Przeczytaj artykuł, a nie nagłówki to się dowiesz.
Fajnie że tekst wspomina o Tyranny - moim zdaniem mocno niedoceniona perełka II fali izometrycznych RPG. Fabuła i świat przedstawiony, które przewyższa chyba tylko nieśmiertelny Torment (który niestety pod kątem rozgrywki bardzo źle się zestarzał), do tego jeden z najbardziej satysfakcjonujących systemów czarów jakie widziałem, w skondensowanej rozgrywce, na którą stary człowiek jak ja nie musi poświęcać 100+ godzin. Gorąco polecam.
Pathfinder, zdecydowanie niedoceniany, najlepszy i najbliższy baldurowi twór na liście.
Fajna historia, świetne postaci. Turowa czy aktywna pauza? Mamy tu obie opcje, to jest aż tak proste. Znacznie bardziej czekam na kolejną część (która już niedługo!), niż na larianowego baldura.
Lista jak lista, bezpieczna, nieciekawa, typowy mainstream. W komentarzach wspomniano kilka tytułów. Od siebie dodam jeszcze Balrum i Dungeon of Naheulbeuk: The Amulet of Chaos.
Jeśli chodzi o nadchodzące izometryczne rpgi to warto mieć na oku:
Alaloth: Champions of the Four Kingdoms
Black Geyser: Courier of Darkness
Angon- The Grim Age
Broken Roads
Colony Ship
Corven: Path of Redemption
Sovereign Syndicate
Stolen Realm
Urban Strife
Wigmund
Zoria
Odd Gods
Revolution: the Spark
I wiele wiele innych. Ogólnie gatunek ma się dobrze.
Zgodzę się z wyborami dodam tylko jedno ale. Zanim jednak to zrobię napisze od razu że jestem wielkim fanem Planescape Torment i jednak zawsze bardziej ceniłem go od serii BG może za tematykę, może zaś za świat. Najbardziej jednak za to że w przeciwieństwie do epickości innych gier gdzie ratujemy całe światy tu tak na prawdę cały czas walczymy o ocalenie siebie.
Dodałbym do listy Jeszcze Icewind Dale 2 i NWN 2 Mask of Betrayer.
Dlaczego tak wiele osób narzeka na pillars of eternity? Przecież są to świetne RPG
Podejrzewam, że Pilarsy 2 się nie sprzedały, bo ludzie zachęceni pozytywnymi recenzjiami kupili jedynkę i okazało się, że gra jest dla nich po prostu zbyt staro-szkolna. Ja się ze 3 razy odbiłem, spróbuję pewnie czwarty, ale nie każdy ma tyle samozaparcia.
Od siebie dodam, że PoE 2: Deadfire to najlepsza gra cRPG, w którą grałem od lat. Jest tam absolutnie wszystko, genialna fabuła, super grywalność, tylko DLC jak zawsze nudne i toporne.
Załóżmy, że chciałbym zagłosować w ankiecie, ale nie wiem gdzie przypisać Gothica, a więc mojego ulubionego RPGa - do "Action-RPG", czy "klasyczne, takie jak za dawnych czasów"?
Divinity II pochłonąłem jak gąbka, jedne z najlepszych RPG w jakie miałem przyjemność grać. PoE II odbiłem się, ten piracki klimat mi nie leżał ale nie skreśliłem jeszcze tej pozycji, dam jej szansę numer 2 na urlopie
(...) brak naturalnej perspektywy (...)
Źródło: https://www.gry-online.pl/slownik-gracza-pojecie.asp?ID=350
Konsekwentnie sami siebie nie czytacie?
Dodałbym jeszcze The Bard's Tale IV, całkiem udany i niedoceniany RPG.
Niestety jak gra nie ma wersji pl (chociaż napisy) to ja dalej nie jadę. Nie chodzi o to że mój angielski jest aż tak tragiczny, chociaż ekspertem i tak nie jestem, ale ciężko mi się wczuć w klimat gry kiedy czytam po angielsku. Nie wyobrażam sobie grać np. W DA1 po angielsku, bo tam polski dubbing też robił świetną robotę.
