka multiplayer.
Póki co nic innego nie zwróciło mojej uwagi zbytnio.
Marvel's Spider-Man - wbrew moim oczekiwaniom i wrażeniach po pierwszych godzinach ostatecznie bardzo mocno wsiąknąłem w rozgrywkę i postanowiłem wyciągnąć z tej gry maksimum. Po tym, jak dostałem nowe, bardzo przydatne gadżety i poznałem większość mechanik sama gra zaczęła mi sprawiać autentyczną frajdę. Do ideału brakuje tylko tego, żeby zamiast natłoku aktywności pobocznych było więcej misji fabularnych, no ale to jedyna rysa na tym diamencie.
Wydaje mi się, że powinienem ukończyć pająka w góra 2-3 dni. Potem planuję zrobić sobie przerwę od konsol i zagrać po raz kolejny w pierwszego Gothica .Tym razem z modem Świat Skazańców 2.0 ,który niedawno wyszedł :D
Resident Evil 3 Remake (6,5h - ukończone) - cóż za wyśmienita gra to była. To mój pierwszy ukończony Resident i oh boi, ale mi ten klimat Raccoon City dobrze zrobił. Fabularnie jest to ta zamerykanizowana japońska sztampa, którą tak uwielbiam, a sam gameplay się naprawdę broni. Mam tylko jeden problem... no ta gra jest zdecydowanie za krótka. Gdyby trwała te 10-12 godzin to byłby to niezły kandydat na GOTY, a tak to po prostu naprawdę świetny tytuł.
Doom Eternal (17h - ukończone) - oj dał mi w kość ten nowy Doom. Sama gra jest bardzo dobra, ale pod sam koniec tanie zagrywki twórców pod względem sztucznego skoku trudności potyczek, właściwie wywoływały we mnie jedynie frustrację aniżeli jakąkolwiek motywację. I tak - dalej uważam, że Najeźdźca to jeden z najgorszej zaprojektowanych wrogów w historii gier video.
Tak w ogóle to jeszcze nikt nie gra w Valhallę? Ja sam planuję zacząć dopiero w przyszły weekend. Wątpię, abym zdążył ukończyć tę kobyłę przed Cyberpunkiem (choć takie Odyssey tak mnie wciągnęło, że ukończyłem je w 2 tygodnie) bo jeszcze chcę w międzyczasie ograć najnowsze Łocz Dogsy. Enyłej - przez ten najbliższy tydzień mam w planach ogranie kilku krótszych tytułow:
Resident Evil 7 (<1h) - na fali ukończenia RE3, postanowiłem sobie ściągnąć z GamePassa siódemkę. Grałem w to kiedyś na PS4, ale wszystko to było jakieś takie brzydkie i toporne, że dałem sobie spokój. Myślę, że z myszą w łapie będzie mi się grać dużo lepiej. Jeśli i taki bardziej survivalowy Resident mi się spodoba to pewnie dam też szansę rimejkowi dwójki.
My Friend Pedro (<1h) - pograłem dosłownie parę poziomów i strasznie mi się to spodobało. Niby taka pierdoła do której podchodziłem jak pies do jeża, a dostałem naprawdę fajnego scrollera z ciekawym gameplayem.
Two Worlds 2 HD - 15h
Nowa wersja to zmyłka, niczego nie usprawnia. Także graficznie.
Co najwyżej uniemożliwia granie w moda Worldmerge. Podobno wersja na GOGu działa (można obniżyć wersję gry) a że zdarzało mi się kupować gry dla modów (np. Skyrim, którego też muszę kiedyś ruszyć) to chyba też to zrobię.
Grę mam od wielu lat na koncie Steam ale ciągle się odbijałem od niego.
Głównie przez sterowanie które z jakiegoś powodu jest pokręcone i przekombinowane, a przecież grywam w stare gry i takiego kuriozum nawet tam nie spotkałem, może poza Dark Souls PtDE na PC?
Druga rzecz związana ze sterowaniem - walka. Tutorial uczy się że LMB służy do ataku (duh) ale nie uczy, że Spacja też służy do tego. Różnica polega na tym, że LMB atakujemy idąc do przodu a Spacją - robiąc kroki w tyłu i uderzając niżej.
Co jest istotne bo w grze uników czy turlania nie ma a grad ciosów kładzie nas szybko. Gram teraz z dwoma broniami i idzie lepiej, o wiele lepiej. Na tyle że wsiąkłem.
Nie wiem czemu sterowanie jest takie dziwne. Zgaduję, że były etapy w produkcji gry gdzie wprowadzali coś i nie unormowali potem tego gdy je usuwali?
Niby walka ma przypominać bardziej szermierkę.
A i blokowanie zabiera zdrowie mimo że w grze jest stamina. W grze w której łatwo o zgon w walce z przeciwnikiem na naszym poziomie. LOL
Skoro o poziomach mowa - nie ma oznaczeń poziomów przeciwników, jedynie oznaczenia ich odporności na typ ataków pod ich paskiem zdrowia.
Co jest dokuczliwe bo podobni do siebie przeciwnicy są albo popychadłami albo nas koszą. O tym jakiego poziomu on był dowiadujemy się lootując go i patrząc po poziomie broni jaką dzierżył. LOL.
Zadania na razie takie sobie ale z paroma twistami, jak wyścigi konne będące częścią wątku głównego, nawet możemy zbierać reputację w gildii konnych ścigaczy.
Uczą cię też o walce łukiem i magii. O ile w TW1 był to przydatny dodatek (leczenie etc.) tak tutaj musisz się specjalizować bo bez tego obie opcje są słabe.
Szkoda bo bawienie się kartami było ciekawym bajerem.
Potem znalazłem poradnik jak wyłączać zbędne efekty. Gra działa u mnie płynnie ale karta graficzna idzie na pełnych obrotach (głównie wiatraki) więc takie coś się przyda. Szczególnie te paskudne rozmazania i połyskiwania, nigdy mnie to w grach nie rajcowało. Przypomina mi to smugi na okularach, bleh.
