Ja takiego problemu wprawdzie nie miałam, ale jeden z moich pracowników owszem. Uratował go odwyk w ośrodku zamkniętym, a było już z nim naprawdę kiepsko. Przez alkoholizm zostawiła go żona z dzieckiem, więc zaczął pić jeszcze więcej, co najgorsze, zdarzyło mu się kilkukrotnie przyjść pod wpływem do pracy. Tak jak Ty próbował detoksu i terapii, ale nic nie pomagało. Dopiero jak postawiliśmy ultimatum - albo odwyk albo dyscyplinarka (u nas jest absolutny zakaz picia, za duże ryzyko dla zdrowia i życia, także innych pracowników) zgodził się na ośrodek zamknięty. Był tam dwa miesiące i niedługo minie rok jak nie pije. Rozmawiałam z nim trochę i z tego co opowiadał, to oprócz opieki psychologicznej i psychiatrycznej, od rana do wieczora mieli zajęcia, które miały nauczyć ich jak odwracać uwagę od pragnienia alkoholu. Jemu pomogło. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz w końcu odpowiednią pomoc. Trzymam kciuki i powodzenia.
Ja nie byłem alkoholikiem nigdy, ale byłem już na granicy.
Na studiach piło się każdego dnia piwka, bo wiadomo, a to współlokator chciał, a to znajomi przyszli, picie było wyznacznikiem luzu i bycia częścią społeczności akademikowej, a i kłamał nie będę - lubiłem wypić, smak piwa itd.
Przestałem pić tak często po kilku akcjach:
1. Szarpanie się z ludźmi w klubie na imprezie i bójka ze współlokatorem, zakończona ukaraniem przez policję, a potem moralniakiem i wyrzutami sumienia jakich w życiu nie miałem i obym nie miał
2. Utrata przyjemności z picia, gdzie po więcej niż dwóch piwach, wpadam w mega doła i płaczę zazwyczaj
3. Kac + poalkoholowa depresja następnego dnia po piciu, depresja taka że szkoda gadać, konkretny dół
Za to współlokatora picie skończyło się na odpadaniu już po 15, i kilkukrotnym zaszczaniu łóżka
Brawo że się leczysz i powodzenia
Gol to nie miejsce na tego typu zwierzanie. Tu nie ma ludzi, którzy by mieli jakiekolwiek umiejętności radzenia sobie z ww problemami. Tak czy owak współczuję, ale wierze, że z tego wyjdziesz.
Życzę silnej woli i powodzenia. Obyś wyszedł zwycięski z tego starcia.
Polecam Ci posłuchać tego gościa i poczytać o nim. Może to będzie iskra która Ci pomoże i zaczniesz nowe lepsze życie bez alko.
https://zenjaskiniowca.pl/david-goggins-czyli-jak-byc-niezniszczalnym-dzieki-sile-umyslu/
https://zenjaskiniowca.pl/david-goggins-2-jak-usuwa-sie-strach-i-slabosc/
Pozdro!
Byłeś u psychiatry? Z tego co wiem są np. leki które powodują że alkohol "nie smakuje", i są oczywiście antydepresanty które możliwe że sprawią że nie będziesz musiał zapijać swoich problemów. Sama chęć walki jest już dużym krokiem który poczyniłeś. Pozostaje pytanie dlaczego pijesz, może po prostu cierpisz na depresję? Nikt nie ma prawa cię diagnozować przez internet i ja tego nie będę robił, ale bardzo bym Cię zachęcał byś poszedł do lekarza czyli psychiatry specjalisty od uzależnień.
Życzę Ci wszystkiego dobrego i byś pokonał nałóg. Pamiętaj tylko że alkoholikiem jest się całe życie, nigdy nie ma momentu "teraz już mogę" jak Ci się uda osiągnąć długotrwałą trzeźwość.
I jeśli czyta to jakiś mod czy admin, powinniście usuwać szkodliwe komentarze takie jakie wypisuje Czlowieksmuteg czy Sorfarius. Problemy psychiczne i uzależnienia to nie zabawa (np. Sorfarius: "Popieram, lepsze to niż użalanie się nad sobą :)"), a takie komentarze mogą być krzywdzące i niebezpieczne dla ludzi z takimi problemami.
Powodzenia!
W najbliższej rodzinie mam alkoholika.
Z lat obserwacji sprawdza się jedna rzecz, która przeczytałem.