Jeśli chodzi o wspomniane gry to DA1 jest i było najlepsza odsłona serii. Dwójki nie będę komentował i z szacunku do serii zrobię po prostu pauzę. Trojeczka była w porządku (niestety wiadomo... mały symulator mmo) i widać że BG 3 coś tam z niej czerpie pod względem wizualnym. I dobrze.
Pilarsi 1 miało świetny mroczny klimat, podobnie jak DA1, i to mnie niesłychanie urzekło. Wspominam te gry jako jedne z najlepszych rpg'ow wszechczasów.
Do listy dodałbym jeszcze Icewind Dale lub Świątynię Pierwotnego Zła oraz Sanitarium (surrealistyczny horror podobny do Disco Elysium ale bardziej w stylu Planescape Torment), ale tak to zgadzam się z listą. Król może być tylko jeden.
W Tyranny grałem pierwszy raz i aż tak bardzo jej nie polubiłem, wystawiłem jej ocenę 7.5. na zachętę. Po jakimś czasie zagrałem drugi raz i stwierdziłem że gra jest jednak genialna. Innowacyjna i ciekawa, coś czego nie ma w innym grach tego typu. Szkoda że nie można zmienić oceny bo moim zdaniem po drugim podejściu gra zasługuje na 9.
Co do Obsidian Entertainment mam wrażenie że PoE było robione tak na siłę, by uratować się przed bankructwem, podczas gdy Tyranny to Hyde Park twórców i to była gra, którą naprawdę chcieli stworzyć. Chętnie zagrałbym w dwójkę, ale raczej takowa nie powstanie.
"Król jest tylko jeden" - to na pewno nie jest to BGII, a dlaczego? Proszę bardzo:
Jeśli chodzi o grafikę to obydwa Baldury stały na średnim / słabym poziomie.
W Baldurze 2 zabawne jest to, że raczeni jesteśmy biegającymi potworami w prologu, a potem okazuje się, że kontrolowane postaci mogą jedynie ospale się poruszać, a przykładowo w Falloutach / Arcanum można było zarówno chodzić, jak i biec.
Rzucanie czarów wygląda dziwnie - rzucająca postać jest zawsze nieodpowiednio usytuowana do inkantujących się zaklęć, a same animacje wyglądają często mizernie. Jedyne co daje się niekiedy podziwiać to tło, czyli lokacje.
System na którym stoi dwójka jest jednym z najgorszych systemów cRPGowych: był mocno krytykowany za rozwiązanie kwestii pancerza, która jest posiada chyba najgorszą mechanikę, jaką można w cRPGach spotkać.
Rozwój postaci też jest raczej mozolny - poczucie progresu postaci jest słabo odczuwalne, cechy główne w pewnych przedziałach liczbowych nie czynią żadnej różnicy, a niekiedy z poziomu na poziom nie dostajemy prawie nic, prócz poprawionego Trak0.
System walki pozostawia wiele do życzenia. Oprócz kwestii pancerza, leniwie zastąpionej w AD&D unikami problem jawi się także w magii: często czary nie działają tak jak powinny, wyłomy nie usuwają czarów ochronnych z przeciwnika, zaklęcia mające wywoływać efekty ich nie wywołują ponieważ magia tak jak i walka jest podciągnięta pod mocno zarysowaną losowość.
Fabuła jest spójna, ale sprowadza się do pogoni za antagonistą, którego poznajemy już na samym początku. Nie ma prawie wcale twistów, jesteśmy tylko liniowo prowadzeni do bardzo przewidywalnego, ostatecznego rozwiązania.
Porównując bardzo blisko, bo od tych samych twórców w mniej-więcej podobnym czasie: w kwestii mechaniki dużo lepiej zrobione, nowatorskie systemy rozwoju postaci wprowadzały Fallouty i Arcanum - tam można poczuć wpływ naszych decyzji na postać dużo mocniej, a i interakcja rozwiniętych cech ze światem jest też dużo większa.