W ramach relaksu przechodzę ponownie Call of Duty WW2. Jedyny CoD, w który grałem od czasu Modern Warfare 2. Do tej gry tematyka WW2 pasuje wg mnie najlepiej. Próbuję przejść grę na weteranie. Po pierwszych 2 misjach częściej ginę niż w soulsach;)
Platynka w Astros Playroom wpadła, bawiłem się przednio jest to chyba najlepsze tech demko jakie ogrywalem i świetny spacer po historii Playstation. Gdzie zbieramy modele wszystkich akcesoriów i konsol Sony. Ilość easter eggow (:o) rozwala. Już Astro bot Rescue Mission mnie kupiło ale Playroom sprawia że na kolejną przygodę Astro Botów czekam z wywieszony jezorem.
Marvel's Spider-Man - ukończony, wymaksowany, splatynowany. Nie chcę spamować drugi raz tym samym, więc jak ktoś chce poczytać moje wypociny na temat Spider-Mana, to zapraszam do wątku poświęconemu grze :)
Gothic z modem Świat Skazańców 2.0 - jestem dopiero na początku rozgrywki, więc nie jestem w stanie więcej napisać. Mam nadzieję, że modyfikacja spełni moje ogromne oczekiwania.
Football Manager 2020 - gram już ponad 35 godzin i na ten moment nie widzę dosłownie żadnych wad. Nie dziwię się, że według fanów kolejne części nie przynoszą większych innowacji, skoro ta gra jest tak rozbudowana, że nie ma w zasadzie czego dodawać. No dobra, nie ma licencji na premier League i LaLigę, ale to naprawdę jest mało znaczący brak.
Będę ją sobie odpalał raz na jakiś czas i zobaczę, gdzie mój menedżer wyląduje. Na ten moment jestem w swoim pierwszym klubie, czyli Górniku Zabrze. Celowo wybrałem słabszy klub ze słabszej ligi, żeby stopniowo budować swoją reputację i prowadzić coraz lepsze kluby, bo według mnie właśnie o to w tej grze chodzi. Mam nadzieję, że mój plan wypali. Jeśli nie, to najwyżej wezmę klub z innej ligi.
The Dark Pictures: Little Hope, 8h Skończyłem jedno przejście z którego rezultatów nie do końca byłem zadowolony ale w sumie nie zbyt chciało mi się grać od nowa aby wszystkich uratować w przeciwieństwie do poprzedniej odsłony ale wtedy ukazała się moim oczom jakaś alternatywna wersja więc zaciekawiony zacząłem od nowa. I rzeczywiście, jest trochę różnic w porównaniu do pierwotnego trybu. Zobaczymy co z tego do końca wyjdzie. Z oceną samej gry mam delikatny problem, bo mimo iż fabuła czy klimat wydają się lepsze niż w Man of Medan tak postaci wydają się gorsze i nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć że Little Hope jest lepsze. Fabuła okazała się ciekawsza niż się spodziewałem, twist na koniec w sumie był dosyć niespodziewany przynajmniej jak dla mnie więc było to lekkie zaskoczenie. Jednak mam wrażenie że przynajmniej to pierwsze przejście nie dało mi wszystkich odpowiedzi jakich potrzebowałem. Najbardziej to co mnie wnerwiało w poprzedniej części czyli mordercze QTE które zabijają postaci tutaj powraca natomiast można w opcjach wyłączyć upływ czasu więc QTE stają się nieszkodliwe.
Hades, 28h Udało mi się już uciec z Podziemi kilka razy, nie wiem ile razy jeszcze trzeba uciec aby zobaczyć napisy końcowe ale mam wrażenie że jestem bliżej niż dalej. Gra się nadal świetnie ale gra już nie pochłania tak jak wcześniej. Teraz w zasadzie mam już wszystkie bronie opanowane, wydaje mi się że większość gry już widziałem i żadne nowości już na mnie nie spadną. Tutaj pomaga to że każda napotkana postać zawsze ma coś nowego do powiedzenia a i jeszcze rozwój postaci się nie zakończył. Absolutnie podtrzymuje opinię że to jest GOTY.
Gothic II, 8h Zorientowałem się że ponad 7 lat nie grałem więc należało to koniecznie zmienić. Wgrałem sobie DX11 i zacząłem sobie grać. O matku ale to jest dobre. Przechodziłem GII nie wiem ile razy, dialogi znam prawie na pamięć ale po tylu latach bez grania eksploruję świat jakby grał pierwszy raz. DX11 robi swoją robotę, gra wygląda naprawdę nieźle a klimat w lesie wieczorem czy w deszczu jest mega. Gothic Remake się chowa. Coś ciekawego mogę powiedzieć; Elex był trudniejszy. Tam to przecież na początku to ciężko było cokolwiek ubić a tutaj już teraz nie mam problemu z wilkami, ścierwojadami czy polnymi bestiami. Udało mi się nawet zatłuc bandytów w jednej z jaskiń. System walki jest cudowny, zdecydowanie wyprzedał swoje czasy. W sumie to nadal wyprzedza. System walki w nowych AC to drewniany syf w porównaniu. Już mi brakuje punktów nauki więc ruszyłem na misję zatłuczenia wszystkiego co się rusza. Mój poziom eksplorowania w grach jest teraz na dużo wyższym poziomie niż lata temu więc w sumie spodziewam się zobaczyć coś czego nigdy wcześniej nie widziałem, dokładnie tak samo jak było w New Vegas. Spodziewam się także że czas przejścia będzie sporo dłuższy niż 7 lat temu.
No i stało się... Wczoraj ukończyłem Krew i Wino, tym samym kończąc wszystkie główne wątki fabularne w Wiedźminie 3 i jego dodatkach. Jestem też z siebie zadowolony bo dostałem chyba najlepszy "zestaw zakończeń" jaki mogłem sobie wymyślić.
spoiler start
Wiedźmin 3 skończył się dla mnie sytuacją w której Ciri została wiedźminką, natomiast Geralt po nauczeniu jej fachu udał się prowadzić ciche i spokojne życie wraz z Yennefer.