Alkoholik zawsze musi pamiętać, że jest alkoholikiem i że alkohol jest od niego mocniejszy. Widzę to przez wszystkie górki i dołki bliskiej osoby - opuszczenie gardy, chwila buty, że "no widzicie, mam to już pod kontrolą" kończy się tragicznie.
Najgorsze co może spotkać alkoholika to wyparcie choroby i nie na start (bo to naturalne), ale po wielu latach walki.
W pracy mam gościa który notorycznie chodził zalany. Pił w pracy, pił po pracy, pił praktycznie ciągle. Pewnego dnia poszedł na odwyk na krótki okres i od tamtej pory o alkoholu nawet nie myśli, podobno takich ludzi się naoglądał że odechciało mu się na momencie.
Z kolei drugi, też był na odwyku. Nawet dłużej niż ten pierwszy, ale w sumie nic to nie dało. Przerwał terapię i pił dalej, aż go wywalili z roboty, bo nic nie robił sobie z ostrzeżeń.
Mój wniosek jest taki, że silna wola jest niezbędna w tym procesie.
Mam 33 lata, swoją działalność i jestem czynnym alkoholikiem. Walczę terapiami indywidualnymi, grupowymi, dziennymi, detoksami, ale nie radzę sobie. Konsekwencje są, zdrowie, wątroba, przyjaźnie, rodzice, zarobki, długi. Nie oganiam już powoli niczego, mimo, że z boku wszystko wygląda cacy. Może jest tu ktoś kto ma taki problem lub miał i mu się udało ogarnąć? Brak mi sił...
zapisz się do AA i znajdź sobie sponsora, który będzie cię wspierał i dawał konkretne rady jak sobie radzić w cięzkich momentach
"Weź się w garść i pokonaj nałóg."
Alkoholizm to jednak choroba, jak np. grypa. Jakbyś miał gorączkę i powiedział Ci "weź się w garść i pokonaj gorączkę." To bardziej skomplikowana sprawa, jak całymi dniami aż Cię roznosi od chęci napicia się... Mimo, że wiesz, że to bez sensu i nie chcesz tego robić... :(
Szkoda byłoby stracić to co już zyskałeś. Szkoda tego czasu i pracy. Zobaczysz jak inni będą pozytywnie Cię postrzegać jak zauważą poprawę. Zrób to dla siebie i innych na których Ci zależy.
Masz chęć zmiany, a to już cos. Oczywiście jeśli jest szczera. Możesz pójść na 3 miesięczny odwyk z terapią. Niektórym pomaga. Większość jednak dalej pije. Nie wiem jak można kogoś wyciągnąć z tego gówna, jeśli większość tych osób wcale nie chce przestać.
To że przyznałeś to sam przed sobą to już krok w dobrą stronę.
https://www.youtube.com/watch?v=Qk4bBJKLyHU
https://www.medicover.pl/o-zdrowiu/alkoholizm-leczenie-i-skutki-uzaleznienia,6178,n,192
https://www.youtube.com/watch?v=1xWXgzcCQew
https://www.youtube.com/results?search_query=+alkoholik+jak+przesta%C4%87
Taka piosenka co do nałogu:(
Słuchaj powiem ci tak od siebie musisz się wziaść w garść w siebie pomyśl o rodzinie,przyjaciołach którzy na pewno chca cię wspierać w tym żebyś przestał,najlepiej będzie terapia,psycholog:(
Znam ludzi co wyszli z nałogu kilka lat to trawło ale dali radę żyja normalnie,ale najważniejsze mieli też wsparcie,nie załamuj się idź ciagle naprzód a uda ci się na pewno:)
Z nałogów - paliłem papierosy. 2 paczki albo więcej dziennie. Rzuciłem nałóg z powodów zdrowotnych. Nie ma dnia, abym nie chciał zapalić. Codziennie mnie kusi. Nawet randomowy przechodzień z papierosem w ręku, ten zapach... Cóż, zawsze sobie odmawiam, bo wiem, że jeden papieros, to bankowy powrót do nałogu. Pomaga mi fakt, jak wiele czasu już wytrwałem bez nałogu. Musisz znaleźć w sobie głęboki powód, aby zerwać z nałogiem. Ilekroć "rzucałem" palenie i robiłem to albo dla kogoś, albo dla pieniędzy, ale nie dla samego siebie, to wracałem do nałogu. Nie wiem, co mam Ci poradzić, może w jakimś stopniu pomogłem.