Baldur's Gate 2 jest mocno generycznym cerpegiem fantasy - ot, kolejna historia walki ze złem w Faerűnie w klimacie miecza i magii.
Zgodzę się, że wyjątkowym aspektem dla tej gry były fantastyczne postaci i bardzo ciekawe, świetnie zrobione questy.
Niestety jednak, jeśli chodzi o narrację, postaci, grafikę, zadania i świat przedstawiony to w każdej z tych cech lepszy jest Torment. Jedynie narzucona z góry postać oraz jej możliwość ukierunkowania klasowego oraz dostępny oręż są uboższe, ale cholera - nawet AD&D jest tam poprawione, a niektóre czary posiadają nawet swoje własne, krótkie filmiki.
Nie chcę się rozpisywać już bardziej, ale w zasadzie Fallouty, Arcanum i Torment wypadają grywalnie po prostu lepiej. Nowa fala crpgów za to, mimo nieco gorszego klimatu, czy fabuły posiada za to lepsze rozwiązania graficzne i przede wszystkim - mechaniczne, żeby dało się przechodzić grę z przyjemnością, a nie jak w wielu momentach przy walce BGII z frustracją. Exploity pomijam, bo nie na tym ma polegać rozgrywka.
Szczerze to żałuje, że to właśnie Larian zabrał się za BG3. Nie z powodu tego, że zrobią BG3 po swojemu, raczej dla tego, że świat BG3 jakoś nie bardzo mnie interesuje i mimo tego że to Larian, to nie wiem czy w ogóle zagram w ten tytuł. W przeciwieństwie to Rivellonu z Divinity, który jest jednym z moich ulubionych światów z gier fantasy ( zwłaszcza przedstawiony właśnie w Original Sin 1 i 2). Dla tego właśnie żałuję, wolał bym żeby Larian zabrał się za ewentualną trzecią cześć D:OS.
Pillarsy 1 były dziwne. Niby dobre, ale jakieś takie bardzo męczące i do zapomnienia. Za dużo chcieli. Odpalasz grę, a tam na dzień dobry ściany tekstu o świecie gry, które z resztą nie były zbyt interesujące. Towarzyszy mało i raczej słabi. W Baldurach był wybór kogo chcemy, tutaj gdy potrzeba np. maga to jesteśmy skazani na jednego. W dodatku dużo wstawek książkowych z opisami, co w grach pasuje jak pięść do nosa, bo przecież widać co się dzieje. Brak polskiego dubbingu, a ten budował klimat w BG. Walka taka sobie, ogólnie wszystko próbowało być Baldurem, a wyszło jakoś tak bez duszy. Za dużo czytania (Plascape miał jakość i wciągał, tutaj do formatu nie pasuje), za mało grania i zerowe replayability przez brak alternatyw wśród potencjalnych kompanów.
Pierwsze dwa Baldury są wyjątkowe i już nigdy nie będzie lepszych, bo po 20 latach nikt nie zrobił niczego na podobnym poziomie, łącznie z polskimi głosami, które są o wiele lepsze niż bezpłciowe angielskie. Larian swoje Divinity 3 może nazywać jak chce, ale z BG nie ma to nic wspólnego poza prawami do marki. Co nie zmienia, że może być świetne, bo Divinity 2 takie było.
Tower of Time to najciekawsza pozycja chyba z ostatnich lat. Dungeon crowler, ale jednak dość interesująca fabuła, towarzysze, zagadki. Co prawda nie ukończyłem, ale kto kończy te wszystkie długie rpgi. Baldur 2 zajął mi chyba 15 lat zanim ukończyłem :P Kiedyś gracz istniał dla gry i trzeba było poświęcić czas i siły intelektualne by ogarnąć, dziś gry są dla graczy, robione niczym wakacje z biurem podróży, gdzie wszędzie nas oprowadzają, tłumaczą i mówią co robić.
Ach, Pathfinder... Chyba z 4 razy zaczynałem tę grę, ani razu jej nie skończyłem, a i tak wspominam bardzo dobrze. Niedługo urlop więc chyba czas na kolejną próbę.