Z kolei Krew i Wino ukończyłem godząc ze sobą dwie zwaśnione siostry i przeprowadzając długą filozoficzną rozmowę z Regisem. Natomiast kiedy po napisach końcowych udałem się do mojej winnicy znalazłem w niej Yennefer.
spoiler stop
Byłem pewien że po zobaczeniu napisów końcowych usunę tytuł z dysku i rzucę się na coś innego, ale chyba nie jestem jeszcze gotów, zostało mi trochę zadań pobocznych, kilka wiedźmińskich zleceń... Jeszcze na trochę zostanę w tym świecie :).
Alice Madness Returns
Postanowilem sobie do końca tej generacji przejsc wszystkie remastery Assassins Creed jakie wyszly na PS4. Zacząłem oczywiście od trylogii Ezio i AC2.
I maj Gad, ale się ta gra zestarzala pod względem gameplayu, gdyby nie to że ogrywalem ja na premiere to by mnie odrzuciła mocno. :o
Walka jest drewniana jak nie wiem co, parkour powolny i monotonny, fabularnie nawet gra czasem powoduje mega cringe. Gdyby nie sentyment to bym chyba nie wytrzymał.
Generalnie ostatni raz w dwójkę grałem dobre 8-9 lat temu, więc zapomniałem jaki postęp wykonano w serii. Przejdę i pewnie nawet i wyplatynuje ale o Jezu jakie pierwsze wrażenie było szokujące :o
Do tego nadal powolutku Persona 5 Golden i jestem już w 3/4 podstawowej gry. I jak tak włączam żeby chwile pograć to cały dzień gdzieś ucieka. :o
Jako że mocno wyczekiwane PS5 już za pasem, a wraz z premierą przyjdą gierki które będę już tam ogrywal a będzie tego tej jesieni całkiem sporo. Valhalla, Spider-man, Watch Dogsy, Cyberpunk i wiele więcej.
Postanowiłem sobie zrobić listę ostatnich gier które przejdę na PS4 przed końcem generacji. 3 kategorie, zalegle remasterki gier w ktore gralem ale nie ogralem remasterow. Gry ktore mu umknely i gry na PSVR.
AC2
Zostaly trzy trofki do platyny i 3 sekwencje. Niestety sekwencje DLC są wbudowane i trzeba je przejść:(
Szkoda bo już mnie trochę AC2 wymeczyl.
Głównie przez przestarzała drewniana walkę i wspinanie.
Ogólnie nawet misje i ich konstrukcja mocno się zestarzaly, ciągle mam wrażenie że ta gra mogłaby być gra mobilną bo misje są tak w wiekszosci idealnie na posiedzenie na kiblu. Mało angażujące i króciutkie.
Na szczęście w Brotherhood ulepszyli walkę (Edzio zabija płynnie wykonując egzekucję po kolei ) bo w 2 to masakra.
Ogólnie widać jako seria zaliczyła postęp i jak mocno poszła do przodu. Co ja bym dał za remake trylogii Ezio na silniku nowych części z dobrym płynnym i szybkim wspinaniem, oraz angażująca walka.
Fairy Tail, 12h. Praktycznie na każdym kroku widać jaki niski budżet miała ta gra. Sytuacje gdzie rozmawiamy z jakąś postacią a ona nawet nie ma swojego modelu w grze zdarzają się często i są dosyć komiczne. Jest przedstawiania 8 gildii uczestniczących w Igrzyskach Magicznych a tam jedna gildia nie ma żadnego modelu postaci, trzy kolejne gildie mają tylko 1 model postaci, kolejna gildia 2 modele a następna 3, tylko dwa zespoły Fairy Tail mają wszystkie modele postaci... No trochę bieda nie da się ukryć. I cierpi przez to gra bo wielu fajnych scen w grze po prostu nie ma jak np. jednej z moich ulubionych scen pierwszego sezonu anime z igrzysk gdzie Erza sama pokonuje Pandemunium i potem jest dogrywka pomiędzy resztą zespołów gdzie Cana odpala świętą magię wróżek którą dostała od Mavis aby zapewnić FT zwycięstwo. Pamiętam że wiele lat temu ta scena to był wielki hajp a w grze tego w ogóle nie ma. Jak ta gra wyglądałaby gdy miała ona większy budżet taki jak chociażby inne gry Koei. To jest skandal że Shingeki no Kyojin miał wyższy budżet na gry niż Fairy Tail :( Ale tym bardziej należy docenić co twórcom udało się osiągnąć z tym niskim budżetem a udało im w mojej ocenie osiągnąć wiele. Gra jest naprawdę dobrze zrobiona i gra się w nią naprawdę. Odwzorowanie materiału źródłowego udało się w 100% a to jest duży sukces. Fetch questy aż tak nie rażą, szczególnie te które mają jakiś dialog bo ten zawsze trzyma poziom FT a ja więcej od tej gry nie oczekiwałem. System walki jest naprawdę dobrze zrobiony, nie jest przesadnie prosty ale też nie jest przesadnie złożony i sprawdza się bardzo dobrze. Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony, bo mimo iż gra wygląda jak 6/10 to jednak gra się w to dużo lepiej niż w grę 6/10.
Assassin's Creed II, 23,5h. Granie w tą grę to jest prawdziwa przyjemność, już w jedynkę mi się super grało a dwójka to jest naturalne rozwinięcie wszystkiego co ACI oferowało. Przemieszczanie się i parkour jest dużo płynniejszy i przyjemniejszy więc zwykłe bieganie po dachach w poszukiwaniu piórek i wspinanie się na wszystkie punkty synchronizacji jest czymś super przyjemnym. Ta eksploracja miast to jest właśnie to za uwielbiałem tę serię a co Ubiszaft postanowił zamordować czego nie jestem w stanie wybaczyć tej głupiej firmie. Widać tutaj że ta gra miała pomysł na siebie a jej formuła sprawdza się znakomicie, brakuje tylko oczywiście jakiegoś pełnoprawnego skradania. To jest skandal swoją drogą aby w serii gier o asasynach pełnoprawne skradanie pojawiło się dopiero w 8 odsłonie serii a dopiero w 9 było w pełni funkcjonalne. System walki jest oczywiście dosyć prosty ale to w zadnym razie nie jest wada, ponieważ walka jest efektowna i sprawia dużą przyjemność a przecież w kolejnej odsłonie będzie jeszcze lepiej. Fabuła oczywiście trzyma wysoki poziom a Ezio to bez żadnych wątpliwości szczyt Ubiszaftu jeżeli chodzi głównych bohaterów w grach. Nie rozumiem jak mając taką świetną formułę zamiast ją dalej rozwijać i udoskonalać to Ubiszaft postanowił to wszystko wywalić i zrobić jakiegoś bieda RPG bez duszy i własnej tożsamości z system walki bardziej drewnianym niż cokolwiek Piranha Bytes kiedykolwiek zrobiła. W porównaniu do ACII nowe części w zasadzie na każdym polu zaliczyły spory regres.