Kiedyś to być ci esej napisał o szkodliwości alkoholu ale teraz jak Duda wygrał to sam zacznę pić.
3 dzień terapii za mną i jest bardzo świetna atmosfera. Mała grupa, wyżywienie, przemiły personel, opieka lekarska i pielęgniarska. Badania z krwi, lekarstwa, no kompleksowo. Jeśli ktoś ma problem i się waha, nie ma czego się wstydzić ani czego się bać. Tylko nie wybierajcie poradni a szpitalne oddziały dziennego pobytu (takie co pół dnia na oddziale dziennie, a potem do domku). No chyba, że ktoś ma mega problem to detoks i oddział zamknięty z terapią bez przepustek.
Oby tak dalej trzymam za Ciebie kciuki!
Oglądałeś albo czytałeś może to co Ci przesłałem?
W dużej mierze czy ktoś żuci picie i nie wróci do niego zależy wyłącznie od woli człowieka. Chodzenie na terapie to tylko takie trochę wciskanie kitu. Mówią ci tam coś w stylu żebyś nie pił bo są lepsze rzeczy do roboty bo świat jest piękny i nie warto na picie marnować życia. Ale jeżeli ty mocno nie postanowisz że rzucasz picie wiele ci to nie da. Jak tylko terapia się skończy to zawsze możesz wrócić do pica bo zawsze się ktoś znajdzie że będzie chciał ci postawić drinka i potem pójdzie z górki.
Bardzo spodobal mi sie w Westworld, odcinek 5, sezonu 2 - "kazdy ma prawo wybrac swoj los, nawet jesli oznacza to smierc".
A ja się zastanawiam ile zależy w takiej sytuacji od silnej woli człowieka a ile od choroby.
Czy da się z dnia na dzień rzucić całkiem picie czy jednak bez leków i spotkań w AA się nie da.
No dobra. Czyli silną wolą da się wyleczyć chorobe? Bo jednak alkoholizm to choroba jak i depresja.
Znajdź sobie jakieś hobby.
W sumie to zawsze możesz ten swój alkoholizm podciągnąć pod swoje hobby :p
Implantacja tabletki z Esperalem klasyfikuje się do formy terapii powodującej awersję. Oznacza to, że po jej zastosowaniu alkoholik zaczyna stronić od spożywania napojów procentowych. Zabieg jest prosty i bezbolesny – pod skórą pacjenta lekarz chirurgii wprowadza lek. Do tego zabiegu podaje się znieczulenie miejscowe, dlatego też w błyskawicznym tempie pacjent może powrócić do swoich codziennych obowiązków. Podaje się, że działanie wszywki alkoholowej wynosi od ośmiu do dwunastu miesięcy, a jej efektywność uwarunkowana jest od cech osobistych. Najważniejszym wymogiem, który musi zrealizować chory przed wszyciem Esperalu stanowi utrzymanie abstynencji alkoholowej przed zabiegiem przez przynajmniej 48 godzin.
[link]
Jak już szukasz ratunku na forum to jest złe znaczy ze jest problem podejrzewam ze przez korona wirusa straciłeś dochody nie wiesz co robić i sięgasz po alkohol pisząc na forum zamiast iść do roboty zapomnieć o tym co było
Masz własną działalność i długi?
Nie jesteś alkoholikiem tylko zwykłym pijakiem.
Ja bym z tym nie walczył.
Zacznij biegać, poważnie, zmuszaj się na początku A później będziesz sam chciał więcej i więcej
Weź się w garść i pokonaj nałóg. Wiadomo że to trudne, ale pomyśl ile możesz zyskać a ile możesz stracić, że życie zmarnujesz jak tego nie pokonasz. Grasz vabank chłopie i trzymam za ciebie kciuki. Polecam zająć się hobby np sportem np zapomnieć o nałogach i zacząć żyć pełnią życia. Wszystko zależy od twojej silnej woli i walki, tak naprawdę 50% masz za sobą bo już podjąłeś walkę(terapie) i wiesz że masz problem. Niektórzy nie dochodzą do tego co ty i uważają że problemu niema. Pozdrawiam raz jeszcze i udanej walki z nałogiem, oby udało ci się całkowicie go zniszczyć bo alkohol w życiu nie pomaga.