Jak dla mnie - przeciwieństwo Original Sin 1 i 2 (i niestety Baldur's Gate III) które też zaczynałem kilka razy i po góra 3 dniach musiałem się zmuszać do dalszej gry, a po 5 nie miałem już do nich siły. Gry Lariana mają w sobie jakieś wewnętrzne fuj.
wooow brak Pathfindera? Przecież ta gra stoi niemal na równi z Baldurem i całą resztą klasyków (niemal, bo na minus gorsze romanse w porównaniu do BG 2), brak mi słów jaka to była przygoda, a końcowe momenty i cała prawda jakiej dowiadujemy się o naszej antagonistce to ze wzruszenia miałem łzy w oczach. Aż obawiam się, czy w dwójce będzie równie dobra opowieść. Muzyka, towarzysze w naszej drużynie, niesamowicie satysfakcjonujący poziom trudności (czyli jak ktoś zjadł zęby na klasykach to da radę, poza walką z Lantern Kingiem co była dla mnie niewykonalna bez obniżenia na easy :D). To była wybitna gra i czekam na dwójkę jak na jakiegoś growego mesjasza. Obym się nie rozczarował jak z Cyberpunkiem...
Chyba brak jakiejkolwiek popularności tej gry to pewne mity:
- zabugowanie - półtora miesiąca po premierze było już perfekcyjnie
- zarządzanie królestwem - nie lubię takich mechanik, a można olać i ustawić automat, tak zrobiłem i nie było żadnych problemów
- questy na czas - kilka było, ale co chwila odpoczywając i pałętając się gdzie popadnie przy pierwszym rozdziale gdzie było chyba 90 dni została mi połowa, a w kolejnych rozdziałach ma się cały rok, w praktyce po miesiącu musiałem już dawać upływ czasu bo nie miałem co robić, tak więc...
No i jest jeszcze brak polskiego języka, ale ten temat pominę, co by nie wchodzić w gownoburzę.
Tak więc w porównaniu do przegadanego o niczym PoE czy udziwnionego Divinity (choć obie gry kocham ;)), Pathfinder to było coś wspaniałego i niepowtarzalnego. Jedynie Shadowrun Dragonfall może się równać, choć to inny klimat i inna skala gry.
Za pół miesiąca dwójka, a w temacie jeden wpis... Wstyd.
Dlaczego przy Pillars of Eternity podane są dwie części, a przy Divinity już tylko jedna?
A teraz z dumą mogę napisać, że oprócz Disco Elysium ukończyłam wszystkie tu wymienione i wiele innych.
Już kiedyś polecałem pewną małą grę (liczone w MB), w dodatku zrobioną w RPG makerze, która ciągle przechodzi bez echa. The Sacred Tears TRUE. Mała wielka perełka. Wg. mnie w sam raz na czekanie na większe tytuły.
Jak daliście dwie części Pillarsów, to czemu nie obie części Baldura, czy Falloutów? Czemu taki dziwny podział? Poza tym marudzeniem, lista spoko, można oczywiście dorzucić kilka gier jeszcze, jak Icewind Dale, czy Świątynia Pierwotnego Zła.
A co do Arcanum, liczę, ze ktoś wskrzesi tę markę, ta gra jest genialna, ile bym dał za drugą część :).
Ogólnie artykuł mi się podobał, tylko jeśli już wspominać o Neverwinter Nights, to o genialnej drugiej części, a nie średniawej jedynce ;) W mojej osobistej w hierarchii stoi wyżej od Baldura, szczególnie jeśli chodzi o towarzyszy podróży i muzykę, ale nie będę forsował tego poglądu :P
Bardzo dobra lista. Cieszę się, że nie pominąłeś Fallout 2 i Arcanum ??