Persona 4 Golden, 112h, skończone. Wielki zawód i tyle. Czekałem na Personę na PC jak na zbawienie a tymczasem P4G okazała się być ostatecznie jedną z najnudniejszych gier w jakie w życiu grałem. Nie jest to w zadnym bądź razie słaba gra bo według mnie większość jej elementów jest zrobionych co najmniej dobrze nie licząc beznadziejnych dungeonów oraz równie beznadziejnych zadań pobocznych. Naprawdę te fetch questy w P4 to chyba najgorsze fetch questy jakie w życiu widziałem, nie dość że są beznadziejne nudne to jeszcze potrafią irytować gdy dany przeciwnik z którego mamy coś podnieść jakimś cudem nie chce się nam pokazać więc musimy marnować czas latając w kółku w oczekiwaniu aż się nam objawi. A potem jeszcze może się okazać że z przeciwnika nie wypadnie to czego potrzebujemy i wracamy do biegania w kółku po tragicznym dungeonie. Wszystkie dungeony wyglądają jakby były z generatora i różnią się tylko wystrojem i muzyką ale to cały czas są biedne korytarze. Fabuła jest dobra ale jest strasznie rozwodniona przez długie etapy w grze w których kompletnie nic się nie dzieje. I to są najgorsze momenty w grze, gdzie przez kilka godzin grania po prostu nic się nie dzieje a jedyne co robimy to biegamy w kółku po szkole i miasteczku albo przemierzamy te tragiczne dungeony. Na początku jest jeszcze ok, jest co robić bo rozwijamy naszą postać i nawiązujemy rabację z ludźmi ale im dalej w las tym gorzej. Po tym jak rozwinąłem na maksa statystki mojej postaci to cały fajny aspekt zarządzania czasem wolnym i maksymalizacją zysków z niego całkowicie zniknął a jako ze na tym etapie sporą cześć social linków z najbardziej mnie interesującymi postaciami miałem się mocne rozwiniętych więc bardzo szybko znalazłem się w miejscu gdzie po prostu w czasie wolnym nie miałem co robić, bo po prostu wszystko już miałem zrobione. Ta gra po prostu nie ma zawartości na całe 3 szkolne semestry i tak jak pierwsze 50 godzin grania było bardzo dobre tak dalej było tylko gorzej i gra po prostu zaczynała się strasznie dłużyć i nużyć. System walki jest poprawny ale jak dla mnie zbyt mało złożony przez co także po jakimś czasie zaczyna strasznie nudzić walka, bo nic się w niej nie dzieje a my tylko klikamy aż wyklikamy i lecimy dalej. Grałem w wiele gorszych gier niż P4G ale nie przypominam sobie aby mnie aż tak nudziły, tutaj natomiast ostatnie 40 godzin grania to już wywoływało u mnie ziewanie a ostatnie godziny to wręcz zaczynałem przysypiać na siedząco z padem w ręku. True ending mnie tylko na chwilę obudził i muszę powiedzieć że był on naprawdę dobry. Śmiało mogę powiedzieć że ta gra powinna być o połowę krótsza. Liczyłem że zawartość dodana w rozszerzeniu Golden coś poratuje końcówkę gry ale nope, to samo bieganie w kółko i chyba najgorszy dungeon w grze. Dodatkowo taki inny problem który mnie ze 2 razy mocno wnerwił to to ze gra czasami na długi czas (np. 1,5 godziny) odbiera nam możliwość zrobienia zapisu, gra nie ma także autosaveów więc tutaj jest pole do problemów.
Wyplatynowane.
Walka to po genialnych Origins i Odyseji totalna padaka, wspinanie nie wiele lepsze. Wszystko takie powolne i drewniane.
Misje to w 90% paruminutowe popierdolki jak z gry na PSP. Grę mocno nadgryzl ząb czasu.
Skradanie też drewniane, ot weź kurtyzany i idź w tłumie, zero kucania, krzaków etc.
Poralem chwilę w Brotherhood i juz widać że ogarneli chociaż płynność walki przez dodanie auto zabójstw. Ale nadal to ten nudny system kontr.
W 2009 roku AC2 był dla mnie razem z Uncharted 2 gra roku. Dzisiaj AC2 (w odróżnieniu od U2) zestarzala się masakrycznie. Ale przynajmniej pokazuje to ogromny postep jaki seria zaliczyła.
Ilość uproszczeń przy projektowaniu w dzisiejszych czasach razi. Np skrypt który losuje kto w koleczku tańczących wokolo Edka ma go zaatakować, można ten skrypt zaciac tak że mamy 8 gości którzy stoją wokół nas nieatakuajac. I udało mi się tak zrobić że przez 30 gra była włączona i goście niezaatakowali ani razu bo nie udało się żadnemu dobrze wypozycjonowac.
Albo misja gdzie przebrani niesiemy do Rodrigo skrzynke, i gra wtedy spawnuje inncyh brodaczy ze skrzynkami. Jak ktoregos potracimy to cala gwardia rzuca sie na nas (mimo przebrania) i nagle failstate.
No i gdzie byly te placzki co to mowili ze zakonczenie TLoU2 zle, bo w sumie to w AC2 jest takie samo i jakos nikt nie plakal :)
Ja w 2009 10/10
Ja dzisiaj 6.5/10 głównie za fabułę i papieża z laserami .
Life is Strange Before The storm
No podobało mi się dużo bardziej niż LiS, Chloe jest dużo ciekawsza postacią niż nudna Max że swoimi czerstwymi tekstami. Mimo że nadal dialogi były mocno takie sobie to jest dużo lepiej niż w pierwszej czesci. Ale sama intryga mniej ciekawa. No ale przez skondensowanie do 3 epizodów nawet nie zaczęło się dluzyc jak przygody Max.
No i platynka sama wpadla bez sprawdzania co tagowac :o
AC Brotherhood
Gameplayowo znacznie lepiej i płynniej od drewienka z dwójki. Nadal to gra typu 'Press Square to win' Ale przynajmniej jest to płynne i szybsze.
Widać że Twórcy wiedzieli że walka i wspinaczka jest powolna i toporna dlatego dodali te wyciągarki i automatyczne ciągi egzekucji.
Ale bym widział Ezio w remaku z bardziej wymagająca walka takim Souls-lite z AC Origins.
Na minus dodanie tych glupich wymagan do 100% synchronizacji. Misje nadal w duzej mierze krociotkie i malo rozbudowane ale juz jest prpgres od dwojki. No i poboczne misje i rozbudowa Rzymu ciekawsze niż to co było w dwójce.
Persona 5 przechodzę sobie miesiąc na tydzień i bardzo mi się podoba takie silniejsze tempo.
Jestem w trakcie pałacu burgerowego. Bardzo mi się podoba jak gra subtelnie ale znacząco pod względem gameplayu się zmieniła od oryginału.
Podoba mi się też wątek dwóch nowych bohaterów w wersji Royal.
Assassins Creed Brotherhood jestem gdzieś w 75% fabuly i porównując z AC2:
+ lepsze misje główne
+ lepsze misje poboczne
+dużo ciekawsze aktywności poboczne (odbudowa Rzymu/zarządzanie bractwem i gilidami)
+walka mimo że nadal banalna to dużo bardziej płynna
+dodanie skrótów do ataków pistoletem/nożami
+pierwsze i ostatnie dobre DLC (zaginięcie leonarda) do czasu wyjścia Assassins Creed Origins
+intryga dużo ciekawsza niż w dwójce
Na minus:
-tylko jedna dość monotonna mapka (w dwójce mamy 4 + willa i każda jest dość unikatowa).
-wymagania na 100% synchronizacji która ma wpływ na dostęp do dość istotnego wątku pobocznego
-brak bardziej istotnych zmian we wspinaczce (ot dodali wyciągarki żeby człowiek czasem nie usnal wspinajaf się powolnym tempem po kolejnej scianie) ale ogólnie nadal dość odporne bieganie i wspinaczka.
Life is Strange 2
Przeszedłem pierwszy epizod i jestem mega zajarany. Po rozczarowaniu przygoda Max byłem bardzo obojętny wobec sequelu. Wystarczyło 3 godziny żebym zdążył bardzo polubić bohaterów dwójki. Dialogi w końcu nie powodują krwawienia z uszu. Wieczorem pewnie zrobię kolejny epizod i nawet wbije platynke A co :p
Po zawodzie obecną ligą Path of Exile (oparta o craft, który był RNGfestem a i nawet teraz za dużo babrania z tym było) wróciłem na stare śmiecie, do Grim Dawn. Odkurzyłem starą postać (strzelający laserem mag) wbiłem najwyższy poziom (100lvl, coś co nie udało mi się w PoE) i przeszedłem grę na najwyższym dostępnym poziomie. Niestety postać nie nadaje się na opcjonalne, nieziemsko trudne wyzwania. Za bardzo polega na nieprzerwanym strzelaniu laserem do leczenia (leech) które przerywają stuny, no i wymaga siedzenia w kręgu ochronnym a że wrogowie w grze nieprzerwanie coś podrzucają - to trzeba się ruszać.
Obecnie przeglądam inne buildy a także planuję spróbować Reign of Terror czyli Diablo2 na silniku GD, na razie gra mi się przejadła.
Przeglądam buildy ale nie ma za bardzo niczego ciekawego, niestety problem z grami z tego gatunku jest taki, że albo tworzysz postać efektowną albo efektywną (na wyższe poziomy trudności).
Plus jest taki, że w drugim DLC można kupić kamień dla nowych postaci, które dostają odblokowane portale, najwyższy poziom trudności oraz nagrody. Wszystko to by zaoszczędzić czas na ponownym wbijaniu poziomów.
Znalazłem też source port (BuildGDX) dla starego Shadow Warriora, miałem z nim problem bo sterowanie myszą było wadliwe, teraz da się grać. Grałem w Duke Nukem 3D i Blooda ale Shadow Warrior mnie ominął. Grałem i jak dla mnie trudniejszy niż Blood, który wielu ludzi uważa za bardzo trudną grę. Jatka konkretna, zadyma ostra... dobra odskocznia po nudnych wysokobudżetowych wydmuszkach.
Assassin's Creed 3 Remastered.
Gameplayowo jest dużo lepsze od trylogii Ezia w końcu walka została uprawniona i zyskała na dynamice. Bohater nauczył się płynnego przeskakiwania przez przeszkody, wspinanie jest zwinne i sprawne. A skradanie to nie tylko Social stralth. Ale co z tego skoro bohater i historia to totalny bezsens i człowiek nie ma ochoty nawet tego śledzić.
Connor jest tak irytującą postacią że mam ochotę żeby go Ci templariusze zabili i byłby spokój.
Prowadzenie fabuły kompletnie beznadziejne, jedna sekwencja się kończy, fajnie zostajemy bohaterem w następnej Connor już się buntuje i idzie walczyć o wolność żeby znowu zrobić z siebie debila w następnej. Postać Connora jest tak płaska i jednowymiarowa że kompletnie nie da się z nim w żaden sposób utożsamiać albo nawet mu współczuć.
Przeskok fabularne często powodują że się zastanawiam czy mi nie brakuje jakichś sekwencji bo dziury fabularne są ogromne.
Raz jesteśmy dzikusem który nic kompletnie nie rozumie żeby chwile później ktoś dał nam dowodzić oddziałem strzelców lol.