Tak wygląda rzut izometryczny:
https://youtu.be/oiep0wYfQPQ
Zabawny fakt: cRPG na powyższej liście w umownym (ze względu na kąty) rzucie izometrycznym to dwie części Pillarsów, Tyranny, Arcanum, Planescape, BG2, Fallout 2 i Shadowrun. Reszta to produkcje 3D, z czego większość ma ruchomą kamerę. Disco Elysium i Pathfinder mają zablokowaną kamerę (Kingmaker ma przez to problemy z czytelnością sceny, ale pojawił się mod, umożliwiający jej rotację).
Od siebie z izometrycznych mogę polecić Torment: Tides of Numenera:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2017/04/subiektywnie-20-torment-tides-of.html?m=1
Porażka sprzedażowa Pillars of Eternity II mnie osobiście jakoś nie dziwi. Jedynkę kupiłem na bazie dobrych opinii w necie, ale strasznie się zawiodłem. Nuda, nuda i nuda... Kompletny brak... duszy. Mimo to dwójce kiedyś dam szansę, bo podobnie miałem z Divinity Original Sin. Jedynka mnie mocno wynudziła, ale dwójkę stawiam już w osobistym TOP3 klasycznych rpgów, obok Fallout 2 i sagi Baldur's Gate. Może i w przypadku PoEII zostanę tak miło zaskoczony ;)
Planscape Torment, Tyranny, Fallout 1 i 2, PoE się odbiłem nie wiem dlaczego, ogólnie lubię gry Obsidana ale tutaj nie dałem rady, za to Tyranny bardzo dobre, Arcanum to klasyka nad klasyki, no i zabrakło to Icewind Dale 1 i 2 to nadal bardzo dobre gry w wersjach EE.
Kuźwa przestańcie już narzekać że Larian i że BG3 ile można co temat to samo - nie podoba Wam się to odpuśćcie sobie tą grę i tyle.
Według mnie największy problem Pillars of Eternity 2 polega na tym, że nie ma fabularnego uzasadnienia zwiedzania świata, zarabiania pieniędzy. Fabuła główna sugeruje nam, że mamy gnać za Eothasem na złamanie karku, to jest też największa różnica między tą grą a BG2, w którym robienie sidequestów (zdobywanie pieniążków) miało nam umożliwić współpracę z jedną z frakcji w celu odbicia Imoen. Fakt, że opłata była ustalona dość nisko, ale można to naprawić którymś modem, było fabularne uzasadnienie do łapania się wszystkich wpadających w łapy fuch.
Choć myślę, że akurat na sprzedaż wielkiego wpływu to nie miało, przecież przekonać się o tym można było jedynie ogrywając tytuł.
O, akurat jakiś tydzień temu miałem ochotę na jakiegoś porządnego RPGa. Ale ten artykuł niczego by u mnie nie zmienił, bo izometryczne gry jakoś do mnie nie przemawiają.
Miło że doceniono Tyranny. Osobiście stawiam je znacznie wyżej niż PoE czy Divinity. Boli mnie jednak brak Neverwinter Nights 2. Maska Zdrajcy była zupełnie wybitna i była jedną z nielicznych gier które mogły konkurować pod względem narracji i fabuły z Planescape. Brak NvN 2 na Steamie bardzo irytuje.
"wcale-nie-wiedźminów z Szarej Straży"
No tak autorze, bo byli oparci o Nocną Straż z Pieśni lodu i ognia Martina. Cała ta gra zresztą była finałem Gry o Tron którego nigdy nie dostaliśmy
Z nowych zdecydowanie polecam Pathfinder: Kingmaker. Dawno nie było gry z tak ciekawym scenariuszem. W pierwszych dwóch aktach fabuła rozwija się dość wolno, ale już od 3 aktu gra robi się bardzo ciekawa. Zarządzanie królestwem można spokojnie ogarnąć. Można również grać turowo, jeśli ktoś woli. Gra ma wysoki poziom trudności, co może zniechęcić graczy, którzy dopiero zaczynają przygodę z grami rpg. Świetne postacie, świetny scenariusz, całkiem długa fabuła, sekretne zakończenie z dodatkowym aktem gry. Naprawdę warto :-)
Mi osobiście brakuje Pathfinder Kingmaker , osobiście stawiam grę nieco wyżej od większości podanych tytułów . Dodam że są również prace nad kolejną częścią gry.
Ech, trochę szkoda że artykuł z samymi tytułami dobrze znanymi dla każdego w miarę zainteresowanego cRPGami. Wiem że to nie artykuł o nieznanych / niedocenionych grach, ale ileż razy można czytać o tym samym tytule.
Sam natomiast poszukującym gier o których najprawdopodobniej nie słyszeli, polecam RPGi od Spiderweb Software. Brzydkie to i często toporne, ale pod względem jak dobrze są napisane to spokojnie biją większość tej listy.
Wiem, że izometryczne gry RPG z walką w czasie rzeczywistym już nigdy nie powrócą i bardzo nad tym ubolewam, ale muszę stwierdzić jedno. Dla mnie turowe RPG są beznadziejne (z wyjątkiem dwóch pierwszych Falloutów). Nienawidzę turowego systemu walki, jest on dla mnie zbyt nudny, nierzeczywisty i kompletnie pozbawiony dynamiki. To jest tak strasznie sztuczne, że aż mnie przeraża. Kompletnie nienaturalne. Nieodwzorowujące realnej walki z przeciwnikiem z realnego życia. Ale wiem, że z powodu łatwiejszego i szybszego implementowania przez deweloperów turowego systemu walki w grach (jak to kiedyś ktoś wyjaśnił na tym portalu), renesans prawdziwych erpegów - czyli tych izometrycznych z walką w czasie rzeczywistym, już raczej nigdy nie nastąpi. To przykre, bo w takiej sytuacji poza action-rpg nie mam w co grać. Ale trudno, taki jest świat.
Nudna lista, przewidywalna i wtórna - w sumie nie spodziewałem się niczego innego.
Na co?
Cały ten "renesans" "klasycznych" (czytaj: z końca lat '90) crpg to w sumie spore rozczarowanie. Jeśli chodzi o rtwp to jedyną grą, której się udało stanąć obok klasyków jest Kingmaker. Zwłaszcza grając w dodatek Varnhold można się naprawdę momentami poczuć jak w BG2 (tylko z dużo fajniejszym budowaniem drużyny i większym wpływem umiejętności/statystyk). Jeśli chodzi o turowe to... hmmm... Chyba Atom? Ale to dosyć mocno specyficzna gra, do tego wyraźnie budżetowa. Mimo to, pomijając mocno skopany system perków, jest naprawdę spoko.
Z gier, które niby nawiązują do klasyków, ale tak naprawdę idą głównie własną ścieżką zdecydowanie polecam Underrail.
Przypomniałem sobie o indyku Ember: https://www.gry-online.pl/gry/ember/zd4aec
Osobom zainteresowanym łączeniem gatunków poleciłbym SpellForce 3 z dodatkami.
Tyrany to raczej Czarna Kompania Glena Cooka. Czytałem chyba tylko pierwsze 3 części i gdy grałem to jakbym to czytał :P
Ja od siebie mogę polecić dwie części DRAKENSANG oparte o system the Dark Eye, bardzo solidne i wciągające RPGi, na dodatek za niewielkie pieniądze.
Pillars of Eternity - bleh, Pathfinder bardzo dobry, Tyranny też, Original Sin II ciągle kusi i zawsze gdy zaczynam tę grę odechciewa mi się w nią grać; Arcanum, Torment, Fallout czy Baldur's Gate to klasyki o których trudno napisać cokolwiek nowego poza pochwałami.
Sam obecnie nadrabiam Dragon Age, póki co ogrywam jedynkę. I jakaś dziwnie dobra jest ta gra. Przez lata poczytałem o niej trochę nieprzychylnych recenzji i komentarzy i jawiła mi się jako zupełny średniak, a tu proszę: będzie z 8.5/10.