Wątek współczesny też jest już taka papką że widać że Ubi zakładając trylogię gier nie skumalo że będą musieli to rozwiązać jakoś i jednocześnie zrobić kolejne 15 gier. I w sumie całość wątku współczesnego nie zmierza do nikąd. To chyba moja najmniej lubiana część serii. Mimo że Gameplayowo bawię się na prawdę dobrze.
Nadal dobrze się bawimy rodzinnie w Mass Effect 3 online (PC) i się nam nie nudzi. ;) Co prawda widać było, że były wakacje i ludzi ubyło, ale z początkiem września powrócili i można też spotkać nowych graczy.
W miedzyczasie koledzy z CrossPlay mnie zmobilizowali i wreszcie napisałem podsumowanie do Trails of Cold Steel III (PS4). Jak ktoś ma ochotę na lekturkę to zapraszam:
https://www.crossplay.pl/the-legend-of-heroes-trails-of-cold-steel-iii/
Moja dziewczyna stwierdziła że skoro nie zamówiłem sobie Avengersow to ona to zrobi. I muszę przyznać że kampania singleplayer jest na prawdę dobra :O
Jestem chwile po rekrutacji Hulka i bawię się świetnie. Fabularnie jest bardzo ciekawie, Kamala robi robotę jako protagonistka.
Nawet system walki od bety wydaje się mocno poprawiony.
Ale zajrzałem chwile do Multi, do mikroprzykro i to jest masakra. Około 1000zl żeby odblokować kostiumy czy animacje wykończeń dla wszystkich postaci. To jest skandal.
Tak jakby każda postać z osobna ma swój sezon pass...
Tak ciężko było zobaczyć co zrobiło Insomniac i jak oni świetnie to zrobili. W Avengersach wszystkie postaci mają mniej kostiumów niż SM miał w grze Sony. I to jeszcze cała masa jest płatna.
Nawet bym przelknal ten model online z Destiny przy tak dobrej kampanii. Ale te mikrotransakcje to jakaś masakra.
Popularność też szokuje, na mojej liście znajomych aż jedna osoba kupiła Avengersy gdzie takiego Spidermana przy premierze ogrywalo z 20 osób. Więc online/coop chyba odpada u mnie.
Squere Enix mogli się skupić na singleplayerze i tak reklamować tą grę, a ten cały moduł Online dodać później jak już gra zbierze jakaś widownię.
Assassins Creed Rogue, na prawdę szkoda że gra została zepchnieta jako taki tam prequel do Unity/Trojki. Bo Shay Patrick Cormack to jeden z moich ulubionych protagonistow w serii. Żeglowanie po północnym Atlantyku i River Valley jakoś nawet mi bardziej pasuje od żeglowania z Black Flag.
Ta część zasługuje na więcej miłości mimo że jest mocno odtwórcza po IV. Chociażby przez fabułę która jest moim zdaniem lepsza od Black Flag czy trójki.
Skończyłem klasycznego Shadow Warriora w source porcie BuildGDX, wreszcie da się grać ze sprawnie działającą myszką.
Ograłem podstawkę i oba dodatki (Twin Dragons i Wanton Destruction), o ile ten pierwszy miał nudne poziomy tak ten drugi był momentami nawet lepszy od podstawki choć też nieco bardziej rasistowski (kto grał ten wie).
Oba dodatki to tylko nowe poziomy, zero nowych broni, monstrów czy gadżetów. No ale ciężko dodać coś nowego do niemal idealnego arsenału... no nie całkiem bo shurikeny nadal słabe.
Próbowałem też Redneck Rampage ale nie wiem czy dam radę bo to najsłabszy z FPSów na Buildzie jaki grałem. Tematyka niezła i muzyka fajna, bronie nawet skuteczne ale poziomy nudne.
Nadal cisnę w Grimoire: Heralds of Winged Exemplar, gra zajmuje mniej niż 100MB a miodu więcej niż w 100GB produktach.
Lokacji do zwiedzenia masa a co podziemia to zagadki i szukanie sekretów. Stara szkoła do szpiku kości...
To wszystko w oczekiwaniu na nową ligę Path of Exile, może odpalę innego hack'n'slasha - Grim Dawn i spróbuję jakiegoś mocniejszego builda bo choć udało mi się przejść grę na trzecim, najwyższym poziomie trudności to opcjonalne bossy dały mi popalić.
Może dual wielding pistol Demolitionist z czym, tylko nie wiem czym.
Dobrze że w drugim DLC dali możliwość kupna kamieni odblokowujących wszystkie poziomy trudności i teleporty, mniej biegania.
W tej chwili gram w tego niesławnego Thiefa z 2014 roku na PS4 i muszę przyznać, że jest całkiem w porządku. Może nie jest to Dishonored, czy Splinter Cell, ale nie jest też aż tak źle, żeby usprawiedliwiać taką krytykę. Wydaje mi się, że najbardziej oberwało się tej grze przez porównania do klasycznej trylogii. Na ten moment (czyli po kilkunastu godzinach gry) wystawiłbym jej 7,5-8/10, czyli jest to dobry średniak. Gdyby nie denerwujące, częste ekrany ładowania ocena byłaby jeszcze wyższa.
Natomiast przed Thiefem grałem sporo FIFA World Cup 2010 na PS3. Naszło mnie ostatnio na taki nostalgiczny powrót po 10 latach i ponowne wygranie mistrzostw. Jako, że w Fifę gram wyłącznie na klasie światowej lub legendzie, trochę czasu zajęło mi ponowne przyzwyczajenie się do gry, jednak jak najbardziej było warto. FIFA World Cup 2010 ma jeden z najlepiej wyważonych gameplayów z całej serii, dzięki czemu daje ogromną frajdę. Ostatecznie po kilku nieudanych próbach i przegranym finale grając Brazylią udało mi się wreszcie wygrać mistrzostwa grając Portugalią :D
Avengersy mi się całkiem podobały ale jest to po prostu dobra gra. Niestety cała ta loot shooterowa reszta kompletnie nie dla mnie.
Mogło być na prawdę świetnie gdyby zrobili z tego konkretny tytuł singleplayer, bo jak widzę mikrotransakcje i ogrom grindu żeby odblokować animacje wykończeń to aż się nie dobrze robi.
Kampania jest dobra, ale co z tego skoro to tylko ewidentny wstęp do zabawy.
Ode mnie 7/10 ot dobra gra ale od CD spodziewalem się czegoś lepszego.
No i tylko mi ten tytuł zaostrzyl apetyt na PS5 i Spider-man Miles Morales.
Assassin's Creed Rogue skończone i podtrzymuje opinie że narracyjnie i fabularnie jest to dla mnie najmocniejszy tytuł z tych Amerykańskich. Aż by się chciało więcej przygód Shaya, bo gra jest bardzo krótka.
Tymczasem zacząłem grać w Edycję definitywnie Hyrule Warriors przez hype spowodowany zapowiedzią kolejnej części.
Jest to chyba mój ulubiony tytuł Warriorsowy. Kiedyś grę już przeszedłem na Wii U ale edycja definitywna ma cała mase nowej zawartości i usprawnień więc chętnie przejdę sobie teraz w oczekiwaniu na prequel BotW.
Do tego epizod 3 Life is Strange 2 ale więcej napiszę jak już przejdę całość.
W PS Store są właśnie obniżki na gry japońskie, uśmiechnąłem się więc do małżonki i znów stałem się posiadaczem The Last Remnant (PS4). Kilka lat temu ograłem sporą część tej gry jeszcze na Xboksie 360, niestety nie dane mi było wtedy ukończyć a dość sporo już przeszedłem, miałem już 4 drużyny, które nawet smokom dawały radę i dotarłem do dość kulminacyjnego momentu. Historia Rusha przypadła mi do gustu i była dość wciągająca. No i walki drużynami, na początku odmienność stylu była utrudnieniem. Ale gdy już opanowałem podstawowe zasady, przygotowałem sobie drużyny, walki stawały się przyjemnie spędzonym czasem. Do ciekawostek zaliczam, że zadania poboczne w tej grze nie są nam serwowane gradualnie wg naszego poziomu. Dość szybko można trafić na zadania gdzie nie ma się, w początkowej części, najmniejszych szans. Jest zachęta by do nich wrócić później.
No i dalej Mass Effect 3 online, zamierzam zagrać każdą postacią i wypróbować każdy rodzaj broni - czyli samego grania jeszcze mnóstwo przede mną, ba nawet nie tknąłem ani Salarian Ani Volusów. Ciekawe czy przygotowany remaster uwzględni część online i jak się to będzie mało do starego wydania.
Ps. Na zrzucie ze "znajomym" bronimy, jako turianie, pozycji w trakcie transferu. ;)
U mnie 160 godzina Ghost Recon Breakopint.
Sciagniete wszystkie rozszerzenia, rewelacyjne z Samem Fischerem oraz Czerwony Patriota, gdzie tropie za ruskimi szpiegami na wyspie.
Gra jest mistrzostwem swiata.
Sezon Halloweenowy czas zacząć.
W końcu zabrałem się za Alien Isolation. Po pierwszych 3h bardzo mi się podoba. Klimat wgniata w fotel, grafika (przede wszystkim styl retro sci-fi) ale i udźwiękowienie (ta muzyka!) są absolutnie genialne.
Z lżejszych tematów gram w Assassin's Creed Odyssey. W sumie nie lubię tej serii, kilka razy próbowałem grać w kilka wcześniejszych odsłon ale zawsze bardzo szybko się nudziłem. Tutaj zachęcił mnie najczęściej pojawiający się opis innych graczy, a mianowicie, że to taki ubogi Wiedźmin 3. I w sumie jest to chyba najlepsze podsumowanie tej gry. Gra najbardziej podoba mi się w chwilach kiedy nie muszę nic robić... spacerowanie, jazda konna, spokojne zwiedzanie tego świata, pływanie okrętem, nurkowanie, badanie wraków. To jest super. Niestety istota gry czyli walka, pseudoskradanie i powtarzanie wszystkiego po milion razy w zadanich, które chyba generował automat już jest bardzo nużące. Dodać do tego naprawdę fatalne dialogi (czasem wręcz żenujące) i trochę ciężko się w to gra, także mam poważne wątpliwości czy to skończę. Być może jak skoncentruje się tylko na zadaniach z głównego wątku i robił tylko minimum potrzebne do popchnięcia fabuły to jakoś to będzie. Jak już pisałem, nieśpieszne podróżowanie po tym świecie to najprzyjemniejsza rzecz w tej grze i chętnie bym zwiedził całą mapę.