Jest wiele świetnych rpgów z BG1/BG2 i Dragon Age Początek na czele, niemniej wymienianie w komentarzach Pathfinder: Kingmaker do nich nie należy. Pomijam już to że to jeden wielki bug fest z totalną sztampą to jeszcze brak polskiej lokalizacji zasadniczo zniechęca do brnięcie w te bagno. Nie rozumiem też nagonki na Pillars of Eternity (szczególnie część pierwszą która fabularnie była wspaniała)
Dziwi mnie to ciągłe jeżdżenie po Pillarsach jakby to były jakieś śmieciowe rpgi poniżej przeciętnej, które nie mają nic do zaoferowania, podczas gdy dla mnie to jedne z najciekawszych przedstawicieli gatunku ostatnich lat. Interesujące, całkiem świeże uniwersum, pełne fajnych koncepcji takich jak przepływ i reinkarnacja dusz oraz bogowie, których istnienie i ingerecje (chociażby naznaczanie swoich wybranych śmiertelników jako tak zwanych boskich) stanowią fakt, a nie dajmy na to są tylko kwestią wiary.
Jedynka miała fajny posępny klimat, ciekawych, różnorodnych towarzyszy, zróżnicowane zadania, w których podejmowane decyzje obracały się w odcieniach szarości, antagonistę, nie będącym złym do szpiku kości szwarccharakterem, tylko postacią o własnych motywacjach, przebiegłą i z bogatą przeszłością. I fabułę, w której nie chodziło o ratowanie świata tylko własnej duszy.
Dwójka wprowadziła większą skalę, świat stał się otwarty i dał nam wolną wolę niemal od początku pozwalając do woli żeglować i eksplorować Archipelag Martwego Ognia. Tym razem zaserwowano nam klimaty karaibskie, które osobiście bardzo lubię, a których niestety mało mamy nie tylko w rpgach ale i grach w ogóle. Wprowadzono system reputacji w poszczególnych, odmiennych od siebie frakcjach i miejscach, a także pośród towarzyszy (i między nimi).
Obie części były przepiękne wizualnie i nie sprawiające wrażenia budżetowych, miały całkiem ciekawych towarzyszy (choć nawet jak bym ich nie nazwał topką najlepszych kompanów wszech czasów).
Czy były to gry idealne? Oczywiście że nie - obie części miały trochę taką sobie, monotonną muzykę, w jedynce walka robiła się po pewnym czasie monotonna, a zarządzanie twierdzą nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału. W dwójce za bardzo skrócili główny wątek na rzecz pobocznych lini questów , które się potem łączą z główną.
Ale pomimo tych wad ja bawiłem się naprawdę dobrze przy tych grach jak mało przy których w ostatnich latach i jestem pewien, że jeszcze nie raz do nich wrócę.
Zawsze uważałem się za zwolennika RPG, z szczególnym naciskiem na turowy system walki.
Klasyczne Fallouty - poznane wzdłuż i wszerz
Świątynia pierwotnego zła - zaliczona
Ale robiąc sobie ostatnio rachunek sumienia, wyszło mi, że ja w ogóle nie lubię RPGow!
Baldury - nawet nie zaczęte...
Planetscape - nie zaczęte
NWN - przerwane w połowie
NWN II - nie zaczęte
Arcanum - podchodziłem do niej z 5 razy za każdym razem odbijając się po jakiś 2h grania
Dragon age - przerwane w połowie
Drakensangi - przerwane w połowie
PoE - aktualnie męczę dwójkę, ale od jakiegos miesiaca nie mam czasu na granie i nie wiem czy do niej wrócę
DoS - obie części porzucone w połowie
Wastaland II i III - nie dotrwałem do finału
Numenera - chyba tylko prolog zaliczyłem
Tyranny - nie pamiętam czy grałem, ale na bank nie skończyłem
Solasta - prolog, samouczek
Ascend - meh...
Shodowruny - wszystkie zaczęte, żaden nie skończony.
Nie zmienia to faktu, że każdą kolejna wiadomość o RPGach pochłaniam z apetytem, kupuję grę i jej nie kończę ;(
Na liście brak Divine Divinity, nie ma Świątyni Pierwotnego Zła. Ktoś pisał o Neverwinter Nights 2, ale z nim jest ten problem że tam genialny jest dodatek czyli Maska Zdrajcy bo podstawka jest meh i ratują go: Neeshka i Khelgar oraz mechanika D&D.