Mimo małych problemów udało mi się ograć jedną gierkę i zacząć drugą ^^
1.) Marvel's Spider-Man: Miles Morales - Wersja na PS4. Szczerze nie miałem jakichś większych oczekiwań względem tej produkcji zwłaszcza, że nie jest to jednak żadna kontynuacja, a jedynie samodzielny dodatek, ale grało mi się naprawdę przyjemnie. Fabularnie nie ma tutaj żadnych fajerwerków, jest okropnie przewidywalna, a postacie dosyć stereotypowe, od czasu poznania można się domyślić jaka będzie ich rola w fabule oraz jak skończą, jednak mimo tego wszystkiego to przyjemnie się to wszystko odkrywało, ponieważ nie jest to typowa historia o ratowaniu miasta, a o odnalezieniu własnego bohaterskiego ja. Postacie mimo pewnej stereotypowości są całkiem przyjemne, dla fanów komiksów będzie to ciekawe, ponieważ jest tu parę postaci, które nie pojawiają się w filmach czy grach. Rozgrywka jest dalej przyjemna, poruszanie się po mieście to bajka, jednak i tutaj jest parę uwag. Mamy nowe moce, które są świetne, można dzięki nim tworzyć ciekawe kombinacje, jednak przez to mamy mniej gadżetów, co trochę boli, bo już pod koniec gry nawet nie chciało mi się bawić w jakiekolwiek kombinacje, bo widziałem już wszystko. Już w podstawowej wersji gry było za dużo aktywności pobocznych, które w pewnej części nie były nawet przyjemne, a męczące, tak tutaj jest podobnie, a nawet napisałbym, że twórcy poszli o krok dalej, ponieważ po ukończeniu fabuły i wróceniu do gry odblokowuje nam się nowe zadanie poboczne, które odblokowuje nam dodatkowe znajdźki, no po prostu za dużo tego jak na taką małą grę, nazwałbym to po prostu sztucznym przedłużaniem gry. Sama gra jest też prostsza i szczerze nawet nie wiem z czego to wynika, ponieważ przeciwnicy są ciekawi i dysponują ciekawym wyposażeniem, które w teorii powinno nam utrudnić ich pokonanie, a grałem na poziomie "Niesamowity", a drugi raz na nowej grze+ na "Mega" i nie miałem większych problemów z ukończeniem gry. Na całe szczęście ciche eliminacje dalej są satysfakcjonujące, przyjemnie się skrada, nawet pomimo niskiej inteligencji przeciwników. Klimat tutaj jest również naprawdę dobry, bardzo się zaskoczyłem jak przyjemnie został tutaj zrealizowany fakt, że gramy amatorem w superbohaterstwie, a to widać poprzez sposób poruszania się, lądowania, a nawet walkę. Zimowy i świąteczny klimat również jest tutaj wyczuwalny, co tylko na plus. Stroje zupełnie mnie nie obchodziły, jakieś takie niezbyt ciekawe były i po prostu zostałem przy fabularnym. Graficznie jest to dalej bardzo ładny tytuł, za wiele się tu nie zmieniło, bo to w końcu dodatek na tą samą konsolę, a różnice pewnie widać dopiero na PS5. Chciałem napisać, że PS4 już niedomaga, jednak gram na PS4 PRO, a ta gra nie jest wcale najpiękniejsza, czy najbardziej zaawansowana. Jest tu trochę bugów, jak chociażby moja postać zablokowała się między ścianą a przeciwnikiem, gdy poruszałem się zbyt szybko między budynkami, to niejednokrotnie gra mi się zatrzymywała, bo musiała się doczytać, nie wspomnę, że nawet dwa-trzy razy gra się po prostu wysypała, gdy na ekranie pojawiło się zbyt wielu przeciwników na raz. Z tego co widziałem na internecie, to na PS5 wcale też nie jest lepiej. Mimo wszystko grało się naprawdę przyjemnie, przyjemnie się odkrywało fabułę, wsiąknąłem w klimat i zrobiłem grę na 100%. Nie było to trudne, bo sama gra jest krótka. Jednokrotne przejście i zrobienie wszystkiego w pierwszym podejściu zajęło mi niecałe 10h, a drugie podejście na nowej grze+ gdzie robiłem tylko zadania główne już około 5-6h. Nie ukrywam, że pomimo przyjemności z grania trochę się zawiodłem, liczyłem na odrobinę lepszy produkt. Niemniej czekam na drugą część, ponieważ znowu na koniec dostaliśmy króciutką zapowiedź.
2.) XIII Remake - Tu przeszedłem jedynie pierwszą misje i mam kompletnie dość. Zabugowana, inteligencja przeciwników beznadziejna, brak żadnego wyzwania, graficznie wygląda gorzej od starej wersji, no nie mam tu żadnej przyjemności z grania i boję się autentycznie grać w to dalej.
Mario 64 czyli gra która zapoczątkowała i pokazała jaj robić gry tpp 3D. Nadal mnie potrafi zadziwić jak mocno Nintendo jest zawsze do przodu jeśli chodzi o ich (z pozoru) proste gry.
Nadrabiam trylogię MUA z dziewczyna. 1-2 na PS4 i trojeczke na Switchu.
Remake Mafii - bajka. Właśnie takie remaki robimy, takie Jak RE2, Mafia czy za trovhe ponad miesiąc Demon's Souls (aż nie wierzę że jeszcze tylko 7 tygodni do DeS :O aaaaaa)
Ten rok jest tak bardzo tłusty i obfity w premiery że kupka wstydu tylko rośnie. A nie ma czasu nawet nadrabiać starej kupki wstydu. Ledwie dałem radę zrobić remastery AC A tu już się nowych gier nagromadzilo w kolejce. Za pasem pikmin 3, hyrule Warrior oraz za trochę ponad miesiąc nowe konsole. Uwielbiam ten okres kiedy premiery atakują z każdej strony a tu jeszcze nowe konsole <3
Kończę Persone 5 oraz podróżuje przez planety w Super Mario Galaxy.
Ghost of Tsushima Legends, pokazuje jak powinno się robić gry oparte o farmienie itemkow. Nie robić grę u podstaw jako loot game, tylko zrobić świetny single Player i jako dodatek po premierze dodać moduł Multi. Dzięki czemu single Player na tym nie traci.
Watch dogs Legion miałem zacząć ale chyba zostawię na PS5 już ogram. A póki co skończę backlog.
Najwięcej grałem w Valhalle i Milesa.
Miles to jeszcze bardziej odjechane wersja Spidermana z bardziej odjechana fabula i lepsza oprawa. Może ze 2 godziny grałem ale juz wiem że nie mogę się doczekać na pelnoprawnego Spider-mana 2, z obydwoma bohaterami.
Valhalla mnie kompletnie wciągnęła. Historia, oprawa, świat, ilość zmian od Odyssey, muzyka i świetne Questy aktywności poboczne. Sprawiają że to może być mój ulubiony Assassins Creed.
W tych dwóch grach najbardziej mną wstrząsnęła prędkość wczytywania PS5. Na zimno z głównego menu konsoli wystarczy zjechać na karty gry. Wciskamy kwadrat i w +/-10 sekund gra już wczytuje nasz ostatni zapis. Całkowicie pomijając główne menu loga itd.
Kampania Cold War zapowiada się świetnie pierwsze trzy misje mega mi się podobały ale napiszę więcej jak przysiadę na dłużej.
Demons Souls to chyba najlepszy Remake w jaki grałem. To jak wymiata w fotel oprawa w tej grze to jest masakra. Ilość zmian i ulepszeń nie ma sobie równych w innych remakach. Do tego to chyba to może być jedna z najładniejszych (jak nie najladniejsza) obecnie gra na rynku.