Fan cRPG, jeśli jest prawdziwym fanem, nie będzie patrzył czy to izometryk, FPP czy TPP. W oczekiwaniu na trzeciego Baldura można pograć w (oprócz ww.):
- serię Drakensang (chyba nie było na liście)
- Blackguards
- resztę serii Divinity
- Wizardry, chociaż ósemkę
- Might and Magic, już nie cofajmy się do archaiku, ale części VI, VII i VIII to jest kanon. IX meh wg mnie, w X nie grałem bo czekam aż zjawi się na GOGu
- seria Vampire the Masquarade, ze szczególnym naciskiem na Bloodlines
- Morrowind
Nie ma Solasty, a to ona jest wg wielu zagranicznych ankiet najlepszym RPG tego roku przez najbardziej oryginalne mechaniki i najlepszą fabułę!
Już 2 września wchodzi z kolei druga część Pathfindera..!
Nie no, Pillarsy najlepsze izometryczne RPG? Trochę kek, nawet dość mocny. Przecież jedynka jedyne w czym była dobra to w tym, że zapoczątkowała powrót izometrycznych RPG, sama w sobie była mocno średnia, z przekombinowaną fabułą, która naprawdę silnie starała się być czymś nowym.
Dwójka to już w ogóle woke contest i straszna nędza, a fabularnie jest jeszcze gorzej niż jedynka. Nie chcę nawet wymieniać upośledzonego rozwoju postaci czy nic praktycznie nieznaczących wyborów.
Dziwi mnie sukces jaki osiągnęło pierwsze Divinity: Original Sin. Przyjęło się że to Pillarsy ugrzęzły trochę w przeszłości a Divinity wszystko odświeżyło ale jak dla mnie to Divinity jest dużo bardziej oldscholowe i hardkorowe w negatywnym znaczeniu. Ta gra jest strasznie nieprzyjazna graczowi. Fatalny interfejs i menusy, tona niepotrzebnego przeklikiwania się aby wykonać jakąś prostą czynność, syf w ekwipunku jak w żadnej innej grze, bardzo słaby rozwój postaci i taka ogólna mała klarowność i przejrzystość. Czasami po prostu nie wiadomo co zrobić w jakimś zadaniu, z dialogu nic nie wynika tak samo jak z wpisu w dzienniku. Ja lubię jak gra nie prowadzi gracza za rękę ale tutaj to jest przesada. Fabuła, dialogi czy system walki są naprawdę solidne ale w to się bardzo ciężko gra, nie ma żadnej przyjemności płynącej z grania. Gra momentami potrafi być niepotrzebnie irytująca. Dla porównania PoE II w żadnym razie nie boryka się z takimi problemami. Mimo iż wygląda na pierwszy rzut oka jak stary Baldur to gra się w niego super komfortowo i przyjemnie. Dziwi mnie bardzo że to PoE II poniosło klęskę bo według mnie na dosłownie każdej płaszczyźnie jest grą dużo lepszą niż Original Sin. Jeżeli ktoś chce zacząć swoją przygodę w klasycznych cRPG od Divinity to jest to najgorsze co można zrobić.
Czy w Original Sin 2 jest coś lepiej niż w jedynce jeżeli chodzi o takie rzeczy?
Brakuje Age of Decadence (choć nie do końca jest to izometryczna gra, ale Fallout też nie jest więc...), Underrail, Temple of Elemental Evil, Realms of Arkania czy Darklands.
Jakby to ująć:
same mainstreemowe produkcje, które znają wszyscy zainteresowani Baldurem 3.
Zestawianie obok siebie Pillarsów i Tyranny, pomimo tego, że to właściwie jedna gra, a zmiany są kosmetyczne, a z drugiej strony poświęcenie na Pathfindera i Neverwinter zaledwie kilku zdań, tylko to potwierdza.